Góra Chełmska/Pieśń IV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Norbert Bonczyk, Wincenty Ogrodziński (oprac.)
Tytuł Góra Chełmska
Część Pieśń IV
Wydawca Instytut Śląski
Data wyd. 1938
Druk Drukarnia Dziedzictwa w Cieszynie
Miejsce wyd. Katowice
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IV
Uroczystość Podwyższenia św. Krzyża. Poranek. Po mszach św. ogólna procesja na Kalwarią. Kazania. Południe; dalsze nauki zakończone kazaniem ks. Michalskiego; potem błogosławieństwo. Wieczerza w klasztorze, ogłoszenie porządku nabożeństw na drugi dzień Kalwarii. Dyscypliny. Śniadek chory. Pamiętniki Aleksego.

Święta Anno! Już nadszedł dzień tak pożądany!
Boży świat w krwawy kolor męczeństwa ubrany,
Bo to Krzyża Pańskiego szczytne Podwyższenie[1],
Dzięki czyniąc, spogląda na niebios sklepienie,

Jak gdyby to już dzisiaj znak ten w swojej chwale

Myślał stanąć na niebie wszechmocno wspaniale[2].
Ku niebiosom wskazuje, a na ziemi walczy
Tym mężniej, im otwarciej natarł duch zuchwalczy[3].
Święta Anno, gdyż święci dzień tak pożądany

10 
Lud z siół niepoliczonych w świętą jedność zlany,

Któż ich wesprze, kto spełni wszelkie serc życzenia?
Kto zaniesie przed Boga trudy, umartwienia,
Których chętnie się podjął, by tu w tym zebraniu
Choć raz Bogu się oddać w całym dusz znękaniu?

15 
Wszak go świat zowie[4] gnuśnym, gdy do modlitw klęka,

Uporczywym, gdy w mnóstwie prześladowań jęka,
Zniewieściałym, gdy w ziemi struł młodzieńcze siły[5].
Tu na górze te rzesze na nowo ożyły,
Tu przy Bogu się bawią, od jarzma daleko,

20 
Tu wolno oddechają, bo ich trumny wieko

Odkryło się na moment. O Anno, Twym okiem
Ty uszczęśliw tę trzodę, prowadź równym tokiem
Z tej doczesnej Twej góry do gór Twego Wnuka[6],
Niech twej możnej pomocy daremno nie szuka!

25 
Tym zaś, co tylko z rozmów coś o Tobie wiedzą,

A w więzach nieprawości, w cieniu śmierci siedzą:
Pokaż im w tych „wspomnieniach[7]“ jak to lud Cię prosi,
Jak uniża swe ciało, jak duszę podnosi!

Brama rajska[8], otwarta przed Jutrzenki wstaniem,

30 
Już zabrzmiała stokrotnym Godzinek śpiewaniem,

Bo trzech dzwonów klasztornych głosy śrebrnodźwięczne
Nie zwołały — witają rzesze kroćtysięczne,
Co się lały w Dwór Rajski, klasztor i kaplice;
Rozpoczęły się ofiar święte tajemnice.

35 
Jako Józef Egipski, skoro słońce wstało

I na nędzą wychudłe postacie patrzało,
Otwarł wrota swych gumien, stodół, swe sypania[9],
Egipt, ziemię Kanaan przed śmiercią zasłania:
Tak tuli święta Anna tłumy czekające

40 
Do ołtarzy i karmi na duszy łaknące.


U Trzeciego Upadku, u Krzyża, na Dworze
Rajskim, skoro się zjawił dzień przez ranne zorze,
Posuwa się śród stróżów silnych ze świecami
Kapłan z Przenajświętszymi Boga Postaciami[10],

45 
Chodzi wkoło, wdłuż[11], poprzek, pokornie schylony;

Gdy na siłach ustawa, bywa wyręczony
Przez zastępcę. Przyjąwszy, do ziemi się korzą,

Bo któż godne da dzięki za jałmużnę bożą?
Wnet się zaczną kazania. Bramą do Rafała

50 
Stokroćbarwna pątników powódź się wylała.

Łączą się do swych swoi, z dala rozróżniają
Swój krzyż od krzyżów obcych, bo go ozdabiają
To gałązką zieloną, to wieńcem, wstęgami
Szkaplerzami, różańcem. Między tysiącami

55 
Pozna każdy swą świętość. Te święte sztandary

Już setkami dziś zdobią nagórne obszary[12]!
„Patrzcie tylko na krzyże!“ — wodze przestrzegają,
(Choćby w tłumie zbłądzili, wszakci swoje znają
Miejsca zebrań wzajemnych[13]) „tak, w imieniu Boga

60 
Za krzyżem kalwaryjskim!“ Choć szeroka dróga,

On o ćwierć mili naprzód; po skale i trawie
Idzie pochód, a Bóg nań spogląda łaskawie.
Gdy wyszli — ile krzyżów, tyle melodyi[14],
Aleć już przy najpierwszej kazania stacyi

65 
Nastał inny porządek. Tam to przy kapłanie

Stoi śpiewak nagórny[15] (takie ma zadanie),
Dał laską kalwaryjską wszystkim znak milczenia,
Przepowiadał słowami i nutą swe pienia,
Które tylu tysięcy głosem powtórzone

70 
Szumią w niebo jak morze księżycem burzone[16].

Teraz milczy. Nuż kapłan ludzi błogosławi
I, co Bóg mu wlał w serce, sercom ludzi prawi.
Skoro Amen powiedział, morze w skrusze wzdycha,
Z dolin wznoszą się w górę tysiąckrotne echa.

75 
Natychmiast wodze, z ludem odpustne pacierze

Odmawiając, ćwiczą się w pokucie i wierze.
Wszyscy płyną na dalszych stacyi kazania,
Nowy szum wałów morskich ku niebu się wzbrania!

Drugie, trzecie kazanie! Już proboszcz Bogucki[17],

80 
Długo każąc, zakończył, nuż żołądek ludzki

Zaczął duszy zazdrościć tej paszy odpustnej[18],
I wzdychał choć do małej, ale paszy ustnej[19].
Duszątko[20] więc, by grzechu nie stać się przyczyną,
Postanawia ukoić strzewa[21] okruszyną.

85 
W niwie zamku Piłata[22] procesyje siedzą,

Trawiąc pokarm duchowny, chleb cielesny jedzą[23].
Impositio crucis[24] łączy kaznodziei.
Tam braciszek z swych skarbów dawa po kolei
Małowiele, przysłowie mawia, iże venter[25],

90 
Si comedit nimium, non studet libenter.

Słonko zaś, iż nie jada, za chmurę się skryło,
Bo wytrzeszczać[26] przy stole niegrzecznie by było.
Ludzie jedząc, kazania chwalą i pogodę,
A ze rzeki Cedronu czerpią dłonią wodę.

95 
Lecz w służbie bożej nigdy odpoczynku nie ma:

Nim zegar z popołudnia brzmiał godziny dwiema[27],
Znowu śpiewak nagórny[28] stanął na ambonie,
Laską swą kalwaryjską uzbroiwszy dłonie,
Znowu pieśń przepowiadał nutą i słowami.

100 
A ludzie wtórowali świeżymi głosami.

Jak słońce Bogu służy, jego idąc drogą,
Tak dziś rzesze dzień święcą, idąc, jako mogą
To w górę, to w doliny, to w słońca upały,
A chociaż mdłe nóg siły jakoś spocząć chciały,

105 
Widząc trawnik chędogi w brzozowiny cieniu[29],

Nie usiadły, bo mierzą odpust po strapieniu:
Trud im większy, tym większa dla nieba zasługa.

O drógo krzyża Pana, jakóżeś ty długa!

A tu nieść krzyż tak ciężki, tu głęboka rana

110 
Na ramionach niewinnych jakby wyorana!

Być niewinnym Barankiem — a na śmierć skazanym,
Za winnych dać się zabić, a nie być poznanym,
Pałać ogniem miłości, a być pogardzonym,
Od uczni najwierniejszych nawet opuszczonym,

115 
Tyle nieść — a zwyciężyć — Jeden tylko zdołał —

On, który dziś w swe ślady swoje trzody zwołał.
O tym myśląc, wytęża każdy resztki siły,
Przecie się na Golgotę procesyje wzbiły
I słuchają kazania proboszcza Soboty[30],

120 
Który wie, jak ugodzić w umysł tej prostoty.

Łzą i potem skrapiają Golgoty szczyt goły;
Jeszcze ich dziś czekają rozliczne mozoły,
Ale znają przysłowie: „cierp, cierp, moje ciało
Kiedy ci się nie w raju, lecz w świecie żyć chciało!“

125 
Skończyło się kazanie. U Świętego Krzyża

Dzwonią: dotąd się wojsko kalwaryjskie zbliża.
Tam się kończy dzień pierwszy; podgórze zielone,
Stąd widok na pół świata: kapliczki skupione,
Krzyż Pański śród dwóch łotrów, lip chłodzące cienie,

130 
A na klasztor przedrogi tak lube spojrzenie,

Że, ktoby dziś i nogą nie zwiedził miejsc drogich,
Tu by przecie się stawił, łaknąc do słów błogich.
A ludek już przeczuwa, że jemu tu dają,
Co na dziś najlepszego dla pątników mają.

135 
Z dala już poglądają: „kto na kazalnicy?“ —

Przebaczmyż tej prostocie, wszyscyśmy grzesznicy!
„Proboszcz z Lipin! Michalski[31]! to młot na chachary[32],
Na kocendry, prezmuty, na ludzi bez wiary,
Złym i dobrym znajomy; których nie słów gradem,

140 
Tych naucza wzorowym swej trzody przykładem!“

Jako chrzan, jeśli dobry, już to nos i oczy
Wprzód, niż go skosztowano, łzy grubymi moczy:
Tak lud płakał, a szczerze, jeszcze przed kazaniem,
Szczerzej jeszcze i głośniej, gdy ksiądz jeździł na nim.

145 
Oj coć gadał, coć groził! ale skończył przecie,

Z wszech stron ludek się garnie, niemal się zagniecie,
Bo już chwila najświętsza! W komży, w nieszporniku[33]
I z monstrancyją w ręku do ludu bez liku
Z kościółka występuje w kaznodziei gronie

150 
Atanazy gwardyjan; stanął na ambonie,

Intonując hymn polski: „Święty Boże mocny,
A nieśmiertelny!“ Ludzie, jakby duch wszechmocny
Nimi władał, padając na kolana, klęczą,
I w największej pokorze słowa hymnu jęczą[34];

155 
Już moment przenajświętszy całodniowej pracy!


Cóż, że króle, cesarze warownych pałacy
Nie opuszczą, by widzieć te uroczystości,
O których im służalcy kłamią bezdrożności[35]?!
Podwiel[36] wasze poddaństwo do Boga się modli

160 
W swym języku, w swej wierze: nigdy się nie spodli,

Iżby rękę zbroiło w grzesznym uniesieniu;
Lecz kto w herostratowskim[37] czynie, w zaślepieniu
Podkopuje, kto targa groble oceanu:
Ginie, dom swój, kraj niszczy, a przyszłemu panu

165 
Pozostawi pustynie. Tam na długie lata

Ani pałac nie stanie ani nędzna chata.

Gdy najświętsze Imiona[38] wzywano pieśniami,
Panowało milczenie ponad tysiącami.
Kapłan, podnosząc ręce, pokornie z ambony

170 
Bogiem świat błogosławi, zwrócon w cztery strony.

Cichuteńkie milczenie — kapłan intonuje:
„Bądź pochwalon na wieki[39]!“ — a jemu wtóruje
Cała góra; powstały znowu szumy morza.
Nim[40] tą pieśnią dzień kończy, klęcząc, dziatwa boża,

175 
Spoczął boski majestat w ubogim mieszkaniu;

Rozpływały się rzesze. W szczerym pożegnaniu
Zabłysło jeszcze słońce ku górze, prowadzi
Lud w pobliskie kwatery[41] i w przyjaźni radzi,
By już spoczął. Aleć tu Rajski Dwór tak bliski!

180 
Wielu czyni do niego pobożne umizgi.

Tam tak dobrze się modli! tam się śpiewa łatwie
Tam tak słodko przy Bogu zgromadzonej dziatwie!
Już to pełny Dwór Rajski! Modlą się, śpiewają.
Lipy jakby rękami, szumiąc, zasłaniają,

185 
By wiatr ludu nie chłódził, a niebios oczęta

Patrzą na śpiewające, choć mdłe niebożęta.
W refektarzu klasztornym gości liczne grono:
Z powodu Kalwaryi w południe poszczono.
Teraz więc będzie coena[42], już wołają zęby:

190 
„Młócącemu wołowi nie zawięzuj gęby[43].“

Ksiądz Gwardyjan przeżeśnał stół, siebie i gości
Jedzą, jak się należy, smakuje im dości[44];
A wszystkim tak wesoło! Ojciec Atanazy
Aże w głos się uśmiecha, ale bez urazy

195 
Przystojności[45], on szczęśliw, iże tak wspaniale

Dzień święcono, przy takim pół świata udziale.
Co dwa, trzy mówi słowa, świętą Annę[46] chwali:
„Coć dobra święta Anna!“ Goście zaś się śmiali,
Widząc skarb serdeczności w niewinnej dziecinie.

200 
Pamięć takich odpustów w sercach nie wyginie.

Tu, niestety, ktoś wyrzekł kulturkampfu[47] słowo,
Jakby dalej rozmawiać już było niezdrowo,
Zamilkli! Na pytania tylko to gadano,
Co koniecznie potrzebne; wreszcie zapytano:

205 
„Czy tam zaś co nowego[48]?“ „A! dosyć na starym“ —

Odbąknął ktoś, — „takim nas niech nie dręczą darem!
Z Bytomia, z Mikołowa i z Królewskiej Huty
Szkólne siostry[49] wygnano, a łańcuch ukuty[50]
Czeka na ofiar więcej; Jezuici w Rudzie[51]

210 
Już się z domem rozstali, darmo płaczą ludzie!“

Znowu mówił ktoś, ale głosem przytłumionym:
„Wiecie już, iż nasz Biskup widział się zmuszonym[52]
Bez namyślań opuścić pruską swą stolicę?“
Jakby piorun uderzył w klasztorną dzwonnicę,

215 
Aże twarze pobladły, drżą od przerażenia;

Nie boją się dla siebie, znając głos sumienia,
Wiedzą, co mają czynić! —[53]
Ksiądz Gwardyjan powstawszy przerywa milczenie,
Mówiąc: „Składam za dzisiaj me dzięki! Pełnienie

220 
Obowiązków dla jutra niech, bracia Wielebni,

Stanie się Wam tak łatwe jak dzisiaj, a pewni[54]
Bądźmy boskiej nagrody. W tym jak dzisiaj rzędzie[55]
Kazanie po kazaniu jutro się odbędzie,
Początek u Upadku, koniec u Rafała,

225 
Tam pobłogosławienie[56], to już kolej stała.“


I smutno się rozeszli, co przyszli weseli!
Tak się smutek i radość w życie człeka dzieli[57].
Płacze, kiedy się rodzi, jęka, gdy umiera.
Choć się słońce niekiedy przez chmur tłum przedziera,

230 
Nikt nie powie, długo-li jeszcze będzie jasno,

Nikt nie pewien, czy gromy w dom jego nie trzasną.

W celi staruszek Dronia[58] siedzi na pościeli,
Od lat i prac nie małych głowa mu się bieli,
Zwiesił ją ku kolanom, a nim sen nadbieży,

235 
Pilnuje różańcowych jak zwykle pacierzy.

Cichuteńko w klasztorze, światła zgasły dawno,
Że więc i Reformaci[59] śpią, już wszystkim jawno.
Aż tu, czy w bliskiej celi, czy gdzieś w oddaleniu
Słyszeć częste jękania jakby w przesileniu.

240 
Słucha — znowu dosłyszał — a taki głos bieżał,

Jakbyś płaskim rzemieniem w gołość plec uderzał.
Aż mdło jemu na duszy, ale jeszcze słucha;
Jęk, bicze, słowa psalmu doszły jego ucha;
„Miserere… secundum[60]“.. tu głos długi jęka —

245 
„Tibi soli peccavi[61]“… znów uderza ręka!

„Cor mundum crea in me[62]“… już dalej nie słucha,
Tęskna jakaś lecz słodka w nim ożyła skrucha,
Że Ojce Reformaci Podwyższenie Krzyża,
Tak na ciele swym święcą! I on się uniża,

250 
Uklęknął na kolana, a łzą kropiąc łoże,

Wzdycha w imieniu wszystkich: „Bądź miłościw Boże!“

Tymczasem śpiewak Spińczyk w niemałym strapieniu:
Właśnie myślał o krótkim na sianie spocznieniu,
Aż tu bieży babina, ręką perswaduje[63],

255 
Że stary Błażej Śniadek naprawdę choruje.

Co robić? Czy po księdza? Teraz? Do stodoły? —
Ale cóż — gdyby umarł! Słusznie niewesoły
Ubiera się na nowo i z wizytą bieży,
Myśląc: ciśnie starego po hojnej wieczerzy!

260 
Błażej w koszuli leży na kłębo[64] skurczony,

Spińczyk czyni pytania jak lekarz uczony:
„Pokaż język! ha! wielki!“ — teraz rękę maca, —

„Aleć chuda!“ — do pytań więc lekarskich wraca:
„Coście jedli?“ — „Anu nic, ale konew wody

265 
Spiłem na kalwaryi.“ Spińczyk dał dowody,

Że się znaje[65] na rzeczy. Teraz więc o duszy
Błażka myśląc, choremu tak przemawia w uszy:
„A macie-li na sercu jeszcze co ważnego?“
„Warzonego nic, Franku, nie jadłem dnia tego,

270 
Ale owies mam grzany na brzuchu, bo baby

Mówiły, iż na poty coś ciepłego trza-by.“
Spińczyk już niecierpliwy rzecze: „Ja nie o tym
Mówię, bo ja nie leczę duszy rzęsnym potem[66],
Pytam tylko, czy, gdyby umrzeć wypadało,

275 
Serce wasze tu w świecie czego żałowało?“

„Ja toć, Franku! Mam w doma galociska nowe[67],
Jeszczem nigdy w nich nie był!“ „Odpowiedzi zdrowe!
Niewątpliwie!“ — rzekł Spińczyk; — „powstanie on rano!“
Niósł się więc bez obawy na usłane siano.

280 
Aleć tam czeka darmo, aż sen pożądany,

Co tu siły odnawia i uśmierza rany,
Sklei mdłe jego oczy; na tę, owę stronę
Przekłada chude nogi chodzeniem strapione,
Rozbiera, rozmyślając uczynki i słowa,

285 
Nic nie znalazł, za co by godność śpiewakowa

Sądu miała się lękać. Tu się przypomina
Smutna z starym Aleksym rozstania godzina,
Cóż to dał na pamiątkę? Nie odwłócząc, wstawa,
Aby znaleźć i czytać — będzie to zabawa

290 
Milsza, jak snu wyglądać nielitościwego.

Znalazł już papiór[68] zżółkły; rozwija; tu z niego
Sypią się jakieś prochy; były to ostatki

Listeczków suchych (może były niegdyś kwiatki);
Potem jakieś pisania... W wielkim niepokoju,

295 
Co tam będzie, zapala krótką świeczkę z łoju,

Udawa się do kąta, gdzie nie było siana,
Serce bije jak młotem — lecz choćby do rana
Miało potrwać czytanie, on na to nie zważy:
Drżącą ręką papióry[69] przybliża ku twarzy,

300 
Czyta słowa, a może za młodu pisane,

Bo litery wyraźnie i zgrabnie stawiane:


Orlik[71] chciał, by skrzydeł siły
Het, po stepie go nosiły,
Bo mu w gnieździe duszno, ciasno,

305 
A na stepie to tak jasno!

Znasz ty, orle, twoje łoże?
Aleć inne Zaporoże!
A kurenni[72] nie żartują,
Po kozacku zaczatują[73]!

310 
Ej, Koszowy, Atamanie!

Pohulaj przy teorbanie;
A ty orle, ty sokole,
Zwietrzaj[74] stepy i Podole!


2

Błogo, huczno w Ukrainie,

315 
Szczęście, nigdy tam nie minie,

Jeździec ładny,
Konik składny,
Już to leci, gdzie on skinie.
Ej, Kozaku, coć tak spiesznie,

320 
Co ci bujać tak uciesznie?

Gdzie ci śpiewa
Czarnobrewa?
A czy zdążysz błogocześnie[75]?


3

Co za szyja, co za lica,

325 
Jak rusałka krasawica!

A jagody —
Szczyt urody.
Hej, koniku, het na gody!
Co mi ojciec, co mi matka,

330 
Co mi ciasna domu klatka!

Konik hula,
Uszy stula:
Już pałacyk, już zazula[76].
Sypcież obrok konikowi,

335 
Bo nie zarży ku domowi,

Aż po mowie,
Aż po słowie;
Wszak i porwać my gotowi!


4

Znalazł orlik w górze szczele[77],

340 
Ale gniazda nie uściele;

A orlica —
Krasawica
W ciasnych murach i popiele[78].
Co tam mury, co tam kraty:

345 
W niebo strzeli mój skrzydlaty,

A spostrzeże
I wybierze
Swoje perły i bławaty.

Oj, spostrzeże, nie wybierze!

350 
Lecz wyskubie swoje pierze

I uściele
Się w popiele
I popłacze długo, szczerze…


5

Kto marnieje w ciemnym murze[79]?

355 
Kto tam wzdycha w tym kapturze?

Mdleje ręka,
Serce pęka;
Kogóż nie ma dzisiaj w chórze?
Gdzie to orlik, gdzie orlica?

360 
Komuż gore[80] ta gromnica?

Dwie mogiły
Się zgodziły —
Spoczął kaptur i przyłbica[81]!


6

Chcesz-li, piękna, święta góro,

365 
„Po orliku jedno pióro?

Gdy uściele
Swe piszczele
W twym parkanie[82]
I kurhanie?

370 
Stare orły gniazdo szerzą,

Już orlęta nie odbieżą
W Ukrainie[83]
I rodzinie[84]
Proch i śmieci

375 
Z pięknych dzieci.
7

Nie opuszczaj twego szczepu[85],
A nie wzdychaj mi do stepu,
Bo on smętny, choć rozmiły[86],
Ma on pieśni, ma mogiły!

380 
Święta Anna z małej wieży

Woła ludzi do pacierzy,
Szczęścia nie ma w Ukrainie! —
A czy będzie w tej dolinie[87]?
Cicho, smutno w Ukrainie,

385 
Cicho jak, gdy szczęście minie,

Woła wieża do pacierza,
Ale pusto w Żyrowinie[88].


Śpiewak[89] czyta i duma, aleć ani słowa
Nie zrozumiał; wie tylko, iże tu jest mowa

390 
O Orliku. Znał ci on człeka z Stolarzowic[90],

Co się pisał Orlikiem, chadzał do Miechowic,
Lecz nie z pierzem. Był sobie poczciwym górnikiem,
W ziemi na chleb zarabiał prochem i perlikiem[91],
Nie strzelał jak ów, w nieba; tak się więc domniewa,

395 
Że nie tego Orlika owa pieśń opiewa.

Lecz po co głowę łamać? Potrzeba jej będzie[92]
Jutro, pono bez głowy nikt się nie obejdzie.
Nadto mówił Aleksy: „Weźm to, w dalsze lata…[93]
Może pojmiesz, czym było… dla starego grata…“

400 
Zgasił światło, ale się do snu nie rozbiera,

Kiedyć środa podobno już na świat poziera[94].







  1. w. 3. Krzyża Pańskiego szczytne Podwyższenie — dzień 14 września.
  2. w. 6. wszechmocno wspaniale — przysłówek podwójny, wskazuje m. in. na skłonność Bonczyka w czasie pisania Góry Chełmskiej do tworzenia słów złożonych.
  3. w. 8. duch zuchwalczy — duch zuchwalstwa; przymiotnik: zuchwalczy utworzono od rzeczownika: zuchwalec.
  4. w. 15. Wszak go świat zowie — wszak ludzie, tworzący opinię świata, zowią lud, wymieniony w w. 10, gnuśnym.
  5. w. 17. gdy w ziemi struł młodzieńcze siły — gdy uprawiając ziemię, strawił, wyczerpał siłę młodości. Podobnie Trzy Cnoty 2: Duch swój pokój często struje, natomiast w G. Ch. IV 86: trawiąc pokarm duchowy, chleb cielesny jedzą.
  6. w. 23. do gór Twego Wnuka — do nieba, por. powiedzenie Pitasa III 33: Mnie ze wszystkich gór niebo wysokie.
  7. w. 28. w tych „wspomnieniach“ — cały poemat w tytule określony jest, jako wspomnienia z r. 1875.
  8. w. 29. Brama rajska — brama prowadząca na Rajski Dwór tj. plac przed kościołem, p. obj. I 119.
  9. w. 37. sypania — sąsieki, spichrze; wyrazu tego użył Bonczyk dwukrotnie w St. K. M. II 332 i III 389.
  10. w. 44. z Przenajświętszymi Boga Postaciami — z komunikantami.
  11. w. 45. wdłuż — wzdłuż; forma ta występuje w St. K. M. I 323 i VI 251.
  12. w. 56. nagórne obszary — przestrzenie leżące na górze. Przymiotnik: nagórny jako oznaczający rzecz, albo osobę, mającą związek z Górą św. Anny, występuje w II 211 w odniesieniu do kaznodziei, a IV 66 i 67 do śpiewaka, przewodnika kalwaryjskiego.
  13. w. 59. miejsca zebrań wzajemnych — wspólnych, punkty zborne.
  14. w. 63. ile krzyżów, tyle melodyj — każda bowiem kompania ma swój krzyż i śpiewa w pochodzie odmienne pieśni nabożne.
  15. w. 66. śpiewak nagórny — śpiewak, a raczej przewodnik, przepowiadający kompaniom słowa i melodie do ogólnego odśpiewania.
  16. w. 70. jak morze księżycem burzone — może być, że to porównanie ludu z morzem burzonym przez księżyc zawdzięcza Bonczyk Ujejskiemu (Ojcze nasz w Skargach Jeremiego: Niech światło twej łaski lud wzniesie zdeptany, Jak księżyc, co morze podnosi.)
  17. w. 79. Bogucki — proboszcz Bogucic, ks. Markefka, p. obj. II 424.
  18. w. 81. paszy odpustnej — pokarmu dla duszy uzyskanego w odpuście.
  19. w. 82. paszy ustnej — pokarmu dla ust.
  20. w. 83. duszątko — duszyczka, dusza; wyrazy zdrobniałe utworzone za pomocą przyrostka: -ątko od rzeczowników męskich i żeńskich są własnością Bonczyka, są to: trusiątko St. K. M. IV 236, łaszątko — St. K. M. VI 6; i G. Ch. VI 177, oraz duszątko St. K. M. VII 315 i tutaj.
  21. w. 84. strzewa — wnętrzności, żołądek; por. obj. III 132.
  22. w. 85. w niwie zamku Piłata — na łące wokół Domu Piłata.
  23. w. 86. Trawiąc pokarm duchowny, chleb cielesny jedzą — antyteza przygotowana poprzednio w w. 80—82.
  24. w. 87. Impositio crucis — kaplica jako II stacja drogi kalwaryjskiej (por. obj. III 135), była miejscem posiłku dla kaznodziejów.
  25. w. 89—90. Przysłowie łacińskie, oznaczające: Jeśli żołądek za wiele otrzymuje pokarmu, nie oddaje się chętnie nauce, ma uzasadniać skromny posiłek duchowieństwa (dawa po kolei małowiele).
  26. w. 92. wytrzeszczać — (domyślnie oczy), patrzeć łakomie.
  27. w. 96. brzmiał godziny dwiema — wybił godzinę drugą, o formie narzędnika l. mn. godziny, por. obj. I 292—293: z tajemnicy wyższymi.
  28. w. 97. śpiewak nagórny — por. obj. IV 56 i 66.
  29. w. 105. w brzozowiny cieniu — w cieniu lasku brzozowego; wyraz: brzozowina nieznany słownikom jęz. polskiego.
  30. w. 97. śpiewak nagórny — por. obj. IV 56 i 66.
  31. w. 137. Michalski — por. obj. III 429; słynął z energii słowa i czynu. Jako pierwszy proboszcz nowej osady przemysłowej: Lipiny, miał ks. Michalski wszelką zbieraninę społeczną, w której nie brakowało i szumowin. Jego oryginalna metoda duszpasterska, nacechowana nie tylko powagą patriarchalną i dobrocią, ale także energią ojcowską, była zwłaszcza z początku bardzo skuteczna, by przyzwyczaić zgromadzonych z różnych stron parafian do jarzma dyscypliny chrześcijańskiej.
  32. w. 137—138. na chachary, na kocendry, prezmuty — te wyzwiska przejęte przez ks. Michalskiego ze słownika robotników przemysłowych, wprowadza Bonczyk do literatury. Chachar, zapewne przejęty z języka czeskiego, oznacza włóczęgę, powsinogę, człowieka niskiego pochodzenia, kocender wyraz pochodzenia angielskiego, przejęty za pośrednictwem niemieckiego: Kokszinder, oznacza odpadki przy koksowaniu, w przenośni zaś wyrzutka społeczeństwa. Oba te wyrazy stały się bardzo popularne na Śląsku i niemal charakterystyczne dla gwary śląskiej na równi z pieronem; trzeci wyraz: prezmut zniknął i bodaj w G. Ch. został po nim jedyny ślad; pochodzi prawdopodobnie z niemieckiego: Pressmut, którego w słownikach niemieckich nie znalazłem, a oznaczał zabijakę i awanturnika. Takich wyrażeń musiało być sporo w kazaniach ks. Michalskiego, skoro Bonczyk w w. 139 mówi o „gradzie słów“, a w 144 o jeżdżeniu po ludziach.
  33. w. 147. w nieszporniku — w kapie; por. obj. St. K. M. VI rot.
  34. w. 154. jęczą — jąkają, wymawiają z jękiem i trudem; podobnie w St. K. M. VI 642: ludzie pieśń z nimi jęczą, VI 670: lud milczy, płacze, cicho jęka; w G. Ch. I 449: (każdy) z głębi serca: adoro Te, jęka, IV 16: (lud) w mnóstwie prześladowań jąka; IV 239: słyszeć częste jękania; IV 244: tu głos długi jęka: Tibi soli peccavi; V 552: w pierś się bijąc jęczy; VI 277: de profundis clamavi za zmarłego jęka.
  35. w. 158. bezdrożności — nieprawdopodobne bajki.
  36. w. 159. Podwiel — dopóki; por. obj. I 245.
  37. w. 162. Herostratos — zniszczył w r. 356 przez Chr. świątynię Artemidy w Efezie po to tylko, by sobie zjednać sławę.
  38. w. 167. najświętsze Imiona — imiona: Boga, Pana Jezusa, Najśw. Panny Maryi.
  39. w. 172. „Bądź pochwalon na wieki“ — właściwie: „niechaj będzie pochwalony“.
  40. w. 174. nim — podczas gdy; por. obj. III 49.
  41. w. 178. w pobliskie kwatery — do pobliskich miejsc noclegowych; por. obj. III 299.
  42. w. 189. coena — raczej cena, główny posiłek dzienny.
  43. w. 190. jest cytatem z ks. V Mojżesza (Deuteronomium) 25, 4: Nie zawiążesz gęby wołowi trącemu na pobojowisku zboże twoje, według listów św. Pawła I Do Koryntian 9, 9 i I Do Tymoteusza 5, 18: Nie zawiążesz gęby wołowi młócącemu.
  44. w. 192. dości — dość; por. obj. II 54.
  45. w. 195. przystojności — przyzwoitości, dobrego zachowania się.
  46. w. 198. Coć dobra święta Anna — Coś ci dobra św. Anna, wzgl. Widzicie, jaka dobra św. Anna.
  47. w. 201. Kulturkampf — wyraz, wzięty z odezwy przedwyborczej berlińskiego profesora medycyny Rudolfa Virchow’a z r. 1873, a potem używany na oznaczenie wszelkiej walki wytoczonej przez połączony z liberałami rząd pruski z Bismarckiem na czele, przeciwko Kościołowi katolickiemu (1872—1886). Chodziło przede wszystkim o prawo obsadzania parafij i stolic biskupich i o prawo nauczania religii, przy czym dużą rolę odgrywały germanizacyjne tendencje pruskie. Arcybiskup poznański Ledóchowski dostał się do więzienia, a wrocławski książę-biskup Förster uszedł podobnego losu tylko przez przeniesienie się do austriackiej części diecezji (1875).
  48. w. 205. Czy tam zaś co nowego? — czy tam znów coś nowego. Zaś w znaczeniu znowu użył Bonczyk także w St. K. M. II 355 i III 310, oraz w G. Ch. I 504: zaś odeszli, zaś przyszli.
  49. w. 208. Szkolne siostry — Arme Schwestern de Notre Dame, które miały swój śląski dom macierzysty we Wrocławiu, przy sierocińcu ad Matrem Dolorosam. Ich zakłady zamknięto w r. 1874.
  50. w. 208. Szkolne siostry — Arme Schwestern de Notre Dame, które miały swój śląski dom macierzysty we Wrocławiu, przy sierocińcu ad Matrem Dolorosam. Ich zakłady zamknięto w r. 1874.
  51. w. 209. Jezuici w Rudzie — Ruda należała pierwotnie do parafii Biskupice. 1869 wybudował hr. Ballestrem kościół w Rudzie, przy którym duszpasterstwo aż do r. 1874 sprawowali oo. jezuici.
  52. w. 212. p. obj. do IV 201.
  53. w. 217. Jest wierszem podpórkowym na wzór Wergiliuszowych tibicines w Eneidzie; por. obj. III 165.
  54. w. 220—221. wielebni — pewni — jest asonansem zamiast rymu; por. obj. II 119—120.
  55. w. 222. w tym jak dzisiaj rzędzie — w tym jak dzisiaj porządku; por. obj. III 420.
  56. w. 225. pobłogosławienie — błogosławieństwo na drogę.
  57. w. 227. Tak się smutek i radość w życie człeka dzieli — tak się smutek i radość rozdziela, miesza w życiu ludzkim.
  58. w. 232. staruszek Dronia — Dronia Amand, ur. r. 1806 w Lenartowicach (pow. gliwickiego), wyśw. 1832, był 1851 proboszczem w Sławięcicach, gdzie umarł 1886, jako dziekan dekanatu ujezdzkiego i radca duchowny.
  59. w. 235. Reformaci — franciszkanie, bo tej nazwy używali współcześni akcji poematu zakonnicy niemieccy. Użycie terminu, przysługującego dawnym mieszkańcom klasztoru, ma uzasadnienie w wieku ks. Droni, który jako dziecko słyszał o reformatach, a potem znał o. Brzozowskiego.
  60. w. 244. Miserere… secundum — domyślne: magnam misericordiam tuam — Zmiłuj się (nade mną, Boże,) według (wielkiego miłosierdzia Twego). Psalm L, 1.
  61. w. 245. Tibi soli peccavi — Tobiem samemu zgrzeszył (i uczyniłem złość przed Tobą). Psalm L, 6.
  62. w. 246. Cor mundum in me crea — Serce czyste stwórz we mnie. Psalm L, 12.
  63. w. 254. ręką perswaduje — gestykuluje rękami celem wyjaśnienia.
  64. w. 260. na kłębo — w kłębek, w kłąb; wyrazu tego narzeczowego użył Bonczyk jeszcze raz V 559.
  65. w. 266. znaje — zna się, forma narzeczowa użyta w opowiadaniu dla podkreślenia ludowego lecznictwa Spinczyka.
  66. w. 273. rzęsnym potem — rzęsistym potem; przymiotnika: rzęsny = rzęsisty, znanego w tym znaczeniu u Goszczyńskiego, użył Bonczyk jeszcze V 449.
  67. w. 276. Ja toć Franku! Mam w domu galociska nowe — znowu wiersz w narzeczu — A jakże, to ci (wiadomo) — Franku! Mam w domu spodnie nowe; w doma — przyimek zbyteczny,galociska — galoty.
  68. w. 291. papiór — papier; Bonczyk używa formy: papiór, obok: papier bez różnicy; w St. K. M. (p. obj. tamże III 35), w Pam. Szkol. Miech. 166 jest tylko papier, a w G. Ch. w tym miejscu i IV 299 papiór i papióry.
  69. w. 299. papióry — zob. obj. poprzednie.
  70. w. 302—387. stanowią według treści pieśni IV: Pamiętniki Aleksego, a raczej są jego poezjami (dumkami), napisanymi w młodości. Wzór wprowadzenia pieśni lirycznych do poematu epicznego mógł Bonczyk znaleźć w literaturze polskiej w Konradzie Wallenrodzie Mickiewicza, w Żmiji Słowackiego, w Zamku Kaniowskim Goszczyńskiego itp. a najpewniej w Marii Malczewskiego ww. 681—712, 733—779, 1312—1329. Forma wszakże dumek Bonczyka zbliża go do wstawki lirycznej w Zamku Kaniowskim cz. III ust. 4 (Wypłyń, wypłyń, zza obłoku), a jeszcze więcej przypomina niektóre dumki Zaleskiego i lirykę Pola, o czym była już mowa we Wstępie.
  71. w. 302. Orlik — bohater tego ustępu, a więc Damian Gaszyna. Nazwa ta może oznaczać młodego orła, równoznacznik młodego junaka, ale Bonczyk użył jej także (por. IV 390) jako imienia własnego. W takim razie nasuwa się analogia z Orliką bohaterką Zamku Kaniowskiego, oraz prawdopodobieństwo, że Bonczyk czytał gdzieś o Filipie Orliku (zm. 1728). następcy Mazepy, hetmanie kozackim, stojącym po stronie Turcji. Domysł ten popierają wiersze IV 310—313 i VI 252—256. O rodzie baronów śląskich Orlików czytał Bonczyk w Heneliusa Silesiographia VIII 522—523. Niektórzy Orlikowie osiedlili się w Polsce i przez dwa pokolenia dzierżawili ruskie żupy solne. Filip Orlik pisał wiersze polskie.
  72. w. 308. kurenni — kozacy należący do jednego kurenia (obozu).
  73. w. 309. zaczatują — zaczają się, rozstawią czaty; nowotwór Bonczyka.
  74. w. 313. zwietrzaj — przelatuj jak wiatr; zwykłe znaczenie: węszyć, w tym miejscu nieodpowiednie.
  75. w. 323. błogocześnie — szczęśliwie na czas; o złożonych przymiotnikach w G. Ch., p. obj. I 305.
  76. w. 333. Już pałacyk, już zazula — szerzej ten szczegół rozprowadzony w opowiadaniu przedśmiertnym br. Aleksego (VI 93—98).
  77. w. 339. szczele — szczelinę, nowotwór Bonczyka dla rymu.
  78. w. 343—344. W tych wierszach krótko zaznaczona treść VI 234—249.
  79. w. 354—356. Odpowiednikiem tych 2 zwrotek są w opowiadaniu br. Aleksego ww. VI 155—268 i 286—293.
  80. w. 360. gore — pali się; por. obj. III 218.
  81. w. 363. kaptur i przyłbica — kaptur mnisi Anny i przyłbica rycerska Damiana.
  82. w. 368—369. W twym parkanie i kurhanie — za twoim ogrodzeniem w mogile. Kurhan zamiast grobowiec w podziemiach kościółka św. Krzyża pojawia się ze względu na obraną formę dumki.
  83. w. 372. W Ukrainie — na Ukrainie.
  84. w. 373—375. stanowią przeciwstawienie do 370—372; myśl tej zwrotki jest taka: że choć starzy Gaszynowie rozszerzają swoją siedzibę, żeby młodzi nie odbiegli od nich na Ukrainę, to przecież rodzina będzie miała z pięknej pary tylko proch i śmieci.
  85. w. 376. twego szczepu — twej rodziny.
  86. w. 378. rozmiły — bardzo miły, często także roztomiły.
  87. w. 384—387. Ta zwrotka nawiązuje do zakończenia Marii Malczewskiego:
    I cicho — gdzie trzy mogił w posępnej drużynie;
    I pusto — smutno — tęskno w bujnej Ukrainie.
  88. w. 387. w Żyrowinie — w Żyrowie, nazwa zmieniona dla rymu, podobnie, jak Siemianowice w III 427 na: Siemianowinę.
  89. w. 388. Śpiewak — Spinczyk.
  90. w. 390—394. W wierszach tych występuje ironia Bonczyka; przecież jego br. Aleksy powstał z wzoru pospolitego, z Wincentego Biasa ze Szczepanowic, który również nie strzelał, jak ów w niebo i był tylko poczciwym pustelnikiem.
  91. w. 393. prochem i perlikiem — rozsadzał w kopalni prochem kruszec i odbijał go od skały perlikiem, tj. młotkiem górniczym.
  92. w. 396—397. Rym: będzie — obejdzie — oddaje wymowę gwarową Bonczyka; por. obj. I 295—296.
  93. w. 398—399. są powtórzeniem III 236—237.
  94. w. 401. Kiedy środa podobno już na świat spoziera — Bonczyk, presuwając akcję odpustu na Podwyższenie Krzyża z r. 1874 na 1875 (p. obj. I 539 i II 5), pomylił prawdopodobnie rachubę dni tygodnia i przeskoczył 1 dzień. W r. 1875 dzień Podwyższenia Krzyża św. przypadał na wtorek. O czasie tworzenia akcji szerzej we Wstępie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Norbert Bonczyk, Wincenty Ogrodziński.