Powrót Odysa/Akt drugi
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Powrót Odysa |
Podtytuł | dramat w trzech aktach |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1907 |
Druk | Drukarnia W. L. Anczyca |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
ŚWIETLICA W DWORCU ODYSOWYM.
TELEMAK
(do Medona)
(wesoło:) Zawołaj mi tu dziewki! MEDON
(żachnął się)
Jaż mam dziewki wołać? TELEMAK
(drwiąco:)
Każę ci. MEDON
(dowcipnie:)
Ale na co? TELEMAK
(wskazując sprzęty)
Poodsuwać stoły, MEDON
(szyderczo)
A to co innego. TELEMAK
(udając)
A tyś myślał —? MEDON
(tknięty)
(zachowaniem Telemaka) Myślałem, — lecz cóż ci do tego? (wybiega po schodach na górę) TELEMAK
(rozgląda się po izbie)
(rozweselony, z błyskiem w oczach) (i patrzy na zbroje.) (rozgląda się stojąc na środku izby) Niema nikogo — ? — Patrzę dobrze w izbie całej —? FEMIOS
(się chowa za stołami)
TELEMAK
(zwraca się na szmer)
DZIEWKI
(zbiegają z góry, ze schodów, na izbę.)
MEDON
(za niemi zbiega ze schodów z góry)
(na izbę) MELANTO
(podbiega ku Telemakowi)
(kpiąco, wesoło:) Cóż to jasny pan każe? (zalotnie:)
Całusa? — Czy więcej? TELEMAK
(ją odpycha)
MELANTO
(pobłażliwie)
Takiś ładny. TELEMAK
(ostro:)
Naczynie wziąć, pomyć i stawiać. MELANTO
(w pół się zgina przed Telemakiem)
Dobrze, dobrze gosposiu, — (okręca się)
potem będą tany, — (przystaje)
ino se wstęgi wplętę w warkocz. (zaplata wstęgi w warkocz)
Jak człowiek pijany (do dziewek, które sprzątają)
Dacie se radę same? (chwyta Telemaka)
Pokąd nie zadnieje, (okręca się w kółko)
(pociągając Telemaka) FEMIOS
(który się był wysunął z kąta,)
(ciągnie za rękaw Medona) (i wskazuje na Telemaka) (i na czoło swoje i kręci kółko na czole) (cicho:) On coś tego —? MEDON
(odpowiadając,)
(do Femiosa, cicho:) Coś tego nie bardzo. FEMIOS
(do Medona)
(półgłosem:) Nie tylko już gachowie, — i dziewki się hardzą. (wskazuje Telemaka)
TELEMAK
(nagle)
(patrząc na ściany zawieszone zbrojami) (woła:) A to wstyd! Obrzydłość! (wskazując zbroje i broń na ścianach)
Zabierzcie mi ze ściany te jakieś zbroiska! (do dziewcząt;)
Dziewczęta! Tej chwili (wskazuje komorę)
A to wstyd! Nuże prędzej! FEMIOS
(do Medona,)
(wskazując Telemaka,) (robi kółko na czole;) (szeptem:) On coś tak!? MEDON
(zamyślony)
(pokręcając głową) (do Femiosa, patrząc za Telemakiem) Coś skory!? FEMIOS
(szeptem, do Medona)
Coś się tutaj uśmiechał do siebie, — bom dojrzał; MEDON
(zamyślony)
Tak? (nagle)
A nie wiesz, co się tam w okolu FEMIOS
At głupstwo. — Na polu MEDON
(zdziwiony)
Za okolem? Na polu? — (objaśniając Femiosa)
W podwórzu trup drugi FEMIOS
(w zdziwieniu:)
Kto?! MEDON
(wskazując ku podwórzu)
Wszyscy się gapią. FEMIOS
Czekaj-no, to coś znaczy!! — (nagle)
(patrzy, co dziewki czynią) (wskazując je, do Medona) Patrz, co one robią!? DZIEWKI
(pod dozorem Telemaka)
(za jego wskazówkami) (zdjęły były ze ścian) (pancerze, miecze, dziryty) (tarcze i wszelką broń) (i znosiły do komory) (składając wszystko w komorze) MEDON
(patrząc)
(obojętnie:) Zdjęły zbroje i miecze. FEMIOS
(znacząco:)
I są — puste ściany — — MEDON
(nierozumiejąc)
Ano puste. — — — MELANTO
(która jest blisko Medona) (i posłyszała)
(zwraca się do Medona) Bo tu za chwilę będą tany. MEDON
(naraz)
(znów stał się zamyślony) (patrzy w Telemaka) FEMIOS
(zamyślony,)
(patrzy w Telemaka) TELEMAK
(spostrzegł to)
(i ze swego miejsca na środku sali) (mówi do Medona i Femiosa,) (wskazując ściany puste) Czy tak nie — ładniej —? — Przecież tak przystojnie! FEMIOS
(znacząco)
(do Telemaka) Jeżeli gości, — to bezbronnych raczej. TELEMAK
(wskazując ściany)
(do Femiosa i Medona) Źle to było, — a teraz jest jakoś, — — — FEMIOS
(znacząco)
(do Telemaka) Inaczej. TELEMAK
(szybko, bystro:)
(ku Femiosowi i Medonowi) Rozumiecie? (nagle się zwraca)
(do dziewek) (ostro:) Pod ściany stoły tu przystawić! (wskazuje)
MEDON
To się zastawi wyjście... (bierze stół)
(do Femiosa) Chyć-no, Femios, stary! TELEMAK
Rozumiecie. — — MELANTO
(obserwuje ich)
(przestaje się śmiać) (zakręciła się na izbie) (biegnie po schodach na górę) MEDON
Gdzie idziesz? MELANTO
(niezatrzymując się)
Po grzebień kościany. MEDON
(ostro)
Stój! MELANTO
(zatrzymuje się)
MEDON
Wróć się. MELANTO
(wraca się ze schodów)
Hola! hej! Narobię krzyku — TELEMAK
(bierze ją za rękę)
Będę z tobą tańcował. — Idź, sproś tu ze dwora MELANTO
(niewiedząc)
Co!? A to...? TELEMAK
Niechcę, żeby matka MELANTO
(we drzwiach, całuje go w rękę)
(przedrzeźniając) Coś bardzo łaskawie? (pokazuje ręką wzrost dziecka)
dotąd byłeś taki. (śmieje się) (wybiega na podwórze) (we drzwiach) (uderza o wchodzącego Antinoosa) ANTINOOS
A to co!? Prosto w moje objęcia? (patrzy jej w twarz i poznaje)
Nie moja. (do Eurymacha)
Bierz no sobie, co twoje. EURYMACHOS
(wyciąga ręce ku Melanto)
ANTINOOS
Albo wiesz co myślę: EURYMACHOS
Żartuj! — żartuj, — niemyślę ustępować tobie. ANTINOOS
No, no i czemżeś pierwszy? AMFINOMOS
(poza nimi)
Nie stójcie na progu. ZALOTNICY
(wchodzą na izbę)
EURYMACHOS
(do Antinoosa)
Cóż zemną się wadzisz? ANTINOOS
No radbym wiedzieć w czem? EURYMACHOS
— Czego brak tobie. (pokazuje na czoło)
FEMIOS
Rozumu! ANTINOOS
Psie zapłacisz! (zamierza się na Femiosa)
EURYMACHOS
Ot właśnie. (chwyta go za ręce)
(ciągnie w pusty kąt izby) ANTINOOS
Łotrze! EURYMACHOS
(szeptem)
Chcę powiedzieć, (mocując się z Antinoosem)
byś na baczności miał się — i broń w ręku. ANTINOOS
(udając, że się z nim mocuje)
Patrz, niema w izbie broni. EURYMACHOS
(szeptem)
Telemak coś knuje. MEDON
(do Telemaka)
Co oni szepcą? TELEMAK
(do Medona)
Oni się nie biją. — EURYMACHOS
(woła)
Medonie, hej, — cóż taki — porządek robicie? MEDON
Są wzięte w komorę. TELEMAK
Brud i szkarada wszelkie poniszczyła spiże. ANTINOOS
Dajcie mi broń moją. TELEMAK
Widzisz, żem ja bez ostrza, siekiery ni kija. ANTINOOS
A choćby i do kłótni — EURYMACHOS
(stoi na środku zamyślony)
ANTINOOS
Gdzież jest ten wybraniec? EURYMACHOS
Arnaja wziął — ANTINOOS
Położył! i za trzecim razem! EURYMACHOS
Niechże wnijdzie. — Ciekawy jestem, jak przy winie ANTINOOS
(idzie ku drzwiom)
(daje znak) EURYMACHOS
Cóż stoły przy ścienie (do sług)
Hej, rozsuńcie stoły. SŁUDZY
(wysuwają stoły na środek izby)
ANTINOOS
(wraca)
(za nim wchodzą:) (Odys, Arnajos, Melantios, Melanto, dziewki) EURYMACHOS
(siadając pode drzwiami na ławie za stołem)
Ja tu siądę i wino będę lał z krużów do czarek. ANTINOOS
(do Arnaiosa, wskazując Odysa)
A ty mu wieniec sam włóż na łeb brudny. ARNAJOS
Może mi złamał krzyże? — Nie udźwignę ręki. ANTINOOS
(zdejmuje swój wieniec)
Masz tu wieniec. (podaje Arnajowi)
ARNAJOS
(bierze wieniec)
(do Odysa) No pochyl się, — wysoko głowa. PENELOPE
(pojawia się na schodach)
(które wiodą z górnych izb na wielką świetlicę) MEDON
Pani! TELEMAK
Matka. PENELOPE
(zstępuje)
FEMIOS
Królowa. ZALOTNICY
Królowa, królowa! ODYS
(który stoi na środku izby)
(wyrywa z rąk Arnaja wieniec) (kładzie sobie wieniec na głowę) PENELOPE
(zstępuje do połowy schodów) (przystaje) WSZYSCY
(uciszają się)
(pochylają głowy) ODYS
(wśród wszystkich do pasa zgiętych)
(stoi sam jeden z podniesioną głową) (wyprostował się) (patrzy w żonę) PENELOPE
(przez tę chwilę, gdy wszyscy schyleni)
(oburącz podnosi zasłony, co twarz jej przysłania) (rozgląda się po sali) (patrzy w Odysa) (poznaje) (opuszcza na twarz zasłonę) Wznieście głowy — — WSZYSCY
(podnoszą głowy)
PENELOPE
Cóż wrzawą pełnicie mój dworzec? AMFINOMOS
Jakieś nowe wykręty. ANTINOOS
Widzieliśmy przędzę. PENELOPE
Piękny ty! — O zaprawdę, — piękny. — Jestżeś mężem? ANTINOOS
A chcesz twego Odysa? — to ot masz go tutaj. (wskazuje Odysa)
Twój — ladaco! PENELOPE
Chamie! — Milcz. — Za gościnę moją tak mi płacą. ANTINOOS
Mnie już niechcesz? Skąd wiedzieć, któregoś znów wzięła? TELEMAK
(do Antinoja)
Kłamiesz! Pusty pachołku. EURYMACHOS
Słusznie powiedziane. ANTINOOS
Waruj tam, ty, — coś jak tchórz za stół się wlulił. EURYMACHOS
(wstaje)
ANTINOOS
Niedoczekanie twoje — ja pierwsze mam prawo. EURYMACHOS
Jakie prawo!? — Mam prawo większe jak ty może. ANTINOOS
Kto mnie zmoże?! EURYMACHOS
Kto ze mną, tu do mnie! — ANTINOOS
(rzuca stołkiem)
(w Eurymachosa) Masz twe zasługi. EURYMACHOS
Trzymać się ze mną moi, — równych nas znajdziecie. ANTINOOS
Hej, gdy chcecie zabawy, — będziemy się bawić. PENELOPE
Stójcie! — EURYMACHOS
Królowa mówi! MEDON
Hej! PENELOPE
Stójcie mężowie — WSZYSCY
(zatrzymują się)
(milkną) PENELOPE
Pochylcie głowy w pożegnanie zemną. WSZYSCY
(pochylają głowy)
ODYS
(wśród wszystkich do pasa zgiętych) (stoi sam jeden z podniesioną głową)
(rozpościera ręce i jakby) (łukiem się zmierzał) PENELOPE
(pochyla głowę)
(na znak przyzwolenia) (zwraca się) (wstępuje po schodach) (na górę) MELANTIOS
(do Melanto)
Uważałaś, jak cień się przemknął po podłodze. MELANTO
(szeptem do Melantiosa)
Tam są w komorze MELANTIOS
Ty mi je podasz oknem. WSZYSCY
(podnoszą głowy)
MELANTO
(do Antinoosa)
Panie, tu się coś święci. EURYMACHOS
(do Antinoosa)
Puść ją raz, mówiłem. ANTINOOS
(do Melanto)
Co ty mówisz? Co? (nachyla się nad nią)
(ujmując w pół) MELANTO
(szeptem)
Knują! ANTINOOS
Kto?! MELANTO
(szeptem)
Idę po miecze. (odbiega ku drzwiom komory)
EURYMACHOS
Chciałbym wiedzieć, co panna jemu w ucho rzecze? (zatrzymuje ją)
(sadza na kolanach) Tu siedź! ANTINOOS
Co! Co to znaczy! (patrzy po sali)
EURYMACHOS
(trzyma Melanto)
Nie pójdziesz ni krokiem. MEDON
(wyszedł za Melantiosem) MELANTO
(szepce Eurymachosowi)
Knują na was, — lecz nie wiem co, — chcę iść po noże. PENELOPE
(pojawia się na schodach)
(z łukiem w ręku) EURYKLEA
(niesie za nią kołczan)
ANTINOOS
Patrzajcie tam Diana! WSZYSCY
Diana! Diana! PENELOPE
(wyciąga rękę z łukiem)
MELANTO
(która chciała biedz do komory)
(musi się zatrzymać nieruchomo) (zagrodzona jest jednak stołem) (że nikt inny dojść do drzwi tych od komory) (nie może) (a bliżej stoi:) EURYMACHOS
Łuk Euryta! PENELOPE
Do jutra do rana Ten jest łuk Euryta sławny, Ifitosa, ANTINOOS
Komuż chcesz łuk powierzyć? PENELOPE
(do Euryklei)
Zesyp tutaj groty (ku izbie)
Przy mnie stanie ten, — kto łuk chce imać. ANTINOOS
Daj mi łuk. AMFINOMOS
Chcesz brać pierwszy? ANTINOOS
Bierz pierwszy, gdy wola. AMFINOMOS
Ustępuję, bierz pierwszy — AGELAOS
To ja pierwszy biorę. AMFINOMOS
Jak widzę, — to królowa pod jutrzeńszą porę EURYMACHOS
Zmilkłbyś lepiej, — niż rzec obraźliwie. ANTINOOS
(widząc, że Eurymachos może łuk wziąść)
(wstępuje na stopnie schodów) (staje na pomoście) PENELOPE
(podaje mu łuk)
ANTINOOS
(chce łuk wziąść do ręki)
EURYMACHOS
Jakiem prawem on pierwszy bierze łuk przed nami? AGELAOS
Tak sama wybieraj. ANTINOOS
Mogłeś wziąść, — nie broniłem; teraz się nie spieraj, EURYMACHOS
Teraz się nie zgodzę, ANTINOOS
Sam przyznajesz słowy, EURYMACHOS
Ze słów twoich widzę, ZALOTNICY
(śmieją się)
ANTINOOS
(do Penelopy)
Pora, bym odrzekł, jak przystało, czynem. PENELOPA
(podaje łuk)
AGELAOS
(przerażony)
Do nas chce mierzyć!! ANTINOOS
(naciąga łuk)
PENELOPA
(podaje grot) EURYMACHOS
(strwożony)
Łuk jemu odebrać! (rzuca się na Antinoosa)
Podły — AGELAOS
Łuk połamać! ZALOTNICY
(chwytają Antinoosa)
(chwytają Eurymachosa) (rozdzielają ich) PENELOPE
(patrzy ze swego miejsca)
EURYKLEA
(podnosi łuk ze ziemi)
(gdzie był upadł) ARNAJOS
Łuk połamać! ZALOTNICY
Łuk połamać! ANTINOOS
Podstęp! Wykręt lisi! ZALOTNICY
Wykręty. — EURYMACHOS
Namówiła się z synem! MELANTO
(się skrada ku drzwiom komory)
MEDON
(zatrzaskuje drzwi od zewnątrz świetlicy od podwórza)
(krzyczy za drzwiami) Złodzieje! EURYMACHOS
Co to?... MELANTO
(wpada do komory)
MELANTIOS
(w podwórzu)
A! ratunku! ANTINOOS
Melantios! — To on krzyczy. ARNAJOS
Drzwi ryglem zaparte. ANTINOOS
Co znaczy?? EURYMACHOS
Chwyćcie Telemaka! ZALOTNICY
(chwytają Telemaka)
Powiążcie! MELANTO
(wybiega z komory)
(niosąc broń) Macie broń! — Więcej brat mój z pola wam przyniesie. EURYMACHOS
(biorąc miecz)
Brat twój zabit! ANTINOOS
(do Eurymachosa)
Poznaję cię zbóju! (chwyta stołek)
To jawna zdrada! (rzuca stołkiem)
Masz! hola! Po miecze! GACHOWIE
(rzucają się na Eurymachosa)
EURYMACHOS
Zdrada! — Wy zaślepieni! Co wy chcecie czynić!? ANTINOOS
To zbrodnia! To on dla się pozyskał dziewczynę EURYMACHOS
(broniąc się)
Głupcze! — Sam w krwi mej chcesz broczyć! Znam cię i wiem, — że jestem dla ciebie zawadą. ODYS
(biegnie)
(staje na pomoście) (chwyta łuk) (przygina) (nastawia bełt) (kieruje w Antinoosa) ANTINOOS
(upadając)
Grot! Rana! — Okropna. — EURYMACHOS
(biegnie na Odysa)
FEMIOS
(podstawia mu nogę)
EURYMACHOS
(się zatacza)
(lecz w tejże chwili się zrywa) ODYS
(grot weń ciska)
EURYMACHOS
(pada)
AMFINOMOS
(chwyta miecz) (który upadł z ręki Eurymacha) ZALOTNICY
(zasłaniają się stołkami)
(i stołami) FEMIOS
(mocuje się z Melanto)
(która chce znowu wbiedz do komory) TELEMAK
(leży spętany na ziemi)
ARNAJOS
(rozcina mu więzy)
ODYS
(kładzie trupem Agelaosa)
TELEMAK
(zabija stołkiem Amfinomosa z tyłu)
(biegnie i staje przy ojcu) PENELOPE
(podaje mu włócznię drugą)
TELEMAK
(chwyta włócznię)
ZALOTNICY
(zbliżają się ku pomostowi)
(osłonięci stołkami) MELANTO
(upada)
FEMIOS
(wpada do komory) (rygluje drzwi za sobą od wewnątrz) MELANTO
(się dźwiga)
(wyłazi na stół) (i żar łuczywa ciska w Penelopę) PENELOPE
(ucieka na górę)
KTESIPPOS
Odysie! Tyżeś jest?! Królowo! Poddajem się mocy! ODYS
Chceszli wiedzieć, jak Odys umie się litować? (zmierza się grotem w Ktesipposa)
KTESIPPOS
(się uchyla)
(grot Odysów chybia) MEDON
(otwiera drzwi od zewnątrz, od podwórza)
KTESIPPOS
(rzuca się ku drzwiom)
MELANTO
(żar drugi chwyta i ciska)
(światło zgasa) ODYS
(grotem rani Ktesippa z tyłu pode drzwiami)
KTESIPPOS
(powala się u drzwi) MEDON
Hola! — Laertes idzie, — ustąpcie! Laertes! ODYS
Ojciec mój! — ZALOTNICY
(tworzą zbitą masę u drzwi)
LAERTES
(za drzwiami)
Zgodę niosę — Puśćcie! (pchają się do drzwi ze stron obu)
ODYS
(rani grotami zalotników)
ODYS
KILKU ZALOTNIKOW
(pada u drzwi)
(tworząc zamęt) Cios — cios — rana! LAERTES
(wchodzi)
Kto się tu rządzi?! — rzeź, krew ciecze strugą. (do Odysa)
Tyranie! ODYS
Ha! — — — (otwiera oczy, jakby przejrzał nagle)
Ha! — — A! — (uderza się w głowę)
Precz te myśli — (odrzuca łuk) (zstępuje z pomostu) MELANTO
(ucieka)
ZALOTNICY
(oddalają się)
FEMIOS
(wychodzi z kryjówki)
ODYS
(na środku izby)
(zatacza się) (wali się do nóg ojca) Ojcze, — ja w grzechu poczęt, — ja w grzechu rodzony, (tarza się u stóp Laertesa)
(całuje jego stopy) Ojcze — przebaczaj. i Los — ratował — z fal, — ognia, — i miecza, — (wskazuje czoło)
O tu — w mojej głowie... (omdlewa)
Pić mi dajcie — TELEMAK
(podaje mu pić)
ODYS
(odtrąca czarę)
Nie — — (ku ojcu)
Li-toś-ci w Sło-wie! — (upada)
LAERTES
(kładzie mu rękę na czoło)
ODYS
(wstaje)
(słania się) (porywa ze stołu czarę) (wypija) (patrzy błędno po izbie) (marszczy brwi surowo) (widać, że zbiera myśli) (śmieje się) (zatacza się) LAERTES i TELEMAK
(podtrzymują go) ODYS
Nie budźcie jej — (wskazując ku górze)
W śmiertelnym śnie uśpiona leży. (całą siłą zatrzymując przy sobie Laertesa i Telemaka)
Słyszycie? Tam król Mentes spieszy do grabieży. (nagle)
(wyrywa się im) (odpycha ich od siebie gwałtownie) (patrzy w ojca) (już ma się rzucić ku niemu w nienawiści) (gdy nagle się pochyla) (oburącz twarz silnie dłońmi zasłania) (ucieka i przepada w podwórzu)
|