Historia Polski (Henryk Zieliński)/Rozdział 7

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Zieliński
Tytuł Historia Polski 1914-1939
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wyd. 1982
Druk Prasowe Zakłady Graficzne, Wrocław
Miejsce wyd. Wrocław
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

7
rozdział
siódmy
Wielki kryzys. Zaostrzenie się opozycji antysanacyjnej

Rok 1929 przyniósł szereg zjawisk zapowiadających daleko idące zmiany w życiu politycznym i gospodarczym kraju. Już w pierwszych latach rządów pomajowych zarysowały się dość wyraźnie tendencje do ograniczenia swobód demokratycznych, rozbicia różnymi środkami opozycji przeciw nowemu rządowi, a przede wszystkim ograniczenia roli i znaczenia sejmu. Stosunkowo krótki okres działalności tych rządów nie dawał jednak jeszcze dostatecznych podstaw do wyczerpania kredytu zaufania i nadziei, jakie towarzyszyły im w chwili ich powstania. Stosunkowo pomyślne położenie gospodarcze neutralizowało w dużej mierze narastające tu i ówdzie nastroje oporu i protestu przeciwko nowemu systemowi.
W tej sytuacji rządy pomajowe były w możności przezwyciężać rodzące się konflikty bez uciekania się do środków drastycznych i potrafiły zachować jeszcze oblicze dość liberalne. Lata 1926-1929 można więc uważać za okres w pewnym sensie przejściowy między czasami rządów parlamentarno-demokratycznych, poprzedzających przewrót majowy, a czasami wprowadzania autorytarnej formy rządów, zapoczątkowanej w latach 1929-1930.

Pierwszy „rząd pułkowników”

W kwietniu 1929 r., w obliczu silnego zaognienia w stosunkach między rządem i sejmem, Piłsudski zdecydował się na porzucenie pozorów liczenia się w jakiejś mierze z sejmem, czego rzecznikiem był dotychczasowy premier Kazimierz Bartel. Utworzony został nowy rząd, na którego czele stanął major Kazimierz Świtalski. W skład jego wchodzili nadal sam Piłsudski (sprawy wojskowe) oraz m. in. gen. Felicjan Sławoj Składkowski (sprawy wewnętrzne), August Zaleski (sprawy zagraniczne), silnie atakowany przez opozycję Stanisław Car (sprawiedliwość), Eugeniusz Kwiatkowski (przemysł i handel), Jędrzej Moraczewski, usunięty już z PPS (roboty publiczne), a następnie trzech pułkowników: Aleksander Prystor, Ignacy Boerner i Ignacy Matuszewski. Na 14 tek ministerialnych 6 znalazło się w rękach wysokich wojskowych (3 pułkowników), co sprawiło, że rząd ten rychło zyskał w opinii publicznej potoczne miano „rządu pułkowników”, rządu „twardej ręki”.
Materiału zapalnego do konfliktów nie brakowało. Były to już tradycyjne sprawy budżetowe w sejmie, sprawa tzw. przekroczeń budżetowych min. Czechowicza. sprawa zmiany konstytucji, przygotowywana przez obóz rządowy głównie S. Cara), ostre polemiki na temat roli i działalności sejmu (w których Piłsudski nadal nie szczędził mu obelg i obraźliwych epitetów) i inne.
W październiku 1929 r. sytuacja zaostrzyła się poważnie w związku z wejściem grupy uzbrojonych oficerów do gmachu sejmu przed rozpoczynającą się sesją budżetową Marszałek sejmu Daszyński przeciwstawił się stanowczo otwarciu posiedzenia „pod bagnetami, karabinami i szablami” — jak się wyraził w burzliwej rozmowie z interweniującym w tej sprawie osobiście Piłsudskim. Wobec niedojścia do porozumienia, prezydent, utartym już zwyczajem, odroczył sesję; na kilka tygodni.

Powstanie Centrolewu

Nieustanne i coraz gwałtowniejsze ataki na sejm, mnożące się obraźliwe szykany przeciwko posłom, prawie nie maskowane już lekceważenie zasad demokracji parlamentarnej — wszystko to sprzyjało kształtowaniu się nastrojów solidarności i unaoczniało potrzebę współdziałania wśród partii opozycyjnych. Dotyczyło to zwłaszcza partii lewicy i centrum. Już pod koniec 1928 r., wkrótce po rozłamie w PPS i wyeliminowaniu z niej elementów propiłsudczykowskich, partia ta wraz z PSL „Wyzwolenie” i Stronnictwem Chłopskim utworzyła w sejmie Komisję Porozumiewawczą Stronnictw Lewicowych dla Obrony Republiki. Był to pierwszy krok organizacyjny na drodze montowania szerszego frontu opozycyjnego przeciwko zamachom sanacji na uprawnienia sejmu, zwłaszcza w zakresie kontroli nad przestrzeganiem budżetu państwa przez rząd. Coraz szersze rozmiary przybierały akcje w obronie demokracji i sejmu w prasie opozycyjnej. Powołanie pierwszego „rządu pułkowników”, sprawa Czechowicza, spory wokół sanacyjnych założeń nowej konstytucji i inne liczne konflikty przyczyniały się do dalszej konsolidacji opozycji przeciwko dyktaturze Piłsudskiego i systemowi sanacyjnemu. Świadczył o tym m. in. wspólny komunikat klubów parlamentarnych sześciu stronnictw lewicy i centrum (PPS, NPR, PSL „Wyzwolenie”, Stronnictwo Chłopskie, PSL „Piast” i Chrześcijańska Demokracja) z 14 września 1929 r., sprzeciwiający się propozycjom rządu w kwestii metod opracowania budżetu państwa. W poczynaniach tych (podobnie i późniejszych) nie brało udziału Stronnictwo Narodowe. Do popularyzacji idei Centrolewu przyczyniały się w dużym stopniu wiece, organizowane często wspólnie przez partie centrum i lewicy, jak m. in. potężny wiec w Katowicach w październiku 1929 r., a także wspomniane już akcje prasowe, szczególnie na łamach katowickiej „Polonii” i „Robotnika”. Wobec częstych konfiskat i innych prześladowań prasy opozycyjnej zaczęły się pojawiać ulotki i druki konspiracyjne, demaskujące antydemokratyczne poczynania sanacji.
W grudniu 1929 r. Centrolew zdecydował się na kolejną próbę sił z rządem, na którego czele stał mjr K. Świtalski. Na posiedzeniu w dniu 5 grudnia przedłożył wniosek o votum nieufności dla rządu i zdołał je skutecznie przeforsować wbrew zaciętemu oporowi BBWR. Piłsudski uznał, że decydujące starcie z opozycją trzeba jeszcze na pewien czas odłożyć. W tej sytuacji prezydent państwa przyjął dymisję gabinetu i na nowego premiera powołał raz jeszcze K. Barda. Nowy rząd niewiele różnił się swym obliczem politycznym od poprzedniego, ale uchodził jednak za bardziej liberalny i bardziej skłonny do współpracy z sejmem, co zdawała się zapowiadać przede wszystkim osoba szefa nowego gabinetu.
W gruncie rzeczy zgoda Piłsudskiego na powołanie do życia nowego rządu okazała się typowym manewrem taktycznym. Już bowiem w trzy miesiące później, gdy nowy budżet był uchwalony, rząd Barda ustąpił, a w jego miejsce przyszedł nowy rząd „silnej ręki” pod przewodnictwem płk. W. Sławka (koniec marca 1930).

Kryzys i bezrobocie

Przejście na system rządów silnej ręki stawało się zdaniem sanacji koniecznością ze względów nie tylko politycznych, lecz także gospodarczych. W tym czasie bowiem objął już Polskę, podobnie jak cały świat kapitalistyczny, wielki kryzys gospodarczy, który nieuchronnie musiał pogłębić drążące kraj konflikty ekonomiczne, społeczne i polityczne.
Pierwsze objawy kryzysu dały się zauważyć jeszcze w 1929 r. (a częściowo na wet w 1928 r.) w postaci szybkiego spadku cen produktów rolnych (co na kraju rolniczym, takim jak Polska, musiało się odbić szczególnie ujemnie), spadku kursów akcji, spadku cen hurtowych, spadku zamówień w fabrykach, wzrostu bezrobocia itp. Wkrótce potem nastąpił też spadek produkcji przemysłowej. Jesienią 1929 r. doszło do olbrzymiego krachu finansowego na giełdzie nowojorskiej (tzw. „czarny wtorek” — 29 października 1929 r.), wyrażającego się w gwałtownym załamaniu się kursów oferowanych akcji i innych papierów wartościowych. W ślad za Ameryką krach finansowy dotknął z nie mniejszą siłą również giełdy i banki w innych krajach kapitalistycznych. Panika, jaka ogarnęła posiadaczy akcji i innych walorów, a także oszczędności, pogłębiła i tak już trudną sytuację banków, które niejednokrotnie musiały ogłosić niewypłacalność i bankrutowały.
Kryzysy gospodarcze w ustroju kapitalistycznym nie były niczym nowym i powtarzały się w mniej więcej regularnych odstępach już od XIX w. „Wielki kryzys” lat 1929 — 193 3 był jednak kryzysem szczególnie ostrym i katastrofalnym. Złożyło się to na kilka przyczyn. W znacznie wyższym stopniu niż poprzednie miał on charakter kryzysu powszechnego, który objął prawie wszystkie kraje kapitalistyczne i prawie wszystkie dziedziny gospodarki. W szczególności nie ograniczył się on tylko do kryzysu przemysłowego, ale splótł się z niezwykle ostrym kryzysem agrarnym. Przypadł na czasy daleko już posuniętej monopolizacji i kartelizacji przemysłu. Wielkie koncerny i porozumienia monopolistyczne potrafiły skuteczniej przeciwstawiać się nadmiernym z ich punktu widzenia obniżkom cen i innym stratom niż rozdrobnione przeważnie rolnictwo, a zwłaszcza gospodarka chłopska. W rezultacie w czasie kryzysu lat 1929-1933 wystąpiło zjawisko nigdy dotychczas nie zaobserwowane w tak ostrej postaci, jak silne rozwarcie „nożyc cen” artykulów przemysłowych i rolnych, będące jedną z najbardziej charakterystycznych cech wyróżniających ten właśnie kryzys. Nie bez znaczenia dla jego ostrości było wreszcie i to, że zaskoczył on mechanizmy gospodarki światowej: wybuchł w dużej mierze niespodzianie i z miejsca przybrał formy bardzo gwałtowne.
Przebieg i skutki kryzysu dla Polski były szczególnie dotkliwe, ugodziły ją mocniej niż większość innych krajów europejskich. Źródła tego tkwiły w pewnych specyficznych okolicznościach, cechujących gospodarkę narodową kraju. Wchodził tu m. in. w rachubę fakt wyjątkowo silnych zniszczeń wojennych, którym uległa Polska w latach 1914 — 19 18 jako jeden z najbardziej czynnych teatrów wojny. Ponadto okres dobrej koniunktury gospodarczej w Polsce trwał znacznie krócej (dopiero od 1926 r.) niż w większości innych krajów europejskich (już od 1924 r.). Przy tym wszystkim Polska i bez tych specyficznych współczynników swego położenia była krajem o niskim szczeblu rozwoju gospodarczego. Wystarczy przypomnieć, że udział produkcji przemysłowej Polski w produkcji przemysłowej światowej wynosił przed kryzysem zaledwie 0, 7% (w okresie pełni kryzysu już tylko 0, 5%), gdy jednocześnie ludność Polski stano wiła 1, 5% ludności świata. W rezultacie tych wszystkich elementów Polska wkraczała w kryzys już słaba gospodarczo, z punktu wyjściowego bardzo niskie go. Dla kraju rolniczego — i to o bardzo zacofanej gospodarce rolnej — szczególnie ujemne skutki miało wspomniane już wyżej ścisłe zazębienie się w latach 1929 — 1933 kryzysu przemysłowo-finansowego z kryzysem agrarnym. Wreszcie poważne znaczenie posiadał dla nasilenia kryzysu w Polsce fakt opanowania przemysłu polskiego w wysokim stopniu przez kapitał zagraniczny, dla którego interesy w Polsce stanowiły najczęściej tylko margines jego interesów i pozycji głównych, z reguły skupionych bądź w wysoko rozwiniętych przemysłowo krajach macierzystych, bądź przeciwnie, w najbardziej zacofanych, gdzie z powodu szczególnie taniej siły roboczej mógł liczyć na największe zyski. W sytuacji kryzysowej kapitał ten wycofywał się oczywiście w pierwszej kolejności z zaangażowań na peryferiach swej działalności, koncentrując swą uwagę i troskę wokół pozycji o kluczowym dlań znaczeniu.
W Polsce kryzys wystąpił stosunkowo wcześnie i trwał znacznie dłużej niż w większości krajów europejskich. W roku 193 5, gdy szereg krajów osiągnęło już wskaźnik produkcji przemysłowej (przyjmując 1928 r. jako 100) znacznie po wyżej 100 lub przynajmniej zbliżyło się do tego poziomu ponownie, w Polsce sięgał on zaledwie 85 (według tzw. nowego wskaźnika, zastosowanego po raz pierwszy w Małym roczniku statystycznym 1939 na miejsce „starego wskaźnika”, mniej precyzyjnego). Szczególnie niskie było też „dno” kryzysu w Polsce, miano wicie na poziomie 64 (1932). Jedynie w Niemczech wskaźnik ten spadł jeszcze niżej (1932 — 54), ale w następnych latach podniósł się szybciej i wyżej niż w Polsce.
Do podobnych wniosków, choć może nie zawsze tak jaskrawych, jak wskaźnik wzrostu (czy raczej spadku) produkcji, prowadzą również inne wskaźniki sytuacji gospodarczej, jak np. wskaźnik zatrudnienia i bezrobocia czy wskaźnik wzrostu (spadku) płac nominalnych. Spośród społecznych konsekwencji kryzysu do najtragiczniejszych należało masowe i chroniczne bezrobocie. Oficjalne statystyki wykazywały dla lat 1931, 1932 i 1933 odpowiednio 313, 220 i 343 tys. bezrobotnych zarejestrowanych w przemyśle. Faktyczna ich liczba była jednak — jak już wspominaliśmy znacznie wyższa. Jeśli chodzi o 1931 r., potwierdzają to nawet oficjalne i opublikowane dane przeprowadzonego w tym roku spisu ludności, podając liczbę bezrobotnych w przemyśle na 518 tys. (oraz 18 tys. pracowników umysłowych), a liczbę bezrobotnych poza rolnictwem ogółem na 603 tys. (oraz 78 tys. pracowników umysłowych). Wynosiło to w sumie 68 I tys., a wraz z rodzinami 1475 tys. W latach następnych sytuacja pogarszała się z roku na rok. Aby ustalić rzeczywiste rozmiary klęski bezrobocia, trzeba było uciekać się do obliczeń szacunkowych, ponieważ — jak pisał nawet organ „Lewiatana”, „Przegląd Gospodarczy” — „statystyki urzędów pośrednictwa pracy są dziś niemal bez znaczenia”. Dokonywano tych szacunków niejednokrotnie już. przed samą wojną. Według jednego z najostrożniejszych z szacunków (S. Lewy’ego) liczba bezrobotnych pracowników (fizycznych i umysłowych), wynosząca w 1929 r. 139 tys., wzrosła już w 193l r. do 655 tys., a w latach 1932, 1933, 1934 i 1935 odpowiednio do 914, 940, 908 i 830 tys. Sumując te i inne informacje na ten temat Z. Landau i J. Tomaszewski stwierdzają: „o ile w 1929 r. bezrobocie całkowicie [poza rolnictwem — H.Z.] ogarniało 2, 9% całej klasy robotniczej, to w okresie swego największego wzrostu w 1933 r. osiągnęło 30, 4%. W latach depresji [tj. po r. 1933 — H.Z.] zmniejszanie się liczby osób pozostających bez pracy dokonywało się niezwykle wolno. W 1935 r. bezrobotni stanowili według bardziej optymistycznych obliczeń Lewy’ego nadal jeszcze 26, 5% ogółu robotników, a według bardziej pesymistycznych szacunków nawet 34%”. Należy jeszcze uwzględnić robotników pracujących tylko przez kilka dni w tygodniu, czyli półbezrobotnych, których liczba w przemyśle w 1931 r. wynosiła 106 tys. i miała w następnych latach stałą tendencję wzrastającą.
Bezrobotni mieli prawo do zasiłku. Ale były to zasiłki niskie, a przy tym obejmowały tylko ok. 20% bezrobotnych (1933). W tych warunkach często jedynym wyjściem była dla nich emigracja. Ale właśnie mniej więcej od 1930 r. państwa, do których emigracja głównie się kierowała (szczególnie do Niemiec), wprowadziły zakazy wpuszczania emigrantów z uwagi na własne trudności kryzysowe z zatrudnieniem swoich robotników. Bezrobotni górnicy na Górnym Śląsku znajdowali inną jeszcze drogę ucieczki przed nędzą i głodem, mianowicie przez wydobywanie węgla na własny rachunek w tzw. biedaszybach, czyli prymitywnych, płytkich szybikach, grożących każdej chwili zawaleniem i innymi niebezpieczeństwami. Pod naciskiem właścicieli kopalń, „zagrożonych” konkurencją tańszego węgla z biedaszybów, były one wielokrotnie likwidowane, co jednak nie zawsze dawało trwałe efekty.

„Nożyce cen” i „ludzie zbędni” na wsi

W równie ciężkim położeniu znalazła się wieś. Główną przyczyną szybko pogarszającej się w latach kryzysu sytuacji chłopstwa był gwałtowny spadek cen na produkty rolne przy jednocześnie znacznie powolniejszym spadku cen na artykuły przemysłowe („nożyce cen”). Ilustrują to dobrze rozbieżne wskaźniki cen na te artykuły i produkty w latach kryzysu:

1928 1930 1932 1934
ceny artykułów nabywanych
przez rolników

ceny płacone rolnikom za
ziemiopłody


100

100

99

49

81

48

71

34


Oznaczało to w praktyce, że siła nabywcza chłopa uległa radykalnemu zredukowaniu. Za 1 kg wieprza żywej wagi mógł on kupić w 1927 r. 8 kg węgla lub 6 kg nafty, lub 37 kg cementu, lub 33 kg soli potasowej; natomiast w 1932 r. już tylko odpowiednio: 2, 5 kg, 2 kg, 12 kg i 7 kg. Za 1 pług w 1928 r. płacił 100 kg żyta, w 193 o r. — 220 kg, w 1932 r. — 191 kg, w 1934 r. — 264 kg.
W wyniku tej dysproporcji zacofana gospodarka rolna w Polsce ulegała dalszemu zacofaniu. Zużycie np. na wozów sztucznych na głowę ludności w 1929 r. wynosiło 33, 3 kg, a w 1932 r. już tylko 7, 8 kg. Obszar zasiewów buraków cukrowych zmniejszył się w Europie (bez ZSRR) w latach 1928-1931 o ok. 30%, w Polsce — o 44%.
W parze z pauperyzacją miasta szła jeszcze silniejsza pauperyzacja wsi. Wyrażało się to nie tylko w zmniejszonym popycie na artykuły przemysłowe, lecz także w spożyciu podstawowych artykułów żywnościowych oraz powszechnego użytku, jak mięsa, cukru, węgla, mydła, nafty, zapałek, a nawet soli. Mimo to podaż produktów rolnych na rynek wewnętrzny i zagraniczny (Polska i w tych czasach pozostawała poważnym eksporterem produktów rolnych, zwłaszcza zbóż) była duża, miała ona jednak w latach kryzysu wiele cech „podaży głodowej”. Polegała ona na wyprzedaży przez chłopa produktów jemu samemu niezbędnych do egzystencji, ale wymuszanej na nim koniecznością uzyskania choćby minimalnych środków pieniężnych na zakup najpotrzebniejszych artykułów przemysłowych, jak nafta, ubranie, niektóre narzędzia rolnicze, zapałki, sól itp. oraz zapłatę podstawowych zobowiązań finansowych, jak podatki, długi, opłaty targowe i inne. Nie trzeba dowodzić szerzej, że przy tego rodzaju podaży ceny na produkty rolne musiały spadać, siła nabywcza wsi maleć, a rynek zbytu dla artykułów przemysłowych — kurczyć się.
Dane statystyczne, operujące najczęściej liczbami przeciętnymi dla całego kraju, nie uwypuklają w dostatecznej mierze ogromnych różnic, jakie zachodziły między miastem a wsią, a w szczególności różnic między „Polską A” (zachodnią i centralną) a „Polską B” (wschodnią i częściowo południową). Różnice te miały swe głębokie, w dużej mierze historycznie uwarunkowane źródła w strukturze ekonomicznej, socjalnej, a także w poziomie rozwoju kulturalnego tych regionów. W Polsce międzywojennej różnice te nie uległy zatarciu i utrwalały się coraz bardziej.

Tab. 11.
Spożycie niektórych artykułów na głowę ludności

Grupy województw 1929 1930 1931 1932 1933 1934 1935 1936 1937 1938
węgiel w kg na 1 mieszkańca

Polska
Woj. centralne
Woj wschodnie
Woj. zachodnie
Woj. południowe


726
618
63
2482
395

540
426
44
1975
274

479
409
38
1671
246

378
344
27
1255
191

376
344
23
1282
179

383
341
22
1353
174

412
384
25
1397
190

458
426
32
1541
217










żelazo walcowane w kg na 1 mieszkańca

Polska
Woj. centralne
Woj wschodnie
Woj zachodnie
Woj. południowe


12,5
13,5
2,4
28,8
8,7

9,3
11,0
2,4
16,4
7,1

6,0
6,4
1,3
14,5
3,9

3,1
2,4
0,9
9,2
2,3

3,6
3,0
1,1
10,8
2,3

5,2
4,1
1,6
14,3
3,4

6,1
8,1
1,8
8,7
4,3

7,4
9,1
2,8
11,5
5,5










cukier w kg na 1 mieszkańca

Polska
Woj. centralne
Woj. wschodnie
Woj. zachodnie
Woj. południowe


11,9
13,9
5,9
18,2
9,8

11,3
13,2
5,7
17,3
9,2

10,1
11,9
4,6
15,2
8,2

9,1
10,7
4,3
13,8
7,1

8,6
10,1
4,0
13,5
6,8

8,9
10,2
4,3
13,9
7,4

9,0
10,5
4,4
13,1
7,3

10,5
12,4
5,5
14,8
8,4

11,2
12,9
6,1
17,8
8,4





Mięso w kg na 1 mieszkańca

Polska


18,5

17,6

19,5

13,3

18,3

18,6

19,2

20,2

21,6

nafta w kg na 1 mieszkańca

Polska


4,4

4,8

4,6

3,8

3,9

3,8

3,8

3,7

3,9

4,1
zapałki w sztukach na 1 mieszkańca

Polska


1083

1127

1093

828

560

466

488

471

451

541
mydło w kg na 1 mieszkańca

Polska


1,2

1,3

1,2

1,1

1,2

1,4

1,5

1,5

1,6


Źródło: Mały rocznik statystyczny 1939, s. 159; 1937 s. 144; 1938 s. 147.


Krytyczna sytuacja wsi dawała się we znaki najbardziej kresom wschodnim, gdyż tam właśnie stopień urbanizacji był najniższy. Sięgał tam zaledwie 17-18%, gdy w województwach. centralnych i zachodnich 35%. Jeszcze gorzej przedstawiało Się uprzemysłowienie w województwach wschodnich (wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie), których ludność wynosiła ponad 17%, a zamieszkiwała 32% obszaru państwa. Istniejące tu zakłady przemysłowe (z reguły małe lub średnie) zatrudniały zaledwie ok. 4% ogółu robotników przemysłowych w Polsce. Produkowana na tych terenach energia elektryczna stanowiła zaledwie 1, 2% energii produkowanej w całym kraju. Również produkcja rolna z 1 ha była tu znacznie niższa niż w Polsce centralnej, a zwłaszcza w zachodniej.
W roku 1931 spożycie węgla na 1 mieszkańca wynosiło w województwach centralnych 409 kg, w województwach wschodnich natomiast 38 kg, żelaza 6, 4 i 1, 3 kg, superfosfatów 3, 8 i 1, 3 kg, cegieł 25 i 3 sztuki, cukru 11, 9 i 4, 6 kg. Różnice te były jeszcze większe w zestawieniu z województwami zachodnimi (por. tab. 11).
Obok problemu „nożyc cen” nie mniej dotkliwie na stosunkach agrarnych w Polsce w dobie kryzysu zaciążył rosnący nacisk przeludnienia. Problem ten zaznaczył się już i w latach przedkryzysowych, ale mógł być przynajmniej w części rozładowany dzięki pewnym możliwościom ujścia zbędnej siły roboczej do przemysłu lub na emigrację. Obecnie obydwa te kanały zamknęły się przy równoczesnej radykalnej i szybko postępującej pauperyzacji mas chłopskich. W rezultacie problem „ludzi zbędnych” na wsi, głównie młodzieży, bez żadnych perspektyw na pracę i zdobycie minimum środków utrzymania, stawał się niemal z roku na rok jednym z najważniejszych i najbardziej skomplikowanych problemów społeczno-politycznych i ekonomicznych kraju. Rangę tego problemu określiła już sama liczba owych „ludzi zbędnych”.
W roku 1936/37 szacowano ją na ok. 4, 5 mln osób, tj. 23% ogółu ludności chłopskiej w wieku 14-59 lat. O tragicznym położeniu chłopstwa w owym czasie mówią nie tylko dane statystyczne, lecz także głośne Pamiętniki chłopów, należące do najwymowniejszych, niekiedy prawdziwie wstrząsających dokumentów życia społecznego Polski międzywojennej.

Krakowski Kongres Centrolewu.
Brześć i „wybory brzeskie” 1930 r.

Ciężka sytuacja gospodarcza Polski w okresie wielkiego kryzysu sprzyjała mnożeniu się konfliktów społecznych i politycznych, co z kolei wykorzystywały rządy sanacyjne do dalszego zaostrzenia kursu swej polityki wobec przeciwników. Wydawało się to Piłsudskiemu tym bardziej pilne i konieczne, że przeciwnicy ci — jak już wspominaliśmy — właśnie w tym czasie podjęli próbę zespolenia swych sił w postaci Centrolewu. W czerwcu 193 o r. odbył się w Krakowie pod hasłem obrony prawa i wolności ludu wielki kongres Centrolewu, zakończony masowym wiecem i uchwaleniem rezolucji, zapowiadającej m. in. „walkę o usunięcie dyktatury Józefa Piłsudskiego”. Była to jedna z największych manifestacji politycznych w Polsce międzywojennej.
Piłsudski postanowił dłużej nie zwlekać. Tekę premiera, którą złożył Walery Sławek, przyjął 25 sierpnia 193 o r. we własne ręce. W kilka dni później prezydent rozwiązał sejm i senat, zapowiadając zarazem wybory na listopad. Krakowska demonstracja sił opozycji oraz narastające w kraju nastroje wrogości wobec reżimu sanacyjnego, zwłaszcza na kresach wschodnich, nie rokowały dobrych wyników wyborów. Aby zastraszyć opozycję, nakazał Piłsudski aresztować niektórych jej przywódców i osadzić w twierdzy wojskowej w Brześciu nad Bugiem. Stało się to w nocy 9 na 10 września 1930 r.

40. Witos w swoim gospodarstwie w Wierzchosławicach

Aresztowano 18 posłów, głównie z PPS (6), ze stronnictw ukraińskich (5) i ludowych (5); w dwa tygodnie później osadzono w Brześciu jeszcze Wojciecha Korfantego z chadecji. Wśród aresztowanych znaleźli się wybitni przedstawiciele opozycji, w tym byli ministrowie, a nawet b. trzykrotny premier — Wincenty Witos. Ponadto aresztowano m. in. H. Lieberrnana, N. Barlickiego, J. Putka, W. Kiernika, K. Popiela, W. Celewicza. Aresztowani w nocy, bez nakazu sądowego, oddani w ręce władz wojskowych, posłowie ci stali się od momentu aresztowania ofiarą gwałtów, bicia i upokorzeń. Nie szczędzono im ich również podczas kilkumiesięcznego pobytu w twierdzy brzeskiej, gdzie dopilnowywał tego jej komendant, były legionista, płk W. Kostek-Biernacki.
Po wyborach, w końcu 1930 r., zwolniono więźniów brzeskich za kaucją i dopiero w rok później wytoczono jedenastu z nich słynny proces brzeski, w którego wyniku jeden z oskarżonych został uniewinniony, a pozostali skazani na kary od półtora roku (Witos) do trzech lat więzienia. Po dalszych rozprawach apelacyjnych i kasacyjnych wyrok został ostatecznie zatwierdzony. Jednakże część skazanych (w tym Witos i Lieberman) nie odbyła wyroku, chroniąc się ucieczką za granicę.
Tymczasem przygotowania sanacji do wyborów nie ustawały. Niezależnie od więźniów Brześcia, aresztowano w okresie wyborów około 5 tys. innych działaczy politycznych różnych kierunków, w tym 84 byłych posłów i senatorów (tj. około 15% składu obu rozwiązanych izb). Obok aresztowań brzeskich drugim głównym kierunkiem przedwyborczego terroru stała się Małopolska Wschodnia, gdzie od połowy września przeprowadzano nie mniej głośną akcję pacyfikacyjną przeciwko tamtejszej ludności ukraińskiej.

41. List gończy za politykami skazanymi w procesie brzeskim

Położenie jej w Polsce międzywojennej było niezwykle ciężkie tak po względem ekonomicznym, jak i narodowo-politycznym (por. wyżej, rozdz. III). Ukraiński ruch oporu przeciwko rządom polskim czerpał swe siły i bodźce nie tylko z dążeń narodowowyzwoleńczych, lecz zawierał w sobie także nie mniej silne elementy walki klasowej. Linia podziału narodowego pokrywała się bowiem niemal adekwatnie z linią podziału klasowego, a nawet w dużym stopniu wyznaniowego.
W połowie września 193 o r. oddziały wojska i policji zaczęły przeprowadzać akcję pacyfikacyjną. Odbyło się kilkaset ekspedycji, w których toku likwidowano ukraińskie instytucje społeczne, kulturalne i spółdzielcze, urządzano publiczne chłosty, niszczono dobytek ludności itd. Stosowano nieraz zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Poszukiwano jednak szczególnie uporczywie działaczy legalnej UNDO oraz nielegalnej OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów; taką nazwę przyjęła od 1929 r. dowodzona przez płk. Konowalca dotychczasowa Ukraińska Organizacja Wojskowa, UOW).
Barbarzyństwa pacyfikacji, trwającej 10 tygodni, pogłębiły jeszcze bardziej przepaść między Polakami i Ukraińcami. Przyniosły też poważne szkody imieniu Polski za granicą, gdzie mimo wysiłków rządu, aby akcję tę utrzymać w tajemnicy, rychło o niej się dowiedziano.
Odbyte w takich okolicznościach 16 i 23 listopada 1930 r. osławione „wybory brzeskie” nie mogły oczywiście być odbiciem rzeczywistych nastrojów społeczeństwa. Ponadto nadużycia i oszustwa, popełnione w toku samych wyborów i obliczania głosów, były jeszcze większe niż w roku 1928. W wyborach wzięło udział 11 816 tys. wyborców, czyli niecałe 75% uprawnionych do głosowania (z czego około 4% głosów unieważnionych). BBWR uzyskał w wyborach sejmowych według oficjalnych danych 5 293 tys. głosów ważnych — 46, 8%, Stronnictwo Narodowe (endecja) — 12, 7%, Centrolew — 17, 7%, mniejszości narodowe — 14, 3%, komuniści — 2, 1%, chadecja — 3, 8% (reszta przypadła na listy drobniejsze). Rozdział mandatów przyniósł BBWR dalsze zyski. Miał on w sejmie 249 miejsc, tj. przeszło 55%. Była to już tym razem większość bezwzględna, ale nie wystarczająca jeszcze do przeprowadzenia uchwał wymagających większości kwalifikowanej, jak np. do uchwalenia nowej konstytucji, co obóz rządzący traktował jako jedno z najpilniejszych swych zadań.
Napięcia polityczne nie ominęły i województwa śląskiego, którego autonomiczny status stwarzał dodatkową płaszczyznę i sposobność do ostrych często starć i rozgrywek międzypartyjnych i personalnych. Nowy po przewrocie majowym wojewoda śląski, Michał Grażyński, dążył zdecydowanie do ograniczenia autonomii śląskiej, Wychodził z założenia, że utrudnia ona i opóźnia pełną integrację Górnego Śląska z Polską, a także ułatwia dywersyjne działania potężnej pod względem gospodarczym i organizacyjnym mniejszości niemieckiej, inspirowanej i dyrygowanej przez Volksbund. Grażyńskiemu chodziło nie tylko o ukrócenie opozycji niemieckiej, lecz także w nie mniejszej mierze o zdławienie antysanacyjnej opozycji polskiej, tym bardziej że jej niekwestionowanym przywódcą był jeden z najbardziej zdeklarowanych przeciwników piłsudczyzny, cieszący się ciągle wielkimi wpływami na Górnym Śląsku, Wojciech Korfanty. Rozbicie i skłócenie w obozie polskim podsycał i zręcznie wykorzystywał Volksbund. Dysponując wielkimi środkami materialnymi i poparciem niemieckiego przemysłu docierał swymi wpływami nieraz i do mniej uświadomionych warstw ludności polskiej. W rezultacie mniejszość niemiecka w województwie śląskim zręcznie dyskontowała skłócenie po stronie polskiej i stawała się w tych układach przysłowiowym tertius gaudens. Potwierdziły to wybory do Sejmu Śląskiego II kadencji (maj 1930), w których rozproszone partie i grupy polskie uzyskały wprawdzie łącznie wyraźną przewagę nad zblokowaną listą niemiecką (bez niemieckich socjalistów), mianowicie prawie 2/3 ogółu ważnych głosów, ale jednak lista ta zgromadziła ich więcej niż poszczególne listy polskie (30%). jednakże II kadencja Sejmu Śląskiego nie trwała długo. Już po kilku miesiącach został on rozwiązany i w końcu listopada 1930 r. odbyły się nowe wybory, których wynik odbiegał mocno od wyborów majowych. Tym razem blok niemiecki uzyskał 13, 4% głosów, natomiast Katolicki Blok Ludowy (Korfanty) — 37, 3%, Narodowo-Chrześcijańskie Zjednoczenie Pracy (Grażyński) podwoiło liczbę swych głosów w stosunku do wyborów majowych (17, 1% i 35, 7%), ale nadal musiało uznać przewagę wpływów opozycji.

Mechanizmy i cele dyktatury

Po wyborach Piłsudski oddał urząd premiera ponownie w ręce Walerego Sławka (grudzień 1930), a ten z kolei innemu pułkownikowi, Aleksandrowi Prystorowi (maj 1931). Piłsudski nadal pozostawał ministrem spraw wojskowych. Zmiany na stanowiskach ministrów nie miały na ogół istotniejszego znaczenia. Zespół ludzi, z których rekrutowały się kolejne ekipy rządzące, był wąski i oczywiście bez reszty posłuszny Marszałkowi. Sposób traktowania przez niego wyznaczonych przez siebie premierów, ministrów i innych współpracowników świadczył o całkowitej dowolności jego postępowania, nieliczeniu się z ich kwalifikacjami i zdaniem, którego zresztą bez wyraźnego rozkazu „Komendanta“ najczęściej w ogóle nie śmieli ujawniać. Narady Piłsudskiego ze swymi współpracownikami miały raczej charakter odpraw wojskowych niż konsultacji lub dyskusji w łonie odpowiedzialnego rządu. Wręcz groteskowa niekiedy służbistość ministrów i innych sanacyjnych dostojników państwa wobec Piłsudskiego, połączona z bezkrytycznym lękliwym dlań uwielbieniem, znalazła swe odbicie m. in. w głośnych Strzępach meldunków, będących wspomnieniami jednego z najbardziej oddanych Piłsudskiemu wielbicieli i ostatniego premiera międzywojennej Polski — gen. F. Sławoja Składkowskiego.
Wśród kolejnych zmian w ekipie rządowej na największą uwagę zasługiwało wprowadzenie do rządu (1931) jako ministra oświaty Janusza Jędrzejewicza, inicjatora reform w systemie szkolnictwa, a przede wszystkim Józefa Becka (1932) na stanowisko ministra spraw zagranicznych po Auguście Zaleskim. W maju 1933 r. upłynęła siedmioletnia kadencja prezydenta Ignacego Mościckiego. Przy demonstracyjnym bojkocie ze strony prawie całej opozycji Mościcki wybrany został przez Zgromadzenie Narodowe (połączone izby sejmu i senatu) ponownie prezydentem. Kolejna zmiana rządu polegała na przekazaniu teki premiera Januszowi Jędrzejewiczowi.
We wszystkich tych zmianach sejm praktycznie się nie liczył, spadając do roli elementu dekoracyjnego w systemie coraz bardziej reakcyjnym.
Widoczne to było nie tylko w treści uchwalonych przez nowy sejm aktów, ale i w narzuconych mu przez rząd metodach pracy ustawodawczej. W gruncie rzeczy uzurpował sobie ją sam rząd za pośrednictwem szerokich pełnomocnictw, przyznawanych przez sejm prezydentowi (który z kolei podpisywał, co mu rząd przedstawił). Sejm uchwalał z reguły ustawy w brzmieniu rządowym, nie wykazując sam — wbrew swym podstawowym prerogatywom i zadaniom — żadnej inicjatywy ustawodawczej. Sejm dopuszczał też często do tzw. luzów ustawodawczych, tzn. uchwalał ustawy o charakterze ramowym („blankietowe“), umożliwiając rządowi wypełnienie ich nawet w najistotniejszych punktach mniej lub więcej dowolną treścią poprzez rozporządzenia wykonawcze.
Z punktu widzenia treści ustawodawstwo sejmu, wyłonionego z wyborów brzeskich, szło — jak stwierdzał wybitny współczesny historyk, Adam Próchnik — w dwóch głównych kierunkach:
„1) ograniczenia swobód demokratycznych i wolności obywatelskich oraz utrwalenia metod panującego systemu rządzenia;
2) ograniczenia praw społecznych zdobytych przez warstwy pracujące w po przednich okresach“.
Charakterystycznymi przykładami pierwszej z tych grup były zwłaszcza ustawy o zgromadzeniach i zebraniach (1932), o stowarzyszeniach (1932), o samorządzie (1933), a także seria ustaw i rozporządzeń dotyczących szkolnictwa wszystkich szczebli. Tu należała też uchwała Rad y Ministrów z 1931 r. o postępowaniu przed sądami doraźnymi, które od tej chwili stały się zjawiskiem powszechnym, oraz nowy regulamin więzienny, radykalnie pogarszający status więźniów politycznych (1931).
Charakteryzując to ustawodawstwo, wspomniany już Próchnik stwierdzał, że tworzyło ono „konsekwentny system represyjny, mający na celu otoczenie społeczeństwa i poszczególnych jego grup atmosferą grożących kar lub prześladowań, skrępowanie uczuciem strachu i ograniczenie wolności życia politycznego i zbiorowego. Całemu społeczeństwu utrudniało organizowanie się, zrzeszanie w stowarzyszeniach, odbywanie zgromadzeń; grożono mu surowymi karami nowego kodeksu karnego i sądów doraźnych, przepisami regulaminu więziennego“.
Również ustawodawstwo społeczne podlegało dotkliwym dla robotników modyfikacjom i zmianom. Wymienić tu można m. in. nową ustawę o ubezpieczeniach, scalającą dotychczasowe różne przepisy w tej dziedzinie (tzw. ustawa scaleniowa z 1933 r.), ustawę o czasie pracy (1933), o urlopach (1933), nowelizację ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (1932) itp. Niektóre składniki tego nowego ustawodawstwa miały charakter pozytywny (np. ujednolicenie przepisów o ubezpieczeniu czy rozciągnięciu ubezpieczeń na nowe kategorie robotników, wprowadzenie ubezpieczenia emerytalnego dla części robotników), ale jednocześnie towarzyszyły im i najczęściej przeważały w nich postanowienia ograniczające i pogarszające dotychczasowe uprawnienia robotników. Tym też tłumaczy się, że nowe rozporządzenia i ustawy wywoływały opór, a nawet strajki protestacyjne robotników, jak w szczególności ustawa scaleniowa.

Drogi i bezdroża działań opozycji
antysanacyjnej

Przełom lat dwudziestych i trzydziestych ze wszystkimi wyżej scharakteryzowanymi zjawiskami stanowił ważny próg w ewolucji dyktatury sanacyjnej. Rozpoczynał się nowy etap jej polityki wewnętrznej (a nieco później i zagranicznej). Rządy sanacyjne obecnie już niemal jawnie porzucały pozory względnego liberalizmu i liczenia się z opinią publiczną, coraz częściej gwałciły swobody obywatelskie i zasady demokracji. Ciągnący się przez parę lat w kolejnych instancjach odwoławczych proces więźniów brzeskich, a następnie ich przymusowa emigracja za granicę nie pozwalały zapomnieć o nie dawnych wstrząsach związanych z aresztowaniami i wyborami „brzeskimi”, pacyfikacji w Małopolsce Wschodniej, zaostrzającej się cenzurze prasowej, nie mówiąc już o szybko pogarszającej się sytuacji gospodarczej, bezrobociu itp. Na tym tle narastały fermenty polityczne i społeczne, mnożyły się konflikty, które nie omijały również środowisk, dotąd niezaangażowanych bezpośrednio w walkę polityczną, a nawet kół, związanych z systemem pomajowym. Szczególnie silne protesty budziła sprawa brzeska i brutalne traktowanie więźniów brzeskich. Wprawdzie rząd czynił wiele, by informacje na ten temat nie przenikały do opinii publicznej, nie potrafił jednak przeszkodzić temu całkowicie. Jednym z pierwszych i mocno ważących głosów protestu w tej sprawie był list otwarty 45 profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego z grudnia 1930 r., a w ślad za tym również z innych wyższych uczelni. Gorące protesty ogłosili A. Strug i M. Dąbrowska, a także inni wybitni pisarze, jak T. Boy-Żeleński, A. Słonimski, J. Tuwim. Odmawiali współpracy z rządem lub wycofywali się z BBWR ludzie dotychczas go popierający, jak Z. Lechnicki, A. Krzyżanowski, W. Staniewicz, Z. Lubomirski. Należy dodać, że proces brzeski — najgłośniejszy z ówczesnych procesów politycznych — nie był bynajmniej jedyny. Ujawniały one nie tylko brutalne łamanie praworządności przez reżim sanacyjny, ale także rozmiary spustoszeń moralno-politycznych, będących wynikiem stosowania metod presji ekonomicznej, a niejednokrotnie i gwałtu.
Protesty przeciwko Brześciowi nie przybrały wprawdzie rozmiarów masowych, rozbrzmiewały głównie w kołach intelektualistów, działaczy politycznych, stały się jednak istotnym elementem ogólnej atmosfery politycznej w kraju, sprzyjającej w miarę pogłębiania się kryzysu gospodarczego także radykalizacji społecznej. Natomiast nie posunęła się naprzód konsolidacja opozycji antysanacyjnej w jej centrolewowej wersji. Zarysowały się nawet w niej nowe rozdźwięki, które w praktyce przekreślały tę niełatwo stworzoną koalicję. Ich przyczyny oraz źródła niepowodzeń Centrolewu charakteryzuje A. Czubiński, autor silnie udokumentowanej pracy na ten temat, w słowach następujących: „Walka Centrolewu przeciw faszyzacji kraju toczyła się w szczególnie trudnej i skomplikowanej sytuacji politycznej. Do 1929 r. rzeczywiste faszystowskie tendencje sanacji nie były jeszcze w pełni ujawnione. Masy łudziły się nadal nadzieją, że piłsudczycy dokonają uzdrowienia sytuacji w kraju i wyprowadzą Polskę z chaosu politycznego i zacofania gospodarczego. Wraz z pierwszymi przejawami kryzysu złudzenia poczęły przerastać w ponowne rozczarowanie, które pociągnęło za sobą daleko posunięte zobojętnienie społeczeństwa do polityki i życia publicznego w ogóle. Obojętność ta i bierność, typowa dla początkowego okresu kryzysu ekonomicznego, w poważnym stopniu wynikała również z obawy mas pracujących o utratę pracy. Niezależnie od tych obiektywnych trudności w samym Centrolewie istniało wiele sprzeczności, które uniemożliwiały mu konsekwentne prowadzenie walki z rządem. Sprzeczności występowały nie tylko pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami Centrolewu, ale również bezpośrednio w łonie pojedynczych partii politycznych, które składały się z bardzo różnorodnych elementów społecznych”.
Zjawiska te dawały o sobie znać już w okresie największej dynamiki działań Centrolewu, tj. w 1930 r. Nawet na jego lewym skrzydle lękano się przeniesienia walki z sanacją „na ulicę”; pokutowała – jak pisał w „Robotniku” czołowy publicysta PPS, J. M. Borski – legalistyczna teza, iż „brudną falę faszyzmu” można powstrzymać za pomocą kartki wyborczej, „potężnej broni do walki z systemem”. Ale zasada walki tylko na drodze parlamentarnej nie wystarczyła jako podstawa do zespolenia wszystkich stronnictw Centrolewu w akcji przedwyborczej 1930 r.: na wspólnej liście wyborczej tej koalicji zabrakło kandydatów Chrześcijańskiej Demokracji, która wystąpiła z własną, odrębną listą. Wkrótce po wyborach, w 1931 r., odeszła ze wspólnego frontu także Narodowa Partia Robotnicza.
Nie było jedności w sprawie stosunku do Centrolewu również w PPS. Po niepowodzeniach w listopadowych wyborach tym ostrzej krytykowano w łonie tej partii fetyszyzowanie kartki wyborczej w walce z sanacją, atakowano reformizm i ugodowość partii w stosunku do burżuazyjnych partnerów w Centrolewie. Liczne głosy w tym duchu zabrzmiały donośnie zwłaszcza w trakcie dyskusji przed XXII Zjazdem PPS (maj 1931) i na samym Zjeździe. Wielu mówców z lewego skrzydła partii, a nawet jej centrum, wręcz kwestionowało samą koncepcję Centrolewu. W sposób mniej lub więcej jednoznaczny wskazywali oni na konieczność zastosowania rewolucyjnych metod w walce o socjalizm, stworzenia rządu robotniczo-włościańskiego, przyjęcie hasła dyktatury proletariatu itp. Czołowym rzecznikiem grupy lewicowej w PPS („komunizującej” — jak to określał komunikat informacyjny Komisariatu Rządu na m. st. Warszawę) był B. Drobner z Krakowa, mający za sobą poparcie ok. 1/4 delegatów. Dodajmy, że niedługo po Zjeździe na podobne pozycje przeszli m. in. S. Dubois i N. Barlicki, cieszący się w partii dużym autorytetem politycznym i należący do pierwszego garnituru jej działaczy.
Ważne i głęboko sięgające przemiany ideologiczne, organizacyjne i kadrowe zarysowały się po Brześciu w ruchu ludowym, reprezentowanym w Centrolewie przez trzy największe stronnictwa ludowe: PSL „Piast”, PSL „Wyzwolenie” i Stronnictwo Chłopskie. W rozwoju ruchu ludowego był to okres bardzo trudny zarówno z przyczyn wewnętrznych, jak i zewnętrznych. I tak ciągle dawały mu się we znaki dzielące go ostre antagonizmy polityczne i personalne nie tylko międzypartyjne, lecz niejednokrotnie również w łonie każdej z wymienionych partii z osobna. W masach chłopskich sprawy te nie znajdowały co prawda szerszego echa, ale — zdaniem wielu historyków — świadczyło to o pewnym zobojętnieniu wsi i spadku jej aktywności politycznej. Nie bez wpływu na to pozostawały szykany i naciski administracyjne na działaczy ludowych, a także pierwsze objawy kryzysu gospodarczego obejmującego wieś. Po wyjeździe Witosa (oraz Kiernika) na emigrację pozostali w kraju przywódcy ludowi nie dorównywali mu autorytetem politycznym, a niejednokrotnie oddziaływała na nich atmosfera zastraszenia bezwzględnością represji reżimu sanacyjnego. Stopniowo wykruszała się dawna kadra działaczy ludowych, w ich miejsce wchodzili młodzi, na ogół bardziej zdecydowani i radykalni, ale nie posiadający jeszcze niezbędnego autorytetu, by przezwyciężyć trudności towarzyszące zazwyczaj „zmianie warty” pokoleń. Kuźnią tej nowej kadry stał się Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici” (1928) oraz wychodzący pod tą samą nazwą organ prasowy Związku — „Wici”. Tendencje radykalizujące ujawniały się w nim coraz wyraźniej, zwłaszcza od roku 1931.

Zjednoczenie stronnictw ludowych

Scharakteryzowane wyżej trudności, a przede wszystkim dotkliwa klęska w wyborach 1930 r., które przyniosły trzem partiom chłopskim z Centrolewu zaledwie 11% mandatów w sejmie (przypomnijmy: w wyborach 1928 r. blisko 20%, a pod koniec kadencji poprzedniego sejmu nawet 25%), unaoczniły kierownictwom tych partii, iż dalszy marsz w rozsypce grozi zepchnięciem na margines życia politycznego kraju. Uświadomili to sobie nawet przeciwnicy zjednoczenia ruchu ludowego, jak np. prezes Parlamentarnego Klubu Posłów i Senatorów Chłopskich, Michał Róg z „Wyzwolenia”, który — jak informował raport Komisariatu Rządu na m. st. Warszawę — „do ostatniej chwili negował myśl zblokowania trzech stronnictw chłopskich, [ale] dziś wyraża się, że dla rozwoju ruchu nie ma innego wyjścia niż unifikacja”. Należy dodać, że idea zjednoczenia ruchu ludowego cieszyła się w masach członkowskich poszczególnych stronnictw wielką popularnością i niełatwo było publicznie jej się przeciwstawiać.
Kongres zjednoczeniowy trzech stronnictw ludowych odbył się 15 marca 1931 r. w Warszawie. Uchwalił on m. in. nazwę nowego stronnictwa — Stronnictwo Ludowe, jego program oraz dokonał wyboru władz. Program skupiał główną uwagę na sprawach politycznych, najbardziej wówczas palących. Przeciwstawiał się zdecydowanie metodom gwałtu i dyktatury oraz równie zdecydowanie opowiadał się za utrzymaniem systemu demokratyczno-parlamentarnego; nie wykluczał jednak zmian w konstytucji marcowej, zmierzających do wzmocnienia pozycji władzy wykonawczej. Sprawy społeczno-gospodarcze zajmowały w programie znacznie mniej miejsca i raczej nie odbiegały od wcześniejszych ujęć tych zagadnień w ruchu ludowym. Dotyczyło to m. in. kapitalnej dlań sprawy reformy rolnej (potrzeba jej przyśpieszenia, upełnorolnienie gospodarstw karłowatych, upaństwowienie „większych obszarów leśnych” itp.). Nadal uznawano zasadę własności prywatnej jako jedną z koniecznych podstaw ustroju społecznego i gospodarczego państwa. Pod wpływem lewego skrzydła jednoczącego się ruchu ludowego zasada ta uległa wszakże w porównaniu z ostatnim programem PSL „Piast” z 1926 r. — znamiennej modyfikacji, mianowicie przez dodanie postulatu „bezzwłocznego objęcia na ten cel [tj. reformy rolnej — H. Z.] przez państwo wszystkich latyfundiów, a to nawet bezpłatnie, jeżeli interes państwa wymagać tego będzie”.
Przyjęcie przez kongres zjednoczeniowy wspólnego programu nie oznaczało jednak, że dzido zjednoczenia jest ukończone i nic mu już nie zagraża. Rozdźwięki i rozbieżności w tej kwestii występowały przed kongresem i nie zanikły także po jego zamknięciu. Duże opory wobec współpracy w zjednoczonym stronnictwie z nazbyt radykalną orientacją przedstawicieli b. „Wyzwolenia” i Stronnictwa Chłopskiego okazywała zwłaszcza grupa działaczy „piastowskich” z Wielkopolski i Pomorza. Tę niechęć odwzajemniali im z kolei atakowani przez nich „radykałowie”. Nastroje wzajemnej nieufności i podejrzliwości uzewnętrzniły się w statutowej strukturze władz nowo powstałego stronnictwa. Baczono pilnie, by jego trzy kierownicze instancje: Kongres, Rada Naczelna i Naczelny Komiret Wykonawczy, były sprawiedliwie obsadzone przez działaczy trzech jednoczących się stronnictw, niejako wzajemnie się kontrolujących (ironicznie zwano to systemem trójpolówki]. Powołano do życia nowy centralny organ prasowy stronnictwa „Zielony Sztandar”, ale żadne z trzech stronnictw nie zrezygnowało z wydawania dotychczasowych własnych organów prasowych, co odbiło się ujemnie na nowym piśmie, zwłaszcza pod względem finansowym.
Mimo wszystko kongres zjednoczeniowy był dużym i ważnym krokiem naprzód na drodze umocnienia i samookreślenia się ruchu ludowego w Polsce. Z uwagi na rolę mas chłopskich w życiu politycznym kraju miało to istotne znaczenie nie tylko dla bezpośrednio zainteresowanych partii politycznych, ale otwierało też nowy rozdział w życiu politycznym całego narodu. Rozdział tym donioślejszy, że — jak na to wskazywał w pewnej mierze już sam przebieg kongresu i jego uchwały — zrodzona na nim nowa siła polityczna zmierzała w lewo i w ten sposób rozszerzała demokratyczny front walki z sanacyjną dyktaturą.

Potwierdzała to m. in. ewolucja ideowo-polityczna Wincentego Witosa, wybranego na kongresie zjednoczeniowym prezesem — Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego. Znamienne pod tym względem przyczynki stanowiły jego wywiady dla krakowskiego „Naprzodu” z 1932 r. Zwracał uwagę już sam fakt zamieszczenia ich na łamach organu PPS, przede wszystkim jednak uderzała treść poglądów przywódcy ruchu ludowego. Nadal zdecydowanie przeciwstawiając się rządom sanacyjnym, Witos wypowiadał się we wspomnianych wywiadach także w sprawach społecznych — i to w sposób, który współcześni odbierali niekiedy jako „sensacyjny”. Między innymi w wywiadzie grudniowym dla „Naprzodu” przyznawał, że „kapitalizm przeżył się i skończył”, domagał się parcelacji folwarków obszarniczych bez odszkodowania, opowiadał się za kontynuowaniem walki z istniejącym systemem „w ścisłej łączności z całą lewicą demokratyczną”. Przyszłość miała okazać, że ta zaskakujące dla wielu poglądy Witosa nie miały charakteru koniunkturalnego wybiegu, podyktowanego nastrojami wsi (przybierającymi wówczas — o czym niżej — postać strajków chłopskich), ale ewolucji głębszej, z biegiem czasu utrwalającej się.
Na rewolucyjnym skrzydle ruchu
ludowego

Rozwiązanie w 1927 r. Niezależnej Partii Chłopskiej nie położyło kresu działalności rewolucyjnej wśród chłopów. Dużą rolę pod tym względem odgrywała inspiracja komunistów, szczególnie owocna wśród biedoty wiejskiej. Ku hasłom rewolucyjnych przeobrażeń na wsi skłaniali się niektórzy chłopscy działacze samorządowi, spółdzielczy, a także działacze regionalni z PSL „Wyzwolenie” czy zwłaszcza Stronnictwa Chłopskiego. Należał do nich m. in. sekretarz Zarządu Wojewódzkiego Stronnictwa Chłopskiego w Lublinie, Stanisław Wójtowicz, organizator i prezes powstałej z jego inicjatywy spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Wykluczony ze stronnictwa za działalność noszącą „znamiona akcji komunistycznej”, spowodował on rozłam w lubelskiej organizacji Stronnictwa Chłopskiego i w porozumieniu z działaczami b. NPCh, KPP i innymi radykałami chłopskimi stworzył w 1928 r. nową partię chłopską pod nazwą Zjednoczenie Lewicy Chłopskiej Samopomoc, której organem prasowym stał się tygodnik „Samopomoc Chłopska”. Akces do nowej partii zgłosiły także mniejsze lub większe grupy radykalnych członków Stronnictwa Chłopskiego z innych województw, głównie kieleckiego i warszawskiego. W lipcu 1928 r. odbył się pierwszy zjazd ZLCh Samopomoc, który uchwalił program i statut nowej partii chłopskiej oraz wybrał jej Zarząd Główny, w którym znaleźli się m. in. S. Wójtowicz, A. Bomba, Z. Szymański, J. Jamróz, S. Ziaja. Prawie połowę składu Zarządu Głównego stanowili członkowie KPP.
Uchwalony na lipcowym zjeździe program nie odbiegał wiele od programu NPCh i w swych zasadniczych tezach i postulatach odpowiadał stanowisku KPP. Zapowiadał walkę o utworzenie rządu robotniczo-chłopskiego, wywłaszczenie wielkiej własności bez odszkodowania i przekazanie jej chłopom (a fabryk robotnikom), rozdział Kościoła od państwa, bezpłatne i świeckie szkolnictwo, likwidację ucisku narodowego i zapewnienie mniejszościom prawa samostanowienia aż do oderwania, zbliżenie i pokojowe stosunki ze Związkiem Radzieckim. Ale obok tych i podobnych haseł, zmierzających do zmiany podstaw ustrojowych Polski na rzecz ustroju socjalistycznego, program i działalność polityczna ZLCh Samopomoc były obciążone także elementami sekciarstwa i dogmatyzmu, poważnie utrudniającymi jej pociągnięcie za sobą szerszych mas chłopskich, a wręcz uniemożliwiającymi współdziałanie z antysanacyjnymi, demokratycznymi, ale niekomunistycznymi siłami politycznymi, przede wszystkim z partiami ludowymi. Było to zjawisko tym bardziej szkodliwe, że już wkrótce miały się one zespolić we wspólnym antysanacyjnym froncie Centrolewu. W ślad za KPP ZLCh Samopomoc hołdowało tezie, że partie te mają charakter „ludowo-faszystowski”, „agenturalny” itd. i nawet po Brześciu i „wyborach brzeskich” nie dokonało istotnej rewizji swego stanowiska. Zresztą i tę partię spotkał wkrótce los jej poprzedniczki, NPCh: już w maju 193 I r. została zdelegalizowana przez władze i rozwiązana.

Trudne lata w KPP

Pierwsze lata po przewrocie majowym stanowiły w dziejach KPP okres poważnych osiągnięć politycznych, ale zarazem pogarszania się i tak już niezwykle ciężkich warunków jej działalności. Partia, która jako pierwsza dostrzegła rzeczywisty, reakcyjny charakter przewrotu majowego, nie ustawała w wysiłkach zmierzających do ukazania społeczeństwu groźby faszyzmu zawisłej nad Polską po maju 1926 r. Żadna inna siła polityczna w kraju nie przeciwstawiała się tej groźbie w sposób równie zdecydowany i konsekwentny, żadna też nie podlegała równie brutalnym i konsekwentnym prześladowaniom ze strony dyktatury sanacyjnej.
Mimo to bilans polityczny działalności KPP w pierwszych latach rządów pomajowych zamykał się niewątpliwie saldem dodatnim i należał do stosunkowo najpomyślniejszych w całokształcie działalności partii w dwudziestoleciu jej istnienia i walki. W omawianym okresie potrafiła ona rozszerzyć front swego oddziaływania na wieś, czego wyrazem było powstanie i poczynania najpierw NPCh, a potem ZLCh Samopomoc. Nadal wielkie wpływy posiadali komuniści w ruchu politycznym mniejszości narodowych białoruskiej i ukraińskiej, przede wszystkim w „Hromadzie” i Sel-Robie; także po delegalizacji „Hromady” w marcu 1927 r. wpływy te nie ustały, m. in. poprzez bliskie współdziałania z białoruskim klubem poselskim „Zmahannie”, bynajmniej nie ograniczającym swej działalności (1928-1930) tylko do terenu sejmu. Nowego sojusznika w swej walce znalazła KPP w powstałej w 1926 r. (w wyniku rozłamu w PPS) PPS-Lewicy. Przeciwstawiając się reformistycznej linii kierownictwa swej partii, lewicowi rozłamowcy przyjęli program bardzo zbliżony do rewolucyjnego programu komunistów, pozyskując dlań znaczne odłamy robotników, zwłaszcza w Krakowie, Trzebini, Chrzanowie i niektórych innych miastach Małopolski. Niemałe wpływy miała też PPS-Lewica w niektórych związkach zawodowych.
Jak już wspomniano, dużym sukcesem komunistów zakończyły się wybory samorządowe (maj 1927) w Warszawie i Łodzi, gdzie na listy komunistyczne (mimo ich bezprawnego unieważnienia przez władze sanacyjne) padło 19 i 23% głosów. Analogiczną tendencję wykazały wybory sejmowe 1928 r., w których — przypomnijmy — komuniści uzyskali blisko 2, 5% ważnych głosów w porównaniu z 1, 5% w 1922 r. (wzrost w liczbach bezwzględnych przeszło dwukrotny: 132 do 278 tys.) i odpowiednio 7 mandatów wobec 2 w1922 r. Należy jednak do tego doliczyć ok. 350 tys. głosów oddanych na listy ugrupowań tzw. komunizujących (oraz blisko 300 tys. głosów unieważnionych), które w sumie zwiększyły liczbę posłów rewolucyjnych w sejmie do co najmniej 19 mandatów (m. in. A. Warski, J. Sochacki, H. Bitner).
Na bilans polityczny KPP w tym okresie składały się jednak nie tylko i nie tyle walki wyborcze i parlamentarne, ile przede wszystkim działalność propagandowa i organizatorska bezpośrednio w środowiskach robotniczych, na wsi i wśród mniejszości narodowych. Szczególnie dużą wagę przywiązywali komuniści do organizowania bezrobotnych (m. in. poprzez tworzenie Komitetów Bezrobotnych) oraz ruchu strajkowego, czego wyrazem była m. in. ich rola w największym w 1928 r. strajku, mianowicie w strajku włókniarzy łódzkich w październiku tego roku (szerzej o ruchu strajkowym — patrz niżej).
Te i inne przejawy aktywności KPP zasługują na tym silniejsze podkreślenie, iż w gruncie rzeczy była to partia o charakterze kadrowym, stosunkowo nieliczna i na domiar bez przerwy dziesiątkowana aresztowaniami. Według (niepełnych) danych wewnątrzpartyjnych KPP liczyła w latach 1928 i 1929 ok. 3, 5 tys., a łącznie z KPZU i KPZB około 6 tys. członków. Pod kierownictwem partii działał także powstały w 1922 r. Z wiązek Młodzieży Komunistycznej w Polsce (od 1930 r. — Komunistyczny Związek Młodzieży Polski, KZMP), który w tymże czasie zrzeszał w swych szeregach ok. 5 tys. członków. Dodajmy, że powyihe dane na temat liczebności KPP w r. 1929 bliskie są odpowiednim informacjom ze źródeł policyjnych (341 5 członków KPP). Do liczb tych należy jednak dodać komunistów nie zawsze uwzględnianych w przytoczonych statystykach, mianowicie tych, którzy stale w wielkiej liczbie zaludniali sanacyjne więzienia. Dają o tym pojęcie badania na ten temat dla lat nieco późniejszych, przeprowadzone przez H. Malinowskiego i L. Kieszczyńskiego. Stwierdzili oni, że pod zarzutem działalności komunistycznej aresztowano w 1930 r. 3775 osób, 1931 — 5307, a w 1932 r. — 6982. Jest to tylko jedna z wielu ilustracji warunków, w· jakich walczyli o sprawę robotniczą polscy komuniści. Nie byłby to obraz pełnv, gdyby pominąć w nim całokształt atmosfery moralno-politycznej wokół nich roztaczanej („zdrajcy narodu”, „agenci Moskwy”, „żydokomuna” itp.), nieustanne represje polityczne i administracyjne, nie zawsze nawet wynikające z nielegalności KPP (unieważnianie list wyborczych, odbieranie immunitetu poselskiego posłom rewolucyjnym i wydawanie ich sądom, rozpędzanie nawet zalegalizowanych zebrań i wieców), systematyczne szykany komunistów w sprawach bytowych (pierwsi na listach do redukcji i bezrobocia, odsunięci od stanowisk urzędniczych w administracji) itd.
W tych warunkach wybór komunistycznej, rewolucyjnej drogi walki o nową Polskę wymagał nie tylko olbrzymiej odwagi i samozaparcia, lecz również przyjęcia przez partię i jej członków zasad żelaznej dyscypliny organizacyjnej, a także politycznej i ideologicznej. Nie mogła ona jednak oczywiście — jeśli miała być owocna i skuteczna — opierać się na bezkrytycznej, ślepej wierze w nieomylność tez głoszonych na zasadzie monopolu przez jednostki, grupy działaczy czy wręcz frakcje partyjne. Musiała mieć za podstawę głębokie i możliwie powszechne przekonanie członków partii w słuszność obranej linii partyjnej jako wyniku zasadniczej i możliwie wszechstronnej konfrontacji poglądów. Nie była to sprawa łatwa, choćby ze względu na konspiracyjne warunki działania partii oraz wspomniane już szykany i prześladowania. Niezależnie od tego istotne znaczenie miało, iż podobnie jak inne partie komunistyczne także KPP stanowiła „sekcję” Międzynarodówki Komunistycznej. Oznaczało to, że i KPP musiała liczyć się ze strategicznymi i taktycznymi zaleceniami, a nawet poleceniami MK, dyktowanymi z kolei wymogami międzynarodowej strategii i taktyki ruchu komunistycznego, a w szczególności sytuacji w najważniejszej jego „sekcji” — Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) (WKPb). Nie zawsze zalecenia te w dostatecznej mierze brały pod uwagę specyficzne właściwości i warunki rozwoju ruchu komunistycznego w poszczególnych krajach, a i metody kierowania międzynarodowym ruchem komunistycznym przez Komitet Wykonawczy MK nie zawsze odpowiadały zasadom demokracji wewnątrz — i międzypartyjnej.
Tymczasem nowe warunki i stosunki w Polsce po przewrocie majowym domagały się w widu dziedzinach nowych przemyśleń teoretycznych jako niezbędnej przesłanki do ustalenia nowej strategii i taktyki walki, i nowych zadań, jakie stanęły przed partią. Tak więc obok wspomnianych wyżej obiektywnych, niejako zewnętrznych okoliczności, ograniczających możliwości owej konfrontacji poglądów w jej łonie, występowały także nie mniej poważne komplikacje subiektywne, wynikające ze sporów i rozbieżności wewnętrznych w kierownictwie partii, niejednokrotnie wokół spraw prawdziwie węzłowych, jak charakteru samego przewrotu majowego, teorii dwóch etapów rewolucji, roli drobnomieszczaństwa jako samodzielnej siły politycznej, stosunku do nierewolucyjnych partii demokratycznych w związku z powstaniem i działalnością Centrolewu i innych podobnych zagadnień.

42. Prezydium V Zjazdu KPP

Niektóre z nich były przedmiotem kontrowersji jeszcze przed przewrotem majowym, a po przewrocie pomnożyły się i zaogniły, znajdując swój wyraz w nie mal jawnym już konflikcie między tzw. większością i mniejszością w kierownictwie partii (por. wyżej, s. 185). Podejmowane przez Komitet Wykonawczy MK próby rozsądzenia czy przynajmniej załagodzenia tych konfliktów nie dawały trwałych rezultatów, same zresztą nie były wolne od ocen mylnych i dogmatycznych, często w sposób arbitralny formułowanych. Tylko krótkotrwałym kompromisem między „większością” a „mniejszością” zakończył się IV Zjazd KPP (1927), który na stanowiska kierownicze w partii powołał mniej więcej po równi przedstawicieli „większości” i „mniejszości”. Jednakże nie położyło to kresu walkom. frakcyjnym, wprost przeciwnie, przybierały one coraz bardziej na ostrości. Już wkrótce, na VI Plenum KC KPP (1929), zdecydowaną przewagę uzyskali przedstawiciele „mniejszości”. Utrwalił ją i umocnił V Zjazd KPP (1930), który jako sekretarza generalnego partii wybrał J. Leszczyńskiego-Leńskiego (z „mniejszości”), odsuwając równocześnie od wszelkich funkcji kierowniczych w partii głównych współtwórców orientacji II Zjazdu (1923) A. Warskiego, M. Koszutską (Kostrzewę), H. Waleckiego, A. Danieluka-Stefańskiego i innych (z „większości”).

43. Julian Leszczyński-Leński

Działo się to w okresie, gdy w postaci Centrolewu rodził się i rozwijał pierwszy na taką skalę, niewątpliwie autentyczny front opozycji antysanacyjnej. Wprawdzie nadal przesycały ją silne tendencje antykomunistyczne, ale Julian równocześnie, jak o tym już była mowa, dokonywał się w niej proces radykalizacji społeczno-politycznej, niewątpliwie sprzyjający politycznemu „otwarciu na lewo” i w konsekwencji wytworzeniu szerokiego frontu antyfaszystowskiego. Opanowane przez „mniejszość” i ciągle rozdzierane walkami frakcyjnymi kierownictwo KPP nie doceniło tej szansy. Wskazując na wspomniane tendencje antykomunistyczne w PPS i partiach ludowych, odżegnywało się ono od współdziałania z Centrolewem, co więcej, przypisywało mu intencje dywersyjne w ruchu antyfaszystowskim, oskarżało PPS o faktyczne wspomaganie sanacyjnych dążeń do faszyzacji życia politycznego (teoria „socjalfaszyzmu”). Podobnie odnoszono się do ruchu ludowego (teoria „ludofaszyzmu”). Nawet aresztowania brzeskie nie wniosły do tej orientacji istotnych zmian. Nadal obowiązywał w KPP pogląd, że walka Centrolewu z sanacją to „kłótnia w rodzinie”, tak samo komentowała Brześć komunistyczna „Prawda” w artykule pt. O obitych lokajach polskiego faszyzmu.
Obok teorii na temat „socjalfaszyzmu” niemałą przeszkodę na drodze do jakiegoś, choćby częściowego porozumienia się z nierewolucyjnymi partiami demokratycznymi, a także uzyskania szerszego rezonansu dla haseł komunistycznych w opinii publicznej stawały nieprzezwyciężone jeszcze (w dużej mierze na skutek załamania się linii II Zjazdu) błędne poglądy i tezy KPP w sprawach narodowych, granic państwa itp. W szczególności niektóre oderwane od rzeczywistości, nacechowane sekciarstwem enuncjacje władz i prasy KPP na temat możliwości zastosowania hasła samostanowienia na Pomorzu i Górnym Śląsku i przeprowadzenia w tym celu plebiscytów co do przynależności państwowej tych obszarów przynosiły partii poważne szkody polityczne.
Trudności wewnętrzne i zewnętrzne, jakie w tych latach musiała pokonać KPP, nie zdołały podważyć fundamentu jej jedności, wspierającej się na wspólnym dążeniu wszystkich komunistów do zwycięstwa rewolucji w Polsce i na wierności zasadom internacjonalizmu proletariackiego. Nawet konflikt między „większością” a „mniejszością” nie zachwiał tymi właśnie podstawami ich ideologii i politycznego myślenia, choć — niewątpliwie — w pewnej mierze paraliżował dynamikę i skuteczność ich poczynań. W Historii polskiego ruchu robotniczego 1864-1964 znajdujemy następującą charakterystykę tego etapu działalności KPP, pióra jednego z czołowych znawców tych zagadnień, J. Kowalskiego: „Działacze obu grup stali na gruncie podstawowych zasad ruchu komunistycznego, tj. na gruncie rewolucyjnej walki o dyktaturę proletariatu, o socjalizm, zdecydowanej walki z reakcją i faszyzmem, na gruncie solidarności z międzynarodowym ruchem komunistycznym i Związkiem Radzieckim. Jednakże istniały między nimi poważne różnice poglądów na szereg istotnych zagadnień życia społecznego i politycznego kraju po przewrocie majowym [...]. Podczas gdy działacze »większości«, którzy w swoim czasie stworzyli płodną koncepcję rewolucji polskiej, zawartą w uchwałach II Zjazdu KPRP, w większym stopniu uwzględniali realne czynniki rzeczywistości polskiej w ich konkretnym, złożonym splocie, działacze »mniejszości« przejawiali raczej tendencje do upraszczania szeregu skomplikowanych zjawisk społecznych i naginanie rzeczywistości do swych rewolucyjnych dążeń i pragnień. Zarazem w toku tej dyskusji obie strony wykazały skłonność do przejaskrawiania dzielących je rozbieżności, do przypisywania różnicom taktycznym charakteru zasadniczego, co prowadziło do ciągłego zaostrzania polemiki. Względy frakcyjne, wzajemna nieufność, przerastająca nieraz w animozje osobiste, częstokroć pozbawiały dyskusję rzeczowego charakteru, utrudniały wszechstronne wyjaśnienie zagadnień i wyciągnięcie słusznych wniosków. Toteż mimo pewnych początkowych osiągnięć dyskusji — niemal czteroletnia walka frakcyjna (1926-1929), w toku której »mniejszość«, a w ślad za nią »większość« zarzucały sobie wzajemnie wyłącznie błędy prawicowe, przeważnie przejaskrawione lub wręcz urojone, odbiła się ujemnie zarówno na linii politycznej KPP, prowadząc do wzmożenia w niej tendencji sekciarskich, jak też promieniowaniu partii na zewnątrz, a w konsekwencji i na jej stanie organizacyjnym”.

Nowa fala i nowy charakter ruchów
strajkowych w mieście i na wsi

Zaostrzenie się sytuacji wewnętrznej w kraju w roku 1930 miało głównie charakter polityczny i zaznaczyło się przede wszystkim w sejmie, stosunkach międzypartyjnych, w działaniach ludzi i sił bezpośrednio i czynnie zaangażowanych w życie polityczne państwa. Nawet bardzo jaskrawe przejawy tego kryzysu politycznego, jak aresztowania i wybory brzeskie, nie wywołały, jak o tym już była mowa, szerszego poruszenia w masach. W latach 1929 i 1930 położenie gospodarcze kraju było jeszcze ciągle stosunkowo dobre, pod względem społecznym panował względny spokój. Wprawdzie zaznaczał się już niepokojący wzrost bezrobocia (por. tab. 10), ale daleko mu jeszcze było do tragicznego po ziomu lat trzydziestych. Liczba strajków i strajkujących robotników była w 1930 r. najmniejsza w całym międzywojennym dwudziestoleciu (por. tab. 7).
Nie znikły jednak bynajmniej podstawowe źródła fermentów społeczno-politycznych od zarania niepodległości wywierających przemożny wpływ na całokształt stosunków gospodarczych i społeczno-politycznych w Polsce. Nie ulegały istotnym zmianom antagonistyczne stosunki między pracą a kapitałem, powolne postępy reformy rolnej (por. tab. 4) w żadnej mierze nie rozwiązywały nabrzmiałych problemów agrarnych i głodu ziemi na wsi, nadal też nie ustawał ucisk mniejszości narodowych. W sumie więc podstawy względnego spokoju społeczno-politycznego z końca lat dwudziestych były nader kruche i mało odporne na jakiekolwiek poważniejsze wstrząsy. Wielki kryzys w pierwszej połowie lat trzydziestych ujawnił w całej rozciągłości, że potrzebna jest pilnie nie tylko naprawa stosunków politycznych, lecz także i przede wszystkim naprawa stosunków społeczno-gospodarczych.

44. Strajk okupacyjny w kopalni "Pokój" (1933)

Unaoczniały to różne wskaźniki, wśród nich szczególnie widoczne i charakterystyczne, jak wspomniany już szybki w tym okresie wzrost bezrobocia oraz rozwój ruchu strajkowego. Liczba strajkujących w Polsce robotników w 1932 r. przekraczała liczbę strajkujących we Francji, Niemczech i nawet w Stanach Zjednoczonych. Również w 1933 r. ruch strajkowy w Polsce należał do najsilniejszych w świecie.
Wzrost ruchu strajkowego, widoczny po spokojnym stosunkowo roku 1930, tłumaczył się przede wszystkim obniżkami płac, wprowadzanymi przez właścicieli przedsiębiorstw w 1932 r. W tymże roku wybuchły m. in. strajki górników Zagłębia Dąbrowskiego i Krakowskiego, włókniarzy w Łodzi, transportowców w Gdyni, tramwajarzy w Warszawie (1931). Motorem tych strajków byli często komuniści, z których inicjatywy organizowano tzw. komitety akcji. Przeważnie jednak nie przynosiły one w 1932 r. zwycięstwa robotnikom z uwagi na ogólne kryzysowe położenie przemysłu i wynikające stąd tendencje do ograniczania produkcji. Zdarzało się dość często, że strajki proklamowano zbyt pochopnie, bez należytego rozeznania w sytuacji i przygotowania.
Ruch strajkowy w latach kryzysu nie tylko wzrastał liczbowo, ale stopniowo zmieniał się także jakościowo, przybierając nowe formy i postacie. Niejednokrotnie dochodziło do krwawych starć z policją, w których padali zabici i ranni. Coraz częściej robotnicy uciekali się do strajków okupacyjnych („strajków polskich“, gdyż właśnie w Polsce ta forma strajku, paraliżująca zakład pracy, pojawiła się stosunkowo wcześnie i występowała szczególnie często), a na wet strajków „czarnych”, czyli głodowych i okupacyjnych jednocześnie. Strajki tego rodzaju miały z reguły dramatyczny przebieg i wywoływały w społeczeństwie silne poruszenie. Pierwszym i jednym z najgłośniejszych strajków tego typu był strajk okupacyjny w hucie szkła „Hortensja” w Piotrkowie w lutym 1932 r. W marcu 1933 r. wybuchły strajki „czarne” w kopalniach „Mortimer” i „Klimontów” w Zagłębiu Dąbrowskim, gdzie robotnicy przeciwstawiali się w ten sposób zamiarom zatopienia szybów jako nierentownych. Miarą rosnącej zaciętości walki strajkowej w owych latach była również ich długotrwałość; ciągnęły się one niekiedy kilka tygodni, a nawet miesięcy (np. strajk włókniarzy białostockich w 1932 r.). Do najpotężniejszych akcji strajkowych doszło jeszcze w marcu 1933 r., mianowicie w postaci strajku górników trzech zagłębi (Krakowskiego, Dąbrowskiego, i Górnośląskiego), który objął ok. 90 tys. robotników, oraz strajku włókniarzy łódzkich, który objąwszy ok. 100 tys. robotników i robotnic przybrał rozmiary strajku powszechnego. Wybitną rolę w tym strajku (jak zresztą w większości innych) odegrali komuniści oraz pozostająca pod ich wpływami tzw. Lewica Związkowa, a także Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej (KZMP). Istotną rolę w całokształcie tej walki odegrali również bezrobotni. Domagając się pracy i chleba, urządzali oni masowo wiece, pochody i inne manifestacje, które szczególnie często prowadziły do starć z policją i kończyły się krwawymi ofiarami.

45. Kobiety w oczekiwaniu na górników strajkujących w kopalni "Klimontów" (1933)

Niezwykle silnie rozwijały się w latach 1932 i 193 3 walki chłopskie. Polegały one najczęściej na strajkach-bojkotach, gdy chłopi, nieraz z całego powiatu, nie przywozili żywności na targi i jarmarki, protestując w ten sposób przeciwko nadmiernym opłatom rogatkowym i targowym. Niejednokrotnie do walk z policją dochodziło przy okazji świąt ludowych czy innych manifestacji politycznych. Pierwsze tego rodzaju strajki-bojkoty odbyły się w lutym 1932 r. w pow. Limanowa. Krwawo skończyły się zajścia w Łapanowie, pow. Bochnia (czerwiec 1932) gdzie padło 4 zabitych, i w Jadowie, pow. Radzymin (lipiec 1932). Blisko 20 wsi i kilkanaście tysięcy chłopów wzięło udział w starciach z policją i wojskiem w powiecie leskim, gdzie zginęło kilkudziesięciu chłopów, a paruset odniosło rany (czerwiec-lipiec 1932).
Jeszcze większe rozmiary przybrały walki w czerwcu 1933 r., przypominające w niektórych swych przejawach ruch powstańczy. Bezpośrednim ich powodem były najczęściej egzekucje podatkowe, przeprowadzane z całą bezwzględnością po wsiach przez komorników sądowych. Walki te rozwinęły się w powiatach rzeszowskim, przeworskim, łańcuckim, a zwłaszcza ropczyckim. Na wieść o krwawych zamieszkach w Kozodrży (pow. Ropczyce) ruszyli z pomocą masowo chłopi ze wsi i powiatów sąsiadujących. Rozgorzały dalsze walki, szczególnie gwałtowne i krwawe we wsiach Nockowa, Grodzisk Dolny, Wólka Pod Lasem.
Nie było spokoju również na kresach wschodnich. I tam rozwijały się walki chłopskie, a niezależnie od tego ukraińscy nacjonaliści organizowali zamachy i napady na polskich urzędników, działaczy politycznych i urzędy państwowe. Stosowano terror pod hasłem „Lachy za San”. Jego ofiarą padł m. in. w 1931 r. wybitny działacz piłsudczykowski Tadeusz Hoł6wko. Szerokim echem odbił się w kraju zamach. ukraiński na pocztę w Gródku Jagiellońskim (1932). Sprawcy tego zamachu zostali schwytani i straceni. Zamachy różnego rodzaju zdarzały się w latach późniejszych, a wśród nich najgłośniejszy ze wszystkich udany zamach na ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, dokonany w samej stolicy państwa. Całokształt tej kampanii nienawiści i terroru miał swą pożywkę i źródła w stosunkach polsko-ukraińskich na kresach, ale niemałą rolę w jej rozwijaniu, podniecaniu i zaostrzaniu odegrały zachęty i pomoc niemiecka — polityczna, finansowa, a nawet szkoleniowa.



Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0.
Dodatkowe informacje o autorach i źródle znajdują się na stronie dyskusji.


Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję i/lub modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Kopia tekstu licencji umieszczona została pod hasłem GFDL. Dostepne jest również jej polskie tłumaczenie.

Informacje o pochodzeniu tekstu możesz znaleźć w dyskusji tego tekstu.