Bolesław Śmiały (dramat)/Akt II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Bolesław Śmiały
Podtytuł dramat w trzech aktach
Wydawca nakładem rodziny
Wydanie trzecie
Data wyd. 1916
Druk Drukarnia Związkowa
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


KRÓL

SCENA 1.   Nieście skrzynię kowaną,
przy mem łożu chowaną,
gdzie skarb jest mój królewski;
korona w niej jest lita,
ze złota szczodrze wita,
na niej rubin i szafir niebieski.
Jest tam berło i kula,
jest tam złota koszula
i zapinki i złote zadziory;
perłą szyte sandały,
perłą suty płaszcz biały,
tam zamknione na cztery zawory.

(Szatni ubierają króla w ubiór uroczysty).

Ejże, idzie wam ślina!
Miłyć byłby strój taki?
Może przyjdzie godzina,
gdy zmienimy nagłówne kołpaki.
Ejże, jeszcze mam syna.
Że latorośl jedyna,
może jadu mu wypić podacie — ?
Może biskup Stanisław,
może czeski Wratysław,
może wy to będziecie mój bracie?

CHŁOP

Ciężka skrzynia, nie gadać;
mieliście co powiadać.
Cóż to wszystko na siebie wdziejecie?
Złota ciężar przywali.

Cóż was złoto przychwali?
Wy niestrojni a już jaśniejecie.

KRÓL

A cóż na to ty drugi,
widzę wzdychasz z posługi,
cóż się patrzysz żalem po komorze — ?
Czy cię złoto urzekło,
czy ci język przypiekło — ?
Weź-że sobie co zmieścisz we worze.

KSIĘŻYNA
(rzuca się z worem do komory).
CHŁOP

Łzy mu cieką po twarzy,
swemu szczęściu nie wierzy,
rad chciwie gospodarzy,
a złoto garcem mierzy.
Już pełny, pełny wór,
on przedsię jeszcze sypie.
Gorą mu ogniem ślipie.
Już czas zawiązać sznur.
Chce dźwigać, nie uwlecze,
pot krwawy z czoła ciecze;
próżno sili się, zmaga,
złota zwali go waga.

KSIĘŻYNA

Och, nieszczęście, ciężary,
wziąłem złota bez miary.
Śmierć mię ściga, złamała mi kości.

O królu, daj pomocy,
niechaj wydrą mi oczy,
patrząc zamrę od wielkiej żałości.

KRÓL
(pomaga mu udźwignąć wora i worem go przygniata).
KSIĘŻYNA
(umiera).
KRÓL

Precz go wywlec na wodę,
Precz wziąć trupa i złoto pospołu.
Szczodrzem ci go obdarzył,
sam nieszczęścia nawarzył,
precz go wywlec z worem do wondołu.

SŁUDZY
(wyrzucają trupa).
SIECIECH
(tuż przy królu).

SCENA 2.   Biskup modły odprawia,
śpiewy wodzi w kościele,
snać gotuje się przybyć z orszakiem.

KRÓL

Niech przybywa z orszakiem,
Niech odzieje się znakiem,
krzyża czarną niech wdzieje kapicę.
Niech zwołuje swe mnichy,
niech zapala śmiertelną gromnicę, —

jeszcze słaby jest, lichy,
chocia żegna kielichy
i przedemną pochylić mu lice.

SIECIECH

Przyjdzie, zda się, we śpiewie,
przyjdzie z kruczem krakaniem
modły w waszej odprawić kaplice.

KRÓL

Wyż to mieczów nie macie?
Z was to żaden nic nie wie,
co ma czynić, gdy klątwa tu wkroczy?
Czyliż wy ino śmieli,
gdyście miodu poczęli,
a wy przed nim skryjecie już oczy?...

SIECIECH

Wyjedź królu na łowy,
rumak czeka gotowy,
cóż tu będziesz patrzył tego księdza.
Chce cię wykląć od ludzi,
niech daremnie się trudzi,
niechaj z niczem odejdzie zła jędza.

KRÓL

Nie lękam się,
nie trwożę się,
mną nie zachwieje strach;
nie wstrzęsie mną,
choć wszyscy drżą
i cały dwór we łzach.

Dosięgnę, choćby chwytał się ołtarzy!
Jestem ten, co na wszystko się waży.

KRÓLOWA ŻONA
(wchodzi, orszak jej zatrzymuje się przy drzwiach)
KRÓL

SCENA 3.   Królowa! Czemuż znów w żałości?
Czy przepomniała o miłości,
czy lęka się rzuconych czarów — ?
Czegóż tu szuka w sali sądu,
czyli wysłuchać chce wyroków,
czyli mego ciekawa wyglądu?
Koronę oto tę dziś kładę,
w której ci przysięgałem.
Skradł cesarz Konrad znaki włade,
w tej nowej zmartwychwstałem.
Jeden Archanioł ją z mej głowy
wziąć może jak huragan,
a przedtem nicze wasze zmowy,
kpię z waszych zdrad i nagan.

KRÓLOWA ŻONA
(upada mu do stóp).

O włady, idę kornie błagać,
zaprzestań biczem srogim smagać,
lituj się tą przelaną krwią, —
już wziąłeś pomsty część lwią.

KRÓL
(podnosi żonę ze ziemi i głaska ją po twarzy i wyprowadza ku drzwiom, wiodącym do jej komnat).
KRÓL

SCENA 4.   Bracie, miodem pełniono puhary.

KRÓLÓW BRAT

Pijże bracie, boć tobie pierwszyzna.

KRÓL

Czy się lękasz, że z ręki mej dary;
patrzaj w koło, jak pije starszyzna.

KRÓLÓW BRAT

Podnieś do ust i próbuj ty smaku.

KRÓL

Jużem syty i miodu mam zadość,
pić nie będę a to dla mnie radość
widzieć, bracie, jak ty zarumieniony,
bo ty zawsze blady i ponury.

KRÓLÓW BRAT

Myślę bracie, jak Popiel król, wtóry,
przyjął miodem stryje swe rodzone
i jak potem na topiel rzucone,
po Gople spłynęły jeziorze.

KRÓL

Tak ja moje potruję wielmoże,
których w moim nie widzę orszaku
i kto na mnie chce knować na dworze,
choćby brat był i bliski rodzony
mam dlań kielich słodami pojony:
Kiedy byłem na Rusi,
to rusińscy kneziowie

zeń pili moje zdrowie,
ostatniemu mnie wypić kazali.
Jad był na dnie chowany
a rusińskie tyrany
godziły na me życie.
Więc ja mówię: Kneziowie,
wy się na tem mylicie,
że mnie jadem uśpicie,
bo ja z oczu wyczytam, kto kłamie.
Wasz ten puhar ostawię
na waszej pamiątkę miłości.
Z mego zasię własnego
będę pijał za zdrowie.
Wasz ostawię kiedyś dla mych gości.

(do Strzemiona).

SCENA 5.   Mój ty wierny Strzemionie,
gdy ja siędę na tronie,
to ty z mieczem przystaniesz na boku.

STRZEMION

Są tu twoi druhowie,
przyjaciele, bratowie.

KRÓL

Ty ich ręce mieć będziesz na oku.

STRZEMION

Za cię żywot położę;
jeno chowaj to Boże,
bym to widział, że brat cię zabije.

KRÓL

To patrz jeno mój stary,
jak brat pełni puhary
i na tego, co puhar wypije.

STRZEMION

Więc niech zgasną me oczy
i niech śmierć mię zamroczy. —

(pije z puhara).

Piję puhar, — za wasze zdrowie...

KRÓLÓW BRAT

Coś uczynił?!

KRÓL

Strzemionie!!

STRZEMION

Ogień!! — puśćcie mi dłonie!
Bądźcie zdrowi — żegnajcie — królowie!

(umiera).
(Wszyscy pochylają się nad umarłym).
(Król i królów-brat patrzą na siebie).
SIECIECH
(znowuż obok króla).

SCENA 6.   W tyńskim dworze na ciebie knowają.

KRÓL

Zbierzesz ludzi i w dwór tyński ruszaj.
Zetniesz wszystkich. — Pożarem wytępię.
Na dwór tyński skrzydliska me sępie,
jako płachty śmiertelne rozłożę.

SIECIECH

Stchórzę królu.

KRÓL

Surm graniem się zgłuszaj!
Niech cię głosy trąb graniem poniosą!
Pamiętasz, jako w Kijowie
w bramę biliśmy złotą.
A jako w oną rzekę
rycerskie kiryśne roty
przypadły za mną, gdy rzekę:
»Kto śmiały, ten za mną bieży«!
i wpadliśmy w spieniony wał poty.

SIECIECH

Mnogo wtedy zginęło rycerzy.

KRÓL

Nie pomnę. — Myśmy ostali:
ty młody i ja król — Śmiali!

(pauza).

SCENA 7.   Gdy się cieszym w weselu,
hej przy miodzie a chmielu,
gdy pijem złote wino, —
cóż to gnębi Sieciecha,
jakaż jemu pociecha,
że jeden smutny ino — ?
Czyliś konia zatracił,
czyliś zabił sokoła,
czyli samca gołębia
a samica sieroca cię woła?

SIECIECH

Królu, przestańcie gwarzyć,
słowa będą mnie parzyć,
nie pojmiecie dziś po mnie nic zgoła.
Głowa mi się zmąciła,
onać serce zwarzyła
i tę dumę przybiła do czoła.

KRÓL

Czy cię dziwa urzekła,
czy cię panna zwoliła,
że tak blady i słaniasz się bokiem?
Pamiętasz ruskie kraski,
prosiły twojej łaski,
jak bawilim na Rusi przed rokiem?

SIECIECH

Królu, nie onych oczy;
innych mię ogień tłoczy:
ta mnie pali, co od was uciekła.

KRÓL

Precz zgoniłem, — żałuję.
Tobie oną daruję.
Idź jej szukać a choćby do piekła.

SIECIECH

Miłość mi swą przyrzekła
i wieczyste kochanie,
jeźli, królu, zabiję człowieka.

KRÓL

Zabij, kogo chcesz, miły,

jeśli ręce starczyły,
jeśli miła ci dziewka szalona.
Zwalam, jak Bóg na niebie,
kogokolwiek chce ona,
zabij miły.

SIECIECH

A zabić mam ciebie.

KRÓL

Weźmij wieniec różany,
inną dziewkę weź w tany.
Niech wesołe gęśliki zagędzą. —
Hola zbójce wkoło mnie!
Jeszcze widzę przytomnie.
Niech je ano psy moje rozpędzą.

(muzyka).
KRÓL

Masz mnie zabić dworanie
przez to mocne kochanie — ?
niezmienna moja dola —
żaden miecz mnie nie straszny,
jeno żóraw mój własny,
jeno nędza ma własna i wola.

(śmiech)
(muzyka).
RAPSOD

SCENA 8.  1.  Na dworze Konrada
wesoła biesiada,
na dworze Konrada cesarza.

2.  Giermaki, rycerze
klejnotem obdarza,
lecz sam puharów nie bierze.

3.  Coś duma, coś knuje,
niepokój go truje,
wsparł głowę schyloną na stole.

4.  »Cezarze pij wino,
dziś ciesz się dziewczyną
a jutro cię czeka psie-pole«.

5.  »Hej syn Bolesława
na ciebie się zbiera,
ma polską koronę na czole«.

II.

1.  Hej cieszcie się w koło.
Rozpogódź ty czoło
Cezarze, nie troskaj się długo.

2.  Przyjedzie niemkini,
knieźnieńska kniahini
i twoją wypowie się sługą.

3.  Od męża uciekła
i syna przywlekła;
nauczysz go twego pacierza.

4.  Przed tronem upadła,
korony ukradła
i twoim je skrzyniom powierza.


5.  Hej, strzeż gospodynie
w piwnicach tej skrzynie,
w najgłębsze ją ukryj sklepisko.

6.  Już ciebie twe wrogi
chytają za nogi
i zemsta spragniona już blisko.

7.  Sieroty dziecięce, —
ty powiąż im ręce,
by orły się z onych nie zlęgły.

8.  Ostremi szponami
nie wstrzęsły mieczami,
po głowę Cezara nie sięgły.

III.

1.  Hej, synu Rychezy,
na sercu ci leży:
odzyskać ziemstwo dziada.

2.  Więc pochyl twe czoło
i pokłoń się w koło
do kolan cesarza Konrada.

3.  »Dam tobie orszaki
i strojne rumaki
i mnogich rycerzy z mieczami,

4.  byś uznał mnie panem
i zgiął się kolanem,
byś uznał mnie panem nad wami«.


5.  »Uznaję cię panem,
uklękam kolanem,
lecz oddaj koronę rodzica«.

6.  »Dla ciebie to chwała,
że cześć ci oddała,
że Polska jest tobie lennica«.

7.  »Więc idź sam ją zabierz,
tę wziętą przez grabież,
więc zejdź, gdzie najgłębsza piwnica«.

8.  »W komorę podziemną
idziemy daremno,
ktoś smolne zagasił łuczywo«.

9.  »Drzwi ciężar zapada, —
ja — więźniem Konrada! —
w noc piwnic zepchnięty straszliwą«.

10.  Ucztujcie weselni
cesarscy udzielni,
sam cesarz puhary bierze.

11.  »Tam w lochu pod sklepem,
dwusiecznym oszczepem
zabiją go moi rycerze«. —

12.  »Hej!? — Klucznik od grodu!?
Nalejcież mu miodu,
z nowiną przygonił zdyszany!?«.

13.  »Nieszczęście cezarze!
Zakłóto twe straże!
Korona i więzień porwany«.


14.  »Na koń, na koń moi
szukajcie mi zbroi.
Hej w pogoń za zbiegami«!!!

15.  »Chwytajcie fałszywych,
umarłych, czy żywych!
Poczynię was grafami«.

16.  Nie dzisiaj łaskawy.
Nie wstaje nikt z ławy
i ty się nie możesz dźwignąć.

17.  Wyborne masz wino,
dziś ciesz się dziewczyną, —
każ wichrom zbiegów doścignąć!

18.  Rozbił puhar, klnie dzbany,
runął z ławą pijany,
koło niego pijana gromada.

19.  Ledwie się ranek szerzył,
cesarz Konrad już nie żył.
Krew zalała cesarza Konrada.

(pauza).

20.  Spokojnie śpij, pohamuj gniew.
Nie uciekł, w nim Rychezy krew,
i ta się pomści godnie!

(król wstaje).

21.  Krakowski królu, słysz mój śpiew,
Rychezy w tobie płynie krew,
Królujesz nam przez zbrodnie!

KRÓL

Wesoła pieśń, wesoła pieśń,
ty czego chcesz w nagrodę — ?

RAPSOD

Mój dworzec letni żre już pleśń.
Wróć moje lata młode.

KRÓL

Dostatki dam, uwieńczę sam
w różane świeże kwiaty,
łańcuchem przystroję szyję.

RAPSOD

Powiędnie kwiat, opadnie liść,
opadnie liść i zgnije.
Mnie czas już iść, mnie czas już iść
na tamten inny świat.

KRÓL

Ty nie chcesz być bogaty — ?

RAPSOD

Ja więcej mam, zaś niż ty sam
i przeto życiem gardzę.
Szczodrota kłam i władztwo kłam,
gdy serce kona w skardze.

Nienawiść w sercu wielką mam,
nienawiść pierś mi pali.
Więc śmierci chcę, daj ją ty sam,
gdy Szczodrym cię nazwali.


Tęsknotę jeno wielką znam
za tem, co hej w oddali, —
co słyszę, kiedy pieśni gram,
co się w mym śpiewie żali.

Nie wróci, nie, — daremno chcę,
Śmierć jeno mię ocali.
Choć moce masz, nie możesz nic,
choć Szczodrym cię nazwali.

KRÓL

Czego ty chcesz — — — ?!!

RAPSOD

Rumieńca z lic.
Chcę wstydem cię zrumienić.
Chcę wiedzieć czyli możesz ty,
co niedbasz nic na ludzkie łzy,
rumieńcem się rumienić — !?

KRÓL

Czego ty chcesz — — ?!!

RAPSOD

Ogień mi krzesz!
Chcę widzieć króla w gniewie.
Chcę widzieć, jako moc swą łżesz
i chcę cię głosić w śpiewie.

KRÓL

Czego ty chcesz!!

RAPSOD

Zabijać chcę
tego, co zabił sławę.

Wnuku Rychezy, ciebie klnę
i ręce twoje krwawe.
Zabiłeś tylu — zabij mnie,
wieczystą bierz odprawę!

KRÓL

Zginiesz!

RAPSOD

Zabijesz mnie ty sam,
nikt ręką tknąć nie waży.
W gontynie świętej chatę mam,
wróż jestem, stróż ołtarzy.

Gromada chlebem poczci mnie
i naród czci mnie cały:
jednego ciebie śpiew mój klnie,
ty jeden zabić Śmiały.

Lecz kto się ręką czoła tknie,
kto na mnie porwie noża,
pioruny jego liczą dnie
i sięgnie kara boża.

Nad ciebie królu jestem król.
Tęsknota ducha wodzi;
nieukojony wieczny ból,
co żmije w sercu rodzi.

Wyzwolin chcę z martwoty. Hej!
Śmierć jedna mnie ocali.
Hej siewco śmierci — zabij hej,
gdy Szczodrym cię nazwali.


Śmierć mi zabrała żonę mą
i dzieci, dziatki hoże.
W mych oczach miejsce jeno łzom;
śmierć jedna zwolić może.

Śmierć mnie nie sięga dłonią swą,
nędznem mnie życiem darzy.
Patrzę na wielkość, sławę twą
i nicość czytam z twarzy.

Tęsknota, wieczny duszy ból
i żal wieczyście pali...
Zabij, ty jeden hojny król,
gdy Szczodrym cię nazwali.

Zabij, bo ciebie będę kląć,
jak klnę me losy codzień.
Ty jako boży sierp chcesz żąć,
wiedz, żeś jest tylko zbrodzień!

KRÓL
(zabija Rapsoda).
SŁUDZY
(wynoszą zranionego).
KRÓL
(berłem przyzywa rycerstwo do sali)
(zasiada do sądu na małym stołku przed skrzynią).
KRÓLÓW BRAT
(zasiada obok króla).
SIECIECH
(dzierży stanicę królewską).
RYCERSTWO
(zasiadają na ławach dokoła sali).
1. NIEWIERNA ŻONA
(pod strażą).

SCENA 9.   Tyranie, wściekły psie! Na mą obronę
nic nie mam, jeno język ten w mej gębie prędki.
Śliną opluję cię, bezwstydzie wilczy,
że staniesz się jak gad, — co milczy.
Zabiłeś męża i przez to kpię z ciebie,
bo jego oczom trudno, bym dostata.
A mnie, żem wzięła kochanka do łoża,
ty gniesz w więzienie i włość mą zagrabiasz
i sądzisz, sądząc mnie, żeś rózga boża.
Zcześnij! — Niech próchno, trąd twych lędźwi pęd przeorze.
Żeś sądzić śmiał mych żądz miłośne łoże,
przeklinam cię!

KRÓL

Wywieść za dwór i szczenie jej do piersi
przystawić, niech ją ssie, aż wyssie złość i jad.
Wiązać — wiązać — precz.

1. NIEWIERNA ŻONA

Kat!!!

(wyprowadzają ją).
2. NIEWIERNA ŻONA
(pod strażą).
KRÓL

SCENA 10.   Wymień twego kochanka.

2. NIEWIERNA ŻONA
(milczy).
KRÓL

Sługi twoje i twoje mienie
pobrałem i zabiłem.

2. NIEWIERNA ŻONA

Nie wszystkie.
Jednego nie dosięgłeś, a wtedy,
gdybyś tego dosięgnął twym mieczem,
rzekłabym, żeś jest śmiały.

KRÓL

Co — — ?

2. NIEWIERNA ŻONA

Ten się sługa mój zowie: sumienie.

KRÓL

Cha, cha, cha.

2. NIEWIERNA ŻONA

Kaźni chcę.
Przystaw do piersi szczenię,
niech wyssie ze mnie pies,
ten jad niech gad wyżenie.
Spaliły żądze mnie, jak twoje palą ciało
i ostał ze mnie proch i zgliszcz;
to z ciebie też ostało.
Wiem o twojej płonącej dumie,

iżeś dziewek używał gwoli
na Rusi, tam, — ty kumie
śmiertelny, — wstyd nas spoli.
Nademnie sądem wstajesz,
żeś nadział na twe czoło
mosiężny krąg. — Udajesz!

KRÓL

Wziąć ją! — wziąć ją — na koło.

(straż wywiedła niewiastę).
3. NIEWIERNA ŻONA
(pod strażą).

SCENA 11.   Posądzona jestem nieprawie
przez twą rękę władyki, zbójecką,
przez twą rękę niemiecką,
że mnie nie chcesz wysłuchać łaskawie.
Jabym dla cię znalazła ogniki,
coby nowych łun dały twej twarzy,
żebyś zaznał, — co czują orliki,
gdy im łup się lubieżny nadarzy;
żebyś zaznał, gdybyś ty był śmiały,
czem jest lubość i chuć rozpalona;
żebyś gorzał, jak płomień wspaniały
w mej miłości, żem jest cudza żona,
gdybym z tobą śmiejąca szła w łoże.

KRÓL

Sznurem wlec ją sieniami po dworze!

(daje znak, kładąc berło, że sądy zakończył).
RYCERSTWO
(powstaje z ław).
KRÓL

SCENA 12.   Ejno, leć mi chłopaku,
niechno dziewki z orszaku
mojej pani przybędą na gody.
Będą tany, hulanka,
każda najdzie kochanka
i zapłatę dla swojej urody.

CHŁOPAK

Powiem im to tajemnie
przed królową, przed panią
a rade będą ze mnie.
A jak mi pani przyganią?

KRÓL

Róż mi narwiesz z ogrodu
i przyniesiesz tu wianki
i przystroisz rycerzy
i przystroisz mi dziewki-kochanki.
Jeden rzucisz na wodę,
na Wisłę tam za ścianą,
gdzie się miłość moja poniewiera.
Inny, cale kwitnący,
tam poniesiesz śmiejący
i przed panią rzucisz zadumaną.
Ja też z wieńcem na czole
sam przystanę tu w kole.
Będę patrzeć jak słońce umiera.

(muzyka).
DZIEWKI
(wchodzą).
RYCERZE
(biorą dziewki w tan).
ŚPIEWKA:

SCENA 13.  I.  Płynie Wisła, płynie woda
niepołomskim borem.
Od kochanka wracam świtem,
pójdę znów wieczorem.

(koło tańczy).

II.  Mój kochanek dobrze kocha,
przy nim ino żyję.
Co mi nocka wianek straci,
dzień mi świeży wije.

(koło tańczy).

III.  Mój wianeczku płyń za wodą,
choćbyś mi się zgubił,
jak mnie chłopiec mój porzuci,
inny będzie lubił.

(koło tańczy).

IV.  Płynie Wisła, nie zawróci,
życie sobie grodzę.
Wieczór idę do miłego,
raniutko wychodzę.

(koło tańczy).
CHŁOPAK
(przynosi wieńce róż i kładzie tańczącym rycerzom na głowy).
KRÓL

SCENA 14.   Bierzcie wieńce na czoła
i stawajcie do koła,
bo zaczniemy taneczny nasz rój.
Hej, dziewczęta, do grona!
Ma być miłość sławiona
a róże wzięte za strój.
Przez krew idę i zbrodnie,
chcę się stroić dziś godnie,
chcę zabić smutek mój.
Nalewaj mi puhary
mój cześniku, mój stary, —
pamiętasz może dziada?
Pląsają w koło pary
mówią, że ty znasz czary, —
cóż będzie ze mną — — ?

CZEŚNIK

Biada.

KRÓL

Cóż to znaczą twe słowa,
cóż urywa się mowa —
i wyraz w gardle tłoczy?
Cóż się chwiejesz wylękły,
że kielichy zabrzękły, — ?
patrz w pląsach dwór mój kroczy.
Widzisz w twarzach rumieńce,
widzisz róże i wieńce
i pełne wina stągwie — ?

Pilnuj krużów nalewać,
gdy przestanie chór śpiewać.

CZEŚNIK

Królu, kroczą na ciebie chorągwie!

4. NIEWIERNA ŻONA
(nadbiega od podwórza).
1. DZIEWKA

SCENA 15.   Patrzcie ją, patrzcie ją,
to ta, co myśl zmąciła.

2. DZIEWKA

Leci tu, biegnie tu.
Wzrok u niej obłąkany.
Zdarta na niej koszula.
Ucieka przed kimś, ktoś ją goni,
ktoś za nią idzie, — czy widzicie — ?

3. DZIEWKA

Czyżby mara ją jaka goniła — ?

DZIEWKI
(śmieją się z obłąkanej).
4. NIEWIERNA ŻONA

To ja... to ja — twój mąż.

(gdzie się rzuci, ustępują się przed nią)
(pauza).
4. NIEWIERNA ŻONA

Puść mnie, — idę do króla.

(gdzie się rzuci, ustępują się przed nią)
(pauza).
4. NIEWIERNA ŻONA

Tu za lasem, za stawem
błyszczą się zamku ściany,
mój-ci zamek i moje grodziska.
Mąż z królem Bolesławem
poszedł na Kijowiany.

(pauza).

Ach droga cnoty śliska,
chłopcy byli koło mnie, —
nie dochowałam wiary.

1. DZIEWKA

Gębuje nieprzytomnie.

DZIEWKI
(śmieją się).
4. NIEWIERNA ŻONA

Chcesz się ze mną prawować
chodź przed królewski sąd,
tu, tu! — — Patrzaj się panie,
miej dla mnie zlitowanie.
Wszak ciebie mąż porzucił,
tam, het, w kijowskim grodzie;
więc gdy do domu wrócił,
zabiłam męża doma.
Niech będzie rzecz wiadoma,
nie taję mojej winy,
ty się mścisz na narodzie.
Jednakie nasze czyny.
Zabiłam męża w gaju,
na łączce przy ruczaju...

Zabiwszy, w grób głęboki
zwaliłam męża zwłoki.
Na grobie kwiat posiałam.
Jednego zapomniałam:
by był ku ziemi twarzą;
więc widma za mną łażą.
Ach trup rozburzył grób
i za mną goni w trop. —
O panie, sądź i wiąż.
Widzisz, tu przy mnie stoi!
Ty skarz męża na śmierć,
niech za mną cień nie goni.
Na twem siedzisku siądź
i sądź i sądź i sądź!!

KRÓL
(śmieje się).
(ściemnia się w izbie).
KRÓL

Kobieto, próżna trwoga,
nie wróci nikt z za proga
grobowych światów k’nam.
Gdy chcesz, wesołym będę,
na siedzisku zasiędę,
na śmierć wtórą zasądzę go sam!
Niech jeno tu się stawi,
niech ciebie winną wskaże,
ja z ciebie winę zmażę
i katom jego dam.

(staje na podwyższeniu tronu).

Wziąć możesz jego włości
i rozdać komu chcesz.
Używaj lat miłości
i grzesz i grzesz i grzesz!
Niech jeno mąż tu stanie
przed moje królowanie
zasądzę go pod nóż.

4. NIEWIERNA ŻONA

Ha idzie, idzie tuż!!

(Procesya wchodzi w ganek z boku).
KRÓL

Tu pod sali podłogą
jest ukryte sklepienie,
tam jego zepchnąć każę.
O widzisz... (pokazuje na ziemię).

WSZYSCY

Wchodzą w sienie!!

4. NIEWIERNA ŻONA

On idzie tam z biskupem,
biskup pod rękę z trupem,
podpiera go pod bok.
Jak zżarte ziemią lica
płomieni mu gromnica!
Do czoła przysechł wąż!

PROCESYA
(ma przestąpić próg wielkich drzwi).

Tuż przed Biskupem o krok
mara kroczy, w całun opowita.
Jak w ziemi przeleżał pod grobem rok,
tak wstał, królewski hoplita.
Do zbroic się glina czepiła i gruz
a wąż mu czoło oplata.
Z ócz zgasłych krwawy ciecze śluz.
W łachmany zdarta szata.
Kto wzywał go na żywy sąd,
wezwaniu zadość czyni.
Widzi go jeno jeden król,
widzi winowajczyni.

RYCERZ PIOTR

SCENA 16.   To ja, to ja, twój mąż.

4. NIEWIERNA ŻONA
(pada omdlała).
WSZYSCY
(upadają na kolana).
CHÓR MNICHÓW

Wzbroń mu ziemie,
wzbroń mu role,
wzbroń mu siły,
wzbroń mu wole.
Niechaj będzie
poniechany,
ludziom, światom
zapomniany.

Wzbroń mu soli,
wzbroń mu chleba,
wzbroń mu domu,
wzbroń mu nieba.
Niech się błąka
obłąkany,
zapomniany,
poniechany.

BISKUP
(wznosi ramię).
MNICHY
(płonące gromnice gaszą, łamią i ciskają o ziemię).
KRÓL
(gdy się zrywa, korona mu spadła).
WSZYSCY
(uciekają w popłochu).
PROCESYA
(się oddala).
RYCERZ PIOTR
(zapada się pod ziemię).
KRÓL
(na siedzisku znieruchomiony. Ostał sam).
KRÓLOWA MATKA
(wchodzi z bocznych drzwi)
(postępuje ku środkowi o kiju).
KRÓLOWA ŻONA I KRÓLÓW SYN
(wchodzą i przystają przy drzwiach).
KRÓLOWA MATKA
(potrąca kijem wieńce róż i gromnice)
(spostrzega koronę)
(patrzy na znieruchomionego króla)
(żegna się)
(zbiera do fartucha ułomki gromnic)
(żegna się wciąż)
(oddala się, wlokąc za sobą królową żonę i dziecko).
KRÓL
(zrywa się jakby z ciężkiego snu)
(biegnie ku głębi w podcienia)
(trąbi w róg)
(zbiegają się rycerze koło niego).
KRÓL
(do Sieciecha).

SCENA 17.   Zdradził mnie mówisz? A to w myśl się wpija.
Chciałbym go widzieć dziś tego człowieka,
który mnie zdradza. — A wy czemu wierni?
Czemu wy wierni? Nic mi z waszej wiary.
Więc wy nie lękacie się kary?!
Cha, cha, cha, — ja ściągnę pioruny,
że wy będziecie cmentarze i truny.
Zdradzicie wszyscy! — Ja sam siebie zdradzę
i tajemnicę mej duszy odkryję.
Póki ja żyję, sława póty żyje.

Bywajcie zdrowi — z wami mnie markotno,
chocia was dużo, ale mnie samotno.
Bywajcie zdrowi — ja z innego świata.
Dajcie mi kłobuk żelazny — i konia!
Siodłać mi konia! — w świat!!
Bywajcie. —
Wszakci to myśmy królowi czeskiemu
strącili tarczę i jeńce pobrali!
Wszak-ci to myśmy w Węgrzech polowali
a że nie było gdzie w zamku dworować,
więc precz Salmona małego wygnali,
Władysławowi dając tron! My w Rusi
byliśmy pany, i książęta ruskie
i ruskie króle w pokłon się kolany
ścielą przed nami! — Trzeba mieć to czoło króla!
Trzy grody te pod stopy moje rzucę,
korony wezmę trzy i wrócę!!!

RYCERZE
(dobywają mieczów).
KRÓL

A wy co prędzej zbierzcie roty
i zbrojni wpadniecie tam!

(pokazuje ku Skałce).

O widzicie! — te wały pełne ludu,
co krzyczą. — Ciąć i pławić!
a biskupa mi żywcem przystawić.
Wy nie zlękniecie się?

SIECIECH

Czego?

KRÓL

Cudu!

SIECIECH

Za mną. —

(do króla)

Przyrzeknij ino,
że jeźli wrócę rumiany od sromoty...

KRÓL

Ja wtedy pójdę sam!

RYCERZE
(wybiegają z ganku).
KRÓL
(patrzy za nimi z ganku).
KRÓLÓW BRAT
(od podwórza wchodzi na ganek i staje obok).
KRÓL I KRÓLÓW BRAT
(wchodzą na izbę)
(usiadają na ławach opodal siebie)
(pauza).
KRÓLÓW BRAT

SCENA 18.   Co sądzisz bracie — — ?

KRÓL

Sądzę.

KRÓLÓW BRAT

Zemsta przystała Wam.

KRÓL

Któż ma się mścić — ?

KRÓLÓW BRAT

Ty sam.

KRÓL

Sądzisz, że sięgnął mnie,
że mnie ten ciężar gnie,
że mi świece rzucił pod stopy,
że zwiódł te mnisze — chłopy
i śpiewał litanije?

KRÓLÓW BRAT

Źle jest, że taki żyje,
kto nad nas wznosi dłoń.

KRÓL

A tyżeś nie przystawał doń.
Kto zgadnie, co pierś twoja kryje?

KRÓLÓW BRAT

Nienawiść.

KRÓL

Znam: lęk, strach.

KRÓLÓW BRAT

Czy nie widzisz, że on pełnił gmach
jadem i przerażeniem, — ?
żeś ty niknął, — on rósł.

KRÓL

Że tu chorągwie wniósł
i klął mnie od wody, od roli,

od chleba a od soli,
to miałożby to mnie być przeznaczeniem?

KRÓLÓW BRAT

Sądzę, że trza by legł.

KRÓL

We krwi?

KRÓLÓW BRAT

We krwi.

KRÓL

Tyś rzekł.

KRÓLÓW BRAT

Trza chyżo, by nie zbiegł.

KRÓL

Nie stchórzy, jako ty.

KRÓLÓW BRAT

Toć przy was jeno blednę,
coś złotą bronę siekł.
Innym dostoję pola.

KRÓL

Zabijaj kogo wola.

KRÓLÓW BRAT

Pierwszyzna w hańbie twoja.

KRÓL

A ty myślisz być rodu ostoja.
Zawczas masz dla mnie łzy
i żal
i chcesz mnie próżno zatrwożyć.

KRÓLÓW BRAT

Chcę, byś go umiał upokorzyć.

KRÓL

Cha, cha — wiesz jaka moja duma?
Wiesz-li ktom jest? Skąd siła,
co się we mnie człowiekiem zjawiła
i co znaczy na czole zaduma?
Wiesz z kim walczę??

KRÓLÓW BRAT

Z człowiekiem.

KRÓL

A jeźli w nim jest moc?

KRÓLÓW BRAT

I czyja?

KRÓL

Moc, co piorunem zabija
i przytłacza duszę trumniskiem, —
to wtedy ja ze zjawiskiem
podejmę walkę.

KRÓLÓW BRAT

Śmiały.

KRÓL

Jeżeliby raz te ręce zadrżały!
Wierzę w siebie.

KRÓLÓW BRAT

Ja nie mam tej wiary.
I cóż, że ty ją masz?

Będziesz-li ścigał mary,
jak błędny?

KRÓL

A ty jesteś niczem,
z tem wybladłem rozumów obliczem,
i będziesz niczem, póki śmierci lęku
nie zmożesz w sobie.

KRÓLÓW BRAT

Śmierć nie w mojem ręku.

KRÓL

A w czyjem?

KRÓLÓW BRAT

Nie wiem.
Tajemna to potęga, —
Idzie, skąd, nie wiem, — może hej gwiazd sięga
olbrzymka, w wieńcu zwiędłych kras.

KRÓL

I ty byś nie pojrzał w jej oblicze?

KRÓLÓW BRAT

Patrzę w twe oczy, — ty te tajemnicze
rysy masz, — ty jakbyś był jej kat.

KRÓL

Cha, cha, cha, — to waga moich szat?
Duchem stoję!
Zobaczysz dzieła moje!

(pauza)

Jeźli on jest ten,
którego Bóg przeciw mnie poséła,

by wstrzymał mnie, gdzie mnie się znaczy droga,
to ja go zabiję,
bom na to jest od Boga.

(pauza)

Jeźli ci, których przeciw onemu
poślę z mieczami,
powrócą z niczem sami
i w lęku przed onym się zachwieją,
to ja go zabiję
i niech te rzeczy się dzieją,
których się tajemnica we mnie kryje.

(pauza)

Ja widziałem,
że tam w jego oczach goreją
światła, które płoną stulecia.
I ty chcesz sądzić nas, jak równych tobie?
Cha, cha, cha,...
O patrz, depcesz reszty kwiecia
róż, — a moi różani
powinni byli już wrócić.
Trzeba mnie w drogę.

(pauza)

A wiesz ty, co jest czyn?
Widziałeś grajka, jako padł na podłogę
i na strunach harfy się powalił
i grał ciężarem bark
i skonał, — że ja go ciąłem w kark
mieczem — żórawiem!
Cha, cha, cha,

odrodzę świat,
świat przez krew zbawiem!

KRASAWICA
(wbiega, gnając przed sobą Sieciecha)

SCENA 19.   Gachu! gachu! gachu!

SIECIECH
(w obłąkaniu)

Gdzieżem to jest — ?

KRASAWICA

Cha, cha, ustępuj!

(śmieje się)
KRÓLÓW BRAT

Śmiech.

KRASAWICA

Cha, cha, — widzicie jego w strachu!

SIECIECH

Gdziem jest? Wbiegłem we święty gaj
i zamroczyło mnie.

KRÓLÓW BRAT

Upada!

SIECIECH
(klęka na oba kolana)
KRÓL
(z ławy)

Wstaj!

SIECIECH

Głos króla.

(patrzy przed siebie zapamiętany)

Patrz! tam ołtarz we świcach!

(głucho)

A w około... rycerze skrzydlaci
w zapuszczonych przyłbicach. —

KRASAWICA

Widziałeś? — — Patrzaj tam na dno.
Spłynęła woda w czeluście
i gady na słońcu schną...

KRÓL
(wstał i przyszedł Sieciechowi przed oczy).
SIECIECH
(do króla)

Zabiłeś moją duszę — oszuście!

(pauza)

Wypędziłeś mnie rozbójcę z tym nożem
rzezać ludzie, co tobie oporni.
Ażem przejrzał. — — Omyli mię znachorni
w świętej wodzie, — ażem zapomniał czaru
i tej złości i złego zapędu,
który miałem z twojego daru,
żeś mnie zaprzągł, jako psa, do rzędu
sług katowskiego sądu.

(ciska miecz)

Ciskam miecz — nie chcę rządu!
Ciebie nie chcę...

KRASAWICA
(do króla)

Poznajesz dworaków.
Oczarowałam go oczyma — ja.
Widmem świecącem od ołtarza
i chmurą ptaków
i on padł przed tem, co go przeraża
i już ciebie nie słucha.
Żeś teraz jeno ty rycerzem ducha!
Przez krew! Chcesz iść?! Idź sam!
Zwyciężaj!

SIECIECH
(zrywa się z klęczek)

Kłam!!!

(goni za Krasawicą).
KRASAWICA
(biegnie do komory).
SIECIECH
(widzi ode drzwi, jak wskoczyła do Wisły)
(krzyczy)
(trzęsie się drżący i upada a pokazuje ku komorze).
KRÓL

SCENA 20.   Chłopcze, hej chłopcze, co ty wołasz?

SIECIECH
(pokazując leżący na ziemi miecz)

Ty sam jeno czynowi podołasz.

(pauza)

Wróciłem. — Tam nie mogę. Rzesza tu nadbieży,
bo za mną wszystkich innych przywodzę rycerzy.
I wszyscy miecze rzucą — przed ciebie
i na walkę tę nie pójdą cale.
Bo tam lud był milczący, — bezbronny;
murem stanął patrzącym na wale,
na tej wiślanej kolebie
ponad wodą, — na mostach Skałki...

(nie może mówić)

a z wody — ... krzyczą — RUSAŁKI:

(słychać śpiew Rusałek).
KRÓLÓW BRAT
(do króla)

Drżysz cały.

KRÓL

Więc się wody szyderczo zaśmiały — — ?!

SIECIECH

Czerń woła, że ci ręka odgnije,
jeśli się zamierzysz na biskupa!

KRÓL
(oniemiały).
RYCERZE
(wchodzą na ganek i odstawiają miecze).
KRÓL

Zabiję!!!
orłom rzucę trupa!

(dobywa miecza)
(pędem wybiega).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.