Skąpiec (Molier)/Akt III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Skąpiec |
Pochodzenie | Bibljoteka Narodowa Serja II Nr. 6 |
Wydawca | Krakowska Spółka Wydawnicza |
Data wyd. | 1921 |
Druk | Drukarnia W. L. Anczyca i Spółki w Krakowie |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | L'Avare |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
AKT III
SCENA PIERWSZA[1]
HARPAGON, KLEANT, ELIZA, WALERY, PANI CLAUDE z miotłą w ręce, JAKÓB, SZCZYGIEŁEK, ZDZIEBEŁKO
Harpagon. Dalej, chodźcie tu wszyscy; dam wam rozkazy na dzisiaj i wyznaczę każdemu jego zajęcie. Chodźno tu, pani Claude, zacznijmy od pani. (Pani Claude zbliża się z miotłą). Dobrze, już pod bronią, Tobie więc powierzam obowiązek posprzątania w całem mieszkaniu; proszę tylko nie ścierać za mocno[2]: to bardzo niszczy. Prócz tego, oddaję pani podczas wieczerzy nadzór nad butelkami; jeśli się która gdzieś zawieruszy, albo też jeśli się coś stłucze[3], pani będziesz za to odpowiadać; wytrąci się z zasług. SCENA DRUGA
HARPAGON, KLEANT, ELIZA, WALERY, JAKÓB, SZCZYGIEŁEK, ZDZIEBEŁKO
Harpagon. Ciebie, Ździebełko i ciebie, Szczygiełek, przeznaczam do płukania szklanek i nalewania wina, ale tylko wówczas gdy ktoś będzie miał pragnienie, a nie wzorem tych błaznów lokaji, co to naprzykrzają się ludziom i namawiają do picia wówczas, kiedy się nikomu o tem nie śniło! Czekajcie, aż ktoś poprosi, i to nie jeden raz, a pamiętajcie przytem nie żałować wody. SCENA TRZECIA
HARPAGON, KLEANT, ELIZA, WALERY, JAKÓB
Harpagon. Ty, moja córko, będziesz miała oko gdy będą sprzątać ze stołu, i będziesz uważała aby nic nie przepadło. To zajęcie dla młodej panienki. A pamiętaj też przyjąć jak należy moją narzeczoną, która cię chce odwiedzić: zabierzesz ją z sobą na jarmark. Rozumiesz? SCENA CZWARTA
HARPAGON, KLEANT, WALERY, JAKÓB
Harpagon. A ty, paniczu, któremu łaskawie przebaczyłem ostatnie wybryki[4], proszę aby ci również nie wpadło do głowy wykrzywiać się na nią. SCENA PIĄTA
HARPAGON, WALERY, JAKÓB
Harpagon. Walery, pomóż mi w tej sprawie. Chodź tu, imci Jakóbie, zbliż się,, zachowałem cię na ostatek. SCENA SZÓSTA[18]
WALERY, JAKÓB
Walery, śmiejąc się. Widzę, mości Jakóbie, że źle ci płacą za twą szczerość. SCENA SIÓDMA
MARJANNA, FROZYNA, JAKÓB
Frozyna. Nie wiesz Jakóbie, czy pan w domu? SCENA ÓSMA
Marjanna. Ach, Frozyno, tak mi dziwnie jakoś; jeśli mam prawdę powiedzieć, strasznie się boję tego spotkania. SCENA DZIEWIĄTA
HARPAGON, FROZYNA, MARJANNA
Harpagon, do Marjanny. Nie gniewaj się, piękna panienko, że ci się ośmielam przedstawić w okularach[23]. Wiem, że twoje wdzięki[24] dostatecznie jaśnieją oczom, dość są widoczne same przez się, i nie potrzeba szkieł aby się ich dopatrzeć; ale wszak i na gwiazdy ludzie patrzą przez szkła, ja zaś twierdzę i uręczam, że pani jesteś gwiazdą, i jaką gwiazdą! najpiękniejszą gwiazdą, jaka istniała kiedy w krainie gwiazd. Frozyno, ależ ona nic nie odpowiada? nie okazuje żadnej radości[25] z mego widoku? Frozyna. Jeszcze nie może ochłonąć; przytem dziewczęta zawsze się wstydzą pokazać tak od razu, co się dzieje w serduszku. SCENA DZIESIĄTA
HARPAGON, ELIZA, MARJANNA, FROZYNA
Marjanna. Zbyt późno dopełniam tego miłego obowiązku. SCENA JEDENASTA
HARPAGON, MARJANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, ŹDZIEBEŁKO
Harpagon. Oto syn pragnie złożyć ci uszanowanie. SCENA DWUNASTA
HARPAGON, MARJANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA
Harpagon do Marjanny. Zechciej wybaczyć[30], ślicznotko, że nie pomyślałem o jakiej przekąsce przed spacerem. SCENA TRZYNASTA
HARPAGON, MARJANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, ŹDZIEBEŁKO
Zdziebełko. Panie, człowiek jakiś chce mówić z panem. SCENA CZTERNASTA
HARPAGON, MARJANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, SZCZYGIEŁEK
Szczygiełek, wpadając i przewracając Harpagona[33]. Panie… SCENA PIĘTNASTA
HARPAGON, WALERY
Harpagon. Walery, miejże przynajmniej oko na wszystko, i staraj się uratować ile będzie można, aby odesłać z powrotem[34] do sklepu.
|
- ↑ Scena pierwsza. Wspomniałem już we Wstępie, że ta liczna służba w domu skąpca bywała przedmiotem zarzutów ze strony nazbyt skrupulatnych komentatorów.
- ↑ Nie ścierać za mocno… Najdalej chyba posunięty rys skąpstwa! Takie rysy wydają się przesadzone, a jednak naokoło siebie znaleźlibyśmy ich mnóstwo: znałem np. w Krakowie buchaltera, manjaka rachunkowości, który w rubrykę codziennych wydatków wstawiał procent zużycia odzieży.
- ↑ Jeśli się coś stłucze… Niejednej dzisiejszej »pani Dulskiej« wyda się to zupełnie naturalne; w dawniejszym wszelako obyczaju brano widać te rzeczy szerzej, skoro Molier kładzie tę zapowiedź w usta Harpagonowi.
- ↑ Przebaczyłem wybryki… Po ponurym obrazie życia rodzinnego wpłynęliśmy tu w wesołą komedję: dosyć bezceremonjalnie, Molier przecina tu słowami Harpagona zadzierżgnięty w drugim akcie wątek.
- ↑ Do stangreta czy do kucharza… Od czasu tej komedji, ów Maitre Jacques stał się przysłowiowym w znaczeniu »do wszystkiego«.
- ↑ Niech pan zaczeka… Wszystkie sceny z Jakóbem mają charakter farsowy i służą do rozjaśnienia ponurego tła Zapominamy o konflikcie ojca z synem, skąpiec bawi nas zamiast przejmować dreszczem.
- ↑ Ciągle pieniędzy… Przepyszny jest ten wybuch Harpagona: słowo »pieniędzy « jest niby przytknięciem lontu do miny. I jak zabawnie brzmi to oburzenie właśnie w ustach tego człowieka, który nie ma jednej myśli, jednego słowa poza pieniądzem!
- ↑ Walery pozostaje wiernym swojemu systemowi zjednywania sobie łask Harpagon a; równocześnie, dla publiczności, tem jaskrawiej oświetla jego niedorzeczność.
- ↑ Ulubiony aforyzm oszczędnych gospodyń.
- ↑ Wedle tradycji francuskiej sceny, miejsca wykropkowane wypełnia aktor dowolnem wyliczaniem różnych skomplikowanych potraw. Wydanie z r. 1682 wylicza cztery zupy: zupę rakową, zupę z kuropatw, zupę jarzynową, rosół z kaczki. Pierwsze danie: »Potrawka z kury, pasztet z gołąbków, mleczko cielęce, budyń z białym sosem. grzybki«. Pieczyste: »Na wielkim półmisku w kształt piramidy: piękna pieczeń cielęca, trzy bażanty, trzy tłuste pulardy, dwanaście gołębi, dwanaście kurcząt, sześć królików, dwanaście kuropatw, dwa tuziny dzikich kaczek, trzy tuziny cietrzewi«… O ile mi się zdaje, na scenach polskich nie uwzględniano tego wyliczania (które nowe wydania Skąpca zastępują kropeczkami), w skutek czego okrzykiwania się Harpagona nie mają punktu oparcia i nie tworzą dość komicznego kontrastu. Program Jakóba, zapewne nieco przesadzony, naogół dość wiernie maluje styl i obfitość ów czesnych pańskich stołów.
- ↑ Coś szkodliwszego niż nadmierne jedzenie… Dla nas, wzrosłych w nowoczesnych pojęciach hygienicznych, brzmi to zupełnie naturalnie; w ów czas, pogląd ten musiał budzić serdeczną wesołość.
- ↑ Poto się je, etc. Plutarch cytuje podobne powiedzenie w ustach Sokratesa. Trzeba przypuszczać, że nie było ono tak zużyte jak dziś; stąd zachwyt Harpagona, który u słyszał je po raz pierwszy, i któremu tak było po myśli. Jestto zwykła dola aforyzmów złotej mądrości, że służą na umocnienie ludzkich przywar i szaleństw.
- ↑ W oryg. haricot (fasola), mówiło się w skróceniu zamiast: potrawka barania z fasolą.
- ↑ Nad bliźnim… Sympatyczna i bardzo typowa jest ta furmańska czułość do koni; wyrażenie »bliźni« jest tu zupełnie naturalne w ustach Jakóba.
- ↑ Człowiekiem którego kocham… Typ starego sługi, który może chował się razem z Harpagonem (z tego co mówi później, widzimy że od niedawna jest tu stangretem; ale mógł być gdzieś na folwarku).
- ↑ Odkradał owies… Wspominałem we Wstępie zarzuty jakie czyniono Molierowi z powodu tego rysu: ależ przecie on tu jest przytoczony jako wyraz konceptów, jakie w mieście robią na temat Harpagona!
- ↑ Bijąc Jakóba… Zwykle tak się kończy, kiedy ktoś chce »wiedzieć prawdę«, a drugi powie mu ją naiwnie. (Pomysł do tej sceny również z Suppositi Ariosta).
- ↑ Scena szósta. Znów jedna z owych w kładek niezwiązanych z treścią, i która mogłaby się znaleźć w każdej innej komedji. Komizm, wywołany tem iż ktoś kogoś okłada kijem, stanowił nieodzowną zaprawę dawnej farsy; Molier, jak widzimy, nie gardził nim w żadnej epoce swojej twórczości. Dzisiaj, tego rodzaju efekty działają na nas raczej osmucająco; ale wówczas ludzie byli twardsi: nie zapominajmy że była to epoka, kiedy piękne panie z wynajętych okien przyglądały się rozszarpywaniu końmi zbrodniarzy, i tym podobnym widowiskom.
- ↑ Lepszy zaprawdę los… Mogłoby nas dziwić, że Marjanna przyjm uje cyniczne refleksje Frozyny tak naturalnie; ale czyż to nie jest ta sama »mądrość życiowa«, jaką, zaledwie z zachowaniem pewnych osłonek, głoszą aż nazbyt często matki, ciotki, etc. Marjanna jest tedy oswojona z tym kątem widzenia.
- ↑ Trzeba życzyć lub oczekiwać… Pieniądz, wcielony w Harpagona, brudzi wszystko co się z nim zetkie: oto jak przemawia ta młodziutka dziewczyna!
- ↑ Śmierć nie zawsze etc. Ta upragniona czyjaś śmierć, unosząca się w atmosferze, jest dość częstym motywem powtarzającym się w dawnych komedjach; dziś, gdy nikt nie ma powodu widzieć w dziedzictwie i sukcesji jedynego warunku szczęścia i egzystencji, motyw ten działa na nas bardzo odmiennie, i wręcz przykro. Jeszcze u Fredry pełno jest tych »ciotek«, na których śmierci buduje się wszystkie nadzieje.
- ↑ Czy panna żartuje?… Frozyna i z Marjanną rozwija cyniczną werwę tradycyjnej »intrygantki« włoskich komedyj.
- ↑ W okularach… Harpagon zapamiętał snadź rozmowę z Frozyną w którą naiwnie uwierzył.
- ↑ Wiem, że twoje wdzięki… Widocznie we wszystkich epokach, podtatusiali zalotnicy mieli skłonność do tych strzelistych komplementów; Harpagon przywodzi tu nieco na pamięć Cześnika z Zemsty.
- ↑ Nie okazuje radości… Jaką rolę gra tu Marjanna? Jestto, można sądzić, młoda dziewczyna z lepszego stanu a wzrosła w biedzie, którą życie nauczyło trzeźwości. Idąc za radami matki, godzi się w zasadzie z tem zamęściem; im bardziej jednak przybiera ono realne kształty, tem bardziej rośnie w niej lęk i odraza. Zupełnie inaczej zachowuje się np. wytrawna Dorymena w Małżeństwie z musu.
- ↑ Złe zielsko… Harpagon jest nietylko ciężki dla dzieci, ale i drobiazgowo przykry. Rys ten podziela z nim wielu ojców t. zw. starej daty, którzy brak delikatności w pożyciu rodzinnem uważają za atrybut ojcowstwa.
- ↑ Wrażliwością kobiety, Marjanna odczuwa upokorzenie Elizy.
- ↑ Kleant, choć młody, posiada zbyt gorzkie doświadczenie i zanadto dobrze wie, do czego może popchnąć po trzeba, aby się nadmiernie oburzać na krok Marjanny: cierpi, ale nie wybuch a tak, jak mógłby uczynić ktoś wychowany w mniej twardej szkole życia. Już w scenie rozmowy z siostrą (Akt I), widzieliśmy, jak dotkliwie odczuwa on wobec ukochanej swój brak środków: niemal jak fizyczne kalectwo. I istotnie, cóż on może tu przeciw stawić bogaczowi Harpagonowi?
- ↑ Taka rozmowa kochanków w obecności niepożądanego słuchacza i prowadzona w sposób o podwójnem znaczeniu, należy do tradycyj dawnej komedji i niejeden raz pow tarza się u Moliera. (Np. Szkoła mężów, II, 14).
- ↑ Zechciej wybaczyć… Okazuje się, iż miłość ani na chwilę nie stłumiła skąpca w Harpagonie. Jedynem uczuciem, Jakie go jeszcze hamuje, jest wstyd własnego sknerstwa, i ten wstyd każe mu cierpieć męki na widok rozrzutności synowskich, nie protestując wszelako przeciw nim głośno. Wpłynęliśmy tu w pełną farsę.
- ↑ Zdejmuje ojcu dyament… Scena z djamentem zapożyczona jest prawdopodobnie z włoskiej farsy.
- ↑ Przyniósł pieniądze… Znów słowo pieniądze działa na Harpagona magicznie.
- ↑ Przewracając Harpagona… Jeszcze jeden rys, świadczący ile różnorodnych elementów złożyło się na ten utwór. Oscylując swobodnie między dramatem a farsą, Molier nie waha się uciec bodaj do najgrubszych farsowych motywów. Dzisiaj, to wydawanie na pośmiewisko ojca rodziny — choćby był Harpagonem — w obliczu dzieci, nie budzi już tej szerokiej wesołości, jaką budziło w epoce Moliera; jest w tym Skąpcu — jak to swego czasu notował Sarcey — coś osmucającego.
- ↑ Odesłać z powrotem… Harpagon łączy wszystkie rodzaje skąpstwa: od drapieżności lichwiarza, do drobiazgowości gospodarskich.