[490]
Francja (la France, czyt. la Frans), nazwisko swoje zawdięcza Frankom; u Rzymian, a nawet dotąd w języku kościelnym nazywa się Gallia, a właściwie Galliae (w liczbie mnogiej); lubo dawniejsza Gallja miała szersze granice od Francji dzisiejszej. Gallja bowiem z czasów rzymskich obejmowała dzisiejszą Francją, Belgję, część Hollandji i Niemiec, Szwajcarję i Sabaudję; granicami jej był ocean Atlantycki, Pyreneje, morze Śródziemne, Alpy i Ren. Rzymianie nazywali całą tę ziemię Gallia transalpina (Gallja zaalpejska); Gallję zaś przedalpejską (G. cisalpina) stanowiły Włochy północne. Do r. 50 przed Chr. Rzymianie obie Gallje całkowicie podbili. Gallowie przyjęli od swych zwycięzców cywilizację, język łaciński i grecki stał się u nich pospolitym, podobnie jak w innych prowincjach rzymskich. Opowiadacze więc wiary chrześcjańskiej mieli pod względem języka ułatwioną ewangelizację. Od czasów ces. Augusta dzieli się Gallja na następne prowincje: Belgica (między Renem, Sekwanną, Marną i Saoną), Lugdunensis, v. Celtica (część środkowa), Aquitania (połud.-zach.) i Narbonensis (połud.-wschod.), do czego zaliczono i Germanję, na zachód Renu leżącą. Djoklecjan r. 297 podzielił Gallję na dwie djecezje cywilne: Galliarum i Viennensis (ob. Mommsen, Mémoire sur les provinces romaines, trad, par E. Picot, w Revue archeolog., Paris 1866 t. XIII i XIV); od Konstantyna W. stanowiła jedną djecezję (prefekturę), podzieloną na 17 prowincji: 1) Belgica prima, ze stolicą Trewir; 2) Belgica II, stol. Reims; 3) Germania I, stol. Moguncja; 4) Germania II stol. Kolonja; 5) Lugdunensis I, stol. Lyon; 6) Lugdunensis II, stol. Rouen; 7) Lugdunensis III, stol. Tours; 8) Lugdunensis IV, stol. Sens; 9) [491]Maxima Sequanorum, v. Lugdunensis V, stoi. Besançon; 10) Alpes Grajae et Penninae, stol. Tarantaise; 11) Viennensis, stol. Vienne; 12) Aquitania I stol. Bourges; 13) Aquitania II, stol. Bordeaux; 14) Novempopulana, v.
Novempopulania, v. Aquitania III, stol. Elusa (Eluza, Eauze); 15) Narbonensis I , stol. Narbonne; 16) Narbouensis II, stol. Aix; 17) Alpes maritimae, stol. Embrun. Według tej organizacji dzieliła się w w. IV Gallja na prowincje kościelne. Co do początków Kościoła w Gallji, istnieją między uczonymi dwie szkoły: obie zgadzają się na to, że pierwsi krzewiciele chrystjanizmu do Gallji przybyli już w czasach apostolskich; różnią się zaś owe szkoły w tém, że gdy jedna (benedyktyńska) hierarchiczną stałą organizację kościelną odnosi do w. I, druga nie chce tego przyznać. Ta ostatnia zwana szkołą historyczną, v. gregorjańską, mniema, że z wyjątkiem może Gallji narboneńskiej, jako leżącej nad morzem Śródziemném i częstsze z Rzymem mającej stosunki, w innych Galljach dopiero w półowie III w. Kościół był stale uorganizowanym; poprzednio zaś za granicami Gallji narboneńskiej Ewangelja tylko dorywczo była opowiadaną przez opowiadaczy podróżujących, po pojedyńczych miejscach, jak się któremu udało i nie było biskupstw stałych. Dowodzenia tej szkoły treściwie podaje ks. Kazim. Chevalier (Les origines de l’eglise de Tours, Tours 1871, we wstępie): opierają się one głównie na przypuszczeniu, że podania wszystkich pisarzy pierwszych wieków, o rozszerzeniu Ewangelji po całym świecie jeszcze za życia Apostołów, należy uważać za amplifikację, skoro względem Gallji nie mamy tak pozytywnego świadectwa, jak względem innych krajów. Na to szkoła benedyktyńska słusznie odpowiada: 1) że gdzie Apostołowie, lub ich uczniowie zakładali Kościół, tam go urządzali zaraz hierarchicznie, zostawiając w nim bpa, kapłanów i djakonów; więc pierwsze kościoły, jakie za życia Apostołów w Galljach powstały, musiały takąż organizację otrzymać. 2) Liczba uczniów, których Apostołowie uznali godnymi bpiego urzędu, była wielką, trudną do zliczenia, według Euzebjusza (Hist. eccl. III 4; cf. 33); więc nic nie upoważnia do mniemania, że Gallja nie mogła mieć bpów zaraz w czasach apostolskich. 3) Należałoby dowieść, że wyrażenia: po całym święcie, v. między wszystkiemi narodami, v. między ludami barbarzyńskiemi, nie są ściśle historycznemi, i postawić przeciw nim jakieś inne świadectwo; tymczasem wyrażenia owe zbyt często się powtarzają, żebyśmy je mieli poczytywać za frazes oratorski (wywody gruntowne ob. D. Franc. Chamard, L’établissement du christianisme et les origines des églises de France, w Revue des quest. hist., Paris 1873 t. XIV s. 138—204 i 349—436). 4) Wreszcie, tradycja nie bezzasadna wymienia w różnych miejscach Gallji bpów, będących uczniami apostolskimi, wyświęconymi przez św. Piotra: Krescensa w Wiennie i Moguncji (ob. Crescens), Marcjalisa w Limoges, Matérna i Walerjusza w Tongern nad rz. Jecker, w Kolonji i Trewirze; Sykstusa w Reims, Trofima w Arles, Sabinjana w Sens, Juliana w Mans, Memmjusza w Chalons n. Marną, Ursyna w Bourges, Austremonjusza w Clermont, Eutropjusza w Saintes. Do r. 95 odnoszą bpów północnej Galji: Tauryna w Evreux; Lucjana w Beauvais, Djonizego w Paryżu, Nikazjusza w Rouen, i in. (Baron, ad an. 95 n. 7). Za Domicjana (81—96) ponieśli męczeństwo bpi: Eutropjusz z Saintes, Lucjan z Beauvais i 2 jego kapłani: Maksymjan i Juljan; Karaun z Chartres, Nikazjusz z Rouen i in. (Baron, ad an. 98 n. 11). Cf. artt. Saturnin, Firmin, Łazarz, Vienne, Lyon. Jakkolwiek nie [492]wszystkie bpstwa tu wymienione mają za sobą jednakowo silne dowody za pochodzeniem swojem od uczniów apostolskich, przecież jest rzeczą pewną, jak już nadmieniliśmy, że przynajmniej Gallja narboneńska miała swych bpów w I wieku. Gdzieindziej nie mamy katalogów, któreby zdołały wykazać nieprzerwane następstwo bpów po uczniach apostolskich; bo, podczas prześladowań w trzech pierwszych wiekach, poganie starannie niszczyli księgi ckrześcjańskie (ob. tej Encykl I 98); więc i ślad onych zaginął. Dzieje synodu kolońskiego, odbytego r. 346, pokazują np., że w tymże roku byli obecni w Kolonji bpi z Gallji: Satyr, Sempronjusz, Mecjan (Metianus), Ariston, Abundancjusz i Maksym (S. Alhanas. Apolog. cont. Arian. c. 25), którzy nie wiadomo na jakich stolicach zasiadali, bo biskupie katalogi żadnej djecczji ich nie mają. Faktu tego przyczyna nie inna tylko ta, że w skutek najazdów hord barbarzyńskich, zaginęły dokumenty, z których możnaby było ułożyć pełną serję bpów każdej djecezji. Barbarzyńcy ci może dokonali, czego nawet prześladowania trzech pierwszych wieków uskutecznić nie mogły. Że zresztą już w II w. Kościół w Gallji kwitnął, dowodem tego lyońscy męczennicy (ob.) i synodalny udział bpów gallijskich w kwestji o Wielkanocy (ob. św. Ireneusz lyoński, Pap. Wiktor I, Euzeb. H. E. V 1—4, 25). W III w. odbył się (255—260 r.) synod w Narbonnie (Fr. de Bosquet, Hist. eccl. Gall. t. V p. 409; Mansi, Concil. I 1002). W IV w. widzimy już hierarchję kościelną, uorganizowauą według podanego wyżej podziału cywilnego 17 prowincji. Św. Atanazy (Hist, arian c. 33) mówi o Paulinie, metropolicie trewirskim, i o Eufratasie, bpie kolońskim, także metropolicie (ib. c. 20). Na synodzie sardyckim (ob.) r. 343 między 344 bpami było 34 bpów gallijskich, podczas gdy z Afryki, która miała podówczas przeszło 400 bpów było ich 38. Na wspomnianym synodzie kolońskim r. 346 byli bpi z następnych miejscowości: Trewir, Arles, Lyon, Metz, Langres, Amiens, Tongres, Reims, Tournay, Soisson, Orleans, Rouen, Sens, Moguncja, Troyes, Wormacja, Auxerre, Autun, Strasburg, Augt (pod Bazyleją), Paryż, Châlons n. Saoną, Laon (czy Verdun), Die, Tricastinum (Saint-Paul-Trois-Châteaux), Valence. Św. Hilary (ob.) zwoływał synody, a swoją księgę De synodis, pisaną ok. r. 358, dedykował: „Dilectissimis et beatissimis fratribus et coëpiscopis provinciae Germaniae I et II, et I Belgicae et Belgicae II, et Lugdunensi I et Lugdunensi II, provinciae Aquitaniae et provinciae Novempopulanae et Narbonensi plebibus et clericis Tolosanis et provinciarum Britanniarum episcopis.“ Wprawdzie poganizm jeszcze istniał i za świętego Marcina z Tours (około roku 372), lecz już w IV wieku przewagę po miastach miał chrześcjanizm tak, iż gdy Frankowie Gallję najechali, nietylko Kościoła zniszczyć nie byli w możności, ale jeszcze poddać mu się byli zmuszeni. Jego to ustawom i instytucjom zawdzięczyć należy ocalenie w Gallji zdobyczy grecko-rzymskiej cywilizacji. Z połączenia się w jedno dzielnych Franków i zniewieściałych Celtów z resztą ludności gallo-romańskiej i innemi żywiołami, jak np. normandzkim, powstał dzisiejszy naród francuzki, z jednej strony łatwo zapalający się dla ideałów dobra i piękna, z drugiej równie pochopny do najochydniejszych bezprawiów; naród, który w pochodzie wieków, oscylując między wielkością i nędzą moralną, potęgą i upadkiem, wielki wpływ wywierał na dzieje Kościoła. Wspólnemi siłami Kościoła i Klodoweusza powstało owo królestwo Franków, które z czasem wzrosło do wielkości [493]cesarstwa za Karlowingów. Dosyć wspomnieć tu tylko św. Remigjusza z Rheims, wielkiego duchownego ojca książąt chrześcjańskich na zachodzie ze krwi germańskiej, albo listy biskupów gallijskich, np. ś. Awita z Vienne, pisane do tylko co ochrzczonego Klodoweusza, abyśmy zrozumieli, jak wielkim był wpływ Kościoła na pierwotną organizację królestwa Franków. Lecz pozostawiając na stronie kwestję wpływu Kościoła na wewnętrzny ustrój państwowy Franków (co zresztą dostatecznie jest przedstawione w art. Franków królestwo w Galji), nie możemy pominąć tej okoliczności, iż, zdaniem naszem, wszystkie swoje korzyści, pomyślny obrót swych planów, wszystko to Klodoweusz zawdzięczał jedynie przyjęciu chrztu św. Nie ma wątpliwości, iż w pierwszej chwili politycznej działalności Klodoweusz myślał o samych podbojach, celem tylko rozszerzenia granic królestwa Franków. Po chrzcie dopiero zaczyna on jasno pojmować, iż powinnością jego jest wyswobodzić katolickie prowincje Gallji z pod gniotącego je jarzma herezji. Widzi on nieprzyjaciół swoich we wszystkich poganach, we wszystkich heretykach, i postanawia pokonać ich, podbijając pod swoje panowanie. Cały świat katolicki przyklaskuje wieści o jego ochrzczeniu i zagrzewa do walki przeciwko arjanom. Klodoweusz też widzi to jasno, iż gdziekolwiek się zwróci, wszędzie żywioł katolicki wita go przyjaźnie. Tak się dzieje w krainach nad Sekwaną, Loarą i nad morzem Atlantyckiém, gdzie zamieszkiwały jeszcze szczątki ludności legjonowej; tak w Burgundji, tak w czasie wyprawy jego na Wizygotów, których zwycięża katolicyzmem tylko swoim. Nie mógł on mierzyć się z nimi pod względem sił materjalnych, groził mu przytém Teodoryk; mimo to jednak KledoweuszKlodoweusz odnosi nad nimi śwetnie zwycięztwo w bitwie pod Vivonne, niedaleko Vienne, w 507 r. Alaryk II, który zginął w tej bitwie z ręki Klodoweusza, lękał się agitacji katolickiej w swém państwie na rzecz Klodoweusza, lecz niebaczną polityką sam ją wywołał, rozkazawszy wydalić wszystkich biskupów, którzy głośno chwalili Klodoweusza. Mówią, że Klodoweusz przed wyprawą miał wyrzec: „Co to za szkoda, iż ten heretyk dzierży tak piękną cząstkę Galji!.... Ale naprzód! przy pomocy boskiej zdobędziemy tę ziemię!“ Frankowie walczyli wówczas jako lud Boży katolicy w pańswie Wizygotów wyczekiwali ich z niecierpliwością, i Klodoweusz stał się odrazu panem najwyższym królestwa Gotów, jakkolwiek go jeszcze nie zagarnął w całości pod swe berło. Powodzenie takie bezwątpienia nie miałoby miejsca, gdyby z jednej strony wszyscy Frankowie nie byli ściśle zespoleni z swym królem, a z drugiej król nie był samodzielnym ich władcą i przewodnikiem. Monarchowie u Franków byli władcami absolutnymi; nie było też u nich wcale, jak niektórzy urzymywali, dowolnej służby wojskowej. Władza królewska była niczém nieograniczona; ale w sile tej było niebezpieczeństwo, bo szerokie otwierało się pole samowoli dla panujących, obojętnych lub wrogich Kościołowi. Z tém złem łączyło się drugie, a mianowicie prawo następstwa tronowego, przejęte od Germanów. Tron nie przechodził prawem dziedzictwa na najstarszego tylko syna, lecz na całą rodzinę królewską. Każdy, ktokolwiek ród swój wywodził ze szczepu królewskiego, miał prawo do wakującej korony. Synowie królewscy dzielili koronę między siebie i panowali niezależnie. Ztąd dzielnice ich nie były oddzielnemi królestwami: pozostawały one częściami jednego państwa, lecz władza była w ręku kilku królów, rządzących w swych terrytorjach. Gdy bracia, panujący [494]oddzielnie, nie mogli się pogodzić, wówczas przychodziło do krwawego starcia, do walk bratobójczych. Walczący ci książęta musieli hojnie wynagradzać swych towarzyszów broni, aby pozyskać ich wierność, tak, że wkrótce ledwie cień pozostał dawnej wierności germańskiej. Niezawsze jednak można było prowadzić wojny zwycięzkie, czynić podboje i niemi wynagradzać rycerstwo: monarcha musiał niekiedy czynić to z własnego skarbu, własnemi ich nagradzać posiadłościami, co wszystko osłabiało jego potęgę, powiększając znaczenie wazalów. Łatwo więc w czasach owych zamieszek wyższy urzędnik mógł uróść w potęgę; ponieważ zaś zwycięztwa wojska założyły podwaliny państwa Klodoweuszowego, ztąd urzędnikami królewskimi byli wojskowi: organizacja wojskowa jednoczyła się z administracyjną i z sądową. W takim stanie rzeczy łatwo było zagarnąć najwyżsą władzę: potrzeba było tylko do tego energji i talentu, i to właśnie dało początek nowej dynastyi. Nadto, nie należy zapominać, iż Klodoweusz, tak samo jak ojciec jego Childeryk, trzymał się tej polityki, iż nie chciał wcale znosić do reszty ślady dawnego władztwa rzymskiego, przechowujące się u Gallów, lecz było jego zamiarem, osiedlając się pośród tych rzymskich Gallów, zjednać ich dla swego tronu i swej osoby, już to siłą oręża, już dobrocią. Gallowie jednak, różni charakterem od Franków, nie zjednoczyli się ze swymi zdobywcami, i gdy tron, w skutek nieudolności późniejszych swoich posiadaczy, został zagrożony, żywioł ten, zawsze Frankom nieprzyjacielski, znacznie powiększył trudności położenia. Z tych przeto zarysów królestwa Klodoweuszowego łatwo pojąć możemy, iż tylko dłoń silna i energiczna mogła je była ocalić: nieudolność monarchy prowadziła za sobą poniżenie tronu; blask korony przyćmiewali wtedy możnowładcy, potężniejsi niekiedy od króla. Klodoweusz, a później takie osobistości, jak: Pepin Heristal, Karol Martel, Pepin Krótki, Karol Wielki, byli ludźmi do takiego tronu; gdy ich zabrakło, żywioły wrogie i z sobą niezgodne na nowo podnosiły głowę, a ponieważ nie było już potężnej do rządzenia dłoni, państwo musiało uledz rozkładowi. Z tego, cośmy wyżej powiedzieli, widzimy, iż silna władza królewska była także niezbędną dla utrzymamaniautrzymania w granicach słuszności potężnych możnowładców. Źródło jednak złego nie leżało w samym feudalizmie, lecz było skutkiem nadużyć i słabości samych monarchów, nie dbających o to, aby ich wazalowie żyli w karbach porządku i sprawiedliwości, i nie mających dosyć odwagi do surowego skarania bezprawia swych poddanych. Własne winy i błędy związywały im ręce, kazały abdykować z swej władzy i były powodem, iż bezkarni wazale byli w istocie potężniejsi niż ich monarchowie. Bez wątpienia nie jest to wcale rzeczą łatwą ująć wszystko w karby prawa i porządku: jeżeli przeto prawo samo jest za słabe, przychodzić mu powinno w pomoc silne ramię monarchy, potężną wolą i energją prostujące wszelkie zboczenia i uzupełniające niedostatki organizacji społecznej. Ostatni Karlowingowie i pierwsi Kapetowie nie byli wcale zdolnymi monarchami, ztąd to i sława monarchji wówczas przygasła i historja Francji z X i XI wieku nie jest wcale historją królestwa, lecz wazalów koronnych. Ledwo jeden wiek upłynął od śmierci Karola W., a monarchowie jego rodu zrzekli się w zupełności cesarskiego berła. Ludy i państwa, położone po obu stronach Wogezów, tak się rozdzieliły, iż historja widzi się w konieczności wkrótce po epoce Karola W., zakreślić w tém miejscu linję demarkacyjną narodów niemieckiego i francuzkiego. Ludy niemieckie stały się [495]dziedzicami cesarstwa Karola W., ztąd i ich historja nosi ten charakter uniwersalności, jaki im tak chlubnie nadał genjusz wielkiego cesarza zachodu; gdy tymczasem Francja zamyka się w swej narodowości, idzie wyłączną sobie drogą, i o wyższém posłannictwie swojém poczyna myśleć dopiero po wielu walkach wewnętrznych i niezgodach domowych. Rozdział ten ludów wielu uważało za wielkie nieszczęście: wiciu znakomitych mężów, żyjących po traktacie verduńskim (843), pragnęło jeszcze, aby ludy środkowej Europy połączyły się pod jedném berłem cesarskiém. Wspomnienia wielkiej monarchji, jakie przetrwały w pieśniach i legendach późnych generacji, wówczas jeszcze świeże, zapalały dzielne i młodzieńcze ludy i pozwalały im marzyć o powszechnem mocarstwie, któreby cesarz, jedyny władca Europy, zjednoczony z najwyższym Kościoła Pasterzem, czuwającym w imieniu Chrystusa nad trzodą pańską, był dzielnym obrońcą prawa i sprawiedliwości. Inni wszakże, wbrew tej potężnej jedności, dążyli do odosobnienia i uznawali konieczność rządów tylko narodowościowych. Ale choćby nawet te separacyjne dążności nie były wyraźnie podejmowane, cesarstwo Karlowingów rozpaść się musiało. Karlowingowie nie byli w stanie utrzymać własnego tronu, dozwolili wazalom uróść w zbytnią potęgę, i ci też w końcu ściągnęli rękę po własną koronę. Wypadki, jakie miały miejsce za czasów ostatnich Karlowingów i pierwszych Kapetów miały wielki wpływ na dzieje Kościoła; dla tego przywodzimy tu niektóre szczegóły historyczne. Gdy roku 987 Hugo Kapet zwołał sejm do Noyon, celem obrania nowego króla, po śmierci Ludwika, nikt już w całém Franków królestwie nie okazał zdziwienia, że przystępowano do elekcji. Już się z nią Frankowie oswoili: trzykrotnie bowiem dom Karlowingów był wyłączany od tronu przez możnowładców. Tą razą napróżno odzywał się o swe prawa Karlowing Karol, książę niższej Lotaryngji, wuj zmarłego króla: liczba jego stronników była bardzo szczupła. Już potężni wazalowie wywalczyli sobie zupełną niezależność. Król, według ich mniemania, wdzięcznym być powinien za sam tytuł monarchy, i gdy chciał żądać pomocy wazalów, musiał w zamian pomnażać ich majątki, prawa, przywileje i faworyzować ich dumną nieuległość. Kapetyngowie wszakże, energiczniejsi od swych poprzedników, zdołali wzmocnić godność królewską, wynieść ją po nad zastępy wazalów i przywrócić powagę najwyższego zwierzchnika. Ród ten słynął przez ośm wieków, aż do owej smutnej chwili, gdy topor kata spadł na głowę nieszczęsnego Ludwika XVI. Początek ich był skromny, ale dzieje pełne sławy. Z jednej strony rzeczywisty rozum, a z drugiej pomyślne i wielkie wypadki, w liczbie których znakomite miejsce zajmują wyprawy krzyżowe, stawiły ich w możności podniesienia władzy królewskiej i usunięcia ścieśniających ją więzów. Już sam Hugo Kapet był człowiekiem prawym i rozumnym. Odznaczała go wielka powaga i wielki majątek dziedziczny: posiadłości jego i jego braci: Otona burgundzkiego († 965) i Henryka, następcy Otona, były rozleglejsze niż króla Lotarjusza. Gdy zwołał sejm do Noyon, aby się ogłosić królem, z wielkich możnowładców przybył tylko jeden i to brat Hugona, Henryk burgundzki. Hugo mimo to kazał się koronować prymasowi na króla 987 r. Elekcja jego przyniosła koronie księstwo Francji (duché de France): nie było to nic wielkiego w porównaniu z innymi wazalami; król stał się tylko potężniejszym od drobnych panków; co władzy jego, jakkolwiek ograniczonej, dawało możność dalszego rozwoju i wzrostu, [496]nawet szybkiego, gdyby tylko Hugo chciał pójść drogą zdrowej, t. j. zastosowanej do położenia i natury rzeczy polityki. Niestety! musiał i on nauczyśnauczyć się własném doświadczeniem, jak to drogo trzeba okupić rozbrat z legalnym i rozumnym sposobem rządzenia. Lecz zobaczmy, jakiego usposobienia względem Hugona byli feudalni panowie koronni? Wilhelm Sancho, książę Gaskonji, był jawnym jego nieprzyjacielem. Wilhelm II Fier-à-Bras, hr. piktawski, ks. Akwitanji, spadkobierca dziedzicznej nienawiści rodowej, nie chciał nawet złożyć homagium nowemu królowi, i, aby go do tego przymusić, potrzeba aż było szczęśliwej wyprawy wojennej. Książe Ryszard, szwagier Hugona, pan Normandji i Bretanji, chciał być dobrym sprzymierzeńcem, ale wcale nie poddanym. We Flandrji Arnulf II odmawiał uporczywie zezwolenia na wybór Hugona. Takiém samém usposobieniem tchnęli hrabiowie Vermandois. Gdy tak panowie świeccy złego byli usposobienia względem Hugona, wszyscy biskupi, wyjąwszy jednego Seguina z Sens, szczerze mu byli oddani. Samo więc położenie rzeczy zniewalało Hugona zawrzeć z nimi ścisły związek i pójść za śladem Germanji, gdzie skuteczność wpływu duchowieństwa oczywiście się stwierdziła. Kwitnący bowiem stan cesarstwa Niemieckiego ztąd wynikał, że panujący cesarze umieli, przez ścisłe jednoczenie się z episkopatem, rozbudzić w społeczeństwie i spożytkować wszystkie żywotne siły, zniszczyć zaś i ubezwładnić wszystkie żywioły szkodliwe. Za ostatnich Karlowingów Kościół we Francji uległ ciężkiemu upadkowi. Skutkiem smutnych następstw rozpasanego feudalizmu, biskupi widzieli się w konieczności chwycenia za oręż, ay bronić swych posiadłości od chciwych sąsiadów; biskupi zaś mieszkający na granicach państwa doświadczali tak często napadów nieprzyjaciela, a pomoc królewska była tak powolną i słabą, iż nie mogli prawie nigdy chować miecza w pochwę, a ich pałace zamieniały się w obozy i fortece. Lecz jak z jednej strony, wojaczka ta wyrodziła pomiędzy prałatami upodobanie w życiu wojenném i pociągnęła za sobą upadek obyczajów, tak z drugiej znów strony, majętności kościelne rozbudzały w możnowladcach świeckich żądzę posiadania majątków kościelnych. Przymuszali oni w tym celu swych synów do zakonu, lub sukni duchownej, występowali niekiedy z prawami suwerena do opactw lub biskupstw, starali się zawładnąć bądź w dobrowolny bądź gwałtowny sposób wyborami biskupów, i biskupi, którzy tą drogą zajęli swą godność, bez skrupułu rozszerzali wpływy świeckie i rozdawali w sposób niegodny dobra i urzędy kościelne. Kanoniczny sposób życia upadł wszędzie; ciemnota, prostactwo, lub duch zgoła światowy zapanowały w duchowieństwie, tak, iż gdy zwołany został synod w Trosly pod Soissons (26 Czer. 909), Heryweusz, arbp remeński, widział się w konieczności wypowiedzieć takie skargi: „Od wielu lat wrogie nam pogaństwo, smutny stan królestwa, zła wola fałszywych braci nie pozwoliły nam zgromadzić się razem, jak tego pragną przepisy Kościoła. Widocznie gniew Boży zawisł nad nami i ręka pańska chłoszcze nas bez miłosierdzia. Widzimy, iż rok po roku pola nasze dotyka klęska nieurodzaju, śmierć dziesiątkuje ludność, pustoszy miasta, klasztory spalone, lub idą w ruinę, wsie zamieniają się w pustynie, i słusznie powiedzieć możemy, iż miecz gniewu pańskiego dosięgnął aż do szpiku naszych kości. Oto są skutki naszych grzechów i zbrodni. Upadła bojaźń prawodawcy boskiego i ludzkiego, naśmiewają się dzisiaj z rozkazów biskupich, każdy co chce, to robi. Silniejszy uciemięża słabszego, ludzie stali się rekinami [497]morskiemi i pożerają się sami. — Co się tyczy klasztorów, ich upadek i ruiną są tak strasznemi, iż słów i rady mi braknie (Damlerger, Synchron. Geschichte IV 275). Skarga ta stosuje się do stanu Kościoła we Francji w IX i X wieku; wszakże i tu, jak wszędzie w Kościele, pierwiastki czyste i święte z pośród straszliwego ogólnego upadku cudownie wystąpiły do walki z królestwem ciemności. Hugo Kapet mógł z łatwością wszystkie te dobre żywioły zgromadzić około tronu; dobry duch rozbudzał się wszędzie. W Clugny (ob.) rozpoczęło się to odrodzenie zakonu Benedykta, które zrodziło w przyszłości tak wiele świętych i zbawczych instytucji: na przestrzeni całej Francji powstawały kwitnące szkoły. Alfred W. używa w Anglji uczonych francuzów, a francuz Gerbert, obrany Papieżem pod imieniem Sylwestra II-go, zadziwia świat rozległą wiedzą. Z grona ciemnych, zdziczałych książąt zaszczytnie wyróżniają się swém wykształceniem hr. Flandrji Arnulf II i Wilhelm Pobożny, książę Akwitanji. Usposobienie samego ludu pięknie się przejawia w tym powszechnym krzyku oburzenia na wieść, iż ś. Majolus napadnięty został przez Saracenów. Wilhelm I, hr. arelateński, nie może oprzeć się wołaniu ludu pko baronom, oddającym się tylko ustawicznym kłótniom: zbiera armję, niszczy gniazdo rozbójników i kończy dni swoje w Clugny w habicie zakonnym. Górną Lotaryngją rządzi podówczas książę Fryderyk i idzie ręka w rękę z pobożnymi i gorliwymi prałatami. Normandja także, pod rządem księcia Ryszarda, popierającego szczerze wszelkie instytucje i prace Kościoła, w kwitnącym zostawała stanie. Na czele ruchu religijnego był od r. 971 Adalberon arebp remeński i prymas Gallji. Przykład jego zachęcał wielu gorliwych i pobożnych biskupów. W miesiącu Maju 972 r. zebrał on w Rheims wszystkich suffraganów swoich i naradzał się z nimi nad podniesieniem i reformą klasztorów i nad innemi sprawami Kościoła. Praca nad podniesieniem ducha kościelnego rozpoczęła się żwawo. Oto, jak Damberger (op. cit. V p. 171) kreśli obraz prac Adalberona: „Przedewszystkiém zajął się on restauracją i upiększeniem kościoła katedralnego, podniesieniem upadłych szkół i zaprowadzeniem porządku w klasztorach. Kanoników zniewolił do życia wspólnego i pewnego rodzaju klauzury. Wydał polecenie do wszystkich opatów, aby pod przewodnictwem Rudolfa, opata z Saint-Rémi, wszyscy zgromadzili się na kongregację, i zgromadzonych zniewolił do wspólnej narady nad środkami usunięcia gorszącego nieporządku, jaki się zagnieździł w klasztorach, gdzie zakonnicy tyle niekiedy gonili za światowością, iż pozwalali sobie nosić najwykwintniejsze świeckie stroje. W tym samym duchu w Lotaryngji działali: Gerard z Toul, Teodoryk z Metz, Wicyfrid z Verdun i inni. Natrafiamy także na ślady synodów z onego czasu, ślady exkommunik, rzucanych na możnowładców świeckich za ich bezprawia. W takim stanie rzeczy Hugo Kapet miał już jasno wytkniętą drogę postępowania, a mianowicie utwierdzenie rządu swojego za pomocą ścisłego zjednoczenia się z prałatami. Biskupi bowiem z własnego interesu musieli przywiązywać już wielką wagę do sztandaru monarszego, zwróconego przeciw łupieżcom kościelnym. Dawali oni sobie wprawdzie radę sami ze słabszymi i drobniejszymi pankami, lecz przeciw potężniejszym możnowładcom, w obec większych koronnych wazalów. siły ich były za słabe. Gdyby przeto Hugo chciał szczerze związać się z biskupami, przy ich pomocy zdołałby bezwątpienia zwalczyć dumnych [498]panów, nakazać poszanowanie tak dla praw Kościoła, jak dla swej królewskiej korony. Tymczasem, jakkolwiek dał on dowody swych religijnych uczuć, a nawet zdołał pozyskać imię obrońcy Kościoła, wszakże nie był on wolnym od zachcianek, niezgodnych z dobrem Kościoła. Jego zachowanie się względem stolicy remeńskiej, po śmierci Adalberona (Grudzień 987 r.), przedstawia go w bardzo niekorzystném dla niego świetle. Sam Hugo starał się, aby stolica remeńska dostała się Karlowingowi Arnulfowi i wyjednał mu zatwierdzenie w Rzymie; lecz zaraz potém, kiedy książę Karol wypowiedział wojng Ottonowi, zagarnął Rheims i uprowadził arcybiskupa, Hugo podejrzewał Arnulfa o zmowę z najezdzcą. Napróżno Arnulf protestował przeciw swemu uwięzieniu i rzucał klątwę na tych co ośmielili się spustoszyć jego arcybiskupstwo. Synod, zebrany w Sens, musiał go wezwać przed swój sąd, jako winnego złamania przysięgi, a kiedy Arnulf odmówił stawiennictwa, Hugo zaniósł skargę do Stolicy Apostolskiej. Gdy Rzym zwlekał wydanie wyroku, Hugo chwycił się innego środka: nakazał sądzić tę sprawę trybunałowi, zebranemu w jednej z wiosek pod Reims (19 Czerw. 991 r.). Król wystąpił z silną wolą potępienia arcbpa, a biskupi przyjęli rolę służebniczych dworaków. Zaledwo kilku odważyło się przemówić w obronie niewinnego. Arnulf został potępionym. Ogłaszano, iż potajemnie przyznał się do winy, król zaś domagał się, aby to wyznał publicznie. Darowano mu życie, poprzestając na złożeniu ze stolicy biskupiej; w miejsce jego wybranym został Gerbert. Zachowanie się Gerberta nie jest dosyć jasne; wszakże pewną jest rzeczą, że pisma jego, jak i cała historja procesu, zostały spalone. Biskupi usłużni Hugonowi musieli z natury rzeczy obawiać się Rzymu, a zatem podali sobie ręce, objawiając dążności odszczepieńcze. Biskupi niemieccy żalili się w Rzymie na złożenie i uwięzienie Arnulfa, i Jan XV (XVI) wezwał przed sąd swój wszystkich prałatów, którzy wzięli udział w niesprawiedliwości. D. 2 Czerwca 995 r. opat Leon, legat papiezki, przybył na synod w Mousson. Nie stawił się tam żaden z zapozwanych biskupów, bądź z wrodzonego lenistwa, bądź z ducha odszczepieńczego, popieranego przez króla. Sam tylko jeden Gerbert pragnął usprawiedliwić swą elekcję w obec legata i nie poszedł za radą królewską, aby nic sobie nie robił z rzuconej na niego suspensy. Leon jednak pragnął wysłuchać i Arnulfa. Synod odłożono na później i zwołano na dzień 1 Lipca t. r. Dwór uważał za dogodne dla siebie nie stawać więcej w obronie Gerberta. Na nieszczęście nic mamy akt tego synodu: podają jednak powszechnie, iż mała tylko liczba biskupów pod przewodnictwem Arnaux, biskupa Orleanu, trwała teraz w swym uporze i odmówiła stawiennictwa na synod. Gerbert wydalił się do Niemiec, Hugo jednak i syn jego Robert nie chcieli ani słyszeć o przywróceniu Arnulfa, i legat opuścił Francję, pozostawiwszy sprawy kościelne w najopłakańszym stanie. Grzegorz V domagał się stanowczo sprawiedliwości dla Arnulfa. Ś. Abbo, kilkakrotnie wysyłany z Rzymu, zdołał nakoniec dokazać, iż dwór, pragnący zgody z Stolicą Apost., ustąpił, i Arnulf, wypuszczony na wolność, wstąpił powtórnie r. 996 na stolicę arcybiskupią. Już 1 Stycznia 988 r. Hugo mianował syna swojego Roberta współrządcą państwa i swoim następcą, a skoro tylko ten doszedł do pełnoletności, oddał mu całkowite rządy i zakończył dni swoje w bezczynności 21 Paźdz. 996 r. Mógł on bardzo łatwo wzmocnić powagę tronu, zawarłszy ścisłe przymierze [499]z episkopatem; lecz tego nie zrobił. Tak samo postąpił i syn jego Robert; to też przekazał swoim następcom mocno zakłócone królestwo i powagę monarszą bardzo zdyskredytowaną. — Wszystkim wiadomo, iż Robert otrzymał przydomek Pobożnego. W istocie, w latach swej młodości, dał on wiele dowodów pobożności, potwierdza to i autorstwo hymnu: Veni Sancte Spiritus, jemu przyznawane, i chęć zamienienia płaszcza królewskiego na suknię duchowną. Był też niezłym teologiem. Ale brak mu było hartu duszy, a wielka jego słabość dla kobiet rzuca słuszne podejrzenie na gruntowność jego pobożności. Wpływy kobiece uczyniły z niego monarchę słabego i często niebezpiecznego, tak dla państwa, jak Kościoła. Pojął on najprzód za żonę Zuzannę, wiele starszą wiekiem od siebie, którą oddalił, a poślubił Bertę, siostrę Rudolfa, króla burgundzkiego, wdowę po Ottonie, hrabi Chartres i Blois. Była to jego krewna; że zaś Robert nie żądał dyspensy papiezkiej, wyniknęły ztąd nieporozumienia, które tém bardziej się wzmogły, gdy Robert, opuściwszy Bertę, pojął za żonę Konstancję, córkę hr. Tuluzy. Kilku biskupów, mając na swém czele Leoterycha, bpa z Sens, stanęło w obronie dyspensy, jaką sami udzielili Robertowi wbrew woli Stolicy Apost., domagającej się oddalenia Berty. Sprawa Berty agitowała sięw tym samym czasie, co i proces o stolicę arcb. w Rheims. Rzym stanowczo oświadczył się przeciw małżeństwu z Bertą. Wiarołomni prałaci oburzali się na słuszne żądania Stolicy św. i trwali w oporze. Lecz w miarę tego, jak ci oddalali się od Stolicy Apost., zacni i pobożni biskupi czuli tém większą potrzebę jednoczenia się z najwyższym Pasterzem. Zakony przedewszystkiém zwracały się nieustannie ku Rzymowi i tam szukały dla siebie ojcowskiej opieki, bądź przeciw słabym i zbłąkanym biskupom, bądź przeciw gwałtom Roberta, baronów, hrabiów i książąt. Robert nie oddalił Berty nawet i r. 996, t. j. wówczas, gdy uwolnił z więzienia Arnulfa. Grzegorz V przesłał Leoterychowi, przywódcy opponentów, i wszystkim jego wspólnikom ostrą naganę: zbuntowani prałaci ściślejszy zawarli między sobą sojusz; tym sposobem Kościół we Francji został w owej epoce mocno zakłócony. Wszyscy, co nie umieli wznieść się nad interes doczesny i spojrzeć na sprawę z punktu najświętszych zasad, stawali po stronie królewskiej; biskupi, nie godzący się na kaprys królewski, uchodzili za nieprzyjaciół króla i byli przedmiotem wszelkich napaści ze strony panów świeckich. Leoterych prawdopodobnie został zasuspendowany przez Jana XIX (XVIII). Stronnicy jego wybuchnęli wówczas z gwałtowną nienawiścią przeciw wiernym Apostolskiej Stolicy biskupom i zakonom. I czem więcej stronnicy Leoterycha obawiali się Rzymu i reakcji ducha kościelnego, tem gwałtowniej rzucali się na instytucje i prawa kościelne. Mamy list Jana XIX z 1008, pisany do Roberta, w którym Papież żali się, iż nietylko Leoterych, samozwańczy biskup Sens, lecz i Fulko, bp orleański, lekceważą sobie Stolicę Apost. i jej legata Piotra, tak dalece, iż śmią żądać od Guzlina, opata z Fleury, aby rzucił w ogień breve apostolskie, i grozi klątwą wszystkim biskupom, którzyby się nie stawili przed Wielkanocą do tłumaczenia; wrazie zaś, gdyby król oświadczył się za zbuntowanymi biskupami, grozi nałożeniem interdyktu na całe państwo. R. 1004 ś. Abbo został zamordowany za to, że chciał przywrócić porządek w klasztorze La Réole. Gorszące obsadzanie stolic biskupich przez Leoterycha opiewa satyryczny wiersz Adalberona, bpa Laudun, do króla Roberta (cf. [500]Bouquet, Rer. Gallic, et Franc. Scriptor. t. X p. 66), w którym między innem i mówi:
„Ut placet imperio, sic se transformet et Ordo.
Rusticus ille, piger, deformis, et undique turpis
Pulchra cum gemmis ditetur mille corona.
Praesulis et si forte vacet locus, inthronizentur
Pastores ovium, nautae, quicunque sit ille.
Sit tam en hoc praesubtili ratione cavendum,
Nullus Episcopium, divina lege peritus
Tentet, sed sacris Scripturis evacuatus,
Et studiis quem nec constrinxerit una dierum:
Alphabetum sapiat digito tantum numerare.
Hi proceres: Praeceptoresque hos mundus adoret.
Praecipiunt coram, sed clam cum fraude susurrant.
Regula si stabilis divum permanserit ista,
Disciplina, vigor, virtus, raox et decor oinnis,
Ecclesiae fulgor pauco sub tem pore verget. etc.“
W śród tak opłakanego stanu Kościoła we Francji, duch katolicki nie upadł: objawiał się on w bardzo wielu biskupach, pojmujących dobrze, iż główną ich obroną i punktem oparcia jest właśnie Stolica Piotrowa.
Fulbert z Chartres, zgromadziwszy ich wszystkich w około siebie, tak pisał do króla: „Nie po raz to pierwszy uciekamy się do twej łaskawości, nie odpychaj nas od siebie do końca i nie zmuszaj, abyśmy obrócili się ze skargą do obcego monarchy, lub cesarza. Opuściłeś nas bowiem zupełnie, nie mając czy dosyć dobrej woli, czy dosyć siły stanąć w obronie Oblubienicy Chrystusa, Kościoła św.“ Nie jednego też zmusiły do zastanowienia się i wejścia w siebie straszne klęski głodu i zarazy, jakie wybuchły 1020 r. Lecz biskupi odszczepieńcy nie przestali kłaść ciągle na ucho królowi i dowodzić mu, iż Rzym pragnie się wedrzeć w niezaprzeczone prawa królewskie, czego Robert powinien bronić wszelkiemi siłami. Tymczasem króla dręczyła myśl, iż jest na złej drodze; pragnął wypocząć i oddać się czytaniu swych książek. Kilku prawowiernych biskupów, korzystając z tego usposobienia, zrobiło mu poważne przestrogi, i Robert postanowił odbyć do Rzymu pielgrzymkę i błagać osobiście Papieża Benedykta VIII o absolucję. Oddalił od siebie Konstancję i przybył do Rzymu 1016 r. Papież zdjął z niego cenzury kościelne, lecz Robert, zaledwo powrócił z pielgrzymki, wpadł zaraz w sidła Leoterycha i Konstancji, i kraj na nowo stanął nad przepaścią. Żalono się powszechnie, iż nie było króla. Robert kazał ukoronować syna swego Hugona (1017 r.), lecz ten umarł 1025 r., a w miejsce jego 14 Maja 1027 r. w Rheims włożono koronę na głowę
Henryka. Konstancja i Leoterych dokładali wszelkich starań, aby temu przeszkodzić. Nie powiodło im się tą razą i w gronie prałatów, zebranych w Rheims na koronację Henryka, znajdujemy mężów, którzy z rycerską odwagą podnieśli skargi na wszelkiego rodzaju łupieżców własności kościelnej, wielkich i małych. Straszny głód i wielka śmiertelność, jakie spustoszyły państwo w latach 1027 i 1030, sprzyjały zwrotowi umysłów ku dobremu: wszyscy mówili o potrzebie pokuty, poprawy, nawrócenia się do Boga; odbywano liczne uroczystości religijne i dzieło moralnej poprawy poczęło się na dobre. Z liczby prałatów, w tak smutnych dla Kościoła czasach pracujących ze
[501]szczególniejszą troskliwością, nad ludem, kroniki wspominają
Ryszarda, opata z Verdun, i ś.
Wilhelma z Dijon (ob.). Na nieszczęście, przedwcześnie zeszli oni z tego świata, tak samo jak ś.
Fulbert z Chartres, który, opłakiwany przez wszystkich, um. 10 Kwiet. 1028 r. Cała Francja wolała o pokój. Poprzednio już biskupi burgundzcy zebrali się, aby zaprzysiądz i nakazać zaprzysiądz pokój pod karą klątwy kościelnej. Synod w Roussilln, odbyty 16 Maja 1027 (v. 1047) r., zalecił pod tą samą karą
Boży pokój (ob.) przynajmniej od godziny 9-ej we środę do 1-ej w poniedziałek. Robert umarł 2 Lipca 1031 r. Okazał on wprawdzie opłakaną słabość i niestałość w obec rozprzężenia stosunków kościelnych, wszakże niekiedy umiał bronić powagi monarszej. — O
Henryku I kilka słów tylko powiemy. Żadna już na świecie potęga nie mogła powstrzymać rozwoju Kościoła. Henryk nie był szczerym jego sprzymierzeńcem. Roztropnością, czasami graniczącą z chytrością, upokorzywszy potężnych wazalów, zdołał on podnieść powagę korony. Biskupi popierali wszelkiemi siłam i jego sprawę: to bowiem skupienie się obok tronu zabezpieczało ich od gwałtów możnych łupieżców. Na nieszczęście sam król ściągnął rękę po własność kościelną i symonja stała na dziennym porządku. Lecz powoli benedyktyni poczęli stopniowo rozszerzać zbawienne wpływy; biskupi dworscy wymierali jeden po drugim. Papież
Leon IX przybył osobiście do Francji.
Hildebrand, jako legat papiezki, zjawił się w jej granicach i paniczny strach padł na symonjaków i konkubinistów. Henryk, idąc za podszeptami złej rady, chciał stawić opór Stolicy św. Leon IX 3 Paźd. 1049 r. sam w Rheims otworzył świetny synod. Było tam 16 tylko biskupów, lecz przyłączyło się do nich 50 opatów. Silna wola ludzi, szczerze oddanych Kościołowi, odniosła zwycięztwo nad wrogam i dzieła Bożego, i wszędzie, gdziekolwiek spojrzymy, widzimy, pod koniec panowania Henryka I, odradzającego się we Francji ducha religji i moralności. Zawiązują się szczere i żywe stosunki z Stolicą Apost.; liczni pielgrzymi idą odwiedzać grób Chrystusa w Palestynie; klasztor w Bec dochodzi do szczytu swej świetności pod rządami
Lanfranka, wszędzie Kościół rozszerza swe zbawienne wpływy. To samo widzimy, rzuciwszy pobieżnie okiem na rządy
Filipa I (1060—1108). Był on bardzo lekkich obyczajów, a grzeszne jego związki z
Bertradą Montfort, nierozwiedzioną żoną księcia d’Anjou, charakteryzują całe jego rządy: rzucona klątwa ciążyła nad jego głową przez cały lat dziesiątek, co Kościół we Francji wprawiło w przykry zamęt. W młodości swej Filip nauczył się jedynie rozpusty; ztąd głównem i cechami jego panowania są: rozkiełznana na wszystko zmysłowość, nieuctwo, brak wszelkiego pojęcia o zasadach rządzenia, nakoniec rażąca niesprawiedliwość względem majętności kościelnej. Grzegorz VII napisał do króla groźny i energiczny list. Długi szereg synodów wyświeca bieg procesu, jaki wywołała gorsząca jego sprawa. Jako wielki obrońca zasad sprawiedliwości i praw Kościoła odznaczył się w owym czasie
św. Iwo z Chartres (ob.). Filip był już przedmiotem ogólnej pogardy, pierwej naw et, zanim go klątwa kościelna dosięgła. W tym też czasie
trubadorowie poczęli występować z swojemi piosenkami i poezjami, tchnącemi niemoralnością i nieżyczliwością dla Kościoła. Ciało i namiętność, tak zawsze wrogie dla karności ewangelicznej, przemawiały ich usty. Jeden z najpierwszych takich trubadurów,
Wilhelm, książę Akwitanji, który wiódł podobne życie jak Filip, w sposób bardzo
[502]gorszący zamieszał cały synod w Poitiers, znieważył kardynałów, rozpędził biskupów; kilku jednak odważniejszych prałatów pozostało na swych stanowiskach, spokojnie wyczekując śmierci, jaką im dla prawdy Bożej grożono. Jednym z tych ostatnich był
św. Robert z Arbrisselle. Pogarda jednak dla cenzur kościelnych, zakłócanie synodów i inne tego rodzaju bezprawia, w czasach, gdzie żywa wiara była stokroć silniejszą niż lekkomyślność i rozpusta książęca, nie mogły trwać długo, i sobór w
Clermont (ob.) otwiera we Francji nową i świetną erę. Zewsząd dążą liczne zastępy krzyżowców. Francja zdobywa sobie świetny wieniec chwały, zdobytej na polach Ziemi św., i Kościół liczy w niej najdzielniejszych swych bohaterów. Wiele tam w owym czasie zawiązuje się zakonów: powstają rycerze krzyżowi,
św. Bruno funduje
kartuzów, w
Citeaux powstaje w r. 1098 głośny zakon cystersów, w djecezji piktawskiej słynie opactwo
Fontevraud. Mnożyły się ciche ustronia świątobliwego życia i duchownej pracy, a wraz z niemi odradzały się nauki, związane węzłem miłej zgody z pobożnością i wiarą. Wówczas to słynęły imiona:
Lanfranka,
Abelarda,
Wilhelma z Champeaux,
św. Bernarda, i Paryż stał się główném siedliskiem oświaty. Tenże sam duch ożywiał Francję całą. Zamki tchnęły rycerskością, miasta powagą i pracowitością, odżyła sztuka; młodzieńcza, pełna świeżego natchnienia poezja unieśmiertelniła legendy Bretanji i Normandji; wszędzie mnożyły się religijne zakłady. Francja stanęła na czele świata katolickiego i, wszystko ożywiając swym duchem rycerskim, zagrzewała obcych do wypraw krzyżowych. Naród wszedł na tór prawdziwy i monarchja Francuzka poczęła spełniać opatrznościowe swe posłannictwo na świecie. — Pierwszy, prawdziwie rycerski monarcha, z rodu Kapetyngów
Ludwik VI, używa dzielnego ramienia na ujarzmienie wazalów koronnych. Przywiązany do pobożnej małżonki Adelaidy, przyrzekł jej wychować swych synów w duchu religijnym. Pierwsze lata jego panowania zajęły wyłącznie zwycięzkie walki z wazalami. Upokorzył on dumę magnatów, sprzyjał wzrostowi miast, popierał handel, dawał opiekę przemysłowi, zabezpieczył drogi publiczne, zmusił wszystkich do poszanowania monarszej powagi i ogłosił się protektorem Kościoła. Św. Bernard odmawiał mu tego tytułu, oskarżając go o pychę. Ludwik jednak daleki był od sprzyjania dążnościom odszczepieńczym, które tyle wyrządziły złego za jego poprzedników; i gdy
Stefan, bp paryzki, widział się w obowiązku rzucenia interdyktu na dziedziczne ziemie królewskie, sam dał przykład odwołania się do Rzymu.
Honorjusz II, Papież, stanął po stronie królewskiej; św. Bernard z tego powodu żarliwiej jeszcze począł przemawiać. Ludwik, powodując się roztropną przezornością, w zgodny sposób sprawę załatwił. Podobnie w sporze z
Henrykiem I, królem angielskim, odwołał się do pośrednictwa Papieża
Kaliksta II, obecnego na sławnym synodzie remeńskim, który skazał na wygnanie cesarza niemieckiego Henryka V. Poszedł także za radą św. Bernarda, podczas synodu w Etampes 1131 r., w sprawie
Innocentego II (ob.), przybyłego do Francji w skutek elekcji dwóch Papieżów. Ciężko zasmucony stratą syna swego
Filipa, ukoronowanego r. 1129, zmarłego 1181, Ludwik VI prosił Papieża, aby koronował drugiego jego syna,
Ludwika Młodego, czyli
Ludwika VII. Akt ten odbył Papież w archikat. remeńskiej. Wprawdzie nie tak już pomyślnie wiodło się Kościołowi za rządów Ludwika VII, postęp jednak w dobrem był ciągły. Ludwik VII nie należy wprawdzie
[503]do liczby najznakomitszych monarchów we Francji, wszakże czyste obyczaje pamięć jego wdzięcznie przekazują potomnym. Współcześni chwalą jego pobożność, dobroć, łagodność i jego gorliwą troskliwość o dobro swych poddanych; ganią jednak jego zbytnią prostotę i brak dostatecznej energji, z jaką powinien był wystąpić przeciw projektom króla angielskiego, niebezpiecznym dla interesów Francji. Zerwanie związku małżeńskiego z lekkomyślną
Eleonorą, w skutek czego Anglja położyła swoją rękę na obszerne prowincje (półowę Francji), które ta księżniczka przyniosła koronie w posagu, sprowadziło na Francję nieobliczone klęski, kilka wieków trwające. Ludwik szukał poparcia w Kościele, zabiegał nad podniesieniem upadłej tu i owdzie karności. Gdy herezje szerzyć się poczęły na południu i północy Francji, prosił w r. 1162 Aleksandra III, aby wszelkiemi sposobami starał się powstrzymać szerzenie trucizny, zabijającej religijne życie ludu. Za następcy Ludwika,
Filipa Augusta (1180—1223), herezja wybuchła gwałtownie i rozpoczęła się wojna z
albigensami (ob. ten a. tudzież
Castelnau Piotr). Wiadomo, co dla zwalczenia błędów herezji i zgubnych tendencji wieku dokonały wówczas dwa zakony:
franciszkanów i
dominikanów. O zatargach Filipa z Kościołem ob. a.
Filip August. Łagodne było panowanie
Ludwika VIII. Wdzięczném też okiem poglądał naród tak na monarchę, jak na pobożną swoją królowę
Blankę kastylską. Rządy jednak jego trwały tylko 3 lata i Ludwik VIII um. 1226 r., przekazując berło
Blance, jako opiekunce małoletniego syna Ludwika. Z trudnością wielką przyszło do koronacji
Ludwika IX (ob.). Panów świeckich nie wielu przybyło na akt koronacyjny, za to znajdowali się tam wszyscy biskupi. Wielcy wazalowie, których Filip August przycisnął żelazną ręką, chcieli na nowo podnieść głowę, lecz musieli się ukorzyć przed potęgą królewską. Św. Ludwik wywalczył zwycięztwo dla siebie, wzmocnił swój tron i rozszerzył swe prawa, tak w wymiarze sprawiedliwości, jak i w innych sferach życia publicznego. Z artykułu
Sankcja pragmatyczna przekonać się może czytelnik, iż punkta znane pod imieniem
sankcji pragmatycznej Ludwika IX, wcale nie pochodzą od niego. Sprawa z albigensami ukończoną została jeszcze za rządów Blanki; Tuluza przeszła do korony i Ludwik IX, umierając, pozostawił królestwo swoje uorganizowane lepiej, niż które bądź inne w Europie. Pod berłem tego walecznego i pobożnego monarchy naród swobodnie się rozwijał. Pod koniec XI wieku Francja wyszła ze swego odosobnionego stanowiska i przyłączyła się do wielkiej rodziny państw europejskich, a jakkolwiek berło cesarskie było w rękach germańskich, duch jednak Francji kierował życiem narodów. Wybitna rola, jaką odegrali Francuzi podczas wojen krzyżowych, była powodem, iż na całym wschodzie wszystkich krzyżowców nazywano
frankami; wszystkie ciała polityczne, organizowane w Ziemi św., wzrosły na posadach francuzkich; w Europie znowu Francja przewodniczyła na drodze umiejętności i cywilizacji. Rycerstwo naprzód wyrobiło się we Francji. Niemiecka poezja czerpała w legendach francuzkich bogaty dla swego natchnienia materjał. Sorbona paryzka zajmuje najwyższe naukowe stanowisko. Papieże znajdowali we Francji szlachetną dla siebie, gościnność i pomoc przeciw cesarzom germańskim. Wpływ ten przeważny Francji był skutkiem jej wzrostu wewnętrznego, jej kwitnącego stanu życia kościelnego i obywatelskiego. Oświata się upowszechniała i naród miał już swą
[504]literaturę, w której, nawiasowo mówiąc, najsprzeczniejsze stykały się ostateczności. Płoche romanse Arturowe szły obok pobożnych powieści,
Contes dévots, i zbioru powieści
Coinsi’ego, przeora z Soissons († 1236). Wielu wszakże mężów zdolnych pracowało nad tem, aby miejsce nieczystej poezji trubadurów zajęły dzieła, odznaczające się czystą moralnością i przynoszące istotny pożytek. Miasta kwitną. Wszędzie dźwigają się pobożne klasztory: większa część zakonów, które w przyszłości przez cały ciąg wieków średnich wywierały dobroczynne wpływy na społeczeństwo europejskie, powstaje we Francji w tej epoce; szkół jest prawie niezliczona liczba, a uniwersytet paryzki nie ma godnego rywala w całej Europie. R. 1228 powstają uniwersytety w
Tuluzie i
Verceil, r. 1300 w
Lyonie. Wszyscy wielcy scholastycy i wielcy mystycy:
św. Tomasz z Akwinu,
św. Bonawentura,
Aleksander z Hales,
Robert Pullein,
Piotr Wielebny,
św. Bernard,
Suger i innych wielu albo nauczają, albo się uczą w Paryżu. Na nieszczęście, jasny ten horyzont zasępiają ponure chmury ciemności, za następców św. Ludwika. Już za
Filipa III Francja rozpoczyna złą grę chytrej polityki względem Stolicy Apost., a
Filip Piękny (któregoby raczej Szpetnym nazywać należało) przyjmuje szatański system upokarzania Stolicy Piotrowej, pracując niegodnie nad tém, aby obedrzeć ją z tego poszanowania, jakiém ją otaczały ludy katolickie. — Za czasów to
Filipa III rozpoczyna się, jakeśmy rzekli, polityka podstępna, starająca się uwikłać w swe sieci Stolicę Apost. i zamienić ją na służebnicę interesów Francji. Monarcha ten miał przedewszystkiera na celu dwie rzeczy: wewnątrz państwa upokorzyć i poniżyć panów świeckich i prałatów, na zewnątrz zaś zawładnąć Nawarrą i rozszerzyć swe granice aż do Neapolu. Nie spuszczał przy tém z oka i cesarstwa Niemieckiego, starając się je osłabić. W tym to celu rozdmuchał on niezgodę między cesarzem niemieckim i Papieżem, a gdy strony powaśnione chciały się z sobą pojednać, Francja wmieszywała się tak w ich sprawę, iż nie dopuszczała ugody. Aby jednak pozyskać sobie potrzebne względy Stolicy Apost., Filip udawał wielki zapał dla wyprawy krzyżowej. Udało mu się nawet powiększyć skarb swój ofiarami wiernych i dziesięcinami, jakie Kościół odstąpił na rzecz państwa; roztrwonił potém na zbytki i rozpustę pieniądze, przeznaczone na wyzwolenie Ziemi św., i szydził sobie ze wszystkich upomnień papiezkich. Jednak Papieże:
Grzegorz X i
Mikołaj III występowali jeszcze energicznie pko antykościelnym dążnościom potentatów. Z inicjatywy papiezkiej odbywane, w różnych stronach Francji, synody w 1279 r., radziły o smutnym stanie Kościoła francuzkiego i posłały biskupów, z upominaniem się o wolność Kościoła u parlamentów. Duch niechętny dla Kościoła odpowiada zwłoką, obietnicą przyszłej wyprawy krzyżowej, i kreśli przesadny obraz groźnego niebezpieczeństwem położenia państwa, jakie nie pozwala zajmować się dłużej mniej naglącemi sprawami. Od chwili zwłaszcza śmierci
Piotra de la Brosse, przyjaciela św. Ludwika i najroztropniejszego królewskiego doradcy, który przez intrygę dworską wpływ swój i życie na szubienicy utracił (1278), Filip w najniegodniejsze dostał się ręce. Ciągłe nieporozumienia ze Stolicą Apost. i wojna kastylska służyły mu za wymówkę od podjęcia wyprawy krzyżowej. Nie przestawał jednak ciągle mówić o tej wyprawie, aby pod jej pretekstem mógł dalej zbierać podatki duchowne, które na swoje obracał potrzeby. Ztąd to
Grzegorz X,
Jan XXI,
Mikołaj III nie przestają narzekać i zachęcać
[505]ciągle do zgody książąt chrześcjańskich, zaklinając ich, aby wlasnemi sporami nie przeszkadzali dłużej wielkiemu dziełu, ciągle opóźnianemu. W encyklice swojej z d. 20 Lutego 1280 r.
Mikołaj III poleca wszystkim biskupom, aby zarządzili publiczne modły, iżby miłosierdzie boskie położyło koniec zatargom Francji i Kastylji i usunęło wszystkie przeszkody wyprawy krzyżowej; grozi królom i pisze, że dotąd mówi tylko w ogólności, wymieniając z imienia prawdziwie winnego, lecz że jest zdecydowany, jeżeli się jawnie pokaże, iż jeden lub obaj walczący monarchowie będą nadal przeciwni tak niezbędnej dla całego chrześcjaństwa zgodzie, nie okazywać dłużej tej względności, ani upoważniać milczeniem swojem krzywdy, jaką wyrządzają dobru powszechnemu, i że nie przemilczy o prawdziwych powodach ich grzesznego postępowania. Lecz Mikołaj umarł w krótce, a zaniepokojony jego pogróżkami Filip odetchnął swobodnie. Wybór Marcina IV odbył się pod wpływem francuzkim.
Filip Piękny zrywa już na dobre ze Stolicą św. Chytry, podstępny, fałszerz bull papiezkich i monety, zbroczywszy swe dłonie w krwi templarjuszów, znieważa Papieża i upokarza Stolicę św. (ob.
Bonifacy VIII,
Klemens V,
Templarjusze i
Sobór w Vienne). Chciwszy jeszcze od Filipa Pięknego na zdobycze
Ludwik X zmarł po dwóch latach panowania (1316), w skutek rozpustnego swego życia. Jedynie ciężki głód i straszna epidemja, jakie okropnie spustoszyły całe państwo, powstrzymywały dumne zamysły tego króla. Pieniędzy musiał mu dostarczać Kościół i r. 1315, nie zasięgając rady bpów, anipytając się o pozwolenie Stolicy Apost., nałożył on podatek na wszelkie majątki kościelne. Po śmierci
Klemensa V,
Jan XXI odniósł, jako francuz, zwycięztwo nad swymi współzawodnikami do tjary, i nominacje 15 nowych kardynałów francuzów (17 Grud. 1316 było 8 nominowanych, a 19 Grud. 1320 siedmiu) zapewniły Francji przewagę na dworze papiezkim.
Filip V (1317—1321) idzie tą samą drogą. Udaje zgodę z Janem XXII, którego zniewala do rzucenia klątwy i interdyktu na Flandrję, pod pozorem, że przeszkadza ona do wyprawy krzyżowej, nieprzyjacielskiemi swemi względem Francji zamiarami, gdy w istocie myślał tylko, jakimby sposobem zagarnąć tę prowincję. Na kościoły nowy nałożył podatek, prałatów wydalił z parlamentów. Tuluza podniesioną zostaje do arcybiskupstwa (1317) i podzielona na 5 suffraganji; pomiędzy motywami, jakie Jan przytacza na usprawiedliwienie tego podziału, mówi, iż czyni to nabywszy przekonania, jak niebezpiecznym dla Filipa jest prałat, którego bogactwa i potęga czynią drugim prawie królem w królestwie. Inkwizycja funkcjonuje z całą srogością: kto tylko zdaje się sprzeciwiać woli nędznych biskupów, lub widokom korony, staje się winnym jej sądu. Biskupi wobec tych nadużyć milczą: przydane dochody i urzędy dworskie zamykają im usta. Zakony nie mają dosyć powagi i siły: aby osłabić ich wpływ i znaczenie, poróżniono je pomiędzy sobą. Nie lepiej działo się pod rządami
Karola IV (1322—1328), czyli za czasów
niewoli awinjońskiej. Zaledwo dożywszy 25 lat, Karol umarł, lecz krótkie jego panowanie dotknęło Kościół wielu klęskami. Gdy licha moneta, bita pod imieniem królewskiém, nie wystarcza, wierni muszą mu na nowo składać (1322) ofiary na bliską wyprawę krzyżową, o której król wcale nie marzył. Myślał on raczej o koronie cesarskiej i w tym celu zniewolił Papieża Jana do odstąpienia strony
Ludwika bawarskiego (ob.). Następca jego
Filip VI de Valois († 1350), choć nie zabiega o cesarską dla siebie
[506]koronę, troskliwie podżega spory o tę koronę wynikłe. Nie dozwala on
Benedyktowi XII uwolnić od cenzur Ludwika i udać się do Rzymu, dokąd go mieszkańcy zapraszali. Cały świat chrześcjański oburza się na Francję, wszyscy żalą się głośno na papieży-francuzów. Długa wojna między Francją i Anglją przynosi w rezultacie wzmocnienie władzy królewskiej, grabież majętności kościelnej, tyranję sądów i parlamentów, niewolę Kościoła tak ciężką, jakiej jeszcze nigdy poprzednio nie doświadczał. Prałaci uskarżają się na nadużycia urzędników, ci znowu obwiniają biskupów. Wezwani biskupi, stawają wszyscy w Paryżu na dzień ś. Andrzeja 1329: chodzi głównie o pogodzenie zagniewanych na siebie jurystów i prałatów duchownych. Obie strony występują z długiemi obronami: adwokaci napadają gwałtownie na juryzdykcję biskupią i sprawa kończy się na oświadczeniu, iż jeśli biskupi do przyszłego Bożego Narodzenia nie usuną niedostatków i nadużyć, to król chwyci się środków, jakie mu wskaże dobro państwa i korony. Państwo staje się wszechwładném; Kościół w poniżeniu. Gdy Jan XXII stał się niedogodnym korony, grożą mu oskarżeniem o herezję, sądem soborowym i stosem. Nie lepiej traktowany jest
Benedykt XII. Daremne są skargi ludzi dobrej woli i narzekania: wszystko idzie niepomyślnie, i gdy król Filip de Valois umiera, pozostawia królestwo w ruinie, spustoszone przez Anglików, wycieńczone podatkami. Więcej przedsiębiorczy, waleczny, lecz nieczystych obyczajów syn Filipa,
Jan, tak samo jak i ojciec nadużywa swej władzy. Lud i duchowieństwo zostaje ofiarą ucisku.
Karol V, który jako syn po nim nastąpił (1364—1380), tą samą idzie drogą; położenie Francji wymagało pokoju i Karol umiał dać go krajowi. Mieszkańcy miast poczynają się zbogacać, rozwija się handel; lecz Kościół, jak dawniej tak i teraz, srogiego doznaje ucisku. Na Papieży jednak monarcha francuzki traci swój wpływ dawniejszy. Już Urban V wrócił do Rzymu, choć przed śmiercią († 1370) wrócił do Avignon (ob.
Urban V).
Grzegorz XI idzie za radą ś. Katarzyny z Sienny, zrywa nakoniec te sieci intryg, jakiemi polityka francuzka związała papieztwo, i rozpoczyna znowu rezydencję Papieży w stolicy świata katolickiego (1377 r.). Wówczas to, powodowany zemstą, władca francuzki przechodzi na stronę antypapieży, których szereg rozpoczyna
Robert z Genewy, obrany w Avignon pod imieniem
Klemensa VII. Tak rozpoczyna się głośne w swoim czasie odszczepieństwo zachodnie, o którem obszerniej ob. w artt.
Avignon,
Piza,
Konstancjeński sobór,
Gerson,
Piotr de Luna,
Urban VI,
Bonifacy IX,
Innocenty VII,
Grzegorz XII,
Aleksander V,
Jan XXIII. Nieład w państwie dochodzi wówczas do najwyższego stopnia, książęta krwi powstają przeciw monarsze i grożą Francji domową wojną. Zawezwani Anglicy przybywają i rozpoczyna się walka, lecz nic już nie może podziałać na dwór królewski, demoralizujący wszystko niepohamowaną swoją żądzą rozkoszy. Tymczasem Sorbona pracuje szczerze nad usunięciem smutnego rozdwojenia. Z razu nie chce o tém ani nawet słyszeć
Karol VI (1380—1422) i okazuje swe największe niezadowolenie, lecz w końcu 1393 r. daje nieco łaskawsze ucho jej radom i przyjmuje w d. 30 Czerw. 1394 r. wręczony sobie memorjał, w którym Sorbona podaje trzy sposoby zakończenia odszczepieństwa: cessję, kompromis, lub sobór. R. 1395 w Lutym zbiera się liczny synod prowincjonalny w Paryżu i wypowiada przekonanie, iż dobrowolna zgoda dwóch Papieży jest najprostszym sposobem. To
[507]samo oświadcza i drugi synod, zebrany 1398 r., skutkiem czego Karol VI wydaje 27 Lipca t. r. edykt, w którym, imieniem Kościoła, duchowieństwa i całego ludu francuzkiego wypowiada posłuszeństwo Bonifacemu IX, zabraniając wszystkim poddanym francuzkim znosić się nadal z nim w sprawach duchownych, lub przesyłać jakiekolwiek opłaty. Wszyscy nieposłuszni temu dekretowi ulegają konfiskacie majątku. Jakkolwiek wypadek ten uważać należy za pocieszający zwrot dla Kościoła we Francji, miał on jednak to bardzo smutne następstwo, iż otwierał drogę do mieszania się władzy świeckiej w sprawy czysto kościelne. Dziewica
Dziewica Orleańska (ob.) ocala Francję od przepaści, nad jaką kraj ten postawili Anglicy, lecz pragmatyczna sankcja w Bourges dokonywa swoją drogą dzieła poniżenia Kościoła. R. 1438 król przyjmuje wszystkie dekrety soboru bazylejskiego, wymierzone przeciw Rzymowi, a Pap.
Mikołaj V napróżno wzywa o pomoc dla chrześcjan wschodnich przeciw Turkom. Po śmierci (1461 r.) Karola VII, żałowanego przez swoich poddanych,
Ludwik XI († 1483) postępuje drogą wskazaną mu przez ojca; monarcha ten przezorny, wytrwały, przywraca ład i jedność w administracji, podnosi mieszczaństwo, lecz nie wraca swobód ani obywatelskich ani kościelnych. Na sposób bizantyjski dekretem swoim z 1474 r. rozstrzyga filozoficzny spór
realistów i
nominalistów. Unieważnia
sankcję nie z pobudek sprawiedliwości, lecz z przyczyn czysto politycznych, spodziewając się w zamian otrzymać od
Piusa II, Pap., poparcie w sprawie pretensji domu andegaweńskiego do Neapolu, a gdy nadzieja go zawodzi, wraca napowrót do sankcji pragmatycznej (1464). Następcy jego
Karolowi VIII nie można odmówić dobrych przymiotów, ale rządzi on niedługo i umiera 1498 r. Co się tyczy
Ludwika XII (1498—1515), odsyłamy czytelnika do art.
Amboise; także o
Franciszku I ob. art. Pod rządami królów:
Henryka II (1547—1559),
Franciszka II (1559—1560),
Karola IX (1560—1574),
Henryka III (1574—1589) i
Henryka IV (1589—1610), w perjodzie wielkiego zepsucia dworu, brak we Francji znakomitych biskupów, a reforma szerzy po całej Francji straszne spustoszenia. Ob. artt.
Hugonoci,
Karol V,
Konkordaty. Za
Ludwika XIII, mało zajmującego się administracją swego państwa, duchowieństwo napróżno stara się odzyskać nieco swobody. Są to czasy wielkich nadwornych biskupów. Ob. artt.
Richelieu,
Hugonoci i
Ludwik XIV, z któremi należy porównać artt.
Gallikanizm,
Mazarini,
Jansenizm,
Bossuet i
Fenelon.
Ludwik XIV i jego parlamenty niczego nie szczędzą, aby utrzymać Kościół w poniżeniu; jansenizm i gallikanizm niosą swe spustoszenie aż do najniższych warstw społeiczeństwa. Mimo to Kościół francuzki staje w owej epoce na wysokim szczeblu blasku i pomyślności. Duch niewiary szerzy wprawdzie swoją propagandę, ale katolicyzm stanowi jeszcze potęgę w życiu publiczném. Gorliwi, pełni ducha Bożego kapłani działają w seminarjach (
ś. Wincentu a Paulo,
Ollier), na missjach, apostołują zarówno na dworze królewskim, jak w najodleglejszym zakątku kraju. W tym też czasie powstają
oratorjanie,
benedyktyńska kongregacja ś. Maura,
bracia szkół chrześcjańskich,
zgromadzenie księży missjonarzy i wielka liczba kongregacji żeńskich, o których szczegółowo traktuje dzieło:
Essai historique sur l’influence de la religion en France pendant le dix-septième siecle, ou Tableau des établissements relifieux formés à cette epeque (2 t. Paryż 1824). Najszlachetniejszy ten prąd religijnego rozwoju, wszystkie dobre następstwa, jakie ztąd
[508]spłynęłyby dla społeczeństwa i Francji, przecięła na raz wielka
rewolucja (ob.). Napoleon I, pogromca krwawej rewolucji, wraca Kościołowi powagę lecz o tyle tylko, o ile to sprzyjało jego ambitnym widokom politycznym (ob.
Pius VI i
Pius VII). Restauracja przywróciła dawną politykę burbońską. Rządy Ludwika Filipa zachowywały się względem Kościoła z tajoną niechęcią; wszakże życie Kościoła rozwijało się silnie: mnożyły się instytucje religijne, klasztory, kongregacje, mające na celu już to życie kontemplacyjne, już edukację młodzieży, już oświatę ludową, już opiekę nad chorymi i nieszczęśliwymi, słowem, zaradzanie wszystkim potrzebom społecznym. Bezbożność i niewiara, jakkolwiek podnosiły głowę, nie zdołały przemódz znaczenia Kościoła. Napoleon III, pomimo całej swojej potęgi, oględnie zadawać mu musiał swoje ciosy, rachując się zawsze z jego siłą. Obecnie po wielkich klęskach wojny niemieckiej i większych jeszcze wojny domowej, jedyną dla Francji nadzieją uratowania kraju od anarchji rewolucyjnej jest Kościół. Gorliwe, apostolskie duchowieństwo francuzkie i żywa wiara znacznej części narodu dają dobrą tej nadziei rękojmię
(Holzwarth) A. B. —
Literatura.
Fran. de Bosquet (bp w Lodève, potém w Montpellier, † 1676), Historia Ecclesiae gallicanae a Jesu Christi Evangelio in Galliis usque ad datam a Constantino imperatore Ecclesiae pacem (Paris, 1638 in-8; ib. 1636 in-4).
Le Cointe, Annales ecclesiastici Francorum (Paris 1665—83, 8 v. f.), zbiór dokumentów do hist. kośc. franc. z lat 417—845.
Histoire de l’Église gallicane (ob. Berthier), obok swych zalet grzeszy stronniczością gallikańską.
Ks. Guottée, Hist, de l’Égl. de France composée sur les documents originaux et authentiques (Paris 1847—56, 12 v. in-8), dzieło umieszczone na
Indexie, z powodu odszezepieńczych tendencji.
Jager, Histoire de l’Église catholique en France d’après les documents les plus authentiques, depuis son origine jusqu’au concordat de Pie VII (Paris 1862—69, 17 v. in-8), jest tylko przerobieniem z
Hist. de l'Égl. gallic.; Jager ztąd usunął to, co zbyt trąciło gallikanizmem, lecz inne niedokładności zatrzymał i nowszych badań nie uwzględnił. Słowem pomimo ogromnej massy źródeł i pojedyńczych monografji, Francja dotąd nie posiada dobrej naukowej historji swego Kościoła (cf.
Revue des quest. hist., Paris 1869, VII 605). —
Obecna organizacja Kościoła katolickiego we Francji. O hierarchiczném urządzeniu Francji w czasach dawniejszych powiedzieliśmy wyżej (str. 490). Podział prawie ten sam utrzymał się do rewolucji francuskiej. Jeszcze bowiem r. 1789 dzieliła się F. na 18 arcybpstw i 112 bpstw. Statystykę ich ówczesną ob. w
Statistique génerale et particulaire de France (Paris 1805 t. I s. 45..). Tamże znajduje się (s. 65—67) podział nowy, dokonany przez zgromadzenie narodowe r. 1790. Konkordat r. 1801 ustanowił 10 arcybpstw, z 50 suffraganjami. Dziś liczy się 18 prowincji z następującemi bpstwami: 1)
Paryż (ob.):
Chartres, Meaux, Orléans, Blois, Versailles. 2)
Lyon (ob.):
Autun, Langres, Dijon, St-Claude, Grenoble. 3)
Rouen (ob.):
Bayeux, Evreux, Seez, Coutances. 4)
Sens (ob.):
Troyes, Nevers, Moulins. 5)
Rheims (ob.):
Soissons, Châlons, Beauvais, Amiens. 6)
Tours (ob.):
Le Mans, Angers, Nantes, Laval. 7)
Bourges: miasto Bourges, dawne
Avaricum, miasto celtyckich
Bituriges, od V w.
Biturigae, Bituricae nazwane, od III w. stolicą ma być biskupią, a w IV metropolitalną, choć od VI dopiero są niewątpliwe wiadomości o jej biskupach. Pod metropolitą bituriceńskim do VII w. były suffraganatami:
Civitas Gabalum (Javoux),
Lemovica (Limoges)
[509]Cadurci (Cahors),
Ruthenae, (Rhodez),
Albiga (Alby) i
Arverni (Clermont). Podług zaś najdawniejszych spisów u Binterim’a były one następne:
Clermont, Eodez, Arisita (?),
Limoges, Mande, czyli
Gabales, Vellava czyli
Anitium, Albiga. W czasie wojen Franków z Arabami (początek VIII w.) i króla Pepina z księciem Akwitanji
Waifarem (760—768) o biskupstwach tych nie ma nigdzie wzmianki. W IX w. znowu są tam djecezje:
Albiga, Cadurci, Gabales, Mimate, Vellava (Anicium, także
Podium),
Arverni, Lemovica i
Ruthenae. Papież Eugenjusz III arcbpowi z Bourges dał prymat nad prowincją Bourges i Bordeaux, ztąd arcbpi tutejsi nazywali się prymasami Akwitanji, a nawet patrjarchami. Arcbp z Bordeaux zostawał w zależności od tej stolicy do 1305 r. Za Jana XXII, Pap., Bourges miało 11 sufraganji:
Claramontensis, Ruthenensis, Lemovicien., Mimaten., Albien., Caturcen., Castren. (Castres),
Vabren. (Vabres),
Tutelen. (Tulle),
S. Flori (St. Flour) i
Aniciensis. Gdy
Alby r. 1678 zostało arcybpstwem, przy Bourges pozostały tylko:
Clermont (ob.),
Limoges (ob.),
Tulle (ob.),
Puy (ob.)
St. Flour (ob.) aż do rewolucji. Konkordat z 1801 pozostawił przy tej metropolji
Clermont, St. Flour i
Limoges; dwa pozostałe biskupstwa konkordatem z 1817 zostały wznowione. Arcbsptwo Bourges liczyło 1873 r. 9 probostw 1ej klassy, 55 2ej kl., 429 sukkursalji i 62 wikarjatów etatowych, 613,085 dusz. Przed rewolucją dochód biskupi otaksowany był na 30,000 liwrów. Acrbp obecnie, oprócz 3 etatowych (agrées) wikarjuszów jeneralnych, ma jeszcze 9 nieetatowych. Prócz seminarjum kleryckiego, prowadzonego przez sulpicjanów, są jeszcze małe seminarja w Bourges i w St. Gaultier. W djecezji znajdują się jezuici (w Bourges), redemptoryści, trapiści, missjonarze św. Serca, bernardyni, barnabici, bracia szkolni 10 domów; siostry miłości de Montoir 63 domów, benedyktynki, urszulinki 2 domy, karmelitanki, siostry szpitalne 7 domów, siostry Rodziny św., siostry krzyża 6 domów; siostry z Saumur 6 d., sios. Niepokal. Poczęcia, sercanki, sios. Dobrego Pasterza, siostrzyczki ubogich, damy de Chavagnes, wierne służebnice Jezusa, siostry Słowa wcielonego 2 d., siostry Serca Jezusa 5, siostry ś. Marcina 3, siostry ś. Marji z Broons 4, ś. Józefa, ofiary (białe damy) 2 d.
Synody w Bourges odbyły się: 472 r., 767, 842, 1031, 1034, 1145, 1213, 1214, 1215, 1225, 1228, 1240, 1276, 1286, 1315, 1336, 1438. 8)
Alby, od miasta
Alby, albo
Albi,
Albiga, nad Tarn w Langwedoku, które stolicą biskupią zostało w III w.; pierwszym biskupem miał być
s. Clarus; pierwszym historycznie pewnym bpem jest
s. Diogenianus (406—428 r.). Biskupstwo to zostawało pod metropolją Bourges. W XIV w. zostało podzielone, i z jednej części erygowane biskupstwo
Castres. Innocenty XI podniósł tę stolicę do metropolji (1676), dając jej za suffraganje:
Cahors, Castres, Mende, Rodez, Vabres, z obowiązkiem wszakże wypłacania 15,000 liwrów arcbpowi z Bourges; sam zaś arcbp z Alby miał 120,000 liwr. dochodu. Konkordat z 1801 zniósł tę metropolję, wraz z 3 biskupstwami:
Castres, Eodez, Vabres; Cahors zostało poddane Tuluzie, a
Mecde — Lyonowi. Konkordat z 1817—21 przywrócił tę metropolję i należące do niej biskupstwa, z wyjątkiem
Vabres, które nie zostało wznowione, a
Castres zostało z metropolją złączone, które też nosi nazwę
Alby-Castres; nadto, otrzymała ta metropolja suffraganję
Perpignan. Archidjecezja ma 352,718 mieszk., 48 probostw 440 sukkursalji, 78 wikarjatów etatowych. Seminarjum wielkie prowadzą lazaryści; 2 małe seminarja: w Castres i Lavaux. Ze zgromadzeń religijnych
[510]są w tej djecezji 4 męzkie i 14 żeńskich. Synod ważniejszy odbył się tylko jeden 1254 r. Suffraganje: A)
Rodez (Ruthensis), od m.
Rodez v.
Rhodez (Segedunum Ruthenorum, civitas Ruthenorura, Ruthena, albo Ruthenae) w depart. Aveyron. Stolica bpia erygowana w półowie V w. przez
ś. Amancjusza.
Ś. Quintianus, jego następca, był 506 r. na synodzie w Agde. Dziś djecezja ta liczy 402,474 mieszk., 50 probostw, 614 sukkursalji, 230 wikarjatów etatowych. Seminarjum wielkie pod zarządem sulpicjanów i dwa małe: w St. Pierre i w Belmont. Zgromadzeń religijnych jest 7 męzk. i 24 żeńskich. Nadto, jest tu nowicjat dla missji w Oceanji. B)
Cahors (Cadurcensis, v. Caturcen.), od miasta zwanego pierwotnie
Devona (także
Divona, albo
Dibona)
Cadurcorum, civitas Cadurcorum, a w końcu
Cadurcum. Pierwszym biskupem miał być
s. Genulphus w III w., a jak chcą inni dopiero
Boëtius, który 506 r. był na synodzie w Agde. Dziś liczy djec. 281,404 mieszk., 33 prob., 449 sukkursalji, 74 wikarjatów etatowych. Seminarjum kierują sulpicjanie; małe sem. w Montfaucon. Zgromadzeń relig. 5 męzkich i 17 żeńskich. C)
Mende (Mimatensis), od masta
Mende (Mimate, Mimatum) w depart. Lozery. Pierwszy bp pewny
Genialis znajduje się 314 r. na synodzie w Arles. Pierwotnie stolica biskupia była w
Javouls, czyli
Javoux (civitas Gabalum, dioec. Gabalensis); dziś tylko wioska pod Mende, dokąd w XI w. była stolica przeniesiona. Dziś liczy djecezja 135,190 mieszk., 26 probostw, 191 sukkursalji, 144 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne mają jezuici; małe: w Mende i Chirac mają księża świeccy. D)
Perpignan (Elnensis), biskupstwo w III w. założone, pierwotnie w
Caucoliberis (dziś
Collioure), zkąd przeniesione do
Elne (Elna, Elena, Helena), r. 1602 czy 1604 do
Perpignan. Djecezja liczy 191,856 mieszk., 26 probostw, 191 sukkurs. 76 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne, równie jak małe w Perpignan i w Prades mają księża świeccy. 9)
Bordeaux, od miasta Bordeaux,
Burdigala, stolica biskupia w III wieku tu założona, metropolja w początku VI w. Do VII w. suffraganjami były stolice:
Perigueux, Poitiers, Saintes, Angoulesme, Agen. Jan XXII Papież, erygował z części djecezji Poitiers i Agen 4 nowe djecezje:
Maillezais, Luçon, Sarlat i
Condom; metropolja tedy z 5 otrzymała 9 suffraganji, które przetrwały w tym związku aż do rewolucji, z tą tylko zmianą, że biskupstwo
Maillezais przeniesione zostało do
Roszelli. Archidjecezja Bordeaux liczy dziś 705,149 mieszk., 79 probostw, 429 sukkurs., 145 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne mają sulpicjanie i 1 mniejsze świeccy księża. Z licznych zakonów i zgromadzeń religijnych 13 jest męzkich i 34 żeńskich. Arcbp mianował się dawniej
prymasem Akwitanji.
Synodyodbyły się: 384 r., 1068, 1078, 1080, 1093, 1098, 1258 i 1260. Suffraganje: A)
Agen (Agenensis), od miasta Agen,
Agenum, Agenno, Aginnum, lub
Aginum.
S. Phoebadius był pierwszym tu biskupem (347—392). R. 1366 odbył się tu
synod. Dziś djecezja ma 319,289 mieszk., 47 probóstw, 397 sukkurs., 48 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne mają maryści; małe — świeccy księża. Zgromadzeń zakonnych 7 męzkich, 23 żeńskich. B)
Angouleme (Engolismensis), od miasta Angouleme, także Angoulesme (
civitas Aquilimensium, Aequolesima, Engolisma, Ecolisma, Inculisma, Iculisma, albo
Icolisma).
Ś. Ausonius na początku IV w. był tu pierwszym biskupem.
Synody odbyły się tu: 1112 r., 1118, 1170, 1238 (w
Coignac, Campinacum, albo Conacum), 1260 i 1262. Dziś liczy 367,520 mieszk., 30 probostw, 327 sukkurs., 10 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne mają
[511]lazaryści, małe w Richmont świeccy księża. C)
Poitiers (ob.). D)
Perigueux (Petragoricensis, v. Petracoricen.), od miasta t. n., dawniej
Petrocorii, Petricorium, Petricordium, Petragorium, Petrocorium, Petrocora; pierwszy bp
ś. Fronto, wysłany do Gallji przez ś. Piotra Ap.; pierwszy historycznie pewny
Paternus ok. 356, który, jako arjanin, na synodzie w Rimini został złożony z tej stolicy. Dziś djec. liczy 480,141 miesz., 67 prob., 457 sukkursalji, 67 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne mają jezuici; małe semin. w Bengerac i w Sarlat. Zgromadzeń zakonnych męzkich 5, żeńskich 14. E)
La Rochelle (Rupellensis). Opactwo benedyktyńskie ś. Piotra i Pawła w
Maillezais (Malleacum), fundowane 1010 r., Papież Jan XXII podniósł 1317 r. do biskupstwa. Opactwo to 1648 Innocenty X sekularyzował i stolicę biskupią, przeniósł do Roszelli; należy do niej część djecezji
Saintes (Santones). Dziś liczy 465,653 mieszk., 46 prob., 316 sukkurs., 54 wikarjatów. Seminarjum djec. mają, lazaryści; małe semin. w Monthieu — świeccy księża. Zgromadzeń zakonnych jest 6 męzk. i 17 żeńskich F)
Luçon (Lucionensis) w Wandei. Jan XXII r. 1317 opactwo bedyktyńskie
Lucio, Lucionum, Lucionium, fundowane 675 r., podniósł do biskupstwa. Dziś liczy 401,466 mieszk., 36 prob., 256 sukkurs., 140 wikarjatów. Seminarjum djecez. prowadzą księża świeccy; małe semin. w Sables d’Olonne i w Chavagnes-en-Pailler. Eudyści mają kollegjum
Richelieu. Prócz tego należą do tej metropolji biskupstwa: G)
Saint-Denes (S. Dionysius) na wyspie
de la Reunion, mające 210,000 mieszk., 53 parafji. Seminarjum swoje ma u ś. Ducha w Paryżu. H)
Saint Pierre et Fort de France (S. Petrus) na Martynice, ma 153,334 mieszk., 35 parafji. Seminarjum w Paryżu u ś. Ducha; drugie na Martynice. J)
Basse-Terre (Ima Tellus) na Gwadelupie. 10)
Auch (ob.), z suffraganjami: A)
Aire (Aturensis, v. Aduren.) biskupstwo od V w., pierwotnie w
Vic-jour (Vicus Julii, czyli Vicojulium), w VII w. przeniesione do
Aire (dawniej Adura, Adurium, Aturium, Aturum) nad rz. Adour w Gaskonji. Dziś liczy 300,528 mieszk., 28 probostw, 291 sukkurs., 62 wikarjatów. Seminarjum djec. mają jezuici; 1 małe semin. B)
Tarbes (Tarbien., v. Tarvien.), od dawnego miasta
Turba, Tarba, wprzód
Bigorra, Castrum Bigorrae Aper; biskup pierwszy ok. 506 r. Dziś ma 235,156 mieszk., 28 probostw, 291 sukkurs., 140 wikarjatów. Semin. djecezjalne mają księża świeccy i 1 małe semin. Zgromadzeń zakonnych 3 męzkich, 8 żeńskich, z których siostry ś. Józefa z Tarbes mają 20 domów. C)
Bayonne (Bajonen.) stolica biskupia od X w., obecnie liczy 426,700 mieszk., 43 prob., 437 sukkurs., 102 wikarjatów. Semin. djecezjalne mają księża świeccy i 2 małe semin.: w Larressore i w St. Marie d’Oloron. Zgromadzeń zakonnych 4 męzkich i 12 żeńskich, z których siostry krzyża mają 80 domów z 2 nowicjatami; służebniczki Marji 39 domów. 11)
Toulouse (ob.):
Montauban, Pamiers, Carcassonne. 12)
Aix (ob.), z suffraganjami: A)
Marsylja (ob.); B)
Fréjus-Toulon (Forojulien. et Tolonen.). Miasto Fréjus było stolicą biskupią od IV w. Z biskupstwem tém , w którém leżą dawne miasta biskupie
Antibes (Antipolitana) i
Grasse (Grassen.), połączone zostało 1801 r. biskupstwo
Toulon; obecnie liczy 387,652 mieszk., 36 probostw, 202 sukkurs., 96 wikarjatów. Semin. djecezjalne prowadzą oblaci Najśw. Panny Niepokalanej; małe semin. w Brignoles i w Grasse mają księża świeccy. Zgromadzeń zakonnych 7 męzkich, 26 żeńskich. C)
Digne (Dignensis), w Prowancji, biskupstwo to było do 1801 suffraganją metropolji
Embrun [512](Embrodunum, Ebredunum ) nad rz. Durance w Delfinacie, która wraz z
Arles wcieloną została wówczas do
Ąix. Bp z Digne nosił tytuł
barona de Laupieres. Djecezja liczy dziś 139,332 mieszk., 35 probostw, 314 sukkursalji, 41 wikarjatów. Semin. djecezjalne i małe prowadzą księża świeccy. Zgromadzeń zakonnych 3 męzkich, 9 żeńskich. D)
Gap (Vapincensis), od miasta t. n. (Vapincum); biskupstwo z IV w., liczy dziś 118,898 mieszk., 26 prob., 219 sukkurs., 28 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne i małe semin. w Embrun prowadzą księża świeccy. Ze zgromadzeń zakonnych, bracia szkolni mają 1 pensjonat w Gap; siostry ś. Józefa są w 7 miejscach, trynitarki w 2, siostry ś. Marty w 2; djecezja ta ma najmniej zgr. zakonnych. E)
Ajaccio (Adjacensis) na
Korsyce (ob.) i F)
Nizza (Niciensis, dawniej także Nissien.), została biskupstwem w V w., po zniszczeniu dawnego miasta biskupiego, na północ od Nizzy położonego:
Cemelia, albo
Cemelium, lub
Cemenelium. Zostawało to biskupstwo naprzód pod metropolją
Embrun, później pod
Aix, od 1814 pod
Genuą, r. 1817 poddane zostało bezpośrednio Stolicy Apost., ok. r. 1860 pod
Aix. Djecezja ta liczy 172,000 mieszk., 25 probostw, 118 sukkurs., 44 wikarjatów. Semin. djecezjalne i 1 semin. małe mają lazaryści. Zgromadzeń zakonnych 7 męzkich, 12 żeńskich. 13)
Besançon (ob.), z suffr.: A)
Verdun (ob.); B)
Belley (Belicen.). Pierwotna stolica tego biskupstwa była w
Noiodunum, t. j.
Nyon w Waadtlandzie, około półowy VI w. przeniesiona do
Belley (Belica, Bellicum, Bellicium). Liczy dziś djecezja 363,290 mieszk., 36 prob., 401 sukkurs., 117 wikarjatów. Semin. djecezjalne i 2 małe: w Belley i w Meximien, prowadzą kks. świeccy. C)
Saint-Dié (ob.) i D)
Nancy (ob). Biskupstwa
Metz i
Strassburg, należące dawniej do tej metropolji, przeszłe w skutek wojny 1871 pod panowanie pruskie, zostały 1874 bezpośrednio poddane Stolicy Apostolskiej. 14)
Avignon (ob.
Awinjon), z suffr.:
Nismes (
ob.),
Valence (ob.),
Viviers (ob.),
Montpellier (ob.). 15)
Cambray (ob.), z jednym suffraganem w
Arras (Atrebaten.); stolica ta była połączona z Cambray po 1093 r., pozostawała pod metropolją w
Rheims do 1559, odtąd pod metrop.
Cambray do rewolucji; następnie pod metrop.
paryzką do 1843, kiedy na nowo poddaną została wznowionej (1841) metropolji w
Cambray.
Synod odbył się tu 1025 r. Obecnie ma djecezja 761,158 mieszk., 52 prob., 683 sukkursalji, 85 wikarjatów. Semin. djecezjalne i 2 małe sem. prowadzą księża świeccy. Zgromadzeń zakonnych 8 męzkich i 29 żeńskich, z 202 domami. 16)
Rennes (ob.), z suffr.:
Quimper, Vannes, St-Brieuc. 17)
Chambery (Camberrien.) w Sabaudji, nazwana od miasta
Chambery (Cimberi, Camberium, Camberiacum, Charmarium, także Lemniovum), należącego do djecezji
Grenoble. Biskupstwo erygowane tu 1779 i poddane metropolji lyońskiej. R. 1817 podniesione do metropolji z jednym suffr. w
Aosta, które to biskupstwo, jako leżące w Piemoncie przeszło pod metropolję Turynu, gdy Sabaudja przyłączona została do Francji; Chambery zaś otrzymała 3 pozostałe, z 3 innemi biskupstwami (jak niżej). Obecnie djecezja Chambery liczy 164,424 mieszk., 48 prob., 153 sukkurs., 45 wikarjatów. Seminarjum djecezjalne i 3 małe zostają pod kierunkiem księży świeckich. Zgromadzeń zakonnych jest 4 męzkich i 6 żeńskich. Ma suffraganje: A)
Tarantaise (Tarantasien., albo Tarentasien.), od okolicy tak nazwanej, której stolicą jest
Moutiers en Tarantaise (Monasterium in Tarantasia, dawniej Forum Claudii, później Darantasia, Tarentasia, ciritas Centronum). Biskup tutejszy
Sanctius był 517 r. na
[513]synodzie w Epaon; był suffraganem metrop.
Vienne. Za Karola W. Moutiers zostało stolicą metropolitalną, zdaje się, z 2 suffr.:
Sedunum (Sitten, albo Sion) i
S. Mauricii (oba biskupstwa w dzisiejszej Szwajcarji). W końcu IX w. otrzymało trzecią suffraganję
Aosta. Tarantaise supprymowane 1792 r., wznowione 1825, jako biskupstwo poddane metropolji Chambery. Liczy 68,000 mieszk., 7 prob., 78 sukkurs., 25 wikarjatów. Semin. djecezjalne i małe mają księża świeccy. Zgromadzeń zakonnych 2 męzkich, 2 żeńskich. B)
Saint-Jean de Maurienne (Maurianen.), od miasta t. n., dawniej Mauriana, biskupstwo od IV, a jak chcą inni od VI wieku (ob.
Jan Chrzciciel ś.). R. 1801 supprymowane, 1825 wznowione i poddane pod
Chambery. Liczy 69,000 mieszk., 10 prob., 76 sukkurs., 29 wikarjatów. Semin. djecezjalne i małe prowadzą księża świeccy. Ze zgromadzeń zakonnych, 3 męzkich, z żeńskich tylko siostry św. Józefa mają 9 szkół, pensjonat, i kilka ochron. C)
Annecy (Annecen., albo Anicien.), od miasta
Annecy (Anessium, Anesiacum, Anicium, Anoecium); powstało to biskupstwo, gdy, w czasie tak zw. reformacji, biskup genewski przeniósł tu swoje mieszkanie (1535). Gdy r. 1819 Genewa połączona zostala z biskupstwem Lozanny, r. 1822 Annecy otrzymało oddzielnego biskupa. Liczy 267,496 mieszk., 30 prob., 268 sukkurs., 189 wikarjatów. Seminarjum djec. i 4 małe. Zgromadzeń zakonnych 5 męzk. i 5 żeńskich, z których siostry św. Józefa mają 26 domów, św. Wincentego a Paulo 35, a siostry ofiarowania 7. 18)
Algier (ob.
tej Enc. I, 59):
Constantine, Oran. Szereg bpów każdej z tych djecezji i literaturę o nich, ob.
Gams, Ser. episc. s. 477—657. Do najważniejszych dzieł pod tymże względem należą:
Sammarthanorum, Gallia Christiana;
H. Fisquet, La France Pontificale, Paris 1864—71, 21 t. in-8 (obejmuje djecezje: Paryż, Reims, Sens, Troyes, Nevers, Seez, Rouen, Evreux, Soissons, Lyon, Bordeaux, Bayeux, Lisieux, Aix, Montpellier, Gap, Digne, Cambrai; wszystkich tomów ma być około 50). Przecięciowo na każde biskupstwo wypada 417,000 katolików, których liczba ogólna w r. 1862 wynosiła 35,734,667 (kalwinistów było wówczas 1,300,000; luteranów 500,000; żydów 150,000). Wikarjuszów jeneralnych liczą we Francji 190, kanoników 750, proboszczów 3,480, desserwantów 33,000, wikarjuszów 7,300. Kongregacji zakonnych męzkich i żeńskich jest około 1,500, liczących 9,136 mężczyzn i 40,391 kobiet, poświęcających się wychowaniu i pielęgnowaniu ubogich. Najwięcej dobrego, co się we Francji spotyka, zawdzięcza ona działaniu tych pełnych poświęcenia instytucji; właściwych wszakże zakonów jest niewiele: z męzkich są tylko kapucyni, kartuzi, benedyktyni, dominikanie, jezuici i trapiści; w 70 semin. djecezjalnych znajduje się 8,000 do 8,500 kleryków, w 100 małych seminarjach znajduje się 25,000 uczniów. W kolonjach francuzkich znajduje się jeszcze
5 prefektur apostolskich, a mianowicie:
w Guyanie, 31 księży, 25,151 mieszk.;
w Senegalu z przyległościarni, 8 księży, 209,012 mieszk.; w posiadłościach
w Indji, 8 księży, 259,981 mieszk.;
w St Pierre et Miquelon, 4 księży, 3,971 mieszk.;
w Mayotte z przyległościarni, 7 księży, 16,000 mieszk. Statystyka duchowieństwa franc, wydawaną jest corocznie od r. 1851, p. t.
La France ecclésiastique, Almanach du clergé pour l’an de grace 1851 i nast. Podług Büsching’a, w półowie XVIII w. miało być wszystkich osób duchownych obu płci we Francji 500,000, ze 100 miljonami dochodu,
[514]z którego na biskupów przypadało 4,337,000. Było wówczas 770 opactw zakonów męzkich i 317 opactw i prioratów żeńskich; 14,953 klasztorów i 250 komturstw rycerzy św. Jana. Na mocy konkordatu z 1801 rząd mianuje
biskupów, którym instytucję kanoniczną daje Papież. Ministerstwo wyznań od czasu do czasu pisze poufnie do biskupów, prosząc ich o listę księży, którzyby im zdali się godni biskupstwa. Lista ta ma główne znaczenie przy nominacjach. Niekiedy prefekci i deputowani używać chcą w tym względzie swoich wpływów: jeżeli jednak przedstawiani przez nich kandydaci nie znajdują się na liście wyżej wzmiankowanej, rząd pyta się biskupów właściwych, ażeby swoje zdanie dali, co do przymiotów owych kandydatów na godność biskupią. Jeżeli zdanie prałatów nie jest jednomyślnie przychylne, protekcji prefekta lub deputowanego rząd zazwyczaj nie uwzględnia. Mianowania od 1830 r. w rzeczy samej przekonywają, że rząd chciał mieć tylko godnych biskupów. Przed 1830 r. listę kandydatów na biskupstwo formował
wielki jałmużnik (grand aumonier de France), zniósłszy się ze swymi kolegami biskupami. Po nominacji rządowej nominat udaje się do Paryża na proces informacyjny, prowadzony przez nuncjusza, w którego też ręce składa przysięgę kościelną i wyznanie wiary. Po otrzymaniu tych aktów w Rzymie następuje prekonizacja. Koszta bull opłaca rząd; bulle regestruje rada państwa. Prekonizowany udaje się po raz wtóry do Paryża i składa przysięgę państwową. Na pierwsze urządzenie (frais de premier établissement) otrzymuje każdy biskup 8,000 fr.; meble daje i utrzymuje rząd. Corocznie przegląda się inwentarz i kosztem rządowym zapełniają się uszkodzenia w ruchomościach. W budżecie państwa dawniej na cele kościelne wyznaczona była summa 26—27 miljonów franków, podniesiono ją 1863 r. do 48 miljonów. Na mocy prawa z 25 Maja 1832 r. arcybp pobiera 15,000, biskupi po 10,000, arcbp paryzki pobiera 40,000 fr.; każdy otrzymujący kardynalstwo ma dodawane 10,000 fr. rocznie. Za czasów Napoleona III rząd dążył do zwolnienia węzłów metropolitalnych, ale usiłowania jego rozbiły się o jednomyślną kościelną postawę biskupów. Każdy arcbp ma prawo mieć trzech wikarjuszów jeneralnych, z których każdy pobiera 3,000 fr.; bp może mieć 2 wik. jener., z których każdy ma 2,400 fr. Wikarjusz jen. po 3 latach urzędowania uwolniony od tej służby, jeżeli nie jest kanonikiem katedralnym, pobiera rocznie 1,500 fr. od rządu; może bp i większą ilość wikarjuszów jeneralnych mianować i ich pomocy w zarządzie djecezji używać. Kapituły straciły we Francji to znaczenie, jakie im z ogólnego prawa kanon, przynależy. Są one tam tylko rodzajem honorowej emerytury dla starych, zasłużonych kapłanów. Tytuły prałackie są tylko czysto honorowe. Kanonicy nie stanowią tu żadnego ciała oddzielnego i nie są członkami rady biskupiej. Kapituła djecezalna składa się z 8, metropolitalna z 9 kanoników, pobierających 1,500 fr. Dekanatów we Francji prawnie nie ma. Miejsce dziekana zastępuje
proboszproboszcz kantonalny; skoro jednak każdy proboszcz zostaje w bezpośredniej korrespondencji z kancellarją biskupią, przeto administracyjne znaczenie proboszcza kantonalnego sprowadza się do bardzo małych rozmiarów. Proboszczowie, których mianuje biskup, w skutek artykułów organicznych, dodanych do konkordatu przez konsula, dzielą się na trzy kategorje:
proboszczów pierwszej klassy,
prob. drugiej [515]klassy i
desserwantów. Probostwami pierwszej klassy są wszystkie miasta większe, miasta okręgowe, i inne, liczące przynajmniej 5,000 mieszkańców; probostwami drugiej klassy są zazwyczaj inne miasta kantonalne, nie podpadające pod powyższą kategorję; liczba ich dochodzi do dziesiątej części wszystkich parafji sukkursalnych. Podług konkordatu, proboszczowie 1ej kl. mieli pobierać 1,500 fr., 2ej kl. 1,000 fr. rocznego dochodu. Późniejszemi postanowieniami pensja ta podwyższoną została, odpowiednio do wieku kapłana. O
desserwantach ob. tej Enc. IV 171. Oprócz wikarjuszów etatowych, jest we Francji 3,000 wikarjuszów, utrzymujących się kosztem gminy, albo z dochodów parafji. W niektórych djecezjach założyło duchowieństwo kassy djecezjalne, podtrzymywane roczną składką, a służące dla wsparcia kapłanów, styranych wiekiem lub chorobą.
Jałmużnikami (aumoniers) nazywają się we Francji kapelani przy szkołach, szpitalach, więzieniach i t. p. Jeżeli te
zakładadyzakłady są rządowe, biskup przedstawia do nich jałmużnika, a ministerjum go zatwierdza i pensję wyznacza. Jałmużnikami nazywają się także kapelani stowarzyszeń religijnych.
Abbé nazywa się każdy, noszący suknię duchowną, a nawet, kto zamierza wstąpić do stanu duchownego.
Teologiczne fakultety są w Paryżu, w Lyon, w Bordeaux, w Aix i t. d. Dekret organizujący uniwersytet (17 Marca 1808) uznaje te fakultety prawnie, daje biskupowi prawo prezentowania trzech kandydatów na każdą katedrę, z pomiędzy których jednego wybiera państwo. Miało być tyle erygowanych fakultetów teol., ile jest stolic metropolitalnych; ale nie przyszło do tego, bo biskupi o to nie nalegali, skoro fakultety te są instytucją czysto państwową i Kościół nie uznaje stopni przez nie nadawanych.
Seminarja zostają zupełnie pod zarządem biskupa; państwo mianuje tylko skarbnika i ekonoma przy biurze administracji seminaryjskiej, zresztą nie wdaje się tu do niczego. Alumni wolni są od służby wojskowej. Gdy, w skutek założenia uniwersytetu napoleońskiego, duchowieństwu odjęte zostało nauczanie wyższe, ponieważ nie chciało poddać się uniwersytetowi, okazała się potrzeba zakładania oddzielnych
szkół biskupich, tak nazwanych
małych (czyli mniejszych)
seminarjów, albo lyceów biskupich; na co pozwolił Napoleon I 1800 r. i co zatwierdzone zostało królewskim rozkazem z 1814 r. Plan nauk w tych seminarjach odpowiada planowi lyceów rządowych. Biskup nominuje professorów. Pod wpływem prawa o nauczaniu z 15 Marca 1850 pomnożyła się znacznie liczba średnich szkół duchownych. Już 1854 biskupi mieli 67 szkół, z 8,051 wychowańeami; jezuici 11 szkół, z 2,818 wychowańcami; maryści 13 szkół, z 1,449 wychów. Od tego czasu liczba ta wzmogła się znacznie. Nauczanie elementarne w znacznej części zostało w ręku duchowieństwa.
Wyznanie wiary używa swobody; a jakkolwiek
artykuły organiczne stanowiły, żeby żadna ceremonja religijna nie spełniała się po za murami kościoła w tych miastach, gdzie są świątynie innego wyznania, wszakże nigdy tego nie przestrzegano, osobliwie też w prowincjach południowych. Za zgodą Stolicy Apost. (1802 r.) suprymano wiele świąt, tak, iż oprócz niedzieli, święcą się jeszcze we Francji: 1) Boże Narodzenie, 2) Wniebowstąpienie, 3) Wniebowzięcie Najśw. Panny i 4) Wszystkich Świętych. Święta zniesione przeniesione są na niedziele. Każdy kościół ma
radę fabryki kościelnej, czuwającą nad dochodami i porządkującą wydatki. Ponieważ jednak cały majątek kościelny zginął w falach rewolucji, przeto dochód na utrzymanie nabożeństwa i
[516]budynków kościelnych ogranicza się tylko do darów wiernych, do opłaty za krzesła (ob.
Ławki w kościele) w kościele; co jeżeli nie wystarcza, dodatek daje gmina, a rzadko bardzo w pomoc przychodzi skarb państwa. Gdzie
rada fabryki składa się z 9 członków (nie licząc proboszcza i mera, którzy są członkami rady z urzędu), biskup mianuje 5, a prefekt 4 członków; gdzie zaś rada składa się z 5 członków, bp mianuje 3, prefekt 2. Co się tyczy stosunku Kościoła do państwa, podstawą jego jest konkordat z 1801 r., a w części i dodane do niego
artykuły organiczne, pko którym Pius VII 25 Marca 1802 r. uroczyście protestował. Po powrocie Burbonów 1814 r., miał ten konkordat radykalnie być zniesiony, i 1816 r. wygotowano umowę w 14 artykułach, które służyły za podstawę konkordatu z 1817. Ten ostatni utrzymywał z dawnego nominację biskupów przez rząd państwowy; ale przyjęciu jego rząd francuzki stawiał tyle różnych przeszkód, że 1819 r., po długich rokowaniach, wrócono znowu do konkordatu z 1801 r. Kościół we Francji jest swobodniejszy, jak w wielu innych krajach, ale uboższy. Duchowieństwo jest ducha czysto kościelnego i wiernemu ludowi przyświeca cnotą. Episkopat prawie bez wyjątku złożony ze znakomitych, sprawie Kościoła Chrystusowego całkowicie oddanych pasterzy, którzy z
gallikanizmem (ob.) nie mają nic wspólnego. Z Francji wyszedł pierwszy silniejszy popęd do żywego rozwijania się zgromadzeń religijnych; ona wysyła najwięcej missjonarzy do innych części świata. O jej dobroczynności można mieć pojęcie z kilku dat następnych. Od r. 1803 do 1847 summa wszystkich legatów na cele dobroczynne wynosiła 122 miljony fr., a mianowicie 15 miljonów za pierwszego cesarstwa, 50 mil. za restauracji (1815—1830) i 50 mil. za rządów Ludwika Filipa do 1 Stycz. 1847 r. Od 1847 do 1857, pomimo nowej rewolucji, pomimo wojny i różnych przesileń społecznych i finansowych, summa legatów wyniosła około 86 miljonów (
Neher, Kirchl. Geogr. u. Statistik, I 429). Że dobroczynność ta nie jest tylko filantropijną, wskazuje już sama summa, a wyraźniej jeszcze ta okoliczność, że odpowiednio do wzmagającego się w społeczeństwie francuzkiem ducha religijnego i wiernego spełniania praktyk religijnych, rośnie w niem i dobroczynność. Fundaoje katolickie na szkoły i ochrony wynoszą, podług obliczenia z 1863 r., rocznie przeszło 2 miljony fr. (Etudes religieuses, 1872 nr. 2). Żywotność Kościoła we Francji pozwala spodziewać się, że propaganda rewolucyjna, pomimo całej swej tam siły, nie zdoła przemódz nad jego zachowawczym i zbawczym wpływem.
N.