Myśli nieoportunistyczne/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Niecisław Baudouin de Courtenay
Tytuł Myśli nieoportunistyczne
Wydawca Księgarnia Gebethnera i Sp.
Data wyd. 1898
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
J. BAUDOUIN DE COURTENAY.
MYŚLI NIEOPORTUNISTYCZNE.
Odprto navadno uhó in okó,
a usta zaprta mi nosi;
če tréba, odpri pa še usta srčnó,
nikjér dovolítve ne prosi.
(S. Gregorčič:
„Samostanski vratar“).
KRAKÓW.
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI GEBETHNERA I SP.

DRUKARNIA UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO
pod zarządem Józefa Filipowskiego.
1898.
NAKŁADEM AUTORA.


I.

1. Nic tak nie kompromituje człowieka, jak szczerość.

2. Człowiek ze zdaniem niezależnem draźni tak samo szlachetne instynkta tłumów prawomyślnych, jak obcy przybysz draźni psy danej miejscowości. Jeden pies zaintonuje nagankę, a cała gromada wtóruje mu, naszczekując i napadając. Ale dość jest we właściwym czasie pokazać zęby tej hałastrze, a cofnie się z podwiniętemi ogonami. Inaczej niezawodnie rozszarpie.

3. Sztuka życia polega często na tem, ażeby się nie zdradzać z rozumem przed ludźmi.

4. Ludzie dzielą się na takich, co się do swoich błędów nigdy i przed nikim nie przyznają, na takich, co się przyznają tylko przed samymi sobą, i nareszcie na takich, co się przyznają nietylko przed samymi sobą, ale także przed innymi. Ci ostatni najgorzej wychodzą.

5. Jedną z najczęściej spotykanych a nieuleczalnych chorób jest obłęd wielkości i nieomylności.

6. Gdyby mię zapytano, jakich ludzi jest najwięcej, odpowiedziałbym: nieomylnych. Nieomylni są ludzie partyj; nieomylni są członkowie towarzystw wzajemnej adoracji; nieomylni — politycy i dyplomaci; nieomylni są znachorzy i wróżbici; nieomylni są wszyscy dogmatycy; nieomylni — augurowie i olimpijczycy; nieomylni są zwierzchnicy; nieomylni — »przodownicy narodu«; nieomylni są gazeciarze. Nareszcie wszyscy smarkacze i głupcy są nieomylni. »Nieomylników« wystarczyłoby na objęcie zwierzchnictwa w nieograniczonej ilości trzód wyznaniowych. Przyznających się do błędu z latarnią szukać należy.

7. Próbka ludzkiego obłędu wielkości (mania grandiosa): Jeżeli „Hund“ lub „Wolf“ jest imieniem pospolitem (appellativum), to jego szczekanie nie może obrazić; jeżeli zaś „Hund“ lub „Wolf“ bierze się w znaczeniu imienia własnego (nomen proprium), to wyrządzona przezeń »obraza« może być »zmyta tylko krwią«, wszystko jedno, czy krwią jego samego, czy też » obrażonego«.

∗             ∗
II.

8. Religja serc naiwnie wierzących zasługuje na uznanie i szacunek choćby dla tego, że wprawia duszę do dążeń idealnych i uszlachetniających.

9. W licznych utrapieniach życia jedynemi stałemi pocieszycielkami powinnyby być: religja, nauka i sztuka, każda z nich w miejszym lub większym stopniu, stosownie do indywidualności cierpiącego. Jednakże nawet z tych pocieszycielek potrafiono zrobić narzędzia męki i katuszy.

10. Uganianie się za »estetyką« praktyczną jest jednym z najbardziej rozkładowych czynników w życiu rodzinnem i społecznem. Zzewnątrz blichtr i piękny wygląd, a pod spodem brud, nieporządek, nieład i niezaradność.

11. Są dwa egoizmy: egoizm zadowolenia z siebie i egoizm smutku. Pierwszy jest wrodzony, drugi rozwija się wskutek cierpień i nieszczęść. Pierwszy robi ludzi szczęśliwymi, drugi nieszczęśliwymi.

∗             ∗
III.

12. Znakomita większość ludzi znajduje się w stanie chronicznego przyćmienia umysłu.

13. Nie dąż do świadomości, bo zatruje ci ona życie, wykazując, że albo jesteś przestępcą, albo też dożywotnim skazańcem.

∗             ∗
IV.

14. Najmarniejszym rodzajem »przekonań« jest bezprzekonaniowość czyli oportunizm.
Stałem i nigdy nie wysychającem źródłem demoralizacji jest oportunistyczne traktowanie dziesięciorga przykazań.
Stałem i nigdy nie wysychającem źródłem anarchji jest oportunistyczne traktowanie prawd naukowych.

∗             ∗
V.

15. »Nastrojowość« dekadentów, rozstrojowców, impresjonistów, delirantów i innych zwiastunów »nowej ery« w twórczości artystycznej jest tylko dalszym ciągiem i nową odmianą, a często tylko karykaturą, mistycyzmu, wizjonerstwa i romantyzmu.

16. Apoteoza »nastrojowości« stoi na równi z oddawaniem czci pasjonatom, kapryśnikom i wogóle ludziom, nie znającym — ani dla swoich sądów, ani też dla swoich działań — innego kryterjum, jak tylko popęd chwilowy i przemijające usposobienie.

17. Społeczeństwo polskie jest gruntem nadzwyczaj pódatnym do rozkwitu »nastrojowości« w sztuce. Przecież żadne chyba społeczeństwo tak łatwo się nie rozpala i nie powoduje się kaprysem i nieuzasadnionem widzimisię. Kiedy jest właściwie bardzo dobrze, kiedy są wszelkie dane do pomyślnego rozwoju życia narodowego, wrzeszczy się zajadle, że »gorzej być nie może«. Łaskawy zaś uśmiech grzecznego dygnitarza wprawia w zachwyt cielęcy i wzbudza jak najdalej sięgające nadzieje. Jak tam »nastrój« krwiożerczy i złowrogi, tak tu znowu »nastrój« dziwnie optymistyczny dadzą się objaśnić jedynie chyba tylko słabo funkcjonującym mózgiem.

18. Rozwarta przed impresjonistami politycznymi przepaść bezdenna nęci ich ku sobie z tak niepokonaną siłą i sprawia im tak potężny zawrót głowy, że, zamknąwszy oczy na wszystko, rzucają się w nią na oślep i gubią całą przyszłość narodu. Pereat mundus, fiat stultitia!

19. Pewnik »filozofji polskiej«: tańczę, więc jestem.

∗             ∗
VI.

20. Jednem z najbanalniejszych kłamstw konwencjonalnych jest mniemanie, jakoby miłość samczo-samicza miała uszlachetniać serce i podnosić ducha.

21. Lekkomyślne żenienie się »z miłości« musi być chyba »występkiem«; zamienia ono bowiem niejednokrotnie pożycie małżonków na dożywotni dom kary... bez poprawy.

22. Tak strasznie rozwielmożniona w społeczeństwach »cywilizowanych« rozpusta zmysłowa, unicestwiająca szczęście jednostek i rodzin, i uniemożliwiająca w jej własnej dziedzinie prawdziwą i pełną rozkosz podnioślejszego rodzaju, jest najczęściej wynikiem autosugiestji albo też sugiestji ze strony otoczenia.

23. Kto choćby raz w życiu uważał siostry i córki swych »bliźnich« czy też »współobywateli« za narzędzia rozkoszy, ten nie ma prawa występować w obronie zasad czy to konserwatywnych, czy tez postępowych. Obrona nietykalności rodziny nie licuje ani z wyrywaniem z łona rodzin dziewcząt i wcielaniem ich w szeregi »tolerowanych« i »kontrolowanych«, w szeregi naruszających szóste przykazanie legalnie, za zgodą władz, ani też z wyrywaniem z łona rodzin synów i wcielaniem ich w szeregi legalnych przestępców przeciwko piątemu przykazaniu. Kto zaś, w roli reformatora ludzkości, prawi piękne słówka o równości i o jednakowem prawie wszystkich do życia, do pracy etc. etc., ten niech nie poniewiera jednocześnie całą połową ludzkości, ten niech nie poniewiera nieszczęśliwemi istotami, dla których los stał się niewymownie okrutnym. Miejcie odwagę myślenia, panowie! Powiedzcie: albo tak, albo owak; albo braterstwo, równość praw i sprawiedliwość, albo też wyzysk, wyuzdanie i poniewieranie jednych przez drugich. Inaczej jesteście tylko obłudnikami i faryzeuszami.

24. Dla zdobycia samiczki każdy używa takich środków, jakiemi rozporządza. Słowik i tenor czarują śpiewem, elegant — pięknym krawatem i ładnie zakręconemi wąsikami, wojak — marsową postawą i urokiem munduru. Podobnie niejeden »myśliciel« i »filozof« stara się utorować sobie drogę do »serca« samiczki, »rozwijając« jej umysł przez wspólne studjowanie — stosownie do mody lub do własnej specjalności — bądź to Darwina i Haeckla, bądź też Spencera, Milla, bądź też Marxa i Lassalle’a, bądź też Krafft-Ebinga, bądź też Przybyszewskiego, bądź też nareszcie Platona, Tołstoja lub t. p. Jeżeli przyznają się do tego otwarcie, wszystko jest w porządku. Gorzej jednak wygląda ta sprawa, jeżeli zamiast właściwego celu podstawia się obłudnie inne, a np. zawracanie głowy Platonem nazywa się uprawianiem »miłości platonicznej«. Wtedy podobni »myśliciele« i »filozofowie« stają na równi z owymi »misjonarzami« wolterowskimi, nawracającymi niewierne owieczki w sposób wcale niedwuznaczny.

25. Usprawiedliwianie wojen i zaborów jakąś »ideowością«, jakiemś dążeniem do wymyślonego »dobra« i t. p. stoi na równi z wykrętami, używanemi przez rozmaitych «nadludzi«, rozmaitych »myślicieli«, »filozofów« i »wieszczów«, którzy, dla usprawiedliwienia swych kaprysów i zachcianek, swej swawoli i swego wyuzdania zmysłowego, wprowadzają »nagą duszę« wraz z całym przyborem frazesów i pięknych słówek o wszechpotędze »miłości«, o »postępie dusz« i t. p. Tak jedno, jak drugie jest albo świadomem kłamstwem, albo też naiwnem łudzeniem samego siebie. Nierównie uczciwiej i naturalniej jest powiedzieć po prostu:
»Wojuję, bo chcę zagrabić, bo czuję w duszy krwiożerczość, bo jestem potomkiem ludożerców i rozbojników«.
»Idę na wojnę, bo jestem tchórzem i boję się, bądź to zwykłej kary za dezercję, bądź tez »opinji publicznej««.
»»Zdradzam żonę« lub »męża«, »cudzołożę«, »uwodzę«, rujnuję szczęście kobiet, oraz całych rodzin, własnych i obcych, — bo dogadza to mojej zmysłowości, bo czuję tego potrzebę; bo jestem zuchwałym samcem lub też rozwydrzoną samicą; bo jestem potomkiem w prostej linji poligamistów i gwałcicieli, potomkiem gorylów i dumnych rycerzy, uprawiających z dobrym skutkiem jus primae noctis«.
Co tu ma do roboty »naga dusza«, »harmonja i postęp dusz«, »miłość platoniczna« i t. d. i t. d.?
Tak, tak, moi panowie! raubrittery ducha, »anarchiści« i »indywidualiści«, t. j. „Uebermensche[1], nie uznający żadnych obowiązków!

∗             ∗
VII.

26. Dla podtrzymania autorytetu wśród tłumów niezbędne są bajki, sztuki łamane i kuglarstwa.

27. Akcje z głupoty ludzkiej są najpewniejszemi. Przedsiębiorstwa i towarzyszenia, oparte na takich akcjach, będą istnieć wiecznie.

28. Nieprzebrane skarby głupoty ludzkiej nadają się równie dobrze do eksploatacji, jak wszelkie inne. To też zręczni przedsiębiorcy wyśmienicie je eksploatują i ciągną z nich niezmierne korzyści.

29. Oburzanie się znachorów i legendziarzy na myślicieli ewolucjonistycznych, i to oburzanie się, dochodzące nawet do podjudzania tłumów, ażeby w odpowiedni sposób rozprawiły się z zuchwalcami, naruszającymi ciszę i gładką powierzchnię bagna myślowego, jest często gęsto objawem prostej zawiści nieuka ku oświeconemu. Osobnik, operujący z trudnością zaledwie czterema działaniami arytmetycznemi, spogląda z nienawiścią na tego, kto posiadł tajniki wyższej matematyki. Rachunek nieskończonościowy, pojęcie rozwojowości i determinizmu dostępne są tylko niewielu umysłom, a stąd prosty wniosek, że muszą być fałszem i zbrodnią. Tego zaś rodzaju »zdemokratyzowana« logika jest nierównie częstszą, niż się na pozór zdaje. Stanowi ona bowiem podstawę rozumowania wielu, nawet okrutnie uczonych, mężów.
Pod godłem, że »lud się nigdy nie myli«, abdykujemy z rozumu przed tłumem, a właściwie przed jego zręcznymi hersztami. Z tego źródła czerpie soki ożywcze uwielbienie dla dzisiejszego parlamentaryzmu i głosowania powszechnego, ściśle związane ze stanem wiedzy, w którym nie wiadomo, czy dzisiejsze «2×4=4[2]» będzie także jutro 4. Stąd chwiejność, niepewność, bezład myśli i jej najzupełniejsza anarchja. Stąd też wyprawy rozbójnicze na myśl wolną i niezależną, urządzane przez motłoch, kierowany widzialną lub niewidzialną ręką jawnych lub też ukrytych podżegaczy.
∗             ∗
VIII.

30. Jak nawet w matematyce potrzebne są »ilości urojone«, tak też w życiu indywidualnem i społecznem mogą oddawać wielką przysługę ilości urojone innego rodzaju.

31. Przed światłem nauki pierzchają mgliste dumania o nieskończonościach.

32. Pod działaniem teologji ulatnia się religijność, pod działaniem logiki i matematyki ulatnia się teologja.

∗             ∗
IX.

33. Każdy człowiek jest żywym kwitem, wydanym jego matce na przebyte przez nią cierpienia.

34. Celowość przyrody ze stanowiska komarowego: Ludzie i inne zwierzęta ciepłokrwiste istnieją po to, ażeby swoją ciepłą krwią umożliwiały naszym żonom, paniom komarzycom, znoszenie jaj.

∗             ∗
X.

35. Jakżeż powolnie dokonywa się endosmoza najprostszych i najelementarniejszych zasad moralności, takich, jak »nie czyń drugiemu tego, co tobie nie miło«, »nie zabijaj« i t. d.! Przecież nawet oficjalni głosiciele moralności, chociaż powtarzają bezmyślnie te zasady, to jednak w tej samej chwili gotowi są zarówno sami postępować wręcz przeciwnie, jako też zachęcać innych do czynów, zadających tym zasadom kłam oczywisty. Zasady owe krążą tylko w środowisku moralnem, w którem żyją podobne indywidua, ale do ich wnętrza, z powodu ich gruboskórności moralnej, przedostać się nie mogą.

∗             ∗
XI.

36. Moralność zawodowych próżniaków, pojedynkowiczów i raubritterów godzi się doskonale z wszelką obłudą i z wszelkiem oszustwem.
Pojedynkowicze i raubrittery, ludzie »honorowi«, ale bez sumienia i uczciwości, płacą skrupulatnie długi karciane, ale z najzimniejszą krwią zabijają, kradną, krzywdzą i uwodzą.

37. Wyzwać »bliźniego« na pojedynek, godzić na życie cudze i własne, a następnie, po pojedynku, dla zachowania pozorów (pour sauver les apparences), wyspowiadać się... oto próbka »moralności« dzisiejszych obrońców rodziny, kościoła i państwa, próbka »moralności« obrońców głównych podwalin »istniejącego dziś porządku społecznego«. Mimowoli przychodzą na myśl legendarni bandyci włoscy, spowiadający się po zabójstwie, albo nawet i przed zabójstwem, i przekonani, ze wszystko jest w porządku.
Pytanie: czy panowie pojedynkowicze traktują religję i »grzechy« własne poważnie, na serjo, czy też jest to sobie tylko konwenansowy »flirt« religijny?

38. Pojedynkowicz, godzący na życie »bliźniego«, jest nieposzlakowany, jest »człowiekiem honoru«, ale kat, usuwający ze świata »kwalifikowanego zbrodniarza«, jest istotą pogardzaną.
Jegomość w todze i birecie, podpisujący z zimną krwią wyrok śmierci, nie przestaje być mężem zacnym i szanowanym; skromny zaś wykonawca »najwyższej sprawiedliwości«, zakładający stryczek na szyję lub oddzielający toporem głowę od kadłuba, uważany jest za wyrzutka społeczeństwa.

»O, rękę karaj, nie ślepy miecz!«
∗             ∗
XII.

39. Wytresowane przez faryzeuszów gromady dwunogie oddają nierównie większą cześć złemu, aniżeli dobremu. Potęgi nadziemskie czczone są nie za swoją wmawianą w nich »dobroć«, ale za swoją grozę i okrucieństwo. Między ludźmi znowu cześć »boską« odbierają nie dobroczyńcy, ale złoczyńcy ludzkości; nie ci, co łzy koją i rany goją, ale ci, co rany zadają, co wyciskają strumienie łez i krwi; nie wielcy pedagogowie, wielcy filantropowie, ale wielcy wodzowie, wielcy rozbójnicy, wielcy inkwizytorowie.
Nie miłość rozpłomienia serca tłumów, ale nienawiść i żądza krwi.

40. Gawiedź (t. j. ludzkość) najłatwiej daje się porywać i entuzjazmować gienjalnym egoistom, t. j. indywiduom, które tylko własną korzyść mają na widoku. To nam objaśnia powodzenie Napoleonów i innych tego rodzaju opryszków, dla których miljony ludzi poświęcały chętnie życie i wszystkie dobra swoje.

41. »Wielcy ludzie« z gatunku kanibalów są dla narodów bardzo kosztowną zabawką. Dobrobyt, rozsądek, moralność... wszystko to składa im się w ofierze.

42. Za największych ludzi w oczach tłumów uchodzą ci, co streszczają w sobie dzikość danej epoki. Napoleon I. streszczał w sobie dzikość awanturniczą i dezorganizacyjną końca przeszłego i początku bieżącego stulecia, Bismark zaś — dzikość uorganizowaną współczesnej nam epoki [3].

∗             ∗
XIII.

43. Dla większości ludzi prawa, rytuały, przepisy i ceremonje zwyczajowe są przedewszystkiem dla tego tak cenne, że naruszanie ich daje sposobność do obmawiania i czernienia bliźnich.

44. Rozmaitych przykazań i przepisów moralności wyuczamy się filologicznie, t. j. nie dla tego, ażeby je wypełniać, ale tylko żeby popisywać się erudycją i mydlić ludziom oczy. Stosujemy zaś te przykazania i przepisy moralności oportunistycznie, t. j. geschäftsmässig.

45. Bardzo wielu ludzi utożsamia prawność z własną samowolą i kaprysem, a wszelkie odwoływanie się do prawa uważa za obrazę osobistą.

46. Poczucie sprawiedliwości oraz dążność do urzeczywistnienia ideału sprawiedliwości istnieją tylko w świecie psychicznym. Sprawiedliwości zaś objektywnej, sprawiedliwości w życiu i w świecie wogóle — nigdy nie było i nigdy nie będzie.

47. Poczucie sprawiedliwości może być właściwe tylko człowiekowi, wolnemu od przesądów i na wskróś demokratycznie usposobionemu. »Demokratyczność« oznacza tu nie formę rządu, ale, po nowożytnemu, zasadę równości wszystkich ludzi.

48. Prawdziwe wolnomyślicielstwo, prawdziwa »demokratyczność«, prawdziwy altruizm — możliwe są tylko we wzajemnem połączeniu.

49. Jeden ze współczesnych poetów hiszpańskich [4] powiedział: „todos los justos por un bueno“ (wszystkich sprawiedliwych za jednego dobrego). Miał on oczywiście na myśli fanatyków sprawiedliwości, a więc szaleńców, w których mniemaniu nie sprawiedliwość istnieje dla ludzi, ale ludzie dla sprawiedliwości: pereat mundus, fiat justitia. Ponieważ zaś życie samo jest wielkiem okrucieństwem i wielką niesprawiedliwością tak dla »sprawiedliwego«, jak i dla jego bliźnich, i ponieważ konsekwencje »sprawiedliwości« są tylko przepełnianiem miary okrucieństw, więc prawdziwie sprawiedliwym może być tylko człowiek dobry i przebaczający, przebaczający — stosownie do swego charakteru — albo nietylko sobie, ale takie innym, albo też nietylko innym, ale także sobie.

50. Nieugiętością praw wojskowych człowiek myślący (homo sapiens) szczycić się nie powinien, podobnie jak niema czego zazdrościć bydlęcej prostolinijności byka. Indywiduum z myślą, maszerującą na odgłos bębna lub trąbki, idzie po linji prostej nie dla tego, że jestto najkrótsza odległość, ale dla tego, ze zbaczać nie potrafi.

51. „Die Rache ist süss[5] — o, z pewnością! Przecież nawet bogowie mszczą się bezgranicznie nad nędznemi robakami, skazując ich na męki wiekuiste.

∗             ∗
XIV.

52. W społeczeństwach »cywilizowanych« prawdziwa uczciwość jest zbytkiem, na który mogą sobie pozwalać bezkarnie tylko ludzie, materjalnie niezależni. Jako przedmiot zbytku, jest ona też obłożoną dotkliwym podatkiem.

53. Bardzo wielu ludzi, uchodzących za »moralnych« i »inteligientnych«, zadawalnia się przyzwoitością i moralnością rękawiczkową, dla moralności zaś prawdziwej są oni całkiem niedostępni.

54. Kult konwenansu i »uznanych« przepisów moralności prawomyślnej, jako lichy surogat moralności, uniemożliwia w duszy w ten sposób spreparowanego osobnika poczucie moralności prawdziwej. Podobnie też fałszywa wiedza tamuje wiedzy prawdziwej przystęp do umysłu.

55. Dawnej moralności tradycyjnej grozi paraliż i marazm. Dla podtrzymania gasnących sił ucieka się ona do sztucznych środków, budząc nienawiść rasową, rozdmuchując zarzewie antysemityzmu i tłumiąc wszelkie zarodki myśli niezależnej.

56. Etyka musi być z gruntu przerobioną, i opartą na innych, nie religijno-wyznaniowych, podstawach. Powinna ona być nie narzucaną ludziom, jako jeden ze środków akomodacji do otoczenia, ale wydobywaną zwewnątrz indywidualności ludzkiej, rozwijaną z zarodków, tlejących, choćby tylko w minimalnych rozmiarach, w duszy każdego człowieka, nie zgangrenowanego pod względem moralnym. Zwłaszcza z dziećmi dałoby się tu wiele zrobić. Jeżeli etyka nasza nie ulegnie reformie, nastąpi rozkład ostateczny społeczeństw »cywilizowanych«.

∗             ∗
XV.

57. Im więcej przepisów i obrządków, tem mniej miejsca na cnoty indywidualne.

58. Starannie tłumimy prawdziwą oświatę oraz indywidualną, prywatną, samodzielnie w osobnikach rozwijającą się moralność. Uznajemy jedynie tylko moralność zdawkową, konwencjonalną, stadowo-egoistyczną. Brak też nam najzupełniej indywidualizmu i prawdziwego uspołecznienia.

59. Fatalność dzisiejszego ustroju ludzkości »cywilizowanej« stanowi głównie to, że uprywatniono dobra materjalne, leżące poza człowiekiem, a ze skapliwością, godną lepszej sprawy, upaństwowiono i uspołeczniono najindywidualniejsze i najnietykalniejsze tajniki duszy ludzkiej, poddając je bezmyślnej mustrze i tresurze.

60. Nic chyba bardziej okrutnego, jak przymusowa dziedziczność najgłębszych i najświętszych wierzeń i przekonań. Jestto tem wstrętniejsze, że owa narzucana dziedziczność utrzymuje się często tylko dzięki udawaniu i obłudzie.

∗             ∗
XVI.

61. Człowiek żywy, gorejący istotnie »miłością bliźniego«, nie mógłby wcale istnieć. Ogrom boleści, wywołanej współczuciem bezgranicznym a beznadziejnym cierpieniom tylu miljonów bliźnich, zabiłby go w jednej chwili.

62. Dla czego zwierzchnik znęca się nad podwładnym? — bo pała miłością bliźniego. Dla czego waleczny syn Marsa strzela do tłumu, w którym mogą się znajdować jego najbliźsi bliźni? — bo pała miłością bliźniego. Dla czego zdobywca, »bohater — bóg wojny«, niszczy całe krainy ogniem i mieczem, oddając na pastwę żołdaków mienie mieszkańców i cześć ich córek? — bo pała miłością bliźniego. Dla czego czciciel Afrodyty czyha na cześć niewieścią, niszcząc szczęście całych rodzin? — bo pała miłością bliźniego. Dla czego »sprawiedliwy« podpisuje wyrok śmierci lub mąk dożywotnich? — bo pała miłością bliźniego. Dla czego »rycerz pióra« rzuca potwarze i oszczerstwa? — bo pała miłością bliźniego. Dla czego Pontifex maximus minimusque rzuca klątwą i pali kacerzy na stosie? — bo pała miłością bliźniego.

»Na rtech místo lásky požehnání — proklínání«.[6]
∗             ∗
XVII.

63. Moralność teologiczna ma wiele podobieństwa z jednostronną medycyną alopatyczną: tak jedna, jak druga leczą receptami i przepisywaniem środków obcych organizmowi, bez pobudzania jego własnej samodzielności i żywotności.

64. Głosiciele panującej moralności ośmielają się krakać o »bankructwie nauki«. Nie, moi panowie, nauka nie bankrutuje, ale bankrutuje wasza moralność, oparta wyłącznie na handlu zamiennym, na wszechludzkim obłędzie wielkości, oraz na zasadzie, że »nie sam grzech jest grzechem, ale tylko zgorszenie, przezeń wywołane«.

65. Moralność, głosząca obłudnie »miłość bliźniego«, a w życiu uprawiająca szczucie i nienawiść, blizką jest ostatecznego bankructwa. Jej miejsce musi zająć moralność, nie wmawiająca w ludzi sprzecznej z naturą ludzką miłości »bliźniego«, ale za to oparta na rozumie, oraz na pielęgnowaniu i umiejętnem rozwijaniu poczucia sprawiedliwości, wrodzonego każdemu, ani nieupośledzonemu od urodzenia, ani też niespaczonemu przez wychowanie i otoczenie, człowiekowi.

66. Najwyższa, najdoskonalsza moralność może się rozwinąć tylko na tle bezwyznaniowem, — co zresztą nie jest jeszcze wcale równoważne z absolutną bezreligijnością.

∗             ∗
XVIII.

67. Nie zabijaj: ani indywiduów, ani grup; ani ludów, ani ras; ani życia, ani szczęścia; ani ciała, ani myśli; ani dobrobytu, ani ideałów. Nie zabijaj: ani nielegalnie, ani legalnie; ani »niehonorowo«, ani »honorowo«; ani skrytobójczo, ani też z całą paradą, przy odgłosie trąb i bębnów.

∗             ∗
XIX.

68. Najlepszym może być tylko rząd arystokratyczny, ale w pierwotnem, etymologicznem znaczeniu tego wyrazu, — jako rząd najlepszych. Pytanie jednak: skąd brać tych najlepszych?

69. Jak dzieci, poczęte w szale i pijaństwie niewielką bywają pociechą, jak gienjalne utwory delirantów, podniecających się haszyszem lub konjakiem, trącą szpitalem warjatów, tak też »reprezentacje« narodów samodzierżawnych, spłodzone w chwili szału i upojenia wyborczego, muszą nosić w sobie zarodki choroby nieuleczalnej.
Parlamentaryzm ochlokratyczny — to zguba społeczeństw dzisiejszych.

∗             ∗
XX.

70. Dokonywające się obecnie, a coraz szersze kręgi zakreślające upaństwowienie uczuć ludzkich ma za cel ostateczny przerobienie męskiej połowy rodu ludzkiego na maszyny bezmyślne, posiadające tylko dwa uczucia tłumowe: uczucie strachu przed batem zwierzchnika i uczucie gotowości rzucenia się na komendę na wskazanego przez zwierzchność »bliźniego« i rozszarpania go na kawałki.
Uczucia innego porządku — uczucia rodzinne, uczucia »miłości bliźniego« czyli altruistyczne, uczucia indywidualistyczne — jako nietylko niepotrzebne, ale nawet sprzeczne z celami państwowemi, ulegają zaniedbaniu, a, jako zaniedbywane, coraz bardziej słabną.
Kopalnie uczuć szlachetnych leżą odłogiem, bez eksploatacji, a eksploatujemy za to gorliwie coraz bardziej rosnące zasoby uczuć antyspołecznych.
Stopniowo dojdziemy do tego, że, spotykając się na ulicy, będziemy w duchu zęby na siebie wyszczerzać i warczeć.

71. Upaństwowienie i wogóle ugromadnienie wiary, nauki, przekonań... niszczy charaktery, niszczy oporność i samodzielność, wytwarzając bezmyślne narzędzia i zwierzęta tresowane, ale nie ludzi myślących i samodzielnie działających. Na takim gruncie wyrasta z jednej strony stadowy konserwatyzm, z drugiej zaś stadowy radykalizm, — oba jednakowo niepożądane, a nawet zgubne, właśnie dla interesów gromadnych.

72. Skutkiem ustroju państwowego bywa zbyt często demoralizacja, rozprzężenie, wyniszczenie i wogóle unieszczęśliwianie społeczeństw.

73. Jeżeli tresujecie ludzi na uorganizowanych rozbójników, nie dziwcie się, że zabijają potem na własną rękę. Jeżeli zwyczajowo uprawiacie oszustwo, nie dziwcie się wzrostowi oszustwa na własną rękę, z inicjatywy prywatnej.

74. Kto narusza prawo i dopuszcza się fałszu, jest chyba »anarchistą«, t. j. »burzycielem podstaw«. A właśnie między t. zw. »zachowawcami« najwięcej jest takich mężów, niekrępujących się ani prawem, ani prawdą. Doskonałym tego przykładem są procesy Dreyfusa i Zoli, rojące się od objawów deptania prawa i sprawiedliwości, od fałszerstw, od nacisku ze strony munduru i t. d.

75. Jeżeli chcesz zwalczyć anarchję, nie uciekaj się ani do »praw« wyjątkowych, ani tez do innych środków bezprawnych i niesprawiedliwych.

76. Kto kuje i aprobuje prawa wyjątkowe, zwrócone przeciw narodowościom, przeciw wyznaniom, przeciw stronnictwom politycznym, kto już w szkole zatruwa młodociane umysły nienawiścią międzynarodową i międzywyznaniową, kto wyrywa młodzież z łona rodzin i tępi w niej uczucia ludzkie, tresując ją na organizowanych morderców, kto bezbronnych żołnierzy i urzędników oddaje na pastwę zwierzchników, a wszystkich obywateli na pastwę samowoli policyjnej, kto metodę konfiskat uważa za najdzielniejszą rękojmię wolności prasy, a wolny od przekonań oportunizm za najwyższą mądrość polityczną, kto swojem bezprawnem i niesprawiedliwem postępowaniem podkopuje wszelkie poczucie sprawiedliwości, — ten, pod płaszczykiem podtrzymywania istniejącego porządku, poczyna sobie jako agent provocateur, ten pracuje, może nawet mimo wiedzy i chęci, na korzyść anarchji.

∗             ∗
XXI.

77. Polityka to smrodliwa kloaka; kto do niej wpadnie, musi się oplugawić.
Rozpolitykowanie tępi poczucie sprawiedliwości.
Polityka a uczciwość wyłączają się nawzajem.

78. Jestto dowodem wielkiej naiwności domacywać się »uczciwości« w polityce i rozprawiać o uczciwych a nieuczciwych politykach. Jak wszelkie siły żywiołowe (ogień, powódź, zaraza... ), jak wszelkie zawody rozbójnicze, oszukańcze i złodziejskie, chociażby nawet sankcjonowane i organizowane przez najwyższe powagi, nie mają nic wspólnego ani z uczciwością, ani z moralnością; tak samo pojęcie moralności nie ma nic wspólnego z polityką, której ideałem jest zawsze i wszędzie władza i panowanie, a która, dążąc do tego celu, w środkach nie przebiera. Nie uczciwość lub nieuczciwość rozstrzygają o wartości polityki, ale tylko powodzenie lub niepowodzenie.

79. Gazety — to przeważnie fabryki fałszu oraz nienawiści międzynarodowej i międzystanowej. Nic dziwnego, ze trucizna, przesączająca się codziennie do umysłów czytelników, pozbawionych zdolności krytycznej, a natomiast posiadających spory zapas egoizmu i chciwości, coraz bardziej ich roznamiętnia i robi ich gotowymi do »czynu«.

80. Należenie do jakiegokolwiek stronnictwa, czy to politycznego, czy religijnego, czy też literackiego, demoralizuje człowieka. W stronnictwach bowiem panuje zwykle zasada »celów, uświęcających środki«, oraz zasada okłamywania niewtajemniczonych.

∗             ∗
XXII.

81. Najbezmyślniej bywają oceniane wyroby literackie: od wiersza lub od stronnicy. Perła, ziarno, kawałek złota lub kawałek kału są jednakowo opłacane, mają jednakową wartość, byle tylko posiadały te same rozmiary.

82. Czem zaściankowość w przestrzeni, tem jest tak zwana »aktualność« w czasie.

∗             ∗
XXIII.

83. Wszelkiego rodzaju liberja jest jednym z najskuteczniejszych środków podtrzymywania »istniejącego porządku«.

84. Zamiłowanie do sportu daje się spostrzegać także u zwierząt, a zwłaszcza u psów. Les beaux esprits se rencontrent. Psie dusze spotykają się tutaj ze szlachetnemi duszami próżniaków dwunogich. Obok sportsmenów mamy takie »sportsdogów«.

∗             ∗
XXIV.

85. Antysemityzm jest dzieckiem Starego Testamentu.

86. Antysemityzm daje się usprawiedliwić jedynie chyba chęcią zemsty za zanieczyszczenie naszych wyobrażeń moralnych potwornemi legendami starotestamentowemi, urągającemi wszelkiemu poczuciu prawdy i sprawiedliwości.

87. Nie zajmuję się polowaniem na ludzi, ani też wogóle nie jestem myśliwym, a wszelkie szczucie jest mi wstrętne. Uprawiany z taką lubością sport szczucia żydów objaśniam sobie wrodzoną większości ludzi potrzebą nienawidzenia i prześladowania. A żydzi tak się doskonale do tego nadają! Przecież przez ciąg całych stuleci stanowili oni bête noire motłochu »chrześcijańskiego« Europy.
Jeżeli jednak ktokolwiekbądź, należący do mniej uprzywilejowanych grup ludzkości, a przez to samo już za swe pochodzenie odznaczony piętnem skazańca (jak np. Litwin, Polak z Prus wypędzony, nie-Węgier w Węgrzech, nie-Rosjanin w Rosji i t. d. i t. d.), przyłącza się także do owego chóru, naszczekującego na żydów, powinien, myśląc konsekwentnie, uznać za sprawiedliwe także prześladowanie, któremu sam ulega.
Wszelkie prawa wyjątkowe, skierowane czy to przeciwko plemieniu, czy to przeciwko narodowi, czy to przeciwko wyznaniu, czy to przeciwko pewnemu stronnictwu i t. p., działają zawsze demoralizująco; a jednak we wszystkich epokach reakcji i upadku bywają one kute z wielkiem upodobaniem, pomimo że nieśmiertelny Herod swem radykalnem wymordowaniem wszystkich niewiniątek pozostawił nam przykład, aż nadto od podobnych praw wyjątkowych odstraszający. Jeżeli niektórzy żydzi są osobiście szkodliwi, to za to powinni pokutować nie szkodliwi jako szkodliwi, ale wszyscy żydzi jako żydzi![7]

88. Kto choćby w najniewinniejszej rozmówce towarzyskiej wyraża pobożne życzenia »wypędzenia« »wstrętnych« dla niego żydów, kto zagadnienia ogólnospołeczne stawia na gruncie wyznaniowym, kto, pragnąc klin klinem wybić, wzdycha do »antydotu antysemityzmu«, ten tylko w zewnętrznych objawach różni się od »pijanego włóczęgi« i »niedorostka«, znęcającego się nad »wstrętnym« dla niego żydem, i powinien z całego serca przyklasnąć wybuchłym nareszcie »rozruchom z powodu żydów«. I klaskanoby też z całą otwartością, wołanoby »brawo!« na całe gardło, gdyby się nie obawiano, że od płonącego żydowskiego domostwa zajmie się także własny pałac i fabryka. Przedewszystkiem »altruizm« i względy na »dobro ogólne«!

89. Pożar antysemicki gasimy mordem legalnym i kajdanami, ale otwarci, bezpośredni podżegacze, wlewający codziennie jad nienawiści do spragnionych podobnego pokarmu dusz »chrześcijańskich«, mogą dalej, bez żadnej przeszkody, uprawiać swoje protegowane rzemiosło.

∗             ∗
XXV.

90. Czynniki psychiczne tak zwanej historji powszechnej należy studjować przedewszystkiem w domach dla obłąkanych, w więzieniach kryminalnych i w menażerjach. W tych to właśnie przybytkach pobudki, poruszające tłumami dwunogiemi i wiodące »wielkich mężów« do sławy, występują daleko czyściej i wybitniej, aniżeli w objawach życia codziennego.

91. Gdyby nie kanibalistyczne czyli ludożercze pozostałości w naszych instynktach, nie byłoby z pewnością wielu czynów »bohaterskich«, nie byłoby »ruchów ludowych«, »rewolucyj«, »powstań«, nie byłoby »wojen w imię świętych haseł«.
Jak »dzikiemu azjacie« sprawia niewymowną przyjemność chrzęst noża, przesuwanego po gardle znienacka napadniętej ofiary, tak samo bez wątpienia rozkosznem mrowiem przejmują »bohatera« przedśmiertne podrygi mordowanego »wroga«.
Kiedy głodny ludożerca mordował swego »bliźniego« dla zaspokojenia głodu, sprawiało mu to łatwo zrozumiałą rozkosz; dziś jego »cywilizowany« potomek rozkoszuje się śmiertelnem rzężeniem ofiary, mordowanej »w imię idei«.

92. »Przykazania« moralności istnieją dla potrzeb retorycznych i dla stosowania oportunistycznego. Zresztą nikt prawie o nie się nie troszczy.
Z jednej strony głoszą ostentacyjnie, ale tak sobie, w powietrze, »nie zabijaj!«, a jednocześnie, grożąc rozstrzelaniem lub, co najmniej, więzieniem, powtarzają biedakom: »zabijaj na komendę, jak gdyby nigdy nic, nawet własnych rodziców«.
Z jednej strony powiada się głośno: »nie kradnij, nie oszukuj, nie kłam», ale, mrugnąwszy przyjacielsko, dodaje się na ucho: »oszukuj, kłam i kradnij, jeżeli to będzie z twoją korzyścią«.
Jeżeli skutkiem tego w duszy danego osobnika powstanie kolizja, to co ostatecznie zwycięży? Otóż zwykle zwycięży to, co jest lepiej dostrojone do krwiożerczej i podłej natury ludzkiej.

93. Moralność prawomyślna, moralność konwencjonalna twierdzi, że wprawdzie nie należy zabijać, ale, jeżeli każą, to zabijać trzeba. Zabijania na własną rękę wypada unikać, ale zaleca się zabijanie zbiorowe. Kto zaś ośmieliłby się twierdzić, że bezwzględnie nie należy zabijać, i chciałby to w czyn wprowadzić, byłby karany i prześladowany.

94. Stosowanie dziś jeszcze »kary śmierci« tkwi bardzo głęboko w niewygasłych dotychczas instynktach krwiożerczych panów prawodawców i sędziów, oraz widzów i czytelników. Powoływanie się przytem na »sprawiedliwość« jest tylko pretekstom i mydleniem oczu.

95. Wytresowane automaty tą samą ręką żegnają się w imię »Boga miłości« i tą samą ręką wymierzają śmiertelny cios w pierś »bliźniego«, który im nic nie zawinił, ale którego kazano im zabijać.

96. Rozmaici forcénés, rozmaici deliranci, rozmaici sataniści, wielbiący »wielką rewolucję« »wielkiego narodu«, uważają krwawe manifestacje i rewolucje za niezbędny warunek postępu społecznego. Do istniejących więc niesprawiedliwości szaleńcy ci chcą dodawać daleko większe: apoteozują krzywdzenie i mordowanie niewinnych, apoteozują rzeź niewiniątek, apoteozują zmuszanie broniących »istniejącego porządku« maszyn dwunogich do zabijania i niszczenia.
W tym też kierunku pchają »młodzież uczącą się« rodzice i wychowawcy, grożący »ucinaniem głów przez socjalistów« i zapowiadający, że ten tylko uniknie tej smutnej ewentualności, kto sam będzie głowy ucinał. Tak spreparowany elew wyrasta na przesiąkniętego nienawiścią do ludzi »obrońcę istniejącego porządku«; a od takiego usposobienia do rzezi... tylko jeden krok.

97. Jedynie endemiczne tchórzostwo umożliwia istnienie armij i organizowanie spisków.

98. Wojska i wojny stoją tchórzostwem, biernością i głupotą ludzką. A że zawsze jest i będzie daleko więcej tchórzów, biernych i głupich, aniżeli odważnych, samodzielnych i rozumnych, więc też istnienie ludzkości będzie równoznaczne z istnieniem wojsk i wojen.

99. Wobec fatalności wojny, wobec musu, pędzącego na rzeź całe stada ludzkie, szyderczo brzmi dodatek, spotykany na wszystkich prawie pomnikach, wznoszonych na polach bitew: »polegli śmiercią bohaterską«. Rozumiem bohatera, bądź to ginącego na krzyżu lub na stosie za swoje przekonania, bądź też idącego śmiało na tortury i nie dającego inkwizycji wydusić z siebie zeznań kompromitujących; ale bohatera z musu, bohatera oszalałego i skutkiem wrzawy wojennej pozbawionego ludzkiej świadomości, bohatera pijanego krwią, bohatera mordującego i mordowanego — takiego bohatera uznać nie mogę i nigdy nie uznam.

∗             ∗
XXVI.

100. Postęp cywilizacji polegał dotychczas na przechodzeniu od lóźnego rozboju na własną rękę do zorganizowanego rozboju z musu.

101. Jeżeli istnieje rzeczywisty postęp w życiu ludzkości, to czy nie dałoby się ująć go w formule, iż jest on powolnem przejściem od stanu stadowo-egoistycznego do stanu społeczno-indywidualnego?

102. Doświadczenia wiwisekcyjne[8] oraz tresowanie rekrutów są poniekąd dalszym ciągiem prześladowań inkwizycyjnych. Nie można już znęcać się nad »zbrodniarzami« i nad »heretykami«, więc się znęcamy nad zwierzętami i ubezwładnionymi żołnierzami.

103. Zaborczość państwa Rzymskiego przeżyła jego istnienie, a nawet spotęgowała się po jego upadku. Używa ona innych haseł i wysyła na podbój zastępy innych wojowników, ale zastępy daleko niebezpieczniejsze, niż owe dawne krwiożercze legjony.

104. Nieustająca aż do dni naszych zaborczość Rzymu starożytnego rzuca się dziś z całą bezwzględnością, zaciekłością i brutalnością już nie na ciało, ale na duszę człowieka.

105. Ludzi szczerze wierzących i dążących do ideału moralnego żądni wrażeń »estetycznych« cezarowie rzymscy rozszarpywali w cyrkach z pomocą dzikich zwierząt, a utworzonemi z nich »żywemi pochodniami« zdobili swoje ogrody. Takich samych ludzi spadkobiercy cezarów palili uroczyście na stosach i poddawali usystematyzowanym mękom inkwizycji świętej. Metodę cokolwiek zmieniono, ale punkt wyjścia i ostateczny rezultat pozostały nienaruszone.

106. Dopóki instytucja, głosząca miłość bliźniego i obowiązek stosowania się do wymagań dziesięciorga przykazań, znajdowała się w sprzeczności z instytucją, opierającą się na niewoli i poniewierce, oraz na obowiązku spełniania zbrodni na rozkaz zwierzchności, dopóty mogła imponować każdemu i być czystą i nieskalaną. Poniżywszy się jednak do zgody z tą drugą i stawszy się jej wspólniczką, upadła moralnie i zeszła na stopień wielkiej obłudnicy.

107. Na gruzach gniazda krwiożerczych sępów usadowił się czarny pająk; chełpi się, że sępów pokonał, a nie chce przyznać, że duch sępów w nim żyje i kieruje jego ruchami.

∗             ∗
XXVII.

108. Ani nie strzelaj do słońca, ani też nie staraj się powstrzymywać prądu rzeki.

109. Jeżeli chcesz myśleć logicznie, nie powołuj się nigdy na »prawa historyczne«, bo, posuwając się konsekwentnie coraz dalej, staniesz w jak najjaskrawszej sprzeczności z samym sobą i będziesz musiał żądać jak najradykalniejszych przewrotów.

110. Umieć zapomnieć — to jedna z podstawnych cnót politycznych.

111. Dążność do zachowania właściwości plemiennych i wstręt do tępienia narodowości są polem, na którem mogą się zejść i podać sobie po bratersku ręce szlachetni zachowawcy (konserwatyści) ze szlachetnymi postępowcami: Jedni pragną istotnie zachowywać, konserwować; drudzy zaś szanują wolność jednostek i plemion.

∗             ∗
XXVIII.

112. Dzisiejsi panowie świata europejsko-amerykańskiego — arystokraci, bogacze i »inteligienci« »burżuazyjni« — patrzą z takim wstrętem, obrzydzeniem i oburzeniem na grube objawy »emancypacji« proletarjatu, bo widzą w nich ogołocone z wszelkich obsłonek odzwierciedlenie własnych pożądań i »zasad«.

113. Na ranę rozgoryczenia społecznego przykładać jedynie plasterek z mdłych frazesów o ewangielicznem uprzywilejowaniu ubóstwa, używając przytem samemu wszelkich wygód życia, jestto podsycać ogień naftą.

114. Do najradykalniejszych celów można dążyć środkami legalnemi, spokojnie i łagodnie; najzacieklejszy zaś »konserwatysta« może, w chwilach zapomnienia, uciekać się do warcholstwa i do środków eksterminacyjnych. Ale wtedy przestaje być »zachowawcą« i staje się reakcjonistą. Reakcja zaś i rewolucja — to dwie rodzone siostrzyce.

∗             ∗
XXIX.

115. Zanieczyszczonym kwiatkami oportunizmu pedagogicznego umysłom prosta zdrowa logika sprawia ból nie do zniesienia.

116. Trwający do dziś dnia system wychowania zanieczyszcza głowy bajkami, urągającemi logice i wynikom wiedzy przyrodniczej; usunięcie zaś wiary w te bajki połączone jest zwykle z bólem, a dla wielu jest rzeczą niedoścignioną.

117. Szkoła bywa niekiedy knajpą naukową, pracującą nad rozwinięciem we wszystkich wychowańcach jednakowego grubjaństwa i jednakowej płaskości i nizkości i instynktów.

118. I szkoła, i prasa, i kościół, i urządzenia społeczno-państwowe — wszystko to wpaja nienawiść do innych ludzi, a o miłości i przebaczeniu mówi tylko dla przyzwoitości.

119. I najbliższe otoczenie, i szkoła, i kościół, i instytucje państwowe wychowują człowieka w nienawiści i pogardzie dla bliźnich. Nic więc dziwnego, że, otrząsnąwszy się z wpływu tych powag i doszedłszy do, nadzwyczaj zresztą rzadkiej, samodzielności umysłowej, przenosi on owe szlachetne uczucia na swych poprzednich opiekunów.

120. Nawet dzisiejszy, najnowszy system pedagogiczny podsyca w wychowańcach nienawiść »bliźniego«, żądzę zemsty i żądzę niszczenia życia.

121. Z jednej strony zaszczepiają w młodociane umysły nienawiść i żądzę zemsty, każą lubować się opisami jatek ludzkich, gloryfikując »pomszczenie krzywd«, »zadosyćuczynienie«....., z drugiej zaś strony prawią o »miłości bliźniego«, każą »nie zabijać«, »nie pożądać«, »kochać bliźniego jak siebie samego«. Jedną ręką pokazują »kochaj bliźniego«, drugą zaś ręką »zabijaj bliźniego«. I po tem wszystkiem dziwią się obłudnicy i szalbierze, że w umysłach, w ten sposób zatrutych, powstaje rozterka duchowa, powstaje chaos, powstają liczne sprzeczności i dążenie do usunięcia tych sprzeczności za jakąbądź cenę.

122. Jeżeli pragniesz spokojnego rozwoju ludzkości, nie zatruwaj już w szkole młodocianych umysłów nienawiścią międzynarodową i międzywyznaniową.

123. Nasza pedagogika europejska nie bardzo się posunęła poza wieki średnie. Ta sama prawie bezmyślność, ton sam brak krytycyzmu, ten sam za panią matką pacierz, to samo jurare in verba magistri. Sposób zaś uświadamiania uczuć i wyobrażeń religijnych sięga pierwocin cywilizacji, sięga epoki najpierwszych odkryć i wynalazków w zakresie kosmogonji, hygjeny, medycyny, fizyki i t. d. Jak pojedynczemu człowiekowi usłyszane w dzieciństwie banialuki dają bardzo często obuchem w łeb i przeszkadzają dalszemu rozwojowi umysłowemu, tak samo pierwsze odkrycia i wynalazki, istotnie dla owych czasów potężne i wielkiej doniosłości, tak zaimponowały tłumom, ze stały się na długie czasy doskonałym środkiem do zagważdżania głów i do oddawania ich na łaskę i niełaskę znachorów. Znachorzy ci, reprezentujący właśnie ów niższy szczebel cywilizacji, wyzyskują swój wpływ dla panowania nad światem i wiodą zaciętą walkę z przedstawicielami prawdziwej nauki, nie znającej zastoju i dążącej ciągle naprzód.

124. Nawet dzisiejsza, najnowsza pedagogika traktuje nietylko wiedzę, ale także cnoty i »przekonania« po fabrycznemu. Po prostu tresuje w nich, narzuca je zzewnątrz, wcale się nie troszcząc o rozwinięcie cnót i przekonań drogą samodzielności indywidualnej.

125. Jednym z najbardziej upokarzających objawów dobrowolnego niewolnictwa jest tylowiekowe przeżuwanie dla celów »pedagogicznych«, pod nazwą «wykształcenia klasycznego«, rozmaitych okruchów życia umysłowego i społecznego dawnych Rzymian i Greków.

126. Karmienie młodzieży gimnazjalnej prawie wyłącznie karykaturą filologji klasycznej jest w dzisiejszych czasach wielką zbrodnią pedagogiczną i społeczną i daje się objaśnić albo własną głupotą kierowników, albo tez chęcią ogłupiania społeczeństwa.

127. Zamiast żądnym wiedzy umysłom otwierać księgę przyrody i życia we wszelkich jego objawach, zamiast rozwijać w tych umysłach samodzielność, krytycyzm i zdolność samokształcenia się, staramy się tłumić to wszystko przez wkuwanie pozbawionych racjonalnej podstawy prawideł gramatycznych, przez narzucanie nieprzetrawionych sądów i przez zamulanie głowy bajkami, urągającemi zdrowemu rozsądkowi.

128. Niektóre rządy używają świadomie tak zwanego »wychowania klasycznego« za środek polityczny, za środek do tłumienia samodzielności i biernienia umysłów młodzieży. Trzeba przyznać, że cel zamierzony osiągają w zupełności i na razie zostają panami położenia. Czy jednak i w dalszym ciągu takie obniżenie poziomu umysłów społeczeństwa będzie z korzyścią dla »kierowników nawy państwowej«, to już inna kwestja.

129. Usuńcie z kodeksów karnych pojęcie pracy przymusowej, a uczynicie potężny krok ku uszlachetnieniu i »uczłowieczeniu« ludzkości.

130. Zróbcie pracę obowiązkową i ćwiczenie się w rzemiosłach integralną częścią ogólnego wykształcenia, a zbliżycie się znacznie do spokojnego rozwiązania kwestji socjalnej.

131. Dotychczas jeszcze praca hańbi, a ideałem towarzyskim jest próżniak i pasożyt, wstydzący się pracy.

132. Ludzie comme il faut wstydzą się pracy, ale mniej już wstydzą się żebrać, a już wcale się nie wstydzą oszukiwać i krzywoprzysięgać.

133. Dewiza śmietanki inteligiencji, nastrojowców-gniłoszów: »Praca upadla«.

134. Nasza obecna nerwowość jest krokiem do zdziczenia. Rozwój umysłowości daje tylko wtedy rękojmię postępu w uspołecznieniu, kiedy mu towarzyszy uspokojenie temperamentu i wzmocnienie charakteru.

∗             ∗
XXX.

136. »Z dziesięciu ludzi, śpieszących na głos wołającego »ratunku!«, dziewięciu podąża tam przez ciekawość«.

Rom. B. de C.




  1. Przypis własny Wikiźródeł (z niem.) nadludzie
  2. zam. «2×4=4» powinno być: «2×2=4».
  3. W «Upominku, książce zbiorowej na cześć Elizy Orzeszkowej (1866 — 1891). Kraków. Petersburg 1893» aforyzm ten, skutkiem niedbałej korekty, został wydrukowany w okaleczonej postaci, z opuszczeniem całego wiersza.
  4. Campoamor. — Hiszpanom ludzie «sprawiedliwi» i czyściciele ludzkości, w rodzaju błogosławionego Tomasza de Torquemada i świętego Piotra Arbues de Epila, dali się dobrze we znaki.
  5. Przypis własny Wikiźródeł (niem.) Zemsta jest słodka.
  6. Jan Rokyta: «Auto da Fé». (Světla a bludičky. V Praze 1898, str. 70).
  7. Po raz pierwszy ogłosiłem to po niemiecku w «Zur Judenfrage. Zeitgenössische Originalaussprüche. Herausgegeben von Carl Ed. Klopfer. Mit einer Vorbemerkung von Professor Dr. Ernst Hallier. München 1891».
  8. Oczywiście wyłączam z tego wiwisekcje, będące koniecznością metody doświadczalnej. Nie da się jednak zaprzeczyć, że w nierównie większej ilości wypadków panowie «eksperymentatorowie» męczą zwierzęta bez najmniejszej potrzeby naukowej, jedynie dla dogodzenia własnemu okrucieństwu i chęci znęcania się nad słabszym.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Niecisław Baudouin de Courtenay.