Zapiski starucha
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Zapiski starucha |
Pochodzenie | Dzieła Aleksandra Fredry tom XI |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1880 |
Druk | Wł. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tom XI |
Indeks stron |
1. Siła przed prawem sieje bezprawia,
Prawo przed siłą mury stawia.
2. Nie zawsze bywa, jak godło śpiewa.
3. Głośne organy gdzie namiętność kalikuje.
4. Gdzie nienawiść kują, tam demagog przy miechu a djabeł przy młocie.
5. Fałsz płaszcz obszerny.
6. Trzeba wierzyć w piekło, bo gdzieżby fałsz umieścić.
7. Niema większéj radości dla głupiego, jak znaleść głupszego od siebie. Tyś głupi, ale on głupszy, wielka ztąd radość.
8. Że nikt ci nie powie żeś głupi, przeto mądrym nie jesteś.
9. Łgarzowi nikt nigdy nie wierzy, tylko czasem on sam sobie.
10. Nie tak łatwo łgać jak się zdaje.
11. Łże con amore.
12. Wierzysz, że ci wierzę, ztąd zabawa.
13. Przy powodzi strach i łodzi.
14. Kto doznał, ten poznał.
15. Jak potrzyma, to wytrzyma, alias: Każdy wytrzyma jak go potrzymają.
16. Radzić nie poradzić, umarłemu kadzić.
17. Dawniéj mówiono o głupim: Powiedział, co wiedział! Dziś gorzéj, bo niejeden powiedział, co nie wiedział.
18. Krytyka mądra oświeca, głupia gasi.
19. Częstokroć na papierze zysk a w kieszeni pisk.
20. Rada graniczy z naganą.
21. Na upór niema plastra.
22. Marnotrawcy lekarzem nędza.
23. „Przepraszam, niechcący!“ Gdyby chcący, wziąłbyś w pysk.
24. Przeprosiny złe mydliny; zawsze coś z plamy zostanie.
25. Póki dajesz, pótyś brat. Jak chcesz wziąć... Hola bratku!
26. Pomoc bratnia, wielka matnia.
27. Nie siej durniów, sami schodzą.
28. „Już mnie nie kochasz!“ — „Cóż ja temu winna.“
29. Dowcip póty miły, póki cudzym kosztem.
30. Dowcipkuj serdeńko, tylko mnie nie tykaj.
31. Cnota bez przykładu, strzał bez kuli.
32. Kto dług zaciąga z przedsięwzięciem nie oddania, nie żebrak ale złodziéj.
33. Dziś okpiwa kto może a głupi się dziwi.
34. Dzisiejsze filantropy to filangrosze.
35. Ile golców, tyle reformatorów.
36. Zbytnia gorliwość karmiąc zęby wybija.
37. Przez zbytek czułości unika cierpiących.
38. Są egoiści osobiści, są i domowi.
39. Dajesz słowo honoru, więc muszę wierzyć, ale to nie prawda.
40. Kto drugich sądzi, sam siebie sądzi.
41. Nudziarz rzadko przekonał, znarowił często.
42. Nudziarz jak najpoczciwszy zawsze emetykiem trąci.
43. Niegdyś było więcej gwałtu, dziś więcéj zdrady; z dwojga złego wolę wilka niż węża.
44. Niby to, a nie to — wiara nie fanatyzm, duchowieństwo nie religia.
45. Zgoda Panowie Bracia! alias: Zróbcie co ja chcę.
46. Dowcip bawi, drwinka dławi.
47. Plotka osa, tnie z ukosa.
48. Śmiech z dowcipu zręczne pochlebstwo.
49. Miłe wady przyjaciela, bo jest się czém pokwitować.
50. Z ludem zawsze licytacya: Kto da więcej!
51. Głupia szlachta! Zatem nie idzie aby mądrą była nieszlachta.
52. Nieproszona rada — ej, czy nie zdrada?!
53. Bądź oszczędnym, abyś mógł być szczodrym.
54. Gdzie chłodno i głodno szkoła pusta.
55. Pierwéj kołacz, potém książka.
56. Z góry przyciśnie, w dole pryśnie.
57. Kto się nigdy nie śmieje, od tego zimno wieje.
58. Gdy śmiech w zwyczaj przechodzi, fałsz lub głupotę dowodzi.
59. Kto się nigdy nie przypomni, świat go zapomni.
60. Płynął, płynął a przy brzegu utonął; zwykły los powieściopisarza.
61. Nie tak głupi jak się zdaje. Tem lepiéj! Nie tak mądry jak się zdaje. Tém gorzéj!
62. Łatwiéj przebaczyć niż zapomnieć.
64. Zagadka! Wszystko zagadka! Bóg tylko jeden rozwiązać ją może.
65. Boga tylko sercem pojąć można, rozumem nigdy. Nie pojmują Boga ale go czują.
66. Tyle szelmostwa na tym świecie, że tylko wiara strzeże człowieka od samobójstwa.
67. Mrowiska szczyt za ostry, zesuwa się, a za płaski się zapada.
68. Najstraszniejsze głupstwa mądrych.
69. Co wczoraj głuptasie zbudowali, dzisiaj mędrki burzą. Ale mędrki mądre, nic nie budują aby jutrzejsi głupcy nie mieli co burzyć.
70. Złodziejem nazywają tego, co ukradł talara, a bankrutem tego co ukradł milion.
71. Nasz wyraz Złodziéj poniekąd fałszywy, albowiem Zło-dziéj jest Źle-dziejem dla drugich, ale Dobro-dziejem dla siebie. Dlatego członkowie Consortiów kolejowych i bankowych tytułują się Dobrodziejami. Moskale słuszniéj nazywają złodzieja: Wor, bo ma zawsze z worem do czynienia; albo swój napycha, albo cudzy kradnie.
72. Dla równouprawnienia zdjęto w kryminałach złodziejom kajdany, bo spekulanty po giełdach wolno chodzą.
73. Żebrak z próżniactwa kandydat na złodzieja.
74. Żebrak oszust okrada ubogich.
75. Szczodry z cudzego majątku nie straci.
76. Dzieli się z ubogiemi... ale cudzą jałmużną.
77. Gdzie dużo szumu, mało rozumu.
78. Gdzie interes dmucha, przyjaźń krucha.
79. Niesprawiedliwie dręczysz mnie zazdrością bez powodu, dam ci więc powód abyś przynajmniej był sprawiedliwym.
80. Jak dłużnik ma gorączkę, wierzyciela febra trzęsie.
81. Człowiek zarozumiały lubi skały, bo w nich Echo.
82. Kula odbita oszczercę zabija.
83. Wszystko od wszystkich wiesz lepiej, tylko jedno nie lepiej, żeś głupi.
84. Pan mnie kochasz? Co Pan masz?
85. Niema ale, gdzie dukaty idą w swaty.
86. Ongi dzieweczki myślały, że dzieci zbierają w kapuście; dziś mądrzejsze, wiedzą, że za giełdą.
87. Wyścigi matki z córką jeżeli nie zdrożne to zawsze śmieszne.
88. Bryknęłaby babina... nie ma z kim.
89. Starej babie do tańca djabeł gra na skrzypcach.
90. Gadułów jak papug rozliczne rodzaje; gaduły pytające najnieznośniejsze.
91. Zbytek, mały pożytek.
92. Masz dostatek, miejże statek.
93. Od ostrego, gorszy język długi.
94. Nieśmiałość ciężka choroba.
95. Śmiałość drogę sobie ściele.
96. Na świecie jak na jarmarku; lepiéj się ten przeda, co się przecenia, niż ten, co się niedocenia.
97. Doświadczenie jak pęk cierni, częściéj ukole niż ochroni.
98. Głupieżto musi być pochlebstwo, co się nie podoba.
99. Kto grzecznie aż ze schodów sprowadza, ten nie wracać doradza.
100. W ceremoniach tonie gościnność.
101. Gościnność acz szczera, czasem boki rozpiera.
102. Czego za wiele, piecze nie grzeje.
103. Słuchać bredni, talent niepośledni.
104. Zasługa, droga długa.
105. Często droga prosta, zygzakom nie sprosta.
106. Ciągły uśmiech w twarzy, wszystko lekceważy.
107. Ukłon niski fałszu bliski.
108. Dla młodych taniec, dla starych różaniec.
109. Amant stary, jak piec stary; dymi nie grzeje.
110. Starego zaloty, błazeńskie obroty.
111. Dla pijaka i szulera nędza rózgi zbiera.
112. Ze spekulanta w potrzebie wykroisz oszusta.
113. W twoim dzienniku pochwała kosztuje dukata; dam dwa za naganę jeżeli się podpiszesz.
114. Pióro najęte wala pisarza.
115. Za łgarstwo języka: nahaj; za kłamstwo pióra: pręgierz.
116. Apostoł ludzkości rzadko pości.
117. Cały rozum: Daj!
118. Nie zrobisz cukru z piołunu, z nienawiści cnoty.
119. Kurz paryzki w Polsce błotem.
120. Nie bądź bocianem. Fałszywa zasada, pomoże nie pomoże nie gadaj z gałganem. A jak gałgan na urzędzie? Ha! to nie wiem jak to będzie!
121. Nie piętnujcie występku ale cnotę; mniéj roboty.
122. Kret góry nie usypie.
123. Takie żądło, taki brzęk a przecie osa nie pszczoła.
124. Rozum dowcipny a rozum złośliwy nie to samo.
125. Nie wierzę, ale powiadaj...ą plotkarza przedmowa.
126. Gdyby nie o sobie człowiek wykrzyknąłby nieraz: Jak można być tak głupim.
127. Człowiek błądzi jako człowiek, ale nie racya by błądził bo człowiek.
128. Łotrów kalabryjskich stawką życie, a naszych fałsz.
129. Zrzędność jak china, zatwardzenie sprawia.
130. Kto z bojaźni ucieka, w kałuży tonie.
131. Starość jak drzewo bez liści, ni chłodu ni zawiązku.
132. Wzrok stary nie widzi z bliska.
133. Nie strach umrzeć, ale strach umierać.
134. Życie obiecuje, śmierć daje.
135. Im dalej spojrzysz, za siebie tém wszystko mniejsze.
136. Nie zmienisz go, bierz jakim jest.
137. Młodemu świat się śmieje, a staremu płacze.
138. Podług barwy duszy świat się w niéj odbija.
139. Stałby jeszcze... gdyby nie wiatr.
140. Spór złego z dobrem ruch, ruchem życie, życie zagadką.
141. Piękny trzewik ale gniecie.
142. Kto hula bez miary, prędko stary.
143. Stary się umizga; czubek jako tako, tylko w krzyżach brak.
144. Gdzie się młody dźwignie, tam starego dźwigać trzeba.
145. Od zrób do zrobię sto mil drogi.
146. U koniarza ni swata ni brata.
147. Koniarz gdyby mógł okpiłby sam siebie.
148. Wyścigi koniarzy, kto okpi lepiéj.
149. Dla zrzędy źle wszędy.
150. Gdzie dziura w płocie, tam świnia w robocie.
151. Niecierpliwość prędzéj spóźni niż przyspieszy.
152. U kłótliwego kułak za pasem.
153. Z łotrem argument pałka albo nic.
154. Zadłużona pani spłaca procenta jak może.
155. I cap się wyszczególnia, bo bardzo śmierdzi.
156. Piekielne pożycie, gdzie co dzień potrzeba zgody.
157. Jak do pary osioł młody i cap stary.
158. Za grzeczny aby ganił ale zawsze widział coś lepszego.
159. Co mu pokażesz wszystko fraszka, a sam nie ma i fraszki.
160. Do naprawy budynku trzeba pionu i dźwigni, topór nie wystarcza.
161. W niewprawnym ręku cep, zamiast w zboże, bije w łeb.
162. Wie jak ptaszki łapać, ale nie wie gdzie je znaleść.
163. W uszach mu dzwoni, on myśli, że w kościele.
164. Garbaty nie lubi garbatego, bo go brzydkim widzi.
165. Przyjaciel zbyt troskliwy, dobroduszny natręt.
166. Z drucha wróg, ostry róg.
167. Dziś całuje, jutro szczypie; nie całuj i nie szczyp.
168. I dobra wędka czasem zamiast pstrąga złapie żabę.
169. Przed natrętem zamknij wrota, on czeka u plota.
170. Kto się kłóci ten się kocha; być może, ale w końcu pierwsze zawsze górę bierze.
171. Milczenie pokrywa wiedzę i niewiedzę; tylko się nie wyrywaj.
172. Nie umieć niema grzechu, ale wielkim błędem udawać, że się umie, czego się nie umie.
173. Udana umiejętność może otumanić stu, ale dziesięciu znawców powie żeś kiep i kpem finalnie zostaniesz.
174. Okulary powiększające nie dobre, bo i oczy psują i pokazują fałszywie.
175. Nie złamie tego, co się ugina, ale zdeptać można.
176. Daj mu dziś, on chce jutro, a nie dasz pojutrze, masz wroga.
177. Egoista nigdy nie powie: „Należy mu się,“ ale zawsze: „Należy mi się.“
178. Ssie pijawka krew do woli, ale przyjdzie chwila soli.
179. Kretów nory same dziury; póty żyją, póki ryją, a na świecie idą w śmiecie.
180. Nie z tego świata wszystkiego zapłata.
181. Zgryzota sumienia pierwsza rata długu.
182. Ciężarem wdzięczność, kiedy wierzycielem łotr.
183. Nie kocha dłużnik wierzyciela, bo go ciągle dźwiga.
184. Śpi dłużnik, wierzyciel czuwa.
185. Najgorzej kiedy nie można odpowiedzieć na zapytanie: Dlaczego?
186. Są dramata serca, których nikt drugi ani zrozumieć, ani pojąć nie może. Te raki nurtujące duszę, są boleśne lecz znośne o ile zostają tajemnicą. Biada temu, który chciałby otworzyć ranę. Nie wyleczy a powiększy cierpienie.
187. Tobie dobrze, a mnie źle: nie chciejże mnie przekonać, że inaczéj być nie może.
188. Ty masz, on zazdrości; zostawże mu zazdrość, żeby i on coś miał.
189. Ten się kłopocze tem co ma, tamten że nie ma; kłopot zawsze, wolę jednak pierwszy.
190. Narowistym koniem pośpiech niemożebny.
191. Jak woźnica zaśnie wywali i na gładkiej drodze.
192. Do dobrego konia trzeba dobrego jeźdźca, inaczej wkrótce się rozstaną.
193. Lepsze zrobi płótno dobry tkacz na złym warsztacie, niżeli zły tkacz na dobrym.
194. Dziwi się, że nie wygrał na loteryi lubo nic nie postawił „bo od czego szczęście?!“ Tak dziwi się ten, co się niczego nie dorobił a nic nie robił.
195. Jesteś nieuk, próżniak, hulaszcza, cóż świat temu winien, czemu nań narzekasz?
196. Nie co kleisz, ale czém kleisz trwałość zapewnia.
197. Powiedz z kim sprawa, powiem jak sądzić.
198. Nie ten głupi, kto źle sądzi, ale ten, co go sędzią zrobił.
199. W rozpaczy za nieboszczykiem spadkobierca wali głową o... poduszkę.
200. Droga zawsze żona ale w karnawał najdroższa.
201. Okpiwasz bratku! To się nie daj okpiwać. Ależ reputacya! Ba! Jak wygram odkupię, a jak przegram co mi po niéj!
202. Dalekie nadzieje wielu sieje, mało kto zbiera.
203. Chociaż ślisko, byle blisko.
204. Jeden liweruje owies, drugi ludzi. Tamten dla świata, ten dla piekła.
205. Najtwardsza zbrodnia na zimno wykuta.
206. Nie mów mu o jego szczęściu kiedy go brzuch boli.
207. Nie może zasnąć w młynie bo mu komar brzęczy nad uchem.
208. Mróz połyska, ale jak słońce przygrzeje, z grudy będzie błoto.
209. Pędzi jak po lodzie, ale jak upadnie to nie na pierzynę.
210. Niezgoda sierot, opiekunom żniwo.
211. Doświadczenie oswaja z niewdzięcznością, przecie ona boli.
212. Pięknym być może granitowy pomnik, ale zawsze milszym będzie wianek świeżych kwiatów.
213. Częstokroć los daje tylko na lichwę.
214. Jak przyjdzie do obrachunku, krocie uciech a summa summarum płacz.
215. Jak się naprężysz podskoczysz, ale ci w krzyżach trzaśnie.
216. Dobrze gra na skrzypcach, ale źle strzela... i ciągle poluje.
217. Syn kowala rzadko kowalem, bo nie wie, że świat twardszy od kowadła.
218. Bój się Boga nie rezonuj o rzeczy, któréj nie rozumiesz.
219. U człowieka język część najtrwalsza; ani się zetrze, ani skurczy, a jednak zawsze w ruchu.
220. Młyn się spalił, pytel został. (Gminne przysł.)
221. Nieraz uczucie rozsądkowi pion wytrąca.
222. Przy rozstajnych tylko drogach zbłądzić można.
223. Dudek podniósł czubek i myśli, że paw.
224. Jadowitego owada omijaj albo zgnieć.
225. Niedocieczoną jest rzeczą i zapewne nigdy docieczoną nie będzie: Dla kogo gorsują się mężatki?
226. Trzyma się swojego państwa jak pijany płotu.
227. Piękne zdaleka zwaliska, ale milszym dworek zbliska.
228. Nie może mi przebaczyć, że mi ongi brodę golił.
229. Idź precz bo byłeś świadkiem mojéj klęski.
230. Płatny przyjaciel nieugłaskanym jeżem w domu, bo się karmi zawiścią.
231. Obrzuca błotem dom, z którego go za drzwi wytrącono.
232. Brakiem grzeczności swoją godność strzeże.
233. Przy sposobności ukąsi i dobroczyńcę gdy ten wyżéj stoi.
234. Ci, których się boją, późniéj sami stoją.
235. Podłych mnóstwo, tylko za różną cenę.
236. Co się rozwinie na obcéj ziemi, czuć zawsze obczyzną.
237. Rozwaga w miłości zdaje się być niepotrzebną, bo zawsze na końcu zrobi się tak, jak gdyby nie rozważano.
238. Jak mi radzisz, mam się żenić? — Nie. — Ależbo są okoliczności... Żeń się czemprędzéj.
239. Szczęście otwiera duszę litości, nieszczęście ją zamyka.
240. Ten znosi nieszczęście, kto nie narzeka.
241. Niemożność znoszenia daje możność nieznoszenia. Niemożność nieznoszenia daje możność znoszenia.
242. Nim wyjdziesz z lasu, spojrzyj zawczasu.
243. Gdzie tchórz, tam zdrajca.
244. Są ludzie, których wiadomości jedném tylko toczą się kołem; póty są przyjemni, póki się koło raz nie obróci.
245. Aby sądzić o czyjem szczęściu trzebaby mieć jego żołądek.
246. Poznać pana po cholewach... póki nie dziurawe.
247. Dobre małżeństwo, gdzie rozjemcy niema.
248. Jak się Jejmość pośliźnie, Jegomość kozła wywraca.
249. Na cały świat patrzy przez dno swojej szklanki.
250. Komedya wyłącznie tendencyjna nic nie nauczy, nikogo nie poprawi; więcéj zawsze w niéj złości niżeli prawdy.
251. Lepsza niesłuszna krytyka, niż bezwzględna pochwała.
252. Teraz co student to autor, co autor to student.
253. Biedny studencik, starca chce uczyć jak żyć trzeba, jak cierpieć, jak kochać, jak osłaniać, jak strzedz bratniéj i swojéj godności; przebaczcie mu bo głupi.
254. Podziwianie rodziny niebezpieczniejsze dla autora niż złośliwość krytyka.
255. Pochwała upaja. — Autorom grozi pijaństwo.
256. Daléj zamiast drzewami ulice będą wysadzać pomnikami.
257. Mniej byłoby pomników i medalów, gdyby dla promotorów zawsze coś z tego nie kapnęło.
258. Przywiózł list, dostał order, galopował za ogonem, dostał order; wkrótce dla braku miejsca nosić będą gwiazdy przy szambelańskich kluczach.
259. Duchowny przewodnik sumienia: gość, domownik, doradca, gospodarz, w końcu pan. Lubi władzę dla zasady, a pieniądze z gustu.
260. Nie pchaj mnie, sam pójdę.
261. Każdy za siebie, Bóg za wszystkich. (Z franc.)
262. Jedna lekkomyślna kobieta więcéj kobiet zepsuje niż dziesięciu mężczyzn.
263. Dziwny czasem rozkład dnia: Rano spowiedź, w południe fioki, wieczór miłostki.
264. W domu pokrzywa, róża za domem.
265. Piekło w domu, ale żona wierna. Mąż nareszcie spuściłby już coś i z cnoty.
266. Kukułka z gniazda ucieka i... kuka, potem piskle matki szuka.
267. Stara kokietka najprędzej zbankrutuje.
268. Dlaczego z żyjącego jeszcze węgorza ściągasz skórę? — Ej proszę Pana te bestye do tego nawykłe.
269. Depcesz po sercu i wiesz, że depcesz, a jednak nogi nie usuniesz.
270. Bogatym jesteś oszustem; czemże byłbyś gdybyś był ubogim?
271. Sumienie cię skarze! Bajka, ty nie masz sumienia.
272. Wydrzyj mi, obedrzyj, ale przyznaj żeś łotr.
273. Panem nie panem, gałgan gałganem.
274. Rozpoczął swoje czynności wywracając wszystko do góry nogami, lecz na głowie ostać się nie mógł, bo jéj nie ma.
275. Nie kąsaj głupcze kamienia, bo ci zęby wypadną.
276. Patrz! patrz! poczciwy człowiek! Wkrótce jak na raroga krzyczeć będą.
277. Marnotrawstwo łatwo przekracza granicę uczciwości.
278. Omijaj śliskie ścieżki bo dwa przeciw jednemu, że upadniesz.
279. Pierwszy krok w życiu częstokroć końca sięga.
280. Człowiek nie wie która zapałka brzemienna pożarem.
281. Najtrudniejszy kompromis z samym sobą.
282. Złe od dobrego rozróżnić łatwo, byle chcieć.
283. Im dłużej toczy się koło, tem trudniej zatrzymać; przy pierwszym obrocie rozwaga najskuteczniejsza.
284. Wielu może uchodzić za rozsądnych powtarzając cudze zdania, jeżeli tylko wiedzą co powtórzyć.
285. Pycha mieści w sobie wszystkie zarody zbrodni.
286. Jak się oglądniesz, zadziwisz się nieraz gdzieś zaszedł.
287. Sumienie pociechą i wsparciem dla tego, który je ma.
288. Chcieć wszystko przewidzieć, to jest stać na miejscu; ale i stojąc można się przewrócić, idzie więc o to w którą pójść stronę.
289. Gdzie zbyt ostre wędzidła i batóg za długi, tam woźnica niezgrabny albo konie narowiste.
290. Indywidualizm pojął swoją niemoc i poddał się jarzmu społeczeństwa, ale ciągle niém wstrząsa, a jego zwycięstwa i klęski powtarzają się od wieków do wieków. Tak być musi, bo to życie.
291. Bóg stworzył człowieka egoistą, a człowiek odział się w hipokryzyą. Takim był i będzie od początku do końca świata.
292. Jak się góra trzęsie w dole, u szczytu się rozpada.
293. Każde żyjątko ma w sobie zaród tyrana.
294. Ogólną wolność głosicie, a ograniczacie ją własną waszą wolą, zaś wzgardę poczciwych ludzi bierzecie za dowód waszéj zmyślonéj potęgi.
295. Napchał kieszenie i bawi się w radykała.
296. Najzaciętszym komunistą zrujnowany szlachcic.
297. W nieporozumieniu trudne porozumienie, gdzie zęby wybite i łeb obdarty.
298. Pleciesz jak Karski na mękach. — Bo téż na tym świecie same męki mój Panie!
299. Duży to ciężar na twe barki nieboże. — A ba, święci garnków nie lepili. — I zlepił... ale nie garnek, ale dziurawą miskę.
300. Jakoś to będzie! Fatalizm głupoty. Ze złego złe będzie, nic więcéj.
301. Głupi wierzy, mądry zwodzi.
302. Nie dziwić się temu, co przystawia drabinkę gdzie widzi owoce, ale dziwić się trzeba temu, który chce zachować owoce, a drabinki nie schował.
303. Nie wskazuj drogi jeżeli jej dobrze nie znasz bo zbałamucisz tylko.
304. Nową plagę Bóg na nas zesłał: Profesoromanię.
305. Rezonujże tu z kanarkami! Im więcej mówisz tém głośniéj wrzeszczą. Miałyżby mieć mandat?
306. Należałoby opodatkować gadatliwość. Od słowa mądrego grosz, od głupiego dukata. Byłyby miliardy.
307. Piękny i rzadki motyl na szpilce wzbogacił zbiór historyi naturalnéj; wielki to pewnie honor dla niego.
308. Głupia kuropatwa nie pojmuje, że lepiéj aby ją człowiek dziś zabił, niżeli żeby ją podły lis zjadł jutro.
309. Dowodziła sroka dudkowi, że on pierwszym mędrcem na świecie.
310. Założyła się sroka z krukiem, kto lepiéj kradnie. Kruk wygrał, bo został kontrolorem.
311. Nie lubisz zgiełku światowego — dobrze. Nie masz próżnéj ambicyi — dobrze. Żyjesz skromnie i spokojnie — dobrze, dobrze, ale nie chciej stawiać jako cnoty, co jest tylko zadowoleniem twojego usposobienia.
312. Mały pies goni póki idziesz a jak staniesz, w nogi! Potem szczeka z daleka. U nas dużo takich psiuków.
313. Wróbel byłby słowikiem, gdyby tylko tak śpiewał.
314. I żółw się spieszy czasem, ale między żółwiami.
315. Łagodnością więcéj osiągnąć można niżeli przymusem; groźba zastraszy lękliwych, ale śmiałych zrobi krnąbrnymi.
316. Najokropniejsza burza mniej straszna niżeli głuche trzęsienie ziemi.
317. Nie mają wyobrażenia, ile złego robią sobie i drugim ci, co się wspierają na gwałcie.
318. Siła przed prawem, niebezpieczna sentencya, zwłaszcza jak z gabinetów przejdzie do gmin.
319. Rozbiór Polski był złym przykładem, a będzie ogólnym rozkładem.
320. Republika multyplikuje egoizmem wielu ułomności monarchów.
321. Socyaliści, pisz: Zabieraliści.
322. Z najdzikszego barbarzyństwa wydobędziesz cośkolwiek, ze zgnilizny nic.
323. Namiętność nagniesz, podłości nie wzniesiesz.
324. Chcesz stanąć na najwyższym szczeblu złością i pychą nadęty wyrodku; każdy środek dla ciebie dobry, ale czy dojdziesz, czy spadniesz, przekleństwo narodu cię czeka.
325. Nie zbierzesz ziarna z niwy, gdzieś zasiał pokrzywy.
326. Zaczął myśleć o drugich, a skończył na sobie.
327. Bądź ministrem albo łataczem, ale bądź czemsiś.
328. Nie zły koncept, szkoda, że nie nowy.
329. Dowcip wykuty rano, nie zawsze da się przyczepić wieczorem.
330. Kto ciągle za dowcipem goni, nie zawsze do drzwi trafi.
331. Taka odpowiedź byłaby mu w pięty poszła! Szkoda, że dopiero w domu na myśl przyszła.
332. Rubaszność graniczy z grubiaństwem.
333. Gdzie się dwóch głupich kłóci, kłótnia nie ma końca.
334. Trudniéj dziś o dobrego szewca niż o męża stanu.
335. Myśląc o autonomii konia zagwoździł.
336. Kaśka się zaczytała, o podoju zapomniała.
337. Na trzech nie interesowanych optymistów dwóch przynajmniej głupich.
333. Unikaj ciżby, bo nie pójdziesz tam gdzie chcesz.
339. W ciżbie mało kto wie, co ją pcha.
340. Bez wiary niema siły.
341. Wielki to rozum poznać chwilę gdzie opór daremny.
342. Nie buduj na bagnie nim je osuszysz.
343. Niebaczny, kładziesz gzymsy a mur pęka.
344. Prosto ze szkoły poszedł w apostoły.
345. Duży pęcherz póki wiatrem nadęty. Wiatrem żyje, wiatrem ginie.
346. Zarozumiały człowiek toczy w pędzie swoją obręcz, którą mu tylko gwałtem wytrącić można.
347. Pomostem staje się ten, co już i milczeniem protestować nie umie.
348. Naród, który niema siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem.
340. Podzięka ojczyzny i miliony w kieszeni, to dwa grzyby w barszczu.
350. Wiatr nie sieje, blask nie grzeje.
351. W rycerskiéj swojéj pogoni, cała nadzieja, że nie dogoni.
352. Nim się oglądniesz, on już z tamtéj strony.
353. Prędko się zerwał, jeszcze prędzéj chorągiewkę zwinął.
354. Długo się buńdziuczył i wystrzelił jak z klucza.
355. Cieszyła się wiecha że wysoko stoi.
356. Nie jadł, bo nie zarobił, nie zarobił, bo płakał, a oszusty dawno drzwi zamknęli litości.
357. Okradłeś wiarę w nieszczęście, a wyciągasz rękę.
358. Wszędzie jest, wszędzie miły, wszędzie potakuje, tylko tam go niema, gdzie bieda.
359. Nim zyski przeliczy nie pytaj co myśli.
360. W dziejach poczciwego człowieka jedna tylko nić się snuje, często zapoznana, nigdy nie przerwana, sumienie.
361. Podług ciebie wszystko złe, co niegdyś było, bo dopiero coś wyrósł nad poziom.
362. Żyli i ci, co się przeżyli.
363. Szczęście jak powietrze; nie chwycisz, a jest wszystkiém i we wszystkiém.
364. Najsroższy tyran moda; nie rezonuj, słuchaj.
365. W ostatniéj analizie zły człowiek zawsze głupi.
366. Nie wie tarcza dlaczego ją człowiek dźwiga.
367. Byłoby na tym świecie jako tako gdyby nie to przeklęta: Ja.
368. Byłby z ciebie dobry owoc gdybyś mu dał dojrzeć.
369. I źrzebiec pociągnie, ale nie długo.
370. Nieszczęście nasze wtenczas najboleśniejsze, kiedy o niem zapominają.
371. Chcę zapomnieć, ale nie chcę, żeby zapomniano, że mnie bolało.
372. Jedyną pociechą jest wiara w nasze cierpienie.
373. U podwoi wieczności w błogosławieństwo rozpływa się żal serca.
374. Im więcéj rozmyślać tém ciemniéj w myśli.
375. Lepsze światełko tlejące, niż jaskrawy ulotny płomień.
376. Noc nawet nie wie, że gdzieś illuminacya.
377. Zasmuciłby się nie jeden wnioskodawca, gdyby jego wniosek przyjęto.
378. Odmów mi z łaski swojéj.
379. Dach się już pali, a doktryner jeszcze dowodzi, że się palić nie powinno.
380. Siedzi na doktrynie jak wrona (z respektem mówiąc) na świni.
381. Nowy stroik nadszedł z Paryża; nazywa się: le cynisme. Jest to sukienka z najprzeźroczystszéj gazy w różnokolorowe języczki; bardzo ładna.
382. Kraj nasz zawsze chorował na małpiarstwo, zwłaszcza złego.
383. Małpy samice tylko śmieszne, ale samce psotniki jeżeli się rózgi nie boją.
384. Rok czterdziesty zwykle drzwi szaleństwa zamyka mężczyźnie a otwiera kobiecie.
385. Dobrze, że się malują, bo się całować nie mogą.
386. Niejedna najgorzéj zrobi, by tylko za parafiankę nie uchodzić.
387. Kocha się sam w sobie, a dalibóg niema w kim.
388. Ciągle zajęty... do północy gra w karty.
389. Gdzie skończy szuler nikt nie zgadnie; za nisko albo za wysoko.
390. Kto powierzchownością chce na siebie ściągnąć uwagę pewnie jéj nie godzien.
391. Nic tyle serca nie wysusza jak bałwochwalcze uwielbienie mody.
392. Chciała kaczka papugę udawać, ale jéj coś nie szło, chociaż przysiadała.
393. Żyd gra na cymbałach, na piszczałce cygan, a szlachcic tnie prysiudy.
394. Kogut dziób do góry, brzuch naprzód, ostrogi od pola, spojrzał na świat i zapiał: Ja tu Pan!
395. Przez cudze okulary źle się czyta.
396. Stanął na szczudłach i myśli, że wyrósł.
397. Szczyt kopca nie szczyt góry, ale i z niego spaść można.
398. Drabina acz ma dużo szczebli rzadko jednak spadającego w pół drogi zatrzyma.
399. Groźnie spojrzał z ukosa i zobaczył... koniec swego nosa.
400. Nie staje na czele, gdzie guzów za wiele.
401. Precz mi z drogi!.. Albo ja ci się ustąpię.
402. Trudne dwóch spotkanie, gdzie się dwóch unika.
403. Tchórz się chlubi, że kłótni nie lubi.
404. Gdzie się dwóch tchórzów zetrze, ciężkie Mospanie powietrze.
405. Zuchwały doradca, ale za murem.
406. Nie daj się!.. Ja go straszyć będę.
407. Strój wprawdzie upiększa kobietę, ale i zakrywa; rzecz nie jasna.
408. Panny uczą się ślizgać, nie wiem czy to dobrze.
409. Wstydziłbyś się żebrać. — Ja się wstydzę Panie. A tyś się widzę dziś upił. — Wczoraj proszę Pana. — I biłeś się w karczmie. — Przed karczmą proszę Pana.
410. Świat z dziecka nie wyrasta; coraz to nowych trzeba mu zabawek.
411. Co papuga wyszczebioce, temu gąska uwierzy.
412. Po omacku nie daleko zajdziesz.
413. Zaświecił i zgasł, a tu noc oko wykol.
414. Z ciemnotą zwodne przymierze, bo swój swego za łeb bierze.
416. Temu, co się skrada, kij na plecy spada.
417. Ten, co się wkradnie, na łeb wypadnie.
417. Nieproszony gość, zawadza dość.
418. Nie dba, że się skrzywią na niego, on dopiął swego.
419. Przez okna zagląda, a drzwi otwarte.
420. Nie przekraczaj proga, gdzie śliska podłoga.
421. Przyjaciel od wczora, krucha podpora.
422. Wczorajszy patryota, istna hołota.
423. Dom spokojny, gdzie pan jeden.
424. Zalotnik stary spieszy na mary.
425. Co robisz, rób dobrze, więcéj ci nie trzeba.
426. Umie rachować, ale niema co.
427. Od kucharza wierszopisa a woźnicy astronoma uchowaj nas Panie.
428. Rybie nigdy dosyć wody, zawistnemu cudzéj szkody.
429. Nie ukręcisz bicza z piasku, z marnotrawcy gospodarza.
430. Rolnik pracuje, inteligencya szafuje.
431. Na mróz polski zła gaza paryska.
432. Wyjechał na bachmacie, wrócił na ośle.
433. Nie draźnij silniejszego, bo nie będziesz mógł napaść znienacka.
434. Im więcéj moralność upada, tém więcéj strażników wymaga.
435. Nie orze, nie sieje, a do żniwa staje.
436. Przewagi się lęka, a przed rózgą klęka.
437. Zerwał się jak szalony, jak rozsądny chciał usiąść i... stłukł pieprza.
438. Gdzie oparciem strzemiona, blisko od grzywy do ogona.
439. Przy kupionéj szkapie w łeb się drapie.
440. Okpił koniarz koniarza. Wyrok polubowny stanął, aby okpić trzeciego.
441. Kto liczy na niezgodę, dziś ma zysk, jutro w pysk.
442. Młodość szuka zwierciadeł, starość ich unika.
443. Więcéj życia pozłoci łut illuzyi niżeli centnar prawdy.
444. Wystrychnął go na dudka, ale dudek lepiéj na tém wyszedł bo mu został honor.
445. Co innego bawić, co innego błaznować.
446. Kto się spanoszył jeszcze nie pan.
447. Uczony a głupi, latarnia bez świécy.
448. Nauka nie rozum, rozum nie nauka.
449. Runął budynek, ale nie źle był zbudowany, kiedy dziesięć wieków stał.
450. Wielkie były nasze przymioty ale wielkie i wady. Dziś niestety tylko te zostały.
451. Kucharz rosół przesolił; pytanie czy nie byłby jeszcze bardziéj przesolił ogrodnik.
452. Ten tylko zbłądzić może, kto działa; kto śpi, nie grzeszy.
453. Spał lat pięćdziesiąt, potém się dziwi, że drzewa porosły.
454. Wszystkiemi się opiekuje, krom własną rodziną.
455. Próba kucharza gościom nie na rękę.
456. Familijny koncercik i familię odstrasza.
457. Twój talent moja Pani bardzo przyjemny, ale nie dla drugich.
458. Czynność strasząca: Jak nie klei, to rozkleja, jak nie szyje, to porze, jak nie naprawia, to psuje.
459. Każdą rybę złapie na wędkę, sztuka tylko dobrać wędkę.
460. Nie głupi koń, że wierzga gdy go siodło gniecie.
461. Miłosna gorączka jak ospa, im wcześniéj się odbędzie tém lepiéj.
462. Stygnąca miłość zapłonęła namiętnie obrażoną miłością własną.
463. Dziś brać na barana, jutro upuścić, pojutrze z błota wyciągać, djabli mi z takiéj przyjaźni.
464. Gdzie dwóch panów, niema ładu.
465. Nic nie umiesz, cóż robić, ale nie chciéj drugich uczyć capie, bo ukształcisz same capy.
466. Chcąc zawsze drugich zwodzić sam się zwodzisz, bo mylnie wierzysz, że ci wierzą.
467. Kto się z swém powołaniem rozminie, kaleką żyć będzie i kaleką zginie.
468. Gwiazdka nadziei niknie ostatnia.
469. Cywilizacya rzetelna z góry, powoli rozszerzać się powinna; inaczéj tylko zawiść i nienawiść budzi.
470. Za ogólna dziś ślepota społeczeństwa, aby nie miała być wyrokiem skrytych sądów Opatrzności.
471. Wasza zbroja i broń nie równa. Tyś szlachetny, on podły, ty idziesz prostą drogą, on krętemi manowcami, ty działasz otwarcie, on zdradą, ty wybierasz środki uczciwe, on w nich nie przebiera, ty mówisz prawdę, on zawsze kłamie. Na tym świecie nie zwyciężysz.
472. Co siła nagnie, siła odgina, z przymusu wieczny spór.
473. Zdobycz jeszcze nie korzyść.
474. Głupi zawsze w grzeczności przesadzi albo niedosadzi.
475. Człowiek jak orzech włoski ma trzy łupiny i jedno ziarnko: Fałsz, złość, chciwość i swoje ja.
476. Inteligencya holuje szlachtę; nie boi się wiru, bo idzie brzegiem.
477. U nas zawsze jedno czasowanie: Ja zrobiłem, ty zrobiłeś, on zrobił, my zrobiliśmy, wy zrobiliście, oni zrobili... głupstwo.
478. Chłop wie czego chce, szlachcic wie tylko czego nie chce i to nie zawsze.
479. Niemiec najbardziéj nam zaszkodził odsuwając wszelką korzyść nauki.
480. Niemiecka to obrona, ni głowy ni ogona.
481. Niemiecka oświata z kieszeni wymiata.
482. Niemiecka opieka i w zimie dopieka.
483. Prusak goli bez mydła, ale goli z kretesem.
484. Od majaka do majaka, nie połkniesz Niemcze Polaka.
485. Niemca zetrzyj na miazgę i zlep na nowo, a będziesz miał najzaciętszego wroga Polski.
486. Cudzoziemiec świeżo spolszczony może wylewać na naród strumienie mądrości, ale aby chciał go uczyć uczucia narodowego, na to trzeba niepojętéj bezczelności.
487. Mizerne to mysliwstwo, gdzie dużo pokurczów.
488. Miłością nie nienawiścią, zgodą nie kłótnią, matkę z letargu obudzić można.
489. W Chinach czy w Polsce kosmopolita agituje tylko dla siebie.
490. Wilk morduje dla strawy, człowiek dla zabawy.
491. Gdyby małpa drapieżność wyssała z swem mlekiem,
Niezawodnie byłaby człowiekiem.
492. Pierwéj połkniesz promień słońca,
Nim z Niemcami dojdziesz końca.
493. Dziś ryje, czołga się jutro, pojutrze roztacza skrzydła nietoperz w ciemną noc zniszczenia.
494. Biada temu biada, kto w cudzą pomoc ufność składa.
495. Kto w wdzięczność uwierzy, łbem w ścianę uderzy.
496. Chociażbyś miał zginąć, musisz z prądem płynąć.
497. Jaszczureczka się umizga, ale przytem jadem tryska.
498. Pies poczciwszy od człowieka, nim ukąsi, pierwéj szczeka.
499. Kto kadzidłem przesadzi, zasmrodzi nie zakadzi.
500. Niema tak głupiéj plotki by gdzieś nie znalazła wiary.
501. Proletaryat inteligencyi wieczny ferment a spiritus wątpliwy.
502. Wielu z tak zwanéj inteligencyi odwdzięcza się szlachcie za daną stypendyami możność wykształcenia się, nienawiścią i obrzucając ją błotem.
503. Cieszcie się skarłowaciałe pokolenia. Zwaliliście szlachetne przesądy i nadziewacie się szczątkami bohaterskich poświęceń, dopóki nie zwrócicie na siebie samych rozjuszonych paszczęk.
504. Żądza popularności pcha w labirynt; sam nie wiesz gdzie zajdziesz.
505. Nie stronnictwa pętają cywilną odwagę, ale chwiejni przyjaciele.
506. Miłość ojczyzny cicha bo głęboka, głęboka bo z wiecznych źródeł. Patryotyzm przybyszów głośny ale téż i wątpliwy.
507. Niktby nie uwierzył ile tam śmieci z dna rzeki wypływa gdy ją burza zamąci.
508. Dla starca co było: srebro, co jest: cyna, co będzie: ołów.
509. Bywają śmieszności godne szacunku.
510. Mało dziś elegantek, ale mnóstwo najmodniejszych, najwykwintniejszych, najkompletniejszych koczkodanów.
511. Gdzie moda panią, rozum sługą.
512. Kochany mężu, strzeż żony i siebie od zbyt wesołéj przyjaciółki.
513. W sercu mądrość kobiety.
514. Moja panno wolisz nie czytać, niż czytać to, czego nie rozumiesz.
515. Między Dumasem a Kantem zagrzęzła biedaczka.
516. Daj Tatuniu mniéj posagu a więcéj rozsądku.
517. Niedowcipna złośliwość kulak pod nos kładzie.
518. Rozigrane ciele co wierzgnie to się potknie.
519. Choćbyś go wziął między szruby nie wyciśniesz z niego zdania.
520. Kto się często cofa, często koziołka wywraca.
521. Plotka jak ćma, póty się kręci przy świetle, póki sobie skrzydeł nie osmali.
522. Człowiek skłonniejszy do nagany, niż do pochwały, bo przez to powiada, że mógłby zrobić lepiéj.
523. Kokieterya się podoba, bo razem dowodzi wartości zabiegów. Kokietuj mnie, bom wart tego.
524. Kocham cię, uwielbiam, ale z daleka.
525. Uczciwa, gospodarna, pracowita, cóż z tego, kiedy w pyski bije.
526. Anioł dobroci; nie jadłaby gdyby ktoś o tém za nią nie pomyślał.
527. Cnotliwy nudziarz cnotą na szwank wystawia.
528. Koncept z kalendarza, rozum z lexykonu.
529. Pewnie nie zrozumie, kto zrozumieć nie chce.
530. Wyszczekany nie wymowny.
531. Zna wszystkie prawa... wie jak je omijać.
532. Twojéj łaski nie zapomnę póki życia... jeżeli tylko pamiętać będę.
533. Zwycięstwo albo śmierć!.. I ucieka aż się kurzy.
534. Któż w swojém życiu raz głupstwa nie zrobił? Oczywiście ten, który je zawsze robi.
535. Biedny mąż, żona i przez sen gada. Biedna żona, mąż chrapie.
536. Łoskot w domu: Pan się gniewa. W domu turkot: Pani łaje.
537. Przychodzisz nie wołany, świecisz gdzie nie trzeba; damy tego nie lubią.
538. Z młodym stara, śmieszna para; stary z młodą, grozi szkodą.
539. Jest tam jakaś złego miara,
Kiedy młoda bryknie koza,
Ale kiedy grzęźnie stara,
Toć dalipan, wielka zgroza.
540. Bez batoga pod górę, a bez hamulca z góry nie daleko zajedziesz.
541. Cudze zyski solą w oku.
542. Bij, zabij na ten przeklęty pieniądz bez czci, wiary! A jednak jego największą winą, że za prędko ucieka.
543. Za kieszenią hultaj, a w kieszeni król; biedny pieniądz sam już nie wie czém jest.
544. Fe! Skradzione pieniądze!.. Schowaj je czemprędzéj.
545. Zubożały wszystko za rozbój uważa.
546. Kupne pochodnie opinii publicznéj, więcéj tam swędu niż światła.
547. Warczeć, szczekać, kąsać, wszystko ma swoją taryfę.
548. Nie boli nie mieć szczęścia do ludzi, ale boli, gdy je mają niegodni.
549. Wybieraj czerwoną albo białą lampę; ale jeżeli chcesz oświecać białą, nie dolewajże oliwy do czerwonéj.
550. Niema zbroi, któréjby nie przebił pocisk niesprawiedliwości.
551. Człowiek sądzi czyn, powód czynu tylko Bóg.
552. Własnego smutku nie roznoś po świecie; ulgi nie doznasz a niemiłym staniesz się gościem.
553. Egoizm nie zna litości.
554. Lenistwo polipem społeczeństwa. Posiekaj na kawałki a z każdego kawałka będzie próżniak, żebrak albo zbój.
555. Biada narodowi, który traci szacunek samego siebie.
556. Matka surowo karci nieposłuszne dzieci, ale łatwo ją rozbraja jedno ich serdeczne uściśnienie i znowu tuli do serca w pierwotnéj niespożytéj miłości obłąkaną dziatwę.
557. Karm się krówko jak możesz; my cię doić będziemy, a jak ci mleka zabraknie pójdziesz na kloc. Taki to teraz los naszych wiejskich obywateli.
558. Chciał przyświecić i włosy osmalił, zawsze chęć dobra.
559. Duchowny przewodnik: Sumienie.
560. Dziwna rzecz, że więcéj zjedna sobie przyjaciół obojetność, niż otwarty, serdeczny udział.
561. W zgromadzeniu kobiet najłatwiéj o mowcę, najtrudniéj o słuchacza.
562. Człowiek dobry, sumienny, rozumny, ale zdawało mu się, że wszystkie prawdy trzyma w garści i szafował niemi bezwzględnie, tak że koniec końców zatonął w ogólnéj nienawiści wraz z swojemi prawdami.
563. Śpiewać głucho-niememu, stawiać obraz przed ślepym, mówić o prawie z tym, który chce żyć z bezprawia, wszystko rzecz daremna.
564. Dla dawnego rycerstwa były turnieje i walki byków. Dzisiejsze piórogryzy zastąpili je walką na pióra, przyczém leje się tylko brudny atrament.
565. Przyjemnie, że twój pradziad dobrze zasłużył się Ojczyźnie. I słusznie — ale nie słusznie jeżeli te zasługi zechcesz uważać za swoje.
566. Zamki znikły, pałace nikną i domy znikną; wtedy ludzie zapewne w równych jamach mieszkać będą.
567. Grzeczność uciążliwa; nieraz chciałbyś powiedzieć: Idź do stu djabłów! a powiadasz z miłym uśmiechem: Proszę siedzieć.
568. Dlaczego nie orzesz ale piszesz?
569. Świecą się guziki a koszula brudna.
570. Kwiatki w oknach a dzieci bez butów.
571. W niedostatku nowinek musisz kłamać boś płatny od sztuki.
572. Uśmiał się do rozpuku, że poczciwego sąsiada obrzucono błotem. Poczekaj, przyjdzie kolej i na ciebie wesoły abonencie.
573. Gdzież ta pałka, co zabije wściekły zbytek?
574. W uniwersytetach powinny być katedry szalbierstwa, boć z ludźmi żyć trzeba.
575. Płacze jak bóbr, kąsa jak pies.
576. Gryzłaby baba, szczęście że zębów nie ma.
577. Zgoda i jedność ostatnim klejnotem sierot.
578. Miłością rodzicielską dzieci się nie dzielą, bo każde z nich jedną całość bierze.
579. Rodzicielskie błogosławieństwo pogrobowe światełko nad ciemną drogą życia.
580. Wróg ręce założył i czeka. Nasza niezgoda za niego pracuje.
581. Zawiść patrzy tylko przed siebie; nie ogląda się za siebie, a jednak prawie każdy zawistny jest oraz celem zawiści innego.
582. „Albo daj, albo ci wydrą!“ powiedział Cnapius w 1641 r. Nic się więc nie zmieniło na tym świecie.
583. W mętnéj wodzie ryby łapać, należy poprawić: Mącą wodę aby ryby łapać.
584. Mądry Polak po szkodzie; poprawić: nie mędrszy Polak po szkodzie.
585. Dziś prośba, jutro groźba, pojutrze pałka — to duch czasu, prawo furda.
586. Świat strojny w fałdziste złotogłowy a gdzie przedrzeć same brudy.
587. Z ludźmi ostrożnie, bo albo ich mądrość w pole wywiedzie, albo głupota w błoto wprowadzi.
588. Dopiero po śmierci człowieka można osądzić czy był mądry, czy był głupi.
589. Im lepiej poznał prawdę, tém lepiéj ją kryje.
590. Z mądrym wojuj rozumem, z głupim tylko siłą.
591. Kto zawsze szczerze, często guzy bierze.
592. Wymowa więcéj straszy niż przekonywa lud nieoświecony.
593. Psy gryzą się nad kością a nad cieniem ludzie.
594. O szczęście się lęka, a w nieszczęściu pragnie końca, zawsze źle.
595. Pod szkapą się dowiedział, że na szkapie siedział.
596. Cap się zamyślił, pewnie głupstwo zrobi.
597. Świecą pieca nie rozgrzeje.
598. Mało uradzi, gdzie wielu radzi.
599. Mierzył w sokoła, zabił dzięcioła.
600. Nie utyje, kto żółcią żyje.
601. Brutus niegdyś wyrzekł: „Cnoto jesteś niczém!“ Echo powtarza od wieku do wieku: „Cnoto jesteś niczém!“
602. Wszędzie fałsz a w prawdę zaglądnąć... wara!
603. Gdzie jest ten pręgierz, pod którym staną ci, co dla własnéj korzyści sieją nienawiść w imieniu ludzkości... Przekleństwo im!
604. W przestępstwach ludzi, jakie były a jakie są, taka różnica zachodzi jaka jest między rozbojem a kradzieżą. Dawniejsze straszniejsze, dzisiejsze podlejsze.
605. Wszystko da się mniéj więcéj obliczyć, tylko nie głupota.
606. Że pijany szaleje, nic dziwnego; ale że się tylko pijany może dziś trzeźwym podobać, to nie do pojęcia.
607. Nie staraj się łotra przekonać, że jest łotrem; on to wie dawniéj od ciebie, ale staraj się przekonać tych, co łotrów pajęczynę biorą za jedwab.
608. Wykazując postęp cywilizacyi narodu tysiąc rubryk ma rozum, a ani jednéj stan serca. A jednak w sercu to właściwie odblask Boga.
609. Nieprzyjaciel, który podkopał cnoty narodu już go przez to wynarodowił.
610. Od głupich sam się człek obroni,
Od mędrków niech nas Pan Bóg broni.
611. Ideolog chce z swojéj gliny nowego człowieka zlepić i zawsze zrobi tylko błoto.
612. Dowcip świeci, rozum świeci i grzeje.
613. Przeklina hipokryzyą, bo go odludkiem zrobiła.
614. Trudno na szczyt się dostać, trudniéj na nim się ostać, a najtrudniéj z niego schodzić.
615. Rozsądek kaszle, pewnie ma suchoty,
Głupota kicha: Wiwat nasz wiek złoty!
616. Głupoty straszna potęga
Ziemię burzy, piekła sięga.
617. Jak się panna pośliźnie zawsze coś wypadnie.
618. Tylko stare panny nie boją się stanu oblężenia.
619. Dzwonią na gwałt! Chodź siostruniu!
620. Chciej być mniéj mądrym a będziesz mniéj głupim.
621. Kto gardzi doświadczeniem, albo wielki człowiek, albo wielki osioł, ale wielkich ludzi skąpo.
622. Od fałszywego mędrca uchowaj nas Panie,
Jeden za stu głupców stanie.
623. Starego kawalera chyba szkandela rozgrzeje.
624. Głupi nigdy nie będzie dowcipnym, ale często się trafi, że dowcipny bywa głupim.
625. Nie złe to głupstwa wieku młodego, kiedy i starzy żałują czasem, że już ich robić nie mogą.
626. Im daléj w czas, tem kosztowniejsze zaloty.
627. Flegmatyka gniew straszny, mało mówiącego zaciętość żelazna, zbyt skromnego miłość własna bez granic.
628. Prędzéj złodziéj przyzna się, że ukradł, niż profesor, że głupstwo powiedział.
629. Nie udawaj reformatora, powiedz otwarcie, żeś rozbójnik a mniéj tobą gardzić będą.
630. Polak do wszystkiego zdolny, tylko nie do zarządu i może właśnie dlatego rządzić chce każdy.
631. Podły w nieszczęściu, w szczęściu arogant, żyd jedném słowem.
632. Szumią i terkoczą dziennikarskie młyny, mielą dla dziennikarzów mąkę, a dla nas otręby.
633. Dziwna to rzecz walny spór między dwoma dziennikarzami; myślałbyś, że się zjedzą a jak który machnie, zawsze bierze w pysk ktoś trzeci.
634. Nie machaj tak zamaszysto, bo jak chybisz, zadrzesz nogi.
635. W dzień pytlem, w nocy piórem, jesteś bez litości.
636. Dziś tylko obietnice; obietnica słowo, słowo wiatr, a wiatr często burzy, nic nigdy nie zbuduje.
637. Jak cygan na ślepéj kobyle na targ, wyjeżdżacie zawsze z waszym: Duchem czasu. Ale Duch czasu to nie zawiść, nie oszustwo, nie chciwość, nie rozbój; a jeżeli nim jest, to taki gałgan jak wy.
638. Rozwój zgody, miłości, cnoty, wiary, to duch, którego wielbić nie przestanę. Błagam Boga, aby nam go zesłał za przewodnią w życiu. Uderzcie się w piersi: Czy to jest ten Duch czasu, któremu służycie?
639. Dawniéj pies szczekał na złodzieja, dziś złodziéj na poczciwego człowieka.
640. W izbie pływać nie nauczy.
641. Kiedy jesteś jąkajłą, nie bądźże gadułą.
642. Późny wiek, późna jesień, wegetacya ustaje, oblicza się owoce. Rzadko jednak zbiór nadziejom odpowie.
643. Drgawka języka zaraźliwa i szkodliwa choroba, zwłaszcza za domem.
644. W rozprawach z samym sobą oskarżycielem sumienie a obrońcą djabeł.
645. Jéjmość nie kontenta ze swego zwierciadła, Jegomość ze swego bilansu. Figle czasu.
646. W małżeństwie wdowca lub wdowy tabela porównawcza zawsze na porządku dziennym.
647. Jak mi dom darujesz, wynoś się z niego czémprędzéj, bo dobrodziejów mój honor nie znosi.
648. Humorystyka nasza dzisiejsza, to nie humorystyka, ale kloakostyka.
649. Pan jesteś szelmą! — Wiem o tém. — Ależ świat?! — Świat mnie takim zrobił.
650. Pan oszukałeś mnie, ale na raz sztuka. — Mój Panie, przyszłość w ręku Boga.
651. Dużo jest stronnictw polityczno-socyalnych, ale najliczniejsze pod firmą „Ego.“
652. Jedno jest tylko stałe, niewzruszone w świecie wrzeciono, to, na którém zawistny egoizm nici swoje przędzie.
653. Jak można takie głupstwo zrobić! Można, bo się zrobiło.
654. Głupstwo nie zawsze skutkiem głupoty.
655. Głupstwa jak Nilu źródła niezbadane.
656. Głupi mędrek, istny trąd,
Głaszcząc ucho szerzy błąd.
657. Dziennik, ażeby żył długo, musi mieć wszystko, co stanowi poczciwego człowieka. I ten może się mylić, ale zawsze w dobréj wierze i nigdy plotkami osobistemi bawić nie powinien.
658. Żyd jak bije, już nie krzyczy. Podzielił się z nami, dał nam krzyk.
659. Pieprzu nie zetrze, baby nie przeprze. (Stare przysłowie.)
660. Nowa klęska spadła na Polskę: Gra na giełdzie. Ta nas wiecéj zrujnuje i zdemoralizuje, niż wszyscy nasi nieprzyjaciele.
661. Hulaj dusza bez kontusza! Kto żyje z dnia na dzień, ten jé najsmaczniéj i śpi najlepiéj.
662. Niezawodnie żyjemy w wieku niespodzianek, może i dziennikarstwo nasze będzie miało nadal mniéj złości a więcéj uczciwości.
663. Literaturę obsiadło dziennikarstwo jak liszaje.
664. Łżesz, szczekasz, gryziesz w sam raz tyle, Jak trzeba na redaktora nędznego dziennika.
665. Najdzielniejszym sprzymierzeńcem zwycięscy przeciwnika głupstwo.
666. Co pan umiesz? — Umiem wszystko. — Naprzykład? — Umiem pisać o wszystkiem. — Ale treść, ale sens, mój Panie. — To już rzeczą czytelnika nie pisarza.
667. Zdaje się, że tylko dlatego pragniemy postawić krajowca na wyższém stanowisku, aby go łatwiéj kamienować można.
668. Na jednego, co wyrzekł: trzeba, trzystu potém powie: trzeba było.
669. Każdy człowiek ma trzech głównych wrogów: jednego w górze, drugiego na dole, trzeciego z boku. Pierwszym jest siła, drugim bojaźń, trzecim zawiść.
670. Ścigał pieniądze a złapał nędzę.
671. Źli ludzie tém najwięcéj szkodzą, że obłudą i oszustwem wstrzymują dobrych od dobrego.
672. Datek, na niewdzięczność zadatek.
673. Słuchając przesadnych pochwał pytasz się nieraz sam siebie: Może to pochlebstwo? Ale najczęściéj odpowiesz w końcu sam sobie: Nie.
674. Nienawiść krzemień, wdzięczność kamfora.
675. Zanadto jesteś zawsze mego zdania, abym ci mógł ufać.
676. Karnawał nieustający, wszędzie reduty, same maski. Głupcy tylko i poczciwi ludzie nie mogą odgadnąć, kto pod larwą.
677. Zimny ogień, suchą wodę i gazeciarską prawdę kto by znalazł, niech się zgłosi a otrzyma sowitą nagrodę.
678. W zaciszu domowém największém dla małżeństwa niebezpieczeństwem mnóstwo gorsecikowych Putifarek — a o Józefa zawsze trudno.
679. Mężowie w klubach, żony nudzą się, niedziw, że za domem szukają rozrywki.
680. Nie rozwijaj żagli póki kotwica na dnie, bo połamiesz maszty, a nie ruszysz z miejsca.
681. Na tym świecie niezawodnie lepiéj rentuje się złe niż dobre; może kiedyś bilans nastąpi.
682. Zanadto wymowny, zanadto śmiały, zanadto zuchwały. Dla Boga! Wstrzymajcie go, jak przyjdzie do dzieła, bo pewnie ucieknie.
683. Rozchód przed dochodem sto mil przodem.
684. Bardzo wielka parada często na lodzie osiada.
685. Ucieka nędza przed tym, co oszczędza,
Ale kto trwoni, wkrótce ją dogoni.
686. Wolność! Braterstwo! Ojczyzna! Ba, Wiara!
A koniec: Co dasz? To dziś grunt, to miara.
687. Tak czy siak, wleziesz w sak.
688. Wybrano posłem wielkiego osła. Zjeżdżano się zewsząd, aby poznać, nie posła, ale tych, co go posłem wybrali.
689. Z każdéj pochwały danéj komu innemu chwalący bierze połowę, bo jużci przypuszczać trzeba, że tylko złotnik rozpoznać może złoto od szychu.
690. Starzy częstokroć bajdurzą, to prawda, ale i młodzi lubią zanadto kłaść wszystko na karb spróchniałych przesądów. A są jednak prawdy, które bezkarnie zmienić się nie dadzą, jeżeli mają żyć dłużéj jak jednę wiosnę.
691. Cyrulik puszcza krew nie sobie, ale drugim, nie pyta się czy pomoże, czy zaszkodzi, weźmie zapłatę i kwita. Takimi cyrulikami są dziś promotorowie nieustannych składek dla żywych i umarłych, a sens moralny, że mądry bierze, głupi daje.
692. Każda prawda odbija się w źwierciadle podług usposobienia patrzącego; ile ócz, tyle prawd. Ztąd to krocie bohaterów nędznych a zdrajców poczciwych. Na prawdę prawdziwą sto lat trzeba.
683. Wolne zdanie przedewszystkiem! Twoje zdanie oponować, moje zdanie w łeb ci strzelić. Wolne zdanie przedewszystkiem!
694. Ja nie mam, i ty nie miej! I trzask, baba babie stłukła garnek. Historyjka na porządku dziennym.
695. Już ci zapłacę, tylko mnie nie chwal.
696. Bądź, czem chcesz, tylko nie moim przyjacielem.
697. Rozmowa dwóch Jegomościów: Pan kłamiesz. — A Pan nie? — Pan piszesz tylko dla chleba. — A Pan nie? — Pan nie masz sumienia. — A Pan masz? — Jesteś gałganem. — Tak jak ty! — Ruszyli ramionami i każdy poszedł w swoją stronę do swojéj redakcyi.
698. Tyle namnożyło się fałszywych monet, że już teraz i zasługa kursu niema.
699. Uczysz głupiego, a sam głupiś. — Jużci uczonego uczyć nie będę.
700. Słodkie jagody z cudzej szkody.
701. Krucha rada, którą gmin składa.
702. Im więcej kontrolorów, tem więcej złodziei.
703. Dar słodki, a podzięka kwaśna.
704. Z prawa dziś diabli śmieją się do rozpuku.
705. Trzech rzeczy trzeba do szczęścia: nie chorować, nie kochać, nie myśleć.
706. Wiara łut, okpisz funt.
707. Nie wiedzieć, czy to skutkiem ciągłych burz, ale u nas coraz więcej bałwanów.
708. Szczęścia i nieszczęścia bilans aż po śmierci.
709. Z twego rymu nic prócz dymu.
710. Nie szukaj myśli, gdzie jéj niema. Harmonia słów myśli nie zastąpi.
711. Zawistny jak autor, zarozumiały jak krytyk.
712. Kto w Boga wierzy, woła: Zgoda! Zgoda! Panowie Bracia! A Panowie Bracia drą się coraz lepiej. Spróbujcie ogłosić prawomocny dekret uniwersalnéj niezgody, a w świecie może będzie zgoda. Boć to teraz wszystko do góry nogami.
713. Lada śmiały oszust znajdzie zaraz tysiąc pomocników, a apostoł porządku ledwie stu tchórzów.
714. W swojem wyznaniu wiary szeroko i długo powiedziałeś, czem nie jesteś, a nie powiedziałeś, czem jesteś. Mnie się zdaje, że niczem. Czy zgadłem?
715. Co to dudni jak w pustéj beczce? To kłócą się dziennikarze, oskarżają się o sprzedajność. — Wstydźcie się głosić po ulicach to, co wszyscy już wiedzą.
716. Byle świecić! Byle świecić!... A głupiec nie wie, że z niezgrabnej illuminacyi zgubny często bywa pożar.
717. Rozpada się spróchniałe, ale pęka i spaczone.
718. Niema wątpienia, że teraźniejszej literaturze zdałby się hamulec. Czy nie możnaby naznaczyć pewnych premii dla tych, co najmniej wydrukują arkuszy?
719. Dla Ojczyzny zbiera... do kieszeni.
720. Obiecał pan kożuch, ciepłe słowo jego. (przysłowie gminne.)
721. Zbytek trąd, zaraża i zabija.
722. Jakaż korzyść z parady? Podziwienie dwóch, szyderstwo dwudziestu, zawiść stu.
723. Przyszłość może być waszą, ale nigdy przeszłość; dlatego demagogi jej nienawidzą.
724. Łatwowierność rodzi oszustów.
725. Najgłośniej dzwoni, kto ostatkiem goni.
726. Kontent głupi, że oszalał.
727. Tak szastał morałami, że mu samemu nic nie zostało.
728. Mości księże Proboszczu, za wyłącznie myślisz o prebendzie. Nie tędy droga do Boga.
729. Obojętność jak próchno, ni dźwięku, ni kleju.
730. Głosu nie szuka, kto w próchno puka.
731. Od doradcy do gdery krok jeden.
732. Rozum zdrajca ucieka, kiedy go najwięcéj potrzeba.
733. Drogie dzieci, bo drogo je opłaca serce rodziców.
734. Jedne dzieci nam kwiatki, drugie śmiecie znoszą.
735. Śmierć dzieci fraszką w porównaniu z ich hańbą.
736. Nieufność najboleśniejsza, kiedy niezasłużona.
737. Dumny, szumny... nierozumny.
738. Najmniej lubi radę, komu jej najwięcej potrzeba.
739. Pojmij tylko własne korzyści, a będziesz mędrszym i lepszym.
740. Póki wiatr wiatrem, wichrzyciele wichrzyć będą.
741. Postęp widoczny, już nikt teraz nie kradnie, ale każdy bierze, gdzie może.
742. Bankiery rozbójniki! Klną wszyscy z okrzykiem.
A każdy krzykacz chce być takim rozbójnikiem.
743. Niema już cnoty, wiary, fałsz dmie z każdéj strony!
Zawołał z gorzkim żalem złodziej okradziony.
744. Do wszelkiej opozycyi trzeba wystąpić przynajmniej z połową swego kapitału. Inaczej bankructwo niemylne.
745. Ideolog spłodził demokratę, demokrata demagoga, demagog komunistę, komunista nihilistę.
746. Krowa jest krową; tu idzie tylko o to, kto ją doić będzie: biurokracya czy autonomia.
747. Honor albo pieniądze, wybór ci był dany,
Winszuj Panie Kumotrze, żeś wlazł między pany.
748. Kto bez szczebli stanie w szczycie, ten szczebli nie znajdzie, kiedy schodzić będzie musiał.
749. Ideolog istny balon; unosi się zawsze, ale sam nie wie, gdzie zaleci.
750. Śmieje się diabeł w kułak, kiedy wściekłą żądzą popularności sami się zabijamy.
751. Nie chciejcie poprawiać człowieka, ale starajcie się poprawić społeczeństwo.
752. Oświata ludowa światłem piorunów oświecać będzie, jeżeli tą drogą postępować będą nasze ideologi, którą dotąd idą pod naciskiem niesumiennych dzienników.
753. Zgnębienie jednej narodowości zaraża łaknącą żądzą zdobyczy sąsiednie narody.
754. Najwięcej boli klęska z własnéj głupoty.
755. Państwa zwiększać muszą siłę materyalną, aby zastąpić upadek władz moralnych.
756. Gminowładztwo tylko demagogi lubią,
Bo w gminie głupcy wierzą, a oszusty skubią.
757. Bankructwa się mnożą; oczywisty postęp radykalizmu.
758. Jest pewien rodzaj kleszczów, który nie tylko, że się wpił w obce ciało, ale jeszcze uważa za krzywdę, jeżeli mu się dosyć krwi ssać nie daje.
759. Gdyby każdy mógł wskróś przejrzeć swego bliźniego, mało zawistnych byłoby na świecie.
760. Drwij sobie bratku ze wszystkiego, a przyjdzie czas, że z ciebie zadrwi wszystko.
761. Człowiek fałszywy byłby straszny, gdyby mu tylko wierzono; obłuda ostatecznie więcej sama siebie niż drugich uwiedzie.
762. Ze Sarmackiej dawnéj buty zostały teraz tylko dziury w bucie.
763. Teraźniejszy proletaryat inteligencyi umie wytykać wady społeczeństwa, ale im zaradzić nie umie, albo i nie chce. Wyrósł już poniekąd w hierarchią, co swoich okopów broni uporczywie a bezwględnie.
764. Dziwna rzecz, im mniej wielkich ludzi, tem więcéj pomników i medali.
765. Nic nieznośniejszego jak głupi humorysta.
766. Pusta głowa szczęścia połowa.
767. Kto kontent z siebie, kontent z całego świata.
768. Ciągle straszą końcem świata, a koniec dla każdego, co umarł.
769. Pamięć obelgi czasami zasypia, ale sen lekki, lada co obudzi.
770. Początek w powietrzu, koniec w błocie; taki marzeń zwykły skutek.
771. Niepewność tego, co będzie, wstrzymuje od zmiany tego, co jest.
772. Pochlebstwo niezgrabne chybia celu.
773. Pochwała nie pochlebstwo; pochlebstwa unikaj, a nie szczędź pochwały.
774. Pamięć złego czołga się wężem, a dobrego ulatuje ptaszkiem.
775. Gdzie spojrzysz po świecie, błoto albo śmiecie.
776. Zarozumiałość nieznośna a jednak ona tylko może być płodną.
777. Z osobistych względów wyjść najtrudniéj.
778. Poczciwy, bo mu jeszcze z tém dobrze.
779. Chciwość odstręcza, zatem chybia celu.
780. Pobłażanie czerpać trzeba w pamięci przeszłości.
781. Niedziela teraz nie jest dniem nabożeństwa, ale tylko dniem wykwintniejszego stroju albo szalonej swawoli.
782. W niebie niemylnie najwięcéj matek, w czyścu autorów, w piekle demagogów.
783. Pessymista lubi sprzeczność, optymista jéj unika.
784. Ciągle kłamstwami strzela jakby z procy,
Jak w dzień nie nałże, nie będzie spał w nocy.
785. Na wszystko się uśmiecha, cudze zdanie śmiecie,
Nie uwierzy, że głupi, aż go głupstwo zgniecie.
786. Nie wie, co było, co będzie nie zgadnie,
Pozna, że błoto, jak w kałużę wpadnie.
787. Patrzeć gdzieś w gwiazdy, gdy powódź zatapia,
Na to nie mędrca, ale trzeba gapia.
788. Głupstwo się nie rentuje, a jednak ma kurs stały.
789. Rozumni ludzie pogłupieli, szaleńcy tylko postępują konsekwentnie.
790. Popularności nie otrzymasz wieńca,
Póki się z głupca nie zmienisz w szaleńca.
791. Siła była, jest i będzie wszystkiem.
792. Słowo z siłą, złote ziarno,
A bez siły plewą marną.
793. W społeczeństwach nadużycia, koniec życia.
794. Po drabinie bezprawia wydrapać się najłatwiéj.
795. Nie przekonasz tego, co chce brać, że ktoś dać nie obowiązany.
796. Niejeden wielki człowiek stając przed zwierciadłem zobaczy oszusta.
797, Zaćmienia słońca lub księżyca obliczysz co do minuty, ale zaćmienia rozumu nigdy.
798. Pieśni ludowe milczą o nadużyciach szlachty, a pieśni ludowe są najpewniejszą historyą.
799. Ne daj Boże Pana z Iwana. Przysłowie to nie arystokracyi, ale czysto chłopskie.
800. Ne kpite z Mykity, bo Mykita i tak kiep. (Przysłowie gminne.)
801. Całuj mnie w gębę, jak głową w piecu będę. (Przysłowie gminne.)
802. Koniec świata, ja wam powiadam, moi bracia! Jestem stary! A ja goły! A ja głupi! Koniec świata i kwita!
803. Durus contra durum faciunt murum. Jeden z wiarusów przetłumaczył: Jak się dwóch durniów zejdzie, twarde jak mur.
804. Chcieć latać, kiedy skrzydeł brak,
Dowód głupstwa, tak czy siak.
805. Demagogi w ciągłéj gorączce, nieustające mają pragnienie.
806. Kiedy demagog wyrzeka się wściekle ściganej popularności? Wtenczas kiedy mu idzie o własną jego skórę.
807. W złości saméj własna jego pomsta.
808. Gdzie dzienniki, tam wykrzyki,
Gdzie koleje, tam złodzieje.
809. Z paszkwilantem zawsze zdala,
Nie bij w pysk, bo wala.
810. Główne dwa grzechy ma teraz Galicya: jeden że dzienników nie przekupuje, drugi, że dziennikarzy nie karci.
811. Od biurokraty do demokraty dziś przejście nie inne jak z deszczu pod rynnę. Pierwszy działa wstecz, drugi woła: precz! Pierwszy próg, drugi wróg, — swobody i zgody wieczny wróg.
812. Szczekasz głośno, kąsasz milczkiem,
Skończysz złotem albo stryczkiem.
813. Udawał pana, teraz liczy szkody
Radykał z niego jak najczystszéj wody.
814. Dął, szumiał, hulał, teraz w kułak śwista
Dawniej pan z panów, dzisiaj komunista.
815. Do wszystkich wad naszego dawnego społeczeństwa, nowa dołączyła się jeszcze: Bezwzględny egoizm ogłaszający się świętą miłością Ojczyzny.
816. Dosyć wymienić nazwiska niektórych dzisiejszych koryfeuszów patryotyzmu, a musimy boleśnie zawołać: Biedna Polska! Tych pokurczów młoda skóra, można ją wyprawić na niemiecki safian, albo na jucht moskiewski.
817. Prowadź pijany motłoch w przybytek Pański. Niech burzą święte ołtarze, ty tymczasem ukradniesz karbonę.
818. Z maczugą czy nożem występuj do walki, ale do walki w otwartem polu. Nie wystąpisz, boś podły, boś tchórz, bo całą twoją siłą zdrada, serca karmem żółć a napojem krew. Bądź więc przeklęty w tém i w tamtém życiu.
819. Dziecko płacze głośno, starzec cicho, bo łzy połyka.
820. Miłość życia dar ciężki.
821. Już teraz nie śmierci ale życia się lękam.
822. Nieskazitelność rodziców najdroższym klejnotem dzieci.
823. Na śmiertelnej pościeli czyste sumienie ostatni uśmiech świata.
Chroniczną chorobą człowieka jest samowolność.
Społeczeństwa: Brać na kieł.
Przymierza: Ten do Sasa, ten do lasa.
Rządów: Dwojaki łokieć.
Monarchizmu: Dworzanie.
Autonomii: Zrób to sąsiedzie.
Chorobą polską: Szlachetna, zuchwała lekkomyślność.
Wiedeńską: Handele, handele!
Lwowską: Race i szmermele.
Ruską: Popi ferment.
Chorobą patryotyzmu: Przewodnictwo bądź co bądź.
Narodowości: Pierniczek dla obcych, kamień dla swoich.
Wolności: Wolność robić, co ci każę.
Inteligencyi: Prosto, nie prosto, aby w górę.
Radykałów: W imieniu wszystkich, a dla siebie.
Ideologów: Chaos.
Chorobą sędziego: Drzémka.
Przysięgłych: Bogu służ, a djabła nie gniewaj.
Dziennikarzy: Hydrophobia intermittens.
Autorów: Powiększające zwierciadło.
Powieściopisarzy: Liczyć arkusze.
Lekarzy: Pierwéj system, potem chory.
Aptekarzy: Rachunkowość.
Spekulantów: Dwa a dwa = jeden.
Verwaltungsratów: Nie ten brał, co siał.
Bankierów: Między Cyganem a Prusakiem.
Chorobą dobroczynności: Składki bez kontroli.
Mody: Szał bezduszny.
Chorobą wielkich panów: Popularność.
Szlachty: Zawsze więcéj jak można.
Księży: Grabić.
Chorobą w małżeństwie: Z iskry płomień.
Żon: Nie proszone, nie dziękowane poświęcenie.
Mężów: Jako tako, byle z domu.
Panien: Tyfus matrymonialny.
Kawalerów: Posagożerstwo.
Wdów i wdowców: Wieczna tabela porównawcza.
Starych kawalerów: Zrzędność i przekora.
Starych panien: Zapchanie żółci i nadziei.
Dewotek: Sprawy bliźniego.
Sług: Lenistwo w domu a ruchliwość za domem.
Miejskich kucharzy: Multyplikacya.
Wiejskich klucznic: Dywidenda.
Stróżów: Sen twardy.
Chorobą świata: Brak wiary. A jednak Bóg tylko uzdrowić może.
Herb Polska: W białem polu krzyż i miecz.
„Moją przeszłością żyjecie.“
Herb Austrya: W czarnem polu żółty rak.
„Zawsze wstecz.“
Herb Niemiec: Dziura w płocie.
„Marsch — fertig.“
Herb Rycerz: W czarnym borze zagasła pochodnia.
„Świeciłem.“
Herb Ministerium: W błękitnem polu święty Dyonizy idzie bez głowy.
„I ja także.“
Herb Reforma: Doktor w birecie na dół głową.
„Byle z miejsca.“
Herb Pycha: Balon nad krajem.
„W górę!.. gdzie nie pytam!“
Herb Komunizm: W czerwonem polu czerwona pałka.
„Nec plus ultra.“
Herb Duch czasu: W frygijskiéj czapce djabeł dmie
w dudy.
„Gram na dudach.“
Herb Popularność: Arlekin siedzi na ośle twarzą
do ogona.
„Jadę.“
Herb Pop: Karbona przy kruchcie.
„Ja kościół.“
Herb Dziennik: Trzy gęsie pióra w kałamarzu.
„Kto da więcéj!“
Herb Kronikarz dziennikarski: W żółtém polu żółty stolec.
„Czuć się daje.“
Herb Żyd: Mnóstwo gąsienic na różowym kwiecie.
„Żyję ze zniszczenia.“
Herb Ideolog: W błękitném polu błękitny wiatrak.
„Z wiatru burza.“
Herb Gap: Dudek nad kałużą.
„Tak po szkodzie, jak przed szkodą.“
Herb Oszust: W szerokiem polu organy, nad niemi pstre chorągwie.
„Nie braknie głupców.“