Nad rozlane tonie Leć piosnko-pociecho,
W smutnych ludzi łonie Znajdziesz wdzięczne echo.
Poproś o jałmużnę Aż przy Bożym progu —
I za biedną ziemię Poskarż ty się Bogu;
Poskarż ty się Bogu Z wysokiego nieba,
Że zadużo wody, — A zamało chleba!...
Hej, żagle zwinąć!... z prądem łódź popłynie,
Minęła burza i ciemna noc minie,
Do lądu drogę oświecą nam zorze —
Naprzód!... tam przyszłość szeroka, jak morze...
Ducha nie topcie, a wyjdziem z powodzi....
Starsi do steru, — a do wioseł młodzi!...
III.
Fala i bałwan.
Bądź, jako fala, co przez ciemne tonie
Niesie spokojna skrytą siłę w łonie
I ciągle naprzód dąży z swą drużyną,
Czując, że za nią inne fale płyną....
Bądź, jako fala w jasnych wód krysztale,
W których się słońce odbija wspaniale
I połącz bracie w młodem łonie swojem
Wytrwałą siłę z pogodnym spokojem....
Bądź, jako fala, nie jak ślepy w biegu
Bałwan, co pryska na skalistym brzegu
I w szale wściekły, a wichrem smagany,
Pędzi, by zginąć rozbity na piany....
Co dzień w pogodny ranek
Tą drogą muszę iść,
A w oknie z za firanek,
Gdzie winogradu liść,
Jej twarz, jak róża biała,
Wygląda ku mnie tam —
Czy nas kto zmówił z sobą?
Nie, — nie wiem sam!...
∗ ∗ ∗
Sam nie wiem, jak się stało, —
Być może, cuda są:
Dwoje się ust spotkało
I — jam całował ją....
O całus jam nie prosił,
Nie rzekła: „nie!“ lub „dam“...
Jakoś się usta zbiegły —
Jak?... kiedy?... nie wiem sam.
Wietrzyk się pieści z różą,
Nie pyta: kochasz mnie?
Róża się w słońcu nurza,
Niemą rozkoszą tchnie....
My się kochamy wzajem,
Lecz żadne, ręczę wam,
Nie rzekło jeszcze: kocham!...
A czemu?... nie wiem sam....
∗ ∗ ∗
Ja patrzę w mą niebogę
I cudne roję sny,
Chcę mówić i — nie mogę
I tylko serce drży....
I chciałbym wieczność spędzić
Pod winogradem tam;
Wieczność?.. czy nie zamało?..
Ach! nie wiem, nie wiem sam!..
Snuj się nitko pajęcza, Po powietrznéj snuj fali! Wietrzyk prządkę wyręcza, Snuj się nitko pajęcza,
Nim się letnie słoneczko dopali.
Złoty liść się z drzew sypie, Choć ich wietrzyk nie ruszy — Smutno, niby na stypie Złoty liść się z drzew sypie —
Coś w naturze zamarło, coś w duszy....
Przyszła wiosna rozbudzi Co usnęło w jesieni, Lecz co zwiędło u ludzi — Tego wiosna nie zbudzi,
Nie odświeży zwarzonéj zieleni....
Pruszy śnieżyk i pruszy Płatkami,
Smutno młodym jest w duszy, Gdy ranisami....
Smutniéj jeszcze, gdy trzeba Iść drogą
I nie widziéć, prócz nieba — Nikogo....
A najsmutniéj, gdy droga Daleka
I nikt w końcu, prócz Boga Nie czeka....
Nie dam ci pereł, ni korali,
Ani klejnotów nie dam,
Jednak za miłość twoją chętnie
Największy skarb mój sprzedam —
Oddam ci lutnię mą jedyną,
Mą lutnię dam śpiewaczą —
W niéj krocie piosnek mam zaklętych,
Co śmieją się i płaczą....
W piosnkę téż zaklnę luba ciebie
I puszczę w świat daleki.
Na ziemi pieśnią.pieśnią, echem w niebie
Rozbrzmiewać będziesz wieki....
W piosenkę zaklnę cię miłosną,
Dźwięk w każdém zaklnę słowie —
Będą ją śpiewać z każdą wiosną
Słowiki, kochankowie....
Biedny chłopak zakochany Smętną minę ma Westera —
W sercu rana obok rany, Cudem tylko nie umiera.
Znają go już nocni stróże — Co noc pod jéj okna chodzi, —
Ona błogo spi na górze, On na dole w błocie brodzi....
Ona błogo śni — nie o nim, Chociaż tak szaleje za nią,
Ktoś jéj przysłał dziś anonim W krótkich słowach: „Kocham panią!“...
Ten ktoś łatwiéj dopnie celu, Gdy ciekawość jéj podraźni —
Z dwóch przy jednéj, przyjacielu, Los któregoś zawsze zbłaźni....
Na dzień dobry pieśń ci niosę,
Dziewczę moje złotowłose — Już się ocknął świat;
Ranek sypie perły — rosę
Na zieloną wrzosów kosę, Ranek — to twój brat!...
∗ ∗ ∗
Wyjrzyj, wyjrzyj przez okienko,
Smutnéj duszy méj jutrzenko. Bo w niéj jeszcze cień....
Zbudź się, śpiewny mój skowronku,
Ocząt gwiazdy zapal w słonku — Nocą bez nich dzień....
Pod twém oknem w rannéj dobie
Jako słowik nucę tobie, Patrz, — już spłonął świt....
W sercu naraz jasno, błogo —
Tyś budziła się niebogo? — Piosnko moja — cyt!...
Kiedy ja umrę, matulu droga,
To mi uproście łaskę u Boga,
Abym ja wyrósł wierzbą przy drodze
Tam, gdziem na kopcu zwykle siadywał,
Piosenki śpiewał, dumki wygrywał Mojéj niebodze....
∗ ∗ ∗
Kiedy ja umrę, niech wierzbą wzrosnę,
Niech z niéj ligawki kręcą na wiosnę
I grają na niéj ludziom do duszy —
A ludzie będą w polu stawali,
Łzy ocierali, piosnki słuchali Fletni pastuszéj....
Kiedy ja umrę, niechaj nie wiedzą,
Żem to ja wierzbą wyrósł nad miedzą
I że to moje po polach granie,
Tylko niech po mnie, chociażby jedna
Smutna i łzawa, smutna i biedna Piosnka zostanie.
Dawniej, kiedy spojrzał na nią, To jak słońca blask,
Życia jego była panią I szafarką łask.
Mogła zdeptać go jak trawę, Zerwać jako kwiat,
Byle słówko jéj łaskawe, Byłby spalił świat.
∗ ∗ ∗
Kiedy głowę odwróciła, Duszę targał szał,
Kiedy czoło zachmurzyła, On, jak listek drżał;
Gdy kto okiem na nią rzucił, On jak chusta bladł
I byłby się z wiatrem kłócił, Co jéj oddech kradł.
∗ ∗ ∗
Dzisiaj sam nie wierzy zmianie, Ktoś go urzekł zły —
Zobojętniał nagle dla niéj, Rozwiały się mgły....
Inny dziś ustami zbiera Tę słodycz z jéj lic
I miłośnie tak spoziera!... A on? — A on nic.
Ziemia jeszcze pół we śnie,
Mgłą poranną spowita —
A wtém — listek szeleśnie,
Jakby szemrał: „już świta!“...
I przez całą dąbrowę
Ranne hasła w dal płyną —
Ze skrzydełek swą głowę
Leśne śpiochy rozwiną,
I na gniazdkach dokoła
Gwar się budzi, rozmnaża....
Świt, świt!... ptasząt chór woła.
Świt, świt!... echo powtarza.
Strząsa rosę perłową,
Kwiatom schyla koronę,
Budzi drzewa — w srebrnawe
Leśne dzwonki uderza,
Jakby dzwonił na „Ave“
Skowrończego pacierza....
A skrzydlaty chór spada
Z gniazd, nim słonko zaświeci,
Gdzie kryniczna kaskada
Z wrzawą leci.... i leci....
∗ ∗ ∗
I w krynicznéj kąpieli
Pluska sobie, swawoli,
Dniem się nowym weseli
I raduje z swéj doli;
Kręgi toczy po wodzie —
Ot, jak bywa w swobodzie!
∗ ∗ ∗
Co świegotu i krzyku
Na tym ptasim sejmiku!...
Aż się dęby ciekawie
Nachylają nad wodą
Patrzeć, jak tam w zabawie
Ich pieszczochy rej wiodą.
∗ ∗ ∗
Nagle.... cisza zachwytu,
Milkną głosów tysiące....
Na firmament, z gór szczytu
Złote wspina się słońce.
I jak mocarz, w purpurę
Strojne, — jednem spojrzeniem
Wita całą naturę....
Oj, kazałoż mi licho
Słyszéć piosnkę tę cichą,
Co w miesięczną noc płynie,
Serca ludziom czaruje,
Spokój sercom zepsuje
I roztęskni, i zginie....
Bodajś piosnko przepadła,
Coś mi spokój ukradła —
Niech cię wicher potarga!
Ciągle dźwięczysz w pamięci,
W oku łza się wciąż kręci,
A na ustach wciąż skarga.
Nie wiem po czém i za czém,
A wybuchłabym płaczem,
Jak sierota na grobie....
Moi zdrowi są przecie,
Złote lato na świecie,
A jam w ciągłéj żałobie.
Oj, kazałoż mu licho
Słyszéć piosnkę tę cichą,
Co w miesięczną noc płynie .........
Nie piosenki to wina,
Inna smutku przyczyna:
Chłopak śpiewał dziewczynie.
Śmieją się złote łany, Aż się kłos pokłada —
Śmieje się zdrój świetlany, Aż ze skały spada —
Śmieje się las zielony, Aże drzewa chyli —
Śmieje się na wsze strony Rój kwiatów, motyli....
Zanoszą się od śmiechu Ptasząt całe zgraje,
Wiatr plotkę szepce echu I daléj podaje.
Śmieje się słońce w niebie, Śmieje ziemia cała:
„Po coś wierzył zalotnéj, „Że cię pokochała!“...
Choć kwiaty w około — Rozśpiewał się gaj,
Zielenią wesoło Ustroił się maj,
Choć w polu radosny Flet słychać pastuszka, —
Ach nié ma ni wiosny — Bez mego kwiatuszka!...
Dzwoń sobie skowronku Nad skibą — dzwoń, dzwoń! —
Lilijko, na słonku Wybielaj twą skroń,
Motylku miłosny Pędź do twych igraszek, —
Ach, nié ma mi wiosny, — Gdy milczy mój ptaszek!...
Życie, jak jesień.... coś w niém z blasków lata,
Z uśmiechów słońca przez mgły i szarugi,
Z złotawych błysków wśród szarego świata,
Z kwiatów, co nigdy nie kwitną raz drugi....
∗ ∗ ∗
Życie, jak jesień, — lecz serce, jak ptaszę,
Co się promykiem lada światła łudzi
I pod niebieskie wzlatując poddasze,
Nową piosenką o wiośnie się budzi....
∗ ∗ ∗
A wiosna zawsze gdzieś tam za górami —
Niebo słoneczném uśmiechem nas zwodzi
I jak te ptaki, łudzone blaskami,
Czekamy wiosny — a zima nadchodzi.
Śpij spokojnie o miła,
Choć noc wkoło burzliwa —
Przymróż oczy twe cudne i śpij!...
Tam gdzieś w lesie mogiła....
Wicher liście z niéj zrywa —
Ty, o żywym kochanku twym śnij!...
∗ ∗ ∗
Choć w noc ciemną i słotę
Czyjeś widmo pokutne
Pośród wichru się błąka i burz —
Ty marzenia snuj złote,
Pierzchną myśli wnet smutne,
Tylko cudne twe oczy raz zmróż!...
Jakiś jęk tam żałosny
Płynie nocą, jak skarga.
Niby piosnka z łez samych i krwi —
Ty nie słuchaj, — miłosny
Zawód duszę mu targa —
Twoja dusza spokojnie niech śni....
∗ ∗ ∗
Pod twe okno się skrada
O północy cień blady
I zaziera.... co tobie?.. ty drżysz?
Straszy ciebie twarz blada,
To usłuchaj méj rady:
Zsuń u łoża kotarę, zrób krzyż!...
∗ ∗ ∗
Słyszysz?... w nocnym rozdźwięku
Coś o szyby twe dzwoni:
„Ja przebaczam!“.... poznajesz ten głos?...
Patrz — cień znika bez jęku —
Wróć do zmysłów — ze skroni
Rozburzony odgarnij znów włos!...
Spij spokojnie, o miła,
Po północy — tuż ranek,
Burzy rykom zabrakło już tchu....
Jutro — gdy będziesz śniła,
Twój żyjący kochanek
Pocałunkiem obudzi cię z snu!...
Wstydliwa się zorza już kąpie w ruczaju, Hejnały śpiewają skowronki,
Wiatr brzozom rozplata warkocze po gaju I dzwoni pobudkę we dzwonki....
A tchnienie poranku rozbudza drzemiące Kwiatuszki wśród miękkiéj murawy —
Mgła senna po nocy przespanéj na łące — Leniwo się wlecze nad stawy.
∗ ∗ ∗
Świt spłonął.... tam w górze tak jakoś obłocznie, Że dusza wyrywa się okiem —
Za chwilę i słonko już wspinać się pocznie Nad ziemią po niebie wysokiém.
I ziemię-kochankę promienném spojrzeniem Namiętnéj miłości obleje —
A ona rozkoszném odpowie mu drżeniem I całą się krasą rozśmieje.
∗ ∗ ∗
Nie łatwo, choć słońcu, pokusom się bronić! Zatęskni i niebo porzuci —
I zacznie w objęcia kochanki się kłonić I do niéj stęsknione powróci....
Lecz gdybym ja kiedy skrzydłami lotnemi Mógł z słońcem się jego wspiąć drogą,
Gdy ono-by tęskne wracało ku ziemi — Czy miałbym ja wrócić do kogo?...
Śniły mi się konwalje noc całą,
Strugę woni rozlewając dokoła....
Z perłą rosy błyszczącą u czoła
I ty byłaś konwalją téż białą —
A dwa liście szerokie, zielone
Nad twém czołem się plotły w koronę.
∗ ∗ ∗
I widziałem konwalij tłum cały,
Jak przed tobą schylały swą głowę,
Dyademy i wieńce perłowe,
Niby z hołdem u nóg twych składały,
A tyś w dumie królewskiéj wyniosła,
Nad głowami poddanek swych rosła.
I widziałem, jak potém u szczytu
Rozmarzone i jeszcze półsenne
Całowało cię słońce promienne,
Wychylone ku tobie z błękitu,
I bezkarnie.... ach, całą swą siłą
Pocałunkiem w twe usta się wpiło!
∗ ∗ ∗
Więc o słońce zazdrosny w błękicie,
Że go zgasić nie mogłem w téj chwili,
Gdyście usta ze sobą spoili —
Obudziłem się ze snu o świcie....
Lecz wciąż myśląc o szczęsnym rywalu,
Patrzéć w niebo nie mogę — bez żalu!...
O witaj ty mi, zielona choino,
Dalekich wspomnień mych świadku uroczy,
W twoich światełkach utopiłem oczy,
Jakbym był jeszcze tą małą dzieciną,
Co do twych cacek śmiała się, choino!...
∗ ∗ ∗
Dzisiaj, ja ciebie pytam zasmucony,
Kędy te lata i ten domek kędy —
Gdziem śpiewał jeszcze dziecinne kolendy
I anim marzył, że rzucę te strony,
W których się pień twój rozwinął zielony.
∗ ∗ ∗
Choinko moja, tyś jak ludzkie życie
Cackami marzeń wkoło obwieszona —
Serce się ku nim wciąż wyrywa z łona,
I do twych świateł, do gwiazd na błękicie,
Aż je po jednéj, wszystkie zgasi życie....
∗ ∗ ∗
A w końcu stoim z posmutniałą twarzą
Przed marzeń własnych odartą choiną,
I łzy nam tylko gorzkie, rzewne płyną,
Jak u tych dzieci, — co o drzewku marzą
Jeszcze po świętach, i matkom się skarżą.
∗ ∗ ∗
Choinko moja, blaskiem marzeń złota,
Ze wszystkich świateł, co na tobie płoną,
Jedno, jedyne z gałązką zieloną
Zachowaj ty mi na resztę żywota!..
Pod osłoną chmur czarnych złote słońce zgasło,
W dali grom huczał głuchy, niby walki hasło,
Smutne brzozy, jak płaczki rozpaczą targane.
Zawodząc szum żałosny, chwiały się rozwiane,
A wiatr szarpał im liście i unosił w górę,
Jakby draźnić chciał niémi nasrożoną chmurę....
∗ ∗ ∗
Za brzozową aleją, zdala — w głębi sadu
Stała altana, liściem skryta winogradu, —
Przez okienka jéj barwne, jak złamane strzały,
Błyskawice się cicho do nóg nam rzucały.
Było nas tylko dwoje i — burza nad nami....
Ty strwożona i drżąca, jak powój u ściany
Tuliłaś się do łona mojego ze łzami,
Ilekroć jasne blaski wpadły do altany,
I szeptałaś mi zcicha, cisnąc ręce moje,
Niby spłakane dziecko: „Ja się burzy boję“....
A jam musiał tłomaczyć tobie, jak dziecięciu,
Że przed burzą schronienie znajdziesz w mém objęciu.
Pamiętasz, że przed każdą potém błyskawicą,
Memi usty twe łzawe oczy zamykałem?
O! tych słów nie zapomnę nigdy, w życiu całém:
— „Mym pierwszym pocałunkom, luba, gromy świécą,
„I niebo dziś za świadka méj miłości służy!“...
Ale ty się skarżyłaś wciąż na myśli smętne,
Na jęki drzew, łamanych potężnym tchem burzy
I na me usta, ciągle twym oczom natrętne.
∗ ∗ ∗
Pamiętasz, jak się potém w to schronienie nasze
Zabłąkał i ktoś trzeci, ścigany wśród drogi?
Płoszone jękiem wichrów, biedne jakieś ptaszę,
Przyleciało, ćwierkając rozpaczliwie z trwogi
I w ciemnościach się skryło gdzieś pod samym dachem
I zmilkło nagle, jakby oniemiałe strachem.
Ten towarzysz skrzydlaty dodał ci otuchy,
Bo choć w dali się toczył odgłos gromów głuchy,
Spokojniejsza, oparłaś skroń na mém ramieniu:
Własnych myśli słuchając, — twoje serce śniło....
Jam o burzy zapomniał, jak ty — w rozmarzeniu,
I tak nam lubo, błogo, tak nam dobrze było.
Że wśród burzy spłakanéj wreszcie deszczu strugą,
Siedzieliśmy tak troje razem, długo, długo....
Ja, ty i ptaszę małe, co z kłótliwym grzmotem
Rozmawiało niekiedy lękliwym świegotem.
∗ ∗ ∗
Dawno temu — a serce ciągle na uwięzi
Owych wspomnień, do znikłéj wciąż przeszłości wzdycha,
Dziś, świéży liść się zwiesza z tych samych gałęzi,
Niebo jasne, pogodne.... noc zapada cicha,
Słońce niby w myriady iskier się rozprysło,
A każda gwiazda płonie wśród błękitów fali....
Kilka chmurek niezwianych na niebie zawisło....
Spokój taki!... pastuszy słychać flet w oddali,
W tchnieniu nocy z łąk płynie zapach sianożęci....
Czemuż z zwieszoną głową smutny pytam siebie,
Gdzie burza, co tak lubém echem gra w pamięci?
Czemu niéma błyskawic i gromów na niebie.
Dlaczego choć to ptaszę małe nie przyleci
Przypomniéć ową chwilę rozkoszną świegotem?...
Dlaczego teraz cicho, jasno, niebo świeci —
Kiedym ja sam i smutny, — kiedy myślę o tém:
Czemu serce na przekór téj pogodnéj chwili
Za dawną burzą tęskniąc, tak żałośnie kwili, —
I ciężko mu dziś patrzéć, jak się z twarzą bladą
Mary krótkiego szczęścia w trumnę wspomnień kładą...
Noc spadła głucha, bez gwiazd i miesiąca —
W burzanach nawet wietrzyk nie szeleśnie,
Nad wodą wierzba zeschłe liście strąca,
Lub śpiące ptaszę zamajaczy we śnie....
Zda się, że kwiatów słychać oddech cichy
Przez zatulone płynący kielichy.
∗ ∗ ∗
Brzegiem jeziora dwa złączone cienie
Suną się zwolna pośród drzew gromady —
A ciszę mąci lekkie głosu drżenie,
Co się podstępnych fal obawia zdrady —
Słowa, jak rosa spadają w toń ciemną
I niosą spowiédź miłości tajemną:
— „Luba“ — świat nocy oponą spowity,
Cicho śpi teraz.... Daj mi dłonie obie!...
Rankiem tak szliśmy przez łąk malachity —
Te same drzewa kłaniały się tobie,
Te same ptaki, co tam śpią — dziś rankiem
Nad twoją głową wzlatywały wiankiem,
Jakbyś ty z niemi na gniazdku siadała —
Albo téż była tych ptasząt kochanką,
Że aż mnie zazdrość o te ptaki brała....
∗ ∗ ∗
Pomnisz, pagórek woniał macierzanką
I z łąk przecudne dopływały wonie —
Więc na pagórku usiadłaś, na tronie —
A jam ci znosił w podarku klejnoty:
Szafir bławatów i maków rubiny
I brylantami lśniący jaskier złoty —
Pęki korali z rumianéj kaliny
I szmaragdowe liście, a na berło
Wysmukłą lilję białą — z rosy perłą.
Sam u twych kolan, niby paź nieśmiały,
Chyliłem czoło przed twym majestatem,
Pytając z żalem, dlaczego świat cały,
Ziemia i niebo nie jest tylko kwiatem,
Aby go zerwać mogły moje dłonie
I u stóp twoich położyć przy tronie....
Słońce, snać taką myśl grzeszną spostrzegło, —
Bo aż się całe żarem rozpaliło
I na najwyższy szczyt nieba wybiegło —
Rażąc nas ciągle swoich grotów siłą;
Lecz tobie jakaś lipa przygarbiona
Cienistym płaszczem okryła ramiona.
Niech jéj Bóg za to nie daje okwitać!...
Ale od śnieżnych kwiatów dotąd siwa,
Niech opowiada, gdy ją zechcą pytać,
Że pod nią — kiedyś, tu.... para szczęśliwa
Wyznała sobie serc swych tajemnicę
I ją za marzeń miała powiernicę....
Albo niech lepiéj schylona starucha
Milczy i w sobie swą opowieść chowa —
Świat takich zwierzeń dziś nieszczerze słucha,
A gdy je późniéj rozstrzępi na słowa
I na wiatr rzuci, by leciały echem,
To jak kwiat z ostem — pomięsza ze śmiechem!
∗ ∗ ∗
Pod cieniem nocy, tu od ludzi zdala
Możemy śmiało rozmawiać oboje,
Chyba nas zdradzą drzewa, wiatr, lub fala!...
To złóż na usta wszystkie słowa twoje
I pozwól zdjąć je ustami mojemi,
Aby nas nic już nie zdradziło ziemi.
Cóż?... milczysz?... Luba, w twojéj drobnéj dłoni
Odpowiedz taka nieśmiała i drżąca —
Czuję rumieniec tu — na twojéj skroni!“...
∗ ∗ ∗
Noc była głucha, bez gwiazd i miesiąca
I zalewałyrozlewały woń kwiatów kielichy —
I daléj płynął miłości szept cichy....
Miała przyjść wiosna z dziewiczym rumieńcem,
Miała przyjść wiosna z ptaszęcemi chóry,
Z blaskami słońca, z świeżych kwiatów wieńcem,
Umaić ziemię, rozchmurzyć lazury.
Miała przyjść wiosna, czar rozrzucić świeży
Na kwietne łąki, na srebrne ruczaje,
Z odgłosem rzewnych słowiczych pacierzy,
Płynących nocą przez uśpione gaje.
Miała przyjść wiosna dla serc rozstęsknionych,
Co się ku niebu i ku słońcu rwały,
A zamiast pąków nadziei zielonych,
Martwéj żałoby leży całun biały....
Miała przyjść wiosna — ciepłém ogrzać tchnieniem
Ziemię i dusze zziębnięte od chłodu....
Słońce, i kwiaty, i ciepło — marzeniem,
Pierwszy dzień wiosny — nie pierwszym zawodu.
Mługą strugą na zachodzie
Świetlne blaski się rozlały —
Złote plamy lśnią na wodzie,
W złocie tonie zachód cały....
W opalowych chmur dyademie
Słońce zwolna składa głowę
Na dyszącą skwarem ziemię,
Między lasy szmaragdowe....
Jak kochanek, na jéj łonie
Błogo będzie śnić do świtu —
Od całunków niebo płonie,
Drży z rozkoszy i zachwytu....
W gąszczach ptak na gniazdo zlata,
Milknie piosnka nieskończona....
Cudnaż chwila to dla świata:
Ziemia słońce ma u łona!
W pocałunkach jego zaśnie,
Noc w rozkoszy ją ochłodzi —
Nim ostatnia gwiazda zgaśnie,
Jutro nowy dzień urodzi.
Nowych świateł buchnie fala
Z narodzonym nowo dzionkiem —
Szczęsny, komu los pozwala
Tego jutra być skowronkiem!...
Biednaś ty niebogo, Blada, smutna ziemio!...
W polu ponad drogą Senne wierzby drzemią.
Rozczochrane głowy Zwiesiły żałośnie
I przez sen zimowy Majaczą o wiośnie....
Biednaś ty niebogo Ziemio opuszczona,
Nie masz dziś nikogo U swojego łona —
— Wicher w śniegu brodzi I w polu straż trzyma,
Głuchą pieśń zawodzi: Zima — zima — zima!...
Biednaś ty niebogo, Smutna ziemio blada,
Nad grudzistą drogą Słonko w mrok się skrada,
Jakby mu na niebie Źle się teraz działo
I patrząc na ciebie Łzami zapłakało....
A ty pod całunem Śniéżnym tłumiąc dreszcze,
Słuchasz, czy ta wiosna Nie nadchodzi jeszcze?...
I wśród nocnéj ciszy Łudzisz się pociechą,
Że twe serce słyszy Nowéj wiosny echo!...
Uderzmy w dzwon, zanućmy psalmy,
Weźmy do rąk zielone palmy, Zmartwychwstał Pan po swym pogrzebie...
Już z łąk i pól całuny zdjęto,
Obchodzi świat podwójne święto: Na ziemi, jak i na niebie....
∗ ∗ ∗
Uderzmy w dzwon, zanućmy psalmy,
Weźmy do rąk zielone palmy — Niech zabrzmi pieśń zmartwychpowstania!
Piękny to dzień!... Natura cała
W odświętny strój się przyodziała I ziemia niebu się kłania....
Uderzmy w dzwon, zanućmy psalmy,
Podwójny cud pieśniami chwalmy, Śpiewa swój hymn przestworze całe, —
Co żywot ma wieczysty w sobie,
Nie zginąć mu w nicestwa grobie, Odżyje na cześć i chwałę!...
Płyną pieśni, światła, wonie Przez zielony gaj —
Słowik w gąszczu, serce w łonie Woła: Maj już, Maj!...
Miesiąc fiołków i zieleni, I marzeń, i snów —
Drzewo kwiatem się rumieni, Strumyk szemrze znów.
I w słonecznym pocałunku Cała ziemia drży —
Kochaj, całuj, śnij i śpiewaj, Rozkosz pij i ty!...
Niech cię wiosny czar owionie, Sercu marzyć daj —
Płyną pieśni, światła, wonie Przez zielony gaj!...
...„Przez gęstwinę, przez dąbrowę
Płyną światła szmaragdowe.
Świętojańskich muszek krocie
Gradem spada na paprocie.
Przez gęstwinę, przez dąbrowę
Księżyc wtyka srebrną głowę.
W ciemnych gąszczach cisza głucha,
Ziemia słucha i bór słucha....
∗ ∗ ∗
Za chwileczkę, za króciuchną,
Już północy gwiazdy dźwiękną,
Z pod paproci światła buchną,
Duchy skarbów w głębiach jękną,
I kwiat szczęścia cudny błyśnie
Czarodziejską swą koroną,
W kółko, w kółko, Lataj pszczółko, Słodkie miody w ule znoś, —
W polach, w lasach, nad krynicą
Kwiatów mała jałmużnico O słodyczy kroplę proś!...
∗ ∗ ∗
W kółko, w kółko, Lataj pszczółko!... Dobra macierz z ziemi téj:
Choć ją chwastem wiatr zasiewa,
Choć się chmurzy niebo w górze,
Choć ją chłoszczą gromy, burze —
Jesień przędzę snuje białą, Wiatr ją rwie i mota,
Wszystko zwiędło, uleciało — Została tęsknota....
Babie lato smutnéj ziemi Włosiennicę szyje —
Chmurne słonko oko mruży, Łzę pod rzęsą kryje....
Smutna ziemio, biedna wdowo, Serce me przy tobie —
Niosę-ć piosnkę, dobre słowo, Pociechę w żałobie....
Obdarły cię wichry srogie, Jak zbóje, morderce —
Zabrały ci, co najdroższe — Zostawiły serce!...
Smutnaś, tęskna pokutnica, Płaczesz drogiéj straty,
Szydny wiatr ci dmie na lica Zwiędły liść i kwiaty....
Podnieś czoło, dumna wdowo, Choć cię troska gniecie —
W niebie jest twój sprzymierzeniec, Twoje słonko przecie!
Przetrwaj tylko z wiarą w łonie Zwalcz zimowe chłody —
Oto znów ci zwieńczy skronie Na wiosenne gody!...
Płacze drzewo liściami zwiędłemi,
Łzawe niebo przygląda się ziemi,
Smutne serce, jak słonko jesienne,
W mrokach chwile wspomina promienne,
I łzy roni, stęsknione nieboże —
Że kochało, zapomniéć nie może....
∗ ∗ ∗
Płacze drzewo liściami zwiędłemi,
Wiatr je z jękiem rozprasza po ziemi,
Mgły na okół rzucają zasłonę....
Płacze serce samotne, wzgardzone —
U natury wygasłych ołtarzy,
Że nie było kochane się skarży.
Płacze drzewo liściami zwiędłemi,
Wiatr jesienny się znęca nad niemi —
Biedne serce, jak listek na wietrze
Drży, nim troska na próchno je zetrze,
I marnieje wśród życia szarugi,
Że nie może pokochać raz drugi....
Leć przez śniegi i zawieję,
Głuchą puszczą piosnko leć,
W echach lata nieś nadzieję
I promykiem wiosny świeć —
Leć przez śniegi i zawieję,
Głuchą puszczą piosnko leć!...
∗ ∗ ∗
Ponad lody, przez zamiecie,
Nad srebrzoną śniegiem błoń,
Maju dziecię, słońca dziecię —
Skrzepłym sercem piosnko dzwoń, —
Ponad lody przez zamiecie
Nad srebrzoną poleć błoń!...
Chociaż wichry mrozem dyszą,
Uragany w dali grzmią —
Smutne serca cię usłyszą
I zapomną dolę złą —
Chociaż wichry mrozem dyszą,
Uragany w dali grzmią....
∗ ∗ ∗
Lecz miłości służ za gońca
I z otuchą ludziom spiesz.
Nieś im blaski nieba, słońca,
Z lodu nawet iskry krzesz —
Niech miłości w tobie gońca
Czują smutne serca rzesz!...
Zielone liście w gaju szumiały,
Gdy się ich dłonie z sobą spotkały...
Pogodne niebo świeciło wiosną
I ziemia była w dobie rozkwitu,
Śmiało się do nich słonko z błękitu,
Słowiki grały piosnkę miłosną....
II.
Płakała ziemia, niebo płakało,
Kiedy ją kładli w trumienkę białą....
Powiędły kwiaty, zwiądł gaj zielony,
Słonko się skryło w jesienne chmury,
W głuchéj żałobie, w ciszy ponuréj
Śpiewały tylko kościelne dzwony....
Raz tylko jeden słońce wyjrzało,
Gdy w grób chowali trumienkę białą
I smutne echo jęknęło w dali:
„Wieczny spoczynek racz jéj dać Panie!“
Nad grobem ciche płynęło łkanie
I pieśń ponurą księża śpiewali....
IV.
Gdy świat się garnął ku nowéj wiośnie,
Pęknięte serce jękło żałośnie,
Zerwana miłość życie zerwała —
Jedna mniéj dusza w bólu się wiła,
Jedna mogiła więcéj przybyła
A nad mogiłą pieśń pozostała....