Biblia Wujka (1923)/Księga Rodzaju 45
Nie mógł się dalej strzymać Józeph przed wielą przy nim stojących: przeto przykazał, aby wszyscy precz wyszli, a żaden obcy nie był przy poznaniu spółecznem.
2 I podniósł głos z płaczem: który słyszeli Egiptyanie i wszystek dom Pharaonów.
3 I rzekł braciéj swéj: Jamci jest Józeph: jeszczeli żyw ojciec mój? Nie mogli bracia odpowiedzieć, wielką bojaźnią przestraszeni.
4 Do których on rzekł łaskawie: Przystąpcie się do mnie! A gdy prystąpili blisko: Jamci jest, prawi, Józeph, brat wasz, któregoście przedali do Egiptu. [1]
5 Nie bójcie się, i niech się wam nie zda rzecz ciężka, żeście mię przedali do tych krajów; dla zdrowia bowiem waszego posłał mię Bóg przed wami do Egiptu. [2]
6 Dwa lata bowiem temu, jako głód począł być na ziemi: a jeszcze pięć lat zostaje, których nie będzie się mogło orać ani żąć.
7 A Bóg mię wprzód posłał, abyście byli zachowani na ziemi, a żebyście mogli mieć pokarmy ku żywności.
8 Nie wasząć radą, ale za Bożą wolą tu jestem posłany: który mię uczynił jako ojcem Pharaonowym, i panem wszystkiego domu jego, i przełożonym we wszystkiéj ziemi Egipskiéj.
9 Śpieszcie się i jedźcie do ojca mego, a powiedzcie mu: Toć wskazuje syn twój Józeph: Bóg mię uczynił panem wszystkiéj ziemie Egipskiéj, przyjedź do mnie, nie mieszkaj.
10 I będziesz mieszkał w ziemi Gessen: a będziesz przy mnie ty, i synowie twoi, i synowie synów twoich, owce twoje, i bydło twoje, i wszystko, co masz.
11 I tam cię będę żywił; (bo jeszcze zostaje pięć lat głodu), abyś i ty nie zginął, i dom twój, i wszystko, co masz.
12 Oto oczy wasze i oczy brata mego Benjamina widzą, że usta moje mówią do was.
13 Oznajmijcież ojcu memu wszystkę zacność moję, i wszystko, coście widzieli w Egipcie. Śpieszcież się a przywieźcie go do mnie.
14 A gdy obłapiając padł na szyję Benjamina, brata swego, płakał: a on téż także płakał na szyi jego.
15 I całował Józeph wszystkę bracią swoję, i płakał nad każdym: potem śmieli mówić do niego.
16 I usłyszano jest, i gęstą mową rozgłoszono na dworze królewskim: Przyjechali bracia Józephowi: i uradował się Pharao, i wszystek dom jego.
17 I rzekł do Józepha, aby rozkazał braciéj, mówiąc: Nakładłszy na bydlęta, jedźcie do ziemie Chananejskiéj,
18 A weźcie ztamtąd ojca waszego i rodzinę, a przyjedźcie do mnie: a ja wam dam wszystkie dobra Egipskie, abyście używali tłustości ziemie.
19 Rozkaż téż, aby wzięli wozy z ziemie Egipskiéj, dla odwiezienia dziatek i żon swych, a mów: Weźmijcie ojca waszego, a śpieszcie się co najprędzéj przyjeżdżając.
20 A nie zostawiajcie nic z sprzętu waszego; bo wszystkie bogactwa Egipskie wasze będą.
21 I uczynili synowie Izraelowi, jako im kazano: którym dał Józeph wozy, według Pharaonowego rozkazania, i strawy na drogę.
22 Każdemu téż kazał przynieść dwie szaty: a Benjaminowi dał trzy sta śrebrników, z piącią szat co najlepszych.
23 Tak wiele téż pieniędzy i szat posyłając ojcu swemu: przydawszy i osłów dziesięć, którzyby odwieźli ze wszystkich bogactw Egiptu: i także wiele oślic niosących pszenicę i chleb w drodze.
24 Puścił tedy bracią swą: a gdy odjeżdżali, mówił im: Nie gniewajcie się w drodze.
25 Którzy wyjechawszy z Egiptu, przyszli do ziemie Chananejskiéj, do ojca swego Jakóba.
26 I oznajmili mu, mówiąc: Józeph syn twój żyw: a on panuje we wszystkiéj ziemi Egipskiéj. Co usłyszawszy Jakób, jakoby z ciężkiego snu ocknąwszy, przecie im nie wierzył.
27 Oni przecię powiadali mu wszystek porządek rzeczy. A gdy ujrzał wozy i wszystko, co mu posłał, ożył duch jego,
28 I rzekł: Dosyć mi na tem, jeźli jeszcze syn mój Józeph żywie: pójdę, a oglądam go, pierwéj niźli umrę.