Najlepszym sędzią król/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Najlepszym sędzią król | |
Wydawca | S. Lewental | |
Data wyd. | 1881 | |
Miejsce wyd. | Warszawa | |
Tłumacz | Julian Święcicki | |
Tytuł orygin. | El mejor alcalde, el rey | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Najlepszym Sędzią — Król.
|
OSOBY:
Sancho. Rzecz dzieje się w Leonie, mieście Galicyi, i jego okolicach.
|
AKT PIERWSZY.
Wieś nad brzegiem rzeki Sil.
SCENA I.
Sancho. Szlachetne Galicyi pola, Zrodziła się z jéj piękności. SCENA II.
Elwira, Sancho.
Elwira (na stronie). Wszak tędy Sancho zstępował, (Do Sancha.)
I czego szukasz daremnie Sancho. O nie to!... siebie ja szukam, Elwira. Myślałam, że mi pomożesz Sancho. Mam szukać to, co posiadasz? Elwira. I gdzie téż?... Sancho. Na ustach twoich, Elwira. Idź sobie!... Sancho. Zawsześ niewdzięczna!.. Elwira. Zbyt śmiały jesteś, mój Sancho, Sancho. Że nim nie jestem, któż winien? Elwira. Ty, Sancho! Sancho. Co? ja? Broń Boże! Elwira. Czyś lepszéj mógł nad milczenie Sancho. Oboje winni jesteśmy! Elwira. Nie zbywa ci na rozsądku, Sancho. To dobrze, czy mogę prosić Elwira. Lecz nie mów ojcu mojemu, Sancho. Nadchodzi... Elwira. Po-za tém drzewem Sancho. O nieba! czy nas połączy?! (Elwira kryje się.)
SCENA III.
Nuńo, Pelagiusz — Sancho zdala od nich.
Nuńo (do Pelagiusza). W ten sposób służbę swą pełnisz, Pelagiusz. Bóg raczy wiedziéć. Nuńo. Dziś więc twa służba się kończy, Pelagiusz. A właśnie to mię zniechęca! Nuńo. Codziennie jakiś wieprz ginie. Pelagiusz. Gdy strażnik głowę utracił, Nuńo. Mów prędzéj, ale Pelagiusz. To nie tak łatwo Nuńo. Słuchać tém trudniéj. Pelagiusz. Ot wczoraj, kiedym wychodził, Nuńo. I cóżeś na to Pelagiusz. Amen, jak mówi Nuńo. Lecz cóż to znaczy? Pelagiusz. I pan nie zgadniesz? Nuńo. Nie mogę. Pelagiusz. Więc muszę jaśniéj wyłożyć. Sancho (na stronie). O gdybyś się już oddalił! Pelagiusz. Komplement jéj więc dowodzi, Nuńo. O Stwórco!... Pelagiusz. Nie gniewaj się pan! Nuńo (spostrzegając Sancha). O Sancho!... czekałeś tutaj?... Sancho. Tak, chciałbym z wami pomówić. Nuńo. Mów proszę — a ty zaczekaj. (Odchodzą na bok).
Sancho. Rodzice moi, jak wiecie, Pelagiusz. Mój Sancho, tyś nie nowicyusz Sancho. Komplement małżeństwo wróży. Nuńo. A precz ztąd, bydlę! Sancho. Nazwisko Pelagiusz. Jest inny pastuch, którego Nuńo. Tyś jeszcze tutaj, bałwanie!... Pelagiusz. O wieprzach, nie o Elwirze Sancho. Znasz teraz, panie, Pelagiusz. Znasz teraz, panie, Nuńo. Takie zwierzę Sancho. Racz zgodzić się na nasz związek. Pelagiusz. Ot właśnie mam tu prosiaczka... Nuńo. Ten bałwan głowę mi zaćmił. Sancho. Chętnie, Nuńo. Zaszczyca ją to uczucie, Pelagiusz. O! gdybym miał sześć prosiątek I z nich się doczekał dzieci, Nuńo. Pasterzem jesteś Don Tella, Sancho. O nie wątp o méj miłości! Pelagiusz (na stronie). Więc on Elwirę zaślubi! Sancho. Dla tego, kto wdzięk jéj ceni Nuńo. Nie szkodzi powiedziéć panu Sancho. Z przykrością pójdę, lecz skoro Nuńo. Niech Stwórca ci błogosławi Pelagiusz. Jak mogłeś mu pan Elwirę Nuńo. Czyż Sancho nie jest jéj godzien? Pelagiusz. Co prawda, to więcéj ze mnie (Odchodzą Nuńo i Pelagiusz.)
SCENA IV.
Sancho — potém Elwira.
Sancho. Pójdź prędko — pójdź ukochana, Elwira (na stronie). O Boże, jak są w miłości Sancho. Twój ojciec mówi, że dawniéj Elwira. Niestety! słusznie-m widziała Sancho. To żart był, droga Elwiro, Elwira. Nie ciebie-m ja żałowała, Sancho. A ja się głupiec łudziłem... Elwira To żart był, Sancho kochany, Sancho. Więc jestem twym narzeczonym? Elwira. Wszak twierdzisz, że rzecz skończona. Sancho. Twój ojciec radził mi jeszcze, Elwira. Na powrót twój czekać będę. Sancho. Oj gdyby mię téż ci państwo Elwira. O ślubie powiedz — to dosyć. Sancho. Ja-m duszę i życie całe Elwira. Nazawsze, bierz ją kochany. Sancho. O! teraz, gdym pan téj ręki, (Wychodzą.)
SCENA V.
Dziedziniec przed zamkiem Don Tella w Galicyi.
Don Tello w stroju myśliwskim, Celio i Julio.
Tello. A weź-no ten oszczep, Celio. Celio. Wybornie się ubawiłeś. Julio. Bo łowy téż wyśmienite!... Tello. Tak piękne pole, że nawet Celio. Z jakąż rozkoszą Tello. Spraw, Celio, psom ucztę hojną. Celio. Zdeptały one nie żartem Julio. Psy dzielne! Celio. Florisel przecie Tello. Galaor téż nieostatni. Julio. Kot mu się żaden nie wymknie. Celio. Seniora już powrót brata SCENA VI.
Ciż sami — Felicyana.
Tello. Ileż miłości Felicyana. Więc kocham go téż tak bardzo, Tello. W Galicyi górach, siostrzyczko, Felicyana. Pojąwszy żonę, przestaniesz Tello. Zbyt wielkie mam posiadłości, Felicyana. Wszak mógłbyś i w wyższych sferach Tello. Czy może chcesz mi wyrzucać, Felicyana. Przysięgam, że jesteś w błędzie, SCENA VII.
Ciż sami — Sancho i Pelagiusz za bramą.
Pelagiusz (do Sancha). Wejdź, samych widzę, nikt teraz Sancho. Masz słuszność... domowi tylko. Pelagiusz. Zobaczysz, czém cię obdarzą! Sancho. Wypełnię swój obowiązek. (Wchodzą na dziedziniec.)
Szlachetny, czcigodny panie Tello. W istocie... podobasz mi się I chciałbym chętnie dla ciebie Sancho. Za tyle łaski Tello. Chcesz czego? Sancho. O zacny panie!... Tello. Ma rozum Nuńo i radę Celio. Seniorze... Tello. Dasz krów dwadzieścia Sancho. O panie, tak wielka łaska! Pelagiusz. Tak wielka łaska, o panie!... Sancho. I dary takie bogate! Pelagiusz. I takie bogate dary! Sancho. Szlachetność rzadka... Pelagiusz. O rzadka Sancho. Zaszczyt wysoki! Pelagiusz. Wysoki zaszczyt! Sancho. O święta Pelagiusz. Pobożność święta! Tello. Kto jest ten towarzysz, który Pelagiusz. Ten jestem, co jego słowa Sancho. To pasterz Nuńa, seniorze... Pelagiusz. Ot krótko mówiąc, jam jego Tello. Jakto? Pelagiusz. Wieprzaków strzegę. I ja téż Tello. A ty się z kim żenisz? Pelagiusz. Z nikim Felicyana. Zabawny człowiek... Tello. Z humorem! Felicyana. Bądź zdrów, mój Sancho. A Celio Sancho. Mój język wiecznie was państwo Tello. I kiedyż Sancho. Miłość mię nagli, Tello. Już bledną słońca promienie, (Do Celia.)
Karetę niech przygotują. Sancho. Me serce i usta moje (Wychodzi.)
SCENA VIII.
Felicyana. Więc ty się nie chcesz ożenić? Pelagiusz. Ja, pani, byłbym zaślubił Felicyana. Jest więc, jak widzę, rozumna!... Pelagiusz. Toć wszyscy czegoś, senioro Felicyana. Naprzykład? Pelagiusz. Czego (Wychodzi.)
SCENA IX.
Don Tello, Felicyana, Celio, Juliusz.
Felicyana. Zabawił mię ten półgłówek. Celio (do Tella). Gdy odszedł już ów poczciwiec, Felicyana. Tak piękna, mówisz? Celio. Jak anioł! Tello. Namiętność przez twoje usta Celio. Kochałem się w niéj, Tello. Są, przyznam, wieśniaczki, które Felicyana. Przeciwnie, broniąc, się mężnie, (Wychodzi.)
SCENA X.
Pokój w domu Nuńa.
Nuńo, Sancho.
Nuńo. Więc tak cię przyjął Don Tello? Sancho. I tak mi mówił, seniorze. Nuńo. Zaiste taki czyn piękny, Sancho. Jak mówię, kazał mię bydłem Nuńo. Wieki niech żyje! Sancho. Lecz chociaż dar to królewski, Nuńo. Czy z siostrą przybyć obiecał? Sancho. A jakże. Nuńo. Chyba ich niebo Sancho. Szlachetni-to są panowie! Nuńo. O! chciałbym, żeby ten domek, Sancho. To fraszka; gościnność nasza Nuńo. Nie dobrą-ż dałem ci radę? Sancho. W don Tellu spotkałem pana Nuńo. Dwadzieścia krówek, sto owiec, Sancho. Elwiry nie ma, seniorze? Nuńo. Strój ślubny ją zatrzymuje. Sancho. Jéj postać sama wystarcza... Nuńo. Twa miłość nie jest mieszczańska. Sancho. Przy niéj mieć będę, seniorze, Nuńo. Nie może kochać prawdziwie, Sancho. Już państwo jadą, a z niemi SCENA XI.
Ciż sami oraz Don Tello ze służbą. Pelagiusz, Joanna, Leonora i wieśniacy.
Tello. Gdzie moja siostra? Joanna. Odeszła Sancho. Seniorze... Tello. A Sancho? Sancho. Byłbym waryatem Tello. Gdzie teść twój? Nuńo. Tu... zaszczyt, który go spotkał, Tello. Uściskaj mnie. Nuńo. Chciałbym z serca, Tello (do Joanny). Twe imię, piękna pasterko? Pelagiusz. Pelagiusz. Tello. Nie ciebie pytam. Pelagiusz. Myślałem, że mnie. Joanna. Joanna. Tello. Ponętna!... Pelagiusz. O! pan jéj nie znasz! Tello (do Leonory). A twoje imię? Pelagiusz. Pelagiusz. Tello. Nie ciebie pytam. Pelagiusz. Myślałem... Tello. Swe imię powiedz, dziewczyno. Leonora. Ja, panie, Eleonora. Pelagiusz (na stronie). O młode dziewczyny pyta, (Głośno.)
Ja, panie, jestem Pelagiusz. Tello. Czy jesteś czém dla tych dziewczyn? Pelagiusz. Tak panie, jestem świniarkiem. Tello. Czyś mężem, pytam, lub bratem? Nuńo. To bydlę!... Sancho. Nic nie rozumie. Pelagiusz. Bo tak mię matka stworzyła. Sancho. Elwira z matką swą ślubną. SCENA XII.
Ci sami — Felicyana i Elwira.
Felicyana. (do brata). Twéj łaski godni są wszyscy, Tello. Masz słuszność. Piękna dziewczyna! Felicyana. Prześliczna! Elwira. Wstyd budzi trwogę, Nuńo. Siąść raczcie państwo w méj chacie. Tello (na stronie). Piękniejszéj nigdym nie widział, Felicyana. Mój bracie, pozwól niech Sancho Tello. Siadaj. Sancho. Nie, panie. Tello. Siądź, Sancho. Sancho. Ja wobec pana?! Felicyana. Twe miejsce przy narzeczonéj; Tello (na stronie). Czyż mogłem śnić, że na ziemi Pelagiusz. A ja téż gdzie usiąść mogę? Nuńo. W oborze — tam twoja uczta! Tello (na stronie). Na Boga, ogień mię trawi! (Głośno.)
Jak pannie młodéj na imię? Pelagiusz. Pelagiusz... Nuńo. Czy będziesz milczał? Tello. Na honor piękna Elwira! Nuńo. Do tańca... daléj dziewczyny! Tello (na stronie). To piękność zachwycająca! Nuńo. Nim proboszcz przyjdzie, zatańczcie. Joanna. Już proboszcz przyszedł. Tello. Idź powiédz, (Na stronie.)
O! zmysłów Sancho. Dlaczego? Tello. Gdyż bardzo pragnę, Sancho. Ja nic już dzisiaj nie pragnę, Tello. Do jutra ślub ten odłóżmy! Sancho. Ty szczęście moje, seniorze, Tello (na stronie). Stan ducha mego okropny. (Głośno do Felicyany.)
Pragnąłem ślub ten uświetnić, (Don Tello wychodzi z Felicyaną i z orszakiem.)
Nuńo. Twa wola spełni się, panie. (Na stronie.)
O! to już niesprawiedliwe... Elwira (na stronie). Ja na to nic nie mówiłam, Nuńo (do narzeczonych). Zamiarów jego nie zgadnę, (Odchodzi.)
Sancho. Ja-m jeszcze bardziéj zgnębiony, Pelagiusz. Więc dzisiaj ślubu nie będzie? Joanna. Niestety! Pelagiusz. Czemu? Joanna. Pan nie chce, Pelagiusz. Czyż może Tello zabraniać? Joanna. Widocznie, skoro zabronił. (Wychodzi z Pelagiuszem, Leonorą i wieśniakami.)
Sancho. Elwiro moja! Elwira. O Sancho, Sancho. Co myśli zrobić don Tello, Elwira. Któż zgadnie jego zamiary! (Na stronie.)
A jednak zrobić coś pragnie! Sancho. Noc dzisiaj dla mnie okropna! Elwira. Wszak jesteś, Sancho, mym mężem, Sancho. Zostawisz więc drzwi otwarte? Elwira. I owszem. Sancho. Tą obietnicą Elwira. I jabym z tobą umarła. Sancho. Ksiądz proboszcz (cura) nie wszedł do chaty. Elwira. Don Tello wejścia mu wzbronił. Sancho. Jeżeli przyjmiesz mię dzisiaj (Wychodzą.)
SCENA XIII.
Ulica, przy której stoi dom Nuńa.
Don Tello, Celio, służba.
Tello. Czy dobrze zrozumieliście? Celio. Do tego nie trzeba wcale Tello. Więc wejdźcie! starzec z Elwirą Celio. O! wszyscy się już rozeszli, Tello. Miłości krok ten zawdzięczam, Tę piękność dla mnie stworzoną. Celio. Zastukać? Tello. Tak! Celio (zastukawszy). Otwierają! SCENA XIV.
Elwira, Don Tello, Celio i służba w maskach, potém Nuńo.
Elwira. Wejdź, Sancho, mój ukochany! Celio. Elwira? Elwira. Tak! Celio. W samę porę. (Chwyta ją.)
Elwira. To nie on... o nieszczęśliwa! Tello. Już idźcie. Nuńo (wewnątrz). Co to za hałas? Elwira. Mój ojcze! Tello. Zamknąć jéj usta! Nuńo (wchodząc) O córko, widzę cię, słyszę. (Biegnie za niemi.)
SCENA XV.
Noc.
Sancho, Pelagiusz.
Sancho. Zdawało mi się, że słyszę Pelagiusz. Nie mów tak głośno, Sancho. Pamiętaj, żebyś, gdy wejdę, Pelagiusz. Próżna obawa. Sancho. Ja wyjdę, gdy ranna gwiazda Pelagiusz. Przez ten czas powiedz mi, proszę, Sancho. Słuchajmy. Pelagiusz. Ja się założę, Sancho. Więc słucham. SCENA XVI.
Ciż sami. — Nuńo.
Nuńo. Ha! zmysły tracę. Sancho. Kto idzie? Nuńo. Człowiek. Sancho. To Nuńo? Nuńo. To Sancho! Sancho. Ty na ulicy? Nuńo. Nie pytaj... Sancho. Nieszczęście jakie? Nuńo. Nieszczęście jedno z największych. Sancho. Co mówisz? Nuńo. Złoczyńców banda Sancho. O! nie kończ... resztę zgaduję!... Nuńo. Przy blasku księżyca chciałem Sancho. Ich twarze poznać?... I na co?... Chat dziesięć biednych wieśniaków. Nuńo. Nie bluźnij!... Pelagiusz. Przysięgam sobie, Nuńo. Niech rozum wskaże ci, synu, Sancho. Ach ojcze! mogęż ja myśleć?... Nuńo. Pójdziemy jutro do Tella, Sancho. O! temu, znając ją, wierzę. Zda mi się, że widzę twarz jéj Nuńo. Gdzież twoja odwaga, Sancho? Sancho. Wciąż myślę Pelagiusz. Ja kuchnią — umieram z głodu, Nuńo. Ha! wejdź i spocznij do jutra, Sancho. Niestety, ginę z miłości Pelagiusz. O! jakże mi się już jeść chce, (Wychodzą.)
AKT DRUGI.
Sala w zamku Don Tella.
SCENA I.
Don Tello, Elwira.
Elwira. Dlaczego z taką srogością, Tello. Dość tego... swoim uporem Elwira. Wróć mię pan do męża mego, Tello. Nie jest twym mężem! Elwira. Nie, panie! I jako żądza zmysłowa Tello. Dlaczego? Elwira. Dowodów pragniesz? Tello. Jeżeli-ć i dusza twoja Elwira. Żadna rozwaga Tello. Ty mówisz, że niepodobna Elwira. Rzecz prosta. Tello. Powiédz okrutna, Elwira. Lecz on jest tylko zwierzęciem. Tello. Tak działa piękność Elwiry!... Elwira. Ten dowód niesprawiedliwy, Bo jeśli ów bazyliszek Tello. Czy można przypuszczać, żeby SCENA II.
Ciż sami. — Felicyana.
Felicyana. O! wybacz, bracie, jeżeli Tello. Nie mądraś!... Felicyana. Głupia, być może, Tello. I siostra moja tak mówi?! Felicyana. Wieśniaczkę biedną tak dręczyć! (Słychać stukanie.)
Elwira. Miéj litość, pani, nade mną. Felicyana. Jeżeli dziś „nie“ powtarza, Tello. Więc chcesz mię życia pozbawić? Felicyana. O przestań... gniew tobą miota. (Słychać stukanie.)
Elwira nie zna cię wcale, Elwira. O! bodaj łzy me, senioro, (Słychać stukanie.)
Felicyana. Uprzedzić muszę cię jeszcze, Tello. Czy wszyscy drażnić mię chcecie? Elwira. Ol dzięki za jednę chwilę Tello. Na co się skarzysz? (Elwira wychodzi.)
Felicyana. Jest tam kto? SCENA III.
Celio, Don Tello, Felicyana.
Celio (za sceną). Słucham. Felicyana. Zawołać (Do Don Tella.)
Pamiętaj przyjąć ich dobrze, SCENA IV.
Nuńo, Sancho, Don Tello, Felicyana.
Nuńo. Całując próg twego domu, Sancho. Wspaniały panie, przed którym Mówiłem ci o swym ślubie; I z bronią w ręku powrócisz Tello. Twą skargę wziąłem do serca Sancho (na stronie). Zazdrości jad mię ogarnia! Nuńo. Cierpliwym bądź. Sancho. Gardzę śmiercią. Tello. Wymienisz mi tych oszczerców. Sancho (na stronie). To męki! Tello. O! gdybym wiedział SCENA V.
Ciż sami — Elwira.
Elwira. O! wie on, drogi małżonku, Sancho. Elwiro, życie ty moje!... Tello. Więc na to się odważyłaś? Sancho. O! ileż cierpię dla ciebie... Nuńo. O córko, straciwszy ciebie, Tello. Precz mi ztąd, marna hołoto. Sancho. O! pozwól dotknąć jéj ręki, Tello. Hej!... Celio, Julio, pachołcy, Felicyana. Miéj litość, bracie, wszak oni Tello. Jeżeli ślub ich nastąpi, SCENA VI.
Ci sami. — Celio, Julio, służba.
Tello. Niech zginą. Sancho. Śmierć nie jest szczęściem, Elwira. I ja téż nie dbam o życie!... Sancho. Elwiro, skarbie mój drogi, Elwira. Zostanę czystą, chociażbym Tello. Więc jeszcze mi urągacie? Julio. Słucham. Tello. Batami zabić ich. Celio. Zginą!... (Sancho i Nuńo wychodzą wraz ze służbą.) Tello (do Elwiry). Napróżno-byś teraz łzami Felicyana. Czy mnie tu nie widzisz, bracie? Tello. Chcę honor jéj mieć — lub życie! Felicyana. I jak tu dziewczynę biedną (Wychodzą.)
SCENA VII.
Przed zamkiem Don Tella.
Celio, Julio i służba — późniéj Nuńo i Sancho.
Julio (za sceną). O! tak się płaci hultajom Celio (za sceną). Wypędzić ich precz z pałacu. Służba (za sceną). Wypędzić!... (Uciekając wbiegają Sancho i Nuńo.)
Sancho. Zabijcie mnie już!... Nuńo. O strzeż się, ten człowiek podły Sancho. I cóż mię życie obehodzi!... Nuńo. Na wszystko czas jest lekarzem. Sancho. Bóg z niemi!... niech mię zabiją, Nuńo. Żyć musisz, by sprawiedliwość SCENA VIII.
Pelagiusz, Nuńo, Sancho.
Pelagiusz. To oni!... Sancho. Kto tu? Pelagiusz. Pelagiusz! Sancho. Cóż znowu — tu, kiedy Nuńo Nuńo. Czy nie wiesz, że to jest waryat! Pelagiusz. Elwira już się znalazła? Sancho. Co mówisz, mój Pelagiuszu! Pelagiusz. Tak wszyscy mówią już głośno, Sancho. Przekleństwo!... Pelagiusz. I wszyscy twierdzą, Nuńo. Pomyślmy, synu, o radzie. Sancho. Ach, Nuńo... i ja nie wątpię, Nuńo. I owszem, dobrze ci radzę, Natychmiast pośpiesz do króla, Sancho. Nie pragnę więcéj niczego. Nuńo. Znasz mego konia, kasztanka, Sancho. Chcesz tego — jestem posłuszny. (Do Pelagiusza).
Pojedziesz ze mną do króla?... Pelagiusz. Najchętniéj... całując nogi, Sancho. Bądź zdrów, mój ojcze, na drogę Nuńo. Mój synu, rozumny jesteś, Sancho. Zobaczysz, do czego-m zdolny... Nuńo. Bądź zdrów, mój Sancho. Sancho. Elwirę żegnaj... Pelagiusz. Żegnajcie (Wychodzą.)
SCENA IX.
W pałacu Don Tella.
Don Tello i Felicyana.
Tello. Więc nigdy skłonić nie zdołam Felicyana. Daremnie dręczysz ją, Tello, Tello. Jaż takie upokorzenia Felicyana. I o cóż tyle zgryzoty?... Tello. O! Felicyano, Felicyana. Do jutra czekaj cierpliwie. Tello. To nie dziewczyna, Felicyana. W istocie?... Tello. Tak, moja siostro... Felicyana. Pomówię... lecz to napróżno. Tello. Dlaczego?... Felicyana. Bo gdy kobieta Tello. Idź śpiesznie... pozwól się łudzić... (Wychodzą.)
SCENA X.
Sala w pałacu króla w Leonie.
Król Alfons VII, hrabia Don Pedro, Don Henryk. — Orszak.
Król. Tymczasem, gdy ma nastąpić Mój wyjazd... dowiedz się, hrabio, Hrabia. Nikogo nie ma. Henryk. Widziałem Król. I któż to (Henryk wychodzi.)
Hrabia (na stronie). Wspaniała cnota i rzadka: SCENA XI.
Don Henryk, Sancho, Pelagiusz, Król, Hrabia, Orszak.
Henryk. Zostawcie kije. Sancho. Pelagiusz, Pelagiusz. Wprzód prawą nogą iść zacznij[3]. Sancho (do Henryka). A który to król, seniorze? Henryk. W téj chwili dłoń ma na piersiach. Sancho. Nie lękaj się, Pelagiuszu. Pelagiusz. Królowie są jako zima, Sancho. Seniorze... Król. Śmiało mów... Sancho. Władco Król. Kto jesteś i zkąd? Sancho. Daj rękę swą ucałować, Król. Dłoń łzami rosisz. Co ci jest?... Sancho. Me oczy, zazdroszcząc ustom, Król. Bądź dobréj myśli i nie płacz. Sancho. Skrzywdzony płacze jak dziecko. Król (na stronie). Ma rozum... budzi współczucie Sancho. Jestem szlachcicem, Zaślepić — i w nim się nagle Król. Don Pedro!... Hrabia. Słucham. Król. Papieru Hrabia. Jest wszystko. (Król siada i pisze.)
Sancho (na stronie do Pelagiusza). Zadziwia mię i przestrasza; Pelagiusz. Na honor — to dzielny człowiek. Sancho. A mówią, że są okrutni Pelagiusz. O! tak, królowie Sancho. A chodzą jak inni ludzie. Pelagiusz. Inaczéj król na dywanie Téj słynnéj figury imię: Sancho. On „Saul“ mówił, gamoniu. Pelagiusz. Ten, co chciał zabić Badila. Sancho. Dawida — to był zięć jego. Pelagiusz. Ten co to, jak proboszcz mówi, Sancho. Goliata, bydlę. Pelagiusz. Tak mówił Król. Złóż list ten, hrabio. Sancho. Ja-m Sancho, ten który błaga Król. Potężny jest on w Galicyi?... Sancho. Tak, że aż od brzegów Silu, Hrabia. Pieczęcią list opatrzony. Król. Więc połóż adres: Don Tello Sancho. Życie mi wraca!... Król. Gdy list mu wręczysz — on tobie Sancho. Z twéj ręki szlachetnéj nigdy Król. Czyś przybył pieszo? Sancho. Nie, królu, Pelagiusz. Tak szybko, Król. Zuch jesteś, chłopcze. Pelagiusz. Ten jestem, Król. I ty ze skargą przychodzisz?... Pelagiusz. Tak, królu, na tego konia. Król. Chcesz czego? Pelagiusz. Żołądek pusty, Król. Z przedmiotów, które tu widzisz, Pelagiusz. Nie wiedziałbym co z tém zrobić, Król (na stronie do hrabiego). Poczciwiec bardzo zabawny. (Głośno.)
Czém trudnisz się w swojéj ziemi? Pelagiusz. Po górach biegam — stangretem (cochero) Król. To bryki (coches) macie? Pelagiusz. Nie, królu, Król (na stronie). To dziwne, jedna prowincya (Do Pelagiusza, dając mu sakiewkę.)
Masz. Pelagiusz. Cienka. Król. Zabierz — to złoto. Sancho. Bóg z tobą, królu. (Król wychodzi z hrabią, Henrykiem i świtą.)
Pelagiusz. Czy widzisz? Sancho. Pieniądze. Pelagiusz. I spora sumka. Sancho. Elwiro droga!... me szczęście (Wychodzą.)
SCENA XII.
Sala w zamku Don Tella.
Don Tello, Celio.
Celio. Posłuszny twoim rozkazom, Tello. Rzecz dziwna! Celio. Miał udać się do Leonu. Tello. W istocie? Celio. Wraz z Pelagiuszem. Tello. I poco?... Celio. Z skargą do króla. Tello. Ze skargą? Wszak nie jest mężem Celio. Powtarzam tylko, Tello. Zapewne, lecz zkąd nadzieja Celio. Król Alfons, przez Pedra Castro Każdego Galicyanina (Słychać stukanie.)
Tello. Ktoś stuka, Celio, idź zobacz, Celio (powróciwszy). Na Boga, panie, to Sancho, Tello. Zuchwalstwo to niesłychane! Celio. Najkorniéj błagam cię, panie, Tello. Niech wejdzie; powiedz, że czekam. SCENA XIII.
Sancho, Pelagiusz. — Ci sami.
Sancho. Całuję nogi twe, panie. Tello. A gdzie-to bywałeś, Sancho! Sancho. Mnie wiekiem czas ten się zdawał. Tello. I cóżeś powiedział o mnie? Sancho. Żeś panie porwał mi żonę. Tello. Twą żonę? kłamiesz, hultaju! Sancho. Nie, ale chęci znał nasze. Tello. Jeżeli rąk wam nie złączył Sancho. Czy było czy nie — to mniejsza, Tello. Drżę z gniewu. (Czyta.)
„Natychmiast po otrzymaniu tego listu oddasz bezzwłocznie biednemu rolnikowi żonę, którąś mu porwał. Pamiętaj, że o wierności wasalów król wtedy przekonać się może, gdy są od niego zdaleka, i że monarcha zawsze jest blisko, gdy idzie o ukaranie występnych.
„Król.“
Coś ty mi przyniósł? Sancho. List króla do ciebie, panie. Tello. Cierpliwość moja bez granic! Sancho. Tak, panie, Tello. Więc gdyby nie ten list króla, Pelagiusz. O święty Pawle! Tello. Powiesić na murach zamku. Pelagiusz. To nie jest dzień mych imienin[5] Tello. Precz mi ztąd i jednéj chwili Pelagiusz. Król dobrze mówi, bo pocóż Tello. Jeżelim zabrał mu żonę, Pelagiusz. Na Maurach i na chrześcianach, Tello. Ja jestem ten, który jestem... Pelagiusz. O święty Makary! Tello. To téż Pelagiusz. O nie plam-że jéj, seniorze! (Wychodzą z Celio.)
SCENA XIV.
Sancho, Pelagiusz.
Sancho. I cóż ty na to? Pelagiusz. Z Galicyi Sancho. Zmysły tracę! Pelagiusz. Powoli, Sancho, Sancho. Znów do Leonu Pelagiusz. Niech i tak będzie. Sancho. Opowiem, co się tu stało. Pelagiusz. Héj w drogę, Sancho, Sancho. Zkąd o tem wiesz, Pelagiuszu?... Pelagiusz. Bo żądzę swą nasyciwszy, (Wychodzą.)
AKT TRZECI.
Sala w pałacu króla.
SCENA I.
Król, Hrabia, Don Henryk..
Król. Bóg jeden wie, jak ja pragnę Hrabia. I słusznie. Król. Choć ciężko mię obraziła, SCENA II.
Ciż sami. — Sancho, Pelagiusz.
Pelagiusz (na stronie do Sancha). E! możesz chyba iść naprzód. Sancho. Już widzę tego, któremu Pelagiusz. Idź, do nóg padnij mu kornie, Sancho. Monarcho najmiłościwszy, Król. Galicyjski Sancho. To ja, seniorze. Król. Nie trwóż się... Sancho. Z boleścią wielką Król. Mów śmiało — możesz być pewny, Sancho. O królu niezwyciężony! Kornego woli twéj posła!.. Król. List ręką moją pisany... Sancho. By zwiększyć gniew twój Król. Choć w nędznych żyjesz warunkach, Henryk. Hrabia. Słuchamy. Król. Wyjeżdżam dziś do Galicyi; Hrabia. Lecz, królu... Król. Rzecz już skończona!... Hrabia. Pałac dla ludu Król. I cóż ztąd?... Służba niech powie, Henryk. Może-by lepiéj... Król. Dość tego... nie cofnę planu. Hrabia. Racz chociaż wyjazd odłożyć, Król. Wieśniacy... Sancho. Potężny królu... Król. Dotknięty gwałtem Don Tella, Sancho. Ty panie!... a tożby z ujmą Król. Wróć zaraz... dom swego teścia Sancho. Tak żądasz, stanie się, królu. Król (do Pelagiusza). A ty zaś pomnij, że gdyby Masz język trzymać — rozumiész, Pelagiusz. Tak szczelnie zamknę ją, żebym Król. Rzecz prosta, nie chcę, ażebyś Sancho. O panie, to nazbyt łaski Król. Najlepszym sędzią jest król sam. (Wychodzą.)
SCENA III.
Widok zewnętrzny zamku Don Tella.
Nuńo, Celio.
Nuńo. Więc będę ją mógł zobaczyć?... Celio. Tak... Tello, pan mój, pozwolił. Nuńo. Lecz pocóż... wobec nieszczęścia... Celio. Tyś w błędzie... ona się broni Nuńo. Dziewica mogłaż-by honor Celio. Jest czystą... i gdyby chciała Zaślubiłbym ją, jak gdyby Nuńo. Gdzież to jest krata?... Celio. Z téj strony Nuńo. Zdaje mi się, Celio. Więc zbliż się... ja już odchodzę, (Wychodzi.)
SCENA IV.
Elwira ukazuje się w zakratowanem oknie wieży. — Nuńo.
Nuńo. Czyś to ty, córko nieszczęsna?... Elwira. A któżby jak nie ja, ojcze?... Nuńo. Myślałem, że cię nie ujrzę, Elwira. Ach, ojcze, jeśli w méj doli, Nuńo. O córko, temi słowami Elwira. Cóż z Sanchem biednym się dzieje? Nuńo. Powrócił znów do Alfonsa, Elwira. Nadługo dom swój opuścił?... Nuńo. Spodziewam się, że dziś wróci. Elwira. O, żeby go nie zabili! Nuńo. Czy godzą na jego życie? Elwira. Przysięgał, że go zabije. Nuńo. Uniknie Sancho zasadzki. Elwira. O! czemuż nie mogę skoczyć Nuńo. Ach z jakąż-by cię radością, Elwira. Bądź zdrów, mój ojcze, ktoś idzie. Nuńo. Po raz ostatni!... SCENA V.
Don Tello, Nuńo.
Tello. Co to jest?... Do kogo mówisz?... Nuńo. Tym głazom opowiadałem Tello. Daremne wszystkie podstępy, Nuńo. Rozumnie mówisz, seniorze, Będzie z pewnością, Nuńo. I świat pozwala (Wychodzi.)
SCENA VI.
Celio, Don Tello.
Tello. Hej! Celio! Celio. (wchodząc). Słucham. Tello. Natychmiast Celio. Seniorze, pomyśl, co czynisz?... Tello. Kto ślepy — patrzeć nie może. Celio. Gwałt taki jest okrucieństwem. Tello. Nie miała dla mnie litości... Celio. Przeciwnie... uczcić należy Tello. Dość tego... rozkoszy pragnę... A ty chcesz, żebym tak długo Celio. Czy nigdy nie pomyślałeś Tello. Czy złe czy dobre — ja nie dbam. (Wychodzą.)
SCENA VII.
Pokój w domu Nuńa.
Sancho, Pelagiusz, Joanna.
Joanna. Witajcie... Sancho. Nie wiem, co będzie, Pelagiusz. Gdy niebo zechce, Joanno, Joanna. Już znowu nudzić zaczynasz?... Sancho. Gdzie Nuńo? Joanna. Jest u Elwiry. Sancho. Pozwala mówić z nią Tello?... Joanna. Lecz tylko z okienka wieży. Sancho. Więc ona ciągle w więzieniu?... Pelagiusz. To fraszka, ktoś niezadługo Sancho. Milcz, Pelagiuszu. Pelagiusz (na stronie). O palcach dwóch zapomniałem!... Joanna. Powraca Nuńo. SCENA VIII.
Nuńo. — Ci sami.
Sancho. Mój ojcze... Nuńo. I cóż, mój synu?... Sancho. Powracam Nuńo. Szczęśliwszy? czemu? Sancho. Niebawem Pelagiusz. Tak, sędzia... Sancho. Milcz, Pelagiuszu! Pelagiusz (na stronie). O palcach znów zapomniałem. Nuńo. Przybędzie z licznym orszakiem? Sancho. Dwóch ludzi. Nuńo. Nie łudź się, synu, Przekupi władzę, lub nawet Pelagiusz. Co?... wyrżnąć?... zabawny jesteś!... Sancho. Czy bzika masz, Pelagiuszu?... Pelagiusz (na stronie). Znów palce mi wywietrzały!... Sancho. Chciéj teraz, ojcze, komnatę Pelagiusz. Tak ważna, że... Sancho. Milcz, gamoniu. Pelagiusz. O palcach znów zapomniałem. Nuńo. Odpocznij, synu; drżę cały, Sancho. Nie, pójdę raczéj do wieży, SCENA IX.
Nuńo, Pelagiusz, Joanna.
Nuńo. Szczególna miłość. Joanna. Na świecie Nuńo. Pójdź do mnie, Pelagiuszu... Pelagiusz. Mam słówko z kuchnią pomówić. Nuńo. Pójdź tutaj... Pelagiusz. Wrócę za chwilę. Nuńo. Rozumiész?... Pelagiusz. I czegóż chcecie?... Nuńo. Któż to jest ten sędzia śledczy, Pelagiusz. Ten sędzia... (Na stronie.)
Boże dopomóż. (Głośno.)
To człowiek bardzo dostojny. Nuńo. Czy widział kto zwierzę takie? SCENA X.
Ciż sam i Brito.
Brito. Pójdź prędzéj, seniorze Nuńo, Trzy konie mają wspaniałe, (Brito wychodzi wraz z Joanną.)
Nuńo. Na Boga, to oni pewno; Pelagiusz. To lżejsi będą, seniorze, Nuńo. I kto tę bestyę wyuczył Pelagiusz. Wracam ze dworu. SCENA XI.
Ci sami. — Król, Hrabia, Don Henryk, Sancho.
Sancho. Poznałem was już z daleka. Król (na stronie do Sancha). Pamiętaj strzedz tajemnicy. Nuńo. Do nóg się ścielę. Król. Kto jesteś? Sancho. To Nuńo, teść mój, seniorze. Król. Z poznania ciebie rad jestem. Nuńo. Całuję stopy twe, panie. Król. Swą służbę uprzedź, niech o tém, Nuńo. Drzwi zamknę, (Sancho rozmawia z Britem i Joanną — poczém ci oboje wychodzą.)
Lecz panie jestem w obawie, Król. Ta laska[7], którą mi król dał, Nuńo. W osobie twojéj spostrzegam Król. Więc śledztwo rozpocząć trzeba. Nuńo. Odpocznij panie... dość czasu... Król. Ja nigdy nie mam go nadto. (Do Pelagiusza.)
Czyś, chłopcze, zdrowo powrócił? Pelagiusz. Tak, zdrowo, najjaś... Król. Co-m mówił? Pelagiusz. A prawda!... Jak się pan miewa? Król. Wybornie. Pelagiusz (na stronie do Sancha). Jeśli wygramy Sancho. Milcz, bydlę!... Pelagiusz. Więc mam powiedzieć Król. Zawołać prędko tych ludzi! (Pelagiusz biegnie do drzwi i woła.)
SCENA XII.
Brito, Fileno, Joanna, Leonora, Król, Hrabia, Don Henryk, Nuńo, Sancho, Pelagiusz.
Brito. Co każesz, panie? Nuńo. Jeżeli Król. Wystarczy. (Do Brita.)
Jak się nazywasz? Brito. Ja, panie, Brito, pastuszek. Król. Co wiész o Tella napaści?... Brito. W dzień ślubu pachołcy w maskach Król. A ty kto jesteś? Joanna. Joanna, Król. A jak się zowie ten człowiek?... Pelagiusz. To Filen, grajek na kobzie, Co umie nocą śród gajów Król. Opowiedz wszystko, coś widział. Filen. Przyszedłszy grać tu na kobzie, Król. A cóż ty mała?... Pelagiusz. To córka Piotra Cuelo, Król. Dosyć już tego Hrabia. Bez śledztwa mogłeś być pewny, Król (na stronie do Nuńa). Postaraj się w tajemnicy (Król wychodzi w towarzystwie Hrabiego i Don Henryka).
SCENA XIII.
Sancho, Nuńo, Pelagiusz, Joanna, Leonora, Brito, Fileno.
Nuńo (na stronie do Sancha). To dziwne... Sancho. Co?... Nuńo. Nie rozumiem Sancho. Ja nie znam jego zamiarów. Nuńo. I szwadron mu nie da rady, Sancho. Każ naprzód obiad mu podać, Nuńo. Czy razem wszyscy jeść będą? Sancho. Wprzód sędzia a potém oni. Nuńo. Ci dwaj to pewnie: policyant Sancho. Pewnie. Nuńo. Joanno?... Joanna. A co tam? Nuńo. Świeżą bieliznę Pelagiusz. Na słońce klnę się, mój panie, Nuńo. On chyba całkiem zwaryował. (Wychodzi.)
Pelagiusz. Królowie są nieszczęśliwi, (Wychodzi.)
SCENA XIV.
Sala w zamku Don Tella.
Elwira przebiega scenę, uciekając przed Don Tellem. — Felicyana.
Elwira. Litości, Boże wszechmocny, (Odchodzi.)
Tello. Zabiję... Felicyana. O! stój, szalony!... Tello. Ostrożnie, bym nie przekroczył Felicyana. Dla siostry chociaż to uczyń, Tello. Przekleństwo hardéj dziewczynie, (Odchodzi.)
SCENA XV.
Celio, Felicyana.
Celio. Daremna może obawa, Felicyana. Z podejrzeń nic się nie dowiem, Celio. Lękałem się gniewu Nuńa, Felicyana. Należy uprzedzić brata. (Odchodzi.)
Celio. Sumienie SCENA XVI.
Król, Hrabia, Don Henryk i Sancho zatrzymują się przy sztachetach dziedzińca. Celio.
Król. Gdy wejdziem — róbcie, co każę. Celio (na stronie). Co to za ludzie? Król. Wołajcie!... Sancho. Ot właśnie dworzanin Tella. Król. Hej, panie!... Celio. A czego chcecie?... Król. Don Tella widziéć — z Kastylii Celio. Nazwisko?... Król. Ja!... Celio. Tylko ja i nic więcéj? Król. Nic! Celio (na stronie). Krótko i mina groźna, (Głośno.)
Więc idę powiedzieć panu, Henryk. Już poszedł... Hrabia. Lękam się, żeby Król. Sumienie powie mu zaraz, (Celio wraca.)
Celio. Mówiłem wasze nazwisko, Ja — w niebie Bóg — a na ziemi Król. To powiédz, że alkad króla Celio (zmieszany). Wiernie powtórzę. (Wychodzi).
Hrabia. Dworzanin coś spuścił z tonu. Henryk. Alkada tytuł go trwoży. Sancho (do króla). I Nuńo jest już — czy może Król. Owszem, niech będzie SCENA XVII.
Nuńo, Pelagiusz, Joanna i wieśniacy, wszyscy za sztachetami. Król, Hrabia, Henryk i Sancho.
Sancho. Przystąpcie, Nuńo, i patrzcie. Nuńo. Już zamek tego zuchwalca (Do służby.)
Słowa nie pisnąć!... Joanna. Pelagiusz piśnie, bo waryat. Pelagiusz. Ja będę milczał, jak posąg. Nuńo. I z dwoma ludźmi tu przybyć — SCENA XVIII.
Don Tello, Felicyana, służba. — Ci sami.
Felicyana. Co robisz, mój bracie, strzeż się. Tello. (do króla). Czy pan to jesteś Kastylii Król. I cóż w tem jest tak dziwnego? Tello. Twa śmiałość, bo wiesz, kto jestem... Król. I jakaż to jest różnica Tello. Ogromna dla mnie. Król. Jest w pochwie, zkąd prędko wyjdzie Tello. Co w pochwie?! Chyba mię nie znasz Król. Więc króla widzisz, nędzniku! Felicyana. O! święty nasz Dominiku!... Tello. Co? król sam? władca kastylski, Król. Rozbroić go! niech się dowie, Felicyana. Ułagodź gniew swój, o panie! Król. Daremna prośba. Sprowadzić Tello. Elwira nie jest nią jeszcze. Król. Lecz chciała — zresztą jéj ojciec Tello. Godzina kary wybiła, SCENA XIX.
Ciż sami i Elwira z rozpuszczonemi włosami.
Elwira. Zaledwiem śród łkań i jęków Niech stwierdzą opór mój włosy, Król. Boleję, żem przybył późno, Felicyana. Miéj litość, królu, nad bratem. Król. Czyż sama listu mojego Tello. O, gdyby istniała kara Hrabia. Niech pamięć, żeś się wychował Felicyana. Hrabiego don Pedra imię Król. Don Pedro hrabia jest godzien, Hrabia. A litość czyż nie jest cnotą? Król. Prawdziwa litość nie może Nuńo. Drżę cały... Pelagiusz. A to król dumny! Sancho. I tu się kończy komedya
koniec.
|
- ↑ W Hiszpanii jest zwyczaj, że państwo młodzi zamiast drużbów mają rodziców ślubnych.
- ↑ Stolica królestwa tegoż nazwiska, o 50 mil odległa od miejsca, które scena przedstawia.
- ↑ Przesąd w Hiszpanii — żeby się poszczęściło.
- ↑ Gra wyrazów, któréj w języku naszym oddać niepodobna.
- ↑ Aluzya do łańcuszków i wstążek, które się dają w Hiszpanii na wiązanie.
- ↑ Są-to nazwy kart, w których spadilla starsza od malilli. Jest tu oprócz tego gra wyrazów. Malilla, pochodząca od mala, stanowi aluzyą do występku Don Tella, a spadilla, pochodząca od espada przypomina potęgę królewską.
- ↑ Znak godności sędziowskiéj. Laska (vara) miała w górnéj połowie znak krzyża, na którym wykonywano przysięgę sprawiedliwości.