Opis ziem zamieszkanych przez Polaków I/XII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Opis ziem zamieszkanych przez Polaków |
Podtytuł | POMORZE I ZIEMIA PRUSKA Pogląd historyczny |
Data wyd. | 1904 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
(PRUSY ZACHODNIE I WSCHODNIE).
POGLĄD HISTORYCZNY.
Łączymy ze sobą pod wspólnym nagłówkiem dwie dzielnice, które pierwotnie, oprócz warunków geograficznych, nie miały ze sobą nic wspólnego, a i dziś różnią sie znacznie, zarówno pod względem etnograficznym, jak i kulturalnym, społecznym i politycznym. Jedna z nich była zamieszkana od wieków przez szczep polski lub conajmniej bardzo blisko spokrewniony z Polakami, druga przez szczep litewski, z którego zachowała się tylko nazwa. Jedna brała od wieków udział w rozwoju, któremu podlegały ziemie, należące do b. państwa polskiego, i pozostawała tylko przejściowo, na schyłku wieków średnich, pod władzą niemiecką; druga była zawojowana zupełnie przez zakon niemiecki Krzyżaków i zaludniona przez mieszaninę narodów, w której Polacy, Litwini i Niemcy stanowili mniej więcej równe części; była państwem niemieckiem, wysuniętem daleko ku wschodowi, nieprzerwanie, od wieku XIII, a przez czas krótki stosunkowo tylko podlegała władzy polskiej; brała udział w rozwoju, właściwym krajom protestanckim niemieckim. Obie te dzielnice połączyły się jednak w ciągu wieków węzłami historyi tak silnie, że już w wieku XV otrzymały wspólną nazwę, przyczem Pomorze nazwano Prusami Królewskiemi, a Prusy właściwe Książęcemi, i zachowały je po dziś dzień w formie zmienionej, jako Prusy Zachodnie i Wschodnie. Ta nazwa wspólna jest następstwem wspólnego pozostawania ich pod panowaniem Krzyżaków w ciągu lat stupięćdziesięciu, od zajęcia Pomorza wschodniego przez zakon wojowniczy, w r. 1308, aż do drugiego pokoju toruńskiego w r. 1466. Oprócz dwóch wymienionych już dzielnic, należał do ówczesnego państwa krzyżackiego niewielki obszar, położony w czworokącie między Osą, Drwęcą i kolanem Wisły, a zwany Ziemiami Chełmińską i Michałowską. Obszar ten, sąsiadujący z siedzibami
litewskich Prusaków, nie był jednak nigdy przez nich zamieszkany, lecz posiadał od wieków ludność polską i należał do państwa Mieczysławów i Bolesławów. Dostał się on po upadku państwa polskiego ponownie pod władzę niemiecką i został połączony z b. Pomorzem pod wspólną nazwą prowincyi zachodnio-pruskiej.
Każda z tych 3 części teraźniejszych dwóch prowincyi pruskich posiada swoje własne dzieje, których nici, jak już wynika z uwag powyższych, plączą się często ze sobą.
Nazwą Pomorze oznaczano pierwotnie cały pas nadbaltycki, zamieszkany przez Słowian, sięgający od Wisły do półwyspu Jutlandzkiego, w epoce Piastowskiej zaś obszar, zamknięty między Wisłą i Odrą, Notecią i Baltykiem. Ludność tamtejsza, spokrewniona, jak już zaznaczono, bardzo blisko z Polakami, znajdowała się w zaraniu dziejów na wyższym stopniu oświaty, niż inne szczepy słowiańskie, posiadała rozwinięty handel i przemysł i znaczne miasta portowe, z których wielkiego znaczenia zachowały się tylko głuche echa w podaniach. Pierwsza wiadomość o tym kraju pochodzi z r. 968, w którym Mieczysław I zdobył go, według opowiadań kronikarzy, i przyłączył do swego państwa. Pomimo zaprowadzenia chrześciaństwa i ustanowienia biskupstwa
pretensye do ziemi pomorskiej, usunął Przemysława w r. 1296 za pomocą najętych morderców i przez tę zbrodnię omal nie osiągnął swego celu. W latach następnych, pod rządami zmieniających się co lat kilka królów: Władysława Łokietka, Wacława II i Wacława III, na Pomorzu panował wielki zamęt, wśród którego w kraju utwierdziła się władza możnego rodu Święców. Władysław Łokietek, który w r. 1306 doszedł znowu do rządów, postarał się szybko o przywrócenie stosunków prawidłowych i upokorzył Święców, ale nie odsunął ich zupełnie od udziału w zarządzie kraju. Ambitni możnowładzcy usiłowali odzyskać utraconą władzę zwierzchniczą i porozumieli się w tym celu z Brandenburczykami, którzy też niebawem przybyli z znacznem wojskiem do Pomorza i oblegli Gdańsk. Zajęty walką o swój tron, Władysław Łokietek nie mógł przyjść na pomoc oblężonej załodze; posłuchał natomiast rady jej dowódzcy, Bogusza, i zawarł z Krzyżakami umowę, według której mieli wyprzeć Brandenburczyków i zatrzymać w swych rękach połowę zamku gdańskiego, dopóki koszta wojny nie będą im zwrócone. Potężny zakon w krótkim czasie zmusił wojska margrabiego do odwrotu, nie myślał jednak wcale o oddaniu kraju prawowitemu władcy. Rozgościwszy się na zamku, Krzyżacy niebawem wystąpili przeciw słabej załodze polskiej, wyparli ją z miasta i urządzili wśród ludności polskiej, która z powodu jarmarku w dzień Ś-tego Dominika zebrała się w znacznej liczbie, rzeź straszliwą (w r. 1308). Pamięć jej do dziś dnia przechowała się w podaniach mazurskich. Nie zadawalając się zdobyciem Gdańska, Krzyżacy wyruszyli w głąb kraju, opanowali go w ciągu kilku miesięcy i przyłączyli do swego państwa, podzieliwszy go na 6 komturstw: Gdańsk, Malbork, Gniew, Świecie, Tuchola, Człuchów. Aby zaś upozorować zabór i ubezpieczyć się przed skargami u Stolicy Apostolskiej, odkupili w r. 1309 od margrabiów brandenburskich ich rzekome prawa do kraju za sumę 10,000 grzywien srebrnych. Łokietek, utwierdziwszy się na tronie, pomyślał o odzyskaniu ważnej prowincyi i przeprowadził o nią wojnę, która skończyła się świetnem zwycięstwem pod Płowcami (r. 1331), ale nie potrafił wyzyskać powodzenia orężnego, i Pomorze pozostało przy Krzyżakach.
Wojowniczy ten zakon „Rycerzy niemieckich Panny Maryi“ powstał, jak wiadomo, w Ziemi Ś-tej w r. 1191, podczas oblężenia Akry, z celem podwójnym: walki z niewiernymi i pielęgnowania chorych, i został sprowadzony, po utracie Jerozolimy, nad Wisłę przez księcia mazowieckiego Konrada, znużonego nieszczęśliwemi walkami z pogańskim szczepem Prusów czyli Prusaków. Właściwa ziema[2] Pruska obejmowała część zachodnią obszaru, który w zarycie geograficznym, umieszczonym na początku tej pracy, nazwaliśmy „pojezierzem Pruskiem“, a mianowicie dorzecza Pasargi (Pasłęki) i Pregoły dolnej z Łyną. Z dzisiejszych posiadłości pruskich po lewej stronie Wisły nie należały do niego: ziemia Chełmińska, dorzecze górnej Pregoły i kraj nadniemeński. Ziemię Chełmińską zamieszkiwali od czasów niepamiętnych Polacy, dwa inne z wymienionym obszarów spokrewnione z Prusakami szczepy litewskie. Zamknięci w swych niedostępnych puszczach i moczarach, Prusacy nie zdobyli się na wytworzenie jednolitej organizacyi państwowej, lecz podlegali władzy licznych panów, którzy jednak w silnem poczuciu solidarności rasowej popierali się zazwyczaj wzajemnie w walce z nieprzyjacielem. Chciwi łupów, a bardzo bitni, byli oni dla Polaków bardzo niewygodnymi sąsiadami, i na pograniczu toczyły się nieustannie krwawe walki. Zaprowadzeniu chrześciaństwa stawiali zacięty i skuteczny opór. Ś-ty Wojciech poniósł z ich rąk śmierć męczeńską, misya Brunona spełzła na niczem, wielkie wyprawy zbrojne Bolesława Chrobrego,
Krzywoustego i Kędzierzawego nie wydały trwałego skutku. Pobici, cofali się w głąb puszczy i otrząsali się szybko ze skutków porażki, Bolesławowi Kędzierzawemu zadali stanowczą klęskę. Dopiero w początkach wieku XIII chrześciaństwo, głoszone przez zakonników z klasztoru cysterskiego w Łeknie, zaczęło zdobywać sobie grunt w ziemi pruskiej, i doszło do utworzenia osobnego biskupstwa dla nawróconych Prusaków. Niebawem jednak nastąpiła reakcya. Biskup Filip został zamordowany, następca jego Krystyan wypędzony, a krucyata, ogłoszona przez Papieża, skończyła się klęską i zupełnem spustoszeniem ziemi Chełmińskiej. Książę mazowiecki, Konrad, wynagrodził wypędzonego z Prus biskupa Krystyana przez przyłączenie ziemi Chełmińskiej do jego dyecezyi — in partibus infidelium — i utworzył zakon braci Dobrzyńskich do walki z Prusakami. Niebawem zaś, przekonawszy się, że zakon ten nie zdoła walczyć skutecznie z potężnym nieprzyjacielem, zawezwał do pomocy zakon niemiecki Panny Maryi, oddając mu w posiadanie ziemię Chełmińską z prawem odebrania jej. Krzyżacy przybyli nad Wisłę w r. 1228, a popierani przez młodzież rycerską z całych Niemiec, w stosunkowo krótkim czasie, do roku 1283, opanowali całą ziemię pruską, wojując nie krzyżem, lecz mieczem. Z licznego niegdyś szczepu pruskiego pozostały po tej 55-letniej walce tylko niedobitki, i nowi panowie kraju rozpoczęli na wielką skalę dzieło kolonizacyjne, aby zaludnić nowymi mieszkańcami zbroczone krwią pustkowia. Na północnym wschodzie, nad Pregołą, osiedlali przeważnie Litwinów, na południu i w pośrodku kraju Polaków, zwłaszcza Mazurów. Pas nadmorski natomiast zaludnili przybyszami ze wszystkich stron państwa niemieckiego. Rozproszone między temi żywiołami napływowemi resztki pierwotnych mieszkańców kraju przyjęły z biegiem czasu narodowość swego otoczenia. Ściągając do swego państwa przywilejami osadników polskich i litewskich, Krzyżacy łudzili się nadzieją, że zdołają zgermanizować ich, usiłowali skłonić ich do używania języka niemieckiego, odmawiając wszelkich praw politycznych, a w części i społecznych tym, którzy mówili po polsku lub litewsku, w każdym zaś razie nie dopuszczali ich do żadnego udziału we władzy. Dumny, bogaty, silnie zorganizowany, rozporządzający dziesiątkami tysięcy mieczów zakon niemiecki trzymał z swych potężnych zamków, rozsianych gęsto po kraju, w ślepem posłuszeństwie rzeszę prostego obcoplemiennego ludu, korzystając z jego czynnych usług, z owoców jego pracy, i popychany niepohamowaną żądzą zdobyczy parł nieustannie naprzód, dążąc do rozszerzenia granic swego państwa we wszystkich kierunkach. Widzieliśmy już, jak umiał skorzystać z zatargów między Łokietkiem a margrabią brandenburskim, aby opanować Gdańsk i posunąć swą władzę aż do Noteci i Głdy; wiadomo też, jak energicznie i wytrwale, nie licząc się z żadnemi względami etycznemi, dążył do rozpostarcia swej władzy na północnym wschodzie, w ziemiach litewskich. Niezależnie od sądu o moralnej wartości tego wojowniczego zakonu, niepodobna nie zdumiewać się dziełem rąk jego, potęgą i sprawnością jego organizacyi, skutecznością, z jaką pracował nad zwiększeniem wydajności materyalnej kraju, umiejętnością wyzyskiwania wszystkich wypadków i pozorów na swoją korzyść. Niewątpliwie, ogromny rozwój tej nowej potęgi, która powstała w ciągu jednego wieku nad wschodniem wybrzeżem Bałtyku, byłby niemożliwy bez nieustannego napływu żywiołów śmiałych, przedsiebierczych, a wykształconych z wszystkich stron cesarstwa niemieckiego, bez
poparcia cesarza i papieża; ale to nie wystarcza jeszcze na wytłómaczenie nadzwyczajnej roli, którą w bezpośredniem sąsiedztwie potężnego wrogiego państwa odgrywali Krzyżacy. Dzieje ich zakonu są dowodem, co może zapał świadomy celu, wytrwałość, karność i dobra organizacya.
Dopiero wtedy, gdy pod wpływem powodzenia i dobrobytu rozluźniły się w zakonie węzły karności, wykrzywiła się organizacya, miejsce cnót rycerskich zajęła wyuzdana rozpusta, a śmiała pewność siebie zamieniła się w próżność, równocześnie zaś połączyły się ze sobą przez ślub Jagiełły z Jadwigą dwa sąsiednie wrogie zakonowi a potężne narody, wybiła dla mnichów rycerskich chwila upokorzenia. W r. 1410, w wojnie, rozpoczętej formalnie z powodu sporu o kilka wsi nadnoteckich, poległ na równinach Grunwaldu kwiat rycerstwa niemieckiego, i tylko brak energii Jagiełły uchronił zakon od nagłego upadku. Następstwa doraźne tej olbrzymiej klęski były niewielkie. Krzyżacy zatrzymali w
praktyce wszystkie swoje dotychczasowe posiadłości, oprócz Żmudzi, którą oddali Witoldowi; nie zwrócili nawet bezprawnie zajętej ziemi pomorskiej. Ale klęska zdemoralizowała ich do reszty, a dodała otuchy szlachcie, która oddawna już sarkała na ucisk i nadużycia, i zachęciła ją do stanowczego kroku celem zrzucenia ciężkiego jarzma. Już pod koniec wieku XIV, w r. 1397, powstał za staraniem Fryderyka i Mikołaja braci Kitnowskich oraz Mikołaja i Jana braci Ryńskich, związek, zwany „jaszczurczym“, którego jawnem zadaniem było popieranie się wzajemne w sprawach materyalnych i osobistych, tajnym zaś nawiązanie bliższych stosunków z państwem polskiem. Po nieszczęśliwej dla zakonu wojnie przystąpiły do związku także miasta, niezadowolone z twardych i niesprawiedliwych rządów krzyżackich. Sprzysiężeni zwrócili się w r. 1453 do króla Kazimierza Jagiellończyka z prośbą, aby przyjął ich pod swą opiekę i złożyli mu w Toruniu hołd wiernopoddańczy w imieniu całego kraju. Następstwem tego była trzynastoletnia wojna, która skończyła się w r. 1466 zawarciem drugiego pokoju w Toruniu. Zwyciężeni, mimo rozpaczliwej obrony, i zupełnie wyczerpani walką Krzyżacy zgodzili się na wydanie wszystkich ziem zajętych, względnie zatrzymanych bezprawnie, i części kraju, zdobytego na Prusakach. Utracili mianowicie całe Pomorze Gdańskie, ziemię Chełmińską z powiatami chełmińskim, grudziądzkim, toruńskim, radzyńskim i kowalewskim, ziemię Michałowską z powiatami brodnickim i nowomiejskim, ziemię Malborską z powiatami malborskim, sztumskim i elbląskim, oraz Warmię. Resztę zatrzymali jako lenno, z obowiązkiem składania hołdu. Z ziem zdobytych utworzono 3 województwa polskie, a mianowicie: malborskie, pomorskie i chełmińskie. Posiadały one prawa odrębne od innych województw, tworzyły całość pod nazwą Prus królewskich z Warmią, i posiadały, oprócz sejmików, rodzaj własnego sejmu, t. zw. „generał pruski“, który zbierał się w Malborku lub Grudziądzu. Sejm ten składał się z dwóch izb: poselskiej i senatu, i obradował w obecności komisarza królewskiego. Uchwały zapadały jednogłośnie. Obrady toczyły się w języku polskim; deputowanym miejskim jednak wolno było przemawiać po łacinie. Uchwały, powzięte na tych zebraniach, miały znaczenie instrukcyi dla posłów na sejm walny w Warszawie. Wyżsi urzędnicy i senatorowie musieli posiadać indygenat pruski, lub uzyskać obywatelstwo pruskie, jeżeli pochodzili z innych województw. Szlachtę pruską obowiązywało polskie prawo ziemskie, nadane przez Kazimierza Jagiellończyka i uzupełnione t. zw. korekturą pruską. Miasta rządziły się prawem chełmińskiem. Pospolite ruszenie było obowiązane tylko do obrony granic województw pruskich i szlachta pruska korzystała z tego prawa często, odmawiając pomocy królom.
Zakon Krzyżacki nie podniósł się już po dwukrotnej klęsce. Usiłował dodać sobie powagi, zwiększyć swe wpływy i zdobyć pomoc książąt cesarstwa niemieckiego, powierzał im godność wielkich mistrzów, ale tem samem przyznawał się do braku wiary w siły własne, do zupełnego bankructwa politycznego. Składając w r. 1498 władzę w ręce landgrafa saskiego, Fryderyka, Krzyżacy zerwali ze swoją przeszłością. Państwo ich przestało być tem,
czem było od swego powstania i w epoce rozkwitu, — silnie zorganizowaną, centralistyczną, wolną republiką uzbrojonych mnichów, a zamieniło się na rodzaj prowincyi autonomicznej, podwładnej obcemu monarsze. Powrót od tych stosunków do dawnych tradycyi był niemożliwy, ostateczny upadek zakonu stał się nieunikniony. Mogło tylko chodzić o to, kto obejmie w posiadanie jego ziemie; czy będą przyłączone do państwa polskiego, którego zwierzchnictwu podlegały już od r. 1466, lub też wyłamią się przy pomocy książąt cesarstwa niemieckiego z tej zależności i staną się częścią innego organizmu państwowego.
Nieustanne ciężkie walki na wschodzie i południu, zatargi religijno-polityczne, wywołane przez reformacyę, i brak przezorności u władców polskich, sprawiły, że zagadnienie to zostało ostatecznie rozwiązane na niekorzyść Polaków. Zaraz pierwszy książęcy wielki mistrz zakonu, Fryderyk saski, nie zastosował się do obowiązków, wynikających z traktatu toruńskiego, odmawiając hołdu trzem następującym po sobie królom: Olbrachtowi, Aleksandrowi i Zygmuntowi I. Każdy z tych monarchów zdawał sobie bodaj sprawę z niebezpieczeństwa, jakiem groził państwu ten opór, ale żaden nie zdobył się na jego stanowcze złamanie. Wojowniczy Olbracht przygotował wyprawę przeciw Krzyżakom, ale umarł, zanim zdołał ją rozpocząć, w Toruniu, w r. 1501; Aleksander zadowolił się umocnieniem uczuć wiernopoddańczych w miastach pomorskich (zachodnio-pruskich); Zygmunt rozpoczął z Krzyżakami wojnę i przeprowadził ją zwycięzko, ale nie potrafił jej wyzyskać. W ziemiach krzyżackich panował wówczas już (od r. 1511) drugi wielki mistrz, który był równocześnie księciem cesarstwa niemieckiego, margrabia brandenburski, Albrecht, siostrzeniec króla (syn siostry Zygmuntowej, Zofii), i, wstępując w ślady swego poprzednika, odmówił Zygmuntowi hołdu. Wojna, rozpoczęta w r. 1520, skończyła się zupełną porażką Krzyżaków i Brandenburczyka. Gdy jednak ks. Albrecht przeszedł na protestantyzm w zamiarze przekształcenia posiadłości zakonnych na państwo świeckie, król nie sprzeciwił się temu. Pragnął ze względów postronnych zakończyć jaknajszybciej wojnę, a obawiał się, aby książę nie porozumiał się ze zbuntowanymi wówczas, również ze względów religijnych, Gdańszczanami i nie wciągnął do wojny religijnej województw prusko-pomorskich. Zrezygnował więc ze sposobności wcielenia ziem krzyżackich do swego państwa, i zawarł z ks. Albrechtem w Krakowie, w r. 1525, umowę, mocą której państwo krzyżackie zamieniło się na księstwo świeckie, a dotychczasowy wielki mistrz został uznany księciem dziedzicznym tej ziemi, z obowiązkiem składania hołdu. Od tej pory ziemie, niegdyś krzyżackie, nosiły nazwę „Prus Książęcych“, gdy województwa, odebrane w r. 1466, zwano „Prusami Królewskiemi“. Nieprzezorność Zygmunta Starego była do naprawienia. Umowa z roku 1525 zapewniała prawo następstwa w lennie pruskiem tylko młodszej linii brandenburskiej, zwanej frankońską, a zwłaszcza księciu Albrechtowi i jego potomstwu, oraz trzem jego braciom: Jerzemu, Kazimierzowi i Janowi. Z książąt tych tylko Albrecht i Jerzy mieli po jednym synu; syn Albrechta nadto, Albrecht Fryderyk, był chory na umyśle i bezpotomny. Po jego śmierci, która nastąpiła w r. 1618, lenno pruskie powinno było, w myśl umowy z r. 1525,
przypaść w udziale państwu polskiemu. Tymczasem starsza linia brandenburska, panująca w Brandenburgii, umiała skłonić Zygmunta Augusta do rozszerzenia prawa dziedzictwa. Mianowicie zaś Joachim II, ożeniony z córką Zygmunta I, uzyskał w r. 1563 akt, który upoważniał do objęcia lenna pruskiego jego potomków, po wygaśnięciu linii frankońskiej, i po śmierci Albrechta (1568) przedstawiciele obu linii złożyli hołd królowi. Na to wielkie i fatalne w skutkach ustępstwo zgodził się Zygmunt August zarówno ze względów pokrewieństwa, jak też z powodu kłopotów wojennych, w których pragnął zapewnić sobie pomoc dość potężnych już wówczas elektorów brandenburskich. Stefan Batory nie postarał się o unieważnienie tej umowy, i po śmierci obłąkanego Albrechta Fryderyka, prawnuk Joachima II i Jadwigi Jagiellonki, elektor brandenburski, Jan Zygmunt, objął lenno pruskie (1618). Niespełna 50 lat później wnuk tego Jana Zygmunta, elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm, zwany Wielkim, skorzystał z ciężkich wojen, które zwaliły się na nieszczęśliwego Jana Kazimierza, i, złamawszy wierność, najpierw kazał sobie nadać Prusy na własność Karolowi Gustawowi, wzamian za czynną pomoc w wojnie z Polakami, następnie zaś, gdy odwróciła się karta i Austrya zobowiązała się do wystąpienia przeciw Szwedom, opuścił Gustawa Karola, a przyrzekł popierać Jana Kazimierza, i w nagrodę za to podwójne wiarołomstwo, został uwolniony z obowiązku składania hołdu. (Traktat w Welawie w r. 1657 i pokój w Oliwie w r. 1660). Równocześnie, w r. 1657, znękany wojnami Jan Kazimierz, oddał traktatem w Bydgoszczy elektorowi w lenno dwa zachodnie powiaty województwa pomorskiego: Bytow i Lembork (Lauenburg), za dostarczenie 6,000 żołnierzy przeciw Szwedom. Powiaty te, należące obecnie do prowincyi pomerańskiej, nigdy już nie wróciły do państwa polskiego i uległy zupełnej germanizacyi. Z ludu tamtejszego, mazurskiego, pozostały tylko szczątki w niegościnnych okolicach jeziora Łeba i wzdłuż teraźniejszej granicy zachodnio-pruskiej.
Otrzymawszy Prusy Książęce na własność, Hohenzollernowie brandenburscy zdobyli podstawę do szerszej, samodzielnej polityki. Stali się na tym skrawku ziemi nawet formalnie niezależni od cesarstwa niemieckiego, osłabionego przez wojnę trzydziestoletnią, i zapragnęli niebawem skorzystać ze swego wyjątkowego stanowiska. Sposobność znalazła się podczas wojny północnej, za czasów Augusta II. Elektor Fryderyk przyjął w r. 1701 tytuł króla pruskiego, zatrzymując elektorstwo brandenburskie, a król August, mimo protestów szlachty przeciw tej uzurpacyi, uchybiającej prawom państwa polskiego do Prus Królewskich, zgodził się jako pierwszy z książąt i bez zastrzeżeń na tę zmianę tytułu. W rzeczywistości było to jednak wiele więcej. Król pruski pojmował swe zadanie polityczne inaczej, niż książę udzielny, dla którego ziemie pruskie były tylko dodatkiem do elektorstwa brandenburskiego. Nie Brandenburgia, lecz byłe państwo Krzyżaków stało się teraz punktem ciężkości w monarchii Hohenzollernów i podstawą dynastyi. Jeżeli podstawa ta nie miała kiedyś usunąć się z pod nóg Hohenzollernom, to trzeba było zorganizować nowe królestwo w sposób odpowiedni, a przedewszystkiem zapewnić w nim przewagę żywiołowi niemieckiemu. Wspomnieliśmy już wyżej, że za czasów krzyżackich Polacy stanowili mniej więcej trzecią część ludności tego kraju; w latach późniejszych stosunki zmieniły się jeszcze znacznie na ich korzyść. Składały się na to: bezpośrednie sąsiedztwo państwa polskiego, blizkie związki polityczne, wpływ naturalny
potężnego organizmu państwowego na słaby a zależny od niego, wreszcie i wychodztwo z okręgów granicznych. Pod koniec wieku XVII Polacy wraz z Litwinami stanowili większą połową ludności wiejskiej, zamieszkiwali w zwartej masie wszystkie powiaty, położone nad granicą wschodnią i południową, a tylko wewnątrz kraju, w szerokim pasie nadbrzeżnym, Niemcy posiadali przewagę liczebną. I w tej części ówczesnego księstwa pruskiego jednak żyli Polacy w rozproszeniu lub w większych osadach i stanowili znaczny procent ludności miejskiej. Nie brak tam także było szlachty polskiej lub spolszczonej, posiadającej rozległe włości. Zamienienie Prus Książęcych na królestwo, z równoczesnem osłabieniem państwa polskiego, usunęło samo przez się jeden z najważniejszych powodów powolnego polszczenia się kraju, bo zmniejszyło blask, a tem samem i wpływ kulturalny polskiego sąsiada. Napływowi z zagranicy zaś usiłował Fryderyk zapobiedz przez wydanie surowego zakazu osiedlania się Polaków, Żmudzinów i Litwinów w królestwie. Mimo to żywioł polski utrzymał się w Prusach w dawnej sile, przynajmniej po wsiach, aż do upadku Rzptej polskiej. Dopiero od początków wieku XIX germanizacya poczynała robić postępy.
Z pominięciem odstąpienia Bytowa oraz Lemborka elektorowi brandenburskiemu, stosunki terytoryalne ziemi pomorskiej i pruskiej nie uległy żadnej zmianie od roku 1466 do końca wieku XVIII, pomimo, że te kraje, a zwłaszcza Prusy Królewskie, były od połowy wieku XVII polem licznych a ciężkich walk z Brandenburczykami i Szwedami, widziały i wojny domowe i bunty niebezpieczne. Zmiany terytoryalne nastąpiły dopiero pod koniec wieku XVIII, kiedy państwo polskie nie znalazło już sił do odparcia nieprzyjaciół zewnętrznych. Przy pierwszym podziale, państwo pruskie, które do tej pory z małych początków doszło do wielkiej potęgi i zamieniło się pod rządami Fryderyka II na mocarstwo europejskie, zagarnęło całe Prusy Królewskie, z wyjątkiem Gdańska i Torunia. Przy drugim podziale i te dwa miasta dostały się pod panowanie Hohenzollernów. Cały ten obszar, wraz ze staremi posiadłościami Hohenzollernów w Prusach, został podzielony na dwie prowincye, pod nazwą Prus Zachodnich i Wschodnich. Prusy Zachodnie składały się z b. Prus Królewskich bez Warmii, a za to z Kwidzyną, Prabutami, Suszem i Iławą, które należały dawniej do Prus Książęcych, oraz okręgu nadnoteckiego, oderwanego od Wielkopolski. W skład prowincyi wschodnio-pruskiej wchodziły b. Prusy Książęce, bez wymienionych 4 miast z okręgami, oraz b. księstwo warmińskie. W r. 1803, przy zaprowadzaniu nowej organizacyi, oddzielono od Prus Zachodnich ostatecznie powiaty lemborski i bytomski, a przyłączono je do prowincyi pomerańskiej.
Wojny napoleońskie odbiły się silnie na stosunkach obu prowincyi pruskich. Zadawszy Prusakom straszliwą klęskę pod Jeną (r. 1806), Napoleon posunął się na wschód, zajął Poznań i dotarł do Warszawy, która wtedy podlegała władzy Hohenzollernów, a wiosną roku następnego (1807) wyruszył ku północy, aby zadać cios ostateczny państwu pruskiemu. Nastąpiły krwawe bitwy pod Iłowem (Eylau) i Friedlandem; wojska francuskie rozlały się po całym kraju i obległy Gdańsk, Grudziądz i inne fortece w ziemi niegdyś pomorskiej. Pokój w Tylży, zawarty w r. 1807 za staraniem ces. Aleksandra I, zakończył tę wojnę. Król pruski utracił połowę swych posiadłości, cały obszar, zabrany przy trzecim podziale państwa polskiego, Poznańskie oraz część Prus Zachodnich. Z prowincyi tej, przyłączono ziemię Chełmińską i Michałowską bez Grudziądza i prawie cały okręg nadnotecki, a mianowicie powiaty inowrocławski i bydgoski oraz większą część wałeckiego i kamieńskiego do nowo utworzonego Księstwa Warszawskiego, Gdańsk
zaś z okręgiem dwumilowym został uznany za wolne miasto. Klęski Napoleona w latach 1813 i 1814 zniweczyły owoce jego dawnych zwycięstw. Na kongresie wiedeńskim, w r. 1815, nastąpił nowy podział ziem, które należały niegdyś do Rzptej polskiej. Poznańskie, okrąg nadnotecki, ziemie Chełmińska i Michałowska oraz Gdańsk, powróciły do Prus. Z ziem wielkopolskich, aż do Prosny, i nadnoteckiej części Księstwa Warszawskiego, utworzono nową dzielnicę autonomiczną, pod nazwą W. Ks. Poznańskiego; Gdańsk i ziemia Chełmińska z Michałowską zostały wcielone napowrót do prowincyi zachodnio-pruskiej.
W roku 1824 obie prowincye pruskie zostały połączone, ze względów germanizacyjnych, w jedną całość administracyjną, a w r. 1878 z tych samych względów znowu rozdzielone, z przywróceniem granic z r. 1815. Ten powrót do podziału ziemi, zamieszkanej w części przez ludność polską, na mniejsze okręgi administracyjne, jest dowodem, że rząd pruski nie był zadowolony z wyniku swych usiłowań germanizacyjnych. Niezależnie od tego jednak, straty, które ponieśli Polacy w obu prowincyach od końca wieku XVIII, są bardzo wielkie. W Prusach Zachodnich najskuteczniej i najradykalniej pracował nad zniemczeniem kraju Fryderyk II, który zaraz po zajęciu b. województw polskich, nasyłał tam systematycznie w wielkiej liczbie kolonistów niemieckich, otaczał Niemców szczególną opieką a ograniczał możność rozwoju ludności polskiej. W Prusach Wschodnich największą klęskę poniósł żywioł polski po wojnach napoleońskich. Rząd pruski nietylko usunął język polski zupełnie z urzędów, sądów i szkół, ale podkopał jednem pociągnięciem pióra byt szlachty polskiej, dość licznej wówczas w tej dzielnicy, wywłaszczając tych polskich właścicieli ziemskich, którzy z powodu wojny zalegali z opłatą procentów od pożyczek, zaciągniętych w landszafcie królewskiej. Równocześnie zaś udzielał zaliczek Niemcom, sprowadzanym z innych prowincyi, aby ułatwić im nabycie dóbr polskich, wystawionych na sprzedaż. Skutek był ten, że szlachta polska przerzedziła się bardzo w Prusach Wschodnich, i obecnie parę tylko włości większych znajduje się w rękach polskich. Prosty lud wiejski natomiast zachował wprawdzie do tej pory swój język, ale, pozostając już od wieków pod władzą pruską i związany nadto z Prusami religią protestancką, przejął się tradycyami narodowemi pruskiemi i dopiero od niedawnego czasu zaczyna wolno budzić się z swego uśpienia. W Prusach Zachodnich lud wiejski katolicki, polski i kaszubski, nie poddał się germanizacyi; w miastach jednak, wskutek spokojnego współżycia z Niemcami, zapanowała wielka obojętność narodowa, a następstwem tego było używanie języka niemieckiego i powolna, nieznaczna germanizacya. Stosunki poczęły zmieniać się dopiero, gdy Bismarck wypowiedział stanowczą walkę ludności polskiej, a utworzone pod jego protektoratem stowarzyszenie hakatystowskie przeniosło ją na wszystkie dziedziny życia publicznego. Od tego czasu dopiero istnieje silny ruch polski w Prusach Zachodnich i ogarnia szerokie warstwy ludności.