Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/011

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 11. Plan nauk Jezuitów. (Ratio Studiorum) — Jego historia — Cel i zadanie.

Opłakany stan szkół katolickich w Koronie, brak ich prawie zupełny na Litwie i Rusi, był, jak to już wyżej zaznaczyłem, głównym pierwszym powodem sprowadzenia Jezuitów do Polski, i fundowania im licznych kolegiów. Odpowiadał on głównemu celowi zakonu, który nawet profesów swoich obowiązał do nauczania dziatwy w szkołach i do katechizacyi. Zakon przyswoił sobie zrazu plan nauk ówczesnych (XVI. wieku) akademij czyli uniwersytetów, mianowicie paryskiego i lowańskiego, na których kwitnął humanizm chrześcijański; w miarę doświadczeń przerabiał go powoli, wreszcie od 1593 a właściwiej od 1599 r. występuje wszędzie z własnym planem nauk czyli Ratio studiorum, który znów przyswoiły sobie, w Polsce przynajmniej, kolonie akademii krakowskiej i szkoły innych zakonów a w Galicyi szkoły rządowe aż do 1848 r. Szeroko to nakreślony plan, bo obejmuje akademie, czyli uniwersytety[1] i szkoły średnie, rozprawia o nauczaniu, ale i o wychowaniu młodzieży, zakonnej najprzód potem i świeckiej.
Jakiż to był plan nauk paryskiego studium generale czyli uniwersytetu XVI. wieku? Wówczas, jak przez całe średnie wieki, uważano teologią jako główną, jedyną prawie wiedzę, inne gałęzie wiedzy ludzkiej uprawiano o tyle, o ile one do studium teologicznego pomagały. Wykładano więc filozofią i przyrodnicze nauki, nie jako całość i cykl nauk oddzielnych, ale jako pożyteczne i pomocnicze do gruntowniejszego studium św. teologii. Gimnazyalne zaś szkoły przysposabiały umysł do studium filozoficznego, a gruntowna nauka łaciny i greki dawała klucz do czytania dzieł klassyków filozofów i teologów znakomitszych. Uczono nie wiele przedmiotów, ale gruntownie, do dna, non multa sed multum, ucznia wciągano odrazu do pracy ścisłej, wytężonej i wytrwałej. Odpowiednio do wymagań psychologicznych, wzmacniano najprzód pamięć, potem rozwijano rozum a uszlachetniano wolę i przez naukę i przez zasady religijne.
Stosownie do tego, nauki dzieliły się na trzy fakultety: języków, umiejętności i teologii, linguarum, arfium et theologiae. Pierwszy miał trzy działy: grammaticam, humanitatem, rhetoricam; drugi obejmował trzechlecie kursów loiki, metafizyki, etyki i fizyki; trzeci pięciolecie nauk teologicznych. Plan ten kładł nacisk wielki na ćwiczenia szkolne ustne, mowy (carmina et orationes), dysputy, cyrkuły i repetitoria, oraz na „kompozycye“ pisemne, „aby uczeń miał sposobność złożyć dowody talentu, nauki i nadobności układu“. Otóż w konstytucyach św. Ignacego, część IV. rozd. 5 znajdujemy to samo pojmowanie i ten sam rozkład nauk i nacisk na ćwiczenia ustne i pisemne. „Scholastycy t. j. zakonna młodzież, bo o tę najprzód chodziło, poświęcać się będą w kolegiach fakultetom: nauk humanitarnych różnych języków, loiki naturalnej i moralnej filozofii, metafizyki, teologii scholastycznej, pozytywnej, i pisma św. Co zdolniejsi słuchać mają nauk filozoficznych przez trzy, teologicznych przez cztery lata, a nadto dwa lata poświęcić mają patrologii czyli studyowaniu Ojców Kościoła, zwłaszcza, jeżeli chcą zdobyć stopień doktora teologii. Rozd. VI. poleca częste dysputy (usum disputandi) w „umiejętnościach i teologii“ co tygodniowe powtarzania prelekcyi (circuli); ćwiczenia w oracych, rozprawach i wierszach dla fakultetu języków (łacińskiego i greckiego). Zwyczajny główny egzamin z teologii, zastąpić może publiczna wielka dysputa actus publicus, która zarazem służy za rozprawę habilitacyjną doktorską. Rozd. VII. rozprawia o szkołach dla młodzieży świeckiej przy kolegiach, aby w nich razem z naukami, obyczajów także godnych chrześcijanina nabywali“ i dlatego w każdem kolegium ma być sporządzony dokładny plan szkolny, „stosownie do potrzeb miejsca i czasu“[2].
Pierwsze szkoły dla świeckiej młodzi otworzył zakon w Messynie 1548, drugie przy kolegium rzymskiem 1551, potem mnożyły się te szkoły nader szybko we Włoszech, Hiszpanii i Francyi, Niemczech i Polsce. Jednolitego planu nauczania nie było, ale system zapożyczony od akademii paryskiej i lowańskiej służył wszystkim za podstawę. Trwało to prawie lat 40, kongregacya jen. IV-ta 1581 r., widząc wynikające stąd niedogodności, i wezwana przez wiele prowincyj, aby raz przecie określono, jakich zdań i opinij w wątpliwych i spornych kwestyach z dziedziny filozofii i teologii zakon się trzyma i nauczać każe, poleciła jenerałowi Akwawiwie wygotowanie planu nauk, któryby zakon za swój własny mógł uważać.
Jenerał wyznaczył w tym celu komisyę 12 doświadczonych w szkolnictwie Ojców z różnych prowincyi, a gdy wygotowany przez nich plan nie wydał się dosyć praktycznym, wezwał 1584 sześciu najznakomitszych pedagogów do Rzymu[3], którzy przy układaniu „spisu opinii filozoficzno-teologicznych, zasad i metody nauczania“, zasięgali zdania i rady innych także pedagogów. Praca ich trwała od początku grudnia 1584 do końca sierpnia 1585, gotowy już plan zbadał i przejrzał jenerał z swymi asystentami, a w kwietniu 1586 przesłał go prowincyałom z poleceniem, aby poddali go krytyce 5. lub 6 Ojców, tęgich pedagogów, zwłaszcza humanistów. Ci niech plan najprzód sami przestudiują a potem na wspólnych konferencyach niech rozstrząsną i przetrutynują każdą część jego z osobna, a po 6 miesiącach spostrzeżenia swe i uwagi niech złożą pisemnie jenerałowi. Pierwotny ten plan nauk był raczej zbiorem traktatów pedagogicznych o rozmaitych gałęziach wiedzy ludzkiej, ich celu i metodzie nauczania i nosił tytuł Ratio atque institutio Studiorum. Rozesłał go jenerał 1586 prowincyom do zastosowania, na próbę tylko, i żądał, aby każda prowincya przesłała mu uwagi w czem zmienić go pragnie.
Po trzech latach takiej praktycznej próby, utrudnionej w Hiszpanii interwencyą św. inkwizycyi, którą w jej gorliwości hamować musiał Sykst V. i po otrzymaniu relacyi od prowincyałów, poddał jenerał Rationem Studiorum ponownej rewizyi assystentów i komisyi szkolnej trzech ojców. Poprawioną i wydrukowaną jako rękopis 1591 r. rozesłał do prowincyi dla ponownej próby. W tej nowej redakcyi traktaty o różnych gałęziach nauk podzielone zostały na reguły dla profesorów poszczególnych przedmiotów, wskutek tego jedna i ta sama rzecz powtarza się po 2, 3 i 4 razy, a książka urosła do znacznej objętości, bo 392 stronic w 12-ce.
To też kongregacya jeneralna V ta 1593 na życzenie prowincyi aby Rationem Studiorum na, nowo przejrzeć i skrócić, wyznaczyła osobną komisyę, która rewizyi tej dokonała i co do wyboru opinii szkolnych w dziedzinie teologii i filozofii pewne reguły ułożyła Jenerał wszelako, zanim tę ostateczną redakcyę zatwierdził, wysłał wizytatorów szkolnych do prowincyi, ażeby naocznie przekonali się, ażali i z jakim skutkiem plan nauk z 1591 r. w szkołach był zastosowany. Otrzymawszy od nich dokładną relacye, kazał plan ten ostatecznie sformułować, zatwierdził go i ogłoszony drukiem w Neapolu 1599 r. (w 12-ce str. 173) rozesłał prowincyom jako kodeks szkolny zakonu całego p. t. Ratio atque institutio studiorum Soc. Jesu.
Kongregacya jen. VII. 1615 dodała dekretem 33 i 97 kilka szczegółów co do egzaminów z teologii i filozofii, które w drugiem wydaniu planu 1616 r. w reguły prowincyała włożone zostały[4]. Odtąd, aż do zniesienia zakonu 1773 r. Ratio Studiorum służyła za modłę nauczania wszystkim szkołom zakonu a więc i w Polsce i na Litwie.
Oto geneza tyle sławnego i osławionego systemu nauk Jezuitów; oryginalnym, przez zakon wymyślonym, on nie był. Przeciwnie odpowiadał on duchowi czasu i systemu nauk ówczesnego publicznego wychowania na Zachodzie. Od planu akademii ówczesnych zapożyczone są jego główne zarysy i ramy, a wykończone tylko i wypełnione 20-letnią pracą jenerała Akwawiwy, jego assystentów i komisyi szkolnych w Rzymie, doświadczeniem i pracą komisyi po wszystkich prowincyach zakonu. Dzisiaj i już od wieku zostaje on w pewnej sprzeczności z duchem i systemem nauk uniwersytetów i gimnazyów publicznych, wielom wydaje się przestarzały. Zakon jednak upornie obstaje przy nim i z małą zmianą nie „kierunku i zasad wychowania“ i nie „metody nauczania“, ale rozszerzenia przedmiotu szkolnego, o ile rozwój i wzrost historycznych, matematycznych i przyrodniczych nauk i literatury narodowej tego wymagał, nic zmieniać nie pozwala.[5]
Tym sposobem ogół zakonu, który dawniej z resztą uczonego świata postępował zgodnie i z poziomem nauk w Europie stał na równi, teraz i od stu lat pozostał prawie obcy encyklopedycznemu ruchowi naukowemu, uważając go za liberalny zanadto, płytki i niezbożny.

Istotnie dwa te kierunki nauk i nauczania zakonu a dzisiejszych instytucyj naukowych rozstrzeliwają się coraz bardziej. Uniwersytety i szkoły stawiają na równi róźże gałęzie wiedzy. Nauki prawnicze tak samo, jak przyrodnicze, polityczno-historyczne, teologiczne, stanowią każda dla siebie osobny cykl nauk. Kierunek obrały sobie realistyczny, forsę główną kładą na nauki przyrodnicze, z których zrobiły sobie taran do tłuczenia dogmatów i wierzeń katolickich; filozofią jako taką, nie zajmują się wiele; teologią zostawiają wyłącznie kandydatom do stanu duchownego. Zakon zaś, po dawnemu, uważa teologią za główną, jedyną prawie wiedzę, której ma służyć filozofia i fizyka, jako przygotowanie[6], prawniczych studyów krom prawa kanonicznego nie uprawia wcale, historycznych, matematycznych i przyrodniczych nauk, podaje tylko „elementa“ i to po łacinie, metodą scholastyczną, i dopiero po 1848 wykładać je począł obszerniej, w rodzimym języku i bez scholastycznej metody. Filologię klasyczną traktuje metodą dawną, literaturę nowożytnych języków stawia na plan ostatni. Ścisłe egzamina odprawiać każe tylko z filozofii i teologii, uwzględniając jednak talenta i zdolności swych członków i rozwój przyrodniczych i innych nowoczesnych nauk, poleca usilnie prowincyałom, aby im nabywanie tych nauk ułatwili, ale aby to się stało bez szkody dla filozoficzno-teologicznych nauk i po ich ukończeniu.
Różnica ta jeszcze bardziej widoczna w ogólnym celu i założeniu, w fundamencie samym. Dzisiejsze publiczne wychowanie jest w gruncie rzeczy bezwyznaniowe i anti-chrześcijańskie; miejscami, jak we Francyi, ateistyczne; nietylko się nie troszczy o Stolicę św. i Kościół, ale je podkopuje i gdzie może zwalcza. Uprawia wiedzę dla wiedzy, dla nadziania jej kawałami rozumu ludzkiego. Bałwochwalczy ten kult wiedzy dla wiedzy zamienia w kult pychy ludzkiej i miłości własnej. Przeciążając umysł młodzieńczy wielością naukowych przedmiotów i właśnie dla tej wielości, traktując takowe płytko, po dyletancku, zaniedbuje moralną stronę wychowania. Poprzestając na zewnętrznej przyzwoitości i zachowaniu regulaminu szkolnego, nie wpaja zasad nie wytwarza przekonań, nie wyrabia charakterów, owszem, koślawi je i spacza liberalizmem, sceptycyzmem i dyletantyzmem.
Zakon działa wręcz przeciwnie. Nauka i nauczanie jest mu środkiem tylko do głównego jego celu, chwały bożej i zbawienia bliźnich, ad majorem Dei gloriam et salutem animarum. Cały instytut zmierza do tego, a Ratio studiorum jest jego cząstką. I dla tego, w myśl Ratio studiorum nauka i wiedza prowadzić ma stworzenie do Stwórcy, człowieka do Boga, dlatego teologia jest mu główną, jedyną niemal wiedzą, której pomagać i podporządkowane być mają inne gałęzie wiedzy ludzkiej i filozofia sama, i o tyle tylko należy je uprawiać, o ile teologia ich pomocy potrzebuje. A że ten Bóg objawił się w Kościele katolickim, w nim depozyt swej prawdy i zbawienia dusz ludzkich złożył, namiestnicze rządy tego Kościoła papieżom powierzył, przeto cała edukacya t. j. kształcenie rozumu i serca młodzieży oprzeć się musi na dogmatach i zasadach katolickich i powadze papieskiej, a zmierzać ma do wyrobienia młodzieńca na dobrego najprzód chrześcijanina, a potem obywatela, „aby, według słów św. Ignacego, razem z naukami, obyczajów także godnych chrześcijanina nabył“. Kultu bałwochwalczego wiedzy dla wiedzy i kultu pychy rozumu ludzkiego Ratio studiorum nie zna, stawia natomiast kult Boga, wzrost i pomyślność Kościoła, powagę Stolicy św., uzacnienie serca młodzieży dobrymi obyczajami i gruntowną, sumienną naukową pracą. Oto słowa Rationis.
„Głownem zadaniem zakonu jest, odpowiedne instytutowi naszemu nauki tak wykładać, ażeby przez nie uczniowie do poznania i miłości naszego Stwórcy i Zbawiciela zachęceni byli“. Rektorowie i profesorowie wyższych nauk „powinni swych uczniów do służby i miłości bożej i do wykonywania Bogu miłych cnót zachęcać, i wpływać na nich, aby w studyach swych wszystkich ten kierunek mieli na oku“. Profesorowie gimnazyalni na to baczyć mają, aby „przy nadarzonej sposobności w szkole i po za nią delikatne serca swych uczniów do służby i miłości bożej zaprawiali i do wszystkich cnót Bogu miłych... tak ich kształcić powinni, aby razem z naukami, obyczajów godnych chrześcijanina nabyli“. Studenci zaś niech wiedzą, że „muszą unikać złych nałogów, brzydzić się występkami, ćwiczyć się w cnocie“, że szkoła troszczy się zarówno o ich postęp w pobożności i cnocie, jak w naukach. „Przeto strzedz się pilnie mają przysiąg, przezwisk i obrażania drugich, oszczerstw i kłamstwa, gier zakazanych i lokalów, słowem wszystkiego, co kazi czystość ubyczajów“. Natomiast pielęgnować mają te cnoty: „pilność, skromność, posłuszeństwo, pobożność i czystość obyczajów“. Oto jak Ratio studiorum pojmuje cel i zadanie wychowania młodzieży[7].
Wychodząc z słusznej zasady: pluribus intentus, minor ad singula sensus; non omnia omnibus, nie pielęgnuje nauk encyklopedycznie t. j. nie uprawia wiele przedmiotów naukowych naraz a wszystkie powierzchownie, ale tylko niektóre, a poważnie i gruntownie. Inne ceni wysoko, ale zostawia je tylko dla talentów prawdziwych, dla zdolności wyjątkowych, które podołają i tamtym filozoficzno-teologicznym i te nowoczesne z pożytkiem dla siebie i dla nauki uprawiać potrafią. Tem się tłumaczy to, że pomimo ustawicznych wołań „o stosowanie Rationis studiorum do nowoczesnych nauk“ na wszystkich kongregacyach jeneralnych tego stulecia, zakon w zasadach, metodzie i kierunku wychowania nic a nic nie zmienił, a w rozszerzeniu zakresu przedmiotów szkolnych nadzwyczaj jest ostrożny; zostawia to rozsądkowi jenerała i prowincyałów. Z drugiej zaś strony, uznając i szanując nowoczesny postęp i rozwój nauk, zwłaszcza przyrodniczych, chce i żąda, aby ich nabywali i w nich celowali ci, którzy do tych nauk szczególniejsze uzdolnienie i pociąg mają i dostarcza im wszelkich środków potemu. Dzięki tej roztropności i ostrożności, zakon nie stracił nic z swej „uczoności“, jest jak był w opinii publicznej najuczeńszym zakonem, bo nauka i wiedza płynie u niego węższem, ale głębszem korytem, rzetelną jest i gruntowną, a wśród 15.000 członków swoich, znajdzie zawsze nadzwyczajne talenta, którym wrota do wszystkich gałęzi nauk i wiedzy ludzkiej na oścież otwiera.
Tej taktyki trzyma się zakon w edukacyi własnej zakonnej młodzieży. A w szkołach publicznych i w konwiktach dla świeckiej młodzi, których ma kilkaset w Europie, i krajach zamorskich stosuje się, bo musi, do encyklopedycznego planu nauk przez państwo uznanego lub narzuconego, dostarcza tym zakładom profesorów fachowych, a gdzie potrzeba, jak n. p. w Austryi, w państwowe egzamina uzbrojonych, od celu jednak, zasad, metody i kierunku wychowania w Ratio studiorum wytkniętego, nie odstępuje ani na jotę.
W wiekach XVI, XVII a nawet XVIII tego kompromisu z państwowym systemem nauk nie było potrzeba, raz dla tego, że wówczas przy wielkich i licznych wolnościach korporacyjnych państwo swego planu nauk własnego nie miało, a więc i nie narzucało nikomu; po wtóre, że nad wychowaniem publicznem supremacyę wykonywał Kościół, który instytucyom naukowym szeroką swobodę nauczania zostawiał; a po trzecie dlatego, że jezuicka Ratio studiorum w swych głównych zarysach była w zgodzie z planem nauk przez inne instytucye naukowe powszechnie przyjętym.
W Polsce bardziej jak gdzieindziej i z większą swobodą mógł zakon stać przy swej Ratio studiorum; pierwsze bowiem ślady państwowego planu nauk spostrzegamy dopiero w komisyi edukacyjnej która na ruinie zakonu powstała a której ex-jezuita Piramowicz był głową i duszą. Ale tu nasuwa się inne pytanie. Zakres nauk w szkołach jezuickich, wystarczający może w monarchiach, ażali był wystarczającym w szlacheckiej republice jak Polska? Ażali nie należało przez wzgląd, że ucząca się młodzież powołaną kiedyś zostanie do życia publicznego, do sejmików i sejmów, do sądów, starostw, kasztelanij, do wojewódzkich i ziemskich urzędów, a wreszcie do rzemiosła rycerskiego, gdzie, czy to w pospolitem ruszeniu, czy w pułkach zaciężnych jako inteligentniejsza, prym dzierżyć miała, czy mówię, przez wzgląd na to, oprócz humanitarnego wykształcenia nie należało podać gruntowniejszej znajomości historyi, politycznych i społecznych nauk, obszerniejszych studyów matematyki, geometryi zwłaszcza? Wszystko to dawane bywało młodzieży, ale w okruchach, jako objaśnienie klasycznych autorów, których w szkole czytano, albo jako pomocnicza nauka do filozofii i teologii; ażali nie należało wykładać je jako osobny przedmiot szkolny obszerniej, gruntowniej i to zaraz w XVI jeszcze wieku, w dwóch przynajmniej klasach humaniorów i na kursach filozofii? Nie sprzeciwiałoby się to przecie konstytucyom św. Ignacego, które pozwalają na rozszerzenie planu nauk „stosownie do potrzeb miejsca i czasu“ a tem wprowadzeniem historycznych, polityczno-społecznych i matematycznych nauk, które potrzeba było dopiero stworzyć, do szkół swoich, stanąłby zakon wysoko po nad wiek swój, przykładem swym pociągnąłby inne szkoły do naśladowania i oddałby rzetelną usługę Polsce.
Nie łatwa na to zagadnienie odpowiedź. Cieszyłbym się, gdyby się to było stało i zakon edukacyę polsko-litewskiej młodzieży zrozumiał i pojął tak szeroko, jak tego wyjątkowy ustrój rzpltej z królem na czele wymagał. Ale znaczyło to „wznieść się po nad wiek swój“ a że się ktoś lub instytucya jaka naukowa po nad wiek swój wznieść nie potrafiła, o to winić jej, ani poważnego zarzutu czynić nie podobna. Jezuici są przecie tylko ludźmi i w pewnej mierze synami swej epoki, więc choć są wykształceni, nie może od nich nikt wymagać, aby jasnowidzącym geniuszem całe wieki wyprzedzali. Na tej samej zasadzie możnaby zrobić zarzut n. p. duchowieństwu na zachodzie Europy, że się nie starało wcześniej o zniesienie niewolnictwa w koloniach, użycia tortur, procesów o czary, astrologii itd.
Że nauki w Polsce nie podnosiły się na równi z innemi krajami, Francyą n. p., Niemcami, wina była nie Jezuitów, ale, na co dotąd nikt nie zwracał uwagi, braku stanu średdniego, braku zamożnych ludnych miast. Na całym Zachodzie uczonych z profesyi dostarczała nie szlachta, nie żołnierze, ale miasta; humaniści z miast wychodzili. Naród polski szlachecki, rycerski, z ludem w poddaństwie, bez zamożnego mieszczaństwa, nie potrzebował do roli i oręża wyższej nauki. Dla księży krajowe szkoły wystarczały. Kandydaci do prałatur i biskupstwa i bogatsi panicze udawali się po wyższe nauki do Rzymu, Padwy, Bononii, Lowanium, Paryża. Mieszczanie, pozbawieni prerogatyw politycznych, kształcili swych synów na księdza i lekarza w akademii krakowskiej i krajowych szkołach; wyjątkowo, bardzo zamożni, wysyłali ich za granicę. Polityczne więc stosunki, a w dodatku ubóstwo rolniczej Polski, która z bogactwem i kulturą Niemiec Francyi, Anglii, Włoch, w porównanie iść nie mogła, nie zaś Jezuici są winni, że poziom nauk w Polsce nie podniósł się na te wyżyny, co na Zachodzie.
W pierwszych dziesiątkach lat swej pracy nad edukacyą młodzieży w Polsce, chodziło zakonowi głównie o wyrwanie jej z herezyi, o ratowanie przez szkołę katolicyzmu w Polsce. Do tego celu nadawał się wybornie i wystarczał plan nauk o krótkiem toporzysku, powszechnie przyjęty w katolickich uczelniach Zachodu. Republikański porządek a raczej nieład rzeczy ustalał, rozwijał się na sejmach, ogół szlachty pilnował roli i zaścianków, nie czuł potrzeby szerszych nauk; mała stosunkowo liczba cisnęła się do steru spraw publicznych, a ta kształciła się na akademiach za granicą lub w Krakowie. Ani król, ani sejm, ani biskupi, ani wybitniejsze w kraju pany i rady nie objawiły życzenia rozszerzenia zakresu nauk w sposób powyższy, podziwiali owszem i chwalili z Hozyuszem edukacyą jezuicką taką, jaką ona wtenczas była, więc na co i po co odstępować miał zakon od swego programu nauk? Wszystkim wydał się on dobry, więc też i jenerał i kongregacye gen. wątpię czy zezwoliliby na jego zmianę nawet, gdyby jej polscy Jezuici żądali, bo nie zachodziła istotna potrzeba, któraby jej wymagała.
Trudniej to jeszcze było, gdy od 1599 Ratio studiorum stała się obowiązkowym planem nauk dla całego zakonu. Utarty biegiem lat i lat dziesiątków, stał on się prawem zwyczajowem, które łatwiej znieść zupełnie, jak zmienić Król Jan III. z hetmanem St. Jabłonowskim i jenerałem artyleryi Kątskim projektowali otwarcie szkoły rycerskiej przy kolegium jarosławskiem, ale na projekcie się skończyło. Innowacye szkół pijarskich w XVIII. wieku wprowadził zakon do swych konwiktów szlacheckich, nie z przekonania, żeby one pożyteczne były, ale aby nie pozostać w tyle, a zaspokoić życzenia możniejszych rodzin. Ogół szkól jezuickich rządził się aż do 1773 r. Ratione studiorum.





  1. Aż do naszych prawie czasów słowo uniwersytet nie oznaczało universitatem scientiarum szkołę wszech-nauk, ale unwersitatem professorum et studiosorum, t. j. korporacyą szkolną mistrzów i uczniów, bez względu na ilość i jakość wykładanych przedmiotów. Dlatego uniwersytet był synonimem akademii i odwrotnie. Używano też nazwy: studium generale, albo „szkoła główna“, dlatego, że z niej wychodzili mistrzowie do szkół średnich i do samejże akademii.
  2. Instit. Soc. Jesu II. str. 62—69.
  3. Byli to Ojcowie: Azor dla Hiszpanii, Gonzalez dla Portugalii, Tyrius dla Francyi, Buys (Busaeus) dla Austryi, Gwisani dla Niemiec wyższych, Tucci dla Włoch. Trzech z nich pozostało w Rzymie aż do r. 1599 jako komisya szkolna redakcyjna przy jenerale.
  4. Postanowiła kongregacya VII, aby nie posuwano na wyższe kursa filozofii i teologii jeno tych, którzy z dobrym postępem złożyli egzamin z poprzedzającego kursu. To samo mówi Rat. Stud. reg. 9 §. 1, r. 19. §. 3, reguł prowincyała.
  5. Już 1696 r. kongregacya jen. XIV. dekr. 10 poleciła jenerałowi Gonzalez, aby, dla podniesienia nauk humanitarnych wyznaczył tęgiego humanistę, któryby ułożył podręcznik dla profesorów humaniorów i wskazał metodę, jaką się i sami w naukach tych kształcić i doskonalić mogą, i nauczać w szkole powinni. Jenerał powierzył to zadanie znakomitemu lingwiście i pedagogowi O Juvency (Juventius), który też r. 1703 napisał klasyczne w dziedzinie pedagogii dzieło: De ratione discendi et docendi.
    Wykład prawa kanonicznego wprowadziła do akademii kongregacya jen. XVI. dekr. 30. r 1730, acz już w wielu miejscach w połowie XVI. w. wykładać prawo poczęto. Taż kongregacya dekr. 36 pozwoliła na wykłady fizyki doświadczalnej. Co do nowych systemów filozoficznych obrać kazała „pośrednią drogę“ i pozostać przy Aristotelesie i św. Tomaszu. Zbyt gorliwych zwolenników nowych systemów (amatores novitatum) rozkazała prowincyałom usunąć od katedry.
    Po wskrzeszeniu zakonu kongregacya jen. XX. 1820 r. poleciła jenerałowi Forlis wyznaczenie komisyi „aby Ratio studiorum do naszych czasów zastosowaną została“. Kwestya ta poruszoną była i na następnej kongregacyi 1829 r. Jenerał więc Roothaan złożył komisyę czterech Ojców: Manera, van Hecke, Garafoli i Loriquet, która wygotowała plan nauk dla gimnazyów. Ratio studiorum z r. 1616 zmienione zostało o tyle, że ułożono inny porządek wykładów teologii, polecono uczyć accessoria t. j. geografią i historyą i języka ojczystego. Zmieniony w ten sposób plan nauk rozesłał jenerał 1832 r. do prowincyi, ale jako tymczasowy, na próbę i kazał sobie złożyć dokładną relacyą o wyniku tej próby. Nie musiała ona wypaść pomyślnie, bo wołania o zastosowanie Ratio studiorum do wymagań dzisiejszych czasów potwarzają się na kongregacyach jeneralnych 1853, 1883 i 1892. Postanowiono nauki filozoficzne i teologiczne, wykładać z małą zmianą według Ratio studiorum z r. 1615, co do innych nauk, prowincyałowie z jenerałem mają ułożyć plan wykładów stosownie do potrzeb i wymagań każdej prowincyi, zachowując jednak, ile się da, dawną metodę Rationis studiorum.
  6. W obojej tej nauce trzyma się scholastycznej metody św. Tomasza z Akwinu, a to tem bardziej, że Leon XIII w swej bulli Gravissime nos. 30. grud. 1892 polecił tę metodę nawet w kwestyach filozoficzno-społecznych.
  7. Rat. Stud. Reg. I. Prov. Reg. I. Rect. Reg. 5. Prof. sup. Reg. 8—10, 14, 15, Studiosorum externorum.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.