<<< Dane tekstu >>>
Autor Maurice Maeterlinck
Tytuł Aglawena i Selizetta
Wydawca „Słowo“
Data wyd. 1902
Druk Noskowski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz W. Ł.
Tytuł orygin. Aglavaine et Sélysette
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKT II.
SCENA I.
Altana w zieleni parku.
(Wchodzi Aglawena i Meleander).

Meleander. Niema jeszcze tygodnia, jak razem żyjemy pod tym dachem, a mnie trudno uwierzyć, żeśmy nie w jednej kołysce zrodzeni. I zdaje mi się, że nigdy jeszcze nie byliśmy rozłączeni i że cię znałem już, zanim poznałem siebie. Wszystko w tobie zdaje mi się wyprzedzać to, czem jestem; więcej, niż własną, czuję twoją duszę i bliższą mi jesteś, niż wszystko, co jest mną samym; gdyby mi powiedziano: „musisz ocalić swe życie”, abym mógł żyć, musiałbym twoje ocalić... Gdyby nie było tu ciebie, niewidziałbym się, nie mógłbym się odnajdywać i nie mógłbym się do siebie uśmiechać, bo mogę kochać siebie tylko w tobie jednej. I często mi się zdaje, jakby moja dusza, moja istota i wszystko, co one posiadają, zmieniły mieszkanie, i że całując ciebie, całuję ze łzami tę cząstkę siebie, która nie jest z tego świata.
Aglawena. Ja tak samo, Meleandrze! gdy cię z kolei całuję, to jakbym całowała siebie samą, tylko jakąś piękniejszą. Jestem piękną tylko wtedy, gdy jesteś ze mną, i słyszę swą duszę tylko przy twojej. Szukam siebie po za sobą i odnajduję się w tobie... Nie rozróżniam już rąk naszych, ani dusz, ani warg... I nie wiem już, czy ty jesteś moją jasnością, czy ja się staję twem światłem... Wszystko się tak jednoczy w naszych istotach, że niepodobna już poznać, gdzie się jedno zaczyna, a gdzie drugie kończy... Najmniejsze twe poruszenie odsłania mię sobie samej, każdy twój uśmiech, każde milczenie i każde słowo przykuwa mię do nowego piękna. Czuję, że zakwitam w tobie, podobnie jak ty zakwitasz we mnie; i tak bezustannie odradzamy jedno w drugiem.
Meleander. Jedna rzecz nas jeszcze tylko dzieli: nasze zdziwienie...
Aglawena. To prawda! Dniem i nocą się dziwię, że podobna do ciebie istota istnieje w rzeczywistości.
Meleander. Ja także, Aglaweno… Już mi nie dość mych oczu, rąk moich i uszu... Myślę, że śnię, gdy cię oglądam, że śnię, gdy cię słyszę, że śniłem, gdy już nie jesteś przy mnie, i że mię słuch łudził, gdy cię już nie słyszę. Powracam do ciebie i myślę, że trwam jeszcze w złudzeniu... Patrzę na ciebie, słucham cię, całuję i chciałbym jednocześnie uciec, aby odnaleźć tamtą inną pewność.
Aglawena. Ja także, Meleandrze... Gdy jestem przy tobie, chciałabym odejść, aby cię widzieć bliżej w samotności; gdy jestem sama, idę cię szukać, bo wiem, że dusza twoja czeka na mnie tysiąc razy piękniejsza, niż ją sobie mogę wyobrazić... Już nie wiem, co czynić trzeba wpośród takiego szczęścia i rzec by można, że jestem nieszczęśliwa z nadmiaru mego szczęścia.
Meleander. Gdzie byłaś przez te wszystkie lata, które przeżyliśmy, nie odgadując, że żyjemy nawzajem?
Aglawena. Myślałam także o tem, Meleandrze, gdyż nasze dwie dusze mówią do siebie, zanim się usta rozchylą.
Meleander. A jednak, gdy mówisz do mnie, to jakby po raz pierwszy słyszę głos własnej mej duszy.
Aglawena. Ja także, Meleandrze, słucham własnej duszy, gdy mówisz do mnie; a gdy milczę, słyszę twoją... Nie mogę już szukać swej duszy, nie natrafiając na twoją. Nie mogę szukać twojej, bez odnalezienia własnej.
Meleander. Jeden świat w sobie nosimy, Aglaweno... Bóg się omylił widocznie, stwarzając z naszej duszy dwie dusze..
Aglawena. Gdzie byłeś i ty także, Meleandrze, przez te wszystkie lata, gdy byłam taka sama?...
Meleander. Samotny oczekiwałem i nie miałem już nadziei...
Aglawena. Samotna czekałam także i miałam wciąż nadzieję...
Meleander. Lecz któż ci mówił, że ktoś tak na cię czeka?
Aglawena. Nikt mi nie mówił i nic nie wiedziałam, prócz tego chyba, o czem się wie bezwiednie, poznałam cię, nie widząc ni razu.
Meleander. Lecz czy mogłaś mię kochać tyle, ile ja cię kochałem, zanim mię zobaczyłaś?...
Aglawena. A ty, mój Meleandrze, czy mię widziałeś tak, jak ja cię widziałam, zanim cię odnalazłam?
Meleander. Nie mogę uwierzyć, aby to, co nas spotyka, mogło kiedy spotkać kogo i mego i aby były inne istnienia, podobne do naszego.
Aglawena. Oh! ja czasem myślę, że to nie jest możliwe!
Meleander. Ja także, Aglaweno, i boję się...
Aglawena. Czegóż się boisz? Odnaleźliśmy się i przed czem czulibyśmy trwogę?
Meleander. Wtedy przeciwnie lękać się trzeba, gdy się jest szczęśliwym... Niema nic groźniejszego, jak szczęście; i każdy pocałunek złożony łacno może obudzić wroga. A potem jest coś innego jeszcze...
Aglawena. Cóż takiego?
Meleander. Selizetta.
Aglawena. A więc?
Meleander. Czy myślałaś o Selizecie?
Aglawena. Tak.
Meleander. I to cię nie trwoży?
Aglawena. Nie, Meleandrze; to mnie trwożyć nie będzie...
Meleander. Ona będzie może cierpiała...
Aglawena. Czy nie mogę cię kochać, jak brata Meleandrze?
Meleander. A jednak, gdy płakać będzie...
Aglawena. Nie będzie długo płakała, jeśli się wzniesie wraz z nami... Dlaczegożby nie miała wznieść się jednocześnie z nami ku miłości, która nie zna małostek miłości? Ona jest piękniejsza, niż myślisz, Meleandrze; podamy jej rękę i potrafi za nami podążyć; a gdy będzie z nami, nie będzie już płakała... Będzie nas błogi sławiła za łzy przelane, gdyż są łzy więcej dobroczynne, niż pocałunki.
Meleander. Czy wierzysz, iż mógłbym cię kochać, jak siostrę, Aglaweno?
Aglawena. Ah..
Meleander. Czy wierzysz, że mogłabyś mię kochać, jak brata, Aglaweno?
Aglawena. Gdy mię pytasz o to, wtedy nie wiem, Meleandrze...
Meleander. Ja w to nie mogę już wierzyć. Będziemy walczyli dniem i nocą, będziemy walczyli bardzo długo; i w bezowocnej walce wyczerpią się nasze najpiękniejsze siły, któreby się stały może miłością jeszcze cenniejszą, pięknem lub głębszą prawdą... Im więcej będziemy walczyli, tem więcej czuć będziemy, jak wzrasta pragnienie, podobne do coraz mroczniejszej zasłony, która się między nasze dwie dusze kłaść będzie I to, co jest w nas najlepszego, umrze od tego pragnienia... Zdaje się, jak gdyby w głębi tego wszystkiego była rzecz bardzo mała, a jednak posiada ona może moc oddalenia na zawsze dwóch dusz od ich doskonałego piękna... Czy wszystko: gwiazdy i kwiaty, poranki i wieczory, myśli i łzy, nie przeistaczają się podług pocałunku, który składamy? Czy noc sama ma jednaką głębię w oczach siostry i w oczach kochanki? Nie zamykajmy drzwi przed najpiękniejszą z prawd, Aglaweno... Cała światłość naszych dwóch dusz rozbije się o jedno małe kłamstwo... Ty nie jesteś moją siostrą, Aglaweno, i nie będę mógł cię kochać, jak siostrę...
Aglawena. To prawda; nie jesteś moim bratem, Meleandrze, lecz oto właśnie... gdzie nam cierpieć wypadnie...
Meleander. I ty także! Lubisz więc cierpienia bezowocne?
Aglawena. Nie, Meleandrze; z cierpień lubię te tylko, które mogę innym odjąć.
Meleander. A jakież cierpienia będziemy tu mogli odjąć innym, bez zabicia tego, co w nas jest najpiękniejszego?
Aglawena. Tego nie wiemy jeszcze, Meleandrze, lecz musimy tak czynić, jakbyśmy już wiedzieli; a gdy się łudzić potrzeba, to lepiej łudzić się kosztem samego siebie...
Meleander. Wiem o tem, Aglaweno, lecz co począć?...
Aglawena. Przeznaczenie zbliżyło nas ku sobie, Meleandrze. Rozpoznaliśmy się, jak dwie dusze się może dotąd nie rozpoznały nigdy. Kochamy się i nic na świecie nie może sprawić, abym cię nie kochała i abyś mnie nie kochał.
Meleander. Myślę, jak ty, Aglaweno. Nie widzę nic takiego na całym świecie...
Aglawena. A jednak, czy poznawałbyś mnie, gdyby przezemnie płakał kto niewinny?
Meleander. Ona-by płakać mogła tylko przez to, że się myli..
Aglawena. Łzy, które się mylą, są także bolesne..
Meleander. Pozostałoby nam tylko uciec od siebie, Aglaweno; lecz to niemożliwe! Rzecz tak piękna nie mogła się narodzić po to, aby umrzeć; i powinniśmy mieć obowiązki względem siebie wzajemnie..
Aglawena. I ja tak myślę, Meleandrze; i myślę, że jest coś lepszego do zrobienia, niż uciec od siebie... Nie mogę sobie wyobrazić, aby się te rzeczy zrodziły na to, aby się łzami zakończyć...
Meleander. Nikt nie wie, dlaczego one się rodzą, Aglaweno; lecz wiadomo, że łzy nigdy nie każą.czekać na siebie...
Aglawena. Tymczasem jednak, jeśli trzeba, aby ktoś cierpiał, to my cierpieć musimy... Jest tysiąc obowiązków, Meleandrze, lecz myślę, że rzadko mylą się ci, którzy starają się przedewszystkiem odjąć cierpienie słabszemu, aby je przenieść na siebie.
Meleander (obejmując ją). Jesteś piękna, Aglaweno...
Aglawena (obejmując go z kolei). Kocham cię, Meleandrze!..
Meleander. Czy to ty płaczesz, Aglaweno?
'Aglawena. Nie, to my, Meleandrze...
Meleander. Czy to my drżymy oboje?...
Aglawena. Tak..

(Całują się. Słychać bolesny krzyk wśród zieleni, potem widać Selizeltę, uciekającą ku zamkowi, z rozwianym włosem),

Maleander. Selizetta!...
Aglawena. Tak...
Meleander. Ona nas słyszała.. ucieka do zamku...
Aglawena (pokazując mu Selizettę w oddali). Idź!.. Idź!..
Meleander. Tak...

(Rzuca się, aby dopędzić Selizettę. Aglawena opiera się o drzewo i płacze cicho).


SCENA II.
W głębi parku. Ławka kamienna na samym skraju zbiornika, napełnionego wodą.
(Widać Aglawenę, uśpioną na ławce i przykrytą zasłoną. Wchodzi Selizetta).

Selizetta. „Selizetta, mała Selizetta, nie trzeba, aby płakała...” On się nademną lituje, bo mię już nie kocha... Ja go już także nie kocham... Oni myślą, że będę ciągle taka spokojna i że dość mię pocałować, patrząc gdzieindziej... „Selizetta, mała Selizetta...” mówi się to bardzo czule, oh! daleko czulej, niż zwykle... On patrzy na coś innego, gdy mię całuje w twarz, lub patrzy tak, jakby chciał mię prosić o przebaczenie... A podczas gdy oni się całują, ja kryć się muszę, jakbym coś ukradła... Wyszli znowu dziś wieczorem, i straciłam ich z oczu... „Mała Selizetta” nie jest dopuszczoną do tajemnicy... mówi się do niej tylko z uśmiechem... Całuje się ją w czoło, daje się jej kwiaty i owoce... „Mała Selizetta” jest pod opieką tej obcej... całuje się ją, płacząc, aby sobie powiedzieć: oh! biedna mała... Nic nie szkodzi, ona nie odejdzie... lecz nie będzie widziała... i podaje się sobie ręce, gdy ona odwróci głowę... tak, tak, aż do chwili... Cierpliwości, cierpliwości... Przyjdzie dzień i dla „małej Selizetty” także... Ona jeszcze nie wie, co robić, lecz cierpliwości, cierpliwości, zobaczą..

(Spostrzegłszy Aglawenę na ławce).

Oni tam! zasnęli, trzymając się w objęciach! Oh! to!... oh! to!... Ja, Yssalino, babko! Trzeba, aby widziano!.,. trzeba, aby to widziano! Czyż nikt nie przyjdzie! Ciągle jestem sama... Ja...

(Zbliżając się).

Ona jest także samę... czy to promień księżyca, czy jej biała zasłona? Ona śpi, co ja zrobię?... Oh! ona nic nie wie!... nad samym skrajem zbiornika i jeśli się poruszy, wpadnie do cysterny... Deszcz padał... zasłoniła sobie głowę, lecz pierś jej odkryta... Cała zmoczona... jej zimno... ona nie zna okolicy... Czy ona tu upadła, czy może jest chora? Oh! przez sen drży cała.. Dam jej mój płaszcz..

(Okrywa Aglawenę i podnosi zasłonę z jej twarzy).

Śpi głęboko... zdaje mi się, że płakała.. Ona nie wygląda na szczęśliwą, ona nie wygląda na szczęśliwszą odemnie... ona blada; widzę, że także płacze.. Ona jest piękna... jest piękna, gdy jest tak blada... Zdawałoby się, że się zlewa ze światłem księżyca... Nie trzeba jej budzić nagle... mogłaby się przestraszyć i wpaść do studni...

(Pochylając się ostrożnie).

Aglaweno... Aglaweno...
Aglawena (budząc się). Ah! jasno...
Selizetta. Uważaj... jesteś nad samym brzegiem... Nie odwracaj się... mogłabyś dostać zawrotu głowy...
Aglawena. Gdzie jestem?
Selizetta. Nad zbiornikami słodkiej wody pałacu... Nie wiedziałaś o tem? przyszłaś tu sama? Trzeba było uważać, to miejsce niebezpieczne...
Aglawena. Nie wiedziałam o tem... było ciemno, zobaczyłam szpaler z bukszpanami i ławkę... Byłam smutna i byłam zmęczona..
Selizetta. Czy ci zimno? Zapnij więc płaszcz...
Aglawena. Co to za płaszcz? Czy to twój, Selizetto? Toś ty mię okryła, gdy spałam? Lecz to tobie właśnie zimno.. Chodź, abym cię także okryła.. Drżysz bardziej, niż ja...

(Odwracając się).

Oh! widzę.. Teraz, gdy księżyc świeci, widzę, jak woda lśni między dwoma murami... Gdybym zrobiła jedno poruszenie... I to ty...

(Patrzy długo na Selizettę i całuje ją).

Selizetto...
Selizetta. Nie pozostawajmy tutaj... To przybytek febry...
Aglawena. Nie trzeba nigdy chwil takich uprzedzać, Selizetto... One nie wracają powtórnie... Widziałam duszę twoją, Selizetto, gdyż kochałaś mię przed chwilą wbrew własnej woli...
Selizetta. Przeziębimy się, Aglaweno...
Aglawena. Proszę cię, Selizetto, nie chciej uciekać przed chwilą, w której wszystko, co w twej istocie ma największą wagę, chciałoby przyjść ku mnie... Czy myślisz, że nie słyszę wszystkich usiłowań? Czy myślisz, że się kiedy zbliżymy bardziej jedna do drugiej?... Nie rzucajmy między nasze biedne serca małych dziecinnych słów, małych słów, podobnych do cierni... Rozmawiajmy, jak istoty ludzkie, Selizetto, jak biedne ludzkie istoty, jakiemi jesteśmy, które jak mogą, przemawiają do siebie za pomocą swych rąk, swych oczu, swych dusz, wtedy, gdy chcą powiedzieć rzeczy bardziej rzeczywiste od tych, które mogą dosięgnąć słowa.. Czy myślisz, że nie słyszę, jak twoja dusza rwie tamy?.. Przytul się do mnie, Selizetto, przytul się do mnie wśród nocy, daj mi się objąć ramieniem; i nie kłopocz się o to, że nie możesz mi odpowiedzieć... Mówi w tobie coś, co słyszę tak dobrze, jak ty sama...
Selizetta (zalewają się łzami). Aglaweno!...
Aglawena. Aglawena także płacze, Selizetto... płacze dlatego, że cię kocha i dlatego ona także nie może już powiedzieć napewno, coby jej uczynić należało, coby jej należało mówić... Oto jesteśmy zupełnie same, moja biedna Selizetto, oto jesteśmy same, tulące się do siebie wśród ciemności... i szczęście lub nieszczęście, które ma nas spotkać, rozstrzyga się w nas samych może w tej chwili. Lecz nikt nie może tego przejrzeć... I łzami tylko mogę zapytywać przyszłość. Myślałam, że będę mędrszą, a gdy chwila nadeszła, w której trzeba wiedzieć, czuję, że więcej potrzebuję ciebie, niż ty mnie potrzebujesz... I dlatego płaczę, Selizetto, i dlatego tak ciebie całuję, abyśmy się zbliżyły obie, ile tylko można, do tego, co się rozstrzyga w głębi nas samych... Zrobiłam ci dużo złego dziś rano...
Selizetta. Nie, nie, nie... nie zrobiłaś mi nic złego...
Aglawena. Zrobiłam ci dużo złego... I chciałabym nie zrobić tego już nigdy... Lecz co trzeba czynić, aby nie sprawiać bólu tym, których się najbardziej kocha? Zdawałoby się, doprawdy, że gdy się kocha jakąś istotę, przeznacza się ją wraz z sobą na cierpienia, które jej jeszcze nie dostrzegły... I oto w chwili, gdy czułam, że cię kocham najgłębiej, złożyłam ci pocałunek, co powstał dla ciebie, a który jednak sprawił, że po raz pierwszy płakałaś...
Selizetta. Płakałam, Aglaweno; lecz nie byłam rozsądna... Nie będę już płakała.
Aglawena. Moja biedna Selizetto, nie można rzec napewno, kiedy się jest rozsądnym... Nie trzeba zapytywać siebie, czy ci, którzy płaczą, są rozsądni lub nie, lecz poprostu: co można uczynić, aby nie płakali więcej.
Selizetta (szlochając). Aglaweno!
Aglawena. Co tobie, Selizetto? Ty drżysz cała?
Selizetta. Nie widziałam cię jeszcze śpiącą...
Aglawena. Będziesz mię często widziała śpiącą, Selizetto...
Selizetta. A potem nie powiedziano mi nigdy nic... Nie, nikt, nikt...
Aglawena. Przeciwnie, przeciwnie, moja biedna Selizetto, mówiono ci pewnie to, co się mówi wszystkim; bo każdy mówi, gdy chce; każda istota ma sposobność słyszenia słów, które słyszeć trzeba, lecz ty nie umiałaś jeszcze słuchać...
Selizetta. To nie było to samo... Nigdy, nigdy...
Aglawena. To dlatego, że nie słuchałaś, Selizetto; widzisz, tego się nie słucha uszami, i w rzeczywistości ty nie uszami słuchasz tego, co słuchasz teraz; bo w głębi duszy ty nie słyszysz tego, co do ciebie mówię, lecz słyszysz poprostu, że cię kocham...
Selizetta. Ja cię także kocham...
Aglawena. I dlatego właśnie słuchasz i rozumiesz tak dobrze to, czego ja nie mogę powiedzieć. Nietylko nasze ręce są w tej chwili złączone, moja biedna Selizetto... Lecz Meleander także cię kocha. Czemu go nie słuchałaś?
Selizetta. On nie taki, jak ty, Aglaweno...
Aglawena. On lepszy odemnie, i mówił do ciebie nieraz pewnie lepiej, niż ja to potrafię...
Selizetta. Nie, nie, to nie to samo... Posłuchaj: ja nie umiem ci dokładnie powiedzieć, co to jest... Gdy on jest przy mnie, zamykam się w sobie... Ja nie chcę płakać... Nie chcę, aby on myślał, że ja rozumiem... Ja go zbyt kocham..
Aglawena. Mów jeszcze, Selizetto... Będę cię cicho całowała, podczas gdy tak do mnie będziesz mówiła...
Selizetta, To tak trudno.. Ty nie zrozumiesz, ja tego nie umiem wyrazić.
Aglawena. Jeśli nie zrozumiem tego, co ty mówisz, to zrozumiem, co mówią twoje łzy...
Selizetta. Dobrze, oto widzisz, Aglaweno... Ja nie chcę, aby on mię kochał za co innego... Chcę, aby on mię kochał dlatego, że to jestem ja... Oh! tego nie można wypowiedzieć zupełnie. Ja nie chcę, aby on mię kochał za to, że się z nim zgadzam, lub za to, że mu mogę odpowiedzieć... To tak, jakbym była zazdrosną o siebie samą... Czy ty trochę rozumiesz, Aglaweno?
Aglawena. Można z łatwością widzieć, Selizetto, czy czystą jest woda w kryształowej czarze... Bałaś się pokazać mu, że jesteś piękną... Niewiadomo dlaczego, kochając, ma się tę obawę często... Pragnie się może zbyt wiele, aby inni zgadywali... Lecz jest to obawa, którą trzeba pohamować... A potem, widzisz, Selizetto, ukrywając się przed innymi, nie umiemy w końcu odnajdywać siebie.
Selizetta. Wiem o tem dobrze, że nie jestem rozsądna, Aglaweno.. Chcę, aby on mię kochał, choćbym nic nie umiała, choćbym nic nie robiła, choćbym nic nie widziała, choćbym była niczem. I zdaje mi się, że chciałabym, aby on mię kochał nawet wtedy, kiedy bym nie istniała... A więc ukrywałam, ukrywałam... byłabym chciała ukryć wszystko... To nie jego wina, Aglaweno... I dlatego byłam szczęśliwą, gdy mię całował, wzruszając ramionami i potrząsając głową... Daleko szczęśliwszą, niż wtedy, gdy mię całował z podziwem... Lecz zdaje mi się, że nie tak kochać potrzeba...
Aglawena. Nikt nie wie, jak kochać trzeba, Selizetto... Jedni kochają tak, inni inaczej; i miłość czyni raz to, znowu co innego, lecz zawsze jest dobrze, jeżeli to jest miłość... Ogląda się ją w swej głębi, jak się ogląda jastrzębia lub rzadkiego orła, zamkniętego w klatce... Klatka do nas należy, lecz ptak nie należy do nikogo... Patrzy się nań, ogrzewa i karmi, lecz nikt nie wie, co zrobi ptak: czy wzbije się do lotu, aby — się zranić o pręty klatki, czy zaśpiewa... Niema nic na świecie tak dalekiego od nas samych, jak nasza miłość, moja biedna Selizetto... I musimy czekać i można tylko uczyć się ją pojmować.
Selizetta. Czy ty go kochasz, Aglaweno?
Aglawena. Kogo, Selizetto?
Selizetta. Meleanara...
Aglawena. Jakżebym go nie miała kochać?
Selizetta. Lecz czy go kochasz tak, jak ja go kocham?
Aglawena. Staram się kochać go tak, jak ciebie kocham, Selizetto.
Selizetta. Lecz gdybyś go zanadto kochała?
Aglawena. Myślę, że nie można kochać zanadto, Selizetto...
Selizetta. Lecz jeżeli on cię więcej kocha, niż mnie?
Aglawena. On będzie kochał w tobie to, co kochał we mnie, gdyż to jest to samo... Niema na świecie istoty tak do mnie podobnej, jak Meleander. Jakżeby on cię nie kochał, gdy ja cię kocham, i jakże mogłabym go kochać, gdyby on cię nie kochał? Nie byłby podobnym ani do siebie samego, ani do mnie...
Selizetta. Niema we mnie nic, coby on mógł kochać... a ty wiesz tyle rzeczy, których ja nigdy nie będę wiedziała, Aglaweno...
Aglawena. Pocałuj mię, Selizetto, i wierz mi, gdy ci mówię, że wszystko, co wiem, nie jest może warte tego, o czem ty myślisz, że nie wiesz... Będę umiała wskazać mu, że jesteś głębszą i piękniejszą, niż on przypuszcza.
Selizetta. Ty mogłabyś sprawić, aby on mię kochał, gdy ty tu jesteś?
Aglawena. Gdyby on cię przestał kochać dlatego, że ja tu jestem, odjechałabym natychmiast, Selizetto...
Selizetta. Ja nie chcę, abyś ty odjeżdżała...
Aglawena. Byłoby to koniecznem, Selizetto, bo jużbym nie kochała...
Selizetta. Wtedy dopiero, Aglaweno, byłabym nieszczęśliwa.
Aglawena. Może, Selizetto.
Selizetta. Och! Zaczynam cię tak kochać, tak kochać, Aglaweno!
Aglawena. Ja cię już oddawna kocham, Selizetto...
Selizetta. Ja nie; nie kochałam cię, gdy cię pierwszy raz zobaczyłam. A potem jednak kochałam cię... Przez chwilę chciałam coś bardzo złego... och! coś bardzo złego!... Ale nie wiedziałam, żeś ty taka... Byłabym gorszą, gdybym była na twojem miejscu...
Aglawena. Nie, nie, moja biedna Selizetto... W samej głębi tybyś złą nie była, lecz nie wiedziałabyś, jak można być dobrą, będąc nieszczęśliwą... Myślałabyś, że twoim obowiązkiem jest być złą, dlatego, że nie miałaś odwagi być dobrą... Życzymy wszystkich cierpień tym, którzy nas dotkną, lecz gdy ich najmniejsze zło spotka, chciałoby się im oddać całe swoje szczęście, aby już nie płakali... Lecz dlaczego nie kochać ich, zanim będą nieszczęśliwi?... I nie omyli się ten, którego miłość wyprzedzi nieszczęście, gdyż niema na tym świecie istoty, któraby do końca była szczęśliwą...
Selizetta. Chciałabym raz jeszcze cię pocałować, Aglaweno... To dziwne: z początku nie mogłam cię całować... Och! bałam się twoich ust... sama nie wiem dlaczego.. a teraz... Czy on cię często całuje?
Aglawena. On? Selizetta. Tak.
Aglawena. Tak, Selizetto, i ja go także całuję.
Selizetta. Dlaczego?
Aglawena. Bo są rzeczy, które można sobie powiedzieć tylko w pocałunku... Bo może najgłębsze i największe rzeczy nie przyjdą z głębi duszy, dopóki je nie przywoła pocałunek.
Selizetta. Ty możesz go całować wtedy, gdy ja widzę, Aglaweno..
Aglawena. Nie będę go całowała, jeśli tego chcesz, Selizetto...
Selizetta (zaczynając nagle szlochać). I ty możesz go całować wtedy, gdy ja nie widzę!...

(Wspiera się na ramieniu Aglaweny i płacze cicho).

Aglawena. Nie płacz, Selizetto, bo stajesz się bardzo piękną...
Selizetta. Nie wiem, dlaczego płaczę... nie jestem nieszczęśliwą... Jestem szczęśliwa, że cię obudziłam, Aglaweno...
Aglawena. Jestem także szczęśliwą, że cię obudziłam, Selizetto... Chodź, pójdziemy... Nie trzeba się zapóźniać zbyt długo w miejscach, gdzie dusza nasza była szczęśliwszą, niż nią dusza ludzka być może.

(Wychodzą, trzymając się w objęciach).


SCENA II.
Pokoje w pałacu.
( Widać w cieniu w głębi sali Meligranę i Selizettę).

Meligrana. Ty już nie masz siły, moja biedna Selizetto. Nie mów nic, nie zaprzeczaj głową, ocierając sobie jednocześnie oczy.
Selizetta. Ależ, babuniu, powtarzam ci, że płaczę dlatego, że jestem szczęśliwa...
Meligrana. Nie tak się płacze, gdy się jest szczęśliwą...
Selizetta. Przeciwnie: tak się płacze, ponieważ ja tak płaczę...
Meligrana. Posłuchaj mnie, Selizetto. Słyszałam niedawno wszystko, co mi powiedziałaś o Aglawenie.. Nie umiem mówić, jak ona... Jestem starą kobietą, która nie dużo wie, ale cierpiałam także. Ciebie tylko jedna mam na świecie i stoię nad grobem, a wszystko to, widzisz, ukazuje prawdy nie tak może posępne, jak te, o których nam mówi Aglawena, lecz najpiękniejsze prawdy nie zawsze górują nad temi, które są najprostsze i najstarsze.. Ja tylko jedno widzę, moja biedna Selizetto, oto, że mimo tych uśmiechów, które nam pokazujesz, ty bledniesz i płaczesz, gdy tylko myślisz, że jesteś samą... Nie trzeba tak walczyć przeciw własnym swym siłom... Próżno powtarzamy sobie, że łzy nie są rozsądne, że nie są piękne; gdy się dobiega kresu życia, widzi się zbyt często, że one jedne mają słuszność... Wiem o tym, że jest wiele rzeczy piękniejszych, niż łzy; i często byłoby lepiej nie płakać... Lecz trzeba wierzyć w prawdę łez, gdy się nie można powstrzymać od płaczu, trzeba sobie powiedzieć, że jest w nich coś prawdziwszego od najpiękniejszych rzeczy, które są ponad niemi... gdyż, widzisz, Selizetto, przeznaczenie często przemawia naszemi łzami i one do naszych oczu spływają z głębi przyszłości...

(Aglawena wchodzi niepostrzeżona w głębi sali).

Długo płakałaś, moja biedna Selizetto, i wiesz dobrze, że nie będziesz się mogła powstrzymać od płaczu.. Do czego chcesz, aby to wszystko doprowadziło? Rozmyślałam cierpliwie tu, w moim kącie, i staram się mówić ci o zimnej krwi, choć cierpię, widząc, że ty cierpisz niesprawiedliwie.. Niema dwóch ludzkich rozwiązań na te smutki, i trzeba, aby jedna z was umarła, lub aby druga odjechała... A któż ma odjechać, jeśli nie ta, którą przeznaczenie przysłało zbyt późno?
Selizetta. Dlaczego nie ta, która przybyła zbyt wcześnie?
Aglawena (zbliżając się). Nie przychodzi się zbyt wcześnie, moja biedna Selizetto... przychodzi się o naznaczonej godzinie. Myślę, że babunia ma słuszność.
Selizetta. Jeżeli babunia ma słuszność, to będziemy nieszczęśliwe.
Aglawena. I będziemy również płakały, jeśli babunia nie ma słuszności. Co robić, Selizetto? Najczęściej pozostaje nam jedynie wybór łez... Gdybym słuchała jedynie mojej biednej mądrości, powiedziałabym ci, że trzeba wybrać te, które są piękniejsze, a najpiękniejsze tu łzy są te, które ty wylewałaś... Lecz od kilku dni jestem także niespokojną, i powiedziałam sobie już wiele razy, że prócz prawd, które można dosięgnąć, musi istnieć w samej naszej głębi jakaś prawda donioślejsza, która oczekuje na swoją chwilę i której wszystkie nasze słowa nie zdołają przyćmić uśmiechem lub obetrzeć oczu... i zdaje mi się, że dzisiaj znalazłam tę prawdę, która nas zmusi do działania mimo wszystkich naszych wysiłków... Dowidzenia, moja Selizetto. Ucałuj mnie. Już późno, Meleander czeka na ciebie...
Selizetta. Nie pójdziesz go pocałować także, Aglaweno?...
Aglawena. Nie będę go już całowała, Selizetto. Ciebie tylko całować będę, gdy będziemy razem, i wtedy potrafię mu powiedzieć wszystko, jakbym jego samego całowała...
Selizetta. Co się stało, Aglaweno?... Oczy twe błyszczą... Ty coś przedemną ukrywasz...
Aglawena. Moje oczy, przeciwnie, dlatego błyszczą, Selizetto, że już nic nie ukrywam... Poznałam niedawno, że on cię kocha daleko głębiej, niż to sam przypuszcza...
Selizetta. On ci to powiedział?
Aglawena. Nie; gdyby mi to powiedział, nie byłabym tego tak pewną...
Selizetta. Lecz ty — czyż ciebie już nie kocha?
Aglawena. Mnie kocha mniej, niż ciebie...
Selizetta. Ochl moja biedna Aglaweno!... Ależ to niemożliwe... Dlaczego on cię mniej kocha?... Co chcesz, abym uczyniła, Aglaweno? Jeśli nie jesteś szczęśliwą, nie trzeba, abyś była sama tego wieczoru! Czy chcesz, abym z tobą pozostała? Ja mu powiem...
Aglawena. Idź, idź... Śpiesz się, Selizetto... Nie będę nigdy tak szczęśliwą, jak tego wieczoru...

(Całują się w milczeniu i wychodzą osobno).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Maurice Maeterlinck i tłumacza: Anonimowy.