[101]Pieśń czwarta.
1. „Jako po burzy ryczącéj szalenie,
Po mrokach nocy i orkanów świście,
Wróżąca nawom przystań i zbawienie
Ranna jutrzenka wschodzi promieniście,
A z duszy pierzcha trwoga i zwątpienie
Wraz z cieniem, który rozprasza dnia przyjście:
Tak nowych rządów, lepszych losów sfera
Ze zgonem króla Luzom się otwiera.
2. „Wielu żądało z dawna kar surowych
Dla krzywd narodu i ciężkich nadużyć,
Którym za słabych rządów Fernandowych
Ciągła bezkarność dozwalała płużyć;
Toż wkrótce wezwan do rządów krajowych
Mąż, co potrafił na ufność zasłużyć,
Poboczny Pedra syn, z zacności znany[1],
Don Juan prawym dziedzicem przyznany.
3. „Że się zgadzały z tém i sądy boże,
To jasne znaki stwierdziły niebieskie,
Bo oto mała dziecina w Eworze[2]
Przed czasem imię wykrzyka królewskie;
Tak, niebo miało udział w tym wyborze,
Z kolebki dziecię podniosło się rzeźkie,
Złożyło rączki i słychać wołanie:
O Portugalio, masz króla w Juanie!
4. „Zawrzało w kraju, podniosły się głowy,
Długo tłumiona nienawiść wybucha;
Za ciężką przemoc dzisiaj rwąc okowy
Lud wściekły tylko głosu zemsty słucha:
Padli stronnicy i krewni królowéj
I jéj kochanek, z którym na wstyd głucha[3],
Bezecny związek, ukrywany dawniéj,
W czasach wdowieństwa wiodła jak najjawniéj.
[102]
5. „W końcu nikczemnik pada pod jéj stopy
Z łonem przeszytém ostrzem zimnéj stali,
Niemało innych wyrznięto w też tropy,
Szał ludu rośnie nakształt ognia fali;
Tłum za kapłanem prze pod święte stropy[4],
Ni stan, ni ołtarz, nic go nie ocali;
Jako Astjanaks już strącon z wieżycy,
A lud nad trupem pastwi się w ulicy[5].
6. „Wobec tych rzezi mogły w zapomnienie
Pójść, jakie widział Rzym, gdy go poskromił
Okrutny Marjusz, tocząc krwi strumienie,
Lub Sylla, gdy swych przeciwników gromił.
Eleonora, któréj poniżenie
Zgon ulubieńca światu uwidomił,
Kastylskie hufy wzywa dla obrony,
Córę swą czyniąc dziedziczką korony[6],
7. „Beatryks, króla kastylskiego żonę,
Fernand za prawą córkę swą przyznawał;
Lecz szły pogłoski (wierne czy zmyślone)?
Naród jéj prawa w wątpliwość podawał...
Kastylja bierze swéj królowéj stronę,
W obronie praw jéj biegnie ludu nawał,
Gdziekolwiek sięga jéj małżonka władza
Zbrojne zastępy zwoływa, zgromadza.
8. „Więc ta prowincja, co swe miano bierze
Od Briga[7] (jeśli żył on, jak wieść baje),
Śle huf; więc one przez Cyda rycerze
Z pod Maurów jarzma wyzwolone kraje;
Więc kraj Leonu, gdzie w jednakiéj mierze
Lud włada szablą, pługiem skibę kraje
I zdawna ramię zahartował swoje,
Z najezdczym Maurem długie tocząc boje.
9. „Starych Wandalów bitni potomkowie
Andaluzjanie słynni męstwem szczytném;
Do bram Sewilli cisną się jak mrowie
Gwadalkwiwirem oblanéj błękitnym.
I ty się zbroisz, o zacny ostrowie[8],
Znany tyryjskim kupcom starożytnym,
A na sztandarach, za godła bojowe,
Dzieci twe wzięły słupy Herkulowe.
[103]
10. „Stare Toledo nie zostanie w tyle:
Gród to szlachetny, Tagus go uroczy
Wkoło okrąża, wabiąc oko mile,
Tag, co z gór Conca wody swoje toczy.
I ty uboga, — lecz bezstraszna — w chwilę
Wyślesz, Galicyo, synów w bój ochoczy,
Przeciw tym wrogom, których ciętéj stali
Na własnych karkach nieraz już doznali.
11. „Już zawichrzyły czarne furje wojny
W ziemi biskajskiéj, gdzie lud prosty, gruby,
Lecz nigdy zniewag nie znosił spokojny
I umiał bronić swéj wolności lubej.
I z Guipuscoi, z Asturji dostojnéj,
Która z żelaznych swych hut szuka chluby,
Dumni mieszkance zbroją hufy żwawe,
By niemi poprzéć panów swoich sprawę.
12. „Jan, w którym męstwo rośnie niezwalczone,
Jak hebrajskiego Samsona kędziory,
Choć z drobną garstką gotów na obronę,
Przeciw wrogowi gotów każdéj pory:
A choć zamiary jego niecofnione,
Zbiera przedniejsze pany, senatory
Na wspólną radę, by poznać ich zdania,
Myśl wyrozumiéć, pogodzić żądania.
13. „Nie brakło takich, co zręcznemi słowy
Pragnęli zachwiać ziomków swoich męstwo,
W których duch przodków, ich zapał marsowy
Dziś w wiarołomne przeszły niedołęstwo;
Pierś ich wystygłą strach bierze w okowy,
Strach nad wiernością odnosi zwycięstwo:
Zaprą się króla, kraju, a gdy trwoga,
Gdy trzeba, — zaprą jak Piotr, — nawet Boga!
14. „Lecz był mąż dzielny, co przejrzał myśl braci:
Nuno Alwarez zacności niezłomnéj
śród zgromadzonych wstał w groźnéj postaci,
Karcąc ich chwiejność, ich szał bezprzytomny,
Gromiąc zwątpienie, co odwagę traci,
Słowem potężném, na grzeczność niepomny,
Dłoń wsparł na głowni, gniewem rozgorzały,
Wyzywa groźnie ląd, morze, świat cały:
[104]
15. „ „Jakto? w téj ziemi, tak pełnéj wawrzynów,
Ojczyznie zbraknie wiernego ramienia?
Téj Luzytanii, co z rycerskich czynów
Po całym świecie znajoma z imienia,
Lud ku obronie odmówi swych synów?
Wiary, miłości, odwagi, wspomnienia
Dzielnych naddziadów Luz nie czci — i kraje
Pod obce jarzmo sam chętnie poddaje?
16. „ „Więc nie jesteście, mówcie, potomkami
Tych, których Henryk Wielki wodził w boje
Pod zwycięskiemi swemi sztandarami?
Mężów hartownych na wojenne znoje?
Co tyle znaków wzięli? co mieczami
Z pobojowiska gnali wrogów roje?
I siedmiu hrabiów przywiedli w niewolę,
Prócz mnóstwa łupów, co zaległy pole?
17. „ „Tych co was trwożą sąsiadów napady,
Któż powstrzymywał przez opór stateczny?
Wasze to ojce, wasze wodził dziady
Djoniz, a potém syn jego waleczny.
A gdy do takiéj słabości i zdrady
Przywiódł was Fernand słaby i wszeteczny.
Oto król nowy — idźcicidźcie jego śladem!
Boć lud się zmienia za króla przykładem.
18. „ „Ten król tu śród was — przez was wyniesiony:
Gdy dorównacie mu wielkością duszy,
Wróg wasz przed wami pierzchnie rozproszony
Miecz wasz moc jego, jak niegdyś, w proch skruszy
Lecz jeśli piersi trwogą przepełnionéj
Zaklęcie moje nie wstrząśnie, nie wzruszy,
Jeśli wam ręce skuła podła trwoga,
Ja się sam jeden oprę jarzmu wroga!“ “
19. „To mówiąc, miecza dobył do połowy:
„ „Z memi wasalmiwasalami i z tym wiernym mieczem
Kraj nienawykły nieść obce okowy
Od niesłusznego gwałtu zabezpieczym:
W obronie króla i czci narodowéj —
Przez was zapartéj — tłum wrogów wysieczem,
Nie tylko obcych, kto bądź jeno stanie
Przeciw królowi, — ciskam mu wyzwanie!“ “
[105]
20. „Jak gdy kanneńską porażone klęską
Szczątki młodzieży w Kanuzjum zebranéj,
Olśnione wroga fortuną zwycięską
Miały już uledz i przyjąć kajdany,
Wtém, powstał Scypjon i wymową męską
Zmusił zaprzysiądz na miecz, iż Rzymiany
Nie ugną czoła, ni się z swém żelazem
Rozstać zdołają — chyba z życiem razem:
21. „Tak dzielny Nuno ostatniemi słowy
Sprawił wzruszenie w zgromadzeniu calem,
Rozgrzał wystygłych i ów strach lodowy,
Co mroził duchy, stopił swym zapałem:
Już rżą rumaki, ten dar Neptunowy,
Lotne dziryty świecą w ręku śmiałem;
Jeden grzmi okrzyk usty tysiącznemi:
Niech żyje Juan zbawca naszéj ziemi!
22. „Ożył lud cały — cieszy się na boje,
Które ojczyznie mają przynieść wsparcie;
Więc ten oczyszcza, ów odnawia zbroje,
Które spoczynek dał rdzy na pożarcie;
Każdy przywdziewa wedle stanu stroje;
Ów zdobi szyszak, ów doświadcza w harcie
Pancerza — inny umieszcza na zbroi
Dewizy, godła, barwy lubéj swojéj. —
23. „Z tak świetnym pocztem dzielny król nie zwłóczy
I pod Abrantes[9] staje w czas niedługi,
Gdzie zimną falą płynie Tag przezroczy,
Pojąc mieszkańców obfitemi strugi.
Na czele przedniéj straży rycerz kroczy
Godzien być wodzem dla swojéj zasługi,
Choćby tych hufów, co — by Grecją zdławił —
Przez Helespontu głąb’ Kserkses przeprawił.
24. „Nun to Alwarez, co prawdziwym biczem
Został na pyszne Kastylji syny;
Jak ów Hunn[10], który z tłumem najezdniczym
Pustoszył Galję i włoskie krainy.
Na prawém skrzydle mąż nie niższy w niczém
Sławny wódz wiedzie Luzyjskie drużyny,
Godzien dowodzić, godzien rządzić wielą,
Rycerz Rodriguez z rodu Vasconcello.
[106]
25. „Na drugiém skrzydle, co od lewéj strony,
Objął dowództwo Vasquez de Almada,
Co wkrótce będzie tytułem uczczony,
Hrabi Abranchez godność król mu nada.
Nad tylną strażą sztandar podniesiony
Herbami państwa zdala w oko wpada,
Nad bohaterską powiewając głową
Króla, co przyćmić ma sławę Marsową.
26. „Na murach w trwodze, to nadziei lubéj,
Matki i siostry, kochanki i żony
Za drogich sercu mnogie czynią śluby
Postów, pielgrzymek świętych w różne strony.
Wściekły krzyk boju przyjął pełne chluby
Nadbiegające luzyjskie szwadrony;
I oba wojska niepewne w téj chwili
Na czyję stronę szala się przechyli?
27. „Z obu stron wrzawa — rosną bębnów gwary,
Ryczą puzony, dmą fletnie świszczące;
W rękach chorążych wiewają sztandary
A na ich polach grają barw tysiące.
Był to czas, kiedy Ceres swemi dary
Napełnia gumna rolników, — gdy słońce
Wchodzi w znak „Panny“ i skwarem dopieka
w tłoczniach z Bacha gron sok słodki ścieka.
28. „Kastylskie trąby pierwsze hasło dały
Niosące trwogę straszliwemi zgrzyty:
Gwadjana trwożnie cofnęła kryształy;
Dźwięk ten odbiły artabryjskie szczyty[11];
Drgnął Tag ku morzu toczący swe wały,
Kraj transtagański, Duera błękity;
A biedna matka, strachem przepełniona,
Tuli niemowlę do drżącego łona.
29. „Na chwilę zbladły wojowników twarze,
Na chwilę k’ sercu spłynęła krew cała!
Niebezpieczeństwo gdy zdali ukaże
Oblicze swoje — najpotężniéj działa:
Z blizkiém walczymy: śród ciosów, w bitw gwarze,
Tak żądza zwycięstw, tak unosi chwała,
Że się nie pomni na miecze, bułaty,
Nie pomni kalectw ni życia utraty.
[107]
30. „Już wstępnym bojem zwarły się drużyny,
Szeregi piérwsze ślą w bój obie strony,
Jeden lud broni swéj własnéj krainy,
Drugi nadzieją podboju wiedziony:
Śród najmężniejszych pierwsze rwie wawrzyny
Waleczny Nuno męstwem zapalony:
Łamie, wywraca i przywłaszczyciele
Praw swéj ojczyzny wkoło trupem ściele.
31. „Lecą w powietrzu pociski, dziryty,
Pierzaste strzały i rozliczne groty;
Drży grunt zorany rumaków kopyty,
W dolinach echo powtarza łaskoty;
Kruszą się lance, słychać zbroi zgrzyty,
Tarcz w tarcz uderza, niby gromu grzmoty;
Wróg wywarł całą moc na garść rycerzy,
Z którą Nun dzielny spustoszenie szerzy.
32. „O straszny ciosie! o dopuście boży!
Przeciwko niemu właśni bracia stoją:
Nie dziw! Czyż śmiercią brata się zatrwoży,
Kto zdradził króla, i Ojczyznę swoją?!
Przy nich tłum zbiegów zajadłych najsrożéj,
Co się najbliższyehnajbliższych mordować nie boją,
Domowéj wojny zapaleni żarem,
Jak ongi Wielki Pompejusz z Cezarem.
33. „O Sertorjuszu, o Koryolanie
O Katylino, wszyscy dawni męże,
Co na chwilowe bacząc zagniewanie
Przeciw ojczyznie wznieśliście oręże;
Jeśli, strąconych w piekielne otchłanie,
Chłoszczą was kary, drą sumienia węże,
Powiedzcie panu tych podziemnych światów,
Że i kraj Luza miał swych renegatów.
34. „Już pierwszy zastęp luzyjski złamany;
Luzy przeważnéj sile uledz muszą:
Zadrżał Alwarez — tak, gdy Afrykany
Pól tetuańskich — ze wzgórz Ceuty ruszą
Lwa, miejsc tych króla, mocarz opasany
Dzidami łowców — zanim go rozjuszą —
Staje, — źrenicą toczy wokół gniewną,
Może zmieszany, lecz nietrwożny pewno.
[108]
35. „Ze strasznym wzrokiem — zwierz z przyrody dziki,
Ani się cofnie, ani go uśmierzą;
Szalonym skokiem rzuca się na piki,
Co zwartym lasem dokoła się jeżą.
Tak rycerz, gromiąc swoje przeciwniki,
Trawę dokoła rumieni krwią świeżą:
Lecz ach! i swoich traci; — cóż z odwagi,
Z dzielności wobec liczebnéj przewagi?
36. „Dostrzegł i odczuł klęskę bohatera
Król Juan, który sam jak wódz wytrawny,
Wszędzie obecny, obiega i wspiera,
Słowem ku walce rozpłomienia sławnéj.
Jak lwica, w któréj piersi wściekłość wzbiera,
Kiedy jéj pasterz masylijski wprawny,
Podczas gdy była łupieżą zajęta,
Pochwycił z gniazda zostawione lwięta,
37. „Pędzi szalona, wstrząsa i ogłusza
Siedem wzgórz Bliźnich[12] swym straszliwym rykiem:
Tak król z wyborem swoich w pomoc rusza
Piérwszym zastępom i zachęca krzykiem:
„ „O wy rycerze, w których dzielna dusza,
Nieustraszeni, niezrównani z nikiem!
Brońcie ojczyzny: jéj wolność, jéj chwała
W waszym orężu jéj nadzieja cała!
38. „ „Król was prowadzi — za mną towarzysze!
Za mną odważnie śród mieczów i zbroi!
Gdzie świszczą strzały, gdzie sieką bardysze,
Walczcie, jak Luzom prawdziwym przystoi!“ “
Tak wzniośle mówiąc — sam oszczep kołysze,
Mierzy, czterykroć wstrząsa w dłoni swojéj,
W końcu go ciska tak silnie, tak celnie.
Iż kilku naraz ugadza śmiertelnie.
39. „Ten widok męstwo na nowo podsyca:
Szlachetnym wstydem młodzież rozogniona
Rośnie w olbrzyma, a każda prawica
Rąbie na przebój, ufna, że pokona:
Ich miecze skrzą się niby błyskawica;
Kruszą pancerze, rozbijają łona:
Rozdają ciosy i przyjmują chętnie,
Jak gdyby całkiem na śmierć obojętni. —
[109]
40. „Nie mało przebódł miecz lub oszczep krwawy,
Wiele dusz poszło nad brzegi Styksowe:
Wielce zajadły do wojennéj sprawy
Mistrz Kompostelli dał waleczną głowę;
Poległ i drugi wódz — mistrz Kalatrawy,
Co srodze niszczył zastępy Janowe;
I bracia Nuna legli klnąc swym losom
I konający złorzecząc Niebiosom.
41. „Wiele dał ofiar gmin, wielu rycerzy
Szlachetnych rodów poszło w te otchłanie,
Gdzie śród schodzących dusz strach wieczny szerzy
Psa trójgłowego ustawne szczekanie[13]:
W końcu los karę najstraszliwszą mierzy,
Pychę Kastylów łamiąc niezbłaganie,
Wyniosły sztandar kastylski, o biada!
Pod stopy Luzów powalony pada.
42. „Rzeź wciąż się wzmaga — wszędzie śmierć, zagłada,
Wrzaski, szczęk ciosów, — krew się z ciał strumieni;
A tyle ludu padło i wciąż pada,
Że zieleń trawy znikła w krwi czerwieni;
Wszystko stracone; — coraz słabiéj włada
Dłoń mieczem, tracą zapał zwyciężeni,
I król Kastylji w rozpaczy bez miary
Widzi zniszczone wszystkie swe zamiary.
43. „Więc pole bitwy zwycięscy zostawia,
Rad, że choć z życiem ujdzie ocalony;
Za wojskiem zdąża, a strach mu przyprawia
Zamiast stóp skrzydła w ucieczce szalonéj.
W sercu ukrywa żal, jakim nabawia
Utrata wojska, skarbiec rozproszony,
Hańba, zgryzota i ten widok srogi,
Jak wróg zwycięski zabiera łup drogi.
44. „Bluźnią, złorzeczą tłumy nieszczęśliwe
Temu, kto pierwszy na świecie wszczął boje;
Inny obwinia króla serce chciwe,
Serce wyniosłe, żądne na podboje,
Ze pragnąc cudze wydrzéć — on w staszliwe
Męki piekielne pchnął dusz nędznych roje;
Tylu nieszczęsnych żon sieroctwo sprawił
I tyle matek potomstwa pozbawił. —
[110]
45. „Król Juan trzy dni gwoli zwyczajowi
Na placu boju spędza z wielką chwalą,
I ku czci Boga ofiary stanowi[14],
Którego ramię zwycięstwo mu dało. —
Ale zamało tego Alwarowi;
On chce, by po nim wspomnienie zostało
Tylko téj sławy, jaką oręż daje,
Więc się przeprawia w transtagańskie kraje. —
46. „Z nim idzie szczęście — myśli błyskawice
Nie są tak szybkie jak jego zamiary;
Już Andaluzji złamane granice
Niosą mu laury i łupy bez miary;
Już od Sewilli po całéj Betyce
Tłum panów do stóp mu chyli sztandary,
Ani probując oporu, obrony:
Tak oręż Luzów był groźny i czczony.
47. „Tak kraj kastylski był długo nękany
I luzyjskiemi pustoszon zagony;
Aż zeszedł z Niebios pokój pożądany
I mogły w końcu wytchnąć obie strony;
Kiedy Wszechmocny, w łaskach nieprzebrany,
Zesłał królewskim wrogim domom żony
Z rodu Angielki — zgody pośredniczki,
Dwie piękne, zacnéj krwi młode księżniczki[15]. —
48. „Lecz cóż walecznym po spokojnym rządzie?
Do walk zaprawni, nawykli do chwały,
Gdy niéma kogo zwyciężać na lądzie,
Na oceanu rzucą się kryształy.
Jan będzie pierwszym z królów, co w łódź wsiądzie,
Kraj swój porzuci i w Afrykę śmiały
Poniesie oręż, na świadectwo wierze,
Jak nad Prorokiem Chrystus górę bierze. —
49. „Jak ptaki wodne przez srebrne odmęty,
Trwożąc najazdem gniewną Amfitrytę,
Wiatrem wydąwszy żagle, mkną okręty
Tam, kędy słupy Herkulowe wbite.
Abyli wzgórza, Ceuty fundamenty,
Wnet na niewiernych orężem zdobyte,
I będą twierdzą Hiszpanji, jak ściana
Od zdrad chociażby drugiego Juljana[16].
[111]
50. „Niedługie szczęście, — pada wyrok z góry,
I król, bohater, fortuny wybraniec,
Między anielskie powołany chóry,
Odszedł do Niebios jako ich mieszkaniec:
Lecz nie zostawił Luzów bez podpory,
Jest komu rządzić, jest od wroga szaniec,
I kraj rozszerzą przez zdobycze nowe
Zacni infanci, potomstwo Janowe.
51. „Król Edward szczęścia nie dostał w udziale,
Lecz umiał godnie znieść los opłakany;
Ów los kapryśny, co wciąż zmienia szale,
Radość, to smutek śląc między ziemiany.
Bo i któż z ludzi był szczęśliwy stale?
Komu fortuna służyła bez zmiany?
Króle, narody — nikt i nic się zgoła
Z pod praw przeznaczeń wyłamać nie zdoła.
52. „Brata Fernanda ujrzał król w niewoli,
Którego dusza tak wzniosła, tak święta,
Że gdy mu wojsko Maur ścisnął — on gwoli
Zbawienia ludu sam oddał się w pęta;
I dla miłości Ojczyzny w niedoli
Wiek cały strawił nie jako książęta:
Za jego wolność wróg chciał Ceuty grodu. —
On nie chciał wolnym być kosztem narodu.
53. „Kodrus pragnący swych wrogów przegranéj
Biegł śmiercią przyszłe zwycięstwo opłacić;
Zacny Regulus ojczyznie kochanéj
Nie chcąc uszczerbku, wolał wolność stracić;
A Fernand wieczne przyjmuje kajdany,
Aby Hiszpanją szczęściem ubogacić;
Czyn Kurcyusza[17], Kodrusa[18], Decjusza[19].,
Choć podziwiany, nie tak silnie wzrusza.
54. „Alfons, jedyny dziedzic praw korony,
W całéj Hesperji głośny z powodzenia,
Tłum barbarzyńców dumą napuszony
Do ostatniego przywiódł poniżenia,
I byłby pewno niezłomnym ochrzczony,
Gdyby k’ Iberji nie ściągnął ramienia[20]:
Afryka zawsze zwie go niezrównanym,
Nieustraszonym i niepokonanym. —
[112]
55. „Jemu jedynie dały owoc złoty
Jak Herkulowi Hesperji jabłonie[21]:
Dotąd nie strzęśli Afryki despoty
Jarzm, w które wprzęgły ich królewskie dłonie;
Zielone laury i palmy uploty
Pogromcy pogan ozdobiły skronie,
Gdy ci w przeważnéj zasłaniali sile
Alcacer, ludny Tanger i Arcilę. —
56. „Wszystko zmógł, zwalczył, wszędzie wdarł się śmiało,
Jak djament twarde kruszy mury, grody,
Jak wojsk luzyjskich wodzowi przystało,
Co na swéj drodze nie znosi przeszkody.
Byłoby o tém powiadać niemało,
Świetnych opisów godne te przygody:
Rycerstwo nasze śród téj walki krwawéj
Dosięgło szczytu zasługi i sławy.
57. „Król aragoński Fernand — dwie korony
Złączywszy, — rządził wielkiemi obszary,
Gdy Alfons próżną nadzieją wiedziony
Na kraj Kastylji obrócił zamiary.
Wnet Fernand wydał rozkaz na wsze strony,
Zwąc mnogie ludy pod swoje sztandary,
Ktokolwiek jego koronie podlega
Od Pirenejów do Kadyksu brzega.
58. „Gdy ojciec walczy, syn w domu nie spocznie;
Syn Alfonsowy, Juan, śpieszy skoro
Dumnemu ojcu dać pomoc niezwłocznie,
Ach i nielada będzie mu podporą!
A gdy się w końcu bój srogi rozpocznie
Jemu pogody klęski nie odbiorą;
Krwi chciwy ojciec uległ losom gniewnym,
Syn tryumf wroga uczynił niepewnym.
59. „Ach syn szlachetny, ów bohater młody,
Waleczny, pełen rycerskiéj ochoty,
Nieprzyjaciołom takie zadał szkody,
Że przez dzień cały wstrzymywał wojsk zwroty.
Tak Oktawjana wśród ciężkiéj przygody
Wsparły zwycięskie Antonjusza roty,
Gdy pod Filipy, każdy z nich się stara
Pomścić morderstwo Juljusza Cezara. —
[113]
60. „Kiedy król Alfons doczesne mieszkanie,
Noc życia, zmienił na niebios lazury,
Księciem, co po nim objął panowanie,
Trzynastym z królów został Juan wtóry.
Ten, wiecznéj sławy czując pożądanie,
Powziął nad siły ludzkie zamiar, który
Różowéj jutrzni miał mu odkryć bramy,
Ów kres, którego my dzisiaj szukamy.
61. „Więc idą posły, mierząc swemi stopy
Hiszpanję, Francję, Włochy pełne sławy,
I w kraju, kędy legł grób Partenopy[22],
W bogatym porcie dosiadają nawy;
W tym Neapolu, gdzie licznemi tropy
Różnych zdobywców słał los niełaskawy,
Aż znów po latach gród błysnął rozkwitem
Pod cnéj Hiszpanji berłem znakomitém.
62. „Sykulskie morza przepłynęli żwawo,
Pędząc ku Rodos z brzegi piaszczystemi;
Już są na brzegu, który śmiercią krwawą
Pompejusz wsławił między potomnemi,
Zwiedzili Memfis, — kraj, gdzie pól uprawą
Nil kręty rządzi wylewy swojemi;
Zdążają w górę, w etjopskie kraje,
Gdzie Chrystusowi ludność chwałę daje.
63. „Już łódź ich pruje erytrejskie morza[23],
Przez Izraela bez czółn przekroczone;
Już po-za niemi nabatejskie wzgórza
Od Izmaela syna tak ochrzczone[24].
Już wonne brzegów sabejskich odnoża
Adonisowéj matce ulubione[25],
Już wkoło nawą opływają zwinną
Arabję Szczęsną, Skalistą, Pustynną.
64. „Weszli w cieśninę Perską, kędy zda się
Mętne Babelu wspomnienie zostało[26]:
Gdzie się w nurt jeden łączą w całéj krasie
Tygr z Eufratesem dumne źródeł chwałą.
Stąd ku Indowi, który w przyszłym czasie
Dostarczy baśni cudownych niemało,
Przez oceany nawa ich poniosła,
Kędy sam Trajan nie śmiał popchnąć wiosła.
[114]
65. „Ujrzeli ludy nieznane i kraje,
Indyj, Karmanji, Gedrozji plemiona,
Rozliczne stroje, różne obyczaje,
Jakie wydaje każda świata strona.
Ciężka to droga, kto się nią udaje,
Niełatwo wraca stopa utrudzona:
I ci dwaj zmarli i legli w obczyznie
Tęskne spojrzenia zwracając k’ojczyznie.
66. „Zda się, iż niebo jasne zachowało
Twoim zasługom, cny Emanuelu,
Tego trudnego przedsięwzięcia całą
Sławę — byś stanął u świetnego celu:
Tobie po Janie berło się dostało
I razem spadek zacnych myśli wielu,
Zaledwoś rządy ujął w ręce swoje,
Śnią ci się w morzach szerokie podboje.
67. „O jakże była ci myśl ona lubą,
Myśl przekazana przez zacne naddziady!
(Których jedyną w życiu było chlubą
Ciągle powiększać ojczyzny posady).
Czy dzień, czy świat się skryje w ciemność grubą,
Ta myśl cię ściga. Raz, gdy gwiazd gromady
Zaczęły blednąc przy jutrzni promiennéj,
Gdy świeżość ranku kłoni k’drzemce sennéj;
68. „Król rozciągniony na swém łożu złotém,
W ciszy, co ducha wyzwala z pęt zmysłów,
Swe powinności waży, myśli o tém,
Jakiéj dziedzicem jest krwi i umysłów?
Aż sen mu oczy przesłonił, a potém,
Nie przerywając marzeń ni pomysłów,
Unużonemu myślami i trudy
Jął snuć Morfeusz rozmaite cudy.
69. „I zdaje mu się, że płynie w błękity,
Że sfer niebieskich dosięga w polocie,
Że stamtąd przed nim świat cały odkryty,
Kraje i ludów nieznajomych krocie:
Tam, gdzie po zajściu dnia znów złote świty
Rodzą się, świadcząc o słońca powrocie,
Widzi gór łańcuch, a z głębi opoki
Płyną głębokie, czyste dwa potoki.
[115]
70. „Drapieżne ptastwo i dzikie zwierzęta
Puste lesiste zamieszkują stoki:
A drzew i różnych traw gąszcz rozrośnięta
Tamuje przejazd i wstrzymuje kroki.
Ta niedostępność gór, stawiąca pęta
Wszelkim stosunkom — świadczy, iż z epoki
Dawnéj, gdy Adam przed Panem wykroczył,
Tu nigdy człowiek stóp swych nie wytłoczył.
71. „I śni król daléj, że przed jego okiem
Z wód rosną starce dwaj — każda osoba
K’niemu szerokim przybliża się krokiem,
Pozór ich dziki, lecz mu się podoba
Swą szanownością: z ich włosów potokiem
Ocieka woda, kąpiąc ciała oba;
Płeć ogorzała ma ciemne kolory,
Na brodach długie, splątane kędziory.
72. „Obadwaj noszą na czołach korony
Z traw i gałązek nieznanych w Europie;
Jeden z nich zda się bardziéj utrudzony,
Jakby oddawna nie dał spocząć stopie:
I znać po wodzie jeszcze poruszonéj,
Że szedł pośpiesznie i po innym tropie;
Jak Alfej, który biegł do Syrakuzy
Spragniony pieszczot wdzięcznéj Aretuzy[27].
73. „Ten, co się zdaje zacniejszym z postawy,
Tak uroczyście poczyna wezwanie:
„„O Ty, którému los wielce łaskawy
Znaczną część świata odda we władanie;
Dziś ci zwiastujem, my, znani ze sławy,
My, cośmy jarzem nie dźwigali, panie,
Iż czas już nadszedł, byś wysłał drużyny
Do tych państw naszych po wielkie daniny.
74. „„Ja-m jest przesławny Ganges — mnie kołyską
Była nie ziemia, lecz niebios krainy;
A to Ind, rzek król, co swoje źródlisko
Ma w górach, które widzisz w dali sinéj.
Drogo okupisz tu twe stanowisko,
Wiele walk stoczysz; — lecz trwaj, a wawrzyny
Zerwiesz prześwietne — i gdy się nie strwożysz
Na mnogie ludy wędzidło nałożysz““.
[116]
75. „Umilkł duch rzeki świętéj i sławionéj
I obaj starce giną, jak cień nikły:
A Emanuel ze snu obudzony
W swych myślach zamęt uczuwa niezwykły,
Już Feb roztoczył swój płaszcz pozłocony
Nad sennym globem, już pomroki znikły,
A młoda jutrznia maluje lazury
Barwą wstydliwych róż, złota, purpury.
76. Zaraz zwołana zgromadza się rada,
I król jéj mówi o swojém widzeniu;
Słowa świętego starca opowiada,
Wszyscy słuchają w głębokiém zdumieniu.
I wnet się morska wyprawa układa,
Postanowiona w wielkiém uniesieniu;
Waleczna flota ma płynąć na morza,
Pod nowe nieba, na nowe przestworza.
77. „Choć bez nadziei, że los szczęście zdarzy,
Ja-m zdawna myśl tę chował w sercu skrycie;
Wciąż mi coś wróży i wciąż mi się marzy
O przedsięwzięciach na światów podbicie.
I czy to z mojéj promieniało twarzy?
Czy myśli z oczu czytał król odbicie?
Bo nie wiem zgoła dla czego łaskawy
W me ręce złożył los wielkiéj wyprawy?
78. „Więc głosem prośby, wyrazy czułemi,
Co słów królewskich zdwajają powagę,
Rzecze: „„By dzieły zasłynąć wielkiemi,
Trza zaznać trudów, wytrwać, miéć odwagę;
A nieśmiertelny między potomnemi,
Kto w zacnéj sprawie, życie dał na wagę;
Kto się nikczemnéj trwodze nie poddawa:
Choć krótkiém życie — wieczną jego sława.
79. „„Ciebie śród wszystkich do tak wielkiéj sprawy
Wybrałem; godne ciebie to zadanie
Tak pełne trudów, niebezpieczeństw, sławy;
Sądzę, iż dla mnie lekkiém ci się stanie““.
„Nie mogłem dłużéj milczeć: „„Niech miecz krwawy,
Niech lód, niech ogień na mnie! królu, panie!
Jednego tylko żałuję w téj dobie,
Że dwóch żyć nie mam, by je złożyć tobie.
[117]
80. „„Zadaj mi pracę jako Alcydowi[28].
Niegdyś Eurystej: — czy z lwy nemejskiemi,
Czy w Erymancie przeciwko dzikowi,
Czy walczyć z harpią, czy z hydry strasznemi,
Czyli w otchłanie zejść ku Plutonowi?
W kraje oblane wody styksowemi?
Dla ciebie, królu, wpośród śmierci grotów
Z duszą i ciałem ja-m na wszystko gotów””.
81. „Król wychwalając rycerską ochotę
Razem dziękczyni za me dobre chęci;
A odgłos pochwał ma tę dziwną cnotę,
Iż każde serce k’wyższym czynom nęci.
Wnet jak towarzysz na mą przyszłą flotę
Brat mój rodzony służby swoje święci,
Paweł de Gama, wielce mi życzliwy,
Żądny zaszczytów i rozgłosu chciwy,
82. „Dzielny Coelho idzie w jego ślady,
Mąż to na wszelkie trudy wytrzymały;
Obadwaj zdatni do walk czy do rady,
Bo z roztropnością łączą umysł śmiały.
Za niemi śpieszą młodzieńców gromady,
W ich piersiach rosną żądze i zapały;
Wszyscy waleczni — godni w równéj mierze
Tak zacnéj sprawie oddać się w ofierze.
83. „Król dzieli dary, by przez swą szczodrotę
Umocnić dusze w szlachetnym zapale,
I zacném słowem podnieca ochotę,
By w przeciwnościach walczyli wytrwale.
Tak niegdyś chcących zdobyć runo złote
Tesalskich mężów oglądały fale,
Gdy na wyrocznéj[29] łodzi pierwsi śmieli
Po Euksynowéj puścić się topieli.
84. „Gdzie srebrny piasek i płyn fali swojéj
Leje Tag słodki w słone morskie łona,
Tam, w szlachetnego Ulisa ostoi,
Tchnąca radością, zapałem wiedziona,
Już na kotwicy lotna flota stoi:
A bohaterska młódź nieustraszona —
Te dzieci Marsa, ci dzielni żeglarze
Pójdą w świat za mną, gdzie tylko los wskaże.
[118]
85. „Teraz na brzegu w żołnierskiéj odzieży,
Różnéj i krojem i swemi kolory,
Dla przyszłych odkryć czynią jak należy
Z wielkim wysiłkiem ogromne przybory.
Po chorągiewkach czasem wiatr przebieży,
A statki stoją spokojne do pory,
Ufne, iż każdy z nich śród gwiazd w przyszłości,
Jak ów Argiwski w Olimpie zagości.
86. „Przysposobieni k’ podróży starannie
Gotujem dusze w skupieniu głębokiem
Na wszelkie losy, boć śmierć nieustannie
Staje na morzu przed żeglarza okiem;
I Najwyższego, co w wiecznéj hozannie
Duchy niebieskie poi swym widokiem,
Błagamy, by nas prowadził łaskawie
I od początku błogosławił sprawie.
87. „Potém przybytek opuszczamy Pański,
Który nad brzegiem morskim zbudowano
W imię narodzin bożych, w czci chrześćjańskiéj,
I na pamiątkę Betlejem nazwano[30].
O! wierz mi, królu, gdy ów luzytański
Brzeg, gdy mi żywo dzisiaj w oczach staną,
Ona niepewność, smutki, trwogi moje,
Zaledwo mogę powstrzymać łez zdroje.
88. „A ludność miasta, na ten dzień wyległa,
Druhowie, krewni i powinowaci,
(Część z ciekawości na brzegi wybiegła),
Smutek na licach i w każdéj postaci:
Nas zaś dokoła tłumami obiegła
Pobożna rzesza zakonniczéj braci,
I uroczyście, w procesji pochodzie,
Przy dźwiękach hymnów zdążamy na łodzie.
89. „Wiedząc jak drogi dalekie, niepewne,
Już straconemi każdy nas nazywa;
Słychać dokoła niewiast płacze rzewne,
Mężom westchnienie z piersi się wyrywa;
Matki, małżonki, siostrzyce, pokrewne,
Im która czulsza, tém bardziéj trwożliwa,
Sądzą przelękłe, przybite rozpaczą,
Że nie wrócimy, że nas nie zobaczą.
[119]
90. „Nie jedna mówi: „„O! synu, jedyna
Pociecho moja, podporo starości,
Co ja tu pocznę, biedna starowina?
Zakończę życie w smutku i żałości;
Rzucasz mię nędzną — mów, co za przyczyna?
Czemu odjeżdżasz, o moja miłości?!
Czy cię tak wabią oceanu tonie?
Czy chcesz pogrzebu w ryb żarłocznych łonie?““
91. „A inna we łzach, rozpuściwszy włosy:
„„Umrę bez ciebie — woła — o mój luby!
A czyliż nie są twojemi me losy?
Na gniewnych morzach poco szukasz zguby?
I tak niepewnéj drodze, na klęsk ciosy,
Czemu poświęcasz nasze słodkie śluby?
I naszę miłość i radości zwodne
Wkrótce wiatr zdmuchnie, połkną głębie wodne““.
92. „Tak jękiem żalu, miłości słowami
Mówili do nas i starzy i młodzi
I drobne dzieci wlekąc się za nami,
Choć wielu wiek zgiął i siła zawodzi.
A blizkie góry wzruszone jękami
Żałośne echa słały brzegom łodzi;
I żwir nadmorski pił deszcze kropliste,
Liczne, jak ziarna piasku łzy rzęsiste.
93. „A my w obawie własnego wzruszenia
W początku dzieła — na żony i matki
Nie śmiemy nawet obrócić spojrzenia,
Pragnąc zachować stałości ostatki:
Więc daję rozkaz — na moje skinienia
Wszyscy co prędzéj siadają na statki
Bez pożegnania, co choć drogie duszy,
Lecz przy rozstaniu tylko serce kruszy.
94. „Wtém jeden starzec szanownéj postawy,
Który na brzegu stał z innemi społem,
Obrócił na nas wzrok chmurny i łzawy,
Potém trzy razy gniewnie potrząsł czołem,
Głos nieco podniósł — tak, że z naszéj nawy
Wszystko słyszałem wraz z mych druhów kołem
Gdy doświadczenie i mądrość życiowa
Takie na usta przyniosły mu słowa:
[120]
95. „„O żądzo władzy! o ty złudo krucha!
Marna chciwości, — sławą cię nazwano,
A gdy cię motłoch pochlebstwem rozdmucha
Bierzesz honornhonoru uroczyste miano!
Jak ciężkie kary gotujesz dla ducha,
Jak srodze rządzisz duszą ci oddaną!
Mąk, niebezpieczeństw, — zgonu i żałoby
Jakież straszliwe gotujesz jéj próby!
96. „„Zakłócasz życie, duszy spokój bierzesz!
Źródło obłędów, fałszu, oszukaństwa,
O niszczycielu, co swe klęski szerzysz
Na tyle fortun, na ludy i państwa:
Zwą cię wielkością, a ty kroki mierzysz
Po ścieżkach hańby, zbrodni i tyraństwa!
Narody ślepo ku tobie się garną,
Mieniąc cię chwałą, gdyś jest złudą marną!
97. „„Jakież znów czarne zgotowałaś losy
Dla zaślepieńców tych? dla téj krainy?
Jakie zasadzki i śmiertelne ciosy
Pod ułudnemi ukrywasz wawrzyny?
Co obiecują im twe zdradne głosy?
Łatwe podboje? czyli złota miny?
Tryumfy? palmy? świetną dziejów kartę?
Władztwo szeroko w świecie rozpostarte?
98. „„O wy, potomstwo nieszczęsnéj, szalonéj,
Co pogwałciwszy boże przykazania
Was pozbawiła najwyższéj korony,
Strącając w smutek, na ziemię wygnania;
Co więcéj — łaski stan nadprzyrodzony,
Nadziemski spokój, niewinność poznania
Wszystko wydarła — i złoty wiek świata
Zmieniła władztwem stali i bułata:
99. „„Jeśli tak miłe rzemiosło rycerza
Waszym umysłom płochym, rozbujałym,
Jeżeli dzikość, okrucieństwo zwierza
Zowiecie męstwem i sercem wspaniałém;
Jeśli was takim podziwem uderza
Pogarda życia, o które być dbałym
Jest obowiązkiem — gdy ten, co nas stworzył,
W obliczu śmierci sam srodze się strwożył:
[121]
100. „„Czyż tu nie macie synów Izmaela,
Z któremi bojów nigdy wam nie zbraknie?
Oni pohańcy — toż sława czciciela
Praw Chrystusowych w tych walkach nie zblaknie,
Czyliż nie mają grodów i ziem wiela
Dla tych, kto ziemi i bogactwa łaknie?
Czy nie dość bitni, aby w boju z Maury
Mąż żądny pochwał ściągnął dłoń po laury?
101. „„Niech nieprzyjaciel u bram się urąga
Wy gdzieś daleko płyńcie szukać doli,
Niech starożytne państwo się rozprząga,
Niech się osłabia, wyludnia powoli,
Was żądza przygód nieznanych pociąga
Gwoli pochlebstwu, rozgłosowi gwoli,
Co gotów dzisiaj już w was uznać panów
Persji, Arabji, Etjopów, Indjanów.
102. „„Przeklęty stokroć, kto piérwszy w przystani
Przywiązał żagiel do kruchego drewna!
Jeśli jest słuszność — wart, by go w otchłani
Wiecznie karała ręka boża gniewna.
Niechaj go nigdy gieniusz mędrca, ani
Cytara piewcy nie wychwala śpiewna;
Niech zginie w mroku skryta zapomnieniem
Pamiątka dzieła wraz z jego imieniem!
103. „„Syn Japetowy, Prometej zuchwały,
Dał ludziom ogień niebiosom porwany
I wnet świat bojem rozpłomieniał cały
Tysiąc klęsk zeszło (błąd niedarowany!)
Ileżby światu oszczędził zakały,
Od ilu nieszczęść uchronił ziemiany,
Od ilu błędów straszliwych ocalił,
Gdyby nam w piersiach skry żądz nie rozpalił.
104. „„Ani Faeton ojcowskie rumaki
Śmiałby zakładać ręką zaufaną,
Ani się Ikar wzbił w powietrzne szlaki,
Skąd tamten rzece, ten morzu dał miano:
I gdzież jest zamysł, gdzie ciężki trud taki,
W którymby ludzkiéj ręki niewidziano?
Miecz, ogień, woda, świat — świadczą od wieka
O téj śmiałości i nędzy człowieka!““
|