Twórczość Jana Kasprowicza/Motywy i symbolika poezji Kasprowiczowskiej

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stefan Kołaczkowski
Tytuł Twórczość Jana Kasprowicza
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1924
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VIII
MOTYWY I SYMBOLIKA POEZJI KASPROWICZOWSKIEJ[1]

Podobną rolę do tej, jaką gra przy poznawaniu czyjejś filozofji odnalezienie zasadniczych problematów, które stawiał sobie jej twórca, i pojęć, któremi się posługiwał, — przy poznawaniu twórczości poety odgrywa wniknięcie w motywy i symbole, poprzez które się wypowiadał. Jak tam pojęcia poszczególne, ujęte »pod kątem« stawianych zagadnień, odsłaniają właściwe swe znaczenie w tej filozofji, tak tu każdy symbol dopiero w związku z motywami, stale się przez twórczość przewijającemi, może być zrozumiany »od wewnątrz«, psychologicznie.
Symboliką i motywami poezji Kasprowicza zajmuję się tu nie w celu systematyki form artystycznych według pewnych typów estetycznych, lecz w celu wniknięcia psychologicznego w dyspozycje i prądy jego życia uczuciowo-wyobrażeniowego, a pośrednio w strukturę moralną jego ducha.
Ponieważ słowo »motyw« bywa tu ze względów praktycznych używane w dwojakiem znaczeniu, niezbędne jest porozumienie w tej sprawie z czytelnikiem. Samo pochodzenie słowa motyw od moveo wskazuje na zawarty w tem pojęciu pierwiastek dynamiczności. Gdy mówi się o motywach moralnych, ma się na myśli coś, co może być bodźcem — siłę potencjalną. Natomiast motywem w sztuce nazywamy nie pomysł twórcy w stanie potencjalnym lecz konkretny poszczególny człon dzieła sztuki. W tem też znaczeniu określa motyw muzyczny Nietzsche[2]. Jeśli słowa »symbol« nie zwężać do pojęcia tylko większych konstrukcyj symbolicznych, lecz objąć niem wszelkie przenośnie w najogólniejszem tego słowa znaczeniu, to wówczas granica między motywem a symbolem jest niepochwytna w poszczególnych wypadkach. Motyw, jako wyraz kompleksu uczuć i wyobrażeń poety, i obrazy, symbole tego wyrazu, stanowią jedność, jak »forma i treść«. Ja tu rozróżniam i poniekąd przeciwstawiam symbol motywowi tylko dlatego, że słowem motyw posługuję się jako pojęciem zbiorowem. Postępuję tu tak, jak postąpiłby np. autor, chcący scharakteryzować psychikę romantyków przez wskazanie częstego pojawiania się w poezji romantycznej motywu lotu. Do pojęcia zbiorowego »motywu lotu« doszedłby ów autor na zasadzie pokrewieństwa motywów poszczególnych: a więc np. lotu ptaków W Szwajcarji i Smutno mi Boże Słowackiego, Farysa Mickiewiczowskiego, pędzącego kozaka z Marji i t. p. — a później konkretne motywy, dane w utworach, przedstawiałby jako poszczególne przejawy motywu lotu. Wprawdzie w konkretnym członie dzieła sztuki sam motyw i symbol, w którym się on wyraża, są nierozdzielną jednością, lecz mając na myśli pojęcie zbiorowe danego motywu, można je odróżniać od symboliki jednego konkretnego wyrazu.
Szukam tu w duchu poety, niby w ognisku, punktu przecięcia się tych linij, które dadzą się poprzez pokrewne wyrazy artystyczne przeprowadzić. Gdy te punkty przecięcia się zostały odnalezione, psychologiczną genezę powtarzających się przez całą twórczość, podobnych treścią wyrazów najłatwiej było przedstawić jako poszczególne formy tych paru zasadniczych motywów, które odnalazłem jako produkt abstrakcji z każdego konkretnego obrazu. To też pewne symbole lub proste obrazowe wypowiedzi Kasprowicza, które zdradzają pokrewne dyspozycje, postawy i tęsknotę, traktować tu będę jako »formy« paru zasadniczych motywów.
Częstość pojawiania się, w zmiennej postaci, niby w szeregu warjantów, tych samych motywów tłumaczy się nietylko jednolitością i wyrazistością indywidualności, lecz i szczerością, inspiracyjno-żywiołowym charakterem twórczości tego poety. Z tą samą bezpośredniością, z jaką temperament i umysłowość przejawiają się w stylu pisarza, w upodobaniu do pewnych zwrotów i określeń, ujawnia się indywidualność poetycka Kasprowicza w motywach. To ułatwia nam wniknięcie w jego ducha, w stany, które wymykają się kontroli jego intelektu. W miarę jak pewne motywy występują rzadziej w pewnym okresie, ustępując miejsca innym, lub na zasadzie charakterystycznych zmian motywów, śledzić można sam proces jego przeżyć, oscylacje, nawroty — rozwój twórczości.
Orjentację w motywach poezji Kasprowiczowskiej i w symbolice z niemi związanej ułatwi nam przypomnienie bardzo charakterystycznych pod tym względem wierszy; jednego z wczesnego okresu twórczości p. t. Modlitwo moja, cicha i bez słów (zbiorek Krzak dzikiej róży) i prolog poetycki do Księgi ubogich. Obydwa stanowią autocharakterystykę jego twórczości. Podobieństwo tych tak odległych w czasie wyznań stanowi jeden z dowodów, jak twórczość ta jest jednolita. Dla lepszego uprzytomnienia, zwroty znamienne drukowane są rozstrzelonym drukiem i oznaczone numerami.

Modlitwo moja, cicha i bez słów
.....................
Z głębin powstajesz, a ku wyżom mkniesz...        (1)
Na skrzydłach dziwnie tajemniczej mocy;
Niemaś, a jęczysz, jak zraniony zwierz,
Rozbrzmiewa wokół wielki płacz sierocy,
Gdy, wstawszy z głębin, ku wyżynom mkniesz.

Łowisz po drodze głuche szumy drzew,        (2)
Które wiatr bujnej pozbawił korony:
Przygnębiający, pogrzebowy śpiew,
Na strunach żałob jesiennych zrodzony,
Łowisz po drodze z serca nagich drzew.

Nad brzegi idziesz spochmurniałych wód,        (3)
Na żółte łąki, na zwiędłe ścierniska,
Mgłą się opijasz, przejmuje cię chłód,
Co z ziół zeschniętych siwy szron wyciska
Ponad wodami spochmurniałych wód.


Odlatujący ścigasz ptactwa klucz,        (4)
Śledzisz, czy bracia w drodze się nie znużą;
Żałość wyziera z twych poblakłych ócz,
Gdy spoczniesz w gnieździe, rozrzuconem burzą,
W gnieździe, skąd ptactwa precz uleciał klucz.        (5)

Porywasz szepty spiekłych ludzkich warg...        (6)
Wnikasz do wnętrza złamanego człeka,
Niedomówionych lub przycichłych skarg
Żywisz się strawą: radości daleka,
Chłoniesz szept bolu z spiekłych ludzkich warg.

Modlitwo moja, cichaś i bez słów,
Choć jesteś sercem głośnych jęków świata,        (7)
Który, ścigany przez złowróżbny huf        (8)
Nędz nieodstępnych, ku gwiazdom ulata
Z tobą, modlitwo cicha i bez słów.

Na ziemię bożą wielki upadł cień,        (9)
Widma rozpaczy po jej ścieżkach suną,        (10)
Powietrze pełne ich wymownych drżeń,
Że mrok się rozlał nad zagasłą łuną,
Że na tę ziemię wielki upadł cień.

W wiekowych bojach zwątlał zastęp dusz,        (11)
Zgłuchły zwycięskich pochodów tętenty,        (12)
Z dróg się podnosi suchy, biały kurz        (13)
.....................
.....................

Zginąć, nie patrzeć na ten wielki ból,        (14)
Który rozsadzi ziemię na atomy,
Nim szczęście zdąży wzrosnąć śród jej pól!
O czoło słabe, o duchu znikomy:
Zginąć, nie patrzeć na ten wielki ból!

Wiersz pierwszy i czwarty są wyrazem tęsknoty, rwącej ducha wzwyż. Oba wymienione już, wraz z trzecim, dziesiątym, jedenastym i dwunastym stanowią przykład wielorakich form motywu dążenia. Poeta, to sam daje wyraz obrazowy dążeniu swego ducha, to przedstawia życie, odczuwając je jako ruch, pochód, dążenie, przyczem wizje pochodów, ich odgłosy, lot ptaków, są niemal stale używanym znakiem symbolicznym tych przeżyć poety. Wiersz drugi, szósty, siódmy, dwunasty, są charakterystyczne dla tej tendencji zespalania się uczuciowego poprzez odgłosy natury, szepty, poszumy, dalekie pobrzmiewania gromów i tętentów, z istotą bytu; w nich znajduje ujście tęsknota do zlania się ze światem i cierpiącą ludzkością. I wymienione tu obrazy również przewijają się w różnych warjantach przez całą twórczość. Symboliką cieni i widm (wiersz dziewiąty, dziesiąty, trzynasty) posługuje się poeta bardzo często dla dania wyrazu poczuciu grozy bytu, obcowania z istotą tę grozę uosabiającą; obraz wznoszącego się tumanu towarzyszy często wyrazom uczuć znikomości, przemijalności dążeń, wysiłków, wizjom błagalnych pochodów. Wiersz ostatni reprezentuje tu często pojawiający się motyw woli zatracenia, przytwierdzenia zagładzie. Jak widać nawet z przytoczonych tu wierszy, zespolenie paru motywów w jednym obrazie czy zwrocie jest zjawiskiem częstem i przeprowadzanie granic byłoby czemś sztucznem. Tak np. wiersz »zgłuchły zwycięskich pochodów tętenty« jest wyrazem dwóch tendencyj życia uczuciowego poety: wsłuchiwania się w odgłosy życia, przenikania w ten sposób jego istoty, i interpretowania treści życia jako dążenia.
Wniknijmy teraz w wiersz z Księgi ubogich:

Rozmiłowała się ma dusza
W cichym szeleście drzew,
Gdy koronami ich porusza
Druh mój, przecichy wiew.

Rozmiłowała się ma dusza
W głośnych odmętach fal,
Gdy druh mój, burza, je purusza,
W nieznaną płynąc dal.

Rozmiłowała się ma dusza
W twórczych promieniach zórz,
Gdy druh mój, słońce, w świat wyrusza,
Życia płomienny stróż.

Rozmiłowała się ma dusza
W przepastnej nocy mgłach,
Gdy druh mój, śmierć, na połów rusza,
A przed nim lęk i strach.

Oba przytoczone wiersze stanowią dopełniający się zobopólnie komentarz twórczości Kasprowicza. Gdy w pierwszym poeta wylicza nam najistotniejsze dla siebie uczuciowe tendencje i postawy względem życia — drugi wskazuje najbardziej umiłowane zjawiska przyrody, najczęściej służące mu za wyraz symboliczny najistotniejszych dlań stanów ducha. Ponadto prolog z Księgi ubogich uzmysławia nam ten proces, jaki się dokonał w twórczości poety z biegiem lat, jak pewne zjawiska natury, wywołując zawsze pokrewne stany ducha, stały się wprost słownikiem symbolicznym wzruszeń. Pokochał je poeta podwójną miłością: i dla wzruszeń, które w nim budzą, i — jako słowa swej pieśni, tony swego instrumentu muzycznego, nieomylnie oddające motywy pieśni całego życia. Wiersze te dają nam niejako impresjonistyczny rzut motywów i symboliki poety.
∗                         ∗

Wydobywając teraz ze splotów, w jakich są te motywy dane w konkretnem dziele sztuki, najznamienniejsze z nich, posługiwać się tu będę pojęciem zbiorowem każdego rodzaju motywu, traktując każdy konkretny jako jedną z jego »form«.

Z osiki–m wyciął laskę, długi kij pielgrzymi,
I księgę proroctw o zbawieniu świata
Zabrawszy z ciemnej izby, poszedłem na lata
W ogniska, gdzie się życie przepala i dymi.

Temi słowy scharakteryzował Kasprowicz w Chwilach swą przeszłość, początek swej drogi twórczej. Rys to dla poety bardzo znamienny, że poczucie powołania poetyckiego nie z myślą o talencie, sztuce i wypowiedzeniu własnych przeżyć się łączy. Jest ono identyczne z poczuciem misji zwiastuna innej, na nowych fundamentach opartej przyszłości, oraz z rolą wybawiciela. Rzecz zrozumiała, że ten motyw misji własnej najczęściej występuje w poezjach z okresu młodości. Najczęściej uczuć tych najskrytszych nie wypowiada młody twórca bezpośrednio od siebie, — wkłada je w usta swych postaci, dobiera tematy, które taką rolę bohatera usprawiedliwiają. Bardzo łatwo wyczuwa się w nich wyraźne piętno subjektywizmu. Oto charakterystyczny urywek z opowiadania p. t. Hanka Olpińska:

Czytała nieraz w książkach opowieści,
Jak wychodzili męże z niskich stanów,
Zrodzeni we łzach i ciężkiej boleści,
Lepsi od książąt i od możnych panów.
Jak potem wielkiej doznawali cześci,
Jak byli nakształt tych cudownych dzbanów,
Z których — tak pisze w niejednej książczynie —
Na świat, zmęczony trudem, miód i mleko płynie.

»Zostać tym zbawcą, myśl jego jedyna« — mówi poeta o Chrystusie w poemacie pod tym tytułem; zawiera on zresztą mnóstwo analogicznych wyznań. Poeta bowiem »wiecznie marzyć będzie o tych aniołach, schodzących na ziemię, aby prowadzić dusze ku krainie złudy« (Bunt Napierskiego). Poczucia te nie są tylko wzruszającym wyrazem rodzącego się powołania; w swej młodzieńczej, naiwnej nieraz lapidarności, bez osłonek ukazują to, co jest istotą tej twórczości. One stanowią głębokie, wewnętrzne uzasadnienie jej charakteru: występowania za zbiorowość, walczenia w imię jej. W sprzeczności z tem tak mocno występującem — w utworach młodzieńczych zwłaszcza — poczuciem powołania pozostają ciągle powtarzające się wątpienia o wartości pieśni własnej, narzekania na »wyprzedanie się z ziarna«, »walący się dom«. Każdy niemal zbiór liryk, aż do Księgi ubogich włącznie, utwierdza nas w tem, że poeta nigdy z tych wątpliwości wyzwolić się nie może. I pod tym względem twórczość poety przedstawia się jako pasmo zmagań wiary i wątpienia. Wątpienia te mają swe źródło właśnie w charakterze powołania — zwiastuna-zbawcy. Najwyższe uniesienia poetyckie pozostawiają w duszy poety poczucie czegoś niewystarczalnego — niezrealizowaną tęsknotę do czynu, przekształcającego świat, do rozwiązania nierozwiązalnej zagadki tajemnicy bytu. I ta rezygnacja, której dał wyraz poeta w połowie swej drogi, ograniczając swą rolę do »noszenia orędzi wieczności« (Siądź na kamieniu), nie uspokoiła głodu i niepokoju jego serca. Tym akordem smutku, żalu i niedosytu kończy się wszak ostatnie jego dzieło, Księga ubogich; tam mówi o pieśni swej:

Mgieł ja tych nie rozwieję,
Co drzemią na drugim brzegu,
Choć tę żywiłem nadzieję.

Motyw misji własnej brzmi z taką siłą we wczesnych utworach dlatego, że wypływa z wiary młodzieńczej. Wiara ta raz po raz przejawia się w splatających się z sobą motywach zapowiedzi i oczekiwania. Jest to wiara etyka-reformatora w nadejście nowego jutra. W okresie młodości szczególnie wyraźnie zwraca się to oczekiwanie na zewnątrz, ku pewnym określonym stosunkom społecznym marzonej przyszłości:

Płyńcie me pieśni, wszak narodzin
Nowego jutra wyście zwiastunami,

powiada poeta w młodzieńczym wierszu. Istotnie te pieśni są takiemi, wiążą się czas jakiś z hasłami i ideami ówczesnej epoki. Aby wyrazić całą potęgę tej wiary, sięga poeta po motywy biblijne, po postaci proroków i zbawców:

Bo czas już idzie, gdy w mury kościoła
Wejdzie król nowy, arcykapłan nowy
I będzie radość i szczęście dokoła.
(Chrystus)

Obok zapowiedzi konkretnych dóbr i określonych przemian społecznych, wznosi się poeta już często w młodzieńczych poezjach ponad utylitaryzm haseł i zdradza irracjonalny, religijny pierwiastek tej wiary:

Gdzie rozum chybia,
Tam wiary i miłości pocisk godzi,
Bo miłość ludu nawet cuda płodzi.

We wcześniejszym okresie twórczości motyw zapowiedzi nie milknie w chwilach zwątpienia nawet, tylko przyszłość zapowiadana ukazuje się poecie już nie blisko, lecz ginie w niedosięgłej dali:

A tylko tam, gdzie zmierzchy
Swe mgławe kreślą tory,
Jakgdyby nie dla niego
Jęły się płonić już
Przebłyski nowych zórz.
(Szlakiem symplońskiej drogi)

Postacią wcielającą niejako ów motyw zapowiedzi, zarówno z jego elementem społecznym jak i etyczno-reformatorskim, jest, jak wspomniałem w I-ym rozdziale, Radocki z Buntu Napierskiego; dlatego jest to postać dla okresu poezji przedmodernistycznej Kasprowicza wielce charakterystyczna. Naprzekór zwątpieniu, w momentach najwyższego rozgoryczenia rodzą się wyznania śmiertelnej miłości dla... złudy tej wiary. Z taką miłością kreślona jest w opowieści Chałupa (O bohaterskim koniu) postać czarownicy, z której, według zabobonu ludu, miał się narodzić zbawca. Dlatego, że w wierze tej Kasprowiczowskiej jest coś irracjonalnego, istniejącego naprzekór wciąż powtarzającym się okresom zwątpienia, miał prawo pisać poeta w Księdze ubogich, siebie mając na myśli, te słowa:

Czas idzie nieprzewidziany,
A może przewidzian wielce
Przez dusze, co światów bezmiary
W najmniejszej dojrzą kropelce.

Uczucia oczekiwania związane są u Kasprowicza z poczuciem swej roli społecznej. Życie zbiorowe, życie ludzkości przeżywa poeta w sobie, we wnętrzu swem antycypuje jej przyszłość. Dlatego-to poeta w hymnie nazywa siebie tym, »który czekał, aż przyjdzie wybawienia kres«. Z czasem zmienia się charakter tych oczekiwań, skierowują się one ku wnętrzu własnemu. Ten, który ma być zwiastunem — sam oczekuje zwiastowań nowych, które z jego ducha mają spływać na innych (obacz rozdział VI). Wtedy to poeta mówi o pieśni swej, jako »nowych zwiastowań, świętej bożej strawie«. Taką chwilę oczekiwań utrwalił poeta w tym oto wierszu:

Nad książką pochylony
Ni jednej nie widzę zgłoski,
A słucham jedynie, czy stamtąd
Szum nie zaleci boski.
(Chwile)

Charakteryzując twórczość swą, tak poeta opowiada o swym Walącym się domu: »Wyczekiwałem od rana do zmierzchu, od zmierzchu do rana, zali nie wejdzie do twego wnętrza Ten, co serce ma z ognia i jednym tylko przemawia wyrazem: Wieczność«. W Księdze ubogich, gdzie motyw ten powtarza się często w różnych warjantach, poeta nazywa siebie »wartownikiem u bram wieczności«. Taki jest ostatni, monumentalny a prosty symbol, w którym ten motyw oczekiwania się wyraża.

Podkreślam tu wciąż, że wydzielenie motywów z poezyj Kasprowicza, będących wyrazem przeżyć złożonych, a stanowiących jedność »organiczną«, musi być czemś sztucznem. Od zarania twórczości motyw misji i powołania często stanowi jedność z motywem prometejskim i w jednym wyraża się symbolu. Przekonać się o tem łatwo, odczytawszy inne fragmenty cytowanego wyżej wiersza z okresu młodości poety, Hanka Olpińska:

W niejednej baśni, w niejednej legendzie
I na niejednej dawnych dziejów karcie
Gubi się oko w bohaterów rzędzie,
Co ogłosiwszy prawem praw zaparcie,
Szlachetnej krwi swej nie mając na względzie,
Mężnie zwalczali światowładztwo czarcie.
..................
A jednak duch ten, co płodził rycerzy,
Co męczenników prowadził na stosy,
I dzisiaj jeszcze swoje ziarna szerzy,
Z których brzemienne wyrastają kłosy.

Ten motyw bardzo często w młodzieńczych poezjach splata się z motywem zapowiedzi. Z wieszczą siłą młodości głosi poeta,

Że jutro na boje
Przeciwko zimie z jej [wiosny] wnętrza wyrosną
Wielcy duchowie, przyodziani w zbroję
Czystych poświęceń, że zwycięstw radosną
Zadzwoni ludzkość pieśnią, wiosno, wiosno!
(O witajże nam wiosenko)

W motywie prometejskim przejawia się zrazu społeczno-rewolucyjny zapał młodzieńca. W bojowych okrzykach czuć tytaniczną energję i radykalizm, dosadność wyrazu i rwanie się do czynu, mającego konkretne społeczne cele przed sobą. Tak, jak to miało miejsce przy obieraniu motywów biblijnych, poeta, aby wypowiedzieć się szerzej i ogólniej, obiera sobie za wątek w tych prometejskich wierszach żywoty wielkich mężów:

Skończył Giordano i wziął kij pielgrzymi,
I prawdę głosić szedł pomiędzy ludy,
Szedł łańcuch zrywać.
(Giordano Bruno)

Ale niezależnie od tego zabarwienia motywu, spotykamy również już w młodzieńczych poezjach motyw prometejski o innem zabarwieniu: służy on za wyraz walki ducha ze złem, pojętem jako istota bytu. Porywy prometejskie poety najściślej są związane z przeżywaniem losów ludzkości, dlatego występują one w symbolicznej formie zbiorowych rycerskich wypraw, błogosławieństw słanych idącym w bój. Gdy ożywia poetę wiara — pochody te przepaja tytanicznym rozmachem, triumfującą siłą; zwątpienie i ból zmienia charakter symboliki. Widma, błogosławieństwa słane straceńcom, zastępują tamte obrazy i słowa. Kosmiczną potęgę wraz z tchnieniem tajemniczem, mistycznem, osiąga w poezji Kasprowicza ten motyw prometejski najpierw w poezjach ze zbioru Krzak dzikiej róży, w obrazie upajania się potęgą przyrody. Wówczas to tworzy symbole o groźnej, złowróżbnej, nadprzyrodzonej mocy, przypominające grozą posuwanie się birnamskiego lasu w Makbecie. Oto jeden z nich:

Jak tytan, świat walący,
ruszył się Mont Leone,
A za nim płynną rzeką
ciemny się ruszył las
.............
Powiewa szmat proporców,
radośne grzmią fanfary;
Wojenna nuta płynie
nakształt dźwięczących fal —
Z mosiężnych surm klangorem
w błękitną płynie dal.

Sam tylko wódz milczący
utopił wzrok w bezmiary,
I sunie zadumany
na czele wiernych sług
Ten wielki bitew bóg...

Krzak dzikiej róży, upodobniony w wyobraźni poety do ognistego krzaka, z którego Bóg przemawiał do Mojżesza, to symbol jego twórczości. Motyw prometejski to nietylko wyraz zmagania się syna ziemi ze złem. Ów ogień płomiennego krzewu wzięty jest od Boga: Prometeizm Kasprowicza łączy, gdy twórczość jego sięga okresu dojrzałości, pierwiastek kosmiczny z żarem mistycznych obcowań z Bogiem. Dlatego Pieśń o Waligórze nazywam najpełniejszym i najpotężniejszym wyrazem prometeizmu Kasprowicza, że oba te pierwiastki w sobie zawiera. »Waligóra szumi Wichrem Boga«, jest w nim tchnienie przejęte z piersi boskiej w mistycznem z nim stopieniu, i jest rozhukany żywioł świata. Utwory, w których najpotężniej wyraził się ten prometeizm, były już omawiane poprzednio, tu więc pozostaje uprzytomnić sobie całą skalę warjantów tego motywu. Jest ich w poezji Kasprowicza wielkie bogactwo: od grzmiących wezwań ku tytanicznym zapasom — do przepojonych najgłębszym smutkiem wizyj, nieskończonych zmagań ludzkości. W warjantach tego motywu przejrzeć możemy zmienny stosunek do zbiorowości. To sam poeta w imię tej ludzkości porywa się do walki i Boga wyzywa, lub zmaga się z nim w mistycznych zetknięciach, — to zdaje się uczestniczyć w jakichś zbiorowych zapasach ludzkości. Naprzemian pieśń jego rozbrzmiewa bojową nutą lub echem dalekich odgłosów bezowocnej walki. Nawet w Księdze ubogich[3] motyw ten nie milknie. Niema tam gniewnych porywów zrozpaczonego serca, błąkającej się w niewiedzy duszy, niema bluźnierczych buntów, ale jest srogość gigantycznej potęgi ducha, trawionej przemożną tęsknotą przejrzenia tajemnic. Prometeizm odzywa się bowiem w poezji tego poety, ilekroć odczuwa cierpienie ludzkości, ilekroć łaknie prawdy ostatecznej i niewzruszonej, a bez tych uczuć, stanowiących istotę jego duszy, niepodobna go sobie wyobrazić.
Z motywem prometejskim wiąże się w poezji Kasprowicza motyw walki dobra i zła. W rozdziale drugim cytowałem wyznanie poety, w którem stwierdza, jak często rozgrywały się w jego duszy to walki. I w opowieści O walącym się domu sam poeta charakteryzuje swą twórczość jako »kamienne pieśni... wyśpiewane Duszy, która się zmagała ze Złem«. Motyw prometejski, jako wyraz poczucia osobistego udziału duchowego poety w tych walkach, nosi piętno tego subjektywizmu w formie swoistej Kasprowiczowskiej symboliki. Motyw walki dobra i zła, istniejących poza nim sił metafizycznych, przedstawia poeta posługując się zazwyczaj symboliką, której elementy zaczerpnięte są z mitów, począwszy od młodzieńczego wiersza Aryman i Oromaz, a skończywszy na ostatnim dramacie, Sita.
Motywy prometejskie, zwłaszcza gdy wiążą się z tęsknotą do przeniknięcia tajemnic bożych, i motywy walki między dobrem i złem, pojętemi jako treści bytu, wskazują już na mistyczne elementy w tej poezji. Najbezpośredniej jednak oddaje postawę religijną poety motyw dążenia. Postawa, którą on wyraża, pozostaje w związku z jednym z zasadniczych elementów metafizyki Kasprowicza, przeświadczeniem o jedności wszystkiego. Tęsknota metafizyczna jest więc tęsknotą do źródła wszechrzeczy, które jest jedno. Rzekomy panteizm Kasprowicza był w rzeczywistości jednym z przejawów tej tęsknoty, stapianie się zaś uczuciowe z przyrodą, z jej żywiołami — docieraniem poprzez nią do treści najwyższej w niej utajonej, dążeniem do połączenia się z nią:

Począłem wierzyć, że zbożom jest dan
Ten sam, co ludziom, Duch i że przed wieki
Wypłynął z Boga wraz z tą falą rzeki,
Że tylko człowiek, zbyt pewny swych praw,
Drzewo odgrodził od siebie i staw.

Tak przedstawia nam poeta w Drogach krzyżowych swą wiarę niezmienną. Już w młodzieńczych utworach przejawia się ona z całą mocą, bądź jako sformułowana w myśl tęsknota, jak świadczy wiersz:

Duchu człowieka,
Ty od początku do końca

Mknący ku treści,
W której się koniec
I początek mieści...

bądź jako podświadoma tendencja, w wizjach pochodów i pielgrzymek. Taką jest we wspomnianym wierszu Szlakiem symplońskiej drogi, o motywie przypominającym pochód lasu w Makbecie.
Z ponurą grozą przejawił się ten motyw pielgrzymi w Święty Boże, w upiornym pochodzie nędz ludzkich, ziół i traw, wiedzionym przez śmierć ku jedynemu celowi — mogile. Gdy hymn, śpiewany za wszystkich i jakby ze wszystkiemi, przechodził w monolog duszy jednej — zmieniał się i pochód w wędrówkę »samotnej tęsknoty, poklękującej na krzemiennej drodze z kielichem goryczy w dłoni i z czarnym krzyżem na wątłem ramieniu« (Salve Regina). Rozbrzmiał znowu w długim, przewlekłym jak ludzka tęsknota, gubiącym się w szerokich nawrotach, zniżającym się ku padołom grzechu, wznoszącym się wzwyż ku męce ofiary — w hymnie Marja Egipcjanka. Pieśń to rozległa, co zdaje się słać przedługą wstęgą wieki trwającej drogi »hen ku tej rzece nieznanej, hen ku tej ziemi dalekiej, gdzie Chrystus cuda swe czyni«. Nieskończone dzieje tułactwa duszy ujęli w potężne dramatyczne formy: Ryszard Wagner w Tannhäuserze i Wyspiański w Powrocie Odyssa, lecz gdy tam uczuciem grozy dramatycznej zgłębiona została przepaść, co szczyty tęsknot od głębin upadków i zatracenia dzieli, hymn Kasprowicza daje nam wizję nieskończoności drogi tułaczej. W tym hymnie znalazły głęboki wyraz przeciwieństwa jego życia religijnego: poczucie zbliżenia się ku treści najwyższej i tracenia jej znowu z oczu, poczynanie pielgrzymki od początku, gdy, zda się, dusza była już u kresu dążeń. Dal drogi jest tu miarą tęsknoty i miarą nadziei zespolenia się z treścią najwyższą.
W późniejszej twórczości Kasprowicza najpotężniej powtarza się ten motyw w Drogach krzyżowych, ale pozostaje zawsze niemal nieodłącznym przyśpiewem drogi jego twórczości. Jak zaznaczyłem w analizie książki O bohaterskim koniu, tylko w chwilach rozterki i zwątpienia o celu dążeń milknie ten motyw. Wtedy to poeta wydaje się sam sobie »śmiesznym, samotnym włóczęgą«, albo niemym, bezsilnym widzem przemijania wszechrzeczy bez echa. Czasami bezmierna tęsknota dążeń zmienia się wtedy w jego poezji w przepojone cichym smutkiem błogosławieństwo bohaterskim wyprawom na zatracenie. Gdy w Balladzie o słoneczniku ukazuje nam poeta widmo takiego pochodu, zamiast dawnej plastycznej wizji ze Święty Boże tworzy pokrewny symbol, lecz o innym walorze nastrojowym: To już nie ponury pochód, ale głębiej jeszcze grozą przejmujący majak, widziadło duchów, narzucające wrażenie całej próżności, znikomości ludzkich walk i dążeń. Zamiast niebosiężnego hymnu skargi, gdy gorycz zamyka usta, słychać tylko poszept wieści strasznej:

Ponoć to ludzkie rozpacze
Puściły krokom swym wodze
I spieszą w mgławych całunach
Na pogrzeb litości Bożej.

Mówiłem już poprzednio, że w poezji Kasprowicza wyraża się zmienny, wieloraki stosunek do zbiorowości. To głos własnych uczuć z chórem pragnień ludzkich łączy, to, utożsamiwszy się z życiem zbiorowem, w sobie samym przeżywa życie ludzkości, to odchodzi w samotnię, by zatapiać się w kontemplacjach i mistycznem obcowaniu z istotą bytu. Tym wielorakim formom stosunku do życia odpowiadają w poezji zmiany symboliki, warjacje w stałych motywach jego pieśni. Dotyczy to naturalnie i motywu dążenia. Poeta, to zdaje się brać udział w jakichś wspólnych pochodach ludzkości, to przedstawia siebie jako wędrowca-samotnika, mówiąc: »cicho się moja dusza po mgławych drogach wlecze«. W niezliczonych warjantach powtarza się ten motyw, dając całą skalę nastrojów duszy tęskniącej: od opowieści o tem, iż »jest jak wędrowiec, któremu się spieszy wyjść z ciemnych gąszczy, albowiem ostatni już gaśnie odblask ogni wieczornych«, aż do skargi zmęczonej duszy, która, na rozłogach życia przystając, szepce: »Mój Boże, mój Boże, zbyt długo ta droga się wlecze«.
Już fakt, że ów motyw jest wyrazem poczucia ciągłego wewnętrznego dążenia, jego rzutem obrazowym na płaszczyznę sztuki, wskazuje na naturę religijną tej tęsknoty. Wraz z rozwojem twórczości Kasprowicza zaznacza się charakter tej tęsknoty coraz wyraźniej, zwłaszcza gdy ten motyw jego poezji jednoczy się z motywem obcowania z istotą bytu, którą najczęściej wyraża symbolika poszumów. W wierszu Drogi krzyżowe motyw dążenia przepojony jest nastrojem zbożnej czci dla męki ofiarnej, a więc ideologją chrystjanizmu. Mistyczno-religijny charakter tych motywów dążenia i zespalania się z treścią bytu traci z czasem wszelkie znamiona i pozory panteizmu[4]. Najwyraźniej uwydatnia się to, gdy łączy się on w poezji z motywem walki między tęsknotą, rwącą ducha wzwyż, a żalem za ziemią. Najpiękniej przedstawił poeta walkę tych dwu tęsknot przed Księgą ubogich w wierszu Ciche, samotne rzędy wierzb nad rzeką, z którego podaję tu poniżej urywek. Powtarza się on nieraz i w Chwilach.

Gdy z pustej izby uchodzi w daleką
Przestrzeń ma dusza i broczy w czerwonem
Morzu promieni, które sennie cieką
W głębinę śmierci melodyjnym tonem,
Tak ją przynęca ten wasz smętek mnogi,
Że choć ma Raj przed sobą, staje w pół swej drogi.

Wraz z tem, jak coraz głębsze są tony tęsknoty ku ziemi, im zdaje się ona silniejszą, tem częściej wyrywająca się w przestwór nieskończoności dusza uczuwa obecność tego, ku czemu dąży. Pozornie paradoksalne to zjawisko jest zupełnie zrozumiałem psychologicznie, na gruncie przezwyciężenia panteistycznych skłonności. Wynika ono z pogłębienia i wzmocnienia wszelkich uczuć, zarówno religijnych tęsknot, jak i miłości ziemi. Wówczas to pieśni pielgrzyma towarzyszy jakby echo głosu tęsknoty, — odzywa się ów tajny, w powiewie wiatru utajony, poszum wieczności. Jaśniej pojmuje dusza to, co czuła podświadomie, iż jedno jest tylko źródło tej tęsknoty, które duszę raz czyni wędrownicą, to znów wsłuchiwać się jej każe w szumy »z za niewidzialnych idące granic«:

Ludzie bez skutku odgadują męki
Twórczej rozkoszną tajemnicę, w szumy

Niebiańskich skrzydeł zaklętą, bez końca
Pchającą swych wybrańców do wiecznego słońc
a.

Poczucie obecności, niby odzew wieczności na głos dążącej doń duszy, niby »westchnienie, którem On, wielki miłosierny Pan, w dal towarzyszy losom«, jest jednym z najgłębszych i najwznioślejszych przejawów życia religijnego. Ten, czyja dusza obcuje z Bogiem, czuje Jego obecność przy sobie, jak czuje się w miłości najgłębszej nieustanną obecność istoty umiłowanej. Zmienny jest ten towarzysz, jak oblicze Boga, jak oblicze życia. Jest pożerającym cieniem, wierną przyjaciółką śmiercią, »która za nami włóczy się jak pies«, lub tchnieniem wieści jakiejś tajemniczej o grozie i nicości życia, jak w tym oto wierszu:

Z dalekiej wracam dziedziny,
Nachylam się ku tobie,
Ażeby ci szepnąć do ucha
Prawdę o wielkim grobie.
(Chwile)

Jest to wogóle personifikacja istotnej treści życia: jest śmiercią, gdy się istotę życia jako grozę najwyższą pojmuje, a gdy zmieni się uczuciowy stosunek do życia, inną przyjmuje formę. Przejawia się w tej personifikacji stosunku uczuciowego do życia cała jego paradoksalność, — stąd tak pozornie sprzeczne zestawienia, jak: »druh mój, śmierć«, które umiłowanie nawet grozy życia, zżycie się z wszelkiemi jego prawami, tak prosto, tak bezpośrednio wyraża.
To poczucie obecności istoty życia, jego nieodstępności, najpiękniej usymbolizował poeta w cytowanym już (rozdział VI) wierszu Cicho za nami sunie cień żywota, jednem z arcydzieł jego liryki refleksyjnej.
Mówiąc tu o najgłębiej charakteryzujących poetę motywach dążenia i obcowania z istotą bytu życia, chciałbym raz jeszcze podkreślić ich związek z najgłębszemi przeświadczeniami poety. Głoszenie związku jednostki z wszechświatem nie wynika z jakiegoś dogmatu wiary, nie jest przypuszczeniem lub zwrotem retorycznym. To jest przeświadczenie, bezpośrednio dane, najgłębsze poczucie. Występuje ono jednak tylko w poezjach z okresu młodości, i wtedy akcentuje je poeta z niezwykłą siłą, jak pewnik duszy:

On mi dał życie, gdy z własnej istoty
Oddzielił cząstkę i w chaos ją rzucił,
Z nim byłem razem przeczysty i złoty.
(Chwila zadumy)

Później występują coraz częściej skargi na utracenie tego pierwotnego związku duszy z wszechświatem i jego istotą. Najsilniejszym jej wyrazem rozpoczyna się Moja pieśń wieczorna:

On był i ty z nim byłeś przed początkiem,
Nim jeszcze miłość i spokój
Stały się ogniem trawiącym,
Zanim się stały zabójczą tęsknicą.
.............

Stąd rodzi się w duszy ta tęsknota ku praźródłu bytu, łaknienie obcowania. Zrazu dociera poeta ku niemu, stapiając się uczuciem z żywiołami przyrody, potem, w okresie następującym po Hymnach, tylko niektóre umiłowane zjawiska — jak poszum drzew, stłumione odgłosy natury, te wszystkie, które wylicza w prologu do Księgi ubogich — służą mu za medium tego mistycznego stosunku. Często w chwilach ekstazy mistycznej dusza wznosi się do bezpośredniego zetknięcia z istotą bytu. W tych uczuciach religijnych widoczna jest linja rozwoju. Utracony związek na nowo zostaje przywrócony w tych mistycznych zetknięciach i uczuciowych zbrataniach ze zjawiskami życia. Dal drogi duszy-wędrowniczki — symbol nieukojonej jej tęsknoty, skróca się; a symbolika towarzyszących poecie: śmierci, cienia, tajemniczych westchnień Boga, wyraża mistyczne zespolenie się z tem, co jako istotę życia uczuwa, i to jest źródłem ukojenia, ściszenia tęsknoty w ostatnich latach twórczości. Lecz i w obrębie tych przeżyć zespolenia się z istotą bytu zachodzą zmiany: motyw obcowania z Bogiem albo oddaje błogość duszy, w którą spływa łaska, albo walkę z Nim, gdy »widmo bożych tajemnic zmaga się w szumach z nami«. Niekiedy znów przenikanie do wnętrza duszy prawd wieczystych oddaje Kasprowicz obrazem radeł wrywających się w duszę, niby w glebę spragnioną ziarna, i poeta, jak ów król Aśwapati w przepięknej legendzie o Savitri, wdzięczny jest, iż »przez serce przeszły mu radła, kierowane ręką świętej Dobroci«. Wyliczanie wszystkich warjantów motywów i ulubionych symboli Kasprowicza równałoby się wyczerpaniu w przykładach wszelkiego piękna jego utworów. To jest niepodobieństwem, i nie to miałem na celu. Chciałem na paru tych przykładach wskazać, jak zmiennemi i przeto podatnemi do wyrażenia istotnych, powtarzających się, a przecież za każdym razem innych przeżyć poety są motywy jego liryki. Nie o wykreślenie sieci linij, znaczących rozwój motywów, mi idzie, gdyż oscylacje i nawroty, właściwe przeżyciom tego poety, uniemożliwiają takie przedsięwzięcie, lecz o wskazanie pewnych typów motywów i symboliki, które właśnie postrzeżenie tych wahań ułatwiłoby i sprzyjało wczuciu się w psychologję poety.
Niemniej jednak w tem falowaniu i walce sprzecznych uczuć odbywa się stały proces ewolucji, który z natury rzeczy daje się postrzegać na większej przestrzeni drogi twórczej poety. To też porównanie motywów z odleglejszych faz twórczości uprzytomnia nam najlepiej zmiany w duchu poety. Ponieważ liryki zawarte w Księdze ubogich stanowią ostatni znany nam dziś etap twórczości Kasprowicza, ponieważ pod pewnym względem uważać je można za koronę i szczyt, w którym zbiegają się wszystkie linje jego walk i dążeń, więc też na tym utworze najlepiej drogą kontrastowych zestawień da się ukazać to, co jest zdobyczą tej ewolucji przeżyć, to, co jest stałem i niezmiennem w zmienności. Dlatego też analizę tego zbiorku poprzedziłem, naruszając obrany porządek, tym rozdziałem. Przemawia za tem to, że Księga ubogich nadaje się specjalnie do rozpatrywania pod kątem motywów, zawarł w niej bowiem poeta wszystko, co dla duszy jego jest istotnem, w najprostszych i najbardziej zwartych wyrazach. Klasyczność tej książki polega na tem, że nawet wrażenia spowodowane okolicznościami wyjątkowemi w Księdze ubogich oddane są sub specie najistotniejszych postaw jego duszy i odbite w najgłębszych nurtach jego uczuciowości. Księga ubogich, zawierając przeżycia najistotniejsze, zawiera tem samem motywy dla jego pieśni najcharakterystyczniejsze. Nadają się więc one wyjątkowo do zestawienia z analogicznemi motywami twórczości poprzedzającej Księgę ubogich i uprzytomnienia istoty ewolucji przeżyć.






  1. Dając tu przegląd całej lirycznej twórczości, nie mogłem uniknąć niekiedy powtarzania spostrzeżeń, raz już w analizie poszczególnych zbiorków poczynionych.
  2. Nazywa go: eine einzelne Gebaerde des musikalischen Affekts.
  3. Omawiam tę kwestję szerzej w rozdziale następnym.
  4. Przypominam, iż kwestję panteizmu Kasprowicza omawiałem w rozdziale II-gim.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stefan Kołaczkowski.