Żywot Michała Anioła/Część pierwsza/1

<<< Dane tekstu >>>
Autor Romain Rolland
Tytuł Żywot Michała Anioła
Wydawca Wydawnictwo B. Rudzki
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Wacław Berent
Tytuł orygin. Vie de Michelange
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I.
SIŁA.

Davicte cholla fromba
e io choll’ archo,
Michelagniolo.[1]

Urodził się dnia 6 Marca 1475 r. w Caprese, w Casentino. Kraina surowa, „powietrze rzeźkie“[2], — skały i lasy bukowe, nad któremi sterczy kościsty grzbiet Apeninów. Nieopodal, na górze Alvernia, Franciszkowi z Asyżu zjawił się Ukrzyżowany.
Ojciec jego[3] był podestą w Caprese i Chiusi, Był to człek natury gwałtownej, niespokojny, „bogobojny“. Matka[4] zmarła, gdy Michał Anioł miał lat sześć[5]. Było ich pięciu braci: Leonardo, Michał Anioł, Buonarroto, Giovan-Simone i Sigismondo[6].
Oddany został „na mamki“ do żony kamieniarza w Settignano. Jej mleku przypisywał potem żartobliwie swe powołanie rzeźbiarskie. Posyłano go do szkół, zajmował się tam wyłącznie rysunkiem. „Krzywo patrzano nań zato, a ojciec i jego bracia, którzy w pogardzie mieli sztukę, obijali go nieraz srodze, wstydzili się bowiem mieć artystę w domu swoim“[7]. Poznał zatem od wczesnego dzieciństwa brutalność życia i osamotnienie duchowe.
Jego zapamiętałość przemogła opór ojca. W trzynastym roku życia wstąpił jako uczeń do pracowni Dominika Ghirlandaja, — największego i najzdrowszego duchem z pośród malarzy florenckich. Pierwsze prace Michała Anioła zyskały takie powodzenie, że mistrz stał się jakoby zazdrosnym o ucznia[8]. Rozstali się po upływie roku. Obrzydło mu malarstwo. Tęsknił do sztuki bardziej bohaterskiej. Przeniósł się do szkoły rzeźbiarskiej, którą Wawrzyniec Medyceusz utrzymywał w ogrodach Świętego Marka[9]. Książę zainteresował się nim: kazał mu zamieszkać w pałacu, przyjął go do stołu synów swoich. Chłopak znalazł się w samem ognisku Renesansu włoskiego, śród zbiorów starożytności, w poetyckiej i uczonej atmosferze wielkich Platoników: Marsilia Ficina, Benivieni’ego, Angela Poliziana. Upajał się ich duchem; aby żyć w świecie starożytnym, stworzył sobie duszę antyczną: stał się rzeźbiarzem greckim. Port kierownictwem Poliziana, który „bardzo go polubił“ wyrzeźbił Walkę Centaurów z Lapidami[10].
W tej płaskorzeźbie, gdzie panuje wyłącznie nieugięta siła i piękno, wypowiada się dumnie atletyczna dusza wyrostka, odzwierciadlając zarazem dzikie jego igraszki z nader surowymi towarzyszami młodości.
Wraz z Wawrzyńcem di Credi, Bugiardini’m Granacci’m i Torrigiano dei Torrigiani’m — uczęszczał do kościoła del Carmine, by przerysowywać freski Masaccia, Nie szczędził tam drwin z kolegów mniej biegłych w rysunku. Gdy któregoś dnia jął się natrząsać nad próżnym Torrigianim, ten rozpłaszczył mu nos uderzeniem pięści. I chełpił się nawet z tego potem. „Zwarłem pięść, — opowiadał Benvenutowi Cellini’emu — i uderzyłem go z taką pasją w nos, że czułem, jak chrząstki uginają się pod moją ręką, niby ciasto. Napiętnowałem go w ten sposób na całe życie“[11].

***

Poganizm nie zatłumił wiary chrześcijańskiej Michała Anioła. Oba te światy wrogie walczyły o duszę jego.
W roku 1490 mnich Savonarola rozpoczął płomienne kazania o Apokalipsie. Miał on lat trzydzieści siedem, Michał Anioł liczył podówczas lat piętnaście. Ujrzał drobnego i wątłego kaznodzieję, ogarniętego Duchem Bożym. Przerażeniem napełniał go ten głos straszliwy, który z kazalnicy w Duomo miotał gromy na papieża i zawieszał nad Włochami karzący miecz Boga. Florencja zadrżała. Ludzie biegali po ulicach, płakali i krzyczeli, jak opętani. Najbogatsi obywatele: — Ruccelai, Salviati, Allizzi, Strozzi zapragnęli wstąpić do zakonów. Uczeni filozofowie, jak Pico della Mirandola. Poliziano, — nawet i oni, — korzyli się wraz z rozumem swoim[12]. Starszy brat Michała Anioła, Lionardo, został Dominikaninem[13].
Michał Anioł nie uniknął zarażenia się tą trwogą nagminną. Gdy zbliżał się do Florencji, ten, którego przyjście zapowiadał prorok: ów nowy Cyrus, miecz Boga, mały, bezkształtny potwór, — Karol VII, król Francji — ogarnęła Michała Anioła panika. Sen otumanił go do reszty.
Jednemu z jego przyjaciół, poecie i muzykowi, Cardiere, zjawił się w nocy duch Wawrzyńca Medyceusza[14] w czarnych, żałobnych łachmanach, na poły nagi; zmarły nakazał mu, aby uprzedził jego syna Piotra, iż zostanie wkrótce wypędzony i nie powróci już nigdy do ojczyzny. Michał Anioł, któremu Cardiere zwierzył się ze swojej wizji, namawiał go, aby wszystko opowiedział księciu; lecz Cardiere, bojąc się Piotra, nie ośmielał się uczynić tego. Niebawem odszukał znów rankiem Michała Anioła i opowiada mu, pełen przerażenia, że zmarły zjawił mu się po raz drugi: był w takimż stroju, jak i wówczas: a że Cardiere, leżąc, patrzył nań w milczeniu, spoliczkował go duch, karcąc gu za niewykonanie zlecenia. Michał Anioł czynił gwałtowne wyrzuty Cardieremu, namawiając, by bez zwłoki udał się piechotą do Careggi, willi Medyceuszów pod Florencją. Na wpół drogi spotkał Cardiere Piotra, zatrzymał go i wyłuszczył mu swą opowieść. Piotr wybuchnął śmiechem i pozostawił go służbie dworskiej na drwiny i poszturchania. Zaś kanclerz księcia Bibiena, rzekł doń: „Oszalałeś chyba! Jak ci się zdaje: kogo kocha Wawrzyniec więcej, syna swego, czy ciebie? Jeśliby miał się pokazać, tu raczej synowi swemu, niźli tobie“. Połajano tedy jedynie Cardiera i wyszydzono go; z tem powrócił do Florencji; a powiadamiając Michała Anioła o niepowodzeniu swem, potrafił wzbudzić w nim tak głębokie przeświadczenie o nieszczęściach, jakie rozpętają się wnet nad Florencją, że Michał Anioł po dwóch dniach uciekł z miasta[15].
Był to pierwszy napad tych lęków przesądnych, które w dalszem życiu targały nim niejednokrotnie, aczkolwiek wstydził się ich potem bardzo.

***

Uciekł aż do Wenecji.
Ledwie opuścił Florencję, w której paliła mu się ziemia pod nogami, a podniecenie jego nadmierne opadło natychmiast. Przeniósł, się do Bolonji, gdzie spędził całą zimę[16], zapominając całkowicie o proroku i przepowiedniach jego. Piękno świata owładnęło nim ponownie. Rozczytuje się w Petrarce, Boccacciu, Dantem. Powraca do Florencji na wiosnę 1495, podczas religijnych uroczystości karnawału, śród zapamiętałych walk partyjnych. Tym razem czuje się tak daleki od tych zażartych namiętności, jakie wrą wokół niego, że, jakby na wyzwanie fanatyzmu Savonarolistów, pracuje nad słynną rzeźbą: Śpiącym Kupidynem, — współcześni poczytywać będą to dzieło za rzeźbę starożytną. Pozostaje we Florencji zaledwie kilka miesięcy; powraca do Rzymu i jest aż do śmierci Savonaroli najbardziej pogańskim ze wszystkich artystów. Rzeźbi pijanego Bachusa, umierającego Adonisa i wielkiego Kupidyna: stwarza to wszystko w tym właśnie roku, w którym Savonarola każe spalać „marności i anatemy“: księgi, ozdoby wszelkie i dzieła sztuki[17]. Brat jego Lionardo ulega prześladowaniu za wiarę w proroka. Nad głową Savonaroli zawisają niebezpieczeństwa: Michał Anioł nie powraca do Florencji, aby go bronić. Savonarola ginie na stosie[18]. Michał Anioł milczy. Ani słowa o tych wydarzeniach nie znajdujemy w listach jego.
Michał Anioł milczy; rzeźbi jednak swą Pietà[19].
Na kolanach Matki Boskiej, nieśmiertelnie młodej, leży Chrystus martwy, zda się we śnie pogrążony. Surowość Olimpu owiewa rysy Bogini przeczystej i Boga Kalwarji. Niewyrażalna melancholja dołącza się tu jednak, — opływa oba ciała boskie. Smutek owładnął duszę Michała Anioła.

***

Nietylko widok nędz i zbrodni okólnych sposępnił mu ducha. Wstąpiła weń ta siła tyranizująca, od której nie wyzwoli się już nigdy: stał się pastwą tego szału i opętania genjuszem, które tchu mu już zaczerpnąć nie dadzą aż do śmierci. Bez złudzeń co do zwycięstwa, zaprzysiągł sobie, iż zwycięży — na chwałę własną i rodziny swej. Całe brzemię uciążliwej rodziny spoczywało wyłącznie na nim. Prześladowała go ona wręcz nieustannemi żądaniami pieniędzy. Brak mu ich było wówczas, było jednak jego dumą, by nie odmawiać im nigdy: sprzedałby się sam, aby móc tylko przesłać im pieniądze. Zdrowie jego było już wtedy zachwiane. Złe odżywianie się, zimno, wilgoć, przepracowanie poczynały wyniszczać siły jego. Cierpiał bóle głowy, był opuchnięty z jednej strony[20]. Ojciec czynił mu wyrzuty za ten tryb życia: nie dodawał w duchu, iż to on właśnie ponosi odpowiedzialność za to.
„Wszystkie trudy, jakie noszę, podejmuję dla was jedynie“, — pisał z czasem Michał Anioł[21].

Michał Anioł: Pieta Rzym — Kościół św. Piotra
„Wszystkie troski moje, — wszystkie bez wyjątku, — znoszę z miłości dla was“[22].
***

Na wiosnę 1501 r. powrócił do Florencji.
Olbrzymi złom marmuru został przed czterdziestu laty powierzony Augustynowi Duccio przez Opera del Duomo („Zarząd budowy katedry“); miał zeń Duccio wyrzeźbić postać któregoś z proroków. Praca ta, ledwie wszczęta, została wnet przerwana. Nikt się nie ważył na nią. Uczynił to dopiero Michał Anioł[23]. Z tej skały marmurowej wystąpił pod jego dłutem kolosalny Dawid.
Opowiadają, że gonfaloniere Piotr Soderini, oglądając ów posąg, którego wykonanie zlecił był Michałowi Aniołowi, czynił pewne uwagi krytyczne, dla zaświadczenia swego znawstwa; ganił nadewszystko nadmierną grubość nosa. Michał Anioł wstąpił na rusztowanie, zabierając ze sobą prócz dłuta nieco pyłu marmurowego, i zlekka wodząc dłutem, ronił z dłoni ów pył, przyczem nie dotykał nawet nosa i pozostawił go w dawnym kształcie. Poczem, zwracając się do gonfaloniera, rzekł:
— Proszę spojrzeć teraz.
— Teraz, — odparł Soderini, — podoba mi się o wiele lepiej. Przydał mu pan życia. — Wówczas Michał Anioł zszedł z rusztowania i śmiał się w cichości[24].
Tę cichą pogardę odczytać można, zda się, w dziele samem. Jest to nawałnicowa moc — w chwili spoczynku. Rozpiera go wręcz wzgarda i melancholja. Posąg ten dławią ciasne mury muzeum. Pod gołem niebem stać powinien w „świetle placu“, jak mawiał Michał Anioł[25].
25 stycznia 1504 r. obradowała komisja artystów, do której należeli Filippino Lippi, Botticelli, Perugino i Leonardo da Vinci, nad miejscem najwłaściwszem dla Dawida. Na życzenie Michała Anioła zdecydowano się ustawić go przed pałacem Signorji[26]. Transport tej olbrzymiej bryły powierzono budowniczym katedry. 14-go maja wydobyto ów kolos marmurowy z szopy drewnianej, burząc ścianę nad drzwiami. W nocy rzucało pospólstwo kamieniami na Dawida, w zamiarze podruzgotania go. Należało go bacznie strzec. Posąg posuwał się powoli: był zaś zawieszony prostopadle, kołysał się nad ziemią, której nie dotykał. Trzeba było aż czterech dni, aby przewieść go w ten sposób z przed Duomo do Polazzo Vecchio. W południe 18 stycznia znalazł się wreszcie na wskazanem miejscu. Nocami musiano go nadal otaczać strażą. Mimo te ostrożności, któregoś wieczora obrzucono go jednak kamieniami[27].
Takim był ów lud florencki, który stawia się niekiedy za przykład ludowi naszemu[28].

***

W roku 1504 Signoria florencka kazała Michałowi Aniołowi współzawodniczyć z Leonardem da Vinci.
Nie lubili się oni bynajmniej. Samotność obu winna była zbliżyć ich do siebie. A jednak mimo wspólne poczucie oddalenia od ludzi, byli od siebie bardziej jeszcze dalecy. — Bardziej osamotnionym był Leonardo. Miał pięćdziesiąt dwa lata, był o dwadzieścia lat starszy od Michała Anioła. — W trzydziestym roku życia opuścił Florencję; namiętności surowe tego miasta stały się nieznośne dla tej natury subtelnej, nieco nieśmiałej, oraz dla pogodnego i sceptycznego umysłu, który ogarniał wszystko i wszystko rozumiał. Ten wielki dyletant, człowiek bezwzględnie wolny i bezwzględnie samotny, który pozbył się wszelkich więzów, łączących go z ojczyzną, religją, światem całym, czuł się dobrze, jedynie u boku tyranów, ludzi równie wolnego ducha, jak i on. Zmuszony do opuszczenia Medjolamu w r. 1499, z powodu upadku swego protektora Ludwika Moro, wstąpił w r. 1502 na służbę Cezara Borgii; rychły koniec karjery politycznej tego księcia zniewolił go w r. 1503 do powrotu do Florencji. Tu jego uśmiech ironiczny natknął się na ponure, gorączkowe wejrzenie Michała Anioła — i podrażnił go sobą. Michał Anioł oddany całkowicie swym zapałom i swej wierze, nienawidził wrogów namiętności i wierzeń swoich, nienawidząc jeszcze bardziej tych, którzy nie mieli żadnej namiętności i żadnej wiary. Im większym był Leonardo, tem większą niechęć odczuwał doń Michał Anioł; nie zaniedbywał żadnej sposobności, aby mu tej niechęci nie okazać.
„Leonardo był pięknym mężczyzną, o ujmującem, wytwornem obejściu. Przechadzał się któregoś dnia z przyjaciółmi swymi po ulicach Florencji. Ubrany był w różową tunikę, opadającą po kolana; na piersi spływała mu broda falista, utrefjona kunsztownie. Nieopodal Santa Trinità kilku mieszczan rozmawiało ze sobą: rozprawiali nad jakimś ustępem z Danta. Przywołali do się Leonarda, prosząc go o wytłumaczenie tego ustępu. W tejże chwili mijał ich Michał Anioł. Leonard rzekł: „Michał Anioł wytłumaczy wam wiersz, o którym mówicie“. Michał Anioł, mniemając, iż chce drwić z niego, odpowiedział cierpko: „Wytłumacz im sam, ty, który, zrobiwszy model spiżowego konia[29], nie byłeś w stanie go odlać, i utknąłeś na tem sromotnie“, Poczem odwrócił się plecami do wszystkich i poszedł dalej. Leonardo pozostał na miejscu i pokrył się rumieńcem. Zaś Michał Anioł jeszcze niezadowolony, pałający żądzą dotkliwego urażenia go, krzyczał z daleka: „Tylko takie kaplony, jak medjolańczycy, mogli cię uważać za zdolnego do takiej pracy“[30].
Takimi byli obaj współzawodnicy, których gonfaloniere Soderini przeciwstawił sobie przy wspólnem dziele ozdobienia Sali Rady w pałacu Signorii. Był to osobliwy pojedynek między dwiema największemi potęgami renesansowej sztuki. W maju 1504 r. rozpoczął Leonardo swój karton Bitwy Pod Anghiari[31]. W sierpniu 1504 r. otrzymał Michał Anioł zamówienie na karton Bitwy pod Casciną[32]. Florencję rozdzieliło ich współzawodnictwo na dwa obozy. — Czas wyrównał wszystko. Oba dzieła przepadły[33].

***
W miesiącu marcu 1505 r. został Michał Anioł powołany przez Juljusza II do Rzymu. Rozpoczął się wówczas bohaterski okres jego żywota.

Papież i artysta, obaj równie gwałtowni, obaj ludzie wielkiego ducha, byli, zda się, stworzeni ku wzajemnemu zrozumieniu się, o ile jednaka porywczość ich natur nie doprowadzała do gwałtownych starć między nimi. W mózgach ich obu wrzało od pomysłów olbrzymich. Juljusz II zamierzył wystawić sobie grobowiec, godny starożytnego Rzymu. Michał Anioł zapalił się do tej idei, godnej dumy Cezarów. Powziął projekt babiloński: zamierzał stworzyć istną górę architektoniczną, z przeszło czterdziestoma olbrzymiemi posągami. Papież rozentuzjazmowany posłał go do Carrary, aby zarządził tam łomy całej tej masy potrzebnego marmuru. Michał Anioł pozostawał w górach przeszło ośm miesięcy. Stał się wówczas ofiarą nadludzkiego podniecenia. „Któregoś dnia objeżdżając konno okolicę, zauważył górę panującą nad pobrzeżem całem: zapragnął gwałtownie przekuć ją całą, zamienić w kolos, widzialny żeglarzom z oddali, Byłby to wykonał, gdyby miał dosyć czasu i gdyby mu na to pozwolono“[34].
W grudniu 1505 r. powraca do Rzymu, dokąd już sprowadzono morzem część wybranych przezeń brył marmurowych. Przewieziono je na plac św. Piotra, na tyły kościoła św. Katarzyny, gdzie zamieszkał Michał Anioł. „Ilość marmuru była tak olbrzymia, że przejmowała wszystkich zdumieniem, a papieża radością“. Michał Anioł przystąpił do pracy. Papież niecierpliwy odwiedzał go bezustanku. „rozmawiając z nim, jakby z bratem“. Dla dogodniejszego dostępu kazał nawet od korytarza Watykanu do domu Michała Anioła przerzucić most wiszący, po którym mógł przechodzić niepostrzeżenie.
Łaska ta nie była jednak długotrwałą. Charakter Juljusza II był równie niespokojny, jak Michała Anioła: zapalał się naprzemian do projektów rozmaitych. Nowy plan wydał mu się obecnie bardziej odpowiednim dla uwiecznienia jego chwały: chciał przebudować całkowicie kościół św. Piotra. Popchnęły go ku temu podszepty nieprzyjaciół Michała Anioła. Było ich wielu, i to wpływowych. Na czele ich stał człowiek nie mniej genjalny od Michała Anioła, a silniejszej woli: Bramante z Urbino, budowniczy papieża i przyjaciel Rafaela. Sympatji być nie mogło między rozsądkiem, przeważającym bądź co bądź w uzdolnieniach obu wielkich umbryjczyków, a dzikim genjuszem florentczyka. Ale zwalczać go zdecydowali się niewątpliwie dlatego tylko, że zostali sprowokowani[35]. Michał Anioł oskarżał nierozważnie Bramantego o nadużycia popełnione przy budowach[36]. Bramante postanowił bezzwłocznie zgubić go.
Pozbawił go łaski papieża. Zagrał na przesądności Juljusza II; przypomniał mu wierzenia ludowe, według których budowanie grobu za życia wróży nie dobrze. Udało się mu zniechęcić papieża do projektów rywala, — podsunął mu wówczas projekty własne. W styczniu 1506 roku postanowił Juljusz II przebudować kościół św. Piotra. Budowy grobowca poniechano, a Michał Anioł został nietylko upokorzony, lecz wepchnięty w długi, z powodu wydatków, jakie poczynił k’woli dziełu swemu[37]. Żalił się gorzko. Drzwi papieża zamknęły się przed nim, a gdy przyszedł dopominać się o swoje, rozkazał Juljusz II jednemu z masztelarzy wyrzucić go z Watykanu.
Biskup z Lukki, który był świadkiem tej sceny, rzekł do masztelarza:
— Czyż nie znasz go?
Na co masztelarz, zwracając się do Michała Anioła:
— Proszę mi wybaczyć, panie, ale mam taki rozkaz muszę go wypełnić.
Michał Anioł, powróciwszy do domu, napisał do papieża:
„Ojcze święty! Dziś zrana przepędzono mnie z Watykanu na rozkaz Waszej Świątobliwości. Pragnę zawiadomić, że, gdyby Wasza Świątobliwość potrzebował mnie, może mnie szukać wszędzie indziej, niźli w Rzymie“.
Posłał list ten, przywołał kupca i kamieniarza, którzy mieszkali u niego i rzekł do nich:
— Sprowadźcie żyda, sprzedajcie wszystko, co znajduje się w mym domu i przyjeżdżajcie no Florencji.
Poczem dosiadł konia[38] i odjechał. Gdy papież otrzymał list, posłał za nim pięciu konnych, którzy około jedenastej godziny wieczorem dogonili go w Poggibonsi, wręczając mu następujący rozkaz: „Natychmiast po otrzymaniu tego listu powrócisz do Rzymu, pod karą Naszej niełaski“. Michał Anioł odpowiedział, że powróci do Rzymu, gdy papież dotrzyma swych zobowiązań: w przeciwnym razie Juljusz II nie powinien się spodziewać jego powrotu[39].
I skierował taki sonet do papieża:[40]

Jeśli przysłowie stare prawdę wciela,
To to, że nie chce ten, kto może, panie!
Wierzyłeś w bajki i czcze plotkowanie
I nagradzałeś prawd nieprzyjaciela.

Byłem ci wiernym sługą od lat wiela,
Tobie poddany, jak słońcu świtanie,
Lecz niczemć mego czasu marnowanie;
Im większy trud mój: mniej cię uwesela.

Ufałem wznieść się twoją wysokością,
To jednak ździała waga sprawiedliwa
I miecz potężny, a nie kłamstwa echa.

Lecz samo niebo gardzi snadź dzielnością,
Na świat zsyłając ją, jeśli nas wzywa,
By zbierać owoc z drzewa co usecha.[41]

Obelga, jaką doznał od Juljusza II, nie była jedynym powodem, jaki skłonił Michała Anioła do ucieczki. V liście do Juljusza da San-Gallo każe się domyślać, że Bra­mante chciał go kazać zamordować[42].
Gdy Michał Anioł odjechał, Bramante został panem położenia. Nazajutrz po ucieczce jego rywala położono kamień węgielny pod budowę św. Piotra[43]. W nieubłaganej pomstliwości zawziął się Bramante i na pracę Michała Anioła, zabiegając o zniszczenie na zawsze dzieła jego. Sprawił mianowicie, że pospólstwo splądrowało szo­pę na placu Św. Piotra, gdzie złożone były owe bloki marmurowe na grobowiec Juljusza II[44].
Papież tymczasem zbuntowaniem się swego rzeźbiarza doprowadzony do wściekłego gniewu, słał breve za

Michał Anioł: Stworzenie Adama Rzym — Kaplica Sykstyńska
breve do Signorii Rzeczypospolitej florenckiej, dokąd schronił się Michał Anioł. Signoria, przywoławszy Michała Anioła, rzekła doń: „Zachowałeś się wobec papieża w ten sposób, że na coś podobnego nie pozwoliłby sobie nawet król Francji. Nie zamierzamy z tego powodu narażać się na wojnę z papieżem: trzeba zatem, abyś wracał do Rzymu; damy ci listy tej wagi, że wszelka krzywda, jaka by ciebie spotkała, będzie zniewagą dla Signorii“[45].

Michał Anioł opierał się wciąż. Stawiał warunki. Żądał, by Juljusz II pozostawił mu pracę nad grobowcem, nad którym zamierzał pracować nie w Rzymie, lecz we Florencji. Gdy Juljusz II wyruszył na wojnę przeciw Perugji i Bolonji[46] i gdy jego wezwania stawały się groźne, zamierzał Michał Anioł przenieść się do Turcji: sułtan bowiem zapraszał go przez Franciszkanów do Konstantynopola, aby zbudował most na Pera[47].
Wreszcie musiał ulec; w ostatnich dniach listopada 1506 r. wyruszył z goryczą w duszy do Bolonji, dokąd Juljusz II wkroczył, jako wycięzca, przez wyłom w murze.
„Znajdując się pewnego ranka u św. Petronjusza dla wysłuchania mszy, natknął się na któregoś z pokojowców papieskich, który, poznawszy go, zaprowadził do papieża, posilającego się w pałacu „Szesnastu“. Papież, podrażniony jego widokiem, rzekł doń: „Tobie należało przyjść do Nas (do Rzymu), ty zaś czekałeś, aż My przyjdziemy do ciebie (do Bolonji)!“ — Michał Anioł ukląkł i prosił głośno o przebaczenie, mówiąc, że nie ze złośliwości tak postąpił, lecz z oburzenia, nie mogąc znieść tego, iż został przepędzony wówczas. Papież siedział, milcząc, zwiesiwszy głowę, z twarzą zaczerwienioną gniewem, gdy wtem pewien biskup, którego nasłał Soderini dla obrony Michała Anioła, pragnąc go wziąć w obronę, rzekł: „Niech Wasza Świątobliwość raczy nie zwracać uwagi na te jego niedorzeczne postępki. Zgrzeszył wskutek nieuctwa. Malarze, po za sztuką swoją, są wszyscy tacy“. Na co papież odkrzyknął z oburzeniem: „Mówisz mu obelgi, jakich My nie powiadamy jemu! Nieukiem jesteś ty, a nie on!... Wynoś mi się stąd, do licha!“ A ponieważ nie wychodził, rzuciła się nań służba papieska i wypchnęła go pięściami za drzwi. Wówczas papież, wywarłszy gniew swój na biskupie, przywołał do się Michała Anioła i przebaczył mu[48].
Niestety, po zawarciu pokoju z Juljuszem II, musiał się poddać jego kaprysom; a wszechmocna wola papieska odmieniła się znowuż. Nie było już mowy o grobowcu, lecz o olbrzymim pomniku spiżowym, który pragnął wystawić sobie w Bolonji. Daremnie zarzekał się Michał Anioł, „iż nie zna się wcale na odlewach z bronzu“. Musiał się tego nauczyć, — skazało go to na życie w Bolonji, śród pracy wielce mozolnej. Mieszkał w nędznym pokoju z jedynem łóżkiem, w którem sypiał wraz z dwoma uczniami florenckimi, Lapem i Ludwikiem, oraz z pomocnikiem do odlewu, Bernardinem. Piętnaście miesięcy upłynęło śród utrapień wszelakich. Rozstał się z onym Lape i Ludwikiem, którzy go okradali.
„Ten łajdak Lapo, — pisał Michał Anioł do swego ojca, — dawał do zrozumienia wszystkim, że to on z Ludwikiem wvkonywuja dzieło całe, a przynajmniej we współpracy ze mną. Nie mógł sobie wbić w głowę, że nie jest tu panem; dopiero gdy go przepędziłem precz, zrozumiał, że był u mnie na służbie. Vygnałem go, jak psa“[49].
Lapo i Ludwik uskarżali się zgiełkliwie; rozgłaszali po Florencji potwarze na Michała Anioła, i potrafili wyłudzić pieniądze od jego ojca, pod pretekstem, że Micha! Anioł okradł ich.
Wreszcie i odlewacz wykazał nieudolność swoją.
„Mniemałem, że mistrz Bernardino potrafi stopić spiż i bez ognia nawet, — tak wielką wiarę miałem w niego“.
W czerwcu 1507 chybił odlew. Postać wyszła ledwie do pasa. Należało wszystko rozpocząć od nowa. Michał Anioł był zatrudniony przy tem dziele aż do lutego 1508 roku. Przypłacił to nieomal zdrowiem.
„Nie mam prawie czasu, aby zjeść cośkolwiek, — pisze do brata swego. — Żyję śród największych niewygód i w ostatecznem utrudzeniu. Myślę tylko o tem, aby móc pracować dniem i nocą; wycierpiałem takie katusze, — a znosić je muszę jeszcze ciągle, — że myślę, gdybym miał ten posąg jeszcze raz robić, nie starczyłoby na to życia mego: była to praca olbrzyma“[50].
Jak na tyle trudu wynik ostateczny był nader żałosny. Posąg Juljusza II wzniesiony w lutym 1508 r. przed fasadą San-Petronio przetrwał zaledwie lat cztery. W grudniu 1511 r. został zniszczony przez partję Bentivoglich, wrogów Juljusza II; a Alfons d’Este zakupił te szczątki, aby przetopić je na armatę.

***
Michał Anioł powrócił do Rzymu. Juljusz II obarczył go nowem zadaniem, nie mniej nieoczekiwanem i jeszcze bardziej niebezpiecznem. Malarzowi, który nie miał pojęcia o technice freskowej, nakazał pokryć malowidłami sklepienie kaplicy Sykstyńskiej. Rzekłbyś, papież upodobał sobie udzielanie rozkazów niewykonalnych, zaś Michał Anioł wykonywanie ich mimo wszystko.

Do narzucenia mu tej pracy przyczynił się prawdopodobnie Bramante, który, widząc, jak Michał Anioł powraca do łask, spodziewał się, iż w tem przedsięwzięciu przygaśnie sława jego[51]. Próba stawała się dla Michała Anioła tembardziej niebezpieczną, że w tymże roku I508. rywal jego, Rafael, rozpoczął z tak niezwykłem powodzeniem malowanie Stanz watykańskich[52]. Michał Anioł czynił wszystko możliwe, aby uchylić się od tak wątpliwego zaszczytu, nie wahał się nawet zaproponować Rafaela na swoje miejsce; mówił, że nie jego to sztuka i że z tego zadania nie może się wywiązać z powodzeniem. Ale papież uparł się, — należało ulec.
Bramante zbudował dla Michała Anioła rusztowanie w kaplicy sykstyńskiej; sprowadzono mu ku pomocy kilku malarzy z Florencji, biegłych w malarstwie freskowem. Ale Michał Anioł, jak się rzekło, nie znosił niczvjego współpracownictwa i pomocy. Oznajmił przedewszystkiem, że rusztowanie Bramanta jest do niczego, i zbudował dla się własny pomost. Zaś do malarzy florenckich uprzedził się z miejsca, i bez jakichkolwiek wyjaśnień zamknął im poprostu drzwi przed nosem. Któregoś ranka kazał zetrzeć wszystko, cokolwiek oni namalowali zamknął się w kaplicy i nie otwierał nikomu; a i u siebie w domu przestał się pokazywać. Gdy ten żart wydał mu się już nieco przydługi, postanowili powrócić do Florencji, — uczynili to z uczuciem ciężkiego upokorzenia[53].
Michał Anioł pozostał sam z kilkoma wyrobnikami[54]; a w zuchwałem postanowieniu swojem nie tylko, że się nie zrażał olbrzymiemi trudnościami dzieła, lecz postanowił nawet rozszerzyć plan pierwotny, i, prócz sklepienia, o którem była dotychczas mowa, pokrył malowidłami górne części ścian.
Olbrzymia ta praca rozpoczęła się dnia 10 maja 1508 roku. Ponure lata: — najbardziej ponury i najszczytniejszy zarazem okres jego żywota! Oto Michał Anioł z legendy, oto bohater Sykstyny, którego postać potężna wryła się w pamięć ludzkości całej i winna w niej pozostać na zawsze!
Cierpiał przeraźliwie. Listy jego z tych czasów świadczą o gwałtownych zwątpieniach, których nie przytłumiały jego pomysły boskie.
— „Jestem w wielkiem przygnębieniu: oto już rok upływa, jak nie otrzymałem ani grosza od papieża; o nic go nie proszę, ponieważ dzieło moje nie posuwa się naprzód w tej mierze, aby zasługiwało na wynagrodzenie. Winna temu uciążliwość pracy, która nie jest mojem powołaniem. Tracę tak czas bez wyniku. Boże, dopomóż mi!...”[55].
Zaledwie skończył malować Potop, gdy obraz zaczęła pokrywać pleśń: nie można było rozróżnić namalowanych postaci. Nie chciał pracować dalej. Ale papież nieuznawał żadnych wymówek. Musiał powrócić do pracy. Do tych utrudzeń i niepokojów przydawali jego najbliżsi ohydne natarczywości swoje. Cała rodzina żyła jego kosztem, nadużywała tej pomocy, wydławiała ją wręcz z niego. Ojciec jego nie przestawał biadać, niepokojąc go nieustannie sprawami pieniężnemi. Musiał tracić czas na dodawanie mu otuchy, gdy sam był tak bardzo przygnębiony.

„Niech się ojciec nie przejmuje temi sprawami, w których nie idzie wszak o życie... Nie dopuszczę, aby Mu brakowało czegokolwiek, póki sam mieć coś będę... Gdyby nawet wszystko, co ojciec posiada, było Mu odebrane, nie zbraknie ojcu mimo to niczego, póki ja żyć będę... Wolę być biednym i widzieć ojca przy życiu, niźli posiąść wszystkie złoto na świecie i dowiedzieć się o śmierci Jego... Jeśli nie możecie żyć, jak wszyscy inni, w czci i poważaniu ludzkiem, niech wam wystarczy kęs własnego chleba; żyjcie w Chrystusie, zbożnie i ubogo, jak ja to czynię tutaj; gdyż żyję tu nędznie, a nie dbam ani o życie, ani o cześć, to znaczy o świat cały; a żyję w wielkich udręczeniach i bezgranicznej bezotusze. Od lat piętnastu nie mam ani jednej dobrej godziny; czyniłem wszystko, co mogłem, aby was podtrzymywać; nie uznawaliście tego nigdy, nie wierzyliście w to nawet. Boże, przebacz nam wszystkim! Jestem gotów i na przyszłość, póki żyć będę, postępować z wami jak dotychczas, — obym tylko mógł!“[56]

Wyzyskiwali go i trzej bracia. Oczekiwali od niego pieniędzy i stanowiska, czerpali bez skrupułów z niewielkiego kapitału, złożonego przezeń we Florencji; nawiedzali go w Rzymie i zamieszkiwali u niego; Buonarroto i Simone żądali, by kupił każdemu z nich zakład handlowy, Gismondo kazał sobie kupić majętność pod Florencją. Do wdzięczności nie poczuwali się bynajmniej: zdawać się mogło, że winien im był to wszystko. Michał Anioł wiedział, że go wyzyskują; był jednak zbyt dumnym, aby im na to nie zezwalać. Nicponie te nie zadawalniali się tem bynajmniej. Sprawowali się źle. Pod nieobecność Michała Anioła znęcali się nad ojcem. Wówczas jednak Michał Anioł wybuchnął pogrozą wściekłego gniewu. Poskramiał braci swoich, jak łobuzów niesfornych, napędzał im strachu. Gotów był ich zabić nawet.

Giovan Simone![57]

„Powiadają, że kto dobremu dobro świadczy, lepszym go czyni, lecz dobrodziejstwa, wyświadczone człowiekowi złemu, czynią go jeszcze gorszym. Od tylu lat zabiegam o to, aby dobrem słowem i dbałością o ciebie doprowadzić cię do życia przyzwoitego, w zgodzie z ojcem i nami wszystkimi, — tymczasem stajesz się coraz to gorszy... Mógłbym ci długie nauki prawić, ale byłyby to tylko słowa... Więc krótko i zwięźle: Wiedz tedy iż nie posiadasz sam nic, że ja daję ci utrzymanie, dla miłości Boga, i ponieważ uważałem cię za brata, na równi z innymi braćmi. Dziś wiem, że bratem mi nie jesteś, bo gdybyś nim był, nie ważyłbyś się grozić memu ojcu. Jesteś raczej bydlęciem i będę cię traktował, jak bydlę. Wiedz, że kto widzi, jak grożą jego ojcu, lub poniewierają nim, winien z narażeniem życia zastawić się za niego. Ale dosyć tego! Powtarzam ci raz jeszcze, że nie posiadasz nic na własność swoją, a gdy usłyszę o najmniejszem bodaj przewinieniu twojem, przyjdę, aby ci pokazać, jak potrafię roztrwonić to wszystko, co uważesz za swoje, podpalać dom i majętności, na które nie zapracowałeś. Nie jesteś tym, za kogo się masz! Gdy ja nastawać na cię pocznę, ujrzysz rzeczy, które opłakiwać będziesz gorzkiemi łzami; może pojmiesz wtedy, na czem zbudowałeś swą bezczelność... Jeżeli jednak zechcesz przykładać się usilnie, aby postępować jak należy, poważać i czcić ojca swego, pomogę ci, jak i innym braciom, a niezadługo kupię ci dobry sklep. Ale gdy tak sprawować się nie będziesz, wówczas przyjadę i urządzę w ten sposób twe interesy, że pojmiesz wtedy, kim jesteś i dowiesz się najdokładniej, co posiadasz na świecie... Nie piszę nic więcej! Gdzie słów mi braknie, tam dopełnię czynami.
Michał Anioł w Rzymie.
Jeszcze kilka słów. Od lat dwunastu wiodę życie nędzne, tłukąc się po całych Włoszech, znoszę wszelkie upokorzenia i udręki, wyniszczam ciało w utrudzeniach wszelakich, narażam się na tysiące niebezpieczeństw, — wyłącznie na to, aby pomóc rodzinie mojej. I oto teraz, gdy dźwignąłem już nieco ród mój, ty zabawiasz się tem, by w jedną godzinę zniszczyć to, co ja budowałem w ciągu lat tylu i z takim mozołem!... Chryste Panie! To stać się nie może! Jestem człowiekiem, który w potrzebie roztarga na strzępy dziesięć tysięcy takich, jak ty. — Więc postępuj, jak należy i nie doprowadzaj do ostateczności kogoś, który ma całkiem inne namiętności, niźli ty!...“[58]

Z kolei napastuje go Gismondo.

„Żyję tu, — odpisuje mu Michał Anioł, — w utrapieniach i wielkiem przemęczeniu ciała. Nie mam żadnego zgoła przyjaciela i nie chcę mieć żadnego... Nie tak dawno temu brakło mi środków na to, aby zjeść wedle potrzeby. Przestańcie mnie zadręczać, bo ani uncji więcej tego ciężaru nie wytrzymam już na sobie“.[59]

Na koniec trzeci brat, Buonarroto, urzędnik w domu handlowym Strozzich, po licznych zasiłkach, otrzymanych od Michała Anioła, naprzykrza się znów bezwstydnemi

Michał Anioł: Fragment ze „Stworzenia słońca i księżyca“
Rzym — Kaplica Sykstyńska
żądaniami, chełpiąc się przytem, że więcej z jego powodu wydał pieniędzy, niźli ich odeń otrzymał.
„Chciałbym się dowiedzieć od twej niewdzięczności, — odpowiada mu Michał Anioł, — skąd masz wogóle pieniądze? Chciałbym wiedzieć, czy bierzesz pod uwagę te 228 dukatów, które zabraliście mi z banku Santa Maria Nuova, oraz te setki dukatów, jakie przesyłałem wam do domu, oraz wszystkie te trudy i troski, jakie znoszę, aby móc was utrzymywać? Chciałbym wiedzieć, czy zdajesz sobie sprawę z tego wszystkiego! Gdybyś miał dosyć rozsądku, aby uznać prawdę, nie mówiłbyś do mnie: „Wydałem tyle i tyle z moich pieniędzy“; nie przyjeżdżałbyś tutaj, aby mnie dręczyć i zaprzątać mi głowę twemi interesami, nie pomnąc przy tem na całe moje dotychczasowe zachowanie się i dbałość o was. Powiedziałbyś sobie raczej: „Michał Anioł wie, co pisze, skoro teraz czegoś nie robi, widocznie nie może, jest w tem na razie jakaś przeszkoda, o której nie wiemy, — poczekajmy zatem cierpliwie“. Gdy koń biegnie co sił, nie trzeba go bóść ostrogami, aby biegł prędzej, niż może. Lecz wy nie znaliście mnie nigdy, i nie znacie dotychczas. Niech wam Bóg wybaczy! Udzielił mi on łaski wytrzymałości w tem wszystkiem, com czynił, aby móc wam dopomóc. Uznacie to wtedy, gdy już mnie mieć nie będziecie“.[60]

W takiej to atmosferze niewdzięczności i zawiści szamotał się Michał Anioł: między niegodną rodziną, która go napastowała nieustannie, a zawziętymi wrogami, którzy go szpiegowali, spekulując zarazem na jego niepowodzeniu. On zaś tworzył tymczasem bohaterskie dzieło Sykstyny. Lecz jakże rozpaczliwym wysiłkiem! Nie wiele brakowało do tego, aby poniechał wszystkiego i uciekł ponownie. Zdawało mu się, że umrze[61]. Może życzył sobie nawet tego.
Papieża niecierpliwiła powolność pracy i upór, z jakim Michał Anioł ukrywał jej dotychczasowe owoce. Ich charaktery dumne zderzały się, jak dwie chmury gromowe. „Któregoś dnia zapytał go papież, kiedy skończy kaplicę; otrzymał od Michała Anioła zwykłą odpowiedź: „Kiedy będę mógł“. Papież, zawsze popędliwy, obił go kijem, powtarzając, „kiedy będę mógł! kiedy będę mógł!“ Michał Anioł pobiegł do domu i jął czynić przygotowania do opuszczenia Rzymu. Lecz Juljusz II przysłał doń czemprędzej człeka umyślnego, który mu wręczył pięćset dukatów, ułagodził go, jak umiał, i starał się wytłumaczyć papieża. Michał Anioł zadowolił się temi przeprosinami!“.
Lecz nazajutrz rozpoczynali zwadę na nowo. Wreszcie rzekł doń papież któregoś dnia w złości: „Chcesz, ażebym cię kazał zrzucić z tego rusztowania?“ Michał Anioł musiał ulec; kazał rozebrać rusztowanie i odsłonił dzieło całe w dniu Wszystkich Świętych 1512 r.
To święto promienne i ponure zarazem, w grobowych odblaskach Święta Zmarłych, było dniem nader odpowiednim dla odsłonięcia tego straszliwego dzieła, kędy przewala się huraganem cała potęga życia i gdzie wszystko jest przepełnione Duchem Boga, który stwarza i zabija, — Boga pochłaniającego to życie[62].




  1. Poezje, (I. Staff, str. I), na karcie z Luwru, obok szkicu do Dawida:

    Dawid z procą
    I ja z łukiem,
    Michał Anioł.

  2. Michał Anioł utrzymywał chętnie, że zawdzięcza genjal­ność swą "rzeźkiemu powietrzu z okolic Arezzo".
  3. Lodovico di Lionardo Buonarroti Simoni. — Prawdziwe nazwisko rodziny było Simoni.
  4. Francesca di Neri di Miniato del Sera.
  5. Ojciec jego ożenił się po raz drugi po kilku latach (1485), z Lukrecją Ubaldini, która zmarła w 1497 r.
  6. Lionardo ur. się w 1473 r., Buonarroto w 1477 r., Giovan-Simone w 1479 r., Sigismondo W 1481. — Lionardo został mnichem. W ten sposób Michał Anioł, jako z kolei najstarszy, stał się głową rodziny.
  7. Condivi.
  8. W rzeczywistości trudno uwierzyć w zazdrość tak po­tężnego artysty. Nie wierzę bądź co bądź, aby ona to była przy­czyną tak nagłego odejścia Michała Anioła. Aż do starości zachowywał M. A. szacunek dla swego pierwszego mistrza.
  9. Szkołą tą kierował Bertoldo, uczeń Donatella.
  10. Walka Centaurów z Lapidami znajduje się we florenckiem Casa Buonarroti. Z tegoż czasu pochodzi Maska śmiejącego się fauna, której zawdzięcza Michał Anioł przyjaźń Wawrzyńca Medyceusza, oraz Madonna przy schodach, płaskorzeźba z Casa Buonarroti.
  11. Było to około 1491 r.
  12. Zmarli oni rychło potem, w 1494 r.: Poliziano pragnął być pochowany, jako Dominikanin, w San Marco, — w ko­ściele Savonaroli. — Pico della Mirandola wdział, w oczekiwa­niu śmierci, habit dominikanina.
  13. W roku 1491.
  14. Wawrzyniec Medyceusz zmarł 8 kwietnia 1492 r.; następcą był jego syn Piotr. Michał Anioł porzucił pałac; powrócił do ojca swego i był jakiś czas bez zajęcia. Poczem Piotr przyjął go na służbę, poruczając mu zakup kamei i kamieni rytych. Wyrzeźbił wówczas w marmurze kolosalnego Herkulesa, który znajdował się naprzód w pałacu Strozzich, poczem, zakupiony przez Franciszka I, był umieszczony w Fontainebleau, skąd przepadł w wieku siedemnastym. Z tychże czasów pochodzi Krucyfiks z drzewa, z klasztoru San Spirito, w którym Michał Anioł mógł zato studiować anatomję; czynił to tak zapamiętale, że rozchorował się z tego powodu (1494).
  15. Coudivi.
    Michał Anioł uciekł w październiku 1494 roku. Po upływie miesiąca, uciekł z kolei Piotr Medyceusz przed powstaniem ludu; władzę objął rząd ludowy, poparty przez Savonarolę, prorokującego, że Florencja rozpowszechni rządy republikańskie na świat cały. Republika ta uznawała jednak króla: — Jezusa Chrystusa.
  16. Był gościem szlachcica, Jana Franciszka Aldovrandi’ego, który pośpieszył mu z pomocą w jakimś zatargu czynnym z policją bolońską. Pracował potem nad figurą do kościoła San Petronio i nad posążkiem anioła do tabernaculum (Arca) kościoła San Domenico. Oba te dzeła nie mają bynajmniej charakteru religijnego. Dumna siła wyraża się przez nie w dalszym ciągu.
  17. Michał Anioł przybył do Rzymu w czerwcu 1496 r. Z r. 1497 pochodzą: Bacchus pijany i Umierający Adonis (z Bargello) oraz Kupidyn (z South-Kensington). — Zda się, że Michał Anioł narysował też w onym czasie karton Stygmatyzacja św. Franciszka, dla kościoła San Pietro in Montorio.
  18. 23 maja 1498 r.
  19. Twierdzono dotychczas, że Pietà została wykonana dla kardynała francuskiego Jana de Groslaye de Villiers, opata Saint-Denis, posła Karola VIII i jakoby on tę rzeźbę zamówił do kaplicy królów francuskich u Świętego Piotra (Kontrakt z dnia 27 sierpnia 1498). Pan Charles Samaran dowiódł w pracy swej: La maison d’Armagnac au XV siecle, że kardynałem francuskim, który kazał wyrzeźbić Pietà, był Jean de Billières, opat z Pessan, biskup z Lombez, opat z Saint-Denis. Michał Anioł pracował nad tem dziełem do 1501 r.
    Rozmowa Michała Anioła z Condivim tłumaczy ideologją mistyki rycerskiej młodość Matki Boskiej, tak odmiennej od dzikich, zwiędłych, strawionych bólem Matres Dolorosae takiego Donatella, Signorelliego, Mantegni i Boticelliego.
  20. List jego ojca z 19 grudnia 1500 r.
  21. List do ojca. Wiosną 1509 r.
  22. List do ojca. 1521 r.
  23. W sierpniu 1501 r. — W miesiącu poprzednim podpisał umowę z kardynałem Franciszkiem Piccolominim na ozdobienie ołtarza Piccolominich w katedrze sienejskiej; zamówienia tego nigdy nie wykonał. Czynił sobie z tego powodu wyrzuty całe życie.
  24. Vasari.
  25. Michał Anioł rzekł raz do rzeźbiarza, który się wysilał na takie nastawienie światła w swej pracowni, aby dzieło wydawało się najkorzystniej: „Nie zadawaj sobie tyle trudu; tu idzie jedynie o światło na placu“.
  26. Szczegóły tych rozpraw przechowały się dotychczas (Milanesi: Contratti artistici. str. 620 i nast.).
    Dawid pozostawał aż do 1873 r. na miejscu wskazanem przez Michała Anioła. Wówczas przeniesiono posąg do florenckiej Akademji Sztuk Pięknych, do ozdobnej rotundy (Tribuna del David), deszcze bowiem w niepokojący sposób uszkodziły już dzieło. Circolo Artistico we Florencji proponuje obecnie, aby kazać wykonać kopję tego posągu w białym marmurze i ustawić ją na dawnem miejscu oryginału, przed Palazzo Vecchio.
  27. Sprawozdanie ówczesne z „Historyj florenckich“ Marka Parenti’ego.
  28. Dodajmy, że skromna nagość Dawida urażała wstydliwość Florencji. Aretino, wymawiając Michałowi Aniołowi nieprzyzwoitość jego Sądu Ostatecznego, pisze doń w 1545 roku: „Niech pan naśladuje obyczajność florentczyków, którzy złotem i liśćmi przysłaniają wstydliwe części swego pięknego Kolosa“.
  29. Przymówka do konnego posągu Franciszka Sforzy, niewykończonego przez Leonarda; gaskońscy łucznicy Ludwika XII zabawiali się strzelaniem, jak do tarczy, do gipsowego modelu tego pomnika.
  30. Sprawozdanie z owych czasów. (Anonim z Magliabecchiana).
  31. Upokarzano go tem, że kazano mu malować zwycięstwo Florentczyków nad jego przyjaciółmi, Medjolańczykami.
  32. Lub Wojny pizańskiej.
  33. Karton Michała Anioła, (z dzieł obu on tylko został wykonany), z 1505 r., przepadł w r. 1512, podczas rozruchów we Florencji, wywołanych powrotem Medyceuszów. Znane jest ono dziś jedynie z kopji kilku fragmentów. Najsłynniejszą jest kopja miedziorytowa Marka Antonia. (Ludzie wdrapujący się). — Co zaś do fresku Leonarda, w dostatecznej mierze przyczynił się on sam do zniszczenia swego dzieła. Chciał mianowicie udoskonalić technikę freskową, spróbował powłoki olejnej, która nie trzymała się tynku; malowidło, które poniechał w zniechęceniu w r. 1506, nie istniało już w r. 1550.
    Z tegoż okresu życia Michała Anioła (1501-1505), pochodzą również obie okrągłe płaskorzeźby Madonny z Dzieciątkiem, które znajdują się dziś w londyńskiej Royal Academy i we florenckiem Bargello, oraz Madonna z Bruges, zakupiona w r. 1506 przez kupców flamandzkich, — wreszcie wielki, wodnemi farbami malowany obraz Rodziny Świętej, najpiękniejszy i najstaranniejszy z obrazów Michała Anioła. Surowość purytańska tego dzieła i jego wyraz bohaterski przeciwstawiają się ostro zniewieściałym tęskliwościom sztuki Leonarda.
  34. Condivi.
  35. Przynajmniej Bramante, — Rafael zaś był nazbyt zaprzyjaźniony z Bramantem i nazbyt jemu zobowiązany, aby nie działać wspólnie z nim; lecz niema dowodów na to, aby występował osobiście przeciw Michałowi Aniołowi. Ten jednakże oskarża go w słowach dobitnych. „Wszystkie starcia, jakie wynikały między papieżem Juljuszem a mną, zawdzięczam zawiści Bramantego i Rafaela: chcieli mnie oni zgubić; a Rafael miał ku temu istotnie powody, wszystko bowiem, co umie on w rzeczach sztuki, ma ode mnie“. (List z października 1542 r. do osobistości nieznanej. — Listy, wydanie Milanesi, str. 489-494).
  36. Condivi, którego ślepa przyjaźń dla Michała Anioła czyni nieco podejrzanym, powiada: „Pobudzany był Bramante do szkodzenia Michałowi Aniołowi nietylko zawiścią, lecz i obawą sądu Michała Anioła, który liczne jego błędy wykrywał. Był bowiem Bramante, jak każdy wie o tem, oddany wszelkiego rodzaju uciechom i wielce rozrzutnym, a ponieważ nie wystarczała mu pensja od papieża, jakkolwiek była znaczna, starał się ciągnąć zyski z robót swoich, robiąc mury ze złego materjału, nietrwałe i niedość bezpieczne..., co też aż nadto widocznem jest dla każdego w budowli św. Piotra na Watykanie, w korytarzu Belwederu, w klasztorze św. Piotra w okowach i t. p.; wszystkie te budowle trzeba było wzmacniać obecnie klamrami i wspornikami, ponieważ waliły się, albo mogły się w krótkim czasie zawalić“.
  37. „Gdy papież upodobał sobie tymczasem co innego, a barki z marmurem karraryjskim przybyły do Rzymu, musiałem je opłacić z własnych środków. W tymże czasie zjechali kamieniarze, sprowadzeni przeze mnie z Florencji do budowy grobowca; musiałem dla nich urządzić i umeblować dom, który mi papież ofiarował na tyłach św. Katarzyny; znalazłem się w ten sposób bez pieniędzy i w wielkich kłopotach“. (List poprzednio cytowany, z października 1542 r.).
  38. 7 kwietnia 1506 r.
  39. Cała ta opowieść jest przytoczona dosłownie z listu Michała Anioła, z października 1542 r.
  40. Umieszczam go pod tą datą, która wydaje mi się prawdopodobniejszą, aczkolwiek Frey z powodów, według mnie niedostatecznie umotywowanych, odnosi ten sonet do roku 1511.
  41. Poezje, III (Staff, str. 3).
    „Drzewo, co usycha“ jest aluzją do zielonego dębu w herbie De la Rovere (rodzina Juljusza II).
  42. „Nie był to jedyny powód mego wyjazdu; było w tem jeszcze coś innego, O czem wolę nie mówić. Wystarczy, gdy wspomnę, iż zniewoliło mnie to do zastanowienia się, że gdybym pozostał w Rzymie, miasto to stałoby się rychlej moim grobem, niźli papieża. To było przyczyną mego nagłego wyjazdu“.
  43. 18 kwietnia 1506 r.
  44. List z października 1506 r.
  45. Ibid.
  46. Koniec sierpnia 1506 r.
  47. Condivi. — Michał Anioł zamierzał już w r. 1504 wyjechać do Turcji; zaś w r. 1519 był w pertraktacjach z „panem Adrianopolu“. który zapraszał go do się, dla wykonania dlań malowideł. — Wiadomo że i Leonardo da Vinci ulegał pokusom wyjazdu do Turcji.
  48. Condivi.
  49. List do ojca z d. 8 lutego 1507 r.
  50. List do brata z d. 29 września i 10 listopada 1507 r.
  51. Tak utrzymuje przynajmniej Condivi. Należy jednak zaznaczyć, że już przed ucieczką M. A. do Bolonji była mowa o powierzeniu mu malowideł Sykstyny i że wówczas ów projekt nie uśmiechał się Bramantemu, który starał się oddalić z Rzymu swego rywala. (List Piotra Roselli’ego do Michała Anioła, z maja 1506 r.).
  52. Od kwietnia do września 1508 r. malował Rafael komnatę, zwaną de la Segnatura (Szkołę ateńską i Dysputę o Najśw. Sakramencie).
  53. Vasari.
  54. W listach do ojca swego z 1510 r. uskarża się Michał Anioł na jednego ze swoich pomocników, który jest do niczego „i każe się obsługiwać... Tego zajęcia jeszcze mi brakło! Mało mam zatrudnienia!... Doprowadza mnie on do rozpaczy, jak tępe zwierzę!“
  55. List do ojca z 27 stycznia 1509 r.
  56. Listy do ojca, 1509-1512 r.
  57. Giovan Simone znęca się nad ojcem; Michał Anioł pisze doń: „Dowiaduję się z ostatniego listu, jak rzeczy stoją i jak się zachowuje Giovan Simone. Nie miałem gorszej wiadomości od lat dziesięciu... Gdybym tylko mógł, wsiadłbym tegoż dnia na konia i uporządkowałbym u was wszystko. Ale ponieważ nie mogę tego uczynić, więc napisałem do niego; jeśli nie zmieni swego usposobienia i choćby tylko wykałaczkę wyniesie z domu lub uczyni cośkolwiek, co się ojcu nie podoba, proszę powiadomić mię o tem; otrzymam urlop od papieża i przyjadę“, (Na wiosnę 1509 r.).
  58. List do Giovan-Simona, datowany przez Thodego: wiosna 1509 r. (w edycji Milonesi’ego: lipiec 1508 r.). — Zauważymy, że Giovan-Simone był już wówczas mężczyzną w 31 roku życia, Michał Anioł był zaledwie o cztery lata starszy.
  59. Do Gismonda, 17 października 1509 r.
  60. Do Buonarrota, 30 lipca 1513 r.
  61. Listy, sierpień 1512 r.
  62. Zanalizowałem dzieło samo w „Michel-Ange” z ko­lekcji: Les maitres d'Art. Nie powracam doń tutaj.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Romain Rolland i tłumacza: Wacław Berent.