Popiel i Piast (Romanowski, 1913)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Popiel i Piast (wyjątki) |
Pochodzenie | Wybór poezyi Mieczysława Romanowskiego |
Redaktor | Julia Dickstein-Wieleżyńska |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | 1913 |
Druk | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom II |
Indeks stron |
POPIEL I PIAST
TRAGEDYA W PIĘCIU AKTACH.
(WYJĄTKI). OSOBY:
POPIEL, król.
Św. METODY, apostoł słowiański.
PIAST, kmieć z Kruszwicy. Wieszczkowie. — Rycerze. — Kmiecie i kmiotki.
Rzecz dzieje się w Kruszwicy, nad Odrą i w okolicach Kruszwicy.
AKT PIERWSZY.
SCENA DRUGA.
Przed zamkiem Popielowym. ŻÓRAW zbrojny w oszczep i miecz; wchodzą POPIEL, ZBIGNIEW, PŻEMYSŁAW, WYŻYMIR, SZCZERB, MIROSZ, BRONA, JAROSZ, KRASKA, PIAST, kilku rycerzy i kmieci.
POPIEL (do Zbigniewa).
Na wrzawy wieców czasu tylko szkoda. ZBIGNIEW.
Bogowie z tobą! mądre rzekłeś słowo. POPIEL (do zgromadzenia).
Więc wiecom koniec, a król odtąd głową. (postrzegając Żórawia).
Skąd wy? ŻÓRAW (przystępując).
Z Zaodrza, z ziemi nieszczęść, panie. POPIEL.
Ze ziemi nieszczęść?... Bracie Zaodrzanie, ŻÓRAW.
Mordy pożogi. POPIEL.
Przekleństwo wrogom!... A cóż wasi wodze? ŻÓRAW.
Zginęli nasi wodzowie poważni: A my zostali bez wodzów, w ucisku, BRONA.
Możni bogowie! POPIEL.
A kniazie udzielni? ŻÓRAW.
Ci się w hołd, królu, oddali Niemcowi POPIEL.
Kniazie w hołd? bezczelni! ŻÓRAW.
I chodzą, królu, i syczą ludowi, POPIEL.
Znać grom samopas błąka się z wiatrami, ŻÓRAW.
Grom będzie z nami, gdy ty będziesz z nami: Ty masz zbawienia i zemsty pochodnię! (Chwila milczenia).
Mamże ci mówić, jak cię naród czeka? (Popiel zakrywa twarz).
Ty płaczesz? Królu! tam u nas kamienie POPIEL.
Wstanę ja, ptaku mój! ja wam mścicielem! Do Niemiecczyzny zaniesiem pożogi ŻÓRAW.
Niechże cię, królu, błogosławią nieba! POPIEL.
Ale mi ludzi do tego potrzeba, MIROSZ (do Szczerba).
Nie znajdzie takich. Chyba ród sokoli ŻÓRAW.
Królu, jam tułacz, łaski przyszedł prosić, POPIEL.
Takich ludzi? ŻÓRAW.
A znasz ty tę moc, którą rozpacz budzi? A wiesz ty co pierś, której wszystko jedno: POPIEL.
Zaiste! straszni ludzie! ŻÓRAW.
Bez ojczyzny, POPIEL.
Daj mi tych ludzi! a ja będę palił ŻÓRAW.
Pojutrze, królu, ujrzysz twoich gości. (odchodzi).
POPIEL (do zgromadzenia).
Ogłosić wojnę, otrąbić wyprawę! (spostrzegając zadumanego Piasta).
A ty co dumasz tak, gołębiu siwy? PIAST.
Dumam, że u nas, królu miłościwy, POPIEL.
Kmieciu, włos twój biały PIAST.
Ha! niechajże tem rządzą możne bogi: POPIEL.
Dość! a do wojny stawajcie gotowi. KRASKA.
Staniemy, królu! JAROSZ.
Sława Popielowi! PIEŚŃ.
(Ze sceny piątej).
W niebach, za stołem, Czerwone miody AKT DRUGI.
SCENA DWUNASTA.
Lud na błoniu wiecuje. Wchodzą POPIEL, WOJEWODOWIE, ŻÓRAW, ŚWIERGOŃ, RYCERZE i ZAODRZANIE. Od strony gaju stoją kmiecie przed chorągwią, PIAST idzie naprzeciw króla z chlebem.
POPIEL.
Co to jest? Czego lud wyciągnął w pole? PIAST(podając chleb).
Chlebem i miodem bądź nam pozdrowiony! POPIEL.
To jest wiec? i ty śmiesz mi tak zuchwało Do ziemi czołem, buntowniku stary! Z dzielnicy MIROSZA.
Gdzie Mirosz? Z dzielnicy SZCZERBA.
Patrzcie! jaki do krwi skory! Z dzielnicy KRUSZWICKIEJ.
A o ziem cisnął i chlebem i miodem. DRUGI (do chorążego).
Do góry znakiem! Niechaj nad narodem POPIEL (do świty).
Tnijcie ten motłoch! PIAST (zastępując drogę).
Tnijcie i dłoń białą POPIEL (dobywając miecza).
Co? ja mam począć? Z was nikt nie pośpieszy? BRONA (zastępując).
Królu! to czysty lud, nie podnoś broni! ŻÓRAW.
Na twoich stryjów każ uderzyć, panie. POPIEL (ze wzgardą).
To precz! niech twoje Zaodrze przepada! ŻÓRAW (zakrywając oczy).
Nie patrzcież, oczy, gdzie ręka cios zada. PIAST (chwytając go za rękę).
Stój, Zaodrzanie! jeszcze krótkie słowo. — POPIEL.
Do stryjów przejdą?... Teraz się odkryło PIAST.
My bronim swego — zdrajcami stryjowie. POPIEL.
Precz, zdrajco! hańbę ciskam tobie w oczy. PIAST.
Patrz! a ta hańba na ciebie się toczy, Ja gardzę nimi, i takiej podłości POPIEL (podnosząc miecz).
Ha! dość!... (po chwili).
Idź do dom — idź starcze w pokoju. PIAST.
I chcą — i serca zepsuć ci nie mogą, To ród, co wiecznie z gotowemi kłami POPIEL.
W jakąż to przepaść patrzą moje oczy?! (Zamyśla się).
(Wchodzi rycerz).
POPIEL (postrzegając rycerza).
Co niesiesz? RYCERZ.
Królu, wesoła nowina: POPIEL.
Syna! mnie?... Bogi chwały wiekuistej! (Do Piasta).
Piaście! żmijo ty kłamliwa, PIAST (odsłaniając pierś).
Tnij! niech się dolewa (Kiedy Popiel podnosi na Piasta miecz, lud porywa Piasta między siebie, a Wieszczek odbija miecz nożem obiatnym).
WIESZCZEK (do króla).
Stój! Piast niebu miły. POPIEL (do świty).
Tnijcie ich! bogi teraz u mnie w domu. (Zbrojni rzucają się na lud, unoszący Piasta i chorągiew ku gajom. Popiel, Brona i Żóraw odchodzą na lewo).
AKT TRZECI.
SCENA TRZYNASTA.
(W zamku Popiela).
PIAST; POPIEL wchodzi ze zwieszoną głową.
PIAST (patrząc na króla).
Bogi! jak mu twarz zmarniała. POPIEL (postrzegając Piasta).
Z czem, kmieciu? PIAST (pokazując kosz).
Z darem. POPIEL (przystępując doń).
Patrz mi w oczy, stary!... PIAST.
Co, królu? POPIEL (chwytając go za ramię).
Przez jakie ty czary Starcze! ty żywy nie wyjdziesz odemnie! PIAST.
Co mam wiedzieć? Czy to was tak dziwi, POPIEL (opamiętując się).
Idź! Twemu (Piast odchodzi).
POPIEL (sam).
Jak cicho temu starcowi na świecie! (Otwierając okno). Tam chmury i we mgłach dzień szary... (zamyśla się).
SCENA CZTERNASTA.
PIAST; ADELA wchodzi z dzbankuszkiem w ręku.
POPIEL (z przerażeniem).
Adelo! ADELA.
Cyt! już łódź z dwoma stryjami tam płynie. POPIEL.
Ha! już? ADELA.
Za chwilę staną na głębinie. (Pokazując dzbanuszek).
A to dla reszty... Cóżeś niespokojny? POPIEL (ponuro).
Nie! to nie stanie się pod moim dachem. ADELA.
Już nie? POPIEL.
Adelo, pierś moja do cześci ADELA.
Głupia rycerskość. POPIEL.
Lecz podły, kto truje. ADELA.
A twoje słowo? i cóż, mój rycerzu? POPIEL.
Przeklęta ADELA.
Rzecz już rozpoczęta; POPIEL.
Toną! ADELA.
Wszak ty chcesz ich śmierci? POPIEL.
Więc truć i stać się czarniejszym od gadu? ADELA.
Truć! — Zważ na kmieci, na hardych rycerzy, POPIEL.
Lecz ci, co skonali, ADELA.
Miecz i trucizna, co pod ręką stoi. POPIEL.
Ależ mnie przeklną i najkrwawsi moi. ADELA.
O nie! świat gubi małego zbrodniarza, POPIEL.
Ha! niechże spojrzą w Popielową duszę ADELA.
Wszystkie Lecha działy POPIEL.
W mojej! ADELA.
Widzisz, jużeś śmiały. POPIEL.
Ha! truć tak chytrze swych gości? (Wchodzi sługa Adeli). POPIEL (do sługi).
Z czem ty? Co tak może SŁUGA (do Adeli).
Pani, na jeziorze POPIEL (z rozpaczą).
Z jego rąk podłych! SŁUGA.
I wie tylko fala, ADELA.
A czółno? SŁUGA.
Zrąbane na sztuki. POPIEL (do sługi).
Precz z twoją wieścią między czarne kruki. (Sługa odchodzi).
(Do Adeli).
Adelo! straszne poczęły się rzeczy. ADELA.
Więc idźmy dalej, a tych zostaw pieczy (Pokazując dzbanki z białej gliny).
Patrz, te z białej gliny (Pokazując czarne dzbany).
Te — POPIEL.
I Władysław? ADELA.
O! i ten niech ginie. POPIEL.
Niechaj umiera! ADELA (wlewając truciznę do czarnych dzbanów).
Teraz wlewam jady. POPIEL.
Co? już! — Nawet ci ręka nie zadrżała. ADELA.
Królu, ściano biała, POPIEL.
Ja z tych nie naleję. ADELA.
Pierwszy raz widzę jak rycerz blednieje; (Słychać trąbkę).
POPIEL.
Bogi, możne bogi! Po co ich w moje prowadzicie progi? ADELA.
Tyś jeszcze w szale? Zbierz się raz! bądź mężem! (Popiel i Adela wychodzą środkowemi drzwiami, które po ich wyjściu zostają otwarte).
SCENA PIĘTNASTA.
Wchodzą: BOŻENNA, KALINA, ADELA, POPIEL, WŁADYSŁAW, PRZEMYSŁAW, ZIEMOMYSŁ, WROCISŁAW.
POPIEL (do Adeli).
Trzech niema. ADELA.
Cicho! dobrze, że tych mamy. (Do stryjów).
Stryjowie mili, sercem was witamy, WŁADYSŁAW.
O! niechaj ginie! i niech się ten minie ADELA.
Cóż się z tamtymi dzieje książętami? PRZEMYSŁAW (ze zdziwieniem).
Przodem ruszyli Wisław i Bogdala — POPIEL (do siebie).
Stań nad jeziorem, to ci powie fala — ADELA (do króla).
Zbudź się, króla maro. (Do Przemysława).
A Zbigniew — Jaksa? PRZEMYSŁAW (z pogardą).
Drażnią ranę starą, ADELA.
My pragniem zgody. Ale zasiadajcie! (Wszyscy siadają).
Ja zapominam, żem tu gospodynią. (Do Popiela).
Ci trzej z kmieciami zmowę na nas czynią; BOŻENNA.
Wyżymir dumny był, a Zbigniew głazem. WŁADYSŁAW.
My ich bratowo nakłonim ku zgodzie. ADELA (do Bożenny).
Nie wspominajcie dziś tego wieszczenia. BOŻENNA.
Przecież dwa ono strzegło pokolenia POPIEL (do siebie).
O! piekło — ADELA (do króla).
Patrzaj, Władysław już bierze POPIEL (ze zgrozą).
Ha! już? ADELA.
Gołębiu! POPIEL (nieprzytomnie).
Słyszysz na głębinie? ADELA.
Milcz! ZIEMOMYSŁ (do Wrocisława, pokazując królewską parę).
Młoda para, wielce sobie radzi; WŁADYSŁAW.
Nalejcież miodu! A kędyż dziecina? (Adela nalewa stryjom, Popiel Bożennie i Kalinie).
WŁADYSŁAW (podnosi czarę).
Niechaj wam rośnie zdrowo! niech się wsławi! ADELA (podnosząc czarę).
Po uczcie syna wam mego pokażę; KSIĄŻĘTA (podnosząc czary).
Na szczęście dziecinie. POPIEL (do Adeli ze zgrozą).
Patrzaj, wypili — i żaden nie ginie. ADELA.
Tchórzu — pij. POPIEL.
Oni dziecko jadem czcili. ADELA.
To cóż? Tem ci nie zabili POPIEL (patrzy po stryjach, podnosi czarę, potem ciska ją o ziemię i porywa miecz).
Nie! BOŻENNA (wstając).
Miecz? cóż ci się stało? POPIEL (chowając miecz).
O, nic już, matko. Mnie się przesłyszało, BOŻENNA.
Cóż cię róg przeraża? POPIEL.
Co? kmieć mi, matko, buntami zagraża, BOŻENNA.
Oddaj ty kmieciom, co im przynależy, (Chwila milczenia).
ADELA (do króla).
Gołębiu, matka odpowiedzi czeka.. POPIEL (do Bożenny).
Zrobię mir kmieciom. BOŻENNA.
Niech się nie odwleka ADELA.
Zły z was gospodarz; wszędzie próżne czary. (Ciszej do Popiela).
Mężnie, Popielu! to już wnet się stanie. POPIEL.
O! mów, mnie trzyma twoje szczebiotanie. (Nalewają czary).
WŁADYSŁAW (podnosząc czarę).
Dobrze bogowie o tym synu radzą, (Wypija czarę, nagle chwyta się za piersi i pada).
Umieram! — W ogniu moja pierś i głowa. (Kona. Wszyscy wstają i patrzą na Popiela, który z założonemi rękami pogląda na umarłego).
BOŻENNA.
Przez bogi! co to? POPIEL (nieprzytomnie).
Tak! to jedno, żono, BOŻENNA.
Zbrodnia! PRZEMYSŁAW i ZIEMOMYSŁ.
Trucizna! WROCISŁAW (załamuje ręce).
A tam moja żona! POPIEL (przychodząc do siebie).
Struciście! Każdy za chwilę tu skona. (Porywa ze ściany trzy miecze i rzuca między stryjów, potem sam dobywa miecza).
Oto macie miecze! (Przemysław, Ziemowit i Wrocisław rzucają się do mieczów i padają bezsilni). POPIEL.
Nie gińcie! wstańcie! ja chcę walczyć z wami! (Porywając Wrocisława za rękę).
Wstań ty! ha! nic już ciebie nie ocuci? (Rzucając miecz).
Precz! BOŻENNA (nieprzytomnie).
Czy to syn? POPIEL.
To ja!... a tam wrogi! BOŻENNA (przychodząc do siebie).
Kalino! KALINA (u nóg Bożenny).
Matko! ja tu, przyjdź do siebie! BOŻENNA.
Tyś tu? Oni mi nie otruli ciebie?! KALINA.
Nie śmiej się takim strasznym śmiechem, BOŻENNA (chwytając Kalinę za ręką).
Czekaj! mnie się marzy, POPIEL.
Matko! daremnie! Twoje piorunowe BOŻENNA.
Ale mnie niebo, święte niebo słyszy, ADELA.
Królu! słowa te przelotnie BOŻENNA.
O! nie, nie! święte nieba je słyszały. (Do Adeli).
Drgnęłaś, gadzino? ha! trafiłam w ranę?... Niech mrze! konając, niech ócz swych błękity (odchodzi z Kaliną).
SCENA SZESNASTA.
ADELA, POPIEL, później ŚWIERGOŃ.
POPIEL.
Coś tak zadumana? ADELA (ze zgrozą).
Nie mów dalej! (Wchodzi Świergoń i spostrzegłszy trupy, cofa się).
POPIEL (do Świergonia).
Co drżysz? czy z piekieł czarty cię wygnali, ŚWIERGOŃ.
Królu! wieść przynoszę: W ziemiach tych trupów wybuchły rokosze, ADELA (z przerażeniem).
Syn mój!... Popielu! zbieraj zastęp zbrojny. POPIEL (do Świergonia).
Idź! niech straż w rogi na basztach uderzy, ADELA.
A gdzie mnie, królu, wyznaczysz schronienie? POPIEL.
W goplańskiej baszcie. (Do Świergonia).
Tych każ mi obwiesić, (odchodzą).
AKT PIĄTY.
SCENA TRZECIA.
(W goplańskiej baszcie).
ADELA trzyma krzyżyk i patrzy nań nieprzytomnie. FUCHS rozmawia ze sługą, oddającym mu odzież kmiecą.
FUCHS.
Gdzie? SŁUGA.
W oczeretach. Tu chusty i świta. FUCHS.
Spiesz więc i czekaj. Skoro noc zawita, SŁUGA.
Nad morzem wyrosłem. FUCHS.
Dobrze. Lecz ciężka z naszą panią biada. Dzień po dniu w gorszą nieprzytomność wpada SŁUGA.
Jakiemi ona w krzyż patrzy oczyma!... FUCHS.
Idź! już się niebo chmurami obleka. (sługa odchodzi).
FUCHS (patrząc na królowę).
W śnie jeszcze. ADELA (z przerażeniem).
Precz! precz! ja się ciebie boję! (Wpatrując się w krzyż).
Krzyżu! o!... FUCHS.
Pani, zbudźcie się, czas w drogę. ADELA.
Precz, precz, szatanie. FUCHS (z rozpaczą).
Okropna godzina. ADELA.
O nie, nie na mnie samej cięży wina. FUCHS.
Właśnie teraz pora ADELA.
Czemużeś uczył że mi Bóg wybaczy FUCHS.
Z was, pani, mówi Popielowa żona, ADELA.
Na wszystkie moje modlitwy Bóg głuchy. (Wpatrując się w krzyż).
Krzyżu! o! FUCHS.
Pani! ADELA (z rosnącą nieprzytomnością).
Piekło się otwiera... (Rzucając kawałki krzyża).
Mój krzyż pękł mi w ręce... FUCHS.
Pani! ADELA.
W ogniu, w wiecznej męce!... FUCHS.
Królowo! czółno mamy w oczerecie. ADELA.
Skoczyć w jezioro oknem?... (Przychodząc do zmysłów).
Moje dziecię! FUCHS.
Upowijcie syna. A śpieszcie, pani! Już szarzeć poczyna. (Adela i Fuchs przebierają się w kmiecą odzież).
SCENA CZWARTA.
POPIEL, ŻÓRAW i ŚWIERGOŃ wchodzą niepostrzeżeni do ADELI i FUCHSA.
POPIEL (do Żórawia i Świergonia).
Cicho! FUCHS.
Jeszcze buntownicy ADELA.
Nam tu napowrót miecz drogę uścieli. FUCHS.
Niech piekło porwie poganina! ADELA (idąc do małych drzwi).
Dla dziecka matka się poświęci — POPIEL (dobywając miecza).
To już ostatnia zdrada; pęknij, serce! (Do Adeli)
Stój! albo mieczem łono ci przewiercę, (Do Fuchsa).
Mędrku, gdzie duchy ojców moich żyją? FUCHS (tonem pewnym).
Goreją w piekle, jeśli nie ochrzczeni. POPIEL.
Ty wyratujesz ich krzyżem z płomieni, (Wtrącając Fuchsa w okno).
Precz! za stryjami moimi w jezioro! (Do Adeli).
No, czas i tobie pomyśleć o zgonie. ADELA (klękając).
A syn? Miej litość nad nim i nademną! POPIEL (ponuro).
Nie mam dlań państwa. Spiesz się! chwile drogie. ADELA (idzie ku oknu i cofa się nagle).
Na Gople fala grzmi; ja tam nie mogę... POPIEL (spokojnie).
Dziwna! ty jeszcze lękasz się skonania? (Adela po tych słowach waha się chwilę, potem rzuca się ku małym drzwiom. Chwila milczenia). POPIEL (do Świergonia).
Spojrzyj, kędy pobiegła królowa. (Świergoń odchodzi).
(Do Żórawia).
Żórawiu, kto nas w mogiłach pochowa?... (Po chwili).
Hej! jeszcze mocy... na rok, na pół roku — ŻÓRAW.
Wielkie! (Wchodzi Świergoń).
POPIEL (do Świergonia).
Gdze pani? ŚWIERGOŃ.
Skoczyła w jezioro POPIEL (po chwili milczenia).
Jak to leci skoro! Nie przeczuwaliśmy takiego końca... (Do Świergonia).
Powiedz Bożennie, niech płacze nademną; (Świergoń nalewa czarę Popiela i Żórawia)
POPIEL (podnosząc czarę).
Ta dla Bożenny, pożegnanie syna! (Do Świergonia).
Idź już — ŚWIERGOŃ.
Jednako dola nam kłamała. (Odchodzi).
POPIEL (ze zdziwieniem).
I ten? ŻÓRAW.
Miał zdrową iskrę w sercu zgniłem. POPIEL (nalewając rogi).
Żórawiu! jeszcze jeden róg w tę drogę. ŻÓRAW.
O! nie, zbratanie wyjdzie z twej mogiły, POPIEL.
Pod klątwą wszystkie rodu tego głowy, ŻÓRAW.
Lecz kędyż mnie droga? POPIEL.
To najsroższa wina. ŻÓRAW.
Śmierci to twojej godzina — (Żóraw i Popiel podają sobie ręce; za sceną słychać wrzawę).
POPIEL (dobywając miecza).
Już czas. ŻÓRAW.
To dla nas ozwały się rogi; POPIEL (przebijając się).
Witaj cieniu! (Pada).
ŻÓRAW (patrząc nań z żalem).
Niech świat zapomni o twojem imieniu... (Odchodzi).
SCENA PIĄTA.
ZBIGNIEW, JAKSA wchodzą.
JAKSA.
Gdzie Popiel? POPIEL (podnosząc się na ręce).
Ginę jak królom przystało... (Kona). JAKSA (ze smutkiem).
Straszną on się chwałą. ZBIGNIEW.
Już z niego cichy trup, pastwa rozpaczy; JAKSA.
Przepadł, kto rękę raz czystą krwią zbrudzi — ZBIGNIEW (wskazując boczne drzwi).
Tam jest. — JAKSA (idąc ku drzwiom).
Pójdź, bracie. ZBIGNIEW (dobywając miecza).
Pójdzie tam i skona. SCENA SZÓSTA.
Wchodzi BOŻENNA nie postrzeżona od ZBIGNIEWA, staje w drzwiach i patrzy nań.
ZBIGNIEW (postępują za Jaksą).
Ani tu spojrzy za mną — BOŻENNA.
Zbrodniarz nowy! ZBIGNIEW.
Ha! teraz pora! BOŻENNA.
Ginie ród lechowy. (Zbigniew wchodzi za Jaksą; po chwili słychać jęk. Bożenna się wzdryga, potem idzie i klęka przy trupie Popiela).
ZBIGNIEW (wchodząc, ociera miecz).
Precz ze śladami krwi! kto mnie przekona. (Postrzegając Bożennę).
Bożenna!... Biada! Jeśli mnie słyszała, (Gniewosz staje we drzwiach).
ZBIGNIEW (do Bożenny).
Powstańcie, królowo, (do siebie).
Nic nie słyszy. (do Bożenny). Bożenno — ja wam Jaksę tu zawołam; BOŻENNA (pokazując boczne drzwi).
Tam zabity leży. ZBIGNIEW (dobywając miecza).
Ha! to ostatnie słowo z ust ci bieży! GNIEWOSZ (występując z mieczem).
To matka kmieci. ZBIGNIEW.
Co? ty? GNIEWOSZ (zasłaniając Bożennę).
Tej nie tknijcie. ZBIGNIEW.
Precz! albo — GNIEWOSZ.
Czekaj! rycerze i kmiecie ZBIGNIEW.
Chyba zmartwychwstanie (Uderzając na Gniewosza).
Giń, zdrajco! GNIEWOSZ (wydzierając mu miecz).
Podły! precz stąd, trupie biały, ZBIGNIEW (rzucając się ku drzwiom).
Mam jeszcze rycerzy. (Wybiega).
GNIEWOSZ (klękając przed Bożenną).
Pozwólcie, pani, niech czołem uderzy BOŻENNA.
Wstań! bogi jemu ukróciły tchnienia; (Rycerze wchodzą).
GNIEWOSZ.
My króla ciało BOŻENNA.
Nieście zwłoki syna. GNIEWOSZ.
Pokój z jego duszą. (Rycerze wynoszą Popiela, za nimi idą: Bożenna i Gniewosz). SCENA DZIEWIĄTA.
(Przed chatą Piasta).
PIAST i RZEPICHA prowadzą BOŻENNĘ; KALINA idzie przy ZIEMOWICIE, za nimi kilku KMIECI i RYCERZY.
BOŻENNA (do Piasta).
Nikt nie klął? Na cóż przeklinaćby mieli? PIAST.
Przysłuchiwałem się każdemu słowu — BOŻENNA.
Nieraz pociechę czułam w ludzkim głosie, RZEPICHA.
Tylko złe serce umarłych przeklina. BOŻENNA.
Łzy?... bogi! (Do Piasta).
Nie — nie, pod lipę. Tu jasno Tu siądę, Piaście... Wszystkie liście w złocie. KALINA (u nóg Bożenny).
Matko! BOŻENNA.
Kalinko! zbądź z serca rozpaczy. KALINA (z płaczem).
Nie, matko! BOŻENNA (do Ziemowita).
Przybliż się i pochyl czoła. (Do Rzepichy i Piasta).
A wy tej córce bądźcie rodzicami. (Piast i Rzepicha klękają).
BOŻENNA (wznosząc ręce nad nimi).
Tak — tak. (Wchodzą Św. Metody i Dyakon).
Św. METODY.
O! chwała Panu nad Panami; BOŻENNA (do Kaliny).
Cicho, chwilkę ciszy, Św. METODY (podnosząc krzyż).
Nie! Tam na ciebie czeka Pan Zbawienia BOŻENNA (wpatrując się w Św. Metodego).
Młodzieńcze! dłoń twa nademną wzniesiona, Św. METODY.
Z krzyżem. (Bożenna wyciąga rękę do krzyża i dotykając go, kona).
KALINA.
Matko! Św. METODY (kładąc jej rękę na głowie).
W niebiosa uszła skrzydłem chyżem. SCENA JEDENASTA.
Wchodzą: ZIEMOWIT, GNIEWOSZ i RYCERZE.
WSZYSCY (do Ziemowita).
Witaj między nami! ZIEMOWIT.
O witaćby was radością i łzami: GNIEWOSZ.
Zbigniew utonął. Kiedy na wezwanie CHORAŻY.
Ha, sam we własnej zaplątał się matni, STARY KMIEĆ.
Z Lecha rodu to ostatni. BRONA.
Dobre twe słowo. Ale skąd nam króla? Bracia, tak zostać nie może skład nowy. STARY RYCERZ.
Świadom ja czasów dawnego zwyczaju, BRONA.
Dobrze więc; zliczmy, ile tu jest rodów. (Św. Metody klęka. Brona przerywa mowę; wszyscy patrzą na Św. Metodego).
Św. METODY.
Chryste Panie! Kto ma królować, daj mu Twe promienie (Przy ostatnich słowach św. Metodego, widać Piasta, przybijającego łodzią do brzegu).
SCENA DWUNASTA.
PIAST występuje z łodzi, wszyscy zwracają się ku niemu.
PIAST
Witajcie, włodarze! KMIECIE.
Piast królem! PIAST (cofając się).
Bogi! głowę moją białą Św. METODY (klęcząc).
Wybrałeś, Panie! Ten spełni nadzieje, — W słońce tam jego ptak bielszy od śniegu KMIECIE.
Piast królem! PIAST.
Odbijam od brzegu — RYCERZE i KMIECIE.
Piast królem! BRONA.
Piaście! stój! to bogów wola! — PIAST.
Dziś, wojewodo, byłeś w mej zagrodzie Nie! dłoń, co zwykła lemiesz wieść przez pola, KMIECIE.
Piast królem! RYCERZE.
Króla podnieśmy na tarczę. (Rycerstwo podnosi Piasta na tarczach).
Św. METODY.
Tyś mnie wysłuchał, Boże! (Wstając, do Piasta, spuszczonego z tarcz).
Królu! witaj! PIAST (z rozrzewnieniem).
O! wieszczu, Boga ty się twego pytaj, ZIEMOWIT.
Ojcze! PIAST.
Rzepicha z Kaliną nas czeka. WSZYSCY.
Górą Piast! (Piast, skłoniwszy się rzeszy, idzie pierwszy z Ziemowitem; reszta za nimi).
Św. METODY.
Niebios nad wami opieka! |