<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Maurycy Kamiński
Tytuł O prostytucji
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1870
Druk J. Psurski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II

Przystępujące do rozpatrzenia prostytucji w epoce dzisiejszej, gdzie dotykalność faktów, związek ich z innemi życiowemi objawami, a nadewszystko żywotność wymagalników społecznych, prawnych i policyjnych, jasnych wymagają określeń, przedewszystkiem zadamy sobie pytanie: kogo właściwie za prostytutkę uważać należy? Opinja publiczna, jeślibyśmy ją tu za normę przyjąć chcieli, nie daje, nam ścisłych i stałych definicji. — Każden rozszerza lub ścieśnia pojęcie nierządu w miarę ogólnych swych poglądów lub chwilowego widzi mi się. Takie określenia nie mogą wystarczać badaczowi i prawodawcy, ani też być wskazówką dla urzędnika, mającego stosować prawo lub rozporządzenie. Przyznajemy, że definicja ścisła i dokładna w téj materji, tak jak we wszystkiem co dotyczy porządku moralnego, przedstawia niepokonane trudności. Tysiączne okoliczności obciążające lub łagodzące doniosłość i znaczenie faktu, prawie nie pozwalają go zamknąć w prawnéj formule. Rzymscy prawnicy usiłowali to uczynić. Podług definicji Ulpiana, nie tylko ta kobieta jest nierządnicą, która oddaje się w domu publicznym, ale i każda któraby w innem miejscu wstydu swego niezachowywała i oddawała się bez wyboru choćby nie biorąc pieniędzy; ta zaś któraby się nawet za pieniądze oddawała nie będzie nierządnicą, gdy w tem utrzymania swego nie szuka. (Ulpian fr. 43 D. lib. XXIII t. 2. de ritu nuptiarum. „Palam quaestum facere dicemus non tantum eam quae in lupanario se prostituit, verum etiam si qua ut assolet in taberna cauponia, vel qua alia pudori suo non parcit § 1. Palam autem sic accipimus, passim, hoc est sine delectu; non si qua adulteris vel stupratoribus se committit, sed quae vicem prostitutae sustinet § 2. Item, quod cum uno et altero pecunia accepta commiscuit, non videtur palam corpore quaestum facere § 3. Octavenus tamen rectissime ait, etiam eam quae sine quaestu palam se prostituerit, debuisse hic connumerari.“) Definicja rzeczywiście rozsądna i oględna: stawia ona pewne zasady zostawiając umiejętnej praktyce wypełnienie tego, czego prawo z góry przewidzieć nie mogło; prawnicy średniowieczni nie chcieli jednak na niej poprzestać i starali się ją udokładnić i uzupełnić. Zobaczymy jak im się powiodło. Niektórych przedewszystkiem uderzała łatwość kobiety, wielość jéj amatorów, tę więc cechę uważali za najgłówniejszą i stanowczo czyn charakteryzującą. Pierwszy Sty Hieronim interpretując § 2 cytowanego ustępu, do uznania prostytucji wymagał udziału wielu (multorum) rozpustników.[1] Wielu powiedział ten doktór kościoła, lecz ilu pytali glossatorzy, których nie zadawalała ta nieścisła rachuba. Następowały najdziwaczniejsze opinje: ten proponował 40, ów 60, inny, rzecz do uwierzenia niepodobna, do uznania prostytutki za taką, wymagał (już chyba żartem) aby miała stosunki z 23 tysiącami mężczyzn.[2] Ta śmieszność kazuistyki wyda nam się mniéj dziwną, gdy sobie przypomniemy, iż było to w czasach kiedy poważnie dysputowano o tem, ilu aniołów pomieścić się może na końcu szpilki. Bądź co bądź szkoła o jakiéj mówimy za główną cechę prostytutki uważała jéj łatwość w oddawaniu się wielu amatorom. Inni prawnicy zwracali szczególniejszą uwagę na przyjmowanie zapłaty i uważali ją za niezbędny warunek, a zarazem i za stanowczy probierz prostytucji. Warunek ten zdawał się być nawet wskazany samą etymologją łacińskiéj nazwy meretrix[3], lecz ta zasada prowadziła do równych, co i poprzednia niekonsekwencji, których rzymski prawnik słusznie uniknąć usiłował. Czyż podobna bowiem przypuścić, aby kobieta, która raz uległa słabości i parta może potrzebą, przyjęła pewną pieniężną pomoc od swego protektora, miała już być piętnowana infamją. Kilku doktorów mniéj konsekwentnych, lecz rozważniejszych zwróciło na to uwagę; wymagali oni do uznania istoty czynu, dwukrotnego przyjęcia zapłaty. Takie były cechy, po których rozróżniać miano prostytutki od innych kobiet i z mocy których prawo i opinja ścieśniać i karać je miały. Zdaniem naszem, komentatorzy, zwracając raz uwagę na wielość amatorów, drugi raz na sprzedajność kobiety i wytwarzając stosownie do swego doktrynerskiego kierunku dwa wzajem się wyłączające systematy, byli w błędzie. Ani wielość, o jakiej mowa ani sprzedajność nie mogą być oddzielone w traktowanej tutaj materji. One się wzajem uzupełniają i dopełniają: połączone razem, stanowią dowód zupełny, który każda z nich, osobno wzięta, początkuje. Jest jeszcze jedna cecha, którą komentatorzy, niejako na drugim postawili planie, lecz którą rzymscy prawnicy i nowsi autorzy za których idziemy zdaniem, za najbardziej charakterystyczną uważają; cechą tą trudną wprawdzie do rozpoznania w konkretnych wypadkach lecz najzupełniej stanowczą, jest bezwyborowość, oddawanie się każdemu kto zażąda; przez nią kobieta staje się kobietą dla wszystkich, innemi słowy publiczną. Prawdziwa prostytutka podług nas jest ta, która się oddaje bez wyboru, bez pociągu (sine delecto), bez żadnej choćby w najgrubszem znaczeniu wziętej miłości. Jak tylko będzie pewien wybór człowieka dla niego samego, choćby motywa tego wyboru były najdziksze, najgrubsze, najdziwaczniejsze, kobieta może być nieskromną, zalotnicą, rozpustnicą, lecz nie będzie prostytutką. Brak wyboru wreszcie wzięty za normę i stanowczą cechę do oznaczenia prostytucji, odpowiada, zdaje się nam, najdokładniej jéj charakterowi i uogólnia zasadę, da się bowiem zastosować do każdej formy prostytucji. W prostytucji patryarchalnej, religijnej, państwowéj i tajemnéj jest on zarówno, podczas gdy wielość i sprzedajność nie w każdej zarówno być mogą. W dzisiejszym stanie rzeczy uporządkowalibyśmy wyżéj wymienione cechy w tej formule: bezwyborowość jest koniecznym warunkiem prostytucji, sprzedajność stanowi drugi rząd dowodu, wielość stwierdza go, lecz nieuzupełnia. Czy jednak te cechy mają być wskazówką dla urzędnika, które indywidua pociągać ma do właściwej kontroli? Odpowiadamy stanowczo: nie. Dzisiaj nie idzie nam o to, kogo ograniczyć w prawach cywilnych, lub komu dać na nogi czerwone trzewiki. Urządzenia policyjne mają cel jasno sformułowany: usunąć zgorszenie i ustrzedz od chorób. Tam więc, gdzie kobieta przez sposób zachowywania się swego jest przyczyną zgorszenia, mianowicie też nieletnich, lub gdzie oddaje się tylu i takim mężczyznom, iż rodzić może presumpcję łatwego rozszerzenia zarazy, tam administracja jest w obowiązku podciągnąć ją pod przepisy ogół prostytutek obowiązujące. Cała zaś wyżéj przytoczona analiza wewnętrznej strony prostytucji ma nie policyjne, lecz przeważnie moralne znaczenie i służyć będzie za wskazówkę przy dalszej djagnozie tej choroby społecznej, któréj leczenie w samym zarodzie należy do moralisty, ekonomisty, prawodawcy.

∗             ∗

Społeczeństwo dzisiejsze, mimo powierzchownego uporządkowania przedstawia wiele nienormalnych stosunków i dalekie jest jeszcze od zadosyćuczynienia wymaganiom wskazanym przez naturę i prawa człowieka. Cywilizacja wraz ze wszystkiemi swemi cennemi darami przyniosła i poronione płody. W najbardziéj podstawowych, w genetycznych stosunkach widzimy pewną nieprawidłowość. Liczba zawieranych małżeństw stopniowo się zmniejsza. Powstają całe klassy nie mogących lub niechcących się żenić i proporcjonalnie do tego objawu wzrasta żądanie na nieprawe związki. Zaofiarowanie, nad którego przyczynami zastanowimy się niżej, zjawia się natychmiast. Tłumy nierządnic roją się po ulicach każdego większego miasta, gnieżdżą się po wszystkich jego zaułkach i świadczą do jakich rozmiarów dochodzi złe, którego korzenie tkwią głęboko we wszystkich wadach społecznego ustroju. Trudno dać statystyczny obraz liczby prostytutek, bowiem tylko pewna ich część jest zapisana i śmiało powiedzieć można, iż jest ich trzy razy więcéj w rzeczywistości, niż na wykazach. Oto cyfry po większéj części z r. 1858, dla braku późniejszych.

Londyn 
 30,015
Wiedeń (1868) 
 20,000
New-York 
 13,000
Paryż 
 6,500
Liverpol 
 2,900
Moskwa 
 2,000
Petersburg (1867) 
 1,823
Glasgow 
 1,475
Marsylja 
 1,229
Madryt 
 1,175
Berlin (1867) 
 1,100
Lyon 
 1,060
Hamburg (1867) 
 874
Bruxella 
 866
Gdańsk (1868) 
 850
Warszawa (1869) 
 825
Wrocław (1868) 
 813
Edymburg 
 800
Manchester 
 710
Lipsk 
 564
Bordau 
 563
Nante 
 498
Strasburg 
 497
Roterdam 
 365
Kopenhaga 
 250
Żadnéj z tych cyfr dowierzać nie można. Podług obliczenia Talbota, w Londynie jest do 90,000 prostytutek, prawie takąż cyfrę podają, niektórzy w Paryżu; w podobnej proporcji są i w innych miastach[4]; — w Warszawie jest ich do 2,000, mimo iż w myśl położonej zasady, pojęcia prostytucji nie rozszerzamy bynajmniéj do kobiet mniéj surowych obyczajów. Tajna prostytucja jest wszędzie, gdyż jak łatwo domyśleć się można, wiele powodów skłania kobietę do ukrywania swego niezaszczytnego rzemiosła.

Patrząc na te kolosalne cyfry, mimowolnie zadajemy sobie pytanie: zkąd one się brać mogą? Jakiemi drogami tak wielka liczba kobiet dochodzi do wyzucia się z uczuć swéj płci właściwych i do wystawienia na targowisko publiczne własnego swego ciała? Przyczyny nie są nowe i środki, t. j. ta cała, jeśli tak rzec można, przejściowa procedura występku, znana także oddawna, jakkolwiek zmienia swą formę względnie do miejsca i czasu. Postaramy się przyjrzeć tym zgubnym czynnikom, między którymi nędza i brak oświaty jako źródło, a stręczycielstwo, jako środek pomocniczy, najważniejsze zajmują miejsce.
Dość jest zwrócić uwagę na płacę roboty kobiecej, aby się przekonać, iż często nie wystarcza ona na zaspokojenie najniezbędniejszych potrzeb. Nie mówiąc już o ludności fabrycznéj nagromadzonej w przemysłowych miastach zachodniej Europy, ludności zależnej w codziennym swym zarobku od niespodziewanych polityczno-ekonomicznych przesileń, — widzimy jak małym jest zarobek po magazynach mód i szwalniach. We Francji wiele szwaczek nie zarabia więcéj jak 75 centimów, robotnice koronek biorą po 30 centimów za 16 godzin dziennej pracy. Weźmy jeszcze w rachubę czas bezrobocia zjawiający się perjodycznie, np. u robotnic kapeluszy słomkowych, a łatwo domyśleć się możemy, iż niechcąc umrzeć z głodu, innego szukać muszą zarobku. To też statystyczne dane wykazują, iż prawie wszystkie kobiety publiczne pochodzą z klassy roboczej. W Lyonie na 3,884 prostytutek, zajmowało się poprzednio szyciem 1,554, robotami fabrycznemi 775, robotami przy fabryce jedwabiu 410, handlem różnego rodzaju 228, obrabianiem pola 161, ex-służących, bufetowych i t. p. było razem 732, reszta zaś, t. j. 54, przypada w powyższym wykazie na aktorki, śpiewaczki, nauczycielki i córki zbankrutowanych rodziców. — W Edymburgu na 1,160 prostytutek, podług ich poprzedniego zajęcia było: robotnic 660, służących 300, wdów i żon porzuconych przez mężów 200.
Godném jest uwagi, że na 3,322 prostytutek paryzkich, które okazały kopje swych metryk w prefekturze policji, znalazło się 34 córek nauczycieli elementarnych, lecz dziwny ten na pozór fakt łatwo się objaśnia nędzną płacą ich ojców niepozwalającą ani mieć podrastających córek pod swém okiem, ani dać im przyzwoitego wychowania, ani zapewnić przyszłości. Francuzcy rozkrzewiciele oświaty ludowej mogą mieć tę smutną pociechę, iż nietylko oni są w tak rozpaczliwem położeniu.
U nas w Warszawie większość nierządnic rekrutuje się ze służących i wyrobnic; z ex-szwaczek mamy stosunkowo bardzo mały procent i dla tego co do tych ostatnich, poczytujemy sobie za obowiązek sprostować, o ile zdołamy, krzywdzącą je publiczną opinję. Wiele mówią o demoralizacji szwaczek warszawskich, — jest w tém cóś prawdy, ale więcéj dowolnej przesady. Rozpatrując bezstronnie warunki życia tej pracowitej klassy, dziwić się raczej należy, iż jest ona jeszcze i tak moralną. Rzadką jest tutaj surowa cnota, lecz jeszcze rzadszą prostytucja. Przy powszechnem ekonomicznem kryzys, szwaczkami jest wiele dziewcząt dość przyzwoicie wychowanych, którym już przez to samo nie spieszy się bardzo wyjść za mąż a prostego robotnika, od którego sfery, odbiegły pojęciami i nawyknieniami; z drugiéj strony, młody człowiek, który podobać się im może, urzędnik, kupiec, student, wykształceńszy rzemieślnik, zamożniejszy przemysłowiec, lub wreszcie jaki farys brukowy, poluje chociaż na skromny posag, lub żenić się wcale nie myśli. Czujnéj opieki nie ma, natura dopomina się o swe prawa, cóż więc dziwnego, że młoda kobieta po dłuższym lub krótszym romansie, oddaje się wybranemu, bardzo często (kładziemy na to nacisk), brzydząc się jakimkolwiek ztąd zyskiem. Mniej skrupulatne prawda, przyjmują dość chętnie honorarja w postaci prezentów, lub spacerowych kosztów, lecz czy możemy się temu tak dalece dziwić obliczywszy ich dzienny zarobek. Przecięciowo szwaczka zarabia dziennie złoty i obiad, lub dwa złote bez obiadu. Mieszkanie i śniadanie, choćby najtańsze kosztuje miesięcznie 3 ruble sr., zostaje się tedy 1 rub. 50 kop. na ubranie, pranie, obuwie, światło, opał i kolację! Kto z moralizatorów przy takim stanie go budżetu nie przyjąłby zaprosin na gorącą herbatę? I kto mówi o demoralizacji? Oto ten sam jegomość, który z niej korzysta, lub co częściej, którému z niej nie udaje się korzystać i te same skromne panie płacące po 15 kop. za haftowanie negliżów, w których niekiedy odbierają wizyty niezbyt platonicznych wielbicieli. Słuchając nieraz zdań nacechowanych niewyrozumiałą surowością, przychodzi na myśl piosnka Wieniarskiego[5]:

Hardo w górę wznoszą czoła nasze piękne panie,
Że cnotliwe, bo dokoła sto ócz patrzy na nie.
Strzedz sieroty nie ma komu, bo biedna, bo biedna,
Bo na świecie, jak i w domu jedna, sama jedna!

Biedna, często samotna, bez opieki, zwalczać musi pokusy z męztwem i wytrwałością godną podziwienia; a jeśli kto zarzuci, że autor Szwaczki Warszawskiej zidealizował swą bohaterkę, odpowiemy cyfrą: na 100 prostytutek mamy tylko 4 ex-szwaczki.
Cyfra tak stosunkowo mała przekonywa nas, że bieda potrafi się jeszcze oprzeć zepsuciu, byleby tylko miała jakiekolwiek poparcie moralne, czy to w żyjącej rodzinie, czy w jéj uczciwem wspomnieniu, czy wreszcie w otoczeniu ludzi dobrej woli. Niestety! nie zawsze to znajduje. Brak oświaty, spodlenie się pewnych klass społecznych, sprawiają nieraz, że sami rodzice sprzedają swe córki rozpuście. Autorzy studjujący prostytucję przytaczają wiele autentycznych przykładów takiego handlu we Francji, w Anglji, Włoszech, a nawet w mniéj proletarjatem obarczonej Rossji. U nas w Warszawie, widzieliśmy także podobne wypadki.
Niekiedy całe rodziny oddają się prostytucji. Parent Duchatel powiada, iż w posiadanych przez siebie wykazach, znalazł 16 razy matkę i córkę, 4 razy ciotkę i siostrzenicę, 22 cioteczne siostry, — prócz tego na 5,183 prostytutek, figurują. 164 razy po dwie siostry, 4 razy po trzy siostry, 3 razy po 4 siostry. W Edymburgu podług Dra Tait, było: 2 matki z 4ma córkami każda, 5 matek z 3 córkami, 10 matek z 2ma, 24 z jedną córką każda. W temże samem mieście zapisano w ciągu jednego roku: jeden raz 6 sióstr, jeden raz 5 sióstr, trzy razy po 4 siostry, 10 razy po 3 siostry, 18 razy po 2 siostry.
Widzimy z tego, jak słabo zabezpiecza kobietę zdemoralizowana rodzina; w każdym razie są to wyjątki i położenie sierot jest jeszcze daleko gorsze. W Lyonie z 3,884 prostytutek, było 3,484 sierot lub z jakichkolwiek przyczyn niemogących żyć z rodzicami. W liczbie tych sierot znajduje się wiele dzieci nieprawego łoża, nieprzyznanych przez rodziców, lub wcale ich nieznających, wychowanek domu podrzutków i t. p. Na 1,183 prostytutek urodzonych w Paryżu, o których policja miała dokładne wiadomości, było 946 prawych, a 237 nieprawych dzieci. Trzeba jeszcze wziąść w rachubę, iż właśnie o nieprawych najtrudniej mieć wiadomość i że zatem w liczbie tych, o których urodzeniu nie miano urzędowych świadectw, stosunek nieprawych musiał być jeszcze większy.
U nas nie mogliśmy zebrać jakichkolwiek cyfr w téj mierze, lecz podczas ogólnego spisu ludności w r. 1864, gdy każdy mieszkaniec obowiązany był zaopatrzyć się w świadectwo urodzenia, mieliśmy sposobność osobiście zauważyć, iż bardzo wiele prostytutek zgłaszało się po swe metryki do kancellarji domu podrzutków (Szpital Dzieciątka Jezus). Prócz tych opuszczonych sierot, spotykaliśmy między prostytutkami pewną liczbę wychowanek i innych zakładów dobroczynnych. To dowodzi, że i po za zakładem potrzeba nad niemi rozciągnąć opiekę i że wreszcie sam kierunek i sposób wychowania, nie był może właściwy. Nie uwłaczam bynajmniej świętemu i wielkiemu wpływowi religji, ale czy w danych okolicznościach, moralność tylko na religji oparta wystarczy? — Dziewczęta w zakładach dobroczynnych mają z rana pacierz z dość długą modlitwą, w południe pacierz lub czytanie rzeczy pobożnych, — wieczór modlitwy i pacierz: prócz tego msze, koronki, różańce i ciągłe nauki na temat prawie wyłącznie religijny. Pominę, iż u niektórych modlitwa formułkowa, regularna, podług dzwonka, wyradza pewne zobojętnienie, a czasem i wstręt, przyznaję że u większości wyrabia się exaltacja religijna, lecz jaki jej wpływ za furtą instytutu? Przy spotkaniu się z dość płytką nawet doktryną, a nasłucha się ich od ludzi, których w pokorze swojej (o pokorze mówiono jej nie mało), uważa za wyższych, których przewagę umysłową dostrzega, — przy spotkaniu się, mówię, z taką doktryną, runie odrazu cały system religijno-moralny wypielęgnowany w murach zakładu; a choć nawyknienie niepozwala jej rzucić form, z któremi wzrosła, choć klęka przed ołtarzem i mówi dawne pacierze, pod nogami jej usunął się już grunt moralny. W chwilach pokus, a zdrowa i ładna dziewczyna ma je w sobie i zewnątrz siebie, nie znajduje już nici przewodnej: „Oni mędrsi odemnie powiadają że P. Bóg się za to nie gniewa, że księża tak sobie tylko wymyślili, a może to i prawda?” Dziewczyna nie słuchała teologji i filozofji, — argumentu argumentem nie odeprze, praktycznych zaś wskazówek na drogę żywota nie dano jej w zakładzie. A zewnątrz niego, tu, na świecie, czy myślicie że jéj kto dopomoże? Gdybym wiedział, że praca moja dostanie się w ręce kobiet, powiedziałbym w tem miejscu: Moje panie i damy wielkiego świata, kwestujecie dla tych sierot po kościołach, urządzacie koncerta i loterje, gracie teatra i pozujecie w żywych obrazach, w których tak pięknie wyglądacie; czy też która pomyślała co one robią po wyjściu z zakładu? Czy macie nad niemi prawdziwą opiekę wtedy nawet, gdy one pracują u was jako służące, szwaczki, garderobiane i t. p. Czy uważacie co do nich mówi wasz synek, braciszek, officjalistą? Czy rozmawiacie z niemi tak, jakby mówiła matka gdyby żyła, bo przecież wy ją macie zastępować? Co się stało z waszej protekcji, ze społecznego kapitału, z pracy nauczycieli? Oto dziewczęta te szyją czepki i haftują spódnice makarelom, a o ściany domu publicznego obijają się melodje śpiewów kościelnych, jakich się w zakładzie dla służby Bożej wyuczyły.
Sieroty i nieletnie są najliczniejszym towarem dostarczanym entreprenerom przez stręczycieli, wiedzących dobrze gdzie szukać swéj zdobyczy.
Stręczycielstwo, o którém obecnie mówić będziemy, jest to przemysł zupełnie zorganizowany, z wielkim zbytem i ustalonemi cenami, z mnóstwem intryg i podstępów, a nawet z gazeciarskiemi ogłoszeniami[6]. Przemysł rozpowszechniony po całym cywilizowanym świecie, proporcyonalny do potrzeb rozpusty danego kraju. Na rynek Londynu i Paryża stręczyciele zwożą prostytutki z całej Europy. Jeżdżą po prowincjach i zwabiają dziewczęta, ofiarując im korzystną robotę i dając duże zadatki. Inni czatują na swą zdobycz w kantorach dyliżansów i na dworcach dróg żelaznych, a pod pozorem przewodniczenia upatrzonym przez siebie prowincjonalistkom w dostarczeniu im roboty i mieszkania, wkradają się w zaufanie, a potém najczęściej podstępem oddają je rozpustnikowi, lub utrzymującym domy publiczne. Ci ostatni płacą we Francji od 10 — 15 franków za sztukę.

Nieletnie i niewinne, najcenniejsze dla stręczycieli, dostają się im najłatwiej kuszone łakociami i drobnemi podarunkami. W Londynie np., gdzie skutkiem zepsutego smaku wyuzdanej rozpusty, najlepiéj popłacają nieletnie, a niewinność płaci się od 500—1,500 franków, stręczyciele starają się sprowadzać ich jak najwięcéj. Połów udaje się im najlepiéj w niedzielę, gdy wiele dzieci klassy uboższej chodzi po mieście, idąc do szkoły niedzielnej. Zwabioną do domu rozpusty dziewczynkę zatrzymują siłą, a niekiedy, gdy jest jeszcze bardzo młodą i naiwną puszczają do domu, zachęciwszy za pomocą ciastek i cukierków do powtarzania wizyt. W Anglji i wielu innych krajach, są jeszcze dwa sposoby wciągnięcia do rozpusty: wróżby i handel gorszącemi rycinami i książkami. Pierwszy sposób prowadzi bezpośrednio do celu. Wróżbici kabalarze, korzystając z przesądu zgłaszających się do nich dziewcząt, każą im oddawać się, dla zapewnienia sobie szczęścia, wskazanemu przez siebie amatorowi, który zwykle ukryty w drugim pokoju, przez mały otwór zrobiony w ścianie, upatruje sobie przedmiot rozpusty przypadający mu do gustu. Książki i ryciny działają pośrednio. Przed utworzeniem się w. Londynie towarzystwą dla ścigania wydawnictw gorszących, przemysł tego rodzaju przybrał nadzwyczajne rozmiary[7]. Zakłady naukowe męzkie i żeńskie były zalane występną, jego produkcją. Dziś jeszcze w Anglji, Francji i Niemczech wychodzi wiele takich wydawnictw, służących nietylko dla przyjemności zepsutych starców, lecz także gorszących młodzież, która przez ich wpływ, przy współdziałaniu jeszcze i innych czynników, tym łatwiej decyduje się sprzedawać lub kupować rozpustę.
Wracając się do właściwego stręczycielstwa, nie będziemy opisywać wszystkich jego podstępnych sposobów wykazanych przez zagranicznych pisarzów w wielu interesujących i zgrozą przejmujących przykładach, dodamy tylko, iż stręczycielstwo ma swych agentów płci obojéj wpośród wszystkich klass społecznych, zarówno w brudnych łachmanach, jak w atłasach i frakach.
W Warszawie stręczeniem do nierządu trudnią się przeważnie, lubo nie wyłącznie, kobiety. Odpowiednio do zakresu działania, można je podzielić na dwie kategorje. Należące do pierwszéj stręczą wprost samym amatorom, inne stręczą zwykle do domów publicznych. Pierwsze są agentkami tajnej i zarazem eleganckiej prostytucji: ich pupilki najczęściej nie figurują w wykazach nierządnic i rekrutują się niekiedy nawet z pomiędzy kobiet przyzwoicie wychowanych. Stręczycielka pierwszorzędna stara się zabierać jaknajwięcéj znajomości z pannami mającemi niezbyt troskliwą opiekę rodzinną, lub nie mającemi jéj wcale; zawiązuje np. rozmowę w publicznym ogrodzie z nauczycielkami, bonami lub innemi młodemi osobami, przyjemną konwersacją zyskuje sobie pewien stopień zaufania, z pomocą którego bada stosunki i wewnętrzny nastrój przyszłej ofiary, zwolna wystawiając niewdzięczność pracy i potrzeby młodego wieku, ukazuje najprzód w oddali, a następnie coraz wyraźniej, środek korzystnego i przyjemnego spożytkowania się. — Proces taki najczęściej nie załatwia się jednego dnia, lecz szanowne przewodniczki są dość cierpliwe, zwłaszcza jeśli miarkują, że te zachody opłacą się należycie. Zyskawszy sobie raz nową klientkę, stręczycielka wzywa ją potém do siebie, ile razy potrzebuje, a to bądź osobiście, bądź przez korrespondencję. Mamy przypadkiem w oryginale parę takich zapraszających listów: odznaczają się one naturalnie ostróżnym lakonizmem. (Co do puszczania towaru w obieg, rozmaite także, niekiedy nawet dość złożone bywają sposoby. I tak, prócz dostarczania na żądanie, zdarza się, iż jaka podupadła wdowa w towarzystwie ładniutkiej kuzynki, chodzi prosić o wsparcie młodych ludzi znanych z dobrego serca, a zarazem z zamożności i gustu. Inną razą jakiś ojciec lub matka, załączając robótkę swéj córki, upraszają listownie o jéj kupno: naturalnie, nabywca robotki może powziąść chęć poznania zręcznej i cieniem osłoniętej robotnicy i t. p.). Stręczycielki drugiéj kategorji, t. j. stręczące do domów publicznych, są to zwykle żydówki roznoszące po domach towary łokciowe lub owoce. Robiąc znajomości ze służącemi, z posługującemi w restauracjach, bawarjach i t. p., dając im nawet na kredyt, do stanowczego zwerbowania wyczekują, zwykle chwili nieporozumienia się służącej z panią i co za tem idzie, zniechęcenia się do służby. Kręcą się one także około kantorów stręczenia służących, wchodząc w stosunki z zostającemi bez służby. Zdaje się, iż nawet niektóre kantory, o jakich mówimy, zanim rozciągnięto nad nimi baczniejszą uwagę policji, miały także podejrzany charakter. Za dostarczenie kobiety do domu nierządu stręczycielka pobiera zwykle od 2—4 rubli.
Można śmiało powiedzieć, iż ¾ nierządnic nie weszłoby nigdy na tę drogę, gdyby nie pośrednictwo stręczycielstwa. — Oddawna pojmowano całą haniebność i zgubną doniosłość tego występku, jak świadczą srogie kary przez wszystkie prawie prawodawstwa na stręczycieli naznaczane, lecz pominąwszy już rozmaite okoliczności przeciwstawiające się ścisłej realizacji prawa, ono samo nie zawsze traktowało przedmiot z należytą gruntownością.
Rozpatrując się w odpowiednich artykułach prawa obowiązującego, zauważyć musimy pewne niekonsekwencje, które koniecznie wytworzyć się musiały przy kazuistycznym kierunku redakcji. I tak: gdy artykuł 716 K. K. G. i P. grozi gospodarzom utrzymującym hotele, restauracje, kawiarnie, traktjernie, garkuchnie, winiarnie, łazienki i inne publiczne zakłady, którzyby w nich świadomie sposobność do nierządu dawali, karę pieniężną od 10—20 rubli, a służącym w tychże zakładach, za podobne przestępstwo, aresztem od 3 tygodni do 3 miesięcy; art. 729 za stręczenie do nierządu (w ogóle), naznacza karę od 5—10 rubli sr. W praktyce widzimy, iż dopuszczający się przestępstwa przewidzianego art. 716, np. służący w hotelach i łazienkach, sprowadzają zwykle do tych zakładów kobiety publiczne i pominąwszy niemoralność i nikczemność tej przysługi, ostatecznie nie wyrządzają społeczeństwu wiele złego, które i bez nich stać się może; gdy tymczasem pod art. 729 mniéjszą zagrożony karą, podciągają się i ci, którzy zupełnie niewinne dziewczęta wprowadzają na drogę występku. Za mało tu więc jest uwzględniona przedmiotowa strona przestępstwa i stopień szkody wyrządzonej bezpośrednio jednostce i pośrednio społeczeństwu. Tę samą wadę widzimy przy porównaniu art. 729 z następnym 730, który zdaje się faworyzować tych „którzyby ze stręczenia do nierząd i rzemiosło sobie czynili,” naznacza im bowiem karę w miastach od 3 do 10, a na wsiach od 1-3 rs., zatém mniéjszą od kary art. 729. Tymczasem widzimy w praktyce, że osoba, która nie z rzemiosła stręczy, działa najczęściej pod wpływem danych okoliczności, ułatwia występną tranzakcję tam, gdzie znajduje zwykle gotowe już materjały, gdzie ma częstokroć obustronne, jasno sformułowane świadome siebie przedsięwzięcia, gdzie znajomość sposobu życia, usposobienia, zachcianek danego indywiduum, upoważniły ją niejako do zrobienia występnej propozycji. Inaczéj rzecz się ma z fachowym stręczycielem: ten wyszukuje ofiary, z systematycznie obmyślanym planem, z całą metodą, jeśli tak rzec można, przystępuje do rzeczy: łechce wyobraźnię, stwarza prawdziwą lub fikcyjną potrzebę, działa całym arsenałem środków nagromadzonych przez doświadczenie, a wydoskonalonych przez ciągłe użycie i częstokroć wprowadza na drogę występku dziewczynę, któréj inaczej ani by się o tem marzyło. I ci to właśnie umiejętni stręczyciele z rzemiosła, stają w obec ustawy karnej w korzystniejszem od innych położeniu, a to tém więcéj, iż wytworzenie tej kategorji musi zarazem skutkować podciągnięcie jéj pod pojęcie przestępstwa ciągłego (delictum continuatum), wiadomo zaś, że w przestępstwach tego rodzaju skazanie wyrokiem, ma być skazaniem za cały szereg przestępnych czynów przed wyrokiem spełnionych i co za tem idzie, iż winnego nie można pociągać do odpowiedzialności za czyny pojedyncze przed wyrokiem spełnione. Innemi słowy, że kto kilka razy stręczy do nierządu będzie mniéj ukarany, (niż ten co raz), byleby był człowiekiem fachowym. — Prawdziwy monopol występku! Wprawdzie wyrażenie artykułu 730: „za pierwszym razem” mogłoby rodzić wątpliwość czy może tu być delictum continuatum, którego główną cechą jest częstotliwość, lecz z drugiéj strony „czynienie sobie rzemiosła” nie może być przecież inaczej nawet dowodzone, jak przez zebranie pewnej liczby faktów, wiadomo bowiem, iż nikt nie otwiera takiego kantoru z oficjalną uroczystością i gazetowemi reklamami. Tak więc robienie sobie rzemiosła ze stręczenia do nierządu jest z samej swéj natury przestępstwem ciągłem, lecz właśnie też dla tego należałoby zań karę (w stosunku do art. 716 i 729), powiększyć nie tylko za drugim, jak to ma miejsce i w kodeksie, lecz i za pierwszym stawieniem winnego przed sąd.
Ustopniowanie tedy kary za przestępstwa cytowanemi artykułami przewidziane, powinno naszem zdaniem iść zupełnie w odwrotnym niż dotąd porządku, t. j. najmniéj karanemi winni być dający sposobność do nierządu, wymienieni w art. 716, czyli jak to się zwykle po hotelach i łazienkach dzieje sprowadzający nierządnice, daléj następować powinna kategorja stręczycieli bez obciążających okoliczności (art. 729), a następnie kategorja stręczycieli z rzemiosła (art. 730), z pozostawieniem naturalnie kar najsurowszych dla stręczycieli mających szczególne obowiązki opieki, t. j. rodziców, mężów, nauczycieli, dozorców i t. p., jak to słusznie ma miejsce i w prawie obowiązującem art. 718, 726, 727, 728. Najwłaściwszem jednak byłoby, aby unikając kazuistycznych szczegółów, zamknąć przepis w jednym artykule, a dając obszerny przedział między minimum, a maximum kary, pozostawić sędziemu możność jéj ustosunkowania odpowiednio do tysiącznych mogących się w praktyce przedstawić łagodzących lub obciążających okoliczności, których prawo nigdy a priori przewidzieć nie może[8].
Lecz i prawodawstwa najlepiéj zredagowane nie będą nigdy dość silne, aby położyć tamę występkowi, którego społeczeństwo żąda, potrzebuje, za który płaci i w obec którego indywiduum będące jego ofiarą stoi moralnie bezbronne, zdemoralizowane, nieoświecone.
Widzieliśmy wyżéj, że w gronie prostytutek nie wielki jest procent kobiet należących mniéj więcéj do zamożnej i wykształconej klassy, nie stanowią one nawet 1%. One nie są zwykle bezpośrednim produktem stręczycielstwa, lecz przyczyny, jakie je popchnęły na drogę zepsucia nie mniéj są godne pogardy. Są to istoty opuszczone przez swych kochanków, skuszone podarunkami włóczącej się za niemi młodzieży, a częściej jeszcze uwiedzione obietnicami i.przysięgami i porzucone wtedy, gdy rzeczywistej potrzebowały pomocy Młodość jest lekkomyślna! lecz jeżeli nie wymagając od ludzi idealnej doskonałości, sam błąd można jeszcze nazwać lekkomyślnością, to rzucenie na łup uliczny ofiary tego błędu, pozostawienie jéj bez opieki, bez poparcia, już chyba innem ochrzcić by należało mianem. A przecież rzeczy te dzieją się codzień: palcami na ulicy pokazać by można tych romansowych bohaterów, których kochanki zniesławione, wyśmiane, porzucone, przeklinając dzień pierwszéj miłości, tarzają się w błocie spodlenia… „Mężczyzno, powiemy tu słowy znakomitetego pisarza,[9] królu stworzenia, utworzony na podobieństwo boskie, jesteś zadowolonym, oto twoje dzieło! To stworzenie przyszło na świat jak twoja siostra, jak twoja matka, jak twoja córka, jak twoja żona; płakało, śmiało się, miało nadzieje, było dzieckiem, było niewinne, było dziewicą; ale ty byłeś tam mój chłopcze, byłeś młodym, nie chciałeś się jeszcze żenić, chciałeś się zabawić, przecież trzeba żeby się młodość wyszumiała: twój ojciec i twoja matka poczciwi zresztą ludzie nauczyli cię moralności, t. j. że nie trzeba kraść, ani zabijać, ani fałszować podpisu przyjaciela, ani oszukiwać w grze, ale zapomnieli ci powiedzieć, że to jest zbrodnią zbezcześcić dziewicę, lub porzucić dziecko. A jednak napisano to w przykazaniach Boga, w imię którego opatrzyli cię sakramentem chrztu i kommunji, oczekując na sakrament małżeństwa i na formułkę „opatrzony świętemi sakramentami,” konieczną w plakacie oznajmującej śmierć twoją pogrążonym w smutku przyjaciołom. Więc ponieważ twój papa i mama opuścili ten szczególik, ty, wolny mężczyzno, wyborco, obrońco własnościj, widząc że nie będziesz za to karany, wziąłeś tę istotę zamkniętą, chciałeś zobaczyć co tam jest wewnątrz, więc wysączyłeś roskosz i przez czas jakiś szukałeś jeszcze wrażeń jakie ci dawała, a gdy ich już zabrakło, odstąpiłeś ją innemu, który ją oddał trzeciemu i tak z ręki do ręki, z przyjemności w przyjemność, z nędzy w nędzę, twoja ukochana znajduje się w domu o zapuszczonych zawsze firankach, w uliczce ciasnej, pod hańbiącym znakiem.” I nie łatwo jéj wyjść z tego zaklętego domu. Zobaczymy jak tysiąc przyczyn wiąże prostytutkę i przykuwa do miejsca, po za którém nikt jéj przyjąć nie chce, każdy nią pogardza, każdy pamięta jéj przeszłość, każdy jéj unika. A kto tu najmniéj winien? Ona sama. „Kobieta nie mogąca na sobie polegać, któréj siła jest w innych, która potrzebuje dla kierowania się w życiu ojca, męża, kochanka, dziecka, księdza, — kobieta dzisiaj więcéj niż kiedykolwiek błądzi na los, pośród tego co my nazywamy cywilizacją i postępem. Mężczyzna ją popycha, przyjemność ją obłąkiwa, praca od niej ucieka, rodzina jéj się wypiera, prostytucja ją woła, a policja ją zabiera. Urodziła się kobietą, stała się maszyną. Miała stanowisko w społeczeństwie, teraz ma kartę; miała nazwisko, teraz ma numer.”
I nie są to żadne deklamacje. Bezstronne studjum prawie ze ścisłością potrafi oznaczyć doniosłość tych wszystkich przyczyn prostytucji o jakich mówiliśmy. Oto wykaz sumiennego badacza przedstawiający w jakim stosunku na 5183 paryzkich prostytutek działały następujące przyczyny:

Bieda i głód 
 1441
Strata rodziców, wygnanie z domu, samotność, 
 1255
Konieczność żywienia starych rodziców 
 37
młodego rodzeństwa 
 29
Wdów i mężatek z dziećmi porzuconych przez mężów 
 23
Przybyłych z prowincji w celu godziwego zarobku 
 280
Przywiezionych i porzuconych przez żołnierzy, oficerów, studentów, komisantów handlów itp. 
 404
Służących zniesławionych przez panów, a potem wygnanych 
 289
Porzuconych utrzymanek 
 1425
 
Razem5183


Przy objaśnieniu przyczyn wlokących prostytutkę do jej haniebnego rzemiosła może nie bez interesu będzie przypatrzeć się w jakim wieku wchodzą one na tę drogę. Niektóre zaczynają bardzo wcześnie. W Anglji, gdzie jak to wspomnieliśmy wyżej, gust do młodych dzieci jest silnie rozwinięty, stosunek tych ostatnich do ogólnej liczby prostytutek jest znaczny. W Londynie istnieje nawet kilka zakładów w których nietrzymają dziewcząt starszych nad lat 14. Z liczby 2196 obserwowanych w tem mieście prostytutek 3 miało mniej niż 15 lat, 414 od 15—20 lat; 872 od 20-25; 525 od 25—30; 273 od 30—40; 88 od 40—50; 19 od 50—60. W jednéj z tablic Parent Duchatela widzimy, iż na 4284 Paryzkich prostytutek miały one przy zapisie lat:


10 lat
11  „ 
12  „ 
13  „ 
14  „ 
15  „ 
16  „ 


2
3
3
6
20
51
111


17 lat
18  „ 
19  „ 
20  „ 
21  „ 
22  „ 
23  „ 


149
279
322
389
303
300
215


24 lat
25  „ 
28  „ 
35  „ 
40  „ 
49  „ 
62  „ 


179
136
101
26
11
12
1


Policja często niechce zapisywać nieletnich, lecz widzi się zmuszoną, gdy te którym odmówiono zapisu, łapane są potém na tajemnym nierządzie: policja nie może wreszcie mieć wielkich skrupułów, gdy zgłaszające się do zapisu, mimo swego młodego wieku, okazują nieraz fachową znajomość całej praktyki ohydnego rzemiosła, ze wszystkiemi jego stosunkami i szczegółami. W skrytości w wielkich miastach żyją z prostytucji dzieci 9, 8 i 7 letnie! Przy życiu zawsze dniem dzisiejszym, przy odurzeniu trunkiem i stępieniu pamięci, niektóre z nich w przyszłości literalnie niepotrafiły by powiedzieć kiedy straciły niewinność. Zdaje się, iż porodziły się nierządnicami.
Wiadomości statystyczne z niektórych miast nie przedstawiają tak strasznego obrazu rzeczy, lecz jeżeli w jakim przedmiocie, to w rozbieranym tutaj, statystyka bardzo jest niedołężną i z samej natury rzeczy nigdy nie będzie doskonałą. W Petersburgu większa połowa nierządnic jest w wieku od 20—26 r., jak jednak wcześnie rozwija się zepsucie w niektórych klassach proletarjatu możemy wnosić że sprawozdanie Specjalnej Komisji, która między włóczęgami i karczemnemi rozpustnicami znajdowała dziewczęta 9—14 lat zarażone jeśli nie przez rzeczywiste spółkowanie, to przez bardzo do prostytucji zbliżone rozpustne żarty z mężczyznami[10].

W Wilnie wiek prostytutek mieszczących się w kontroli roku zeszłego 1869 wypada przecięciowo około 22 lat, a mianowicie na 131 jest:

16 
letnich 
 6
17 
 
 10
18 
 
 23
19 
 
 10
20 
 
 19
21 
 
 4
22 
 
 12
23 
 
 10
24 
 
 9
25 
 
 3
26 
 
 6
27 
 
 3
28 
 
 3
29 
 
 4
30 
 
 4
Starszych nad 30 lat 
 5

W Poznaniu podług wiadomości z roku zeszłego prostytutki są od 14—35 lat. Wiek przecięciowy podobnie jak w Wilnie około 22 lat. W Warszawie o ile w braku urzędowych wiadomości z własnych obliczeń wiedzieć możemy, wiek prostytutki wypada przecięciowo na lat 21, zapisujących się zaś jest najwięcéj w 17 roku.
Co się tyczy uprzedniego wychowania i umysłowego wykształcenia prostytutek, mieliśmy sposobność wspomnieć wyżéj, iż z małemi wyjątkami jest ono bardzo nędzne, W Paryżu na 4470 prostytutek urodzonych w tém mieście 2332 nie umiały się podpisać, 1780 podpisywało się lecz bardzo źle, 110 podpisywały się dobrze, co do pozostałych 248 nie zebrano wiadomości. W Londynie z prostytutek aresztowanych między 1849—1854 r. było: nie umiejących czytać i pisać 2306; umiejących czytać i pisać lecz nędznie 7447, czytających i piszących dobrze 212, z wyższem wykształceniem 39. W Wilnie większość jest niepiśmiennych; jedna z wyższem wykształceniem. W Poznaniu stopień wykształcenia między prostytutkami „zaledwie elementarny,“ W Warszawie mniéj-więcéj połowa nie umie czytać, lecz o ile nam wiadomo jest kilkanaście ze średniem, a kilka nawet z wyższem szkolnem wykształceniem. Historja tych ostatnich wartą by była osobnego studjum.
Pod względęm ekonomicznym prostytutki dzielą się na dwie klassy: t. j. są zarabiające na swoją rękę i exploatowane przez utrzymujących domy publiczne. Pierwszych położenie jest znośniejsze: życie ich bywa trochę pracowitsze i porządniejsze: czasami zdarza się iż robią sobie nawet małe zaoszczędzenia, z pomocą których wracają do porządnego życia. Trzeba jednak dla prostytutki wiele sprzyjających okoliczności, aby mogła być przy swym przemyśle samodzielną. Po tem co się wyżéj powiedziało o nędzy i o intrygach prowadzących kobietę do nierządu, łatwo zrozumieć, że większość zależną jest od entreprynerek. Sama nawet władza sprzyja niekiedy więcéj tej drugiéj formie prostytucji, a to dla ułatwienia sobie kontroli, która rzeczywiście jest tu możebniejszą.
Prócz zwykłych domów publicznych, istnieją jeszcze w większych miastach maisons de passe, lokale oddawane w najem na kilka godzin lub minut komukolwiek z żądających płci obojéj, gdzie przychodzą te, które dla jakichkolwiek przyczyn nie mogą przyjmować u siebie i maisons à parties ou maisons de randez vous (domy schadzek) gdzie wyższego rzędu entreprynerki wydają wieczory i bale, na które się gromadzą doborowe prostytutki należące często zewnątrz tego zebrania do przyzwoitych klass społecznych.
W Warszawie prostytutki dzielą się officjalnie na cztery kategorje: 1-sza, kobiety w domach publicznych, 2-ga, kobiety w domach schadzek v. tolerowanych, 3-ia, kobiety mieszkające oddzielnie, także zwane tolerowanemi i 4-a, kobiety podlegające lekarskiej rewizji dwa razy na miesiąc.
Co do 1-go, domy publiczne dzielą się znowu na cztery rzędy, opłacające wedle tego podziału podatek, na zasadzie § 110 obowiązującej jéj Ustawy i pobierające od swych gości opłatę, któréj stopa wyrobiła się zwyczajowo.
2. Domy schadzek dzielą się na dwa rzędy, lecz od czasu, jeśli się nie mylimy, śmierci przedsiębierczyni znanej pod pseudonimem baronowej P. t. j. od roku 1868 nie ma w Warszawie domu schadzek 1-go rzędu, domy zaś schadzek 2-go rzędu urządzeniem swojem nie odpowiadają nazwie. Powstały one w r. 1865 z rozporządzenia b. Komitetu Czasowego, dla pomieszczenia w nich, celem ułatwienia kontroli, kobiet oddzielnie mieszkających na zasadzie obustronnej zgody z utrzymującą zakład. Wistocie domy te nie różnią się w niczem od publicznych 1-go rzędu, lecz sama nazwa (schadzek v. tolerowanych) zachęciła prostytutki do zapisywania się tutai, gdzie uważają się niby za coś lepszego od publicznych i skutkiem tego liczba tych zakładów zaczęła szybko wzrastać: w pierwszym zaraz roku otworzono ich 19-cie.
3. Kobiety tolerowane oddzielnie zamieszkałe (обиночки) różnią się wybitnie od poprzednich kategoryj tém, iż prowadzą interes na swoją rękę.
4. Kobiety podlegające lekarskiéj rewizji dwa razy na miesiąc rekrutują się zwykle z wypisanych z listy publicznych i tolerowanych, lub ze złapanych na rozpuście przez policję, lecz niechcących się zapisać do kontroli. W rzeczywistości wiele z nich co do sposobu swego życia zupełnie nie różni się od kobiet 3-éj kategorji. Z téj przyczyny jeden z tutejszych lekarzy wykazując wady miejscowéj organizacj. nierządu oświadcza się stanowczo przeciw istnieniu 4-éj kategorji, jako szkodliwéj dla zdrowia publicznego[11].
Co do domów publicznych ze wszystkiemi ich podziałami, wiadomości z kilku lat ostatnich przedstawiają następujące cyfry:

Domów schadzek
Domów publicznych
1-go rzęd. 2-go rzęd. I r. II r. III r. IV r.
  w r. 1863 było 4 4
  „ przybyło 4 1 10  
  „ ubyło
  w przybyło 2 4
  „ ubyło 5 1 4
  na r. 1865 zostało 3 2 17  
  w przybyło 19   1 5 5
  „ ubyło 3 2 2 1 6
  na r. 1866 zostało 16   2 4 16  
  w przybyło 1 13   9
  „ ubyło 8 2 1 8
  na r. 1867 zostało 1 21   3 17  
  w przybyło 3 2
  „ ubyło 2 2 4
  na r. 1867 zostało 1 21   3 17  
  w przybyło 3 2
  „ ubyło 2 2 4
  na r. 1868 zostało 1 22   1 15  
  w przybyło 8 2
  „ ubyło 1 7 7
  na r. 1869 zostało 23   1 10  


Chcąc zapoznać się z wewnętrzną organizacją tych zakładów, zaczniemy od osób grających tu najważniejszą rolę, t. j. utrzymujących. Entreprynerki, gdyż zwykle są to kobiety, ze względu na swe pochodzenie, dałyby się na kilka klass podzielić. Większość ich są to ex-prostytutki, obdarzone przez jakiego amatora, lub zaopatrzone w potrzebny do założenia fundusz przez jakiego spekulanta-wspólnika niefigurującego w urzędzie policyjnym Inne były poprzednio szynkarkami, lub pożyczającemi na fanty, a obok tego zajmowały się pokątnem stręczeniem. Inne nareszcie należały do klass przyzwoitych. W Edynburgu jedna z tych kobiet była wdową po sekretarzu pieczęci, dwie po urzędnikach zarządu skarbowego pobierające emeryturę, a jeden dom publiczny według świadectwa Richelota i Taira, był utrzymywany przez pastora protestanckiego z żoną (!). W Paryżu, jak świadczy Parent Duchatel jest kilka familij, które w ciągu wielu pokoleń utrzymują domy publiczne — obejmują je spadkiem.
Pomimo rożnie i poprzedniego towarzyskiego położenia i stopnia wykształcenia, entreprynerki, pospolicie makarelami zwane, mają ogólne charakterystyczne cechy. Są to kobiety energiczne, samowładne, z prostytutkami obchodzą się. jak z towarem, a bezczelność z jaką traktują wszystkie pomocnicze sposoby wyzyskiwania, przejmuje zgrozą każdego, kto się w te rzeczy choć w części wtajemniczyć potrafił. Mimo tego moralnego spodlenia cieszą się one uprzejmością, a nawet szacunkiem pewnych klas błyszczących, a jednak zdemoralizowanych. Pewnego razu bogaci zwykli goście pierwszorzędnego domu tolerowanego w Edynburgu, należący do najpierwszych rodzin Szkocji, wyprawili na cześć entreprynerki formalną owację i ofiarowali jéj kosztowny upominek w dowod swego uznania „za wzorowy zarząd zakładem i uprzejmość, z którą zadość czyniła żądaniom gości.” Co innego ludzie niższéj klassy, ten prosty lud roboczy, ci znając z własnego doświadczenia cały ciężar exploatacji, nienawidzą makarel i dają im to nieraz uczuć w sposób, jeśli nie legalny, to jednak czyniący mniéj przykrego wrażenia na myślącym spostrzegaczu, niż ów szacunek oddawany im przez utrefioną głupotę.
Przyzwyczajone do szacunku pewnych osób, z któremi mają zetknięcie i do uległości prostytutek, makarele uważają to za należną sobie monetę: przewraca im się zupełnie w głowie i nawet w stosunku do władzy przybierają niekiedy ton zupełnie niezgodny z nikczemnym charakterem swego zatrudnienia. W dziele Parent Duchatel’a[12] czytamy wiele próbek ich próśb do prefektów. Oto kilka: „Dożywszy do lat 82 i będąc matką licznéj rodziny, błagam pana, panie prefekcie o pomoc i opiekę! Pan jesteś ojcem biednych, obrońcą wdów i sierot, podporą cierpiących, ucieczką nieszczęśliwych, pan nie odmówisz zapewne mojéj prośbie. W zgrzybiałym swym wieku, czując zbliżanie się godziny, w któréj oddawszy ducha mego Bogu, będę musiała stanąć przed swym Stwórcą, powinnam pomyśleć o zabezpieczeniu losu mych dzieci.” Pisząca prosi tu o pozwolenie przepisania swego konsensu na imię córki i wnuczki. — Inna pisze: „Chcąc zachować niesplamioną, swą reputację, jaką sobie zaskarbiłam w naszéj dzielnicy, zmuszona jestem dla wypełnienia mych najświętszych obowiązków i długu honoru, otworzyć dom tolerowany.” Wiele z nich mówią w swych prośbach: iż „zawsze cieszyły się szacunkiem dobrych ludzi.” Jedna pisze że: „już 14 lat zdobywa sobie tym sposobem środki dla uczciwéj egzystencji.” Nie mieliśmy sposobności zaobserwować u nas takich dowodów dobrego o sobie rozumienia; jest ono jednak także w wysokim stopniu. Między innemi przypominamy sobie jedną z tutejszych makarel rezonującą w ten mniéj więcéj sposob: „........ ja mam bardzo krótką pamięć: w początkach (swego zawodu) nieraz wielu z gości kłania mi się na ulicy, a ja nie mogę sobie przypomnieć kto to taki i nie odkłaniwam się, ale późniéj myślę sobie, że to trochę niegrzecznie, więc teraz kiwnę tam zawsze głową.”
Musimy dodać, iż wiele entreprynerek jest zamężnych. Mężowie ich najczęściéj nie, mieszkają razem, lecz trzymają w pobliżu szynki lub garkuchnie, albo trudnią się lichwiarstwem, żyją zwykle z nałożnicami, żony zaś w swoją koléj mają kochanków, między którymi można zauważyć ludzi najróżnorodniejszych klass i zajęć.
Powodzenie domu zależy często od gustu i zręczności gospodyni. Idzie przedewszystkiem o to, aby ściągnąć jak największą liczbę mężczyzn. W Anglji rozdają adresa i reklamy o zakładach tego rodzaju. Toż samo robią i w Paryżu. Bywa także w użyciu zapraszanie przechodniów przez służbę, lub co częściéj jeszcze przez same prostytutki, które w tym celu wysyłane bywają przed sień i na ulicę, z zastrzeżeniem jednak, aby nie chodziły zbyt daleko, a to dla przyczyn, o których poniżéj mówić będziemy. Wyglądanie przez okno jest także jednym ze sposobów zwabiania w dzień. Dla charakterystyki podajemy szczegóły tego sposobu jako bardzo często będącego u nas w użyciu. W domach, które mają okna od frontu, a prawie w każdym ma to miejsce, prostytutki mimo zakazu policji pełnią koleją dyżura przy oknie. Przełożona siedzi także dla przepędzenia czasu przy jednem z okien, lecz nieco wgłębi i nie będąc widzianą widzi przechodniów, a w miarę tego jak który z nich zdaje jéj się być stosownym kandydatem, wydaje dyżurnéj prostytutce, rozkaz kalśnięcia, chrząknięcia, kiwnięcia lub uśmiechu. Prostytutka mniéj zepsuta żenuje się niekiedy i wypełnia rozkaz cofnąwszy się wgłąb’, a gdy złapana na tém przestępstwie i srodze monitowana tłomaczy się, iż przechodzień zdawał jéj się za poważny, gospodyni lepiéj od niéj znająca ludzi, objaśnia, że na takich właśnie kiwać trzeba i kończy zwykle: „już ty (tu następuje jaki smaczny epitet), nie mądrzyj, tylko się słuchaj.”
Dochody w domach publicznych są znaczne i ostatecznie bez względu na rodzaj umowy z prostytutką, przechodzą wszystkie w ręce gospodyni. Więcéj nadto, bo chociażby najwięcéj zarabiała, zawsze jest u swéj gospodyni w długach. Ważna to bardzo kwestja, ten bowiem stan rzeczy przykuwa prostytutkę do miejsca i niepozwala jéj porzucić swego zatrudnienia i dla tego dla wy kazania sposobu niegodziwéj exploatacji, wejdziemy tu w szczegóły. Jako przykład, bierzemy rachunki z tak zwanego u nas domu tolerowanego. Prostytutki wchodzą do tego zakładu j na następujących warunkach: za mieszkanie mają oddawać gospodyni połowę swego całego zarobku, czyli, jak zwykle mółgią, połówkę, z drugiéj połowy mają jéj płacić od 20 — 30 kop, dziennie za stół, i za inne dostarczane im artykuły wracać koszta po cenach rzeczywistych. Rachunki mają być utrzymywane porządnie i dla zapobieżenia nadużyciom dwa razy na miesiąc przez właściwego urzędnika kontrolowane. Każda z prostytutek téj kategorii o jakiéj mowa, zyskuje miesięcznie przecięciowo około 70 rs., t. j. około 840 rs. rocznie: życie, i ubranie nie może kosztować więcéj jak 250 rs. mimo to po każdym obrachunku pokazuje się, iż prostytutka nie tylko nic u gospodyni niema, lecz jest jest jéj jeszcze dłużną od 50 — 200 rs. Rezultat taki zdaje się być dziwnym wobec umowy zawieranéj z gospodynią przy wejściu i przy opiece policyjnéj kontroli; lecz rozwiązanie zagadki leży w tém, iż gospodyni radzić sobie potrafi. Pominąwszy, iż i wobec urzędnika oszukuje prostytutkę na każdym dostarczanym jéj szmacie, czego uniknąć prawne niepodobna; — jak tylko dostrzeże że zarobek téj ostatniéj przenosi passiva i że skutkiem tego przyszedłszy do gotówki mogła by nabywać sobie ubranie z pierwszéj ręki, a nadto uzyskać niezależność, natychmiast wszelkiemi sposobami wpływa na nią, albo jak technicznie mówią „naciąga ją” na robienie rozmaitych wydatków: że zaś urzędnik policyjny wydatków naciąganych zaakceptować nie zechce, potrzeba więc obejść czujność władzy i powstają rachunki tak zwane „pod książką,” t. j. z rzeczywistego dochodu prostytutki część tylko pewna zapisuje się do książki, a z reszty robią się wydatki, których już nikt nie kontroluje. Rachunki pod książką, to ekonomiczne i moralne zabójstwo każdéj mieszkanki domu publicznego. Dla lepszego wyjaśnienia rzeczy przedstawiamy modo exempli autentyczny rachunek jednéj z tolerowanych. Wchodząc do zakładu bez należytéj odzieży, jak to się zwykle dzieje, zrobiła na samem wejściu długu za dostarczone jéj ubranie 35 rsr. W pierwszych dwóch tygodniach zyskała tylko 24 rs: z tego połówka wynosiła 12 rsr. z pozostałych zaś 12 opłata za stół, podatki, na lekarza, pranie i t. p. 9 rs. za okrycie letnie używane 5 rs. razem 14 rs. Dług więc powiększył się o 2 rs. i wynosił 37 rs. Do drugiego porachunku prostytutka czy to szczczęściem, czy przez oznajmienie się z miejscowemi stosunkami, wyrobiwszy sobie liczniejszą i zyskowniejszą klientellę, miała przychodu 68 rs. Zdaje się, iż z pomocą téj summy powinna była umorzyć sobie chociaż część poprzedniego długu, tymczasem rzecz się ma inaczéj. Najprzód gospodyni wpisuje jéj do książki tylko 26 rs. a pod książkę 42. Oto oryginalny rachunek obu tych pozycij.

Zapisano do książki Przychodu ...... 26 rs.
Z tego przypadająca gospodyni połowa 13 rs.
Za stół, opłatę podatków, pranie i t. p. 9   „  
Trzewiki z niebieskiemi kokardkami
(rzeczywistéj wartości rs. 2) ....   3   „  
Chustka w kraty (rzeczywista
wartość 3 rsr.) .........  5   „     =   30 rs.

____________________________
zatem dług nowy .... 4
dawny .... 37
____________
Wogóle dług ... 41

Rachunek „pod książką.”
Przychodu ............ 42 rs.
Z tego połówka (zawsze połówka) 21 rs.
Kalosze (wartości 1 rs. 20 kop.) 3   „  
Ciastka z bufetu (wart. 18 kop.) —   60 kop.
Trzy bilety do teatru, t. j. dla siebie,
gospodyni i jéj kuzynki 3   „  
4 chustki do nosa (wart 80 kop.)   1   „     80   „  
6 papierosów z bufetu ......   —   15   „  
Za dorożkę na Pragę gdzie jeździła wraz
z gospodynią i w jej interesie .....   —   75   „  
Za to, że gospodyni tańczyła z nią
kontredansa (!) .......... —   30   „  
Za przegrany zakład, uczyniony o to
czy przyjdzie wieczór p. X. (NB. gospodyni
dobrze wiedziała, iż p. X jest téj nocy
na służbie) ..........    1   „     —  
Kolczyki z czarnéj massy ....    1   „     40 „
Suknia szkocka używana (wart 4 r.) 9   „    razem 42 rs.

____________________
pozostaje ... 0

W ten sposób rachując się ze swą przełożoną, prostytutka mająca w ciągu 6 miesięcy swéj praktyki 460 rs. dochodu, zrobiła w tym czasie długu 147 rs.
Odwiedzający domy publiczne dobrze wiedzą o tych rachunkach i dają naddatki, tak zwane „na szpilki” lub według nowszéj, więcéj szczeréj nomenklatury „na kawę:” gospodyni i ten fundusz stara się wszelkiemi sposobami ściągnąć do siebie. Rządząc w swym zakładzie z despotyzmem i okrucieństwem dochodzącem do barbarzyństwa, jeśli nie podstępem, to gwałtem pod pozorem fikcyjnych pretensij, potrafi wydobyć każdy większy zwłaszcza datek. Szturganie, bicie, odjęcie pokarmu, wszystko to się praktykuje celem wzbudzenia przestrachu i uległości. Prostytutki nienawidzą swych opiekunek, lecz często schlebiają im w widokach korzyści, a raczéj celem wyjednania sobie pewnego sfolgowania i pozyskania dobrego słowa. To dobre słowo dostaje się jednak tylko téj, która najwięcéj przynosi dochodu; gospodyni w dowód szczególnéj łaski, częstuje taką wybrankę fortuny jabłkiem lub piernikiem i czule nazywa swoją „kochaną zarobnisią.” Zapobiegając wyrobieniu się między prostytutkami solidarności mogącéj krzyżować jéj zamiary i uszczuplać wszech władztwo, gospodyni stara się zręcznie rozdmuchiwać między niemi niechęć, zazdrość i ciągłe swary dające jéj rękojmię, iż nic się w zakładzie stać nie może, o czem by nie wiedziała i z czegoby w miarę możności nie odniosła korzyści. Divide et impera! Jeśli która z prostytutek podejrzaną jest o zamiar ucieczki, co się bardzo często zdarza, gospodyni nie wydaje jéj ubrania, aż dopiero wieczorem, gdy ma iść na salę; wychodzącéj na ulicę, celem zwabienia gości, nie pozwala brać kapelusza. Środek ten ma zarówno na celu zapobiedz zbyt odległym przechadzkom i zarobkowi na własną rękę.
Mówiliśmy już, że entreprynerki obchodzą się z nierządnicami jak z towarem. Rzeczywiście, gdzie tylko mogą się spodziewać dobrego zbytu nie zasypiają sprawy. Domyślając się np. która z dziewcząt i w jaki sposób danemu indywiduum podobać się może, słowem lub gestem wskazują jéj sposób przymilenia się lub rodzaj grubéj kokieterji, jakiego ma użyć celem oddziałania na chęć pokupu. Niekiedy wychwalają tą lub ową ze swych kobiet przed niemogącym się zdecydować gościem, przyczem wchodzą w najdrobniejsze anatomiczne szczegóły. Jeżeli, co się często zdarza, numerowy z hotelu, lub inny jaki fachowy stręczyciel, przychodzi do publicznego domu po jedną lub kilka kobiet, z nadmienieniem, iż żądający, najczęściéj jaki prowincjonalny amator, nieżyczy sobie nierządnicy, lecz panny trudniącéj się szyciem, osoby mieszkającéj przy familji, lub też tajemnie udzielającéj się mężatki, gospodyni delegując żądaną ilość swych podwładnych, daje im szczegółową informację jak mają pozować w przybranéj roli. Zabawne tu dzieją się sceny. Prostytutki kładą w kieszeń tasiemki, nici, nożyczki, naparstek, nakłuwają sobie igłą palce, przebierają się w stosowne do swéj roli sukienki, a gospodyni przez ten czas daje im całą lekcję zachowania się i uczy mogącéj się przydać szczegółowéj opowieści o ich fikcyjnych domowych stosunkach. Zaznaczamy nawiasowo, iż ten sposob sprzedawania rzeczy gorszych za lepsze nie mało się przyczynia do zdyskredytowania opinji kobiet klas pracujących.
Jeśli w jednym domu publicznym zabraknie kobiet na miejscową potrzebę, gospodyni zapotrzebowywa ich od swéj handlowéj koleżanki, lub sprowadza czasowo odpowiednią liczbę niezależnych prostytutek. Zdarza się to szczególniéj wtedy, gdy miejscowe zaangażowane zostaną na noc do hotelów lub mieszkań prywatnych, albo gdy naraz kilka, zbiegnie, lub zachoruje.
Entreprenerki zaopatrują się w kobiety nie tylko przez stręczących, lecz biorą je także i z innych domów publicznych: przy téj ostatniéj operacji, dawna gospodyni ceduje nowéj swoją na prostytutce ciążącą wierzytelność, biorąc za to gotówkę z odstąpieniem pewnego procentu, którego stopa jest w stosunku odwrotnym do wielkości przewidywanych z zadłużonéj dziewczyny korzyści. Niekiedy gospodynie mieniają między sobą prostytutki, rządząc się w téj mierze chęcią trafienia do gustu zwykłych swych gości. Nie wszędzie jednakowy towar popłaca. Przy zamianach takich trafiają się dopłaty.
Widzieliśmy jeszcze w historji dawniejszych wieków, iż gdzie tylko objawiła się potrzeba nierządnic, spieszyły one ze swemi usługami. Toż samo dzieje się dzisiaj Na wszelkiego rodzaju wystawy, jarmarki, kongressy, entreprynerki podążają ze swemi kobietami, spotykając się zarazem i z konkurencją nierządnic samodzielnych rozmaitego gatunku i rzędu. Wspominaliśmy o zjeździe prostytutek do Konstancji w r. 1415; toż samo miało miejsce na kongressie Wiedeńskim 1815 r., toż samo podczas powszechnéj wystawy w Londynie w r. 1862 i Paryżu 1867 r., a nawet jak piszą zagraniczne gazety, podobne zbiegowisko pociągnęło w roku zesz. do Rzymu, spodziewając się w tém mieście, z okoliczności Soboru, wielkiego zjazdu cudzoziemców: niektóre z nich miały nawet podrodze wracając z Kairu, gdzie znajdowały się podczas otwarcia Suezkiego kanału. U nas prostytutki z Warszawy wyjeżdżają na jarmark do Łowicza, Łęczny, Skaryszewa i t. p., lecz nie może tu być mowy o żadném porównaniu ze zjazdami prostytutek na sławne europejskie jarmarki naprzykład do Lipska lub Niżnego Nowogrodu[13]. W miastach tych w czasie jarmarków roi się tysiące prostytutek, już to prowadzących interes na własną rękę, już też zwiezionych i exploatowanych przez gospodynie.
Zwracając się do exploatacji, napotykamy ją zarówno w publicznéj, jak i tajnéj prostytucji. Pomijając przykłady cytowane przez zagranicznych autorów, tu w Warszawie można znaleźć np. sklep z cygarami, którego właścicielka pobiera do własnéj ręki opłatę za wdzięki swéj sklepowéj. Przed parą laty, przypominamy sobie na jednéj z ulic w środku miasta położonych, małą restauracyjkę administrowaną przez ex-utrzymującą dom publiczny, która poszedłszy za mąż za kucharza, chciała połączyć naraz rzemiosło męża ze swém własném, t. j. dziewczyny przyjmowane do usługi, najczęściéj jeszcze nie zepsute, za staraniem szanownéj gospodyni przechodziły z kolei na nierządnice. Dziś podobnych zakładów stosunkowo jest nie wiele, odkąd władza baczniejsze na nie zwróciła oko. W ciągu jednego r. 1863 zamknięto 58 kawiarń, bawaryj, restauracyj, sklepów i t. d., a za ułatwienie i stręczenie do nierządu, przedstawiono do ukarania osób 75. W latach następnych ukrócono także wiele podobnych nadużyć. Zakłady tego rodzaju, pominąwszy już względy sanitarne, są tym szkodliwsze, iż w łatwy sposób zwabiają swą przyzwoitą formą wiele dziewcząt poszukujących uczciwéj pracy.
Widzieliśmy przyczyny wytwarzające prostytucję, zauważaliśmy pokrótce jéj główniejsze formy, wypada nam teraz przypatrzeć się bliżéj saméj prostytutce. — Przypatrzeć się, — to łatwo, ale kto zdoła zupełnie dobrze zrozumieć ten zagadkowy wytwór zepsucia, płód wszyskich działających nań wpływów przeszłości i teraźniejszości, kto przeniknie do wnętrza zatraconéj, aby zrobić dokładną analizę jéj ducha? Z nieporządnie formułujących się i często sprzecznych z sobą objawów, z mieszaniny najróżnorodniejszych faktów, trudno zaiste przyjść do stanowczych i jasnych wywodów; a jednak prostytutka ma duszę podlegającą téj ogólnéj prawidłowości, o któréj mówią uczeni psychologowie. Bądź co bądź, prostytutki nie są jeszcze w ogóle tak zepsute, jakby się to sądząc po podłości ich rzemiosła, zdawać mogło. — Prawda, że chęć zysku, za którym gonią, a z którego ostatecznie nigdy nic nie mają, zdaje się pochłaniać w nich wszystkie inne względy, lecz częstokroć i szlachetniejsze odzywają się tam uczucia. Mając pieniądze prostytutka z lekkomyślnością wydaje je na fraszki i łakocie, ale z drugiéj strony, gdybyśmy chcieli wtajemniczyć się w szczegóły, zobaczylibyśmy jak często dzieli się ostatnią dziesiątką z potrzebującym jéj wsparcia żebrakiem, jak sama lub wspólnie z towarzyszkami niesie pomoc, żywność, opał, mieszkającym w sąsiedztwie starcom, chorym, całym rodzinom. Nie potrzebujemy cytować przykładów przytaczanych przez Parent-Duchatel’a, widzieliśmy je na własne oczy. Powie kto może: „łatwo przyszło, łatwo poszło.” Zgoda, lecz czemu tego nie robi np. szuler lub jaki inny żyjący z cudzéj kieszeni spekulant, wszakże i jemu łatwo przyszło.
Mylnie sądzą niektórzy, iż prostytutki znaj luja przyjemność w rozpuście, zdarza się to tylko niekiedy w początkach, lecz późniéj nadużycie popędów płciowych wyrabia nawet zupełny wstręt do spółkowania. Prostytutki oddają się tylko z rzemiosła, a co dziwniejsza, przy tym wstręcie do rozpusty z pierwszym lepszym, mają zawsze pociąg do trwałego związku osnutego na uczuciu. Charakter i stan tych kochanków jest bardzo rozmaity. U nas zauważaliśmy w ich liczbie: kupców, rzemieślników, urzędników cywilnych i wojskowych. W domach najniższego rzędu, w roli téj występują: żołnierze, tragarze, woziwody, czyściciele i t. p. Trudno opisać namiętność prostytutek do swych kochanków. W niższych sferach kochankowie ci są zwykle pijacy, grubijanie, awanturnicy i zwolennicy bijatyk. Zdarza się często, iż odwożą do szpitala nierządnicę zbitą przez swego kochanka; nie przestaje go jednak kochać nie mając w dodatku nic za to w zysku, trzeba bowiem dodać, iż prostytutki, jeśli tylko mogą, nie biorą od swych kochanków żadnego honorarjum, a nawet często wspierają ich swemi funduszami. Cały zysk, jaki od nich mają, jest obrona w chwili gdy jéj potrzebują. Praktykuje się to szczególniéj w domach publicznych niższego rzędu, gdzie gospodynie zawsze z pewnego rodzaju bojaźnią patrzą na barczystych kochanków. Drugim objawem skłonności do życia rodzinnego jest dość częste u prostytutek życzenie zostania matką. Jeśli któréj z nich zdarzy się zajść w ciążę, co zwykle przypisują swym kochankom, inne otaczają ją szczególną troskliwością i pewnego rodzaju szacunkiem[14].
Prostytutki, mimo, iż to się dziwnem wydać może, są dosyć religijne, jakkolwiek wiele z pomiędzy nich nie ma wyobrażenia o kardynalnych zasadach wiary, przecież zwykle szanują jéj formy, np. większa część katoliczek zachowuje posty, do kościoła jednak zwykle nie chodzą, uznając swoją niegodność[15].
Zarzucają prostytutkom. biorą za dowód ostatecznego ich zepsucia ten cynizm w słowach i gestach, jakim się większa część ich odznacza. Nierządnice używają całego słownika najobrzydliwszych wyrazów i frazesów i obrzucają nimi tych, którzy sobie tego życzą, lub którym nie chcą pozwolić sobie bezkarnie dokuczyć: zdaje się że im to nawet sprawia pewien rodzaj zadowolenia, zdaje się, że zgubiona kobieta tam, w duchu, doświadcza wtedy rozkoszy odwetu, przypominając słowa nieznanego nam autora melodji brukowych:

Za wzgardą im płacą bezwstydem i śmiechem,
Bo grzech mój jest wielkim i ciężkim ich grzechem.

Jakże wreszcie możemy wymagać od publicznych wszetecznic skromności, gdy są mężczyźni, do przyzwoitych nawet sfer towarzyskich należący, którzy jeszcze w domu publicznym demoralizują kobiety, lubują się w bezeceństwach i sami wywołują cynizm, który u nierządnic bywa często sztucznym i chorobliwym. Przypominamy sobie prostytutkę, która łatwością miotania nieskończenie rozmaitych plugawych wyrażeń wprawiała w podziw nawet swoje koleżanki. Była to jéj specjalność. Pewnego razu, gdy na żądanie męzkiéj publiki popisywała się ze swą umiejętnością, nagle jakąś tajemną myślą rażona, zatrzymała się w środku frazesu i niechciała go dokończyć, uciekła od natrętów na drugi koniec sali i schyliwszy głowę na piersi przyjaciółki-prostytutki, wyszeptała z cicha: „coby na to powiedziała nieboszczka panna Ł. gdyby słyszała.” Panna Ł. (objaśniamy tutaj), była to zacna i powszechnie szanowana ochmistrzyni zakładu, w którym prostytutka pobierała kiedyś wychowanie. Tak wiec, w téj skalanéj duszy odezwało się jeszcze wspomnienie niewinnéj przeszłości, cień świętéj zamknął jéj usta i pijana gawiedź nie dosłuchała cynicznéj opowieści. Jest rzeczą godną uwagi, iż wpośród przyzwoitego otoczenia, każda prawie prostytutka zachowa się przyzwoicie i to bez żadnego krępowania się, zdaje się nawet, iż swobodniéj wtedy oddycha i odzyskuje lepszą swą połowę. Taż sama, która przed godziną wymawiała najobrzydliwsze wyrazy i za danym przez gospodynię znakiem, naprzykrzała się gościowi o kupno łakoci z bufetu, w prywatnem mieszkaniu uczuwszy się w innéj atmosferze, nie widząc koło siebie twarzy rozpustnych i pijanych, będzie się zachowywać stosownie i o wiele delikatniéj, niżby się ze względu na jéj zaniedbane wychowanie i nizki stopień wykształcenia, pominąwszy już obecne stanowisko, spodziewać można było. — Są tacy, którzy w téj skromności chcą koniecznie widzieć udanie, lecz nam się zdaje, iż naodwrót udanie jest tam, gdzie kobieta publiczna występuje z cynizmem. Nieprzyzwoite wyrazy mogą wreszcie wejść w przyzwyczaj jenie, ale rozmowy na temat scen lubieżnych koniecznie sztuczne być muszą, broniąc naszego zdania pomijamy, iż prostytutka nie miałaby interesu pozować przed człowiekiem, o którym wie iż zna ją dobrze i wie co potrafi, pytamy się tylko, czy może się kochać w sprośnych obrazach ta, która się nimi przesyciła? Może się to zdarzyć jako objaw chorobliwy, lecz kłaść coś podobnego za normę, jest to nie znać natury ludzkiéj. Młoda, zamknięta, nieudzielająca się, lecz już moralnie zepsuta, trawiona żądzą dziewczyna, ma silniéj rozbudzoną imaginację, niż zwykła prostytutka, która zobojętniawszy na stosunki płciowe, nie myśli o tém co mówi i co za tém idzie, nie potrzebuje sobie zadawać przymusu, aby o tém nie mówić[16].
Prostytutki, jeśli im się pozostawi dowolność obrania przedmiotu rozmowy, mówią tylko o rzeczach potocznych i drobnostkach dotyczących teraźniejszości; pytane o przeszłość kłamią uporczywie i tylko ze zbiegu okoliczności można tu dojść do jakiegoś wątku prawdy. Przyczyny téj kłamliwości tłumaczą się łatwo: prostytutce idzie o to aby nie zniesławić swój rodziny, lub nie dać możności dowiedzenia się o swéj hańbie dawnym swym znajomym, a także aby dać korzystniejsze o swéj przeszłości wyobrażenie. Między sobą rozmawiają chętnie o dawnych stosunkach, zachowując jednak i tutaj dyskrecję co do nazwisk osób i miejscowości. Resztę czasu, pozostałego od snu, (sypiają bowiem zwykle w dzień me mając czasu w nocy), spędzają na graniu w karty, lub co częściéj jeszcze, na kładzeniu sobie pasjansów i kabały, albo też pozostają w zupełnéj apatycznéj bezczynności. Większość tych kobiet, mianowicie też w domach publicznych, nic nie robi. Zupełne zniechęcenie się i niemożność wyjścia z zaklętego koła w którem się obracają, wyradza tak powszechne u prostytutek lenistwo, nieochędostwo i niegospodarność. Zbytek stosunków płciowych i nadużycie mocnych trunków skutkują ostatecznie ociężałość i zupełne osłabienie charakteru, jakie zauważyć można szczególniéj u oddających się przez czas dłuższy swemu rzemiosłu; początkowo bowiem prostytutki są zwykle bardzo wrażliwe, ruchliwe, le kkomyślne i niestałe. Ruchliwość ta, jak twierdzą myślący obserwatorzy, jest wypływem instyktu zachowawczego, w skutku którego, tonące w społecznem morzu istoty, chwytają się rade każdéj słomki, każdego zwodniczego cienia: zmieniają ustawicznie miejsce swego pobytu przeprowadzając się z ulicy na ulicę, z domu do domu, przejeżdżając z jednego miasta do drugiego. Kontrole policyjne wykazują ciągłą ruchomość cyfry prostytutek. Bywają lata, w których liczba przybywających i wybywających zdaje się wykazywać, iż cały kontyngens zastąpiony został nowozaciężnemi. Nie znaczy to jednak aby większość ich opuszczała swe zatrudnienie, — bynajmniej; przenoszą się one tylko z jednego miejsca do drugiego, wypisują się i wpisują na nowo, giną z oka policji i po jakimś czasie wracają znowu. Pominąwszy wykazy z miast zagranicznych, w Warszawie według wiadomości jakie mamy z lat ostatnich, znajdujemy bardzo ruchome cyfry:

Było dnia
W ciągu roku
Zostało na
1 Stycznia
przybyło
ubyło
rok następny
1863 publicznych  85 135 —  220
tolerowanych  132 119 78 173
1864 publicznych 220 295 285 230
tolerowanych 173 176 147 202
1865 publicznych 230 724 678 276
tolerowanych 202 326 245 383
1866 publicznych 276 223 264 235
tolerowanych 383 192 176 299
1867 publicznych 235 400 454 181
tolerowanych 299 198 174 323
podlega rew.
(patrz 4 kat.)
—   232 9 223
1868 publicznych 181 134 206 109
tolerowanych 323 264 244 343
podlega rew. 223 289 139 373
razem na rok 1869 pozostało 825[17].


Wypisujące się, o ile mieć można o nich wiadomość, przedstawiają bardzo mało gwarancji powrotu do uczciwego życia. Jakież bowiem dane w téj mierze może przedstawiać cyfra wybyłych np, w Warszawie w roku 1865, gdy z pomiędzy nich wypisano jako zbiegłe 557, z tych zaś, które wyjechały za pasportami, a było ich 129, zapewne także znaczna liczba oddawała się dawnéj praktyce w mnych tylko miejscowościach. W Paryżu na 10,175 prostytutek wypisanych od 1845—1854 r.:

Wyszło za mąż 
 205
Znalazło środki do życia 
 141
Zajęło się pracą 
 1,091
Osądzono na więzienie 
 153
Wyszło do przytułków poprawy 
 89
Otrzymało livre de tolerance 
 91
Zmarło 
 953
Zginęło z pod oka policji 
 7,452


Rozpatrzywszy się w tych cyfrach, łatwo domyśleć się możemy jak wiele musi wracać nazad z każdéj z tych pozycij; jakoż z wyliczonych w powyższym wykazie było zapisanych na nowo w samym Paryżu 4507, nie licząc tych, które zdołały uniknąć kontroli lub też zapisały się w innych miastach.
Niektóre idą na utrzymanie, u nas np. w r. 1863 wyszło ich 35. W Paryżu wielu gałganiarzy i czyścicieli żyje na wiarę z takiemi kobietami. Pewna część idzie na utrzymanie i do arystokratów w których liście figurują u P. Duchatel’a, między innemi 16 bogatych francuzów, 8 anglików, 9 amerykanów, 3 półkowników i „3 osoby zajmujące tak znakomite stanowisko i z tak znanemi imionami, że ich nie można tu wymienić.” Zapewne coś w rodzaju ministrów lub książąt krwi. Wypadki podobne są jednak bardzo rzadkie, równie jak i szczęśliwcze zamąż pójścia; zwykle zaś prostytutki dostają się za żony markerom z hotelów, lub publicznych domów, albo też wyrobnikom. W Paryżu bywa takich wesel od 20 — 25 rocznie. U nas stosunkowo do ogólnéj ludności i liczby prostytutek, jest takich związków daleko więcej: — przypisać to należy stałemu napływowi cudzoziemców, którzy pozbawieni innych stosunków, kontentują się i takim nabytkiem, niepodobna jednak nie zauważyć, iż między amatorami biorącemi żony z publicznych domów, trafiają się dość często ludzie nie grzeszący wprawdzie zbytkiem inteligencji, lecz mający przyzwoite, a niekiedy nawet bardzo przyzwoite stanowisko w świecie. Od r. 1863 do 1868 włącznie poszło za mąż w Warszawie prostytutek 72,

a mianowicie: roku 1863, 64, 65, 66, 67 i 68.
w tymże samym czasie
poszło do służby lub
innego uczciwego
9 5 23 19 7 9
zajęcia: ......
22 25 141 113 40 39

Nie robimy tu żadnych wywodów z wpadającéj w oko różnicy ilości wychodzących zamąż w pewnych mianowicie latach, zwracamy tylko uwagę, że wszystkie te cyfry w porównaniu z ogólną liczbą, zapisanych, a także i wypisywanych corocznie prostytutek są, jak widzimy, bardzo mało znaczące. P. Szaszkow zestawiając wiele cyfr i wykazów ze źródeł zagranicznych, co do powrotnego zapisywania się prostytutek dochodzi do przekonania, iż w rzeczywistości, z bardzo małym wyjątkiem, te tylko prostytutki porzucają swój przemysł na zawsze, które.... umierają. Dla ogromnéj większości prostytucja jest jakiemś zaczarowanem kołem, w którem kobieta, co weń weszła, musi się wciąż obracać. Od czasu do czasu wyrywa się z niego, lecz wraca znowu i pozostaje aż do końca pełnego cierpień żywota.
Cyfry o śmiertelności kobiet publicznych nie przedstawiają żadnéj dokładności, dla tego nie podajemy ich tutaj, to jednak pewna, że prócz ich chorób specjalnych, zdrowie prostytutek bywa rujnowane uprzednią pracą, nędzą, wycieńczeniem, nadmiernem używaniem mocnych trunków. Najczęściéj, o ile nam wiadomo, cierpią na suchoty i nieżyt oskrzeli (katar płuc). Głębokie moralne cierpienia skutkują także, stosunkowo dość częste między prostytutkami, pomieszanie zmysłów. W Paryżu od 1811—1815 r. weszło do domu obłąkanych 105 prostytutek z których ze strachu 3, zbytku rozpusty 3, po połogach 8, z nędzy 11, od leczenia merkuryuszem 3, z pijaństwa 13, z silnych moralnych cierpień 27, z przyczyn niewidomych 37.
Skłonność do samobójstwa objawia się także u prostytutek częściéj, niż u innych kobiet. W Edynburgu, jak świadczy Dr. Tait, corocznie spełnia je 1/12 prostytutek. U nas nie mamy co do tego objawu żadnych cyfr pod ręką, o ile sobie jednak przypominamy, w latach ostatnich dzienniki urzędowe w swéj kronice kryminalnéj podawały kilka przykładów usiłowanego lub spełnionego przez, prostytutki samobójstwa.
Choroba, nędza, rozpacz, śmierć przedwczesna, — oto co czeka te kobiety uliczne, z których wyciągnięto wszystkie sok] życiowe i które potem wyrzucono jak się wyrzuca nieczyste odchody do miejskiego kanału.
I nikt się nie zakłopocze co się tam robi z tą zgnilizną, byle ją tylko o tyle o ile z przed oczu usunięto.








  1. Epist. 128 ad Fabiolum,
  2. Rabutaux l. c.p. 121.
  3. Od mercor prowadzić handel, zakupić, podobnież mereor i mereo.
  4. W Petersburgu, podług urzędowego świadectwa Specjalnéj Kommissji, między r. 1847—1852, samych prostytutek-włóczęg bywało ciągle około 7,000. W Wilnie w r. b. prócz 131 zapisanych, jest jak wiemy z bardzo kompetentnego źródła, od 350—400 tajemnych. W Poznaniu w r. b. 420 jawnych, 200 tajemnych. Cóż powiedziéć o sławnym w całéj Europie Hamburgu, w którym jednak na wykazie figuruje tylko 874.
  5. Ze znanéj komedji p. t. Szwaczka Warszawska.
  6. Patrz „Die offentliche Sittenlosigkeit etc. Berlin 1869”. Jak zapewnia p. Szaszkow, jedno z podobnych ogłoszeń zamieszczone było także w „Петербургских Відомостяхь.“ Kobiety nazwane w niém były „ходкимъ товаромъ.”
  7. Usiłowania Towarzystwa doprowadziły do tego, że zamiast 57 sklepów sprzedających bezwstydne pisma i rysunki istniejących w Londynie w r. 1834, w r. 1857 było ich tylko 20. Stowarzyszenie wytoczyło do 1857 r. 159 processów kryminalnych, które z wyjątkiem 14 przypadków, pociągnęły za sobą kary, a mianowicie w przecięciu karę więzienia na 8¼ mies. Jeden kupiec londyński był dziewięć razy karany za tego rodzaju publikacje, dwóch zaś po 7 razy, co dowodzi jak zyskowną być musi ta bezecna gałęź handlu księgarskiego. (Stanisław Janikowski „O urządzeniach publicznej hygieny w Anglji” opierając się na protokóle posiedzenią Izby Lordów z dnia 13 Lipca 1857 r.).
  8. Idziemy tu zupełnie za zdaniem Prof. Budzińskiego, który w swéj pracy p. t. Myśli do ułożenia nowego prawa karnego (Warszawa 1865 r.), Przeprowadzając powyższą zasadę przez cały projekt nowej kodyfikacji, rzecz o uwiedzeniu i stręczeniu do nierządu, zamknął w dwóch artykułach (82 i 83). Korzystając z głębokiéj nauki Szanownego Professora, nie pojmujemy jednak, dla czego redakcja art. 82 mówiąc tylko o osobach mających obowiązek opieki, zdaje się tém samém ubezkarniać stręczenie do nierządu przez osoby nie mające tego obowiązku.
  9. Aleksander Dumas syn Les Madaileines repenties. Paryż 1869 r., tłómaczenie p. H.… w Przeglądzie Tygodniowym. Rok IV. Nr. 25 i nast.
  10. Архивъ Судебной медицины 1869 r. Марть. Изъ отчета о двйствіяхъ Коммисіи для разбора бродячихъ женщинъ, i t. d. str. 102 i nast.
  11. Архивъ Судебной Медицины 1869 г. № 1, str. 108—112
  12. De la prostitution dans la ville de Paris 3-me edition completée par des documents nouveaux et des notes par Trebuschet et Poirat Duval suivie d’un presis hygienique statistique et administratif etc. Paris 1857.
  13. Korrespondent gazety „Голосъ” opisując w № 226 r. 1869 jarmark w Niżnym Nowogrodzie, mówi między innemi: „..... тѣ, которыя пошикарнѣе разъѣзжаютъ въ коляскахъ около Губернаторскаго дома, гдѣ главный бульваръ: нестоль шикарныя шляются по ярмаркѣ и кишатъ, какъ черви въ буйномъ кунавинѣ. Онѣ всюду тебя преслѣдуютъ, всюду предлагаютъ свои услуги; купальни, бани, трактиры, все это обращается на ярмарочное время въ пріюты разврата. Радушные Нижегородцы не забыли даже и Армянъ съ Персіянами и когда я спросилъ содержателя гостинницы для чего въ его заведеніи толикое множество мальчиковъ, онъ усмѣхнувшись отвѣчалъ, что у него останавливается много Армянъ и Персіянъ.“
  14. Mylném jest zdanie, jakoby prostytutki nie miewały nigdy dzieci. W paryzkich szpitalach położniczych od r. 1821 do 1829 było 217 rodzących prostytutek, t. j. procent 18, 8. W Strasburgu niezależnych prostytutek rodzących dzieci, wypada 33%, w publicznych domach 22%. W Bruxelli 2,5%. W Warszawie od r. 1863 — 1868 włącznie, było prostytutek brzemiennych 36.
  15. Dr Rolle świadczy, iż w Kamieńcu Podolskim chodzą do kościoła regularnie, a nawet niektóre, z pobudek religijnych nie udzielają się w Niedzielę, lub podczas nabożeństwa. — W Warszawie jest to rzadsze, lecz zdarza się także. W każdym razie może tu być mowa tylko o niezależnych od gospodyń, które zwykle nie mają żadnych skrupułów.
  16. Do przymiotów wykazujących dodatnią stronę charakteru prostytutek, zalicza jeszcze p. Szaszkow i to, iż nigdy nie szpiegują i nie donoszą: „это тоже одно не изъ послѣднихъ нравствсиныхъ достоинствъ во многихъ современныхъ государствахъ,“ dodaje tenże autor.
  17. Musimy nadmienić, iż blisko połowę ogólnéj cyfry nierządnic, stanowią u nas żydówki. Nie komentując tego zjawiska, zaznaczam go tylko celem zwrócenia nań uwagi znających bliżéj życiowe stosunki miejscowéj izraelskiéj ludności i pracujących nad podniesieniem materjalnéj i moralnéj doli wśród uboższych klass tego wyznania.
    Podobny stosunek mamy w Wilnie, gdzie na 131 nierządnic obiętych kontrolą r. z. podług pochodzenia było: mieszczanek chrześcijanek tuziemnego pochodzenia 52, z wielko-ruskich gubernij 3, mieszczanek żydówek 51, pruskich poddanych 10, włościauek 6, szlachcianek 5, córek urzędników 3, jednodworka 1.
    W Poznaniu w ogólnéj liczbie nierządnic, przypada na narodowość polską chrześcijańską 5/8, żydowską 1/8, niemiecką 2/8.
    (Wiadomości, tak tutaj jak i powyżéj przytaczane, dotyczące Wilna i Poznania, otrzymałem od wtajemniczonych w tę kwestję tamecznych pp. lekarzy, którym serdecznie dziękuję za korrespondencje jakiemi mnie zaszczycić raczyli).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Maurycy Kamiński.