Akropolis/Akt drugi
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Akropolis |
Podtytuł | dramat w czterech aktach |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1904 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
DRAMATIS PERSONAE: Pod skejskim donżonem, na blankach, na murach
STRAŻNIK 1
Czuwajcie. STRAŻNIK 2
Czuwajcie. GŁOS
Hola. PAŹ
Echo płynie od pola, STRAŻNIK 1
Czy wiecie, że chwycono szpiega, STRAŻNIK 2
Któż się ułowił? PAŹ
Wrona. STRAŻNIK 2
Zdaleka biegł? PAŹ
Ptak szary, STRAŻNIK 1
Martwy leży, STRAŻNIK 2
Niech nas nie podsłuchuje. PAŹ
Widziałeś, — pająk snuje STRAŻNIK 1
Patrzę, co noc tak czyni. STRAŻNIK 2
Niestrudzony — PAŹ
Fijołki, STRAŻNIK 1
Zerwałeś. STRAŻNIK 2
Dla kochanków. PAŹ
Ona przyjdzie tu ze swoim kochankiem, STRAŻNIK 1
Kry spłynęły dziś rano ostatkiem STRAŻNIK 2
Ku stronie Sandomierza. STRAŻNIK 1
Czyli tylko Rhezus z końmi przybędzie? PAŹ
Czy wiecie, jakie król królów orędzie STRAŻNIK 2
Atryda? STRAŻNIK
Ryś niesyty. PAŹ
Pozazdrościł Pelidzie kobiety STRAŻNIK 2
Cóż Achill? PAŹ
Achill, jak zwierze, STRAŻNIK 1
To królewski najstarszy zły? PAŹ
Zły. Kpił. STRAŻNIK 2
Cyt. — Panicz idzie ze swoją. STRAŻNIK 1
Tfy! PAŹ
Myślisz, że zbrzydła? PARYS i HELENA
(przechodzą w uścisku)
PAŹ
(daje im fijołki)
Fijołki świeże... PARYS i HELENA
(uśmiechają się)
(biorą fijołki) (przechodzą) PAŹ
Z leża idą na inne leże.
STRAŻNIK 1
Co to jest człowiek?, myślę a nie wiem nic. STRAŻNIK 2
Chciałbyś mieć onę gładkość lic, STRAŻNIK 1
Chciałbym mieć tę gładką kobietę. STRAŻNIK 2
Idzie, to jego pora. STRAŻNIK 1
Hasło. HEKTOR
(wchodzi)
Sława Iljonu! STRAŻNIK 2
Sława Iljonu hasło. (Stado wron się zrywa ze szczytu wieży zegarowej i lecą ku miastu wrzaskliwe)
HEKTOR
Ptactwo wróżbą odwrzasło. STRAŻNIK 1
Nigdy! STRAŻNIK 2
Nigdy! HEKTOR
Kto wstrzyma STRAŻNIK 1
Chcesz ją widzieć? HEKTOR
Nie żądam. STRAŻNIK 2
Zamkniona w wieży. HEKTOR
A gdzie para kochanków? STRAŻNIK 2
Szukają leży. STRAŻNIK 1
Zeszli ze swoich ganków HEKTOR
Gdzie? STRAŻNIK 2
Do zamku. HEKTOR
Snać miłość ich nie nuży, PAŹ
(wchodzi)
Król powstał już i Kralka HEKTOR
Idź, powiedz, że czekamy. SŁUDZY
(przynieśli kobierce i rozścielili)
(poczem odeszli)
PRIAMUS
Synu, radośną ci nowinę powiem, HEKTOR
Czemu? PRIAMUS
Ciesz się więc, bo nic złego nie może stać się tobie. HEKTOR
Nie chcę tego. PRIAMUS
O ty jedyna moja chlubo, HEKTOR
Moja wola! PRIAMUS
Za nas? Za miasto? HEKTOR
A czemże wy jesteście? PRIAMUS
Masz żonę. HEKTOR
I ostawiam wam syna. Pójdę, gdzie mnie godzina PRIAMUS
Co cię zmusza? HEKTOR
Dusza! PRIAMUS
Na ojca się porywa HEKTOR
Sława mnie rodzi. PRIAMUS
Chciałem, byś ty był królem. HEKTOR
Chcę, byście wy ostali. PRIAMUS
Mówisz nam, żeśmy mali; HEKTOR
Ojcze, — to, co ja robię czynię dla się i przez się. PRIAMUS
Cóż jest ta świętość? HEKTOR
Oto tem, co w mem łonie PRIAMUS
Matka przysnęła. HEKTOR
Senne powietrze mgliste PRIAMUS
Spiło starą. HEKTOR
Zejdę chwilę ku żonie. PRIAMUS
Idź ku dziecku. HEKTOR
Aleksander? Ze swoją przeszli pono (poszedł ku pałacowi).
PRIAMUS
O jak pięknie nucą HEKUBA
Spominam dzień urodzin PRIAMUS
W męce, HEKUBA
Więc on jest nad wszystkie rycerze? PRIAMUS
Jedyny. HEKUBA
Widzę, jak był maleńki PRIAMUS
Wyrósł w męża, — straszliwy; HEKUBA
Jak się cieszę, że on zwycięża. PRIAMUS
Mieczem walczy, od miecza zginie. HEKUBA
On to wie? PRIAMUS
On wie o tem. HEKUBA
Czy przygnębion? PRIAMUS
Wspomniał tu coś przelotem; Ja co inne myśliłem, HEKUBA
A gdzie on się oddalił? PRIAMUS
Ku żonie. HEKUBA
Zgadłam, — serce ma w łonie. PARYS i HELENA
(wchodzą)
PAŹ
(przed nimi)
Ot tam siedzą i gwarzą. HELENA
Co mówią? O mnie? PAŹ
Marzą. HELENA
Nie o mnie? PAŹ
Myślą może. PARYS
Idź i każ, niech zagrają, HELENA
Będziem słuchać. PARYS
Przybędą z luteńkami. HELENA
Niech wezmą te, co perłą MUZYKANTY
(wchodzą)
PARYS
Widziałaś? — Mam dziś runo. HELENA
Złote runo! — A kiedy weźmiesz berło? PARYS
Muszę czekać. HELENA
Hektorowego zgonu. PARYS
Nie mam. HELENA
Boś leniwy. PARYS
I cóż ja zrobię z władzą? HELENA
Będziesz pierwszy. PARYS
Nie żądam. HELENA
Czyliżem tylko łania? PARYS
No wyrzecz, mów to słowo: HELENA
Kocham, może. PARYS
No rzecz mi: pójdźmy w łoże. HELENA
Pójdźmy. PARYS
Rzecz mi jeszcze: HELENA
Kochania chcę. — PARYS
Czy słyszysz granie? HELENA
Słyszę. — — PARYS
Luteńka nas kołysze. (muzyka)
PAŹ
1. Hej panienko, róże krasne POLIKSENA
(siedząca u stóp Hekuby)
2. Hej paziku, piórka jasne PAŹ
3. Hej panienko, krasne róże POLIKSENA
4. Hej paziku, grywasz w chórze, PAŹ
5. Hej panienko, u matusie POLIKSENA
6. Chciałeś ty mojej gębusie; PAŹ
7. Tyś mi rada i panienki POLIKSENA
8. Rade my twojej luteńki, (muzyka)
HELENA
Starzy zdrzemnęli. PARYS
Drzemią. HELENA
Gwiazdy świecą nad ziemią. PARYS
Czas przystanął. HELENA
Noc cicha. PARYS
Słyszysz? — Starzec oddycha. HELENA
Ja chcę moją zachować urodę. PARYS
Ujmij, jeszcześ urodna. HELENA
Ja twych uścisków głodna; PARYS
W ciebie jeno poglądam. HELENA
Idę z tobą. PRIAMUS
(ocknął się)
HEKUBA
(ocknęła się)
PARYS i HELENA
(przystanęli przed ojcami)
PARYS
Ona powiedziała, że żaden z tych półbogów Achajów nie ma takich jasnych włosów, jak ja. HEKUBA
Sokole mój. PARYS
Ona powiedziała, że żaden z tych myślących Achajów, nie ma tak myślących oczu, jak ja. PRIAMUS
Czy ty sądzisz, chłopcze, że ona w ogóle co myśli? PARYS
(do Heleny)
Czy ty co myślisz? HELENA
Właśnie myślę, jakbyś ty wyglądał, gdybyś włos zczesał jak tenejski Apollo. PARYS
A widzisz ojcze, myśli o mnie.PRIAMUS
Myśli o peruce. PARYS
A właśnie porównała mnie z Apollinem i sądzę, że bardzo trafnie i gdyby Apollo wyglądał tak, jak ja, to nawet by mi się bardzo podobał. HEKUBA
Ja też tak myślę. PRIAMUS
(do Parysa)
Sądzisz więc, że wygląda inaczej? PARYS
Nie myślałem o tem. PRIAM
A właśnie nad tem pomyśleć było warto. — A gdzieżeś ty siebie widział? PARYS
Siebie? W studni. HELENA
We zwierciadełko moje wciąż pogląda. PARYS
Na niem Izys wyobrażona. PRIAMUS
Więc Izys całą trzyma w dłoni. HELENA
I pieści. PRIAMUS
A Izys się nie płoni.PARYS
(wskazując Helenę)
A ona to się jeszcze rumieni, PRIAMUS
No a czy wy wiecie, że wasza głupota to jest nasze nieszczęście? PARYS
A czy to nie jest właśnie wasza cnota, HEKUBA
I ja tak myślę. PARYS
Tacy, co na roli HEKUBA
I ja tak myślę. PARYS
Gdybym walczył, to mógłby mnie kto zranić, HELENA
Chodźmy już. PRIAMUS
Idźcie już dzieci. HEKUBA
Niech was strzegą Bogi, pieścidła moje. PARYS
(do Heleny)
Czy pójdziesz na pokoje? HELENA
Nie, wprost do łóżka. PARYS
Myślę to samo. HELENA
Pa — a! PARYS
Pa -- a mamo! PRIAMUS
Ostań zdrów. HELENA
Służka. PRIAMUS
Ty, która żyjesz wspomnieniami, powiedz mi, jakże ci się lepiej wydaję; czyli ten, co jestem dziś, czyli ten, jaki byłem ongi? HEKUBA
Jest-żeś to dzisiaj czem innem?PRIAMUS
Wiek zmiany swoje przynosi a te drudzy widzą wyraźniej; więc i ty widzieć możesz. HEKUBA
Nie dbam nic na to, co widzę. PRIAMUS
Patrzysz ino w przeszłość; ja ino ku temu patrzę, co przyjdzie, im dalej, im dalsze, tem mnie milsze i duszy mojej. I jakoż zbliżymy się k’sobie, we dwie rozbieżne myślą idąc strony? HEKUBA
Podaj mi rękę. PRIAMUS
Był to most ku naszemu zrozumieniu wzajemnemu. HEKUBA
Cieszą cię dzieci moje? PRIAMUS
Nie, — to już minęło. HEKUBA
Radują cię dzieci dzieci moich? PRIAMUS
Nie, — to już minęło. ciebie ku wiekom, co były, — HEKUBA
Rzekłeś. — Czas znaczy się godziną. (Biją zegary wież z różnych epok)
(na dalekich kościołach Krakowa:) (I. Od strony Wisły:)
Dzwoń dzwoneczku dzwoń (II. Z wieży zegarowej; Kowale:)
Czas już czas: Bierz za trzon, (Z wieży zygmuntowskiej: dzwon mniejszy)
Zbigniewie! (Z wieży zegarowej; Kowale:)
Wali młot, (Z wieży zygmuntowskiej; dzwon wielki:)
Zygmuncie! (III. Od wieży wyższej maryjackiej:)
CHÓR
Przejasną świecisz gloryją, (Od wieży niższej maryjackiej; dzwon:)
Maryjo! (Od wieży wyższej maryjackiej:)
CHÓR
Gwiazdy Cię wieńcem kryją; (Od wieży niższej maryjackiej; dzwon:)
Maryjo! (Od wieży wyższej maryjackiej:)
CHÓR
Tęcze Ciebie owiją (Od wieży niższej maryjackiej; dzwon:)
Maryjo! (Od wieży wyższej maryjackiej:)
CHÓR
Biała czysta lilijo, (Od wieży niższej maryjackiej; dzwon:)
Maryjo! (IV. Z wieży wyższej maryjackiej, hejnał:)
Hej aż po skłon Hej polatuj, złocisty ptaku, (V. Od strony klasztoru Bernardynów:)
Wstańcie mnichy na pacierze, hej z wichrami pobieżeli (VI. Od labiryntu domostw na podegrodziu:)
Z OKIENKA
Samam se ostała, LUTNIŚCI
Nie sama ty, sama, Z OKIENKA
Ktoś-ci do mnie chodzi, LUTNIŚCI
Do roku, do lata, Z OKIENKA
Nie wpuszczę swacika, LUTNIŚCI
Ostań se u mamy, HEKTOR i ANDROMAKA
(od strony pałacu zamkowego)
(idą w uścisku) ANDROMAKA
Czyli mi wrócisz o poranku? HEKTOR
Na miecze idę w wielki bój. ANDROMAKA
Żegnaj mi mężu i kochanku, HEKTOR
Iść muszę, kędy sztandar mój, ANDROMAKA
Godzina żadna niewiadoma. HEKTOR
Wracałem zawdy, jutro wrócę ANDROMAKA
Gdy syn dojrzeje, cóż mu powiem? HEKTOR
By szedł, jak ojciec, moim śladem. ANDROMAKA
Jedno wiem tylko, że mię rzucasz, HEKTOR
Na drogę próżną skargę wołasz. ANDROMAKA
Idź i powracaj mężem moim! HEKTOR
Gdy mnie pochłonie walka krwawa, ANDROMAKA
Sława! HEKTOR
(zstępuje po schodach w niższe zatoczę barbakanu zamkowego)
PRIAMUS
(pogląda ku niemu, chyląc się przez krenelaże muru)
Synu miły, złóż oręż siekący. Pojrzy ku mnie, synu, w górę chwilę. HEKTOR
Ojcze, męże tam mnodzy stoją, PRIAMUS
Synu, zejmij przyciężkiej tarcze. HEKTOR
Ojcze, wiesz, jakoś mi jest miły, PRIAMUS
Synu miły, jeszcze czasu siła, HEKTOR
Ojcze drogi, ojcze mój stareńki, PRIAMUS
Synu, żalę się twojej stałości, HEKTOR
Widzieć, ojcze, ten tasak, co siecze, PRIAMUS
Bywaj zdrowy mój synu przemiły, HEKTOR
Ojcze, głos twój, idący z wysoka, KASSANDRA
(zstępuje i przystaje przed ojcami) HEKUBA
O urodziwa płaczko, KASSANDRA
Apollo, matko moja, HEKUBA
Córko, masz mi powiadać, KASSANDRA
Matko, budzisz mię w słowie, w tej starganej odzieży, (wstała)
Nie będzie już dla was dnia, (do Andromaki)
Nie wyglądaj męża z powrotem! (w zapamiętaniu)
Hej krucy! lećcie wielkim zawrotem, (goni Andromakę)
Chwytajcie tę szaloną, Nie wróci mąż twój z pola. STRAŻNICY
(ukazują się w głębi)
KASSANDRA
(przegania Andromakę)
ANDROMAKA
(ucieka)
KASSANDRA
Do mnie zlatujcie krucy! KRUCY
(zlatują się)
KASSANDRA
Czarny mój, czarnoskrzydły, KRUK
Kra-a, kra-a, kra-a. KASSANDRA
Dziób twój czarny, przyostry, a bracia twoi chórem KRUK
Kra-a, kra-a, kra-a. HEKTOR i AJAS
(występują na dolnem okolu)
(cali srebrni, złociści w księżycu) (łyskają mieczem i tarczą) (sieczą) KASSANDRA
Hej, Wisłą płynie kra, KRUK
Kra-a, kra-a, kra-a. KASSANDRA
Hej spływa wodą kra. KRUK
Kra-a, kra-a, kra-a.
|