Żywot Michała Anioła/Część druga/2

<<< Dane tekstu >>>
Autor Romain Rolland
Tytuł Żywot Michała Anioła
Wydawca Wydawnictwo B. Rudzki
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Wacław Berent
Tytuł orygin. Vie de Michelange
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.
WIARA.
Signor mie caro, i’ te sol chiamo e’nvoco
Contra l’inutil mie cieco tormento.[1]

Pragnieniem jego było, by po śmierci Wiktorji móc powrócić do Florencji i „złożyć na spoczynek wieczny swe kości znużone u boku ojca“[2]. Służąc jednak całe życie papieżom, chciał poświęcić ostatnie lata służbie bożej. Być może, że skłoniła go do tego przyjaciółka, że spełniał tem jej wolę ostatnią. Na miesiąc bowiem przed śmiercią Wiktorji Colonna, pierwszego stycznia 1547 r., breve Pawła III mianowało Michała Anioła prefektem i budowniczym Świętego Piotra, z władzą najwyższą w sprawach budowy. Zgodził się na to nie bez wahania. I nie nalegania papieża sprawiły, że siedemdziesięcioletni starzec wziął na swe barki najcięższe brzemię ze wszystkich, jakie dźwigał dotychczas, — poczuwał się do obowiązku, widział w tem misję Bożą.
„Wielu w to wierzy, — wierzę i ja, — że na to stanowisko powołał mnie Bóg, — pisał wówczas. — Mimo mej starości wielkiej, nie chcę go opuścić, pełnię bowiem służbę z miłości dla Boga i pokładam w Nim nadzieje me wszystkie“[3]. Nie przyjmował żadnego wynagrodzenia za to święte zobowiązanie. Zmagać się musiał na tem stanowisku z licznymi nieprzyjaciółmi, z „sektą San Galla“[4], jak ich nazywa Vasari, oraz z wszystkimi dozorcami, dostawcami i przedsiębiorcami budowy, których oszustwa odkrywał, — na co San Gallo przymykał zawsze oczy. „Michał Anioł, — powiada Vasari, — uwolnił Świętego Piotra od złodziei i bandytów“.
Stworzyła się koalicja przeciwko niemu. Jej wodzem był bezczelny Nanni di Baccio Bigio, architekt, zmierzający do podkopania stanowiska Michała Anioła, którego przytem i okradł, — o co go oskarża Vasari. Rozpowszechniano tedy gawędy, że Michał Anioł nie zna się wcale na architekturze, roztrwania pieniądze i niszczy tylko dzieło poprzednika swego. Administracyjny komitet budowy, występując przeciw własnemu architektowi, spowodował w r. 1551 uroczyste śledztwo pod przewodnictwem papieża; dozorcy i robotnicy składali zeznania przeciw Michałowi Aniołowi, a kardynałowie Salviati i Cervini[5] popierali ich w tych zeznaniach wrogich. Michał Anioł nie raczył się usprawiedliwiać: odrzucił wszelką dyskusję. „Nie jestem zobowiązany, — mówił do kardynała Cervini, — do powiadamiania Was lub kogokolwiek, co powinienem lub pragnę zrobić. Waszą rzeczą jest nadzór nad wydatkami. Wszystko inne dotyczy mnie wyłącznie“[6]. — Jego duma nieugięta nie dawała się nigdy skłonić do powiadamiania o swych projektach kogokolwiek. Robotnikom, którzy się na to uskarżali, odpowiedział: „Vaszą rzeczą jest murować, ciosać, heblować, czynić swe rzemiosło i wykonywać me zlecenia. Jakie mam zamierzenia, o tem nie dowiecie się nigdy: uwłaczałoby to godności mojej“[7].
Wobec takich nienawiści, wywołujących podobne zajścia, nie mógłby się utrzymać na swem stanowisku ani chwili, gdyby go nie podtrzymywała życzliwość papieży[8]. Tu też, gdy Juljusz III zmarł[9], a kardynał Cervini został papieżem, zamierzał Michał Anioł opuścić Rzym. Lecz Marceli II przemknął się tylko przez tron: następcą jego po dniach kilku został Paweł IV. Mając znów za sobą poparcie najwyższe, Michał Anioł nie ustawał w walce. Czułby się poniżony, zatrwożyłby się nawet o zbawienie duszy, gdyby porzucił dzieło budowy.
„Zostałem tem obarczony wbrew mej woli. Mija lat ośm, odkąd wycieńczam się w tej pracy daremnie, pośród wszelakich dokuczliwości i udręczeń. Obecnie, gdy budowa posunęła się tak daleko, że można przystąpić do sklepiania kopuły, wyjazd mój z Rzymu gotów doprowadzić dzieło do ruiny, byłby też wielkiem upokorzeniem dla mnie, a dla mej duszy grzechem bardzo ciężkim“[10].
Wrogowie jego nie złożyli bynajmniej broni; a walka przyjęła na chwilę obrót tragiczny. W roku 1563, najbardziej oddany pomocnik Michała Anioła przy budowie Świętego Piotra Pier Luigi Gaeta został wtrącony do więzienia z powodu fałszywego oskarżenia o kradzież; a kierownik robót, Cesare da Casteldurante został zasztyletowany. Michał Anioł odpowiedział na to w ten sposób, że na miejsce Cesara mianował Gaetę. Komitet administracyjny przepędził Gaetę, zamianował natomiast wroga Michała Anioła, Nanniego di Baccio Bigio. Michał Anioł nie posiadał się z gniewu, — nie pokazywał się więcej u Świętego Piotra. Rozpowszechniano wieści, że składa swój urząd, a komitet mianował, jako jego zastępcę, Nanniego, który odrazu zaczął się zachowywać jako kierownik naczelny. Liczył na to, że znuży ostatecznie schorzałego, ośmdziesięcio-ośmioletniego starca — dogorywającego, jak się zdawało. Nie znał przeciwnika swego. Michał Anioł pośpieszył natychmiast do papieża; zagroził, iż opuści Rzym, o ile nie otrzyma sprawiedliwego zadośćuczynienia. Zażądał nowego śledztwa, na którem wykazał Nanniemu nieudolność i kłamstwo, i sprawił, że go przepędzono[11]. Działo się to we wrześniu 1593 r., na cztery miesiące przed jego śmiercią. — Tak więc aż do ostatniej chwili życia musiał walczyć z zazdrością i nienawiścią.
Nie rozżalajmy się nad nim. Umiał się bronić. Nawet jako starzec dogorywający zdołałby jeszcze — sam jeden, — jak to pisał niegdyś do brata swego Giovan Simona — „roztargać na strzępy dziesięć tysięcy łotrów tej zgrai“.

***

Poza wielkiem dziełem budowy Świętego Piotra pochłaniały go pod koniec życia jeszcze inne prace architektoniczne: Kapitol[12], Kościół Santa Maria degli Angeli[13], schody Laurenziany, we Florencji[14], Porta Pia, a nadewszystko kościół San Giovanni dei Fiorentini, — ostatni z jego wielkich projektów, nieurzeczywistnionych, jak tyle innych. Prosili go florentczycy, aby zbudował kościół dla ich „nacji“ w Rzymie; książę Cosimo sam napisał doń w tej sprawie list nader pochlebny. Z miłości dla Florencji przystąpił Michał Anioł do pracy z zapałem młodzieńczym[15]. Powiedział rodakom swoim, że „gdy wykonają jego plan, będą posiadali kościół taki, że nawet Rzymianie i Grecy nie mieli nigdy nic podobnego“. — „Słowa, — powiada Vasari, — jakie zresztą nigdy nie wychodziły z jego ust, był bowiem niesłychanie skromny“. Florentczycy przyjęli plan, nie zmieniając w nim nic. Przyjaciel Michała Anioła, Tiberio Calcagni, wykonał pod jego kierunkiem model drewniany tego kościoła: — „było to dzieło sztuki tak niezwykłej, że nie widziano nigdy kościoła równie pięknego, bogatego i urozmaiconego w szczegółach. Przystąpiono do budowy; wydano 5.000 talarów. Poczem zabrakło pieniędzy i roboty przerwano, ku najgłębszemu zmartwieniu Michała Anioła“[16]. Kościoła tego nie zbudowano nigdy, zaprzepaścił się nawet i model sam.
Takie to było ostatnie rozczarowanie artystyczne Michała Anioła. Umierając, jakież mógł mieć złudzenia co do tego, że Święty Piotr, ledwie wszczęty, zostanie kiedykolwiek skończony, że przeżyje go jakiekolwiek z dzieł jego? On sam, gdyby mógł postąpić wedle woli, zniszczyłby je może. Historja ostatniej jego rzeźby, Zdjęcia z Krzyża z katedry florenckiej, dowodzi jak dalece wyzwolił się już ze sztuki. Wprawdzie rzeźbił wciąż jeszcze, nie czynił tego jednak z wiary w sztukę, lecz z wiary w Chrystusa i ponieważ „duch jego i siła nie mogły się powstrzymać od tworzenia“[17]. Lecz gdy skończył dzieło, rozbił je młotem[18]. Byłby je podruzgotał doszczętnie, gdyby nie prośby służącego Antonia, aby mu tę rzeźbę darował[19]. Z taką to obojętnością odnosił się Michał Anioł do dzieł swoich bezpośrednio przed śmiercią.

***

Od czasu śmierci Wiktorji, żadne silniejsze uczucie nie rozjaśniało już jego życia. Miłość pierzchła.

Popiolów serca miłość już nie ruszy;
Jeżeli większy ból mniejszy uśmierza,
Dobrze podcięte są skrzydła mej duszy.[20]

Stracił swych braci i najlepszych przyjaciół. Luigi del Riccio zmarł w r. 1546, Sebastjan del Piombo w r. 1547, brat zaś jego, Giovan Simone, w 1548 r. Nie żył nigdy bliżej ze swym najmłodszym bratem, imieniem Gismondo, który zmarł w r. 1555. Przeniósł swą potrzebę uczuć rodzinnych, zawsze zrzędną, na osierociałych siostrzeńców, na dzieci najbardziej przezeń umiłowanego brata Buonarrota. Było ich dwoje: córka Cecca (Francesca) i chłopak Lionardo. Ceccę umieścił w klasztorze, zaopatrzył ją w wyprawę, płacił za jej utrzymanie i odwiedzał ją; a gdy wyszła za mąż[21], dał jej w posagu jedną ze swych majętności ziemskich[22]. — Kierował osobiście wykształceniem Lionarda, który miał lat dziewięć, gdy go odumarł ojciec. Długa korespondencja, przypominająca niekiedy listy Beethovena do siostrzeńca swego, wskazuje, jak poważnie pojmował Michał Anioł swą misję ojcowską[23]. Nie obywało się przy tem bez częstych wybuchów gniewu. Lionardo wystawiał nieraz na próbę cierpliwość swego stryja, a ta cierpliwość nigdy wielką nie była. Brzydkie pismo chłopaka wystarczało, by Michała Anioła wyprowadzić z równowagi. Dopatrywał się wtem braku szacunku ze strony siostrzeńca:

„Nie zdarzyło mi się, abym po otrzymaniu listu od Ciebie, nie wpadł w gorączkę, zanim go przeczytać zdołałem... Nie wiem, gdzieś Ty się pisać uczył!... Sądzę, że gdybyś miał napisać list do największego osła na świecie, uczyniłbyś to z większą starannością... Rzuciłem ostatni Twój list do pieca, ponieważ nie zdołałem go odczytać: nie mogę więc odpowiedzieć Ci na niego. Jużem Ci to mówił i powtarzał wielokrotnie, że za każdym razem opada mnie gorączka, zanim odczytam z mozołem list Twój. A więc raz na zawsze: nie pisuj do mnie nadal. Gdy zechcesz mnie o czem powiadomić, znajdź sobie takiego, który pisać umie, gdyż muszę mieć głowę wolną dla innych rzeczy i nie mogę się mozolić nad Twemi bazgrotami“.[24]

Nieufny z natury, stał się jeszcze bardziej podejrzliwy wskutek tego niesmaku, jakim go przepełnił stosunek z braćmi; nie robi sobie tedy złudzeń co do pokornych i schlebiających uczuć bratanka: uczucia te zwracały się, jak mniemał, przedewszystkiem do jego kasy, którą chłopak spodziewał się odziedziczyć. Michał Anioł nie wahał się powiedzieć mu to w oczy. Gdy razu pewnego był chory i w niebezpieczeństwie życia, dowiedział się, że Lionardo zjechał czemprędzej do Rzymu i poczynił jakieś niestosowne kroki w sprawie spadku. Michał Anioł pisze doń z wściekłością:

„Lionardo! Byłem chory, a Tyś pobiegł w te pędy do San Giovan Francesca, aby się dowiedzieć, czy nie pozostawiam czego po sobie. Czy nie masz dosyć pieniędzy we Florencji? Nie wyrodziłeś się z Twej familji i nie omieszkałeś wykazać podobieństwa do Twego ojca, który przepędził mnie raz we Florencji z mego własnego domu! Wiedz tedy, iż sporządziłem w ten sposób testament, że nie spodziewaj się żadnej schedy po mnie. Pozostawaj tedy z Bogiem, nie pokazuj mi się na oczy nie pisz do mnie już nigdy“.[25]

Temi wybuchami gniewu nie przejmował się zbytnio Lionardo, gdyż zazwyczaj następowały po nich listy serdeczne wraz z podarkami[26]. Po roku zjeżdża znów na gwałt do Rzymu, znęcony obietnicą daru 3.000 talarów. Michał Anioł, urażony tą chciwą niecierpliwością jego pisze doń:

„Przybyłeś do Rzymu Z szalonych pośpiechem. Nie wiem, czy byłbyś taki rychły, gdybym się znajdował w nędzy i gdyby mi brakło chleba!... Powiadasz, że było to Twoim obowiązkiem przybyć tu, z miłości dla mnie. — O, tak! miłość czerwia w drzewie.[27] Gdybyś żywił w Twem sercu miłość dla mnie, napisałbyś do mnie: „Michale Aniele, zachowaj sobie te 3.000 talarów i wydaj to na swoje potrzeby, gdyż dałeś nam już tyle, że nam to wystarcza: życie Twoje jest nam droższe od majątku...“ — Lecz od lat czterdziestu żyjecie wszak ze mnie, a nigdy nie słyszałem za to dobrego słowa od Was“....[28]

Poważnem zagadnieniem stała się sprawa ożenku Lionarda. Zaprzątała ona stryja i bratanka w ciągu lat sześciu[29]. Lionardo całkowitą uległością starał się zaskarbić sobie względy bogatego stryja: godził się na wszystkie jego zastrzeżenia, pozwalał mu wybierać, omawiać i odrzucać partje, jakie się nastręczały; sam zaś odnosił się do tego wszystkiego bodaj że obojętnie. Michał Anioł natomiast zapalił się do rzeczy, jak gdyby on sam miał się żenić. Uważał małżeństwo za sprawę wielce poważną, w której miłość stanowiła warunek najmniej nieodzowny; a ponieważ i majątek nie wchodził tu w rachubę, więc główny nacisk kładł na zdrowie i obyczajność. Dawał rady surowe, pozbawione poezji, rubaszne i trzeźwe.

„Jest to nie lada postanowienie: pomnij na to, że między mężem i żoną powinna być różnica o lat dziesięć; bacz zaś, by ta, którą wybierzesz, była nie tylko dobrą kobietą, lecz i zdrową... Mówiono mi o kilku osobach: jedna z nich podobała mi się, druga nie... O ile myślisz o nich, napisz mi, która z nich jest ci milsza, wówczas powiem Ci moje zdanie... Możesz wziąć tę lub inną, byle była tylko szlacheckiego rodu i dobrze wychowaną, i raczej bez posagu, niźli z dużym, — byście mogli żyć w zgodzie...[30] Któryś z florentczyków opowiadał mi, że mówiono Ci o pewnej dziewczynie z rodziny Ginori’ch, i że ona podoba się Tobie. Co do mnie, nie podoba mi się to, abyś brał za żonę dziewczynę, której ojciec, mając na to, nie dałby jej odpowiedniego posagu. Chcę, aby ten, kto Ci chce dać córkę za żonę, oddawał ją Tobie, a nie Twemu majątkowi.. Winieneś baczyć jedynie na dobrą krew i dobre obyczaje dziewczyny, wreszcie i na to, kogo ma za rodziców, gdyż jest to rzeczą wielkiej wagi... Postaraj się znaleść kobietę, która się nie powstydzi zmywać naczynia w potrzebie i zajmować się sprawami gospodarstwa... Co zaś do piękności, to ponieważ nie można powiedzieć, abyś był sam najpiękniejszym młodzieńcem we Florencji, więc nie zaprzątaj sobie zbytnio myśli urodą żony, aby tylko nie była kaleką lub odrażającą osobą“...[31]

Po długich poszukiwaniach zdawało się, że mają już wreszcie w garści rzadkiego ptaka. W ostatniej chwili odkryto w niej jednak wadę, uniemożliwiającą ten nabytek.

„W ostatniej chwili dowiaduję się, że jest krótkowzroczną, co wydaje mi się ułomnością niemałą. To też niczego jeszcze nie obiecywałem stanowczo. Jeżeliś i Ty tego nie czynił, powinieneś, mojem zdaniem, wycofać się z tego. — o ile rzeczywiście rzecz ma się tak, jak mi powiadano“.[32]

Lionardowi opadają ręce. Zdumiewa się wkońcu, że stryj z takim uporem żenić go wciąż pragnie.

„Tak jest, — odpowiada Micha! Anioł, — życzę sobie tego, jest to potrzebne, aby ród nasz nie zaginął. Wiem, że świat z tego powodu nie zachwieje się w posadach, ale koniec końców każde stworzenir stara się o to, aby jego rodzaj nie zaginął. Dlatego też pragnę, abyś się ożenił“.[33]

Wreszcie nawet Michał Anioł sam znużył się tem wszystkiem. Zrozumiał wkońcu śmieszność tych nieustannych zabiegań o małżeństwo Lionarda, przy całkowitej, zda się, obojętności jego w tej sprawie. Postanawia nie mieszać się już nadal do tego.

„Od sześćdziesięciu lat zajmuję się wciąż waszemi sprawami; teraz, gdy jestem stary, pora, żebym myślał o sprawach swoich“.

I właśnie w tejże chwili dowiaduje się, że Lionardo zaręczył się z Cassandrą Ridolfi. Cieszy się z tego, winszuje mu, obiecuje posag z 1.500 dukatów. Lionardo żeni się[34]. Michał Anioł przesyła życzenia nowożeńcom i obiecuje Cassandrze naszyjnik z pereł. Radość ta nie przeszkadza mu jednak ostrzegać siostrzeńca, że „aczkolwiek nie zna się dobrze na tych sprawach, wydaje mu się, iż Lionardo winien jak najskrupulatniej uregulować wszystkie sprawy pieniężne, zanim wprowadzi żonę do swego domu: gdyż w tych sprawach tkwi zawsze zarodek niesnasek“. Kończy zaś tą radą złośliwą:
„No! a teraz spróbuj żyć; zważ tylko dobrze, iż ilość wdów na świecie jest o wiele większa, niźli wdowców“.[35]
Po dwóch miesiącach, zamiast obiecanego naszyjnika, posyła Cassandrze dwa pierścienie — jeden z brylantem, drugi z rubinem. Cassandra śle mu w podziękowaniu ośm koszul. Michał Anioł odpisuje:

„Koszule są piękne, zwłaszcza płótno podoba mi się bardzo. Gniewa mnie tylko wydatek, jakiegoście sobie przyczynili, bo nie brak mi tu niczego. Podziękuj pięknie Cassandrze i dodaj, iż jestem na jej usługi i prześlę jej wszystko, co znaleść tu zdołam z wyrobów rzymskich lub też innych. Tym razem posłałem jej tylko drobiazg, następnym razem zrobimy to lepiej, posyłając jej coś, co sprawi jej przyjemność. Powiadom mnie tylko, czegoby sobie życzyła“.[36]

Niebawem przychodzą na świat dzieci: pierwsze otrzymuje imię Buonarotto[37], na życzenie Michała Anioła, drugie, imieniem Michał Anioł[38], umiera niebawem po urodzeniu. Sędziwy stryj zaprasza młodą parę do Rzymu w r. 1356 i przyjmuje zawsze serdeczny udział w ich radościach i troskach rodzinnych, nie pozwalając im natomiast nigdy na to, by zaprzątali się jego sprawami, a nawet zdrowiem jego.

***

Poza temi węzłami rodzinnemi nie brak mu było bynajmniej licznych stosunków przyjacielskich z wybitnymi i wytwornymi ludźmi[39]. Mimo, że był z usposobienia odludkiem, nie należy wyobrażać go sobie jako chłopa z nad Dunaju, w typie Beethovena. Był arystokratą włoskim, wysokiej kultury i szlachetnego rodu. Od czasów młodości, spędzonej w ogrodach Medyceuszów, pozostawał w stosunkach ze wszystkimi najwybitniejszymi z pośród wielkich panów, książąt, prałatów[40], pisarzy[41] i artystów[42] Włoch ówczesnych. Duchem współzawodniczył z poetą Franceskiem Bernim[43], korespondował z Benedettem Varchim, wymieniali z nim poezje Luigi del Riccio i Donato Giannotti. Ludzie łaknęli rozmowy z nim, jego głębokich wejrzeń w dziedzinę sztuki, jego uwag o Dantem, którego nikt nie znał lepiej od niego. Pewna dama rzymska[44] pisała o nim, że gdy zechciał, „był szlachcicem o tak subtelnem i czarującem obejściu, że drugiego takiego bodajże nie znaleźć w Europie“. Dialogi Giannottiego oraz Francesca da Hollanda świadczą o jego wyszukanem ugrzecznieniu i obyciu ze światem. Z niektórych jego listów do książąt[45] widać, jak łatwoby mu przyszło stać się doskonałym dworzaninem. Świat nie stronił od niego nigdy, on to raczej trzymał świat w pewnem oddaleniu od siebie; od niego wyłącznie zależało wieść życie triumfatora. Był dla Włoch wcieleniem ojczystego genjuszu. Pod koniec działalności swojej, jako jedyny już pozostały przy życiu przedstawiciel epoki wielkiego Renesansu, był — sam jeden — uosobieniem całego stulecia chwały. Nietylko artyści uważali go za istotę nadludzką[46]. Książęta panujący pochylali czoła przed jego królewskością. Franciszek I i Katarzyna de’ Medici składali mu hołdy[47]. Cosimo de’ Medici chciał go mianować senatorem[48], a przybywszy do Rzymu[49], obchodził się z nim, jak z równym sobie, sadzał go przy stole u swego boku i rozmawiał z nim poufale. Syn zaś jego, don Francesco, przyjął go z beretem w ręku, „dając dowody czci bezgranicznej dla człowieka tak niezwykłego“[50]. Czczono zaś nietylko jego genjusz, lecz i jego wielką cnotę“[51]. Starość jego otaczała taka sława, jak starość Goethego i Wiktora Hugo. Był on jednak człowiekiem z innego metalu. Nie miał w sobie ani żądzy popularności, jak Goethe, ani też nie odczuwał potrzeby mieszczańskiego respektowania, jak Hugo, — tak dalece uniezależnił się od świata i od ustalonych w nim hierarchij. Gardził sławą, gardził też i światem; a jeśli służył papieżowi, czynił to „z musu“. Nie ukrywał też, że „nawet papieże nudzą go i niecierpliwią rozmową swoją i wzywaniami do się“ i że „mimo ich wezwań, nie zjawiał się wcale, gdy nie był w usposobieniu“[52].

Gdy człowiek z natury swojej lub z wychowania nienawidzi ceremonji i gardzi hipokryzją, zdrowy sens nakazuje, aby mu pozwalać żyć tak, jak mu to dogadza. Skoro niczego od was nie żąda i nie pragnie waszego towarzystwa, pocóż narzucać mu się ze swojem? Poco chcieć go zniżać do tych małostkowości towarzyskich, tak odrażających dla samotnika? Nie jest to bynajmniej człowiek wyższego pokroju, który raczej głupców, zadowolnić pragnie, niźli własny genjusz.[53]

Łączyły go tedy ze światem stosunki jedynie nieodzowne, lub też wyłącznie intelektualne. Nie pozwalał mu przenikać do intymności swej; papieże, książęta, pisarze i artyści odgrywali małą rolę w jego życiu. Nawet z tymi nielicznymi z pośród nich, dla których żywił prawdziwą sympatję, rzadko kiedy nawiązywał przyjaźń trwałą. Kochał swych przyjaciół, bywał szczodry dla nich, lecz jego gwałtowność, duma i podejrzliwość czyniły mu często wrogów śmiertelnych z pośród tych, którym wyświadczał największe usługi. Któregoś dnia napisał ten piękny smutny list:

„Biedak niewdzięczny ma taką naturę, że gdy mu przyjdziecie z pomocą w potrzebie, będzie potem twierdził, iż sam wam to wyświadczył, czego od Was doznał. Gdy dacie mu, naprzykład, pracę, współczując jego niedoli, będzie potem utrzymywał, że byliście do tego zmuszeni, ponieważ sami nie znacie się na tej pracy wcale. O każdem dobrodziejstwie doznanem będzie mówił, że dobroczyńca był do niego zmuszony. A gdy dobrodziejstwa są tak jawne, że niepodobna im zaprzeczyć, wówczas niewdzięcznik gotów czekać tak długo, póki ten, który mu coś dobrego wyświadczył, nie popełni jakiegoś oczywistego błędu: wówczas ma sposobność do mówienia o nim źle i ten pretekst zwalnia go, we własnem poczuciu, od wszelkiej wdzięczności. — Tak postępowano zawsze ze mną, mimo, że żaden artysta nie zwracał się do mnie daremnie, każdemu z nich pomagałem z całego serca. A potem me dziwaczne usposobienie, — czy ten „obłęd“, jakiem w ich mniemaniu jestem obarczony, a który mnie chyba tylko szkodę przynosi, — służy im za pretekst, aby źle o mnie mówić i znieważać mnie: — taką jest dola tych wszystkich, którzy są dobrzy.[54]
***

We własnym domu miał pomocników dosyć oddanych, lecz naogół miernie uzdolnionych. Posądzano go o to, że dobierał sobie umyślnie miernoty, aby mieć raczej uległe narzędzia, niż współpracowników, — co zresztą byłoby usprawiedliwione. Condivi powiada jednakże:

„Nieprawdą jest, co licznie utrzymują o nim, że nie chciał nauczać: przeciwnie, czynił to chętnie. Nieszczęście jednak chciało, że trafiał na jednostki mało uzdolnione, albo gdy były uzdolnione, niewytrwałe, a nadto po kilku miesiącach nauki u ważające się za mistrzów“.

Nie ulega mimo to wątpliwości, że od swych pomocników wymagał przedewszystkiem bezwzględnej uległości. O ile był nieubłagany dla tych, którzy zachowywali się wobec niego z pyszałkowatą niezależnością, o tyle dla uczni skromnych i wiernych miał niewyczerpaną pobłażliwość i wielkoduszność. Leniwy Urbino, „który nie chciał pracować“[55] — co słusznie zresztą czynił, bo gdy się zabrał do pracy, niezręcznością swoją popsuł naprzykład raz na zawsze Chrystusa z „Minerwy“, — tenże Urbino był podczas choroby przedmiotem ojcowskiej troski Michała Anioła[56]: nazywał go „drogim, jak najlepszy ojciec“. — Piero di Giannotto był „kochany jak syn“. — Silvio di Giovanni Cepparello, który przeniósł się na służbę do Andrzeja Doria, rozpacza potem i błaga, aby go Michal Anioł przyjął z powrotem. Wzruszająca historja Antonia Mini jest przykładem wspaniałomyślności Michała Anioła w stosunku do pomocników swoich. Mini, jeden z tych jego uczniów, o których powiada Vasari, że „mieli dobrą wolę, ale byli mało pojętni“, kochał się w córce jakiejś biednej wdowy we Florencji. Na życzenie jego rodziców, Michał Anioł starał się oddalić go od dziewczyny i wysłał w tym celu z Florencji. Antonio chciał jechać do Francji. Michał Anioł dał mu podarunek królewski[57]: „wszystkie rysunki, wszystkie kartony, obraz Ledy[58], wszystkie modele, jakie porobił do tego obrazu, zarówno woskowe jak i gliniane“. Z tym majątkiem wyjechał Antonio[59]. Lecz niepowodzenie, jakie prześladowało projekty Michała Anioła, znęcało się jeszcze okrutniej nad jego skromnym przyjacielem. Przybył do Paryża, aby przedstawić obraz Ledy królowi. Franciszek I był nieobecny w Paryżu; Antonio pozostawił Ledę na przechowanie u pewnego Włocha znajomego, Juljana Buonaccorsi’ego i powrócił do Lyonu, gdzie zamieszkał na stałe. Gdy po kilku miesiącach przyjeżdża znów do Paryża, Ledy już nie było: Buonaccorsi sprzedał ją na własny rachunek Franciszkowi I-mu. Antonio, oszalały z rozpaczy, bez środków do życia, niezdolny do obrony praw swoich, zagubiony w obcem mieście, zmarł ze zgryzoty pod koniec 1533 r.
Lecz z pośród tych wszystkich pomocników najbardziej umiłowanym przez Michała Anioła był Francesco d’Amadore z Castel Durante, przezwany Urbino, — przywiązanie do Michała Anioła zapewniło mu nieśmiertelność. Służył u niego od r. 1530 i pod jego wskazaniami pracował nad grobowcem Juljusza II. Michał Anioł zatroskał się raz, co się też stanie z Urbinem po jego śmierci.
Zapytał tedy: „Co będziesz robił, gdy ja umrę“.
Urbino odparł: „Będę służył komuś innemu“.
„O, nieszczęsny! — zawołał Michał Anioł, — pragnę zaradzić twej nędzy“.
I dał mu odrazu 2.000 talarów: na taki dar mogli sobie pozwolić jedynie cesarze i papieże[60]. Urbino zmarł jednak pierwej[61]. Nazajutrz po jego śmierci, pisze Michał Anioł do siostrzeńca swego:

„Urbino zmarł wczoraj wieczorem, o godzinie czwartej. Pozostawił mnie w takim smutku i rozbiciu, że milszem byłoby mi umrzeć razem z nim: tak wielką miłość żywiłem ku niemu. A zasługiwał na nią bardzo, gdyż był to godny człowiek, prawy i wierny. Śmierć jego sprawiła to, że wydaje mi się, jakobym sam już nie żył, i nie mogę odzyskać spokoju“.

Boleść jego była tak głęboka, że wybucha jeszcze większym żalem po trzech miesiącach — w słynnym liście do Vasariego:

„Messer Giorgo, drogi przyjacielu, być może, iż źle dziś piszę, ale w odpowiedzi na Wasz list chcę napisać choć kilka słów. Wiecie, że Urbino zmarł, — jest to dla mnie nietylko okrutnem cierpieniem, ale zarazem wielką łaską, jaką Bóg mi wyświadczył. Ten bowiem, który żyjąc, utrzymywał mnie przy życiu, umierając, nauczył mnie umierać — nie z niechęcią, lecz z pragnieniem śmierci. Miałem go u siebie dwadzieścia sześć lat i przekonywałem się zawsze, że był bardzo prawym i wiernym. Wzbogaciłem go; a teraz, gdym liczył na to, że będzie podporą mej starości, został mi odebrany. Pozostaje mi już tylko nadzieja ujrzenia go w raju: Bóg, udzielając mu śmierci nader szczęśliwej, wskazał tem, że znajdzie się tam niechybnie. Cięższą nad śmierć była dlań ta myśl, że pozostawia mnie żywego, na tym świecie zwodniczym, pośród tylu niepokojów. Najlepsza cząstka mej istoty opuściła mnie wraz z nim; pozostaje mi już tylko bezkresne cierpienie“.[62]

W tym upadku ducha prosił siostrzeńca, aby przyjechał doń. Lionardo i Cassandra, zaniepokojeni jego przygnębieniem, przybyli do Rzymu i zastali go w wielkiem osłabieniu. Czerpał nowe siły do życia w zobowiązaniu, jakie mu pozostawił Urbino: w opiece nad synami jego, z których jeden był chrześniakiem Michała Anioła, drugi zaś nosił jego imię[63].

***

Miał jeszcze i innych przyjaciół, nader osobliwych. W reakcji przeciw wszelkim przymusom towarzyskiego życia, która bywa tak gwałtowną potrzebą natur krzepkich, otaczał się chętnie ludźmi prostodusznymi, którzy mieli swobodne obejście i nieoczekiwane wyskoki jakichś niezwykłości, — rad widział ludzi nie takich, jak wszyscy inni. Był między nimi niejaki Topolino, kamieniarz z Carrary, „który wyobrażał sobie, iż jest niezwykłym rzeźbiarzem, i do każdej barki z bryłami marmuru, jakie wysyłał do Rzymu, dołączał trzy lub cztery figurki własnej roboty, nad któremi Michał Anioł zaśmiewał się na śmierć[64]; — był też niejaki Menighella, malarz w Valdarno, „który od czasu do czasu nawiedzał Michała Anioła z prośbą o narysowanie mu świętego Rocha, lub świętego Antoniego; rysunki te pokrywał potem farbami i sprzedawał chłopom. I Michał Aniol, u którego królowie dobijali się z takim trudem o najdrobniejszą bodaj pracę, odkładał wnet wszystko na bok, aby wykonać te rysunki wedle wskazówek Menighella, — między innemi wspaniały Krucyfiks“[65]. Był tam jakiś golarz, który się doplątał do malarstwa, a dla którego narysował Michał Anioł karton Świętego Franciszka ze stygmatami; — był jeden z robotników, pracujących nad grobowcem Juljusza II, któremu się zdawało, że stał się znagła i niepostrzeżenie wielkim rzeźbiarzem, gdy, wykonywając najdokładniej wszystkie wskazania Michała Anioła, ujrzał nagle, ku swemu zdziwieniu, jak z marmuru wyłania się piękny posąg; — był zabawny złotnik Piloto, zwany Lasca, — był nicpoń Iudaco, szczególny malarz, „który tak bardzo lubił gawędzić, jak rzetelnie nienawidził malowania“ i miał zwyczaj mawiać, że „ciągle pracować, nie pozwalając sobie na żadną rozrywkę, jest rzeczą niegodną chrześcijanina“[66], — a nadewszystko był śmieszny poczciwina, Giuliano Bugiardini, którego Michał Anioł upodobał sobie szczególnie.

„Giuliano miał dobroć wrodzoną, sposób bycia prosty, bez cienia złośliwości i zawiści, co podobało się nieskończenie Michałowi Aniołowi. Miał tylko jedną wadę: był zbyt rozkochany we własnych dziełach. Michał Anioł zwykł go zaliczać do ludzi szczęśliwych, sam bowiem był bardzo nieszczęśliwy z tego powodu, że nie zdołał nigdy zadowolnić całkowicie samego siebie... Pewnego razu Messer Ottaviano de’ Medici prosił Giuliana, aby mu zrobił portret Michała Anioła. Giuliano przystąpił do pracy: kazał Michałowi Aniołowi siedzieć dwie godziny przed sobą, nie powiedziawszy doń ani słowa; wrzeszcie rzekł: „Teraz wstań, Michale Aniele, i patrz: wszystko najistotniejsze w twarzy jużem pochwycił“. Michał Anioł powstał, a spojrzawszy na portret, zwrócił się ze śmiechem do Giuliana: „Cóżeś ty, u licha, zrobił? Wtłoczyłeś mi oko w czaszkę: spójrz no tylko“. Giuliana tknęły te słowa do żywego. Spojrzał kilkakrotnie to na model, to na portret naprzemian i odparł śmiało: „Nie wydaje mi się; a zresztą siądź na swe miejsce, poprawię, jeśli tak jest w istocie“. Michał Anioł, wiedząc, na czem się to skończy, powrócił z uśmiechem na swe miejsce, naprzeciw Giuliana, który przyjrzał się zarówno jemu jak swemu malowidłu, wreszcie powstał i rzekł: „Oko jest takie, jakem je narysował, tak pokazuje je natura“. „Ano“, odparł Michał Anioł ze śmiechem, „jest to zatem błąd natury. Rób dalej swoje i nie żałuj farb“.[67]

Tyle wyrozumiałości nie zwykł okazywać Michał Anioł innym ludziom; a że ją roztrwaniał dla tych poczciwców, świadczy to tyleż o jego żartobliwości, zabawiającej się śmiesznościami ludzkiemi[68], ile o serdecznem jego współczuciu dla tych biednych dziwaków, uważających się za wielkich artystów, — wzbudzali oni w nim może zadumę nad własnem szaleństwem. Była w tem istotnie ironja, melancholijna i krotochwilna zarazem.




  1. Poezje, CXXIII.
  2. List M. A. do Vasari’ego (19 września 1552 r.).
  3. List M. A. do siostrzeńca Lionarda (7 lipca 1557 r.).
  4. Idzie tu o Antoniego da San Gallo, naczelnego architekta przy budowie świętego Piotra od roku 1537 aż do śmierci, w październiku 1546 r. Był on zawsze wrogiem Michała Anioła, który nie oszczędzał go też nigdy. W r. 1545 spowodował M. Anioł zaniechanie planu San Galla przy ufortyfikowaniu Borgo (Okręg Watykanu). Przy budowie zaś pałacu Farnese, wzniesionego za życia San Galla do wysokości drugiego piętra, spowodował znów Michał Anioł w 1549 r. zarzucenie planu swego rywala, dla własnego projektu okapu (Patrz: Michel-Angelo Thodego).
  5. Przyszły papież, Marceli II.
  6. Vasari.
  7. Bottari.
  8. Pod koniec tego śledztwa, w roku 1551, Michał Anioł, zwracając się do Juljusza III, który przewodniczył, rzekł doń: „Ojciec święty widzi oto, jaką z tego wszystkiego korzyść odnoszę! Jeżeli dokuczliwości, jakie znosić muszę, nie służą mej duszy, tracę tylko czas i trud daremnie“. Papież, który go lubił, położył mu obie ręce na ramionach i zawołał: „Zyskujesz na duszy i na ciele zarazem, Bądź bez obawy!“ (Vasari).
  9. Paweł III zmarł 10 listopada 1549 r. Juljusz III, który lubił Michała Anioła, jak poprzednik, panował od 8 lutego 1550 do 23 marca 1555. Kardynał Cervini został obrany 9 kwietnia 1555 r. Pod imieniem Marcelego II panował zaledwie kilka dni; zaś Paweł IV, Caraffa, objął następstwo 23 maja 1555 r.
  10. List M. A. do Lionarda (11 maja 1555 r.) Zrażony jednak krytykami własnych przyjaciół, zażądał w r. 1550, „aby go uwolniono od tego brzmienia, które dźwiga bez wynagrodzenia, na rozkaz papieży, od lat siedemnastu“. Dymisja jego nie została przyjęta, a papież, Pius IV, umyślnem breve odnowił jego pełnomocnictwa. — Wówczas to dopiero postanowił, za namową Cavalieri’ego, wykonać drewniany modeł kopuły. Dotychczas nosił wszystkie swe projekty w głowie, wzbraniając się od ujawnienia ich komukolwiek.
  11. Nanni prosił mimo to księcia Cosimo, nazajutrz po śmierci Michała Anioła, aby mu oddano następstwo po Michale Aniele przy budowie św. Piotra.
  12. Michał Anioł doczekał się zaledwie ukończenia schodów i urządzenia placu. Budowa Kapitolu została ukończona dopiero w siedemnastym wieku.
  13. Z tego kościoła Michała Anioła nie pozostało dziś nic. Przebudowano go całkowicie w wieku XVIII-tym.
  14. Wykonano projekt Michała Anioła w kamieniu, nie zaś w drzewie, jak tego pragnął.
  15. W 1559-1560.
  16. Vasari.
  17. Vasari, — To najbardziej przejmujące, gdyż najintymniejsze, ze wszystkich dzieł swoich rozpoczął w r. 1553; czuć, że tworzył je wyłącznie dla siebie, że cierpiał i zapamiętywał się w swem cierpieniu. Zresztą, w starcu z obliczem bolesnym, który podtrzymuje ciało Chrystusa, przedstawił, zda się, samego siebie.
  18. W r. 1555.
  19. Tiberio Calcagni odkupił je od Antonia i prosił Michała Anioła o pozwolenie naprawienia uszkodzeń. Michał Anioł zezwolił na to. Calcagni naprawił grupę: zmarł jednak, a dzieło pozostało niedokończone.
  20. Fiamma d’ammor in cor non m’e rimasta;
    Se ’l maggior caccia sempre il minor duolo,
    Di penne l’alm’ ho ben tarpat’ et rasa.

    Poezje LXXXI (około 1550); Staff. str. 110.
    Jednakże kilka poematów pisanych już w sędziwości ostatecznej, zdradza, że płomię jeszcze tak całkowicie nie wygasło, jak mniemał, i że „stare drzewo wytlone“, jak mawiał, chwytało niekiedy ogień. (Patrz: Poezje CX i CXIX).

  21. W r. 1558 poślubił ją Michele di Niccolo Guicciardini.
  22. Posiadłość w Pozzolatico.
  23. Korespondencja ta rozpoczyna się od r. 1540.
  24. ...stare a spasimare intorno alle tue lettere. Listy 1536-1548.
  25. List z d. 11 lipca 1544 r.
  26. M. A. pierwszy powiadomił siostrzeńca swego, że czyni go spadkobiercą; było to podczas choroby w r. 1549. Testament brzmiał: „Gismondo’wi i tobie pozostawiam wszystko, co posiadam; w ten sposób, że brat mój Gismondo oraz ty, mój siostrzeńcze, będziecie mieli prawa równe i, że żaden z was nie będzie mógł rozporządzać memi majętnościami bez zgody drugiego“.
  27. L’amore del tarlo!
  28. 6 lutego 1546 r. — „Prawda! — dorzuca w tymże liście, — w zeszłym roku otrzymałeś ode mnie tyle połajań, żeś się w końcu zawstydził i przesłałeś mi beczułkę Trebbiana. Oh, wielceś się na to wykosztował!...“
  29. Od 1547-1553.
  30. Kiedyindziej zaś: Winieneś szukać nie pieniędzy, lecz dobroci jedynie, baczyć na jej dobrą sławę... Potrzebujesz kobiety, któraby pozostawała zawsze przy tobie i była ci uległą, a nie przyczyniała ci kłopotów i nie uczęszczała codziennie na wesela i uczty, gdyż, gdzie się umizgają do nich, tam każda łatwo staje się rozpustną (diventa puttana), zwłaszcza, gdy nie ma rodziny... (Listy, pierwszy lutego 1549).
  31. ...Storpiata o schifa (Listy 1547-1552).
  32. Ibid: 19 grudnia 1551.
  33. Dodaje jednak: „Gdybyś jednak nie czuł się dostatecznie zdrów, lepiej zadowolić się życiem własnem, bez pomnażania nieszczęśliwych na świecie“ (Listy, 24 czerwca 1552).
  34. 16 maja 1553.
  35. Listy, 20 maja 1553.
  36. Listy, 5 sierpnia 1553.
  37. Urodzony w r. 1554.
  38. Urodzony w r. 1555.
  39. Należy dobrze rozróżniać odmienne pod tym względem okresy jego życia: w kolejach jego doli są pustynie samotności, ale są też i okresy przyjaźni. Około 1515 r. naprzykład, otaczało go w Rzymie koło przyjaciół florenckich, ludzi niezależnych i żyjących szeroko: — Domenico Buoninsegni, Lionardo Sellajo, Giovanni Spetiale, Bartolommeo Verazzano, Giovanni Gellesi, Canigiani. — Nieco później, za pontyfikatu Klemensa VII, widzimy go w uduchowionem towarzystwie Franciszka Berni’ego oraz Fra Sebastiana del Piombo, przyjaciela oddanego, lecz niebezpiecznego, który znosił Michałowi Aniołowi wszystkie plotki, krążące o nim i podsycał jego wrogi stosunek do stronnictwa Rafaela. — Nadewszystko zaś, za czasów Wiktorji Colonna, pociągało go koło przyjaciół Ludwika del Riccio, kupca florenckiego, który udzielał mu rad w interesach pieniężnych i był jego oddanym przyjacielem. Spotykał u niego Donata Giannotti’ego, muzyka Archadelt’a oraz pięknego Cecchina. Łączyło ich upodobanie w poezji, muzyce i dobrej kuchni. Dla Riccia to właśnie, zrozpaczonego śmiercią Cecchina, napisał i przesyłał mu kolejno owe czterdzieści ośm epigrammatów żałobnych, za które Riccio przesyłał mu w podzięce, za każdym razem, pstrągi, grzyby, trufle, melony i dzikie gołębie. (Patrz Poezje: Frey LXXIII). Po śmierci Riccia, w r. 1546 nie miał już Michał Anioł przyjaciół, lecz uczniów jedynie: — Vasari’ego, Condivi’ego, Daniela da Volterra, Bronzina, Leona Leoni’ego, Benvenuta Cellini’ego. Wszyscy oni żywili dla niego kult żarliwy, Michał Anioł odwzajemniał się im tkliwem przywiązaniem.
  40. Dzięki swym urzędom w Watykanie oraz wielkości swego ducha religijnego, był nadewszystko w stosunkach z wysokimi dygnitarzami Kościoła.
  41. Zaciekawi może ta uboczna notatka, że Michał Anioł znał Macchiavela. Biagio Buonaccorsi, w liście do Macchiavela, z 26 września 1508 r., powiadamia go, że przesłał mu przez Michała Anioła pieniądze od jakiejś kobiety, która w tym liście nie została nazwaną.
  42. Najmniej przyjaciół miał niewątpliwie śród artystów samych, — wyjąwszy pod koniec życia, gdy go otaczali uczniowie, pełni uwielbienia. — Dla większości artystów nie żywił sympatji i nie ukrywał tego bynajmniej. źle się odnosił do Leonarda da Vinci, Perugina, Francii, Signorelli’ego, Rafaela, Bramante’go i San Galla. „Przeklęty niech będzie dzień, w którym przytrafiło się Wam powiedzieć coś dobrego o kimkolwiek“, — pisał doń Sansovino 30 czerwca 1517 r. — Nie przeszkadzało to jednak Michałowi Aniołowi wyświadczyć potem przysługę temuż Sansovino’wi (w 1524) oraz wielu innym artystom: był jednak w genjalności swej zbyt namiętnym, aby zdołał cenić w sztuce inny ideał, niźli własny i nazbyt szczery zarazem, aby udawać umiłowanie czegoś, czego nie znosił. — Dla Tycjana, mimo to, był nader uprzejmy podczas jego pobytu w Rzymie w r. 1545, — Lecz nad towarzystwo artystów, których kultura umysłowa pozostawiała na ogół nieco do życzenia, przekładał towarzystwo pisarzy i ludzi czynu.
  43. Pisywali do siebie wierszami burleski (Poezje; Frey LVII i CLXXII). Berni napisał wspaniałą „pochwałę“ Michała Anioła w swem Capitolo a fra Sebastiano del Piombo. Powiada o nim, że był „samą ideją rzeźbiarstwa i architektury, jak Astrea ideją sprawiedliwości; że był nawskróś dobrocią i mądrością samą“. Zwie go drugim Platonem, a zwracając się do innych poetów, wypowiada te wspaniałe, tak często cytowane słowa: „Zamilczcie instrumenty dźwięczne! Wygłaszacie słowa, on zaś rzeczy same“.

    Ei dice cose, e voi dite parole...

  44. Donna Argentina Malaspina, w r. 1516.
  45. Zwłaszcza z listu do Franciszka I, z 26 kwietnia 1546 r.
  46. Condivi tak rozpoczyna żywot Michała Anioła:
    „Z chwilą, gdy pan Bóg w swej szczególnej dobroci uczynił mnie godnym, nie uznania (do czego dojść zaledwie mogłem mieć nadzieję), lecz miłości, rozmowy i ścisłej poufności Michała Anioła, malarza i rzeźbiarza jedynego, ja, świadom tej wielkiej łaski oddałem się możliwie uważnemu obserwowaniu i zebraniu tego wszystkiego, co wydało mi się godnem w całem jego życiu — podziwu, naśladowania i pochwały..., aby dać innym możność korzystania z przykładu człowieka tej miary“.
  47. Franciszek I w 1546; Katarzyna de Medici w 1559. Pisała doń z Blois: „wiedząc, wraz z całym światem, jak bardzo przewyższa on wszystkich w tem stuleciu“, — aby go tym listem uprosić o posąg konny dla Henryka II, lub bodaj o rysunek do takiego pomnika. (14 listopada 1559 r.).
  48. W r. 1552. Michał Anioł nie odpowiedział na to wcale, co uraziło księcia. — Gdy Benvenuto Cellini zagadnął o to Michała Anioła, otrzymał odeń drwiącą odpowiedź.
  49. W listopadzie 1560.
  50. W październiku 1561.
  51. Vasari (mówiąc o przyjęciu, jakie zgotował Michałowi Aniołowi książę Cosimo).
  52. Francesco da Hollanda: Djalogi o malarstwie.
  53. Ibid:
  54. Do Piotra Gondi’ego, 26 stycznia 1524 r.
  55. Vasari tak charakteryzuje pomocników Michała Anioła: „Pietro Urbino z Pistoi był pojętny, ale nie chciał sobie nigdy zadawać trudu. Antonio Mini pragnąłby może, lecz nie był pojętny. Ascanio della Ripa Transone przykładał się mozolnie, lecz zawsze bez skutku“.
  56. Michał Anioł niepokoi się z powodu najdrobniejszego skaleczenia się jego. Martwi się, gdy Urbino zaciął się raz w palec. Czuwa nad tem, by nie zaniedbywał obowiązków religijnych: „Chodź do spowiedzi, pracuj jak należy, czuwaj nad domem”... (Listy, 29 marca 1518 r.).
  57. Z tym to Antonim Mini’m wybierał się niegdyś do Francji sam Michał Anioł w r. 1529, po swej ucieczce z Florencji.
  58. Obraz, malowany podczas oblężenia Florencji dla księcia Ferrary, któremu Michał Anioł wydać go jednak nie chciał, ponieważ poseł ferraryjski uchybił jemu.
  59. W r. 1531.
  60. Vasari.
  61. 3 grudnia 1555, w kilka dni po śmierci ostatniego brata Michała Anioła, Gismonda.
  62. 23 lutego 1556. — Michał Anioł kończy ów list temi słowy: „Polecam się Wam i proszę, byście mnie wytłumaczyli przed messer Benvenutem (Cellini’m), że nie odpowiadam na jego list; lecz te myśli sprawiają mi tyle bólu, że nie jestem w stanie pisać“. Patrz również Poezje, CLXII:

    Et piango et parlo del mio morto Urbino.

  63. Pisywał do żony Urbina, Kornelji, serdeczne listy, w których obiecywał jej przyjąć do siebie małego Michelangela „okazywać mu więcej miłości, niźli nawet dzieciom swego siostrzeńca Lionarda i nauczyć go tego wszystkiego, czego pragnął nauczyć go Urbino“ (28 marca 1557 r.). Nie wybaczył tego Kornelii, że wyszła po raz drugi za mąż w r. 1559.
  64. Patrz u Vasariego opowieść o tych zabawnych rzeźbach.
  65. Ibid:
  66. Vasari.
  67. Vasari.
  68. Jak wszystkie dusze posępne, miewał Michał Anioł chwile krotochwilnego humoru, pisywał burleski w typie Berni’ego, Lecz ta krotochwilność jego bywała zazwyczaj szorstka i bardzo niedaleka od tragizmu. Taką jest napisana przezeń karykatura starczego zniedołężnienia. (Poezje LXXXI; Staff 110). Patrz również jgoo parodję poezji miłosnej (Poezje XXXVII; Staff 36).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Romain Rolland i tłumacza: Wacław Berent.