Lenin. Postscriptum
Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Lenin. Postscriptum | |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie | |
Data wyd. | 1930 | |
Druk | Concordia Sp. Akc. | |
Miejsce wyd. | Poznań | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
F. A. OSSENDOWSKI
LENIN
POSTSCRIPTUM
1930
WYDAWNICTWO POLSKIE
<R. WEGNER>
POZNAŃ
OKŁADKĘ RYSOWAŁ
T. ROŻANKOWSKI
*
DRUK:
CONCORDIA SP. AKC., POZNAŃ
*
WSZELKIE PRAWA
ZASTRZEŻONE
*
PRINTED IN POLAND
*
|
Dotychczas „Lenin“ Ossendowskiego ukazał się w Italji, Hiszpanji i Niemczech oraz tłumaczony jest na prawie wszystkie języki świata.
Pierwszy nakład polski został wyczerpany w rekordowym czasie — 42 dni...
Nakład drugi jest na wyczerpaniu.
„Lenin“ znalazł się na ustach wszystkich.
Tego jeszcze nie było!
Żadna książka nie wywołała tylu ożywionych dyskusji, takiego zainteresowania.
Prasa codzienna doniosła o perypetjach „Lenina“ w Italji, Jugosławji, Z. S. R. R.
Rodzimi krytycy poświęcili pracy Ossendowskiego wieloszpaltowe, entuzjastyczne recenzje. Znaleźli się jednak i tacy, którzy w artykułach swych, częstokroć przeplatanych mało rzeczowemi uwagami, zarzucali autorowi nieścisłość historyczną, bądź też brak objektywizmu w zbyt dodatniem przedstawianiu postaci wodza bolszewickiej rewolucji, gdy inni znowu wskazują na nadmiar tego objektywizmu...
Tym właśnie krytykom Ossendowski poświęca „Postscriptum“ do „Lenina“.
Dla tych krytyków podajemy głosy prasy. Czy to polskiej czy obcej.
Zdaje mi się, że wszystko, co mogły napisać o powieści mojej „Lenin“[1]: mądrość polityczna, sumienne ustosunkowanie do autora i jego dzieła, myśl filozoficzna z jednej strony, a z drugiej — zła wola, ukryta bolszewizująca psychologja, lekkomyślność lub wręcz kretynizm — zostało napisane.
Wobec tego pozwalam sobie zabrać głos o książce, która wyszła z pod mego pióra. Niech ten artykuł służy jako postscriptum do pierwszego wydania i jako przedmowa — do drugiego.
Nie mam zamiaru odpowiadać krytykom, nieraz występującym w tej roli „ad hoc“, bo znaczna ich część nie zasługuje na to. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę, chociażby taki fakt, jak zarzut, że „ze szczytu Utokulmu Lenin nie mógł widzieć Jungfrau“ (!)
W tym wypadku mógłbym tylko wskazać adres dobrego okulisty lub optyka.
Chodzi mi o co innego, a mianowicie o twierdzenie, że nie jestem w zgodzie z historją opisywanego okresu. Krytycy, (z wyjątkiem p. K. Grzybowskiego, któremu osobno odpowiedziałem w „Przeglądzie Współczesnym“), nieprzytaczają żadnych na to przykładów konkretnych.
W swoim czasie w omawianej książce zamierzałem wskazać w odnośnikach literaturę lub dokumenty, potwierdzające wszystkie myśli autora i jego wywody, mające zasadnicze znaczenie.
Niestety, moi wydawcy w Polsce, Niemczech i Włoszech uważali to za zbyteczne, a dla powieści zgoła szkodliwe, albowiem „odnośniki rozpraszają uwagę czytelnika“.
Najbardziej nieznanym okresem życia Lenina jest jego dzieciństwo i młode lata do momentu zjawienia się jego w Petersburgu w r. 1893 na widowni rewolucyjnej.
Isaac don Lévine w książce swojej „Lénine“, (Paris, Plon, 1924), pisze:
„Les origines exactes de Lénine ont été, jusqu’à ces derniers temps, une source de discussions. Ses amis politiques eux mêmes ont publié des récits contradictoires et inexactes de sa vie“ (l. c., str. 12).
Dopiero po śmierci dyktatora siostra jego — Jelizarowa ogłosiła kilka wspomnień, — bardzo zresztą pobieżnych, a dotyczących raczej życia całej rodziny Uljanowych, niż Włodzimierza, przyszłego dyktatora Rosji.
To, co czytelnik znajduje w moim opisie dzieciństwa Lenina, czerpałem ze wspomnień Jelizarowej, kolegów gimnazjalnych i uniwersyteckich Lenina oraz z listów Szuchowa i Lachowskiego, drukowanych w r. 1918 w „Sibirskaja Zizń“ i w r. 1919 w Biuletynach „Oświedwiercha“, N. 17—19.
Rozmowy gości starego Uljanowa są niczem innem, jak obrazem przyszłej rewolucji rosyjskiej, odmalowanym przez reakcyjnego publicystę „Nowego Wremieni“ Engelhardta oraz M. Gorkiego w jego książce (NB. skonfiskowanej w Rzymie jednocześnie z moim „Leninem“), „Lenin i chłop rosyjski“ (wyd. franc. Aux éditions du sagittaire, Paris, 1924, str. 103—170), o pogaństwie w Rosji dowiedzieć się można chociażby z książki N. Skrobotowa „Sekciarstwo i bałwochwalstwo w Rosji.“ (Petersburg, 1908).
P. Skiwski w „Tygodniku Ilustrowanym“ dość zjadliwie wyraża zwątpienie o tem, że mały Uljanow w ciągu jednego lata dowiedział się o wielu strasznych rzeczach, które działy się w Rosji, a nawet na własne oczy widział niektóre z nich we wsi Kokuszkino.
Muszę przypomnieć czytelnikom, że rodzina Uljanowych kilkakrotnie spędzała lato w tej wiosce, co na str. 13 „Lenina“ zaznaczyłem wyraźnie; lecz gdyby nawet chodziło tylko o jedno lato, to i wtedy mam rację, gdyż historyk Lenina — Preobrażenskij w broszurce swojej „O Iljicze“, (wyd. Gosud. Izdatelstwa, Leningrad, 1924), przytacza na str. 15 słowa Lenina, wyjęte z rozmowy jego z Joffe:
„Mając 10 lat, w wiosce nad Wołgą widziałem wszystko, co może pokazać ta Sodoma i Gomorra, którą nazywano „Rosją świętą“: rozpustę dziewek, praktyki ciemnych babek-akuszerek i trucicielek, głupie, ponure sekciarstwo, udrękę chłopa, niewolę kobiety, nielitościwą dłoń pana, „knut“ gubernatora i policji.“
Zapewniam p. Skiwskiego, że kto zna Rosję, ten potwierdzi, że dość było jednego lata, spędzonego nie we dworze, lecz wśród ludu, aby zrozumieć ową „Rosję świętą!“ Co do mnie, to będąc chłopakiem 8-letnim, we wsi Załużje (gub. Pskowskiej) widziałem modły do Peruna, orgję biczujących się sekciarzy — Chłystów, zgwałcenie niemowy i praktykę znachorki nad dziewczyną w ciąży. Tę szkołę rosyjskiej rzeczywistości przeszedłem przez jedno lato i opisałem to znacznie później, a mianowicie w r. 1908 w miesięczniku petersburskim „Nowyj Żurnał dla wsiech“, w powieści „Perunowo uroczyszcze“.
Treść niektórych zasadniczych rozmów Lenina z bratem i materjały do stosunku pomiędzy nimi znaleźć można we „Wspomnieniach“ Krupskiej (Bibljoteka „Prożektor“, Moskwa, 1925, str. 9).
Kogoś obraził „nieprawdopodobny“ opis mój dotyczący sfałszowania przez małego Uljanowa kości do gry; wspomina o tym wypadku też Isaak don Lévine (l. c., str. 14), lecz cóż znaczy tak drobne fałszerstwo chłopca, gdy dorosły Lenin fałszował pieniądze, kartki do głosowania, zagarniał nienależące do niego sumy partyjne, o czem pisał w r. 1916 „Grażdanin“ (N. 68) na podstawie doniesień Hartinga i o czem można znaleźć wzmianki we wspomnieniach Abramowicza o Leninie, w cytowanej książce Lévine’a na str. 38 i t. d.
Wrażenia i myśli Lenina z powodu skazania na śmierć brata jego Aleksandra są zupełnie udokumentowane wspomnieniami Krupskiej, l. c., str. 9 i Zinowjewa (Lenin, Gosud. Izdat., Leningrad, 1925, str. 7) oraz René Fuelloep-Millera (Lenin i Gandhi, Lwów, 1929, str. 55).
Dwóch krytyków, którzy widocznie nie przeczytali mojej książki do końca, zarzuca mi, że widzę w Leninie tylko mściciela powieszonego brata.
Skąd ci panowie to wzięli — nie wiem!
Zdaje się, że pomieszali oni trzech autorów.
R. F. Miller istotnie na str. 55 pisze, że Lenin od czasu stracenia brata „stał się nieubłaganym wrogiem caryzmu“ i to samo pisał w „Forever“, Otto Mehring, w r. 1925. Ja zaś dowodzę czegoś innego, a mianowicie, że Lenin nie dał się powodować żądzą zemsty i przez to nawet zerwał stosunki z narzeczoną swoją. Zemsty dokonał później przypadkowo, zawdzięczając niezaradności „białych“ organizacyj, które pozwoliły mu zamordować rodzinę Romanowych, co, zresztą, Lenin zarządziłby i bez osobistej do nich nienawiści. Drugim aktem zemsty była niema zgoda na wyrzucenie trupa Aleksandra III z grobowca w katedrze św. Piotra i Pawła w Piotrogrodzie. Są to jednak tylko epizody, które mogłyby się zdarzyć lub nie, lecz nigdy nie były celem życia Lenina. Być może, marzył on o tem i czuł ponurą radość, gdy się to stało. Tę właśnie prawdę historyczną pochlebnie dla autora podkreślili krytycy włoscy Gius. Andriulli w „Italia che Scrive, 4, XII, 1929 i Silvio Benco w „Il piccolo della Sera“, w lutym 1930.
Wiec studentów uniwersytetu kazańskiego został opisany na podstawie artykułu kolegi Lenina — Ładygina, przedrukowanego w r. 1915 w tygodniku „Buduszczność Rossii“.
Komicznie nieudolna praktyka adwokacka Lenina znajduje potwierdzenie we wspomnieniach prokuratora Serebriakowa, drukowanych w r. 1916 w „Juridiczeskoj Gazecie“ w Petersburgu oraz w książce G. Zinowjewa (W. I. Lenin, Leningrad, 1924, str. 6), opowiadał mi też o tem osobiście szwagier Lenina — Jelizarow.
Charakterystyczną rozmowę Lenina z Lafargue’iem w Paryżu podaje „Zwiezda“, N. 30, Pietrograd, 20. XI. 1914, we wspomnieniach o samobójstwie Lafargue’a, oraz Isaak Lévine, l. c., str. 19.
Charakterystykę żony Lenina — Krupskiej znaleźć można w jej własnej książce pod tytułem „1917 god“, (Moskwa, 1925), oraz w broszurze Klary Zetkin (Souvenirs sur Lénine).
Działalność rewolucyjną przed wygnaniem na Syberję — opisuje w swoich „Wspomnieniach“ Krupskaja, R. F. Miller, G. Zinowjew, Henri Guilbeaux („Le portrait authentique de Vladimir Ilitch Lénine,“ Paris, 1924, str. 15—20).
Pobyt na Syberji znany mi jest z osobistych spotkań z Leninem na wygnaniu, oraz z opowiadań inż. E. Różyckiego i W. Lepeszyńskiego, z którym razem odbywałem więzienie polityczne w r. 1906/7, a także ze „Wspomnień“ Krupskiej.
Wyłudzenie pieniędzy od agentki „Ochrany“ opisywał, na podstawie doniesień Hartinga i Bieleckiego, „Grażdanin“, przedruk z którego w r. 1919 podał Biuletyn „Oświedwiercha“, urzędowy organ rządu Kołczaka, N. 211.
O roli Trockiego w sprawie zerwania Lenina z Plechanowym i braku zaufania tegoż dla Trockiego pisze Krupskaja w swoich wspomnieniach, które cytuje też R. F. Miller, l. c., str. 83—84 i sam Trockij w książce „Lénine“ (Librairie du travail, Paris, 1925, str. 38—49).
Lenin stał się człowiekiem-maszyną, ascetą, manjakiem, nieugiętym sekciarzem i jednocześnie trzeźwym przedsiębiorczym wodzem — to twierdzenie moje wzbudziło zwątpienie. Chciano widzieć w Leninie zwykłego bandytę. Powołuję się na opinję Klary Zetkin, (Souvenirs sur Lénine, Paris, 1926, str. 28); A. Woronskiego, (Lenin i ludzkość, Leningrad, 1924, str. 40—48); Krupskiej, (O W. I. Leninie, Leningrad, 1924, str. 13—14), Guilbeaux, l. c., str. 59—67; N. N. Suchanowa, (Notatki o rewolucji, Berlin, 1922) itd.
Nawet rozmowę Lenina z Gaponem i z Amerykaninem, którego prawdziwe nazwisko ukryłem pod pseudonimem — „King“, w głównych zarysach znalazłem w Biuletynie „Oświedwiercha“, r. 1919, N. 101, gdzie był umieszczony artykuł Czerweń-Wodali, w książce Wellsa „Rosja we mgle“ i wreszcie w Protokółach VIII Zjazdu Ros. Partji Komunist., str. 306.
Incydent, który zaszedł pomiędzy Leninem, Gaponem i Manasewiczem-Manujłowym, oraz zamordowanie Gapona opisywali dwaj przeciwnicy polityczni: bolszewik Rowjo i socjal-rewolucjonista, inż. Rutenberg; pierwszy — w „Myśli“, drugi — w „Świecie“.
Rozmowę Lenina z Badajewym o jego przyszłych rewolucyjnych wystąpieniach w Dumie Państwowej podaje między innymi Lévine, l. c., str. 30.
Incydent z prowokatorem Malinowskim opisuje mieńszewik Abramowicz, oraz tenże J. Lévine, l. c., str. 40.
Poglądy Lenina i obawy jego wobec włościan znalazły odzwierciadlenie w almanachu „Październikowy Przewrót i Dyktatura proletarjatu“, Moskwa, 1929, oraz w rozprawie W. Bystrjańskiego, („Lenin i 1905 r.“, Leningrad, 1925, w rozprawie N. Popowa „Leninizm“, Moskwa, 1924) oraz w protokółach III wszechros. Zjazdu związków profesjonalnych, gdzie Lenin zdradził swój strach przed włościaninem — „człowiekiem o dwu duszach".
O ohydnych, nikczemnych sposobach ataku, prowadzonego przez Lenina przeciwko socjalistom innych odłamów, opowiada mieńszewik Abramowicz, cytowany przez Lévine’a, l. c., str. 38—39.
Pan Skiwski chciałby, żebym nie dawał w swej książce rozdziału o rozmowie Lenina z Kasprowiczem, którego zresztą po imieniu nazwał dopiero sam p. Skiwski.
Dla mnie było to ważnym dowodem amoralności i rewolucyjnej konsekwencji Lenina, który, uratowany od śmierci przez Kasprowicza, Żeromskiego i d-ra Dłuskiego, zamierzał kraj nasz utopić we krwi, nasyłając na nas Kamieniewa, Budennego, Worosziłowa, Tuchaczewskiego, Dzierżyńskiego, Marchlewskiego, Próchniaka, Kohna i Unschlichta.
Amicus Plato, sed magis amica veritas!
Pisarz, operujący nietylko „rosyjskiemi wydawnictwami", jak myśli mylnie p. Czekalski, „krytyk“ „Świata“, lecz materjałami bibljotek zagranicznych, nie może faktu tego ominąć.
Natomiast nie wspomniałem ani słowem o takich przykrych faktach, jak ten, że Lenin umieszczał swoje artykuły w polskiej prasie i że telegram jego swobodnie przeszedł przez Polskę w chwili, gdy nasza armja i bohaterska młodzież broczyły krwią nad Wisłą, Wkrą i pod Lwowem.
Tego zaoszczędziłem sobie i naszemu społeczeństwu, wiedząc, że moja książka zostanie przełożona na języki obce.
Scena w Poroninie z wysłańcem partji socjal-rewolucjonistów ma swoje podłoże w usiłowaniach najstarszej rewolucyjnej partji w Rosji nawiązania stosunków z Leninem oraz w jego energicznej odpowiedzi, o czem znajdujemy obszerne wzmianki G. Zinowjewa: „Międzynarodowy socjalizm i proletarski przewrót w Rosji“ , w rozprawie prof. M. Reisnera „Rewolucja październikowa i władza państwowa“ w zbiorowym tomie, p. t. „Przewrót październikowy i dyktatura proletarjatu“, Moskwa, 1919, str. 22 — 51, w Milukowa „Rosji na przełomie“ (T. I., Paryż, 1927, str. 52—62); w A. Zévàe La faillite de l’Internationale, (Paris, 1917, pp. 11—19); Gr. Alexinsky „Russia and the Great War“, (London, 1920, pp. 229, 257) itd., nie mówiąc już o licznych artykułach i mowach samego Lenina, poruszającego tę sprawę.
Jak wiadomo, pierwszy cios nowego regime’u spadł właśnie na socjal-rewolucjonistów i mieńszewików, zaczynając od dnia rozpędzenia konstytuanty w Piotrogrodzie.
Poco dałem scenę w więzieniu w Nowym Sączu, gdzie się spotkali chłop rosyjski i przyszły dyktator Rosji? Pokazałem dwa różne napozór światy: ciemnego sekciarza i rewolucjonisty o światowej skali. I jeden i drugi okazali się ludźmi jednego pokroju. Stali oni pomiędzy „the unknown depth of an abyss and the top of a mystery“, jak się wyraził Lloyd George, przebywali pomiędzy ziemią a niebem, wpatrzeni w nieznany „tamten brzeg", co jest podłożem sekciarstwa, tkwiącego korzeniami swemi głęboko w duszy rosyjskiego człowieka.
Dlatego też nie dałem w swojej książce „formuły chemicznej“ Lenina, nie przytoczyłem swego o nim zdania. Jest to niemożliwe, jak niemożliwem dać ścisłe określenie chaosu. Czyż została ustalona charakterystyka tak złożonych natur, jak Cezar, Neron, Judasz, Piotr Wielki, Napoleon?
Ten, kto żąda od autora nieruchomych ram dla portretu takiego człowieka, nie rozumie ani duszy Rosjanina, ani filozoficznych możliwości analizy Lenina.
Zebrałem najważniejsze materjały o charakterze psychologicznym, aby uprzystępnić tę postać, lecz przekonany jestem, że pozostanie ona zagadką prawdopodobnie na zawsze. Jakżeż można szablonowo scharakteryzować Lenina, o którym jego biograf nadworny A. Woronskij (w książce „Lenin i Ludzkość", Leningrad, 1924, na str. 40) pisze:
„Lenin niezawodnie jest „opętańcem“.
Prof. Maksym Kowalewskij twierdził, że w Leninie ginie światowej sławy uczony; Plechanow widział w nim — genjalnego adwokata, Ledebour i Noske uważali go to za Marata, to za Robespiera; Klara Zetkin dopatrywała się w nim cech Chrystusowych, a poeta Klujew pisał:
Jest w Leninie duch Kerżenski[2]
W dekretach okrzyk ascetycznego przeora,
Jakgdyby źródła rozruchów
Szukał on w księgach sekciarzy Pomorza.
Silvio Benco w cytowanym artykule i osobisty przyjaciel Lenina, pewien Anglik, podkreślają z uznaniem ostrożność i zrozumienie tego wieloatomowego amalgamatu duszy rosyjskiej, z jakiem autor zbliża się do zagadkowej postaci Lenina.
Jedno tylko jest pewne: posiadał on wyjątkowy talent demagogiczny, oparty na absolutnej amoralności i na zgłębieniu charakteru narodu rosyjskiego, którego nikt przed nim tak dokładnie nie pojął.
Cała gama przebiegłości, niczem nie skrępowanej przewrotności, graniczącego z wielkością — rozumu a z nikczemnością — duszy, wiedzy i brutalności, znaleźć można w nader interesującej książce samego Lenina „Sztuka zwycięstwa“, (Gosudarstw. Izdatielstwo Ukrainy, Charków, 1925).
Lenin był wodzem i demagogiem samodzielnym, przyjmującym na siebie całą odpowiedzialność, człowiekiem, który siłą swego ducha, czarem swojej nieustępliwości i przekonania górował nad wszystkimi innymi działaczami. Rosja sowiecka od październikowej rewolucji niemal do dnia śmierci dyktatora była „Rosją Lenina“. Dlatego to wszyscy inni działacze mimowoli schodzą na drugi lub zupełnie daleki plan. Rosję burzył i nowy rosyjski pogląd na świat budował tylko Lenin. Po nim nastąpił rozkład partji i upadek systemu.
Podróż Lenina w zaplombowanym wagonie do Rosji przez Niemcy i Szwecję z wszystkiemi szczegółami szeroko komentuje szereg autorów, lecz najbardziej dokładnie Henri Guilbeaux („Le portrait authentique“ etc.), podając w przypiskach całą korespondencję z tego powodu. Pisali też o tem Romain Rolland, Barbusse, Leo Poldès podczas kampanji przeciwko książce Henri Béraud („Ce que j’ai vu à Moscou“, Paris, 1926, Les Editions de France).
Co do słynnego przejazdu Lenina przez Niemcy, ustaliła się opinja, że rząd Wilhelma wyasygnował znaczne sumy na dokonanie bolszewickiego przewrotu w Rosji.
Gdyby tak się nawet stało, nie można byłoby się dziwić zastosowaniu tego sposobu osłabienia groźnego przeciwnika, jakim bądź co bądź pozostawała Rosja.
Dowiedziono niezbicie, że hrabia Stürgh po rozmowie z socjalistą austrjackim Adlerem powiadomił sztab niemiecki o znaczeniu, jakie może mieć Lenin na losy wojny. Do tego czasu sztab niemiecki, jak wynika z okoliczności sprawy, o Leninie albo nic nie wiedział, albo, jeżeli wiedział po rezolucjach, zapadłych w Zimmerwaldzie i Kienthalu, to raczej nieprzychylnie patrzył na rosyjskiego socjalistę, tak samo, jak obawiał się Liebknechta, Jogichesa i Róży Luxemburg, co wypływa z książki pułk. Alfr. Niemanna (Kaiser und Revolution, Berlin 1920, str. 124) oraz z dzieła Helffericha „Der Weltkrieg“, Berlin 1919.
Istotnie, bolszewicki sztab otrzymał przez Szwecję od niejakiej Sumenson znaczne sumy w złocie, co zostało stwierdzone przez komisję śledczą gen. Riezanowa i o czem pisały wszystkie gazety rosyjskie, francuskie i angielskie. Śledztwo wykryło, że sumy te wychodziły z kasy spartakusowców, kierowanych przez Liebknechta, z którym mieli stosunki tajemne Jakub Schiff, Kuhn, Loeb, Maks Warburg, i inni bankierzy, należący do wszechświatowej finansjery żydowskiej.[3] Natomiast na związek tych żydowskich działaczy ze sztabem Wilhelma II nie wskazywali ani gen. Riezanow, ani Milukow, Nabokow czy Kierenskij.
Żydzi, nienawidzący caratu, mogli sympatyzować z zamiarami Lenina, Trockiego, Kamieniewa i Zinowjewa, tak samo, jak sympatyzowali z Leninem w r. 1915—17 Polacy, miłujący swoją ojczyznę, stale zagrożoną od strony Rosji politycznie i moralnie.
Gdyby bolszewicy zaciągnęli faktyczne zobowiązania względem Niemiec, to niezawodnie podczas aroganckiej demagogji Trockiego w Brześciu Litewskim, której znieść nie mógł gen. Hoffmann, oraz po zamordowaniu Mirbacha i gen. Eichhorna w Rosji, Berlin potrafiłby skompromitować swoich niesumiennych sojuszników, publikując odnośne dokumenty, czego jednak dotąd nie uczynił.
Oskarżenia, zwykle skierowywane przeciwko bolszewikom, o porażkę na północnym i południowym frontach, obecnie odpadły po wydaniu książki Helffericha („Wojna Światowa“, Berlin 1919), książki Dana „W ciągu roku“; po wyznaniach kadetów rosyjskich Nabokowa, bar. Nolde, Hessena i innych, poczynionych we wrześniu 1917 r. w Centralnym komitecie partji (patrz: Wardin: „Rosyjski Proletarjat i Wojna Światowa“, Moskwa 1922, str. 50—52), oraz po ukazaniu się dzieła Milukowa. Wszyscy ci autorzy zgodnie stwierdzają, że stało się niezbędne „uważać kompletną porażkę Rosji za fakt, prowadzący do pokojowej polityki Europy“.
Żeby nie powracać do epizodu z Brześciem Litewskim, wskażę, że szczegółowy opis pokojowej konferencji podaje A. Gan w dziele „Russia and bolshevism“ (Szanchaj, 1921, str. 192—217).
Opis zdobycia pałacu Zimowego przez bolszewików i rozbicia kilku grobowców carów w katedrze św. Piotra i Pawła oburzył niektórych bolszewizujących obywateli polskich. Nie dopuszczają oni także możliwości gwałtu nad ochotniczkami żeńskiego bataljonu szturmowego, broniącego pałacu z ministrami Kiereńskiego, i „świętokradztwa“ w katedrze. Mógłbym powołać się na „autopsję“, która jednak może być protestowana, albowiem wśród krytyków naszych oraz półbolszewików mamy sporo „czechowskich diakonów“, protestujących... z zasady.
Wobec tego wskażę na następujące dokumenty:
Boczkarewoj: „Jak broniono pałacu Zimowego“. Prot. Ornatskiego: „Świętokradztwo w soborze św. Piotra i Pawła“.
Pierwszy dokument wydał w Omsku „Oświedwierch“ w r. 1919; drugi — Wschodnia misja prawosławna w Pekinie w r. 1918. Minister Malantowicz w „Byłom“ opisał w r. 1919 szturm pałacu. Rtiszczew w książce „Bolszewicy przy władzy" opisuje obydwa fakty. Opis tych epizodów rewolucji bolszewickiej podały też sztokholmskie "Korespondencje Socjalistyczne".
Historję zamordowania rodziny cesarskiej w Jekaterynburgu i przygotowania do tej ponurej zbrodni, znam z aktów komisji pełnomocnika Wielkiej Brytanji, sir George’a Elliotta, z aktów sądu Omskiego i Kazańskiego w r. 1919, z książki Anat. Gana (Russia and bolshevism, Schanghai 1921, str. 340—356); oraz z opartego na dokumentach dzieła przeora Serafina, wydanego w Pekinie p. t. "Car męczennik".
Krytyk "Myśli Niepodległej", powątpiewa o rzeczywistości opisanego przeze mnie posiedzenia rady rabinów i odwiedzenia Lenina przez delegację żydowską.
Żeby rozwiać te zwątpienia, wskażę na książkę G. Zinowjewa: "Utwory", Tom XVI, str. 224—225, gdzie w mowie na śmierć Urickiego autor wspomina o posiedzeniu rady rabinackiej.
Amerykański raport p. t. "Memorandum on certain aspects of the bolshevist movement in Russia" 1919 r. podaje wiadomość o zjawieniu się u Lenina delegatów żydowskich, protestujących przeciwko udziałowi Żydów w rządzie komunistycznym.
Nikt nie może zbić twierdzenia, że Żydzi istotnie dopomogli Leninowi w zorganizowaniu rosyjskiego proletarjatu i w doprowadzeniu go do zagarnięcia władzy. Dowodzą tego nazwiska pierwszych komisarzy naczelnych oraz statystyka administracji bolszewickiej w r. 1917—18:[4])
448 Żydów 30 Rosjan 34 Łotyszów 22 Ormian 12 Niemców |
3 Finnów 2 Polaków 1 Czech 2 Gruzinów 1 Madjar. |
Później obraz się zmienił i obecnie na miejscu Żydów widzimy tubylców z Kaukazu.
Wiemy, że Żydzi dopomogli Leninowi swemi pieniędzmi lecz wiemy też, że zamachy na Lenina, Trockiego, Urickiego, Wołodarskiego i Joffego były zorganizowane i wykonane przez Żydów.
Wiemy też o wyklęciu, rzuconem przez rabinów na Trockiego, Zinowjewa, Kamieniewa, Urickiego, Wołodarskiego i Parwusa-Gelfanda.
Wiemy z cytowanych wyżej „Korespondencyj Socjalistycznych“ o deputacji żydowskiej, żądającej odwołania komisarzy — Żydów, a rabin Drapkin miał o tem odczyt w Helsingforsie w r. 1923, o czem wspomina J. L. Pimenow w swojej broszurze „Zdrajcy idei“ (Leningrad 1926 r. str. 39—40).
Tego faktu nie mogłem przemilczeć, bo dowodził on bierności Rosjan i ruchliwości oraz silnej organizacji wewnętrznej żydowskiej „diaspory“, która obecnie ścigana jest i tępiona przez nowe czynniki, wchodzące w skład rządu Rosji sowieckiej.
Epizod rozmowy i morderstwa gen. Duchonina był mi osobiście znany, gdyż czytałem wstęgę tej telegraficznej rozmowy, zresztą podają cały ten incydent A. Gan, l. c. str. 186—192 oraz „Russkij Gołos“ z r. 1918, przytaczający odpis tej wstęgi.
Ktoś nieszczerze przeczulony robi mi zarzut, że zbyt dużo podałem szczegółów krwawej działalności czeki. Uważam, że tak nie jest, gdyż zupełnie naukowe dzieła P. Milukowa: „Rosja na przełomie” w tomie I.; S. Melgunowa: „Czerwony teror“, Berlin 1924; pozatem A. Gan w cytowanej książce oraz angielski raport p. t. „The Assault of Heaven“; prof. Charles Sarolea w „Impressions of Soviet-Russia“, London 1924, a nawet M. Gorkij w książce „Lenin i Włościanie” przytaczają bez porównania więcej straszliwych obrazów teroru. Uważałem za niezbędne podkreślić rażącą sprzeczność pomiędzy słowami Lenina o pokoju i miłości a tem, co napisał w liście do Gorkija[5] i czego dokonał z pomocą „sztandaru proletarjackiej dyktatury“, którym była „czeka“.
Scena śledztwa nad Dorą Frumkin ma też realne podłoże we wszystkich faktycznych szczegółach. Znalazłem je w broszurze p. t. „Krwawy Wicher“, 1926 r., wydanej w Wyborgu i zawierającej protokuły świadków zamordowania Frumkin, Wołodimirowa i innych. Tamże umieszczono arogancką odpowiedź czekisty Łacisa, wyjętą z „Tygodnika Czeki“ w listopadzie 1918, a służącą jako odpowiedź na protesty świata cywilizowanego w sprawie mordu i wyroków śmierci bez sądu. Nawet czekistka Marja Aleksandrówna jest osobą „z prawdziwego zdarzenia“, również jak Federenko, były podpułkownik żandarmów, którego w Polsce ten i ów pamięta jeszcze.
Czy mógł Lenin skazać na śmierć swoją dawną narzeczoną — Helenę Remizową? Pytanie teoretyczne i takaż na nie odpowiedź.
Czegóż nie mógł uczynić „opętaniec“, ślepy i głuchy asceta, człowiek, zapatrzony w jedną ideę?
Przecież szef protokółu sowieckiego Florinskij skazał na śmierć własnego ojca?... Są to ludzie „irracjonalni“... Zresztą Lenin podpisał wyrok na Remizową przez pomyłkę, zapomniawszy nowego nazwiska ukochanej niegdyś Heleny Ostapowej.
Wielu krytyków wspomina o ustalanym przeze mnie „wallenrodyzmie“ Dzierżyńskiego, dla którego, według nich niema żadnych dowodów.
Nie nadawałem bynajmniej „czerwonemu katowi Rosji“ cech wallenrodyzmu.
Podaję tylko to, co znalazłem u G. Popowa w jego „Tscheka“, Frankfurt a./M. 1925, A. Gana l. c. 233—238; u prof. M. Zdziechowskiego „Europa, Rosja, Azja“, Wilno, 206 do 208; u S. Melgunowa, u Sarolea w cytowanem wyżej dziele „Impressions of Soviet Russia“, oraz w książce L. Trockij „Prawda o Rosji Sowieckiej“, str. 206, a przedewszystkiem a) w artykule Biesiedowskiego o roli Apanasewicza w zamordowaniu Dzierżyńskiego i b) w anonimowej broszurze rosyjskiej „Przyczyna zamordowania Malinowskiego przez Dzierżyńskiego“, przypisywanej Danowi.
Zresztą istnieją poszlaki, że jakieś mgliste idee świtały w obłąkanej, zdegenerowanej głowie „czerwonego kata“. Zawierają je dwa listy Dzierżyńskiego do rodaków, mieszkających w Polsce. Listy te, znane, oprócz mnie, jeszcze jednej osobie, dowodzą, że Dzierżyński z wielką radością tępił Moskali, uważając ich za wrogów, o czem wspomina czekista fiński, wachmistrz Robawa w książce, wydanej w Helsingforsie kilka lat temu. Książki tej nie czytałem, lecz Robawa przysłał mi część odpisu jej wraz z opowieścią o ucieczce z Moskwy do Finlandji.
Stosunek Lenina do niepowodzenia Kamieniewa, Worosziłowa, Budennego i Gaj-Chana w Polsce podaje w ciekawej rozmowie swojej z dyktatorem Klara Zetkin (Souv. sur Lénine, str. 23—29), a także protokóły Zjazdu „Rabfaków“, zwołanego wkrótce po podpisaniu rozejmu w celu dania odpowiedzi na budzące się w klasie robotniczej wątpliwości.
Zwrócenie się Lenina do Boga w chwili zgonu może być uważane za fantazję autora, chociaż fantazja taka posiada uzasadnienie psychologiczne. Otóż ten sam fakt stwierdza p. M. Łempicki w „Dzienniku Bydgoskim“, luty 1930, posługując się własnym materjałem. Co do mnie, to wiem o tem z listu d-ra Sergejewa do sekretarki Lenina, Fotijewoj, który to list dostał się w ręce emigrantów-socjalistów i był opublikowany w „Korespondencjach Socjalistycznych“.
Czyż nie świadczą też o tej możliwości słowa Lenina, zapisane przez Gorkiego (L. c. 34—35)?
Pieszcząc dzieci włoskie na Capri, dyktator mówił:
— Nie zazdroszczę im! Nasze pokolenie stanęło przed zadziwiającem przez swoje znaczenie historyczne zadaniem. Okrucieństwo naszego życia, wywołane okolicznościami, będzie zrozumiane i przebaczone. Wszystko zostanie zrozumiane, wszystko!
Epizod z profesorem bakterjologiem, przeciwko czemu powstała prasa sowiecka, nie jest oszczerstwem, zmyślonem ad hoc. O „bakterjologicznej broni“ Sowietów obszernie pisze prof. H. Klotz (La Russie des Soviets, Paris 1928, str. 108 do 110), powołując się na autentyczne dokumenty.
Wreszcie jeszcze jeden punkt.
Pan Skiwski w „Tyg. Ilustr.“ wyraża się tak:
„Trudno się czasem zgodzić z pewnemi zapędami idealizacyjnemi autora w stosunku do Rosji cierpiącej, jej duchowieństwa prawosławnego i inteligencji. Ubolewamy nad dolą tych ludzi, ale niebardzo im dowierzamy“.
Co to znaczy?
Żeby to napisał p. Czekalski, lub p. Glinka, nie odnotowałbym sobie tych słów. Pozostałyby one dla mnie kawiarnianą bzdurą i tyle.
Lecz p. Skiwski jest pisarzem, więc chciałbym zapytać go: czy nie czytał on chociażby ostatnich listów „Bywalca“ z Leningradu i telegramów PAT’a o samorzutnem, pod wpływem ryzykujących życie popów, budowaniu przez włościan kościołów? Czy nie wie nic o męczeńskiej śmierci dziesiątków biskupów i tysięcy prawosławnych kapłanów w lochach czeki? Czyż nie wie, że Sołowiecki klasztor pozostawał zawsze miejscem wygnania i męki dla tych prawosławnych duchownych, którzy nie zgadzali się ani z białym, ani z czerwonym caratem?
Nie wolno nie dowierzać męce ludzkiej i ludzkiej niedoli. Ludy nie składają się z samych Leninych, Mikołajów I lub Paskiewiczów. Jest to błąd tragiczny, nieraz już przeszkadzający ustaleniu dobrych stosunków międzynarodowych.
Upadek moralności wśród dzieci i dorosłych obywateli ZSSR omawiały nieraz sowiecka „Prawda“, „Proletarjusz“, „Komunista“, prof. Sarolea, amerykańskie i szwedzkie raporty Czerwonego Krzyża, prof. H. Klotz itd.
Na tem zakończę udokumentowanie swego „Lenina“.
Zapewniam pp. Krytyków, że wszystkie rozmowy Lenina i psychoanalizę jego osoby i działalności opierałem na dokumentach: na jego mowach, które wszystkie są wydane, na artykułach, na dekretach, na prywatnych wspomnieniach o nim, a nawet na krótkich nieraz, lecz bardzo charakterystycznych listach dyktatora.
Zdaje mi się, że w tym artykule przytoczyłem dostateczną ilość dowodów, aby móc twierdzić, że trzymałem się niezmiennie łożyska prawdy historycznej, że niema w niej elementów „sensacji“, chyba, że cały okres przewrotu komunistycznego uważać będziemy za ową „sensację“, że dałem portret psychologiczny Lenina, używając barw z palety dziejowej, i że przestudjowałem w Polsce i zagranicą niemal wszystko, co zostało napisane o bolszewizmie.
Czytelnicy poważni, krytycy sumienni i myślący oraz prasa zagraniczna zrozumieli wysiłek, metodę i zamiary autora. O tem świadczy szereg artykułów, przynoszących wyczerpującą analizę mojej książki i liczne, otrzymane przeze mnie listy.
Na zakończenie muszę podkreślić zupełnie niemożliwe warunki pracy literackiej w Polsce powojennej, gdzie niepowołane osobniki mogą rzucić na pisarza cień podejrzenia, bez dowodów oskarżając go o lekkomyślność, niesumienność i dążenie do sensacji.
Taka „złota wolność“ drukowanego słowa nie jest dowodem kulturalności i dobrych obyczajów społecznych.
Nie jestem bynajmniej zwolennikiem kagańców dla prasy, jednak myślę, że pp. naczelni redaktorowie pism powinni mieć pewność, iż ich krytyk literacki, teatralny lub muzyczny poziomem inteligencji, erudycji i uczciwości zasługuje na bezwzględne zaufanie kierownictwa pisma.
Jeżeli tej pewności niema, redakcja powinna kontrolować czynności swego współpracownika nie tylko dla tego, żeby ochronić od niesprawiedliwej napaści omawianą książkę, obraz, koncert lub sztukę, lecz dlatego, aby nie szantażować opinji publicznej.
Artykuł ten napisałem nie w celu obrony swej książki, lecz w celu ukazania rozmiaru wysiłku, czynionego przy napisaniu utworu odpowiedzialnego, a także zademonstrowania czem jest krytyczny artykuł lub nieraz pobieżna wzmianka o pracy autora, napisana przez ludzi, pozbawionych nietylko kultury filozoficznej, lecz poprostu kultury i sumienności.
Warszawa, kwiecień 1930.
„Lenin“ wywołał tak ożywione dyskusje, tyle najróżnorodniejszych krytyk i ocen tej książki, stanowiącej niewątpliwie „zdarzenie literackie“, że krytyk francuski de Schoell stawia ją obok „Napoleona“ E. Ludwiga i głośnego utworu Remarka, a znakomity krytyk włoski Silvio Blanco, po szczegółowem zanalizowaniu dzieła polskiego autora, wykazuje wyższość „Lenina“ nad wszelkiego rodzaju „biographies romancees“, cytując jednocześnie szereg rozdziałów, zdumiewających potęgą opisu i wczucia się w psychologję osobistości tak skomplikowanej, jaką był Lenin. To samo pisze Fryderyk de Maria, dopatrując się w dziele Ossendowskiego rozmachu i głębi Leona Tołstoja. Hiszpański krytyk Guerilla nazywa nowy utwór polskiego autora — „arcydziełem skończonym“.
Dzieło to stanowi tom drugi cyklu powieściowego „Na przełomie“.
Tom pierwszy, który ukazał się w Bibljotece Autorów Polskich p. t. „Pięć minut do Północy“ łączy w sobie żywą i porywającą akcję z głębokim podkładem psychologicznym, a znakomity krytyk polski Zdzisław Dębicki nazwał ją „najciekawszą powieścią pacyfistyczną“, bowiem opartą jest ona na ściśle przeprowadzonej psycho-analizie różnych narodów, tworzących światową politykę. Powieść ta doprowadza czytelnika do wniosków pozytywnych co do pacyfizmu, który może i powinien być oparty na zrozumieniu duszy poszczególnych ludów, ich zapotrzebowań życiowych i ideałów, nieraz wspólnych i najdroższych dla wszystkich ludzi, niezależnie od rasy i kierujących nimi politycznych względów.
Powieść swoją autor oparł na ściśle dokumentowanym materjale epoki przedwojennej i dotyczącym okresu wojny światowej tak dalece, że nawet wszystkie djalogi pomiędzy bohaterami powieści są oparte na dokumentach.
Szereg rozdziałów zdumiewa barwnością i siłą opisu, przemawiającego do rozumu i serca każdego czytelnika, to też powieść „Pięć minut do północy“ stanowi cenny wkład do literatury światowej z okresu wielkiej wojny i zagadnień powojennych, trapiących ludzkość. Trzeci tom tegoż cyklu „Na przełomie“ stanowić będzie powieść „Iskry z pod młota“, która ukaże się niezadługo nakładem naszej firmy.
„Iskry z pod młota“ obejmują całokształt wojny 1914—18 roku, na całej przestrzeni świata walczącego.
W książce tej Ossendowski postanowił wyjaśnić prądy myślowe i uczuciowe nurtujące wszystkie zaangażowane w wojnie narody, oraz te wyniki, które zostały osiągnięte.
Powieść ta będzie stanowić w założeniu psychologicznem niejako antytezę „Lenina“. „Lenin“ bowiem odtwarza zrywający się protest najniższych warstw społeczeństwa i formę jaką przybrało życie, ujęte w niewprawną dłoń tego społeczeństwa, kierującego sterem własnego państwa.
„Iskry z pod młota“ przedstawiają twórcze siły elity umysłowej i moralnej, pracującej z wytężeniem w kierunku utrwalenia wolnego i całkowitego rozwoju indywidualnego życia narodów, jako środka zapobiegawczego przeciw nowym kataklizmom historycznym, zagrażającym cywilizacji ludzkości.
Sceny wojenne, oparte na przeprowadzonych przez autora szczegółowych badaniach, obrazy nędzy i cierpień ludzkich, spostrzeżenia nad budzącem się sumieniem i narodzinami nowych ideałów, ujęte barwnie, a szczerze zyskają dla książki tej liczne rzesze czytelników.
„Ossendowski jest najpoczytniejszym pisarzem polskim na obu półkulach...“
„Każdy słyszał, jak mówiono o książce Ossendowskiego „Ludzie, zwierzęta, bogowie“ i każdy chce ją przeczytać.
„Ossendowski zawsze w sposób wszechwładny, pochłaniający opowiada o swoich podróżach, spostrzeżeniach i myślach“.
„Wszystkie książki podróżnicze są interesujące, zaś szczególny urok posiadają opisy podróży Ossendowskiego“.
„Książki Ossendowskiego i w Niemczech zwróciły na siebie ogólną uwagę i zrobiły wielkie wrażenie genjalną orjentacją i rzeczowym zmysłem obserwacyjnym autora, który potrafi nam pokazać zupełnie nowy świat“.
„Książka Ossendowskiego jest bogatą zdobyczą naukową i filozoficzną, podaną czytelnikowi w wytwornej szacie artystycznej“.
Laskowski o „Niewolnikach słońca“.
„Podróż afrykańska Ossendowskiego, która w tem świetle przedstawia stosunek dwuch ras, poza swoją wartością literacką i geograficzno-etnograficzną, stanowi także cenny dokument polskiego humanitaryzmu. I dlatego potrójnie zasługuje na poznanie“.
o „Niewolnikach słońca“.
„Opowieści Ossendowskiego z życia nowożytnej Japonji znakomite pod względem barwy lokalnej, są pełne wdzięku i sentymentu, jakim tchnie krajobraz, sztuka i obyczaje Nipponu“.
„Orlica“ jest dobrze skonstruowaną, ma akcję wartką, pomysły śmiałe, epizody silne, zwłaszcza w końcowych rozdziałach“.
„Autor obdarzony fenomenalną wiedzą polityczną, dał w powieści „Pięć minut do północy“ wyraz swoim poglądom na stosunek różnych państw do idei pacyfistycznej“.
„Nowa powieść Ossendowskiego jest dziełem o horyzontach naprawdę światowych, o głębi myśli i poglądów, godnej np. Romain Rollanda“.
minut do północy“.
„Powodzenie jest zupełne. Ossendowski trafia do sumienia polskiego, do najgłębszych przeczuć politycznych, daje wyraz najgorętszym pragnieniom mocarstwowego rozwoju Rzeczypospolitej, drzemiącym w duszy polskiej.
„Nowa powieść Ossendowskiego jest, niewątpliwie jedną z najoryginalniejszych naszych książek powojennych“.
o „Pięć minut do północy.“
„Treść „Najwyższego lotu“ stanowi szereg szkiców, będących najpiękniejszemi opowiadaniami wojennemi, jakie zna literatura polska“.
„Najwyższy lot“ to książka warta polecenia szkołom i Bibljotekom Młodzieży“.
„Najwyższy lot“ to książka przedewszystkiem dla młodzieży, która znajdzie tu wzory godne do naśladowania“.
„Najwyższy lot“ to zbiór prześlicznych obrazów z czasów powstań polskich i z ostatnich walk o niepodległość“.
„Sporo jest na stronach „Lisowczyków“ zdrowego humoru, predestynującego tę powieść na lekturę dla młodzieży“.
„Znakomity autor wżył się całą duszą w wiek XVII i pięknym językiem z tej epoki opowiedział, jak to w czasie wojny moskiewskiej walczyli „Lisowczycy“.
„Lenin“ to najnowsza i bodaj najlepsza praca znanego podróżnika“.
„Mało kto mógłby się podjąć powieściowego opracowania tego przedmiotu z równą znajomością rzeczy i tła społecznego i obyczajowego, jak właśnie Ossendowski“.
„Lenin“ Ossendowskiego właśnie przez swą narracyjną przystępność opartą zresztą na betonowych podstawach autopsji, t. j. współprzeżycia całej tragedji Rosji na miejscu, przetłumaczony na wszystkie języki świata, spełni swoje zadanie“.
„Gazeta Warszawska“.
„Sylwetka Lenina oddana jest żywo i „życiowo“, sceny i poszczególne wątki spełniają jaskrawo swą ilustracyjną rolę“.
„Lenin i jego najbliżsi współpracownicy są przedstawieni przez Ossendowskiego z realizmem, można powiedzieć — wstrząsającym“.
„Ossendowski, światowej sławy autor polski, wydał we Włoszech u „Carbaccio“ swoje nowe, potężne dzieło „Lenin“. Jest to surowa, rzeczywista, ujęta w najwyższą formę literacką prawda o „patriarsze“ nowej Rosji — Leninie. Jest to powieść o najgłębszym podkładzie psychologicznym, o kolorycie niesłychanej siły i realizmu“.
„Ossendowski jest pisarzem o wielkiej potędze słowa i niezrównanej umiejętności opisowej. „Lenin“ w jego ujęciu wstaje przed oczami czytelnika w całej grozie i tragizmie“.
„Ossendowski, którego imię jest powszechnie znane, napisał romans życia Lenina. Utwór ten pełen jest głębokiego dramatyzmu i niezrównanych barw, pozwalających widzieć na jawie dyktatora Rosji od lat dziecięcych aż do szklanej trumny w mauzoleum na Czerwonym Placu w Moskwie“.
„Ton wysokiego natchnienia, twórczej przenikliwości i zrozumienia postaci, noszącej imiona „Ojca nędznych“, „Antychrysta“ i „Bicza Bożego“ zmusza czytelnika do długich i poważnych rozmyślań“.
„Pisarz polski dał imponujący tom p. t. „Lenin“, ująwszy życie dyktatora Rosji w ramy romansu. Jest to dzieło wysokich walorów literackich i artystycznych cech, odpowiadających całkowicie światowej sławie Ossendowskiego. Od pierwszej do ostatniej strony przed oczyma czytelnika stoi, działa, żyje postać Lenina, legendarna, a, wbrew fałszywym opowieściom, taka zrozumiała i prawie wyczuwalna.