Hamlet (Shakespeare, tłum. Hołowiński, 1839)/Akt V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Hamlet |
Podtytuł | Xiąże duński |
Pochodzenie | Dzieła Williama Shakspeare Tom pierwszy |
Wydawca | T. Glücksberg |
Data wyd. | 1839 |
Druk | T. Glücksberg |
Miejsce wyd. | Wilno |
Tłumacz | Ignacy Hołowiński |
Tytuł orygin. | The Tragedie of Hamlet, Prince of Denmarke |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały tom pierwszy Całe wydanie |
Indeks stron |
AKT V.
SCENA PIERWSZA.
(Smętarz).
Dwaj GRABARZE z rydlami i t. d.
PIERWSZY GRABARZ.
Czy na smętarzu ją pogrzebią, wszak samowolnie poszła szukać swojego zbawienia? DRUGI GRABARZ.
Mówię ci ze na smętarzu; przeto pospieszaj z kopaniem dołu: proboszcz sam rozpatrywał tę sprawę i znalazł, że można ją pochować na smętarzu. PIERWSZY GRABARZ.
Jakto być może, chyba się utopiła we własnéj obronie? DRUGI GRABARZ.
Tak się okazało. PIERWSZY GRABARZ.
Musi być se offendendo nie może być inaczéj. Na tém bowiem rzecz cała: jeśli się utopię samowolnie, to będzie uczynek, a każdy uczynek ma trzy gałęzie, to jest, chcieć, działać i wykonać: ergo samowolnie się utopiła.DRUGI GRABARZ.
Ale no słuchaj, bracie kopaczu. PIERWSZY GRABARZ,
Za pozwoleniem. Dajmy że tu woda; dobrze: a tu stoi człowiek; dobrze: jeśli człowiek przyjdzie do wody i utopi się chcąc niecheąc, zawsze przyszedł do wody; zważaj to dobrze: ale jeśli woda przyjdzie do niego i zatopi, wtedy nie sam się utopił: ergo, kto nie winien swojéj śmierci, ten sobie nie odebrał życia. DRUGI GRABARZ.
Czy takie jest prawo? PIERWSZY GRABARZ.
A rozum i się; prawo pogrzebowe. DRUGI GRABARZ.
Chcesz-że w téj rzeczy wiedziéć prawdę? — Jeśliby nie należała do panów, toby ją za smętarzem pochowano. PIERWSZY GRABARZ.
Dobrze mówisz: ale nad tém bardziéj się trzeba litować, że wielcy panowie mają w tym świecie więcéj protekcyi do utopienia i powieszenia siebie od nas chudych pachołków. No do rydla. Nie ma starożytniejszéj szlachty jak ogrodnicy, kopacze i grabarze, bo od Adama prowadzą swoje rzemiosło. DRUGI GRABARZ.
Adam-że był szlachcicem? PIERWSZY GRABARZ.
Pierwszy ze wszystkich ludzi był ręcznie uzbrojony. DRUGI GRABARZ.
Nie mógł być wówczas.PIERWSZY GRABARZ.
Jakto, czyś poganin? jakże tłumaczysz Pismo? Pismo mówi, Adam kopał; czémże kopał, kiedy nie był ręką uzbrojony? Zadam ci inne pytanie, jeśli dobrze nie odpowiesz, spowiadaj się i —[1] DRUGI GRABARZ.
No, mów. PIERWSZY GRABARZ.
Kto buduje trwaléj od mularza, cieśli i budownika okrętu? DRUGI GRABARZ.
Ten co stawia szubienice, bo ta budowa przetrwa tysiące swoich mieszkańców. PIERWSZY GRABARZ.
Brawo, lubię twój dowcip; szubienica dobrze przypada; ale komu dobrze przypada? temu co źle robi: a że ty źle robisz, mówiąc, ze szubienica trwalsza od kościoła, ergo, dobrze ci szubienica przypada. No jeszcze odpowiadaj. DRUGI GRABARZ.
Kto buduje trwalej od mularza, cieśli i budownika okrętu? PIERWSZY GRABARZ.
Tak, odpowiedz i pozbędziesz mozołu. DRUGI GRABARZ.
O, teraz odpowiem. PIERWSZY GRABARZ.
No, mów.DRUGI GRABARZ.
Dalibóg, nie mogę, ale poczekaj, trzeba pójść po rozum do głowy. (wchodzą HAMLET i HORACIO, w odległości)
PIERWSZY GRABARZ.
Ej braciszku nie włócz się darmo i buty zedrzesz i nic nie znajdziesz: na co próżno mordować biedny twój mózg, kiedy ten leniwy osioł, chocbyś go zabił, prędzej nie pójdzie. Ale jeśli kto zada ci podobne pytanie, odpowiedz że grabarz: domy jego roboty trwają aż do dnia sądnego. Proszę cię, idź do Yaughana i przynieś kwatérkę wódki. (wychodzi 2gi grabarz)
(kopie i śpiéwa)
W młodym wieku gdy kochałem, HAMLET.
Maż ten człowiek uczucie tego co robi? kopiąc grób śpiewa. HORACIO.
Zwyczaj oswoił go z tém zatrudnieniem. HAMLET.
Prawdę mówisz, ręka niepracowita czulsza w dotknięciu. PIERWSZY GRABARZ.
(śpiewa) Cicho skradł się wiek styrany, Płynie ze mną w kraj nieznany: (wyrzuca trupią głowę)
HAMLET.
Ta głowa miała język i mogła niegdyś śpiewać: jakże ten łotr ciska po ziemi tą czaszką, jakby to była Kaima, co piérwszy mord popełnił! Mozo to jakiego polityka głowa, którą ten osioł teraz podchwycił, co za życia chciała podchwycie samego Pana Boga: być to nic może? HORACIO.
Być może, xiąże. HAMLET.
Albo dworaka, co umiał powiedziéć, Dzień dobry Jaśnie Wielmożnemu Panu! Jakże najdroższe zdrowie łaskawego Pana! to może jaki Jaśnie Wielmożny, który chwalił konia jakiego Jaśnie Wielmożnego Pana, chcąc go miéć w podarunku; być to nie może? HORACIO.
Dla czegoż nie, mój xiąże. HAMLET.
O, tak: a teraz Jaśnie Wielmożny Robaczyński z obnażonym czerepem, któremu szczękę odbił rydel grabarza; piękna to rewolucya, jeśli tylko umiemy na nią patrzéć. Czyż tak niewiele kosztowało uformowanie tych kości, aby grać niémi w kręgle? Myśląc o tem czuję ból i w moich kościach. PIERWSZY GRABARZ.
(śpiewa) Kiedy oczy śmierć zaciemi, (znowu wyrzuca trupią głowę) HAMLET.
Otoż inna: może to głowa prawnika? Gdzie jego definicie, jego wykręty, jego kondesensie, jego kondemnatki i matactwa? Jak może cierpić, aby ten prosty chłop bił go zabłoconą łopatą po czerepie, jak nie zapozwie o pobój? Ha! Może ten jegomość w swoim czasie wiele kupował włości i posiadał hypoteki, przyznania prawne, indemnizacye, podwójną rękojmię i kompensaty: czyż ostateczna indemnizacya jego indenmizacyi i kompensata jego kompensat na tém się kończy, że jego subtelną mózgownicę napełnia proch i błoto? a jego podwójne rękojmie nicże mu więcéj nie zapewniają jak długość i szerokość pargaminu, na którym były pisane? Same posiadawcze tytuły jego majątku nie zmieściłyby się w tym czerepie; a dziedzicże jego więcéj nie posiędzie? ha? HORACIO.
Ani na jotę, xiąże. HAMLET.
Czy pargamin robi się ze skóry owiec? HORACIO.
Tak, xiąże, z owiec i cieląt. HAMLET.
To są owce i cielęta, co w tém szukają zabezpieczenia. Pomówię z tym kamratem: — Czyj to grób kopiesz, mospanie? PIERWSZY GRABARZ.
Mój. (śpiewa) W cztérech deskach, w sążniu ziemi HAMLET.
Wprawdzie zasługujesz, aby był twój, bo przy téj odpowiedzi dół podemną kopiesz.PIERWSZY GRABARZ.
A pan nie kopiesz dołu, więc nic pański, a ja za ten dół wezmę pieniądze, więc nic kopiąc dołów pod panem mogę go nazwać moim. HAMLET.
Wszakże cię nie pochowają w tym dole, bo grób dla umarłych a nie dla żywych, przeto kopiesz dół podemną chcąc mię zwieść tem żywem kłamstwem. PIERWSZY GRABARZ.
Jeśli to żywe kłamstwo, to znowu może przejść odemnie do pana. HAMLET.
Dla jakiego człowieka to kopiesz? PIERWSZY GRABARZ.
Nie dla człowieka. HAMLET.
Więc dla kobiety. PIERWSZY GRABARZ.
Ani dla kobiety. HAMLET.
Kogoż tedy pochowają? PIERWSZY GRABARZ.
Tę co była kobietą, która, świéć Panie nad jéj duszą, umarła. HAMLET.
Jakże to łepski hultaj! mówiąc z nim trzeba się miéć na baczności, bo swoimi dwuznacznikami gotów porazić na głowę. Na Boga, Horacio, w tych trzech latach, jak zauważyłem, do tyla się przechytrzył świat, że wieśniak następuje napięty dworaków i może ich skaleczyć. — Jak dawno jesteś grabarzem?PIERWSZY GRABARZ.
Po wszystkie dnie roku, począwszy od dnia, w którym nasz ostatni król Hamlet zwyciężył Fortinbrasa. HAMLET.
Jakto dawno? PIERWSZY GRABARZ.
Czyż tego pan nie wie? lada głupiec to powie: właśnie to był ten sam dzień, w którym się urodził młody Hamlet, co oszalał i wysłany do Anglii. HAMLET.
Aha dobrze, dla czegoż wysłali go do Anglii. PIERWSZY GRABARZ.
Dla czego? bo oszalał: tam odzyska swój rozum, a jeśli nie odzyska, to nie wielka szkoda. HAMLET.
Czemu? PIERWSZY GRABARZ.
Nikt tego nic postrzeże, bo tu wszyscy jak on szaleni. HAMLET.
Nie wiesz jak oszalał? PIERWSZY GRABARZ.
Bardzo nadzwyczajnie, jak mówią. HAMLET.
Jakto nadzwyczajnie? PIERWSZY GRABARZ.
W rzeczy samej, aż do tego stopnia, że zupełnie utracił rozum. HAMLET.
Cóż było gruntem? PIERWSZY GRABARZ.
To było na gruncie Danii; od trzydziestu lat byłem tu grabarzem w młodym i starym wieku.HAMLET.
Jak długo leży człowiek w ziemi nim zgnije? PIERWSZY GRABARZ.
Jeśli nie zgnił przed śmiercią, jak często mamy w tych dniach do tyla zepsute i wątłe ciała, że ledwie bez rozerwania można je włożyć do trumny), przetrwa jakich lat ośm lub dziewięć, a białoskórnik taki pewnie lat dziewięć. HAMLET.
Dlaczegóż ten więcej od innych? PIERWSZY GRABARZ.
Bo, mój panie, jego skóra przez to rzemiosło tak się wyprawia, że długi czas nie przepuszcza wody; a wasza woda największy niszczyciel biednych nieboszczyków. Oto czaszka, która dwadzieścia trzy lat w ziemi teraz leżała. HAMLET.
Czyja to była? PIERWSZY GRABARZ.
Hultaja i szalonej palki; teraz, jak sądzisz, czyja? HAMLET.
Nie wiem. PIERWSZY GRABARZ.
Powietrze na tego zgłupia franta! raz mi butelkę reńskiego wylał na głowę. To czaszka Yorika trelnisia królewskiego. HAMLET, bierze ją w rękę.
Ta? PIERWSZY GRABARZ.
Ta sama. HAMLET.
Niestety, biedny Yoriku! — Znałem go, Horacio; był to chłopiec niezmiernie dowcipny w żartach, najwyborniejszy w swoich pomysłach: tysiąc razy nosił mię na barkach; a teraz jakże się na to wzdryga moja wyobraźnia! serce się ściska. Tu były usta, które nie wiém, jak wiele razy, całowałem. Gdzie teraz twoje zabawne żarty? twoje skoki i śmiesznie płatane figle? twoje piosneczki? gdzie błyskawice twéj wesołości, na które cały stół śmiał się do rozpuku? Nicże teraz nie masz na wydrwienie twego grymasu ze straszném wyszczerzeniem zębów? wszystko się całkiem skurczyło i opadło. Pójdź do gotowalni teraz jakiéj pani i powiedz, że chociaż nakłada bielidła na palec grubości, skończy wszelako na tém, że stanie się podobną do ciebie — pewnie ją rozśmieszysz. — Proszę cię, Horacio, powiedz mi rzecz jedną. HORACIO.
Cóż takiego, panie? HAMLET.
Jak myślisz, czy Alexander leżąc w ziemi stał się do tego podobny? HORACIO.
Zupełnie. HAMLET.
I tak zgnilizną trącił? fe! (rzuca czaszkę) HORACIO.
Tak samo, xiąże. HAMLET.
Na jak podłe użycie możemy przejść Horacio! Dla czegóż wyobraźnia szukając prochu Alexandra, nie może go znaleść w zasmarowaniu szpuntu jakiéj beczki? HORACIO.
Byłoby nadto przesadnie widziéć tak rzeczy! HAMLET.
Nie nadto, ani na jotę; ale bardzo umiarkowanie i z wielkiém prawdopodobieństwem do tego przyjdziemy; na przykład: Alexander umarł, Alexander był pogrzebiemy; Alexander w proch się obrócił; proch jest ziemia, czyli glina: nie mógłże tą samą gliną, w którą się Alexander obrócił, szpunt być zasmarowany? Cezar po śmierci będąc garstką gliny, Cicho! na stronę; — król tu nadchodzi, Dwór i królowa: kogoż prowadzą? (Hamlet i Horacio usuwają się)
LAERTES.
Inneż obrzęda? HAMLET.
Patrz, to Laertes LAERTES.
Inneż obrzęda? PIERWSZY XIĄDZ.
Wszystko, co było można, zdziałano: Aż do budzącéj trąby anioła; LAERTES.
Nicże nie można więcéj? PIERWSZY XIĄDZ.
Nie można; LAERTES.
Włóżcież do ziemi, — HAMLET.
Co, Ofelia w grób się ten chowa? KRÓLOWA, sypiąc kwiaty.
Kwiecie do kwiecia: bywaj mi zdrowa! LAERTES.
O stokroć biada (Hamlet podchodzi)
HAMLET.
Kto to, którego żal emfatyczny LAERTES.
Czart niech cię porwie: (chwyta go za gardło) HAMLET.
Złe twe modlitwy. KRÓL.
Niech ich rozłączą! KRÓLOWA.
Hamlet mój, Hamlet! WSZYSCY.
Cóż to, panowie? HORACIO.
Xiąże łaskawy, bądźże spokojny. (Rozdzielają ich. Hamlet i Laertes wyłażą z grobu.)
HAMLET.
O to nie skończę nigdy z nim wojny, KRÓLOWA.
O co, mój synu? HAMLET.
Że mi najdroższa była Ofelka — KRÓL.
O Laertesie, on pomieszany. KRÓLOWA.
Niech go, na miłość Boga, wstrzymają. HAMLET.
Cóż, do pioruna! zrobisz do tyla Milion morgów, niechaj się pali KRÓLOWA.
Ach to szaleństwo, ale po chwili HAMLET.
Z jakiéj przyczyny, powiedz mi, panie, (wychodzi)
KRÓL.
Proszę, Horacio, miéj go w baczeniu. — (wychodzi Horacio)
(do Laertesa)
Krzep twą cierpliwość mową wczorajszą; ((wychodzą).
SCENA DRUGA.
(Sala w zamku).
Wchodzą: HAMLET i HORACIO.
HAMLET.
Dość tego; inną rzecz ci objawię; — HORACIO.
Pomnę-li, xiąże? HAMLET.
W sercu mém wrzały wewnętrzne burze, HORACIO.
Najniezawodniéj. HAMLET.
Z izby wyszedłem, W życiu mém jakieś widma i strachy, HORACIO.
Czyż to podobna? HAMLET.
Pismo przeczytaj, czarne na białém; HORACIO.
Pragnę najmocniéj. HAMLET.
Tak obsaczony wkoło przez zdradę, HORACIO.
Powiedz mi, xiąże. HAMLET.
Króla zaklęcia z prośbą niezmierną, — To po czytaniu bez odwlekania, HORACIO.
Jakżeś, mój xiąże, zapieczętował? HAMLET.
Ba, i w téj rzeczy Pan Bóg kierował; HORACIO.
Tak z Rozenkrancem Guildenstern płyną. HAMLET.
Sprawę tę pełnią nadto radośnie; HORACIO.
Król, co za człowiek! HAMLET.
Czy mię obraził, zwróć sam uwagę; Z taką chytrością; czystém sumieniem HORACIO.
Ale się wkrótce z Anglii dowie, HAMLET.
Wkrótce, lecz jestem panem téj pory, HORACIO.
Cicho, mój xiąże; któżto nadchodzi? (wchodzi OSRIK)
OSRIK.
Witam z powrotem do Danii Waszę Królewiczowską Mość, mego najmiłościwszego Pana. HAMLET.
Najpokorniéj panu dziękuję. — Znasz tego dudka? HORACIO.
Nie, mój xiąże. HAMLET.
Pewniejszyś przeto zbawienia; znać go bowiem jest grzéchem. Wiele posiada włości i to żyznych; ale niech zwierze będzie lordem zwierząt, żłob jego postawią przy stole królewskim. To gawron, ale, jak mówiłem, obszerną posiada majętność błota. OSRIK.
Najłaskawszy xiąże, jeśli Wasza Wysokość ma teraz czas wolny, miałbym coś do obwieszczenia z rozkazu królewskiego. HAMLET.
Gotowym to, panie, przyjąć z całym pośpiechem. Niech pan czapki użyje jak przeznaczona, to jest na głowę. OSRIK.
Dzięki powinne składam Waszej Xiążęcej Mości; bardzo gorąco. HAMLET.
Nie, proszę mi wierzyć, że bardzo zimno; wiatr dmie północny. OSRIK.
Istotnie, xiąże, dosyć zimno. HAMLET.
A jednak mnie się zdaje, ze bardzo parno i gorąco, chyba moja komplexia — OSRIK.
Nadzwyczaj, xiąże, parno, — jakby było — prawdziwie nie wiem z czém porównać. — Jego Królewska Mość kazała mi oświadczyć Waszéj Xiązęcéj Mości, że uczyniła wielki zakład dla sławy pańskiéj: rzecz tak się ma, — HAMLET.
Proszę pana pamiętać. — (przymusza go do włożenia czapki)
OSRIK.
W rzeczy saméj, łaskawy xiąże, mnie daleko wygodniéj być z gołą głową. Niedawno przybył do dworu Laertes, proszę wierzyć, prawdziwie doskonały kawaler, pełen najwyborniejszych przymiotów, dziwnie i słodko ugrzeczniony w towarzystwie, z najświetniejszą powierzchownością: istotnie, mówiąc o nim przyzwoicie, jest regułą i prawidłem wysokiego i szlachetnego tonu, bo w nim znajdzie xiąze wygórowaną treść wszystkich przymiotów; na które każdy dobrze urodzony patrzy jako na zwierciadło i wzór do naśladowania. HAMLET.
Jego opisanie nieuszkodzone bynajmniéj wyszło z ust pańskich; chociaż jestem mocno przeświadczony, ze zrobienie jakby inwentarza jego przymiotów niezmiernieby zawróciło głowę saméj arytmetyce i zawsze byłoby nizkie z jego wysokim polotem. Ale w najrzeczywistszém uwielbianiu uważam go jako człowieka z wielką duszą i dziwnie uzdatnionego: wewnętrzna jego wartość do tyla drogocenna i rzadka, że aby prawdę o nim powiedziéć, nie widzi sobie podobnego tylko w zwiereiedle, a każdy chcący go naśladować słabym cieniem zostanie. OSRIK.
Wasza Xiążęca Mość raczy mówić o nim najnieomylniéj. HAMLET.
O co rzecz, panie i dla czegośmy ubierali tego zacnego młodzieńca w niezgrabne słowa nasze. OSRIK.
Panie? HORACIO.
Dość latać po obłokach, czy nie byłoby można porozumieć się w nieco prościejszéj mowie? Sądzę ze to łatwo panu przyjdzie.HAMLET.
Co było pobudką do uczynienia wzmianki o tym kawalerze? OSRIK.
O Laertesie? HORACIO.
Worek jego już próżny, cały swój zapas pozłacanych słówek wyszafował. HAMLET.
O nim, panie. OSRIK.
Wiem, ze nie jesteś, xiąze, nieświadomy — HAMLET.
OSRIK.
Nie jesteś, xiąze, nieświadomy jak wielka doskonałość Laertesa — HAMLET.
Nie mogę się do tego przyznać z obawy, abym się nie porównał z jego doskonałością; dla poznania kogo dobrze, potrzeba znać siebie samego. OSRIK.
Ja chcę mówić o jego doskonałości w robieniu bronią, wedle tego, jak mówią, nie ma sobie równia w téj rzeczy. HAMLET.
Jakaż broń jego? OSRIK.
Pałasz i szpada. HAMLET.
To dwie bronie; ale cóż daléj?OSRIK.
Król dał w zakład sześć koni barbaryjskich, a Laertes ze swojéj strony, jak słyszałem, postawił sześć francuzkieh pałaszów i sztyletów z całym przyborem jak pendent, obladra i tym podobne. Te trzy ekwipaże, istotnie, są arcy przyjemne oku, z arcy odpowiednią rękojeścią i dziwnie wybujałego pomysłu. HAMLET.
Co pan zowie ekwipażami? HORACIO.
Widzę, ze pan musisz ze swojém zbudowaniem brodzić w kommentarzach dla złapania myśli. OSRIK.
Ekwipaze, panie, są obladra. HAMLET.
To słowo byłoby w bliższém pokrewieństwie z materyą, jeślibyśmy działa wozili przy boku naszym, lecz póki tego nie czynimy, to wolałbym nazywać po dawnemu. Ale daléj: sześć barbaryjskich koni postawiono przeciw sześciu mieczom francuzkim z ich przyborem i trzema dziwnie wybujałego pomysłu ekwipażami; to jest Francya przeciwko Danii, o cózto poszli w zakład czy zastawili się, jak pan mówi? OSRIK.
Król założył się, że jeśli panowie bić się będą na pałasze, to w dwunastu razach trzykroć tylko dotrąci się pana, a przeciwnie on utrzymuje że w dziewięciu razach zada dwanaście uderzeń[3]. I to natychmiast żądają sprawdzić, jeśli Wasza Xiążęca Mość raczy odpowiedziéć.HAMLET.
Cóż, jeśli odpowiem, nie? OSRIK.
Chcę mówić jeśli Wasza Xiążęca Mość raczy przyjąć takowe wyzwanie. HAMLET.
Będę się, panie, przechadzał po sali: jeśli się podoba Jego Królewskiéj Mości, to właśnie pora dnia, w której odpoczywam. Niech przyniosą rapiry kiedy chce ten młodzieniec i kiedy król stoi przy zakładzie; jeśli będę mógł postaram się wygrać zakład, jeśli zaś to przechodzi moję możność, dostanie się mi w zysku wstyd i nieprzyjemne razy. OSRIK.
Mamże to oznajmić? HAMLET.
To, panie, sama treść, którą możesz ukwiecić wedle własnego upodobania. OSRIK.
Najpokorniéj polecam się łasce i względom Waszéj Xiążęcéj Mości. (wychodzi) HAMLET.
Do zobaczenia — Dobrze robi, że się poleca, bo nie znalazłby ani jednych ust, któreby to chciały uczynić. HORACIO.
Ta czajka pobiegła jeszcze z łupiną na głowie, z któréj się niedawno wylęgła. HAMLET.
Jeszcze dzieckiem stroił komplementa do piersi nim zaczął ssac. Tak pozyskał, jak i wielu innych tego rodzaju ludzi, za któremi świat płochy szaleje, ton modny i zewnętrzny układ obcowania, ten rodzaj szumowin po których umieją się prześliznąć nawet w głębokich i wytrawnych rzeczach, ale doświadcz ich zbliska i dmuchnij, a znikną te mydlane banki. (wchodzi jeden z panów będących przy dworze)
PAN.
Jego Królewska Mość przesłała swoje uszanowanie Waszéj Xiążęcéj Mości przez młodego Osrika, który mu doniósł, ze xiąże czeka go w sali: teraz mię znowu przysłał dowiedziéć się, czy się podoba xięciu panu stać przy zamiarze walczenia z Laertesem, czy może na czas dalszy zechce odłożyć? HAMLET.
Jestem stały w mojém postanowieniu, które się zgadza z wolą królewską: jeśli mu teraz dogodnie, jam gotów. Teraz czy późniéj, bylebym był w dzisiejszém usposobieniu. PAN.
Król, królowa i wszyscy tu nadchodzą. HAMLET.
W dobry czas. PAN.
Królowa prosi, aby xiąże raczył przemówić kilka słów uprzejmych do Laertesa przed zaczęciem pojedynku. HAMLET.
Bardzo mi dobrze radzi. (wychodzi pan) HORACIO.
Przegrasz xiąże ten zakład. HAMLET.
Tak nie sądzę, bo po jego wyjeździe do Francyi ciągle się wprawiałem, a przy nierówności zakładu spodziewam się go wygrać. Lecz nie możesz sobie wystawić, jak mi coś smutno i serce ściska się: ale to fraszka. HORACIO.
To nie fraszka, łaskawy xiąże. HAMLET.
Dzieciństwo; jednak jestto rodzaj jakiegoś złowieszczego przeczucia, któreby mogło ztrwozyć niewiastę. HORACIO.
Jeśli dusza pańska wzdryga się czego, proszę jéj słuchać. Uprzedzę natychmiast ich przyjście i powiém żeś niezdrów. HAMLET.
O, bynajmniej, drwię z przeczucia; wszakże i wróbel nie zginie bez woli boskiéj. Jeśli teraz będzie, nie będzie potém; jeśli nie będzie potém, musi być teraz; jeśli nie będzie teraz, musi być potém: cala rzecz na gotowości. Kiedy każdemu człowiekowi nieznana przyszłość, cóż go ma obchodzić chwila odejścia? Niech się dzieje Boża wola. KRÓL, kładąc rękę Laertesa w rękę Hamleta.
Przyjmij Hamlecie dłoń tę odemnie. HAMLET.
Przebacz zdziałaną krzywdę przezemnie; Hamlet zupełnie nie był przy sobie; LAERTES.
Tem uśmierzyłeś głos mego serca, HAMLET.
Chętnie się zgadzam; LAERTES.
Dać mi pałasza. HAMLET.
Będę ci niczém, mój Laertesie; LAERTES.
Wolneto żarty. HAMLET.
Nie, na prawicę! KRÓL.
Młody Osriku, daj im szablice. — HAMLET.
Wiem, że nie równie zakład zrobiony, KRÓL.
Nic się nie lękam, obu widziałem: — LAERTES.
Pałasz ten ciężki, podaj mi drugi. HAMLET.
Dobry ten dla mnie: równie-li długi? OSRIK.
Równie, mój xiąże. (gotują się do walki) KRÓL.
Podać tu na stół wino i szklanki: — Król Hamletowe wypije zdrowie; HAMLET.
Zaczniemy, panie. LAERTES.
Dobrze, xiąże (biją się) HAMLET.
Raz! LAERTES.
Nie. HAMLET.
Proszę sądzić. OSRIK.
Uderzył, najniezawodniéj LAERTES.
Dobrze, — jeszcze. KROL.
Stójcie na chwilę, podać mi wina: (trąbią i strzelają z działa)
HAMLET
Piérwéj to skończę, niechaj postoi. (biją się) LAERTES
Prawda, dotknąłeś. KRÓL.
Wygra nasz syn. KRÓLOWA.
Jak się zadychał! cieknie pot gęście. — HAMLET.
Matko łaskawa, — KRÓL.
Nie pij Gertrudo! KRÓLOWA.
Żądam się napie: — proszę darować. KRÓL, na stronie.
Kubek zatruty; ale zapóźno. HAMLET.
Matko, w téj chwili napić się boję: KRÓLOWA.
Niech lice obetrę twoje. LAERTES.
Zranię go, królu. KRÓL.
Mnie się nie zdaje. LAERTES, na stronie.
Jednak sumienie na to powstaje. HAMLET.
Panie, zaczniemy walkę już trzecię: LAERTES.
Mówisz tak! dobrze. (biją się) OSRIK.
Nikt nie uderzył. LAERTES.
Teraz dostałeś! (Laertes rani Hamleta, ale w utarczce zamienili pałasze i Hamlet rani Laertesa.) KRÓL.
Niech ich rozdzielą, zbyt zapaleni. HAMLET.
Jeszcze powalczym. (królowa upada) OSRIK.
Ach, na królowę patrzcie! HORACIO.
Krew u obydwóch: — Jakże ci xiąże? OSRIK.
Jak ci, Laertes? HAMLET.
Cóz ci, królowo? KRÓL.
We krwi jesteście, przeto zemglała. KRÓLOWA.
Nie, nie, to napój, — Drogi Hamlecie! — HAMLET.
Zbrodnia! dla Boga! drzwi pozamykać: LAERTES.
Tu, xiąże: jużeś zginął, Hamlecie; HAMLET.
Ostrze zatrute! działaj trucizno! (przebija króla) OSRIK i PANOWIE.
Zdrada! zdrada! KRÓL.
Brońcie mię, bracia, tyłkom draśnięty. HAMLET.
Masz potępieńcze, zbójco przeklęty! LAERTES.
Na to zarobił; HAMLET.
Niechaj ci niebo grzech ten przebaczy! Żegnam cię matko, biedna królowa! — HORACIO.
Tego nie zrobię; duch Rzymianina HAMLET.
Jakeś człowiekiem! podaj mi czaszę! {słychać marsz i strzały)
Jakież to słychac wojenne wrzawy? OSRIK.
Młody Fortinbras w tryumfie sławy HAMLET.
Konam, Horacio, wzrok mój zagasa: HORACIO.
Pękajże teraz serce szlachetne! (słychać marsz)
Jakieżto słychać bębny tak zbliska? (Wchodzi FORTINBRAS, Posłowie angielscy i inni)
FORTINBRAS.
Gdzież jest ten widok? HORACIO.
Chcesz widowiska FORTINBRAS.
Czy założyła śmierć tu swe jatki? PIERWSZY POSEŁ.
Widok okropny! — Myśmy przybyli HORACIO.
Nawetby żyjąc wam nie dziękował, FORTINBRAS.
O tém wiadomość żądam miéć skorą: HORACIO.
W rzeczy téj właśnie głos tego złożę, FORTINBRAS.
Czterej wodzowie, jakby wojaka, (Wychodzą marszem pogrzebowym).
|
- ↑ Confess thyself and be hang’d. Spowiadaj się i na szubienicę: grabarz przytacza tylko pierwsze słowa tego gminnego przysłowia.
- ↑ Ta strofa jak i następne wzięte z poezyi Vaux cała ta pieśń znajduje się w piérwszym tomie szczątków dawnéj angielskiéj poezyi, wydanych przez Doktora Percy, jednak tę pieśń grabarz przekręcił po swojemu.
- ↑ Ten zakład niezrozumiały: ale to miejsce niewielkiéj wagi, dość na tem ze był zakład. Johnson.
- ↑ Jestto krytyka śmiesznie zrozumiałego honoru: bo chociaż serce i uczucie Laertesa zaspokojone uniewinnieniem się Hamleta, jednak punkt honoru nie każe mu na tém przestawać.