<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Słowacki
Tytuł Lilla Weneda
Rozdział Akt piąty
Pochodzenie Dzieła Juliusza Słowackiego tom III
Redaktor Henryk Biegeleisen
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1894
Druk Drukarnia i litografia Pillera i Spółki
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały tom III
Indeks stron
AKT PIĄTY.

SCENA PIERWSZA.
Sala w zamku Lecha oświecona od gęstych piorunów.
LECH, SYGOŃ, ŚW. GWALBERT.
LECH.

Na koń! straż przednia pierszchła.

ŚWIĘTY GWALBERT.

W imie krzyża
Dajęć zwycięstwo.

LECH.

W czyjekolwiek imie
Biorę gdy dajesz; jeśli nie dasz wydrę.

ŚWIĘTY GWALBERT.

Każ mi dać konia, bo dzisiejszéj nocy
Najświętsza Panna w celi méj spalona,       5
Objawi mi się nad najświętszym trupem,
Nad krwią najbardziéj Bogu ukochaną.
Każ mi dać konia.

LECH.

Ha pioruny biją,
Jakby się walił świat — Straż przednia pierszchła.
Héj! miecz Rolanda...

(Wchodzi GWINONA w żałobie.)

Moja czarna żono —       10
Siedź w zamku... i każ wieżycom na czole

Położyć gwiazdę z ognia — ile razy
Pioruny zgasną, a we krwi utonę:
Wypłynę z koniem ku twemu ogniowi.
Pocałuj dzieci. — Uśpić je musiało       15
Parne powietrze.

GWINONA.

Arfon się piorunów
Lęka i płacze.

LECH.

Czy chory?

GWINONA.

Zalękły.

LECH.

Na koń rycerze, a ty zamknij okna
Żeby nie wleciał tu na miejsce męża
Piorun czerwony. Lechici do broni!       20

(Wychodzą wszyscy prócz GWINONY.)
GWINONA.

Chodźcie tu dziewki, bo mi saméj straszno!

(Wchodzą Dziewice.)

Czy która bajek nie umie, niech gada,
Bo mi tak straszno; jak w śmierci godzinę.
Wiecie że mój syn już pewnie nie żyje,
Ona po harfę ojca nie wróciła;       25
Pewnie nie żyje mój syn! Ale jeszcze
Ja mam nadzieję. — Ach! jak mi okropnie!
Wy także wszystkie jesteście strwożone,
Jak białych stado łabędzi. Téj nocy
Coś okropnego stanie się. — Dziewczęta       30
Idźcie spać — sama zostanę wam strażą.

(Dziewice wychodzą.)

W powietrzu jakiś straszny piorunowy
Zapach i dziwne skargi i płakanie
Jakby się skarzył mój syn opuszczony
I wołał: matko! matko! matko! — ha! ha!       35

(Wchodzi LILLA WENEDA.)

Czy syn mój przyszedł z tobą? —

(Lilla odpowiada gestem rospaczy.)

Nie dręcz ty mię
Ale odpowiedz prosto że zabity,
A jeśli żyje, odpowiedz że żyje;
A ja wygryzę twe błękitne oczki
Pocałunkami — O! powiedz że żyje.       40
Lecz jeśli? jeśli mój syn?...

LILLA.

Ty okropna...

GWINONA (zbliżając się wściekle lecz zwolna.)

Jeśli już? — mój syn — już —

LILLA.

Przy bramie czeka...

GWINONA.

Mój syn!

LILLA.

Na harfę moją, czeka człowiek.

GWINONA.

Harfiarko.

(Chwyta ją za szyję.)
LILLA.

Pani sroga, ty mię dławisz!

GWINONA.

Harfiarko!

LILLA.

O! o!

GWINONA.

Krzycz! krzycz! krzycz! harfiarko.       45

(Zrywa pas i dusi Lillę Wenedę.)

Krzycz uduszona — A co? — już bez ducha! —
Do mnie dziewice! do mnie — trup jest ze mną.

(Wchodzą Dziewice.)
DZIEWICA.

Jakie to wrzaski?

GWINONA.

Co?

DZIEWICA.

Tu coś upadło?

GWINONA.

Ten trup.

DZIEWICA.

Okropność! okropność! okropność!

GWINONA.

Okropność — to ja udusiłam wstążką —       50
Czy się boicie tknąć rękami trupa?
Ha?...

DZIEWICA.

Uduszona?

GWINONA.

Oni mi zabili
Syna. —

DZIEWICA.

O! biedne! bielutkie stworzenie
Cóż ci zawinił biedny gołąbeczek!
Pozwól przynajmniéj że ją ubierzemy       55
W srebrną bieliznę, w bławatki, w narcysy;
I zaśpiewamy nad umarłą lament.
O! jak te piersi krąglutkie ostygły!
Jak te nóżeczki zimne zbłękitniały.
Pomóżcie siostry, wynieśmy ją razem       60
Z tego pokoju, gdzie przez okna czarne,
Ciekawe patrzą błyskawice z krzykiem. —
Ostrożnie! nóżki owińcie koszulą; —
Ona się do nas uśmiecha. — Ostróżnie!

(Wynoszą ciało LILLI WENEDY)
GWINONA.

Gdym ją dusiła, dziesięc matek było       65
We mnie zamkniętych — teraz przerażona

Że wszystkie we mnie syczące gadziny
Ucichły — jestem jak trup. — Co uczynię?
A ha — odeszlę Derwidowi harfę.
A sama włożę zbroję... w krew się rzucę...       70

(Wychodzi)

SCENA DRUGA.
Pole przed zamkiem LECHA.
ŚLAZ, stukając do bramy.

Héj! héj! czy jest tam kto? czy tu pioruny
Wybiły ludzi? czy się pan odźwierny
Powiesił? héj! héj! — pies wyje żałośnie.
Mości psie proszę przypomnij królowéj
Że ja tu czekam na harfę... héj! héj! héj! —       5
Nikogo — tylko psy żałośnie wyją
Jakby tam w kogoś miał uderzyć piorun. —
Hau! hau — bogdajbyś zdechł! bogdaj cię piorun!
Hau — hau — czy w panu swoim wąchasz trupa?
Czy śmierć kościana ci przeszła pod nosem? —       10
Brrr,.. aż mi zimno. — Cóż to są za mary?

(Otwiera się brama, wychodzą dziewice w bieli z pochodniami, niosąc skrzynię od harfy zamkniętą.)
DZIEWICA.

Człowieku!

ŚLAZ.

Jestem.

DZIEWICA.

Oto jest w zamknięciu
Harfa Derwida; odnieś ją i powiedz
Że dotrzymuje przysięgi Gwinona.

ŚLAZ.

Włóżcie mi proszę pudło na ramiona       15
Piękne dziewoje.

DZIEWICA.

A śpiesz się człowieku...

(Wychodzą.)
ŚLAZ.

Pełno teraz po drogach ludzkiego roźcieku,
A śmierć pod swoję kosę głupich ludzi garnie,
A pioruny jéj świecą z nieba jak latarnie.
To zaś mój święty Gwalbert zowie światłem wieku...       20

(Wychodzi ze skrzynią na ramionach.)

SCENA TRZECIA.
Pole walki, noc błyskawicowa.
LECH i SYGOŃ wchodzą.
LECH.

O! mój Sygonie! to walka olbrzymów,
Pioruny przeciw nam; bo tylko słuchaj —
Już przez szeregi napół wyrąbane
Przelatywałem na wskroś — już oczyma
Sięgałem w same krwawe serce wrogów,       5
Już byłem wpadał — tam gdzie pod dębami
Starce, pochodnie, harfy zgromadzone
Pod skrzydłem siedzą błyskawic, jak owce
W burzę pod gruszą tulące się wiankiem:
Jużem miał w rękach króla — kiedy nagle       10
Piorun nad głową moją roztrzaskany
Zabił mi konia.

SYGOŃ.

Panie rzecz straszniejsza!
Spotkałem czarne straszydło dwu głowe —
Spotkałem wodza Wenedów.

LECH.

Czy straszny?

SYGOŃ.

Wódz ten dwie głowy ma na jedném ciele.       15
Czasem się obie głowy razem schodzą,
I plączą rogi na hełmach ogromne:
Czasem się jedna zaiskrzona ciska
Z wściekłością węża na ludzi — a druga
Patrzy spokojnie i szuka oczyma       20
Serc w naszych piersiach.

LECH.

Za mną! ja go znajdę...

(Wybiega)
SYGOŃ.

Włos mi osiwiał — ale tak okropnéj
Nocy za życia mego nie widziałem.
Chorągwie toną we krwi — jedną piorun
Zapalił złotym płomieniem i bladość       25
Lekkiego ognia rzucił ludziom w twarze...

(LELUM i POLELUM wychodzą.)
LELUM.

Lech! Lech! Lech!

(Napadają na Sygonia.)
SYGOŃ.

Wodzu ohydny Wenedów
Jeśli człowiekiem jesteś, będziesz trupem.

(Biją się.)
POLELUM.

Zakręć łańcuchem koło niego — i zwiąż.

(Gdy Polelum walczy, Lelum obiega w koło Sygonia i okręca mu łańcuch na gardle, tak że Sygoń zostaje powieszony na łańcuchu który łączy ręce bratnie.)
LELUM.

Teraz rozbieżmy się, łańcuch udusi.       30

POLELUM.

Zacharkał — puść go.

LELUM.

Leży uduszony.

(Odwijają łańcuch, Sygoń się wali trupem.)

Na łuku moim kładź zatrute strzały.
O! gdyby ojca harfy jęk o! gdyby
Jeden jęk tylko harfy Derwidowéj,
A z wszystkich byłyby — o takie trupy...       35

(Wychodzą.)

SCENA CZWARTA.
Pole też same.
LECH. SYGOŃ zabity.
LECH.

Sygoń! tu do mnie! Sygoń! znów zabiłem
Ludzi dwunastu, miecz mi się wyszczerbił.
Co widzę! — Stary Sygoń leży trupem?
O! zemsta! zemsta!

(Wchodzi ŚW. GWALBERT z krzyżem.)
ŚWIĘTY GWALBERT.

Jęki króla słyszę.

LECH.

Zdejm z niego zbroję i zobacz gdzie ranny?       5

ŚWIĘTY GWALBERT.

Na ciele żadnéj nie odebrał rany,
Lecz ma zsiniałą twarz jak powieszony,
Albo zabity piorunem.

LECH.

O! zemsta
Nad piorunami!...

(Wychodzi.)
ŚWIĘTY GWALBERT.

Biedny poganinie,
Chodź, ja dam tobie pogrzeb chrześcijański.       10

(Wychodzi ciągnąc trupa.)

SCENA PIĄTA.
Monument z druidycznych kamieni w lesie. DERWID na tronie kamiennym, w około dwunastu Harfiarzy na dwunastu siedzą kamieniach, przy każdym harfa złota i pochodnia w ziemię zatknięta. ROZA WENEDA stoi za ojcem, na tronie... Dąb Derwidowy na prawo.
DERWID.

Cóż jeszcze nie ma harfy, a ja słyszę
Jęki narodu i szelest płynącéj
Krwi — Jeszcze nie ma harfy — o! Bogowie!

(Wchodzi Wened ranny.)
WENED.

Przybiegłem ranny — Lechici nas łamią,
Lud czeka pieśni.

DERWID.

O! Boże! o! Boże!

WENED.

Ja konam królu — graj pieśń... ja umieram.

(Pada i kona.)
DERWID (wstając na tronie i rwąc włosy.)

Pioruny bijcie we mnie! o! pioruny!
Bądźcie wy królem! a ja będę harfą!
Królestwo moje to puch jak te włosy,
Które wiatr bierze z krwią moją wyrwane...       5
O! wichry rwijcie mi włosy! o! wichry!

(LELUM i POLELUM wchodzą.)
LELUM.

Ojcze giniemy, graj pieśń...

DERWID.

Idźcie skonać
Ja nie mam harfy.

ROZA WENEDA.

Ustąpcie się wszyscy,
Już słyszę harfę idącą, już słyszę...
Uderzcie w tarcze niech się zejdą wodze!       15
Ta pieśń uczyni z nich nieśmiertelniki.
A wszyscy co ją usłyszą żyć będą,
A wszyscy którzy nie usłyszą — pomrą.

(Wchodzi ŚLAZ z harfą w skrzyni.)
ŚLAZ.

Otom się dobrze wam zasłużył, ludzie...
Przynoszę harfę — gdzie postawić?

ROZA WENEDA.

Daj tu...       20
O dąb oparta królewski, niech czeka...

ŚLAZ.

A wam królowa kazała powiedziéć
Że dotrzymuje przysięgi.

ROZA WENEDA.

Precz wężu!

ŚLAZ.

A to i dobrze, schowam się w bagniska.

(Odchodzi.)
ROZA WENEDA.

Królu! zwycięstwo daj twemu ludowi.       25

(Wchodzi Wodzów dwunastu z obnażonemi mieczami, wszyscy krwawi.)

Oto są wodze, i pieśni godzina —
Ojcze, przy dębie Derwidowym harfa...

DERWID (wstaje z tronu i zbliża się do harfy.)

O! jak mi serce drży! czy ja potrafię
W złociste struny uderzyć?... Już słyszę
Serca bijące w ludziach — gdzie ta harfa? —       30
Czekajcie! — Jak mi drży serce — Gdzie harfa?

Już czuję w sobie że wy zwyciężycie
Jeżeli duszę w pieśń przeleję całą —
A duszę już mam w rękach, tu — jak piorun,
Jak piorun całą ją cisnę na struny,       35
I spiorunuję pieśnią. —

(Dotyka się omackiem skrzyni harfowéj.)

Harfa w skrzyni —
Wenedo, otwórz.

(Roza Weneda zdejmuje wieko ze skrzyni harfowéj i cofa się odciągając ojca za rękę. — W skrzyni bowiem zamiast harfy widać umarłą Lillę Wenedę w śmiertelnéj koszuli, z wieńcem bławatkowym na głowie...)

Puszczajcie do harfy!
Dla czego wy mnie trzymacie za szaty?
Dla czego wstręty czynicie starcowi? —
Ja jestem pełny ducha! — ja się wyrwę       40
I ta pieśń moja będzie nieśmiertelną.

(Wyrywa się z rąk córki... i kładzie ręce na twarzy zmarłéj Lilli Wenedy.)

Cóż to?... rzecz jakaś zimna... to nie struny...
Ja pod palcami memi czuję trupa...
Co to jest?... o! to nie harfa... to ciało
Mojéj umarłéj córki...

(Chwila milczenia. Roza Weneda chce ojca odprowadzić od ciała zmarłéj, starzec nie daje się córce.)

Precz gadzino,       45
Tu moja tamta córka... tu, tu w trumnie.
O! o! umarła! — Czekajcie! czekajcie!
Bo tu jest także pieśń, te złote włosy
Na których będę grał. — Ja ciebie widzę!
Dzieweczko moja, widzę! — o! ja znajdę       50
Twoje usteczka. — O! nie odrywajcie,
Nie odrywajcie wy mnie od niéj, proszę!
Nie odrywajcie.

ROZA WENEDA.

Cóż to — nie słyszycie
Téj pieśni z łez królewskich? idźcie skonać!

DERWID.

O! o! gołąbek mój martwy! o! martwy!       55
O! już na wieki martwy.

HARFIARZ.

Ojciec płacze.

DERWID.

Ja ciebie widzę córko! — twoja postać
Stoi mi w jamie, tu, powydzieranych
Oczu. — Ja ciebie widzę w grobie głowy.
O! gwiazdeczkami ukoronowana       60
W pachnącym cedrze, lampo pełna blasku. —
Wychodzisz z rączki otwartemi. — O! o!
Tu! — czy widzicie? tu — śmieje się płacząc...
Umarła moja, najmilsza umarła!
Moja jedyna!

ROZA WENEDA.

Wiedziałam ja dawno       65
Na jaką zwołam was pieśń, potępiony
Ludu przez Boga... już dawno widziałam
Na waszych czołach napisane krwawo
Życie trzydniowe. — Cóż! — czemu tak bladzi?
Któż tu jest kłamcą? los? czy ja? czy rospacz       70
Która niechcących umrzeć, oszukała? —
Gołębie serca! o! jak wam leniwo
Do kończącego wszystko grobu! — Trzeba
Was było wszystkich oszukać i śmierci
Pędzić jak białą trzodę owiec w gardło.       75
Nie dosyć jeszcze? — o! wy moje włosy
Wyrwane, w garść się wężów przemieniajcie
I dla strupiałych ludzi bądźcie biczem!

PIERWSZY Z WODZÓW.

Wróżko przyrzekłaś nam zwycięstwa harfę.

ROZA WENEDA.

Ja ci przyrzekłam? — co? — Chodź tu i patrzaj.       80
I ty myślałeś, że więcéj jest głosu
W strunach, niż w trupa niewinnego ciszy?
Gdzież taka harfa, jak ten trup? Gdzie takie
Tony żałośne, jak płacz tego ojca
Co w rękach córki rozwija warkocze,       85
I szuka w nich jak w strunach drżących głosu?
O! przysięgnijcie wy na nią rycerze

Że się pomścicie... resztę zdajcie gromom
I późnéj zemście czasu... przysięgnijcie!

WODZE.

Zaprzysięgamy zemstę... aż do śmierci.       90

(Wychodzą.)
LELUM (całując zmarłą siostrę.)

Na ustach twoich siostro — zaprzysięgam
Że zobaczemy się dziś. O! Lechici!...

DERWID (dobywa z zanadrza nóż ofiarny i mówi przebijając się dwa razy.)

Synowie! o tak — o tak — w Lecha serce...

(Pada martwy.)
ROZA WENEDA.

Tam stos na prawo. — Weźcie te dwa ciała
I spalcie razem, a w około stosu       95
Trzymajcie urny z królów popiołami:
Jeśliby który Lechita szedł gwałtem,
I chciał ze stosu porwać ciała święte:
To wy go temi urny przywalicie.

(Harfiarze biorą urny i pochodnie... Czterech zaś kładą na barki ciało DERWIDA, i LILLĘ WENEDĘ w skrzyni cedrowéj... i wychodzą... ROZA WENEDA obraca się do LELUM i POLELUM i mówi)

Tu na tronowym kamieniu ułożę       100
Stos z pachnącego drzewa... Czekam na was...

(LELUM POLELUM wychodzą walczyć, ROZA WENEDA odchodzi w głąb lasu.)

SCENA SZÓSTA.
Pole walki. Noc i burza.
LECH (wchodzi.)

Złamani! — Tych psów wycinać do reszty!
Cóż to za rycerz? —

(Wchodzi GWINONA w zbroi.)
GWINONA.

Jam się uzbroiła
Mścić się za mego syna! mścić się jeszcze.

LECH.

Można ich teraz rąbać jak barany —
Zupełnie ducha stracili ci ludzie.       5
Stracili ducha o saméj północy
I odtąd rąbią ich nasi jak trzodę.

GWINONA.

Harfiarza! ja chcę harfiarza!

LECH.

Ostróżnie,
Bo przy nim musi być ludzi ostatek.

(GWINONA wychodzi.)
(ŚW. GWALBERT wchodzi.)

A ty co robisz?

ŚWIĘTY GWALBERT.

Ja chrzczę niedobitych.       10
Aż mi się matka Chrystusowa zjawi...

LECH.

Chciałbym napotkać dwugłownego wodza
I ofiarować życie potworowi
Byleby chodził za pługiem.

(wychodzi.)
ŚWIĘTY GWALBERT.

A ja tu
Siądę na kępie — Kto noc taką widział       15
Ten wie co waży świat... co warci ludzie —
Litośniejszemi są pioruny złote
Bo tylko sosnom serca rozdzierają.
Na toż to matkom dzieci swe hodować
Aby z nich były kiedyś takie jatki?       20
Każdy trup tyle wart ile kosztował;
Spytaj się matki niech oceni trupa —
Zlękniesz się... gdybyś zapłacił co mówi
Mogłaby kupić za zmarłego syna
Żywe królestwo, gdzie są milijony       25
Synów i matek...

(ŚLAZ pokazuje głowę z po za kępy.)
ŚLAZ.

Prześwięty Gwalbercie!

ŚWIĘTY GWALBERT.

A co tu robisz Ślazie?

ŚLAZ.

Grzęznę w błocie.

ŚWIĘTY GWALBERT.

A jakże ty się tu znalazłeś?

ŚLAZ.

Święty
Wprzód mię wyratuj za uszy — bo tonę...
A potém twoje zaspokoję uszy...       30

ŚWIĘTY GWALBERT.

Łajdaku ty mi spalił celę.

ŚLAZ.

Nie ja,
Djabeł ją spalił — jam cię ojcze szukał,
Aby się tobie na djabła poskarżyć...

ŚWIĘTY GWALBERT.

Dziś odkupienia noc... Gapiu, chodź ze mną.

ŚLAZ.

Teraz do śmierci będę xiężym sługą.       35

(Wychodzą.)

SCENA SIÓDMA.
Inna część pola.
LECH (wchodzi.)

Zabiłem wodza pół...

(GRYF wchodzi.)
GRYF.

Gdzie Lech?

LECH.

Co słychać?

GRYF.

Małżonka twoja panie leży trupem.

LECH.

Zabita?

GRYF.

Panie! okropnie zabita,
A tém okropniéj że już lud Wenedów
Bezbronny, miecze rzucając uciekał...       5
Kiedy królowa obaczywszy wzgórze
I płomień wielki, czerwony, i wieniec
Czarnych postaci, przy płomieniu krwawym,
Krzyknęła: Derwid tam być musi stary;
I z obnażonym mieczem szła na górę.       10
Wtenczas ci czarni stojący przy stosie
Na którym dwoje paliło się trupa,
Chwycili urny pełne dawnych prochów,
I na królową co się skał imała
Rzucili z góry straszne popielnice. —       15
Przybiegłem — ona leżała okryta
Prochem i ludzi umarłych kościami,
Z piersią okropnie roztrzaskaną — martwa.

LECH.

Biedne me dziatki — będą pytać o nią.
Patrzaj — nie mogę teraz płakać — krwawy.       20
Nieście do zamku zwłoki nieszczęśliwéj;
I każcie obmyć z ludzkiego popiołu

(Wychodzą.)

SCENA ÓSMA.
Monument druidyczny — Stos ułożony w miejscu gdzie stał tron Derwida.
ROZA WENEDA sama.

Już lud wyrżnięty i ustaje burza.
Przed chwilą tu był król, ludzie, pochodnie;

Teraz dwanaście tych pustych kamieni,
I tak na wieki już! i tak na wieki!

(Wchodzi POLELUM, niosąc na rękach ciało zabitego brata, jeszcze przykute doń łańcuchem.)

I cóż — nie mówisz nic do mnie, Polelum?       5

POLELUM.

O! patrz zabity brat na piersiach mi śpi.

ROZA WENEDA.

Czy rościąć łańcuch między wami dwoma?

POLELUM.

Nie rusz łańcucha. — Gdzie stos dla umarłych?

ROZA WENEDA.

Masz zgliszcze — burza zgasiła pochodnie.

POLELUM.

Poszukaj ognia.

ROZA WENEDA.

Ogień dadzą chmury.       10

(Polelum wchodzi na stos z trupem brata.)
POLELUM.

Jam gotów — pieśnią zawołaj piorunów.
O! śpij na piersiach moich bracie blady.
Wszystko skłonione do snu na tym świecie. —
Wróżko zawołaj piorunów; jam gotów...

ROZA WENEDA.

Podnieś do nieba rękę, z ręką trupa.       15
Wołajcie oba gromów łańcuchami.

(Wchodzi LECH.)
LECH.

Stójcie poganie, przynoszę wam życie!

(Wchodzi ŚW. GWALBERT.
ŚWIĘTY GWALBERT.

Stójcie poganie — przynoszę wam wiarę.

POLELUM.

Życie i wiarę?! — Boże patrzaj z nieba
Na tych dwóch ludzi przed stosem Weneda       20
Konającego — patrzaj na tych ludzi,
I pomyśl jakim ty dajesz stworzeniom
Chwilę tryumfu i urągowiska?
I przyszli kiedy mój lud cały skonał!
I przyszli, kiedy mój brat już nie żyje!       25
I przyszli kiedy niebo oświecone
Łunami stosów gdzie się palą trupy!
I tu mi dają życie. O! stworzenia!
Czuję nad wami w sercu wielką litość
I wielką wzgardę! O! nie pozwól Boże       30
Aby grobowiec mój był na téj ziemi
Gdzie oni żyją. — Chmury! czarne chmury
Co uciekacie z nad trupiego pola
Ostatnie niecąc pioruny — o! chmury
Podnoszę do was tę rękę w łańcuchu,       35
Z tą drugą ręką mego brata trupa;
Obie te ręce i ten łańcuch proszą
O piorun jasny, litośny, ostatni...
Cóż! nie słuchacie? — Więc tą ręką trupią
I tym łańcuchem wyzywam do walki       40
Was napełnione piorunami burze,
Aż prośbą piorun wasz nie wywołany
Wydrę przekleństwem.

(Piorun bije w stos i drzewo zajmuje się złotym płomieniem. Lelum i Polelum nikną w blasku. — Powoli nad gasnącym stosem ukazuje się postać Bogarodzicy.)
ŚWIĘTY GWALBERT (pokazując na zjawienie.)

Ave nieśmiertelna!

LECH.

Cudowne widmo w obręczu z płomyków.

ROZA WENEDA (wchodząc na stos zagasły grzebie w popiołach, znajduje łańcuch próżny którym przykuci byli do siebie Lelum i Polelum, i rzucając go pod stopy LECHA mówi)

Patrz! co zostało z twoich niewolników.       45



KONIEC LILLI WENEDY.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Słowacki.