<<< Dane tekstu >>>
Autor Bronisława Ostrowska
Tytuł Na niby
Pochodzenie Narodziny bajki – obrazki sceniczne
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1923
Druk Drukarnia M. Arcta
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator de Witt
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



II.
NA NIBY.


Z dwóch stron sceny, każde przy dziecinnym stoliczku, — śpią Hala i Staś. Przed Halą ogromna szpulka, iglica, naparstek i nożyce. Przed Stasiem butla kleju i wielki pędzel.
W głębi ubrana choinka.
W pewnej chwili z poza choinki wysuwa się na zwiady małpa na gumie. Z drugiej strony choinki bada ostrożnie sytuację pluszowy niedźwiadek — Miś. Sprawdziwszy sen dzieci, wyprowadzają każde ze swej strony choinki szereg zabawek.
Za małpą idzie generał, dalej książka. Za Misiem koń na kiju i trąbka. Każde ma swój charakterystyczny, stale zachowywany marjonetkowy ruch.
Ustawiają się po obu stronach, opuszczając swe miejsca tylko dla wygłaszania przemów i biegu akcji.

Trąbka.  Jestem trąbka trata rata!
Jestem trąbka trata rata!
Trąbię w cztery strony świata!
Trąbię w cztery strony Świata!
Odkąd mię nadepnął Stacho
Kachu kachu! kachu kachu!
Tak mi źle z tą wgiętą blachą!
Kachu kachu! kachu kachu!

Małpa.  Kachu kachu! kachu kachu!
A to się najadłam strachu!
Trara rara! trara rara!
Tyś nie trąbka a fujara!

Trąbka.  Nie przeszkadzaj! Marsz do kąta!
Jak to się też w sznurach pląta!
Marsz! bo huknę ci do ucha,
Że do śmierci będziesz głucha.

Małpa.  Ha ha ha! trąb już, trąb!
Już ja wezmę cię na ząb!


Trąbka.  Ogłaszam wszem wokoło
Radosny wielce dzień!
Witajmy go wesoło.
Wszyscy się cieszmy zeń!
Oj, niedobry, brzydki Stachu.
Kachu kachu!

Małpa.  Kachu kachu!

Trąbka.  Znacie wszyscy pajaca,
Co koziołki wywraca,
Idzie naprzód i wraca.
I tę miłą laleczkę,
Co ma brudną wstążeczkę
I zezuje troszeczkę.
Pajac z lalką się żeni.
Dawno są narzeczeni.
Dzisiaj ślub los ich zmieni.
Wszystkich was proszę z nami
Do orszaku parami!
A otóż młodzi sami.
Jestem trąbka; trata rata!
Trąbię w cztery strony świata!
Wiwat młodzi! Tramta drata!

Przy wiwacie ogólnym pojawiają się — z jednej strony choinki Pajac w ubraniu pierrota z wysoką czapką z dzwonkiem z metalowemi krążkami u rąk, z drugiej lalka w jasnej sukience z potarganą peruczką i obtłuczonemi palcami u zaciśniętych piąstek.

Pajac.   Witajże, panno młoda!

Lalka.   Witajże, panie młody!

Pajac.   Olśniewa twa uroda!

Lalka.   Tyś też wielkiej urody!

Pajac.  Innego byłaś zdania
Za pierwszego spotkania,
Choć piękniejszym był wtedy,
Kazałaś czekać tyle!
Przeżyłem tyle biedy,
Aby zdobyć tę chwilę.

Lalka.  Nad miaręm pyszna była,
Że miałam główkę trwałą,
Główka została miła.
Lecz cóż z resztą się stało!

Pajac.  Zgoda, rzekłaś mi czule,
Lecz przetrwaj dwa tygodnie!
Przetrwałem. Dziś trzy króle!
Wszystko kończy się godnie.

Lalka.  Mój pajacu kochany!

  Moja lalko serdeczna!
Trochęm już połamany.


Lalka.  Ha! jam także nie wieczna.

Pajac.  Pamiętasz w dzień wigilji
Pod choinką ubraną
Jakeśmy się cieszyli,
Gdy nas obok stawiano.
W blasku jarzących świeczek,
Sięgających do pował,
Jam upadł i całował
Twój złocony trzewiczek.

Lalka.  Mój pajacu poczciwy!

Pajac.  Moja lalko kochana!
Twójem ci, pókim żywy!

Lalka.  Jam ci także oddana.

Pajac.  Tak cię kocham! tak lubię!
Niech już raz cię poślubię!

Śpieszmy! Ołtarz klockowy
Na ślub czeka gotowy.

Książka.  Co, pajacu! Tak poprostu!
Ładny ślub tak prosto z mostu!
Zapominasz o obrządku!
Wszystko musi być w porządku,
Odpowiednio randze swojej:
Taki ślub, jak w bajce stoi.


Lalka.  Ach, jak w bajce! Ach, koniecznie!
Ach, tak cieszę się serdecznie!

Pajac.  Tak to ślicznie! to wspaniale…
Ale…

Lalka.  Patrzcie! już ma ale!
Żadnych ale! Co chcesz rób,
Lecz ja chcę mieć z bajki ślub!
I z karetą, i ze świtą,
I z godnością należytą.

Pajac.  Słusznie! zgoda! tylko jak,
Kiedy tu wszystkiego brak!

Małpa.  Trudno! szkoda gadać wiele:
Jak wesele — to wesele!

Lalka.  Oczywiście! Czyż się godzi,
By szli pieszo państwo młodzi?
Ślub piechotą? Za nic w świecie!
Zawsze jedzie się w karecie.

Pajac.  Moja droga, lecz niestety!
My nie mamy tu karety…
Zresztą patrz — toć ołtarz tuż.
Raz dwa trzy! i tuśmy już.

Lalka.  Nie, ja nie chcę! to tak miło,
Żeby tak jak w bajce było!

Pajac.  Ależ zrozum, moje złoto!

Lalka.  Nie, ja nie chcę iść piechotą!
Nie, wolę panieński grób,
Niż piechotą iść na ślub!

Pajac.  Moja droga, nie strasz-że mnie!
Łamię głowę nadaremnie!
Widzisz, książko, coś zrobiła!
Znajdźże radę, moja miła!


Książka.  Poczekajcie! jest baśń taka,
Że on wziął ją na rumaka
I jechali konno w gaj:
Patataj! patataj!

Lalka.  Ach to ślicznie! klaszczmy w dłoń!
Gdzież jest koń? Gdzież jest koń?

Pajac.  Dalej, trąbko! tęgo graj!
Bywaj, koniu! Patataj!

Trąbka.  Trata rata! trutu tu!
Niechaj koń zajeżdża tu!
Dalej, koniu! dalej, siwku!
Wierny siwku, złotogrzywku!
Podkówkami iskry krzesz!
Państwa młodych na grzbiet bierz!

Koń.  Ihahahaha! niestety!
Mego grzbietu niema już,
Posiekał go Stasia nóż
Na kotlety, na kotlety!

Małpa.  Biedny Stach, a to ci wpadł!
Któżby papier maché jadł!

Trąbka.  A ty małpo niegodziwa!
Z cudzej krzywdy się wyśmiewa!

Pajac.  Biedny koniu, co za cios!

Wszyscy.  Straszny los! Straszny los!

Koń.  Miałem Stacha nosić w bój
Z wielkim chrzęstem srebrnych zbrój!
Miałem być rycerski koń,
Co parskając gna przez błoń!

Trąbka.  Miałam trąbić trata rata
Na wojenkę w kraje świata.


Małpa.  Kachu kachu! kachu kachu!
Wrogi giną już od strachu.

Koń.  Ale cóż! Ale cóż!
Kij mi tylko został już.

Lalka.  To nie szkodzi! O kij chodzi!
Byle nie szli państwo młodzi!

Pajac.  Zresztą patrz! to blisko jest.
Chodzi tylko o ten gest.

Książka.  Co! a podróż gdzie na gody
Nie! nie można jechać wprost!
Zawsze jedzie się przez most!
Jakieś pola… Jakieś wody…
Zawsze jedzie się przez bór,
Gdzie się czai leśny stwór…

W każdej baśni, widzisz, zawsze
Są przygody jak najkrwawsze.

Lalka.  Ach, to ja się będę bać!
Jak to będzie, książko, radź!

Miś.  Już się nie bój, moja lalko!
Już się nie strasz krwawą walką!
Gdy potwora trza wam dziś,
To ja służę: znasz mię, — Miś!
Ja cię porwę w tej podróży,
Niech i Miś się czemś przysłuży.

Małpa.  Za nim kwęk! przed nim brzdęk!
A we środku trocin pęk!


Lalka.  Ej nie, Misiu! dzięki szczerze
I niech cię to nie obraża
Lecz ty jesteś chore zwierzę!
Tobie trza — weterynarza…

Miś.  Tak, to jest straszne! Hala nieczuła
Ostrzem nożyczek brzuch mi rozpruła.
Zeszyć jej każą, ale nie słucha,
A mnie trociny wciąż lecą z brzucha.

Książka.  To nie szkodzi! Będzie ślad,
Aby nań obrońca wpadł,
Tak jak w baśni o paluszku,
Co wciąż rzucał po kamuszku.

Lalka.  No to dobrze. Daruj że mi!
Lecz tymczasem, mój jedyny,
Trzymaj jakoś te trociny,
Patrz, co śmiecia już na ziemi!

Miś.  Ha, cóż robić! sukno drze się!
Pójdę lepiej czekać w lesie.
A wy tutaj przez ten czas
Jak baśń skończyć, radźcie wraz.

Pajac.  Ach, jak skończyć! ach, jak dalej!
Byśmy prędko się pobrali!

Książka.  Ależ dobrze, mój pajacu,
Nie zostaniesz sam na placu,
Są gdzieś w baśni na obrazku
Wojska z wodzem w złotym kasku.
Więc gdy sam się boisz w borze,
Niech generał ci pomoże.

Lalka.  Doskonale! doskonale
Ty nas zbawisz, generale!


Generał.  Ja was zbawić! Czyś nie wstyd?
Mój jest gorszy los, niż twój!
Myśmy mieli iść na bój.
Z dźwiękiem lanc i z szumem kit
I jużbyśmy do tej chwili
Wszystkich wrogów zwyciężyli,
Lecz niedobry, brzydki Stach
Broń nam zabrał, wdeptał w piach!

Pajac.  To jest straszne, generale,
To jest straszny, straszny los!
Ja rozumiem doskonale
Patrz, mnie też się kiwa nos…
Ale, widzisz, tutaj dziś
Owym smokiem będzie Miś,
Broni nie trza, bez ochyby,
Przecież wszystko to na niby.
To tak tylko się zrobiło,
Żeby tak jak w bajce było.

Generał.  Ach na niby! Tak i mów!
I Szkoda tylu próżnych słów.
W takim razie choćby wnet!
Wygarbuję wymogom grzbiet.

Pajac.  No! więc bajka cała już.
Dość ci, lalko? Radaś? cóż?

Lalka.  Bardzom rada! Bardzom rada!
Wszystko będzie, jak wypada!

Trąbka.  No więc w dragę! w drogę czas,
Trąbię na was! Wołam was!


Książka.  Jedźcież sobie tedy, a my
Na was tutaj poczekamy,
W takich razach młoda para
Zawsze samą być się stara.

Pajac i lalka wsiadają na kij konia i objeżdżają scenę wkoło.

Lalka.  Ajajaj! Ajajaj!

Pajac.  Patataj! Patataj!

Trąbka.  Trata rata! Trutu tu!
Państwo młodzi jadą tu!

Lalka.  Ajajaj! Ajajaj!

Pajac.  Patataj! Patataj!

Miś.  Jestem głodny, jestem zły,
Zjem was teraz! Myyy!

Lalka.  Olaboga, koniu, rżyj!
Trąbko trąb! Pajacu, bij!

Miś.  Święty Boże nie pomoże,
Musisz ze mną zostać w borze!

Porywa lalkę i ucieka. Siadają oboje z boku, na przodzie sceny.

Pajac.  Ach, nieszczęsny ja sierota!
Moja lalka! moja złota!
Trąbko! zagrajże werbunek,
Niech gna wojsko na ratunek!

Trąbka.  Trata rata! trata tam!
Chwytaj broń! pobudkę gram!
Śpiesz na bój! Śpiesz na łup!
Tup! tup! tup! Tup! tup! tup!

Generał.  Do mnie, wiara! Słysz! czuj duch!
Czy mnie myli stary słuch!

To pobudka! Saperlotte!
Raz dwa trzy! W prawo zwrot!

Pajac.  Generale! ratuj! ach!
Wszak ty nie wiesz, co to strach!
Już jechaliśmy na ślub
Po skończeniu długich prób,
Aż tu w borze! w głuchym borze,
Gdzie stał potwór przy potworze,
Wypadł straszny, wielki smok
I z mą lubą uciekł wskok.
Jąłem grozić, jąłem gonić,
Lecz nie mogłem jej obronić!
Na rycerski honor twój
Lećmy szukać, gdzie ten zbój!

Generał.  Co? zbój! smok! pod okiem mnie
Twoją lubą porwać śmie?!
Ha! lecz ufaj sile mej,
Wytropimy go wśród kniej!
Srogo pomścim los waszeci:
W prawo zwrot! Naprzód, dzieci!

Szukają. ze śladami.

I tu był! I tu był!
Widzisz Ślady — złoty pył…
Czy on tu, czy on tam,
Już nie ujdzie długo nam.

Znajdują Misia i lalkę na przodzie sceny.

Tuś mi, zwierzu! tuś mi, smoku!
Bierz go z przodu! bierz go z boku!

Lalka.  Ach! ratujcie, rycerze!
Pożera mię to zwierzę!

Miś.  To na niby, moi mili!
Żebyście mię nie skrzywdzili!

Wszędzie dobrze, wszędziem zuch!
Moi drodzy, lecz nie w brzuch!

Pada.

Trąbka.  Już on poległ! już on trup!
Jedźcież dalej, będzie ślub!

Lalka.  Nie, ja nie chcę go zostawić!
On się musi dalej bawić!

Książka.  Więc go wskrzeście dla obrony,
I niech będzie oswojony!
Przywiążcież go do rumaka,
Bo jest także bajka taka!

Pajac.  Dalej, koniu! do dom gnaj!
Patataj! Patataj!

Przyjeżdżają.

Wszyscy.  Niech nam żyje młoda para!

Trąbka.  Trata rata! Trata rara!

Oczekiwanie, cisza, konsternacja.

Pajac.  No i co? Dalej jak?
Czegoś brak!

Książka.  Księdza brak.

Lalka.  Ach! ach! słucham cała drżąc,
Prawda, że być musi ksiądz.
Ach, już czuję! ach, już czuję,
Że tu wszystko się zepsuje!

Pajac.  No więc cóż! No więc cóż!
Nie! ja żyć nie mogę już.

Rozpacza.

Lalka.  Mój pajacu, nie płacz, proszę!
Ja też wiele smutków znoszę!

Już opanuj się koniecznie,
Bo tak płakać niebezpiecznie!
Jeszcze co zepsujesz w sobie
I co ja bez ciebie zrobię!

Pajac.  Już nie płaczę, tylko myślę:
Ślub. Albo się topię w Wiśle.

Lalka.  Ojejej! W Wiśle aż!
Jaką ty odwagę masz!

Miś.  No i poco zachód cały!
Żeście też nie pomyślały!

Małpa.  Ja dam radę. W tym momencie!
Wy się tu i tak pożeńcie!
Skub! skub! skub!
Ja dam wam ślub!

Miś.  Też coś! Żeś jeszcze cała,
Toś już tak pohardziała?
Skądże ty masz być księdzem!
Nie skub, bo cię przepędzę!

Trąbka.  Jeszcze żeby mnie padł los,
Mam przynajmniej piękny głos.

Książka.  Poczekajcie. Było coś,
Że za księdza ślub dał ktoś,
Ale już nie pomnę jak,
Bo tej karty we mnie brak.

Pajac.  To wybierzmy, kto się nada!
Mądra rada! dobra rada!

Miś.  Że to małpa na gumie,
A też poradzić umie.

Małpa.  Bom mędrsza niż ty, kumie!


Pajac.  Prędko! nie na kłótnie czas!
Któż tu najgodniejszy z nas?

Małpa.  Hihihi! Hihihi!
Pewnie ja! Pewnie ty!

Miś.  Sio, ty głupia? Idź! a sio!
Całe życie w głowie pstro.

Pajac.  Ha, gdybym ja wybierał
Ze wszystkich nas najszczerzej,
To ślub dałby generał
Od cynowych żołnierzy.

Miś.  Tak! On Się najlepiej wyda:
Taki godny inwalida.

Lalka.  Tak! niech zbawca i obrońca
Doprowadzi rzecz do końca.

Małpa.  Lepiej ja! lepiej ja!
Ja pożenię was raz dwa!
Cóż, że ktoś tam wyższy rangą,
Gdy ja piękniej tańczę tango.

Pajac.  Cicho, małpo! Odejdź precz.
Ślub to jest poważna rzecz.
Zwróćmyż się do generała
I niech skończy się rzecz cała.

Pajac i lalka.  Korną prośbę przynosim
Waszej przewaleczności,
Pomóż naszej miłości,
O ślub serdecznie prosim.
Zmień nas w męża i żonę,
Daj szczęście upragnione.


Generał.  Całe życie na świecie
Jam nie ksiądz a generał,
Ale kiedy tak chcecie,
Nie będę się upierał.
Gdzie obrączki? gdzie stuła?
Gdzie kropidło się tuła?

Lalka.  Są kółeczka miedziane
Od podartych firanek,
Jest stuła, welon, wianek
I gałązki ruciane.

Pajac.   Klęknijmyż na dywanie.
Śpiesz się, moje kochanie!

Generał.  Dobrze! A wy z orszaku!
Cóż tak jak żołnierz z braku?
Formuj front! szykuj pary
Cicho! co tam za gwary?
Subordynacja, panie!
Klękać w rząd na dywanie!

Podają wszystkie przybory; zabawki klękają parami po obu stronach pajaca i lalki; generałowi podsunięto stołek.

Generał.  Lalko, jak się nazywasz!

Lalka.  Helena Beatrycza.

Generał.   A ty, co wciąż się kiwasz,
Wesołego oblicza?

Pajac.  Jestem Pierrot-Wesołek.

Generał.  Hej! obrączki, milicja!
Teraz wlezę na stołek…

Próbuje

Baczność! oj! zła pozycja!
Heleno Beatrycze,
Chcesz Wesołka za męża?


Lalka.  Zdawna tak sobie życzę.
Miłość wszystko zwycięża.

Generał.  A ty, miły Pierrocie,
Czy chcesz lalkę za żonę?

Pajac.  Ginę bez niej w tęsknocie!
Serce moje wyśnione!

Generał.  Powtarzajcież oboje:

Pajac i lalka powtarzają każdy wiersz przysięgi:

„Przysięgamy na wróżkę.
„Wzajem wspierać druh drużkę
„Przez dziecinne pokoje
„Aż do śmierci na strychu.
Cóż! płaczecie pocichu?
Teraz podajcie rączki,
A stułą je opaszę
I nałożę obrączki
Na oba palce wasze.

Ujmuje ręce młodej pary. Panna młoda mdleje.

Wszyscy.  Co to jest? Lalka mdleje!
Baczność! Co to się dzieje?

Generał.  Ach! rozumiem już! Lalce
Patrzcie, u rączek obu
Poutrącano palce.
Na to niema sposobu.

Lalka.  Ach! czyliż to być może!
Dlatego, żem jest ranną,
Mam zostać starą panną!
O mój Boże! Mój Boże!
Złamane moje życie!
Stłuczcie mnie! czy słyszycie!


Pajac.  Ależ nie! Bądź spokojna!
Generał coś poradzi,
On sam wie, co to wojna,
Brak palców nas nie zwadzi!..

Generał.  Ha, radbym z duszy serca,
Lecz cóż mogę w tej sprawie:
Nie ja byłem morderca,
Nie ja się też naprawię.
Jak nie włożysz pierścionka,
Nie możesz być małżonka.

Odchodzi.

Lalka.  Ach, pajacu kochany!

Pajac.  Ach, laleczko jedyna!

Lalka.  Nieszczęśliwa godzina!
Cały ślub zmarnowany!

Rozpacz ogólna.

Książka.  Poczekajcie! Boże mój!
Był gdzieś w baśni żywy zdrój.
Było takie źródło życia,
Co chroniło od rozbicia.
Taki zdrój zaczarowany,
Który goił wszystkie rany…

Pajac.  Wiem, że było! Ojojoj!
Jakże się to zwało?

Lalka.  Klej.

Pajac.  Tak. To płynie z flakonika,
Zwie się Gumma Arabica.

Książka.  Nie pamiętam. Moja karta
Na ten miejscu jest przedarta.
Ale jedno wiem na pewno:
Tam królewicz szedł z królewną

I z nich dobre wody te
Zmyły wszystkie czary złe.

Pajac.  Bardzo pięknie! Ale cóż?
Przy tem źródle Staś jest stróż,
A więc niema i nadziei,
Jeśli on nas nie poklei.

Miś.  Tak, bez dzieci nic się nie da,
A te śpią. Ot tobie bieda!

Pajac.  A choć nawet się obudzą,
Czy się wzruszą biedą cudzą?
Czy nas skleją, czy naprawią,
Czy nazawsze tak zostawią
Lub na domiar losów złych
Wyprowadzą gdzieś na strych…

Książka.  Przez trzeszcząca ciemne stopnie…

Lalka.  Ach, nie mówcie tak okropnie!
Ach, nie mówcie, miłe moje,
Bo ja się tak strasznie boję!

Generał.  Nie pomoże żaden strach,
Musi nas pokleić Stach.

Miś.  Musi skleić. Na to zgoda.
Lecz na smutki zdrowia szkoda.

Małpa.  Książko, rusz konceptem z kart.
Dobry żart tynfa wart.

Książka.  Samam z żalu ledwo żywa.
Bajka stała się straszliwa!

Cisza.

Miś.  A ja tak i nie pojmuję,
Co was tutaj tak przejmuje.
Przecież wszystkie nasze sprawy

Są właściwie dla zabawy.
Wstyd zabawkom w łzach czas trawić,
Nasz los bawić! Tylko bawić!

Wszyscy.  Co on mówi! Wielkie nieba!
Prawda! martwić się nie trzeba!

Książka.  Ha, jak ma być bez zmartwienia,
To rzecz z gruntu się odmienia.

Miś.  Ja wam radzę, panie młody,
Dziś na zapas sprawić gody,
Bo wszak dobrze wszyscy wiecie
Te najprostszą rzecz na świecie,
Że potańczyć w dobry czas
Lepiej razy dwa — niż raz!

Małpa.  Brawo! Racja oczywista!
Kiep z okazji nie korzysta.

Lalka.  Panie młody…

Pajac.  Panno młoda!
Zgoda?

Lalka.  Pewnie, że już zgoda.

Książka.  Oczywiście z tą nadzieją,
Że gdy dzieci was pokleją,
W końcu tylu próżnych prób
Zrobim już porządny ślub.

Lalka.  I z karetą, i ze świtą,
I z godnością należytą!

Małpa.  No! a teraz w krąg choinki;
Inki, pinki, lodominki,
En gras, koperwas,
A ty, Misiu, dalej w las!

Małpa wyliczała zabawki, kto poprowadzi taniec. Wypadło na Misia, który też kieruje korowodem dokoła choinki.

Miś.  Dalej wkoło!

Wszyscy.  Dalej wkoło,
A radośnie, a wesoło!

Generał.  Hajże wkoło!

Wszyscy.  Hajże hej!

Pajac.  Wiwat cacka!

Lalka.  Wiwat klej!

Trąbka.  Wiwat młodzi!

Wszyscy.  Wiwat dzieci!

Książka.  Wiwat sen, co w baśń się kleci!

Miś.  A czy śni się, czy nie śni się,
Kochajmy się!

Wszyscy.  Kochajmy się!

Trąbka.  Dalej wkoło!

Wszyscy.  Dalej wkoło!
A radośnie! A wesoło!

Zbudzone wiwatami korowodu dzieci zwolna podnoszą głowy. Budzą się.

Generał.  Baczność! Dzieci się zbudziły.

Książka.  Czas nam zmaleć!

Koń.  Wio — co siły!

Cały korowód w popłochu niknie kolejno za choinką. Podczas ucieczki z poza sceny dochodzą jeszcze ostatnie słowa.

Pajac.  Ojejej!


Lalka.  Ojejej!

Wszyscy.  Pamiętajcie: Klej! klej! klej!

Obudzone dzieci patrzą chwilę w oszołomieniu za zabawkami, potem wzajem na siebie. Zrywają się, biegną za choinkę szukać. Wracają z pustemi rękami. Znów patrzą w zdumieniu na siebie i biegną jednocześnie pod choinkę, gdzie znajdują leżące małe, zwykłe zabawki. Niosą je na swoje stoliki i zabierają się gwałtownie do pracy, Hala nawleka olbrzymią iglicę niezmiernie długą nicią i zaczyna zeszywać Misia. Staś macza ogromny pędzel w butli z klejem i przylepia palce lalki.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bronisława Ostrowska.