Najlepszym sędzią król/Akt trzeci
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Najlepszym sędzią król |
Podtytuł | Akt trzeci |
Wydawca | S. Lewental |
Data wyd. | 1881 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Julian Święcicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
AKT TRZECI.
Sala w pałacu króla.
SCENA I.
Król, Hrabia, Don Henryk..
Król. Bóg jeden wie, jak ja pragnę Hrabia. I słusznie. Król. Choć ciężko mię obraziła, SCENA II.
Ciż sami. — Sancho, Pelagiusz.
Pelagiusz (na stronie do Sancha). E! możesz chyba iść naprzód. Sancho. Już widzę tego, któremu Pelagiusz. Idź, do nóg padnij mu kornie, Sancho. Monarcho najmiłościwszy, Król. Galicyjski Sancho. To ja, seniorze. Król. Nie trwóż się... Sancho. Z boleścią wielką Król. Mów śmiało — możesz być pewny, Sancho. O królu niezwyciężony! Kornego woli twéj posła!.. Król. List ręką moją pisany... Sancho. By zwiększyć gniew twój Król. Choć w nędznych żyjesz warunkach, Henryk. Hrabia. Słuchamy. Król. Wyjeżdżam dziś do Galicyi; Hrabia. Lecz, królu... Król. Rzecz już skończona!... Hrabia. Pałac dla ludu Król. I cóż ztąd?... Służba niech powie, Henryk. Może-by lepiéj... Król. Dość tego... nie cofnę planu. Hrabia. Racz chociaż wyjazd odłożyć, Król. Wieśniacy... Sancho. Potężny królu... Król. Dotknięty gwałtem Don Tella, Sancho. Ty panie!... a tożby z ujmą Król. Wróć zaraz... dom swego teścia Sancho. Tak żądasz, stanie się, królu. Król (do Pelagiusza). A ty zaś pomnij, że gdyby Masz język trzymać — rozumiész, Pelagiusz. Tak szczelnie zamknę ją, żebym Król. Rzecz prosta, nie chcę, ażebyś Sancho. O panie, to nazbyt łaski Król. Najlepszym sędzią jest król sam. (Wychodzą.)
SCENA III.
Widok zewnętrzny zamku Don Tella.
Nuńo, Celio.
Nuńo. Więc będę ją mógł zobaczyć?... Celio. Tak... Tello, pan mój, pozwolił. Nuńo. Lecz pocóż... wobec nieszczęścia... Celio. Tyś w błędzie... ona się broni Nuńo. Dziewica mogłaż-by honor Celio. Jest czystą... i gdyby chciała Zaślubiłbym ją, jak gdyby Nuńo. Gdzież to jest krata?... Celio. Z téj strony Nuńo. Zdaje mi się, Celio. Więc zbliż się... ja już odchodzę, (Wychodzi.)
SCENA IV.
Elwira ukazuje się w zakratowanem oknie wieży. — Nuńo.
Nuńo. Czyś to ty, córko nieszczęsna?... Elwira. A któżby jak nie ja, ojcze?... Nuńo. Myślałem, że cię nie ujrzę, Elwira. Ach, ojcze, jeśli w méj doli, Nuńo. O córko, temi słowami Elwira. Cóż z Sanchem biednym się dzieje? Nuńo. Powrócił znów do Alfonsa, Elwira. Nadługo dom swój opuścił?... Nuńo. Spodziewam się, że dziś wróci. Elwira. O, żeby go nie zabili! Nuńo. Czy godzą na jego życie? Elwira. Przysięgał, że go zabije. Nuńo. Uniknie Sancho zasadzki. Elwira. O! czemuż nie mogę skoczyć Nuńo. Ach z jakąż-by cię radością, Elwira. Bądź zdrów, mój ojcze, ktoś idzie. Nuńo. Po raz ostatni!... SCENA V.
Don Tello, Nuńo.
Tello. Co to jest?... Do kogo mówisz?... Nuńo. Tym głazom opowiadałem Tello. Daremne wszystkie podstępy, Nuńo. Rozumnie mówisz, seniorze, Będzie z pewnością, Nuńo. I świat pozwala (Wychodzi.)
SCENA VI.
Celio, Don Tello.
Tello. Hej! Celio! Celio. (wchodząc). Słucham. Tello. Natychmiast Celio. Seniorze, pomyśl, co czynisz?... Tello. Kto ślepy — patrzeć nie może. Celio. Gwałt taki jest okrucieństwem. Tello. Nie miała dla mnie litości... Celio. Przeciwnie... uczcić należy Tello. Dość tego... rozkoszy pragnę... A ty chcesz, żebym tak długo Celio. Czy nigdy nie pomyślałeś Tello. Czy złe czy dobre — ja nie dbam. (Wychodzą.)
SCENA VII.
Pokój w domu Nuńa.
Sancho, Pelagiusz, Joanna.
Joanna. Witajcie... Sancho. Nie wiem, co będzie, Pelagiusz. Gdy niebo zechce, Joanno, Joanna. Już znowu nudzić zaczynasz?... Sancho. Gdzie Nuńo? Joanna. Jest u Elwiry. Sancho. Pozwala mówić z nią Tello?... Joanna. Lecz tylko z okienka wieży. Sancho. Więc ona ciągle w więzieniu?... Pelagiusz. To fraszka, ktoś niezadługo Sancho. Milcz, Pelagiuszu. Pelagiusz (na stronie). O palcach dwóch zapomniałem!... Joanna. Powraca Nuńo. SCENA VIII.
Nuńo. — Ci sami.
Sancho. Mój ojcze... Nuńo. I cóż, mój synu?... Sancho. Powracam Nuńo. Szczęśliwszy? czemu? Sancho. Niebawem Pelagiusz. Tak, sędzia... Sancho. Milcz, Pelagiuszu! Pelagiusz (na stronie). O palcach znów zapomniałem. Nuńo. Przybędzie z licznym orszakiem? Sancho. Dwóch ludzi. Nuńo. Nie łudź się, synu, Przekupi władzę, lub nawet Pelagiusz. Co?... wyrżnąć?... zabawny jesteś!... Sancho. Czy bzika masz, Pelagiuszu?... Pelagiusz (na stronie). Znów palce mi wywietrzały!... Sancho. Chciéj teraz, ojcze, komnatę Pelagiusz. Tak ważna, że... Sancho. Milcz, gamoniu. Pelagiusz. O palcach znów zapomniałem. Nuńo. Odpocznij, synu; drżę cały, Sancho. Nie, pójdę raczéj do wieży, SCENA IX.
Nuńo, Pelagiusz, Joanna.
Nuńo. Szczególna miłość. Joanna. Na świecie Nuńo. Pójdź do mnie, Pelagiuszu... Pelagiusz. Mam słówko z kuchnią pomówić. Nuńo. Pójdź tutaj... Pelagiusz. Wrócę za chwilę. Nuńo. Rozumiész?... Pelagiusz. I czegóż chcecie?... Nuńo. Któż to jest ten sędzia śledczy, Pelagiusz. Ten sędzia... (Na stronie.)
Boże dopomóż. (Głośno.)
To człowiek bardzo dostojny. Nuńo. Czy widział kto zwierzę takie? SCENA X.
Ciż sam i Brito.
Brito. Pójdź prędzéj, seniorze Nuńo, Trzy konie mają wspaniałe, (Brito wychodzi wraz z Joanną.)
Nuńo. Na Boga, to oni pewno; Pelagiusz. To lżejsi będą, seniorze, Nuńo. I kto tę bestyę wyuczył Pelagiusz. Wracam ze dworu. SCENA XI.
Ci sami. — Król, Hrabia, Don Henryk, Sancho.
Sancho. Poznałem was już z daleka. Król (na stronie do Sancha). Pamiętaj strzedz tajemnicy. Nuńo. Do nóg się ścielę. Król. Kto jesteś? Sancho. To Nuńo, teść mój, seniorze. Król. Z poznania ciebie rad jestem. Nuńo. Całuję stopy twe, panie. Król. Swą służbę uprzedź, niech o tém, Nuńo. Drzwi zamknę, (Sancho rozmawia z Britem i Joanną — poczém ci oboje wychodzą.)
Lecz panie jestem w obawie, Król. Ta laska[2], którą mi król dał, Nuńo. W osobie twojéj spostrzegam Król. Więc śledztwo rozpocząć trzeba. Nuńo. Odpocznij panie... dość czasu... Król. Ja nigdy nie mam go nadto. (Do Pelagiusza.)
Czyś, chłopcze, zdrowo powrócił? Pelagiusz. Tak, zdrowo, najjaś... Król. Co-m mówił? Pelagiusz. A prawda!... Jak się pan miewa? Król. Wybornie. Pelagiusz (na stronie do Sancha). Jeśli wygramy Sancho. Milcz, bydlę!... Pelagiusz. Więc mam powiedzieć Król. Zawołać prędko tych ludzi! (Pelagiusz biegnie do drzwi i woła.)
SCENA XII.
Brito, Fileno, Joanna, Leonora, Król, Hrabia, Don Henryk, Nuńo, Sancho, Pelagiusz.
Brito. Co każesz, panie? Nuńo. Jeżeli Król. Wystarczy. (Do Brita.)
Jak się nazywasz? Brito. Ja, panie, Brito, pastuszek. Król. Co wiész o Tella napaści?... Brito. W dzień ślubu pachołcy w maskach Król. A ty kto jesteś? Joanna. Joanna, Król. A jak się zowie ten człowiek?... Pelagiusz. To Filen, grajek na kobzie, Co umie nocą śród gajów Król. Opowiedz wszystko, coś widział. Filen. Przyszedłszy grać tu na kobzie, Król. A cóż ty mała?... Pelagiusz. To córka Piotra Cuelo, Król. Dosyć już tego Hrabia. Bez śledztwa mogłeś być pewny, Król (na stronie do Nuńa). Postaraj się w tajemnicy (Król wychodzi w towarzystwie Hrabiego i Don Henryka).
SCENA XIII.
Sancho, Nuńo, Pelagiusz, Joanna, Leonora, Brito, Fileno.
Nuńo (na stronie do Sancha). To dziwne... Sancho. Co?... Nuńo. Nie rozumiem Sancho. Ja nie znam jego zamiarów. Nuńo. I szwadron mu nie da rady, Sancho. Każ naprzód obiad mu podać, Nuńo. Czy razem wszyscy jeść będą? Sancho. Wprzód sędzia a potém oni. Nuńo. Ci dwaj to pewnie: policyant Sancho. Pewnie. Nuńo. Joanno?... Joanna. A co tam? Nuńo. Świeżą bieliznę Pelagiusz. Na słońce klnę się, mój panie, Nuńo. On chyba całkiem zwaryował. (Wychodzi.)
Pelagiusz. Królowie są nieszczęśliwi, (Wychodzi.)
SCENA XIV.
Sala w zamku Don Tella.
Elwira przebiega scenę, uciekając przed Don Tellem. — Felicyana.
Elwira. Litości, Boże wszechmocny, (Odchodzi.)
Tello. Zabiję... Felicyana. O! stój, szalony!... Tello. Ostrożnie, bym nie przekroczył Felicyana. Dla siostry chociaż to uczyń, Tello. Przekleństwo hardéj dziewczynie, (Odchodzi.)
SCENA XV.
Celio, Felicyana.
Celio. Daremna może obawa, Felicyana. Z podejrzeń nic się nie dowiem, Celio. Lękałem się gniewu Nuńa, Felicyana. Należy uprzedzić brata. (Odchodzi.)
Celio. Sumienie SCENA XVI.
Król, Hrabia, Don Henryk i Sancho zatrzymują się przy sztachetach dziedzińca. Celio.
Król. Gdy wejdziem — róbcie, co każę. Celio (na stronie). Co to za ludzie? Król. Wołajcie!... Sancho. Ot właśnie dworzanin Tella. Król. Hej, panie!... Celio. A czego chcecie?... Król. Don Tella widziéć — z Kastylii Celio. Nazwisko?... Król. Ja!... Celio. Tylko ja i nic więcéj? Król. Nic! Celio (na stronie). Krótko i mina groźna, (Głośno.)
Więc idę powiedzieć panu, Henryk. Już poszedł... Hrabia. Lękam się, żeby Król. Sumienie powie mu zaraz, (Celio wraca.)
Celio. Mówiłem wasze nazwisko, Ja — w niebie Bóg — a na ziemi Król. To powiédz, że alkad króla Celio (zmieszany). Wiernie powtórzę. (Wychodzi).
Hrabia. Dworzanin coś spuścił z tonu. Henryk. Alkada tytuł go trwoży. Sancho (do króla). I Nuńo jest już — czy może Król. Owszem, niech będzie SCENA XVII.
Nuńo, Pelagiusz, Joanna i wieśniacy, wszyscy za sztachetami. Król, Hrabia, Henryk i Sancho.
Sancho. Przystąpcie, Nuńo, i patrzcie. Nuńo. Już zamek tego zuchwalca (Do służby.)
Słowa nie pisnąć!... Joanna. Pelagiusz piśnie, bo waryat. Pelagiusz. Ja będę milczał, jak posąg. Nuńo. I z dwoma ludźmi tu przybyć — SCENA XVIII.
Don Tello, Felicyana, służba. — Ci sami.
Felicyana. Co robisz, mój bracie, strzeż się. Tello. (do króla). Czy pan to jesteś Kastylii Król. I cóż w tem jest tak dziwnego? Tello. Twa śmiałość, bo wiesz, kto jestem... Król. I jakaż to jest różnica Tello. Ogromna dla mnie. Król. Jest w pochwie, zkąd prędko wyjdzie Tello. Co w pochwie?! Chyba mię nie znasz Król. Więc króla widzisz, nędzniku! Felicyana. O! święty nasz Dominiku!... Tello. Co? król sam? władca kastylski, Król. Rozbroić go! niech się dowie, Felicyana. Ułagodź gniew swój, o panie! Król. Daremna prośba. Sprowadzić Tello. Elwira nie jest nią jeszcze. Król. Lecz chciała — zresztą jéj ojciec Tello. Godzina kary wybiła, SCENA XIX.
Ciż sami i Elwira z rozpuszczonemi włosami.
Elwira. Zaledwiem śród łkań i jęków Niech stwierdzą opór mój włosy, Król. Boleję, żem przybył późno, Felicyana. Miéj litość, królu, nad bratem. Król. Czyż sama listu mojego Tello. O, gdyby istniała kara Hrabia. Niech pamięć, żeś się wychował Felicyana. Hrabiego don Pedra imię Król. Don Pedro hrabia jest godzien, Hrabia. A litość czyż nie jest cnotą? Król. Prawdziwa litość nie może Nuńo. Drżę cały... Pelagiusz. A to król dumny! Sancho. I tu się kończy komedya
koniec.
|
- ↑ Są-to nazwy kart, w których spadilla starsza od malilli. Jest tu oprócz tego gra wyrazów. Malilla, pochodząca od mala, stanowi aluzyą do występku Don Tella, a spadilla, pochodząca od espada przypomina potęgę królewską.
- ↑ Znak godności sędziowskiéj. Laska (vara) miała w górnéj połowie znak krzyża, na którym wykonywano przysięgę sprawiedliwości.