Iliada (Dmochowski)/Xięga III

<<< Dane tekstu >>>
Autor Homer
Tytuł Iliada
Data wyd. 1804
Druk w Drukarni Xięży Piarów
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Franciszek Ksawery Dmochowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ILIADA.
XIĘGA III.

Gdy się uszykowały z wodzami orszaki,
Troianie postępuią z szelestem iak ptaki:
Tak powietrze w niesfornéy przebiegają wrzawie,
Uciekając przed zimą i słotą żorawie:
Wzbiwszy się pierzchliwemi skrzydły pod niebiosy,
Miia ocean, ciągnie z brzmiącemi odgłosy,
Śmierć i strach niosąc lotna Pigmeiom gromada,[1]
Którym wydaie bitwy, gdy z chmur na nie spada.
Tchnący męztwem, z naygłębszém Grecy szli milczeniem
A wspierać się wzaiemném gotowi ramieniem,
Jako, gdy wiatr mgłą szarą wierzch góry odzieie,
Złą pasterzom, od nocy lepszą na złodzieje,
Na rzut bowiem kamienia ledwie sięgnie oko;
Tak się tuman rozciąga z pod ich nóg szeroko,
Gdy śpiesząc, dokąd roty wiedzie Mars, krwi chciwy,
Szybkiemi kroki długie przebiegaią niwy.
Już są blisko, iuż rzezi znak Bellona daie.
Piękny Parys na czele mężnych Troian staie,[2]
Mieczem i łukiem zbroyny, lampartem odziany,
Dwoma kręci oszczepy;[3] a tak zaufany,
Przeciwko naydzielnieyszym Grekom się iunaczył,
By który swoie męztwo w bitwie z nim oznaczył.

Tego skoro waleczny Menelay postrzega,        23
Iż śmiałemi przed roty krokami wybiega:
Jak lew uradowany, kiedy go spotyka,
Albo ieleń rogaty, albo koza dzika,
Zgłodniałą rwie paszczęką, co mu się dostanie,
Choć go rącze psy gonią i żwawi młodzianie;[4]
Tak Atryd się raduie, gdy Parysa zoczy,
Bo chciał pomsty nad zdraycą: zatém z wozu skoczy,
I gniewem pałaiący zachodzi mu drogę.
Widzi go piękny Parys, czuie w sercu trwogę,
Więc w zastępach schronienia szuka swoiéy głowie.
Jako gdy pasterz smoka nadybie w parowie,
Cofa się przelękniony, a boiaźń mu blada
Zimnem kości przeszywa i lice osiada:[5]
Tak mężnego Atryda przeląkłszy się broni,
Gładki Parys wśród pysznych Dardanów się chroni.
Karci go Hektor za to: „Podły nikczemniku,[6]
Zręczny tylko do niewiast, chytry płci zwodniku,
Z kształtu twoia zaleta: obyś się nie rodził,
Obyś był nigdy w śluby małżeńskie nie wchodził:
I mnieby lepiéy było i dla ciebie z zyskiem,
Nie byłbyś się stał ludzkiém, iak dzisiay, igrzyskiem.
Jak tam szydzą Achiwi, którym twoia postać
Wróżyła, że potrafisz śmiało placu dostać:
Lecz nie ma w sercu męztwa, nie ma w duszy cnoty.
A więc tak nikczemnemi obdarzon przymioty,

Jakże śmiałeś na morze spuszczać twoie nawy?        48
Jak śmiałeś, lud zebrawszy do niecnéy wyprawy,
Sliczna dziewkę oderwać od związków weselnych?
Wykraśdź niewiastę, krewną bohatyrów dzielnych?
Skąd szkoda oycu, państwu zguba ostateczna,
Radość nieprzyiaciołom, tobie hańba wieczna?
Czemuś się na Atryda nie wziął do oręża?
Doświadczyłbyś, iakiego żonę trzymasz męża.
W upominkach Wenery próżnéy szukasz chluby,
Lutnia, kształt, włos trefiony, nie wyrwie od zguby.[7]
Lecz i Troianie podli, że ciebie w zapłatę
Nieszczęść tylu, w kamienną nie odziali szatę.„[8]
Na to boskiéy urody Parys odpowiada:
„Słuszna, Hektorze, na mnie dziś nagana pada.[9]
Wielkie twe serce wszystkie trudności odpiera:
Jak ciężka zamach cieśli powiększa siekiera,
Kiedy nią twarde ścina dęby na okręty,
Tak mocny w tobie umysł i niczém niezgięty.
Przecież nie mów o darach Wenery z ohydą,
Należy przyiąć dary, co od bogów idą:
Któż, biorąc ie, zasłużyć może na naganę?
Teraz, ieżeli żądasz, ia do bitwy stanę:
Lecz niech spokoynie w polu siędą woyska oba,
A twóy brat i Menelay, gdy się tak podoba,
Sam na sam się rozprawią o Heleny wdzięki.
Dla którego zwycięztwo przeznaczone ręki,

Ten sobie i bogactwa i żonę przyswoi:        75
Wy po zawartéy zgodzie, żyycie szczęśni w Troi,
Waleczni zaś Achiwi do Argów popłyną.
Które i męztwem ludu i wdziękiem płci słyńą.„
Tak rzekł Parys, a Hektor niezmiernie się cieszy:[10]
Zatém, wziąwszy w pół oszczep, między swoich śpieszy,
Wołaiąc, aby woyska zapęd hamowały:
Achiwi zaś rzucaią oszczepy i strzały,
I gęstym na Hektora zewsząd sypią głazem;
Gdy się z takim król mężów odezwał wyrazem:
„Nie strzelaycie, chciéycie się, Grecy, zastanowić,
Bo widzę, że odważny ma Hektor coś mówić,„
Usłuchali, milczenie wszystkim wargi ścina,
A wielki syn Pryama w pośród nich zaczyna.
„Zważcie, Troianie, zważcie, Grecy, słowa moie:
Powiem, czego chce Parys, co te wzniecił boie.
Niechay woysko broń złoży i na ziemi siędzie,
A on sam z Menelaiem potykać się będzie:
Tak się i o dostatki i żonę rozprawi.
Kto kogo pojedynkiem na placu zostawi,
Ten Helenę i zbiory do domu zabierze,
My zaś na wieki trwałe uczynim przymierze.„
Skończył: na to z obu stron zamilkł lud orężny.
Aż powstał, i w te słowa rzekł Menelay mężny.
„Ludy! i mnie też bacznie posłuchaycie, proszę:
Ja z téy woyny naywiększe strapienia ponoszę.

Dziś Grecy i Troianie mogą zostać zgodni,        101
Długo cierpiący dla mnie i Parysa zbrodni.
Niech ten ginie z nas, komu śmierci wyrok życzy,
Wy ciągłego pokoiu kosztuycie słodyczy.
Białą słońcu, a ziemi daycie owcę czarną,
My dla Jowisza głowę poświęcim ofiarną.
Ale zmienni synowie, i niepewnéy wiary:
Niechże przymierze nasze stwierdzi Pryam stary,
Bo wezwania Jowisza gwałcić się nie godzi,
A zwykle w swoich myślach wahaią się młodzi:
Stary się zaś na przyszłość, i przyszłość ogląda,
I dla obu stron zrobić iak naylepiéy żąda.„[11]
Niezmiernie się cieszyły Greki i Troiany,
Sądząc, że przyszedł woyny koniec pożądany.
Konie w szykach wstrzymali, sami z wozów zsiadli,
I zdiąwszy z siebie zbroię, na ziemi pokładli.
Nie wielka była przerwa wśród obu narodów.
Hektor zaraz dwóch woźnych śle do Troi grodów,
By przynieśli ofiarę, wezwali Pryama.
Taltybowi zlecona rzecz była ta sama,
Kazał król do naw śpieszyć i owce przystawić:
On starał się czémprędzéy wolą pana sprawić.
Gdy tak siadły spokoynie dwu narodów szyki,
W twarzy, Helikaona żony, Laodyki,
Co naypięknieysza była Pryamowa córa;
Przychodzi do Heleny Jrys złotopióra.

W domu siedzi niewiasta przecudnego wdzięku,        127
Tkaiąca śnieżne płótno w delikatnych ręku:
Gdzie i Greków i Troian sztuką niedościgłą,
Marsowe dla niéy prace wyszywała igłą.
Do niéy się prędka Jrys odzywa z tą mową:
„Wstań, śliczna Nimfo, obacz rzeczy postać nową;
Ci, którzy bóy dopiero zaczynali wściekli,
Nagle się Marsowego szaleństwa wyrzekli,
Dzidy tkwią w ziemi, woysko na tarczach się wspiera,
Wcale się widok inny w téy chwili otwiera.
Parys twóy i Menelay, uzbroieni dzidą,
Poiedynkiem o twoie wdzięki walczyć idą:
Zwycięztwo cię iednego z nich żoną uczyni.„
Tém słowem czułą pamięć wzbudza w niéy bogini,
Na męża, na oyczyznę, na miłe rodzice:[12]
Zatém łzami prześliczne oblewaiąc lice,
I boską twarz śnieżnemi okrywszy zasłony,
Idzie, a z nią dwie Etra z Klimeną matrony.
Nie zadługo przychodzą, gdzie Sceyska iest brama.
Siedzącego wysoko znayduią Pryama:
Przy nim Lamp, Ukalegon, Hicetaon, Klity,
Tymet, Pant i Antenor, radca znakomity,
Lata pochyłe bronią działać im nie dadzą,
Lecz mądre między sobą rozmowy prowadzą.
Jak na drzewie koników grono słodko gwarzy,
Tak na wierzchołku bramy poszeptuią starzy.[13]

Ci postrzegłszy Helenę, że na wieżą wchodzi,        153
Rzekli cicho do siebie: „Dziwić się nie godzi,
Że Grek i Troia bronią przez tyle lat czyni,
O takową niewiastę: istna z niéy bogini.[14]
Ale chociaż iest taka, niech do domu płynie,
Niech przez nię miasto nasze z potomstwem nie ginie.„
Tak ci mówili, gdy się Helena zbliżyła.
A Pryam w głos: „Chodź do mnie, siądź tu, córko miła:
Obacz męża, przyiaciół, obacz krewne twoie:
Nie ciebie ia, lecz bogi o te winię boie,
Oni na mnie zesłali ten pogrom straszliwy.
Wymień mi tego męża pomiędzy Achiwy,[15]
W którym wielkość, wspaniałość, sama postać głosi.
Nie ieden wysokością wzrostu go przenosi:
Lecz ten kształt, ta powaga, znaczą oczywiste
Nad wszystkiemi piérwszeństwo: on królem zaiste.
Jemu Helena z wdziękiem równą łącząc skromność:
„Cześć i boiaźń mi wraża twa, oycze, przytomność.
Bym była śmierć obrała, niźli twego syna!
Dziś mąż opuszczon, bracia i córka iedyna,
I kochane młodości miłéy rowiennice.
Nie chciał los, ia dlatego łzami zlewam lice!
Lecz zaraz ci odpowiem na twoie pytanie.
To iest król Agamemnon: iego panowanie
Szeroko się rozciąga: z dwóch miar mąż sławiony,
Bo razem i król wielki i wódz niezwalczony.[16]

Bratem go nazywałam przed moiém zhańbieniem:        179
Jeżelim godna była zwać go tém imieniem.„
Wtedy rzecze w te słowa starzec zadumany:
„O szczęśliwy Atrydzie, od bogów kochany!
Wielkie twe berło, ileż narodów uznaie!
Niegdyś i ia Frygiyskie odwiedziłem kraie:
Widziałem ludzi mnóstwo, hamuiących konie,
Twoie, Otreiu, woyska, i boski Migdonie.
Które brzegi Sangaru obozem okryły.
I ia z niemi złączyłem sprzymierzone siły.
Gdyśmy bóy z Amazonki zwiedli uporczywy:
Lecz iak daleko nad nich licznieysze Achiwy!„
Postrzegłszy Ulissesa, znowu starzec powie:
„Naucz mię, córko miła, iak się ten mąż zowie,[17]
Co głową całą niższy od Agamemnona,
Ale piersi ma większe i szersze ramiona.
Jego zbroia na ziemi wszystkorodnéy leży,
On, iak baran, obiega zastępy młodzieży.
Równam go z wodzem trzody, bo w takiéy postawie,
Z świetném runem obchodzi owce na murawie.„
Na to piękna Helena oycu odpowiada.
„To iest mądry Ulisses, co w Jtace włada:
Grunt iego ziemi dla skał wcale nieużyty,
Lecz on sam w mądre rady i sztuki obfity.„
Wtedy Antenor zdanie swoie tak otwiera:
„Pani, z twoich ust prawda odzywa się szczera.[18]

Już od czasu dawnego Ulisses mi znany,        194
Gdy tu był z Menelaiem o ciebie przysłany:
Tych ia w domu przyjąłem, dałem im biesiadę,
Gdzie obudwu poznałem i serce i radę.
Gdy stoiących otaczał Troian lud skupiony,
Menelay wysokiemi celował ramiony:
Ulisses poważnieyszą, siedząc, miał postawę.
Ale kiedy obadwa zaczęli rozprawę,
Krótko, lecz mocno Atryd swoię rzecz prowadził:
I choć młody, na słowa niewiele się sadził:
Wszystkie iego wyrazy ściśle rzeczy strzegły.
Kiedy zaś mówić zaczął Ulisses przebiegły,
Spuścił oczy, i berło trzymał niewzruszony,[19]
Do iednéy, ni do drugiéy nie chyląc go strony.
Zdawało się, że obca mówienia mu sztuka,
Nie ieden za prostego sądził go nieuka:
Ale gdy głos wypuścił z piersi mocno brzmiących,
I słowa nakształt śniegów w zimie spadaiących;[20]
Niktby Ulissesowi dotrzymać nie umiał,
I każdy się nad iego wymową zadumiał.„
Obaczywszy Aiaxa, znowu starzec pyta:
„Jakażto iest osoba owa znakomita,
Przenosząca Achiwy barkami i głową?„
Na to Helena słodką odpowiada mową:
„To iest Aiax, Achiwów podpora warowna,
Ow drugi Jdomeney, co się bogom równa:

Przy boku swego wodza Kreteńczyki stoią.        231
Kiedy nasz dom zaszczycił przytomnością swoią,
Umiał Menelay gościa tak wielkiego cenić.
Tyle tu królów poznać mogę i wymienić,
Lecz próżno dwóch rycerzów chcę uyrzéć wtém gronie:
Kastora, co uieżdżał niehamowne konie;
Polluxa, co w szermierstwie nikt go nie pokona,
Braci moich, z jednego wyszłych ze mną łona.
Czy opuścić nie chcieli oyczystéy krainy,
Luby przenosząc pokóy nad Marsa wawrzyny?
Może też przyszli, może przybili swe nawy,
Lecz wstydzą się iśdź w pole dla moiéy niesławy.„
Tak mówiła, a oni iuż w Lacedemonie
Pochowani, w rodzińskiéy ziemi słodkiém łonie.[21]
Tymczasem przez obszerne wielkiéy Troi grody,
Niosą woźni rękoymie zapadłéy ugody:
Dwa barany i wino w kozim worze mieli,
Roskoszny owoc ziemi, co umysł weseli.
Jdey niósł wielką czaszę i złote puhary;
I rzekł, tam się zbliżywszy, gdzie był Pryam stary:
„Laomedona synu! woyska i woysk głowy,
Wzywaią cię, byś stwierdził zawarte umowy.
Parys i młodszy Atryd, uzbroieni dzidą,
Spotkać się poiedynkiem o Helenę idą:
Zwycięzca i dostatki i żonę zabierze,
A dwa narody wieczne połączy przymierze:

My spokojnie uprawiać będziem nasz grunt żyzny,        257
Achiwi zaś popłyną do swoiéy oyczyzny.„
Zląkł się i zadrżał starzec, słysząc wyraz taki:
Zaraz do wozu każe zaprzęgać rumaki.
Zaprzężono: siadł Pryam, wziął w rękę leyc świetny,
Przy nim się obok mieści Antenor ślachetny.
Jadą przez bramę Sceyską: a gdy było blisko,
I Troiańskich i Greckich mężów stanowisko,
Starce, wpośród woysk obu, na polu szerokiém,
Z wozu wysiadłszy, pieszo wolnym idą krokiem:
Wstał Atryd, wstał Ulisses, wodze ludów możni.
Szanowni się ofiara zaprzątają woźni,
Stawią rękoymie, stwierdzić maiące ugodę,
Mieszają wino, wodzom do rąk leią wodę.
A król mężów tasaka natychmiast dobywa,
Który mu się przy pochwach pałasza ukrywa,
I zrzyna nim sierć owcom wyrosłą na głowie.
Rozebrali ią Greków i Troian wodzowie.[22]
Natenczas Agamemnon ręce wzniosłszy obie,
W takim do wielkich bogów modli się sposobie:
„Jowiszu! rozwodzący moc z Jdy szeroko,
Wielki i straszny boże! słońce! świata oko,
Przed którego obliczem nic nie iest taiemne;
Ty ziemio, i wy rzeki i mocy podziemne,
Srogą krzywoprzysiężcom gotuiące karę;
Bądźcie świadki tych umów i stwierdźcie ich wiarę.

Jeśli Parys mężnego Menelaia zbiie,        283
Niech wszystkie trzyma skarby, niech z Heleną żyie:
A flota Grecka zaraz do Argów popłynie.
Lecz ieśli z Meneleia ręki Parys zginie,
Helenę Troia odda i Heleny zbiory,
I ieszcze płacić będzie należne pobory,
By do późnych lat przeszła pamiątka téy winy.
A gdy, choć Parys legnie, Pryam lub też syny,
Nie zechcą ich opłacać; ia nie piérwéy ruszę,
Aż skończę z chwałą woynę i winę wymuszę.„
„Wraz biie owce, święte przymierza zadatki,
Rznie ostrym nożem gardziel, a życia ostatki
Drganiem znaczą złożone na ziemi ofiary.
Potém czerpaią wino, wylewaią z czary,
I wielkie na świadectwo wzywaią niebiosy,
A w obu woyskach takie słychać było głosy.
„Jowiszu! niebios panie! i drudzy bogowie!
Kto piérwszy zgrzeszy przeciw tak świętéy umowie;
Niechay się iak to wino, mózg iego rozpłynie,
Niech dzieci, niech potomstwo iego marnie zginie,
Niech nad żoną nasyca chuć rozpustnik podły.„
Tak proszą, ale Jowisz odrzucił ich modły.
Wtedy Pryam, Dardana syn, w te słowa zacznie:
„O Troianie i Grecy! słuchaycie mię bacznie.
Ja do miasta moiego powrócić się muszę,
Widok ten zbyt bolesny iest na moię duszę:

I nie mógłbym znieść, kiedy syn, moie kochanie,
Z mężnym do poiedynku Menelaiem stanie.
Wie Jowisz nieśmiertelny, wiedzą insze bogi,
Na którego z dwóch padnie śmierci wyrok srogi.„
To wyrzekłszy ofiary święte na wóz wkłada,[23]
Bierze starzec do ręki leyce i sam siada,
Z nim się mieści Antenor: zaciął biczem konie,
Skierował wóz i w pysznym stanął Jlionie,
Hektor z męztwa, Ulisses zaszczycony z rady,
Rozmierzaią plac między zbroynemi gromady.[24]
Trzęsą losy w przyłbicy położone na dnie,
Na kogo pocisk rzucić pierwszego wypadnie.
Do bogów zaś narody oba ręce wznoszą,
I Grecy i Troianie tak Jowisza proszą.
„Wielki boże! którego władza z Jdy słynie,
Niechay natychmiast sprawca tylu nieszczęść zginie,
Niech go czarne Plutona siedlisko zabierze,
Dwa narody zaś wieczne niech złączy przymierze.„
Tak się modlą, a Hektor w tył zwróciwszy oczy,
Wstrząsł szyszak, los gładkiego Parysa wyskoczy.
Siadaią w rzędach męże, blisko bystrych koni,
A równina od świetnéy zaiaśniała broni.
Wtenczas prześliczny Parys, mąż prześlicznéy żony,
Zaraz na siebie oręż przywdziewa stalony;[25]
Na białą naprzód nogę obuw kształtny wciąga.
Który srebrnemi haftki iak naymocniéy sprząga;

Na piersi pancerz brata Likaona wkłada,        335
Bo mu właśnie do wzrostu i miary przypada:
Miedziany miecz zawiesza,[26] a pochwy srebrzyste,
Od świetnych gwoździ blaski wydaią rzęsiste.
Nareście piersi tarczą niezłomną okrywa,
Na głowie szyszak, nad nim groźna kita pływa:
I długą bierze dzidę, którą zręcznie robi,
Podobnie się Menelay do boiu sposobi.
Idą na środek, w sercu nie znaiący trwogi,
Strasznie patrząc na siebie: na widok tak srogi
Oba ludy zostały zdumieniem przeięte;
A oni skoro weszli w mieysce im wytknięte,
Długie wstrząsaią dzidy, gniew im z oczu błyska:
Natenczas gładki Parys silny oszczep ciska:
W środek tarczy utrafia, lecz iéy nie przebiia,
Znalazłszy odpór, dzida kończata się zwiia.
Znowu z kolei pocisk Menelay wynosi,
Lecz nim go rzuci, wprzódy tak Jowisza prosi:
„Boże! day pomstę nad tym, co zdradził szkaradnie,
Niech zwodnik Parys trupem z moiéy ręki padnie:
By się wiek przyszły brzydził tym, co przyiaźń skaził,
I gość w domu przyięty, gościnność obraził.„
To rzekł, i długą dzidą zgubny cios wymierza;
W koniec Parysowego utrafia puklerza.
Choć twarda miedź tęgiego ciosu nie odpiera,
Przebiia puklerz dzida i kirys przedziera,

I z boku, wedle wnętrza, szatę mu przewierci:        361
Schylił się zręcznie Parys i wydarł się śmierci.
Zatém z pochew Menelay miecz wyrwawszy silny,
Uderzył nim w przyłbicę: i ten raz był mylny,
Strzaskana w sztuki głownia na ziemię upada.[27]
Patrzy w górę, na niebo w żalu się rozjada.
„O Jowiszu! o z bogów ty naymniéy litosny:
Mniemałem, że z téy ręki padnie zdrayca sprosny,
Że się pomszczę obelgi: miecz prysnął w kawały,
Dzida próżny raz niosła, zbrodzień został cały.„
Wraz leci na Parysa, ledwie się nie wściecze,
Chwyta go za przyłbicę, i ku Grekom wlecze.
On próżno mocnieyszemu opierać się kusi,
Jdzie, kształtne wiązanie pod brodą go dusi.
I byłby go przeciągnął, chwałę zyskał wieczną,
Gdy Wenus, odwracaiąc zgubę ostateczną,
Przecina rzemień, iaki zarżnięty wół daie:
Tak goły szyszak w ręce Atryda zostaie,
Który on kilkakrotnie zakręciwszy, ciska,
A wierni go podnieśli słudzy z boiowiska.
Chwyta broń, nowy zamach na Parysa czyni,
Lecz go łatwo ratuie Wenus, iak bogini:
Uniósłszy okrytego gładysza mgłą ciemną,
Sadza na łożu tchnącém wonnością przyiemną.
Sama wychodzi z domu i Heleny woła,
Troianki ią na wieży obsiadły dokoła.

Ciągnie za szatę, śliczne kryiącą powaby,        387
I pachnącą iak nektar, w kształcie staréy baby,
Która w Lacedemonie wełną się bawiła,
Tak do swéy przywiązana pani, iak iéy miła.
Takową piękna Wenus postać przyobleka.
„Pódź, rzecze: bo na ciebie piękny Parys czeka.
Do małżeńskiéy on teraz udał się komnaty,
Jaśniejący z urody i ozdobnéy szaty:
Nie powiesz, że dopiero wrócił z poiedynku,
Lecz w tan idzie, lub po nim używa spoczynku.„
Ten głos wzrusza iéy serce, w pomieszaniu cała.
Ale gdy z pięknéy szyi boginią poznała,
Z żądnych piersi i oczu rażących płomieniem,
Przelękła się niezmiernie i mówi ze drżeniem:
„Za co mi się tak srogo twoia moc czuć daie?
Czy mię chcesz, okrutnico, w nowe posłać kraie,
Między miękkie Meony, lub Frygi maiętne,
Jeżeli tam dla kogo twoie bóstwo chętne?
Czy, że Parysa zbiwszy, Atryd pełną sromu,
I nienawistną żonę ma zabrać do domu,
Nowe mi stawiasz sidła, w nowe wprawiasz troski?[28]
Siedź przy twoim kochanku, porzuć pałac boski.
Niechay cię nie ogląda więcéy Olimp złoty:
Siedź przy nim, okrutnemi trapiona zgryzoty,
Aż cię na swoię żonę, lub sługę wybierze.
Ja z nim powrócić nie chcę w małżeńskie przymierze,

Poszłabym na haniebne w Troi obmówiska:        413
Nieszczęsna! iak okrutny ból mi serce ściska!„
Rozgniewało to Cypru prześliczną królową,
„Nie rozjątrzay mię, rzecze, nędznico! twą mową:
Bo cię w gniewie opuszczę, i z tą serca zmianą,
Tak mi będziesz obrzydłą, iak dzisiay kochaną;
Troian, Greków nienawiść ku tobie zapalę,
Zginiesz, a ia się ciebie więcéy nie użalę.„
Tak przestrasza Helenę, z Jowisza zrodzoną;
Cicho wychodzi, śnieżną okryta zasłoną,
Taiąc się przed Troianek przytomnych oczyma:
Wenus iéy towarzyszy i pierwszy krok trzyma.
Skoro weszła w ozdobne Parysa pokoie,
Służebnice roboty rozpoczęły swoie:
Ona zaś do pałacu górnéy izby wchodzi;
Wenus, na któréy twarzy wdzięk i śmiech się rodzi,
Przy boku męża stołek Helenie podaie.
Siada, odwraca oczy i w te słowa łaie:
„Wróciłeś z poiedynku: obyś legł orężem
Dzielnego bohatyra, który mi był mężem:
A przecię się chlubiłeś, że Menelay tyle
Niewart, co ty, ni w broni, ni w męztwie, ni w sile.
Pódź, i wyzwiy go ieszcze, staw się w polu zbroyny:
Lecz ia ci z serca radzę, żebyś był spokoyny.
Niebezpieczna dla ciebie z nim bronią się składać,
Mógłbyś przez twoię płochość wnet życie postradać.„

Parys tak odpowiada naypięknieyszéy żonie:        439
„Za co ostre sztylety w moiém topisz łonie?
Za coś na mnie zelżywym wyrazem natarła?
Menelay dzisiay wygrał, bo Pallas go wsparła.
Drugi raz to go spotka, co się dziś odwlekło:
Jeszcze się dobre niebo i nas nie wyrzekło.
Lecz zgódźmy się, użyymy miłości w téy dobie,
Nigdy ognia równego nie uczułem w sobie:
Ni wtenczas takim byłem przeięty zapałem,
Gdy prędkiém wiosłem wały słone przewracałem,
Płynąc z Lacedemonu, a na wyspie Kranie,
Pozwoliłaś mi moie uwieńczyć kochanie.
Tak mię gwałtowna żądza dziś do ciebie pali.„[29]
Rzekł i wstąpił z nią w łoże, gdzie roskosz spełniali.
Atryd podobny do lwa, kiedy się rozhuka,
Biega wpośród zastępów, i Parysa szuka:
Ale żaden pokazać nie mógł, gdzie się schronił,
A pewnieby z przyiaźni nikt go nie zasłonił,
Wszyscy się nim, iak śmiercią brzydzili Troianie.
Wtenczas pośród woysk obu król narodów stanie,
I rzecze: „Niech Troiany słowa moie słyszą,
I Dardany i ludy, co im towarzyszą:
Zwycięzcą iest Menelay: zatém wy i zbiory,
I Helenę oddaycie i płaćcie pobory,
Niechaj to potomkowie usłyszą dalecy.„
Skończył, głos króla zgodnie potwierdzili Grecy.        464








  1. O Pigmeiach wiele ieſt baśni. P. Dacier, zasadzając się na zdaniu Aryſtotelesa i Strabona, utrzymuie: iż, to był naród małego wzroſtu w wyższym Egipcie przy Oceanie mieszkający. Bitwy żórawiów z Pigmeiami maią znaczyć napady i szkody, które to ptaſtwo czyni na polach.

    Quales sub nubibus atris
    Strymoniæ dant signa grues, atque æthera tranant
    Cum sonitu, fugiuntque notos clamore secundo.

    Ænei: Lib: 10. v. 264

    „Tak Strymońskie żórawie, na powietrzne szlaki
    „Bystrém wzniesione skrzydłem, daią sobie znaki,
    „I z hałasem przed mroźną uciekaią zimą.

  2. Przedziwnie wydany obraz człowieka, który nie ieſt zupełnym nikczemnikiem, ale niedość mawielką odwagę. Poczuwając się do winy, że tę woynę zapalił, wybiega wielkim krokiem na przód, wyzywa nayśmielszych, a cofa się ze wſtydem, uyrzawszy człowieka, którego obraził.
  3. Warto ieſt uwagi uzbroienie Parysa, który maiące dwa oszczepy i pałasz, ieszcze miał łuk i ſkórą lamparta był okryty, a między piérwszemi znaydował się, którzy pospolicie ciężko uzbroieni byli. Dlatego też maiąc poiedynkować z Menelaiem, inna zbroię przywdziewa.
    Podług zwyczaiu ludzi dawnych, przed stoczeniem bitwy, nayśmielsi do osobnéy potyczki nieprzyiacielſkiego szyku rycerzów wyzywali.
  4. Impastus stabula alta leo ceu sæpe peragrans
    (Svadet enim vesana fames) si forte fugacem
    Conspexit capream, aut surgentem in cornua cervum,
    Gaudet hians immane comasque arrexit et hæret
    Visceribus super incumbens; lavit improba taeter
    Ora cruor.

    Æn: lib: 10. v. 723.

    „Jak lew często szalonym przymuszony głodem,
    „Próżnym krążąc przy stayniach wysokich zawodem,
    „Gdy łanią, lub ielenia wznoszącego rogi
    „Uyrzy, zieie okropnie, włos naieża srogi,

    „Wpada na zwierza, zwala, i z góry go tłoczy,
    „Zrze wnętrze, a posoka chciwą paszczę broczy.

    Widać, że Wirgiliusz to porównanie kilka pięknemi wyrazami ozdobił. Ale ieśli porównanie w Homerze nie ieſt tak bogate, więcéy ma iednak żywości. Ścigany lew od myśliwców, ledwie ma tyle czasu, aby uchwycił, i pożarł swą zdobycz.

  5. Improvisum aspris veluti qui sentibus anguem
    Pressit humi nitens, trepidusque repente refugit
    Attollentem iras, et cærula colla tumtetem.

    Ænei: Libr: 2. v. 379.

    „Jak gdy kto niespodzianie nastąpi na węża,
    „Stawiąc krok w cierniu, nagle cofa się przed gadem,
    „Wąż się wznosi, i modrą, szyię wzdyma iadem.

    Homer wydał tylko boiaźń paſterza: Wirgiliusz doſkonały obraz węża odmalował.

  6. Tu piérwszy raz Hektor na scenę wychodzi, w charakterze swoim równie przyiemny iak wielki. Miłość oyczyzny wszyſtkiemi iego sprawy kieruie. Tę tylko iednę ma winę, że się za złą ſtroną potyka. Wszyſtko dla miłości rodziców, krewnych i przyiaciół poświęca.
  7. Zdaie się, iż Horacyusz miał przytomny ten wiersz Homera, wyſtawuiąc Nereia, tak mówiącego do Parysa:

    Nequicquam Veneris præsidio ferox
    Pectes cæsariem grataque feminis
    Inbelli cithara carmina divides;
    Nequicquam thalamo gravis
    Hastas et calami spicula gnossii
    Vitabis strepitumque et celerem sequi
    Ajacem: tamen, heu! serus, adulteros
    Crines pulvere collines.

    Horat: Od: lib: I. v. 15.

    Na próżno dumny z Wenery obrony,
    Grzebieniem gładzisz twóy włos utrefiony,
    I miękką cytrą bawisz płeć przyiemnie:
    W łożnicy szukasz schronienia daremnie,
    Byś strzał Kreteńskich i dzid się uchronił,
    Lub by cię Aiax w biegu nie dogonił:
    Odwleczesz twoie, cudzołóżco, losy,
    Musisz nareszcie zwalać w piasku włosy.

  8. To ieſt, że cię nie ukamienowali. Wiemy z Pisma Sgo, że ta kara we wschodnich narodach była na cudzołożników. Lewit: c.20. v. 10. Deut: c. 22. v. 22.
  9. Jle napomnienie Hektora ieſt gwałtowne i uszczypliwe, tyle słodka i obrotna odpowiedz Parysa. I w innych okolicznościach tęż samę on grzeczność okazuie.
  10. Hektor nie odpowiada bratu, lecz chce czémprędzéy naprawić sławę woyſk Troiańſkich, którą splamić mogła ucieczka Parysa. Pope zebrał wiele okoliczności, w których bohaterowie poety Greckiego milczenie zachowuią, na okazanie, iż niesprawiedliwie naganiaią ci Homera, którzy mówią, że iego rycerze nadto wiele i niewcześnie gadaią.
  11. Dawni mieli wielkie dla ſtarości poważanie, czego tu Homer piękny przykład wyſtawia. Użalać się słusznie trzeba, że u nas nie ma takich względów ſtarość: Coby było z równym pożytkiem dla młodych, iak z pociechą dla ſtarych.
  12. Daiąc zgryzoty Helenie poeta, uchwycił jedyny sposób, którym ią czyni interessuiącą. Bitwa ta, któréy ona była celem, naymocniéy ią obchodzić powinna. Niespokoyność, zgryzota, a może ieszcze i miłość łzy iéy wyciska.
  13. Mieysce, na którym rozmawiaią ſtarcy Troiańscy, natura tego wieku, głos ich, wszyſtko to leſt za ſtosownością użytego przez Homera podobieństwa. Nikt go nie poczyta za podłe, kto pamięta, iakie pochwały daie konikom Anakreon.

    Fortunnyś stokroć, móy koniku polny,
    Że od trosk i trudów wolny,
    Podpiwszy sobie drobnym pyszczkiem rosy,
    Brzmiące wypuszczasz odgłosy,
    Siedząc, iako król na wspaniałym tronie.
    Na rozłożystym iesionie.
    Gdziekolwiek rzucisz a wysoka zrzenice,
    Do twéy należy dzielnice.
    Tobie zasiewny łan zboże wywodzi,
    Tobie drzewo liście rodzi:
    Ciebie kmieć lubi, że nie wnosisz szkody
    W ubogie iego zagrody.
    Kochaią wioski ucieszną Sybillę,
    Za letney proroctwo chwile.
    Tyś miły Muzom: Febus ci głos dawa,
    I brzmiącym wdziękiem napawa.
    Tobie ni starość zazdrości leniwa,
    Ścieśniaiąc życia przędziwa.
    Żyiesz roskoszny ziemi wychowanek,
    Dudląc ustawnie w organek:

    Ni czuiesz, co są frasunki i bóle:
    Szczęśliwszy nad ziemskie króle.
    Bo śmiertelnego mało co nasienia
    Maiąc w sobie z przyrodzenia,
    Z lichą cząsteczką i kości i ciała,
    Równasz niebiany bez mała.

    Anakreon przez Naruszewicza.

  14. Trudno lepiéy pochwalić piękność. Starcy długą uciśnieni woyną, naradzający się o sposobach iéy zakończenia, widząc Helenę, dziwią się iéy urodzie i boginią ią zowią. Nie mogę tu przeminąć uwagi iednego z naylepszych ſtarożytności krytków nad tém mieyscem Homera. „Nayznakomitsi Troian męźowie nie poczytuią za rzecz niegodną, że Grecy i Troianie dla urody Heleny, tyle nieszczęść i przez tak długi czas ponoszą. Jakież więc wyobrażenie trzeba mieć o téy piękności? Bo nie mówi tego Parys, który ią uwiózł, nie człowiek młody, nie ktoś z pospólstwa, ale ſtarzy, nayroſtropnieysi, i z Pryamem zasiadający. Lecz i sam król dziesięcioletnią wycieńczony woyną, po utracie tylu dzieci, maiąc przed sobą naywiększe niebezpieczeńſtwo, dla którego ta twarz, źródło tylu łez obfitych, nienawiſtna i obrzydła bydź powinna; slucha téy pochwały, nazywa ią córką, sadza przy sobie, wymawia nawet, i nie iéy przyczynę swoich nieszczęść przyznaie.„ Kwintylian Xięga VII. rozd: 4.
  15. Tasso w Xiędze II. Jerozolimy wyzwolonéy szczęśliwie ten uſtęp naśladował. Herminiia wſkazuie Aladynowi znacznieyszych wodzów woyſka nieprzyiacielſkiego. Scena w Jerozolimie wyzwolonéy nie tak ieſt interessuiąca, iak w Jliadzie. Zgromadzenie szanownych ſtarców, między któremi znayduie się Pryam, więcéy ściąga uwagi, niż osoba mało, znacząca Aladyna. Jednakże choć Pope naśladowanie Tassa za zbyt niewolnicze poczytuie, przyznać trzeba, że ma wiele piękności. Stacyusz w Xiędze II. podobnym sposobem wylicza bohatyrów pod Teb murami.
  16. Wiadomo, iż wiérsz ten niezmiernie się podobał Alexandrowi wielkiemu. Jakoż w nim zamykaią się wszyſtkie króla zaszczyty.
  17. Można się tu zapytać, czy Pryam nie powinien był znać Ulissesa, którego widział w Troi. Na to dawni tłumacze odpowiadaią, że od bytności króla Jtaki w tém mieście nie mały przeciąg czasu upłynął. A do tego Pryam w podeszłym wieku musiał mieć wzrok osłabiony.
  18. Tu wielce przyſtoyność zachowana, że o Menelaiu nie Helena, ale Antenor mówi.
  19. Obraz mówcy, który się zaſtanawia, nim mówić zacznie, i nieiakie w sobie pomieszanie czuie, godzien uwagi. Nauczaią Retorowie, aby mówca przy rozpoczęciu okazywał się pomieszanym, dla zjednania sobie przychylności słuchacza, Nie trzeba tego tworzyć prawidła: sama w nas natura uczucie to wznieca. Dobrzy mówcy zawsze się słuchacza obawiali. Świadczy to o sobie Cycero: młodość tylko lub zbytnie w swoich talentach zaufanie, śmiały ton przybiera.
  20. Pliniiusz młodszy takiéy sobie życzył wymowy. „Gdyby mi dano do wyboru; téy wymowie podobnéy do zimowych śniegów, to ieſt, pełnéy, ciągłéy, obfitéy, nareszcie niebieſkiéy i boſkiéy, dałbym piérwszeńſtwo. Ep: I. 20.
  21. Kaſtor i Pollux zginęli w bitwie przeciw Afareia synom, Jdzie i Linceiowi.
  22. Mieszanie Greckiego i Troiańſkiego wina, czynione było dla znaku zgody: podzielenie sierci znaczyło, iż wszyscy są uczeſtnikami oſiary, i że przeſtępca umowy ściągnie na głowę swoię nieba przeklęſtwo.
  23. Ofiar przeklęſtwa nie godziło się pożywać, lecz albo ie zakopywano w ziemię, albo rzucano w morze, i tym końcem zapewne bierze ie z sobą Pryam.
  24. Ten, któryby się za wytknięte granice dał przeciągnąć, tém samém iuż za zwyciężonego był miany.
  25. Parys bierze na siebie ciężką zbroię, bo wprzód lekko tylko uzbroiony wybiegł na przodek.
  26. Dawni, mówi Erneſty w swoich dyssertacyach nad Homerem, umieli hartować miedź tak mocno, że iéy oſtrze zdolne było do przecinania. Dlatego Homer oszczepy i wszelką broń zaczepną, miedzią zaostrza.
  27. Alte sublatum consurgit Turnus in ensem
    Et ferit: exclamant Troes trepidique Latini,
    Arrectæque amborum acies: at perfidus ensis
    Frangitur in medioque ardentem deserit ictu,
    Ni fuga subsidio subeat, fugit ocior Euro,
    Ut capulum ignotum dextramque aspexit inermem.

    Ænei: Lib: 12. v. 729.

    Wzniesionym w górę mieczem Turnus zamach czyni,
    I tnie: krzyczą Troianie, trwożą się Latyni,
    I oba wryte woyska: ale miecz omylny
    Łamie się, w samém cięciu zdradza zamach silny.
    Ucieczka wsparciem, biegiem wiatr lekki przegoni,
    Gdy nie swą głownią postrzegł, i rękę bez broni.

  28. Charakter Heleny bardzo dobrze wydany: mówi ona do Wenery:
    „Siedź przy nim, okrutnemi trapiona zgryzoty.

    Wyraz ten ieſt naturalny w uſtach żony Parysa, bo ſtan własnego iéy serca wydaie. Wreście wyſtawia sobie, co Wenus w postaci poufałéy iéy niewiaſty mówi: że woyna o nię się zacznie, że zoſtaiąc bez wsparcia, nędznie zginie. Idzie, lecz wſtydem zarumieniona, i kryiąc się przed paniami Troiańſkiemi.

  29. Ten uſtęp od wielu i słusznie naganiony: bo i z rzeczą mało związany i z godnością wiersza bohatyrſkiego niezgodny. Tu ciekawie wygląda czytelnik, co Menelay, co Grecy i Troianie przytomni temu poiedynkowi uczynią, a Poeta wprowadza Wenerę, i Helenę wiedzie do uścisków Parysa. To samo wielu ostrzec powinno, że w Homerze nie tak doſkonałości układu i powiązania ścisłego wszyſtkich z sobą części szukać trzeba, bo trudno takiéy surowości rozsądku wyciągać w naydawnieyszym poemacie; iak raczéy dziwić się szczęśliwemu Poety dowcipowi w wynalezieniu, i słodyczy w opowiadaniu. Heyne.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Homer i tłumacza: Franciszek Ksawery Dmochowski.