Dosyć trudno będzie odpowiedzieć na pytanie, postawione w nagłówku. Trudność polega nie na tem, żeby statystyki odpowiedniej nie było, tylko że ona jest bądź fałszowana, bądź nieumiejętnie robiona. Do fałszowania przyczyniają się względy polityczne, nakazujące np. w Niemczech lub Brazylii zmniejszać
ilość Polaków jak można najbardziej; do nieumiejętności zaś zaliczyć trzeba długoletnie kwestye: na czem oprzeć kwalifikowanie narodowościowe ludności? Dopiero w ostatnich czasach, i to nie wszędzie, pytanie to rozwiązane zostało w zasadzie pomyślnie. Jak mianowicie? Oto tak, że o przynależności narodowej stanowi ostatecznie wola i świadomość jednostki. A język? a pochodzenie? a kultura? Są to niewątpliwie cechy bardzo doniosłe, przeważnie decydujące, jednak niezawsze. Mamy naprzykład Belgijczyków i Kanadyjczyków, używających wyłącznie języka francuskiego, a uważających się za naród odrębny; mamy znów Alzatczyków lub Bretończyków, mówiących mało, lub wcale nie mówiących po francusku, a przecież Francuzów z przekonania i z woli. Podobnie rzecz się ma ze Szwajcarami. Więc chociaż z cech zewnętrznych jednostki można prawie zawsze wyrozumieć jej przynależność narodową, należy wszakże zachować pod tym względem ostrożność. Dlaczego o tem mówimy? Dlatego, że uwagi nasze powinny w pewnej mierze wytłumaczyć czytelnikowi i trudność statystyki narodowościowej wogóle i fakt fałszowania naszej statystyki np. przez Niemców. Opierając [20]się na drobnych różnicach językowych, natworzyli oni różnych „Wasser-polaków“, „Górnoszlązaków“ i t. p., kiedy tu chodziło o jeden jedyny w swym składzie plemiennym naród polski. A później od „wasser-polaków“ łatwo było przejść... do Niemców. Dlatego takiej statystyce ufać nie możemy, dlatego mamy prawo o niej mówić, że jest tendencyjnie na naszą niekorzyść dokonywana. Z tych i wielu innych powodów dotychczas nie mieliśmy i — nie mamy dokładnej statystyki Polaków na świecie. Pod tym względem i obecnie jeszcze cyfry są niezupełnie ścisłe, a w wydawnictwach obcych nawet zgoła fantastyczne. W jednej np. z popularnych encyklopedyi niemieckich czytałem niedawno, że Polaków jest aż... 9 milionów; Larousse podaje 20 milionów, wiedeński Taschen-Atlas Hickmana 12 mil. i t. d. Zupełnie jak gdyby chodziło o czarnych z państwa Kongo! Pierwszym, który podjął trud obliczenia wszystkich Polaków według metody naukowej, był Filip Sulimierski, twórca Słownika Geograficznego. Ogłosił on w r. 1883 w Ognisku rozprawę statystyczną, której wnioskiem było, że Polaków jest „z górą 12 milionów“. Wyrażenie to pozwala odrazu na domniemanie, że Sulimierskiemu brakło cyfr pewnych i dokładnych. Tak też rzeczywiście było. Później pojawiały się różne drobne rozprawki, dotyczące bądź całości narodu (Szymańskiego w Orędowniku), bądź jego części (Ekonomista z r. 1882), i one jednak szwankowały na wielu punktach. Dopiero Edward Czyński rozprawą swoją p.t. „Etnograficzno-statystyczny zarys liczebności i zasiedlenia ludności polskiej“ {Wisła, 1887, zeszyt I do VI) rozpoczyna szereg prac poważnych i ściślejszych. I on jednak z góry zastrzega się, że nie ma nadziei rozwiązania tak trudnego zadania, „brak bowiem dokładnych cyfr etnograficznych, albo, co jeszcze gorsze, brak zupełny wszelkich danych statystycznych kładą temu tamę“. Przytem ostrożność tego badacza — aby nie okazać przesady w obliczaniach na naszą korzyść — była tak wielka, że uwierzył zbyt ślepo statystyce urzędowej, nie znającej np. Polaków w Gdańsku, w pow. elbląskim i wałeckim i t. d. i t. d. Wskutek tego cyfry ogólne musiały wypaść zbyt skromnie, jak to w następstwie częściowo stwierdzone zostało. [21]W roku 1898 dokonał nowych obliczeń p. Franciszek Olszewski. W artykule, drukowanym w Kuryerze Warszawskim, (i w Kalendarzu Katolickim z r. 1901), bierze on za podstawę liczby Czyńskiego i uzupełnia je obrachunkiem przyrostu naturalnego tudzież nową statystyką rosyjską. W dwa lata później podejmuje tę samą pracę w Miesięczniku Kuryera Polskiego p. Ludwik Straszewicz, ale już na podstawie lepszych materyałów. Wreszcie w lipcu 1902 r. prof. Wł. Czerkawski przedstawił wydziałowi historyczno-fiłozoficznemu Ak. Umiejętności w Krakowie pracę swoją p. t. „Badania nad ilością Polaków i ich ugrupowaniem w krajach zagranicznych“. Rozprawy tej, spoczywającej dotychczas, jeżeli się nie mylimy, w rękopisie, nie mieliśmy pod ręką w chwili pisania niniejszego. Tylko cyfry ogólne zakomunikowane zostały w sprawozdaniach i te przytoczymy na właściwem miejscu. Czy autor niżej podpisany przychodzi do czytelnika z nowym i lepszym dokumentem statystycznym? Niestety, nie mogę tego o sobie powiedzieć; przeciwnie, odrazu mówię, że nie mam zamiaru pisać rozprawy naukowej; pragnę tylko dać czytelnikowi wyobrażenie mniej więcej dokładne o stanie kwestyi. Natomiast niech mi wolno będzie zapewnić go, że starałem się w miarę możności zapoznać się bezpośrednio z materyałem surowym i fragmentarycznym, że usiłowałem uwzględnić wszystkie najnowsze dane statystyczne, że wreszcie spożytkowałem niektóre cyfry, świeżo ujawnione i publikacyom wymienionych wyżej autorów nieznane. Te ostatnie dotyczą między innemi Polaków w Stanach Zjednoczonych i w Brazylii. Powtórzę tu jeszcze za Czyńskim, że byłoby rzeczą bardzo ciekawą poznać liczebność ludności polskiej nietylko w stanie statycznym, lecz i dynamicznym, poznać fluktuacye tej liczebności w ciągu czasu pod wpływem różnych okoliczności. Atoli brak materyału porównawczego stoi temu w najwyższym stopniu na zawadzie. Swoją drogą, gdzie będzie można, uczynimy odpowiednie zestawienia, sięgając nawet odleglejszych czasów.
Trzy rozbiory Rzeczypospolitej, a następnie traktat wiedeński przyłączyły do Prus około 54.300 km.2 z ludnością paromilionową. Z krajów polskich rząd pruski utworzył dwie prowincye: W. Ks. Poznańskie i Prusy Zachodnie. Oprócz tego Polacy żyją jeszcze na terytoryach, dawniej już przyłączonych do Prus: na Szląsku i Mazurach pruskich. Ludność ta prawie na całym obszarze jest uświadomiona, poczuwa się do narodowości polskiej i daje tego niezliczone dowody. W początkowych latach po rozbiorze Polski przy spisach odróżniano tylko w prowincyach polskich wyznanie i na podstawie tego obliczano dopiero poszczególne narodowości. Zrazu było to możliwe, dopóki prąd kolonizacyjny nie naniósł do dzielnic polskich liczebnie dość silnej warstwy Niemców katolików. W latach 1827 i 1828 wstawiono w regencyi opolskiej i gumbińskiej nową rubrykę „języka kościelnego“. Zdawałoby się — pisze Komorowski — że język, w jakim ktoś odmawia pacierz, może dać najlepszą wskazówkę czyjejś narodowości. Tymczasem wiadomo, że na Szląsku do ostatnich czasów ludność powszechnie używała książek czeskich do modlenia się, podobnie jak u Kabatków, Mazurów pruskich przeważnie niemieckie są w użyciu. Zaprzestano zatem tej nieudanej próby, a przystąpiono do bezpośredniego rozdziału ludności na podstawie własnego przeświadczenia, dając kategoryczną odpowiedź na zapytanie: Polak czy Niemiec? Była to jednak zawczesna jeszcze próba. Zwrócono się zatem po r. 1830 do języka, rozmaicie pojmowanego, a od r. 1843 zaczęto już przechylać się na stronę „języka rodzinnego“. W r. 1890 wprowadzono rubrykę „języka ojczystego“, w r. 1895 znowu jej nie było, w r. 1900 uwzględniono ją. [23]Komorowski słusznie zwraca uwagę, że rubryka taka nie wystarcza, że przedstawia ona pole do znacznych nadużyć politycznych, zwłaszcza tam, gdzie lud niedokładnie rozumie podrzędne znaczenie dyalektów: kaszubskiego, mazurskiego, szląskiego i t. p. Z tego powodu cyfry, sporządzone przez niemiecki urząd statystyczny, powinny podledz kontroli i korekturze. Ogłoszony w połowie r. 1902 wynik spisu ludności z roku 1900-go przedstawia cyfry następujące: Język polski podało jako język ojczysty osób 3.086.489 (1.495.374 mężczyzn i 1.591.115 kobiet). Język „mazurski“ jako język ojczysty 142.049 Język „kaszubski“„„„100.213. Oprócz tego znalazło się sporo osób, które mówiły „dwoma językami“. Jakim sposobem można posiadać jednocześnie dwa języki ojczyste? — tego, oczywiście, urzędowa statystyka niemiecka nie wyjaśnia. Tak więc mówiły:
Po niemiecku i po polsku .....
169.634
osoby
Po niemiecku i „po mazursku“ ...
10.898
„
Po niemiecku i „po kaszubsku“ ...
1.052
„
Statystyka ta staje się niedokładną, o ile chodzi o oznaczenie narodowości przez stworzenie rubryki „mówiących po niemiecku i obcym językiem“, przez co chciano obniżyć liczbę osób pochodzenia nie niemieckiego, a równocześnie zwiększyć liczbę niezdecydowanych pod względem narodowościowym. W rzeczywistości zaś statystyka ta wykazuje tylko liczbę tych, którzy z jakiejkolwiek przyczyny, głównie z powodu zależności służbowej lub urzędniczej, nie śmieli przyznać się otwarcie do narodowości „obcej“. Nadto rozdzielono Polaków zupełnie dowolnie, według powiatów, które zamieszkują, na Polaków, Mazurów i Kaszubów. Z uwzględnieniem tego wszystkiego, ze statystyki urzędowej wynika, że w r. 1900 w granicach państwa niemieckiego mieszkało Polaków: 3.086.489+142.049 („Mazurów“)+100.213 („Kaszubów“)+189.634 („niemieckich Polaków“)+10.898 („niemieckich Mazurów“)+1.052 („niemieckich Kaszubów“), czyli ogółem
było w r. 1900 w Państwie niemieckiem, według urzędowej statystki niemieckiej,
3.510.355 Polaków.
[24]I ta cyfra jest zapewne raczej jeszcze za niska, niż za wysoka. Przypuszczenie bowiem, że którykolwiek Niemiec pod koniec roku 1900, wobec urzędowej akcyi i agitacyi antypolskiej miałby przyznać się do używania języka polskiego obok niemieckiego w stosunkach domowych, jest zupełnie wyłączone. Z drugiej strony zaś stwierdzono, że w Prusach i na Pomorzu urzędnicy, mimo protestów, zapisywali jako „Niemców“ wielką liczbę Polaków z nazwiskami niemieckiemi.
Ze statystyki powyższej okazuje się, że dotychczasowe obliczenia, dokonywane przez Polaków, a będące zwykle poprawkami spisów urzędowych, przedsiębrane były pod hasłem nadmiernej ostrożności. Komornicki na podstawie głównie statystyki szkolnej dawał cyfry takie (dla r. 1890)
W. Ks. Poznańskie ...
1.098.455
Prusy Zachodnie ....
526.841
Prusy Wschodnie ....
377.122
Szląsk ........
1.130.603
Inne prowincye pruskie około
100.000
Razem Kr. Pruskie .
3.233.021
Straszewicz dla r. 1900 podniósł ją do 3.400.000. Olszewski znalazł tylko 3.160.000. Widzimy, że nawet statystyka urzędowa przyznaje ilość daleko większą, chociaż, jak to podnosiły w swoim czasie pisma poznańskie, niewolna ona była od tendencyi politycznych. Czy żywioł polski w Państwie Niemieckiem stosunkowo wzmaga się liczebnie lub opada, na to odpowiedzieć stanowczo jeszcze nie można. Oczywiście, bezwzględnie biorąc, cyfra ludności wzrasta. Według Tetznera (Die Slawen in Deutschland) w r. 1858 było
Polaków
wraz
z Mazurami
i Kaszubami)
.....
2.009.816
W r.
1861
„
„
.....
2.265.042
„
1864
„
„
.....
2.356.800
„
1867
„
„
.....
2.436.800
„
1890
„
„
.....
2.977.951
Dodajmy do tego cyfrę obecną .......
2.510.335
a przekonamy się, że żywioł polski rośnie tam stosunkowo szybko. Inaczej natomiast przedstawiają się rzeczy, gdy weźmiemy je w porównaniu z rozwojem żywiołu niemieckiego. [25]Według Komornickiego, w latach 1816 — 1849
Polacy
wzrośli
o
...
55.38%
zatem
..
± 37.91%
Niemcy
„
„
...
93.29%
Ludność ogółem wzrosła o
68,45%
zatem
Polacy
– 13.07%
Niem.
+ 24.84%
W latach późniejszych stosunek ten znacznie się zmienia na korzyść Polaków, tak że przy porównaniu np. procentów ludności polskiej z r. 1890 z procentami z r. 1867 okazał się taki udziałowy przyrost tej ludności:
W regencyi
gdańskiej ...
+1.18%
„
kwidzyńskiej ..
+2.47%
W Prusach
zachodnich ...
+1.86%
Niemcy starają się osłabić znaczenie tych cyfr dowodzeniem, że „spis z r. 1867 podawał mniej Polaków, niż było w rzeczywistości“. Starajmyż się więc zapamiętać to zdanie i... zachowywać na przyszłość odpowiednią ostrożność. Jeszcze kilka słów o geograficznym rozdziale ludności. Spoglądając na mapę wraz z Czyńskim, widzimy, że 1) W W. Ks. Poznańskiem i Prusach Zachodnich ludność przeważnie polska zamieszkuje przedewszystkiem dwie terytoryalne grupy: a) Jedną w formie nieregularnego czworokąta, opartego podstawą o granicę Królestwa, pomiędzy Wieruszowem, Wschową, Międzychodem i Toruniem; b) drugą w formie półwyspu etnograficznego na lewym brzegu Wisły, pasem, ciągnącym się od samego morza Bałtyckiego (Polacy w Pucku, dawnym porcie za Władysława IV, dotykają morza) 5—10 mil szerokości, około 20 mil długości, aż do granic Królestwa koło Torunia, przyczem pas ten koło Chełmna przekracza Wisłę. Na prawym brzegu Wisły znajduje się też polska wyspa etnograficzna koło Sztumu. Podług Böckh'a terytoryum przeważnie polskie zajmuje w Prusach Zachodnich 110 mil kw. i 1400 osad. Obie powyższe grupy rozdzielają kolonie niemieckie, założone przez Fryderyka II nad Notecią i ciągnące się aż do Torunia. 2) Na Szląsku niema tak silnego zmieszania dwu narodowości, jak w Poznańskiem i Prusach Zachodnich. Mniej więcej prosta linia, przeprowadzona od Krotoszyna na Brzeg do Prądnika [26]i potem do granicy austryackiej w Morawskiej Ostrawie odgranicza terytoryum polskie od niemieckiego. Pierwsze, podług Böckh'a, zajmuje 175 mil. kw. i 2.795 osad. 3) Na Mazurach ciągnie się ludność polska pasem równoległym do granicy Królestwa, na południe linii od Olecka aż do Lubawy; pas ten ma szerokości 8—10 mil. Wogóle, podług Böckh'a, ludność polska przeważa na terytoryum 923 mil kw. z 11.488 osadami.
II. Państwo Rosyjskie.
Traktaty z r. 1772, 1793, 1795 przyłączyły do Rosyi Litwę, Białoruś i Małoruś, stanowiące dzisiaj 9 gubernii kraju Zachodniego, który wraz z obwodem Białostockim, przyłączonym w r. 1807. przedstawia powierzchnię 468.543 km.2 (8.504 mil kw.) i z górą 20.000.000 ludności. Traktat wiedeński (1815) przyłączył do Rosyi jeszcze większą część b. Księstwa Warszawskiego, która dzisiaj stanowi 10 gubernii Królestwa Polskiego o powierzchni 126.945 km.2 (2.305 mil kw.) i 9½ milionach ludności. Oba te kompleksy terytoryalne rozpatrzymy oddzielnie.
Królestwo Polskie.
Dane statystyczne, dotyczące obchodzącej nas kwestyi, są tutaj bardzo niepewne. Obrachunek nie może być przeprowadzony z cyfr bezpośrednich, bo ich dotychczas niema: rezultatów spisu jednodniowego z r. 1897 nie ogłoszono jeszcze w działach, uwzględniających narodowości. Oczywiście, te obliczenia pośrednie nie mogą zawierać zbyt wielkich błędów, w każdym jednak razie muszą być traktowane jako niezupełnie ścisłe. P. Straszewicz oparł się na urzędowej statystyce ludności z r. 1892, sporządzonej przez warszawski Komitet Statystyczny. Jest tam podział mieszkańców na wyznania na zasadzie ksiąg ludności. Wyznanie nie może stanowić, jak to pisaliśmy już we wstępie, w ostatniej instancyi o narodowości, przeto oparcie to nie jest zupełnie pewne. Bądź co bądź atoli, nie mając innej drogi, musimy go użyć. [27]Komitet statystyczny całą ludność Królestwa w r. 1892 obrachował na 8.808.969 głów. W tem było:
Cytowany wyżej autor tak dalej rozumuje: Do narodowości polskiej zaliczyć należy przedewszystkiem katolików, odtrąciwszy tylko ludność litewską powiatów: Władysławowskiego, Maryampolskiego, Kalwaryjskiego, Sejneńskiego, Wyłkowyskiego w gub. Suwalskiej. Cała wiejska ludność katolicka tych powiatów wynosiła 332.415 głów, co stanowi 3.77% całej ludności Królestwa. Tym sposobem ludność polsko-katolicka zredukowałaby się do 72%. Należy jednak pamiętać, że w owych okolicach mieszka również sporo Polaków przy dworach, a nawet są wsie prawie całkowicie polskie. Do narodowości polskiej należą też wszyscy niemal Kalwini i naturalnie pewien procent (może znaczny) ewangelików i żydów. Można tedy uznać, że w Królestwie Polacy tworzą 75% ogółu ludności. Ponieważ ludność Królestwa Polskiego wynosiła w początku 1897 roku 9.455.943 głów (według spisu jednodniowego), więc wtedy było Polaków 7.091.958. Doliczywszy do tego przyrost w stosunku 1% za lat 4, otrzymamy na koniec 1900 r. przeszło 7.300.000 Polaków w Królestwie Polskiem. P. Straszewicz, czyniąc powyższe obliczenia, nie był jeszcze w posiadaniu danych spisu jednodniowego z r. 1897, dotyczących wyznań. My je mamy już pod ręką i widzimy, że mimo pewnych drobnych niezgodności cyfrę powyższą można przyjąć za najbliższą prawdy. Według rzeczonego spisu, katolików w Królestwie w r. 1897 było 6.987.467, t. j. 74.32%, a więc nieco mniej, niż pan Str. wyrachował. Natomiast przyrost naturalny wzięty został niewłaściwie w wysokości 1%, kiedy naprawdę wynosi on 1.5%. Załęski przytacza, że w r. 1872 Królestwo liczyło 6½ milionów [28]mieszkańców, a w r. 1897 — 9½ mil. Powiększenie wynosi prawie 45% (44.85%), co daje na roczne powiększenie 1.5%. Ten ostatni zatem procent przyrostu w Królestwie musimy uwzględniać przy wszelkich obliczeniach: nie mamy żadnego powodu bawić się tutaj w skromność. Dodam jeszcze, że i p. Olszewski doszedł do takiej samej prawie cyfry ludności polskiej w Królestwie: opierając się na obliczeniach Czyńskiego i na normie przyrostu rocznego, znalazł on w r. 1897 ilość 6.951.033 Polaków w Królestwie. Gdy uwzględnimy cztery lata ubiegłe, t. j. do stycznia r. 1900, do którego wszystkie nasze obliczenia pragniemy sprowadzić, to otrzymamy różnicę między naszym a p. Ol. obrachunkiem stosunkowo nieznaczną. Zanim przejdziemy do dalszego ciągu naszych poszukiwań, zatrzymajmy się jeszcze na obliczeniu ludności prawosławnej w Królestwie Polskiem. Z zestawień danych urzędowych z „Kalendarza astronomicznego“ możemy ułożyć tabelę, przedstawiającą wzrost liczebny tej ludności w Królestwie, a mianowicie:
W roku
1855
...
4.318
„
1859
...
4.836
„
1893
...
442.011
w Warszawie zaś wzrost ten tak się przedstawia:
W roku
1857
...
1.565
„
1859
...
1.590
„
1874
...
7.674
„
1893
...
18.096
Kraj Zachodni.
Krajem Zachodnim nazywają się gubernie: Kowieńska, Wileńska, Grodzieńska, Mińska, Mohilewska, Witebska oraz Kijowska, Podolska i Wołyńska. Polacy w tych guberniach stanowią tylko mniej lub więcej silne nawarstwowienie, jakkolwiek kulturalne i ekonomiczne ich znaczenie jest poważne. Ludność włościańska, stanowiąca główną część zaludnienia tego kraju, należy do narodowości litewskiej (gub. Kowieńska i część Wileńskiej), białoruskiej (pozostała część gub. Wileńskiej, gub. Grodzieńska, Mińska, Mohilewska i część Witebskiej) i małoruskiej (gub. Kijowska, Podolska, [29]Wołyńska oraz południowa część Mińskiej i Grodzieńskiej). Północne części gub. Witebskiej zamieszkane są przez Łotyszów. Co się tyczy źródeł, z których możnaby zaczerpnąć danych etnograficzno-statystycznych, to one są w stanie opłakanym. Jedyny sposób określenia mniej więcej przybliżonego ludności polskiej w tych dzielnicach spoczywałby w obliczeniu ilości katolików. Ale trzeba pamiętać, że w Kraju Zachodnim, oprócz Polaków, między katolikami są jeszcze Litwini ze Żmudzinami i Łotysze, oraz tu i owdzie Niemcy. Z drugiej strony jest też tutaj pewna liczba Polaków-kalwinów. Niepodobna więc marzyć nawet o tem, aby się na tej podstawie dało przedstawić jako tako dokładny obraz liczebności naszej w tych guberniach, jakkolwiek jest to, powtarzamy, jedyna podstawa do podobnej statystyki. Najsumienniejsze studya obliczeniu Polaków w Kraju Zachodnim poświęcił Czyński. Zużytkował on bardzo duże materyały, odwołał się do najrozmaitszych metod i rozumowań. Na nim też, zupełnie słusznie, oparli się następnie autorowie, piszący o statystyce Polaków. Zanim przytoczymy wyniki tych badań, zwrócić należy uwagę, że w gub. Grodzieńskiej dwa powiaty posiadają większość mieszkańców narodowości polskiej: Sokólski (75,5%) i białostocki (65,3%). W 14 powiatach ludność polska stanowi więcej niż 1/5 ludności ogólnej. Są tu mniejszości przeważnie bardzo poważne: pow. Wilejski (40,6%), Bialski (37,6%), Dziśnieński i Dryseński (po 37,3%), Wyłkowyski (37,2%), Lidzki (37,0%) i t. d. Te części gub. Grodzieńskiej należą jeszcze do etnograficznego obszaru polskiego. P. Olszewski, wziąwszy liczby procentowe Czyńskiego, a ogólną ludność gubernii ze spisu jednodniowego, ułożył taką tabelkę:
ogółem
Polaków
% Polaków
Gub.
Podolska ...
3.031.040
304.619
10.05
„
Wołyńska ...
2.999.346
316.230
10.61
„
Kijowska ...
3.564.433
126.537
3.55
„
Wileńska ...
1.591.912
375.691
23.60
„
Grodzieńska ..
1.615.815
471.817
29.20
„
Mińska ....
2.156.343
288.949
13.40
„
Mohilewska ..
1.707.613
76.359
4.46
Witebska ...
1.502.895
100.840
6.71
„
Kowieńska ..
1.549.972
49.754
3.21
19.719.369
2.100.796
10.60
P. Straszewicz dolicza do tego przyrost (1%) za lat cztery i otrzymuje ogółem około 2.200.000 Polaków w 9 guberniach Zachodnich, pod koniec r. 1900. Podobno obliczenia p. Grendyszyńskiego, oparte również na rubrycelach kościelnych (z r. 1895) i zestawione z cyframi statystyki poborowej, prowadzą do tej samej prawie liczby ogólnej. Niestety, pracy tej nie mamy pod ręką, a ze znanych nam wyciągów trudno rozpoznać, jaką metodę autor dla swego celu zastosował. Pozostaje nam jeszcze zapisać, że, według spisu jednodniowego z r. 1897. katolików było w Kraju Zachodnim 3.803.757, a w szczególności:
mężczyzn
kobiet
% ogólnej ludności
W gub.
Wileńskiej ...
460.606
475.221
58.81
„
Witebskiej ...
175.620
181.686
23.99
„
Wołyńskiej ...
147.275
149.559
9.93
„
Grodzieńskiej ..
190.349
194.085
23.99
„
Kijowskiej ...
54.844
54.558
3.07
„
Kowieńskiej ...
571.471
614.907
76.62
„
Mińskiej ....
109.606
109.852
10.22
„
Mohilewskiej ..
25.902
25.501
3.04
„
Podolskiej ...
130.279
132.436
8.70
Razem w Kraju Zachodnim
1.865.952
1.937.805
24.02
To jest w Kraju Zachodnim mieszkało w 1897 roku 3.803.757 katolików stanowiących 24.2% ogółu ludności. Dodawszy do tego 1% przyrostu naturalnego za cztery lata, otrzymamy cyfrę 3.955.000 katolików. Od tej cyfry ogólnej odliczywszy ludność litewsko-żmudzką oraz łotewską, a dodawszy do niej kilkunasto-tysięczny zastęp Polaków wyznania protestanckiego i mahometańskiego (na zasadzie badań Czyńskiego), otrzymamy cyfrę bardzo przybliżoną do wyprowadzonej poprzednio. Ilość więc Polaków w gub. Zachodnich, obliczoną na 2.200.000. uważać możemy nietylko za wielce [31]prawdopodobną, ale zarazem za mniejszą raczej, niż większą od aktualnej.
W innych częściach Państwa Rosyjskiego.
Wiemy wszyscy o tem, że w pozostałych częściach Państwa Rosyjskiego mieszka dużo Polaków, że w niektórych miejscowościach tworzą oni nawet główny zastęp inteligencyi i siły przemysłowej, nikt jednak nie zrobił dotychczas, wobec braku wszelkich danych ściślejszych, chociażby przybliżonego rachunku. Istotnie trudności pod tym względem były i są ogromne, a jedyna podstawa, z której wykombinować można jakąkolwiek cyfrę, mianowicie: wyznanie, także nie przedstawiała się w statystyce zbyt pewnie. W tym względzie dopiero spis jednodniowy rzuca pewne światło, z którego też skorzystamy. Przedewszystkiem jednak zanotujmy, że praca p. Grendyszyńskiego zawiera także obliczenia katolików, mieszkających po za Królestwem i Krajem Zachodnim:
miasto Petersburg .......
36.550
gub. Petersburska .......
6.051
miasto Moskwa ........
14.112
reszta Arch. Mohilewskiej ....
30.868
miasta Metropolitalne ......
70.000
Dyecezya Tyraspolska .....
261.975
Po za parafiami i w wojsku ....
181.886
Ormianie katolicy .......
28.940
Razem..
630.389
Ponieważ w ogólnej liczbie katolików w Państwie Rosyjskiem Polacy stanowią przeszło ¾, a są żywiołem ruchliwszym, łatwiej emigrują, niż Litwini, więc z liczby 630 tys. katolików należałoby
za Polaków wziąć 450—500 tysięcy. P. Str., aby mieć pewność uniknięcia pomyłki, wziął 300.000. Zobaczymy teraz, co mówi spis jednodniowy. Według niego, w r. 1897 było katolików:
Ogółem więc, po za Królestwem i krajem Zachodnim, 650.775. Do liczby tej, jak widzimy, bardzo zbliżonej do ustanowionej przez p. Grendyszyńskiego, należy dołączyć przyrost naturalny 1% (co wydaje nam się więcej niż umiarkowanem, bo emigracya katolików w głąb Rosyi jest duża), wskutek czego otrzymamy cyfrę około 675 tysięcy. Trzy czwarte z niej zaliczyć na rzecz Polaków nie byłoby przesadą: gdy weźmiemy 400.000, będziemy pewni, że nie zwiększamy świadomie liczby swych rodaków. Zestawiamy wszystkie pozycye:
W Królestwie Polskiem .......
7.300.000
W Kraju Zachodnim ........
2.200.000
W innych częściach Państwa Rosyjskiego .
400.000
Razem ..
9.900.000
Tyle było w Państwie Rosyjskiem Polaków na początku 1901 roku. Jeszcze słówko usprawiedliwienia: ostatnie obliczenia były szczegółowe, mogły się wydać za szczegółowe, lecz uczyniliśmy to tylko dlatego, że cyfry te po raz pierwszy są publikowane w ten sposób ścisły i niepodlegający zakwestyonowaniu.
Rozbiory Rzeczypospolitej, rok 1815 oraz zajęcie Krakowa w r. 1846 przyłączyły do Austryi ziemie, stanowiące dzisiejszą Galicyę, t. j. około 78.500 km.2 powierzchni i z górą 7 milionów ludności. Po za tem terytoryum Polacy mieszkają jeszcze: na ziemiach etnograficznie polskich w Księstwie Cieszyńskiem (Szląsk Austryacki) i na Spiżu (Węgry), oraz w nawarstwowieniu lub rozproszeniu: na Bukowinie, Morawach, w Dolnej Austryi i po większych miastach Państwa. Badania statystyczne prowadzone są w Austryi bardzo porządnie, to też tutaj obchodzące nas cyfry będą pewne i ścisłe. Będziemy może mieli nieco kłopotu z ludnością żydowską w Galicyi, [36]która przypisuje się do narodowości polskiej, czego brać poważnie nie możemy, tudzież ze Szląskiem i Spiżem, gdzie spisy dokonywane są nie bez pewnej tendencyjności. Ale że ludność tych krajów jest oświecona, że kontrola inteligencyi przodującej nad funkcyonaryuszami rządowymi jest znaczna, więc różnice mogą dotyczyć tylko bardzo drobnych pozycyi.
Galicya.
Ludność Galicyi, używająca mowy polskiej, jest w takim stosunku do mówiącej po rusińsku, jak 1.2 do 1. Ludność polska gęsto mieszka w części zachodniej kraju, rusińska we wschodniej. Granica etnograficzna pomiędzy temi dwoma plemionami rozpoczyna się od Ulanowa, przy ujściu Tanwi do Sanu na prawym brzegu; następnie, przekroczywszy San, posuwając się na południe, zbacza coraz bardziej ku zachodowi na Leżajsk i Brzozów; od Iwonicza biegnie wprost ku zachodowi na Żmigród, Gorlice, Grybów i dochodzi doliną Popradu do Leluchowa. Rzuciwszy więc okiem na mapę, widzimy, że polska część etnograficzna stanowi mniej więcej czwartą część Galicyi, a tymczasem ludność polska przeszło o pół miliona jest większa od rusińskiej. Wprawdzie Galicya zachodnia ma o wiele gęstszą ludność od wschodniej, to wszakże nie tłumaczy jeszcze ogromnej przewagi liczebnej mówiących po polsku. Przewagę tę jednak zrozumiemy, jeżeli przypomnimy sobie, że w Galicyi wschodniej są liczne wioski i osady mazurskie, że miasta większe przeważnie są polskie, że właściciele większych posiadłości i liczna inteligencya mówią po polsku. (Limanowski). Cała ludność Galicyi wynosiła:
W r.
1880
(31 grudnia)
.
5.958.907
„
1887
„
.
6.403.572
„
1890
„
.
6.607.816
„
1900
„
.
7.315.939
Średni przyrost roczny wynosi więc 1.07%. Ludność obecna Galicyi (r. 1900), podług języka towarzyskiego, przedstawia cyfry takie: [37]
Języka
polskiego .....
używa
3.988.702
głów
„
rusińskiego .....
„
3.074.449
„
„
niemieckiego ....
„
211.752
„
„
czesk., moraw., słowack.
„
9.014
„
„
słoweńskiego ....
„
127
„
Innych
języków .....
„
659
„
Na 100 mieszkańców Galicyi języka polskiego używa 54.76. Ludność obecna Galicyi podług wyznania:
Rzymsko-katolików ......
3.352.044
Grecko-katolików ......
3.104.103
„-wschodnich ......
2.352
Protestantów ........
45.331
Wyznania mojżeszowego ....
811.371
Innego ..........
738
W procentach wypada na rz.-katolików 45.8%, na grecko-katolików 42.4%, na żydów 11.1%, na protestantów 0.6%. Z wykazów powyższych widać, że Polaków w Galicyi jest blizko o 650.000 więcej, niż katolików. Natomiast Rusinów jest o jakieś 30.000 mniej, niż grecko-katolików. Co to znaczy? A no nic innego, tylko że ogromna cześć żydów przypisała się do języka towarzyskiego polskiego, oraz uczyniła to pewna część osób wyznania grecko-katolickiego. Otóż tego pierwszego daru bez zastrzeżeń przyjąć nie możemy, nie dlatego, żebyśmy nie chcieli, tylko że nie wierzymy w szczerość tej deklaracyi. Polacy są bądź co bądź w Galicyi narodowością przodującą i rządzącą, więc nic dziwnego, że Żydzi pragną wobec niej zachowywać wszelkie niekosztowne pozory prawomyślności. Wiemy jednak z doświadczenia, a Galicya mogłaby to łatwo stwierdzić cyframi, jak taki łatwo zaiste pozyskany akces do narodowości rządzącej jest niepewny i nawet zgoła znikomy. Piszemy o tem dlatego, że pragniemy odpowiedzieć na pytanie „ilu nas jest?“ jak można najdokładniej, a do tego musimy pewne cyfry oświetlać logicznie i historycznie. Pamiętając o powyższych zastrzeżeniach, cyfrę ludności polskiej Galicyi możemy złożyć w ten sposób: [38]
Rz.-katolików, po odliczeniu pewnej liczby Niemców i inne
narodowości .............
3.300.000
Grecko-katolików .........
30.000
Protestantów ...........
5.000
Wyznania żydowskiego .......
20.000
„grecko-wschodniego (ormian) ..
2.000
Razem ..
3.357.000
I tyle, według nas, jest Polaków w Galicyi.
Szląsk austryacki.
Szląsk austryacki dzieli się na dwie terytoryalnie niepołączone z sobą połowy: zachodnią czyli opawską, zamieszkaną przez ludność niemiecką i czeską, i wschodnią czyli Księstwo Cieszyńskie, zamieszkane w ogromnej przewadze przez ludność polską. Ogólna ludność Szląska wynosiła:
W r.
1880
.....
565.475
„
1890
.....
605.649
„
1900
.....
680.422
Średni przyrost roczny wynosi 1,24%. Według narodowości było 31 grudnia 1900 r.
Polaków ..........
220.472
Czechów i. t. p. ........
146.265
Niemców ..........
269.571
Trzeba jednak pamiętać, że wzięto tu Szląsk w całości. Ale w zachodniej, opawskiej jego części Polaków niema, natomiast w Cieszyńskiem siedzą zwartą masą, przedstawiając stosunek liczebny taki: Według spisu z 1880 było w Ks. Cieszyńskiem ludności 262.412. Według narodowości z liczby tej przypada na Polaków 153.724, Czechów 71.788, Niemców 36.865. Spis ludności z roku 1890 wykazał w całem Księstwie już 177.403 Polaków, 74.879 Czechów i 41.856 Niemców. Późniejsze sprostowania podnoszą te liczby do ogólnej cyfry 300.150. Tak więc 2/3 ogółu mieszkańców w Cieszyńskiem jest pochodzenia polskiego, a cyfra ta, wobec [39]stwierdzonej tendencyjności urzędników czeskich i niemieckich przy sporządzaniu spisów, jest bezwarunkowo minimalna.
Po za granicami dzielnic powyższych mieszkają jeszcze Polacy w monarchii Austro-Węgierskiej w następujących krajach: (według spisu 31 grudnia 1900 r.)
Na
Bukowinie ........
26.857
„
Spiżu ..........
8.000
„
Morawach ........
15.560
W
Czechach .........
1.915
„
Austryi dolnej .......
4.981
„
„górnej .......
110
„
Salzburgu .........
10
„
Tyrolu i Voralbergu .....
98
„
Styryi ..........
97
„
Karyntyi .........
35
„
Krainie ..........
25
Na
Wybrzeżu .........
194
W
Dalmacyi .........
96
Na
Węgrzech około ......
30.000
Doliczając do powyższego ludność
polską w Galicyi .......
3.357.000
i ludność polską na Szląsku ....
220.472
Otrzymamy, że w Państwie Autro-Węgierskiembyło w końcu 1900 roku 3.665.450 Polaków.
IV. Polacy w innych krajach.
Oprócz krajów wyżej wymienionych, Polacy zamieszkują jeszcze w wielu innych miejscowościach. Wszędzie tam statystyka nas dotycząca jest bardzo ułomna, niekiedy nawet wcale jej niepodobna otrzymać. Wiemy np., że po r. 1890 utworzyły się liczne kolonie robotnicze polskie w Budapeszcie i Wiedniu, gdzie [40]pracuje przeważnie przy robotach budowlanych około 20.000 Polaków; że powstały również, nieliczne zresztą, kolonie polskie w Bośnii i Rumunii, a nawet na Węgrzech (w Nitz-Vajos); że niebrak nas i w Kanadzie, i na niektórych wyspach holenderskich i niemieckich, i w Londynie, i w Paryżu, i t. d. i t. d. Nikt jednak nie podjął się obliczenia dokładnego wychodźców, tak że nawet trudno ich w bilansie ogólnym brać pod uwagę. Wszelako w dwu krajach zamorskich, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej i w Brazylii, wychodźtwo nasze przybrało takie rozmiary liczebne, że niepodobna nie zwrócić na nie szczególnej uwagi, nietylko w sensie społeczno-kulturalnym, ale i statystycznym.
W Stanach Zjednoczonych.
Polaków w Stanach jest bardzo dużo, bo około 1½ miliona. Są oni rozproszeni, istnieją jednak i większe skupienia, dochodzące do 150 tys. ludzi, jak w Chicago, lub 40.000 jak w Buffalo. O życiu ich przez długi czas nie posiadaliśmy bliższych bezstronnych informacyi. Dopiero w ostatnich czasach ukazało się parę publikacyi, wśród których wyróżniły się pp. Panka i Stefana Barszczewskiego. Obadwaj autorowie przez dłuższy czas mieszkali w Stanach i w życiu tamtejszych rodaków czynniejszy brali udział. Wychodźtwo nasze w Stanach nie ma przyszłości, w znaczeniu ostania się narodowego. Ogromna przewaga kultury amerykańskiej z jednej strony, a brak właśnie wszelkiej kultury u naszych wychodźców z drugiej, — oto co tworzy położenie prawie bez wyjścia. Wobec tego zdawałoby się, że zajmowanie się Polakami w Stanach jest zbyteczne; tembardziej byłoby takiem wciąganie ich do ogólnego bilansu ilościowego. Otóż nie. Zajmowanie się nimi jest niezbędne po pierwsze dlatego, że nigdy nie należy rezygnować ze swoich praw i tradycyi narodowych i nigdy pisać ostatniego wyroku w rzeczach tak mętnych, jak rozwój historyczny, a następnie ponieważ ci Polacy potężnie zasilają kraj macierzysty swemi oszczędnościami, są więc poważnym czynnikiem [41]ekonomicznym nawet na terytoryum etnograficznie polskiem. Wreszcie zdarza się, i to dość często, że wychodźcy nasi powracają do kraju. Tak więc Polacy amerykańscy przedstawiają żywy element narodowy, godny poważnego traktowania, którego od serca narodowego i od wszelkich rachub odtrącać nie można. Liczba wychodźców polskich, osiedlonych obecnie w Stanach, nie jest dokładnie wiadoma, aczkolwiek ostatni spis ludności tamtejszej, dokonany w r. 1900, podaje cyfrę ludności pochodzenia polskiego na 1.264.000. Cyfra ta, zdaniem p. Barszczewskiego, jest stanowczo za mała, ponieważ wielu wychodźców, pochodzących z państwa rosyjskiego, austryackiego lub niemieckiego, przynależność państwową identyfikuje z ogólną narodowością tych krajów, czy to w skutek niewiadomości, czy też z obawy, że przyznanie się do polskości nie będzie przyjęte przychylnie przez Amerykanów. Wobec tego p. B. sądzi, iż należy liczbę wychodźców polskich w Stanach przyjąć na conajmniej 1½ miliona głów. Tak samo utrzymuje drugi z wymienionych autorów, p. Panek. Dokładniejsze cyfry, ale także ułamkowe, nadesłał redakcyi „Głosu“ p. Władysław Jarzębski z Waszyngtonu. W raporcie z ostatniego (dwunastego) spisu ludności Stanów Zjednoczonych znalazł on pod rubryką „spis osób, których rodzice urodzeni w Polsce“ cyfry następujące: Stany Zjednoczone (całość) 668.536: Poszczególne stany i terytorya:
Między 668.535 osobami, których rodzice urodzili się w krajach polskich, znajduje się osób urodzonych w Stanach Zjednoczonych 290.912. Czyli 43.5%. Mieszane pokolenie, napół pierwsze, napół drugie, przedstawia się liczebnie w sposób następujący: Osób z ojców urodzonych w kraju i matek urodzonych w Ameryce 15.744. Osób z matek urodzonych w kraju i ojców urodzonych w Ameryce 3.431. Wielkie miasta wykazują następujące liczby przybyszów z krajów polskich:
Chicago .....
59.713
Detroit .....
13.631
New York ....
32.873
Pittsburg .....
11.184
Buffalo .....
18.840
Philadelphia ....
7.554
Milwaukee ....
17.033
Dalszych pokoleń spis ludności nie uwzględnia, p. Jarzębski jednak sądzi, tak samo, jak wyżej cytowani autorowie, że cyfra ostatniego spisu nie wyraża wcale cyfry istotnej ludności polskiej w Stanach. Należałoby ją podwoić, a może i potroić. Tak więc możemy przyjąć, że
w Stanach Zjednoczonych mieszka 1.500.000 Polaków.
Wychodźtwo polskie w Brazylii znajduje się pod każdym względem w warunkach najpomyślniejszych i dla tego zasługuje na szczególnie baczną uwagę. Chłop nasz przenosi się bowiem w stosunki klimatyczno-geograficzne prawie takie same, ma możność zastosowania swych umiejętności w sposób korzystny i wreszcie nie wynaradawia się, bo otoczenie obce i nie zmierza do tego i nie posiada na to sił. To też niedawno trwa emigracya polska do Brazylii, a już wytworzyła tam potężny zaród nowego społeczeństwa, które przy odpowiedniej pomocy z zewnątrz i wzroście zasobów intelektualnych wewnątrz może się pomyślnie i trwale rozwinąć. Sporo osób przyszło do przekonania, że warto się emigracyą brazylijską szczerze zainteresować, i wskutek tego niezłe już mamy o niej wiadomości. Ale jednej z najważniejszych kwestyi przedwstępnych, mianowicie ilości mieszkańców polskich w Brazylii, nie rozstrzygnięto dotąd dokładnie. Trzeba przyznać, że próby jednostek były i będą zawsze mniej więcej niefortunne, bo spis ludności przekracza granice ich możności. A tymczasem statystyka państwowa w Brazylii jest równie niedokładna, jak w wielu krajach europejskich, i równie tendencyjna. Może najsumienniejsze były pod tym względem badania p. Leona Bieleckiego. Według niego, mieszkało przed 2 laty w Paranie 30 do 35 tysięcy Polaków. Cyfra ta uległa później poprawce: mianowicie tenże p. Bielecki i p. Kazimierz Warchałowski sprawdzali powtórnie powyższe liczby i uznali, że, bardzo ostrożnie licząc, można je podnieść do 50.000 (w Paranie). Oprócz tego jest w stanie S-ta Catharina około 5.000 Polaków i w stanie Rio Grande do Sul, według p. Zdanowskiego, księgarza z Porto-Allegre, około 15.000. Nadto rozproszonych po Brazylii wypadnie pewnie co najmniej 5.000. Ogółem więc, według wymienionych wyżej podróżników, w Brazylii jest około 75.000 Polaków. Według Siemiradzkiego („Polacy za morzem“, str. 13) jest nas w Paranie 60.000, w Rio Grande do Sul („Szlakiem [44]wychodźców“ t. II, str. 22) 30.000, w St. Catharina 5.000, razem 95.000. Są to dane urzędowe, ale niepewne. Oprócz tego jest jeszcze około 10.000 Polaków w Argentynie (5.000 w Missiones i 5 tys. w innych stanach) i z 5 tysięcy w innych państwach Ameryki Południowej, szczególnie w Chili, Peru, Equador, Boliwii i Wenezueli. Razem więc, według pp. Bieleckiego i Warchałowskiego, jest
w Ameryce południowej
........
95.000
Polaków
a według Siemiradzkiego
........
115.000
„
Zastosowawszy tu krakowski targ, możemy przyjąć, że
w Ameryce Południowej jest 105.000 Polaków.
Obrachunek ogólny.
Zanim przystąpimy do zbilansowania cyfr, zdobytych przez nas powyżej, przypomnijmy, że
Czyński (r.1887) obliczał Polaków (bez
wychodźtwa na .........
12.500.000 gł.
Olszewski (r. 1897) na ........
15.600.000 „
Straszewicz (r. 1901) na .......
18 do 19 mil.
Prof. Czerkawski (r. 1902) na ......
21.111.347 gł.
Ten ostatni wszakże obliczał nas razem z Litwinami. Cyfra nasza, po doliczeniu tych Polaków, którzy mieszkają w rozproszeniu w Anglii, Francyi, Egipcie, Afryce Południowej, Azyi Mniejszej i t. d., a których ilość bez najmniejszej przesady można przyjąć na jakieś 50.000, przedstawi się tak:
W
Państwie
Niemieckiem ........
3.510.335
„
Rosyjskiem:
w Królestwie Polskiem ...
7.300.000
„kraju Zachodnim .....
2.200.000
„innych częściach P. Ros. ..
400.000
„
Austryackiem .......
3.665.450
W Stanach Zjednoczonych .......
1.500.000
„
Ameryce Południowej ........
105.000
„
innych krajach ..........
50.000
Razem...
18.730.785
[45]Tyle było Polaków z końcem r. 1900. Gdybyśmy teraz doliczyli 1% przyrostu naturalnego za dwa lata (do stycznia 1903), to otrzymalibyśmy cyfrę:
19.105.000 Polaków.
Z początkiem roku bieżącego, 1903, tylu nas właśnie jest na świecie.
Dla porównania przytoczymy jeszcze tutaj ludność niektórych państw europejskich w r. 1897.
Rosya Europejska z Król. Pol. ..
103.6
mil.
Niemcy ..........
52.3
„
Austro-Węgry .......
43.3
„
W. Brytania ........
39.8
„
Francya .........
38.5
„
Włochy .........
31.3
„
Belgia ..........
6.3
„
Szwecya .........
5.0
„
Serbia ..........
2.3
„
Dania ..........
2.3
„
Turcya europ. .......
5.8
„
Bulgarya .........
3.3
„
RZUT OKA WSTECZ.
Powiedzieliśmy wyżej, że brak wszelkiego materyału porównawczego, dotyczącego statystyki polskiej w jej ruchu, czyni niemożliwemi głębsze wnioski naukowe i polityczne, jakie kiedyindziej dałyby się z takiego materyału wyciągnąć. W dziele Korzona „Wewnętrzne dzieje i t. d.“ (a także u Pawińskiego i Kleczyńskiego) [46]znajdujemy wszelako próby odcyfrowania przeszłości pod tym względem. W Polsce natrafiamy na ślady popisów w XVI wieku, ale w XVII o żadnych próbach nie słyszymy, — pisze prof. Korzon — a za czasów Saskich bezrząd czynił już je niemożliwemi, upadek zaś oświaty sprawił to, żeśmy nie mieli bodaj ani jednego pisarza, któryby się o przypuszczalne obliczenie ludności pokusił, aż do czasów Stanisława Augusta. Senator, wojewoda poznański Grzymułtowski, mówił w r. 1667: „Pogłównego nie życzę z tych racyi, z których i pierwszemu (popisowi) byłem zawsze przeciwny, bom w nich widział dedecus z porównania wolnych capitum cum servilibus; widziałem periculum, bo nas policzyć z niego narody mogą“. Nie policzyły też „narody“ głów szlachty polskiej — dodaje prof. K. — ani jej chłopów, ani nawet Żydów polskich, ani mieszczan: nad likiem ludności Rzeczypospolitej przedrozbiorowej zawisła tajemnicza zasłona, której już nikt zedrzeć nie zdoła; można ją tylko uchylić nieco i w półmroku mniej więcej prawdopodobne tworzyć obrazy. Dopiero w trzeciej ćwierci XVIII wieku napotykamy pierwszą podobną hypotezę Niemca Süssmilcha; podług niej, Polska miała posiadać 12 milionów ludzi, ale niewiadomo, na jakich podstawach było dokonane obliczenie. Później zabierali się do tej pracy Staszyc, Czacki i Lelewel. Według Staszyca, w r. 1776 Polska cała liczyła 14.000.000 ludności; Czacki podaje raz 16 milionów, drugi raz tylko 14; Lelewel znalazł dla r. 1764 cyfrę 12.289.000, dość zbliżoną do prawdy, jakkolwiek wadliwie zebraną, co dotyczy także i badań poprzednich uczonych. Korzon po mozolnych i drobiazgowych poszukiwaniach ułożył statystykę, według której Polska w r. 1771 posiadała 11.420.000 głów ludności. Na terytoryum tem dzisiaj mieszka blizko 50 milionów głów. Ludność owa dzieliła się (w r. 1791) podług wyznań tak:
Katolików rzymskich ...
4.660.000
głów,
czyli
53.3
%
Greko-unitów ......
2.600.000
„
„
29.5
„
Dyzunitów .......
300.000
„
„
3.4
„
Protestantów ......
150.000
„
„
1.7
„
Starozakonnych (Żydów) ..
900.000
„
„
10.5
„
100.000
„
„
1.1
„
Ormian ........
30.000
„
„
0.5
„
Mahometan ......
50.000
„
„
0.6
„
Podług stanów:
Szlachty .......
725.000
„
„
8
„
Mieszczan .......
500.000
„
„
5.7
„
Żydów ........
900.000
„
„
10.2
„
Włościan .......
6.365.000
„
„
72.0
„
U prof. Kleczyńskiego znalazłem zliczone: ludność dyecezyi krakowskiej z r. 1787 i dyecezyi płockiej z r. 1778. Wobec powyższych cyfr ogólnych dane prof. Kleczyńskiego mniej nas na tem miejscu mogą obchodzić, zanotuję więc tylko szczegół, że w dyecezyi pierwszej wykaz stwierdza 93% katolików i 7.11% Żydów, w dyecezyi drugiej 92.8% katolików i 5.7% Żydów. To znaczyłoby, że jak dzisiaj, tak i dawniej w granicach dawnej Rzeczypospolitej Żydzi mniej gęsto zamieszkiwali dzielnice etnograficznie polskie; chętniej natomiast sadowili się i sadowią na ziemiach ruskich.
Przy pisaniu niniejszego szkicu korzystaliśmy z następujących rozpraw i źródeł: Czyński Edward. „Etnograficzno-statystyczny zarys liczebności i rozsiedlenia ludności polskiej“ (Wisła, 1887, zeszyt I—VI). Andrzej Ś. „Z powodu artykułu p. Czyńskiego“ (Wisła, tom II, 1888). Stefan Ramułt. „Statystyka ludności kaszubskiej“. Kraków, 1899. Stefan Komornicki. „Polska na Zachodzie“. Część I. Lwów, 1894. Dr. Franz Tetzner. Die Slawen in Deutschland. Braunschweig, 1902. Dr. Nadmorski. „Ludność polska w Prusach Zachodnich“. (Pamiętnik Fizyograficzny, tom IX, 1889). Tadeusz Korzon. „Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta“. Warszawa, 1897. Witold Załęski. „Królestwo Polskie pod względem statystycznym“. Część I, Warszawa, 1900, Franc. Olszewski. „Ilu na jest?“ („Kalendarz katolicki“, r. 1901). Ludw. Straszewicz. „Ilu nas jest?“ („Miesięcznik Kuryera Polskiego“, Warszawa, 1900). R. Dmowski. „Wychodźtwo i osadnictwo“. Część I. Lwów, 1900. P. Panek. „Polacy w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej“. Lwów, 1899. Stefan Barszczewski. „Polacy w Ameryce“. Warszawa, 1902. J. Siemiradzki. „Szlakiem wychodźców“. Warszawa, 1899. („Bibl. dzieł. wybor.“). Harwot Jerzy prof. „Cieszyn i ziemia cieszyńska“. Przemyśl, 1893. B.K.Świda. „Odrodzenie Szląska“. Cieszyn 1894. [48]Józef Kleczyński. „Spisy ludności w Rzpltej Polskiej“ („Rozprawy Akad. Um., wydziawydziału
historyczno-filozof. Serya II, tom V, Kraków 1894). „„„Pogłówne generalne w Polsce“ (l. c.). Wielka Encyklopedya Ilustrowana Sikorskiego (art. p. t. „Galicya“). Rezultaty spisu jednodniowego w P. Rosyjskiem (po rosyjsku). Gazeta Polska, N° 217 i 232, r. 1902. Głos, N° 50, r. 1902. „Prace warsz. Komitetu statystycznego“ z różnych lat. L. Bielecki. „Listy z Brazylii“ (Gazeta Polska, r. 1900). Biblioteka Warszawska październik, 1902 (Raport Ak. Um. w Krakowie o badaniach prof. Czerkawskiego). Podręcznik statystyki Galicyi, tom VII, 1902. B. Limanowski. „Galicya“, Warszawa, 1892.
Bolesław Koskowski
↑Z tej liczby na gub. Siedlecką i Lubelską dawni Unici 379.622 osób.