Dzieło Wielkiego Miłosierdzia (1927)/Początek Zawiązku Zgromadzenia Kapłanów

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Franciszka Kozłowska, Jan Maria Michał Kowalski
Tytuł Początek Zawiązku Zgromadzenia Kapłanów
Pochodzenie Dzieło Wielkiego Miłosierdzia
Wydawca przy Świątyni Miłosierdzia i Miłości
Data wyd. 1927
Druk Biskup Maryawitów
Miejsce wyd. Płock
Źródło skan na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Indeks stron
„Wszystko na Większą Chwałę Bożą
i cześć Przenajświętszej Panny Maryi."
Początek Zawiązku
ZGROMADZENIA KAPŁANÓW.
(Z własnoręcznego rękopisu).

W roku 93[1] dnia 2 Sierpnia, po wysłuchaniu Mszy Świętej i przyjęciu Komunii Świętej[2], nagle zostałam oderwana od zmysłów i stawiona przed Majestatem Bożym. — Niepojęta światłość ogarnęła moją duszę i miałam wtedy ukazane: ogólne zepsucie świata i ostateczne czasy — potem rozwolnienie obyczajów w duchowieństwie i grzechy, jakich się dopuszczają Kapłani. — Widziałam Sprawiedli­wość Boską wymierzoną na ukaranie świata i Miłosierdzie dające ginącemu światu, jako ostatni ratunek, Cześć Przenajświętszego Sakramentu i Pomoc Maryi. — Po chwili milczenia przemówił Pan: „Środkiem szerzenia tej Czci, chcę aby powstało Zgromadzenie Kapłanów pod nazwą Maryawitów; hasło Ich: „Wszystko na większą Chwałę Bożą i cześć Przenajświętszej Panny Maryi." Zostawać będą pod Opieką Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, bo jako są nieustanne wysiłki przeciwko Bogu i Kościołowi, tak jest potrzebna Nieustająca Pomoc Maryi." Będąc tak postawiona w wielkiem zdumieniu, zaczęłam się radować, ale znowu przemówił Pan: „Na teraz całe to Dzieło składam w twoje ręce, — masz być mistrzynią i matką — tobie poruczam tego Kapłana,[3] a kierować Nim będziesz tak, jak ci Sam będę dyktował.“ (Wskazał mi Pan na pewnego Kapłana, którego już przedtem przygotował do ściślejszego życia). Zrozumiałam też, że On ma być pierwszym Maryawitą i w tej chwili wymówiłam: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego." — I już nic nie widziałam; w jednej chwili odzyskałam przytomność i uczułam wielką radość i wesele w duszy, pozo­stając jeszcze jakiś czas w skupieniu i dziękczynieniu Bogu za Miłosierdzie okazane światu. — Potem usłyszałam w duszy głos: „Teraz idź i przeczytaj żywot na dziś przypadający.“ Zaraz się podniosłam, a byłam tak lekka i szczęśliwa, iż zdawało mi się, że mnie duch unosi, a wszystko żywo stało mi w pa­mięci. W domu zaraz przeczytałam żywot Najświętszej Panny Maryi Anielskiej i znowu w duszy przemówił Pan: „Jak Święty Franciszek w dzień Przenajświętszej Panny Maryi Anielskiej otrzymał wiel­ką łaskę dla ludzi, tak i tobie w ten dzień oznajmione zostało wielkie Miłosierdzie dla świata, ten dzień ma być początkiem zawiązku Maryawitów.“ Czytałam jeszcze następny żywot Ś-go Alfonsa i znowu przemówił Pan: „Święty Alfons ma być Ich Patronem.“ — Zrozumiałam też, że Ich działalność w przyszłości ma być podobna do synów Ś-go Al­fonsa. — Cały ten dzień spędziłam na modlitwie i dziękczynieniu, ciesząc się zupełnym pokojem duszy i nie zdając sobie sprawy z tego, co widziałam i słyszałam. Dopiero na drugi dzień podczas medytacyi zaczęłam się zastanawiać, co się wczoraj ze mną działo: „Czy to był sen, czy złudzenie? moje życie takie grzeszne i niedbałe... nie może być, żeby to było od Boga — czyby Bóg mówił do takiej grzesznicy i takie jej dawał zlecenia?.. Boże mój, zmiłuj się nade mną i wyzwól mię od złudzenia szatańskiego." — W duszy miałam silne zape­wnienie, że Pan był ze mną, ale mając przed oczami wszystkie grzechy całego życia mojego, nie chcia­łam przypuścić innej myśli, tylko że to było złu­dzenie. — Poszłam do kościoła i przed ołtarzem Matki Boskiej przyrzekłam nigdy tego nie wspominać, prosząc Pana Jezusa, żeby na zawsze wymazał z mojej pamięci to wszystko, a pozostawił mi tylko grzechy, za które żałuję i pragnę pokutować. — W czasie Mszy Świętej przed samą Ewangelią, usłyszałam: „Powstań i słuchaj." Słowa te były surowe i groźne, że cała zadrżałam; każde słowo Ewangelii Świętej rozumiałam[4] i dziwnie się odbijało w mojej duszy. (W tym dniu wypadała Ewangelia, w której Pan Jezus wyrzuca Jerozolimie, że zabija proroki i kamienuje tych, którzy są do niej posłani (Mat. XXIII, 34 i nast.). Po skończeniu Ewangelii znowu usłyszałam: „I ty nie zabijaj w sobie Bożego głosu, bo ten jest dzień nawiedzenia Pańskiego.“ Zrozumiałam, że te słowa odnoszą się do wczorajszego widzenia, więc odpowiedziałam: „Panie, czyń ze mną co chcesz, już gotowa jestem na wszystko.“ — Miałam też wyjaśnienie, że przez Jerozolimę mam rozumieć swoje serce, do którego przemawia samo Słowo; i nie wolno mi tłumić w sobie tego. — Wpadłam znowu w głębokie skupienie i widziałam nowe Zgromadzenie Maryawitów i wielką Chwałę Bożą, a cały świat jakby ogarniony adoracyą Przenajświętszego Sakramentu. — Potem prześladowania, uciski i cierpienia, jakich doznawać będą Maryawici; — że ja wspólnie będę ponosić z Nimi wszystkie upokorzenia, prześladowania i wielkie cierpienia w duszy; — że będą na wzór świętych Apostołów i pierwsi będą mieć Ich Imiona; że wszystkie inne Zgromadzenia będą pod Ich kie­runkiem. — Zapytałam: „Panie, czy to ma być Stowarzyszenie Kapłanów, o którem Ojciec[5] mówił?.. „Nie, — będą Zgromadzeniem i żyć będą pod Regułą Pierwszą Braci Mniejszych tak, jak wy[6], w ukryciu.“ Po chwili znowu zapytałam: „Panie, kiedy Biskup[7] zabronił Kapłanom?“ Odpowiedział mi Pan: „Zakaz ten nie odnosi się do ciebie, ani pojedyńczych Kapłanów, bo każdy życie swoje może urządzić, jak sam chce; dlatego zawiązywać się mają tak, żeby Jeden o Drugim nie wiedział; odznaczać się będą szczególną uległością dla Biskupa i doskonałem spełnianiem swoich obowiązków.“ (Na parę lat przedtem jeden z Kapłanów chciał założyć Stowarzyszenie Kapłanów, ale Biskup nie pozwolił i ja o tym zakazie wiedziałam).
Potem ukazanych miałam jeszcze dwóch Kapłanów z wymienieniem Ich Imion Apostołów i z do­daniem każdemu imienia „Marya.“ — Na jednego z Nich powiedziałam: „Panie, On nam taki przeciw­ny — On nie będzie.“ Odpowiedział Pan: „Bądź spokojna, będzie cię prześladował, a potem się na­wróci, a Imię Jego będzie Paweł.“ — Tu widziałam upadek ich domu: najpierw oderwanie się sług, a potem przejście pod inny kierunek.[8] Prosiłam Pana Jezusa jeszcze za jednym Kapłanem, którego wiel­ce ceniłam, uważając za świętego i często zasięgałam Jego rady. Odpowiedział Pan: „Nie, — On jest pyszny — nie ten, kto uchodzi u ludzi za świętego, ale kto u Boga świętym jest, — dowie się o tem, ale później. Gdybym chciał, żeby to Dzieło przeszło przez Jego sąd, Sam bym go do tego wybrał." I odtąd zabronił mi Pan udawać się do Niego po radę. —
Prosiłam Pana Jezusa, żeby to wszystko, co mnie dał poznać, raczył objawić Pierwszemu Maryawicie, i po kilkurazowej prośbie taką dostałam odpowiedź: „Kiedym wybierał Świętego Pawła na Apostoła narodów, posłałem Go do miasta, więc i On od ciebie się dowie o Mojej Woli." — I zrozumiałam, że mam powiedzieć Mu o tem w dzień Wniebowzięcia Przenajświętszej Panny Maryi i że w tym dniu ma rozpocząć swój Nowicyat. Jakaś obawa i wstyd mię ogarnął na tę myśl, że ja Mu te rzeczy mam po­wiedzieć. Widocznie z pychy i miłości własnej obawiałam się doznać upokorzenia i przykrości, jeżeli On nie uwierzy i nie przyjmie na siebie takiego obowiązku. Zaczęłam walczyć z uporem, bo w duszy miałam to przekonanie, że muszę Mu powiedzieć, a nie miałam odwagi i śmiałości. — Byłam spokojna i czekałam, co Pan Jezus zechce dalej czynić ze mną; czułam, że jakaś siła niewidzialna owład­nęła moją duszę i nie byłam zależną od siebie w tych rzeczach. — Przez całe dwa tygodnie trwały owe objawienia i coraz wyraźniej dawał mi Pan poznać, w jaki sposób chce, żeby się to Zgromadzenie zawiązało. Jednego dnia doznałam okropnego smutku i boleści: widziałam w duchu wszystkie upokorzenia, prześladowania i cierpienia, jakich doznawać będę, jeśli się to wszystko spełni, a z drugiej strony wielką Chwałę Bożą i zbawienie dusz i że Bóg chce ode mnie, żebym się na to ofiarowała. — Więc byłam cała ściśniona i drżąca, bo czułam odrazę do wzgardy i wstręt do cierpienia, ale żądza Chwały Bożej i zbawienia dusz przemagała. — Dopiero po trzygodzinnej walce i cierpieniach wewnętrznych, oddałam się Bogu na całkowitą ofiarę i wtedy doznałam ulgi, pociechy i gotowości na wszystko. Jednak dla większej pewności, czy to wszystko nie złudzenie szatańskie, jeszcze raz prosiłam Pana Jezusa w czasie Mszy Świętej, upokarzając się jaknajgłębiej, zaklinałam na Jego Krew Przenajświętszą, żeby nie gubił mojej duszy, którą odkupił; a jeśli to wszystko złudzenie, żeby mię od tego uwolnił i ratował; że pragnę iść prostą drogą. — I znowu wpadłam w głębokie skupienie i przemówił do mnie Pan: „Chcę abyś się tego wszystkiego zrzekła." — „Uczyniłam to najchętniej i wyrzekłam się nietylko tego, ale wszystkich moich uczuć i pragnień chociażby najświętszych i postawiłam się przed Bogiem jako martwe narzędzie. Zapytał mię Pan: „Czy chcesz, aby Bóg w stworzeniu był uwielbiony?" (Przez stworzenie rozumiałam siebie). I w tej chwili ogarnęła mię taka gorąca żądza uwielbienia Boga i takie głębokie poznanie swojej nędzy, że chciałam, aby cały świat poznał jak Wielkim jest Bóg i żeby wszyscy widzieli moje grzechy, aby poznali, co może Bóg w nędznem stworzeniu, i wielbili Jego Wszechmocność. I rzekł Pan: „Od­tąd będziesz Mojem narzędziem, ale oddaj Mi jeszcze, co masz swego." Zastanowiłam się, bo przez trzy śluby, które złożyłam Bogu, — nie nazywałam nic swojem, więc szukałam w duszy, cobym jeszcze mogła mieć swego; może jakie przywiązanie do kogo? Nie, — byłam spokojna. Wtem w jednej chwili stanęły mi w myśli wszystkie grzechy moje całego życia, wszystkie wady, opuszczenia w służbie Bożej i lenistwo; i zrozumiałam, że to wszystko jest moją własnością — więc złożyłam ją Panu Jezusowi i zatopiłam w Jego Sercu. — Potem już nic nie widziałam. Wysłuchałam do końca Mszy Świętej dziękując Panu za Miłosierdzie i od tej chwili było mi to wszystko, co poznałam, tak obojętne, jakby się to nie ze mną stało, a opowiedzieć wszystko Pierwszemu Maryawicie byłam gotowa i taką miałam łatwość jakby o innej osobie. — W święto Wniebowzięcia N. M. Panny, w czasie Mszy Świętej, Pan Jezus utwierdził mię w tem wszystkiem i dał mi poznać, że największe rany Jego Sercu zadają Mu Przyjaciele, a Przyjaciółmi Jego są Kapłani. Wtedy doznałam wielkiej boleści; zdawało mi się, że serce od żalu pęknie mi, — a Pan mnie zapytał: „Czybyś nie chciała być za Nich ofiarą, kiedy co mam naj­droższego tobie oddaję; — najdrożsi mi są Kapłani, a tobie dam moc nad Kapłanami.“ — Ale ja tych słów nie rozumiałam, uczułam tylko wielkie pragnienie ofiarowania się Bogu na wszystko i wielką miłość połączoną z najgłębszą czcią dla Kapłanów, z chęcią pomagania Im. —
Potem to wszystko, co miałam objawione, powiedziałam Pierwszemu Maryawicie i zapytałam Go, co o tem wszystkiem sądzi. Odpowiedział mi, że ani na chwilę nie wątpi i wszystkiemu wierzy, bo gdyby tak nie było, to na zawsze ze wszystkich swoich modlitw wykreśla: „fiat Voluntas Tua."[9] Powiedziałam Mu, że nie zacznie tego rodzaju życia, dopóki ja tego wszystkiego nie przedstawię swemu Przewodnikowi[10] i Jemu zaufajmy, a nie zbłądzimy; a jeżeli Przewodnik mój osądzi, że to jest złudzenie, to z zupełną obojętnością tak uznam i Jemu o tem powiem. Chętnie się na to zgodził i zapytał mię: „Moja matko, czy był kiedy taki przykład i czy właściwą jest rzeczą, żeby Kapłan słuchał kobiety i był pod jej kierunkiem?" Odpowiedziałam, że o przykładzie takim nie wiem, ale ja nie mam być przełożoną, tylko mistrzynią. Uspokoił mię, że Mu zupełnie o to nie chodzi, tylko z dziecięcą prostotą wyjawił, co na myśl Mu przyszło, bo odtąd chce być dla mnie dzieckiem. — Zaniepokoiło mię pytanie Pierwszego Maryawity, więc na modlitwie przedstawiłam Panu, czy właściwą jest rzeczą, żeby Kapłan słuchał kobiety; i takie miałam wyjaśnienie: „Jeżeli chcesz przykładu, to Sam Pan Jezus ci zo­stawił — żyjąc na ziemi był poddany i posłuszny Maryi, Która chociaż Niepokalana i Najświętsza, ale była Jego Stworzeniem; a kiedy Kapłani tak poniżyli godność swoją, że poddają się kobietom, z któremi grzeszą i ich słuchają, to dlaczego ma być niewłaściwem, żeby Kapłan świątobliwy w spra­wach dla Większej Chwały Bożej nie miał słuchać kobiety?" Takie samo wyjaśnienie miał i Pierwszy Maryawita podczas Mszy Świętej i przyszedł mnie uspokoić. —
W krótkim czasie przedstawiłam całą tę sprawę swemu Przewodnikowi, prosząc, żeby mię uspokoił, czy w tem niema złudzenia. — Z początku, chcąc mię doświadczyć, odrzucił, jako złudzenie szatań­skie poddane mi na usprawiedliwienie moich grzechów. — Przedstawiłam to Panu Jezusowi na modli­twie, ale Pan mi odpowiedział: „Jeżeli Ojciec mówi, że to jest złudzenie, to mów Mu wszystko, niech cię wyprowadzi z tego złudzenia: jest twoim Przewodnikiem.“ A potem Pan Jezus tak mi wyjaśnił: „Wszyst­kie dobre myśli, natchnienia, poruszenia i oświecenia umysłu, słowem to wszystko, co się dzieje w duszy, jest ukryte przed szatanem — i dotąd nie może szkodzić ani z tego korzystać, dopóki to nie jest wyjawione na zewnątrz; powiedz o tem Ojcu.“ — Potem wyjaśnił mi Pan, w jaki sposób kierować mam Pierwszym Maryawitą i co mianowicie On ma praktykować z Reguły, i wkońcu powiedział Pan: „Dom wasz mają uważać Maryawici i Maryawitki jako swoją kolebkę i ognisko nieustającej adoracyi, z którego płomienie wybuchną na cały świat; — adorować będziecie Najsłodsze Serce Moje ukryte w Przenajświętszym Sakramencie. — Wy[11] będziecie wynagradzać w szczególny sposób za Kapłanów, a Maryawitki czynne będą pomagać wszędzie Kapłanom." — Potem Przewodnik mój powiedział, że dotąd nie widzi nic w tem Dziele przeciwnego Ko­ściołowi, a „z owoców Ich poznacie Je,“ — więc nie przeszkadza mi działać, jak miałam wskazane. — W czasie modlitwy prosiłam o łaskę, żebym mogła, jak święty Franciszek, naśladować Pana Jezusa w Jego ubóstwie, poniżeniu i cierpieniu. — Po chwili usłyszałam głos w duszy: „Jak święty Franciszek naślado­wał najbliżej Pana Jezusa, tak ty naśladować będziesz najbliżej Najświętszą Pannę i wszystko to, co Ona, będziesz przechodziła w podobieństwie, ale pamiętaj, że jak Marya była Niepokalanie poczęta, tak ty jesteś wielką grzesznicą: Ona ma być ci wzorem i Przewodniczką." Te słowa napełniły mię wielkiem upokorzeniem, a zarazem niewymowną pociechą. —
Z początku byłam spokojna i gotowa na wszystko, ale później zaczęłam doznawać zniechęcenia, udręczeń i pokus, żeby się uwolnić od tego; przedstawiałam Panu Jezusowi swoją wielką nędzę i słabość do tego Dzieła prosząc, ażeby kogo innego wybrał. Odpowiedział mi Pan: „Znam lepiej nę­dzę twoją, niżeli ty ją pojąć możesz, ale w nędzy twojej Wielkość, a w słabości Moc Moja się objawi." Ale ja się upierałam prosząc, żeby Pan Jezus nie takiej grzesznicy, tylko komu godniejszemu powierzył to Dzieło. Wtedy zgromił mię Pan mówiąc; „Wyznajesz się być nędzną grzesznicą, a Bogu śmiesz zakładać granice — kto ty jesteś, co chcesz dyktować Bogu, kogo ma wybierać?" Zlękłam się bardzo i już wię­cej nie śmiałam odzywać się w ten sposób do Pana Jezusa. — Dopóki Pan Jezus mię nawiedzał — byłam spokojna i szczęśliwa, ale skoro mię pozostawiał samej sobie, to zaraz pokusy, nie­pokoje i strach mię ogarniał; zdawało mi się, że z tych nadzwyczajności dostanę pomieszania zmysłów, że jestem igraszką szatańską i t. p. Będąc tak udręczona czytałam książkę „O zaofiaro­waniu się Jezusowi przez Maryę“ Błogosławionego Ludwika Grignon Montfort‘a i nagle zostałam oświecona — i znowu w jasnem świetle widziałam przyszłe Zgromadzenie Maryawitów i wyjaśnienie, że to jest właśnie to samo Zgromadzenie, któ­re przepowiedział Błogosławiony Ludwik Montfort — i przemówił Pan: „To jest wojsko Maryi, więc złóż w Jej ręce wszystko i bądź spokojna: módl się, ufaj i pracuj, Ja cię wspierać bę­dę." Potem byłam bardzo uszczęśliwiona i całą noc spędziłam na modlitwie i dziękczynieniu. — W tym czasie poznałam drugiego Kapłana,[12] który mi był wskazany. Temu w krótkości przy konfesyonale opowiedziałam swoje widzenie, dodając, że i on jest powołany. W kilka dni przyszedł Sam i prosił mię, że chce się oddać pod moje przewodnictwo, bo od mojej spowiedzi nie może się uspokoić. Z początku opierałam się, chcąc Go zwrócić do Pierwszego Maryawity, ale On usilnie nalegał, widząc w tem dla siebie wyraźną Wolę Bożą i przedstawił mi stan swojej duszy. Słuchałam Go ze czcią i wzruszeniem; a potem ogarnął mię niepokój z te­go, co mi o sobie mówił, więc zaraz udałam się na modlitwę i zapytałam Pana Jezusa, czy godzi mi się słuchać takie rzeczy. Odpowiedział mi Pan: „Kiedy wylewa przed tobą duszę swoją, to Mu radź i pomagaj — ty mi zdasz rachunek za duszę Jego." Słowa te były łagodne, ale tak mię przeniknęły, że cała zadrżałam; wtedy zrozumiałam, że o tyle jestem odpowiedzialną przed Bogiem za każdą duszę, o ile mi się sama otwiera i na mnie polega; i poznałam, że odtąd mam spełniać ten obowiązek z bojaźnią i ze drżeniem. — Uspokoiłam się, ale nie mogłam pogodzić się z tą myślą, żebym ja każdym Kapłanem zosobna kierowała; myślałam, że ten, który pierwszy rozpoczął to życie, On będzie kierował wszystkimi, a tylko Sam będzie pod moim kierunkiem; więc prosiłam Go, żeby się Sam zajął tymi Kapłanami, których miałam od Pa­na Jezusa wskazanych, a których ja nawet nie znałam. — Wymówił mi się chorobą — i do końca pierwszego roku nie było więcej tylko dwóch Maryawitów. —
Pan Jezus czynił mi gorzkie wyrzuty, że nie dbam o Chwałę Jego i nie chcę pojaśniać o tem Dziele Kapłanów, mówiąc: „Tobie dałem moc nad Kapłanami." Wtedy zapytałam: „Panie, co to znaczy — moc nad Kapłanami?" Odpowiedział Pan: „Moc nad duszami i sercami Ich," i dał mi zrozumieć, że to nie jest zewnętrzna władza, która należy do Biskupów, ale wewnętrzny kierunek dusz, a słuchać mają mnie o tyle, o ile każdy, niezależnie od Władzy, rozporządza swoją osobą. — I powiedział mi Pan: „Ci, co otwierają przed tobą sumienia i serca, za Ich pokorę — podniosę Ich na wysokie stopnie modlitwy i będą mieli udział w darach i łaskach, jakiemi ciebie obdarzam. — Wszystko, co ci oznajmiam, są to wielkie dary i łaski, które mocen jestem dać komu chcę; ale pamiętaj — że możesz je w jednej chwili stracić, — możesz zgrzeszyć i jak błyska­wica strącona być do piekła." — W tym czasie dostałam list od mego Przewodnika z nowenną do świętej Kolety i wyjątkiem z Jej objawień. Po przeczytaniu tego listu, znowu zostałam nagle oświecona i poznałam, że to mnie Pan Bóg przeznacza do kierowania całem Dziełem, i przemówił Pan: „I teraz odnowienie świata jest w ręku Maryi, a Imię Jej ogarnie cały świat przez nowopo­wstałe Zgromadzenia Maryawitów i Maryawitek." I widziałam, że wszystkie dotąd ukryte Zgromadzenia i Inne przyjmowały nazwę Maryawitów i Maryawitek. — Upadłam na twarz, dziękując Panu Jezusowi i Najświętszej Jego Matce za tak wielką łaskę, ciesząc się, że znalazłam podobny przykład w świętej Kolecie, która także kierowała Kapłanami. Ale przypomniałam sobie, że święta Koleta miała upoważnienie od Ojca Świętego, a ja nie mam, więc nie mogę dalej działać w tej sprawie. Przedstawiłam to Panu Jezusowi, a Pan odpowiedział: „Co innego jest reformować klasztory, a nowe Zgromadzenia zakładać — Ona musiała się wpierw przedstawić i dostać upoważnienie, a ty co przedstawisz, kiedy nie masz nic? Jak będzie dwunastu, to wprost udacie się do stolicy Apostolskiej — i święty Franciszek tak zrobił.“ — Potem się uspokoiłam. — Inną razą modląc się za Zgromadzenia Zakonne, widziałam w duchu, że już teraz są pomiędzy niemi niechęci, zazdrości i nieporozumienia; więc zasmuciłam się tem bardzo; wtedy przemówił Pan: „Jak się razem połączą, to wszystko ustanie i będzie dobrze." — Znowu wskazał mi Pan dwóch Kapłanów, przeznaczając Im Imio­na Apostołów i kazał mi Im powiedzieć. Uczułam wielką trudność, bo Kapłanów tych nie znałam, a z natury jestem bojaźliwą i nieśmiałą, więc opierałam się do trzech razy; dopiero po surowym rozkazie Pana Jezusa odważyłam się iść i powiedzieć Im w konfesyonale — krótko i ogólnie, zostawia­jąc resztę Panu Bogu i nie troszcząc się o skutek. — Pewien Kapłan powiedział mi: „Módl się, bo czasem Bóg do przeprowadzenia wielkiego dzieła używa słabe narzędzia, ale bądź w tem ostrożna." Wtedy Mu powiedziałam, że i On jest wybrany. — Na to odpowiedział: „Jeżeli ja mam być wybrany, to jest złudzenie szatańskie, bo nie czuję się do tego godnym, i ty nie możesz działać, bo muszą być pewne znaki." Odeszłam z tem i zaraz przed­stawiłam Panu Jezusowi, mówiąc: „Panie, żeby działać dalej, to muszę mieć pewne znaki." Po chwili przemówił Pan: „Jakich chce znaków, kiedy to będzie w ukryciu? — Idź i powiedz Mu, że zna­ki są te, które Ja Sam sprawuję w duszy każdego, któremu o tem powiesz." Kapłani, których pojaśniłam o tem Dziele i o Ich powołaniu, Sami po pewnym czasie, zaczęli przychodzić i oddawali mi się pod przewodnictwo, ale Jeden o Drugim nie wie­dział, aż do śmierci naszego Biskupa. — Wkrótce umarł Pierwszy Maryawita — i przeznaczył mi Pan do pomocy Innego Kapłana, który ośmielał mnie coraz więcej do działania, i przez Niego łatwiej mi było oznajmić każdemu z wybranych, tembardziej że byli z innych dyecezyi. Ale byli i tacy, co poznawszy ten rodzaj życia, uznali za trudny dla sie­bie i odstąpili, mówiąc, że i bez tego można być dobrym Kapłanem. — Ja lękałam się tylko, ażeby z tych wizyt nie wywiązało się co zmysłowego, więc w gorących modlitwach błagałam Boga, żeby lepiej mnie usunął od tego, jeżelibym któremu szkodzić miała; ale Pan uspokoił mnie, mówiąc: „Bądź spokojna, Ja zawsze jestem z wami, ale przyjdzie wam wiele cierpieć dla Imienia Mego.“ Raz czytając rekolektantkom rozmyślanie o sądzie po śmierci, nagle byłam podniesiona w duchu i mia­łam ukazaną wielką Chwałę Bożą, jaka będzie przeze mnie, potem swoje wyniesienie i władzę matki nad Zgromadzeniami, które również ma być dla Chwały Bożej — i zapytanie: „Czy ci dosyć?“ Tak postawiona w zdumieniu, nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale w tej chwili ogarnęła mię taka gorąca żądza połączenia się z Bogiem i zaraz uczułam takie silne dotknięcie serca, i taki ogień miłości ogarnął moją duszę, że prawie do omdlenia; wtedy poznałam, że tylko zjednoczenie duszy z Bogiem — jest mi dosyć — i zrozumiałam, że taki stan duszy nie może być teraz u mnie, ale mogę prosić Pana Jezusa i gorąco tego pragnąć. Było to w jednem mgnieniu tak, że nie przerwałam nawet czytania i w tej chwili byłam przytomna, tylko tak bardzo osłabłam, że ledwie zdołałam wydobyć głos, a ogień w sercu i tęsknotę za Bogiem czułam przez kilka dni. Poznałam też, że w jednem takiem mgnieniu odbywa się sąd duszy. — Czytając dalej rozmyślanie, miałam wyjaśnienie tego w te słowa: „Kiedy dusza z łaski Bożej dostąpi takiego zjednoczenia z Bogiem, wtedy ustają w niej wszystkie żądze i pragnienia — wtenczas wszystko staje się jej obojętnem, bo nie może mieć innej żądzy, ani innego pragnienia, tylko jakie Bóg ma i chce — i taka dusza jest żywo zagrzebana w duchu." —
Pewnego razu na modlitwie miałam poznanie, że wiele dzieł świętych rozpoczętych dla Chwały Bożej zniszczone zostały przez pychę i miłość własną i że moje wszystkie upadki pochodzą ze źródła pychy i zmysłowości. — Zasmuciłam się tem i gorąco błagałam Pana Jezusa, aby mię napełnił wielką odrazą i wstrętem do pychy i zmysłowo­ści. — Po chwili przemówił Pan: „Uwolnię cię od tych dwóch żądz, a w miejsce nich pożerać cię będą: żądza większej Chwały Bożej i żądza powstrzymania grzechu; — wtedy wszystko stanie ci się obojętnem — twoją radością będzie Chwała Boża, a boleścią i smutkiem grzech." Przejęta byłam wielką czcią i zdziwieniem, bo nie rozumiałam dobrze znaczenia wszystkich słów Pana Jezusa. —
Prosiłam też Maryawitów, żeby się w wątpliwościach odnosili do mego Przewodnika, zdając Mu sprawę z rozmów i postępowania naszego. Jeden Maryawita, chcąc się upewnić, czy to jest Dzie­ło Boże, pisał do mego Przewodnika i otrzymał list z wyjaśnieniem, który tu dosłownie załączam. —

(Następuje list Przewodnika).

„Zawstydza mnie pokora W. X. D., że się z taką ważną kwestją udaje do mnie prostego człowieka — chyba dla tej Jego pokory Pan Bóg zechce światła mu swego przez te słowa użyczyć. Naprzód oświad­czam, że to co pisałem do innego z Panów odnosiło się do Stowarzyszenia Kapłanów Świeckich, bo chociaż byłem zawiadomiony przez tę osobę o tym fakcie, ale nie rozumiałem go tak dobrze, jak teraz. Względem objawień jestem, jak zwykle Kapłani, b. niedowierzający i w tych objawieniach, chociaż widoczne są niektóre cechy Boskiego ich pochodzenia, jednakże niektóre punkta nie zdają mi się pewnemi,[13] chociaż to nie obalałoby prawdziwości całości; bo wiadomo z Mist. Teol., że czasem obok prawdziwych przymieszywają się i złudzenia imaginacyi, a nawet szatańskie podstępy, jak to i święta Teresa po śmierci o swoich objawieniach mówiła. Zresztą o prawdziwości objawień sam tylko Kościół św. ostatecznie może decydować, i nie czyni tego zwykle, aż się pokażą jawne owoce ich dobre. Ale do postępowania za ich wskazówką nie potrzeba takiej pewności, dość jest moralnego przekonania, że nie zawierają w sobie nic błędnego. Że zaś to jest rzecz nietylko dobra, ale doskonała i najpożądańsza i z pewnego względu jedyna, — przekonywają słowa Ojca Św. Leona, które do naszych Ojców na kapitule zgromadzonych, powtórzywszy to, co pisał w Encyklice o św. Franciszku, że on jest jedynym Reformatorem Kościoła na wszystkie czasy, że ile razy chrześcijanie odbiegają od zasad Ewangelii, dość odnowić instytucye św. Franciszka i właściwym duchem ożywić, a już reforma Kościoła gotowa, — dodał, że „Kościół zawsze od zakonu św. Franciszka w najcięższych przejściach doznawał b. skutecznej pomocy — i dzisiaj gdy przyszły czasy naj­trudniejsze, obraca się do nich. — Świat dzisiejszy tylko przez 3 zakon może być zreformowany, jak to św. Franciszek uczynił w swoim czasie, ale temu 3 zakonowi wy tylko popęd dać możecie; potrzeba przeto, abyście nowym duchem ożywili siebie, abyście skutecznie działać mogli." — Więc to, co usłyszała ta osoba, zgadza się zupełnie z intencyą Ojca Św. i my wszyscy tę potrzebę czujemy, tylko dotąd nie przewidywaliśmy środka do tego, bo skądże się może wziąć I. Zakon reformowany? Aż tu Duch Święty obmyślił sposób w naszych okolicznościach jedyny. Że to nie pierwszy taki środek, świadczy o tem żywot św. Kolety, która podobne objawienia miała i otrzymała nawet władzę od papieża nad wszystkimi klasztorami męzkimi, do których wchodziła z władzą reformatorki i ka­płani na klęczkach oddawali jej posłuszeństwo i przyjmowali przepisy reformy; jak później ze św. Teresą względem Karmelitów to samo się powtórzyło. Św. Katarzyna Seneńska w podobny sposób kierowała swoim spowiednikiem. Również i św. Franciszek Salezy otwierał swoje sumienie i wady św. Joannie Franciszce Chantal, i św. Franciszek Seraficki zasięgał rady św. Klary w rodzaju życia, jaki On i Jego bracia mieli prowadzić; bo Bóg zwykł przez pokorę dusze prowadzić. Te przykłady po­winny uspokoić Czcigodnych Panów, że niema nic zdrożnego w takiem postępowaniu, owszem, że wiel­cy Święci to praktykowali i Kościół św. nieraz upoważniał. — W Regule św. Klary reformowanej przez Urbana VIII jest przepis, że Kapelan ma ślubować posłuszeństwo Prz-ej Klasztoru, bo mulieres non sunt capaces potestat (is) ordinis, sed non iurisdictionis,[14] a tembardziej do przewodnictwa duchownego są sposobne, kiedy nawet Dekret Quemadmodum wyraźnie mówi, że mogą zakonnice do nich się udawać w wątpliwościach, udręczeniach i kwestyach ćwiczenia się w cnotach i postępu w doskonałości zakonnej. — Osobę, która to otrzymała, znam od b. wielu lat, prawie od Jej dzieciństwa i uważałem, że zawsze objawiała usposobienie do tego rodzaju życia i dlatego, chociaż odznaczała się poświęceniem w posługach miłości, uważałem, że należało ją pokierować na inną drogę. Zawsze też odznaczała się wielką znajomością dusz i trafnym i roztropnym choć mężnym kierunkiem, w którym prawie nigdy nie błądziła. Lecz co najwięcej utwier­dza mnie w przekonaniu o sprawie Boskiej, to osobistości te, które do tego należą. — Jednego bowiem znam jeszcze ze świata i świadkiem byłem jego czystego powołania i że to życie było jego pierwszą myślą od pierwszego wstąpienia na tę drogę. Innych widzę pełnych prostoty, pokory, roztropno­ści, czystości i gorliwości — i prawie wszystkich już dawniej przez Ducha Świętego usposobionych do tego, tak że możnaby każdemu powiedzieć to, co Pan Jezus powiedział Natanaelowi: „Zanim cię Filip wezwał, Ja cię widziałem (i dawałem ci moje natchnienia)." W takich okolicznościach niepodo­bne jest złudzenie. To co w sobie moi Panowie czują t. j. pociąg do zaufania, do poddania się, do urządzenia życia i ten zapał, jakiego doznają, gdy się do tego przykładają, jest nieomylnem działa­niem Ducha Św. „Z owoców ich poznacie je." To wszystko nakłania mnie do uważania tego za sprawę Bożą i sprawę najpożądańszą, najpiękniejszą, najskuteczniejszą, która jedna może ożywić wszystko, utrzymać wszystko; sprawę, o której marzyłem od początku wejścia mego do Zakonu i o którą codzień przy Mszy Św. modlę się blisko pół wieku. Nikt zaś tej praktyki naganiać, ani zakazywać nie może, przynajmniej póki się praktykuje prywatnie, bez stałej organizacyi. Niema też obowiązku przedstawiać tego komukolwiek, póki rzecz nie będzie ostatecznie uregulowana, bo tak i Stow. Kapłanów świeckich powstało, iż przez długie lata sekretnie kilku ich spełniało przepisy, zanim przedstawili to Biskupom, i zwykle Stolica Św. w dekretach potwierdzeń wyraża, że z pociechą dowiadujemy się, że od lat 20 n. p. istnieje takie Stow. i t. p., a nie wyrażałaby się tak, gdyby w tem co zdrożnego uważała...

(Koniec listu Przewodnika).
Przez cztery lata Maryawici spokojnie się rozwijali i liczba ich doszła do kilkunastu. Prowadzili życie oparte na Regule Pierwszej Braci Mniejszych i z tem ukrywali się przed innymi Kapłanami. — Nie mieli żadnych przepisów, oprócz porządku dziennego i Reguły, którą zachowywali tak, jak mnie Pan Jezus nauczał. — Szerzenie czci Przenajświętszego Sakramentu i Matki Boskiej Nieusta­jącej Pomocy uważali sobie za główny swój obowiązek i cel, do którego wezwani zostali przez Boga Samego. — Jednak działalność ich była bardzo ograniczona: spełniali tylko te obowiązki, które włożyła na Nich Władza Duchowna; pozatem usuwali się od świata i stosunków z ludźmi, a odda­wali się więcej modlitwie i praktykom życia zakonnego. —

Czytając Regułę Pierwszą Braci Mniejszych miałam wątpliwości, że w Regule oprócz trzech ślubów są jeszcze przykazania obowiązujące pod grzechem, a które w ukryciu nie będzie można zachować, szczególniej w przyjmowaniu i dotykaniu pieniędzy, jeżdżeniu i t. p. Wtedy przemówił Pan: „Litera zabija, a duch ożywia — Ja Sam tę Regułę podyktowałem Św. Franciszkowi, Sam ją mogę dyspensować. Reguła ta jest ze wszystkich najdoskonalsza, a kto ją zrozumie i zachowa jej ducha, nie będzie sądzony; istota ubóstwa polega na wyrzeczeniu się wszelkiej własności."
Przy końcu czwartego roku, na modlitwie miałam widzenie szatanów. Widziałam ich trzy legiony, jakoby wojsko uszykowane do boju, a na czele wódz; — każdy legion miał osobne piętno: pycha, łakomstwo, nieczystość. — Wódz naigrawał się ze mnie jako ze słabej niewiasty i wzywał szyderczo do walki, mówiąc: „Patrz, co możesz wobec takiej siły? Uderzę na Nich, rozproszę i przesieję Ich.“ Czułam się opuszczona nawet od Pana Jezusa; smutek i strach ogarnął moją duszę — dopiero jak wezwałam Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, widzenie znikło; ale ja przez parę dni nie mogłam uspokoić się z wrażenia. — W kilka miesięcy po tem widze­niu, Proboszcz nasz wypublikował mnie w kościele, jako siejącą zgorszenie, a Kapłanów, którzy u nas bywali, nazwał publicznie wilkami drapieżnymi, którzy się wdarli do Jego owczarni, ale ich rozpędzi. — Wtedy poruszyło się całe miasto i wszyscy zwrócili oczy na nasz dom, dziwiąc się, co się to stało, bo nikt nie mógł przypuścić, żeby Proboszcz, który sam bywał u nas, mógł niesłusznie publiko­wać — i to przez kilka niedziel, aż mu zabronił Administrator Dyecezyi. — O przyczynie, dla której mnie publikował, zamilczam, ale pozór miał ten, że Kapłani bywali w naszym domu i że podobno niektórzy się tem gorszyli. Chociaż dom nasz już od lat dziesięciu założony był pod firmą „pracowni robót kościelnych" i Kapłani zawsze bywali po ro­boty i nikt się nie gorszył, — owszem wszyscy oswoili się z tem, że bywają. — Jeden z Kapłanów, który odstąpił od Maryawitów, chcąc nas ośmieszyć, wyjawił przyczynę bywania Kapłanów przed Pro­boszczem i Innymi. Proboszcz z gorliwości, lękając się herezyi, czuł się w obowiązku zaradzić złemu i usiłował, jak się sam wyraził, rozpędzić owych Kapłanów, żeby tę hydrę zgnieść w samym jej zarodku, która gorsza jest niż wszeteczeństwo. — O mnie wyrażał się, że to szatan nie kobieta, która zdolna była uwikłać tylu Kapłanów. — Za przykładem Proboszcza poszli inni gorliwsi Kapłani (a szcze­gólniej ten, o którym wspomniałam na początku objawienia, że będzie mnie prześladował) i rozgło­sili po wszystkich Dyecezyach, ośmieszając mnie i Maryawitów, dając im różne przezwiska i chcąc tym sposobem obalić wszystko, a przynajmniej zapobiedz dalszemu szerzeniu się. Osoba moja stała się głośną aż zagranicą. — Jedni się śmieli nie szczędząc nam szyderstw i docinków, drudzy lito­wali się nad słabością Kapłanów, którzy się tak skompromitowali, oddając się pod kierunek kobiety. A byli i tacy, co z ciekawości przyjeżdżali mnie zobaczyć, a potem sami przyjmowali życie Maryawitów i oddawali się mnie pod kierunek. — Z początku bardzo cierpiałam będąc tak zniesławiona i prześla­dowana wspólnie z Kapłanami. Przeszłam jeszcze szyderstwa i naigrawanie się szatanów, opuszczenie od Pana Jezusa i ciężką chorobę ciała. — Pan Jezus na początku tego prześladowania dał mi obietnicę mówiąc; „Zachowam ci Ich.“ Wtedy prosiłam Pana Jezusa, aby oddalił od Nich upokorzenie, ale Pan odpowiedział mi: „Zanim Ich uznają, muszą wpierw przejść prześladowanie i ucisk, a ty w boleściach zrodzisz Mi Ich. — Przyjdzie czas, w którym ukarzę prześladowców waszych." Pamięć na te słowa była dla mnie pociechą i ulgą w cierpieniach; odtąd modli­łam się za tych, którzy nas prześladują, i przestałam się żalić. — Przez cały rok szalała nad nami burza i wiele bałwanów obiło się o naszą łódkę. — W próbie tej, jaką Bóg dopuścił na nas, w szczególny sposób poznałam Opatrzność Boską nad na­mi i przekonałam się o prawdziwości Boskiego pochodzenia tego Dzieła.
Powoli wszystko się uspokoiło, Maryawici coraz więcej zaczęli się rozwijać i liczba ich doszła do kilkudziesięciu; chociaż i dotąd wielu Kapłanów nie przestaje z Nich szydzić, korzystając z każdej okazyi i sposobności, szkodzą im na sławie i paraliżują działalność. Życie ich oparte na radach ewangelicznych uważają za przesadne i nie na dzisiejsze czasy; usunięcie się od świata za dziwactwo; powściąganie się od trunków i kart za pychę i chęć wyróżnienia się od innych; gorliwość o zbawienie dusz i szerzenie czci Matki Boskiej Nieustającej Pomocy — za upór lub zboczenie umysłowe; ale najcięższy zarzut, jakoby poniżający godność Kapłań­ską, to poddanie się Kapłanów pod kierunek kobiety; takie rzeczy, podług Nich, nie dają się z rozumem pogodzić i na to najwięcej powstają. — Przeciwności, jakich doznawali Maryawici, nie zrażały ich, ani zniechęcały w powołaniu; jeszcze gorliwiej wzięli się do pracy nad sobą, gardząc tem wszystkiem, za czem się świat ugania. Pan Jezus Sam kierował całem Dziełem, używając mnie jako na­rzędzia. — Nie czyniłam nic bez wyraźnej Jego Woli i uczyłam Ich tego, czego mnie Sam Pan Jezus nauczał; nawet zabronił mi Pan czytania książek ascetycznych i Żywotów Świętych mówiąc: „Ja Sam chcę być Mistrzem i Nauczycielem twoim.“ —
Wyrzucał mi Pan Jezus moją niewdzięczność, że Mu nie dziękuję za dary i łaski, jakiemi mnie obdarza od początku mego istnienia. Zawstydziłam się bardzo i uniżając się jaknajgłębiej zaczęłam przepraszać Pana Jezusa za swoją niewdzięczność — jak umiałam; po chwili przemówił Pan: „Ze wszystkich łask, jakiemi cię obdarzam, największą jest ta, że jak Najświętsza Panna wyjęta jest z pod grzechu, tak ty wyjęta jesteś z pod namiętności; tą drogą, jaką ciebie prowadzę, dotąd żadnej duszy nie prowadzi­łem, a podobieństwa swego szukaj w Najświętszej Pannie.“ — Że jestem wolną od namiętności i nigdy im nie podlegałam, to przed kilku laty już raz powiedział mi Pan Jezus; i wtedy zatrwożyłam się, bo nie rozumiałam jeszcze, co to znaczy „namiętność“, tylko zawsze czułam taki wstręt i odrazę do tego słowa, że dotąd chyba nigdy go nie wymówiłam, a ile razy w książkach natrafiłam na słowo „namiętność" to, o ile pamiętam, zawsze go opuszczałam, nie mogąc dla wstrętu wymówić. — A teraz jeszcze bardziej zlękłam się tego podobieństwa z Najświęt­szą Panną; pomyślałam, że to może szatan nasunął mi takie pyszne myśli i porównanie, więc zaczęłam się bronić — upokarzając się jaknajgłębiej i prosić Pana Jezusa, żeby mię uwolnił od takiej pychy, powołując się na to poznanie, że wszystkie moje upadki pochodzą ze źródła pychy i zmysłowości. — Ale Pan uspokoił mię mówiąc: „Jest różnica mię­dzy zmysłowością, a namiętnością: zmysłowość pobudza — namiętność zapala; zmysłowość pożąda — namiętność zaślepia. — Jak Ja przez ręce Maryi ofiarowałem się Ojcu Niebieskiemu na zbawienie świa­ta, tak przez twoje ręce chcę ofiarować Moje Miłosierdzie światu; ale pamiętaj: jak Najświętsza Pan­na była Niepokalanie Poczętą, tak ty jesteś grzesznicą." Uspokoiłam się i ze łzami upokarzając się, jak mogłam dziękowałam Panu Jezusowi za tak wielkie łaski mówiąc: „Panie, jeśli tak jest i tak chcesz, niech się stanie Wola Twoja Święta, a moje łzy i milczenie niech Ci będą aktem dziękczynnym, bo na nic więcej zdobyć się nie mogę“. — Oczyszczał Pan Jezus serce moje przez piętnaście stopni, a potem duszę przez śmierć mistyczną w połączeniu z Tajemnicami Jego życia, która trwała przez półtora roku, i w tym czasie uwolnił mię Pan od żądzy pychy i zmysłowości; a potem powiedział mi te słowa: „Pycha twoja była w tem, żeś chciała być mądrą i uchodzić za taką, a zmysłowość — żeś chciała ko­chać i być kochaną." Wyjaśnił mi także Pan Jezus, że pierwsi Rodzice zgrzeszyli przez te dwie żądze: Ewa przez pychę, czyli żądzę wiedzy; Adam przez zmysłowość, czyli żądzę miłości; bo chociaż te dwie żądze dane im były do poznania i miłowania Boga, jednak wystawione zostały na próbę ich wolnej woli, która nie była jeszcze utwierdzona w łasce. — Tłomaczył mi Pan sposób naby­wania cnót, dzieląc każdą na trzy stopnie; uczył mię modlitwy wewnętrznej i wiele rzeczy tłomaczył i wyjaśniał z Teologii Mistycznej. — Pomijam tu szczególne łaski i dary, jakich udzielił Pan w tym czasie mojej duszy i niektórym Maryawitom, a opisuję tylko te, które mają ścisły związek z całem Dziełem. —
Najczęściej przemawiał Pan Jezus i nauczał mię w czasie odmawiania Brewiarza, a raz powiedział mi: „Mówiąc Brewiarz, chcę, żebyś mi wynagradzała za Kapłanów, którzy nie odmawiają, albo źle odmawiają." I Sam przeznaczył mi intencję. — Inną razą, w czasie mówienia godzin kanonicznych przemówił Pan: „Kapłani nieczyści" i takim bólem zalał moją duszę, że wydałam okrzyk; po chwili powiedział: „W Miłosierdziu Mojem przebaczę Im, a w dobroci Mojej powstrzymam Ich, ale ty masz być ofiarą błagalną." Wtedy ustał ból, a radość uczułam; ale znowu przemówił Pan: „Ziemia cała zalana nieczystością" (i duszę moją napełnił wielkim smutkiem). „W Miłosierdziu Mojem przebaczę, w Dobroci Mojej powstrzymam, ale adoracya wasza ma być ubłagania." — Raz modląc się prosiłam Pana Jezusa, żeby mi wyjaśnił: jeżeli życie Maryawitów jest przez Niego Samego objawione, dlaczego Ich nie uznają i szydzą? Szukałam w sobie winy i przypisywałam to moim grzechom, albo złudzeniu. Wtedy odpowiedział Pan: „To jest Dzieło Wielkiego Miłosierdzia i chcę, aby w szczegółach było podobne do Dzieła Odkupienia; tylko umysły poziome tego nie rozumieją i nie chcą rozumieć. Wola Moja musi się spełnić co do słowa, co do słowa, co do słowa, jeżeli nie w Miłosierdziu, to w Sprawiedliwości, — a wtedy biada Im, biada temu miastu." Zapytałam: „Panie, co to znaczy?" Odpowiedział Pan: „Jeśli odrzucą Miłosierdzie, dosięgnie Ich Sprawiedliwość." — Miałam też wyjaśnienie, że słowa Pana Jezusa nie odnosiły się tylko do naszego miasta, ale do każdej miejscowości, w której odrzucą Miłosierdzie (Dzieło Miłosierdzia). —
Mówił mi Pan Jezus ze smutkiem, że w Seminaryach jest zły kierunek, bo Przełożeni zwracają uwagę tylko na naukę i zewnętrzne sprawowanie się kleryków, a nie kształcą serc przez wyniszcza­nie wad charakteru i nabywanie cnót odpowiednich powołaniu, więc życie ascetyczne znają tylko z teoryi. Nauka też nizko stoi, — nie uczą wcale Teologii Mistycznej, uważając za zbyteczną na te czasy, dlatego wychodzą umysły poziome, a nauka ta staje się coraz mniej dostępną dla rozumu. Prawie każdy po wyjściu z Seminaryum ułoży sobie formułkę, wyczytaną z jakiej książki ascetycznej i według tej kieruje duszami, nie śledząc w nich działania Bożego, i dlatego tak wiele jest fałszywej pobożności, że niema Przewodników. — Mówił mi Pan, że przewodnik powinien mieć nietylko naukę i doświadczenie, ale jeszcze dar rozpoznawania duchów, który z góry jest, a „Duch Święty tchnie kędy chce,“ i nie może Przewodnik podnieść duszy do wyższej doskonałości, tylko o tyle, o ile sam postąpi. A mnie tak powiedział Pan: „Im ściślej wola twoja zjednoczona będzie z Moją Wolą, tem Dzieło to stanie się doskonalszem."
Przeznaczył mi Pan Jezus Spowiednika i kazał to wszystko, co do mnie mówi i naucza, oddawać pod Jego sąd. — Przedstawiłam Spowiednikowi stan swojej duszy i wszystkie szczegóły odnoszące się do tego Dzieła. Wysłuchawszy powiedział mi Spowiednik: „Bądź pokorną i módl się, żeby w tem wszystkiem nie było złudzenia szatańskiego." — Zatrwożyłam się tem i poszłam przed Najświętszy Sakrament prosić Pana Jezusa o uspokojenie. Po chwili przemówił Pan: „Bądź spokojna, szatan przeciwko sobie nie działa; ty i całe to Dzieło jest tak ściśle złączone z Kościołem, że tu nie może być złudzenia; życie to nie jest dla wszystkich Kapłanów, tylko dla tych, których Ja Sam wybrałem, aby Mi wynagradzali za Massonów; a jak tam leje się rozpusta i miotają bluźnierstwa przeciwko Przenajświętszemu Sakramentowi, tak Oni jaśnieć będą czystością i pałać miłością i czcią Przenajświętszego Sakramentu. Zreformują Mi Duchowieństwo w ten sposób, że Inni Kapłani będą pod Ich duchownym kierunkiem. A jak każde Dzieło Święte, tak i to przejdzie przez sąd Kościoła Świętego.“ — W czasie Mszy Świętej dał mi Pan poznać, jak wielkich zniewag dopuszczają się Massoni i że wydzierają z dusz ludzkich chwałę Boga, nazywając szatana „dobrym bogiem“, ale szatan zostanie pohańbiony przez to, czem walczy przeciwko Bogu, i powiedział mi Pan: „Tobie dam zwycięztwo i moc nad duchem nieczystym." W tedy też wyjaśnił mi Pan, że Zgromadzenie Maryawitów założył przeciwko Massonom i z nimi walczyć będą. —
Podczas Podniesienia kazał mi Pan Jezus Przenajświętszą Hostyę ofiarować Ojcu Niebieskiemu jako Ofiarę błagalną za grzechy całego świata. Ofiarowałam tak, a Pan mi powiedział: „Ile razy w ta­ki sposób ofiarujesz mnie Ojcu Niebieskiemu, za­wsze powstrzymasz sprawiedliwość i odwrócisz gniew Jego." — Innego dnia po zmówieniu godzin kanonicznych przemówił Pan: „Zbliża się już czas w któ­rym pomszczę prześladowców waszych urągających mojej Woli," i ukazał mi Pan najpierw tych Kapłanów, którzy byli powołani do tego życia, ale uważając je za trudne odstąpili, i rzekł: „W dzień sądu odwrócę się od Nich." Serce mi się ścisnęło — i zaczęłam prosić: „Panie, Oni tego nie rozumieli, przebacz Im." Odpowiedział mi Pan: „Żebyś wiedzia­ła, jaką wzgardę wyrządzili Mi, odrzucając ofiarowane Im Miłosierdzie i to dla błahych rzeczy — dla pie­niędzy, dla kart, dla łyżki soczewicy.... jeszcze tu na ziemi dopuszczę na Nich grzechy ciężkie, a na sądzie odrzucę Ich.“ — Zawołałam: „Panie, czy nie masz dla Nich Miłosierdzia?" Ale Pan milczał... Po chwili ukazał mi Pan tych Kapłanów, którzy prześladują to Dzieło. Zapytałam: „Panie, a z Tymi co będzie?“ Odpowiedział Pan: „To są groby pobielane — już osądzeni.“ Powiedziałam: „Panie, zmiłuj się nad Nimi, Oni mieli pozory, że Kapłani u nas często bywają". Odpowiedział mi Pan: „Pozory“... i odkrył mi Ich zdrożności i wszystkie kłamstwa, jakie zarzucają Maryawitom, korzystanie z każdej słabości ludzkiej, tłomaczenie każdego słowa na złe, wymówionego w prostocie, aby więcej potępić i ośmieszyć. Potem Pan rzekł: „A teraz zapytaj się Ich, jak często bywają w domu upadłych[15] i o której godzinie wracają z przedstawie­nia: — wiedzą o pijaństwie, karciarstwie i rozpuście, a nie prześladują tego; Siebie i innych ukryli, a sądzą niewinnych; prześladują was przez złość i zazdrość, że nie od Nich to wyszło." Oniemiałam z przerażenia, a po chwili zapytałam: „Panie, czy to Ty mówisz do mnie?“ Odpowiedział Pan: „Wszystko przeminie, ale słowa Moje nie przeminą“ — i w tej chwili w górze usłyszałam drugi głos: „Jam jest Sędzia Sprawiedliwy, Który badam nerek i serc.“ Uchwyciłam się stołu, bo byłam porwana w górę i odpowiedziałam: „Sprawiedliwyś jest Boże w sądach Swoich." — Taki strach i ból mię ogarnął, że przez kilka dni byłam chora. — Wszystko co tu opisałam, objawił mi Pan w przeciągu dziesięciu lat. — W tym roku przy końcu Listopada, kazał mi Pan, żeby Maryawici wydali Encyklikę Ojca świętego „O Przenajświętszym Sakramencie" i na mocy Encykliki szerzyli Cześć Przenajświętszego Sakramentu i ogłaszali ludziom kary wymierzone na świat i Miłosierdzie dające ginącemu światu, jako ostatni ratunek Cześć Przenajświętszego Sakramentu i Pomoc Maryi. Kazał mi Pan, aby to czynili za pozwoleniem swoich Biskupów i powiedział: „Jeśli nie będzie dostateczna liczba błagających, ukarzę świat cały, a ukarzę za grzechy Kapłanów. — Użyję bicza i zamkną Seminarya; bo z tych wychodzą Kapłani rozpustni. — Wzbudzę lud przeciwko Kapłanom i wypędzę Ich, jak nie­gdyś wypędziłem przekupniów ze Świątyni Jerozolimskiej, bo Mi służą za pieniądze i zaszczyty.“ — Potem powiedział Pan: „Wypełniły się już dni“ — i kazał to wszystko spisać i najprzód oddać pod sąd Biskupów mówiąc: „Jak osądzą, tak im się stanie“ i wymienił Pan Jezus trzech; a potem wprost udać się do Stolicy Apostolskiej i całe to Dzieło złożyć u stóp Ojca Ś-go, i powiedział mi Pan: „Nie potrzebujecie uznania i zalecenia Biskupów, bo Dzieło Święte jest i samo się zaleca.“ — Zapytałam: „Panie, czy taka jest Wola Twoja?“ Odpowiedział Pan: „Ja Pan, Ja ci to rozkazuję. — Ja Sam wywiodę z ucisku Ich — Sam odejmę niesławę od domu waszego — Ten jest lud Mój wybrany — Niewiasty i Mężowie — Im dam moc, aby mi podbili cały świat. — Wybrałem głupstwa tego świata, abym zawstydził mądre, zakryłem te rzeczy przed wielkimi i możnymi, a objawiłem je maluczkim.“ Wtedy rozkazał mi Pan Zgromadzenie Maryawitów rozdzielić na trzy prowincye i Sam wyznaczył trzech Prowincyałów. — Znaków na potwierdzenie prawdziwości tych objawień nie mam, prócz tych, któ­re mi Sam Pan Jezus wskazał: Pierwszy, że Bóg mnie przewrotną grzesznicę w jednej chwili przemienił w powolne narzędzie Woli Swojej. Drugi, że kilkudziesięciu Kapłanów uwierzyło słowom moim i gotowi są życie oddać za to Dzieło, chociaż nie mieli zewnętrznych cudów, co jest dowodem działania Ducha Przenajświętszego w Ich duszach. Trze­ci — to moc, jaką mi dał Pan nad duszami i sercami Ich, o czem sami zaświadczą. — Przed spisaniem tych Objawień prosiłam o łaskę Ducha Przenajświętszego, żebym je napisała według Woli Bożej nie dodając nic swego i w tej chwili miałam poznanie, że powinnam prosić Trójcy Przenajświętszej o bło­gosławieństwo. Wtedy w najgłębszem uniżeniu upokarzając się zaczęłam błagać Trójcę Przenaj­świętszą o błogosławieństwo — i po chwili usłyszałam z góry te słowa:

„Pokój tobie duszo“
„Pokój wszystkiej nędzy twojej“
„Pokój słowom twoim“
„Pokój wszystkim sprawom twoim“
„Pokój miejscom w których przebywać będziesz“
„Pokój wszystkim z którymi obcować będziesz i słuchać cię będą“
„Pokój i Miłosierdzie tym, za którymi błagać będziesz“
„Pokój całej ziemi, jeśli przyjmie Miłosierdzie“.

Pisałam dnia 30 Grudnia 1902 roku.





  1. W r. 1893, w święto Matki Boskiej Anielskiej, zwane „Porcyunkulą".
  2. W mieście Płocku, w kościele Rz. Katol. Seminaryum duchownego, przed Ołtarzem Matki Boskiej Anielskiej. (P. R.)
  3. Był to Ks. Felicjan Strumiłło (imię zakonne O. Franciszek) prokurator Rzym. Katol. Seminaryum duchownego w Płocku, zmarły w opinii świętości w Gorycyi (w Dol. Austryi) d. 25/XI 1895 r. On Mateczkę nazwał Gołębicą Arki Noego z gałązką oliwną. (P. R.)
  4. Rozumiała Mateczka Ewangelię czytaną po łacinie, nie znając łaciny, której w gimnazyach żeńskich nie uczono. — (P.R.)
  5. Ojciec Honorat, Kapucyn, który usiłował założyć Stow. Kapłanów oparte na Tercyarstwie. —
  6. My bowiem żyjemy w ukryciu, zachowując Regułę Ś-tej Klary, a II-gą św. Franciszka.
  7. Biskup Płocki Michał Nowodworski (P.R.).
  8. Z przyczyny tego Kapłana część Zgromadzenia ukryte­go, którego On był spowiednikiem, oderwała się od właściwej Władzy i Reg..., a poddała się pod Jego kierunek.
  9. Fiat Voluntas Tua znaczy: — Bądź Wola Twoja.
  10. Przewodnikiem Mateczki był O. Honorat, Kapucyn, założyciel wielu ukrytych Zgromadzeń żeńskich. (Przyp. Red.)
  11. Siostry bogomyślne żyjące pod Regułą Drugą Świętego Franciszka.
  12. Był nim X. Kazimierz Przyjemski, imię zakonne O. Jan. Po skończeniu Akademii był profesorem w Rz. Kat. Seminaryum duchownem, potem usunięty na probostwo, zasnął w Panu d. 28/VI 1920 r. w Raszewie. (P. R.)
  13. Ojcu Honoratowi następujące punkta z objawień moich wydały się wątpliwemi: I. Podobieństwo moje do Matki Najświętszej. II. Połączenie w jedno wszystkich Zgromadzeń Ukrytych, których O. H. był założycielem . III. Przejście wszystkich Zgromadzeń Zakonnych pod kierunek Maryawitów. IV. Wyniesienie moje do godności Matki dla wszystkich Zgromadzeń.
  14. To znaczy, że kobiety nie mogą otrzymywać święceń kapłańskich, ale juryzdykcyę, czyli władzę duchowną posiadać mogą. (P. R.)
  15. W domu tym upadłemi Pan nazywa: pokutujące jawnogrzesznice i ich kierowniczki oderwane od pierwszej Reguły i Przełożonej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Maria Michał Kowalski, Maria Franciszka Kozłowska.