Żywot Michała Anioła/Część pierwsza/2

<<< Dane tekstu >>>
Autor Romain Rolland
Tytuł Żywot Michała Anioła
Wydawca Wydawnictwo B. Rudzki
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Wacław Berent
Tytuł orygin. Vie de Michelange
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.
SIŁA W ZAŁAMANIU.
Roct’e alta cholonna.[1]

W plonie tej pracy Herkulesowej zyskał Michał Anioł chwałę nieśmiertelną. a przypłacił ją steraniem sił. Trzymając w ciągu długich miesięcy głowę zadartą podczas malowania sklepienia Sykstyny „zepsuł sobie wzrok do tego stopnia, że nie mógł ani listu przeczytać, ani obejrzyć jakiegokolwiek przedmiotu inaczej, jak trzymając go ponad głową, aby móc lepiej widzieć“[2].
Żartował sobie z tych ułomności swoich:

Mam już od znoju wole jak od wody,
Mają je koty w Lombardzkiej dolinie,
Czy w jakiejkolwiek gdzieś innej krainie,
I brzuch mi gwałtem zbliża się do brody.

Z brodą wzwyż, czaszkę mam od niewygody
Na plecach, wklęsłą pierś, czem harpja słynie,
A z pędzla kropel deszcz na twarz mi płynie,
Mozajkę czyniąc mi z mej, pstrej urody.

Ledźwie się moje wtłoczyły wgłąb ciała
I przeciwwagę krzyżom czynię z tyła,
I nóg nie widząc, stąpam na omacki.


Za długa skóra z przodu mi zwiotczała,
Zaś od przeginali z tyłu się skurczyła,
Napięty jestem jako łuk syrjacki,

W dziwactwa więc zasadzki
I w błędy wpada sąd ducha zmylony,
Bowiem źle strzela się z rury skrzywionej...[3]

Niech nas nie łudzi ta chwila dobrego humoru. Michał Anioł cierpiał nad tem, że był brzydki. Dla takiego człowieka, jak on, rozmiłowanego bardziej, niźli ktokol­wiek w pięknie fizycznem, była brzydota hańbą[4]. Ślady tego upokarzającego poczucia znajdują się w kilku jego madrygałach[5]. Smętek ten stawał się tembardziej doj­mujący, że w ciągu całego życia trawiła go miłość; nie wydaje się, aby kiedykolwiek zyskał wzajemność. Więc w sobie się skupiał, powierzając poezji swe uczucia tkli­we i niedolę swą.
Od dziecka tworzył wiersze: było to jego potrzebą i nakazem wewnętrznym. Pokrywał rysunki, listy, no­tatki, krótkiem zaznaczaniem myśli, które rozwijał potem i przerabiał wciąż. Niestety w r. 1518 kazał spalić znacz­ną część swych poezyj młodzieńczych. Niewielka ilość wierszy, pozostałych po nim, pozwala nam jednak od­tworzyć sobie jego namiętności[6].
Najwcześniejszym z wierszy jego zda się być ten, który został napisany we Florencji w 1504 r.[7].

Jakżem był szczęśliw, gdy mi dane było
Zwycięsko dzikie twe odpierać szały;
Dzisiaj, zgnębiony we łzach tonę cały,
Wbrew woli z twoją obeznany siłą

Dwa madrygały, pisane między 1504 a 1511 zwrócone prawdopodobnie do tej samej kobiety, mają przejmującą siłę wyrazu:

Kto gwałtem do cię wiedzie mnie, nieznany,
Biada mi, biada, biada,
Kto mnie wolnego związał, w jerzmo kłoni?[8]

***

Żem nie jest sobą już, jak to być może?
O Boże, o Boże, o Boże!
Kto mnie zabrał mnie samemu,
Kto jest bliższy wnętrzu memu,
Na wolę moją kładąc swą obrożę?
O Boże, o Boże, o Boże![9]

Na odwrocie listu pisanego z Bolonji w grudniu 1507 roku znajduje się następujący sonet młodzieńczy, którego przesubtelnienie zmysłowe wvwołuje zjawę z Boticelliego obrazów:

Pięknie uwity, jakże się raduje
Wian, że na włosach złocistych spoczywa,
Jak kwiat przed kwiatem naprzód się wyrywa,
Aby być pierwszym, co włosy całuje!

Szczęśliwa cały dzień suknia się czuje,
Że pierś owija i wokoło spływa;
Złota plecionka dotykiem pieściwa,
Tęsknie wzdłuż twarzy i szyi się snuje.

Lecz jest radości większa dana łaska
Wstędze o złotym brzegu, która w pasie
Miękkim uściskiem dotyka jej łona.


Otaczająca ją prosta przepaska
„Wiecznie cię ściskać pragnę”, - mówi zda się,
A cóżby moje dopiero ramiona![10]


W długim poemacie o charakterze intymnem, pewnego rodzaju spowiedzi[11], którą trudno zacytować tu ściśle, opisuje Michał Anioł w osobliwej jędrności wy­rażeń swe tęsknoty miłosne:

Na niewidzeniu ciebie gdy dzień zbiega,
Nigdzie nie mogę znaleźć miejsca sobie;
A gdy cię widzę, tak mi coś dolega,
Jak gdy po długim poście człek się obje.
............
............
...Jeśli mi swego uśmiechu użyczy,
Lub mi w ulicy ukłonu udziela,
Wybucham ogniem niby proch strzelniczy.
...Gdy mnie zapyta, głos z chrypką graniczy
Odpowiedź z gardła wyjść się nie ośmiela.
Prognienie moje traci wszelką siłę.[12]

Potem zaś te biadania bolesne:

Ach męki te złowieszcze
Serca, gdy sobie no pamięć przywoła,
Że którą kocham tak, nie kocha zgoła!
Jak żyć mi dłużej jeszcze![13]

Niech będzie przytoczony jeszcze i ten wiersz, napisany obok szkiców do Madonny, kaplicy Medyceuszów:

Jeno ja, płonąc, w cieniu pozostaję,
Gdy słońce światu odbiera promienie;

Inni poznają rozkosz, ja cierpienie,
Leżąc na ziemi, skargi w łzach wydaję.[14]

W potężnych rzeźbach i malowidłach Michała Anioła miłość jest nieobecną; przez tamte dzieła głoszą się jedynie jego myśli najbardziej bohaterskie. Wstydził się jak gdyby dopuszczać w tamte dziedziny słabości swego serca. Powierzał je wyłącznie poezji. Tam też należy szukać tajemnicy jego serca tkliwego i nieśmiałego pod szorstką powłoką:

Kocham: pocom się rodził?[15]

***

Wobec ukończenia Sykstyny i śmierci Juljusza II[16], powrócił Michał Anioł do Florencji i przystąpił do wykonania projektu, który najbardziej leżał mu na sercu: do grobowca Juljusza II. Zobowiązał się kontraktem wykonać go w ciągu lat siedmiu[17]. Trzy lata poświęcił prawie wyłącznie tej pracy[18]. W tym czasie, względnie spokojnym, — w okresie dojrzałości melancholijnej i skupionej, gdy szalone wrzenie sykstyńskiego dzieła ucisza się w nim, jak morze wzburzone, powracające w brzegi swoje, — w ciągu tych lat trzech stworzył Michał Anioł dzieła najbardziej doskonałe, w których osiągnął największą równowagę namiętności i woli: stworzył Mojżesza[19] i Jeńców z Luwru[20].
Lecz była to chwila zaledwie; wnet potem nastają ponownie burzliwe koleje jego życia; zapadł w noc.
Nowy papież, Leon X, postanowił odciągnąć go od pracy na chwałę poprzednika swego, a połączyć jego imię i dzieła z triumfem swego rodu. Była to dlań raczej sprawa próżności, niźli sympatji: jego duch epikurejski nie mógł rozumieć genjalnego smutku Michała Anioła[21]: wszystkie jego łaski zwracały się w stronę Rafaela, Ale twórca Sykstyny był chwałą Włoch: Leon X postanowił oswoić go sobie.
Zaproponował Michałowi Aniołowi budowę fasady świętego Wawrzyńca, kościoła Medyceuszów we Florencji. Podniecony rywalizacją z Rafaelem, — który korzystając z jego nieobecności, stał się w Rzymie naczelną osobistością w sztuce[22], — dał się Michał Anioł skłonić do przyjęcia tego zamówienia, aczkolwiek było ono faktycznie nie do wykonania bez zaniedbania pracy dotychczasowej. Stała się też ona odtąd przyczyną jego udręk nieskończonych. Starał się wmówić w siebie, że zdoła równocześnie pracować nad grobowcem Juljusza II i nad fasadą św. Wawrzyńca. Liczył na to, że większą część pracy przekaże pomocnikom, sam zaś wykona jedynie posągi główne. Lecz, wedle swego zwyczaju, jął się upajać własnym projektem i niebawem nie mógł zcierpieć tej myśli, aby miał się podzielić zaszczytem tej pracy z kim innym. Co więcej, drżał na myśl, że papież zechce mu ją odebrać; błagał Leona X, aby mu narzucił te nowe więzy[23].
Stało się dlań oczywiście niepodobieństwem pracowanie nadal nad pomnikiem Juljusza II. Najsmutniejsze jest jednak to, że nie zdołał również wznieść i fasady

Michał Anioł: jeniec umierający.
Paryż — Louvre



św. Wawrzyńca. Nie wystarczało mu bowiem odrzucenie wszelkiego współpracownictwa: w tej straszliwej manji, aby polegać wyłącznie na sobie tylko, robić wszystko samemu, — zamiast zostać we Florencji i opracowywać dzieło swoje, wybrał się Karrary, by czuwać nad dobywaniem odpowiednich brył marmuru. Borykać się tu musiał z najrozmaitszemi trudnościami. Medyceusze woleli zużytkować łomy marmuru w Pietrasanta, pozyskane niedawno przez Florencję. Ponieważ Michał Anioł stanął po stronie Karraryjczyków, oskarżono go fałszywie przed papieżem, że się dał przekupić[24]; a że musiał ulec wkońcu rozkazom papieża, prześladować go jęli Karraryjczycy, którzy zmówili się przeciw niemu z żeglarzami liguryjskimi: — od Genui aż po Pizę nie znalazł ani jednej barki dla przewiezienia marmurów[25]. Musiał budować drogę, po części na palach, przez góry i mokradła nizinne. Mieszkańcy tych stron nie chcieli się przyczyniać do ponoszenia kosztów tej drogi. Pracownicy byli całkowicie niezdatni. Kamieniołomy były nowe, robotnicy również nowi, — Michał Anioł począł wzdvchać:
„Podjąłem się budzić zmarłych, zamierzając opanować te góry i wnieść tu sztukę“[26].
Trzymał się jednak dzielnie:
„Co zamierzyłem, wykonam, wbrew wszystkim: gdy Bóg mi dopomoże, stworzę najpiękniejsze dzieło, jakie kiedykolwiek stworzono we Włoszech“.
Ile siły, zapału genjusza zaprzepaściło się tu! Pod koniec września 1518 r. zachorował w Saravezza z przemęczenia i zgryzot. Zdawał sobie sprawę, że wtem życiu wyrobniczem zdrowie jego się wyniszcza i trawią się daremnie marzenia jego. Prześladowała go żądza dorwania się wreszcie pracy, a zarazem i trwoga, czy podoła jej aby. Dręczyły go wreszcie i dawne zobowiązania, z których nie mógł się wywiązać[27].
— Ginę z niecierpliwości, ponieważ los mój złowrogi nie pozwala mi czynić tego, co pragnę. Ginę z bólu, wydaję się sobie jak oszust, choć w tem wszystkiem niema wcale winy mojej[28].
Po powrocie do Florencji zadręczał się niecierpliwem wyczekiwaniem nadejścia wysłanych marmurów; Arno wyschło, barki, naładowane głazami, nie mogły podążać w górę rzeki.
Wreszcie nadjechały: — czy tym razem zabierze się aby do pracy? — Nie. Powraca do kamieniołomów. Uparł się, że nie rozpocznie, póki nie będzie miał pod ręką, jak niegdyś przy budowie grobowca Juljusza II, całej góry marmuru. Zwleka nieustannie z przystąpieniem do pracy. Czy nie obiecywał aby zbyt wiele? Czy nie zobowiązał się czasem nieopatrznie do tej wielkiej pracy architektonicznej? Nie jego to było rzemiosło: gdzież bowiem nauczył się tej sztuki?... A teraz oto ani z miejsca ruszyć nie może, ani się cofnąć.
Cały ten mozół nie zdołał nawet zabezpieczyć transportu marmurów. Z sześciu kolumn monolitowych, wysłanych do Florencji, cztery złamały się w drodze, a jedna już we Florencji samej. Stał się igraszką swych robotników.
Wreszcie papieża i kardynała Medici zniecierpliwiła ta daremna strata czasu w kamieniołomach i na drogach błotnistych. Dnia 10 marca 1520 r. breve papieskie zwalnia Michała Anioła z umowy, zawartej w r. 1518, w sprawie fasady św. Wawrzyńca. Michał Anioł dowiedział się o tem wówczas dopiero, gdy do Pietrasanta przybyła cała wyprawa robotnicza, aby go zastąpić. Dotknęło go to boleśnie.
— Nie liczę kardynałowi, — powiada, — tych trzech lat tu straconych. Nie liczę mu tego, że zrujnowało mnie to przedsięwzięcie budowy św. Wawrzyńca. Nie liczę mu obelgi, jaką mi zadano, powierzając mi tę pracę i cofając potem zamówienie: a nie wiem nawet, dlaczego to uczyniono!... Nie liczę wszystkiego, com stracił i com wydał... Koniec końców rzecz cała sprowadza się do tego: papież Leon obejmuje kamieniołomy z obciosanemi już głazami marmuru, ja zaś pozostaję z tem, co mam w garści: — z 500 dukatami; — i oto zwalnia się mnie[29].
Nie protektorów swoich mógł tu obwiniać Michał Anioł, lecz siebie samego, — wiedział o tem doskonale. I to było dlań bólem największym. Szamotał się z samym sobą. Co stworzył bowiem od roku 1515 do 1520, w pełni sił i bujnej genjalności? — Mdłego Chrystusa z Minerwy — dzieło Michała Anioła, w którem Michała Anioła niema wcale! — W dodatku nie wykończył go nawet sam[30].
Od 1515 do 1520, w ostatnich latach wysokiego Renesansu, bezpośrednio przed katastrofami, które zakończyły tak gwałtownie wiosnę Włoch, wymalował Rafael Loggie, komnatę „Pożaru, Farnesinę“, arcydzieła wszelakiego rodzaju, zbudował willę Madama, kierował budową świętego Piotra, wykopaliskami, uroczystemi obchodami, konserwacją pomników; rządził sztuką, stał się założycielem szkoły nieogarniętej, — i zmarł w pełni triumfu tej pracy swojej[31]

***

Gorycz tych zawodów, rozpacz nad zmarnowanym czasem, zburzonemi nadziejami i wolą złamaną, — wszystko to odbija się w posępnych dziełach następnego okresu: w grobowcu Medyceuszów i w nowych posągach dla pomnika Juljusza II[32].
Wolny Michał Anioł, który całe życie przechodził tylko z pod jednego jarzma w drugie, zmienił oto pana. Kardynał Juljusz de Medici, wkrótce papież, pod imieniem Klemensa VII, panował nad nim od 1520 do 1534 r.
Klemensa VII oceniano nader surowo. Pragnął on niewątpliwie, jak i wszyscy papieże, uczynić sztukę artystów służką swej dumy rodowej. Ale Michał Anioł nie miał powodów użalania się na niego. Żaden z papieży nie miłował go tak bardzo, Żaden nie okazywał tyle nieustannego i pełnego zapału zainteresowania się jego pracami[33]. Nikt tu nie zdawał sobie lepiej sprawy ze słabości jego woli, w potrzebie broniąc go nawet w tej walce z samym sobą i nie dozwalając na rozpraszanie się daremne. Nawet po buncie Florencji i przyłączeniu się Michała Anioła do powstania nie zmienił Klemens bynajmniej swej życzliwości dla niego[34]. Nie był jednak w możności wpłynąć na ukojenie niestatku, gorączki, pessymizmu i śmiertelnej melancholji, jakie trawiły to wielkie serce. Co mogła tu zdziałać dobroć osobista władcy? Był to bądź co bądź jego pan!
— Służyłem wprawdzie papieżom, — mawiał potem Michał Anioł, — lecz byłem do tego zmuszony[35].
I czemże było dlań teraz nieco sławy mniej, lub więcej, oraz dokonanie jeszcze jednego lub bodaj dwu pięknych dzieł? Było to tak dalekie od wszystkiego, o czem marzył!... A starość zbliżała się powoli. I ściemniało się wszystko wokół niego. Rzym splądrowali barbarzyńcy. Groźny cień smutnego Boga zaciężył brzemieniem na życiu duchowem Włoch. Michał Anioł czuł, że zbliża się czas tragiczny; objęła go dławiąca udręka.
Klemens VII tymczasem, wyrwawszy Michała Anioła z tego przedsięwzięcia, w które się zamotał, nie mogąc z niego wybrnąć, postanowił skierować jego genjusz na nową drogę i baczyć nań zbliska tym razem. Powierzył mu budowę kaplicy i grobowca Medyceuszów[36]. Pragnął go mieć wyłącznie na swoje usługi. Proponował mu nawet wstąpienie do zakonu[37], ofiarując mu jakieś beneficium duchowne. Michał Anioł odmówił; Klemens VII wypłacał mu mimo to pensję miesięczną, trzy razy większą od tej, jaką Michał Anioł zażądał, i podarował mu dom w sąsiedztwie św. Wawrzyńca.
Wszystko było, zda się, na najlepszej drodze, zawrzała praca nad budową kaplicy, — gdy nagle Michał Anioł opuścił dom darowany i odmówił przyjmowania pensji od Klemensa VII[38]. Przechodził znów kryzys zniechęcenia. Spadkobiercy Juljusza II nie przebaczyli mu poniechania dzieła, do którego się zobowiązał; grozili mu sprawą sądową, podawali w wątpliwość jego dobrą wiarę. Michał Anioł tracił głowę na myśl o procesie; sumienie kazało mu przyznawać słuszność przeciwnikom i oskarżało go przed sobą za niedotrzymanie zobowiązań: uważał za niemożliwe przyjmowanie pieniędzy od Klemensa VII, zanim nie zwróci sumy otrzymanej od Juljusza II.
„Nie pracuję już wcale, nie żyję“, — pisał[39]. Błagał papieża o pośrednictwo wobec spadkobierców Juljusza II i o pomoc w zwróceniu im pieniędzy pobranych.
„Sprzedam, co mogę, uczynię wszystko co trzeba, aby się uiścić z tej należności“. Albo też niech mu pozwolone będzie poświęcić się wyłącznie pomnikowi Juljusza II: „Zależy mi bardziej na ostatecznem załatwieniu tego zobowiązania, niźli na życiu“.
Na myśl o tem, że w razie śmierci Klemensa VII będzie opuszczony i ulegnie prześladowaniu swych wrogów, stawał się jak dziecko, — płakał, rozpaczał:
„Jeżeli mnie papież samego pozostawi, nie będę i ja mógł pozostawać na świecie... Nie wiem, co piszę, tracę głowę zupełnie... “[40].
Klemens VII, nie przejmując się zbytnio tą rozpaczą artysty, nalegał jedynie na to, aby nie przerywał pracy w kaplicy Medyceuszów. Przyjaciele Michała Anioła nie rozumieli zgoła tych skrupułów jego, przedkładali mu, aby się nie ośmieszał nieprzyjmowaniem pensji. Jeden z nich skarcił go ostro za to postępowanie bez zastanowienia i prosił, aby na przyszłość nie ulegał tak bardzo urojeniom swoim[41]. Inny zaś pisze:
„Powiadają mi o Panu, żeś się wyrzekł pensji, opuścił dom swój i przestał pracować: wydaje mi się to istnem szaleństwem. Drogi przyjacielu i bracie, stajesz się poprostu igraszką wrogów swoich. Nie zajmuj się tedy grobowcem Juljusza II, a bierz pensję, którą ci dają z dobrego serca[42].
Michał Anioł zaciął się. Urząd skarbowy, papieski, wypłatał mu psotę i wziął go za słowo: wstrzymano mu wypłatę pensji. Nieszczęśnik musiał po kilku miesiącach, pod dociskiem kłopotów pieniężnych, dopraszać się o to, czego się przedtem wyrzekał. Czyni to z początku nieśmiało, wstydliwie:

„Drogi Giovanni, ponieważ pióro jest zwykle zuchwalsze, niźli język, więc piszę do Was, o czem temi dniami mówić chciałem z Wami kilkakrotnie, nie zdobywając się na odwagę wypowiedzenia tego głośno: czy mogę jeszcze liczyć na pensję?... Gdybym miał tę pewność, że jej nie otrzymam, nie zmieniłoby to bynajmniej moich zamierzeń: pracowałbym nadal dla papieża wedle możności; urządziłbym jednak odpowiednio do tego moje interesy“.[43]

Potem, przyciśnięty potrzebą, ponawia swoje:

„Rozważywszy dokładnie, pojmuję, jak bardzo leży papieżowi na sercu to przedsięwzięcie w kościele Św. Wawrzyńca [budowa kaplicy i grobowców]; a ponieważ J. Ś. wyznaczył mi sam pensję w tej myśli, abym w większej wygodzie życiowej mógł go szybciej obsłużyć, nieprzyjęcie pensji znaczyłoby tyleż, co opóźnianie pracy. Zmieniłem tedy me zapatrywania: nie żądając dotychczas tej pensji, domagam się jej obecnie, dla powodów zbyt licznych, abym je zdołał tu piśmiennie wyłuszczyć... Zechce Pan zatem wypłacić mi to wynagrodzenie, kazawszy obliczyć je od dnia, w którym zostało mi ono przyznane... Proszę mi dać znać, w jakiej porze, dla Pana najdogodniejszej, mam je podjąć“...[44]

Chciano mu dać nauczkę: urząd ogłuchł na jego prośby. Po dwóch miesiącach nie otrzymał jeszcze nic. Musiał jeszcze kilkakrotnie dopominać się o tę pensję.
Pracował w ciągłych udręczeniach. Uskarżał się, że te troski narzucają pęta jego wyobraźni:

... Troski mają wielką władzę nade mną... Nie można pracować rękoma nad jedną rzeczą, a głową nad inną, zwłaszcza rzeźbić tak niepodobna. Powiadają, że ma to mi służyć za bodziec; ja zaś mówię: zły to bodziec, który zmusza mnie do cofania się w tył. Oto już od roku przeszło nie otrzymuję pensji i borykam się z nędzą: jestem bardzo osamotniony wśród tych kłopotów moich; a mam ich tyle, że zaprzątają mnie one więcej, niźli sztuka: brak mi zaś środków na to, aby mieć przy sobie kogoś dla wyręki w tych rzeczach“.[45]

Klemens VII bywał niekiedy wzruszony temi cierpieniami jego. Kazał mu wyrażać najserdeczniej swą życzliwość. Zapewniał go o swej łasce „na tak długo, póki żyć będzie“[46]. Ale nieuleczalna płochość Medyceuszów brała w nim górę; zamiast ulżyć Michałowi Aniołowi w pracy, obarczał go nowemi zamówieniami: między innemi tym niedorzecznym Kolosem, którego głowa miała być dzwonnicą, zaś ramię kominem[47]. Michał Anioł musiał czas jakiś zajmować się tym dziwacznym pomysłem. Skazany też był na nieustanne borykanie się ze swymi robotnikami, murarzami i woźnicami, których próbowali mu buntować ówcześni zwiastuni dzisiejszych apostołów ośmiogodzinnego dnia pracy[48].
A równocześnie jego zgryzoty rodzinne wzmagały się tylko z czasem. Ojciec jego stawał się z wiekiem coraz to bardziej pobudliwy i niesprawiedliwy. Któregoś dnia przyszło mu do głowy opuścić Florencję i oskarżać syna swego, że go przepędził. Michał Anioł napisał do niego ten podziwu godny list[49]:

„Drogi Ojcze, byłem wczoraj bardzo ździwiony, nie znalazłszy Cię w domu, a teraz, kiedy słyszę, że się ojciec uskarża na mnie i powiada, żem go przepędził, zdumiewam się jeszcze bardziej. Od dnia, w którym się urodziłem, aż po dziś dzień nie miałem, z całą pewnością, nigdy tego zamiaru, zarówno w rzeczach wielkich jak i małych, aby czynić cośkolwiek, co się Ojcu niepodoba; wszystkie trudy ponosiłem z miłości dla Ciebie... Stawałem zawsze po stronie Ojca... Jeszcze przed kilkoma dniami obiecywałem wszak, że poświęcę Ci wszystkie me siły, póki żyć będę; i obiecuję to teraz ponownie. Zdumiewa mnie, że ojciec tak prędko o tem zapomniał. Od lat trzydziestu wystawiacie mnie na próbę: Ojciec i synowie jego; wiecie, żem był dobry dla was, jak tylko być mogłem, zarówno w słowach, jak i w czynach. Jak może Ojciec chodzić po ludziach i opowiadać, żem go przepędził? Czyż Ojciec nie rozumie, jak mnie tem zniesławia? Brakowało mi tylko tego do mych kłopotów obecnych, a znoszę je wszystkie z miłości dla Cię. Odpłaca mi się Ojciec dobrze!... Lecz, niech i tak będzie: pragnę wmówić w siebie, że przyczyniałem Ci zawsze tylko hańbę i krzywdę, i przepraszam za to tak, jakbym to istotnie czynił. Niech tedy Ojciec przebaczy synowi, który sprawował się zawsze źle i wyrządzał Mu wszelkie zło, jakie tylko możliwe jest na świecie. Raz jeszcze błagam, niech mi Ojciec przebaczy, nędznikowi, jakim jestem, a przestanie mnie zniesławiać opowiadaniem, żem Go przepędził; gdyż na dobrem imieniu zależy mi bardziej, niż Ojciec przypuszcza: a jestem przecie, mimo wszystko, synem Twoim!“

Tyle miłości i upokorzenia zdołało zaledwie na chwilę rozbroić zgorzkniałego starca. Niebawem oskarżył syna swego, że go okradł. Michał Anioł, doprowadzony do ostateczności, pisał doń[50]:

„Nie wiem już, dalibóg, czego Ojciec ode mnie chce. Jeśli ciąży Ci to, że żyję, obrałeś środek skuteczny, aby mnie się pozbyć, i rychło wejść w posiadanie tego klucza od skarbca, który ukrywam jakoby przed wami. I uczynisz słusznie: każdy bowiem we Florencji wie, że Ojciec był człowiekiem niezmiernie bogatym, żem Go nieustannie okradał i że zasługiwałem na takie pokaranie: będą Cię głośno chwalić!... Niech więc Ojciec rozpowiada i wykrzykuje wszystko, co Mu się żywnie podoba, tylko proszę już do mnie więcej nie pisać, bo to nie daje mi myśli zebrać do pracy!... To postępowanie zmusza mnie do przypomnienia tego wszystkiego, co ojciec otrzymał ode mnie w ciągu lat dwudziestu pięciu. Nie chciałem tego powiedzieć, ale koniec końców jestem zmuszony to rzec!... Niech się Ojciec ma na baczności. Umiera się tylko raz i nie powraca się już potem, aby naprawić nieprawości popełnione. Ojciec czekał na popełnienie swoich, aż do przedednia śmierci nieomal. Niech Bóg Cię strzeże!

Taką to pomoc w pracy znajdywał śród najbliższych.
„Cierpliwości! — wzdychał w liście do pewnego przyjaciela. — Niechże Bóg do tego nie dopuści, aby to, co jemu jest miłe, zaczęło mnie być niemiłe“[51].
Wśród tych zgryzot Michała Anioła praca jego nad kaplicą nie posuwała się naprzód. Gdy nastały wydarzenia polityczne, które wstrząsnęły Włochami w r. 1527, ani jeden posąg z kaplicy Medyceuszów nie był jeszcze gotów[52]. Tak więc i ten nowy okres: od 1520 do 1527 przyczynił się tylko do powiększenia rozczarowań i daremnych utrudzeń okresu poprzedniego, nie dostarczając Michałowi Aniołowi radości z ukończenia bodajby jednego tylko dzieła, z dopełnienia jakichkolwiek zamierzeń w ciągu tych lat przeszło dziesięciu.





  1. Poezje I (Staff 1) — "Runęła wzniosła kolumna".
  2. Vasari.
  3. Poezje IX (Staff 9). Poemat ten, pisany w stylu burleski Franciszka Berni'ego, zwrócony jest do Jana z Pistoi, Frey opatruje go datą czerwiec-lipiec 1510 r. W ostatnich wierszach czyni Michał Anioł aluzję do trudności pracy podczas wykonywania fresków Sykstyny, i usprawiedliwia się, powołując się na to, że nie jest malarzem. — [Obraz uśmiercony, — jak wykłada Frey, — oznacza, że malarstwo jest „niemą poezją”].

    Mój obraz uśmiercony
    W obronę, Janie, weź, cześć mą ocalasz,
    Bom nie na miejscu swojem, ani malarz.

  4. H. Thode trafnie oświetlił ten rys charakteru Michała Anioła w I tomie swego dzieła: Michelangelo und das Ende der Renaissance. Berlin, 1902 r.
  5. Niech ciało me, choć szpetne,
    W raju, jak tutaj, zostanie przy tobie:
    Serce, co kocha, równe lic ozdobie.
    (Staff, 152).
    Priego 'l mie benchè bructo,
    Com'è qui teco, il voglia im paradiso:
    C'un cor pietoso val quant' un bel viso.
    (Poezje CIX12).
    ............
    Snadź nieba gniew utyska,
    Że w pięknych oczach twych tkwię szpetnolicy.
    (Staff, 228).
    Ben par che 'l ciel s'adiri
    Che'n si begli ochi i'mi veggia si bructo.
    (Poezje CIX93).

  6. Pierwsze całkowite wydanie poezyj Michała Anioła wydał syn siostrzeńca jego w początkach siedemnastego wieku pod tytułem: Rime di Michelangelo Buonarroti raccolte da M. A. suo nipote, Florencja 1623 r. Jest to wydanie całkowicie chybione. Cesare Guasti wydał w r. 1863 we Florencji pierwszą mniej więcej dokładną edycję. Lecz jedynem, istotnie naukowem i calkowitem jest świetne wydanie Karola Frey’a: Die Dichtungen des Michelangiolo Buonarroti, herausgegeben und mit kritischem Aparate versehen von Dr. Carl Frey. Berlin 1897. Na wydaniu Freya opieram się w tej biografji.
  7. Na tej samej karcie znajdują się rysunki koni i ludzi walczących.
  8. Poezje (II), Ibid (V). (Staff, 5).

    Chi è quel che per forza a te mi mena,
    Oilme, oilme, oilme,
    Legato e strecto, e son libero e sciolto?

  9. Poezje (VI) (Staff, 6).

    Come puo esser ch’io non sia piu mio?
    O Dio, o Dio, o Dio!
    Chi m’ha tolto a me stesso,
    Ch’à me fusse piu presso
    O Piu di me potessi, che pass’io?
    O Dio, o Dio, o Dio!...

  10. Ibid. VII.
  11. Jest to wyrażenie Frey’a, który odnosi ten poemat do roku 1530,—31, bez dostatecznego powodu, według mnie. Wydaje mi się on o wiele wcześniejszy.
  12. Poezje XXXVI, (Staff, 36).
  13. Ibid. XIII (13).

    Ahi, che doglia ’nfinita
    Sente ’l mio cor, quando li torna a mente,
    Che quella ch’io tani’ amo, amor non sente!
    Come restero ’n vita?...


    Z tegoż czasu pochodzi następujący słynny madrygał, do którego muzykę skomponował przed r. 1518 muzyk Bartolomeo Tromboncino:

    Jak znaleźć mi odwagę
    Żyć bez cię, szczęście me, gdy idąc w drogę
    Uprosić twojej pomocy nie mogę?
    Moje szlochania, płacze i westchnienia,
    Które ci słało moje serce smutne.
    Zdradziło, tobie, o pani, okrutne,
    Bliską śmierć moją i moje cierpienia.
    Lecz jeśli prawdą, że mimo oddali
    W twej się pamięci służbą mą ostoję,
    Zostawiam serce ci, bo nie jest moje.

    Poezje: XI (Staff, 11).

  14. Sol’io ardendo all’ombra mi rimango.
    Quand’el sol de suo razi el mondo spoglia;
    Ogni altro per piacere, e io per doglia,
    Prostrato in terra mi lamento e piangho.

    Poezje: XXII (Staff. 22).

  15. Poezje CIX35 (173 c).

    Amando, a che son nato?...

    Proszę porównać te wiersze, w których miłość i ból zdają się być synonimami, z namiętną ekstazą młodzieńczego i niezgrabnego sonetu Rafaela, na odwrocie rysunku do Dysputy o Najśw. Sakramencie.

  16. Juljusz II zmarł 24 lutego 1513 r., w trzy i pół miesiąca po odsłonięciu Sykstyny.
  17. Kontrakt z d. 6 marca 1513 r. — Nowy ten projekt, obszerniejszy od pierwotnego, zawierał 32 wielkie posągi.
  18. Michał Anioł przyjął, zda się, w tym czasie tylko jedno większe zamówienie: Chrystusa do kościoła Santa-Maria sopra Minerva.
  19. Mojżesz miał być jedną z sześciu olbrzymich figur, wieńczących górne piętro pomnika Juljusza II. Michał Anioł nie przestawał nad nim pracować aż do 1545 r.
  20. Jeńcy, nad którymi pracował Michał Anioł w r. 1513, zostali przezeń ofiarowani w roku 1546 Robertowi Strozzi’emu, republikaninowi florenckiemu, który żył wówczas na wygnaniu we Francji. Strozzi podarował ich Franciszkowi I.
  21. Nie szczędził mu dowodów uczuć tkliwych, ale Michał Anioł wzbudzał w nim lek. Źle się czuł w jego obecności.
    „Gdy papież mówi o Was, — pisze Sebastjan del Piombo do Michała Anioła, — zdawałoby się, że mówi o jednym ze swych braci: ma nieomal łzy w oczach. Powiadał mi, żeście się wychowali razem, twierdzi, że zna Was dobrze i kocha: lecz Was lękają się wszyscy. — nawet papieże“ (27 października 1520).
    Podrwiwano sobie z Michała Anioła na dworze Leona X; nierozważne jego wypowiadania się wywoływały docinki. Niefortunny list, jaki napisał do kardynała Bibieny, protektora Rafaela, stał się przedmiotem uciechy dla jego nieprzyjaciół. „W pałacu nie mówią o niczem innem, jak tylko o liście Waszym, — pisze Sebastjan do Michała Anioła; — wszyscy śmieją się z niego“ (3 lipca 1520).
  22. Po śmierci Bramantego, w 1514 r., został Rafael mianowany nadzorcą budowy św. Piotra.
  23. „Chcę zrobić z tej fasady dzieło, które byłoby zwierciadłem architektury i rzeźby dla całych Włoch. Trzeba, aby papież i kardynał (Juljusz Medyceusz, przyszły papież Klemens VII) zdecydowali się prędko, czy chcą, abym to zrobił, czy też nie. Jeżeli zaś pragną tego, należy spisać umowę... Messer Domenico, proszę Was o stanowczą odpowiedź co do ich zamierzeń. Sprawi mi to największą przyjemność. (Do Domenica Buonisegni, lipiec 1517 r.).
    Umowa została spisana z Leonem X, 19 stycznia 1518 r. M. A. zobowiązywał się wznieść fasadę w ciągu lat ośmiu.
  24. List kardynała Medyceusza do Michała Anioła z d. 2 lutego 1518 roku: „Powzięliśmy pewne podejrzenia, że stoi Pan po stronie karraryjczyków, powodowany interesem osobistym, niekorzystnie oceniając w tym celu kamieniołomy z Pietrasanta... Powiadamiamy Pana, nie wdając się w dalsze objaśnienia, że Jego Świątobliwość życzy sobie, by praca została wykonana w marmurze z Pietrasanta, a nie w żadnym innym... Postępowanie przeciwne byłoby wbrew najwyraźniejszemu życzeniu Jego Świątobliwości i żądaniu naszemu, mielibyśmy słuszne powody rozgniewać się za to poważnie na Pana. Proszę tedy wybić sobie z głowy ten upór“.
  25. „Jeździłem aż do Genui w poszukiwaniu statków przewozowych... Karraryjczycy przekupili wszystkich właścicieli okrętów... Wybieram się więc do Pizy“. (List Michała Anioła do Urbana, z 2 kwietnia 1518 r.). — „Barki, wynajęte w Pizie, nie przybyły wcale. Zdaje się, że wyprowadzono mnie w pole: taki to już mój los we wszystkich rzeczach! Po tysiąckroć przeklęty dzień, w którym porzuciłem Karrarę! Jest to przyczyna mojej ruiny... “ (List z 18 kwietnia 1518 r.).
  26. List z 18 kwietnia 1518 r. — Oraz w kilka miesięcy potem: „Kamieniołomy są bardzo urwiste, a ludzie do niczego: cierpliwości! Trzeba poskromić góry i nauczyć ludzi“. (List z września 1518 r. do Bartłomieja da Filicaja).
  27. Chrystus z „Minerwy“ oraz grobowiec Juljusza II.
  28. List z d. 21 grudnia do kardynała d’Agen. — Z tego bodaj czasu pochodzą cztery bezkształtne, ledwie w bryle naszkicowane, posągi z groty w ogrodzie Boboli (Czterech Jeńców do grobowca Juljusza II). [posągi te obecnie są już przeniesione do zbiorów narodowych.].
  29. Listy, 1520 r. (Wydanie Milanesi’ego, str. 415).
  30. M. A. powierzył wykonanie Chrystusa niezręcznemu uczniowi swemu, Piotrowi Urbino, który go „okaleczył“. (List Sebastjana del Piombo do Michała Anioła, z d. 6 września 1521 r.). Rzeźbiarz Frizzi z Rzymu naprawił te uszkodzenia wedle możności. Wszystkie te gorycze przy zobowiązaniach, które go wręcz zadławiały, nie przeszkadzały Michałowi Aniołowi brać na się zobowiązania nowe. 20 października 1519 r. podpisał prośbę Akademików florenckich do Leona X w sprawie przewiezienia zwłok Danta z Rawenny do Florencji i zobowiązał się „zbudować boskiemu poecie pomnik, godny jego“.
  31. 6 kwietnia 1520 r.
  32. Zwycięsca.
  33. W r. 1526 musiał doń pisywać M. A. co tydzień.
  34. „Uwielbia wszystko, cokolwiek tworzycie, — pisze Sebastjan del Piombo do Michała Anioła, — i miłuje to wszystko, jak tylko miłować można. Mówi o Was z taką czcią i przywiązaniem, że ojciec nie mówiłby tak o synu swoim“. (29 kwietnia 1531 r.). — „Jeżeli chcecie przyjechać do Rzymu, staniecie się wszystkiem, czem chcecie: księciem lub królem... Będziecie mieli cząstkę papiestwa, którego jesteście panem, a możecie mieć z tego tyle, ile zechcecie i czynić z tem, co zapragniecie“. (5 grudnia 1531 r.). — (Należy oczywiście część tych zapewnień przypisać weneckiej przesadzie Sebastjana del Piombo).
  35. List M. A. do siostrzeńca swego Lionarda. (1548).
  36. Roboty wszczęto w marcu 1521 r., lecz żywiej zajęto się niemi dopiero od wyboru kardynała Juljusza Medyceusza na papieża (pod imieniem Klemensa VII) d. 19 listopada 1523. (Leon X umarł 6 grudnia 1521 r., jego następca Hadrjan VI panował od stycznia do września 1523 r.).
    Pierwotny plan zawierał cztery grobowce: Wawrzyńca Wspaniałego, brata jego Juljusza, jego syna Juljusza, księcia Nemours, oraz wnuka, Wawrzyńca, księcia Urbino. W roku 1524 postanowił Klemens VII, aby dodany był jeszcze sarkofag Leona X. oraz jego własny, wyznaczając im w kaplicy miejsce naczelne, — Patrz: Marcel Reymond: L’Architecture des tombeaux des Medici (Gazette der Beaux-Arts, 1907 r.).
    W tymże czasie polecono Michałowi Aniołowi zbudować bibljotekę San-Lorenzo.
  37. Szło o wstąpienie jego do zakonu Franciszkanów. (List Fattucciego do Michała Anioła, pisany w imieniu Klemensa VII, z 2 stycznia 1524 r.).
  38. Marzec 1524 r.
  39. List M. A. do Jana Spina, agenta papieskiego. (19 kwietnia 1525 r.).
  40. List M. A. do Fattucciego. (24 października 1525 r.).
  41. List Fattucciego do M. A. (22 marca 1524 r.).
  42. List Lionarda Sellajo do M. A. (24 marca 1524 r.).
  43. List M. A. do Jana Spina. (1524 r., wyd.: Milanesi’ego, str. 425).
  44. List M. A. do tegoż. (29 sierpnia 1525 r.).
  45. List M. A. do Fattucciego. (24 października 1525 r.).
  46. List Piotra Pawła Marzi’ego, pisany w imieniu Klemensa VII do M. A. (23 grudnia 1525 r.).
  47. Listy od października do grudnia 1525 r. (Wyd.: Milanesi’ego, str. 428-449). Patrz w Michel-Ange, kolekcji Maitres de l’Art: sprawozdanie z tego osobliwego zamierzenia oraz odpowiedni projekt M. A.
  48. List M. A. do Fattucciego. (17 czerwca 1526 r.).
  49. H. Thode podaje jako datę tego listu, w przybliżeniu, rok 1521. W zbiorze Milanesi’ego zapisany jest (niesłusznie) pod datą 1516 r.
  50. Listy. (Czerwiec 1523 r.).
  51. List M. A. do Fattucciego. (17 czerwca 1526 r.).
  52. Tenże list (z czerwca 1526 r.) powiadamia, że jeden z posągów: „capitano“ jest już zaczęty, oraz cztery postacie alegoryczne i Madonna.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Romain Rolland i tłumacza: Wacław Berent.