Hamlet (Shakespeare, tłum. Hołowiński, 1839)/Akt IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Hamlet |
Podtytuł | Xiąże duński |
Pochodzenie | Dzieła Williama Shakspeare Tom pierwszy |
Wydawca | T. Glücksberg |
Data wyd. | 1839 |
Druk | T. Glücksberg |
Miejsce wyd. | Wilno |
Tłumacz | Ignacy Hołowiński |
Tytuł orygin. | The Tragedie of Hamlet, Prince of Denmarke |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały tom pierwszy Całe wydanie |
Indeks stron |
AKT IV.
SCENA PIERWSZA.
(Zamek).
Wchodzą: KRÓL, KRÓLOWA, ROZENKRANC i GUILDENSTERN.
KRÓL.
Łez tych przyczynę, westchnień powody KRÓLOWA.
Raczcie na jedną chwilkę ustąpić. — (Rozenkranc i Guildenstern wychodzą).
Cóżem tej nocy, mężu, w idziała! KRÓL.
Cóż to Gertrudo? Hamlet co czyni? KRÓLOWA.
Wściekły jak wicher, straszny jak morze, I w pomieszania swego zapale KRÓL.
Straszny uczynek! KRÓLOWA.
Ciało nieżywe powlókł na stronę: KRÓL.
Chodźmy, Gertrudo, nim po za góry (wchodzą Guildenstern i Rozenkranc).
Idźcie, kochani, Gdzieś go z pokoju matki pociągnął: (wychodzą Rozenkranc i Guildenstern).
Chodźmy, Gertrudo,
SCENA DRUGA.
(Inny pokój w zamku).
Wchodzi HAMLET.
HAMLET.
Bezpiecznie schowany. — ROZENKRANC i GUILDENSTERN, za sceną.
Hamlecie, xiąże Hamlecie! HAMLET.
Ale cicho, — co za krzyk? Któż to woła Hamleta? O, to oni nadchodzą. (wchodzą ROZENKRANC i GUILDENSTERN).
ROZENKRANC.
Cóżeś uczynił, panie mój, z ciałem? HAMLET.
Z prochem pokrewnym już go zmieszałem. ROZENKRANC.
W jakiémże miejscu, raczże powiedziéć, HAMLET.
Temu nie wierzcie. ROZENKRANC.
Czemu niewierzyć? HAMLET.
Abym twój zamysł taił, a mego nic taił; osobliwie będąc pytany od gąbki! — Jakże ma na to odpowiedzieć syn królewski? ROZENKRANC.
Xiąże mię bierze za gąbkę? HAMLET.
Tak, panie; która wciąga w siebie łaskę, nagrodę i powagę króla. Ale tacy urzędnicy czynią królowi najlepszą posługę na końcu: chowa ich bowiem, jak małpa, w kącie gęby swojéj, aby za pożarciem pierwszych kąsków połknął ich nareszcie: kiedy zapotrzebuje tego, co uzbieracie, dość mu tylko ścisnąć, a gąbka czy pan będziesz znowu suchuteńki. ROZENKRANC.
Tego nie rozumiem, xiąże. HAMLET.
Rad jestem z tego: mowa złośliwa spi w uchu głupiém. ROZENKRANC.
Musi nam xiąże powiedziéć gdzie jest ciało, i z nami iść do króla.HAMLET.
Ciało jest z królem, ale król nie z ciałem[1]. Król jest to rzecz — GUILDENSTERN.
Rzecz, mój xiąże? HAMLET.
Albo też i nie: prowadź mię do niego. Kryj się lisie! hej za lisem.[2]
SCENA TRZECIA.
(Inny pokój w zamku).
Wchodzi KRÓL ze Świtą.
KRÓL.
Jego i trupa szukać kazałem. ROZENKRANC.
Kędy schowane ciało, mój królu, KRÓL.
Hamletże gdzie? ROZENKRANC.
Zewnątrz pod strażą, na twe rozkazy. KRÓL.
Sprowadź go do mnie. ROZENKRANC.
Héj, Guildensternie, xięcia przyprowadź. (Wchodzi HAMLET i GUlLDENSTERN).
KRÓL.
Gdzież to, Hamlecie, nasz Poloniusz? HAMLET.
Na wieczerzy. KRÓL.
Na wieczerzy? gdzie? HAMLET.
Nie gdzie on je, ale gdzie jego jedzą: jakiś sejm dyplomatycznych robaków właśnie teraz zgromadził się u niego. Robak, mój panie, jest jedynym i ostatecznym cesarzem wszystkich biesiad: karmimy wszelkie inne stworzenia, aby nas karmiły; a siebie samych karmimy dla robaków: i tłusty król i chudy żebrak są tylko różne dania, dwa półmiski, ale jednego stołu: taki koniec. KRÓL.
Niestety, niestety! HAMLET.
Człowiek może złapać rybę na robaka, który zjadł króla, i może zjeść rybę, co połknęła tego robaka.KRÓL.
Cóż przez to rozumiesz? HAMLET.
Nic, tylko chcę pokazać, jakim sposobem może król przecisnąć się przez gardło nędzarza. KRÓL.
Gdzie Poloniusz? HAMLET.
W niebie; poszlij go tam obaczyć: jeśli twój posłaniec tam go nie znajdzie, to na innem miejscu sam poszukaj. Ale istotnie, kiedy go za miesiąc nie znajdziecie, to go zwąchacie idąc po schodach na galeryą. KRÓL, do niektórych ze świty.
Iść go tam szukać. HAMLET.
Zaczeka póki nie przyjdziecie. (Wychodzą niektórzy). KRÓL.
Dla bezpieczeństwa twego, Hamlecie, HAMLET.
Do Anglii? KRÓL.
Tak, Hamlecie. HAMLET.
Dobrze. KRÓL.
Istotnie dobrze, gdybyś tylko widział nasze zamiary.HAMLET.
Widzę Cheruba, który je widzi. — Ale chodźmy; do Anglii! — Żegnam cię, droga matko. KRÓL.
I kochającego ojca, Hamlecie. HAMLET.
Matkę moję: ojciec i matka, to mąż i zona; mąż i żona są jednem ciałem; a tak żegnam cię matko. Spieszmy do Anglii! (Wychodzi). KRÓL.
Spieszcie się za nim; skłońcie go prędko (Wychodzą Rozenkranc i Guildenstern).
Anglio, jeśli cenisz me względy, (wychodzi).
SCENA CZWARTA.
(Równina w Danii).
Wchodzi FORTINBRAS z wojskiem.
FORTINBRAS
Idź, kapitanie, pozdrów odemnie KAPITAN.
Dobrze, mój xiąże. FORTINBRAS.
Idźmy powoli. (Wychodzi Fortinhras z wojskiem. — Wchodzą: HAMLET, ROZENKRANC, GUILDENSTERN i t. d.). HAMLET.
Dobry panie, jakie to wojsko? KAPITAN.
Norwegskie, panie. HAMLET.
Jakiż ma zamiar, proszę pana? KAPITAN.
Iść przeciwko Polsce. HAMLET.
Któż dowodzi, panie? KAPITAN.
Synowiec norwegskiego starego króla Fortinbras. HAMLET.
Czyli na całą Polskę uderza, KAPITAN.
Mówiąc otwarcie bez, przesadzenia, HAMLET.
Pewno Polacy bronić nie będą, KAPITAN.
Owszem posłali silną załogę. HAMLET.
Parę tysięcy dusz i dukatów KAPITAN.
Żegnam cię, panie, (wychodzi). ROZENKRANC.
Xiąże, pójdziemy. HAMLET.
Zaraz pospieszę, idźcie wy naprzód. (Wychodzą: Rozenkranc, Guildenstern, i t. d.)
Jak mię oskarża wszelkie zdarzenie, Nam udzieliła zaszczytny zdolność I ta pobudka krwi i rozumu (wychodzi).
SCENA PIĄTA.
(Elsinore. Pokój w zamku).
Wchodzi KRÓLOWA i HORACIO.
KRÓLOWA.
Nie chcę z nią mówić. HORACIO.
Nalegająca i nieprzytomna KRÓLOWA.
Czegóż to żąda? HORACIO.
Mówi o ojcu i utrzymuje, Które przy jestach i tego dopną KRÓLOWA.
Trzeba z nią mówić, bo porozsiewa (powraca Horacio z Ofelią).
OFELIA.
Kędyż prześliczny duński majestat? KRÓLOWA.
Cóź-to Ofelio! OFELIA.
KRÓLOWA.
Ach ma dziewczynko, na co ta piosnka? OFELIA.
Co takiego? nie, proszę uważac. (śpiéwa) Umarł, nie żyje, królowo! O, och! KRÓLOWA.
Ale, Ofelio — OFELIA.
Proszę uważać. (śpiéwa) W białym jak śnieg spi całunie, (wchodzi król) KRÓLOWA.
Ach, patrzaj mężu! OFELIA.
(śpiéwa) Słodkie nań rzucono kwiatki; KRÓL.
Co tobie, mila panno? OFELIA.
Dobrze, Bóg zapłać! Mówią, ze sowa była córką piekarza[5]. Panie, wiemy czém jesteśmy, ale nie wiemy czém być możemy. Błogosław Boże waszemu jedzeniu.KRÓL.
Myśli o swoim ojcu. OFELIA.
Proszę, nic mówmy ani słowa o tém, ale kiedy się zapytają co to znaczy, tak odpowiadaj: Dzisiaj święto Walentyna, KRÓL.
Piękna Ofelio! OFELIA.
Dalibóg, żeby się nie przysięgać, muszę dokończyć. Ach, na miłość Boga, zdrada! Gdy to mogą zrobią młodzi. On odpowiada: Tak, lecz czegoż, na nieszczęście! KRÓL.
Jak dawno w takim stanie? OFELIA.
Spodziewam się, ze wszystko pójdzie dobrze. Musiemy cierpliwie znosić: ale nie mogę nic innego czynić, jak płakać, kiedy pomyślę, że go włożą do surowéj ziemi: mój brat dowie się o tém, bardzo wam dziękuję za dobrą radę. Hej! mój powóz! Dobranoc, moje panie; dobranoc, słodkie panie: dobranoc, dobranoc. (wychodzi). KRÓL.
Proszę cię pospiesz za nią i czuwaj. (wychodzi Horacio).
O, tę truciznę podał jéj smutek; Władza rozumu, bez niéj jesteśmy KRÓLOWA.
Ach, co za wrzawa? (wchodzi Dworzanin) KRÓL.
Gdzie są Szwajcary? drzwi niech pilnują: DWORZANIN.
Ratuj się królu! KRÓLOWA.
Krzyczą po mylnych tropach wesoło, (słychać łoskot)
KRÓL.
Drzwi wyłamali! (wchodzi Laertes uzbrojony, a za nim Duńczycy)
LAERTES.
Kędy ten król? — Czekać, panowie. DUŃCZYCY.
Nie, my wejdziemy. LAERTES.
Proszę ustąpić. DUŃCZYCY.
Dobrze, ustąpim. (wychodzą za drzwi) LAERTES.
Bardzo dziękuję: — drzwi obwarujcie: — KRÓLOWA.
Mój Laertesie, bądźże spokojny. LAERTES.
Krwi méj ta kropla, która spokojna, KRÓL.
Co za przyczyna, że się ogromnie Zostaw, Gertrudo; nie bój się o mnie; LAERTES.
Kędy mój ojciec? KRÓL.
Umarł. KRÓLOWA.
Nie z jego przyczyny, ręczę. KRÓL.
Dozwólże, niechaj pyta do sytu. LAERTES.
Jakże to umarł? zwieść mię niemożna: KRÓL.
Któż ci przeszkadza? LAERTES.
Wola ma jedna, KRÓL.
Mój Laertesie, jeśli dokładnie Czy bez różnicy w zemście twej padnie LAERTES.
Wróg jego tylko. KRÓL.
Chceszże go poznać? LAERTES.
Jego przyjaciół przyjmę w objęcia; KRÓL.
Teraz przemawiasz DUŃCZYCY, za drzwiami.
Puścić ją, puścić. LAERTES.
Co to za wrzawa? (wchodzi Ofelia dziwacznie ustrojona słomą i kwiatami)
Wysusz mi, skwarze, mózg i poznanie! Tkliwéj natury tkliwe kochanie, OFELIA, śpiéwa.
Niezakryte nieśli ciało; Żegnam cię, mój gołąbku! LAERTES.
Gdybyś przytomna zemsty wzywała, OFELIA.
Musisz śpiéwać, Héj do dołu do dołu, wołać go musisz w dole. O jakby się teraz lutnia przydała! Fałszywy murgrabia ukradł córkę u swojego pana.[7] LAERTES.
Ta mowa bez myśli wyższa od wszelkiéj myśli. OFELIA.
Oto rozmaryn na przypomnienie stałości; proszę cię kochanku bądźże stałym[8]; a oto niezabudki, abyś pamiętał. LAERTES.
Dobrze powiedziała w swojém pomieszaniu; stałość i pamięć teraz mi potrzebne.OFELIA, do króla.
Oto kopr i orliki dla ciebie[9]. — (Do królowéj) Oto
masz piołun, a to dla mnie trocha: — możemy go nazwać zielem boleści: — proszę go nosić z jaką odmianą[10]. — Oto stokroć: — Chciałabym jeszcze dać kilka fiołków, ale wszystkie powiędły od śmierci mego ojca[11]. Mówią, że dobrze skończył. — (śpiéwa) Hej, w polu mogiła tak z wiatrem mówiła; LAERTES.
Smutek i troskę i same piekła OFELIA, śpiéwa.
Może powróci się jeszcze? Idźże w grobowe twe łoże; I wszystkich wiernych zmarłych dusze niech odpoczywaw Tobie, prosimy cię Panie! Pan Bóg z wami! (Wychodzi Ofelia).
LAERTES.
Widzisz to, Boże? KRÓL
Mój Laertesie, troskę twą dzielę, LAERTES.
Niechaj tak będzie; KRÓL.
Dobrze, niech spada topor gdzie wina.
SCENA SZÓSTA.
(Inny pokój w zamku).
HORACIO i SŁUGA.
HORACIO.
Jacyź to pragną ze mną pomówić? SŁUGA.
Majtki, mój panie. HORACIO.
Wprowadź ich do mnie. — (wychodzi sługa). (wchodzą majtkowie).
PIERWSZY MAJTEK.
Błogosław Boże panu. HORACIO.
I tobie mój kochany. PIERWSZY MAJTEK.
Pobłogosławi, panie, jak zechce. Oto od posła wyprawionego do Anglii pismo do pana, jeśli się pan nazywa Horacio, jak mi powiedziano. HORACIO, czyta.
„Horacio, po przeczytaniu tego listu podaj tym ludziom jaką zręczność dostąpienia do króla, mają bowiem pismo do niego. Zaledwo upływało parę dni naszéj żeglugi, kiedy korsarz w dobrym bojowym porządku zaczął nas ścigać: nie mogąc uciec przy naszych powolniejszych żaglach, musieliśmy chcąc niechcąc wziąć się do męztwa i w bitwie wręcznéj piérwszy na ich okręt skoczyłem: natychmiast wyrwali się od naszego statku, a tak sam jeden zostałem ich niewolnikiem. Obchodzili się ze mną jak litościwi złodzieje, ale wiedzieli co czynili, bom dobra dla nich zdobycz. Proszę cię postaraj się, aby list oddano królowi i przybywaj do mnie z takim pośpiechem, jakbyś od śmierci uciekał. Mam ci na ucho powiedzieć słowa, na które oniemiejesz, chociaż są słabe w porównaniu do rzeczy. Te łepskie chwaty zaprowadzą cię do mnie. Rozenkranc i Guildenstern dalej popłynęli do Anglii; o nich mam ci wiele powiedzieć. Bądź zdrów. Ten, o którymeś przekonany, że jest Chodźcie, pokażę drogę do króla; (wychodzą).
SCENA SIÓDMA.
(Inny pokój w zamku).
Wchodzi KRÓL i LAERTES.
KRÓL.
Teraz zmuszone twoje sumienie LAERTES.
To prawda: — KRÓL.
O, dla podwójnych przyczyn osobnych; LAERTES.
Takem zacnego ojca postradał; Jeśli się przyda chwalić co znikło, KRÓL.
Myśl ta spoczynku niech ci nie miesza: (wchodzi posłaniec)
Co za nowiny? POSŁANIEC.
Listy Hamleta. KRÓL.
Listy Hamleta! Któż je tu przyniósł? POSŁANIEC.
Majtki, jak mówią, bom ich nie widział; Dał mi Klaudio, który te listy Od nich otrzymał. </poem> KRÓL.
Proszę posłuchać. — (czyta)
„Wielki i potężny panie, dowiesz się żem nagi wylądował do pańskiego królestwa. Jutro będę prosił o pozwolenie stawienia się przed waszém królewskiém obliczem: po zaniesieniu naprzód prośby o przebaczenie, przyczynę mego nagłego i dziwnego powrotu.“ „Hamlet.“
Cóż to się znaczy? Wszyscyż wracają? LAERTES.
Znasz-li charakter? KRÓL.
Pismo Hamleta. LAERTES.
Sam się w tem gubię. Niechaj przybywa; KRÓL.
Jeśli tak będzie, — LAERTES.
Dobrze, mój króluj KRÓL.
Własny twój pokój. Jeśli powrócił, LAERTES.
Kieruj mną, panie; KRÓL.
Najdoskonaléj. LAERTES.
Cóż to za przymiot? KRÓL.
Fraszka, jak wstążka u kapelusza, Mogłem wymyślić, niedorównały LAERTES.
Czyli to Normand? KRÓL.
Normand. LAERTES.
Lamord, na życic! KRÓL.
Tak niezawodnie. LAERTES.
Znam go wybornie: całéj krainy KRÓL.
Mówił o tobie LAERTES.
Z tego cóż, panie? KRÓL.
Czy, Laertesie, drogi ci ojciec? LAERTES.
Skąd to pytanie? KRÓL.
Żebyś nie kochał ojca twojego, LAERTES.
W gardło mu wbiję miecz i w kościele. KRÓL.
Tak, nie uświęca miejsce zbrodniarza; Hamlet się dowie o twym powrocie: LAERTES.
Chętnie to zrobię. KRÓL.
O tém należy więcéj pomyśléć, Drugi posiadać dla podtrzymania, (wchodzi KRÓLOWA)
Cóż to, królowo? KRÓLOWA.
Bieda za biedą w ślad postępuje, LAERTES.
Co utonęła? gdzie? KRÓLOWA.
Gdzie smętny warkocz wierzba rozpuszcza Tam się na wierzbę wspina, by wieńce LAERTES.
Czy utonęła? KRÓLOWA.
Ach utonęła! LAERTES.
Woda mogiłą biednéj Ofelki, (wychodzi) KRÓL.
Chodźmy natychmiast za nim, Gertrudo! (wychodzą)
|
- ↑ Można tak rozumieć: Ciało jest w królewskim domu, t.j. z obecnym królem: ale król, t. j. ten, co powinien być królem nie żyje, czyli nie jest z ciałem.
- ↑ Gra chłopców nakształt naszej gry w zająca.
- ↑ Nie ma żadnego miejsca téj sztuki, któreby w przedstawieniu swojém drammatyczném było więcéj patetyczne, jak ta scena: co pochodzi z powierzchownéj nieczułości, którą Ofelia okazuje. Wielka czułość, albo żadna zdają się sprawować te same skutki; w pierwszym razie słuchacz sympatycznie się rozrzewnia, w drugim razie dopełnia czego brakuje. Sir J. Reynolds.
- ↑ Za czasów, kiedy pielgrzymowanie było upowszechnione, często się zdarzało, że ubiór pielgrzymski służył za maskę w intrygach miłosnych; stąd w balladach i nowellach kochankowie przedstawują się nie raz w ubiorze pielgrzyma.
- ↑ Jest legenda u pospólstwa angielskiego, którą Doktor Johnson i Steevens czytał, choć nie pamięta W jakiéj xiążce. — Nasz Zbawiciel prosił chleba u piekarza, który natychmiast wsadził w piec kawałek ciasta; ale jego córka, znajdując to za wiele, odjęła połowę; jednak ciasto rosło w piecu coraz więcéj i więcéj i nareście urosł ogromny bochen: na widok tego dziwu córka piekarza ciągle krzyczała och, och, och: a Zbawiciel słysząc, że ma już głos sowi, przemienił ją w tego ptaka.
- ↑ Dzień S. Walentyna wypada 14 lutego. W tym dniu, wedle podania ludu, zaczynają się parzyć ptaszki, jak to jeszcze wspomina autor w Snie w wigiliją Sw. Jana. Podczas tego święta wkładają do kapelusza imiona chłopców i każda dziewczyna wyciąga kartkę; młodzieniec, którego imie wyjęła, nazywa się odtąd jéj Walentym, a ona jego Walentyną. U nas święto Jędrzeja jest podobnym dniem, w którym chłopcy i dziewczęta za pomocą kartek, bułeczek, świéc i t. d. starają się poznać osobę, z którą los ich połączy.
- ↑ Te słowa Ofelii odnoszą się do ballady umieszczonéj w Stationers’ Company „1580 October. Four ballades of the Lord of Lorn and the False Steward.“ Steevens.
- ↑ Rozmaryn, jak utrzymuje Malone, byt symbolem wierności kochanków, dla tego, że zawsze zielony, że się używa w czasie pogrzebu i wesela, i że przypuszczano jakoby mógł swoją silą wzmacniać pamięć.
- ↑ Kopr oznacza jakąś zniewieściałość i pochlebstwo, bo w zebrania sonnetów 1584 r. znajdujemy Fennel for flatterers, t. j. kopr dla pochlebców. Malone. — Orliki były emblematem niewierności małżeńskiéj z przyczyny rożków wewnątrz tego kwiatka umieszczonych. S. W.
- ↑ Odmiana difference odnosi się do Heraldyki, gdzie jednego herbu różne linie przybierały dla różnicy jakie odmiany.
- ↑ Greene w Quip for an upstart Courtier tak tłumaczy znaczenie tego kwiatka: „Przy tych rośnie obłudna stokroć, co ostrzega lekkowierne dziewczęta, aby nie wierzyły pięknobarwistym oświadczeniom, które im chłopcy czynią.“ — Wzmiankowany zbiór sonnetów mówi, że fiołek dla wierności.
- ↑ Orchis morio mas, dawniéj testiculus morionis. Kwiat czerwony w sposobie małéj krągłéj kitki na łodydze blisko pół łokcia długiej; z przyczyny kształtu różne ma nieskromne nazwania u pospólstwa angielskiego. U nas, mimo poszukiwań, nie znalazłem nic podobnego.