Wspomnienie o Franciszce Krasińskiej

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wspomnienie o Franciszce Krasińskiéj
Pochodzenie Podróż do miasteczka
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1858
Druk S. Orgelbrand
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WSPOMNIENIE
o
FRANCISZCE KRASIŃSKIÉJ.
Winniśmy uczynności Hr. Włodzimierza Platera ciekawą wiązkę starych papierów, z których sądzimy nie od rzeczy będzie wyciągnąć dla wiadomości powszechnéj niektóre szczegóły, tyczące się życia jednéj z najbardziéj zajmujących niewiast polskich XVIII wieku: Franciszki Krasińskiéj. Przyznamy się otwarcie, że nam wiele braknie, by tę wiadomość uczynić pełną i całkowitą; ale dla czegóż nie mamy skorzystać i z drobnych okruchów, jakie nam traf szczęśliwy dał w ręce? Wolimy zaprawdę źle użyty materyjał lub zbytek materyjałów, niżeli brak ich zupełny, a to co maluje epokę, zawsze pożądane choćby było maluczkiém i w obliczu poważniejszéj historyi małoznaczącém. Dla tegośmy to dawniéj zbutwiałe listy Nestora-Kazimierza Sapiehy zebrali i wydali, choć czuliśmy jak wiele im brakło, by mogły stanowić całość; toż samo uczyniliśmy z urywkiem pamiętnika a raczéj raptularza Jenerała Lipskiego, toż samo robim dziś na mniejszą jeszcze skalę, z trochą papierów tyczących się Franciszki Krasińskiéj.

Ostatnim co o niéj dał wiadomość ciekawą, był P. Kazim. Wład. Wojcicki, który jéj w życiorysach swoich parę kart poświęcił (T. I, 477—480). Ale tu pomimo bardzo zajmującego wyciągu z rękopismu, świadczącego o przywiązaniu pięknéj Starościanki Nowomiejskiéj, do Starościca Wareckiego Kazimierza Puławskiego, mimo ogólnego rysu jéj żywota, szczegółów o samém jéj zaślubieniu przez Królewicza i smutnéj doli, jaka wkrótce stała się udziałem niewdzięcznie opuszczonéj żony, mało bardzo znajdujemy; data zaś ślubu fałszywie jest podaną.
Z papierów naszych, wielkie jak się nam zdaje światło rzucających na ten wypadek, przekonywamy się jak Karol Książę Kurlandzki albo mało miał przywiązania, lub lekceważył sobie tę, któréj przysięgał w obec Boga; wskazują one, że małżeństwo ledwie zawarte, już się chwiało, a dwór Saski w rok po ślubie już się targować poczynał o rozwód... Przebieżym z kolei dokumenta, które mamy w ręku i wskażemy treścią ich i wyciągami, jaka była opinija współczesnych o całéj téj sprawie.
Franciszka Krasińska, córką była Stanisława Krasińskiego Starosty Nowomiejskiego, z Anieli Humieckiéj urodzoną; Królewicz Karol poznał ją w domu Księżnéj Lubomirskiéj, Wojewodzinéj Lubelskiéj, ciotki rodzonéj, która zrazu niemiłém okiem patrzała na zawiązującą się miłość, a lękała się odpowiedzialności z tych stosunków spaść na nią mogącéj, przed dworem i familiją własną, odesłała pannę Franciszkę do Maleszowa, do brata. Królewicz w téj chwili jakoś zakochany szczerze, nie sądząc żeby mu się kto opierać mógł gdy nań spojrzéć raczył, listem się u Księżnéj Lubomirskiéj upomniał o pannę Franciszkę i zapytywał ją, gdzie nadal bawić będzie. Ten list Księcia Karola, Wojewodzina Lubelska pokazywała Brühlowi. Rozpoczęło się to w roku 1759, a przeciągnęło w 1760 do Marca, z coraz większą ze strony Królewicza miłością i zapałem. Na karnawał 1760 roku, Wojewodzina Lubelska, przewidując intrygi miłosne i nie chcąc w nich brać udziału, nie pojechała umyślnie do Warszawy i przebyła go w Krasiczynie u Pani Krakowskiéj; zdaje się, że samo małżeństwo już bez jéj wiedzy i wpływu zostało zawartém. Królewicz w Lutym 1760 r. wyrobił sobie u Ludwika de Riaucour Biskupa Ptolemaidy, Oficyjała Generalnego Brzeskiego i Podlaskiego, indult, dany w Janowie d. 23 Lutego, na imie Michała Neymann Kanonika Brzeskiego, Prałata Węgrowskiego, Przełożonego kanoników Regularnych, na danie ślubu czasu postu, według zwykłéj formy. Indult ten wszakże nie wiem jak posłużył, gdyż ślub miał dawać Ksiądz Józef Kanty Dymuchowski, Poddziekani Lissowski, a ten dla starości i niemocy władzę swoję zlał na ojca Antoniego Lipiewicza, Bernardyna, Gwardyjana w Piotrkowie, dokumentem dnia 6 Marca 1760 roku.
Tejże daty jest poprzedzający małżeństwo dyplom Księcia Karola, którego dwie mamy kopije przed sobą; w roku 1762 dopiero do akt Nowego Korczyna wniesiony: (in Nova Civitate Corcinensi, Feria Sexta post Dominicam Cantate 1762. Anno per oblatam porecti. Ad officium ect. Personaliter veniens Mgcus Simon Grodzki Venator Smolenscensis obtulit etc.) brzmi jak następuje: „My, Karol z Bożéj Łaski Królewicz Polski, Książe Saski a udzielny Rządca y Pan Xięstwa Kurlandzkiego y Semigalskiego: Jako każdemu człowiekowi wzgląd miéć przynależy na przyzwoity stan y kondycyą swoję zmierzać, oraz do zupełnego samego siebie uszczęśliwienia, tak wziąwszy na pomoc tego, który rządzi myślą, sercem y rozumem ludzkim, ustanowiłem u siebie determinować dalsze życie moje w społeczności z J. W. JM. Panną z Korwinów Hrabianką Franciszką Krasińską, Starościanką Nowomiejską, którą za prawdziwą obieram sobie żonę y małżonkę, podług obyczajów Kościoła Ś. Katolickiego Rzymskiego, za Indultem de data 23 Februarii 1760, otrzymanym. I tak te Diploma moje, które w ręce przyszłéy mojéj oddaję małżonki, ściąga się do kontraktu między nami ślubnego, osobliwie opisanego. Ta tedy moja z przychylności serca y przywiązania ku téjże JW. JMc Pannie Hrabiance z Korwinów Franciszce Krasińskiéj, Starościance Nowomiejskiéj skłonność wszystkim niech będzie znana i wiadoma, że urodzony będąc z dziada, ojca w tak pięknym szlachetnym królestwie, tak się pokrewnić pragnę abym miał estymacyą, że piękny i zacny kocham naród Polaków i w tych obowiązkach chcę zostawać, abym sobie przymnożył jako najwięcéj serc obywatelów i to Regii Sanguinis potwierdzam diplomate, własną przy stwierdzeniu pieczęci, podpisując się ręką.
w Warszawie d. 6 Marca 1760.

Karol“ (L. S.)

Dokument ten widocznie na żądanie familii na prędce napisany, po polsku, zredagowany nie wyśmienicie, a zakończony w sposób osobliwszy, pozostał tajemnym do 1762 r. Znać przewidując trudności od Króla i dworu, chciano go miéć jako rodzaj zapewnienia i dowodu ważności ślubu.
W wigiliją tego obrzędu, spisaną także została intercyza, zarówno do 1762 roku pozostała w ukryciu i pod tąż samą datą do akt miasta Nowego Korczyna wniesiona, z niéj widać, że Stanisław Krasiński żadnych dla córki darów nie chciał i obyczajem szlacheckim, tyle od męża dla żony wymagał tylko, ile sam dawał; ciekawy ten dokument całkowicie tu przepisujemy:
— „Między Najjaśniejszym Królewiczem Polskim, Karolem X. Saskim, udzielnym Rządcą y Panem Xtwa Kurlandzkiego y Semigalskiego, z jednéj, a JW. JP. Hrabią z Korwinów Stanisławem Krasińskim, Starostą Nowomiejskim z drugiéj strony, takowe zapisuje się ustanowienie: Iż JW. JP. Hrabia z Korwinów Krasiński, Starosta Nowomiejski, z przeznaczenia Najwyższego Stwórcy, a z największego dla krwi i imienia swego wejrzenia, przez dobrowolne Najjaśniejszego Królewica Karola X. JM. Kurlandz. serce ku córce swojéj, JW. JMP. Franciszce Krasińskiéj, gdy upatruje postanowienie; zważywszy oraz ad mentem legis obyczaje królestwa swego, i z sprawiedliwego względu pomiarkowawszy statum substancii swojéj, tak własnéj jako i żoninéj, naznacza posagu po tejże JW. JMP. Franciszce Krasińskiéj, najukochańszéj córe swojéj, ex massa totius substantiae summę sto tysięcy talarów curant. Najjaśniejszy zaś Królewicz Karol X. JM. Kurlandzki juxta usum et praxim Królestwa Polskiego, téjże JM. Pannie z Korwinów Hr. Franciszce Krasińskiéj, Starościance Nowomiejskiéj, zapisuje 100,000 curant talarów, prostym długiem, darem darując, i bezpieczeństwo téj summy teraz na swych klejnotach ostrzegając. Dobra zaś totius dominii sui, gdy przyjdą do dzierżenia samego Najjaśn. Królewicza Karola, X. JM. Kurlandzkiego, tedy meliorationem zapisu na onychże ostrzega téjże JW. JMP. Hr. z Korwinów Franciszce Krasińskiéj, Starościance Nowomiejskiéj. Oprawa zaś dla przyszłéj X. JM. JMości Kurlandzkiéj a najukochańszéj małżonki swojéj, że dla sekretnego maryażu, tenże Najjaśniejszy Królewicz Karol a X. JMć Kurlandzki wyznaczyć nie może, zostawuje się to liberalitati Najjaśn. Królewicza Karola X. JM. Kurlandzkiego, a przyszłego kochającego małżonka. Ta zaś tranzakcya, jako valor największéj mocy być powinna, tak lubo strony obydwie się teraz między sobą podpisują, jednakże Najjaśn. Królewicz Karol X. JM. Kurlandzki pro firmiori tutamine swemu plenipotentowi to ustanowienie roborować zaleca, własną między sobą podpisując się ręką, przy przyciśnieniu pieczęci swych. Działo się w Warszawie 20 Marca 1760 r. Karol (L. S.) Ejusdem Serenissimi Principis Regii.“
Formy wszystkie, o ile dozwalała tajemniczość małżeństwa, ściśle więc były zachowane, środki ostrożności przedsięwzięte, legalność zabezpieczona i 21 Marca dopiéro (nie w Listopadzie) ślub odbył się sekretnie w pałacu Krasińskich. Dawał go, jak widzimy z metryki, któréj kopiją mamy przed sobą, Ojciec Antoni Lipiewicz, Gwardyjan Bernardynów Piotrkowskich, jako delegowany i umocowany od proboszcza, X. J. Dymochowskiego. Świadkami byli: ojciec Stanisław Krasiński, Nowomiejski i Przasnyski Starosta, Książę Antoni Lubomirski, Wojewoda Lubelski, Pan Felicyan Kwaśniewski, Starosta Nowosielecki, Pułkownik Chorągwi Pancernéj, i Pan Stanisław Jaszewski, Kapitan Regimentu Królowéj.
Krótko potrwała i radość familii z tak świetnego związku i szczęście zaślubionéj Królewiczowi panny Franciszki, która poświęciła podobno skłonność serca młodego blaskowéj książęcéj korony.
Wkrótce po ślubie, jakkolwiek sekretnym, ale nie mogącym się utaić, dowiedział się o nim Brühl i Król ojciec, a dwór Saski ani chciał słyszéć, żeby uznać żoną Ks. Karola, Franciszkę Krasińską. Obawiano się z drugiéj strony szlachtę i panów polskich narazić sobie i zaczęły się te potajemne knowania, intrygi, projekta, ofiary, które stałość nieszczęśliwéj kobiéty jak obelgę odpierała.
Z listów współczesnych wyczerpiemy tu niektóre materyjały, wskazujące jak się na sprawę tę zapatrywano; niemal wszystkie adresowane są przez Biskupa Krakowskiego do Marszałka Nadwornego Koronnego. Chociaż nie całe o sprawie Krasińskiéj, i wiele innych zawierają wiadomostek, mieścim je tu jak są, bo znajdujemy w nich szczegóły zajmujące.
„Z Kielc, 29 Xbris. 1761.
— Przeszłą pocztą gośćmi zakłóconym będąc, podpisane listy dałem do pieczętowania, i ceremonijalny respons JW. WPanu poszedł, a ten com ja pisał, mając zwyczaj dla sekretu sam zawsze pieczętować, został i dopiéro nazajutrz postrzegłem; przyłączam go więc do tego.
Za deklarowaną kanoniję Krakowską dla synowca mego jak najuniżeniéj dziękuję. Przyznaję sam że młody i jeszczebym go był przetrzymał, a innego rekomendował, tylko że mi idzie o fundusz; pod Krakowem wioska z ogrodem ładnym zaraz pod moim Promnikiem. JX. Kułagowski opowie. A do tego chodzi już na Filozofiją, a X. Archidyakon Lubiński chodzi do Grammatyki, a miał kanoniję Krakowską, i innych było kilku po lat 15 mających. Pocieszyłeś mnie JW. WPan wcale, że o innéj nie myślą redukcyi.
Między innemi gośćmi na święta, mam także przytomnych Kochanowskich, Kasztelanów Czechowskich, bardzo mi się oświadczających, i Potkańskiego, Chorążego Stężyckiego, który oświadczył się że do Podkomorstwa Sand. ma deklarowaną protekcyę JW. WPana, i teścia jego. Ja téż, wiedząc dawniéj powierzone mi myśli JW. Pana, układałem tu rzeczy z kasztelanami i innymi urzędnikami, których tu mam wielu, favore ejus, tylko jeszcze zasuspendowałem rzecz do widzenia się z Krajczym Koronnym, który miał tu być na święta, ale znać go coś zaszło, ale w tych dniach będzie pewnie, a to względem uspokojenia Łąckiego.
Starosta Nowomiejski przysłał do mnie z listem, winszując świąt i exkuzując się słabem zdrowiem że sam nie zjeżdża. Ale teraz trochę zdrowszy. Do Kasztelanowéj zaś Sandomirskiéj przez umyślnego Starościanka ustnie się nadgłosiła, bardzo prosząc, aby ze mnie wyrozumiała, i żebym ja dał jéj rezolucyę, któréj słuchać będzie, jak się ma tytułować, czyli Starościanką czy Xżną Kurlandzką. Uważ JW. Pan, jeżeli to nie jest nasadzenie de Mr le Duc, aby to od mojéj dependowało decyzyi. Tenże umyślny powiadał, że w tym czasie był Dzierzbicki Chambellan z listami, jeden od Xcia Kurlandzkiego z upewnieniem, że ojciec najpierwsze województwo i starostwo miéć będzie, i z przyrzeczeniem, iż dozgonnie nie odstąpi, że jest stateczny i że Króla ułagodzi. Bo oni są tych u siebie myśli i od Xcia upewnieni, że Król wié, tylko na to nie chce pozwolić.
Odemnie tedy rezolucya taka dana, iż jako ślyde w kolorach sądzić nie może, tak i ja, nie wiedząc wszystkich okoliczności, od JMościów chociaż Pasterz nie mający żadnéj konfidencyi i informacyi, dla tego decydować nie mogę. Ale Jéjmość najlepiéj wié czém jest i jak się ma tytułować. I to jeszcze dołożył, że nie mają do mnie komfidencyi, z racyi, że Król chce rozwodu, a ja dla Króla jedno z nim myślę.
Interim gdyby téż tu do mnie przyjechali i prosili jako pasterza o rezolucyę, jak się ma tytułować, proszę abyś JW. Pan pomówił z teściem swoim i dał mi informacyą, jaką mam dać.
Drugi list mieli od Graffa Brühll’a, upewniający o Województwie i Starostwie najpierwszém, o posagu znacznym dla Damy i o Kawalerze Panu i bogatym (oni rozumieją, że to Podskarbi Wielki Koronny) ale żeby pozwolili na rozwód. JW. Pan najlepiéj będzież wiedział od Teścia swego, jeżeli pisał. Jutro odjeżdżają stąd Kasztelaństwo Sandomirscy i przez przyjaźń, którą mają, będą u nich. Dałem kommis aby te listy czytali i mnie o wszystkiém uwiadomili. Przeto na przyszłą pocztę będziesz JWPan miał kontynuacyą téj historyi, a teraz zostawam jak zawsze prawdziwym sługą. K. X. 13. Kr.“
Znać z tego listu już jak rzeczy stały w półtora roku niespełna po małżeństwie; a Biskup Krakowski widocznie ujęty dla dworu, nic bez rozkazu nie robiąc, gotował się tak postąpić w sprawie jak mu podyktują, czekał tylko rozkazu Brühll’a.
Daléj w papierach naszych znajdujemy: Excerpt z listu wiadoméj Damy do Xcia Biskupa Krakowskiego de 3 Jan. 1762, który może przetłómaczony po francuzku komunikować pierwszemu ministrowi.
List ten tak brzmi: „JMć Panna Starościanka Nowomiejska zwierzyła mi się z wszelkiemi okolicznościami w interesie swoim, i gdym jéj mówiła czemu JM. P. Starosta taił dotąd przed Xięciem, JM. Biskupem, odpowiedziała: że Xiążę Kurlandzki zakazał mu aby nie powiadał, dodając że Xiążę Biskup Krakowski jest mój nieprzyjaciel, w czém X. Kurlandzkiego Graf Brühl przestrzegł, a Xiąże Kurlandzki przed Starościanką powiedział. To także Starościanka powiedziała, że P. Radzimiński, który był Paziem u X. Kurlandzkiego, był szpiegiem u W. X. Mci, i cokolwiek usłyszał donosił Xciu Kurlandzkiemu i Grafowi Brühlowi. Teraz zaś P. Dzierzbicki był z listem od Xcia Kurlandzkiego, w którym utwierdza pannę Starościankę, iż statecznie przywiązany, lecz obliguje o sekret. Dokłada także w liście swoim, żeby nie miała w podziwieniu, iż musiał donieść do Rzymu okoliczność i ceremoniją ślubu swego, ponieważ mu Theologowie skrupuł czynią, jednakże pisze żeby nie wierzyła tym opacznym relacyom, jakoby się miał dla niéj odmienić i pretendował rozwodu.
Ten zaś P. Wierzbicki miał przy tém zalecenie od Grafa Brühla, aby te uczynił propozycye, że ofiaruje imieniem królewskiém JW. Panu Staroście Województwo i Order, JM. Pannie Starościance summę ośmkroć stotysięcy assekurowaną przez dyploma od Xcia Kurlandzkiego, ażeby pozwoliła na rozwód i żeby zaraz szła za mąż, i za kogo by poszła, to i temu deklarują honory i Starostwa, i zaraz tego samego P. Dzierzbickiego podając kawalera. Gdy tedy JMP. Starościanka zważyła przeciwność listu i takowych propozycyi, powiedziała że to wszystko doniesie Xciu Kurlandzkiemu, tak Pan Dzierzbicki podał sam kopiją do listu, aby się skarżyła na niego, że takie przywiózł propozycye, i napisała ten list.
JMP. Starościanka chce być i z ojcem upaść do nóg WX. Mości, oddając się jego protekcyi, i prosząc, abyś to WX. Mość doniósł Królowi, i proponował, żeby Król wyrobił Xięstwa tytuł od Cesarza JMPanu Staroście, a przez to ją uczynił godniejszą być żoną Xięcia Kurlandzkiego.
W niespełna tedy dwa lata, już nie bez wiedzy i zezwolenia Xięcia, traktowano o rozwód a choć Xiąże przed tą, którą nazywał żoną, grał rolę wiernego a uciśnionego małżonka, widać że sobie już życzył jéj pozbyć. Nie inny cel miało poselstwo P. Dzierzbickiego, który dyktując na siebie list ze skargą, dyktował sobie świadectwo wiernego spełnienia posłannictwa, które mu było powierzone.
Biskup Krakowski, przesyłając powyższy wyjątek z listu, dodaje Marszałkowi Nadwornemu: — „Wojewodowie Lubelscy o Starościankę Nowomiejską jak się mocno byli pokłócili i w kłótni się rozjechali, tak się znowu zjechali i bez żadnéj wymówki pogodzili się, ale jak miarkuję to tylko ad oculum, wewnętrzne zaś źle są z sobą.
Komunikowała mi Xżna korespondencyę z sobą Xcia Kurlandzkiego i respons swój; kazałem to przepisać prędko i też komunikuję (tego nie mamy), ale proszę o sekret, bo Xiężna nie wié żem przepisał. Możesz WPan komunikować Grafowi Brühlowi, ale także pod sekretem. — Interim Xna Wojewodzina persistit i zaklina się, że persistit, że nie weźmie nigdy do siebie Starościanki.“
Biskup Krakowski w całéj sprawie okazuje się aż do zbytku oddanym dworowi i świeckim raczéj urzędnikiem, przywiązanym do familii Saskiéj, niżeli pasterzem i opiekunem owiec swoich, donosi co gdzie zasłyszał, radzi się Brühla, nie śmie kroku zrobić bez zezwolenia Marszałka Nadwornego. — Wkrótce potém pisze z Borzęcina de 16 Januar 1762, do Marszałka.
„Już w aktualnéj podróży do Sandomierza, mam honor odebrać łaskawą JW. Pana Dobr. odezwę die 13 czer. z życzeniem pomyślnéj expedycyi téj mojéj kampanii. Za które jak najuniżeniéj dziękując upewniam, że i na tamtém miejscu cum clero mihi commisio nie omieszkam ferre vota alitisimmo pro incolumitate et prosperitatibus pana mego kochanego.
Cieszysz mnie JW. Pan Dobr. mocno wiadomością o melioracyi zdrowia Imperatorowéj, i bodaj zełgał jeden mój korespondent, który mi pisze, że chociaż w Warszawie głoszą, że się ma lepiéj, jednak z niebezpieczeństwa nie wyszła.
Także jeden korrespondent pisze mi, że JW. Pana z Kanclerzem Kor. chcąc godzić, ale mi zaraz niepewność téj wiadomości sprawuje, gdyż wyraża, iż przez Wdę Inowrocławskiego, i tylko czekają na przybycie Xięcia Wojewody Ruskiego, to zaczną tę negocyacyę. Wczoraj był u mnie jeden od Starosty Nowomiejskiego jadący, i powiadał, że tak on, jako i wszyscy goście i domowi, Starościankę zowią Xiężną Kurlandzką, tylko ojciec ani tak ani inaczéj, tylko Franusią. Z tém się także oświadczył Starosta, że jak już wszyscy tak ją tytułować będą, tak ją osadzi w którym klasztorze i sześciu lokajów pod liberyą X. Kurlandzkiego trzymać będzie i dwóch paziów. Pokazywał także temuż Starosta kalendarzyk jakiś niemiecki drukowany, w którym między innemi Monarchami i Xiążętami, jest położony Xiąże Kurlandzki, i Xiężna z Krasińskich, i że mu już dwóch synów urodziła, jednemu dano imie Karol, drugiemu Franciszek.
Koadjutoryą probostwa Sandomirskiego protekcyi skutecznéj przypominam. Sam siebie statecznéj polecam łasce, zostając na każdém miejscu tenerrim o affectu et cultu. K. X. B. Kr.“
W marcu tegoż roku właśnie gdy lat dwa upływały od zaślubienia, Starościanka Nowomiejska czując jak ważném było stanowisko Biskupa Krakowskiego, jeśliby ślub jéj zachwiano i ważność jego ocenianą być miała, odezwała się wreszcie sama, z ojcem swoim do niego: ale zapóźno. Biskup był trochę obrażony, że go się nie radzono, przytém sprzyjał dworowi i spełniał wolę Brühla; odpisał więc tak żeby się niczém nie skompromitować, a tytułu Xiężnéj odmówił.
Oto jest list Księżnéj z Maleszowa, dnia 13 marca 1762 roku.
„Mocno ubolewam, że nie mogę osobiście upaść do nóg JO. W. X. Mości Dobrodzieja w Jego domu; słabość ojca mego ukrzywdziła mnie w tém szczęściu, który zwlókłszy się z łóżka w intencyi oddać powinność swoją W. X. M. Dobr. w wigiliję wyjazdu swego wpadł w recydywę i dotąd tąż słabością jest przyciśniony. Przyjmij W. X. M. Dobr. łaskawie w tych kilku literach oświadczenie prawdziwéj submisyi mojéj i wyznanie sekretu, który dotąd w skrytości trzymałam; nie z inszych to pochodziło racyj, tylko mając mocny rozkaz od Naj. Królewicza aby był tajony, nie chcąc się sprzeciwić woli Jego, zachowywałam w tym punkcie wielkie milczenie, ale widząc się być oprymowaną i zaczepianą od Dworu, uciekam się do łaski i protekcyi W. X. Mości Dobr.; chciéj jako pasterz mój wejrzéć w sprawiedliwość sprawy mojéj, która to pod sąd jego najwięcéj należy. Ja z tém się przed W. X. Mością oświadczam, że jako znam się być sprawiedliwie według kondycyi kościoła Świętego Rzymsko-Katolickiego zaślubioną żoną Najjaś. Królewicza, tak protestuję się przed W. X. M. Dobr. jako pasterzem moim, że mając zbawienie duszy i honor mój przed oczyma, na żadne pochlebne, które mi podają ode Dworu, kondycye zezwolić nie chcę i raz przysiężonéj wiary Najjaś. Królewiczowi dotrzymać do śmierci pragnę. Że zaś słyszę, że mnie mają pociągnąć do rozwodu, lubo żadnych dotąd terminów nie mam, szukam pasterskiéj W. X. M. Dobr. w tém protekcyi, abyś był sprawiedliwy mojéj sprawy obrońca, o to zaś suplikuję W. X. M. Dobr. żebyś téj mojéj podufałéj do siebie prośby oświadczyć Najjaś. Królowiczowi nie chciał, bo bym przez to mogła się jemu narazić. Te moje złożywszy do łaskawego W. W. X. M. D. serca prośby, z powinnym wyznaję się być respektem i obserwą.“
Do tego listu swój przyłączył Starosta Nowomiejski w tych słowach: — „Z woli Boga słabością zdrowia dotknięty tém więcéj boleję, że nie mogę miéć tego szczęścia upaść do nóg W. X. M. Dobr. i teraz słysząc o wyjeździe, listowne chęci mojéj czynię oświadczenie.
Intencyą moją było dać z siebie W. X. M. exkuzę, żem wiadomego córki mojéj ślubu sam nie chciał wyjawić W. X. M. co teraz czynię, żem nie mógł się narazić Xciu J. M. o sekret obligującemu, od którego i teraz będąc przez listy obligowany, dotąd tego co wszystkim wiadomo głosić nie mogę. Rozumiem że W. X. M. wiesz o kondycyach nam podanych, abyśmy na tajemny rozwód pozwolili, co ani sumienie, ani honor czynić nie dopuszcza. Córka moja dla mojéj słabości umartwiona, że sama nie może powinnéj oddać W. X. M. Dobr. submissyi, co sama listownie oświadcza, którą ja Pasterskiéj W. X. M. Dobr. rekomenduję protekcyi, z głębokim wyznając się być respektem i obserwą.“ etc.
Jak oba te listy nie tyle w nadziei pomocy od Księcia Biskupa, któréj się niespodziewano wcale, jak raczéj w rodzaju notyfikacyi ślubu pisane były, tak téż Pasterz na nie z ostrożnością odpowiedział, niczém się nie wiążąc, nawet adresem listu do Starościanki, któréj zapisał: a Mademoiselle la Contesse de Krasińska Starościanka Nowomiejska. — W liście także poczyna od Mademoiselle! „Jako srodze żałuję słabości zdrowia JW. Pana Starosty, godnego ojca W. Panny, tak równie iż nie miałem satysfakcyi powitania ich w domu moim.
„W okoliczności którą mi WW. Panna wyrażasz (lubo w takowych jako Pasterz najpierwszym jestem Sędzią) żadnéj rady dać nie mogę, niebyłbym albowiem sprawiedliwym sędzią, żebym na illacyą jednéj tylko strony sądził. Potrzeba więc wysłuchać i drugiéj strony, a W. Panna obligujesz przed nią o sekret. O propozycyach które WM. Panna masz ode Dworu, nie mam żadnéj ode Dworu komunikacyi; WM. Panna téż mnie o nich nie uwiadamiasz, toć i w tém jako niewiedzący rzeczy nie umiem otworzyć zdania mego. Co zaś o szczerém mojém do imienia WM. Panny tak przez należytość jako i dawną znajomość przywiązaniu upewniwszy, zostawam z onymże na zawsze“ i t. d.
Jeszcze krócéj, odwołując się do listu powyższego, odpisał Ks. Biskup Staroście Nowomiejskiemu i zbył ogólnikami, grzecznością, niczém nie tając swego usposobienia wcale, nie wiele téż zapewne na pomoc jego rachować musiano.
O téj korespondencyi przesyłając kopiję jéj P. Marszałkowi Nadwor. tak się wyraża Biskup Krakowski:
— „Z Wawrzęczyc 20 marca 1762. — Unikając na potém złych dróg, wyjechałem z Kielc, ale nie mogę się pochwalić, abym miał dobre, owszem dla wielkich śniegów arcy-złe, przez co mam wielką szkodę w koniach i w rzeczach, bo ustawicznie wywracali.
Wyjechawszy z Kielc, na pierwszym popasie spotkała mię korrespondencya, którą per copias przyłączam. Możesz ją JWP. Dr. Komecie kommunikować, ale zaraz obligować o sekret przed tamtą osobą, gdyż kiedy mię obligują o sekret, toć go dotrzymać należy, tylko że przed WJP. nie mam sekretu (!!) w żadnéj rzeczy, dla tego i téj korrespondencyi powierzam. Komecie zaś, czyli pokazać czyli nie, jak się WP. Do. zdawać będzie tak uczynisz. Proszę mi candide wyrazić, jeśli się podobają moje responsa, gdyż par politique nie należało mi się wdawać w rzecz. A zaś jako pasterz, który dla wszystkich, osobliwie w takich materyach, powinien miéć ucho, nie mogłem inaczéj odpisać.
Ostatni list JWWP. D. de 13 cur. miałem honor odebrać w drodze, którym że mię uwiadomić raczyłeś o podpisanych za moją instancyą Chorąstwie Zatorskiém dla Czarnego i patentów kamerjunkrowskich dla Komorowskiego i Hrabi Tarnowskiego, jak najuniżeńsze wyrażam podziękowanie.
Wracam się do pierwszéj materyi. Piszą mi z Warszawy, iż sprawa de nullitate matrimonii Xcia Kurlandzkiego ma być zaczęta w Konsystorzu Warszawskim. Bardzobym rad, żeby się bezemnie obeszło i skończyło, ale cokolwiek w téj mierze w Warszawie robić będą, to nullitatis, i Rzym to skassuje i odeszle zawsze tam, gdzie należy, ad primam instantiam, to jest do mnie. Co ja, choćby to robili, to się nie sprzeciwię, upewniam, et non agerem de laesione Juris dictionis meae. Na owe moje z Kielc pisanie, Kometa upewniał JWWP Dobr., że żadnych kondycyi nie podawano Starościance, a jednak teraz wydaje się, iż podawano. Na każdém miejscu zostawam dozgonnie prawdziwym sługą, K. X. B. Kr.“
W takich myślach trwał JMX. Biskup do kwietnia, nie bardzo jeszcze będąc pewien, w którą się pochylić stronę, gdy ostatnich dni tego miesiąca, Książęta Karol i Albert przybyli do Krakowa; oto ciekawe dwa listy, wskazujące, że JMX. Biskup, porozumiawszy wolę Królewicza, skłonił się wreszcie pójść za nią...
„Z Krakowa, dnia 1 maja 1762 r. Zatrudniony będąc (ale z niezmierném mojém ukontentowaniem tak dystyngwowanemi i kochanemi gośćmi), nie mam czasu wiele pisać, tylko krótko donoszę, iż Najjaśn. Xciu JM. Kurlandzkiemu tak się tu podobało u mnie, że mu się nie chciało wyjechać, tak dalece, iż stanąwszy we środę rano, dopiéro wczoraj po ranném śniadaniu o dziesiątéj wyjechał, i powiedział mi, że gdyby nie miał tak wielkiéj drogi, chcąc powrócić do Warszawy na Fest Królewski, i żeby nie dla ustępowania bratu koni po nim jadącemu, toby jeszcze sam z siebie dłużéj bawił. Dwór téż jego cały nie może się żalić aby miał niewygodę. Przez dwa dni obiady i wieczerze z balem były dla wszystkich generalnie znajdujących się w Krakowie. Przed wyjazdem zaprosił mię na konferencyę, która z godzinę trwała, i wymówiliśmy sobie wszystko, cośmy do siebie mieli, et presentement nous sommes des meilleurs amis. Il m’a méme comfié le secret en question, o czém na przyszłą pocztę opiszę, bo teraz wcale nie mam czasu. Najjaś. Królewicz Albert dziś stanął po 10téj zrana; straszono mnie, że śpiesznie jedzie i tu nie zabawi, ale jeżeli nie dłużéj to przynajmniéj przez dziś i jutro zostanie, spodziewam się. Staram się téż usilnie de leurs rendre le sejour agréable. Jako widzę, Pan Bóg nawiedza teraz często JW. WPana krzyżykami, nad tém równie compatior, po których umartwieniach życzę millena solatio. Chorąży Koronny, przytomny téj expedycyi, jak najuniżeniéj kłania, ja zaś wyznawam się być tenerrimo affectu et cultu na zawsze. K. X. B. Kr.
JMPan Gordon, Superintendent, miał rozkaz od JW. Podskarbiego do wzięcia w possessyę przez dworzanina z listem podawczym Łętkowic na JW. WPana D. Nie mając na dorędziu dworzanina, prosił mię dziś abym mu dał, i zaraz téjże godziny posłałem człeka sposobnego. Owszem, jeśliby tu potrzeba JWPanu do dóbr i do wysiadania possessyi szlachty, i dragonii, i piechoty, czekam tylko poufałego rozkazu; dam zaraz, czegobym dla nikogo nie uczynił.“
Drugi list lepiéj objaśnia konferencyę z Księciem Kurlandzkim.
„Z Krakowa, 4 Maja 1762 r. Jako przeszłą pocztą doniosłem JWPanu D. o przybyciu Najja. Królewicza Alberta, tak teraz donoszę, iż wczoraj bardzo rano, bo wpół do trzeciéj, bez spania, prosto z balu wyjechał. Pokazał się być bardzo kontent i wesół; bale były extremement animes; pierwszy raz w życiu widziałem, aby mazura avec la chaine tańcowano w szesnaście par. Ale téż mam tu salę bardzo obszerną, iż im wcale nie było ciasno.
Obiecałem donieść JW. Panu D. niektóre okoliczności konferencyi mojéj z Xięciem Kurlandzkim, co wypełniam w krótkości słów. Wymówiliśmy sobie cośmy mieli do siebie, a co pochodziło z plotek Wojewody Lubelskiego, bo mi go wydał. Co zaś o swojém postanowieniu, to mi powiedział, iż Graff Brühl i X. Rauch powiadają mu, że ten ślub nie wart, więc radby wiedział czyli on jest ważny albo nie. Jeśli ważny, to cóż z tém czynić, trzeba cierpiéć (!) (a ztąd wnosić trzeba że on podobno niebardzo życzy sobie rozwodu, i że o tém ze mną mówił, iż mu pewnie tam kazano) jeśli zaś nieważny, żeby wiedział że jest wolny. Do którego poznania gdy potrzebny skrypt alias Konsens Parochi z mojéj Diecezyi, co go był dał Bernardynowi dającemu ślub, a rozumiejąc że jest u mnie, prosił mnie o niego. Odpowiedziałem, że tylko kopiję tego skryptu mam, a oryginał jest u Starosty Nowomiejskiego, którego mogą dostać czyli dobrym sposobem rekwirując od Starosty, czyli pozwawszy go o komportacyą. Ale jak to czynić, chciałem być informowanym w jakich terminach jest ten interes. Odpowiedział mi że nic nie wié, tylko Graf Brühl, który to wszystko wziął na siebie i dopiero z Bilska miał pisać do niego, aby mi to wszystko opisał, i w téj materyi ze mną się znosił. Opowiedziałem mu w generalnych terminach, iż co tylko prawo i sprawiedliwość pozwoli, czynić wszystko będę. Inne rzeczy potém opowiem.
Wedle woli JW. P. Dobr., dzisiejszą pocztą mi wyrażonéj, jutro zaczną dzwonić pro anima Evae JW. Kanclerzowéj Koronnéj po wszystkich kościołach po trzy dni. A Grafowa Brühlowa, aby była zdrowa całém sercem życzę, zostając na zawsze prawdziwym sługą. X. B. Kr.“
Skutkiem tego widzenia się z Królewiczem, był list który Biskup Krakowski d. 11 wysłał do Starosty Nowomiejskiego, następujący:
— „W podróży mojéj z Kielc do Wawrzęczyc na popasie w Morawicy, miałem list od JW. P. de 13 Martij, którym żądałeś mojéj pasterskiéj pomocy dla godnéj swéj córki, w postanowieniu onéjże.
Teraz w Warszawie agituje się sekretna inwestygacya, jeżeli ten ślub był ważny lub nie; zkąd jestem rekwirowany jako pasterz, ażebym przysłał oryginalny Konsens S. P. X. Dymuchowskiego Plebana Lissowskiego, dany O. Lipiewiczowi, Gwardyjanowi Piotrkowickiemu Bernardynowi d. 6 martij 1760 a. ad benedicendum hocce matrimonium, którego konsensu gdy tylko mam kopiję, oryginał zaś znajduje się u WW. P. Dobr. przeto unikając publicitatem w tak delikatnéj materyi, wstrzymuje krok w przypozwaniu WW. Pana do sądów moich pro comportatione tegoż oryginalnego Konsensu, lecz breviori et aequanimiori procendo via, praesentibus upraszam i obliguję WW. Pana, abyś mi przez tegoż umyślnego przysłać onże raczył. Jeżelibyś zaś WM. Pan (o czém wątpię) nie ufał, to możesz przysłać przez affidowanego swego człeka, któryby mi tylko pokazał, a potém WM. Panu nazad odwiózł. Spodziewam się jednak, iż znając mój charakter, powierzysz mi WM. Pan. A że w sobotę po południu wyjeżdżam ztąd do Lipowca, a ztamtąd do Siewierza, w któréj podróży bawić będę niedziel dwie, przeto upraszam abyś WM. Pan tego umyślnego we czwartek expedyować raczył, aby tu w piątek stanął.
Jako zaś za wolą Bożą i nieograniczoną łaską Najjaśń. Króla P. M. M. objąłem rządy téj Diecezyi et non veni solvere legem sed adimplere, tak możesz WM. Pan być upewnionym, iż jeżeli ta sprawa przyjdzie do sądu mego, nie inaczéj decydować będę, tylko według prawa i sprawiedliwości. Jestem z szczerém przywiązaniem i szacunkiem, etc.“
Wyprawiając list ten, Biskup Krakowski napisał zaraz i do Marszałka Nadwornego w tych słowach:
„Z Krakowa d. 11 Maij 1762. W niebezpieczeństwie zdrowia JW. Graffowéj Brühlowéj cieszy mnie przedłużenie, et son temperament azaliż z łaski Boga, na konsolacyą JW. Państwa i dobrych ich przyjaciół i sług przyjdzie do pierwszego zdrowia.
W ostatnim liście swoim de 8 cur. obligujesz mnie JW. Pan Dobr. imieniem Teścia swego, abym Konsens parochi do dnia ślubu en question, przysłał in originali. Pamiętno JW. Panu Dobr. być musi, iż jako przed nim nie ma żadnego sekretu, tak informacyi którą miałem o tym ślubie komunikowałem mu zaraz bez rezerwy, i żem mu pokazał kopiję konsensu a parocho, z dołożeniem iż propter securitatem matrimonii, ojciec przy sobie zostawił oryginał. Więc u mnie nie masz, tylko kopija któréj legalizować attestacyą moją nie mogę, bo mi de vera scientia non constat, jeżeli concordat cum originali. Ale placendo WM. Państwu, posłałem zaraz dzisiaj umyślnego do J. Pana Starosty Nowomiejskiego nocą i pisałem do niego, aby mi przysłał oryginał; przyszłą pocztą miéć będziesz JW. Pan zupełną informacyę. Zjazd tu coraz większy do Wojewodzinéj Kaliskiéj; przybył i Wojewoda Malborski z żoną, ale wczoraj wyjechali wszyscy dla pilnéj kondescencii do Wielkiéj Polski. Wojewoda Bełski stanął tu, którego zawczoraj nawiedzałem, bardzo rzeźwy i cery arcydobréj, tak jak go dawno niewidziałem, ale Pan Morelli constanter mówi, iż nie wyszedł z niebezpieczeństwa i puchlina jest jak była. Nie tylko moja tu bytność ściąga ludzi, ale bardziéj P. Morellego, który już rachuje przeszło 56 pacyjentów, a na kuracyę majową codzień wielu przybywa, dosyć że w tak wielkiém mieście już stancyi do najęcia dostać nie można. Ja téż jutro mam zacząć kuracyę i wyjechać 16 praesentis jak przeszłą wyraziłem pocztą, w każdém miejscu zostając nieodmiennym sługą. K. X. B. Kr.“
Starosta Nowomiejski nie mógł i nie powinien był dać oryginału Konsensu Ks. Dymowskiego w ręce Biskupa, który by był ten ważny dokument przesłał in originali Brühlowi przez Nadwornego Marszałka, odpisał więc wymawiając się dość zręcznie i niechcąc okazać nieufności.
D. 20 Maii 1762.
Naprzód przepraszam W. X. Mość, że chorobą o łóżko przyciśniony, cudzéj mi przychodzi zażywać ręki na oświadczenie powinnéj submissyi i dania z siebie exkuzy w zachodzącéj rekwizycyi. Kiedy miałem honor szukać protekcyi W. X. Mości, to w téj saméj sprawie, że potajemny dwór ofiarował rozwód, i validitatis wypróbowanie z wszelkiemi łask pańskich deklaracyami, ale widziawszy, żeby honor i sumienie mogły na tém szwankować, tych nie akceptowałem propozycyi. Co i samemu Xciu JM. Kurlandzkiemu teraz na wyjezdném za granicę oświadczyłem, którego oświadczenia odmienić nie mogę. Do tego te dokumenta oddałem do depozytu i tylko kilka kopij przy sobie zostawiłem, które fideliter są przepisane. Z tych, jeżeli się pokaże ważność ślubu, zapozwany czekać będę pasterskiego wyroku. Te mego prawa, a bardziéj córki mojéj obrony, niech mnie nie tłómaczą przeciwnie w łaskawém sercu W. X. Mości, którego się protekcyi oddając, jestem z głębokiém uszanowaniem etc.“
List następujący Ks. Biskupa, acz nie cały się odnosi do téj sprawy, ale cały go maluje; umieszczamy więc nic nie wyrzucając:
Z Krakowa, 15 Maii 1762. Par pure précaution od czterech dni krew puściłem i wczoraj lekarstwo brałem, co mi sprawiło wczoraj alteracyą i ciężki ból głowy; dziś zaś bólu głowy nie mam tylko alteracyą i mało co do kogo piszę tą pocztą; do JW. P. Dobr. jednak non intermitto.
Przyczyniła mi jednak alteracyi znacznéj wiadomość o śmierci JW. Graffowéj Brühlowéj; nie szerzę się nad tą z wielu okoliczności stratą znaczną, życząc aliunde JW. Państwu Dobr. z hojnych rąk Boskich konsolacyi. Duszę ś. p. Pani piis suffragiis w dyecezyi mojéj nie omieszkam polecić, a tu w Krakowie po wszystkich kościołach jutro dzwonić zaczną.
Miałem list od JW. pierwszego Ministra, ręką JX. Kułagowskiego pisany, donoszący mi o téj śmierci; odpisuję mu tą pocztą. Ale mi w wielkiém podziwieniu, jak miał list mój do JW. pierwszego Ministra na poczcie zginąć. To pewna, iż według zwyczaju cudzoziemskiego, nie zdało mi się inkomodować go listem winszującym świąt Wielkanocnych, ale jak odebrałem od niego list, tak zaraz swoją ręką odpisałem, co upewniam en honneur. Ale to musi być tak, iż że tylko był komplement, dla tego albo sekretarz tylko przeczytał ten list i nie raportował, albo téż sam JW. Graff, przejrzawszy że komplement, odrzucił i zapomniał. Więc jeśli się zdawać będzie, supplikuję, abyś data ocasione raczył odpowiedziéć żem odpisał. Nie jestem ja leniwy do odpisywania każdemu, a cóż dopiéro temu Panu. Teraz co odpisuję przyłączam kopiję.
Rekwizycyi JW. P. D., przeszłą pocztą wyrażonéj avec empressement zadosyć czyniąc, posłałem umyślnego rozsadzonemi końmi do Starosty Nowomiejskiego i trzeciego dnia odebrałem respons. Jak tedy listu mego, tak i responsu przyłączam kopiję. Nie wiem czyli JW. Pan będziesz aprobował mój list, ale musiałem go postraszyć pozwem i na końcu pogłaskać oświadczeniem administrowania sprawiedliwości w generalnych terminach, aby mi tém prędzéj i łatwiéj przysłał ten oryginalny konsens do dania ślubu.
Nie mogę zatém przez rzetelność dać extrakt legalizowany odemnie tego konsensu oryginalnego, kiedym go nie miał, nie czytał i nie widział, ale to na jedno wynijdzie. Ponieważ Starosta przysłał mi tego konsensu kopiję i upewnia listem swoim, że jest zgadzająca się cum originali, więc tęż samą kopiję od niego mi przysłaną, z wyrażeniem, iż mnie listem swym de hac data upewnia, że się zgadza cum originali, mogę legalizować. Czekać zatém będę dyspozycyi JW. WPana; jeżeli téj kopii legalizowanie będzie potrzebne, tobym je zaraz przesłał i nie do JW. P. D., ale do JW. pierwszego Ministra directe, według insynuacyi, którą odbieram przez JM. X. Kułagowskiego.
Bardzo dobra myśl JW. Pana D. pogodzić się z sukcessorami Leszczyńskich i Szembeków. Obwieszczę mego brata, iż daléj Czarnicy trzymać nie będzie. Krajczy Koronny zdrów oprócz czasem swoich affekcyj, dla których poradzenia się na kuracyę majową ma tu dziś być incognito bardzo i z nikim się nie widziéć, tylko z doktorem żydem w którego dufa. Wojewoda Bełski zawsze w jednym stanie, jak przeszłą pocztą doniosłem, wyjeżdża na promenadę. Pułkownik Remer dziś albo jutro dokona życia. Mr. Morelli przeszło 50 ma pacyentów, oprócz zakonników i innych ludzi ordynaryjnych, którzy po radę do niego przychodzą, et tous les matins à son lever dans l’antichambre kilkudziesiąt ludzi znajduje. Il est regarde ici comme un oracle. Jutro wyjeżdżam do Lipowca, a potém do Siewierza i tylko raz na tydzień będę mógł pisywać. Na każdém miejscu wyznając się prawdziwym sługą. K. X. B. Kr.“
„Po napisaniu tego listu odbieram wiadomość, iż Krajczy Koronny dużo zachorował, i dla tego nie przyjedzie tu do swego doktora.“
Tymczasem, między 15 a 23 maja, właśnie w chwili inwestygacyi o ważność ślubu, Starosta Nowomiejski, który już oddawna był chory, umarł, i Franciszka Krasińska została zupełną siérotą; pozostała jéj jedna Xżna Lubomirska, Wojewodzina Lubelska, z prawa i serca opiekunka; tak ona, jak sama Krasińska, udały się, nie rachując na Biskupa Krakowskiego, do Prymasa.
Xiężna Kurlandzka napisała do niego list 23 Maii 1762, który w zwitku naszym następujący ma tytuł: Kopija listu W. JMP. Franciszki Krasińskiéj, Starościanki Nowomiejskiéj starszéj (ut asseritur in contextu), zaślubionéj JO. Xciu Kurlandzkiemu, do JO. Xięcia JMci Prymasa, z Maleszowéj d. 23 Maii 1762 pisanego.
„Będąc informowana od wielu osób o dobrotliwych sentymentach JO. W. X. Mci D. dla mnie ośmielam się fatygować go listem moim, wypraszając się w łaskę Jego. Spodziewam się, że W. X. M. Dobr. będziesz zdjęty kompassyą nad osierociałym stanem moim przez śmierć ojca mego, który tak zawikłany interes zaślubienia mego z Najjaśń. Królewiczem JM. X. Kurlandzkim zostawił, co rozumiem że jest dobrze wiadomo JO. W. X. M. D. doskonalsze zaś objaśnienie znajdziesz JO. W. X. M. D. w liście mojéj ciotki i kopije dokumentów do tego należących. Ja nie chcąc dłużéj fatygować listem JO. W. X. M. oddaję mnie i całość honoru mojego łasce Jego, abyś powagą swoją chciał zaszczycić, jako tę, która do zgonu życia będzie z powinnym respektem i t. d.“
List ciotki K. Lubomirskiéj, pełen zajmujących szczegółów, w całości tu umieszczamy. Zdaje się to być ten sam, o którym wspomina Księżna, chociaż daty nie ma żadnéj kopija nasza.
— „Przyjmij W. X. Mość D. łaskawie tę moją odezwę z doniesieniem o śmierci brata mego. Znam tyle nieskończonéj Jego dobroci, że pozwolisz kompassyi sercu nad sytuacyą osobliwie w któréj córka starsza brata mego zostaje, i nie odmówisz wsparcia łaskawego w tém tylko, co z delikatnością największą zgadzać się może. Pozwolisz mi W. X. M. że w krótkich słowach uczynię mu relacyą, teraz dopiero sama uwiadomiona o zawartym ślubie X. JM. Kurlandzkiego z córką starszą brata mego, mam honor przyłączyć kopije dokumentów służące do wsparcia tego. Niemała to przyczyna była mego umartwienia, od pierwszych początków sprzyjania Xięcia JM Kurlandzkiego téj osobie, która w mojéj na ten czas zostawała opiece; perswadowałam sobie raz powszechną grzecznością tłumacząc, więcéj zaś z nieskończoném zmartwieniem jakich złych obawiając się konsekwencyj. Miałam tyle łaskawych przyjacioł, których teraz wzywam świadectwa, z jaką troskliwością w téj okoliczności postępowałam sobie. JW. JMPan Marszałek Nadworny Koronny nie będzie mógł tego zapomniéć, że z nim wiele razy mówiąc donosiłam tyle, ile mnie saméj wiadomém było. Zarzucić mi to kto może, że w początkach znali we mnie te atencye, które rozumiałam być powinna. Byłam tak nieszczęśliwa, że na ten czas rzetelne i proste myśli akomodowania się familii Królewskiéj z przyzwoitym respektem, od niektórych były źle explikowane, w czém sam Pan Bóg moim świadkiem. Samemu X. JM. Kurlandzkiemu wiadome były moje sentymenta, często z jego nieukontentowaniem. Inszego nie znajdując sposobu, starałam się odesłać w dom brata mego córkę Jego, w téj perswazyi, że oddalenie (jak być zwykło) w zapomnieniu zostawi ulubioną osobę. Będę ja miała honor sposobnego czasu prezentować W. X. M. D. list, który X. Kurlandzki pisał do mnie, abym nazad powróciła do domu mego córkę brata mego. Znajdę jeszcze kopiję responsu z należytym respektem i nieco podziwieniem, żeby tak prywatna rzecz miała interessować Najjaśn. Królewicza JMci, gdzie bratanka moja mieszkać będzie. — Kommunikowałam te listy JW. JMP. Marszałkowi Nadwornemu Kor. prosiłam aby JMP. Graffowi Brühlowi były pokazane; życzyłam sobie aby moje sentymenta były im wiadome. Na karnawał 1760 r. nie chciałam przyjechać do Warszawy unikając tych intryg, znajdując się wtenczas u JMP. Krakowskiéj w Krasiczynie. Pisałam do JWP. Marszałka Nadw. Kor. donosząc mu podobieństwo zamysłów X. JM. Kurlandzkiego, w téj zawsze nadziei, że wielcy i doskonali ludzie znajdą sposób odwrócenia, co być niepowinno. Co z mojéj osoby zdawało mi się, żem czyniła moją powinność. Teraz czas wkłada na mnie święty obowiązek, obowiązek nowy, gdy rzecz znajduję już nie w notacyach powątpiewania godnych, ale w rzeczy saméj i dokumentach, że córka brata mego jest ślubną żoną X. JM. Kurlandzkiego. Zważ WXM. D. z kompasyą tą nieszczęśliwą sytuacyę.
Propozycye ode Dworu do sekretnego rozwodu, nad to przykrzejsze jeszcze kondycye, aby panną na zawsze zwaną była. — Jeżeli rozwód potrzebny, to ta osoba z którą się rozwodzą, pierwéj jest żoną, i ta lubo nie była w królewskiéj urodzona kondycyi, jednak kiedy ją własna wola do tego obrała, nie jest z jéj strony wina. Król JMP. Pan pobożny, łaskawy, sprawiedliwy, gdyby był uwiadomiony, pewnieby zalecił z zaślubioną taki trzymać proceder, jaki z wielką delikatnością zgadza się. Supplikuję W. X. M. D., abyś dobrotliwie przyjąć raczył te moje szczerości i rzetelności pełne doniesienie, oraz był skonwinkowany, iż chowaj Boże, żebym z saméj tylko pychy te dowody prokurowała. Lecz przy sprawiedliwości, któż jest, któryby chciał fabryfikować honor niewinnéj osoby, która dobrą wiarą, według porządku kościoła, w téj się znajduje sytuacyi. Niech to przestanie być sekretem, lecz jawnie i otwarcie ten interes będzie traktowany; upewniam o wszelkiéj powolności, która z naszéj strony monarchom jest powinna. — Nic mi więcéj nie zostaje, tylko polecić siebie z całém imieniem mojém łasce W. X. M. D. z głębokim zostając respektem i t. d.“
Ze śmiercią Starosty Nowomiejskiego i objęciem opieki przez Wojewodzinę Lubelską, zmienia się zupełnie postać rzeczy; niepotrzebnéj tajemnicy nie czynią, Starościanka dla familii i świata zostaje jawnie Księżną Kurlandzką, Dwór niejako wyzwany do boju, w przykrém jest położeniu, gdyż czuje, że oburzyłby na siebie całą szlachtę, gdyby działał przeciw ślubowi, a traktować nie może, bo traktowania nie przyjmuje familija; wlecze się więc ta sprawa, puszczona trochę na łaskę losu.
Dnia 28 Maja pisze X. Biskup Krakowski do Marszałka Nadwornego:
„Żądaną odemnie kopiję konsensu, na wiadomy ślub legalizowaną, według woli JW. P. Do. przyłączam w liście JW. Teścia Jego.
Dochodzi mnie tu wiadomość, iż ś. p. Starosta Nowomiejski miał podać do Grodu Nowomiejskiego per oblatam intercyzę córki swojéj, w Grodzie Warszawskim roborowaną. Zaczém posyłam umyślnego do Grodu Nowomiejskiego, i jeżeli jest, aby mi ją per extractum przysłano. Jeżeli przyślą, czyli JW. Panu posłać kopiję, czekam rezolucyi, gdyż może iż ją masz już. Wracam do kopii legalizowanéj, iż ją daje sub antidata, aby jeszcze za życia Starosty Nowomiejskiego etc....“ Dalszy ciąg tego listu, obojętny dla nas, donosi o przejeździe Arandy, posła hiszpańskiego, przez Kraków, o wjeździe do Siewierza uroczystym d. 24 (zkąd i pismo datowane) i mówi niżéj: — „Napisawszy to, odbieram umyślnego z listami od Xżnéj Wojewodzinéj Lubelskiéj i od Starościanki Nowomiejskiéj, z różnemi kopijami, któréj całéj korespondencyi per copias komunikuję JW. P. D. quam fidelissime. In scorsivo folio wyrażam wszystkie moje finalne reflexije. Proszę, abym albo przez najpierwszą pocztę, albo, jeżeli czas nie wystarczy na nią, przez sztafetę ułanów, miał rezolucyę, albowiem na te listy nie odpisałam i nie odpiszę, póki od JW. Pana nie odbiorę responsu, a jednak nie należałoby mi długo z responsem wstrzymywać Xiężnę Wojewodzinę.“
Daléj znów obce rzeczy, jako o wakansie na Kasztelaniję Kijowską, z powodu któréj widać, że rozporządzono jak chciano wakansami między Marszałkiem a Biskupem. Kandydatami byli: Czarnecki, Kasztelan Bracławski, który się Biskupowi nie zdawał, i Stolnik Podolski, za którym się oświadczał, chociaż, jak powiadał, straszny był skąpiec.
Smutno jest czytać te listy tak Dworowi oddanego Biskupa, który dla akomodowania się Brühlowi, wszystko aż do obowiązków swych zapominał, i kroku, wedle przekonania, stąpić nie śmiał bez pozwolenia Marszałka Nadwornego lub jego teścia.
Następne pismo z 1 Junii, choć znów niewiele zawiera, dla obrazu człowieka całe tu włączamy.
„Z Promnika pod Krakowem 1 Junii 1762.
Com tylko tu stanął, nadgłaszam się zaraz JW. WP. D. z zwykłą na każdém miejscu submissyą. Nad śmiercią Hetmana srodze ubolewam; Król stracił wiernego i przywiązanego sobie sługę, a my dobrego przyjaciela. Wakanse po nim znaczne (!!!). Radziłbym, aby te do przyszłego sejmu zatrzymane były in suspensa, nawet i Kasztelanija Kijowska i inne, jeżeli się zdarzą. Gdyż jako nam dojście sejmu ze wszech miar jest potrzebne, tak i to mogłoby in parte pomódz. Po Xciu Hetmanie piszą mi, że dwa Starostwa mają wakować, Parczewskie w Lubelskiém i Kamienieckie w Brzesko-Lit. Parczewskie jedni mi piszą, że dla JW. Pan D. ma być destynowane, drudzy, że dla Podskarbiego N. K., aby odstąpił kontraktu sobie danego na cła królewskie. A Kamienieckie Wielohorskiemu. O Kamienieckie non ambio, ale o Parczewskie, jeśliby nie miało cedere, JW. Panu, bo nad wszystkich jesteś najzasłużeńszy (!) i nieprzyjaciel nie może przeciw temu nic mówić, supplikuję dla brata mego, Wojewody Łęczyckiego. Wszakże z najpierwszych Starostw mam dla niego deklaracyę od Najjaśn. Pana, JW. P. D. i Teścia Jego, do którego także piszę o to dzisiejszą pocztą.
Łowiectwo N. L. po Sułkowskim deklarowane, czyli już oddane dla Graffa Brühla Karola. Jeżeli nie oddane, życzyłbym, aby poczekał na koronny urząd, żeby nie dać satysfakcyi Xięciu Kanclerzowi Lit., który nie będzie chciał pieczętować tanquam non possessionato, tudzież może o to napełniać instrukcye na przyszły sejm.
JW. Podskarbiemu W. K. winszuję kontrahencyi na żuppy solne; przy lepszém gospodarstwie jak dotąd było, il pourra s’enrichir.
Wojewodzina Inflandzka, wdowa, coraz to niebezpiecznéj słabsza, a jako moja dobra przyjaciółka, bardzo pragnęła widziéć mnie i odebrać odemnie absolutionem generalem, tak umyślnie do niéj dziś jeździłem.
Chorąży Koronny dosyć zdrów; jak prędko tu stanąłem, tak zaraz przyjechał do mnie na obiad, a Wojewoda Sandomierski po obiedzie. Chorąży Kor. kłania jak najuniżeniéj, prosił mnie o to. Jutro przeprowadza się tu do mnie z Krakowa, i już jest wcale do mnie przywiązany.
W okoliczności sprawy rozwodowéj, com przeszłą pocztą pisał, czekam rezolucyi; Kanclerz Koronny słyszę komunikował koresspondencyi swojéj co miał w téj materyi Teściowi JW. Pana. Do Maleszowéj zaś odpisał, i dał tytuł Xiężnéj Kurlandzkiéj.
Ja czekam rezolucyi quid me vultis facere? (!) A teraz siebie i brata mego, Wojewodę Łęczyckiego, statecznéj oddaje łasce, jako... etc.“
Widać, że Wojewodzina Lubelska listem i kopijami dokumentów obesłała wszystkich dygnitarzy, i krok ten stanowczy w wielkiéj stawił niepewności adherentów Dworu; Kanclerz Koronny dał tytuł, inni, jak X. Biskup i listu obawiali się sami proprio motu, obawiali się napisać, nie chcąc skompromitować, zwłaszcza w czasie tak smacznych wakansów po Hetmanie!
Czytajmy daléj, choć niemiło to czytać.
— „Z Promnika, 8 Junii 1762.
Odbieram dzisiejszą pocztą obszerny list JW. WPana Dobr., a w nim rezolucyę w okoliczności rozwodu. W téj postąpię sobie tak, jak mi JW. P. praescribis. Expediens bardzo dobrze czekać powrotu Naj. X. Kurlandzkiego. Ja w żadnych moich korrespondencyach z Xiężną Wojewodziną Lubelską w tę materyę się nie wdaję i wdawać nie będę. Jeżeli jednak będę miał z nią une entrevue, natenczas będę wszystko reprezentował i perswadował ut abstineant od używania tytułu Xżnéj Kurlandzkiéj. Ale wątpię, abym ją od tego odwiódł, kiedy już niektóre tranzakcye ad acta publica podała, jakom przeszłą pocztą JW. P. komunikował. Ślub mają za ślub; nietylko rozwodu, ale nawet pozwu do niego nie mają. Wszyscy ją tytułują Xżną Kurlandzką; nawet i Kanclerz Koronny w responsie swoim dał jéj tenże tytuł.
O mieszkanie do klasztoru po pierwszéj rekwizycyi, nie miałem dotąd innéj. Na pierwszą oświadczyłem się iż dam, teraz rekwirowany jeżeli będę, nietylko że dam, ale i perswadować będę. Przymuszać zaś koniecznie, aby do klasztoru poszła, nie mogę. Co się w téj mierze stanie, donieść punktualnie nieomieszkam.“ — Tyle o naszéj sprawie, reszta o innych mnogich konszachtach, z powodu wakansów, tytułów i t. p.
List jeszcze jeden Księdza Prymasa Łubieńskiego z Łowicza d. 8 Czerwca 1762, zakończa ten szereg dokumentów; wyciągiem z niego zamkniemy opowiadanie nasze. Pisany był do Marszałka Nadwornego Kor. „Nie mam zwyczaju taić, co tylko może obchodzić JW. WP. Przeto komunikuję mu kopiję listu, który pisze do mnie X. JMość Lubomirska, Wojewodzina Lubelska. Odpisałem nań rzetelnie, że w podobne interessa mieszać się nie mogę, ile że ta rzecz zdaje się być tajemnicą u Tronu. Drugą kopiję także przyłączam, ale na ten list nie zdało mi się odpisać z wielu przyczyn,“ i t. d.
Tak tedy uciśnionym nikt ręki pomocnéj wyciągnąć nie chciał; obawiali się narazić wszyscy; szczęściem, Dwór nie miał także odwagi zmuszać do rozwodu. Bawiła jakiś czas Krasińska u Barbary Swidzińskiéj, siostry swojéj, potém przebywała w klasztorach Sakramentek w Warszawie, u Franciszkanek w Krakowie, w Częstochowie i Opolu. Królewicz, który ani ją całkiem opuścić, ani jak przystało, za żonę przyjąć nie chciał, zwracał się ku niéj niekiedy. Tymczasem zmarł Król August IIIci w 1763 r. Królewicz zamieszkał w Dreźnie i o Krasińskiéj jakby zapomniał. Lubomirski musiał przez Cesarzowę Maryą Teressę, jak pisze p. Wojcicki, kołatać do Ks. Kurlandzkiego, który wezwał żonę do Drezna. Tu Elektor i familija jego nie dozwoliły by tytułu używała i incognito całego życia zastrzegli. W takim to stanie wątpliwym mieszkała królewiczowa w Eisterwert, Dreźnie lub Landskronie. W kilkanaście lat dopiéro po zamążpójściu powiła mężowi córkę, która poszła późniéj za Ks. Karola de Savoie-Carignan.
Po resztę szczegółów jéj życia odsyłamy czytelnika do Życiorysów p. Wojcickiego. Zmarła d. 30 Kwietnia 1796 r., w Dreźnie; Sejm 1776 r. uznał ją żoną Królewicza i upewnił jéj dożywocie.

KONIEC.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.