Z dwóch stron sceny, każde przy dziecinnym stoliczku, — śpią Hala i Staś. Przed Halą ogromna szpulka, iglica, naparstek i nożyce. Przed Stasiem butla kleju i wielki pędzel.
W głębi ubrana choinka.
W pewnej chwili z poza choinki wysuwa się na zwiady małpa na gumie. Z drugiej strony choinki bada ostrożnie sytuację pluszowy niedźwiadek — Miś. Sprawdziwszy sen dzieci, wyprowadzają każde ze swej strony choinki szereg zabawek.
Za małpą idzie generał, dalej książka. Za Misiem koń na kiju i trąbka. Każde ma swój charakterystyczny, stale zachowywany marjonetkowy ruch.
Ustawiają się po obu stronach, opuszczając swe miejsca tylko dla wygłaszania przemów i biegu akcji.
Trąbka.Jestem trąbka trata rata!
Jestem trąbka trata rata!
Trąbię w cztery strony świata!
Trąbię w cztery strony Świata!
Odkąd mię nadepnął Stacho
Kachu kachu! kachu kachu!
Tak mi źle z tą wgiętą blachą!
Kachu kachu! kachu kachu!
Małpa.Kachu kachu! kachu kachu!
A to się najadłam strachu!
Trara rara! trara rara!
Tyś nie trąbka a fujara!
Trąbka.Nie przeszkadzaj! Marsz do kąta!
Jak to się też w sznurach pląta!
Marsz! bo huknę ci do ucha,
Że do śmierci będziesz głucha.
Małpa.Ha ha ha! trąb już, trąb!
Już ja wezmę cię na ząb!
Trąbka.Ogłaszam wszem wokoło
Radosny wielce dzień!
Witajmy go wesoło.
Wszyscy się cieszmy zeń!
Oj, niedobry, brzydki Stachu.
Kachu kachu!
Małpa.Kachu kachu!
Trąbka.Znacie wszyscy pajaca,
Co koziołki wywraca,
Idzie naprzód i wraca. I tę miłą laleczkę, Co ma brudną wstążeczkę I zezuje troszeczkę.
Pajac z lalką się żeni.
Dawno są narzeczeni.
Dzisiaj ślub los ich zmieni. Wszystkich was proszę z nami Do orszaku parami! A otóż młodzi sami.
Jestem trąbka; trata rata!
Trąbię w cztery strony świata!
Wiwat młodzi! Tramta drata!
Przy wiwacie ogólnym pojawiają się — z jednej strony choinki Pajac w ubraniu pierrota z wysoką czapką z dzwonkiem z metalowemi krążkami u rąk, z drugiej lalka w jasnej sukience z potarganą peruczką i obtłuczonemi palcami u zaciśniętych piąstek.
Pajac.Pamiętasz w dzień wigilji
Pod choinką ubraną
Jakeśmy się cieszyli,
Gdy nas obok stawiano.
W blasku jarzących świeczek,
Sięgających do pował,
Jam upadł i całował
Twój złocony trzewiczek.
Lalka.Mój pajacu poczciwy!
Pajac.Moja lalko kochana!
Twójem ci, pókim żywy!
Lalka.Jam ci także oddana.
Pajac.Tak cię kocham! tak lubię!
Niech już raz cię poślubię!
Śpieszmy! Ołtarz klockowy
Na ślub czeka gotowy.
Książka.Co, pajacu! Tak poprostu!
Ładny ślub tak prosto z mostu!
Zapominasz o obrządku!
Wszystko musi być w porządku,
Odpowiednio randze swojej:
Taki ślub, jak w bajce stoi.
Małpa.Kachu kachu! kachu kachu!
Wrogi giną już od strachu.
Koń.Ale cóż! Ale cóż!
Kij mi tylko został już.
Lalka.To nie szkodzi! O kij chodzi!
Byle nie szli państwo młodzi!
Pajac.Zresztą patrz! to blisko jest.
Chodzi tylko o ten gest.
Książka.Co! a podróż gdzie na gody
Nie! nie można jechać wprost!
Zawsze jedzie się przez most!
Jakieś pola… Jakieś wody…
Zawsze jedzie się przez bór,
Gdzie się czai leśny stwór…
W każdej baśni, widzisz, zawsze
Są przygody jak najkrwawsze.
Lalka.Ach, to ja się będę bać!
Jak to będzie, książko, radź!
Miś.Już się nie bój, moja lalko!
Już się nie strasz krwawą walką!
Gdy potwora trza wam dziś,
To ja służę: znasz mię, — Miś!
Ja cię porwę w tej podróży,
Niech i Miś się czemś przysłuży.
Małpa.Za nim kwęk! przed nim brzdęk!
A we środku trocin pęk!
Lalka.Ej nie, Misiu! dzięki szczerze
I niech cię to nie obraża
Lecz ty jesteś chore zwierzę!
Tobie trza — weterynarza…
Miś.Tak, to jest straszne! Hala nieczuła
Ostrzem nożyczek brzuch mi rozpruła.
Zeszyć jej każą, ale nie słucha,
A mnie trociny wciąż lecą z brzucha.
Książka.To nie szkodzi! Będzie ślad,
Aby nań obrońca wpadł,
Tak jak w baśni o paluszku,
Co wciąż rzucał po kamuszku.
Lalka.No to dobrze. Daruj że mi!
Lecz tymczasem, mój jedyny,
Trzymaj jakoś te trociny,
Patrz, co śmiecia już na ziemi!
Miś.Ha, cóż robić! sukno drze się!
Pójdę lepiej czekać w lesie.
A wy tutaj przez ten czas
Jak baśń skończyć, radźcie wraz.
Pajac.Ach, jak skończyć! ach, jak dalej!
Byśmy prędko się pobrali!
Książka.Ależ dobrze, mój pajacu,
Nie zostaniesz sam na placu,
Są gdzieś w baśni na obrazku
Wojska z wodzem w złotym kasku.
Więc gdy sam się boisz w borze,
Niech generał ci pomoże.
Lalka.Doskonale! doskonale
Ty nas zbawisz, generale!
Generał.Ja was zbawić! Czyś nie wstyd?
Mój jest gorszy los, niż twój!
Myśmy mieli iść na bój.
Z dźwiękiem lanc i z szumem kit
I jużbyśmy do tej chwili
Wszystkich wrogów zwyciężyli,
Lecz niedobry, brzydki Stach
Broń nam zabrał, wdeptał w piach!
Pajac.To jest straszne, generale,
To jest straszny, straszny los!
Ja rozumiem doskonale
Patrz, mnie też się kiwa nos…
Ale, widzisz, tutaj dziś
Owym smokiem będzie Miś,
Broni nie trza, bez ochyby,
Przecież wszystko to na niby.
To tak tylko się zrobiło,
Żeby tak jak w bajce było.
Generał.Ach na niby! Tak i mów!
I Szkoda tylu próżnych słów.
W takim razie choćby wnet!
Wygarbuję wymogom grzbiet.
Pajac.No! więc bajka cała już.
Dość ci, lalko? Radaś? cóż?
Lalka.Bardzom rada! Bardzom rada!
Wszystko będzie, jak wypada!
Trąbka.No więc w dragę! w drogę czas,
Trąbię na was! Wołam was!
To pobudka! Saperlotte!
Raz dwa trzy! W prawo zwrot!
Pajac.Generale! ratuj! ach!
Wszak ty nie wiesz, co to strach!
Już jechaliśmy na ślub
Po skończeniu długich prób,
Aż tu w borze! w głuchym borze,
Gdzie stał potwór przy potworze,
Wypadł straszny, wielki smok
I z mą lubą uciekł wskok.
Jąłem grozić, jąłem gonić,
Lecz nie mogłem jej obronić!
Na rycerski honor twój
Lećmy szukać, gdzie ten zbój!
Generał.Co? zbój! smok! pod okiem mnie
Twoją lubą porwać śmie?!
Ha! lecz ufaj sile mej,
Wytropimy go wśród kniej!
Srogo pomścim los waszeci:
W prawo zwrot! Naprzód, dzieci!
Szukają. ze śladami.
I tu był! I tu był!
Widzisz Ślady — złoty pył…
Czy on tu, czy on tam,
Już nie ujdzie długo nam.
Znajdują Misia i lalkę na przodzie sceny.
Tuś mi, zwierzu! tuś mi, smoku!
Bierz go z przodu! bierz go z boku!
Lalka.Ach! ratujcie, rycerze!
Pożera mię to zwierzę!
Miś.To na niby, moi mili!
Żebyście mię nie skrzywdzili!
Pajac.Prędko! nie na kłótnie czas!
Któż tu najgodniejszy z nas?
Małpa.Hihihi! Hihihi!
Pewnie ja! Pewnie ty!
Miś.Sio, ty głupia? Idź! a sio!
Całe życie w głowie pstro.
Pajac.Ha, gdybym ja wybierał
Ze wszystkich nas najszczerzej,
To ślub dałby generał
Od cynowych żołnierzy.
Miś.Tak! On Się najlepiej wyda:
Taki godny inwalida.
Lalka.Tak! niech zbawca i obrońca
Doprowadzi rzecz do końca.
Małpa.Lepiej ja! lepiej ja!
Ja pożenię was raz dwa!
Cóż, że ktoś tam wyższy rangą,
Gdy ja piękniej tańczę tango.
Pajac.Cicho, małpo! Odejdź precz.
Ślub to jest poważna rzecz.
Zwróćmyż się do generała
I niech skończy się rzecz cała.
Pajac i lalka.Korną prośbę przynosim
Waszej przewaleczności,
Pomóż naszej miłości,
O ślub serdecznie prosim.
Zmień nas w męża i żonę,
Daj szczęście upragnione.
Generał.Całe życie na świecie
Jam nie ksiądz a generał,
Ale kiedy tak chcecie,
Nie będę się upierał.
Gdzie obrączki? gdzie stuła?
Gdzie kropidło się tuła?
Lalka.Są kółeczka miedziane
Od podartych firanek,
Jest stuła, welon, wianek
I gałązki ruciane.
Pajac. Klęknijmyż na dywanie.
Śpiesz się, moje kochanie!
Generał.Dobrze! A wy z orszaku!
Cóż tak jak żołnierz z braku?
Formuj front! szykuj pary
Cicho! co tam za gwary?
Subordynacja, panie!
Klękać w rząd na dywanie!
Podają wszystkie przybory; zabawki klękają parami po obu stronach pajaca i lalki; generałowi podsunięto stołek.
Generał.Lalko, jak się nazywasz!
Lalka.Helena Beatrycza.
Generał. A ty, co wciąż się kiwasz,
Wesołego oblicza?
Pajac.Jestem Pierrot-Wesołek.
Generał.Hej! obrączki, milicja!
Teraz wlezę na stołek…
Próbuje
Baczność! oj! zła pozycja!
Heleno Beatrycze,
Chcesz Wesołka za męża?
Lalka.Zdawna tak sobie życzę.
Miłość wszystko zwycięża.
Generał.A ty, miły Pierrocie,
Czy chcesz lalkę za żonę?
Pajac.Ginę bez niej w tęsknocie!
Serce moje wyśnione!
Generał.Powtarzajcież oboje:
Pajac i lalka powtarzają każdy wiersz przysięgi:
„Przysięgamy na wróżkę.
„Wzajem wspierać druh drużkę
„Przez dziecinne pokoje
„Aż do śmierci na strychu.
Cóż! płaczecie pocichu?
Teraz podajcie rączki,
A stułą je opaszę
I nałożę obrączki
Na oba palce wasze.
Ujmuje ręce młodej pary. Panna młoda mdleje.
Wszyscy.Co to jest? Lalka mdleje!
Baczność! Co to się dzieje?
Generał.Ach! rozumiem już! Lalce
Patrzcie, u rączek obu
Poutrącano palce.
Na to niema sposobu.
Lalka.Ach! czyliż to być może!
Dlatego, żem jest ranną,
Mam zostać starą panną!
O mój Boże! Mój Boże!
Złamane moje życie!
Stłuczcie mnie! czy słyszycie!
Pajac.Ależ nie! Bądź spokojna!
Generał coś poradzi,
On sam wie, co to wojna,
Brak palców nas nie zwadzi!..
Generał.Ha, radbym z duszy serca,
Lecz cóż mogę w tej sprawie:
Nie ja byłem morderca,
Nie ja się też naprawię.
Jak nie włożysz pierścionka,
Nie możesz być małżonka.
Odchodzi.
Lalka.Ach, pajacu kochany!
Pajac.Ach, laleczko jedyna!
Lalka.Nieszczęśliwa godzina!
Cały ślub zmarnowany!
Rozpacz ogólna.
Książka.Poczekajcie! Boże mój!
Był gdzieś w baśni żywy zdrój.
Było takie źródło życia,
Co chroniło od rozbicia.
Taki zdrój zaczarowany,
Który goił wszystkie rany…
Pajac.Wiem, że było! Ojojoj!
Jakże się to zwało?
Lalka.Klej.
Pajac.Tak. To płynie z flakonika,
Zwie się Gumma Arabica.
Książka.Nie pamiętam. Moja karta
Na ten miejscu jest przedarta.
Ale jedno wiem na pewno:
Tam królewicz szedł z królewną
Pajac.Bardzo pięknie! Ale cóż?
Przy tem źródle Staś jest stróż,
A więc niema i nadziei,
Jeśli on nas nie poklei.
Miś.Tak, bez dzieci nic się nie da,
A te śpią. Ot tobie bieda!
Pajac.A choć nawet się obudzą,
Czy się wzruszą biedą cudzą?
Czy nas skleją, czy naprawią,
Czy nazawsze tak zostawią
Lub na domiar losów złych
Wyprowadzą gdzieś na strych…
Książka.Przez trzeszcząca ciemne stopnie…
Lalka.Ach, nie mówcie tak okropnie!
Ach, nie mówcie, miłe moje,
Bo ja się tak strasznie boję!
Generał.Nie pomoże żaden strach,
Musi nas pokleić Stach.
Miś.Musi skleić. Na to zgoda.
Lecz na smutki zdrowia szkoda.
Małpa.Książko, rusz konceptem z kart.
Dobry żart tynfa wart.
Książka.Samam z żalu ledwo żywa.
Bajka stała się straszliwa!
Cisza.
Miś.A ja tak i nie pojmuję,
Co was tutaj tak przejmuje.
Przecież wszystkie nasze sprawy
Są właściwie dla zabawy.
Wstyd zabawkom w łzach czas trawić,
Nasz los bawić! Tylko bawić!
Wszyscy.Co on mówi! Wielkie nieba!
Prawda! martwić się nie trzeba!
Książka.Ha, jak ma być bez zmartwienia,
To rzecz z gruntu się odmienia.
Miś.Ja wam radzę, panie młody,
Dziś na zapas sprawić gody,
Bo wszak dobrze wszyscy wiecie
Te najprostszą rzecz na świecie,
Że potańczyć w dobry czas
Lepiej razy dwa — niż raz!
Małpa.Brawo! Racja oczywista!
Kiep z okazji nie korzysta.
Lalka.Panie młody…
Pajac.Panno młoda!
Zgoda?
Lalka.Pewnie, że już zgoda.
Książka.Oczywiście z tą nadzieją,
Że gdy dzieci was pokleją,
W końcu tylu próżnych prób
Zrobim już porządny ślub.
Lalka.I z karetą, i ze świtą,
I z godnością należytą!
Małpa.No! a teraz w krąg choinki;
Inki, pinki, lodominki,
En gras, koperwas,
A ty, Misiu, dalej w las!
Obudzone dzieci patrzą chwilę w oszołomieniu za zabawkami, potem wzajem na siebie. Zrywają się, biegną za choinkę szukać. Wracają z pustemi rękami. Znów patrzą w zdumieniu na siebie i biegną jednocześnie pod choinkę, gdzie znajdują leżące małe, zwykłe zabawki. Niosą je na swoje stoliki i zabierają się gwałtownie do pracy, Hala nawleka olbrzymią iglicę niezmiernie długą nicią i zaczyna zeszywać Misia. Staś macza ogromny pędzel w butli z klejem i przylepia palce lalki.