Biblia Wujka (1923)/Księga Rodzaju 32
Jakób téż szedł zaczętą drogą: i potkali go Aniołowie Boży. [1]
2 Które ujrzawszy, rzekł: Obóz to Boży: i nazwał imię miejsca onego Mahanaim, to jest Obóz.
3 Posłał téż i posły przed sobą do Ezawa, brata swego, do ziemie Seir, do krainy Edom.
4 I przykazał im mówiąc: Tak rzeczecie panu memu, Ezawowi: To mówi brat twój Jakób: U Labana byłem gościem, i mieszkałem aż do dzisiejszego dnia.
5 Mam woły, i osły, i owce, i sługi, i służebnice: i ślę teraz poselstwo do pana mego, abych nalazł łaskę przed obliczem twojem.
6 I wrócili się posłowie do Jakóba, mówiąc: Przyszliśmy do Ezawa, brata twego, a oto pośpiesza zabieżeć ci ze cztermi sty mężów.
7 Zlękł się Jakób bardzo: i przestraszony rozdzielił lud, który z nim był: także trzody, i owce, i woły, i wielbłądy na dwa hufca,
8 Mówiąc: Jeźli przyjdzie Ezaw do jednego hufca, a porazi go, tedy hufiec drugi, który zostanie, będzie zachowany.
9 I rzekł Jakób: Boże ojca mego Abrahama, i Boże ojca mego Izaaka: Panie, któryś mi rzekł: Wróć się do ziemie twojéj, i na miejsce narodzenia twego, a uczynięć dobrze:
10 Mniejszy jestem niż wszystkie zmiłowania twoje, i prawda twoja, którąś wypełnił słudze twemu. O lasce mojéj przeszedłem ten Jordan: a teraz ze dwiema hufcami się wracam.
11 Wyrwij mię z ręki brata mego Ezawa; boć się go bardzo boję: by snadź przyszedłszy nie pobił matki z synami.
12 Tyś rzekł, żeś mi miał dobrze czynić, i rozmnożyć nasienie moje jako piasek morski, który przez mnóstwo zliczon być nie może.
13 A gdy tam spał onéj nocy, oddzielił z tego co miał, dary Ezawowi, bratu swemu.
14 Kóz dwieście, kozłów dwadzieścia, owiec dwieście, i baranów dwadzieścia.
15 Wielbłądzic źrebnych ze źrebięty ich trzydzieści, krów czterdzieści, i byków dwadzieścia, oślic dwadzieścia, i ośląt ich dziesięć.
16 I posłał przez ręce sług swoich, każdą trzodę zosobna, i rzekł sługom swoim: Idźcie przedemną, a niech będzie plac między stadem i stadem.
17 I przykazał pierwszemu, mówiąc: Jeźli potkasz brata mego Ezawa, a zapyta cię: Czyjeś ty? albo: Gdzie idziesz? albo: Czyje to, co żeniesz?
18 Odpowiesz: sługi twego Jakóba, dary te posłał panu memu Ezawowi: sam téż za nami idzie.
19 Także dał rozkazanie wtóremu i trzeciemu, i wszystkim, którzy gnali stada, mówiąc: Temiż słowy mówcie do Ezawa, gdy go znajdziecie:
20 I przydacie: Sam téż sługa twój Jakób idzie za nami; mówił bowiem: Ubłagam go darami, które uprzedzają, a potem go ujrzę; owo się zmiłuje nademną.
21 Uprzedziły tedy przed nim dary, a sam został onéj nocy w obozie.
22 A wstawszy wczas, wziął dwie żony swe, i tyleż służebnic z jedenaścią synów, i przeprawił się przez bród Jabok.
23 I przeprowadziwszy wszystko, co do niego należało,
24 Został sam: a oto mąż biedził się z nim aż do zarania.
25 Który widząc, iż go nie mógł przemódz, dotknął się żyły biodry jego, a natychmiast uschła.
26 I rzekł do niego: Puść mię; bo już wschodzi zorza. Odpowiedział: Nie puszczę cię, aż mi błogosławisz.
27 I rzekł: Co za imię twoje? odpowiedział: Jakób.
28 A on rzekł: Żadną miarą nie będzie nazwane imię twoje Jakób, ale Izrael; bo jeźliś przeciw Bogu był mocnym, daleko więcéj przeciw ludziom przemożesz.
29 Spytał go Jakób: Powiedz mi, jakiem cię imieniem zowią? Odpowiedział: Przecz się pytasz o imieniu mojem? I błogosławił mu na onemże miejscu. [2]
30 I nazwał Jakób imię onego miejsca Phanuel, mówiąc: Widziałem Boga twarzą w twarz, a zbawiona jest dusza moja.
31 I wnet mu weszło słońce, skoro przeszedł Phanuel: a on chramał na nogę.
32 Dla któréj przyczyny nie jadają żyły synowie Izrael, która uschnęła w biedrze Jakóbowéj, aż do dnia dzisiejszego: iż się dotknął żyły biodry jego i zmartwiała.