Dzieła Wiliama Szekspira/Objaśnienia/Król Jan

<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Król Jan
Pochodzenie Dzieła Wiliama Szekspira Tom III
Redaktor Henryk Biegeleisen
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1895
Druk Piller i Spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Cały zbiór:
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Król Jan.

Królem Janem otwieramy szereg dramatów z dziejów ojczystych Szekspira. „Historye“ angielskie — tak nazywają ten rodzaj utworów, przez Szekspira do najwyższej doprowadzony doskonałości — stanowią pośrednie ogniwo między dramatem historycznym a dramatyczną historyą. W wspaniałej ich kompozycyi nie może być zasada jedności akcyi wyłącznie miarodawczą, lecz także związek historyczny i czasowe następstwo wypadków, warunkujących budowę artystyczną dramatów. Z tego względu odstąpiliśmy w ich układzie od czasu w jakim powstawały a zatrzymaliśmy następstwo osnowy historycznej. W przeciwnym razie ucierpiałaby całość architektonicznego splotu poety.
Zrąb „historyi“ Szekspirowskich tworzą ośm organicznie ze sobą powiązanych tragedyi od „Ryszarda II.“ do „Ryszarda III.“ Przed nimi stoi „Jan“ a po nich „Henryk VIII.“ Pod względem czasu napisania zajmuje pierwsze miejsce „Henryk VI.“ (część I.) najmłodszy płód muzy historycznej Szekspira. „Jan“ następuje może dopiero na samym końcu wspomnianego szeregu ośmiu dramatów, czas bowiem powstania „Króla Jana“ odnoszą do r. 1596 a najpóźniej do 1598 roku.
W całym cyklu historycznym idzie Szekspir głównie za kroniką Holinsheda, a więc czerpie ze źródła wielce w owym czasie cenionego, ale pod względem historycznym, mętnego.
Tylko „Jan“ stanowi pod tym względem pewien wyjątek. Sztuka ta bowiem opiera się na dramacie O niespokojnem panowaniu króla Jana“, którego autor czerpał również z Holinsheda. Stosunek tych obu utworów pod względem osnowy stawia Szekspira w świetle takiej zależności, że jego „Króla Jana“ nie można właściwie nazwać utworem oryginalnym. Jestto po prostu przeróbka starego „Jana“.
Sztuka Szekspirowska obejmuje panowanie króla angielskiego, znanego w historyi pod imieniem Jana bez ziemi“, od jego koronacyi 1199 aż do śmierci 1216. Dla zrozumienia rozmaitych w sztuce wypadków historycznych, podajemy najpierw osnowę dramatu Szekspirowskiego.
Król angielski Henryk II. miał trzech synów: Ryszarda, Gotfryda i Jana. Ryszard, zwany „Lwie serce“ nie zostawił potomstwa. Gotfryd umarł za życia swego ojca, ale zostawił z Konstancyi, dziedziczki Bretanii, dwunastoletniego syna, Artura. Na niego też spadała korona angielska po śmierci Ryszarda. Ale stało się inaczej. Jan, najmłodszy syn Henryka II., w darł się na tron angielski, roszcząc sobie także prawo do posiadłości francuskich. Jakoż w Normandyi uznanym został za panującego. Ale z drugiej strony, Maine, Touraine i Anjou, oświadczyły się za Arturem i ogłosiły go w Angers prawowitym królem angielskim. Był on już, jako książę Bretanii, lennikiem Francyi. Konstancya szukająca potężnego opiekuna nieletniemu swemu synowi, przyobiecała królowi francuskiemu Filipowi Augustowi, że Artur złoży mu hołd nie tylko za Bretanię, lecz również za Normandyę, Maine, Anjou, Touraine i Poitou, jeśli Filip pomoże mu do odzyskania korony angielskiej. Filip otrzymał przysięgę od Artura w Le Mans, pasował go na rycerza i wziął z sobą do Paryża.
Dramat otwiera się przybyciem Chatillona, wysłańca francuskiego, do Northampton, gdzie po koronacyi Jan z swym dworem przebywał. Poseł, w imieniu swego króla, wzywa Jana, aby tron zwrócił Arturowi, grożąc wojną jeśli żądań jego bezwłocznie nie spełni. Jan dumnie odpowiada, że Francya krew za krew, wojnę za wojnę mieć będzie, i nim jeszcze Chatillon zdoła zdać sprawę ze swego poselstwa, już on zbrojno stanie na ziemi francuskiej i upokorzy swego przeciwnika.
Oba wojska spotykają się pod warownymi murami miasta Angers. Z Filipem, królem francuskim, przybywa jego syn Ludwik, Konstancya z synem Arturem i jako sprzymierzeniec: arcyksiążę austryacki, z Janem zaś: matka jego Eleonora i siostrzenica Blanka Kastylska.
Strony wojujące nie mogąc się zgodzić, a jedna drugiej nie chcąc w niczem ustąpić, przywołują obywateli miasta Angers na szańce, aby oświadczyli, czyje przyznają prawa, Artura czy Jana. Ci odpowiadają, że tylko temu ulegną i otworzą bramy, kto dowiedzie, że jest królem Anglii. Gdy groźby i ustne wywody nie zdołały zachwiać ich postanowienia, obaj królowie gotują się do walki. Po jej ukończeniu z równem męstwem i stratami po obu stronach, mieszkańcy, wzywani na nowo do otworzenia bram, upierają się w swej odmowie, oświadczając, że gdy w obu okazała się równa dzielność, sprzyjają im zarówno, i póki jeden nie wygra, nie oddadzą miasta żadnemu, a zachowują je dla obu. Wtedy Faulconbridge, rycerz przyboczny króla Jana, mężny wojownik, ale chciwy krwi i łupiestw, podżegający króla wciąż do nowych zapasów, rozpustnik, zawadyaka, podaje radę, aby królowie spór na chwilę zawiesili i swój oręż wspólnie obrócili przeciw krnąbrnemu miastu, a gdy ono się podda lub padnie ofiarą ognia i miecza, wtenczas niech zwrócą się ku sobie i póty walczą, aż stanowcze zwycięstwo nie odda korony w jedne lub drugie ręce. Jan skwapliwie pierwszy przyjmuje tę radę, grożąc, że miasto zrówna z ziemią, a i Filip przystaje na to. I gdy już obaj królowie poczynają się układać, z której strony szturm do murów przypuścić, wtedy strwożeni mieszczanie wskazują sojusz przez zawarcie związków małżeńskich Delfina Ludwika, z Blanką hiszpańską.
Eleonora, babka Artura, przez zawiść do Konstancji, przez chęć zabezpieczenia korony angielskiej synowi swemu Janowi, gotowa wszystko poświęcić, byle tylko wnuka wszelkich praw pozbawić, pierwsza namawia Jana, aby zgodził się na ten związek. Jan też chętnie przystaje, ofiarując jako posag Blanki pięć prowincji, Vexin, Maine, Touraine, Poitou i Anjou, i w dodatku jeszcze trzydzieści tysięcy angielskich grzywien. Filip, niepomny na swe zobowiązania względem Artura, zawiera ugodę. Aby uspokoić nieszczęśliwą wdowę Konstancyę, przyrzeka Jan zrobić swego bratanka księciem Bretanii, hrabię Richmond i oddać mu miasto Angers w posiadłość. Tak uśpiwszy sumienie wchodzą do miasta krolowie z swymi orszakami, by spełnić ślubny obrządek. Jeden tylko Faulconbridge gniewny, że przerwano rozpoczęte boje, wyrzeka na zmienność królów, osobliwie wiarołomnego Filipa, którego odwiodła żądza zysku od zaszczytnej wojny do zawartego nikczemnie pokoju.
Konstancya, nieprzybłagana, przeklina sojusz zawarty, rzucając zarzewie niezgody między królów.
Wśród jej wyrzekań przybywa Pandulf, legat papieża Inocentego, i zapytuje Jana czemu gnębi kościół, a mianowicie czemu Stefana Langton, arcybiskupa kantoberyjskiego, przemocą usuwa z jego stolicy. Jan oburza się i wypowiada posłuszeństwo papieżowi. Napróżno Filip stara się go ułagodzić i przekonać, że jego słowa są bluźnierstwem, Jan coraz zuchwałej się stawia. Wtedy Pandulf rzuca nań klątwę i wzywa Filipa, aby zerwał z nim przyjaźń i całą potęgę zwrócił przeciw niemu. Filip się waha. Z jednej strony Król Jan i Eleonora przypominają mu świętość tylko co zaprzysiężonego przymierza — z drugiej Konstancya, arcyksiąże austryacki, Delfin Ludwik, przekładają obowiązek poddania się wyrokom stolicy apostolskiej, Filip wreszcie ulega ostatnim i znowu pod murami miasta rozpoczyna się zacięta walka.
Bój ten wypada na niekorzyść Francyi. Faulconbridge zabija arcyksięcia austryackiego, Artur wzięty do niewoli. Zwycięstwo jednak nie było stanowczem. Owszem król Jan lęka się, że Filip, zebrawszy swe siły wyląduje w Anglii i korzystając z zawichrzeń, spowodowanych przez krnąbrny jego opór Rzymowi, cały kraj opanuje. Wysyła więc naprzód zuchwałego Faulconbridge’a, aby złupił klasztory i opatów i przygotował mu środki obrony.
Młodego Artura przywieziono do Anglii, osadzono w zamku Northampton, gdzie mu miał wyłupić oczy powiernik królewski Hubert.
Szalona burza na morzu rozniosła flotę francuską. Wszystko zdaje się iść Janowi pomyślnie.
Dla ubezpieczenia swych zaborów, odprawiwszy powtórną koronacyę, zasiada na tronie i zapytuje zgromadzonych lordów, jakichby żądali reform w państwie, a on chętnie wszystkie wypełni życzenia. Hrabia Pembroke, przemawiając w imieniu innych, żąda wolności Artura, gdyż to najskuteczniejszy sposób uspokojenia kraju i odjęcia nieprzyjaciołom powodu do poduszczeń. Przystaje na to obłudny Jan w przekonaniu, że już Artur nie żyje. Wtem wchodzi Hubert i oznajmia pocichu królowi, że zlecenie jego wykonał. Jan pokrywa swą radość udanym żalem przed lordami, iż prośby ich spełnić nie może, bo ręka śmierci, potężniejsza nad wolę i życzenia ludzkie, zabrała mu przedwcześnie bratanka. Pembroke, Salisbury i inni, którzy świadomi tajemnego zlecenia króla, domagali się wolności Artura, wynurzają teraz śmiało Janowi swe oburzenie i odgrażając się, odchodzą.
Król strwożony ich gniewem, poczyna żałować i przewidywać, że tron swój na bardzo ślizkim gruncie, bo na krwi postawił. I oto wraz przybywa posłaniec z nawałem najprzeraźliwszych wieści, że Francuzi pod wodzą Delfina dążą do Anglii i już zapewne wylądowali. Eleonora, która w posiadłościach francuskich miała mieć nieprzyjaciela na oku, umarła, a Konstancya w szaleństwie zakończyła życie. Na to wchodzi Faulconbridge, lecz i ten nie lepsze przynosi wiadomości, bo choć udało mu się złupić duchowieństwo i znaczne nagromadzić sumy, widział przebiegając królestwo, jak lud wszędzie wzburzony podaje ucho niewczesnym wieściom i przepowiedniom. Przywodzi też z sobą Piotra z Pomfret, który tłumom prorokował, że Jan złoży koronę. Król Jan nakazuje powiesić go w samo południe dnia tego, który mu złowieszczo zapowiada.
A widząc teraz jedyny swój ratunek w rozgłoszeniu wiadomości, że Artur nie umarł, nakazuje Hubertowi, aby biegł co prędzej za lordami i przejednał ich tą wieścią. Ale wszystko zapóźno. Artur, korzystając z nieobecności Huberta, przemyśliwa o ucieczce. Odważywszy się na nią, spuszcza się z murów, lecz spada z nich i rozbija się o twarde głazy. Martwe jego ciało pierwsi znajdują lordowie, którzy przejęci do żywego, spieszą, by się połączyć z Delfinem.
Opuszczony przez możnych, przez lud, który mu wypowiada posłuszeństwo i na stronę francuską przechodzi, Jan ucieka się do ostatecznego ratunku, upokarza się przed legatem papieskim, uznaje się lennikiem Stolicy Apostolskiej.
Tymczasem zwycięstwo wszędzie otwiera Delfinowi wspaniały pochód. Całe hrabstwo Kent uległo. Londyn przyjął Delfina z wojskiem jak pożądanego gościa i władzcę. Wszyscy spieszą ofiarować usługi nowemu panu. Boli ich to niezmiernie, że, aby przywrócić pokój ojczyźnie, muszą służyć obcemu i przeciw własnym wojować rodakom, lecz innego nie widzą ratunku. Wtedy nadchodzi Pandulf i obwieszczając ukorzenie się Jana przed majestatem papieskim, wzywa Delfina do złożenia broni i zawarcia pokoju. Delfin się oburza, wyrzuca Pandulfowi, że on to rozdmuchał tę wojnę, on dał mu poznać jego prawa do korony angielskiej po śmierci Artura, a teraz gdy już kraj do połowy podbity, gdy wszędzie witają go jak swego króla, miałżeby odstąpić tak wielkiej wygranej.
Rozpozyna się więc tem zażartsza wojna. W pierwszej zaraz bitwie pod Bury, lubo Jan złożony nagłą chorobą schodzi z pola, wojsko jego jednak dotrzymuje kroku Francuzom, bo pomoc, której Delfin czekał, rozbiła się na morzu. Wystąpienie Pandulfa osłabiło tych, a tam tych wzmocniło, wreszcie niezrównane męstwo Faulconbridge’a zastąpiło niedostatki szeregów angielskich. Niespodziany przytem następuje zwrot w umysłach owych lordów, co zawarli ugodę z Delfinem. Przywodzą do nich śmiertelnie rannego hrabiego Melun, który nalega na nich, aby co rychlej wracali do swoich, bo Delfin w jego obecności i z nim razem poprzysiągł, że skoro zwycięży, pościna im głowy. Wstręt ku tak haniebnej niewdzięczności i zdradzie, wzgląd, że w jego żyłach płynie krew angielska, gdyż dziad jego był Anglikiem, oraz przyjaźń dla Huberta, zniewoliła Meluna, by w godzinie śmierci wyjawił im tę tajemnicę i pobudził ich do pogodzenia się z Janem. Jakoż zręczna ta i w samą porę nadarzająca się okoliczność skłania wahających się lordów do opuszczenia szeregów francuskich. Te jednak były zanadto potężnymi, by miały zaniechać dalszych zapasów. Jan uchodzi z swym nielicznym szykiem aż w Swinstead. Tam struty dogorywa w opactwie. Połowa wojsk jego ginie w zalewach linkolnskich.
Umierającego, a dziwnemi widmami, jakby wyrzutami sumienia, dręczonego Jana, otaczają w ostatniej chwili lordowie, którzy uszli z obozu francuskiego i przywiedli z sobą syna jego i następcę, księcia Henryka. Król im przebacza i umiera. Za wstawieniem się kardynała odstępuje Delfin od dalszej wojny. Wszyscy zaś cisną się do Henryka witając w nim nowego króla i zaprzysięgając mu miłość i wierność.
Osnowa tragedyi „Króla Jana“ tak się przedstawia w świetle historyi: Godfryd, syn Henryka II. pierwszego króla angielskiego z dynastyi Plantagenetów, utracił życie jeszcze przed śmiercią swego ojca, zostawiając z żony swej Konstancyi, dziedziczki Bretanii, jedynego syna Artura. Po śmierci Henryka II. twórcy państwa angielskiego w 1189 r. wstąpił na tron syn jego Ryszard, zwany później „Lwie serce.“ Niezwłocznie zaręczył on kilkuletniego bratanka Artura z córką Tankreda, króla sycylijskiego. W kontrakcie ślubnym uznaje Artura jako swego dziedzica na przypadek, gdyby sam umarł bez potomstwa. Ostatni żyjący syn Henryka II. Jan, który się często tak przeciw ojcu jak przeciw bratu Ryszardowi buntował, oddawnajuż zdradzał zamiary sięgnięcia po koronę. Gdy więc awanturniczy król Ryszard I. zeszedł z tego świata 6. kwietnia 1199 bezdzietnie, chytry a przebiegły Jan uzyskał od umierającego brata następstwo tronu dla siebie z wykluczeniem Artura.
Jakoż wkrótce po swem przybyciu do Anglii został koronowanym w Westminsterze. Uznano go także w Normandyi. Lecz z drugiej strony Bretania, Maine, Poitou, Touraine i Anjou oświadczyły się za Arturem, który w Angers ogłoszony został królem angielskim. Ten, jako książę Bretanii, był już lennikiem Franeyi, lecz Konstancja, szukająca potężnego opiekuna swemu synowi, obiecała Filipowi II. królowi francuskiemu, że Artur złoży mu hołd nie tylko za Bretanię, lecz również za inne kraje.
Już oddawna królowie francuscy pożądliwem spoglądali okiem na posiadłości królów angielskich we Franeyi. Filipowi wydawała się teraz doskonała do tego sposobność. Mając więc Artura w ręku, postanowił niby praw jego dochodzić, a w istocie zapewnie sobie pożądaną zdobycz. Wtargnął do Normandyi i obsadził swemi załogami główne twierdze. Nastąpiła niedołężnie z obu stron prowadzona wojna, która, za wdaniem się kardynała Piotra z Capui, skończyła się pokojem (22. maja 1200 r.), mało zaszczytnym dla obu monarchów. Filip uznał Jana prawym królem angielskim i tak opuszczając sprawę Artura, zmusił go do złożenia hołdu stryjowi za Bretanię. Za to Jan zobowiązał się wypłacić Filipowi 20,000 marek, zezwolił na małżeństwo swej siostrzenicy Blanki, córki Alfonsa, króla Kastylijskiego, z Ludwikiem, synem Filipa. Tajemny artykuł tej umowy między dwoma monarchami czynił Filipa dziedzicem wszystkich posiadłości angielskich we Francyi w razie gdyby Jan umarł bez potomstwa. Konstancya, która powtórnie była wyszła za mąż, za Guy de Thouars, umarła w rok po tym pokoju.
Jan rozwiódłszy się z Hadwisą, córką hrabiego Glocester, po dwunastoletniem z nią pożyciu poślubił Izabelę, córkę hrabiego Angoulême, zaślubioną z Hugonem hrabią de la Marche i kazał koronować w Westminsterze. Od tego to wypadku zaczynają się kłopoty i cały smutny przebieg rządów króla Jana. Hrabia de la Marche sprzymierzywszy się z wielu możnymi panami, udał się pod opiekę Filipa, a ten chwytając się tej sposobności, zerwał traktat i w połowie 1202 r. zalał swymi hufcami dziedziny Jana. Artur, jako sprzymierzeniec Filipa obiegł zamek Mirabeau, niedaleko od Poitiers, w którym przebywała Eleonora, jego babka, jako rejentka tych prowincyi. Umarła we dwa lata potem 1204 r. Jan dowiedziawszy się o niebezpieczeństwie matki, ruszył na jej ratunek, sprzymierzeńców, rozegnał lub wyciął, a resztę pojmał w niewolę. Między jeńcami znalazł się Artur. Jan kazał go zamknąć pod silną strażą w twierdzy Falaise.
O pozbyciu się jego gwałtowną śmiercią pisze Holinshed:
Mówią, że król Jan kazał w Falaise stawić przed siebie Artura i wszelkimi sposobami starał się skłonić go do zerwania przyjaźni i sojuszu z królem francuskim, a do oparcia się na własnym stryju. Ale Artur dał mu dumną i zarozumiałą odpowiedź, nie tylko odrzucając jego żądanie, ale wymagając, aby mu zwrócił królestwo angielskie i wszystkie kraje, które Ryszard posiadał w chwili swego zgonu. Król Jan, obrażony słowy bratanka, kazał go wtrącić do ścisłego więzienia najpierw w Falaise, a następnie w Rouen.
Wkrótce potem król Jan przybywszy do Anglii kazał się powtórnie koronować w Kanterbury Hubertowi, arcybiskupowi tamtejszemu. Uroczystość ta odbyła się 14. kwietnia. Niebawem, ledwie Jan wrócił do Normandyi, rozniosła się pogłoska, że Artur nie żyje. Nie podpada wątpliwości, że domagał się wolności Artura nie tylko król francuski, ale wielu baronów francuskich i angielskich, a gdy ich prośbę odrzucono, ujęli za oręż. Widząc, że póty nie będzie miał spokoju, dopóki Artur żyje, idąc za zdaniem swych doradzców, wysłał dwóch zaufanych sobie ludzi do więzienia, gdzie Artur siedział pod strażą Huberta de Burgh, z rozkazem, aby go oczów pozbawili. Artur tak silnie oparł się jednemu z oprawców, (drugi wolał raczej zrzec się ojczyzny, niż wypełnić ten okropny rozkaz), tak wzruszającemi przemówił słowy, że Hubert de Burgh kazał zaniechać okrutnego zamiaru. Aby jednak nie wystawić się na gniew króla, a rokoszanom odjąć powód do dalszej wojny, rozgłosił, że Artur umarł ze smutku. Przez dni piętnaście wiadomość ta obiegała Francyę i Anglię, wszędzie po miastach i wsiach dzwoniono i modlono się za duszę młodego księcia. Rozgłoszono także, że zwłoki jego pochowane zostały w cysterskim klastorze św. Andrzeja.
Gdy przecież to nie uspokoiło Bretanii, ale owszem dodało nowego żywiołu powstańcom, którzy postanowili do upadłego mścić się śmierci swego pana, nie było innego ratunku jak ogłosić, że Artur żyje i ma się dobrze. Król nie tylko się nie gniewał, że nie spełniono jego rozkazu, lecz przeciwnie, mocno się z tego uradował, gdyż szemrania i gniewy coraz bardziej wzmagały się nawet między najgłówniejszymi jego stronnikami.
Co do śmierci Artura rozmaite są zdania. Jedni piszą, że chciał uciec i zeskakując utopił się w Sekwanie — drudzy, że umarł naturalną śmiercią, ze smutku — inni jeszcze, że król Jan kazał go potajemnie zamordować. Bądź co bądź wielkie padło na króla Jana podejrzenie.
Z powodu śmierci Artura wywiązała się znowu, między Janem a Filipem wojna we Francyi. W domu czekały Jana jeszcze większe kłopoty. Papież wybrał był Stefana Langton na stolicę arcybiskupią w Canterbury. Jan sprzeciwiał się i wręcz Rzymowi posłuszeństwo wypowiedział. Po wielokrotnych ostrzeżeniach, papież Inocenty III. rzucił nareszcie w r. 1208 interdykt na całe królestwo. Zagrożony król exkonmniką, szukał wszędzie sprzymierzeńców przeciw Stolicy Apostolskiej, podburzał lud na duchowieństwo, gotów był nie tylko wyłamać się z pod zwierzchności papieża, ale nawet wyprzysiądz się wiary chrześcijańskiej. Papież zatem odsądził go od tronu, co znaczyło, że każdemu wolno jego państwo najechać i wyrok papieski wykonać. Filip też zgromadził zaraz potężną siłę przy ujściu Sekwany w celu przeprawienia jej do Anglii. Naciskiem i groźbami udało się i Janowi zebrać liczne wojsko i zawinąć do Dover. Cóż kiedy na nikiem nie mógł bezpiecznie polegać, tak był zniechęcił naród srogiemi prawami, nakładaniem uciążliwych podatków, gwałtownością charakteru i rozwiozłością obyczajów.
Gdy tak nieświadom co począć, król bawił w Dover, przybył do niego legat papieski, Pandulf. Ten przedstawił mu w żywych kolorach potęgę Rzymu, zamysły Francyi, niechęć w całym narodzie, nieład i duch buntowniczy w armii. Do trwóg i podejrzeń wzbudzonych przez Pandulfa, przyłączyła się jeszcze wiadomość, iż jakiś pustelnik Piotr, zażywający wielkiego szacunku u ludu, rozgłasza przepowiednię, że nim przyjdzie święto Wniebowstąpienia, które za trzy dni nadchodziło. Jan przestanie panować. Na słabym a przesądnym umyśle króla zrobiła ta przepowiednia ogromne wrażenie. W ciężkiej walce między dumą a przestrachem, uległ nareszcie ostatniemu i poddał się Pandulfowi, podpisując w połowie maja 1213 r. warunki i ceremoniał zupełnego poddania się papieżowi, oddając w lennictwo Anglię i Irlandyę papieżowi Inocentemu i jego następcom. Następnego dnia było święto Wniebowstąpienia. Król całą tę dobę przepędził w wielkiej trwodze. Odetchnął gdy przeminęła, ale pierwszym jego czynem była zemsta, która w słabych a nikczemnych duszach zwykłem jest następstwem wielkiego przestrachu. Kazał Piotra pustelnika i jego syna przywiązać do ogonów końskich i rozszarpać, a rozdarte członki powiesić na szubienicy, jako fałszywych proroków.
Jan poddając się papieżowi uchronił się od cięższego upadku. Filip, wiodący ogromną armię, wspierany i przywoływany przez malkontentów angielskich, byłby niezawodnie opanował Anglię i przyłączył do swej korony. Papież to wstrzymał rękę zdobywcy, opierając się na swych prawach zwierzchniczych nad Anglią, a przez to uratował Janowi koronę, a krajowi niepodległość. Skoro bowiem zawarto układ w Dover, Pandulf pospieszył do Boulogne, gdzie król francuski stał w pogotowiu do wyprawy na Anglię, i uwiadomił go o tem co zaszło. Widząc swe ambitne marzenia tak jednym zwrotem rozchwiane, Filip oburzył się strasznie na samolubną, jak zwał, politykę papieską i pomimo zakazu chciał przyspieszyć wykonanie swego przedsięwzięcia, lecz kilku sprzymierzeńców odstąpiło go. Tymczasem Anglicy, korzystając z odejścia Francuzów w głąb kraju, spalili im flotę i nagromadzone zapasy, tak iż król francuski musiał zaniechać wszelkiej myśli napadu na Anglię i zmartwiony powrócił w granice własnego królestwa, w czerwcu 1213 r.
Anglia nie znała okropniejszych czasów, jak za panowania króla Jana, który kraj własny niszczył ogniem i mieczem. W ciężkiem tem położeniu, baronowie, jako ostatni ratunek, przyzwali Ludwika, Delfina francuskiego, ofiarując mu koronę. Miał on do niej niejakie prawo, jako mąż Blanki, siostrzenicy Jana.
Pod grozą ekskomuniki papieskiej wyruszył Ludwik z wojskiem przeciw Janowi. Przydłuższa wojna pozwoliła niejednemu magnatowi ochłonąć z pierwszego zapędu i zastanowić się nad tem, czy lepszy tyran, ale własny, niż obcy władzca. Ludwik nie był dość ostrożnym i roztropnym. Zraził sobie wielu nadawaniem dóbr i tytułów angielskich Francuzom. Zaszkodziła mu głównie okoliczność, którą tak Holinshed opisuje:
„Około tego czasu vice-hrabia de Melun, pan francuski, zachorował niebezpiecznie w Londynie, a widząc się bliskim śmierci, przyzwał do siebie kilku baronów angielskich, którzy trzymani byli przez Delfina w tem mieście jako zakładnicy, i takie uczynił im zeznanie: Nie wiecie jakie niebezpieczeństwo wisi nad naszemi głowami. Ludwik wraz z 16 baronami francuskimi tajemnie poprzysiągł, że jeśli zdobędzie to królestwo i zostanie koronowanym, każe wygnać, wtrącić do kaźni, lub pozbawić życia wszystkich tych ze szlachty angielskiej, którzy teraz mu służą a odpadli od własnego króla i zabierze im i ich potomkom całą ich własność. A iżbyście nie mieli żadnej wątpliwości, że to prawda, co wam tu mówię, przeto ja, który za chwilę mam skonać, przysięgam wam jak pragnę zbawienia, że jestem jeden z tych szesnastu, którzy Delfinowi przyrzekli w tym względzie swoje usługi. Więc upominam was, abyście baczyli na własne i tego królestwa bezpieczeństwo, a moje słowa w cisłej zachowali tajemnicy.“
Uniknąwszy cudem zasadzki zastawionej przez baronów oblegających Windsor, Jan udał się do Lynn. Następnie maszerując między Lynn a Bostonem puścił się przez zalewy zwane the Long Wash. Już część armii szczęśliwie je przebyła, gdy oglądając się w tył, spostrzegł, że wozy naładowane srebrem, kosztownościami, insygniami i skarbem, pochłania nagły prąd wody. Z rozbolałem sercem przybył do klasztoru w Swinstead. Tu napadła go gwałtowna gorączka. Następnego dnia już nie mógł usiedzieć na koniu. Przeniesiono go w lektyce do Lleaford, a nazajutrz do zamku w Newark, gdzie po trzech dniach umarł w 49 roku swego życia, a panowania siedemnastym 1216 r.
Holinshed takie o otruciu tem podaje szczegóły: „Król przybywszy do opactwa Swinstead w hrabstwie Lincoln, a dowiedziawszy się jak w tych stronach kraju było pełno zapasów żywności i zboże tanie, oraz nienawidząc lud tamtejszy za to, że sprzyjał Delfinowi, zagroził, że temu zaradzi i że nie wiele dni upłynie, a zboże podrożeje. Przytomny temu mnich jakiś, z litości nad biednym ludem, postanowił zadać śmierć królowi. Jakoż dał mu truciznę w kuflu piwa, z którego najpierw sam się napił, tak iż obaj w jednej chwili wyzionęli ducha.“
Z tej wątpliwej wiadomości o śmierci Jana skorzystał Szekspir. — Jeśli Jan posiadał jakie przymioty, historya je zamilcza, a zapisuje tylko jego zbrodnie. Wyniosły i okrutny w szczęściu, upadał w niemoc i zwątpienie za lada przeciwnością. Podejrzliwością zniechęcał każdego, co chciał stanąć po jego stronie, a kto raz mu się naraził, nie śmiał już nigdy zbliżyć się z obawy jego niczem nieprzejednanej mściwości. Rzadko który monarcha tak był niedostępnym i głuchym na głos miłosierdzia.
Nie dziw, że takiego okrutnika odstępowali wszyscy i że tak stalo się łatwem Francyi opanować kraj, tyle dbały o swoją niepodległość.

Akt I., scena I., str. 6.

Szatylion.   I grom dział moich da się wam usłyszeć.

Tenże sam anachronizm znajduje się w Hamlecie i w Makbecie. Proch został wynalezionym dopiero w sto lat po królu Janie a dział po raz pierwszy użyto w bitwie pod Crecy r. 1346.

Akt I., scena I., str. 8.

Bękart.   Bo ma pół-lica, równie jak mój ojciec,
I z tem pół-licem chce mieć całą ziemię.
Półliczny groszak miałby pięćset funtów.

Na najdawniejszych monetach angielskich wystawiano zawsze wizerunek króla en face. Dopiero Henryk VII. kazał bić drobne pieniążki z swym wizerunkiem w profilu, czyli z pół twarzą. Stąd zapewne poszedł przekąs co do pół-twarzy.

Akt I., scena I., str. 9.

Eleonora.   Czy być przyznanym synem Lwiego Serca,
Panem siebie samego, lecz bez ziemi.

Po angielsku jest Lord of thy presence. Bękart, jako syn Lwiego Serca, choć żadnej ziemi nieposiadał, otrzymywał z samego siebie, z krwi, która, w jego żyłach płynęła, godność lordowską i pierwszeństwo nad nietytułowanymi.
Akt I., scena I., str. 9.

Bękart.  O pani! gdyby brat mój miał twarz moją,
A ja twarz jego, twarz sira Roberta,
Gdybym miał nogi, tak jak żerdzie cienki,
...Gdybym twarz miał równie płaską.
Tak, żebym róży nic mógł zatknąć w ucho,
A ludzie patrząc na mnie, by wołali:
Patrzcie trzy grosze idzie!...

Cały ten ustęp, dość trudny dla tłómacza, tak objaśniają: Za królowej Elżbiety bito srebrną, niezmiernie cienką monetę, wartości trzech farthingów, około trzech groszy polskich. Stąd tu przymiotnik thin, cienki, chudy. Ponieważ był dawniej zwyczaj zawieszania prawdziwych kwiatów na uchu, więc na tym pieniążku tkwi róża, na uchu twarzy królewskiej z profilu wystawionej. Nazywano go przeto threefarthing rose. Z tych przypomnień autor składa obraz twarzy chudej, płaskiej, z różą na uchu, i porównywa go do trojaka królowej Elżbiety. Bękart szydząc z brzydkiej tworzy i głowy sir Roberta, zwie go sir Łbem. W oryginale jest sir Nob.

Akt I., scena I., str. 12.

Bękart.  Ów Kolbrand olbrzym, mąż potężnej ręki.

Sławny olbrzym duński, którego Guy z Warwiku zwyciężył.

Filip Wróbel — dobry.
Jakóbie! Pewne fraszki się odkryły,
Potem ci powiem więcej.

W angielskim jest Philip? Sparrow! gdyż Filipa nazywano wróblem, dla tego może, że imię to przypomina świergotanie tego ptaka. Gdy więc tu Gurney zowie nowo mianowanego sir Ryszarda Filipem, ten z przekąsem odpowiadaniu: Co, Filip? raczej wróbel! Słowa w następnym wierszu There is toys abroad znaczą: Odkryły się pewne fraszki, pewne figle, może związki króla Ryszarda z matką Bękarta.

Akt II., scena I., str. 14.

Ludwik.  Ryszard, co wydarł serce z piersi lwa i święte
Prowadził wojny w Palestynie,
Przez tego księcia zszedł przed czasem z ziemi.

Ludwik czyni tu księcia austryackiego sprawcą śmierci Lwiego-Serca. Tymczasem Leopold, który powracającego z Palestyny Ryszarda kazał uwięzić, umarł na lat pięć przed Ryszardem. Ten ostatni, padł ugodzony strzałą przy oblężeniu zamku wicehrabiego Limoges, jednego z swych lenników, 6. kwietnia 1199. W trzecim akcie Konstancya odzywa się: O Lymoges, o Austrya! jak gdyby to był jeden i ten sam człowiek. Podobne pomięszanie dat i osób spotykamy częściej u Szekspira.
Akt III., scena I., str. 35.

Konstancja.  Ty, Austryaku! ty przydajesz hańby
Tym krwawym łupom.

O Lymoges! O Austria! Słowa te oryginału, z których pierwsze byłoby w przekładzie nie zupełnie zrozumiałem, dają się wyjaśnić następującym sposobem. Szekspir dramat swój o królu Janie osnuł co do treści historycznej na sztuce, która wyszła około 1591 pod tytułem: The troublesome Reign of King John. Z niej też przejął kilka rażących pomyłek i między niemi i tę, że książę austryacki zabił Ryszarda Lwie-Serce. Wprowadza więc Fokonbrydża, aby tenże mszcząc się śmierci ojca odebrał życie księciu austryackiemu. Że zaś Holinshed czyni Fokonbrydża zabójcą wice-hrabiego de Lymoges, którego zamek oblegał Ryszard, gdzie go niespodziana śmierć spotkała, stąd więc poszło pomięszanie faktów i nazwisk, stąd też daje Szekspir księciu austryackiemu miano Lymoges.

Akt III., scena I., str. 37.

Pandulf.  Tak więc w moc władzy, prawem mi nadanej
Jesteś przeklętym i wyklętym.

Interdykt, o którym tu mowa, rzucony przez Innocentego III. na Jana za to, iż nie chciał przypuścić Stefana Langton na arcybiskupstwo Kantorberyjskie, miał miejsce dopiero w 5 lat po tych wypadkach.

Akt IV., scena I., str. 51.

Szekspir zgadza się tu z Holinshedem, tylko dla podniesienia wrażeń, daje Arturowi lat 12. Wiadomo jednak, że ten miał 25 czy 26 lat, i był już, żonatym, gdy go wzięto do niewoli. Sprostować należy także chronologię następnych faktów w dramacie: Rozbrat, który zaszedł między papieżem a Janem z powodu wyboru Stefana Langton na arcybiskupstwo Kantorberyjskie, nastąpił w roku 1207. Pandulf wysłany został do Francyi, w celu podburzenia Filipa przeciw Janowi, dopiero w 1211, a wyprawa Delfina, do Anglii przypada na ten sam rok co śmierć Jana, to jest 1216.

Akt IV., scena II., str. 59.

I oto prorok na ulicach,
Pomfret pojmany i t. d.

Był to pustelnik, w wielkiem poważaniu między ludem. Przepowiedział on, że Jan straci koronę. Gdy ten jednak uratował ją, uznając się lennikiem papieża, kazał Piotra powiesić jako oszukańca, chociaż prorok twierdził, że się sprawdziła przepowiednia, gdyż Jan stracił niepodległą koronę. Przywiązany do końskiego ogona włóczonym był po ulicach miasta Warham, a później powieszony wraz z synem.

Akt IV, scena, II., str. 61.

Widziano w nocy pięć księżyców,
Cztery — jak mówią — stałych, piąty dziwnym
Obrotem kręcił się koło nich wszystkich.

W miesiącu grudniu, tegoż roku, widziano w hrabstwie York, mówi Holinshed, pięć księżyców, jeden na wschodzie, drugi na zachodzie, trzeci na północy, czwarty na południu, a piąty, pośrodku nich, otoczony mnóstwem gwiazd, obszedł pięć czy sześć razy w przeciągu jednej godziny cztery pierwsze, a następnie zniknął.

Akt V., scena VI., str. 80.

Słuchaj Hubercie, moich sił połowa,
W przejściu przez brody, zaskoczona wodą,
I przy Linkolnie zalew ją pochłonął.

Król Jan, jak się wspomniało, przebywając rzekę Lynn w hrabstwie Lincoln w czasie powodzi stracił wszystkie swe skarby i obłogi. Wypadek ten posłużył autorowi do obrazu, który przedstawia z tą różnicą, że tu jest mowa o nagłym przypływie morza, które często za dawnych czasów czyniło wielkie zalewy na nizkich brzegach tego hrabstwa, i że klęskę tę ponosi Bękart i jego wojsko, a nie Jan.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.