[63]AKT IV.
Taras, spadający ku morzu.
SCENA I.
(Aglawena i Selizetta wchodzą i spotykają się).
Aglawena. Słońce wstaje nad morzem, Selizetto. Czy widzisz radość fal, spokojną i głęboką? Czy ci się nie zdaje, że jesteś samą na świecie w tej świeżości i przejrzystem milczeniu jutrzenki, i że coś z jutrzenki ma w sobie wszystko, co się mówi?... Dzień ten będzie piękniejszy od innych. Czyż trzeba, abym odjeżdżała dzisiaj?
Selizetta. Nie, nie; ty nie odjedziesz...
Aglawena. Jakaś ty piękna, Selizetto, i coraz piękniejsza o każdej nowowstępującej jutrzence!... Czy mi nie powiesz, co cię tak przeistacza, abym z tego także swoją cząstkę wzięła, zanim odejdę? Czy może dusza twoja upaja się niewinnością? Czy modliłaś się do jakiegoś nieznanego mi Boga? Czy kochasz może tak, jak nigdy?...
Selizetta. Tak, zdaje mi się, że kocham więcej, Aglaweno...
[64] Aglawena. Wyszłam na twoje spotkanie, bo widziałam cię przed chwilą z okna swego pokoju... Przelękłam się, Selizetto... Przechylałaś się i przechylałaś calem ciałem przez ten stary, walący się mur na szczycie wieży.. Zdawało mi się jednej chwili, że widzę, jak się kamienie usuwają... Stałam się tak blada, blada i zimna, jaką — nie przypuszczałam — że się stać można... i czułam, jak me życie błąkało się na końcu warg moich.. Po raz pierwszy miałam w ustach smak samego życia, czy śmierci. Cóż o tem można wiedzieć?... Otworzyłam okno i krzyczałam długo, aby cię ostrzedz, ale nie zrozumiałaś... Nie trzeba tak kusić skrytego przeznaczenia. Co tam robiłaś na górze? Już cię tam trzeci raz widzę.. Twoje ręce zdawały się osuwać kamienie... Co to było, Selizetto? Zdawałaś się szukać czegoś w próżni...
Selizetta. Szukałam czegoś w istocie... Ty jeszcze nie wiesz?... Ale przedewszystkiem nie bój się: niema się tu czego obawiać... Moja stara wieża jest mocniejszą, niż myślą, i będzie stała dłużej, niż my wszyscy. Czego chcą od niej? Nie zrobiła dotąd nic złego nikomu, i wiem lepiej od kogokolwiek, że kamienie się nie chwieją... Ale czy ty nic nie widziałaś? Więc nie wie3z nic z tego, co się dzieje o kilka kroków od ciebie? Przyleciał do nas, przed pięciu czy sześciu dniami, ptak jakiś nieznany, który niestrudzenie lata około mej wieży... Skrzydła ma zielone, ale zielonością tak bladą i dziwną, że to niepojęte.. A... a potem, czego także pojąć nie można — zdaje się wyrastać z dniem każdym. Nikt mi nie mógł powiedzieć, z jakich stron pochodzi... Zdaje mi się, że usłał swe gniazdo w jednem wydrążeniu muru, i właśnie pod miejscem, gdzie mnie widziałaś pochyloną...
[65] Aglawena. Czy to klucz od wieży, ten duży złoty klucz, którym się bawisz?
Selizetta. Ależ tak. Czy pamiętasz, on upad! tego dnia, w którym przyjechałaś?...
Aglawena. Zechciej mi go dać...
Selizetta. Dać ci go?... Po co?
Aglawena. Chciałabym go zatrzymać aż do dnia mego wyjazdu...
Selizetta. Pocóżto, Aglaweno?
Aglawena. Nie wiem dobrze... Nie wchodź już tam na górę, aż po moim wyjeździe, Selizetto, i nie zajmuj się już ptakiem o zielonych skrzydłach... Miałam zły sen, w który on był wmieszany...
Selizetta. Oto jest, Aglaweno... Nie chodzi mi o niego... On ciężki, Aglaweno...
Aglawena. W istocie, ciężki.
Selizetta. Pocałuj mnie, Aglaweno... Czy ci zrobiłam przykrość?...
Aglawena. Nie; dotąd nie zrobiłaś przykrości nikomu... Twoje oczy pełne łez...
Selizetta. To dlatego, że patrzałam na słońce, całując cię, Aglaweno... Pocałuj mnie jeszcze... Pójdę zobaczyć się z Meleandrem; powiedział mi, że wstanie wcześnie... Dowidzenia!
Aglawena (powoli). Dowidzenia!...
(Selizetta wychodzi. Aglawena czeka, by Selizetta nieco się oddaliła; potem, zbliżywszy się do brzegu tarasu, ogląda chwilę złoty klucz i nagle rzuca go daleko w morze. Następnie równie wychodzi).
[66]SCENA II.
Mieszkanie w pałacu.
(Meligrana uśpiona w głębi komnaty. Wchodzi Selizetta, trzymając za rękę matą Yssalinę).
Selizetta. Pójdziemy najpierw pocałować babunię; bo któż ją będzie całował, gdy odejdziemy? A przecież ona tak samo, jak inni, czuje potrzebę pocałunków... Ale nic nie mów... Aglawena zabrała mi klucz od naszej wieży, dlatego, że się bała... Ale ja odnalazłam drugi klucz, o którym myślano, że zaginął.. Wejdziemy tam tak, by nikt nie wiedział; i wtedy złapię zielonego ptaka...
Yssalina. Dasz mi go zaraz?
Selizetta. Dam ci go, jeśli nie będziesz mówiła... Ale uważaj... Obudzę zaraz babunię... Czy wyglądam, jak nieszczęśliwa, Yssalino?
Yssalina. Co mam powiedzieć, abyś była szczęśliwą, siostrzyczko?
Selizetta Masz mi powiedzieć prawdę... Nie trzeba, aby babunia myślała, że jestem nieszczęśliwa.. Widzisz, czasem gdy się jest bardzo szczęśliwą, ludzie się mylą i myślą, żeśmy płakali... Czy nie znać, że płakałam?
Yssalina. Poczekaj, niech dobrze zobaczę, siostrzyczko..
Selizetta. Czy nie znać?
Yssalina. Schyl się jeszcze trochę, siostrzyczko...
Selizetta. Czekaj: niech cię podniosę i pocałuję zarazem... Nie widzisz?
Yssalina. Nie można wiedzieć napewno, kiedy ty płączesz, siostrzyczko; nie robisz przytem wcale hałasu...
[67] Selizetta. Ależ ja wcale nie płakałam... A potem, jeśli cię będą pytali dzisiaj, kiedy będziesz sama: „Co ona mówiła, co robiła, czy była blada, czy smutna?” — nie trzeba na to zaraz odpowiadać, kiedy widzisz, że się boją, albo że ci, co stoją dokoła, są zbyt bladzi... Lecz trzeba powiedzieć, że wyglądałam szczęśliwie, bo to przecież widać: — uśmiecham się ciągle... a prawdy nigdy nie trzeba ukrywać.. A teraz bądźmy spokojne, bo zaraz się zbliżę do babuni.. Ach! jak ona wygląda opuszczona!...
(Zbliża się do Meligrany i całuje ją przeciągle).
Babuniu!
(Meligrana się nie budzi).
To ja, babuniu... Śpi głęboko... Babuniu, przychodzę cię pożegnać...
Meligrana (budząc się). Ach! to ty, Selizetto?
Selizetta. Tak, babuniu, i przychodzimy cię pocałować wraz z małą Yssaliną, bo idziemy dzisiaj na spacer...
Meligrana. Dokąd idziecie?
Selizetta. Nie wiem jeszcze dobrze, ale chcemy pójść dalej, niż zwykle... Nie powrócimy przed wieczorem... Czy masz wszystko, co ci potrzeba, babuniu? Aglawena przyjdzie mię przy tobie zastąpić... Czy chcesz, aby ci ułożyła poduszki, zanim odejdę? Ja jedna tylko umiem cię podnosić, nie sprawiając bolu. Ale Aglawena się tego nauczy... Ona taka dobra, że zaraz potrafi, jeśli jej pozwolisz... Czy chcesz, abym ją zawołała?
Meligrana. Nie, nie; będę spała, dopóki nie powrócisz...
Selizetta. Żegnam cię, babuniu, żegnam...
[68] Meligrana. Dowidzenia, Selizetto; wracaj przed nocą.
(Selizetta wychodzi pośpiesznie, pociągając za sobą małą Yssalinę).
SCENA III.
Korytarz w pałacu.
(Meleander spotyka Selizettę, trzymającą za rękę matą Yssalinę).
Meleander. Dokąd idziesz z takim pośpiechem Selizetto?
Selizetta. Nigdzie, Meleandrze... Szukamy miejsca, zabezpieczonego od słońca...
Meleander. To prawda, że kamienie zdają się dzisiaj topnieć w zagłębieniach muru, jak w tyglach, morze jest jak rozpalone jezioro, i nawet odwieczna świeżość lasów jest już tylko świeżością cienia przy drwalni; słońce zaś wygląda jak lew rozwścieczony, który pożera wielkie niebo... Pocałuj mnie, Selizetto, bo twe pocałunki są wszystkiem, co nam pozostaje z rosy porannnej.
Selizetta!Selizetta. Nie, nie mam czasu; gdzieś na mnie czekają; pocałujesz mnie dziś wieczorem...
Meleander. Co ci to, Selizetto?
Selizetta. Ach! to tak mało i tak prędko minęło!..
Meleander. Co mówisz?
Selizetta. Nic, nic... Pocałuj mnie bardzo prędko...
(Całuje go gwałtownie).
Meleander. Ach!... Czuję krew na wargach...
Selizetta. Co?
Meleander. Trochę krwi... Twoje piękne ząbki zraniły mię, Selizetto...
[69] Selizetta. Och! ja jestem małą... jestem małą wilczycą... Czy cię boli, Meleandrze?
Meleander. Przeciwnie... To nic... już przestało.
Selizetta. Och!... ja jestem małą... jestem małą wilczycą... Która godzina?
Meleander. Już blizko południe.
Selizetta. Południe? och! nie mam już czasu... Czekają na mnie, czekają... Żegnaj, mój Meleandrze!...
Meleander. Selizetto, Selizetto! dokąd idziesz?
(Selizetta śpiewa, oddalając się pośpiesznie wraz z małą Yssaliną):
Gdy kochanek wyszedł,
(Cyt!... skrzypnęły drzwi);
Gdy kochanek wyszedł,
Uśmiech w licach lśni...
(Meleander patrzy na oddalającą się, potem wychodzi).
SCENA IV.
Na szczycie wieży.
(Wchodzi Selizetta i mała Yssalina).
Selizetta. Oto jesteśmy na szczycie wieży, Yssalino. Przyszedł czas, gdy trzeba wiedzieć, co zrobić należy... Och! jak jasno na niebie, na ziemi i na morzu! Dlaczego dzień ten piękniejszy, niż wszystkie inne?...
Yssalina. Gdzie on jest, ten ptak zielony?
Selizetta. Jest tam, ale go jeszcze nie widać. Przechylimy się zaraz przez mur, ale patrz naprzód w tę stronę... Widać cały pałac, dziedzińce wewnętrzne, ogrody i lasy... Wszystkie kwiaty rozkwitły nad [70]wodą... Och! trawa dzisiaj tak zielona! Nie mogę odnaleźć Aglaweny.. Och! ale czy widzisz tam Meleandra? On na nią czeka... Schyl się, ukryjmy się; nie trzeba, aby nas tu widział.,. Jest nad brzegiem zbiorników; tam-to obudziłam Aglawenę...
Yssalina. Siostrzyczko, siostrzyczko, patrz tędy. Widzę ogrodnika, który zasiewa jeszcze więcej kwiatów naokoło domu...
Selizetta. Będziesz widziała, jak będą wschodziły i rozchylały kielichy, Yssalino, i zerwiesz je dla mnie... Chodź, chodź, już nie mogę.. Patrzmy tu; widać tylko morze, które jest dalej...
(Przechodzą na drugą stronę wieży).
Ono jest także zbyt piękne!... Nie można znaleźć smutnego zakątka dziś rano. Ono takie piękne, ono takie zielone i takie głębokie, że się traci odwagę... A przytem, moja mała Yssalino, wszystko to nie przeszkodzi mu uśmiechać się aż do wieczora... Czy widzisz te drobne fale przy wybrzeżu?... Mówię ci, nie mogę, nie mogę! Kwiaty i morze mi nie dają.. Nie będę mogła nigdy zrobić tego w dzień...
Yssalina. Och! mewy, siostrzyczko, mewy lecą!... Och! och! jest ich... jest ich dwa tysiące!...
Selizetta. Przybywają wszystkie z drugiego koń ca mórz.. Wyglądają, jakby przynosiły nowiny...
Yssalina. Nie, nie; one przynoszą ryby, siostrzyczko... A małe, które krzyczą w szczelinach murów... mają dzioby tak wielkie, jak one same... Tam, tam, czy widzisz tę dużą, która niesie węgorza?.. Nie widzisz? To tam, tam.. Już go zjadły.. i drugiego także... A dwie nic nie jedzą... Jeszcze... widzisz? Duża nic dla siebie nie zostawiła... Czy to matka, siostrzyczko?
[71] Selizetta. Co ja powiedziałam babuni, Yssalino?
Yssalina. Czemu płaczesz, siostrzyczko?
Selizetta. Ja nie płaczę, Yssalino, ale myślę, myślę.. Czy ja babunię pocałowałam, odchodząc?
Yssalina. Tak, pocałowałaś ją, odchodząc.
Selizetta. Ile razy?
Yssalina. Raz, siostrzyczko; nie miałyśmy czasu...
Selizetta. Zdaje się, że nie byłam czułą...
Yssalina. Śpieszyłyśmy się bardzo, siostrzyczko.
Selizetta. Nie, nie; tak nie mogę... Ona będzie zupełnie sama, Yssalino, i nie będzie mogła nigdy przypomnieć sobie nic innego... Widzisz, kiedy się odchodzi i gdy się nie było czulszą, niż zwykle, oni myślą, że się już nie kochało... Ależ trzeba sądzić całkiem przeciwnie: gdy się kocha za wiele, czuje się obawę, aby nie być zbyt czułą... Prawda, że się wtedy błądzi; bo, cokolwiekby chcieli zrobić, choćby tysiąc lat żyli, nie usłyszą już nigdy nic innego nad to ostatnie słowo, które się wyrzekło... Ja to widziałam sama, gdy matka odeszła... Nie uśmiechnęła się do mnie w chwili ostatniej, i widzę zawsze, że ona się do mnie nie uśmiechnęła... Jakby reszta życia już się nie liczyła... A potem, co ja mówiłam o Aglawenie?... już nie pamiętam... Muszę jeszcze zobaczyć babunię... Innych — to dla nich samych; nie trzeba, aby wiedzieli... Ale ona jest zupełnie sama; i nie dla niej ja wchodzę na wieżę i nie dla niej zejdę... Ty rozumiesz, że to niemożliwe Chodź, chodź, pocałujemy ją jeszcze mocniej...
(Wychodzą).
[72]SCENA V.
Komnata w pałacu.
(Wgłębi Meligrana śpiąca. Wchodzi Selizetta i mała Yssalina).
Selizetta (budząc Meligranę). Babuniu!...
Meligrana. Nakoniec powróciłaś, Selizetto... Długo kazałaś na siebie czekać...
Selizetta. Przebacz mi, babuniu. Zdaje mi się, że nie byłam dość słodką przed chwilą...
Meligrana. Ależ owszem, ależ owszem, moja Selizetto, byłaś bardzo słodka... Cóż się stało? Wydajesz się bardzo wzruszona?...
Selizetta. Nie jestem wzruszona, babuniu, ale czułam potrzebę powiedzenia ci, że cię kocham...
Meligrana. Wiem o tem, Selizetto; dowiodłaś mi tego więcej, niż raz w swem życiu, i nigdy nie wątpiłam o tem...
Selizetta. Tak, babuniu, wiem o tem dobrze; ale ja jeszcze nie wiedziałam o tem..
Meligrana. Przybliż się jeszcze, moje dziecię; wiesz, że nie mogę całować tych, których kocham, bo moje biedne ramiona już mię nie słuchają... Ponieważ całujesz sama, ucałuj mnie owa razy... Wydajesz mi się dziś dziwną, Selizetto... Więc nie wiedziałaś jeszcze, że mię kochasz?
Selizetta. Ależ owszem, ależ owszem, wiedziałam to, ale wie się często tak długo, nie wiedząc... Aż dnia jednego mówi się sobie, że się nie było dobrą, że można było zrobić więcej, i że się nie kochało tak, jak kochać było trzeba... I chciałoby się zacząć nanowo, zanim nie będzie zapóźno... Nie mam ani ojca, ani matki, babuniu, i zapomniałabym, czem jest matka, [73]gdyby ciebie tutaj nie było... Ale ty nie opuściłaś swojej małej Selizetty, i byłam tak szczęśliwa, gdyż wiedziałam, do kogo iść, gdy byłam nieszczęśliwa...
Meligrana. Ależ nie, ależ nie, moja Selizetto; to ty, przeciwnie, nie chciałaś mnie opuścić...
Selizetta. Nie, nie, babuniu... Wiem dobrze, że to ty nie chciałaś odejść.
Meligrana. Jesteś tak poważną dzisiaj, Selizetto, a jednak nie zdaje mi się, abyś była smutna...
Selizetta. Byłam zawsze tak szczęśliwa, babuniu, a teraz dopiero wiem, czem może być szczęście...
Meligrana. Nie dlatego, że je utraciłaś, Selizetto? Selizetta. Przeciwnie; dlatego, że zdaje mi się, żem je znalazła, babuniu.. A ty także, babuniu, byłaś szczęśliwą?
Meligrana. Kiedyż-to, Selizetto?
Selizetta. W pewnym czasie, babuniu...
Meligrana. O jakim czasie mówisz, moje dziecko?
Selizetta. Mówię o czasie całego życia, babuniu...
Meligrana. Miałam złe chwile, jak wszystko, co żyje na ziemi, moje dziecko; ale mogę powiedzieć, że byłam szczęśliwa, bo ty nie opuszczałaś nigdy naszego domu.
Selizetta. Nie trzeba, aby szczęście od tego zależało, babuniu... A więc nie mogłabyś być szczęśliwą, gdyby mnie tu nie było?...
Meligrana. Ty będziesz mogła być szczęśliwą, gdy mnie tu nie będzie, moje dziecko, gdyż pozostanie ci tyle rzeczy, gdy mnie już nie będzie...
Selizetta. Gdybyś mnie nie miała, pozostałaby ci Aglawena, babuniu...
Meligrana. Ona nigdy nie spała na moich kolanach, Selizetto...
[74] Selizetta. Kochaj ją jednak, babuniu...
Meligrana. Kocham ją, bo ty ją kochasz, moje dziecko...
Selizetta. Trzeba ją przedewszystkiem kochać za to, że ona mnie uczyniła szczęśliwą... Ona taka piękna, ona taka piękna, moja babuniu, że od kiedy ją znam w mem sercu, żyję u jej boku ze łzami w oczach...
Meligrana. Jakie twe ręce dzisiaj rozpalone, Selizetto!...
Selizetta. To dlatego, że jestem zbyt szczęśliwa, babuniu...
Meligrana. Kocham cię, moja Selizetto...
Selizetta. Czy zrobiłam ci kiedy przykrość, babuniu?
Meligrana. Nie pamiętam tego, moje dziecko.
Selizetta. Owszem, owszem, musisz sobie przypomnieć... bo robi się zawsze przykrość tym wszystkim, których się kocha... Ale trzebaby mi powiedzieć, kiedy ci zrobiłam największą przykrość?...
Meligrana. Wówczas tylko sprawiałaś mi trochę przykrości, gdy płakałaś; a wtedy to nie było twoją winą.. To wszystko, co pamiętam...
Selizetta. Już mnie więcej nie zobaczysz płaczącą, babuniu...
Meligrana. Widzisz więc, Selizetto, szczęście odchodzi, szczęście przychodzi do ludzi, jak wahadło zegaru, i trzeba płakać, ile można najpóźniej...
Selizetta. Masz słuszność, babuniu; i kiedy szczęście do was powróci, do nich dwojga i do ciebie, moja babuniu — to kiedyś, pewnego wieczoru, zgromadzisz ich przy sobie i potem opowiesz im historyę o pewnej bardzo małej dziewczynce...
[75] Meligrana. Co mówisz, Selizetto?
Selizetta. Nic, nic, babuniu... Myślałam o czasach, kiedy byłam zupełnie mała...
Meligrana. I ja także myślę często o tych czasach, moja córko... Nie byłam jeszcze chora i mogłam cię nosić na rękach, lub iść za tobą. Chodziłaś to tu, to tam, śmiałaś się pośród sal, potem otwierałaś drzwi, krzycząc głosem przerażonym: „Ona idzie, ona idzie, ona tam!” I nie wiedziano, o kim mówiłaś, gdy się tak bałaś; ty tego sama nie wiedziałaś; lecz ja udawałam także wielkie przerażenie i towarzyszyłam ci po przez długie korytarze, aż do ogrodu.. Wszystko to było bez znaczenia i nie miało żadnego celu, moje dziecka, ale się rozumiano wzajemnie i uśmiechano się do siebie dniem i nocą... I tak dzięki tobie, byłam matką po raz drugi, gdy już nie byłam piękna; a będziesz kiedyś wiedziała, że kobietom nie przykrzy się nigdy być matkami, że kołysałyby śmierć samą, gdyby przyszła zasnąć na ich kolanach. Ale wszystko stopniowo przechodzi, Selizetto, i najmniejsi stają się dużymi...
Selizetta. Wiem o tem, babuniu, i cierpienia mijają — także mijają, mijają i odchodzą.. Ale piękność pozostaje i inni stają się szczęśliwi...
Meligrana. Kto ci to powiedział, moje dziecko?
Selizetta To Aglawena mi mówi to wszystko, babuniu...
Meligrana. Jakie twe oczy dzisiaj błyszczące, Selizetto!...
Selizetta (tłumiąc szlochanie). To dlatego, że kocham wszystkich, babuniu...
Meligrana. Zdaje mi się, że płaczesz, moje dziecko?.. Selizetta. Nie, nie, nie płaczę; lub jeśli płaczę, to płaczę z radości...
[76] Meligrana. Pocałuj mnie, Selizetto, pocałuj mnie mocniej i pozostań przy mnie..
Yssalina. Siostrzyczko, chciałabym, żeby mnie także całowali...
Selizetta (odsuwając łagodnie małą Yssalinę). Nie, nie, moja Yssalino, daj mi ją jedną tylko całować dzisiaj... Przyjdzie dzień, w którym z kolei będziesz całowana ty jedna... Żegnaj, babuniu, żegnaj!...
Meligrana. Selizetto! Co się stało?... Dokąd idziesz?
Selizetta (wyrywając się). Żegnaj, babuniu, żegnaj!..
Meligrana. Selizetto, pozostań tu!.. Ja nie chcę... Ja nie chcę, abyś odchodziła...
(Robi próżne wysiłki, aby wstać i wyciągnąć ramię).
Ja nie mogę... Ja nie mogę... Ty widzisz przecie, Selizetto...
Selizetta. Ja także nie mogę, babuniu... Żegnaj, babuniu!... Śpij spokojnie tej nocy i nie miej złych snów... Żegnaj, babuniu, żegnaj!...
(Wychodzi pośpiesznie, pociągając małą Yssalinę za rękę).
Meligrana. Selizetto!... Selizetto!...
(Słychać, jak szlocha cicho wśród rosnącego zmroku).
SCENA VI.
Kurytarz w pałacu.
(Wchodzi Selizetta, trzymając małą Yssalinę za rękę. Spostrzega Aglawenę, która idzie na jej spotkanie i chowa się za jeden z filarów, wspierających sklepienie).
Aglawena (zbliżając się). Czy to ty, Selizetto? Dlaczego się ukrywasz?
Selizetta. Nie wiem dokładnie, Aglaweno... Myślałam, że chciałaś być sama...
[77] Aglawena. Dokąd szłaś, moja Selizetto?... I mała Yssalina tu?... patrzy tak na mnie ukradkiem... Uknułyście jakiś spisek?
Selizetta. Tak; dałam obietnicę, której muszę dotrzymać...
Aglawena. Dokąd pociągasz za sobą Selizettę, Yssalino?
(Yssalina nie odpowiada).
Nie chcesz odpowiadać? A gdybym cię całowała, dopóki mi nie powiesz?...
Selizetta. Och! ona tak umie dochować tajemnicy, jak dorosła osoba...
Aglawena. Nie wiem, czy to z powodu zapadającego wieczoru, ale wydajesz się bardzo bladą, Selizetto...
Selizetta. Chciałabym cię pocałować, Aglaweno.
(Całują się długo).
Aglawena. Och! jakie usta twe są dobre i słodkie tego wieczoru, Selizetto!...
Selizetta. I twoje również, Aglaweno... Jestem znacznie szczęśliwsza... Siła spoczywa na twoich... wargach..
Aglawena. Wydajesz się rozjaśniona, jak mała ampalampa, Selizetto..
Selizetta. Czy nie widziałaś babuni?
Aglawena. Nie; mam ją zobaczyć?
Selizetta. Nie, nie, to niepotrzebne; ona śpi w tej chwili... Czy szukałaś Meleandra?
Aglawena. Tak; a ty, Selizetto?
Selizetta. Pocałuj go odemnie, gdy go zobaczysz... Jestem szczęśliwa, myśląc, że to ty go całujesz, gdy mnie niema... Kocham was tak, że byłabym zazdrosną, gdyby nie całował nikogo...
[78] Aglawena. To ty, Selizetto, stajesz się najpiękniejszą...
Selizetta. Och! to przychodzi tak łatwo, Aglaweno, gdy wie.,. Ale czy nie widzisz, że Yssalina się niecierpliwi i ciągnie mnie za rękę?.. Żegnam cię, moja Aglaweno, zobaczysz mnie później..
( Wychodzi wraz z małą Yssaliną i słychać, jak śpiewa, oddalając się stopniowo).
Lecz gdy wrócił znów,
(Jakiż z lampą kram!...)
Lecz gdy wrócił znów,
Inna była tam...
I ujrzałam.. ach! ach!
(Śpiew urywa się nagle i Aglawena wychodzi).
SCENA VII.
Na szczycie wieży.
( Wchodzi Selizetta i mała Yssalina).
Selizetta. A teraz już czas, moja mała Yssalino; już nie zejdę, aby się uśmiechnąć jeszcze raz do nich... Zimno na wieży i wiatr północny każę tego wieczoru lśnić falom morskim... Nie widać już kwiatów, nie słychać już ludzi, i wszystko daleko smutniejsze, niż zrana...
Yssalina. A ptak? Gdzie on jest, siostrzyczko?
Selizetta. Trzeba czekać, by słońce zeszło na samo dno morza, i aby wszelka światłość zginęła na [79]widnokręgu, bo on się boi światła; a on i słońce jeszcze się nigdy nie spotkali...
Yssalina. A jeśli będą gwiazdy, siostrzyczko?
Selizetta. A jeśli będą gwiazdy?...
(Patrząc na niebo).
Niema jeszcze gwiazd na niebie, ale wkrótce już przebiją je zewsząd, trzeba się śpieszyć, bo gdy one będą, to będzie jeszcze straszniej...
Yssalina. Zimno mi bardzo, siostrzyczko...
Selizetta. Usiądźmy tu, przy murze, on nas zasłoni od wiatru. Poczekamy, aż zagaśnie na morzu ostatnia czerwona smuga... Widzisz, jak słońce pogrąża się powoli? Gdy go już nie będzie, pójdę zobaczyć... Daj mi cię owjnąć moją białę szarfą, ona mi już niepotrzebna...
Yssalina. Ty mnie całujesz za mocno, siostrzyczko!..
Selizetta. To dlatego, że jestem zbyt szczęśliwa Yssalino. Nie byłam nigdy tak szczęśliwa, jak dzisiaj... Ale przypatrz mi się dobrze... Czy nie jestem piękniejsza, niż dawniej? Uśmiecham się i uśmiecham — czuję to... A ty — nie uśmiechniesz się do mnie?
Yssalina. Nie. Ty zaprędko mówisz, siostrzyczko...
Selizetta. Czy ja prędko mówię?... To dlatego, że mi pilno..
Yssalina. Tak, a przytem rozrywasz wszystkie moje kwiaty...
Selizetta. Jakie kwiaty? Och! czy te? Zapomniałam, że one są twoje..
Yssalina. Ja nie chcę, abyś płakała, siostrzyczko..
[80] Selizetta. Ależ ja nie plączę, moja mała Yssalino... Ale przedewszystkiem nie trzeba sobie wyobrażać.. To z powodu ciągłego śmiechu wyglądam, jak gdybym płakała...
Yssalina. A więc dlaczego twoje oczy tak robię, jakby płakały?...
Selizetta. Nie mogę wiedzieć o wszystkiem, co robią nasze oczy... Ale zapamiętaj to sobie: jeśli powiesz komu, że wydawałam się smutna, to ściągniesz długą karę...
Yssalina. Dlaczego?
Selizetta. Dla powodów, o których się kiedyś dowiesz... A potem nie trzeba mnie tak ciągle pytać. Ty jesteś tylko czemś bardzo maleńkiem, które nie może jeszcze zrozumieć tego, co inni rozumieją... Ja także nie rozumiałam w twoim wieku i nawet przez długi czas potem... Robię to i owo, i wcale najważniejszem nie jest to, co ty widzisz... Widzisz, moja mała Yssalino, ja tego nie mogę powiedzieć, a jednak takbym potrzebowała to komuś powiedzieć, bo to tak smutno, gdy się jest jedyną, która wie...
Yssalina. Już prawie nie widać słońca, siostrzyczko...
Selizetta. Poczekaj, poczekaj jeszcze, moja mała Yssalino, gdyż inna rzecz się zbliża, w miarę, jak ono się oddala, i widzisz w niej daleko jaśniej w miarę, jak się zbliża... Już nie wiem, czy dobrze zrobiłam, prowadząc cię na tę wieżę, a jednak trzeba było, aby tu ktoś przyszedł, bo są tacy, którzy będą chcieli wiedzieć wszystko, i którzy będą szczęśliwi, byle tylko nie wiedzieli... Teraz, mała siostrzyczko, ty nie rozumiesz wszystkiego, co ja do ciebie mówię... Tak, lecz [81]dzień nadejdzie, gdy będziesz rozumiała wszystko i gdy zobaczysz wszystko, czego teraz, patrząc, nie widzisz... Będziesz wtedy smutna i nie będziesz mogła zapomnieć tego, co twoje oczy wkrótce zobaczą... A jednak, czy nie trzeba, abyś ty patrzała, nie rozumiejąc, po to, aby inni nie rozumieli także? Ale nie będziesz mogła nie płakać, gdy dorośniesz, i to zacięży może na twojem życiu... I dlatego to proszę, abyś mi wybaczyła dzisiaj, nie rozumiejąc, bo wszystko to przecierpisz później, gdy zrozumiesz zbyt dobrze...
Yssalina. Trzody wracają, siostrzyczko...
Selizetta. I jutro trzody będą także wracały, Yssalino.
Yssalina. Tak, siostrzyczko...
Selizetta. I jutro kwiaty będą także kwitły...
Yssalina. Tak, tak, siostrzyczko...
Selizetta. I czemuż trzeba, by młodz...
Yssalina. Już tylko mały pasek czerwony, siostrzyczko...
Selizetta. Masz słuszność; już czas... Ty sama mię naglisz. I gwiazdy się już także niecierpliwią... Żegnaj, moja Yssalino, jestem bardzo szczęśliwa...
Yssalina. I ja, siostrzyczko... Śpiesz się, gwiazdy zaraz nadejdą...
Selizetta. Nie bój się, Yssalino; one mnie już nie zobaczą... Wstań, usiądź w tym kącie i daj, abym mocniej zawiązała szarfę na twych piersiach, bo wiatr jest bardzo chłodny... Czy mnie naprawdę kochałaś?... Nie, nic nie odpowiadaj... Wiem o tem, wiem o tem... Przysunę tu te cztery duże kamienie, abyś nie mogła się zbliżyć do wielkiego toworuotworu — gdzie ja się [82]przechylę. Nie bój się, jeśli mnie nie będziesz widziała; to dlatego, że musiałam zejść i innej strony... Nie czekaj i zejdź sama po kamiennych schodach... Nie zbliżaj się zwłaszcza do tego muru, aby zobaczyć, co ja robię... Nicbyś nie zobaczyła i byłabyś ukaraną... Będę na ciebie czekała na dole... POcałuj mnie, Yssalino.. Powiedz babuni...
Yssalina. Co jej powiedzieć, siostrzyczko?...
Selizetta. Nic, nic... Myślałam, że coś zapomniałam...
(Zbliża się do zniszczonego muru od strony morza i pochyla się).
Och!... morze wygada tak zimne i głębokie!...
Yssalina. Siostrzyczko!...
Selizetta. On jest tam, widzę go... Nie ruszaj się...
Yssalina. Gdzie on jest?...
Selizetta. Czekaj.... Czekaj... Trzeba się jeszcze bardziej przechylić!... Yssalino! Yssalino!... Kamienie się usuwają!... Padam... Och!..
(Część muru się usuwa. Słychać szmer spadającego ciała i słaby krzyk trwogi. Potem długie milczenie).
Yssalina (wstaje, zalana łzami). Siostrzyczko!... Siostrzyczko!... Gdzie jesteś?... Ja się boję, siostrzyczko!
(Szlocha samotna na szczycie wieży).