Zapiski z fauny tatrzańskiéj (1867)

>>> Dane tekstu >>>
Autor Maksymilian Nowicki
Tytuł Zapiski z fauny tatrzańskiéj
Pochodzenie Sprawozdanie Komisyi Fizyograficznéj, 1867, T. 1
Data wyd. 1867
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Zapiski z fauny tatrzańskiéj.
Przez Dra M. Nowickiego.

W zachodniéj części kraju należałoby przedewszystkiém zbadać wspaniałe i obecnie coraz głośniejsze Tatry[1], które już od dawna z bliska i z dala zwabiały ludzi myślących, zwiedzających je jużto w celach naukowych, już téż dla saméj tylko przyjemności.
Jak Tatry czarodziejski wywierają wpływ na miłośnika przyrody dzikiéj i olbrzymiéj, a przecież pełnéj wdzięku i uroku im tylko właściwego, jak one nastręczały bogaty przedmiot zajęcia poetom i malarzom, tak téż wielce zaciekawiają przyrodnika osobliwemi płodami swemi, a niemniéj geografa, historyka i etnografa, jak bowiem obecnie rozmaite do nich przypierają plemiona, różniące się pochodzeniem, językiem, pojęciami religijnemi i obyczajami, tak już w zamierzchłych wiekach zamieszkiwały podnóża tych gór ludy, których pochodzenie dotąd nie jest dostatecznie wyjaśnione, a w późniejszych pobliskie okolice były wciągane w wir wypadków, co wstrząsały Europą. Dosyć wspomnieć przybycie Madziarów, napady Hunów, wojny husyckie, rozmaite rokowania między koronami polską a węgierską w wiekach piętnastym i szesnastym, że pominę wstrząśnienia całych Węgier za Tökölego lub Rakocych i inne. Na to wszystko patrzały Tatry nieraz dosyć z bliska. A co do ludu, jakaż to różnica miedzy naszym Podhalaninem a Liptakiem, chociaż oba Słowianie, albo między nimi a Niemcem spiskim, albo gdybyśmy porównując usposobienie i obyczaje ludów górskich, obok naszego Podhalanina postawili Hucuła lub Bojka. Poznawać więc Tatry z tém, co je najbliżéj otacza, i obracać to na pożytek nauki, powinno być rzeczą honoru dla wszystkich mogących w tym względzie dorzucić ziarnko do miarki.
W kierunku przyrodniczym, zwłaszcza geognostycznym i botanicznym, dokonano w Tatrach już dosyć. Najmniéj zwolenników miała dotąd fauna tatrzańska, i to właśnie powinnnoby nas pobudzić do tém żywszego zajmowania się nią i pisania o niéj, przytém do zakładania zbiorów i starannego ich przechowywania, aby na téj podstawie módz wydać kiedyś walne dzieło faunistyczne. Tatry stanowiące granicę dwu sąsiednich krajów, należą wprawdzie w części do Węgier, w części do Galicyi, tworzą jednak dla siebie całość przyrodniczą tak odrębną, iż ograniczenie się w badaniach do stoków polskich czyli północnych nie byłoby rzeczą właściwą. Zwierzęta tatrzańskie[2] nie znają granicy politycznéj, owszem są one wspólne części polskiéj i węgierskiéj; a jeśliby które z nich tu lub tam czasowo wytępiono, lub jeśliby niektóre z nich okazały się wyłącznie właściwemi stronie węgierskiéj jako południowéj, o czém świadczy względem niektórych ptaków czcigodny nasz badacz hr. Wodzicki w swéj Wycieczce ornitologicznéj, to piszący faunę galicyjską może je opuścić. Zupełna fauna tatrzańska przyda się do ogólnego dzieła o Tatrach, którego wydanie stanie się możebném, gdy wszystkie działy tego przedmiotu będą dostatecznie opracowane.
Ja dotąd trzy razy byłem w Tatrach, ale tylko w miesiącach letnich od końca lipca do września, a raz w czerwcu, i obszedłem je w znacznéj części od Rohaczów aż do Łomnicy[3], mniéj podhale i regle, głównie zaś hale i turnie[4], do których nie bez przyczyny przywięzywałem najśmielsze dla moich wycieczek nadzieje.
Po raz pierwszy zwiedziłem te urocze góry w r. 1864 i bawiłem tam przeszło ośm tygodni, lecz natrafiłem niestety na porę dżdżystą, zimną i niepomyślną dla wycieczek, jak nieraz przed laty na wycieczkach w Beskid wschodni od Samborskiego i Sanockiego aż do Czarnohory[5]. Z końcem lipca pomienionego roku odbywszy kilka wycieczek w Tatry, zwiedziłem malownicze Pieniny w towarzystwie Dra Rehmana, a raz byłem z nim także na górze Bryjarce[6] za przepysznym motylem Apollo, zkąd go wspomina czcigodny Dr Żebrawski[7]. Kilkodniowéj téj wycieczce sprzyjała piękna pogoda i zrobiło się wtedy stosunkowo niemało spostrzeżeń. Miesiące sierpień i wrzesień, u Podhalan zwane Bartłomiejskim i Michalskim, przepędziłem w Tatrach, zwiedziwszy z Zakopanego przeważnie ich część zachodnią. Byłem w Kościeliskach i na Pysznéj, w dolinie Chochołowskiéj, na Bobrowcu, Wołowcu i Rohaczach, na Koszystéj, Żółtéj Turni, w dolinie Pańszczycy, na Wołoszynie, gdzie pod szczytem na śniegu poraz pierwszy widziałem w wielkiéj ilości mszycę, Dryobius riparius Voll., na Krzyżném, zkąd piękny widok na Tatry[8], na Goryczkowéj i Krywaniu, na Zawracie, w dolinie Pięciu Stawów, przy Morskiém Oku i wielu innych stawach halskich, na Kopie Królowéj, na Magórze i w jéj jaskini zawierającéj kości niedźwiedzia kopalnego (Ursus spelaeus), na Giewoncie, sterczącym gdyby strażnica nad Zakopaném, na Gubałówce itd., lecz rzadko która wycieczka powiodła się według życzenia z powodu prawie ciągłéj słoty.
Zanim się gdzie wybrałem, przewodnik mój Wala zwykł był badać szczyt Babiéj Góry, uważany przez Zakopian za nieomylny barometr. Gdy szczyt ten mglił (dymił), chociaż Tatry były czyste, wróżył Wala niepogodę, pogodę zaś, gdy nie był osłonięty czepcem mglistym, lubo Tatry były zamglone. Nie ziszczały się jednakowoż po największéj części przepowiednie Wali, aż wreszcie tém zrażony złożył winę na rok pod względem objawów meteorologicznych tak anormalny, iż nawet Babia Góra bałamuci i zawodzi. Odkrywszy d. 25 lipca pod szczytem Wołowca od strony Rohaczów nową muchę, Leptis Janotae, i nowego motylka, Penthina Żebrawskii, pragnąłem po powrocie z Pienin zebrać więcéj okazów tych owadów, i wybrałem się w początku sierpnia po raz drugi na Wołowiec. Dzień był pogodny i niebo czyste; zanim jednak zdążyłem do namienionego miejsca na Wołowcu, radził mój przewodnik do odwrotu, wskazując na Babią Górę, że poczęła dymić i że niebawem będziem mieli burzę w Tatrach. Bliski celu wycieczki i zadowolony połowem ciekawych halskich zwierzątek, ani myślałem wracać, owszem śpieszyłem daléj ku szczytowi; lecz niedługo szedłem, bo tym razem Babia Góra nie zadała kłamu przepowiedni mego przewodnika, który rad był z tego, lubo zmókł do nitki, zanim doszliśmy do sałasza Chochołowskiego. Inne znaczenie ma tatrzański Giewont. Potężna szczerba w jego grzbiecie, rozciągającym się prawie w prostéj linii od wschodu na zachód, jest dla Zakopian zegarem słonecznym, gdy bowiem słońce tak się wzniesie, iż zaświeci przez tę szczerbę ku Zakopanemu, wtenczas jest południe. Dzieje się to przez cały rok, gdyż szczyty położone za Giewontem, a więc od południa, aczkolwiek wyższe od niego, nawet na najkrótszym dniu i przy najniższym stanie słońca na niebie[9], kiedy do dolin przypierających od północy do grzbietu Tatr prawie przez trzy miesiące (grudzień, styczeń, luty) słońce nie zajrzy, nie zasłaniają go, a zatém nie przeszkadzają oświetleniu pomienionéj szczerby w samo południe.
Jak wycieczki na powyżéj wymienione miejsca po większéj części nie powiodły się, nie udała mi się podobnież zamierzona wycieczka na Łomnicę ku końcowi sierpnia. Doszedłem za pogody od Czarnego Stawu i Morskiego Oka do Jaworzyny spiskiéj i jeszcze tego samego dnia (20 sierpnia) byłem na Muraniu i Hawraniu. Ku wieczorowi jednak, gdym jeszcze był w halach, zachmurzyło się i pozimniało, zaczęło kurzyć krupami i śniegiem, niżéj zaś lało, i zjechawszy na (ciupadze) siekierce przewodnika zboczem Murania aż w krainę regli, gdyż dla trzęsących się kolan już iść nie mogłem, dowlókłem się z wielką biedą, przebrnąwszy wezbraną Jaworową, do Jaworzyny, gdzie zanocowałem. Rano miałem iść daléj do Szmeksu; wszakże gdy turnie i hale bielały całe śniegiem, jak wśród zimy, wróciłem do Zakopanego, idąc popod Wołoszyn przez polanę Waxmundzką, Pańszczycę, koło stawków Toporowych i Jaszczurówki, tak nazwanéj od jaszczurów (Salamandra maculosa), licznie tam się znajdujących. Widok Tatr śniegiem okrytych jest odmienny od tego, jak się przedstawiają, gdy mglą (dymią), lub gdy białawe mgły obsiędą je w czasie skwarnego południa, a obłoki unoszą się nad niemi, lub téż gdy płoną (zażgną się, gdy zorze świeci, jak mówią Zakopianie). To płonienie czyli zażgnienie gór[10], uważane najwięcéj przed i po św. Michale, rzadziéj w innéj porze, zawsze zaś, gdy słońce przed samym zachodem obniży się za smugę obłoku czyli pomłokę według wyrażenia się Zakopian, a promienie słoneczne zpopod niéj odbijają się o zaczerwienione chmury wysoko ponad Tatrami zawieszone, jest dla Zakopian oznaką niezawodnéj, najdaléj w trzech dniach następującéj odmiany, deszczu, śniegu lub wichrów, i wtedy krzątają (uwyrtają) się z półkopkami, z sianem lub owsem.
Wszakże nietylko ten raz spadłe śniegi popsuły mi szyki. Nocując przy Morskiém Oku[11], inny raz przy stawach Gąsienicowych, marzyłem o ciekawych odkryciach, gdy tymczasem nazajutrz ujrzałem się śniegiem prawie zasypany; w hale nie było po co iść i wracając mogłem tylko w reglach lub nieco wyżéj ich górnéj granicy zbierać. Idąc od stawów Gąsienicowych do domu, brnąłem na szczycie Magury i Kopy Królowéj, zkąd zajmujący miałem widok na okoliczne wierchy i doliny, po kolana w śniegu, a przecież zszedłszy niżéj w zacisza kosodrzewiny, gdzie śnieg już stajał, odkryłem liczne ciekawe zwierzątka niższe, np. nowe motylki Kessleria Zimmermannii, Gelechia Dzieduszyckii, Glyphipteryx Pietruskii, co pobudzało do wycieczek nawet w porę niepogodną, tém bardziéj, że ruch w świecie zwierzęcym był wielki, gdy po słocie zabłysło słońce i ociepliło się powietrze. Dnia 5 września byłem na Krywaniu z przewodnikami Walą i Sieczką[12], głównie dla przypatrzenia się kozicy, téj zdobnéj mieszkance turni tatrzańskich, któréj nierozsądne prześladowanie zagrażało zupełném wytępieniem w najbliższéj przyszłości, podobnie jak świstakowi, którego ilość w r. 1864 tak już była szczupłą, iż nie mogłem go nigdzie uwidzieć, ani nawet usłyszeć gwiżdżącego. Podkradłem się ku kierdelkowi pięciu kozic prawie na sto kroków i przypatrywałem się im, jak się pasą, jak leżą, igrają, kozicy na straży, i jak uciekają, aż z południa zmusiła mnie ulewa do odwrotu do sałasza w Ciemnych Smreczynach, a ztąd nazajutrz do Zakopanego przez Wiercichę, gdzie widać w reglu zniszczenie dawniéj przez śnieżnicę zrządzone, przez Goryczkową i Kalatówki, którędy także szedłem poprzednio na Krywań. Napotkane na szczycie Goryczkowéj Erebia Pyrrha i Botys alpinalis przypomniały mi żywo Czarnohorę na drugim końcu kraju, gdzie te motyle uważałem po zarostach krzewku Rhododendron ferrugineum przy równéj niepogodzie d. 8 sierpnia 1860 r. Jednak pomimo tylokrotnego zbiedzenia się na wycieczkach w r. 1864 i w następnych latach, przyciągają mnie Tatry czarodziejską siłą ku sobie, ilekroć z mieszkania mego w Krakowie patrząc na ich wyniosłe szczyty, wspomnę na doznane tam wrażenia i na ich skarby przyrodnicze jeszcze nie odkryte.
W r. 1864 zbierałem z wielkim trudem zwierzęta, skamieliny, rośliny i skały w Tatrach i Pieninach, aby niemi zbogacić przepyszne muzeum Włodź. hr. Dzieduszyckiego w płody tamtejsze, który życząc sobie takowe posiadać, przyczynił się do pokrycia wydatków z tego powodu o wiele większych, niż gdybym się był ograniczył do samych badań faunistycznych.
Na wszystkich wycieczkach towarzyszył mi Jędrzéj Wala, znawca Tatr całych i przewodnik, jakiemu prawie nie ma równego. Aby Walę, który najwięcéj oprowadza gości po Tatrach, mieć wyłącznie i każdego czasu do méj dyspozycyi, zgodziłem go na dwa miesiące po złotym reńskim dziennie prócz strawy. Jest to zwykła płaca dzienna dla przewodników zakopiańskich. Za taką samę nagrodę szedł ze mną zwyczajnie jeszcze drugi góral, gdyż Wala nie mógł sam unieść żywności obok tego, co się uzbierało, zwłaszcza kamieni. Wala obznajomiony z celem méj wycieczki, zbierał gorliwie, nawet w słotę, aby nie brał darmo płacy, wdrożył się w rozróżnianie wielu rzeczy i rozmiłował się w przyrodzie tak, że byłby z niego zbieracz bardzo pożyteczny, gdyby mógł w gospodarce domowéj zastąpić siebie najętym robotnikiem i w tym celu dostawał pewną płacę miesięczną na czas wycieczkowy. Jako mieszkaniec Tatr ma on sposobność zbierania w porach, w których badacz związany stosunkami nie może być w Tatrach; wsparty do tego pomocą juhasów i baców, nie zawiódłby on pewnie oczekiwań tego, któryby go zobowiązał do zbierania, co zdaje się mi nie od rzeczy, aby było podane do wiadomości przyrodników krajowych[13], tém bardziéj, że Wala już wielokrotnie dostarczył mi żądanych od niego zwierząt tatrzańskich, o które mnie z różnych stron nieraz proszono, a co z mniejszym nierównie kosztem było połączone, jak gdybym sam był musiał jechać w Tatry.
W latach 1865 i 1866 bawiłem krócéj w Tatrach i ograniczyłem się do badania saméj fauny, gdyż przy uwadze nadto rozerwanéj na różnorodne płody, nie można w żadnym kierunku wiele zrobić. Zbiór z tych lat, obejmujący głównie zwierzęta bezkręgowe, złożę po opracowaniu go, da Bóg, w zoologicznym gabinecie Uniwersytetu Jagiellońskiego i w muzeum Włodź. hr. Dzieduszyckiego.
W r. 1865 wysłał Włodź. hr. Dzieduszycki p. Łomnickiego w Tatry, który gorliwie, i z wielkim skutkiem zajmuje się koleopterologią krajową. Gdym pomienionego roku w końcu lipca wyjeżdżał z Krakowa do Szmeksu, gdzie bawił lekarz sztabowy i lepidopterolog Dr. Zimmermann z Pesztu, mój przyjaciel i niegdyś nieodłączny towarzysz na wycieczkach około Lwowa, zaprosiłem p. Łomnickiego, aby przybył z Walą z Zakopanego do Szmeksu i poszedł ze mną na owę głośną Łomnicę, na któréj i ja być pragnąłem. Z podróży téj pamiętną zostanie mi chwila, kiedym przybył pod Czorsztynem do mostu na Dunajcu, przez który miałem się dostać do Węgier. Stał on właśnie cały w płomieniach, walił się częściami i wnet sterczały z niego tylko nagie filary kamienne. Zapowiedziawszy się w Szmeksie na dzień pewny, nie było w tym razie innéj rady, jak przeprawić się przez szumiący wezbrany Dunajec. Ponieważ brodu nie było w tém miejscu, chciałem dla bezpieczeństwa nająć przechodzących gościńcem ludzi, aby przytrzymywali lekką góralską jednokonkę; lecz każdy odmówił téj usługi. Wtedy woźnica mój z Zakopanego wyciął tykę, wskoczył na koń i wjechał przeżegnawszy się w wodę. Nucąc jakąś piosnkę wojacką, gruntował on co krok tyką wodę poprzed koniem, bo dna nie było widać, i tak jechaliśmy z ukosa przeciw wodzie. Koń lubo rosły i silny zachwiał się kilka razy na środku rzeki, a pędzące bałwany miotały wózkiem jakby drzazgą. Były to chwile przykre i niebezpieczne, bo rwący Dunajec nie zna żartu, a do przeciwległego węgierskiego brzegu, skąd mnóstwo ludzi przypatrywało się spalonemu mostowi, było jeszcze daleko. Bez przypadku jednak przeprawiliśmy się na drugą stronę, a nazajutrz przed południem przybyłem do Szmeksu. Zastałem Zimmermanna i Łomnickiego i niebawem entomologizowaliśmy pomiędzy kwiecistemi kląbami. W towarzystwie ich i Wali, którego p. Łomnicki przerobił był na pilnego zbieracza chrząszczów, mogłem na następnych wycieczkach w regle około Szmeksu, do doliny Zimnéj Wody[14], do Pięciu Stawów i na Łomnicę zwracać uwagę moję wyłącznie na działy owadów bliżéj mnie obchodzące, i zebrało się wtedy niejedno ciekawe i nowe. Pożegnawszy się w przededniu wycieczki na Łomnicę z Zimmermannem, który o świcie dnia następnego odjeżdżał do Pesztu, poszedłem i ja na spoczynek. Nazajutrz (26 lipca), pomimo że miałem Walę przy sobie, który zna Tatry po węgierskiéj stronie, jak swoje rodzinne, wziąłem z sobą jeszcze i węgierskiego przewodnika Janosza, więcéj dla téj osobliwości, że był już 112 razy na szczycie téj góry. Przechodząc raniutko reglami znalazłem kilka pełzących pleniów, które tegoż roku pierwszy raz w życiu widziałem przed jedenastu dniami w Kopalinach koło Bochni. Wyszedłszy na szczyt Łomnicy, krótko tylko entomologizowaliśmy i używaliśmy uroczego ztamtąd na Tatry widoku, mgły bowiem niestety coraz grubsze przesuwały się, a gdy z południa począł deszcz padać, trzeba było śpiesznie wracać.
Co piszą o drodze na Łomnicę, jest bardzo względne. Kto pewny w nogach i wolny od zawrotu głowy, temu łatwo wyjść na nię i zejść z niéj. Miejsc przykrzejszych jest tylko kilka[15]. Po czwartéj z południa byłem już znowu w dolinie Zimnéj Wody, skąd chciałem iść na Lodowy i daléj halami do Zakopanego. Lecz gdy Wala wróżył niepogodę, a skutek badań był przeto niepewny, rozmyślałem się inaczéj i wysłałem naprzód Janosza do Szmeksu, aby mi najął podwodę, sam zaś zatrzymałem się w reglach. Przyszedłszy późniéj do Szmeksu, nie zastałem podwody, Janosza zaś tak spitego, że ledwie bełkotał, co go nie zaleca jako dbałego przewodnika. Gdy dłużéj w Szmeksie bawić nie mogłem, nie pozostało nic innego, jak iść pieszo od wsi do wsi i szukać koni. Tym sposobem doszliśmy nocą aż do wsi Łomnicy odległéj ze dwie mile od Szmeksu, gdzieśmy przenocowali. Nazajutrz wróciłem przez Bukowinę do Zakopanego, zkąd wnet odjechałem do Krakowa wzbogacony nowemi spostrzeżeniami, które z czasem zużytkuję.
W r. 1866 obszedłem z Walą najpiękniejszą część Tatr przy pogodzie w ogóle sprzyjającéj i zebrałem znowu dosyć osobliwości i nowości, zwłaszcza po szczytach, gdzie téż odkryłem pierwsze stany komara nowego Rhicnoptila Wodzickii. Pierwszego dnia, t. j. 7 czerwca, nocowałem w sałasie w dolinie Białki; dnia następnego szedłem stąd dołem pod Pod-Upłazki i wzdłuż Białéj Wody, a przeszedłszy tę rzekę popod Młynarzem obok sałasza, ku Wysokiéj, zkąd widać trzy wodospady, na prawo największy z doliny Czeskiéj z Stawu Czeskiego, od przodu drugi z pod żelaznych Wrot z Zielonego Stawu, na lewo trzeci z doliny Litworowéj z Litworowego Stawu, daléj doliną ku Żelaznym Wrotom obok Zielonego Stawu, zostawiwszy na prawo Ganek a na lewo Wysoką, między którą a Gankiem są Żelazne Wrota, przybyłem wreszcie do końca Litworowéj doliny i dostałem się na Polską Przełęcz, a ztamtąd do uroczéj doliny Wielkiéj (Felki), ozdobionéj dwoma stawami, wyżéj Długim, niżéj Wielkim, zamkniętéj z lewéj strony Sławkowskim, z prawéj Gierlachem, a ku południu mającéj przed sobą malowniczy krajobraz spiski. Zbliżając się ku górnemu końcowi Wielkiéj, przywitało mnie znienacka donośne gwizdanie świstaków, co mnie bardzo ucieszyło, był to bowiem dowód, iż nie wytępiono ich tam jeszcze ze szczętem. Wszedłszy do doliny, pokazywał mi Wala nory świstacze letnie i zimowe i znalazłem je w ogóle tak, jak je z opowiadań górali opisałem w rozprawie O świstaku[16]. Gdy wreszcie już mrok zapadł, zeszliśmy ku niższemu stawowi, przenocowali tam pod ogromnym głazem tak nachylonym, że w razie potrzeby jakie takie daje schronienie, zkąd téż strzelcy tego rodzaju kryjówki żartobliwie kolibami zowią. Jak w takich razach prawie inaczéj być nie może, tak i my przez całą noc paliliśmy ogień, który nam wprawdzie był dogodny, ale za to mnóstwo zwierzątek nocą latających i światłem zwabionych pozbawił życia, jak to i po wszystkich sałaszach się dzieje. Nazajutrz, t.j. 9 września, miałem iść na Szczyt Gierlachowski; wszakże inaczéj się stało, albowiem raniutko już wybrało się nań ze Szmeksu liczne towarzystwo myśliwych na kozice, a naganiacze, z którymi się zszedłem we Wielkiéj na jéj górnym wale poprzecznym, dali mi do zrozumienia, że nie śmiem iść na szczyt wspomniany, abym nie popsuł panom polowania[17]. Trzeba było uledz konieczności, a nie mając ochoty iść do Szmeksu, zażądałem od Wali, aby mnie prowadził daléj okolicami, gdzie jeszcze nie byłem w latach 1864 i 1865. Wala oznajmił mi program, na który przystałem. Zbierając po kwiecistych upłazkach, szliśmy z Wielkiéj stokiem Gierlachu i daléj rumowiskami ku wyniosłéj dzikiéj dolinie, którą Wala nazwał Czwołą. Zanosiło się na burzę, a gdyśmy przybyli ku wieczorowi do téj doliny, gdzieśmy usłyszeli gwiżdżącego świstaka i obaczyli kozicę, dymiły się góry coraz groźniéj, gęste mgły objęły nas, a grzmoty srożyły się. Wala przyśpieszał coraz bardziéj kroku, aby przed zmierzchem jeszcze mógł rozpoznać jedyne miejsce, którędy, jak mówił, tylko kozica i człowiek bez zawrotu głowy może zejść do doliny położonéj z drugiéj strony Żelaznych Wrót i będącéj ramieniem doliny Mięguszowéj czyli jéj przybytkiem, jak się wyrażał Wala. Stanęliśmy wreszcie na końcu doliny Czwoły na ostréj przełączce pod Kończystą, z któréj najwięcéj wysterkami stroméj ściany czyli głazami w mowie Wali trzeba było złazić ku namienionéj głębokiéj dolinie, gdzie po rozdarciu się mgły zoczyłem na płacie śniegu kozicę, która nie rada z przybyszów, tupała nogą i gwizdała. Wala kazał mi się trochę zatrzymać na przełączce, a sam poszedł naprzód szukać drogi czyli raczéj bezdroża, poczém wnet zawołał, abym szedł za nim. W burzy i ulewie złaziliśmy milcząc najrozmaitszym sposobem po oblanéj ścianie, Wala i drugi góral obładowani rzeczami, ja zaś pudełkami z zdobyczami zoologicznemi, chroniąc ich starannie od zamoknięcia, lubo każde nieuważne stąpienie lub przypadkowe zaczepienie się suknią o ścianę narażało na złamanie karku. Dostaliśmy się wreszcie szczęśliwie do namienionéj doliny, gdzie malowniczo rozrzucone grupy limb są dogodnemi zimowiskami dla kozic, jak twierdził Wala. Nie było wszakże czasu do zastanawiania się nad tém, gdyż mieliśmy ztąd daleką jeszcze i mozolną drogę do głównéj doliny Mięguszowéj, dokąd zdążaliśmy do sałasza na noc. Burza nie ustawała, kolana moje trzęsły się nieznośnie, ściemniało się coraz bardziéj, że nie można było patrzyć pod nogi i zobaczyć, gdzie się ma stąpać, a przechodząc koło Stawu Rybiego (Popradowego) przypatrzyć się pstrągom licznie tam żyjącym. Pomimo ćmy grubéj Wala nie stracił ani razu słabych śladów perci owczéj, lubo od r. 1860 nie był w téj dzikiéj i pustéj okolicy, gdy tędy prowadził Łosia z Warszawy. Zmęczeni do upadłego przybyliśmy wreszcie nocą do sałasza w dolinie Mięguszowéj, Wala utyskując, że się cukier w przemokłéj torbie rozpłynął i że go nie będzie do herbaty, ja zaś przy całéj tarapacie rad z tego, że zbiory moje, zawierające liczne nowości i osobliwości, nie ucierpiały żadnéj szkody, miałem bowiem na sobie płaszcz gutaperchowy. W sałasie opuszczonym wygospodarowaliśmy się na dobre i przenocowaliśmy. Ze świtem dnia następnego, który obiecywał pogodę, ruszyliśmy daléj w drogę. Zachwycałem się niewymownie pięknemi grupami gór, Szczerbską i Pośrednim Wierchem na lewo, Mięguszową na prawo, wśród których znajdowałem się i których szczyty słońce coraz niżéj ozłacało. Zbierała mnie z początku ochota udania się na Krywań, którego szczyt zapraszająco wyzierał zpoza Szczerbskiéj; zważywszy jednak, że musiałbym z niego wracać okolicami widzianemi już w r. 1864, zwróciłem się ku stawowi Hińczowemu, a ztąd ku szczytowi Mięguszowéj, zwanemu Małą Przełączką, i wyszedłem nań około południa, już to po drodze zbierając, już téż przypatrując się starym wykopaniskom świstaków lub świeżym śladom kozic, które uciekając przed nami, znikły w okolicznych szczytach. Nadzieje moje, że na szczycie Mięguszowéj może uda mi się odkryć gza (Oestrus), którego rupie żyją pod skórą kozicy, nie ziściły się. Widok z pomienionego szczytu naokoło jest prześliczny[18], bezdroże zaś stromemi ścianami, kędy można zejść ku Czarnemu Stawowi, kędy chodzą zuchwali skrytostrzelcy na kozice, co najmniéj ponętne i wygodne, zwłaszcza jedno wąziutkie miejsce niżéj szczytu nad przepaścią. Nie dziw więc, że Wala zawczasu poważnie nakazywał, nie patrzeć w dół ku Morskiemu Oku, aby się głowa nie zawróciła. Przeszliśmy jednak bez szwanku to przykre miejsce, a napatrzywszy się nad Krzyżem kierdelkowi kozic na śniegu igrających, aż nas nie zwietrzyły i nie uszły ku Rysom, dostaliśmy się wreszcie ku Czarnemu Stawu i Morskiemu Oku, gdzieśmy wypoczęli. Tymczasem zniżyło się słońce do zachodu, a dymiące szczyty zapowiadały słotę, jakoż niebawem rosić poczęło. Odstąpiwszy po naradzie z Walą od pierwotnego zamiaru zwiedzenia tym razem potężnego Lodowego, na którym jeszcze nie byłem, zwróciłem się z doliny Białki ku Wołoszynowi, przenocowałem w Roztoce pod Czubą i powróciłem do Zakopanego dnia następnego przy rzęsistym deszczu, gdy tymczasem hale i turnie okryły się śniegiem. Słota nie ustawała, a ja nie mając czasu do stracenia, odjechałem w kilka dni z Zakopanego. Gdym z Lubonia, zkąd piękny widok na Tatry, spojrzał ku nim, wisiały nad niemi czarne chmury, a hale i turnie bielały śniegiem, przyczém pojedyncze szczyty i doliny doskonale się uwydatniały.
Po tym ogólnym zarysie mych wycieczek w Tatry wracam do właściwego przedmiotu, do zapisków z fauny tatrzańskiéj. Sądzę, że zanim napisanie zupełnéj fauny tatrzańskiéj stanie się możebném, nie powinny tymczasem zalegać odnośne spostrzeżenia już poczynione, aby z jednéj strony ze zwłoką nie poszły w zapomnienie, z drugiéj zaś fauniści mieli pewien punkt oparcia co do dalszych poszukiwań i wiedzieli, co już zrobiono, a co jeszcze wymaga dopełnienia. Komisya fizyograficzna wydając materyały do fizyografii krajowéj podaje każdemu zręczność ogłaszania swych spostrzeżeń, które mogą być nader ciekawe i ważne, a dawniéj w braku podobnego pisma przepadały.

Ssaki.

W moim Przeglądzie[19] na str. 15 podałem wykaz ssaków tatrzańskich, zestawiony z książek i podań myśliwych.
Obecnie wiadomości nasze o tamtejszych ssakach znacznie naprzód posunęły ciekawe spostrzeżenia p. Kocyana, leśniczego w Kościeliskach, któremu WP. Edward Homolacz, właściciel większéj części Tatr polskich, założywszy sobie chlubne i ważne zadanie zebrania tatrzańskich ssaków i ptaków i w tym téż kierunku będąc od wielu lat czynnym, ułatwia zajmowanie się badaniem przyrody tatrzańskiéj.
Na prośbę moję zwrócił p. Kocyan szczególniejszą uwagę na nietoperze i gryzonie i był w ogóle szczęśliwym w swych poszukiwaniach. Odkrył on w Tatrach oprócz innych gryzoniów koszatkę Myoxus dryas, zwierzę nietylko dla fauny Galicyi nowe, lecz także i przez p. Wałeckiego[20] do fauny Polski z niepewnością zaliczone. Blasiusowi znaną była ta koszatka z Ukrainy. WP. Homolacz zapewniał mnie, iż w Tatrach jest także koszatka wielka (Myoxus glis), o któréj mówili mi juhasi w dolinie Chochołowskiéj. Znak wątpliwości przeto, który umieściłem przy tym gatunku w moim Przeglądzie na str. 17, należy tam wykreślić. Górale tatrzańscy zwą obadwa wspomniane gatunki połchami; nazwy koszatki nie znają. Juhasi utrzymują, że połchy zakradają się do sałaszów i mléko im wypijają; zdaje się, że tą psotnicą jest Myoxus dryas.
O nietoperzach z Blasiusa[21] tyle tylko wiedzieliśmy, że znalazł w Tatrach podkowca małego (Rhinolophus hipposideros). Panu Kocyanowi udało się dostać sześć gatunków nietoperzów, między temi nocka uszastego (Vespertilio Bechsteini)[22], a co ważniejsza, mroczka pozłocistego (Vesperugo Nilssonii), gatunek dla fauny galicyjskiéj nowy, w Polsce zaś znany już z Augustowskiego, z Lubelskiego i z okolic Warszawy. Słotny rok 1864 nie sprzyjał moim usiłowaniom zebrania nietoperzów tatrzańskich. Prócz nocka wąsatka (Vespertilio mystacinus), znalezionego za hutami pod korą obalonego smreka, nie widziałem wtedy żadnego innego nietoperza w Tatrach. Panu Kocyanowi snać sprzyjała dogodniejsza pora. Nietoperze i dwa gatunki nornic nabyłem od p. Kocyana dla zoologicznego gabinetu, który zaopatrzyć we wszystkie krajowe zwierzęta jest usilném staraniem mojém[23].
Podczas méj wycieczki w Tatry w roku 1866, idąc z wieczora reglami od polany Waxmundzkiéj ku dolinie Białki, udało mi się znaleść żerującego sorka malutkiego (Sorex pymaeus), zwierzątko owadożerne, ze wszystkich naszych ssaków najmniejsze. Przewodnik mój Wala i juhasi nazwali je za pierwszym rzutem oka reckiem, nazwa, którą ma u nich (czy powszechnie?) także Crossopus fodiens, nazwany przez p. Wałeckiego rzęsorkiem. Po 15 minutach mały mój niewolnik słabł coraz bardziéj, a w 29 minut niewoli już nie żył. Dr. Zawadzki podał sorka malutkiego jako zwierzę krajowe, p. Pietruski zaś nie objął go swém dziełem i dlatego położyłem w moim Przeglądzie przy tym gatunku znak wątpliwości. W krytyce tegoż Przeglądu przepowiada p. Taczanowski, iż „znajdowanie się sorka malutkiego sprawdzi się w Galicyi i że zdejmie się z pewnością temu gatunkowi znak wątpliwości“[24]. Otóż przewidywanie czcigodnego naszego badacza ziściło się rychło, a wątpliwość o podaniu Dra Zawadzkiego, nestora krajowych zoologów, okazała się niewłaściwą.
Według dotychczasowych spostrzeżeń i podań byłyby zatém w Tatrach następujące ssaki: Rhinolophus hipposideros; Vespertilio murinus, Bechsteini, mystacinus; Vesperugo serotinus, discolor, Nilssonii. Talpa europaea. Crossopus fodiens. Sorex pygmaeus. Erinaceus europaeus. Felis catus, lynx. Canis lupus, vulpes. Ursus arctos. Meles taxus. Mustela martes, foina. Foetorius putorius, erminea, vulgaris, lutreola. Lutra vulgaris. Sciurus vulgaris. Arctomys marmota. Myoxus glis, dryas. Hypudaeus glareolus, arvalis, terrestris (w myśl Blasiusa 355). Mus decumanus, musculus. Lepus timidus. Sus scrofa. Cervus elaphus. Cervus capreolus. Antilope rupicapra.
Z tych zwierząt źbik i ryś, norka, dzik i jeleń należą do rzadkich zjawisk w Tatrach; co do świstaków i kozic, jest uzasadniona nadzieja, że znów się rozrodzą przy ochronie, jakiéj obecnie doznają, o czém szczegółową wiadomość podaję Dra Janoty Sprawa ochrony zwierząt[25].
Zapisuję także, iż pod Polską Przełęczą zoczyłem umykające zwierzątko, które wnet znikło w kosodrzewinie i w dali wydało mi się z wielkości swojéj jako łaska, następnie, że pod szczytem Mięguszowéj znalazłem między kamieniami próżne gniazdko mysie usłane z trawy, a w r. 1865 widział także p. Łomnicki z Walą na saméj Polskiéj Przełęczy gryzonia rudawego, co dozwala przypuścić, że hale i turnie tatrzańskie kryją w sobie może niejednego jeszcze ssaka, o którego prawdopodobnym pobycie u nas tylko domniemywamy się. Tuszymy, iż przy gorliwości WP. Homolacza, niemniéj p. Kocyana, wiadomości o tatrzańskiéj mastozoologii wnet uzupełnione zostaną. Ależ i w Beskidzie dalby się może niejeden jeszcze ssak odkryć. Ja z méj strony będąc przed laty na szczycie Pikuja w Samborskiém, ujrzałem blizko granicy leśnéj na stronie galicyjskiéj parkę gryzoniów z nory wyszłych, które wzrostem przypominały nornicę wielką (Hypudaeus terrestris), z barwy zaś i zachowania się wydały mi się jakby suseł moręgowany (Spermophilus citillus), któremu w wiedeńskim praterze napatrzyłem się ongi do sytu. Zbiegliśmy co tchu z przewodnikiem ku temu miejscu i rozgrzebaliśmy norę, dopóki skały nie wstrzymały naszéj roboty. Zwierzątek wspomnianych złapać lub jeszcze raz z bliska obaczyć nie udało mi się, a późniéj nigdy więcéj nie byłem na Pikuju. Zostało o całém zajściu tylko wspomnienie, które wywołuje wewnętrzne niezadowolenie, ilekroć Pikuj przyjdzie mi na myśl, podobnie jak myśliwemu strzał chybiony.

Ptaki.

Ornis tatrzańska znalazła w Kazimierzu hr. Wodzickim pierwszego badacza swego, który spostrzeżenia swe ogłosił pod tytułem: Wycieczka ornitologiczna w Tatry i Karpaty galicyjskie na początku czerwca 1850 r. Leszno, 1851[26].
W jedenaście lat późniéj zwiedził Tatry p. Schauer, wsparty w tym celu przez Włodź. hr. Dzieduszyckiego, i wydał Tagebuch-Notizen während eines ornith. Ausfluges auf der hohen Tatra in den Monaten Juli und August 1861 (Cabanis Journal für Ornithologie 1862), podając ptaki wyłącznie w Tatrach uważane. Treść ornitologiczną tych zapisków podałem dla dogodności rodaków na str. 53 mego Przeglądu, pominąwszy wszelkie mędrkowania pana Schauera, ktoremi krajowych pisarzów usiłuje przedstawić jako badaczów domysłowych. W zapiskach wspomnianych wymienił p. Schauer kilka ptaków więcéj, niż hr. Wodzicki, innych przez hr. Wodzickiego podanych nie przytacza, przecząc zarazem, aby w Tatrach były Turdus saxatilis, Perdix saxatilis, Corvus pyrrhocorax, jako téż aby sępy tam się gnieździły[27].
W nowszych czasach gorliwie zajął się ornis tatrzańską leśniczy w Kościeliskach p. Kocyan i jest nadzieja, że jako miejscowy zbada ją z czasem o ile możności najdokładniéj, i że wreszcie dowiemy się stanowczo, co w Tatrach jest, a czego nie ma, zwłaszcza, że WP. Homolacz zakłada zbiór ptaków tatrzańskich. Zbiór ten, już teraz bogaty i zawierający w sobie gatunki przez nikogo jeszcze w Tatrach nie spostrzegane, postanowił WP. Homolacz po uzupełnieniu go, jak mi to sam mówił, oddać na użytek publiczny, i będzie to cenny nabytek dla téj instytucyi, któréj się dostanie. Tak pierwotny zamysł, jako téż nieustanne pomnażanie tego zbioru jest wyłączną zasługą WP. Homolacza, o czém należy tutaj namienić, gdyż byli, co twierdzili, że WP. Homolacz pobudzony ich bytnością w Tatrach będzie pomnażał swój zbiór.

Płazy.

Pod względem tych kręgowców muszę najpierw sprostować wątpliwość, jaką wypowiedziałem w Przeglądzie na str. 79. Dr. Zawadzki podał w swéj faunie traszkę pogórzycę (Triton igneus s. alpestris) jako zwierzę krajowe; ja zaś umieściłem ją między gatunkami indygienatu wątpliwego, nie jabobym wątpił o prawdziwości podania czcigodnego autora, lecz raczéj celem pobudzenia krajowych faunistów do śledzenia zwierzęcia, którego nikt u nas nie znał, i którego nie było w krajowych gabinetach. Otóż jakby na zawstydzenie mnie stało się, że tę traszkę, będąc w Tatrach, sam odszukałem i do tego jeszcze gromadnie. Jak z tą traszką, ma się rzecz także z krzeczkiem czerńcem (Salamandra atra) i z jaszczurką zieloną (Lacerta viridis). Oba te gatunki również odszukane zostały u nas minionego roku we wschodniéj części kraju, pierwszy przez p. Wajgla, drugi przez p. Wierzejskiego.
Herpetologia tatrzańska nie jest jeszcze dokładnie zbadana. Prócz wspomnianéj traszki Triton alpestris znane są ztamtąd Salamandra maculosa, Rana oxyrrhina, posuwająca się aż do stawów halskich, Rana esculenta uważana pod Nowym Targiem w kałużach polnych, Pelias Berus, żmija czyli grzmiel, uważany od regli aż pod szczyty, w okazach zwykłych więcéj na wapieniach, a w czerwonawéj odmianie P. chersea[28] na granitach (czy stale tak?).
O znajdującéj się w Tatrach jakiéjś jaszczurce nie ma jeszcze pewności, czy jest Lacerta agilis. Wala i Sieczka zapewniali mnie, że widzieli w reglu padalca (Anguis fragilis), lecz że się bardzo rzadko trafia; Wala uważał prócz tego brzdęka (Bombinator igneus), w stawkach pod Rohaczami jakąś traszkę w wielkiéj ilości, a na podhalu i w reglach ropuchy, co wszystko zebrać i do Krakowa przysłać obiecał.
Wspomniana powyżéj traszka pogórzyca (Triton alpestris) okazuje uderzające różnice w ubarwieniu i nakreśleniu, tak że z licznych okazów tego płazu różnego wieku pod jednym kamieniem złapanych żaden nie równał się drugiemu. Okaz czarny z pomarańczowo-żółtym brzuchem znalazłem tylko jeden, wszystkie inne zaś okazy, stare i młode, były w rozmaitym stopniu blade i te możnaby wziąć według opisów za hiszpański gatunek Triton marmoratus, który w Wiedniu z memi okazami porównywałem. Dla wyjaśnienia rzeczy postanowiliśmy z Drem Steindachnerem chować w domu żywe pogórzyce i śledzić zmian ich ubarwienia. Okazy moje łapałem dnia 7 września pod kamieniami w reglach za Jaszczurówką; w wodach o téj porze żadnego nie widziałem.

Ryby.

Z Dunajca i jego dopływów od Nowego Targu aż do źródeł na podhalu tatrzańskiém i do stawów halskich znanych jest dotąd 15 poniżéj podanych gatunków. Zebrałem je w części sam, w części zaś podaję je z oględnością na podstawie podań doświadczonego rybaka z Nowego Targu, dokąd z Zakopanego umyślnie wyjechałem dla połowu ryb. Ilość gatunków wyliczonych zmniejsza się coraz więcéj, postępując od Nowego Targu ku Tatrom, tak iż w Zakopaném są miejscowemi rybami właściwie tylko Cottus poecilopus, Phoxinus rivularis i Salmo fario, gdyż Thymallus vexillifer i Salmo salar rzadziéj aż tam podchodzą. W odwrotnym kierunku występują już od Poronina i Białego Dunajca coraz to nowe gatunki, i to tém liczniéj, im bardziéj zbliżamy się ku Nowemu Targowi.
1. Głowacz niepręgowany (Cottus gobio L.). Złapany w Dunajcu pod Nowym Targiem w jednym okazie w wodzie ciszéj płynącéj; wyżéj ku Tatrom nie uważany. Znany on jest Podhalanom wraz z dwoma następnemi gatunkami pod wspólną nazwą głowacza. Krakowscy rybacy mianują go pomuchlą, a głowaczami zwą młode żaby. Pomiędzy ludem ruskim rozpowszechniona jest nazwa babka. Gdym zapytał rybaka nowotarskiego, czy mu wiadomo, iż ikry złożonéj w dołeczku na dnie koryta głowacz troskliwie strzeże aż do wylęgu młodych, dał mi następującą odpowiedź: „Głowacz odbywa tarło w maju, ikrę przytwierdza do spodniéj strony kamienia w kupce wielkości połowy żółtka i siedzi na niéj, przyczepiony do tegoż kamienia, tak uporczywie, że dopiero wtedy odpada, gdy się kamień dość wysoko podniesie z wody, co mi się już wielokrotnie wydarzało.“ Czy samiec, lub samica strzeże ikry, nie umiał mi powiedzieć; prosiłem go więc, aby mi dostarczył kamienia z ikrą i głowacza celem sprawdzenia rzeczy, a zarazem aby zbadał porę wylęgu młodych, która mu także była niewiadoma. Dotąd atoli nic się w téj mierze nie stało i byłoby bardzo do życzenia, ażeby członkowie Komisyi fizyograficznéj będący w możności robienia podobnych spostrzeżeń, wyjaśnili zachodzącą wątpliwość.
2. Głowacz pstropletwy (Cottus poecilopus Heck. Kn.). W Zakopaném we wszystkich strumieniach zlewających się do Dunajca nader liczny, tak że Wala w krótkim czasie nałapał go pełny garnek niemal garncowy. Okazy były po największéj części dorosłe, z pięknie pręgowanemi pletwami. W Kościeliskiéj dolinie zaskoczeni ulewą, łapaliśmy z Walą te głowacze w strumykach aż do samych źródeł. W Dunajcu pod Nowym Targiem jest on także na bystréj wodzie, więc prawdopodobnie wszędzie w Dunajcu od Nowego Targu aż do Zakopanego.
3. Głowacz szczupłousty (Cottus microstomus Heck. Kn.). Złapany w Dunajcu pod Nowym Targiem wraz z poprzedniemi dwoma gatunkami, a według Dra Knera jest także w Popradzie i w okolicach Krakowa.
Czy tym trzem gatunkom głowacza ichtyologowie pozostawią i nadal prawa gatunkowe, przyszłość okaże. Zaszczytnie znany ichtyolog p. Wałecki wykończa ostatecznie ważną pracę ichtyologiczną i wypowie w niéj zapewne kompetentne zdanie pod tym względem.
4. Brzana (Barbus fluviatilis Ag.). Rybę tę trzymającą się dna wody poławiają pod Nowym Targiem wszędzie w Dunajcu i jego przytokach i nazywają tam brzaną, tak samo jak w Krościenku. Wspomniany powyżéj p. Wałecki mówi o brzanie[29]: „W zimie wcale się nie poławia i zdaje się, że jak kleń kryje się na sen zimowy,“ daléj stawia pytanie: „Czy wędrowna.“ Postawienie tego pytania pobudziło mnie do ścisłych wywiadywań się u rybaków o téj rybie. Pomieciony powyżéj rybak z Nowego Targu udzielił mi następującą o niéj wiadomość: „Brzana trze się przez maj, czerwiec i lipiec; lubi się wygrzewać do słońca gromadami na miejscach płytkich; w zimie kryje się gromadnie pod jazy lub kupy kamieni używanych do przyciskania lnu w wodzie i wtedyto licznie daje się łowić; także przy brzegu wciskają się brzany płazem między lód i dno koryta i tam spoczywają.“ Z tém zgadza się doniesienie z Makowa (ob. wyżéj Wiadomość o rybach z rzeki Skawy pod Makowem). Brzana jest zatém rybą osiadłą, ale ulegającą snowi zimowemu, tak samo jak kleń.
5. Kiełb (Gobio fluviatilis Ag.). W Nowym Targu, gdzie go powszechniéj zwą zmarzlicą lub płocicą, niż kiełbiem, poławia się on przez cały rok, a więc i w zimie, w Dunajcu i wszystkich jego przytokach. Trzyma się stale dna spokojnéj wody przy głębinach, zawsze w stadkach skupionych. Pora tarła przypada według wspomnianego rybaka na maj i czerwiec, jak to téż podaje p. Wałecki.
6. Strzebla (Phoxinus rivularis Pall.), ponad rzeką Skawą zwana strzewęgą lub strzewążką, znajduje się w Dunajcu i najdrobniejszych strumykach od Nowego Targu aż do Zakopanego, także w Pieninach, gdzie ją w Dunajcu i jego przytokach znajdowałem. W górskiéj krainie Tatr stanowi strzebla razem z pstrągiem i głowaczem pstropletwym właściwą faunę ichtyologiczną. Tarło odbywa strzebla, jak mi mówił rykak w Nowym Targu, gromadnie na wiosnę, według p. Wałeckiego w maju, w dnie pogodne i ciepłe, gdy drzewa pękają. Ozdobne ubarwienie téj rybki jest bardzo odmienne podczas tarła i w innéj porze, o czém przekonałem się na sześciu strzewążkach ze Skawy, trzymanych w domu od Bożego Narodzenia aż do wiosny. Były one wtedy bardzo blade i prawie bez nakreśleń; z czasem oswoiły się one do tego stopnia, że gdym zwykle w porę obiadową zmieniał im wodę wiślaną, podpływały pod sam wierzch i porywały mi z palców muchy, któremi je żywiłem.
7. Ukléj stebnowany (Alburnus bipunctatus L.) w Nowym Targu pod nazwą siekierki znany, zdarza się wprawdzie w Dunajcu przez cały rok, lecz tylko pojedynczo, jakoż jeden tylko okaz zdołano mi ztamtąd dostarczyć, a o porze tarła, przypadającéj według p. Wałeckiego na maj, nic nie umiano powiedzieć. W Przeglądzie moim odniosłem przez pomyłkę nazwę siekierka do Rhodeus sericeus, co niniejszém prostuję.
8. Jelec (Squalius vulgaris Cuv.) poławia się w zwykłéj postaci przez cały rok pod Nowym Targiem w Dunajcu; w przytokach dotąd nie dostrzeżony, ani téż żadna jego odmiana. Jelec nie ma lubić bystréj wody i znajduje się najliczniéj przy jazach w głębokiéj wodzie stojącéj. Powołany rybak nowotarski twierdzi stanowczo, że jelce trą się gromadnie, w bieżącéj wodzie najczęściéj w czerwcu, niektóre w lipcu; p. Wałecki zaś podaje miesiące marzec i kwiecień jako porę tarła, z czém się zgadza doniesienie z Makowa (ob. wyżéj Wiadomość o rybach ze Skawy).
9. Podusta czyli świnka (Chondrostoma nasus L.). W Nowym Targu znana jest tylko nazwa podusta, ku Krościenku zaś i Łącku zwą rybacy tę rybę świnką. Pod Nowym Targiem dostrzegana tylko w Dunajcu, na głębiach i w bieżącéj wodzie, występuje ze wszystkich tamtejszych ryb najgromadniéj, podobnie jak strzebla. Podusty poławiają się tam przez cały rok, w jesieni wszakże, gdy wzbierze woda, uchodzi ich wiele ku dołowi. Według podania wspomnianego rybaka trze się podusta licznemi gromadami na mieliźnie, przy rozdziale rzeki na ramiona, dzień lub dwa przed św. Markiem (25 kwietnia), zwykle zaś na św. Marek; podczas tarła nietylko odstaje jéj łuska od ciała, tak iż można kilka podust wziąć w rękę, a nie wyślizną się z niéj, lecz także okazuje na głowie białe kropki (?), jak gdyby była posypana piaskiem.
10. Łosoś (Salmo salar L.) wchodzi z Wisły do Dunajca, posuwając się aż do Nowego Targu i Poronina, rzadziéj aż ku Zakopanemu. Baśnie o ogromnych rybach w Morskiém Oku mają może w tém swoję podstawę, że łosoś podejdzie niekiedy Białką aż do namienionego stawu, na co jednak żadnego nie ma dowodu.
Wzmiankowany rybak nowotarski udzielił mi następne szczegóły o łososiach. „Łososie przybywają do nas zwykle w maju, pierwsze już w kwietniu, jeżeli wiosna ciepła i pogodna. Poławiają się tylko w Dunajcu. Od kwietnia do lipca trzymają się łososie wody najbystrzejszéj, późniéj zaś cichszéj i często cienia pod krzakami. Tarło ich zaczyna się na św. Michał i trwa, lubo rzadziéj, aż do grudnia; nawet na samo Boże Narodzenie widziałem raz trące się łososie. Wszakże gdy jesień jest ciepła, poczynają łososie trzeć się dopiero na różańcową niedzielę. Po odbytém tarle odpływają one i rzadko kiedy zdarzy się, że który z nich zostanie przez zimę, a to tylko wtedy, gdy ich było wiele. Do złożenia ikry wygrzebują łososie na dnie wody lekko płynącéj dołki pół łokcia i więcéj głębokie, a złożywszy w nie ikrę, zagrzebuje takową. Podczas tarła zbierają się łososie w gromady mniéj więcéj liczne; jednego roku było ich razem 37; zwykle zaś zbiera się ich po kilka razem.“ Samca z hakowatym wyrostem na końcu pyska, znanego gdzieindziéj pod nazwą haka lub kruka (Salmo hamatus), nazywają w Nowym Targu klępem. Rybak namieniony twierdzi, że klępów jest dosyć, gdy przybędzie wiele łososiów, że na 90 łososiów złapanych od niego jednego roku było do 30 klępów, że wreszcie klępy są samcami zapładniającemi, a nie jałowemi, i że innych samców, jak klępów, wcale nie zna. O porze wylęgu młodych i o samych młodych wspomniany rybak nic nie wie, podobnież i krakowscy rybacy.
11. Pstrąg (Salmo fario L.). Pstrąg posuwa się w Tatrach jeszcze wyżéj, niż strzebla i głowacz pstropletwy, jest bowiem w niektórych stawach halskich, o ile sam widziałem, w Morskiém Oku czyli Rybiém na polskiéj i w Stawie Popradowym na węgierskiéj stronie. Pstrągi w tych stawach żyjące są małe, ciemniéj ubarwione i piękniéj nakreślone, niż pstrągi w Dunajcu i jego przytokach ku Nowemu Targowi i Szczawnicom. Jarockiego Salmo tatricus i Zawadzkiego Salmo alpinus nie są odrębnemi gatunkami, jak to w Wiedniu stwierdzili Dr. Kner i Dr. Steindachner na okazach posłanych przeze mnie do cesarskiego muzeum zoologicznego. Według powołanego rybaka nowotarskiego trą się pstrągi w październiku i listopadzie, niektóre także w grudniu, i te nazywa on krzyżakami. Bywa ich natenczas do dwudziestu i więcéj razem, a do złożenia ikry grzebią one małe dołki podobnym sposobem jak łososie. Pstrąg poławia się przez cały rok, a przy wezbranym Dunajcu nawet licznie i w okazach wielkich, czego sam byłem świadkiem, wracając z Tatr do Krakowa w r. 1866.
12. Lipień (Thymallus vexillifer Ag.) jest także rybą osiadłą i poławia się przez cały rok w Dunajcu na miejscach bystrych. Od Nowego Targu ku Tatrom zmniejsza się ilość lipieniów coraz bardziéj, tak że w Zakopaném nie często poławiają się. Tarło odbywa on w marcu i kwietniu parami pod płoniami na miejscach płytszych, nazywanych w Nowym Targu garbami.
13. Śliz (Cobitis barbatula L.) poławia się przez cały rok w Dunajcu i wszystkich jego dopływach koło Nowego Targu. Z okolic bliższych Tatrom nie mogłem go dostać. Ukrywa się pod kamieniami lub w brzegu. Według wzmiankowanego rybaka nowotarskiego przebywa on najchętniéj w czerwonkach cichych, a tarło odbywa na wiosnę, bo ma natenczas w sobie dojrzałą ikrę.
14. Węgorz (Anguilla fluviatilis Ag.). Kzadko kiedy zdarza się w Dunajcu pod Nowym Targiem, jak zapewnia rzeczony rybak. Wyżéj ku Tatrom nikt go nie zna.

Zwierzęta bezkręgowe.

Na tém polu pozostaje jeszcze wiele do czynienia w Tatrach, lubo już także zrobiono poważny początek co do niektórych działów.

Arachnoidea.

Z krainy hal i turni zapisuję tu: Thomisus citreus F., Sparassus smaragdula F., Zilla inclinata Walck., montana Koch, Tarantula nivalis Koch, inquilina Koch (wszędzie liczny pod kamieniami, gdzie czycha na muchy siadające niekiedy dla spoczynku na kamieniach).
W reglach i na podhalu uważałem: Clubiona holosericea Latr., Cheiraxanthium nutrix Koch, Amaurobius terrestris Koch, Theridion castaneum Koch, bipunctatum Koch, Dictyna benigna Walck., Tegenaria domestica Walck., Linyphia montana Walck., Pachygnatha Degeeri Koch, Tetragnatha extensa Walck., Miranda ceropegia Walck., cucurbitina Koch, Epeira dumetorum Hahn, diadema Walck., umbratica Walck., Thomisus dorsatus F. Z roztoczów napotykałem w reglach Trombidium holosericeum, zwierzątko zresztą w całym kraju pospolite. Kilka słoików z pająkami zebranemi w Tatrach przez Walę przesłano członkowi sekcyi zoologicznéj p. Wajglowi, zajmującemu się fauną pajęczą.

Owady (Insecta).
1. Chrząszcze (Coleoptera).

O chrząszczach tatrzańskich pierwszy L. Miller podał wiadomość w rozprawie: Eine Excursion in das Tatragebirge, ogłoszonéj w Wiener Entomologische Zeitschrift z r. 1859, w któréj przytoczył 220 gatunków i opisał jako nowe Nebria tatrica, Patrobus tatricus, Carabus glacialis, Pterostichus blandulus, Homalota alpicola, Otiorhynchus graniventris, Pissodes scabricollis. Mój Przyczynek do owadniczéj fauny Galicyi z r. 1861 zawiera także wykaz chrząszczów, pomiędzy któremi tatrzańskie, zebrane przez Millera i przeze mnie, odznaczono greckiém τ. W roku 1865 zwiedził p. Łomnicki Tatry kosztem Włodzimierza hr. Dzieduszyckiego i wydał Przyczynek do fauny chrząszczów Galicyi (Kraków, 1866), przedstawiwszy w nim cały przybytek do tego, co już w téj mierze ogłoszono, a na końcu dodawszy tablicę wykazującą znane chrząszcze tatrzańskie według ich rozmieszczenia pionowego.

2. Motyle (Lepidoptera).

Spis motylów tatrzańskich według ich pionowego rozsiedlenia podałem na końcu mych prac: Beitrag zur Lepidopterenfauna Galiziens (Verhandlungen der k. k. zoolog.-bot. Gesellschaft in Wien. 1865) i Microlepidopterorum species novae (1864)[30], gdzie opisałem cztéry nowe gatunki tatrzańskie: Penthina Żebrawskii, Gelechia Dzieduszyckii, Kessleria Zimmermannii, Glyphipteryx Pietruskii. Późniejsze moje spostrzeżenia motylnicze objął Dr. Żebrawski w swym tegorocznym Spisie owadów łuskoskrzydłych, który tém jest dla zachodniéj części kraju, czém dla wschodniéj moja Enumeratio lepidopterorum Haliciae orientalis (1860). Zapisania godne także podanie ks. Stolarczyka, proboszcza w Zakopaném, że stawy tatrzańskie pokrywają się niekiedy białemi motylami. Będą to zapewne Pontia brassicae, rupae, napi, znajdujące się w Tatrach obficie aż w krainę turni.

3. Dwuskrzydłe (Diptera).

Po chrząszczach i motylach znane są najwięcéj diptera, lubo niepodobna było dotąd całego zbioru opracować, bo w kraju nie ma środków naukowych, a i w Wiedniu, dokąd corocznie dla oznaczenia zbiorów krajowych wyjeżdżam, dla krótkiego zawsze pobytu nawałowi pracy żmudnéj i wymagającéj lat, tylko zwolna podołać mogę. Wymieniam obecnie w systematycznym porządku[31] oznaczone dotąd gatunki i rodzaje według pionowych krain, w których były uważane, aby suchemu spisowi[32] tym sposobem nadać trochę powabu i zajęcia. Gatunki z znakiem wątpliwości są najbardziéj zbliżone do okazów tatrzańskich; czy te jednak są gatunkami temi samemi lub nowemi, to wyjaśni się dopiero po odszukaniu płci obojéj w licznych okazach. Zpomiędzy najciekawszych dipterów podnoszę tutaj Spania nigra, Opetia nigra, Schaenomyia littorella, których odkrycie przyczyniło się do wyjaśnienia myłek systematycznych, następnie nowe gatunki Ptiolina Wodzickii, Leptis Janotae, Dolichopus Braueri, Rhicnoptila Wodzickii.

a) Gatunki z krainy regli.

Orthorhapha. Diplosis ochracea? Sciara Thomae[33], morio, nigripes, analis, ?hyalipennis. Mycetophila punctata, luctuosa, ?biusta. Brachycampta bicolor, griseicollis. Coelosia flava. Sciophila nigricornis. Simulia hirtipes, ornata, reptans. Scatopse scutellata, notata. Bibio Pomonae, clavipes. Tinypus signatus, melanops. Diameza Waltlii. Ceratopogon flavipes. Chironomus bicinctus. Pericoma palustris. Culex nemorosus. Erioptera ochracea, appendiculata, murina, propinqua. Trichosticha maculata, ?flavescens, ?icterica. Dasyptera nodulosa, haemorrhoidalis, distincta. Anisomera Gaedii, bicolor. Tricyphona immaculata. Dicranota bimaculata. Amalopis Schineri Kolenati, tipulina Egger. Pedicia rivosa. Trichocera hiemalis. Ephelia marmorata. Limnophila nemoralis, ferruginea. Dactylolabis Frauenfeldi? Dicranoptycha fuscescens, cinerascens. Limnobia quadrinotata, macrostigma, flavipes, tripunctata, modesta, dumetorum, trinotata, morio. Ptychoptera scutellaris. Pachyrhina iridicolor, histrio, quadrifaria, erocata. Nephrotoma dorsalis. Tipula paludosa, Selene, excisa, nubeculosa, gigantea, lutescens, hortensis, truncorum, pabulina, scripta, varipennis, caesia i inne gatunki. Ctenophora atrata. Rhypbus punctatus. Nemotelus nigrinus. Pachygaster Leachii? Oxycera dives, pygmaea, ?amoena. Stratiomys concinna, chamaeleon. Odontomyia viridula, hydroleon. Sargus infuscatus, nubeculosus, cuprarius. Haematopa pluvialis. Tabanus auripilus, quatuornotatus, tropicus, bovinus, bromius, autumnalis, borealis, fulvicornis?, maculicornis, luridus. Chrysops caecutiens. Scenopinus fenestralis. Asilus atricapillus, aemulus, cingulatus, albiceps. Isopogon brevirostris. Cyrtopogon ruficornis. Laphria flava. Leptis Ianotae Now., tringaria, conspicua, maculata, scolopacea, notata, vitripennis. Chrysopila atrata, flaveola, helvola, bicolor, nigrita. Symphoromyia melaena, crassicornis[34]. Spania nigra[35]. Hybos femoratus. Cyrtoma nigra, spuria. Rhamphomyia nigripes, sciarina, ?hybotina, plumifera, gibba, anthracina. Empis gravipes, chioptera, vernalis, decora, stercorea, punctata, tesselata, bistortae, livida, rustica. Pachymeria spinimana. Hilara cilipes, chorica, quadrivittata, ?maura, ?clypeata, ?pruinosa. Microphorus flavipes. Ocydromyia glabricula. Holoclera pulchra. Hemerodromyia stigmatica. Sciodromyia immaculata? Clinocera Wesmaeli, inermis Löw. Drapetis assimilis. Platypalpus flavipes, maculipes, cothurnatus, major, pallidiventris, infuscatus, bicolor, calceatus, fasciatus, ciliaris, albocapillatus. Tachydromia cimicoides, calcanea, truncorum. Lonchoptera lacustris. Opetia nigra[36]. Dolichopus campestris, Braueri Now., fastuosus, lepidus, signatus, plumipes, aeneus, latilimbatus. Rhaphium appendiculatum. Porphyrops longicornis, nemorum. Gymnopternus aerosus, germanus. Campsicnemus curvipes. Sympycnus annulipes. Medeterus plumbellus, tristris. Chrysotus cupreus, gramineus, cilipes, neglectus.
Cyclorhapha. Trineura aterrima, stictica. Phora pulicaria, ciliata, i inne. Conicera sp.? Limosina ochripes i inne. Sphaerocera subsultans. Borborus equinus, geniculatus i inne. Scatophaga, Leria, Helomyza sp.? Sciomyza nana,... Tetanocera umbrarum,... Limnia sp.? Geomyza tripunctata,... Drosophila transversa, graminum. Discomyza, Ephygrobia sp.? Hydrelia griseola, ranunculi. Parydra fossarum. Ephydra, Scatella sp.? Meromyza saltatrix. Chlorops[37] messoria, taeniopus, didyma, Cereris. Oscirtis cognata, pusilla. Elachyptera sp.? Mosillus aeneus. Psila fimetaria, rosae, nigricornis, ?gracilis. Chyliza leptogaster. Loxocera elongata. Micropeza corrigiolata. Themira putris, ?minor, Fallenii. Nemopoda cylindrica. Sepsis cynipsea, punctum, flavimana, violacea. Urophora qnadrifasciata. Ensina sonchi. Tephritis ruralis, flavipennis, leontodontis. Sapromyza illota, rorida i inne. Lauxania aenea. Myodina vibrans. Herina sp? Rivellia syngenesiae. Phytomyza affinis. Agromyza pusilla i inne gatunki. Ceratomyza denticornis. Schaenomyia littorella[38] Fall. Leucopis argentata. Ochthiphila w różnych gatunkach. Coenosia exul, mollicula, ?verna, tigrina, tricolor, albicornis, sexnotata, pumila. Anthomyia w licznych gatunkach, podobnież Hylemya strigosa, coarctata, variata. Limnophora, następnie Homalomyia canicularis, manicata. Spilogaster vittifera i inne. Aricia longipes, lucorum i inne. Dasyphora versicolor, pratorum. Myospila meditabunda. Calliphora erythrocephala, vomitoria. Cynomyia mortuorum. Mesembrina mystacea, meridiana. Musca corvina, domestica, titripennis. Stomoxys calcitrans, melanogaster. Onesia sepulcralis. Graphomyia maculata. Pollenia rudis, atramentaria. Melania volvulus. Morinia nana. Demoticus plebejus. Micropalpus pictus, Echinomya ferox (Pieniny), Meigenia bisignata i liczne inne z działu Tachininae. Sphegina clunipes. Ascia floralis. Melithreptus menthastri, strigatus, scriptus (Pieniny). Syrphus pyrastri, lineola, luniger, cinctellus, umbellatarum, corollae, balteatus, topiarius. Melanostoma mellina. Platycheirus eiliger, podagratus. Cheilosia oestracea, ?antiqua, sparsa, pubera. Lencozona lucorum. Eriozona syrphoides. Volucella pellucens, bombylans. Sericomyia lappona. Arctophila bombyliformis. Eristalis tenax, arbustorum, rupium, pertinax, alpinus. Helophilus floreus. Xylota ignava, lenta. Syritta pipiens. Brachypalpus angustus. Criorhina fallax. Chrysogaster coemeteriorum (Pieniny), viduata, Macquarti, basalis. Pipiza quadrimaculata, ?geniculata. Pipizella annulata, virens. Chrysotoxum fasciolatum (Pieniny), festivum. Merodon funestus, anreus? (Pieniny). Microdon mutabilis, devius. Dalmannia flavescens. Conops flavipes (Pieniny). Sicus ferrugineus. Stenopteryx hirundinis. Melophagus ovinus.

b) Z krainy hal.

Cordyla vitiosa. Sciara hyalipennis. Sciophila lugubris? Macrocera fasciata. Simulia hirtipes, ornata. Limnophila hospes. Dasyptera nodulosa. Tricyphona immaculata. Trichocera hiemalis. Dixa aprilina, maculata. Limnobia silvicola? Tipula excisa, nubeculosa. Bibio Pomonae, nigriventris Hal. Chironomus tenuis. Amalopis Schineri Kolenati. Asilus cyanurus. Platypalpus calceatus, ?unguiculatus. Rhamphomyia anthracina, ?serpentata i kilka nowych gatunków. Ptiolina Wodzickii Frauenfeld. Empis tesselata, bistortae. Hilara sp? Gymnopternus fugax. Phora bicolor. Limosina ochripes. Borborus sp? Scatophaga sp? Helomyza sp? Sciomyza sp? Hydrellia sp? Tephritis doronici. Norellia liturata. Sciomyza nana. Schaenomyia littorella Fall. Herina sp? Phytomyza, Agromyza, Ochthiphila w różnych gatunkach. Coenosia pacifica, albicornis. Pollenia rudis. Lasiops aculeipes. Calliphora vomitoria. Cheilosia canicularis. Syrphus pyrastii. Eristalis tenax.

c) Z krainy turni.

Rhicnoptila Wodzickii Nowicki. Tipula excisa, nubeculosa. Ptiolina Wodzickii[39] Frauenfeld. Empis bistortae, Clinocera fontinalis. Liancalus virens. Stomoxys melanogaster. Syrphus pyrastri. Eristalis tcnax.

4. Błonkoskrzydłe (Hymenoptera).

Wykazałem je w części w moim Przyczynku do owadniczéj fauny Galicyi. Zupełniejszy spis wyjdzie kiedyś późniéj, gdy się przyzbiera więcéj materyału i oznaczenie zbioru postąpi więcéj naprzód. Zbadanie krajowéj hymenopterologii wziął na siebie członek sekcyi zoologicznéj p. Wierzejski. Na teraz tie będzie od rzeczy zapisać spostrzeżenie moje o mrówce Lasius niger i p. Kocyana o trądzie Athalia spinarum.
Gdym dnia 8 września zdążał z Polskiéj Przełęczy ku Wielkiéj i przechodził obok Stawu Długiego, ujrzałem na nim przy brzegu w rozległości kilku sążni kwadratowych czarną powłokę. Zdjęty ciekawością, coby to było, poszedłem sam i przekonałem się, że to była nieskończona ilość wspomnianéj mrówki. Wiele z nich żyło jeszcze, lecz były strętwiałe dla lodowéj wody; wzięte na rękę ocucały się po rozgrzaniu i ulatywały. Zapewne odprawiały swe gody jak zwykle słupami w powietrzu, a przybywszy nad stawem w warstwy powietrza chłodne, osłabły i spadły do wody, do czego mógł się także przyczynić wiatr. Nad stawem unosiło się pojedynczo w słońcu jeszcze dosyć tych mrówek; po halach było ich wszędzie podostatkiem. Na wzmiankowanéj powłoce mrówczéj zebrało się mnóstwo owadów różnych rzędów, np. Coccinella, Ichneumon, Chrysopa, Brachytropus i t. d., tak iż zbiorek było można z nich ułożyć.
Pan Kocyan doniósł o wędrówce trądu Athalia spinarum, dołączywszy na dowód trzy okazy tego owadu. Doniesienie jego opiewa: „Dnia 17 lipca 1866 r. najpierw spostrzeżony pod reglami przez góralów co siano kosili, mówiących między sobą: Gawiedź leci jakoś na biedę. Leciał od g. 10 rano do 1 popołudniu całemi rojami, więcéj około południa od wschodu, t. j. od Zakopanego, tylko w stronę południowo-zachodnią i w regle na południe nisko w las, i tam gdzieś tracił się. Dnia 18 łapałem go do kapelusza w tém samém miejscu i téż tak ciągnął, jak dnia poprzedzającego; d. 19 byłem daléj w polanach, ale już go nie tyle było widać, co 17go i 18go, nawet i pod reglami. Kilka dni późniéj widziałem w Zakopaném pod reglami na zielonym owsie te same muchy pojedynczo; było to po deszczu“.
Czarne gąsieniczki tego owadu niszczą czasami rzepak i brukiew; aby jednak lęgnący się z nich owad odbywał wędrówki, o tém nie wiedziano. Czém się żywiły gąsienice pod reglami tatrzańskiemi, nie doniósł p. Kocyan; snać w Zakopaném nikt się nie troszczył o dotyczące spostrzeżenia, czego bardzo żałować należy.

5. Pluskwy (Hemiptera).

a) Heteroptera. Coriza striata. Hydrometra lacustris. Anthocoris nemorum. Salda littoralis, saltatoria i inne gatunki z Tatr i Pienin jeszcze nie oznaczone. Nabis ferus. Nyssius graminicola. Homalodema abietis. Miris laevigatus. Brachytropis calcaratus. Trigonotylus ruficornis. Megacoelum sp?. Calocoris chenopodii, affinis. Phytocoris divergens. Cyphlodema sp.?. Lygus pratensis, prat. var. alpinus. Poeciloscytus asperula. Macrotylus luniger. Dicyphus pallidus. Strachia ornata. Picromerus bidens. Cymus glandicolor. Diphrosoma leucocephala. Acanthia lectularia. ?Agellastis pulicarius.
b) Homoptera. Tricyphona mactata. Tettigonia viridis, obliqua, obl. var. vulgaris. Aphrophora spumaria. Cixia cunicularia. Philenus spumaria var. biguttatus, var. bifasciata, var. oenotherae, var. leucocephala. Acupalpus i inne rodzaje i gatunki jeszcze nie oznaczone. Dryobius[40] riparius Vollh., znany w Austryi z Schnebergu; w Tatrach napotkałem tę mszycę w wielkiéj ilości na śniegu pod szczytem Wołoszyna w lipcu.

6. Prostoskrzydłe (Orthoptera).

a) Orth. aptera s. Thysanura. Przerzutka, Machilis annulicornis, w Tatrach i Pieninach; pchlica śniegowa, Degeeria nivalis L. w Tatrach. O pchlicy mogę donieść, co następuje. Dr. Janota bawiąc w Tatrach, wypytywał się Wali między innemi, czy nie widział kiedy na śniegu pchlic[41]. Gdy Wala odpowiedział, że są, kazał mu takowych nałapać i do Krakowa przysłać. Jakoż rzeczywiście posłał je Wala nasamprzód w połowie marca, a w kwietniu jeszcze ich więcéj sam przywiózł do Krakowa, opowiadając, że te pchlice są przez całą zimę, bo je widywał przed godami, na gromnicznik (w lutym), w marcu i kwietniu, że się zjawiają, gdy nastanie odmięk (odwilż) i na polu pociepleje, że się rade trzymają w pobliżu sparzysk, t. j. źródlisk nigdy nie zamarzających, gdzie spadły śnieg szybko taje. Widział je przy Jaszczurówce, w Pańszczycy, pod Filipkami i koło Kościelisk, dodając, że się posuwają aż w hale, że po śniegu chodzą lub skaczą, jedne się do niego kryją, drugie z niego wychodzą. Gdy je zbierał, zgarnując patyczkiem do słoiczka, skacząc szybko zmykały mu lub téż w śnieg się kryły.
b) Orth. genuina. Forficula auricularia w Zakopaném korczykiem zwana i liczna po domach; trzeba się przed nią strzedz z zbiorami, gdyż je gryzie. Blatta[42] lapponica, karaczan leśny, znajduje się w reglach, jako i w całym kraju po lasach. Ma on długości 4 linije, a wierzch tułowiu środkiem czarny, brzegami zaś przejrzysty, gdy tymczasem karaczan domowy (Bl. germanica) jest 5 linij długi i ma na wierzchu tułowiu dwa czarne paski. Prócz tego ostatniego gatunku jest po domach uprzykrzonym owadem karaczan większy (Periplaneta orientalis), 10 do 12 linij długi, czarno-brunatny z pokrywami i nogami czerwono-brunatnemi. Ten wypiera z domów i całych okolic pobratymca swego Blatta germanica, podobnie jak szczur większy (Mus decumanus) szczura mniejszego (Mus Rattus). Są to, jak powiada p. Wałecki, objawy tych praw nieubłaganych, które w wielkiém gospodarstwie przyrody przechylają szalę na korzyść to jednego, to drugiego współzapastnika; to samo w świecie zwierzęcym, toż samo w wielkich spółecznych interesach ludzkich. Pożądane byłyby doniesienia, gdzie w kraju utrzymują się stanowiska zajmowane przez Blatta germanica lub Periplaneta orientalis, gdzie gatunek pierwszy lub drugi przemaga ilością osobników, gdzie umniejsza się ilość jednego lub drugiego, gdzie jest tylko jeden z nich albo nie ma żadnego, aby kiedyś wiedziano o tém, jak się odbywała między niemi walka i z jakim skutkiem. Nie pamiętam, abym w Zakopaném widział gdzie domowe karaczany. Koników tatrzańskich dotąd jeszcze nikt nie zebrał i nie mamy téż w kraju dotąd żadnego ortopterologa.
c) Orthoptera neuroptera s. Pseudoueuroptera[43]. Diplax (Libellula) flaveola, vulgata. Cordulia alpestris Sélys. Onychogomphus forcipatus. Aeschna maculatissima i różne inne ważki nad wodami w reglach lub stawami w halach. Calopteryx virgo tylko pod Nowym Targiem spostrzegana. Ephemera vulgata i inne jętki jeszcze nierozpoznane. Baëtis semitincta i inne gatunki. Dictyopteryx microcephala Pict. Perla marginata, bipunctata. Chloroperla virescens Pict. (grammatica Scop.), griseipennis. Isopteryx apicalis. Taenioteryx trifasciata Pict. Leuctra nigra. Nemura cinerea, humeralis, ?nitida.

7. Żyłkoskrzydłe (Neuroptera).

Panorpa montana, communis, variabilis. Rhyacophila umbrosa, torrentium Pict., aurata, vulgaris Pict. Glossosoma fimbriata Steph. Philopotamus tigrinus. Plectrocnemia irrorata. Hydropsyche nebulosa, versicolor, lepida Pict. i inne gatunki, których się nie oznaczy, aż nie wyjdzie monografia dobra. Mystacides ater. Odontocerus albicornis. Sericostoma collare. Notidobia ciliaris. Neuronia ruficrus Scop. Ecclisopteryx guttulata Pict. Potamorites (Marsupus) sericeus Pict. Apatania vestita, fimbriata Pict. Halesus adustus ML., nigricornis, poecilus Klti., annulatus Staph., fiavipennis Brauer[44]. Chaetopteryx tuberculosa P...?, Stenophylax (Anabolia) areata, gigantea, pilosa Pict. Anabolia puberula Zett., furcata Hag. Limnophilus griseus, vittatus, flavicornis. Desmotaulius (Limnophilus) punctatissimus, hirsutus. Sialis lutaria, fuliginosa. Rhaphidia ophiopsis. Hemerobius punctatus, micans. Micromus paganus. Chrysopa vulgaris, phyllochroma.
Mam prócz tego z Tatr dwa nowe neuroptera, z których jeden gatunek jest może z rodzaju Desmotaulius, drugi zaś zbliża się do Polycentropus picicornis Steph., odkrytego przez pana Łomnickiego w Pieniakach, i do Cyrnus flavidus ML., dotąd tylko z Anglii znanego, a u nas przez członka sekcyi zoologicznéj p. Dziędzielewicza w Janowie znalezionego. Dla braku potrzebnéj literatury odstąpiłem je memu przyjacielowi Brauerowi w Wiedniu do opisania w roczniku Towarzystwa zoologiczno-botanicznego. Ktoby w Tatrach zbierał wyłącznie neuroptera, odkryłby tam jeszcze wiele tych owadów, gdyż dotąd uwzględniano je tylko pobieżnie. We Lwowie pracuje z skutkiem nad neuropteorologią krajową prawnik p. Dziędzielewicz.

Wije (Myriapoda).

Lithobius forficatus. Scolopendra sp? Glomeris hexasticha w Tatrach i Pieninach licznie.

Skorupiaki (Crustacea).

Porcellio scaber w Tatrach i Pieninach, ?amoenus Panz.

Ślimaki (Cochloidea).

Arion empiricorum Fer. Helix ruderata Stud., faustina Ziegl., holosericea Stud. Bulimus montanus Drap. Clausilia granatina Ziegl., nigricans Pulf., elata var. turgida Ziegl., ?cruda Ziegl. Limnaeus pereger Drap.
Jest jeszcze w tatrzańskich reglach i halach, o czém wspomina już hr. Wodzicki, duży, nagi ślimak barwy pięknie granatowéj, podobny do opisanego przez Frauenfelda A. Schwabii, lecz nie ten sam, jak się w Wiedniu przekonałem. Jakim jest gatunkiem, nie mogłem dojść z wziętego z sobą w spirytusie jedynego okazu. W roku 1864 schowałem kilka ślimaków skorupowych do drewnianego pudełeczka napełnionego mchem i zapomniałem na nie, wróciwszy do domu. W roku 1865 jadąc do Wiednia, wziąłem je ze sobą tak, jak były przytwierdzone do ściany pudełeczka. Mogło było zdawać się, że dawno nie żyją, a przecież gdy je oderwałem i zmywałem skorupę letnią wodą, poczęły wystawiać rożki, okoliczność, o któréj namienia także Johnston[45]. Kustosz zoologicznego gabinetu w Wiedniu p. Zelebor mówił mi, że zebrane przez niego w Kroacyi ślimaki po pięciu latach, gdy się wreszcie zabrał do ich oznaczenia, były jeszcze żywe, że kilka z tych ślimaków oderwanych od ściany pudelka karmił i utrzymał jakiś czas przy życiu. Dowiedziałem się téż od p. Zelebora, jak on to robi, że ślimaki jego zbioru mają rożki wystawione. Wkłada on ślimaka w szklany słoik, napełnia go potém po sam wierzch wodą i zatyka go korkiem tak, aby spód korka stykał się z wodą i nie było w słoiku próżnego miejsca, zawierającego powietrze. Ślimak czując potrzebę oddychania, poczyna się ruszać i wysuwa rożki, a wtedy podnosi p. Zelebor korek, wpuszcza do wody do dziesięciu kropel kreozotu, który ślimaka zbezwładnia tak raźnie, że już nie może schować rożków. W płynie tym zostawia p. Zelebor ślimaka 6—8 dni, gdyż mu się zdarzało, że prędzéj wyjęte i do spirytusu włożone ślimaki pochowały rożki. Nie próbowałem jeszcze sam tego sposobu; podaję go jednak w dobréj wierze do wiadomości konchiliologów krajowych. Że ślimaki z wysuniętemi rożkami dla zbioru więcéj mają wartości niż z niewysuniętemi, rozumie się samo przez się.
Kończąc na tém, wyrażam gorące życzenie, aby ziarno przez Komisyą fizyograficzną rzucone padło na grunt żyzny i wydało obfite owoce ku dobru nauki i chlubie kraju!





  1. Częściowy wykaz prac odnoszących się do Tatr znajduje się w Dra Janoty Przewodniku w wycieczkach na Babią Górę, do Tatr i Pienin. Kraków, 1860.
  2. W miejscu książkowéj formy tatrzański Podhalanie używają taterski, formy urobionéj wprost od rdzenia Tatr.
  3. Dotąd mierzone wzniesienia w Tatrach zebrał i w osobnym spisie zamieścił w niniejszym Roczniku Dr. Janota. Przeto nie podaję wysokości przywiedzionych szczytów.
  4. Podhalanie nazywają zamieszkane przez nich doliny otaczające Tatry podhalem, pas Tatr lasem zarosły reglami, część ich od górnéj granicy lasu do głównego grzbietu halami, a nagie szczyty skaliste turniami.
  5. Zapiski z tych wycieczek zawiera moja Enumeratio lepidopterorum Haliciae orientalis. 1860.
  6. Względem Bryjarki udzielił mi Dr. Janota następujące objaśnienie. Nad Miedziusiem wznosi się po stronie północnéj góra trachitowa zwana u ludu po prostu tylko Skałką. Po stronie wschodniéj tuż pod wierzchem jest kawałek pola zwany Światkówką, od zachodu inny zwany Bryjarką. Ztąd górę tę w opisach zwą i Światkówką i Bryjarką. Miedziusiem, ale nie Miodziusiem, jak zwykle w opisach, zwą kilka chałup między Szczawnicą wyżnią a niżnią.
  7. Owady łuskoskrzydłe (Kraków, 1860) str. 221.
  8. Z Krzyżnego widać dolinę Pięciu Stawów polskich z czterema z nich i z Siklawą, za niemi Miedziane, Krywań i Hruby Wierch, Świstówkę, Mięguszowę, Rysy, przed Rysami Czarny Staw, a obok Młynarz, za Rysami Wagę, Ganek, Żelazne Wrota, Wysoką, Gierlach i Szczyt Sławkowski, na wschód całą dolinę Białki z Szeroką Jaworzyńską, Jaworzynę, Murań, Hawrań, dolinę Jagnięcą z Turnią Lodową.
  9. Na najkrótszym dniu wschodzi słońce dla Zakopian za Krzyżném, a zachodzi za Wołowiec, na najdłuższym zaś jest wschód za Bukowiną, a zachód nieco na południe od Żeleźnicy i Babiéj Góry.
  10. Tak zwane zażgnienie Alp, o którém pisze H. A. Berlepsch (Die Alpen in Natur- und Lebensbildern. Leipzig, 1861. 239—236), zdaje się wcale inném być zjawiskiem.
  11. Staw ten, zwany także Rybim od pstrągów w nim żyjących, jest zwykłym celem wycieczek największéj części gości i dlatego życzyćby wypadało, aby wystawiono przy nim dom ku wygodzie przybywających, a nie można wątpić, aby koszt łożony na jego wystawienie i utrzymanie, tudzież na podejmowanie gości nie miał się wrócić z korzyścią przedsiębiorcy.
  12. Por. Dra Janoty Przewodnicy Zakopiańscy w num. 74 i 75 Kłosów z r. 1866.
  13. Niegdyś fizyk Krater głównie tym sposobem przyszedł do prześlicznego zbioru chrząszczów krajowych. Zbierał on nietylko sam, lecz miał w różnych okolicach kraju wprawionych do zbierania płatnych wieśniaków, z których najczynniejszym był Iwan z Łopatyna, znający doskonale miejsca pobytu chrząszczów. Zbieracze ci zachęcali znów chłopców i pastuchów do tego, płacąc im za dostarczone chrząszcze. Zarobek pobudzał jednych i drugich do poszukiwań, odkrycia mnożyły się raźnie, a Krater uzupełnił zbiór swój do tego stopnia, że trudno mu już było co dostać, czegoby nie miał. Szkoda tylko, że Krater nie zużytkował naukowo tego cennego zbioru przed sprzedaniem go do Paryża za 1000 dukatów, na czém skończyła się ta sprawa.
  14. Zwana pospolicie z niemiecka Kolbach zamiast Kaltbach. Patrz Karola A. Sonklara Reiseskizzen aus den Alpen und Karpathen (Wien, 1857) str. 128.
  15. Janosz utrzymywał, że w ciągu jego przewodnictwa trzy panie były na Szczycie Łomnickim, dwie Węgierki i jedna Polka, chwaląc się z dumą, że je szczęśliwie wyprowadził i sprowadził.
  16. Osobne odbicie z t. XXXIII Rocznika Tow. nauk. krak. uzupełnione i tablicą litografowaną ozdobione. 1865.
  17. Bliższe szczegóły téj wycieczki zawiera artykuł: Das Murmelthier und die Gemse der Tatra, zamieszczony w Krakauer Zeitung z 10, 11 i 12 września 1866 r.
  18. Z szczytu Mięguszowéj widać od węgierskiéj strony Krzywań, Szczerbską, Niekcyrkę, Hruby Wierch, Wagę, Jurgów, z polskiéj zaś Morskie Oko, Czarny Staw, Rysy, Miedziane, Wołoszyn, Krzyżne, Świnnicę, Kozi Wierch, Murań, Hawrań, Bukowinę, Nowy Targ, Waxmund, Ostrowsko, Czorsztyn i t. d.
  19. Przegląd prac dotychczasowych o kręgowcach galicyjskich, zamieszczony w t. XXXIII Rocznika Tow. nauk. krak. 1865.
  20. Przegląd zwierząt ssących krajowych. Biblioteka Warszawska z m. czerwca 1866 r.
  21. Blasius zwiedził Tatry wraz z Aleksandrem hr. Keyserlingiem w wrześniu i październiku 1835 r., uczęszczając wówczas jeszcze na wydział filozoficzny w Uniwersytecie berlińskim.
  22. Nietoperza tego opuściłem w moim Przeglądzie na str. 10. Jest on według Blasiusa w Galicyi i na Ukrainie, a p. Wałecki znalazł go zeszłego roku w Puławach. Podhalanie zwą nietoperze gacopierzami.
  23. Na str. 9 mego Przeglądu wypowiedziałem te słowa: „Zupełnego zbioru krajowych kręgowców nie ma dotychczas żadne z muzeów krajowych.“ Pisząc o kręgowcach galicyjskich, jak to świadczy napis, miałem na myśli oczywiście tylko muzea Galicyi. Pan Wałecki wykazując na str. 5 swego Przeglądu zwierząt ssących krajowych, jak fauna krajowa jest reprezentowana w gabinecie zoologicznym warszawskim, dodaje poniżéj: „Wiadomość tę dołączyłem głównie dla pragnących obeznać się z fauną krajową, a także dla sprostowania wiadomości świeżo przez Dra Nowickiego w poważnym organie, w Rocznikach Tow. nauk. krak. podanéj, że żadne z muzeów naszych nie posiada dotąd zupełnego zbioru krajowych zwierząt kręgowych.“ Że się p. Wałecki ujął za gabinetem warszawskim, jest bardzo chwalebném, ale do prostowania mnie nie miał żadnéj podstawy, skoro o gabinecie warszawskim nic nie mówiłem.
  24. Biblioteka warszawska r. 1865. str. 286.
  25. Namieniono w niéj także o rozprawce p. Schauera: Die Murmelthiere und Zieselmäuse Polens und Galiziens, w któréj tenże twierdzi, że obecnie po stronie północnéj żadnych już nie ma świstaków. Tymczasem były i są one przecież jeszcze i dziś w dolinie Waxmundzkiéj między Wołoszynem i Koszystą, a rodzina mająca swe nory w Rozpadlicy tuż pod Czerwonym Wierchem od południa, żeruje po naszéj stronie i byleby miała spokój, młode przeniosą się niezawodnie do pobliskiéj doliny Mułowéj na stronie północnéj, gdyż tam świstaki dawniéj także bywały. Świstaki wraz z kozicami w Czerwonym Wierchu wspomina także już Hacquet przy końcu zeszłego wieku (Neueste physikalisch-politische Reisen in den Jahren 1794 u. 95 durch die Dacischen und Sarmatischen oder Nordlichen Karpathen. Vierter Theil. Nürnherg, 1796. 154). Pominąłbym te okoliczności, gdyby twierdzenie p. Schauera nie miało na celu nicowania przyrodników krajowych.
  26. O zachowaniu się w niewoli mentla czyli pomurnika wydał zajmującą rozprawkę Girtanner: Notizen über Tichodroma phoenicoptera w Verhandlungen der St. Gallischen naturwissenschaftlichen Gesellschaft. 1864.
  27. P. Taczanowski w krytyce mego Przeglądu powiada: „Przy obu sępach położone są znaki wątpliwości co do sposobu ich gnieżdżenia się, gdy tymczasem hr. Wodzicki wyraźnie o tém mówi na str. 28 i 30 Wycieczki ornitologicznéj w Tatry i Karpaty galicyjskie“. Uczyniłem to na podstawie twierdzenia p. Schauera, o którém wspomniałem w Przeglądzie na str. 55 pod lit. c.
  28. Zakopianie uważają tę za najjadowitszą. Ukąszony od żmii moczy członek w zimnéj wodzie i przykłada nań kretowinę, t. j. ziemię przez kreta wyrytą. Słyszałem o dwóch wypadkach śmierci.
  29. Materyały do fauny ichtyologicznéj Polski. Warszawa, 1864.
  30. Z całego nakładu téj rozprawki, którą wydam po polsku, dostały się tylko do bibliotek okazy obowiązkowe. Tak samo ma się rzecz z rozpoczętym dziełem Motyle Galicyi, którego poszyt pierwszy obejmuje część ogólną, a z szczegółowéj motyle dzienne.
  31. Dr. Schiner, Catalogus systematicus dipterorum Europae. 1864.
  32. Znajomość gatunków i spisy są niezawodnie ważne, lecz wiedza taka stoi na równi ze znajomością abecadła. Jak abecadła uczymy się, abyśmy umieli czytać i tym sposobem poznawali zdobycze ducha ludzkiego, co jedynie nas kształci i uszlachetnia, tak téż z pomocą znajomości tak zwanych gatunków, powinniśmy nauczyć się czytać w wielkiéj księdze przyrody, aby módz odsłonić jéj tajniki, poznać jéj zjawiska i ich przyczyny, zrozumieć znaczenie i przeznaczenie niezliczonych zwierząt, widzieć naturalny porządek rzeczy tam, gdzie inni upatrują coś nadzwyczajnego, pogrążając się w przesądach i zabobonach. Fauniści krajowi powinni przeto nie przestawać na ogłaszaniu suchych spisów, lecz zastanawiać się także nad pierwszemi stanami zwierząt, nad ich obyczajami, szkodliwością i pożytecznością, nad geograficzném rozsiedleniem ich w kraju i za krajem, nad porą pojawu, miejscami pobytu i t. p., zastanawiać się nad objawami życia zwierzęcego na łąkach i polach, w ogrodach i lasach, we wodzie, w nizinach, górskich krainach i t. d., uwzględniając przytém stosunki roślinne i inne, a zbadane szczegóły ujmować w ramy całości harmonijnéj i tak je ogłaszać. Prace tego rodzaju zajmą każdego czytelnika, choćby nie był przyrodnikiem, pobudzą go do spostrzeżeń i zjednają badaniu przyrody rodziméj niejednego pracownika. Im więcéj sekcya zoologiczna wzrastać będzie w siły, prace takie staną się coraz łatwiejszemi, gdyż upadnie z czasem trudność największa, to jest oznaczanie zwierząt, które obecnie wymaga żmudnéj pracy i dotkliwych ofiar pieniężnych z powodu potrzeby podróży za granicę.
  33. Gąsienice tego gatunku tworzą plenia (Heerwurm). Byłoby bardzo do życzenia, aby na to ciekawe zjawisko bacznie uważano, gdyż są jeszcze rozmaite wątpliwości do wyświecenia. O ile mi wiadomo (ob. Czas z 21 lipca i 5 sierpnia), pojawia się pleń w Tatrach i w Kopalinach koło Bochni. Prosimy szanownych członków Komisyi flzyograficznéj i każdego nie obojętnego na objawy przyrody, aby w lipcu i sierpniu zwracali uwagę swoję na plenia i o wypadku spostrzeżeń donosili Komisyi fizyograficznéj.
  34. Obacz przypisek na str. 202.
  35. Samica mało komu znana ma odmienne rożki od samca, co w determinacyi obu płci prowadzi do dwu rodzajów i było powodem zamętu w opisach. Haliday dał rysunek rożków płci obojéj, według którego okaz mój jest bezwątpliwie samicą gatunku Spania nigra.
  36. Muszkę tę widział mało który dipterolog; nie dziw więc, że wszyscy zaliczali ją do rodziny Platypezidae, należącéj teraz do działu Cyclorhapha, gdy tymczasem jest ona według użytkowania z działu Orthorhapha, a w tym z rodziny Lonchopteridae, któréj miejsce w nowym ulepszonym układzie będzie między rodzinami Leptidae i Empidae.
  37. Z ostatnich lat smutnie znane szkodniki. Kilkakrotne wezwanie Czasu, aby donoszono o nich z kraju, nie odniosło niestety żadnego skutku. Z rozkazu byłéj krakowskiéj Komisyi namiestniczéj doniosło kilku naczelników o szkodach zrządzonych w ich powiatach. WP. Konopka z Mogilan badał z wytrwałością podziwienia godną sposób życia tych szkodników i napisał w tym przedmiocie cenną rozprawkę dla Towarzystwa rolniczego w Krakowie.
  38. Gatunek w systemie bardzo przerzucany i stąd tak ciekawy, że Dr. Schiner poświęci mu osobny artykuł w Verhandlungen der zool.-bot. Gesellschaft in Wien.
  39. Nowy ten gatunek należy do rodzaju Ptiolina Zetterstedt, gatunki zaś dotąd mieszczone niewłaściwie w tym rodzaju tworzyć będą osobny rodzaj Symphoromyia Frauenfeld. Zarzut Dra Schinera (Fauna austriaca 1, 179), jakoby Zetterstedt niedostatecznie był wyświecił znamiona charakterystyczne rodzaju Ptiolina, upada po odkryciu Pt. Wodzickii.
  40. Na Podolu odkrył p. Wierzejski inny gatunek Dryobius croaticus Koch. Z wschodniéj części kraju znane są także Trogulus tricarinatus L., Laemobothrium giganteum ?Nitsch, ogromna wesz według p. Łomnickiego z kaczki krzyżówki, Ixodes ricinus.
  41. O pchlicach na śniegach i lodowcach alpejskich patrz Tschudego Thierleben der Alpenwelt, str. 445—447.
  42. We wschodniéj części kraju znaleziono Blatta livida, Aphlebia maculata Schreb. var. Schaefferi L. o całych pokrywach czarnych, gdy tymczasem A. macul. ma tylko końce pokryw czarne. Być może, że to dobry gatunek, lecz jeszcze nie rozpoznany.
  43. Odłączone od neuropterów dla przeobrażenia niezupełnego.
  44. Hal. fluvipennis Pict. jest mniejszy niż H. flav. Brauer.
  45. Johnston, Introduction to Conchology. W niemieckiém tłomaczeniu Bronna: Einleitung in die Konchyliologie (Stuttgart, 1853) str. 253—256.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maksymilian Nowicki.