Historya wojny peloponneskiéj/Xięga Ósma
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Historya wojny peloponneskiéj |
Wydawca | w komisie xięgarni J. Priebatscha |
Data wyd. | 1870 |
Druk | Drukarnia Nadworna W. Deckera i Spółki (E. Röstel) |
Miejsce wyd. | Ostrów – Wrocław |
Tłumacz | Antoni Bronikowski |
Tytuł orygin. | Ιστορία του Πελοποννησιακού Πολέμου |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Do Athen atoli skoro o takim rzeczy przebiegu wiadomość doszła, przez długi czas niewierzono nawet najznamienitszym wojownikom z śród samego dzieła (klęski) ocalałym i niezbicie zwiastującym, aby tak przynajmniej do szczętu wszystko a wszystko przepadło; skoro nareszcie przekonano się, nienawiść swą Atheńczykowie (najprzód) ku tym z mówców obrócili którzy wspólnemi zabiegi skłonili ich do wyprawy na morze jak gdyby to nie sami ją uchwalili byli, następnie złościli się i na tłumaczów wyroczni i wieszczków i którzykolwiek nadto jakiemi podówczas wróżby zapalili ich do nadziei że zdobędą Sicylią. Owoż wszystko z pozewsząd zasępiało ich, i ogarnęła z powodu tego co się stało trwoga i pognębienie umysłów jak największe. Już to bowiem pozbawieni i z osobna (dla krwi związków) pojedyńczy i Miasto hoplitów licznych i jeźdców i młodzieży jakiej drugiej nie widzieli pod ręką, ciężko boleli; już też naw nie widząc w pracowniach okrętowych zdatnych do morza ani pieniędzy w skarbie ani majtków dla naw, bez otuchy byli w obecnéj chwili ocalenia się, a oczekiwali że nieprzyjaciele ze Sicylii bezzwłocznie z flotą na nich do Piraeju napłyną zwłaszcza tak ogromną przewagę pozyskawszy w boju, nieprzyjaciele zaś w kraju teraz dopiero nawet podwójnie wszystko (do walki) przygotowawszy potężnie już i z lądu i z morza napierać będą, a związkowi ich (Athenczyków) pospółu z tymi (wrogami w kraju), oderwawszy się od Athen. Jednakowoż, jak dorazowe środki pozwalały, myślano że nie należy ustępować ale przysposabiać i flotę, zkądkolwiek zdołają, drzewa na nawy społem przysporzywszy i pieniędzy, i sprawy z związkowymi ubezpieczać, a mianowicie Euboeą, toż w Mieście samém wydatki ścieśnić nieco, i władzę pewną ze starszych mężów wybrać, którzyby o bieżących rzeczach jak chwila nastręczy wstępne narady odbywali (nim pod uchwałę ludu poddane zostaną). Tak wszystko pod naciskiem natychmiastowego przestrachu, jak to zwykł lud czynić, gotowi byli Atheńczykowie w piękny ład ułożyć. I jak umyślono, tak i zdziałano to, i lato skończyło się.
Nadchodzącej atoli zimy w obec straszliwego Atheńczyków ze Sicylii rozgromu natychmiast Hellenowie wszyscy podnieśli się na duchach, jedni ani jednéj ani drugiej strony nie będący sojusznikami w przeświadczeniu że chociaż ich ktoś i nie powoła, nie należy już popuszczać wojny ale z własnego popędu iść przeciwko Atheńczykom, przekonani każdy z osobna że i przeciw nim poszliby Atheńczykowie gdyby im się rzecz na Sicylii była powiodła, nadto że (już tylko) krótką będzie następna wojna, w której mieć udział piękną jest; drudzy zaś znowu Lakedaemończyków sprzymierzeńcy społem (z tymiż) przejęci byli żądzą gorętszą jak wprzódy, uwolnienia się co prędzej od mnogich znojów i utrapień. Najbardziej przecież Atheńczykom podlegli gotowymi byli nawet przeciw siłom swoim odpadać od nich, z powodu namiętnego zasądzenia o położeniu rzeczy a nie przyznawania im przeto możności że w nadchodzącem przynajmniej lecie dość jeszcze mocnymi będą aby przemódz (swych wrogów). Tymczasem Miasto Lakedaemończyków i wszystkiemi temi okolicznościami wzmagało się w śmiałość, i (tém) najwięcej że związkowi ich ze Sicylii z wielkiem wojskiem nieodzownie już, gdy do floty przyszli, razem z wiosną jak oczekiwać wolno było stawić się na pomoc mieli. Ze wszech stron tedy pełni otuchy bez zwłoki już imać się umyślili wojny, to mając na uwadze że po świetném jéj ukończeniu i niebezpieczeństw takich się pozbędą na przyszłość jakie oto tu byłoby ich otoczyło gdyby (Atheńczykowie do swéj potęgi jeszcze) Sicylijską byli przyzyskali, toż że zniweczywszy tamtych sami całej Grecyi już bezpiecznie będą przewodzić. Niebawiąc zatem Agis król ich w zimie bieżącej ruszywszy z pewnym oddziałem wojska z Dekeleji już to po związkowych wybrał pieniężne składki na utrzymywanie floty, już to zwróciwszy się ku Meliejskiej zatoce na Oitaeach skutkiem starodawnej nieprzyjaźni[1] mnogość łupów wycisnąwszy zamienił je na pieniądze, zatem Achaeów Fhtiotijskich i wszystkich innych w tej stronie Thessalom podległych acz naganiali to i opierali się Thessalowie tak zakładników pewnych przymusił stawić sobie jako i pieniądze, i osadził zakładników w Korincie, a tamtych do spólności broni starał się przyciągnąć. Lakedaemończycy tymczasem nakazali miastom zbudowanie stu naw, to jest sobie samym i Boeotom po dwadzieścia i pięć dostawić zobopólnie zalecili, Fokejczykom i Lokrom piętnaście, Korinthianom piętnaście, Arkadom Pelleneom i Sikyonom dziesięć, Megarejczykom Troezenom Epidauriom i Hermionejom dziesięć; nadto wszystko inne przygotowywali, jako zaraz z wiosną mając rozpocząć kroki wojenne.
Atoli opatrzali się i Atheńczykowie, jak umyślili byli, w téjże saméj jeszcze zimie już to nawy budując, drzewa na nie przysporzywszy, już to Sunion obwarowawszy, aby ubezpieczyć dla łodzi zboże wiozących opływ[2], nadto twierdzę w Lakonice opuściwszy którą w niej wystawili byli kiedy płynęli do Sicylii, i zresztą, jeźli gdzie niepotrzebny okazywał się wydatek, ścieśniwszy się w oszczędność, najpilniej atoli na związkowych rzucając oko aby od nich nie odrywali się.
Kiedy wszakże czynią to obie strony i nic innego jak zajęte przygotowaniami rozpoczynających wojnę, najpierwsi Eubojowie do Agisa względem odpadnięcia od Atheńczyków poselstwo wysłali w tej oto zimie. Ten téż przyjąwszy ich warunki przyzywa z Lakedaemony Alkamenesa syna Sthenelaïdy i Melanthosa na rządzców którychby posłał do Euboei; ci wraz przybyli wiodąc neodamodów do trzechset, a Agis przygotowywał im przeprawę. Wtém Lesbijowie nadeszli pragnący również od Atheńczyków odpaść; więc gdy popierali ich zamiar Bojotowie, daje się namówić Agis do wstrzymania zamysłów swych z Euboeją, a Lesbiom jął przygotowywać środki ułatwiające ich odpadnięcie, Alkamanesa na sprawnika (harmostę) im dawszy, który zabierał się płynąć do Euboei, tymczasem Boeotowie dziesięć naw przyrzekli stawić Lesbijom a drugie dziesięć Agis. Wszakże to bez wiedzy Lakedaemończyków Miasta się działo; Agis bowiem przez czas pobawiania swego około Dekeleji mając przy sobie siłę zbrojną, umocowanym był i wysełać jeźli gdzie jakie chciał wojsko tudzież zgromadzać takowe i pieniądze wybierać. I daleko więcej że tak powiem w tej porze jego słuchali sprzymierzeni aniżeli Lakedaemończyków w mieście; moc bowiem mając (przy sobie), natychmiast na każde miejsce groźnie się przystawiał. Owoż Agis dla Lesbijów pracował, Chijowie tymczasem i Erythraeowie, odpaść (do odpadnięcia) także gotowi, do Agisa przecież nic udali się lecz do Lakedaemony. I od Tissafernesa, który królowi Dariuszowi synowi Artoxerxesa hetmanił nad rzeszami ponadmorskiemi, poseł razem z nimi przybył (do Lakedaemony); podżegał bo i Tissafernes do wojny Peloponnezyan, a przyrzekał żywności dostarczać. Albowiem król Perski świeżo odeń właśnie zażądał był danin z jego władztwa przynależnych, któremi, z powodu Atheńczyków od Greckich miast nie mogąc ich ściągać, zadłużył się; i daniny (te) tedy sądził Tissafernes iż łacniéj wydobędzie przygnębiwszy Atheńczyków, tudzież że oraz Królowi sprzymierzeńcami Lakedaemończyków uczyni, a Amorgesa Pissuthnesa syna nieprawego, który oderwał się w Karyi, jako mu Król nakazał, albo żywcem przywiedzie albo zgładzi. Chijowie tedy i Tissafernes społem ku jednemu celowi pracowali; tymczasem Kalligeitos syn Laofonta Megarejczyk i Timagoras syn Athenagorasa Kyzikeńczyk jako wygnańcy obaj z swych miast u Farnabazosa syna Farnakesa mieszkający, przybywają w tęż samą porę do Lakedaemony wyprawieni przez Farnabaza, z poleceniem ażeby mu ztąd nawy sprowadzili do Hellespontu, a sam, gdyby zdołał, co i Tissafernes miał na sercu, już to miasta w swojej satrapii oderwał od Atheńczyków z powodu (zaległych) danin, już to na swoją rękę[3] Królowi przymierze z Lakedaemończykami skojarzył. Gdy więc pracują nad tém z osobna poufni obóch, od Farnabaza i od Tissafernesa nasadzeni, wielkie współzawodnictwo w Lakedaemonie powstało, jednych aby do Jonii i Chios drugich aby do Hellespontu pierwéj naw i wojska wysłanie wymódz (na mieście). Ależci Lakedaemończycy ofiary Chijów i Tissafernesa o wiele gotowiéj przyjęli; dopomagał bo im i Alkibiades z Endiosem eforem z ojca najściślejszą gościnnością zażyły, zkądto i miano Lakońskie dom ich z powodu téj gościnności otrzymał: Eudiosem bo synem Alkibiadesa zwał się. Jednakowoż Lakedaemonczycy najprzód na prześpiegi do Chios wyprawiwszy Frynisa jednego z swoich przysiedlców, iżali i naw mają Chijowie tyle ile powiadają i zresztą Miasto ich dorównywa rozgłaszanéj o niem sławie; gdy tenże odwieścił iż jest wszystko prawdą co słyszeli, i Chijów i Erythraeów natychmiast uczynili sprzymierzeńcami swymi, i czterdzieści naw uchwalili im posłać, kiedy tamże nie mniej jak sześćdziesiąt wedle tego co oświadczali Chijowie było w pogotowiu. Jakoż na razie dziesięć z tychże im posłać zamierzali, i Melankridasa, który był ich naczelnikiem; następnie przecież wskutek nastąpionego trzęsienia ziemi miasto Melankridasa Chalkideja posłali a miasto dziesięciu naw pięć przysposobiali w Lakonice. I zima się skończyła, i dziewiętnasty rok téj wojnie się skończył którą opisał Thucydides.
Razem zaś z wiosną nastawającego lata natychmiast na naglenia Chijów żeby wyprawić nawy, gdy się obawiali aby Atheńczykowie zamiarów w biegu będących nie domyślili się (wszystkie bowiem te posłowania w tajemnicy przed nimi się odbywały), wyséłają Lakedaemończycy do Korinthu mężów Spartiackich trzech, ażeby od drugiego morza jak najprędzej do morza ku Athenom przeniósłszy nawy przez Isthm kazali płynąć do Chijos wszystkim, tak które Agis przygotowywał do Lesbos jako reszcie; było zaś wszystkich razem naw związkowych tamże trzydzieści dziewięć.
Kalligeitos więc i Timagoras w imieniu Farnabaza nie podzielili téj wyprawy do Chios, ani pieniędzy nie dali które przywieźli z sobą na wysłanie naw w summie dwudziestu pięciu talentów, ale później na swoją rękę zamyślali z inną flotą popłynąć; Agis zaś skoro obaczył Lakedaemończyków do Chios najprzód wyruszających, sam także do tego przekonania się przyłączył, tymczasem zebrani do Korinthu związkowi naradzali się, i postanowiono najprzód do Chios pożeglować mając za naczelnika Chalkideja, który w Lakonice owe pięć naw przysposobił, następnie do Lesbos pod dowództwem Alkamenesa, którego i Agis zamyślał obrać, a na samym końcu dopiero do Hellespontu zawinąć (naznaczonym zaś został dotąd na naczelnika Klearchos syn Rhamfiosa), lecz postanowiono oraz aby przenieść przez Isthm najprzód połowę naw (tylko), i zaraz z temi odpłynąć, ażeby Athenczykowie na odbijające (nawy) więcej uwagi nie zwracali jak na później za niemi puszczające się na wody. Pod tym bowiem względem odpływ jawnie uskuteczniono, wzgardziwszy Atheńczyków niemocą, ponieważ żadną już znaczna ich flota niepokazywała się. Jak zaś zdało się im, tak i przenieśli natychmiast naw dwadzieścia i jednę. Korinthianie zaś, gdy tamci naglili z odpływem, nie okazali ochoty płynąć społem zanimby Isthmiów które wtenczas były nie przeświętowali. Agis też skłaniał się do tego aby nie łamali Isthmijskiego miru, lecz z drugiej strony pragnął pod własném imieniem podjąć wyprawę. Kiedy na to znowu nieprzystawali Korinthianie i przewłoka nastąpiła Atheńczykowie wymiarkowali Chijów zamysły lepiej, i wyprawiwszy jednego z wodzów Aristokratesa (na Chios) do tłumaczenia się pociągnęli ich, a gdy tu zapierali się Chijowie, w zakład wierności nawy im przysłać sobie nakazywali do floty związkowéj; posłali tedy siedm. Powodem wszakże tego naw wysłania stała się większość Chijów nie wiedząca co knowano, nadto stronnictwo kilku (oligarchowie), acz wtajemniczone wzdy ludu nie chcące sobie znieprzyjaźnić, zanimby coś pewnego pozyskali, a Peloponnezyan już nie oczekujące nadciągnienia, skoro zwłóczyli przybycie.
W tém téż Isthmje nastąpiły, i Atheńczykowie (ogłoszono bo mir) uroczyście przybyli na nie, i tu wyraźniej daleko im co Lesbiowie zamierzali wykryło się. Owoż jak tylko powrócili (do domu), zarządzili natychmiast środki aby mimo ich baczności flota Korinthska z Kenchrejów nie wyruszyła. Tymczasem ta flota po świętach puściła się na wody w naw dwadzieścia i jedna do Chios, naczelnikiem Alkamenesa mając. Owoż Atheńczykowie zrazu z równą liczbą naw do nich podpłynąwszy, wywabiali ich na otwarte morze. Lecz kiedy nie daleko potowarzyszyli za nimi Peloponnezyanie ale nawrócili, cofnęli się i Atheńczykowie; owe bo siedm naw Chijów które mieli przy swoich nie za pewne (którym zaufać można) uważali, ale następnie innych dozbroiwszy trzydzieści i siedm, ścigają wrogów mimo wybrzeża płynących do Piraeosa w Korinthijskiej; jest to zaś port pusty i ostatni na międzygranicach Epidaurijskiej. Tu jednę nawę tracą Peloponnezjanie na wysokiem morzu, resztę atoli ściągnąwszy stanowią przy lądzie. Zatém za uderzeniem Atheúczyków i od morza nawami i od lądu na który wystąpili, zgiełk powstał wielki i bezładny wśród Peloponnezyan, Atheńczykowie z naw większą liczbę uszkadzają na brzegu wrogom, a naczelnika ich Alkamenesa zabijają; lecz i z nich niektórzy zginęli.
Rozdzieliwszy się następnie, naprzeciw nieprzyjacielskim nawom naznaczyli obsaczanie dostatnim swoim, z pozostałemi zaś do wysepki przybijają nie daleko odległéj na której zaobozowali, a do Athen po pomoc wysłali. Przybyli bo już i Peloponnezyanom następnego dnia tak Korinthianie z posiłkami do floty, jako nie długo potem i inni sąsiedzi.
Wszakże ci widząc strażowanie floty w okolicy pustéj przytrudne do sprawowania w kłopocie byli, i wpadli na myśl spalenia naw, lecz następnie postanowili wyciągnąć je na ląd i piesze wojsko postawiwszy na przodku tak straż odbywać floty, dopóki jakie nie nadarzyłoby się wydobycie szczęśliwe z przykrego położenia. Przysłał też był do nich i Agis zmiarkowawszy to ciężkie położenie, męża Spartiackiego Thermona. Tymczasem Lakedaemończykom zaraz doniesiono że nawy odpłynęły z Isthmu (zalecili bowiem Alkamenesowi eforowie, aby, gdy to nastąpi, wraz konnego wyprawił [do Lakedaemony]), i natychmiast owe pięć naw od siebie i Chalkideja naczelnika i Alkibiadesa z nim chcieli posłać; tymczasem gdy już wyruszali owe wiadomości o naw schronieniu się na Piraeos doszły ich uszu, i upadłszy na duchu, że na początku zaraz Jońskiéj wojny poszwankowali, naw ze swojéj krainy już nie myśleli wysełać ale (nawet) niektóre już na wodach będące odwołać. Przeniknąwszy to przecież Alkibiades namawia powtórnie Endiosa i wszystkich innych eforów aby nie wzdragano się przed wypływem, tłumacząc że i prędzej przypłyną nim Chijowie o klęsce naw dowiedzą się, i sam skoro rzuci się do Jonii łacno namówi miasta do odpadnięcia, wykazując im niemoc Atheńczyków a Lakedaemończyków zapał; więcej bo (mówił) wiary tu od innych znajdzie. Endiosowi nadto z osobna wystawiał, że piękną jest aby za jego wpływem i Jonią oderwać i Króla z Lakedaemończykami sprzymierzyć toż żeby Agisowi nie pozostawić tego walki wieńca; właśnie bo był z Agisem sam w nieporozumieniu. Tak tedy Alkibiades namówiwszy i innych eforów i Endiosa ruszył pod żagle na pięciu owych nawach z Chalkidejem Lakedaemończykiem, i z szybkością żeglugę odbył.
Wracało zaś pod ten sam czas także i od Sicylii Peloponnezyan naw szesnaście które tam z Gylippem były pożeglowały na wojnę; owoż te około Leukadii napadnięte i pogromione przez Attickich dwadzieścia siedm naw, któremi dowodził Hippokles syn Menippa czychający na nawy od Sicylii powracać mające, wszystkie przecież, z wyjątkiem jednej (tylko) uszedłszy przed Atheńczykami szczęśliwie, zawinęły do Korinthu.
Chalkidej tymczasem i Alkibiades w przepływie swoim ile tylko łodzi napotkali pochwytywali je, aby nie rozgłosiło się o ich żegludze, zaczem przybiwszy najprzód do Korykos na stałym lądzie i puściwszy tutaj schwytanych sami porozumiawszy się uprzednio z współpracującymi z nimi z Chijów niektórymi, toż na wezwanie tychże aby popłynęli nie zapowiedziawszy się do (ich) miasta, przybywają znienacka do Chijów. Owoż większość w zadziwienie wprawioną została i przestrach; lecz stronnictwo kilku (oligarchów) postarało się że i Radę zastali zebraną, i gdy mowy (w niéj) nastąpiły z strony Chalkideja i Alkibiadesa oświadczające że innych naw wiele nadpływa, tymczasem o oblężeniu naw w Piraeos nic nie powiedzieli ci dwaj mężowie, odrywają się Chijowie i po drugi raz Erythraeowie od Atheńczyków. Zatem trzema nawy popłynąwszy do Klazomenów, i te od Athen odrywają (Alkibiades i Chalkidej). Klazomeniowie przeszedłszy natychmiast na stały ląd Polichnę obmurowali, aby, gdyby jaka była potrzeba, im samym z wysepki na której mieszkają ku uchronieniu posłużyła. Tak ci odpadli obmurowywaniem się wszyscy zajęli byli i przysposobieniami do wojny, do Athen zaś szybko uwiadomienie z Chijos dochodzi (o tém co zaszło). Tu Atkeńczykowie przekonani że wielkie już i wyraźne niebezpieczeństwo otoczyło ich, tudzież że reszta sprzymierzonych nie zechce po największego miasta odpadnięciu cicho się zachowywać, i co do owych tysiąca talentów, których przez całą wojnę pragnęli nie tykać, znieśli kary naznaczone na tego coby radził albo poparł wniosek ich ruszenia, naciśnieni obecnym przestrachem, i oraz uchwalili użyć tychże i naw uzbroić nie mało, a z naw obsaczających przy Piraeos ośm bez zwłoki wysłać, które też wraz opuściwszy swe stanowisko i za owemi pod Chalkidejem w pogoń poszedłszy lecz nie dogoniwszy powróciły były (dowodził wzdy niemi Strombichides syn Diotima), nadto innych nie długo zatem w pomoc wyprawić dwanaście pod Thrasyklesem uchwalili, które także odejmowali flocie obsaczającej Peloponnezyan pod Piraeos. Prócz tego siedm naw Chijskich, które nadto z nimi społem oblegały tamte nawy w Piraeos, cofnąwszy niewolników na nich oswobodzili a wolnych uwięzili. Tymczasem inne łodzie w zamian wszystkich tych oddalonych naw na obsaczanie Peloponnezyan co prędzej uzbroiwszy w to miejsce posłali, a jeszcze innych zamyślali trzydzieści uzbroić. I wielki był zapał, i nie małe rzeczy przedsiębrano ku pomocniczeniu przeciw Chios.
Wtém Strombichides na owych ośmiu nawach przybywa do Samos, zaczém przybrawszy jednę Samijską popłynął do Teos, i, żeby Tejowie spokojnie zachowali się, wzywał. Ale z Chios do Teos i Chalkidej z dwudziestu trzema nawy napłynął, a piesze wojsko zarazem Klazomeniów i Erythraeów ciągnęło obok lądem. Lecz naprzód zawiadomiony o tém Strombichid wyruszył naprzeciw, i wysunion na wysokie morze skoro zobaczył owe liczne nawy od Chios napływające, jął pierzchać ku Samos, a tamte puściły się w pogoń. Owoż lądowego wojska Tejowie zrazu nie przyjąwszy, przecież, gdy pierzchnęli Atheńczykowie, wprowadzili je do miasta. Tu zatrzymało się piesze wojsko, Chalkideja z pogoni wyczekując; atoli gdy nie przybywał długo, zburzyli sami mur który wybudowali byli Atheńczykowie od strony miasta Teos ku stałemu lądowi, lecz dopomogli im w burzeniu i z barbarów nadbiegli nie małoliczni, którymi dowodził Otages poddowódzca Tissafernesa. Chakidej zasię i Alkibiades skoro zagnali na Samos Strombichidesa, majtków z naw Peloponnezyjskich uzbroiwszy w Chios pozostawiają, a obsadziwszy w to miejsce opróżnione swe nawy ludem z Chios nadto jeszcze i innych dwadzieścia, popłynęli do Miletu aby go oderwać; pragnął bowiem Alkibiades, będąc zaprzyjaźniony z naczelnikami Milezjan, przed nadejściem naw od Peloponnezu przyciągnąć tychże do stronnictwa w Chios, i tak Chijom jako sobie, Chalkidejowi i Endiosowi co go wyprawił, jako był przyrzekł, ten zaszczyt powodzenia przysporzyć, że jak najwięcéj miast z potęgą (tylko) Chijów i Chalkideja oderwał. Skrycie tedy większą część żeglugi odprawiwszy, i uprzedziwszy o nie wiele (czasu) i Strombichidesa i Thrazyklesa, który właśnie z Athen z dwunastu nawami świeżo był nadbiegł i przyłączył się do pościgu, skłaniają do odpadnięcia Milet. A Atheńczykowie w te tropy na ośmnastu nawach napłynąwszy, gdy ich nie przyjęli Milezjanie, na Lade przyległéj wyspie obsaczyli ich. Zaczém z Królem przymierze Lakedaemończyków pierwsze zaraz po oderwaniu się Milezjan za wpływem Tissafernesa i Chalkideja stanęło tego oto brzmienia.
„Pod temi warunki spólność broni zawarli z Królem i Tissafernesem Lakedaemończycy i sprzymierzeni. Ile tylko kraju i miast Król posiada i ojcowie Króla posiadali, (pozostać ma) Króla własnością; i z tych to miast ile Atheńczykom wpływało w pieniądzach albo w czém innem, przeszkadzać będą społem Król i Lakedaemończycy i sprzymierzeni, ażeby ani pieniędzy nie pobierali Atheńczykowie ani czegobądź innego. Tudzież wojnę przeciwko Atheńczykom społem prowadzić mają Król i Lakedaemończycy i sprzymierzeni; a zakończenia wojny przeciw Atheńczykom nie wolno będzie uczynić, skoro się obu stronom tak nie spodoba, to jest Królowi i Lakedaemończykom i sprzymierzonym. Kiedy zaś jacy odpadną od Króla, ci za nieprzyjaciół uważani być mają Lakedaemończyków i sprzymierzonych; a kiedy jacy odpadną od Lakedaemończyków i sprzymierzonych, wrogami być mają Królowi tak samo.“
Ta spólność broni stanęła, a zatém Chijowie natychmiast dziesięć naw uzbroiwszy popłynęli do Anaia, by się i o stanie rzeczy w Milecie wywiedzieć i miasta zarazem odrywać[4]. Wszakże gdy przybyło od Chalkideja poselstwo do nich aby odpływali (znów) z powrotem, tudzież że Amorges nadejdzie lądem z wojskiem, popłynęli do Diosa świątyni; tu widzą na wysokości wód jedenaście naw, z któremi później jeszcze od Thrazyklesa Diomedon od Athen nadpływał. Owoż jak tylko te zobaczyli, pierzchnęli z jedną nawą do Efezu, reszta zaś ku Teos. Więc cztery z tych naw próżne Atheńczykowie zabierają, ponieważ ludność zdołała na ląd się schronić; pozostałe zaś drugie do Tejów miasta zbiegają. Tedy Atheńczykowie ku Samos odżeglowali, tymczasem Chijowie na pozostałych im nawach wyruszywszy na morze, a lądowe wojsko wzdłuż lądu ciągnęło z nimi. Lebedos oderwali i znowu Erae. I po tém poszczegółowo ku domowi wrócili, piechota i nawy.
Pod też atoli czasy owe w Piraeos dwadzieścia naw Peloponnezyan, ścigane podówczas i obsaczane równą liczbą przez Atheńczyków, (teraz) wypływ napastniczy uczyniwszy znagła i zwyciężywszy w bitwie morskiej cztery nawy zabierają Atheńczykom, zaczem odpłynąwszy do Kenchrejów żeglugę do Chijos i do Jonii na nowo przysposabiały. A jako naczelnik floty do nich z Lakedaemony Astyochos przybył, któremu dostawało się już (teraz) całe przewodnictwo sił morskich.
Aliści po ustąpieniu pieszego z Teos wojska i Tissafernes sam z wojskiem zjawiwszy się, i doburzywszy muru w Teos, jeśli co pozostało, ustąpił. Lecz Diomedon po odejściu jego nie długo potém na dziesięciu nawach Atheńskich przybywszy, zobowiązał ślubem Tejan że przyjęli i jego z tymi co mu towarzyszyli. Zatém opłynąwszy do Erae i uderzywszy, gdy nie mógł zdobyć miasta, odpłynął.
Nastąpiło też około tego czasu także powstanie na Samos przez lud uskutecznione naprzeciw możnym z pomocą Atheńczyków, którzy właśnie na trzech nawach byli obecni. Owoż lud Samjan około dwustu ze wszystkiem z owych możnych zgładził, czterystu zaś wygnaniem ukarawszy i sam ich role i mieszkania zagarnąwszy w posiadłość, gdy i Atheńczykowie Samjom samorządność po tych wypadkach jako już dla nich bezpiecznym uchwałą zapewnili, rządy odtąd miasta sam sprawował a posiadających ziemie nie dopuścił ani do innego żadnego współudziału, ani wydawać za mąż córki ni brać w małżeństwo od tamtych ni do tamtych rodzin (wstępować), żadnemu już z ludu nie wolno było.
Po tych przecież zdarzeniach tegoż lata Chijowie, jako zaczęli, w niczem nieustając w zapale, i bez Peloponnezyan tłumnie obecni do oderwania miast, i pragnący zarazem aby jak najwięcej z nimi narażało się, wyprawiają się już to sami na trzynastu nawach naprzeciw Lesbos, jako zapowiedziane (im) zostało przez Lakedaemończyków aby po drugi raz przeciw niéj poszli a ztamtąd na Helespont, już téż piesze wojsko zarazem tak Peloponnezyan obecnych jako związkowych z tych tu okolic towarzyszyło wyprawie do Klazomenów i Kyme; dowodził zaś temu Enalas Spartiata a nawom Deiniadas przysiedlec Lakedaemoński. Owoż nawy zawinąwszy do Methymny tę najprzód odrywają, i pozostają cztery nawy w niéj; a znowu reszta naw Mytilenę odrywa. Astyoch zasię Lakedaemoński naczelnik floty czterema nawami, jako się był zawziął, płynący z Kenchrejów zawija do Chios. Wszakże trzeciego dnia po jego przybyciu owe Attickich naw dwadzieścia pięć popłynęły do Lesbos, pod dowództwem będące Leonta i Diomedona; Leon bowiem później na dziesięciu nawach doposiłkował z Athen. Wyruszywszy wzdy na wody i Astyoch tegoż dnia w wieczór, i przybrawszy Chijską nawę jednę, popłynął do Lesbos, aby pomódz, jeśli w czém zdoła. Owoż przybywa on do Pyrrha, a ztamtąd następnego dnia do Eressos, kędy dowiaduje się że Mytilena przez Atheńczyków w jednokrzyk zdobytą została; albowiem Atheńczykowie tak jak byli niespodzianie wżeglowawszy w port i Chijów nawy wraz opanowali, i wystąpiwszy na ląd opierających się bitwą pokonawszy miasto posiedli. O tem dowiadujący się Astyoch i od Eressjan od naw Chijskich z Mytileny pod Eubulosem (zbiegających), które wtedy pozostawione a kiedy Mytilena zdobytą została uciekając spotkały się z nim w liczbie trzech (jedna bowiem zabraną została przez Atheńczyków), już przeciw Mytilenie nie rzucił się, ale Eressos oderwawszy i uzbroiwszy, zarazem hoplitów ze swoich naw lądem szle mimo wybrzeża do Antissa i Methymny, naczelnikiem Eteonika naznaczywszy im; a sam i z własnemi nawy i z Chijskiemi płynął wzdłuż wybrzeża, spodziewając się że Methymnaeom ducha przybędzie gdy tych tu zobaczą i że wytrwają w odstępstwie. Lecz kiedy mu na Lesbos wszystko krzyżowało się, odpłynął wojsko swoje lądowe zabrawszy do Chios. Powróciło też znowu rozdzielając się po miastach i piesze wojsko z naw, które na Hellespont miało ciągnąć. Tymczasem od związkowych naw Peloponnezyjskich w Kenchreji przybywa Peloponnezjanom w pomoc sześć po tych zdarzeniach do Chijos. Atheńczykowie atoli i sprawy na Lesbos znowu urządzili, i wypłynąwszy z niej, toż Klazomenian Polichnę na stałym lądzie obmurowywaną zdobywszy, Klazomenian znowu przenieśli do miasta na wyspie, wyjąwszy sprawców odstępstwa; gdyż ci do Dafnuntu cofnęli się. I znowu Klazomeny przystąpiły do związku Atheńczyków.
Tego też lata już to Atheńczykowie naprzeciw Miletowi na owych dwudziestu nawach w Lade na czatach leżący wylądowawszy do Panormos w Milezyjskiéj, i Chalkideja Lakedaemońskiego naczelnika z małym zastępem w pomoc przybiegłego zabijają i pogromnik trzeciego dnia potém przepłynąwszy z Lade na ląd Milezyjski, wystawili, który atoli Milezjanie jako nie na przemocą zdobytéj ziemi wzniesiony wywrócili; już to Leon i Diomedon mający (pod sobą) nawy Atheńczyków z pod Lesbos, a z Oinussów wysp przed Chios i z Sidussy tudzież z Pteleon, które to w Erythrejskiéj trzymali twierdze, nareszcie z Lesbos wypadając, wojnę z Chijami z naw prowadzili; wojsko zaś ich morskie składali hoplici popisowi przymusowo do téj służby ściągnięci[5]. Ci to w Kardamyle wylądowawszy to w Balissos na pomoc przybiegłych Chijów w bitwie zwyciężywszy i wielu ubiwszy poburzyli te tu okolice, zaczém w Fanae powtórnie w innéj bitwie zwyciężyli, i jeszcze w trzeciej pod Leukonion. Odtąd Chijowie już więcej nie podnieśli przeciw nim broni, a oni kraj wybornie zaopatrzony i nie tknięty od wojen Medyjskich aż do téj chwili spustoszyli. Chijowie bowiem jedni po Lakedaemończykach z tych o których mi wiadomo pomyślności dobrawszy zarazem i roztropnością powodowali się, i o ile podnosiło się ich miasto w potęgę o tyle i ładem wewnętrznym zdobili je mocniéj. Toż i to tu odstępstwo od Atheńczyków, jeżeli zdaje się iż je nie przeciw niezawodnemu bezpieczeństwu podjęli, nie prędzej odważyli się uskutecznić, aż otworzył im się widok z wielu a silnymi sprzymierzyńcy współnarazić się, a Atheńczyków dostrzegli nawet samych nie zaprzeczających już po Sicylijskiej klęsce, jakoby nie zbytnio nachylonemi bez wątpliwości były ich rzeczy (położenie); jeżeli zaś nieco w ludzkich życia obrachubach pomylili się, to z wieloma którym tak samo wtenczas zdało się, że oto potęga Atheńczyków wnet połączonemi siły zniweczona zostanie, błąd podzielili. Wśród zamkniętych tedy od morza a z lądu pustoszonych, pokusili się niektórzy do Atheńczyków przechylić miasto; których wymiarkowawszy naczelnicy grodu, sami zachowali się spokojnie; lecz Astyocha z Erythrae dowódzcę floty z czterema nawy, które się przy nim znajdowały, sprowadziwszy, rozważali (z nim społem) jakby najumiarkowaniej czy to zakładników wzięciem czy innym jakim sposobem unicestwić napięte zasadzki. Owoż takie teraz było położenie Chios.
Z Athen zaś w tegoż lata końcu tysiąc hoplitów Atheńskich a tysiąc pięćset Argejskich (tych bo pięciuset Argejów którzy byli lekkoprzyrządzeni, w zupełne uzbrojenie opatrzyli Atheńczykowie) nadto tysiąc od sprzymierzonych na czterdziestu ośmiu nawach, do których się liczyły i niektóre do przewozu hoplitów przeznaczone, pod dowództwem Frynicha Onomaklesa i Skironidesa spłynęło do Samos, i przeszedłszy (lądem) do Miletu zaobozowali. Milezjanie na to wyruszywszy w pole tak sami, ośmiuset hoplitów, jako z Chalkidejem przybyli Peloponnezyanie tudzież Tissafernesa nieco żołdownictwa, nareszcie sam Tissafernes obecny z jazdą swoją, społem uderzyli na Atheńczyków i sprzymierzonych. Owoż Argejowie swojem własnem skrzydłem naprzód runąwszy a z pogardą (nieprzyjaciela), jako to na Jonów którzy nie dotrzymają im placu, mniej porządnie biegnąc, pobici zostają przez Milezjan, i ginie ich nieco mniej trzystu męża; ale Atheńczykowie Peloponnezyan na czele pokonawszy zatém barbarów i wszystką inną tłuszczę odrzuciwszy, z Milezjanami już nie spotkali się, lecz, gdy ci ustąpili po zwróceniu Argejów do miasta widząc resztę zastępów swoich pognębianą, przeciwko samemu miastu Milezjan jako panowie już pola rozbijają obóz. I zdarzyło się w tej bitwie że Jonowie po obu stronach nad Doryjczykami przemogli: naprzeciw sobie bowiem postawionych Peloponnezjan Atheńczykowie zwyciężyli a Argejów Milezjanie. Wystawiwszy zatem pogromnik, obmurowywanie miejsca przesmykiem lądu (isthmen) będącego Atheńczykowie przygotowywali, rozumiejąc, że jeżeli podgarną Milet, z łacnością już i reszta im się podda. Ale wtêm około wieczora już późnego donoszą im, że owe od Sicylii i Peloponnezu pięćdziesiąt i pięć naw tylko co nie nadpływają. I od Sicylian bowiem za Hermokratesa Syrakuzanina najbardziej podzeganiem aby się wziąść społem i do pozostającego jeszcze Atheńczyków zniesienia, dwadzieścia naw Syrakuzańskich przybyło i Selinuntijskie dwie, które to nawy społem z nawami z Peloponnezu, przez Pelopounezjan przygotowywanemi a teraz już przyrządzonemi, Therimenesowi Lakedaemończykowi do zaprowadzenia ich Astyochowi naczelnikowi floty nakazem oddane, spłynęły[6] najprzód do Leros wyspy przed Miletem leżącej; następnie ztamtąd, zmiarkowawszy że pod Miletem stoją Atheńczykowie, do Jazikijskiéj zatoki pierwéj pożeglowawszy pragnęły wywiedzieć się jak stoi z Miletem. Lecz gdy nadbiegł Alkibiades konno do Teichiussy w Milezyjskiéj, dokąd to w zatoce tamci popłynąwszy zakoczowali, dowiadują się o przebiegu bitwy był bo obecnym Alkibiades i razem z Milezjanami i Tissafernesem walczył, zatém tym tu teraz doradzał, aby jeżeli nie chcą spraw w Jonii i wszystkich społem zgubić, jak najspieszniej posiłkowali Miletowi i nie dopuścili jego obmurowania przez Atheńczyków. Owoż Peloponnezjanie z związkowymi zaraz z jutrznią zamierzali posiłkować; lecz Frynichos wódz Atheńczyków, skoro od Leros powziął dokładną wiadomość o naw przeciwnych przybyciu, podczas gdy jego współnaczelnicy żądali aby zaczekawszy za nadpłynieniem floty nieprzyjacielskiej bitwę morską z nią stoczyć, oświadczył „że ani sam tego nie uczyni ani im ni téż nikomu innemu wedle sił nie dozwoli. Kędy bowiem, mówił, wolno jest później, skoro dokładnie wywiedzą się przeciwko ilu nawom nieprzyjacielskim toż z iloma przeciwko nim własnemi rozprawić się mają, dostatecznie i w pokoju przygotowawszy rozprawić się, tam on przenigdy niewczesnemu wstydowi folgę dawszy bezrozumnie narażać się nie będzie. Nie jest bowiem sromotną (ciągnął) dla Atheńczyków z flotą w właściwej chwili ustąpić, ale żeby (daleko) sromotniej złożyło się, gdyby w jakibądź sposób pokonanymi zostali; przez to Miasto nietylko sromocie ale nawet największemu niebezpieczeństwu popadłoby, mówił, któremu po wprzód doznanych nieszczęściach ledwo podobna przy bezpiecznych przygotowaniach dobrowolnie, chybaci w ostatecznej konieczności, pierwszemu rzucać się do hazardu, gdzieżże dopiero nie przygwałcanemu na własnowolne bieżeć niebezpieczeństwa!“ Natomiast jak najspieszniéj rozkazywał, i rannych zabrawszy i wojsko piesze toż z ilu tylko przyrządami wojennemi przybyli, a te które z nieprzyjacielskiej ziemi zagrabili pozostawiwszy aby ulżyć nawom, odpływać do Samos, i ztamtąd dopiero, pościągawszy już wszystkie nawy, napływania na wrogów, kiedy gdzie pora będzie potemu, przedsiębrać. Skoro nareszcie przekonał (o tém swych współnaczelników), tak i postąpił; a okazał się Frynichos nie więcéj w natychmiastowej chwili jak potem, nie tylko w tym jednym razie ale we wszelkich innych swych rozporządzeniach, człowiekiem nie bez głowy. Owoż Atheńczykowie z wieczora zaraz tym oto trybem niedopełniwszy zwycięstwa od Miletu odstąpili, a Argejowie co prędzej i w gniewie o doznaną klęskę odpłynęli z Samos do domu. Peloponnezyanie tymczasem razem z jutrznią z Teichiussy ruszywszy przypływają na spotkanie pod Milet, zatem zatrzymawszy się dzień jeden, a następnego jeszcze Chijskie nawy przybrawszy które pod Chalkidejem zaraz na początku były społem ścigane, chcieli popłynąć po sprzęty wojenne które byli złożyli do Teichiussy z powrotem. Tu skoro przybyli, Tissaferues który z lądowem wojskiem był nadciągnął namawia ich aby do Jazos, na której Amorges wróg Króla zatrzymywał się, popłynęli. Zaczém uderzywszy na Jazos nagle, toż nad oczekiwanie mieszkańców, jak chyba że to Attickie są nawy, zdobywają ją; a najwiécéj w tém dziele Syrakuzanie pochwał zyskali. Owoż i Amorgesa żywcem ująwszy, Pissuthesa nieprawego syna, a odpadłego od Króla, oddają go Peloponnezjanie w ręce Tissafernesa do zawiedzenia, jeśli chce, Królowi, jako mu był nakazał, i Jazos popustoszyli, a pieniądze nader wielkie wojsko zagrabiło; z dawien dawna bo bogatém było to miejsce. Zaciężnych przecię przy Amorgesie do siebie (do swego wojska) przeprowadziwszy i nie ukrzywdziwszy w swoje szyki umieścili, ponieważ większa liczba była z Peloponnezu; mieścinę atoli Tissafernesowi oddawszy i jeńców wszystkich tak niewolników jak wolnych, za których każdego po staterze Dariuszowym[7] od niego wedle ugody wzięli, następnie powrócili do Miletu. Także Pedarita syna Leonta na rządcę do Chios przez Lakedaemończyków wysłanego odprowadzają aż do Erythrów, mającego zaciężne wojsko Amorgesa przy sobie, a tam w Milecie Filippa naznaczają władnikiem. I lato się skończyło.
Nadchodzącej zaś zimy, Tissafernes urządziwszy Jazos na stanowisko, przybył do Miletu, i na miesięczną żywność, jako zobowiązał się w Lakedaemonie, po (jednéj) drachmie attickiéj[8] na każdego we wszystkich nawach rozdał, a następnie chciał po trzy obole[9] tylko dawać, ażby Króla zapytał; a gdyby ten nakazał, przyrzekł dawać całą drachmę. Lecz gdy Hermokrates oparł się temu, dowódzca Syrakuzański, (Therimenes bowiem nie jako dowódzca floty ale tylko do oddania Astyochowi naw społem płynący zbyt ulegającym okazywał się w (téj) sprawie żołdu) jednakowoż przecię na każde pięć naw więcej poszczególnemu żołnierzowi jak trzy obole wytargowano. Na pięć bowiem naw trzy talenta dawał co miesiąc Tissafernes; tudzież innym wszystkim o ileby więcej naw okazywało się od téj oto liczby, wedle tegoż stosunku żołd wydzielano.
Téj także zimy Atheńczykowie w Samos będący, przybyło im bowiem było i z domu (jeszcze) innych naw trzydzieści i pięć toż wodzowie Charminos Strombichides i Euktemon, zamierzali tak nawy od Chios jako inne wszystkie ściągnąwszy, wedle losem wybranego stanowiska, jedni pod Miletem z flotą obsaczać, drudzy przeciwko Chios i na nawach i z lądowem wojskiem pociągnąć. I uczynili tak. Strombichides bowiem Onomakles i Euktemon trzydzieści naw mając a hoplitów co do Miletu przybyli oddział zabrawszy na łodziach przewozowych, wedle losu wyciągnionego do Chios popłynęli, inni zaś na Samos pozostając siedmdziesięciu czterema nawy opanowali morze i napływy na Milet wykonywali.
Tymczasem Astyochos gdy wtenczas właśnie w Chios dla (ubezpieczenia się od zdrady zakładników wybierał, tego poniechał skoro dowiedział się i o naw pod Therimenesem nadpływaniu i o lepszém powodzeniu sprzymierzonych; natomiast wziąwszy naw Peloponnezyan dziesięć i Chijskich dziesięć wyrusza na morze, i uderzywszy na Pteleon ale nie zdobywszy opłynął do Klazomenów, i powoływał tych z ich mieszkańców co sprawie Atheńczyków sprzyjali aby się przesiedlili w głąb kraju do Dafnus i przyłączyli do Lakedacmończyków; powoływał do tego społem i Tamos, Jonii namiestnikiem będący. Kiedy przecież nie usłuchali, wtargnienie do miasta uczyniwszy będącego bez murów, lecz (znów) nie mógłszy zdobyć, odpłynął wśród ogromnego szturmu, sam do Fokaei i Kyme, reszta zaś naw zawinęła do wysp przyległych Klazomenom, Marathussa Pele i Drymussa. Owoż co tylko pozewnątrz było tamże własności Klazomenian, ludzie naw tych dni zabawiwszy dla wiatrów ośm, częścią złupili i spotrzebowali, częścią na łodzie wrzuciwszy odpłynęli do Fokaei i Kyme do Astyocha. Do tegoż przecię tutaj bawiącego Lesbjów przybywają posłowie, pragnących znowu[10] oderwać się; i jego przekonywają, lecz kiedy i Korinthianie i inni sprzymierzeni nie mieli ochoty przyjąć tego odpadnięcia z powodu uprzedniego poszwankowania, Astyoch ruszywszy z miejsca płynął ku Chios. Tymczasem porwane burzą nawy, później dopiero zawijają, inne z innéj strony do Chios. Po tém zdarzeniu także Pedaritos, wtenczas nadciągający lądem z Miletu, gdy stanął w Erythrach przeprawia się sam z wojskiem do Chios; miał on atoli i z owych pięciu naw pod Chalkidejem żołnierzy około pięciuset pod bronią pozostawionych sobie. Gdy tedy oświadczali się niektórzy Lesbiowie z gotowością odpadnięcia, Astyochos przekłada Pedaritowi i Chijom że należy im przybywszy z nawami w pomoc poprzeć oderwanie się Lesbosu; albo bowiem (mówił) sprzymierzeńców więcej nabędziem, albo przynajmniej Atheńczyków, jeśli poszwankują, ugnębim. Lecz ci nie słuchali tego, a Pedarit nawet oświadczył że mu naw Chijów nie powierzy. Astyoch więc zabrawszy pięć naw Korinthjan a szóstą Megarejską nadto Hermionejską jednę nareszcie jeszcze Lakońskie z któremi sam przybył, popłynął do Miletu na naczelnictwo swoje, silnie pogroziwszy Chijom iże zaprawdę (mówił) nie przyjdzie już im w pomoc, kiedy go jeszcze zapotrzebują. I przybiwszy do Korykos w Erythrejskiej zakoczował. Tymczasem Atheńczykowie od Samos do Chios także nadpływający z wojskiem po drugiej stronie pagórka rozdzielającego (dwa naprzeciwne wojska morskie) zastanowili się, i uszli baczności jedni drugich.
Wtém przez Pedarita pod noc listem zawiadomiony Astyoch, że Erythraeów jeńcy wojenni na Samos na wolność puszczeni przez Samijan w zdradliwym zamiarze do Erythrae przybyli, wypływa natychmiast do Erythrae z powrotem, a przez to (ten nagły ztąd odpływ) udało mu się że nie popadł wśród Atheńczyków. Przepłynąwszy wszakże (do Erythrae) i Pedaritos do niego, zaczém poszukiwania uczyniwszy względem owych zdradnych knowań, skoro znaleźli że wszystko jedynie ku ocaleniu tych ludzi z Samos udaném zostało przez Samijan, uwolniwszy ich od obwinienia odpłynęli Pedarit do Chios, Astyoch do Miletu, jako miał na razie w myśli.
Wtém i Atheńczyków wojsko na nawach z Korykos opływające około Arginon natrafia na trzy nawy Chijów wojenne, a skoro zobaczyło w pogoń poszło za niemi; atoli tu i burza wielka powstaje, i nawy Chijów z trudnością uciekają do portu, z naw zaś Atheńczyków najmocniej rozpędzone trzy kruszą się i wyrzucone zostają pod miasto Chijów, a ludzie jedni schwytani drudzy zabici, reszta zaś naw chroni się do portu położonego pod Mimantem, Foinikus zwanego. Ztąd zatem do Lesbos przeniósłszy stanowisko sposobili się do obmurowywania.
Z Peloponnezu znów tejże zimy Hippokrates Lakedaemończyk wypłynąwszy na dziesięciu Thurijskich nawach, któremi dowodził Doriej syn Diagory trzeciowtór, toż na jednéj Lakońskiej, tudzież jednej Syrakuzańskiej spływa do Knidos; ta zaś (wyspa) już była oderwała się od Tissafernesa. Owoż skoro się w Milecie o tych posiłkach dowiedziano, zawezwano Hippokratesa aby tylko połową naw pilnował Knidosu, a z nawami pod Triopion będącemi od Aegyptu przybijające ładowne łodzie[11] społem pochwycił; jest zaś to Triopion kończyna Knidijskiej wystająca, Apollonowi poświęcona. Lecz dowiedziawszy się o tém Atheńczykowie i popłynąwszy z Samos zabierają owe pod Triopion strażujące sześć naw; ludność wzdy z nich uciekła. I zatem do Knidos spłynawszy, i uderzywszy na miasto bez murów będące, bez mała go nie zdobyli. Następnego tedy dnia znowu uderzyli, lecz ponieważ Knidjanie zatarasowali się lepiej pod noc a przybyli byli do nich z naw od Triopion zbiegli i przeto nic porówno ich już mogli naciskać Atheńczykowie, odstąpiwszy i popustoszy wszy ziemię Knidjan do Samos odpłynęli.
Gdy pod tenże czas Astyoch przybył do Miletu na flotę, Peloponnezyanie jeszcze dobrze zaopatrzeni byli we wszystko czego obóz potrzebuje; bo i żołd płacono dostarczający, i z Jazos zrabowane wielkie pieniądze mieli jeszcze żołnierze, toż Milezjanie z ochotą ciężary wojny ponosili. Wszakże zdawały się jednakowoż Peloponnezyanom pierwsze układy pomiędzy Tissafernesem a Chalkidejem zawarte niedostatecznemi być i nie na ich korzyść jak raczej jego, więc inne jeszcze w Therimenesa obecności uczynili; a oto one.
„Układ Lakedaemończyków i sprzymierzonych z królem Dariuszem i synami króla tudzież i Tissafernesem, ażeby przymierze było między nimi i przyjaźń, pod temi warunki zawarty został. Którykolwiek kraj i miasta do króla należą Dariusza albo ojca jego należały lub przodków, przeciwko tym nie będą ciągnąć w wojennych zamiarach ni w jakichkolwiek złych innych ani Lakedaemończycy ani sprzymierzeni Lakedaemończyków, ni daniny wybierać z tych miast oto an i Lakedaemończycy ani sprzymierzeni Lakedaemończyków; ni tśż Dariusz król ni ci którym Król rozkazuje przeciwko Lakedaemończykom ni sprzymierzonym ich iść będą w wojennych zamiarach ni jakichkolwiek złych innych. Kiedy zaś czego zażądają Lakedaemończycy lub ich sprzymierzeni od Króla albo Król od Lakedaemończyków lub ich sprzymierzonych, do czegokolwiek skłonią siebie wzajem, to czyniący dobrze czynić będą. Wojnę zaś z Atheńczykami i ich związkowymi spólnie obie strony mają prowadzić. Jakkolwiek liczne będzie wojsko w kraju Króla przez Króla przyzwane w pomoc, nakład na nie Król starczyć będzie. Gdyby zaś które z miast które weszły w przymierze z Królem szły przeciwko Króla krainie, (wtedy) wszyscy inni obowiązani są przeszkadzać temu i bronić Króla wedle możności, a gdyby znów które z miast w krajach Króla, lub nad którym Król włada, szły przeciw ziemi Lakedaemończyków albo naprzeciw ich sprzymierzonych, wtenczas Król winien temu przeszkadzać i bronić napadniętych wedle możności.“
Po zawarciu tego układ u Therimenes oddawszy Astyochowi nawy odpływa na kelecie i znika bez śladu[12], tymczasem Atheńczykowie z Lesbosu już przeprawieni na Chios z wojskiem a panowie i ziemi i morza Delfinion obmurowywali, plac zkądinąd i od lądu mocny i porty mający a od miasta Chijów nie bardzo oddalony. Chijowie zaś wielu uprzedniemi klęskami przerażeni, a nadto pomiędzy sobą sami nie nader zgodnie usposobieni, ale podczas kiedy tamci z Tydejem synem Jona trzymający już przez Pedarita o attikism (sprzyjanie Atheńczykom) pomówieni straceni zostali a reszta miasta z przymusu tylko na krótki czas przygnębiona trwała wśród wzajemnéj podejrzliwości, cicho (bezczynnie) siedzieli, i ani sami dla tego ani żołdownicy Pedarita zdatnymi do boju Atheńczykom wydawali się. Jednakowoz Chijowie do Miletu posłali żądając aby im Astyochos posiłkował; a kiedy ten nie wysłuchał ich, Pedaritos wyprawia orędzie o nim do Lakedaemony ze skargą o krzywdzenie sprawy. Owoż rzeczy na Chios do tego stopnia ułożyły się dla Atheńczyków; tymczasem nawy ich ze Samos napływania czyniły na nawy w Milecie, a kiedy te nie wypływały im na spotkanie, Atheńczykowie powróciwszy znowu na Samos odpoczywali.
Atoli z Peloponezu w tejże zimie dla Farnabaza za Kalligeitosa Megarejczyka i Timagorasa Kyzikeńczyka staraniami uzbrojone przez Lakedaemończyków dwadzieścia siedm naw ruszywszy na wody popłynęły ku Jonii około słońca zwrotów, a jako naczelnik płynął na nich Antisthenes Spartiata. Posłali wszakże razem Lakedaemończycy i jedenastu mężów z śród Spartiatów (klassy) jako współdoradzców Astyochowi, z których jednym był Lichas syn Arkezilaosa, a zapowiedziano tymże aby do Miletu przybywszy tak wszystko inne spólnie opatrzyli jakby było najlepiej na przyszłość, jako też aby nawy te albo wszystkie albo więcej jeszcze lub i mniej w Hellespont do Farnabaza, gdyby się (dobrém) zdało, wyprawili, Klearcha syna Rhamfiosa, który przybywał z nimi, za naczelnika im naznaczywszy, Astyocha tymczasem gdyby się tak wydało jedenastu (tym) mężom, złożyli z głównego naczelnictwa nad flotą, a Antisthenesa w jego miejsce postanowili; w skutek listów bowiem Pedarita w podejrzeniu go mieli. Płynąc tedy te nawy od Malei przez otwarte morze do Melos zawinęły, gdzie napotkawszy naw dziesięć Atheńskich trzy próżne zabierają i palą. Następnie przecież ulą kłszy się aby zbiegłe Atheńczyków z Melos nawy, jak i nastąpiło, nie doniosły Atneńczykom na Samos o napływaniu Lakedaemończyków, ku Krecie popłynąwszy i dłuższą żeglugę przez ostrożność odbywszy, do Kaunos w Azyi przybyli. Ztąd już, sądząc się w bezpieczeństwie, wiadomość posłali do naw w Milecie, aby je społem z tego miejsca do głównej floty (w Milecie) przeprowadziły. Tymczasem Chijowie i Pedaritos około tegoż czasu nie zrażając się ociąganiem Astyocha, nasełali go gońcami, żądając aby im oblężonym zapomocniczył wszystkiemi nawy, a nie dopuścił aby największe z miast w Jonii i od morza odcięte i z lądu rozbójniczemi napady pustoszone było. Niewolnicy bowiem u Chijan licznie się znajdujący, owszem jako na jedno miasto, prócz Lakedaemony, najliczniej tu rozmnożeni, zarazem téż z powodu téj mnogości surowiéj za popełniane występki karceni, skoro wojsko Atheńczyków po wzniesieniu obwarowań swoich mocno wydało im się osadzoném, natychmiast i pozbiegali gromadami do nich, i najwięcej złego jako obeznani z krajem, temuż, oni to właśnie, wyrządzili. Oświadczyli tedy Chijowie Astyochowi że należy, dopóki jeszcze nadzieja i możność stawienia zapory Atheńczykom obmurowywującym Delfinion którego (obmurowaniu) dotąd niedokończyli, aby i około wojska i około naw ich większe z swėj strony obrzuciwszy opasanie, posiłkował ich. Astyoch téż jakkolwiek nie myślący (o posiłkowaniu Chijan) z powodu ówczesnej swojej groźby, gdy zobaczył nawet sprzymierzonych pełnych ochoczości, gotował się do dania téj pomocy.
W tém atoli z Kaunos nadbiega wiadomość że dwadzieścia siedm naw i Lakedaemońscy współdoradzcy (dla niego) przybyli; owoż przeświadczony że wszystko inne na potem odłożyć należy zanimby i naw, aby tem silniej zapanować nad morzem, tylu społem nie przeprowadził, i Lakedaemonczykowie, którzy dla śledzenia jego działań przybyli, bezpiecznie nie zostali przeprawieni, natychmiast zaniechawszy żeglugi do Chios popłynął do Kaunos. Zatem do Kos Meropijskiej w przepływie wylądowawszy i miasto bez murów będące a przez trzęsienie ziemi, które u tych mieszkańców właśnie największe ze wszystkich jakie zapamiętaliśmy zdarzyło się, zapadłe burzy, gdy ludność na góry pouciekała, i kraj nabiegami w łup zamieniał, z wyjątkiem wolnych; tych bowiem puszczał. Z Kos zasię przybywszy do Knidu nocą ulega przedstawieniom Knidjan, radzących aby nie wysadzał majtków, ale tak jak jest płynął bez zwłoki przeciwko dwudziestu nawom Atheńskim, z któremi Charminos jeden z dowódzców na Samos czatował na te ot dwadzieścia siedm naw z Peloponezu nadpływających, po które właśnie Astyoch płynął. Dowiedzieli się zaś byli strażujący na Samos z Melos o napływie owych naw Lakedaemończyków, a Charminos czaty swe około Syme Chalke Rhodu i Lykii rozstawił; już bowiem dochodziły go posłuchy o zastanowieniu się tamtych w Kaunos. Płynął tedy tak jak był na Syme Astyoch, nim wieść o nim gruchnie, iżali jako nie opadnie gdzie na wysokości wód naw nieprzyjacielskich. Ale deszcz i zasępienie się powietrza obląkały mu nawy własne wśród ciemności i zamęt sprawiły. Owoż gdy razem z jutrznią rozproszoną była flota Astyocha, a widne już było Atheńczykom lewe jej skrzydło, podczas gdy reszta około wyspy jeszcze błądziła, wysuwają się naprzód co żywo Charminos i Atheńczykowie z mniej jak dwudziestu nawami, przekonani, że te to są nawy z Kaunos, na które czatowali. I opadłszy je natychmiast zatopili trzy a inne pouszkadzali, i trzymali się górą w zapasie, aż oto ukazały im się nad oczekiwanie ich owe liczniejsze nawy floty i z pozewsząd teraz zamknięci zostali. Zatem do ucieczki zabrawszy się sześć naw utracają, z pozostałemi atoli chronią się na wyspę Teutlussę, a ztąd do Halikarnassu. Po tym wypadku Peloponnezjanie do Knidos zawinąwszy, a gdy tu połączyło się z nimi owe dwadzieścia siedm naw z Kaunos, z przewszystkiemi razem już popłynąwszy i pogromnik w Syme wystawiwszy, za powrotem do Knidos stanęli na kotwicach; Atheńczykowie natomiast z wszystkiemi swemi nawy ze Samos, skoro dowiedzieli się o bitwie morskiej, popłynęli do Syme, wszak na flotę w Knidzie nie uderzyli, ani przecię Peloponnezjanie na nich, tylko zabrawszy sprzęty naw na Syme złożone a na Dorymy na stałym lądzie napadłszy, odżeglowali znów do Samos.
Wszystkie zatem już w Knidos znajdujące się Peloponnezjan nawy naprawiały gdzie czego była potrzeba, tymczasem z Tissafernesem (przybył bowiem) porozumiewało się owych mężów jedenastu Lakedaemońskich tak o tém co już zaszło, jeżeli w czém nie podobało im się, jako o dalszej wojnie, jakim trybem najlepiej i najkorzystniej dla obu stron ją poprowadzić. Najpilniej wszakże Lichas rozpatrywał się w tém co zdziałano, i żadnego z dwóch układów, ani Chalkidejowego ani Therimenesowego, dobrze zawartym nie znajdywał, ale twierdził że groźną jest jeżeli Król nad wszystką krainą nad którą przodkowie jego panowali pierwéj, i teraz domagać się będzie panować; mieści się bowiem w tym warunku, że i wyspy wszystkie znowu w niewolą popadają tudzież Thessalia, Lokrowie toż okolice aż do Boeotów, a miasto wolności, Medyjskie snać znowu panowanie Grekom Lakeda emończykowie przeto narzucają. Inne tedy nakazywał lepsze układy zaślubić z Królem, albo tych przynajmniej zawartych poniechać, ni żywności pod temi warunki nie domagać (już) się żadnej. Obruszony tém Tissafernes oddalił się od Lakedaemończyków w gniewie i bez skutku, oni zaś do Rhodos przyzywani od najmożniejszych mężów tamże mieli na myśli płynąć, spodziewając się że i tę wyspę niebezpotężną tak morskiego wojska mnogością jako lądowemi zastępy skłonią dla siebie, a oraz sądząc się sami z pomocą pozostających im sprzymierzeńców dość możnymi, aby bez żądania od Tissafernesa pieniędzy, utrzymać flotę. Popłynąwszy tedy tamże zaraz w tej jeszcze zimie z Knidu, i przybiwszy najprzód do Kameiros w Rhodyjskiej na dziewiędziesięciu czterech nawach, wystraszyli większość mieszkańców niewiedzących co się święci, zaczem ci pouciekali, ile że miasto było bez murów; wszakże Lakedaemończycy wraz zwoławszy tak tych jako i mieszkańców z dwóch drugich miast, Lindos i Jelysos, nakłonili Rhodjan, do odpadnięcia od Atheńczykow. Atheńczykowie zaś w tejże samej porze, zawiadomieni o zamysłach Peloponnezjan, na nawach z Samos pospieszyli aby uprzedzić kroki Lakedaemończyków i ukazali się już na wysokiem morzu, lecz spóźniwszy (się) nieco na razie odpłynęli do Chalke, a ztamtąd do Samos, później atoli już to z Chalke już z Kos już ze Samos napływową wojnę prowadzili naprzeciw Rhodos.
Peloponnezjanie tymczasem pieniędzy wybrali do trzydziestu dwóch talentów od Rhodjan, zresztą byli bezczynni przez dni ośmdziesiąt, wyciągnąwszy na brzeg nawy.
W tym czasie atoli albo i jeszcze pierwéj, zanim do Rhodos przeszli, to się działo. Alkibiades po Chalkideja śmierci i bitwie pod Miletem Peloponnezjanom podejrzany, kiedy nadto list od nich z Lakedaemony nadszedł do Astyocha (z rozkazem) aby go zgładził (był bo i Agisowi wrogiem i zkądinąd niepewnym człowiekiem się wydawał), najprzód uchodzi (skrycie) przetrwożony do Tissafernesa; następnie bawiąc u tegoż (satrapy) szkodził ile tylko mógł najwięcej sprawom Peloponnezjan, a doradcą Tissafernesa stawając się we wszystkiem i żołd tamtym wydzielany poobcinał, tak iż Tissafernes miasto drachmy Attickiej trzy obole tylko i to nie ciągle, odtąd dawał, tymczasem Alkibiades oświadczać mu (Tissafernowi) nakazywał Lakedaemończykom: że Atheńczykowie od dawniejszego niż oni czasu obznajomieni z sprawami morskiemi po trzy obole przecież jeno swoim marynarzom dawają, nie tyle z niedostatku ile z uwagi na to aby im majtkowie z nadbytku swawoląc jedni ciał nie nikczemnili, pieniądz rozrzucając na takie rzeczy za któremi mitręga sił przychodzi, drudzy naw nie porzucali nie przyzostawiwszy nawet na zastaw części należącego im się żołdu[13]; nadto trierarchów (naw naczelników) i wodzów miast (greckich) pouczał go nakłonić danemi pieniędzmi do poruczenia sobie wszystkich tych rzeczy, z wyjątkiem Syrakuzjan; z tych bowiem Hermokrates sprzeciwił się jeden za wszystkich związkowych. Tymczasem miasta proszące pieniędzy odprawił z niczem sam Alkibiades w imieniu Tissafernesa wymawiając im, jako to Chijom że „bezwstydnymi są gdy będąc najbogatszymi z Hellenów, a żołdowniczemi posiłki innych ocaleni, jeszcze domagają się żeby i ciałami i pieniędzmi drudzy za ich swobodę nakładali; reszta znów miast, mówił, krzywdzi, jeżeli do Atheńczyków przed odpadnięciem nakłady czyniły, a teraz nie tylko tyle ale nawet jeszcze więcej za siebie samych nie chcą wnioskować. Zresztą wykazywał że Tissafernes teraz za własne pieniądze wojnę prowadząc, sprawiedliwie szczędzi, lecz skoro znów oto zapasy nadejdą od Króla, zupełny znów dawać będzie żołd i miastom wedle słuszności dopomagać. Wszakże zalecał on i Tissafernesowi aby nie zbytnio się kwapił zakończyć wojnę, ni też pożądał czy to przysłaniem w pomoc naw Foenickich które przygotowywał, czy to sporzeniem żołdu większej liczbie Greków[14], jednym i tym samym i nad ziemią i nad morzem moc oddawać, ale raczej żeby pozostawiał w rozdzieleniu to panowanie pomiędzy dwiema współzawodniczącemi narody (Atheńczyków i Spartan), aby przez to Królowi daną była sposobność zawsze przeciw uciążliwym sobie tamże (w Azyi) nawodzić drugą stronę przeciwną. Gdyby zaś złączyło się w jedno i na lądzie i morzu to panowanie, mówił, w kłopocie mógłby znaleść się Król, z których pomocą przemagających współpotłumi, chybaby zechciał sam z wielkim nakładem i niebezpieczeństwem poruszywszy siły własne do boju rzeczy rozstrzygać. Atoli tańszemi są te niebezpieczeństwa (ciągnął) gdy z małym kosztu udziałem połączone, a oraz przy własném (Persów) bezpieczeństwie, Grecy sami w sobie się zniszczą. Wszakże twierdził, że przydatniejszymi są Królowi Atheńczykowie jako spólnicy władzy; mniej bowiem do spraw lądowych posięgają się, a cel orzeczony (wojny) z dziełem najpożyteczniej (dla Króla) jednocząc wojują; Atheńczykowie bowiem społem (z Persami) ujarzmiają dla siebie samych część morza a dla Króla wszystkich Greków co w jego państwie mięszkają, Lakedaemończycy zaś przeciwnie aby tamtych oswobodzić przybyli, a przypuścić nie można aby Lakedaemończykowie od jego współplemiennych (Atheńczyków) uwalniali teraz Greków, a od barbarów, jeżeli ci kiedyś ich sami nie wytępią, nie uwolnili. Wątlić więc Tissafernesowi doradzał Alkibiades najprzód siły jednych i drugich, a odciąwszy jak najwięcej korzyści od Atheńczyków następnie już Peloponnezjan pozbyć się z kraju. Owoż myślał tak samo po większej części i Tissafernes, o ile przynajmniéj z postępków jego wolno było pownioskować. Alkibiadesowi bowiem dla tego, jako zbawiennie mu w tych rzeczach rającemu, oddawszy siebie z zaufaniem, i żywność źle sporzył Peloponnezjanom i bitew morskich staczać im nie dopuszczał, ale obiecując że Foenickie nawy wkrótce nadejdą i że zatem przeważnie wzmocnieni bój staczać będą mogli podkopywał zwolna ich sprawę, zaczem kwiat ich floty podciął w znaczną już potęgę rozwinięty, jako w innych względach wyraźniej jak żeby nie miarkować to mogli, nie gorliwie popierał wojenne działania Peloponnezjan.
Atoli Alkibiades te rady zalecał już to Tissafernesowi i Królowi, bawiąc u nich, jak o najzbawienniejsze (dla nich) wedle jego rozumienia, już téż zarazem powrót swój do ojczyzny niemi troskliwie układ ał, przekonany, że jeżeli téjże zguby nie dopuści, odeń zależeć będzie już tylko kiedyś przekonawszy ziomków wśród nich powrócić; a przekonać Atheńczyków spodziewał się najlepiej czemś takowem, jeżeli im oto pokaże że Tissafernes jest jego zaufanym. Jak też i nastąpiło. Skoro bowiem pomiarkowali w jakiem jest znaczeniu u Tissafernesa znajdujący się na Samos Atheńczyków wojownicy, lubo po części i Alkibiades porozumiał się uprzednio przez posłów z najprzemożniejszymi wśród nich mężami: aby przywiedli na pamięć i uwagę najznamienitszym obywatelom Rzeczypospolitej, jako on pragnie ku dobru kilkowładztwa a nie w niegodziwych zamiarach ni ku wspieraniu ludowładztwa które go wygnało z kraju doń powrócić, i przystawiwszy im Tissafernesa jako przyjaciela z nimi władze podzielać; wszakże w większéj części sami przez się naczelnicy naw Atheńscy na Samos jako i najprzeważniejsi w wojsku, pochwycili zamiar zrzucenia ludowładztwa w Atenach. I poruszona pierwéj w obozie ta myśl została, a do Miasta ztąd później doszła. Z Alkibiadesem też przeprawiwszy do niego niektórzy ze Samos porozumiewali się ustnie, a gdy on podsuwał że najprzód Tissefernesa następnie zaś nawet Króla przyjacielem uczyni Atheńczykom, gdyby ci wyrzekli się rządów 1udowładczych {tak bowiem, mówił, Król łatwiéj pewnie im zaufa), tedy mnogie podejmowali nadzieje przemożni z obywateli już to że sprawy państwa, oni co i cierpią najbardziej teraz, sami pochwycą w ręce, już to że nad wrogami w polu zwycięstwo odniosą. Zaczćm na Samos powróciwszy, wraz tak samo myślących jak oni, zawiązali w sprzysiężenie a pomiędzy wojsko jawnie rozgłaszali, że Król przyjacielem Atheńczyków zostanie i pieniędzy dostarczy, skoro Alkibiades do Athen powróci a Atheńczykowie zniosą ludowładztwo. Tłum tedy chociaż na razie i obruszał się na to co knowano, przecież dla uśmiechającej mu się w nadziei pieniężnéj od Króla pomocy zachowywał się spokojnie; zespoleni tymczasem ku ustanowieniu kilkowładztwa skoro udzielili tego zamiaru mnóstwu, znowu pomiędzy sobą sami i w zwiększoném kole bractwa politycznego roztrząsali zamysły Alkibiadesa. Owoż tutaj wszystkim innym okazywały się te zamysły łatwemi do spełnienia i bezpiecznemi, Frynichowi atoli wodzem jeszcze będącemu cale nie podobały się, ale Alkibiades, jak i było, nie więcej kilkowładztwa jak ludowładztwa pożądającym mu się wydawał, a nie czego innego patrzącym jak tylko tego jakimby sposobem z obecnego układu Miasto w inny przewróciwszy przez przyjaciół swych powołany wrócić znów mógł do ojczyzny, tymczasem Atheńczykom tego wystrzegać się wypada jak najpilniej aby w rokosz nie popadli; nadto, mówił Frynich, że dla Króla nie jest tak łacną rzeczą, podczas gdy Peloponnezjanie już porówno z Atheńczykami na morzu panują, a miasta trzymają w jego władztwie nie najmniejsze, do Atheńczyków przyjaźń swą skłoniwszy, którym nie ufa, na kłopoty się narażać, kiedy mu przecież wolno Peloponnezjan od których żadnego złego jeszcze nie ucierpiał, przychylnymi sobie uczynić. Dalej wywodził że wie o tém dobrze iż miasta związkowe, którym teraz przyrzeka się kilkowładne rządy, ponieważ oto i sami Atheńczykowie nie będą już pod ludowładczemi, cale nie więcej przeto, ani te co odpadły od Athenczyków znów do tychże przystaną ani pod ich panowaniem dotąd zostające pewniejszemi nadal nie będą: nie będą bowiem chcieli ich mieszkańcy (ciągnął) pod kilkowładztwem lub ludowładztwem służyć raczej jak pod którym zdarzy im się z tych rządów wolnymi być, toż wierzą związkowi że tak zwani nadobni a dobrzy (optymaci) nie mniejsze im uciski zdarzać będą od ludu, jako sporzyciele i podwodziciele uciemiężeń ludu, z których większą część korzyści sami zbierają, owoż wierzą oni że o ile od tamtych zawisło, to nawetby bez sądu i gwałtowniejszą jeszcze śmiercią ginęli, gdy tymczasem lud (ludowładne rządy) ucieczką ich jest a tamtych sfornikiem. A że tak myślą miasta związkowe z samych czynów wyczerpnąwszy naukę tego, o tém dokładnie świadomym się wyznawał Frynich. A zatem (kończył) że jemu, przynajmniej z tego co Alkibiades ofiaruje i co obecnie się zamierza, zgoła nic nie podoba się“. Połączeni jednakowoż w związek spiskowi, jako zaraz na początku postanowili, i obecne oświadczenia Alkibiadesa przyjmowali i do Athen posłów Peizandra i innych sposobili się wyprawić, ażeby już to nad Alkibiadesa powrotem pracowali, już nad tamecznego ludowładztwa obaleniem, nareszcie żeby Tissafernesa przyjacielem Atheńczykom uczynili. Zmiarkowawszy tedy Frynich że nastąpią o Alkibiadesa powrot umowy i że Atheńczykowie dopuszczą tenże, zatrwożony uwagą na to co przeciwko temu zamiarowi przezeń wypowiedziane zostało, ażeby Alkibiades, skoro powróci do ojczyzny, jego jako przeciwnika jego odwołania nie ukrzywdził, chwyta się takiego oto środka. Szle on do Astyocha Lakedaemończyka naczelnika floty, jeszcze znajdującego się wtenczas około Miletu, potajemnie z listami, że Alkibiades sprawy Lakedaemończyków gubi Tissafernesa Atheńczykom przyjacielem zjednywając, i wszystko nadto inne wyraźnie mu wypisał; lecz, dodawał, liczy na wyrozumienie ze strony Astyocha jeżeli o człowieku sobie nieprzyjaznym, nawet z niekorzyścią swego Miasta, coś złego uradza. Astyochos tymczasem Alkibiadesa, zkądinąd już nie tak jak dawniej stawającego mu po drodze, ani myślał prześladować, owszem udawszy się do niego do Magnezyi i do Tissafernessa, zarazem wypowiada im co mu napisano ze Samos i staje się zwierzeń poufnych donosicielem; natomiast nasuwał on, jak powiadano, w widokach osobnych korzyści Tissafernesowi przyjaźń własną, aby i o tych i o innych wszystkich rzeczach z nim się porozumiewać; to też o żołdzie wojsku nie zupełnie wypłaconym łagodniej teraz napomykał. Alkibiades nato natychmiast szle przeciwko Frynichowi oskarzające pismo na Samos do dostojników tamże znajdujących się z zawiadomieniem co pobroił, i domagając się aby go zgładzono. Zmięszany tém Frynichos i to wielce, wśród największego niebezpieczeństwa jakie nad nim zawisło z powodu owego doniesienia, wyprawia powtórny list do Astyocha, już to naganiając że uprzednie jego wynurzenia nie dostatecznie zostały utajone, już to oświadczając że teraz całe wojsko Atheńczyków na Samos gotów jest poddać Peloponnezyanom na zatracenie; a wypisał poszczegółowo, jakim by trybem, gdy Samos nie była obmurowaną, Astyoch tego mógł dokonać, tudzież że nie może nań już ściągać nienawiści, jeżeli zagrożony na życiu przez Atheńczyków, tak tego jak wszelkiego innego środka chwyta się raczej jak żeby z ręki najzawziętszych swoich przeciwników zginął. Lecz Astyochos wykrywa i te zamiary Alkibiadesowi. Tymczasem Frynich skoro naprzód zmiarkował że Astyoch go zdradza a od Alkibiadesa tylko co nienadchodzi nowe o tych sprawach pismo, uprzedziwszy Alkibiadesa sam wśród wojska donosicielem się staje: że nieprzyjaciele zamierzają, ponieważ nieobmurowaną jest Samos a oraz nie wszystkie nawy wewnątrz portu zastanowić się mogą, uderzyć na obóz, a że on o tém wszystkiem dokładnie zawiadomiony; że zatém trzeba i Samos obwarowywać jak najspieszniej i wszystko inne mieć pod pilną strażą; był zaś Frynich naczelnym dowódzcą i nieograniczenie umocowanym do wykonania tego co polecał. Tedy Atheńczykowie na Samos, wzięli się do obmurowywania tej wyspy, i z takiej oto okoliczności Samos, acz i tak miała być obwarowaną, predzej obwarowano; tymczasem owe listy od Alkibiadesa nie wiele później nadeszły z doniesieniem że i zdradzane jest wojsko przez Frynicha i nieprzyjaciele zamierzają na nie uderzyć. Ponieważ atoli Alkibiades zdawał się być nie pewnym człowiekiem a owszem zdawało się że owych zamiarów wrogów wprzód świadomy, oneż Frynichowi jako współświadomemu przez nienawiść tylko ku niemu narzuca, wcale tém nie zaszkodził Alkibiades Frynichowi, lecz nawet mocniej poświadczył wykrycia jego przez te doniesienia.
Alkibiades przecież zatem nie ustawał Tissafernesa obrabiać i nakłaniać aby przyjacielem został Atheńczyków, acz ulęknionego Peloponnezjan, ponieważ z liczniejszemi nawy od Atheńczyków byli na wodach obecni, to jednak pragnącego, gdyby jako (mimo trudności zachodzących[15] można, być przekonanym przez Alkibiadesa, zwłaszcza téż odkąd o owém na Knidzie nieporozumieniu Peloponnezjan względem przymierza przez Therimenesa zawartego dowiedział się (już bowiem w czasie ich pod tę porę w Rhodos pobytu zaszło ono było), w którem ową Alkibiadesa mowę uprzednio (przezemnie) przywiedzioną o zamiarze Lakedaemończyków uwolnienia wszystkich miast sprawdził Lichas, twierdząc że nie można dopuścić układu, wedle którego by Król był panem miast nad któremi kiedyś tam dawniej czy to sam czy ojcowie jego władali. Owoż Alkibiades, jako na wielkie rzeczy godzący, pilnie Tissafernesa swojemi pochlebstwy oblegał; tymczasem wyprawieni ze Samos z Pizandrem posłowie Atheńczyków, przybywszy do Athen, mowy uczynili wśród ludu streszczając rzecz z mnogości szczegółów, a mianowicie to wykazując że wolno Atheńczykom Alkibiadesa odwoławszy a nie rządząc się nadal tym samym trybem co teraz, ludowładczo, i Króla mieć sprzymierzeńcem i Peloponnezjan przemódz. Kiedy tu przeciwiło się wielu innych za ludowładztwem przemawiających, a oraz Alkibiadesa nieprzyjaciele wykrzykiwali że straszliwą jest rzeczą jeżeli tenże z pogwałceniem praw powróci, podczas gdy Eumolpidowie i Kerykowie[16] o znieważeniu tajemnic dla których wygnany został zaświadczali a na bogów zaklinali aby go nie odwoływano; wtedy Peizander wystąpiwszy, odnośnie do tych licznych zaprzeczali i biadań zapytywał każdego z osobna, przywodząc przed lud opierających się jego wnioskowi „iżali jak ą ma nadzieję ocalenia Miasta od Peloponnezjan, naw nie mniéj od Atheńczyków na morzu posiadających i gotowych do boju a miast sprzymierzonych daleko więcej, podczas gdy Król i Tissafernes pieniędzy im dostarczają, kiedy tymczasem te u Atheńczyków już się wyczerpały, jeżeli ktoś nie skłoni Króla aby przechylił się na ich stronę?“ A kiedy wyznawali, iż tej nadziei nie mają, zapytywani, wtenczas już wyraźnie oświadczał ludowi Pizander „więc tego oto nie podobna nam dostąpić, jeżeli i rządzić się nie będziem roztropniej i władzy do kilku ograniczonéj nie ścieśnim w państwie, aby nam zaufał Król, tudzież jeżeli nie tyle o ustawie rozprawiać będziem nateraz co o ratowaniu się (później przecież wolno nam będzie znowu przemienić, jeżeli nam się co nie spodoba), toż jeżeli Alkibiadesa nie odwołamy do kraju, który jeden z ludzi teraz żyjących zdolen jest to przywieść do skutku.“ Lud zrazu słysząc te wyrazy obruszał się na myśl kilkowładztwa; lecz dokładnie objaśniony przez Peizandra że nie masz innego ocalenia, uląkł się i oraz w nadziei że znowu następnie odmienić będzie mógł co obecnie przekształcił, ustąpił. Uchwalono zatem aby popłynąwszy Peizander i dziesięciu z nim mężów, starali się jakby im zdało się najlepiej ułożyć rzeczy z Tissafernesem i Alkibiadesem. Równocześnie oskarżonego przez Peizandra Frynicha lud złożył z dowództwa tudzież współnaczelnika jego Skironidesa, a w ich miejsce wysłano na wodzów do floty Diomedonta i Leonta. Frynicha tymczasem Peizander, zarzucając mu zdradzenie Jazos i Amorges, oskarzał, ponieważ sądził iż nieprzychylny jest tym co nad powrotem Alkibiadesa pracowali. Zatém Peizander jeszcze tajne stowarzyszenia (kluby), które od dawna istniały w Mieście ku kierowaniu (ich zamiarom odpowiednio) przebiegu spraw sądowych i oborów na władze, wszystkie obszedłszy, i zachęciwszy aby skupiwszy się i społem naradziwszy dopomogły do obalenia ludowładztwa, toż wszystko inne nastroiwszy do celów obecnych tak ażeby już żadnych przewłok w sprawach nie było, sam z dziesięciu swymi spółumocowanymi żeglugę do Tissafernesa podejmuje.
Leon zasię i Diomedon w tejże zimie przybywszy już na flotę Atheńczyków, napływ na Rhodos wykonali. Owoż nawy zabierają na ląd wyciągnięte Peloponnezjan, zaczem małym oddziałem wylądowawszy i na pomoc zbiegłych Rhodjan pokonawszy w bitwie cofnęli się do Chalke, i wojnę ztąd raczej jak z Kos następnie prowadzili; bardziej bo ubezpieczonemi dla nich były te okolice (do napadania), gdyby w którą stronę poruszyła się flota Peloponnezjan.
Przybył wszakże na Rhodos i Xenofantidas Lakończyk od Pedarita z Chios, powiadając że mur Atheńczyków już skończony, i jeżeli nie zapomocniczą wszystkiemi nawami, przepadną na Chios ich rzeczy. Oni tedy zamyślali pomocniczyć. Tymczasem Pedaritos sam z zaciężném przy sobie wojskiem toż z Chijów wszystką ludnością orężną uderzywszy na Atheńczyków warownię około naw wystawioną, zdobywa jakąś część téjże, i naw kilka wyciągniętych na ląd opanował; atoli gdy zatém naprzeciw zaposiłkowali Atheńczykowie i rozgromili Chijów najprzód, pobity zostaje i Pedarit i reszta wojska pod nim, owoż i sam ginie i z Chijów wielu, tudzież broni zabrano mnogo.
Po tych zdarzeniach Chijowie i od lądu i morza jeszcze ściśléj jak wprzódy zamknięci zostali, i głód u nich był wielki; tymczasem Atheńscy posłowie z Peizandrem przybywszy do Tissafernesa mowy uczynili o układach. Tu Alkibiades [nie był bowiem nader pewnym (przychylności) Tissafernesa, obawiającego się więcej daleko Peloponnezjan jak Atheńczyków a jeszcze pragnącego, jako go był pouczył sam Alkibiades, wątlić siły obu tych narodów (Atheńczyków i Peloponnezjan)], tak rzeczy nakręca żeby Tissafernes jak najwięcej domagał się (ustępstw) od Atheńczyków i przeto nie przychodziło do porozumienia. Zdaje mi się atoli że i Tissafernes tego samego pragnął, to jest ten przez obawę, Alkibiades zaś, skoro zobaczył że Tissafernes i tak nie ma ochoty do zawarcia z Atheńczykami układu, pragnął żeby Atheńczykom zdawało się że on (Alkibiades) nie jest bez mocy nakłonienia go, lecz że przeświadczonemu Tissafernesowi i gotowemu do połączenia się z nimi, Atheńczykowie nie dosyć korzyści ofiarują. Domagał się bowiem Alkibiades tak ogromnych ustępstw coraz wyżej je posuwając, a przemawiając sam w imieniu obecnego Tissafernesa, że wina na Atheńczyków, aczkolwiek na większą część przystających, jednakowoż spadała; i Jonia bowiem żądano żeby wydaną była cała, i znowu wyspy tak przyległe jako inne okolice, czemu gdy się nie opierali Atheńczykowie nakoniec na trzeciem już zebraniu, uląkłszy się Alkibiades aby nie zbyt widnie odsłoniła się niedołężność istotna jego wpływu u Tissafernesa, zażądał nadto żeby dopuścili Atheńczykowie Królowi nawy budować i opływać swoje ziemie, dokąd i iloma zechce. Tutaj Atheńczykowie już dalej słuchać nie chcieli, i niepodobném uznawszy porozumienie się z Tissafernesem tudzież że przez Alkibiadesa oszukani zostali, w gniewie opuścili zebranie i pożeglowali do Samos.
Tissafernes zaś zaraz po tém i w tej jeszcze zimie powraca do Kaunos, pragnąc Peloponnezjan na nowo wprowadzić do Miletu, i inne z nimi w miejsce dotychczasowych układy zawarłszy, jakby się dało najkorzystniej, żywności im odtąd dostarczać i uniknąć przeto odstręczenia sobie ich całkiem; gdyż się obawiał ażeby Peloponnezjanie w niedostatku żywności dla naw swych licznych, albo z Atheńczykami przymuszeni walczyć na morzu pokonani nie zostali, albo żeby po wypróżnieniu się naw ich z ludzi[17], bez jego poparcia Athenczykowie nie dopięli czego pragną. Nadto jeszcze lękał się tego najbardziej aby żywności poszukując nie łupili stałego lądu. Z tych wszystkich więc pobudek a w głównej myśli której nie spuszczał z oka aby siły Hellenów[18] trzymać w równowadze jedne naprzeciw drugim, powoławszy Peloponnezjan, i żywność im zapewnił i układ trzeci téj treści z nimi zaślubił.
„Trzynastego roku Dariusza królowania, a za eforatu Alexippidasa w Lakedaemonie, układy nastąpiły na Maeandra równinie pomiędzy Lakedaemończykami i związkowymi (z jednéj strony) a Tissafernesem i Hieramenesem i synami Farnakesa (z drugiéj strony) w sprawach Króla i Lakedaemonczyków toż ich związkowych. Kraina Króla, jak daleko się w Azyi rozciąga, ma być Króla własnością; i o krainie własnéj ma radzić Król jak chce. Lakedaemończycy zaś i związkowi nie mają nachodzić krajów Króla ku jakiejkolwiek szkodzie, ani Król krainy Lakedaemończyków i związkowych ku jakiejkolwiek tychże szkodzie. Gdyby zaś kto z Lakedaemończyków lub związkowych naszedł krainę Króla, Lakedaemończycy i związkowi winni temu przeszkadzać; a gdyby kto z Króla strony nachodził, ku szkodzie, Lakedaemończyków albo związkowych, Król obowiązany temu przeszkadzać. Żywność dla naw teraz obecnych Tissafernes dostarczać będzie wedle umowy aż nawy Króla nadejdą; Lakedaemończycy zaś i związkowi, skoro nawy Króla przybędą, swoje nawy jeżeli dalej żywić zechcą, wolno im będzie. Jeżeli zaś od Tissafernesa brać zechcą, żywność, Tissafernes dostarczać będzie, lecz Lakedaemończycy i związkowi z końcem wojny pieniądze Tissafernesowi oddadzą, za tyle ile wzięli (żywności). Skoro zaś Króla nawy nadejdą, tak nawy Lakedaemończyków jako związkowych i Króla społem mają wojnę prowadzić, jak się Tissafernesowi zdawać będzie i Lakedaemończykom i związkowym. Gdyby zaś wojnę zakończyć chcieli z Atheńczykami, także za spólném porozumieniem zakończyć ją są obowiązani.“
Przymierze tedy takie stanęło, i zatem gotował się Tissafernes aby i Foenickie nawy sprowadzić, jak orzeczono w układach, i wszystko cokolwiek nadto był przyrzekł, a chciał żeby przynajmniéj widziano że to sposobi; Bojotowie tymczasem przy końcu już zimy, Oropos zdobyli, za zdradą Atheńczyków wewnątrz strażujących. Dopomogli im przecież i z Eretrjan niektórzy mężowie i z samychże Oropjan, knowający oderwanie się od Euboei; znajdujący się bowiem tuż przy Eretrii plac ten trzymający Atheńczykowie, niepodobno było aby wraz srogo nie uciskali tak Eretrii jako reszty Euboei. Mający tedy już Oropos Eretriowie przybywają na Rhodos, w pomoc przyzywając do Euboei Peloponnezyan. Ci atoli do pomocniczenia ciężko utrapionéj Chios raczéj kierowali swe kroki, zaczém ruszywszy z wszystkiemi nawy z Rhodu tamże odpłynęli. Owoż zawinąwszy w okolicę Triopion dopatru ją nawy Atheńczyków na Wysokiem morzu od Chalke płynące; jednakowoż gdy ani jedni ani drudzy na siebie nie napłynęli, zawijają ci tu do Samos a tamci do Miletu, atoli przekonali się że już bez bitwy morskiej nie podobna jest do Chios zaposiłkować. Tymczasem bieżąca zima się skończyła, i dwudziesty rok wojnie się skończył téj to którą Thucydides opisał.
Następującego zaś lata razem z wiosną zaraz na początku Derkylidas mąż Spartiacki z wojskiem nie wielkiém wzdłuż wybrzeżów posłany został lądem ku Hellespontowi aby Abydos oderwał (są zaś Abydeńczycy Milezjan osadnikami); Chijowie tymczasem, przez czas w którym Astyochos nie wiedział jak im dopomódz, do stoczenia bitwy morskiej, ściskani oblężeniem, przymuszeni zostali. Byli zaś właśnie, gdy jeszcze na Rhodos bawił Astyoch z Miletu przybyły, Leonta, męża Spartiackiego, który z Antisthenesem jako współżołnierz morski przybył był razem na nawach; otoż tego, mówię, sprowadzili sobie byli po Pedarita śmierci na naczelnika floty, tudzież i naw dwanaście które właśnie wtedy strzegły Miletu, a między któremi było Thurijskich pięć, Syrakuzańskich cztery, jedna Anaitijska, jedna Milezijska i jedna Leonta. Gdy tedy naprzeciw wyszli Chijowie z całą ludnością i zajęli pewne obronne miejsce, a naw ich oraz trzydzieści sześć naprzeciw Atheńskich trzydziestu dwom wypłynęło, stoczono bój morski; owoż gwałtowna bitwa nastąpiła, lecz nie pognębieni jednakowoż w rozprawie Chijowie i sprzymierzeńcy (już bowiem późno było) cofnęli się do miasta.
Po tym zaraz wypadku, gdy Derkylidas lądem z Miletu mimo wybrzeżów wyruszył w pole, Abydos w Hellesponcie odpada do Derkylidasa i Farnabaza, a Lampsak w dwa dni później. Atoli Strombichides, zawiadomion o tém, co prędzéj zapomocniczywszy z Chijos dwudziestu czterema nawy Atheńskiemi, między któremi znajdowały się i wojskowe, hoplitów wiozące, nad naprzeciw wybiegłymi Lampsakeńczykami w bitwie przemogłszy i w jednokrzyk Lampsak murami nieopatrzony zdobywszy, zatém i sprzęty mieszczan i samych jako niewolników łupem wziąwszy, wolnych przecież znowu w mieszkaniach osadziwszy, aż pod Abydos przyciągnął.
Wszakże gdy ani nie poddawali się Abydeńczycy ani uderzeniem na mury Strombichides nie mógł go zdobyć, na przeciwną stronę Abydosu odpłynąwszy, Sestos, miasto w Cherzonezie, które niegdyś Medowie trzymali, zamienił na twierdzę i strażnicę całego Hellespontu.
Wtém też i Chijowie umocnili się na morzu lepiej, i Peloponnezjanie w Milecie jako i Astyochos, zawiadomiony o przebiegu bitwy morskiej tudzież o Strombichidesa i naw nieprzyjacielskich odwrocie, podnieśli się na duchach. Zatém Astyoch przypłynąwszy na dwóch statkach do Chios wyprawia ztąd nawy, a wszystkiemi razem już napływ uskutecznia na Samos; lecz kiedy, z powodu wzajemnych pomiędzy sobą podejrzywań siebie, nie wyruszyli na spotkanie nieprzyjaciele, odżeglował znowu do Miletu. Pod ten bowiem czas a nawet pierwéj jeszcze, ludowładztwo w Athenach obalone zostało. Skoro bowiem owi Peizandrowi towarzyszący posłowie wraz z nim od Tissafernesa na Samos powrócili, zastali oni w samém obozie rzeczy po swojej myśli mocniej utwierdzonemi, i pomiędzy samymiż Samijami popchnęli możnych do pokuszenia się społem z Atheńczykami przejść pod rządy kilkowładcze, aczkolwiek Samijowie byli rokosz podnieśli wśród siebie ażeby nie popaść w rządy oligarchiczne. Tymczasem z osobna na Samos porozumiewający się z sobą Atheńczykowie postanowili Alkibiadesa skoro nie chce (im dopomagać) poniechać, (albowiemć i nie zdatnym jest on, mówili, wnijść w skład rządu kilkowładczego), a sami na swoją rękę, skoro już i narażeni byli, patrzeć jakimby sposobem upaść nie dali sprawie, a równocześnie kroki wojenne popierać, tudzież wnioskować z własnych majątków z gotowością pieniądze i jeżeli nadto czego potrzeba w tém przeświadczeniu, że już nie dla innych ale dla siebie samych się znoją. Zagrzawszy się tedy do takowych przedsięwzięć, Peizandra natychmiast wtenczas i posłów połowę wyprawili do domu aby działali tamże, a zalecono tymże aby do których z miast Athenom uległych zawiną po drodze, w tych kilkowładztwo zaprowadzali; drugą zaś połowę posłów w inne uległe Miastu okolice, innych indzie rozesłali, nareszcie Diotrefesa będącego około Chios, a wybranego do naczelnictwa na Thracyi, wyprawili na to stanowisko. Jakoż ten przybywszy do Thazos zniósł tam ludowładztwo. Wszakże po oddaleniu się jego, Thaziowie, w drugim miesiącu co najwięcej, miasto obmurowali, oświadczając że rządów Przedniejszych (aristokracii) pod opieką Atheńczyków już wcale nie potrzebują, a od Lakedaemończyków oswobodzenia lada dzień wyglądają; bo i wygnańcy ich przez Atheńczyków wypędzeni za krajem znajdowali się wśród Peloponnezjan, a ci pospołu z poufnymi w mieście pracowali z całych sił nad tém, aby i nawy przysłano z Lakedaemony i Thazos oderwano. Złożyło im się tedy samo przez się to właśnie czego pragnęli, że i miasto bez narażania się na niebezpieczeństwa podnosiło się w pomyślność i ludu powaga któryby im się był opierał zwichnioną została. W Thazos więc na odwrót jak oczekiwali kilkowładztwo tam zakładający Atheńczykowie wypadły im zamysły, a zdaje mi się i w wielu innych miastach jeszcze im podległych; roztropności bowiem nabrawszy te miasta i odwagi naprzeciwko temu co knowano, przeszły do stanowczej swobody, podwrzodziałéj od Atheńczyków samorządności nie umiłowawszy nad nię. Tymczasem Peizander i jego towarzysze w przepływie swoim, jak uchwalono, ludowładztwo po miastach zrzucali, a równocześnie z niektórych okolic nawet hoplitów zabierając sobie sprzymierzonych, przybyli do Athen. Tu zastają większą część pracy przez druchów związkowych już naprzód dokonaną. Albowiem i Androklesa niejakiego, ludu głównego przywódzcę, spiknąwszy się niektórzy z młodzieży, zabili, który to i niemało do wypędzenia Alkibiadesa przyczynił się; to téż go z dwóch z tych powodów, raz że lud uwodził, powtóre w mniemaniu, że się tém Alkibiadesowi jako powrócić i Tissafernesa przyjacielem Atheńczyków uczynić mającemu, przymilą, tém skwapliwiéj zgładzili; i innych nadto pewnych zawadzających tymże sposobem skrycie uprzątnęli. Prócz tego jawnie ogłosili mową wypracowaną starannie, że ani żołdu pobierać nie powinni inni nad tych co ciągną na wojnę, ani udziału mieć powinno w sprawowaniu państwem mężów więcej jak pięć tysięcy, i to którzy najbardziej pieniędzmi i ciałami swemi onemuż dopomagać są w stanie. Przypadało to zaś do serca większości, gdy posieść mieli rządy Miasta ci to właśnie co je i przemienili. Lud atoli jednakowoż i Rada przez los fasolowy wybierana[19] wciąż się jeszcze zgromadzała; nie uradzono przecież nic coby rokoszanom przeciwiło się, ale i słowo zabierający z tychże tylko grona występowali, i to co powiedzianém być miało, przez tychże naprzód roztrząsane było. Nie przemawiał też już nikt z innych naprzeciw tamtym, bojąc się i widząc jak wielka jest liczba spiknionych; jeżeli zaś kto i odezwał się z przeciwném zdaniem, natychmiast jakim zręcznym sposobem ginął, a sprawców ani poszukiwano ani chociaż podejrzywani byli nie sądzono, ale spokojnie zachowywał się lud a tak był przerażony, że za zysk poczytywał sobie kto czego nie ucierpiał gwałtownego, nawet gdy milczał. Owoż sprzysiężenie za daleko rozciąglejsze uważając niżeli było w istocie, stronnicy dawnego rzeczy porządku ujarzmieni byli na umysłach, a wyśledzić spisku i dla obszerności miasta i dla nieznania się wzajem nie byli w stanie. Z tegoż samego powodu poskarzyć się komu w oburzeniu (na to co się dzieje), aby obmyślić społem z nim środki obrony, nie podobno było; albowiem nieznajomemu przychodziłoby zwierzać się, albo znajomemu, któremu zaufać nie było można. Z wzajemném bo podejrzeniem zbliżali się do siebie wszyscy stronnicy ludu, jak gdyby ten i ów z nich spólnikiem był tego co się dzieje. Znajdowali się bowiem istotnie pomiędzy tymi i tacy o którychby nikt nie był przypuścił że się do kilkowładztwa przechylili; i nie ufność ci to największą wśród większości zaszczepili a najwięcej do bezpieczeństwą kilkowładzców przyczynili się, trwałą niewiarę w samego siebie ludowi wpoiwszy.
W téj to tedy chwili Peizander z towarzyszami przybywszy, zaraz tego co jeszcze pozostawało dopełnienia się jęli. I nasamprzód lud zgromadziwszy wypowiedzieli zdanie: żeby dziesięciu mężów wybrać do spisania nowej ustawy z nieograniczoną władzą, ci zaś spisawszy swoje przekonanie (ustawę) przedłożyliby ludowi na dzień umówiony, jakby najlepiej Miasto mogło być urządzone; następnie skoro dzień ów nastąpił pełnomocni owi pisarze zwarli (w ciasnem miejscu) zwołane zgromadzenie ludu w Kolonos (jest to zaś świątnica Pozidona za Miastem oddalona od niego stadiów najwięcéj dziesięć), i tu wnieśli pisarze nie więcej jak to tylko, że wolno każdemu z Atheńczyków wypowiedzieć zdanie jakie zechce; gdyby zaś kto wypowiadacza albo powoływał o naruszenie praw albo w inny jaki sposób uszkodził, srogie kary naznaczyli. Na to tedy świetnemi wyrazy jęto wykazywać, żeby odtąd ani władza żadna już więcéj nie panowała wedle téj saméj co dotąd ustawy ani żołdu nie pobierano; lecz żeby na przewodniczących wybrano pięciu mężów, a ci znowu wybrali stu mężów, a z tych stu każdy przybrał sobie po trzech; zaczem zeszedłszy się ci liczbę czterystu stanowiący do gmachu Rady, żeby rządzili jakby najlepiej sądzili, z władzą nieograniczoną, a owych pięć tysięcy zwoływali kiedy im się będzie zdało (potrzebném). Był zaś objawicielem tegoż przekonania Peizandros, jako i z resztą nie ukrywając się najskwapliwiej przyłożył on rękę do obalenia ludowładztwa; ten atoli który całą sprawę ułożył w ten sposób jakim aż do tego stopnia dojrzała, i który najwięcej starań (około niéj) podjął, był Antifon mąż z Atheńczyków swego czasu i cnotą po za żadnym w tyle nie pozostający i najprzedniejszy tak w wynajdywaniu pomysłów jak w objawianiu słowem tego co za najlepsze rozpoznał, wszakże wśród ludu nie występujący ani do innego zawodu dobrowolnie żadnego, ale w podejrzeniu u tłumu dla sławy dzielnej wymowy będący, aczkolwiek każdego z rozprawiających się czy to przed sądem czy wśród ludu, który rady jego zasięgał, człowiek nad innych najbogaciéj zdolen zasilać. On to téż skoro rządy owych czterystu następnie upadły a lud ścigał ich przedstawicieli, najznamieniciéj podobno z mężów aż do mego czasu (odznaczających się) o te same zabiegi oskarzony, jako współutwierdziciel nowego stanu rzeczy (oligarchii), w sprawie o głowę się bronił. Wystąpił atoli i Frynich do zapasu z odznaczeniem przed innymi jako najgorliwszy popieracz władzy kilku, z obawy przed Alkibiadesen i świadom że temu nie tajno jest co na Samos z Astyochem zabroił, a przekonany że nigdy Alkibiades wedle prawdopodobieństwa pod rządami kilkowładczemi do Athen nie powróci; toż przeciwko niebezpieczeństwom, skoro raz w nie się rzucił, z niezrównaném w sobie zaufaniem walczył. Także Theramenes syn Hagnona pomiędzy współobalającymi ludowładztwo pierwszym był, mąż któremu ni wymowy ni trafnego zdania nie brakło. Tak iż od mężów wielu a biegłych skojarzone dzieło, nie bez słuszności jakkolwiek zuchwałe, powodzenia doznało; nie łatwą to bowiem było sprawą, ludowi Atheńskiemu po latach około stu odkąd od rządów tyrannii uwolnił się swobodę odjąć, i to nie tylko niepodległym będącemu, ale nawet przez połowę tego czasu samemu do panowania nad innymi przywykłemu.
Skoro więc zgromadzenie ludu bez sprzeciwienia się kogokolwiek owszem zatwierdziwszy te przedstawienia rozeszło się, tedy już owych Czterystu trybem następującym na Radę (do gmachu Rady) wprowadzono. Atheńczykowie znajdowali się wszyscy nieustannie jedni na murach Miasta drudzy w szykach posiłkowych, z powodu nieprzyjaciół w Dekeleji, pod bronią. W owym tedy dniu nie wtajemniczonym pozwolono jak zwykle oddalić się, lecz sprzysiężonym powiedziano skrycie, aby bez zwrócenia na siebie uwagi nie na zbrojnych swych stanowiskach ale opodal od nich zatrzymywali się, a skoroby kto wpadł między działających aby przeszkodzić ich robotom, żeby pochwyciwszy za broń nie dopuszczali tego.
Byli zaś Andriowie i Teniowie i Karystian trzystu tudzież z Aeginetskich przysiedlców niektórzy, których Atheńczykowie wysłali byli na mięszkanie tamże, na ten cel właśnie przybyli w swoich rynsztunkach, i tym to zapowiedziano. Gdy tych więc uszykowano w ten sposób, przybywszy owi Czterystu, z małym mieczem ukrytym każdy, tudzież stu dwudziestu młodzieńców z nimi, których używali jeżeli gdzie kogo od ręki zaraz uprzątnąć wypadło, przystąpili do obranych losem fasolowym radzców (zgromadzonych) w Radzie, i oświadczyli im aby wyszli wziąwszy swój żołd; przynieśli zaś byli im tenże za ubiegły czas wszystek sami, i wychodzącym z gmachu wydzielali. Kiedy zatem tym trybem i Rada żadnego oporu nie stawiwszy wyniosła się i inni obywatele nie burzyli się cale ale spokojność zachowywali, tedy owi Czterystu wstąpiwszy do gmachu Rady, Prytanów z pomiędzy siebie samych losem wybrali, tudzież wedle przynależnych bogom obrządków, wśród modłów i obiat osadzili się na władzy; następnie już wiele zmian poczyniwszy w rządach ludowładczych, wyjąwszy że wygnańców nie odwołali z powodu Alkibiadesa, w wszystkich innych zakresach prawem przemocy sprawowali Miasto. Owoż i ludzi pewnych stracili lecz nie wielu, których zdało się potrzebą uprzątnąć, innych znów powięzili, niektórych téż i wygnali; do Agisa także króla Lakedaemończyków stojącego w Dekeleji heroldów wysłali, oświadczając że pojednania się pragną, i że spodziewać się można iż on, z nimi a już nie z niepewnym (zmiennym) ludem (mając do czynienia), łacniéj się porozumie. Ale mąż ten nie wierząc w spokojność Miasta, ni téż że lud tak zaraz starodawnéj swéj swobody wyrzecze się, owszem że gdyby wojsko mnogie ujrzał Lakedaemończyków, nie zachowałby się w pokoju, ani wreszcie nie bardzo ufając aby na teraz w Athenach już nie było żadnego zaburzania się umysłów; przybyłym od Czterystu nic pojednawczego nie odpowiedział, lecz przywoławszy jeszcze z Peloponnezu wojsko znaczne nie długo potém wraz z załogą z Dekeleji sam z świeżo przybyłymi zeszedł popod mury Atheńczyków, w tej nadziei że albo zaburzeni łacniej dadzą się ujarzmić Peloponnezjanom tak jak ci tego pragną, albo i w jednokrzyk może z powodu wewnętrznego i pozewnątrz prawdopodobnie nastąpić mogącego zamieszania, zdobędzie Atheny; długie bowiem mury, myślał, dla niestrzeżonego tutaj Miasta, bez wątpienia zajmie. Tymczasem kiedy się przybliżył Agis pod gród a Atheńczykowie najmniejszego znaku nie okazali niespokojności w obecnym składzie swego położenia, ale przeciwnie i jeźdców wysławszy w pole i oddział pewien hoplitów tudzież i lekkich toż łuczników, już to ludzi Peloponnezjanom naubijali z powodu zbyt bliskiego tychże przysunięcia się już broni nieco i trupów zabrali, taki lepiej pouczony odwiódł znowu wojsko Agis. Owoż sam on jako ci co z nim pierwiastkowo przybyli na miejscu w Dekeleji pozostał, świeżo atoli nadeszłych wojowników przez pewną liczbę dni w kraju zatrzymawszy odprawił znów do domu. Wszakże następnie do Agisa znowu posłowali owi Czterystu pomimo to co poprzedziło, a kiedy tenże więcej już podawał im ucha i pochwalał to co zamierzali, wyprawiają i do Lakedaemony względem ugody posłów, upragnieni pojednania się.
Wyprawiają atoli i na Samos dziesięciu mężów do ukojenia wojska, a pouczenia że nie ku szkodzie Miasta obywateli kilkowładztwo ustanowione zostało lecz ku ocaleniu spraw przewszystkich, toż że jest pięć tysięcy mężów a nie czterystu ich tylko którzy działają; jakkolwiek przecie nigdy Atheńczykowie dla wypraw i ponadgranicznego zaprzątnienia do tak ważnego przedmiotu narad nie przyszli, ażeby się do niego owe pięć tysięcy było zgromadziło. Inne nadto zlecenia pokaźne dawszy posłom do oświadczenia wysłali ich zaraz po swém ustanowieniu, z obawy by, jak i nastąpiło, okrętowa gawiedź i sama pozostać w kilkowładczym ładzie nie chciała, i onychże samych z poczęciem się licha[20] ztamtąd nie uprzątnięto. Na Samos bowiem już poczęto podkopywać kilkowładztwo, a takie oto zdarzenie właśnie nastąpiło pod ten sam czas w którym owych Czterystu w rząd się związało. Oto owi z Samijów podówczas powstali przeciwko możnym u siebie a będący stronnictwem ludowem, zmieniwszy znowu przekonania i namówieni przez Peizandra, kiedy do nich przybył, toż przez Atheńczyków na Samos spiknionych, połączyli się w sprzysiężenie trzystu i zamierzali na resztę jako stronnictwo ludowe rzucić się. Zatém Hyperbola pewnego, Atheńczyka, niegodziwca wyrokiem skorupkowym wygnanego nie z obawy przed jego przewagą lub znakomitością ale dla nikczemności i hańbienia Miasta, zabijają w porozumieniu z Charminosem jednym z wodzów (Atheńskich) tudzież z niektórymi u nich bawiącymi Atheńczykami którym zapewnili bezpieczeństwo; nadto inni jeszcze podobne za poradą tamtych podziałali sprawki, zaczem na większość stronników ludu zabierali się uderzyć. Lecz ci przeniknąwszy te zamiary tak wodzom Leontowi i Diomedontowi (ci bowiem nie chętnie dla czci u ludu znosili kilkowładztwo) na co się zanosi wykrywają, jako i Thrazybulowi i Thrazylowi z których ostatni dowodził trójrzędowcem a pierwszy oddziałem hoplitów, daléj innym jeszcze którzy uchodzili zawsze za najzaciętszych przeciwników sprzysiężenia; i wzywali tych mężów aby nie dopuścili i ich zguby i odwrócenia się Samos od Atheńczyków, przez której poparcie jedynie panowanie Athen aż dotąd w swéj całości utrzymało się. Ci wysłuchawszy ich już to z żołnierzy każdego obeszli wzywając niedopuszczania gwałtu, już też mianowicie Paralów, to jest mężów Atheńskich i wolnych wszystkich na okręcie tego nazwania płynących a od wszystkiego czasu kilkowładztwu nawet gdy jeszcze nie było o niém mowy, opornych; to też Leon i Diomedon nawy niektóre, ilekroć gdzie wypływali, pozostawiali pod ich strażą. Kiedy więc nareszcie na ludu stronników uderzyli owi Trzystu, z pomocą tych tu wszystkich, a mianowicie Paralów, przemogła większość Samiów, i jakie trzydziestu zabito z owych trzystu, trzech zaś najwinniejszych wygnaniem skarano; reszcie atoli przebaczywszy, w ludowładztwie odtąd wszyscy znowu żyli społem.
Nawę Paralos tymczasem i Chaereasa na niej syna Archestrata, męża Atheńskiego który się okazał do obalenia kilkowładztwa w wojsku skwapliwym, odsełają i Samiowie i wojsko co prędzej do Athen aby donieśli co się stało; nic wiedziano bo jakoś tu jeszcze o owych czterystu władzcach (już osadzonych w Athenach). To też gdy zapłynęli ci ludzie wprost do Miasta, rząd Czterystu kilku Paralów, dwóch czy trzech, uwięzić wraz kazał, resztę zaś odebrawszy okręt i przesadziwszy ich na inny statek do przewożenia wojska, przeznaczyli do strażowania około Euboei. Chaereas atoli natychmiast jakoś wyśliznąwszy się, skoro zobaczył jak rzeczy stoją, i z powrotem do Samos przybywszy, zwiastuje wojsku w groźniejszych barwach wszystko co się w Athenach działo wystawiwszy, jako tam chłostami wszystkich okładają a sprzeciwić się w niczem nie wolno dzierżącym władzę nad miastem, że żołnierzy teraz będących na Samos niewiasty i dzieci są znieważane, nadto że tameczni władnicy zamierzają ilu tylko żołnierzy nie sprzyja ich przekonaniu, tych wszystkich krewnych pochwyciwszy powięzić, aby jeżeli się nie ugną potracić ich; i innych więcej rzeczy takich dokłamawszy opowiadał. Żołnierze tedy usłyszawszy takie grozy, wraz na najczynniejszych kojarzycieli kilkowładztwa i ich spólników jęli miotać pociski, następnie atoli przez umiarkowańszych wstrzymani i pouczeni aby, gdy nieprzyjaciele przodami naw do nich obróceni w pobliżu stoją na czatach, nie zatracali całej sprawy, uspokoili się. Zaczem z okazałością już do ludowładztwa pragnący przechylić rzeczy na Samos, tak Thrazybulos syn Lykosa jako Thrazylos (ci to bowiem najgorliwszymi byli przywódzcami (nowego) przewrotu ustawy), związali wszystkich żołnierzy najuroczystszemi przysięgi, a samychże zwolenników kilkowładztwa najściślej, i że zaiste łudowładczo rządzić się będą i jednomyślność zachowają, owoż wojnę przeciwko Peloponnezjanom z zaciętością przewiodą, a owych Czterystu wrogami pozostaną i w niczem się z nimi przez heroldów znosić nie będą. Związali się także z Samiów wszyscy tą samą przysięgą w wieku orężnym będący, i czynności wszystkie i wynikłości niebezpieczeństw spólnemi uczynili wojownicy Atheńscy z Samijami, przekonani że ani dla tamtych środka ratunku ani dla nich nie masz, ale czy to owi Czterystu przemogą czy nieprzyjaciele z Miletu, śmierć ich czeka. Toż do rozdziału wielkiego przyszło pod ten czas pomiędzy Miasto zmuszającymi do ludowładztwa, a zmuszającymi obóz do kilkowładztwa. Uczynili wszakże i zgromadzenie natychmiast żołnierze, którem uprzednich dowódzców, i jeżeli którego z trierarchów podejrzy wali, złożyli z godności, a innych w to miejsce wybrali tak trierarchów jako wodzów, wśród których Thrazybulos i Thrazylos utrzymali się. I zachęty różne podawali sobie wśród tego tu zebrania, jako i tę „że nie należy rozpaczać przeto że Miasto ich odstąpiło; mniejszość to bowiem, mówili, od nich liczniejszych a we wszystko lepiej zaopatrzonych, odczepiła się. Mając bowiem (ciągnęli) całą flotę pod sobą, inne miasta nad któremi władają przymuszać będą do składania sobie pieniędzy porówno jak gdyby ztamtąd (z Athen) do nich wyruszali. Miasto bo mają na swe rozkazy Samos, nie słabe, ale które o mało co tylko że nie odjęło Atheńczykoin przemocy nad morzem, kiedy z nimi wojowało, nieprzyjaciele zaś z tego samego miejsca bronią, się dotąd co pierwśj. Tudzież zdolniejszymi są tu oni, panami będąc naw, przysparzać sobie żywności od siedzących w Mieście. I z ich to jedynie pomocą tu na Samos siedzących i dawniej tamci w Mieście wolny do Piraeju mieli przypływ, i teraz do takiego położenia ich przywiodą jeżeli nie zechcą wydartej im ustawy powrócić, że oni to raczej sposobni będą odcinać tamtych od morza jak sami przez nich być odcinani. Małe to i mało wartające, na co do przemagania nad wrogami Miasto im było przydatne, nawet nic przeto nie stracili, kiedyć im ztam tąd już ani pieniędzy dosćłać nie możono, ale sami je zdobywali sobie żołnierze, ani rady użytecznej, dla której to Miasto nad obozami górę wodzi; ale i w tym względzie ci tam zawinili ojczyste prawa zwaliwszy, gdy oni je ocalają a tamtych usiłować będą do nich przyniewalać, tak iż nawet ci, którzy mogą przecież coś zbawiennego uradzić, u nich tu gorszymi nie są. Że zatem Alkibiades, skoro mu bezpieczeństwo i powrót spośredniczą, z ochotą przymierze od Króla przyniesie. Nareszcie co najważniejsza, że chociażby wszystko zawiodło, tak wielką trzymający flotę mnogie mają odwroty wśród których i miasta i kraje znajdą.“ Takiemi mowy wśród siebie zbierając i zagrzewając się wzajem, nie mniej przeto co wojna wymagała przysposabiali. Tymczasem od rządu Czterystu wyprawieni na Samos owi dziesięciu posłowie, skoro o tych zajściach jeszcze w Delos znajdując dowiedzieli się, spokojnie zatrzymywali się tamże.
Pod ten sam czas atoli i Peloponnezjan pod Miletem żołnierze na flocie pomiędzy sobą w głos wołali że przez Astyocha i Tissafernesa gubioną jest sprawa, gdy ten tu ani dawniéj nie chciał walki na morzu staczać, dopóki jeszcze i sami silniejszymi byli i Atheńczyków potęga wodna szczupła, ani teraz kiedy jak powiadają, w zaburzeniu się znajdują a nawy ich jeszcze się nie zebrały, tymczasem tu oni wyczekując na okręty Foenickie od Tissafernesa (przyjść mające), które są tylko czczem nazwiskiem a nie istotą, narażeni będą na zupełną zatratę; a tam znowu Tissafernes (mówili dalej) i tych to naw nie nadseła, i żywności nie ciągłem i nie zupełnem dostarczaniem niszczy flotę. A więc nie należy, mówili, ociągać się jeszcze, ale bitwę morską stoczyć. A najbardziéj Syrakuzanie podżegali do tego. Dowiedziawszy się związkowi i Astyoch o tym rozgoworze toż gdy postanowiono już na radzie wojennéj, aby spróbować szczęścia w wodnym boju, skoro i donoszono im o zamięszaniu na Samos, tedy ruszywszy z wszystkiemi nawy których było sto dwanaście, a Milezjanom lądem rozkazawszy ku Mykale wzdłuż wybrzeży ciągnąć, popłynęli sami stroną wiodącą do Mykali. Atheńczykowie zaś ze Samos na ośmdziesięciu dwóch nawach floty Samijskiej, które właśnie pod Glauke należącej do Mykali (rozłączona zaś nieco tutaj Samos od stałego lądu ku Mykali) stały na kotwicach, skoro zobaczyli okręta Poleponnezjan nadpływające, ustąpili do Samos, nie uważywszy się do narażenia o wszystko z takim mnóstwem naw dosyć mocnymi. I oraz (przeniknęli bo naprzód że tamci z Miletu mają ochotę wyruszyć do bitwy morskiej) oczekiwali, że i Strombichides z Hellespontu im z nawami z Chios do Abydos przybyłemi w pomoc pospieszy; wysłano bowiem doń uprzednio gońca. Owoż ci tak ku Samos cofnęli się, Peloponnezjanie zaś spłynąwszy do Mykali zaobozowali pospołu z Milezjan i pogranicznych wojskiem lądowem. Wtém następnego dnia gdy mieli napłynąć na Samos, przybywa wiadomość że Strombichides z nawami od Hellespontu przyżeglował; owoż Peloponnezjanie natychmiast odpłynęli znowu do Miletu. Atoli Atheńczykowie skoro przybyło im okrętów napływ sami podejmują na Milet stu ośmiu nawami, upragnieni bój stoczyć wodny; ale gdy nikt nie puścił się przeciwko nim, odżeglowali także znowu do Samos.
W témże lecie zaraz potém Peloponnezjanie, skoro nawet wszystkiemi nawy razem za niezdolnych stoczenia boju uznawszy się nie wypłynęli naprzeciw Atheńczykom, w kłopocie, zkąd dla tylu okrętów żołd mieć będą, ile że go i Tissafernes nikczemnie dostarczał; wysełają do Farnabaza, jaki na razie z Peloponnezu zaleconem zostało, Klearcha syn Rhamfiosa z czterdziestu nawami. Przyzywał ich bowiem Farnabaz i żywności gotów był dostarczać, a oraz przez herolda oświadczał iż dla nich i Byzantion oderwie. Owoż te Peloponnezjan nawy wypuściwszy się na wysokie morze, aby ujść w czasie żeglugi baczności Atheńczyków, pochwycone przez burzę, w znaczniejszej liczbie Delos się dobrawszy pod Klearchem później wróciły do Miletu (Klearch zaś lądem powrócił do Hellespontu aby nad niemi objąć naczelnictwo), drugie, pod Helixosem synem Megareja wodzem, w liczbie dziesięciu do Hellespontu szczęśliwie dobiwszy Byzantion odrywają. Atoli następnie Atheńczykowie ze Samos wyprawiają zawiadomieni o tém pomoc z naw i załogę do Hellespontu, i pewna mała bitwa morska zaszła pod Byzantion naw ośmiu przeciwko ośmiu.
Tymczasem przywódzcy na Samos, a mianowicie Thrazybulos, wciąż za jedném zdaniem obstający, odkąd przemiana rzeczy nastąpiła, ażeby odwołać Alkibiadesa, nareszcie i przekonał na zgromadzeniu większość żołnierzy, toż gdy ci uchwalili Alkibiadesowi powrót i bezpieczeństwo, popłynąwszy do Tissafernesa przywiódł z powrotem do Samos Alkibiadesa, uważając w tém jedyny ratunek jeżeli tenże Tissafernesa im oderwać potrafi od Peloponezjan. W zebranem następnie zgromadzeniu Alkibiades tak własne nieszczęście wygnania z wyrzutami obżałował i opłakał, jako i o ogólnych sprawach szeroce się rozwiodłszy w nadzieje zgromadzonych nie małe tego co nastąpi podniósł, z przesadą atoli powiększał wpływ swój u Tissafernesa ażeby już to kilkowładcy w domu obawiali go a sprzysiężenia prędzej rozwiązały się, już téż Atheńczykowie na Samos w większej czci go mieli a sami śmielėj patrzali w przyszłość, nareszcie aby Peloponnezjanie z Tissafernesem jak najmocniej poróznili się i otuchy na których się obecnie opierali postradali. Obiecywał tedy to po nad miary przechwalając się nadto Alkibiades, jakoby mu Tissafernes zobowiązał się był, iże zaprawdę, dopóki cośkolwiek z jego własności mu pozostaje, jeżeli może się spuścić na Atheńczyków, ci nie będą w niedostatku żywności, chociażby nawet zmuszon był w końcu łoże swe spieniężyć, tudzież że w Aspendos już będące Feonicjan nawy przyszle Atheńczykom a nie Peloponnezyanom; lecz zaufa jedynie Atheńczykom wtenczas, jeżeli on (Alkibiades) do ojczyzny odwołany zaręczy mu za nich. Usłyszawszy to zgromadzeni jako innych wiele jeszcze rzeczy, i wodzem go natychmiast obrali pospołu z dawniej obranymi i sprawy wszystkie mu powierzyli, a natychmiastowej swéj nadziei ocalenia i nad owymi Czterystu pomszczenia się żadenby za nic w świecie nie był zamienił, owoż zapaleni usłyszanemi wyrazy gotowi wraz byli bez namysłu, wrogami przed sobą obecnymi pogardzać i płynąć do Piraeju. Wszakże Alkibiades odpłynieniu do Piraeju z pozostawianiem za sobą bliżej będących wrogów, nawet mocno się opart acz wielu na to nastawało; tymczasem co do spraw wojny, mówił, to skoro sam wodzem wybranym został, wprzód popłynąwszy do Tissafernesa z tymże porozumiewać się będzie. Jakoż wprost z tego zgromadzenia pospieszył do niego, aby się zdawało że wszystko z nim spólnie działa, a oraz pragnąc mu cenniejszym się przedstawić i pokazać, że i wodzem już jest obrany i że tak dobrze jak źle zdolen jest mu (odtąd) świadczyć. Udawało się też Alkibiadesowi Tissafernesem Atheńczyków straszyć, a tymi znów Tissafernesa.
Tymczasem Peloponnezjanie pod Miletem dowiadujący się o Alkibiadesa powrocie, już uprzednio Tissafernesowi nie dowierzający daleko silniéj teraz jeszcze z nim poróżnili się. Złożyło się bowiem że kiedy po owem napłynieniu Atheńczyków na Milet, Peloponnezjanie nie zechcieli naprzeciw wyruszywszy bitwy morskiej stoczyć, Tissafernes o wiele w dawaniu żołdu odtąd stał się leniwszym, i w nienawiść się u Peloponezjan przed temi tu jeszcze zdarzeniami chytrością Alkibiadesa podał. Jakoż kupiąc się pomiędzy sobą jako już dawniej żołnierze Peloponnezyjscy rozważać w głos zaczęli, a nawet niektórzy inni znakomici ludzie a nie tylko prości wojowmicy, jako i żołdu zupełnego nigdy jeszcze nie odebrali, i to co daje Tissafernes skąpe, a nawet tego nie otrzymują ciągle; owoż jeżeli się bitwy morskiej nie stoczy albo gdzie nie pójdzie zkądby żywność posiedli, że trzeba będzie ludności opuścić nawy, a że wszystkiego tego Astyochos jest przyczyną, nasuwający podrażnienia Tissafernesowi ażeby osobiście z nich korzystać. Lecz kiedy takiem rozważaniem zajęci byli, przyrzuciła się nowa jeszcze do niego wrzawra na Astyocha. Oto Syrakuzjan i Thurjan majtkowie o ile najwięcej wolnymi byli na większą liczbę, o tyle i najzuchwalej opadłszy Astyocha jęli się odeń żołdu domagać. Astyochos i nieco za wyniośle odpowiedział im i pogroził, a na Dorijeja współprzemawiającego za swymi majtkami nawet laskę podniósł. To zobaczywszy tłum żołnierzy, jak to gawiedź morska, w krzyki wybuchnąwszy popędzili na Astyocha aby go potyrać, co ten przewidziawszy chroni się na ołtarz pewien. Nie odniósł wszakże żadnego ciosu, ale żołnierze rozeszli się. Atoli Milezjanie zabrali wybudowaną w Milecie warownię Tissafernesa skrycie ją napadłszy, i znajdującą się w niej załogę wyrzucili; przyklasnęli temu czynowi i inni wszyscy związkowi, a mianowicie Syrakuzanie. Lichas wszakże nie podobał im się, a utrzymywał on że powinni Tissafernesowi służyć tak Milezjanie jak wszyscy inni w krajach Króla znajdujący się acz pomiernie i zalecać się, dopóki wojny z korzyścią nie zakończą. Milezjanie zaś oburzali się na niego, tak dla tych jak dla tym podobnych rzeczy, i z choroby następnie zmarłego nie dopuścili pochować tam gdzie pragnęli obecni przy nim Lakedaeinończykowie. Kiedy więc w takiem rozdrażnieniu znajdowały się te tu sprawy z powodu Astyocha i Tissafernesa, Mindaros, następca Astyocha w naczelnictwie floty, z Lakedaemony zawinął i objął dowództwo; a Astyochos odpłynął. Przysłał zasię z nim i Tissafernes jako posła z pomiędzy swoich, Gaulitesa imieniem, Kara, dwiema językami mówiącego, ażeby i Milezjan oskarzył o wzięcie owéj warowni i jego usprawiedliwił, gdy wiedział Tissafernes że i Milezjanie w zapędzie byli najgłośniejszego nań wykrzykiwania a Hermokrates z nimi, który zabierał się wykazywać, jak Tissafernes gubi sprawę Peloponnezjan powraz z Alkibiadesem i jak na dwie strony działa. Owoż nieprzyjaźń miał on ku niemu zawsze o płacenie żołdu; nareszcie gdy wygnany z Syrakuz został Hermokrat a inni przybyli na flotę Syrakuzjan do Miletu wodzowie, Potamidos Myskon i Demarchos, nastawał Tissafernes na Hermokratesa już wygnańcem będącego o wiele jeszcze gwałtowniéj, i oskarzał go między innemi i o to że pieniędzy odeń kiedyś zażądawszy a nie otrzymawszy, dla tego nieprzyjaźnią się ku niemu zawziął. Tak tedy Astyoch Milezjanie i Hermokrates odpłynęli do Lakedaemony, a Alkibiades wrócił był już znowu od Tissafernesa na Samos.
I posłowie rządu Czterystu z Delos, których podówczas wyprawili do ułagodzenia i pouczenia wojska na Samos, przybywają teraz dotąd za obecności Alkibiadesa i w zgromadzeniu zebraném przyjść do słowa starali się. Wojsko zrazu nie chciało ich słuchać, ale zabijać rozkazywało z krzykiem tych co ustawę ludową zrzucili, następnie jednakowoż z trudnością nareszcie uciszywszy się słuchało. Tedy oznajmili posłowie że nie ku zgubie Miasta przemiana rządu nastąpiła ale ku jego ocaleniu, ani aby nieprzy jaciołom wydane zostało (mogliby bowiem byli, dodali, kiedy Lakedaemończycy wpadli do kraju, za swych już rządów, toż uczynić), dalej że z owych pięciu tysięcy wszyscy udzielniczyć będą w władztwie, a powinowaci tych tu wojowników na Samos ani żadnych zniewag nie cierpią, jak Chaereas czerniąc doniósł, ani nic złego im się nie dzieje, ale przy swoich mieniach każdy spokojnie na miejscach pozostają. Przecież acz wiele jeszcze nadto oświadczeń uczynili wysłańcy Czterystu, nie przychylniéj ich przeto słuchali żołnierze, ale miotali się, i zdania inni inne wypowiadali, a przedewszystkiem żeby płynąć do Piraeju. Otóż zdaje się, że Alkibiades tutaj po raz pierwszy a nie mniéj od kogokolwiek, zasłużył się Miastu; kiedy bowiem rwali się na Samos zebrani Atheńczykowie płynąć przeciwko własnéj braci, przez coby najoczywiściej Jonią i Hellespont natychmiast rzucili byli w ręce nieprzyjaciół, on oparł się temu. Jakoż w tej to chwili nikt inny nad niego nie był zdolnym do uhamowania zburzonego tłumu, kiedy tymczasem on i od zamierzonego napływu powstrzymał, i z osobna na posłów rozłoszczonych, silnemi wymówki w zapalczywości uśmierzył. Natomiast sam posłów z taką odprawił odpowiedzią i że pięciu tysięcom nie przeciwi się w rządach, Czterystu atoli owych usunąć im nakazywał, a osadzić na Radzie, jak pierwėj było, znowu mężów pięciuset; jeżeli zaś przez oszczędność coś się obetnie z wydatków aby dla wojujących przysporzyć żywności, to wielce on to pochwala. Owoż w innych jeszcze względach zalecał opierać się a w niczém nie ustępować nieprzyjaciołom; skoro bowiem, mówił, samo w sobie Miasto w całości się utrzyma, to wielką ma nadzieję iż przyjdzie znowu do wzajemnej zgody; jeżeli atoli raz pochyli się jedna strona, czy to wojska na Samos czy tamtych w Athenach, nie będzie już nikogo z kimby się można pojednywać.
Byli zaś obecnymi i Argejów posłowie, oświadczający stronnictwu ludowemu Atheńczyków na Samos pomoc swoją; a Alkibiades pochwaliwszy ich i powiedziawszy aby kiedy ich się zawoła stawili się, odprawił ich. Przybyli zaś byli ci Argejowie z Paralami, którzy podówczas z rozkazu Czterystu na wojskowej łodzi mieli opływać Euboeą, lecz oni wioząc z sobą Atheńskich do Lakedaemony od owychże Czterystu posłów Laespodiosa Aristofonta i Meleziasa, skoro zawinęli pod Argos, posłów tych pojmawszy oddali Argejom jako nienajmniej czynnych obalaczy ludowładztwa, a sami już nie wrócili do Athen, tylko zabrawszy Argejskich posłów do Samos przeznaczonych, przybili tamże z nimi na tym który mieli trójrzędowcu.
Wszakże tegoż lata Tissafernes, właśnie pod tę porę kiedy najbardziej i dla owych[21] innych powodów i dla Alkibiadesa powrotu zawzięci nań byli Peloponnezjanie jako już widocznie sprzyjającego Atheńczykom, pragnąc, jak się zdawało przecież, zniweczyć w obec nich uczynione nań pomowy, sposobił się jechać do naw Foenickich w Aspendos, i Lichasowi z sobą razem jechać rozkazywał; wojsku zaś, mówił, iż nakaże Tamosowi swemu poddowódzcy, aby przez czas w którym sam będzie nieobecny, żywność dawał. Opowiadają atoli nie jednakowo ni łatwo jest wymiarkować, w jakiej myśli właściwie szedł Tissafernes do Aspendos i znów przyszedłszy nie przyprowadził naw. Że bowiem Foenickich naw sto czterdzieści siedm aż do Aspendos zawinęło nie wątpliwe jest, dla czego atoli nie przybyły z Tissafernesem, wielorako o tém wnioskują. Jedni bowiem powiadają że Tissafernes udał się do Aspendos ażeby nadwątlić tém oddaleniem się swojem, jak dawno był umyślił, siły Peloponnezjan (żywność przynajmniej cale nie lepiéj ale owszem gorzej jeszcze Tamos, któremu to poleconém przezeń zostało, dostarczał), drudzy znów że na to tylko Foenicyan sprowadził do Aspendos aby wycisnąć na nich pieniądze i puścić ich zatem (bo i tak nie myślał ich do niczego użyć), inni nareszcie mówią że (udał się do Aspendos) ażeby kłam zadać pogłoskom zaniesionym do Lakedaemony, gdy teraz rozpowiadać będą iż on nie krzywdzi Peloponnezjan ale owszem wyraźnie udał się po nawy istotnie uzbrojone. Mnie atoli zdaje się najniewątpliwszem że dla wątlenia i tamowania tylko działań Greckich owéj floty on nie przywiódł, to jest dla zniszczenia tychże, mówię, z jednej strony, przez czas w którymby znajdował się tamże (w Aspendos) i przewłokę powodował, a zrównoważenia ich z drugiej strony, gdyby ani jednych ani drugich przydatkiem posiłków nie wzmocnił; gdyżci gdyby był chciał Tissafernes dokończenia wojny, byłby on wyraźnie przecię a nie dwuznacznie działał; przyprowadziwszy bowiem Foenickie nawy byłby Lakedaemończykom pono wedle (wszelkiego) prawdopodobieństwa zwycięstwo zapewnił, którzyci już teraz równosilnie raczej jak słabsi od Atheńczyków z flotą swoją przeciwko nim stali. Potępia (go) wzdy najbardziej i pozór który podał za powód nie przyprowadzenia naw. Tłumaczył się bowiem że mniej ich niżeli Król był nakazał zgromadziło się; czém przecież jeszcze więcej byłby się zasłużył Królowi, nie wiele nakładu mu przyczyniwszy, a tego samego tańszemi środki dopiąwszy. Do Aspendos tedy w jakiej tam już bądź myśli Tissafernes przybywa i z Foenicjanami się styka; Peloponnezjanie tymczasem wyprawili niby po te nawy, z jego zalecenia, Filippa męża Lakedaemońskiego na dwóch trójrzędowcach. Alkibiades atoli skoro tylko o Tissafernesie dowiedział się że udał się do Aspendos, popłynął i sam na trzynastu nawach tamże, przyrzekłszy zgromadzonym na Samos nieomylną i wielką przysługę (albo bowiem, prawił, sam przywiedzie Atheńczykom Foenickie nawy, albo przynajmniej przeszkodzi aby Peloponnezjanom się one nie dostały), świadomy, jak wnosić można, od dawniejszego czasu zamiaru Tissafernesa to jest że tenże tych naw nie myśli Atheńczykom przyprowadzić, tudzież pragnąc Tissafernesa z Peloponezjanami niby to przez przyjaźń ku niemu i ku Atheńczykom jak najwięcej pokłócić, ażeby tém bardziej przeto z nimi zmuszony był połączyć się. Owoż ruszywszy morzem wprost do Fazelis i Kaunos dalej w górę żeglugę odbywał.
Atoli posłowie Czterystu, skoro powróciwszy ze Samos do Athen oznajmili zalecenia Alkibiadesa, jako nakazuje on aby trzymać się a na krok nie ustępować wrogom, toż że wiele ma nadziei iż i z nimi tu w domu wojsko jeszcze pojedna a nad Peloponnezjanami przemoże; wtenczas tedy zniechęconą już uprzednio większość tych co udział mieli w zaprowadzeniu kilkowładztwa, a teraz radziby, gdyby jako można bezpiecznie, wycofali się z (całéj) téj sprawy, tém mocniej w tych myślach utwierdzili. Jakoż schodzili się ze sobą już i nicowali nowy stan rzeczy, mając przewodnikami kilku znakomitych wodzów pomiędzy kilkowładzcami zasiadających i na urzędach, jako to Theramenesa syna Hagnona Aristokratesa syna Skelliosa i innych, którzy uczestniczyli wprawdzie pomiędzy pierwszymi w sprawach państwa lecz tylko z obawy, jak się tłumaczyli, tak przed wojskiem na Samos jak przed Alkibiadesem, nareszcie z obawy przed wyprawiającymi posłów do Lakedaemony, ażeby ci wszyscy bez przyzwolenia większości czego złego nie przyczynili Miastu; tymczasem z drugiej strony utrzymywali ci (uczestniczący tylko z tych względów niby w głównych rządach oligarchii) że nie usunąć od ścisłych rządów kilkowładczych rzecz trzeba, ale że trzeba owych pięć tysięcy w uczynku a nie z nazwisk tylko władającymi wykazywać, toż ustawę do większej równości praw sprowadzić. Była to zaś jeno pokrywka polityczna mowy u nich na obałamucenie drugich obrachowana, a z osobistych ambicyi większa część ich na takową obłudę napierała, przez którą to najrzeczywiściej kilkowładztwo z ludowładztwa powstałe upada; wszyscy bowiem tegoż dnia żądają nie już tylko równymi, ale owszem o wiele pierwszymi być jeden nad drugiego; kiedy tymczasem następstwa oborów w rządzie ludowładczym następujących łacniéj się znosi, ponieważ się nie zostaje uszczuplanym przez równych sobie.[22] Najwyraźniéj atoli podnosiła ich odwagę Alkibiadesa na Samos utwierdzona przewaga, owoż ponieważ wydawała im się nie trwałą na przyszłość rzecz kilkowładztwa; w zawody tedy wysilał się każdy z osobna sam pierwszy przewodnikiem ludu zostać. Tymczasem pomiędzy Czterystoma najbardziej przeciwnymi będący takiemu kształtowi ustawy a na czele stojący kilkowładztwa, jako to Frynich, który już jako wódz na Samos z Alkibiadesem wtenczas poróżnił się, daléj Aristarchos mąż przed innymi a od najdawniejszego czasu przeciwny ludowładztwu, toż Peizander Antifon i inni najmożniejsi, jako dawniéj, jak tylko ustanowili kilkowładztwo, tak skoro robota ich na Samos do ludowładztwa znów przechyliła się, już to posłów wyprawili z pośrodka siebie do Lakedaemony i ku utrzymaniu zaprowadzonej przez się ustawy wytężali swe siły, już to warownię w tak zwanej Eetioneji budować zaczęli, a daleko skwapliwiej jeszcze, skoro i wysłańcy ich ze Samos wrócili; gdy widzieli tak większość jako tych co za pewnych w ich stronnictwie uchodzili uprzednio, zdania swe teraz przemieniających. Jakoż wysłali Antifonta Frynicha i innych dziesięciu co prędzej, lękając się o rzeczy w Athenach i o to co ze Samos groziło, poleciwszy im aby na wszelki sposób, choć jakkolwiekbądź znośny, pojednanie z Lakedaemończykami skojarzyli, a budowali jeszcze gwałtowniej warownię w Eetioneji. Zamierzali zaś przez tę warownię, jak mówił Theramenes i jego stronnictwo, nie tyle wojowników ze Samos, gdyby gwałtem napłynęli, powstrzymać od wpłynienia do Piraeju, jak raczej aby nieprzyjaciół, skoro zechcą, i z nawami i z lądowem wojskiem przyjęli do niego. Groblą bo kamienną (chelą)[23] jest przy Piraeju, ta Eetioneja, a mimo niéj zaraz wpływ jest do portu. Połączano tedy ten nowy mur w ten sposób z dawniejszym ku stałemu lądowi ciągnącym się, że osadzona w tej warowni nie wielka ilość ludzi mogła panować nad wpływem do przystani; u drugiéj bowiem przy otworze portu który jest ciasny stojącej wieży kończył się, i mur dawny ku lądowi idący i ten nowy mur wewnątrz tamtego budowany także ku morzu. Przebudowali od Miasta nadto krużganek, który jest największy i najbliżej do tego muru zaraz przytyka w Piraeju, a rozporządzali nim sami, do niego to i zboże zmuszali wszystkich tak w zapasach będące jako wpływające 91 z pozewnątrz, przenosić i dopiero ztąd biorąc przedawać. Te rzeczy tedy od dawnego czasu Theramenes rozgadywał a skoro posłowie z Lakedaemony nic nie wyjednawszy dla przewszystkich[24] zgodnego powrócili, dodawał że ten mur grozić będzie nawet Miastu zgubą. Równocześnie bowiem i z Peloponnezu oto na Eubojczyków wezwania pod tęż porę czter dzieści dwie nawy, między któremi były i z Tarentu i z Lokrów Italiotckie i Sicylijskie niektóre, już zastanowiły się były pod Las w Lakonice i sposobiły się do żeglugi do Euboei; a dowodził niemi Agezandridas syn Agezandra Spartiata; które to nawy, mówił Theramenes, nie tyle na Euboeą co ku pomocy obwarowujących Eetioneją płyną, a jeżeli się nie będzie miało już na pilnéj baczności, ani się spodzieją Atheńczykowie jak zginą. Było też coś takiego w zamiarze ze strony tém obwinieniem obciążonych, i nie całkiem oszczerstwo słów to tylko było. Tamci bowiem przede wszystkiem pragnęli jako kilkowładzcy panować nawet nad sprzymierzonymi, a gdyby tego nie mogli, nawy i mury posiadając samorządzić się, pozbawieni nareszcie i téj możności, pragnęli nie na czele przynajmniej przed innymi przez lud znowu powstały do rządów zginąć, ale raczej nieprzyjaciół wprowadziwszy choćby z postradaniem murów i naw ugodzić i utrzymać się jakkolwiekbądź w Mieście, byleby dla ich osób bezpieczeństwo zapewnione było. Dla tego to téż mur ten, bramki mający i wnijścia i wpusty dla nieprzyjaciół, i skwapliwie budowali i uprzedzić chcieli przeciwną stronę jego dokończeniem. Dawniej tedy pomiędzy niektórymi tylko i skrycie te mowy były; lecz skoro Frynich przybył z poselstwa do Lakedaemony, cięty przez jednego z peripolów[25] zdradnie na pełnym rynku i nie daleko od domu Rady uszedłszy padł bez ducha na miejscu, owoż sprawca zabójstwa zbiegł, lecz spólnik jego człowiek z Argos ujęty i męczony przez Czterystu żadnego co zbrodnię nakazał nazwiska nie wymienił, ani w ogóle więcej nie zeznał jak to jedynie że wié iż wielu ludzi i do domu naczelnika peripolów i indziej po mieszkaniach się schodzi; wtenczas, kiedy przecież żadnych nadzwyczajnych środków ta sprawa nie wywołała, i Theramenes już zuchwaléj i Aristokrates, tudzież ilu innych pomiędzy Czterystoma i pozewnątrz nich było spólnego przekonania, wzięli się do działania. Równocześnie bowiem i nawy od Las już opłynąwszy i zastanowiwszy się pod Epidauros Aeginę splądrowały były; a Theramenes zwracał na to uwagę że nie prawdopodobną jest aby one do Euboei płynąc w zatokę Aeginecką spłynęły i zatem w Epidaurze zatrzymywały się, gdyby nie przybywały przyzwane w celach przeciw którym on zawsze swe oskarzenia podnosił; już tedy spokojnie zachowywać się nie podobna. Nareszcie po wielu mowach burzliwych a przyłączeniu się do nich podejrzeń, nareszcie i rzeczywiście już wzięto się do rzeczy; hoplici bowiem w Piraeju mur na Eëtioneji budujący, pomiędzy którymi i Aristokrates znajdował się dowódzca szyku a mający przy sobie swoje plemię (fylę), pochwytują Alexiklesa wodza a należącego do stronnictwa kilkowładczego i najgoręcej przywiązanego do swoich towarzyszów, zaczem zaprowadziwszy go do domu pewnego zamknęli tamże. Dopomogli im do tego tak inni jako i Hermon pewien naczelnik peripolów w Munychii służbę pełniących; lecz co najważniejsza, to że tłum hoplitów należał do tej fakcyi. Skoro o tym wypadku doniesiono Czterystu (właśnie zaś zasiadali na Radzie), natychmiast wszyscy, wyjąwszy tych którym obecny stan rzeczy nie podobał się, gotowi byli rzucić się do broni, a Theramenesowi i jego spólnikom grozić zaczęli. Ten atoli usprawiedliwiając się oświadczył, że gotów jest iść bez namysłu z nimi aby społem uwolnić Alexiklesa. Jakoż zabrawszy jednego z wodzów który był z nim w porozumieniu, udał się do Piraeju; a pomocniczyli tamże i Aristarchos i młodzi z pomiędzy jeźdzców. Był zaś zgiełk wielki i przerażający: mieszkańcy bowiem głównego Miasta mniemali że Piraeus już zajęty a pojmany Alexikles zabity, mieszkańcy znowu Piraeju mniemali że tamci z środkowego Miasta tylko co nie spadają na nich. Zaledwo nareszcie, gdy starsi powstrzymywali przebiegających ulice w głównym grodzie i do broni pędzących, a Thukydides syn Farsaliosa, gościnny sprzymierzeniec Miasta, obecny w niem właśnie, drogę zabiegając z skwapliwością każdemu zaklinał aby pod napiętemi dopiero zasadzki wrogów już nie zatracali ojczyzny, uciszyli się i od rozlewu krwi bratniéj powściągnęli. Tymczasem Theramenes przybywszy do Piraeju (był zaś i sam wodzem), ustami przynajmniej, gniew swój wyrażał hoplitom; lecz Aristarch i przeciwnicy po prawdzie srożyli się. Wszakże największa liczba hoplitów obces szli do dzieła a nieżałowali postępku swego, tymczasem Theramenesa zapytywali: czy zdaje mu się ku dobru Miasta owa warownia budowaną, i czy nie lepiéj gdyby zburzoną została? Na to tenże, że jeżeli im się zda aby ją zburzyć, to i on dzieli ich zdanie. Natychmiast tedy wstąpiwszy hoplici na mury, tudzież wielu z ludzi w Piraeju osiadłych rozrzucać jęli twierdzę. Zagrzewano zaś tłum odezwą, iż trzeba każdemu co pragnie, aby pięć tysięcy panowało w Mieście miasto Czterystu, rękę do dzieła przykładać. Zasłaniali się zaś jednakowoż[26] jeszcze tem owych pięciu tysięcy nazwiskiem, aby wręcz nie wygadywać, kto (że się) pragnie rządów ludowładztwa, z obawy żeby ci pięćtysięcy rzeczywiście nie istnieli a do którego z nich ten lub ów coś nie w porę wynurzywszy przez niewiadomość (że mówi to jednemu z pięciu tysięcy), nie poszwankował zatém. To téż i owi Czterystu tak samo nie chcieli, aby owi pięćtysięcy istnieli ale także, aby jawném nie było że nie istnieją; utwierdzenie tylu spólników rządu za ludowładztwo wyraźne uważając, a znowu (uważając) że niepewność co do tego (czy istnieją lub nie), trwogę wzajemną wzniecać będzie pomiędzy obywatelami.
Następującego dnia atoli Czterystu na Radę jednakowoż acz pomięszani zgromadzili się; tymczasem hoplici w Piraeju i Alexiklesa którego pochwycili puściwszy znowu i warownię zburzywszy, do theatru Dionyzosa ponad Munychią pociągnęli i broń złożywszy obradowali, zaczém wedle uchwały którą uczynili zaraz ruszyli do górnego Miasta i zbrojno w Anakejon[27] stanęli. Tu przybywszy do nich od Czterystu niektórzy wybrani mąż z mężem rozmawiali, i nakłaniali ludzi których widzieli umiarkowanymi aby i sami cicho się zachowywali i innych powściągali, oświadczając że i owych Pięć tysięcy odsłonią im, i że z tych odtąd w swojej części, jak się tymże pięciu tysięcom upodoba, rząd Czterystu wybieranym będzie, tymczasem żeby Miasta pod żadnym względem na zgubę nie narażali i nieprzyjaciołom zewnętrznym gwałtem w ręce nie rzucali. Tutaj cały zastęp hoplitów po wielu i do wielu uczynionych mowach łagodniejszym się okazywał niż pierwéj, i trwożono się mianowicie o całość państwa; przyzwolili też na to aby na dzień umówiony zgromadzenie ludu powołać w Dionyzionie, celem ustalenia zgody. Lecz kiedy nadszedł ten dzień zgromadzenia w Dionyzosa świątyni i tylko co wszyscy się nie zebrali, nadbiega wiadomość iż owe czterdzieści dwie nawy i Agezandridas od Megary Salaminę opływają; owoż każdy z hoplitów właśnie to teraz spełniającem się widział co od dawna zapowiadali Theramenes i jego towarzysze, że istotnie to do owej na Eëtioneji twierdzy płynęły te nawy, że zatém korzystnie postanowiono aby upadła w gruzy. Jakoż Agezandridas może rzeczywiście wedle umowy jakiej już to około Epidauru już to dotąd (teraz) zakrążał, lecz można przypuścić że i dla obecnego zamieszania w Atenach, w nadziei że może w sam czas się zjawi, w tę stronę kierował się. Zaczém Atheńczykowie znowu, jak tylko ich ta wiadomość doszła, zaraz biegiem do Piraeju całą ludnością sypnęli się w przeświadczeniu że domowa ich wojna niebezpieczniejszą się teraz stawa, z powodu nieprzyjaciół nie w dali ale tuż już przy porcie będących.[28] Owoż jedni na spuszczone już łodzie wsiadać jęli, drudzy inne ściągali na wodę, niektórzy i na mury i do otworu portu biegli z pomocą. Tymczasem nawy Peloponnezjan przepłynąwszy i ominąwszy Sunion zastanowiły się pomiędzy Thorikos i Praziae, zaczem zawinęły do Oropu. Atheńczykowie zaś w nacisku chwili nawet niewyćwiczonego ludu do naw zmuszeni użyć, ile wśród rokoszu w Mieście i o najwyższe dobro w nagłości pragnący przynieść pomoc (Euboea bowiem dla nich po zamknięciu zewsząd Attiki wszystkiem była), wyséłają Thymocharesa jako wodza i nawy do Eretrii, które tam przybywszy z uprzednio na Euboei znajdującemi się razem trzydzieści i sześć uczyniły. I natychmiast spotkać się na wodach zmuszeni byli; Agezandridas bowiem po obiedzie z Oropu wyprowadził na morze nawy, a oddalony Orop od miasta Eretrjan miary (odległości) morskiej najwięcej stadiów sześćdziesiąt. Kiedy więc napływał, natychmiast zapełniali i Atheńczykowie nawy, w tém mniemaniu że przy nawach swoich mają i wojsko; żołnierze tymczasem właśnie nie z targu zgromadzali strawę do obiadu (nic bowiem nie sprzedawali im z umysłu Eretrjanie) ale z ostatnich domów miasta; (pragnęli bowiem Eretrjowie) ażeby skutkiem długiego uzbrajania się okrętów Attickich, uprzedzili nieprzyjaciele napaścią i zmusili Atheńczyków tak jak ich zastaną wyruszyć do bitwy. Znak zaś tamtym, kiedy mają wyruszyć, do Oropu z Eretrii podany został. Z takiem tedy oto (tylko) naw uzbrojeniem Atheńczykowie wypłynąwszy, stoczywszy bój wodny ponad portem Eretrjan, przez czas niejaki jednakowoż opierali się, następnie atoli zwróceni ścigani zostają na ląd. Owoż którzy z nich do miasta Eretrjan (wedle ich mniemania) przyjaznego się chronią, ci najboleśniéj podziałali sobie, mordowani przez mieszkańców; inni tymczasem do twierdzy w Eretriejskiej, którą trzymali Atheńczykowie sami, ratują się, tudzież nawy ile ich zawinęło do Chalkis. Peloponnezjanie zabrawszy dwadzieścia dwie nawy Atheńczykom, i mężów jednych zabiwszy drugich żywcem połapawszy, pogromnik wystawili. Zatém później nieco i Euboeą całą oderwawszy od Athen prócz Oreos (tę bo sami Atheńczykowie zasiedliwszy trzymali[29], i wszystko inne na niej po swojemu urządzili.
Atheńczyków w Mieście, skoro doszła wieść o zajściach około Euboei, przestrach większy jak wszystkie uprzednie ogarnął; ani bo klęska na Sicylii, jakkolwiek za najokropniejszą podtenczas uważana, ani cobądź innego jeszcze tak ich nie przeraziło. Skoro bowiem, po oderwaniu się wojska na Samos, toż gdy innych naw nie było ani tych coby na nie wsiedli, wśród rokoszu w Mieście, a nie widném było czy nie rzucą się jeszcze sami na siebie; tak ogromne nieszczęście przyłączyło się (jeszcze) przez które i nawy i, co najważniejsza, Euboeą utracili, z której więcej niż z Attiki zasiłków ciągnęli; jakżeż nie mieli słusznie upadać na duchach? Najbardziej ich wszakże i najbliżej to niepokoiło, żeby nieprzyjaciele mogli uzuchwalić się po swém zwycięstwie natychmiast do Piraeju z naw ogołoconego płynąć; i tylko co już nie widzieli ich w nim. Czegoby téż tamci, gdyby śmielėj podziałali, z łacnością dokonać byli mogli, a alboby przez to rozdwoili byli jeszcze bardziej miasto obsaczając je nawami, albo gdyby oblegali je stojąc na miejscu, byliby może i nawy od Jonii zmusili acz nieprzyjazne kilkowładztwu swoim krewniakom w domu i przecałemu Miastu przyjść w pomoc, a wtenczas i Hellespont podobno dostałby się w ich ręce i Jonia i wyspy i okolice aż do Bacocyi, co mówię? całe Atheńczyków panowanie. Ależ nie w tym jednym to razie tylko Lakedaemończykowie owszem dla Atheńczyków najkorzystniej nad kogobądź wojnę poprowadzili, lecz w wielu innych jeszcze; różni bowiem od nich jak najmocniej charakterem, ci bystrzy, tamci powolni, owoż ci przedsiębiorczy, tamci nieufający sobie, zwłaszcza téż w panowaniu morskiem, największe korzyści zdarzali Atheńczykom. Wykazali (stwierdzili) to też Syrakuzanie: najbardziej bo zbliżeni do Athenczyków obyczajem, najdotkliwiej i uciskali ich wojną.
Na owe więc wiadomości Atheńczykowie i naw dwadzieścia jednakowoż (jeszcze) uzbroili i zgromadzenie ludu powołali, jedno natychmiast wtenczas a poraz pierwszy do tak zwanej Pnyx, (Tłumnéj)[30] kędy w innych razach[31] zbierać się zwykli, w której to tedy owych Czterystu złożywszy z urzędu Pięciu tysięcom uchwalili oddać pod władzę sprawy Miasta (a mieli do liczby tychże należeć wszyscy broń noszący), tudzież żeby płacy żadnej żaden odtąd urząd nie pobierał; w przeciwnym razie hańbą takowego naznaczono. Nastąpiły przecież inne jeszcze późniéj tłumne zgromadzenia, na których i nomothetów[32] i inne rozporządzenia uchwalono do Ustawy. I mianowicie to teraz dopiero poraz pierwszy, za mego przynajmniej czasu, Atheńczykowie zdaje się dobrze się w domu urządzili; i umiarkowane bo zmieszanie kilkowładczych z ludowładczemi żywioły nastąpiło, i z pogorszonego stanu państwa to najprzód podźwignęło znów w siły Miasto. Uchwalono oraz tutaj Alkibiadesa i innych z nim odwołanie do domu, zaczém tak do tego męża jako do obozu na Samos wysławszy gońców, zawezwano jednych i drugich do wzięcia udziału w sprawach ojczyzny.
Wszakże wśród tego rzeczy przewrotu zaraz Peizander Alexikles i ich towarzysze, toż ilu tylko sprzyjało kilkowładztwu najwięcej, wymykają się do Dekeleji; Aristarch zaś jedyny z nich (był bo właśnie i wodzem), zabrawszy co predzej łuczników nieco z najdzikszych barbarzyńców złożonych, udaje się do Oenoji. Była to zaś na pograniczu Boeocyi twierdza, a oblegali ją Korinthianie, mszcząc się za klęskę im z Oenoji zadaną zatraceniem ich ludzi z Dekelei ustępujących, powraz z ochotnikami Bojotskimi których przywołali w pomoc. Porozumiawszy się tedy z tymi Aristarch oszukuje załogę w Oenoji, głosząc że i Atheńczykowie w Mieście we wszystkiem ugodzili się z Lakedaemończykami, że więc i im (broniącym Oenoji) należy Boeotom ten plac wydać; pod temi bowiem warunki ugodzono się. Ci też uwierzywszy ile mężowi co był wodzem atheńskim, a zresztą o niczém nic wiedzący co zaszło z powodu oblężenia tu swego, pod daną wiarą wychodzą z zamku. Tym trybem tedy Oenoję owładniętą (zdradą Aristarcha) Boeotowie zajęli, i kilkowładztwo w Athenach i rokosze ustały.
Pod też także czasy lata bieżącego i Peloponnezjanie w Milecie, gdy żywności im nie dawał żaden z umocowanych przez Tissafernesa wówczas kiedy do Aspendos poszedł, a Foenickie nawy ani Tissafernes dotychczas jeszcze nie zjawiali się, nadto Filippos razem z nim wysłany listownie doniósł Mindarowi naczelnikowi floty i inny mąż Spartiacki Hippokrates a bawiący w Fazelis, i że i owe nawy Foenickie nie przybędą i Tissafernes na wszystkiem pokrzywdza Peloponnezjan; tymczasem Farnabazos przywoływał ich i gotowość oświadczał, przyprowadziwszy nawy i sam resztę jeszcze miast w owéj satrapii oderwać od Atheńczyków jak to Tissafernes przyrzekał, w nadziei że zyszcze na tym sojuszu (z Peloponnezjanami); taki już Mindaros w wielkim porządku i po nagłym rozkazie, ażeby omylić baczność zgromadzonych na Samos, ruszywszy na morze od Miletu na ośmdziesięciu trzech nawach popłynął do Hellespontu. Uprzednio atoli w temże jeszcze lecie jedenaście naw do niego przypłynęło było, które i Cherzonnezu część pewną splądrowały. Lecz porwany gwałtownym wiatrem z przymusu zawija do Ikaros, i przyzostawszy na tej wyspie dla niemożności żeglugi pięć czy sześć dni, zapływa potém do Chios. Thrazylos tymczasem na Samos skoro dowiedział się o jego z Miletu oddaleniu się na wody, wypłynął i sam zaraz na pięćdziesięciu pięciu nawach, nagląc aby go Mindaros nie ubieżał wpłynieniem do Hellespontu. Zawiadomion zatém że tenże na Chios się znajduje a sądząc że się zatrzyma tutaj, dozieraczy osadził tak na Lesbos jak na naprzeciwnym stałym lądzie, iżali w którą stronę nie ruszą się nawy przeciwne, aby to nie uszło jego baczności, sam zaś do Methymny popłynąwszy mąkę i inną żywność przysposabiać nakazał, aby, gdyby wróg dłuższy czas na Chios bawił, ze Sestos napływy na tę wyspę podejmować. Zarazem téż Eressos, które od Lesbos było odpadło, popłynąwszy do niego, gdyby się udało, zdobyć pragnął. Z Methymnaeów bowiem mianowicie możni wygnańcy, przeprawiwszy z Kyme skojarzonych sobie hoplitów około pięćdziesięciu tudzież z stałego lądu na żołdzie zaciągniętych innych, ogółem z trzystu ludźmi, pod Anaxandrosa Thebańczyka wedle pokrewieństwa rodu (jako Aeolowie) dowództwem, uderzyli najprzód na Methymnę, lecz zawiedzeni w próbie swéj przez załogę Atheńską z Mytileny nadbiegłą naprzeciw, powtórnie w bitwie za miastem odparci, przez góry przedarłszy się oderwali przynajmniej Eressos. Popłynąwszy więc Thrazylos przeciwko Eressowi z wszystkiemi nawy zamyślał szturm przypuścić. Przybył atoli był w te okolice uprzednio i Thrazybulos na pięciu nawach ze Samos, na pierwszą wiadomość o przejściu tamdotąd wygnańców; ale spoźniwszy się, stanął na kotwicach naprzeciw Eressu przybywszy. Przyłączyły się nadto były do nich coś dwie nawy z Hellespontu ku domowi (do Attiki) wracające tudzież Methymnejskie; zaczém wszystkich naw razem zebrało się tu sześćdziesiąt siedm, których wojskową osadą wsparci sposobili się i machinami (oblężniczemi) i na wszelki inny sposób, jeżeli się uda przemocą, zdobyć Eressos.
Mindaros tymczasem i nawy Peloponnezjan z Chios zaopatrzywszy się w zboże na dwa dni, tudzież wziąwszy od Chijów po trzy czterdziestki[33] każdy żołnierz Chijskie, trzeciego dnia spiesznie poszły pod żagle z Chios na wysokie morze, aby nie natknąć się na nawy w Eresos, ale po prawej Lesbos mając płynęły ku stałemu lądowi. Zaczem zawinąwszy na Fokaeów ziemi do portu w Karteriach i zaobiadowawszy, popłynąwszy następnie wzdłuż Kymaeów ziemi wieczerzają w Argennuzach na stałym lądzie, na placu naprzeciw położonym Mytilenie. Ztąd znów jeszcze w późną noc mimo brzegów popłynąwszy, i przybywszy do Harmatus na stałym lądzie naprzeciwko Methymny, zaobiadowawszy, zatem spiesznie dalej wzdłuż pożeglowawszy mimo Lektos Larissy Hamaxitos i tu położonych okolic, zapływają nareszcie do Rhoiteion już (tworzącego część) Hellespontu, przed środkiem nocy. Niektóre przecież z naw tych i do Sigejon przytarły i do innych punktów tych tu okolic. Atoli Atheńczykowie pod Sestos na ośmnastu nawach stojący, kiedy im i znaki ogniowe oznajmiły i spostrzegli mnogie naraz ognie w nieprzyjacielskiej krainie ukazujące się, przekonali się iż Peloponnezjanie wpływają do Hellespontu. Owoż tejże jeszcze nocy, jak tylko mogli najspieszniej, przytarłszy do Cherzonnezu opłynęli ku Eleaeuntowi, pragnąc umknąć na szeroką wód przestrzeń przed nieprzyjaciół nawami. Jakoż owych jedenastu naw pod Abydem baczności uszli, chociaż straży tychże zalecone było przez napływ przyjazny[34] aby pilne na nich oko mieli, gdyby czasem wypływać chcieli; lecz przed nawami pod Mindarosem które z rozbłyskiem jutrzni zobaczyli acz natychmiast pierzchając Atheńczykowie, przecież nie ubiegli pogoni wszystkiemi nawy, ale większa liczba tychże wprawdzie do Imbros i Lemnos uchroniła się, cztery atoli na ostatku płynące ujęte zostały mimo Elaeuntu. Owoż jednę z tych nabiegłą na mieliznę pod świątynią Protezilaja razem z ludnością zabierają Peloponnezjanie, dwie drugie bez ludzi; czwartą nareszcie przy Imbros także próżną palą. Po tém zdarzeniu pospołu z nawami co się z Abydos przyłączyły i innemi, razem ośmdziesięciu sześciu, Peloponnezjanie obległszy Elaeus tegoż dnia jeszcze, gdy się nie poddał, odpłynęli znów do Abydos.
Atoli Atheńczykowie oszukani przez zwiady a nie przypuszczający aby uszedł ich baczności przepływ naw nieprzyjacielskich, ale w pokoju tłukący mury miasta, skoro dowiedzieli się jak jest istotnie, natychmiast porzuciwszy Eressos co żywo posiłkowali do Hellespontu; jakoż i dwie nawy Peloponnezjanom zabierają, które na wysokie morze wtenczas zuchwalej w pogoni swéj rozpuściwszy się wpadły na nich, zaczém dniem później przybywszy zastanawiają się przed Elaeuntem, dokąd nawy z Imbros co się tam schroniły sprowadzają, następnie do bitwy morskiej przez pięć dni się sposobili. Zatém stoczono bój wodny trybem następującym. Atheńczykowie przepływali skrzydłem (długim rzędem) uszykowani przy samym lądzie ku Sestos, Peloponnezjanie zaś zawiadomieni o tém z Abydos wyruszyli naprzeciw także. Kiedy rozpoznano że przyjdzie do spotkania morskiego, wyciągnęli mimo lądu skrzydło swe Atheńczykowie wzdłuż Chersonnezu, począwszy od Idakos aż do Arrianów, w liczbie naw ośmdziesiąt i sześć, Peloponnezjanie zaś znowu od Abydos do Dardanos, w liczbie naw sześćdziesiąt ośm. Skrzydło znów u Peloponnezjan prawe zajmowali Syrakuzanie, a drugie sam Mindaros i najlepiej pływające nawy, u Atheńczyków zaś lewem dowodził Thrazylos, a Thrazybulos prawem; reszta wodzów tam gdzie który postawiony został. Gdy tedy kwapili się Peloponnezjanie aby pierwsi uderzyć, a na prawem skrzydle Atheńczyków przeniósłszy (przeskrzydliwszy) swojem lewem odciąć ich od wypływu na zewnątrz, gdyby się udało, zatém od środka wyprzeć ku stałemu lądowi nie daleko będącemu; Atheńczykowie zmiarkowawszy to, (tu) gdzie pragnęli ich okrążyć (zamknąć) przeciwnicy, naprzeciw wysunęli się i wyprzedzili ich żeglugą, tym czasem lewe ich skrzydło wybiegło już było po za kończynę która Psie znamię się zowie. Lecz w środku swém, po takowym obrocie, słabemi i długo rozciągniętemi nawy (już tylko teraz) czoło stawiali, zkądinąd i mniej mnogo ich mając co do liczby, podczas gdy miejsce około Psiego znamienia kończaty i kątowy obrzut (skał w morze nachylonych) nadarza, tak iż co po tamtéj stronie się działo dojrzeć nie było można. Uderzywszy tedy Peloponnezjanie w środek Atheńczyków wyparli na suszą ich nawy i na ląd wyrzucili, w rozsprawie daleko ich przemógłszy. Obronić zaś środka ani zastęp Thrazybula od prawego (skrzydła) dla mnogości nacierających naw (nieprzyjacielskich) nie mógł, ani zastęp Thrazylosa od lewego; i zakryte bo było (co się dzieje) dla kończyny owéj Psiego znamienia, i oraz Syrakuzanie i inni nie mniéj licznie uszykowani odcinali ich; aż wtém Peloponnezjanie, ponieważ dla tego że zwyciężyli bez obawy już inni inną nawę ścigać rozpoczęli, pewną częścią swoich nieco w zamieszanie popadli. Z swojej strony Thrazybul i jego towarzysze widząc nawy naprzeciwko sobie napierające, zaniechawszy już wyprowadzenia naprzód skrzydła a zwróciwszy się przeciw tym tu bez odwłoki odparli je i w ucieczkę podali, zaczém nawy Peloponnezjan w zwycięskiej ich stronie opadłszy, rozbłąkane pogonią rozbijać zaczęli i przestrachem większą ich część bez bitwy napełnili. Tymczasem Syrakuzanie także już oddziałowi Thrazylosa ugięli się byli i więcej do ucieczki zabrali się, kiedy i wszystkich innych swoich widzieli uciekających. Po nastąpionym rozgromie, i zbiegnięciu Peloponnezjan ponad Meidios mianowicie rzekę najprzód, następnie zaś do Abydos, naw wprawdzie kilka tylko schwytali Athenczykowie (wąski bo Hellespont niedalekie (przez wodę) uchrony nieprzyjaciołom zdarzał), zwycięstwo atoli to w bitwie morskiej w najpożądańszą porę pozyskali. Lękając się bowiem dotąd Peloponnezjan floty z powodu cząstkowych szwankowań swych i klęski na Sicylii, pozbyli się naraz i wymawiania sobie własnej niemocy i nieprzyjaciół za czegoś jeszcze zdolnych w rzeczach morskich uważania. Naw jednakowożci wrogom zabrali Chijskich ośm, Korinthskich pięć, Amprakiotskich dwie i Boeockie dwie, Leukadiom nareszcie Lakedaemończykom Syrakuzanom i Pelleneom po jednėj każdym; sami piętnaście naw utracili. Wystawiwszy zatem pogromnik na kończynie gdzie owo Psie znamię, i obłamy wyłowiwszy i trupów przeciwnikom pod wiarą oddawszy, wyprawili i do Athen trojrzędowiec z wiadomością o zwycięstwie. Atheńczykowie w domu za przybyciem téj nawy o zgoła nadspodzianej pomyślności oręża usłyszawszy tak po klęskach świeżo na Euboei jako wśród rokoszu w Mieście doznanych, tém mocniej podnieśli się na duchach i osądzili że jeszcze mogą ich sprawy, jeżeli się z zapałem do nich zabiorą, górą stanąć.
Tymczasem Atheńczykowie pod Sestos znajdujący się po bitwie morskiej dnia czwartego starannie ponaprawiawszy nawy, popłynęli do odpadłego Kyzikos; i zoczywszy z wysokości wód około Harpagion i Priapos owe od Byzantion nawy stojące na kotwicach, napłynąwszy na nie i pokonawszy w bitwie ich ludność na lądzie, zabrali nawy. Przybywszy zatem pod Kyzikos, bez murów będący podwładnym znowu uczynili i haracz na mieszkańców nałożyli. Pożeglowali przecież w tym czasie i Pelopnnezjanie z Abydos do Elaeuntu, i nawy zdobyte (na nieprzyjacielu), ile ich było całych, uprowadzili (resztę zaś Elaeuzjowie spalili), i do Euboei wysłali Hippokratesa i Epiklesa aby przywiedli ztamtąd nawy tamże znajdujące się.
Przypłynął też pod te same oto czasy i Alkibiades na owych trzynastu nawach od Kaunos i Fazelis na Samos, zwiastując że i Foenickie nawy odwrócił od przyłączenia się do Peloponnezjan, i że Tissafernesa przyjaźniejszym uczynił Atheńczykom jak był uprzednio. Zatém uzbroiwszy jeszcze dziewięć naw do tych które miał, i na Halikarnasseach mnogie pieniądze wycisnął i Kos obmurował. Tego dokonawszy i naczelnika w Kos ustanowiwszy, już pod jesień na Samos przypłynął.
Tymczasem Tissafernes, skoro dowiedział się o wypłynieniu naw Peloponnezjan z Miletu do Hellespontu, zabrawszy się ruszył z Aspendos do Jonii. Wszakże gdy Peloponnezjanie bawią w Hellesponcie, Antandriowie (są zaś Aeolami) sprowadziwszy z Abydos lądem przez górę Ida hoplitów, wewiedli ich do swego miasta, przez Arsaka Persę Tissafernesa podnamiestnika ukrzywdzani; który to i Deliów co założyli Adramyttion kiedy przez Atheńczyków z powodu oczyszczenia Delos z siedziby swej wyruszeni zostali, udawszy jakąś nieprzyjaźń (ku komuś) niewiadomą, i zawezwawszy do wyprawy najprzedniejszych z nich, zatem wyprowadziwszy w pole niby jako przyjaciół i związkowych, upilnował chwilę kiedy obiadowali, i naraz otoczywszy swoimi ludźmi, wykłuł oszczepami. Lękając się go tedy dla tego (niecnego) czynu Antandriowie ażeby i na nich kiedyś podobnego wiarołomstwa nie dopuścił się, toż gdy inne narzucał ciężary (na nich) których znieść nie mogli, wypędzają załogę jego z twierdzy. Tissafernes więc dowiedziawszy się i o tém dziele Peloponnezjan, a nie tylko o owem w Milecie i Knidzie (i ztąd bowiem wygnane zostały jego załogi), i znienawidzonym się u nich mocno zmiarkowawszy, tudzież uląkłszy aby czém inném mu jeszcze nie dali się we znaki, oraz téż obruszając się na tę myśl aby Farnabazos w krótszym czasie i mniejszym nakładem pozyskawszy sobie Peloponnezjan większe miał korzyści odnosić z przedsięwzięć naprzeciw Atheńczykom (podejmowanych); jechać zamyślał do nich do Hellespontu, ażeby i wymówić im to co w Antandros zaszło i względem obmów nań głoszonych tak co do owych naw Foenickich jako innych rzeczy, jak najpokaźniej uniewinnić siebie. Owoż przybywszy najprzód do Efezu, ofiarę sprawił Artemidzie[35].
- ↑ III, 92, 1.
- ↑ lądem bowiem dowozić żywności nie mogli, dla oblężenia Dekeleji.
- ↑ za swojem pośrednictwem
- ↑ od Atheńczyków
- ↑ Na marynarzy bowiem wybierano ludność z czwartéj klassy obywatelstwa, tak zwanych thetes. Tutaj snać niedostatek zmusił do naruszenia prawa przyjętego.
- ↑ zamiast: zawijać do lądu malowniczej wyraża się Grek: spływać, oznaczając przez to bieg nawy pochyły od wysokiego morza ku zniżonemu jego poziomowi przy brzegach.
- ↑ stater Dariuszowy złota moneta równa się wartością dwudziestu drachmom attickim.
- ↑ drachma att. = 18 sols francuskim
- ↑ obol = trzem sols francuskim
- ↑ gdyż pierwsze oderwania się zamachy Atheńczykowie napływem w przeważającéj naw liczbie zniweczyli. Patrz Rozdziały téjże xięgi 22 i 23.
- ↑ zapewne dla Atheńczyków zboże wiozące
- ↑ zginął, nie wiedzieć jak
- ↑ to miejsce słusznie, zdaje się, Kryger za zepsute uważa. Haase tłumaczy je tem, że było w zwyczaju majtkom część żołdu zatrzymywać aby tym zakładem zapewniać sobie ich osoby. „Ci tu więc, roztrwoniwszy pieniądze, zbiegają od floty, nie pozostawiwszy w zakładzie téj nawet części żołdu“.
- ↑ czy to większą liczbę Greków na żołd przyjmując
- ↑ Patrz słowa Frynicha w 48 rozd. tejże xięgi: „że dla Króla nie jest łacną rzeczą....“
- ↑ Dwie rodziny kapłańskie w Athenach; Eumolpidowie od Thrackiego Eumolposa ustanowiciela mysteriów, Kerykowie od Keryxa, mianego za syna Hermesa, pochodzili.
- ↑ opuszczonych przez ludność nie pobierającą żołdu.
- ↑ to jest: Atheńczyków i Lakedaemończyków.
- ↑ Rada (senat) w Athonach składał się z członków, losem fasolowym wybieranych, pięciuset.
- ↑ walki przeciw oligarchom na Samos wszczętéj
- ↑ nie uiszczania się w dawaniu żołdu i niedotrzymania obietnic
- ↑ lecz przez nieświadomą to namiętną tłuszczę, częścią przez los.
- ↑ Letronnes topogr. d. Syr. p. 108 powiada, że wpływ do Pireju od morza, ściśnięty był dwiema przylądkami, Alkime od południowej i Etioneją od północnej strony; przez chele (groblę kamienną) bowiem, mówi Letr., Thucydides rozumie tutaj to co inni (Harpokration, Suidas, Hesychius, Stephanus Byzantius) nazywają akra czyli przylądek.
- ↑ dla wszystkich Atheńczyków a nie tylko dla oligarchów.
- ↑ młodzież Atheńska pełniąca służbę polowej straży, ale tylko po Attice.
- ↑ acz pracowali nad tém aby przywrócić rządy ludowładcze
- ↑ świątynia {{Roz|Dioskuró}w, których anakes t. j. anaktes (królowie) nazywano.
- ↑ tak tłumaczę, za Bekkerem, który ἢ wyrzuca.
- ↑ Ztąd bowiem Atheńczykowie wypędzili byli Hestiaeów i sami ten plac swymi kleruchami osadzili (I, 114).
- ↑ Plac w pobliżu Zamku, w którym, z nakazu Solona, zgromadzenia się odbywały, od czego też, wedle Scholiasty, nazwanie tego miejsca poczęcie wzięło. Wyraz bowiem grecki oznacza miejsce tłumu (tłumna) pochodzący od słowa tłoczyć, tłumić się. Zresztą, mimo różnych późniejszych upiększeń Athen, Pnyx, jak powiada Levesque, zachowała dawną prostotę budowy.
- ↑ na obory urzędników – jak opowiadają Hesychius i Pollux.
- ↑ Było w Atenach 1000 nomothetów. Wybierano ich losem z pomiędzy tych co byli heliastami czyli sędziami. Wyraz ten tu nomothetes brać należy w znaczeniu roztrząsacza tylko a e (jakby właściwie brać go wypadalo) stanowiciela praw; albowiem ci nomothetowie jedynie roztrząsali, iżali prawa istniejące dobro są lub nie; zatem wnioski dotyczące podawali pod uchwalę Rady i Zgromadzenia ludu, które dopiero stanowiły tak lub odmiennie.
- ↑ Taka czterdziestka (tessarakosta) Chijska ma być ⅟20 statera złotego równającego się wartością 20tu drachmom; a więc wynosiłaby ½ drachmy attickiej.
- ↑ t. j. przez flotę pod Mindarem
- ↑ Wykończeniu niniejszej xięgi, tudzież napisaniu następnych, opis wojny peloponneskiej uzupełniających, śmierć nagła, morderczą ręką zadana, przeszkodziła Thucydidesowi.