Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Roczniki

<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Trzynasta
Rozdział Roczniki
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Trzynasta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROCZNIKI
CZYLI
ŻYCIE Ś. AUGUSTYNA
porządkiem lat zebrane.


Roku 354, po narodzeniu Chrystusa d. 13 Listopada urodził się Augustyn z matki Moniki pobożnéj chrześcianki, z ojca Patrycyusza wtedy jeszcze poganina, w miasteczku Tagaście niedaleko położoném od miast Madauru i Hippony, w Numidyi prowincyi Afrykańskiéj, która w ów czas do Państwa Rzymskiego należała[1]. Świątobliwa matka, niedługo po urodzeniu Augustyna, przede wszystkiém starała się zapisać jego imie w poczet katechumenów, czoło jego nacechować znamieniem Krzyża ś. i solą mądrości Bożéj usta jego rychło zaprawić. Nie brakowało mu w domu ojczystym na prawdziwie chrześciańskiém wychowaniu, albowiem ś. Monika rzucała po trosze nasiona wiary i bojaźni Bożéj na młodziutkie i przylepne serce Augustyna, i u kolebki jeszcze uczyła go wymawiać słodkie imie Zbawiciela[2], owym to prawowiernych matek, dziś już niestety bardzo rzadkim obyczajem! Rosło tedy pacholę pod czujném pobożnéj matki okiem, która małe dziecięcego wieku jego zboczenia prostowała.
361 roku, kiedy już Augustynowi było siedm lat, oddany został do szkoły początkowéj w Tagaście, w któréj uczył się czytać, pisać i liczyć; zaniedbywał on czasem uczyć się, nie przeto, jakoby te piérwsze nauki trudno mu przychodziły, bo odebrał od Boga rzadki dar mocnéj pamięci i bystrego pojęcia, ale jak się to zwykle trafia, że dzieci przenoszą raczéj nieużyteczne i szkodliwe rzeczy nad pożyteczne: tak zabawki i gry były mu w ówczas przeszkodą do uczenia się, o co niekiedy był w szkole karany. Gdy się użalał przed rodzicami na chłostę, w szkole według niego niesłusznie odebraną, domownicy, a nawet i sami rodzice jego, miasto przynieść mu ulgę w tak wielkiém jego wtedy utrapieniu, cieszyli się z tego, i bardzo chwalili takowe uczyciela z dziećmi postępowanie; była to wielka dla niego sromota, a widząc matkę swoję bardzo często modlącą się, i on jéj przykładem modlił się i prosił Boga, acz mały, ale z wielkim serca zapałem, o uniknienie szkolnéj chłosty[3].
364 roku, wysłano go do pobliskiego miasta Madauru na uczenie się grammatyki, (takową szkołę w czasie niniejszym zowiemy licealną); w téj szkole z wrzącym pochopem jął się nauk, i wielki postęp uczynił w języku łacińskim i poezyi; czytaniem poetów, osobliwie Enejdy Wirgiliusza, które prawie cały umysł jego zajmowało, nabrał rzadkiego daru gładkiéj i treściwéj wymowy, rozwinęła się téż w jego umyśle twórcza władza wynalezienia i żywéj wyobraźni; jedynie w greckim języku sobie nie smakował i mało co w nim postąpił. Nie tylko, że bardzo rad czytał dzieła poetów, i bajecznemi ich powieściami lubił nasycać swój umysł, ale téż iskrząca się coraz więcéj w oczach jego ciekawość: wywodziła go niekiedy na publiczne widowiska i gry teatralne. Użala on się w swoich wyznaniach na to wielkie skażenie ludzkiego zwyczaju, którym dawano nieobacznéj młodzieży czytać wszeteczne i gorszące dzieło Terencyusza, z którego uczyć się miała wybornych słów i płynnéj wymowy; nie oskarża on wprawdzie słów, jako kosztownych naczyń, ale obwinia podawany w nich napój zepsucia, który w młodych sercach ogień lubieżności rozzarzał. Im daléj postępował w naukach, tym więcéj nadymał się niemi; odmętem pychy unoszony odchodził coraz daléj od Boga, wystrzegając się usilniéj barbaryzmu, niźli zazdroszczenia współuczniom, którzy go nie popełnili.
369 roku, po ukończeniu chwalebnie szkół licealnych, powrócił Augustyn z Madauru do Tagasty, znacznie naukami zbogacony, mając już wtedy lat piętnaście; wielki geniusz jego zwiastował wielkich nadziei młodzieńca. Ojciec jego niebogaty wprawdzie obywatel Tagasty, ale wielkomyślny, nie tak zamożnością, jak raczej odwagą ośmielony, przedsięwziął wyprawić go do Kartaginy na wyższe nauki; zajmowano się więc w tym czasie przygotowaniem potrzebnych dlań rzeczy do tak odległego miasta. Z tego powodu przepędził Augustyn cały prawie rok szesnasty swojego wieku w domu rodziców; a wolny od szkolnych zatrudnień, oddany zupełnie próżnowaniu: wszedłszy już w kipiący wiek młodzieńczy, rozgorzał płomieniem haniebnéj lubieżności: lekko sobie ważąc zbawienne upomnienia świątobliwéj matki swojéj, wciągniony do przewrotnego towarzystwa rówienników swoich, splamił szatę pierwotnéj czystości, w którą go niewinność w łonie matki jego ustroiła. To nieprawe towarzystwo wmotało nieobacznego Augustyna do innego jeszcze spólnictwa psotników, z którymi wyrządził szkodę otrzęsieniem owocu w sąsiednim ogrodzie; a gdy kogo innego posądzono o uczynienie téj szkody, śmiali się istni sprawcy, że na nich nie składano tego występku.
370 roku, wyprawiono szesnastoletniego Augustyna do Kartaginy na słuchanie retoryki, która pod ówczas obejmowała w sobie filozofiją, wymowę, nauki przyrodzone i prawnictwo. Skoro przyjechał na miejsce, wnet za przewodnią żywéj pamięci i bystrego, geniuszu swojego, celować zaczął w naukach pomiędzy współzawodnikami swemi pod mistrzem Demokratem; pochwały, któremi zewsząd był obsypany, rozdymały jego umysł pychą i próżnością, że więcéj od drugich uczniów umiejętnościami się zbogacał. Pogardzał on wprawdzie mniemanemi mędrkami, udawcami tylko umiejętności, którzy pożyczaną jéj szatą dumnie potrząsali, podobnymi tym, którzy to i za naszych czasów zakładają mądrość swoję na uwłaczaniu drugim. Prócz tego zajmowały go teatralne widowiska rozdmuchujące w jego umyśle zarzewie lubieżności, która jeszcze w domu jego rodziców ucedziła już swego jadu do jego serca, a ten w Kartaginie coraz więcéj skutkował; za co téż srodze był chłostany jakby żelazną rózgą zazdrości, podejrzeń, gniewu i swaru[4].
371 roku, ojciec jego Patrycyjusz wpisany niedawno w poczet katechumenów, przyjąwszy przed samą śmiercią Sakrament chrztu świętego, szczęśliwie na łonie kościoła dokonał swego żywota. Cnotliwa jednak matka jego, usilnie pragnąc, by daléj postępował w naukach, przedsięwzięła sposobem jakim będzie mogła, utrzymywać syna w Kartaginie; widząc ten piękny zamiar Moniki, jako i smutném sieroctwem dotkniętego z rzadkim talentem młodzieńca zamożny Romanian tagasteński, u którego mieszkał Augustyn w Kartaginie, przykładał się do jego utrzymania: przychylnością, radą, majątkiem, i cieszyć go nie przestawał.
372 roku, ograniczył się Augustyn w namiętnéj burżliwości młodzieńczego wieku swojego, wnijściem w prywatne związki spólnego życia z jedną dziewicą, i chował dla niéj wierność taką, jaka się chować zwykła w zakresie małżeńskim; ta niewiasta powiła mu w tymże roku syna imieniem Adeodata. Przechodził on z podziwiającą łatwością i z wielkim dla siebie pożytkiem wszystkie nauki nadobne, osobliwiéj zaś w wymowie przed wszystkiemi zawdy chciał przodkować.
373 roku, kiedy już liczył lat dziewiętnaście życia swego, według przepisanego wtedy porządku uczenia się, doszedł do dzieła zwanego: Hortenzyusz Cycerona; księga ta obejmowała w sobie zachęcenie do nabywania mądrości. Skoro przeczytał to dzieło: odrazu jego serce zawrzało żywém pragnieniem do nabywania wiecznéj mądrości; już wtedy począł odmiatać od siebie wszelką nadzieję, obiecującą mu znikome szczęście w świecie; zaczął potrosze poprawiać swoje życie i podnosić się przez modlitwę ku Bogu; to mu tylko sprawiło niesmak wczytaniu téj księgi, że nie była pokraszona słodkiém Imieniem Zbawiciela, które świątobliwa Monika jeszcze u kolebki w niewinne serce jego głęboko wpajała[5]. Jestto niezawodna i tylu już przykładami dowiedziona prawda, że zasady ś. Religii wszczepione w młode a jeszcze nieskażone serce dziecięcia za wpływem gorliwych i pobożnych matek, zapuszczają wniém głęboko korzenie wiary, a skoro się raz ustalą, długo potém młodzieniec toczyć musi walkę ze skrytemi ich pobudkami, nim się odda występkowi; wtedy nawet: gdy się błędami przytłumiane być zdają, żyją one w skrytości jego serca i wydają niekiedy wniém jęki, a bardzo często przywodzą go na drogę cnoty. Zaczął potém Augustyn czytać pismo boże, chcąc przekonać się o jego zacności, ale majestatyczna ksiąg świętych prostota, nieprzystępna wzniosłym a dumnym umysłom, niesmak mu w czytaniu sprawiła. W przeciągu tego czasu czytał wszystkie dzieła sztuk wyzwolonych, ich umiejętnością ubogacał swój umysł; uczył się nauki gwiazdowieszczéj (astrologii), tudzież astronomii, i wszystko czytał i badał cokolwiek filozofowie o téj nauce pisali; ale wszystkie te uzbierane zasoby nauk przyrodzonych, jak on sam z pokorą wyznaje, nie ku pożytkowi, lecz do jego zaguby mu posłużyły.
374 roku, weszło mu do rąk dzieło, owe to dziesięć kategoryj Arystotelesa, które tak trudne wydawały się drugim, że je za wykładem przez najbieglejszych mistrzów zaledwo zrozumieć zdołali; on sam jeden czytał je, bez cudzéj przewodni i pomocy tak łatwo zgłębił i zrozumiał, że im tego przez owych mistrzów udzielanego wykładu nie zazdrościł. Z czytania owych kategoryj nasiąkł błędném zdaniem materyjalném o istotach duchownych, które nie umysłem ani rozumem, ale zmysłami poznać usiłował, a nie mogąc wyobrazić sobie istoty duchownéj, wystawiał sobie przeto Boga, jako istotę rozciągłą i materyjalną. Biédził on się niemniéj dochodzeniem źródła, z którego wypływa złe przez nas popełniane; myśl jego spracowana głęboką rozwagą i badaniem tak zawikłanéj trudności, łatwo naprowadziła go na ten błąd: że wieczny i prawdziwy początek złego, który jest przeciwny Bogu jako samego tylko dobra początkowi, z Manicheuszami uznawać zaczął; i to było powodem, że się w tymże roku wmotał do ich kacerstwa, w którém blisko dziewięć lat strawił. Obiecywali mu ci heretycy na wszystko z dowodami na rozumie opartemi odpowiedzieć, wszystkie trudności jego dostojnie wyjaśnić, twierdząc, że to wszystko istna prawda, czego nauczali; acz jéj nigdy ani w ich sercu ani w uściech nie było. Użala on się na tych zwodzicieli w dziele do Honorata, którego namową swoją do tego zamętu błędów był pociągnął: „Wiadomo ci, pisze do niego, na jakiéj zasadzie uczepiliśmy się tych ludzi. . . .  Przez dziewięć lat prawie stroniłem od religii prawdziwéj dla fałszywego zarzutu, którym nas prawowiernych spotwarzali mówiąc: iż zamroczeni przesądami, wzgardziwszy światłem rozumu chwytamy się czegoś takiego, co nazywamy wiarą; kiedy u nich nie trzeba było wierzyć tylko rzeczom, które zgłębiono, i prawdom których miano pewne i jasne dowody. Jakże nie miały mnie uwieśdź i omamić takie obietnice, mnie zwłaszcza młodego, który z zapałem pragnąłem poznać prawdę, i którego powszechna wziętość w szkołach pychą nadymała[6]?“ W tym także roku a dwudziestym swego życia ukończywszy z chlubą cały zawód naukowy, powrócił z Kartaginy do swéj ojczyzny, i wnet po swoim powrocie uczyć zaczął grammatyki w Tagaście. Ale bogobojna matka jego, skoro się dowiedziała, że jéj syn, który ją tyle starania i nakładu kosztował, opojony został zaraźliwą trucizną haniebnego manicheizmu, używała wszelkiego sposobu, aby go uleczyć od tego wiecznéj śmierci zamoru; a kiedy nic nie pomagało, z boleścią serca wprawdzie dla czułéj matki, przekładając atoli sprawę zbawienia i wiarę św. wyżéj nad własnego syna, z wielkiego przeto wstrętu ku bluźnierstwom jego błędów, odłączać go poczęła od wspólnego stołu, i z domu ojczystego wydalić go zamierzyła. Ta święta niewiasta gorąco i nieustannie ze łzami prosiła Boga o jego nawrócenie, i została o swojéj prośbie we śnie zapewniona[7], co się téż po upływie dwunastu lat ziściło.
375 roku, gdy uczyć począł grammatyki w Tagaście połączył się ścisłą przyjaźnią z pewnym młodzieńcem, który z nim razem wzrastał, zabawiał się i do szkoły uczęszczał. Po swoim powrocie z Kartaginy wprowadził on tego młodzieńca do herezyi Manichejskiéj; lecz po upływie zaledwo jednego roku szczéréj zażyłości, ów serdeczny przyjaciel ujęty niebespieczną chorobą, bliski śmierci nawrócił się i przyjął chrzest święty. Skoro się jego zdrowie nieco polepszyło, Augustyn odwiédził go i zaczął urągać się temu przyjęciu Chrztu ś. w téj myśli, że i chory, jak dawniéj, sprzyjać będzie jego szydzeniu z wiary ś.; lecz przeciwnie łaska Sakramentu ś. już działać zaczęła w sercu chorego, wzdrygnął się na tę mowę, i odpowiedział mu odrazu z powagą, że jeźli pragnie być dłużéj jego przyjacielem, aby takiéj mowy poprzestał; odpowiedź ta zadziwiła wielce Augustyna. Po nie wielu dniach, w prawdziwém uczuciu żywéj wiary i pobożności chory dokonał życia swojego. Nieodwetowana utrata przyjaciela pogrążyła w srogą żałość Augustyna, tak dalece, że na co tylko spojrzał wszystko wyobrażało mu postać śmierci; sprawiedliwie przeto w swoich wyznaniach nad sobą boleje, że z nieumiarkowaną żałością ponosił tę stratę; że nie ma prawdziwéj miłości, jedynie ta, którą Bóg przez Ducha Ś. w sercach przyjaciół zawiąże[8].
376 roku, nie mogąc naleść w Tagaście żadnej zgoła pociechy, któraby utuliła ciężkim smutkiem rozbolałą duszę jego, ponieważ go tam wszędzie upatrywał: z tego powodu przeniósł się do Kartaginy, gdzie inne co chwila przedmioty snując się przed jego oczyma, przywodziły mu na pamięć dawniejsze jego roskosze i zabawy, odtąd zaczął potrosze ustępować smutek z serca, a czas doleczył resztę jego boleści. W Kartaginie zajął się nauczaniem retoryki, sława jego talentu rychło rozeszła się po całém mieście; zaczęła się zbiegać na jego lekcyje większa coraz liczba młodzieńców; od wszystkich prawie obsypany pochwałami, podnosił się w dumę, która z przewrotnością manicheizmu połączona, sercem jego naprzemian kołysała. W przeciągu tych lat, w których dawał lekcyje retoryki w Kartaginie, zagłębiał się z zapałem w nauce astronomii, a napotkawszy w niéj wiele bardzo zawiłych trudności względem ruchu słońca, księżyca i innych gwiazd; (bo ich nie mało ta nauka w sobie obejmowała, nim nasz Kopernik, iż tak powiem, poruszył ziemię[9], wskazał jéj bieg dzienny i roczny); w swoich tedy wątpliwościach radził się Augustyn ksiąg manichejskich, ile że i one mieściły w sobie bardzo wiele bajek o niebie, słońcu, księżycu, i o zaćmieniach, lecz samą tylko wyczytał w nich sprzeczność z dowodami, które wyczerpnął z dzieł innych filozofów[10]. Zwolennicy manicheizmu obiecywali mu, że zawołany ich biskup Faust, za najuczeńszego u nich uchodzący; skoro przyjedzie do Kartaginy wszystkie trudności jego, a nawet daleko zawilsze łatwo i zrozumiale wyjaśni. Po długiém oczekiwaniu przybył Faust, Augustyn wszedł z nim w rozmowę, aliści z pokorą wyznał, że on takowych nauk nie posiada; wątpić o tém więc począł ten namiętny miłośnik prawdy, któréj wszędzie szukał: że ją w kacerstwie Manichejskiém najdzie; od tego czasu zmniejszył się jego zapał, i dalszego postępowania w tém kacerstwie zaniechał; zostawał jednak w niém jeszcze czas niejaki. Nieskończone miłosierdzie Boże prawie zawsze unosiło się nad nim, dziwnemi i skrytemi drogami prowadziło go do przeznaczonego celu: zrażony niesfornością szkolnéj młodzieży opuścił Kartaginę po siedmioletnim w niéj pobycie.
383 roku, nie długo bawiąc w Tagaście, mimo woli matki, która gwałtem zatrzymać go przy sobie chciała, odpłynął do Rzymu. Skoro tam przybył, zamieszkał u pewnego manicheusza z liczby słuchających; (bo sekta Manichejska dzieliła się na dwie klassy: słuchających, w któréj był Augustyn i wybranych); zaczął najprzód w jego domu dawać lekcyje retoryki, wkrótce gruchnęła jego sława po Rzymie, celniejsza młodzież schodziła się do niego, wszyscy zgoła podziwiali płynną jego wymowę i głęboką erudycyą. Lecz i tam nieprzyjemna doszła go wiadomość: że młodzież Rzymska, przy schyłku szkolnego roku, przeniewierza się swojemu mistrzowi, aby się uchylić od należącéj mu zapłaty, przechodzi do innego nauczyciela. Na jego szczęście, w porę przybyli posłowie z Medyolanu do Symmacha prefekta Rzymu z prośbą o zdatnego mistrza retoryki dla tego miasta; Augustyn ubiegał się u Rzymskiego prefekta o tę posadę w Medyolanie, i napisał mowę ubiegającym się wyznaczoną, która mu za popis posłużyła. Symmach, sam sławny mówca, zatwierdził go i wysłał z chlubną zaletą, kosztem rządowym na przeznaczoną posadę.
384 roku, przyjechał Augustyn do Medyolanu, i z prawdziwym szacunkiem dla swojego talentu został przyjęty; spełnił on wkrótce, a nawet przewyższył powziętą o sobie nadzieję. W Medyolanie był wtedy biskupem ś. Ambroży, którego sława o świątobliwym życiu jego i wymowie szeroko się rozchodziła; skoro tylko przyjechał udał się do niego Augustyn, aby mu oddał uszanowanie, i przyjęty został od niego uprzejmie, i z prawdziwém uczuciem ojcowskiéj miłości. Polubił go wielce Augustyn, lubo nie jako nauczyciela prawdy, ale jako przychylnego sobie dobroczyńcę, i uczęszczał prawie na każde jego kazanie więcéj z ciekawości: czyli jego wymowa odpowiada sławie o nim rozgłoszonéj? niżeli, aby usłyszał prawdę Bożą jego usty głoszoną; bo zwątpił już Augustyn, by ją usłyszał z ust mówcy ewangelicznego; ale że go z ciekawą i pilną słuchał uwagą, przeto ze słowami wmykała się po trosze prawda do jego serca. A gdy Ambroży ś. gruntownie rozwiązywał zarzuty od Manicheuszów przeciw Pismu ś. starego testamentu czynione, Augustyn ze wstydem uznawać zaczął tę prawdę, że wiara katolicka, przeciwko któréj i on z Manicheuszami powstawał, może być obroniona. Ponieważ czytał dzieła wielu filozofów, którzy jaśniéj i gruntowniéj dowodzili o naturze i ciałach przyrodzenia niźli Manicheuszowie, przeto porzucił ich sektę zupełnie, a nie upatrując jeszcze dotąd nic pewnego, obyczajem tedy filozofów akademików, którzy wszystko w wątpliwość podawali, wątpił i on o wszystkiém i wahał się, nie obierając żadnéj sekty; umyślił więc póty zostawać katechumenem w kościele katolickim, póki mu co pewnego nie zajaśnieje.
385 roku, przybyła do Medyolanu z Afryki Matka jego z Nawigiuszem drugim synem swoim; wiedział Augustyn, jaką radością powitać matkę swoję z tak dalekiéj i niebespiecznéj po morzu podróży, powiedział jéj na pociechę: że lubo jeszcze nie jest katolikiem, ale już przestał być Manicheuszem; nieskończenie temu rada była, bo z upragnieniem oczekiwała skutku rzewliwych próśb swoich, który się już w części objawiał. Odtąd i łaska Pana Boga coraz silniéj zaczęła kołatać do jego serca; postrzegł on, że czytanie ksiąg platońskich miasto upakarzać go, dumę w nim rozzarzało; jął się tedy żywo czytania listów ś. Pawła, w których sobie wielce podobał. Do tego czasu jeszcze nie ukołysał wahającego się wątpieniem umysłu i serca swojego.
386 roku, przyszło mu na myśl iść do Symplicyana, poważnego wiekiem i nauką Medyolańskiego kapłana, który był duchownym ojcem ś. Ambrożego przez udzielenie mu chrztu ś. Przyszedłszy do niego Augustyn odkrył mu całą burżliwość życia swojego, wystawił wszystkie manowce i kręte drogi, po których tyle lat błądził: a gdy mu namienił: że czytał księgi filozofów Platońskich, które niejaki Wiktoryn sławny rzymski rektor z greckiego na język łaciński przetłumaczył, i słyszał, że prawowiernym chrześcijaninem życie zakończył; powinszował mu tego czytania Symplicyan, dodał zarazem że znał Wiktoryna osobiście, i opowiedział mu całą historyję o jego nawróceniu[11]. Niedługo potém przyszedł do Augustyna Potycyan ziomek jego, urzędnik przy dworze cesarskim; ten pobożny Afrykanin ujrzał na stoliku książkę, a wziąwszy ją do rąk z radosném podziwieniem przekonał się, że to były listy ś. Pawła Apostoła; stąd wziął pochop do religjnéj rozmowy, zaczął opowiadać żywot ś. Antoniego egipskiego; gdy przytém inne budujące przykłady żywo i obszernie przytaczał, wtedy Augustyn Duchem Bożym owioniony, wywiódł z głębi swojego sumienia całą nieprawość przed swoje oczy, i surowo się strofował. Po odejściu Potycyana rzekł do Alipiusza: „o wstydzie niesłychany! oto nieuczeni niebo porywają, więc my z naukami naszemi dłużéj ociągać się i w roskoszach ciała zanurzać się będziem?“ Wyszedł niebawnie z Alipiuszem do ogrodu; już właśnie w téj chwili dobijała ostatnia godzina jego błędom; tam zgruchotał do szczętu ostatnie ogniwo owego łańcucha, którym go nałóg dotąd silnie krępował. Kiedy głęboka jego rozwaga wywiodła z gruntu serca jego całą nędzę i stawiła ją przed jego oblicze, ze łzami w oczach i ciężkiém łkaniem oddalił się od Alipiusza w zakącie ogrodu, i rzucił się pod figowém drzewem na ziemię, ciężko jęcząc i rzewnie płacząc, wołał: „Dopókiż Panie gniewać się będziesz! nie pamiętaj starych nieprawości naszych! o czemuż téj godziny nie położę końca zgrozie mojéj?“ W tym samym czasie rzewnego płaczu swojego, słyszał z sąsiedniego domu głos dziwnie zachwycający jakoby pacholęcia lub dziewczynki śpiewającéj, często powtarzany: weź, czytaj; weź, czytaj; odmieniło się zaraz jego oblicze, przyjął to za upomnienie od Boga dane, wstał i wrócił do Alipiusza, a wziąwszy do rąk listy ś. Pawła, za piérwszym rzutem oka trafił na text: „Nie przepędzajcie życia na ucztach i pijaństwach ani w rozpuście i nieczystości, i t. d...“ od razu zrzucił z siebie to brzemie powątpiewań, które go tak dotkliwie i długo gniotło, i nawrócił się do Boga zupełnie 33 roku życia swojego. Oddalił on ze swego serca wszelkie widoki i nadzieję światowego szczęścia, a natomiast naniecił w niém ognia miłości Bożéj, którym już potém do zgonu płonęło. Pamiątkę jego nawrócęnia dnia 5 Maja kościelném nabożeństwem święcą wszystkie zakony, które według przyjętéj jego reguły życie wiodą. Poślubił zarazem nie wchodzić w zakres małżeństwa, a idąc za śladem owego Wiktoryna, zaniechał nauczania retoryki; i gdy się zbliżył dzień rocznego popisu, do którego już tylko było około 25 dni, odbył go chlubnie z uczniami, i w piérwszych dnia Czerwca wydalił się z Medyolanu na wieś Kassyakus zwaną, w któréj dozwolił mu pobytu i wszelkich do życia potrzeb, szczery i zażyły jego przyjaciel Werekund jéj właściciel. Na tém błogiém ustroniu: mając przy swoim boku matkę, Nawigiusza brata, syna Adeodata, poufałego przyjaciela Alipiusza, Nebridyusza, dwóch krewnych swoich Lastydyana, i Rustyka, tudzież dwóch uczniów Trygecyusza i Licencyusza: ulubioném jego zatrudnieniem była bogomyślność, ścisłe zachowywanie postu; bo tyle tylko używał pokarmu, ile na uśmierzenie głodu wymagała potrzeba; częsta i gorąca modlitwa i rzewliwe opłakiwanie przeszłych zboczeń swoich. W czasie swojego na wsi pobytu napisał kilka dziełek, jako to: Przeciwko akademikom filozofom; o szczęśliwém życiu; o porządku, i samotne rozmyślania duszy z Bogiem. Ujęła go tam nieznośna boleść zębów, udał się w niéj z żywą ufnością do Boga. Monika uklękła z domownikami swojemi, modliła się, i Augustyn się modlił; co tylko modlić się zaczęli, wnet znikła boleść, a to rychłe okazanie dobroci Boskiéj, rzewne łzy wdzięczności z oczu jego wycisnęło.
387 roku, na początku czérdziestodniowego postu, powrócił Augustyn z przyjaciółmi swoimi do Medyolanu, wpisał swoje imie w poczet sposobiących się do przyjęcia Chrztu ś. i we wielką Sobotę tegoż roku z Alipiuszem i piętnastoletnim Adeodatem przyjął Sakrament Chrztu od ś. Ambrożego. Poczém zniknęła od razu owa zgryzota z jego sumienia, która pochodziła z przeszłego życia jego i dotkliwie go dręczyła; nie mógł w owych dniach odrodzenia się nakarmić serca swojego dziwną słodyczą i pociechą: gdy rozważał głęboką tajemnicę wyroków Bożych około zbawienia ludzkiego rodzaju. Rozczulał się aże do łez w pośród hymnów i śpiewów pobożnych, któremi grzmiał właśnie wtedy kościół Medyolański, gdy lud pobożny czuwał dniem i nocą w obronie swojego biskupa Ambrożego[12]. Umocniło niemniéj wiarę Augustyna w owym czasie jego bytności w Medyolanie, cudowne wykrycie ciał śś. Protazego i Gerwazego, które ś. Ambrożemu objawione były. Wspomnieni męczennicy cierpieli w Medyolanie za panowania cesarzów Marka Aureliusza i Lucyusza Werusa około roku 167, a wydobyte były z ziemi bez skazy r. 387, zaczém blisko 220 lat w ziemi całe leżały[13]. Nie długo potém Augustyn z matką swoją i z przyjaciółmi opuścił Medyolan, przeniósł się do Rzymu, a zabawiwszy w tém mieście do Września tegoż roku 387, przedsięwziął powrót do Afryki; przybył do nadmorskiego miasta Ostyi, i gdy tamże zażywał odpoczynku z odbytéj podróży, oczekując pory żeglugi: trafiło się pewnego dnia przy końcu Października, że Augustyn z matką swoją stanąwszy przy oknie, które wychodziło do ogrodu, w słodkiém uniesieniu myśli i serca rozmawiał z nią o szczęściu przyszłego żywota, aliści po pięciu dniach od owéj rozmowy, Monika gwałtowną febrą ujęta została, a dziewiątego dnia choroby dokonała dni życia swojego[14]. Uczynił Augustyn swéj matce tę ostatnią, lecz nader bolesną usługę: swojemi rękoma zamknął jéj zgasłe oczy! nieznośna żałość, ze straty najlepszéj matki, strumieniami łez w jego sercu wezbrana, przez oczy wylać się chciała, ale męski i chrześcijański umysł jego wstrzymał ją, bo tak w myśli sobie mówił: że Monika ani nędznie, ani wcale nie umarła, lecz tylko do lepszego przeniosła się żywota. Po śmierci swéj matki Augustyn nie odpłynął odrazu do Afryki, bądź to, że już pora żeglugi upłynęła; bądź téż, z bojaźni wojny; bo wtedy właśnie Maxymus z wojskiem swojém nachodził Afrykę; ale zatrzymał się we Włoszech, zabawił w Rzymie aże do Sierpnia przyszłego roku. W tymże czasie pisał: O obyczajach katolickiego kościoła; o obyczajach Manicheuszów; o własności duszy, i trzy księgi o użyciu wolnéj woli.
388 roku, we Wrześniu po zabiciu Maxyma, dopiéro Augustyn powrócił do Afryki, przypłynął najprzód do Kartaginy, i krótki czas zamieszkał u sławnego i pobożnego męża Innocentego, niegdy adwokata przy prefekturze. Bogobojny ten człowiek chorował na fistułę, która miała kilka łon ze sobą pomieszanych; lekarze pootwierali już prawie wszystkie łona i goili je. Chory cierpiał długie i nieznośne boleści w czasie i po operacyi. Jedno atoli łono pomiędzy wielą innemi, tak było ukryte, że go lekarze nie dostrzegli; przeto i operacyi na niém nie uczynili, gdy już wszystkie inne, które otworzone były, zagojone zostały, to jedno jeszcze zostało; i nie było żadnego innego środka uleczenia, jedynie otworzyć je narzędziem: skoro to chory usłyszał, wzdrygnął się i zbladł wielką bojaźnią zalękniony; takowa trwoga chorego, cały dom jego we łzach i wielkim smutku jakby po pogrzebinach pogrążyła; umyślili wszyscy obecni udać się z prośbą do Boga, aby mu na pomoc przybyć raczył. „Stąd, mówi Augustyn, udaliśmy się na modlitwę, a skorośmy według zwyczaju poklęknęli i nachylili się ku ziemi: biédny chory tak rzucił się na ziemię, jakby od kogo był do tego przymuszony, i zaczął się modlić; ale jak usilnie, z jakiém uczuciem, z jakiém poruszeniem duszy, z jak rzewnemi łzami, z jak żywém westchnieniem i łkaniami, które wszystkiemi członkami jego ciała ruszały; zdawało się że mu oddech zatrzymywały; słów nawet niestaje do wyrażenia jego stanu! Czyli się modlili inni, którzy temu byli obecni, alboli téż na to zwracali swoję uwagę, tego nie wiem; jam się wcale nie mógł modlić; tom jednak rzekł w mojém sercu: Panie któreż sług twoich prośby przyjmujesz, jeśli tych nie wysłuchasz? bo mi się zdawało, że na téj modlitwie ducha wyzionie. Wstaliśmy z modlitwy a po odebraném od biskupa błogosławieństwie odeszliśmy (byli temu obecni: Saturnin biskup z Uzalii, drugi Aureliusz, Gelazjusz kapłan, i wielu innych duchownych). Nazajutrz przyszli lekarze, przyniesiono straszliwe narzędzia żelazne,... ułożono chorego na łóżku do operacyi, odwiązano obwinięcia, odkryte zostało miejsce boleści, lekarz uzbrojony w lancet wpatruje się i z natężoną uwagą szuka owego łona fistuły; bada pilnie oczyma, dotyka się palcami, próbuje nareszcie wszelkiemi sposobami, aliści z wielkim podziwem najduje owo łono, z którego się przedtém krew sączyła, zupełnie zagojone i mocną a piękną blizną pokryte. Za co z nieopowiedzianą radością oddawano cześć i dziękczynienie Bogu wszechmocnemu[15].“
Nie długo zabawił Augustyn w Kartaginie, ale jeszcze w tym samym roku przybył do rodzinnego miasteczka Tagasty, i tam osiadł w domu i na gruntach ojczystych z przyjaciółmi swoimi i z niektórymi tego miasta obywatelami, którzy się do niego jako do ojca swojego przywiązali. Skoro zamieszkał w swoim domu, zaczął prowadzić życie bogomyślne, od trosk i zabiegów światowych swobodne, rozważając dniem i nocą w zakonie Pańskim, służył Bogu, pościł, modlił się i czynił dobrze bliźniemu. Lecz przy schyłku tego samego roku wcześną śmiercią utracił syna swojego Adeodata pięknych nadziei z bystrym geniuszem szesnastoletniego młodzieńca. Na tém ustroniu zawiązał Augustyn pomiędzy swoimi przyjaciółmi życie zakonne; pierwszą ich ustawą było używanie wszystkiego społeczne, nikt nic własnego nie miał: on sam jako przewódzca dał tego piérwszy przykład, sprzedał dom ojczysty i grunta, a piéniądze pomiędzy ubogich odrazu porozdawał, aby się zupełnie wywikłał ze sideł światowych i tém snadniéj Bogu służył. Tak żyjąc prawie trzy lata w tém pobożném zaciszu, poświęcał się gorliwie pisaniu dzieł, wykładał księgi święte, tudzież bronił pismem swojém naukę kościoła Bożego, resztę czasu obracał na czytanie dzieł kościelnych pisarzy. Ukrywał się przezornie z obawy, aby go do służby ołtarza z tego zacisza nie wyciągniono, czego się bardzo lękał, lecz i tego nie uszedł Augustyn.
390 roku, trafiło się wtedy, mówi ś. Posydyusz[16], że jeden z agentów spraw rządowych w Hipponie, człowiek bogobojny i prawy chrześcianin, słysząc o wysokiéj nauce Augustyna i dobréj sławie jego, która się wszędzie rozchodziła, życzył sobie i gorąco pragnął widzieć się z nim, w téj nawet myśli: że gdyby miał sposobność usłyszeć kiedy opowiadane słowa Boże z ust jego, gotów był i on wzgardzić wszelką żądzą i znikomością świata i jego powabami, a wnijść w powołanie zakonnego żywota. Skoro tę wieść rzetelnie doniesiono Augustynowi, pragnąc tę duszę od niebespieczeństw niniejszego życia i wiecznéj zaguby ocalić, przybył do Hippony, rozmawiał często z owym agentem i za natchnieniem Bożém zachęcał go aby tego dopełnił, co Bogu ślubował. Lecz on ode dnia do dnia odkładał wykonanie swojéj obietnicy, i nie uskutecznił wtedy swego przyrzeczenia. W owym atoli czasie gdy tam bawił Augustyn, kościół Hippoński potrzebował kapłana; prawowierni zgromadzili się do kościoła, wszedł i Augustyn i stanął pomiędzy ludem, nie mając najmniejszéj nawet wiadomości o celu tego zgromadzenia. Gdy świątobliwy biskup Waleryusz rozpoczął swoję mowę do ludu, i przekładał mu niezbędną potrzebę poświęcenia na kapłana jednego z prawowiernych, któryby go wspierał w pracach biskupich: owo lud nagle pochwycił Augustyna i stawił go przed biskupem do poświęcenia, wszyscy jednozgodnie z usilném pragnieniem i głośno prosili o to, aby tego dokonał. Lecz ten według Ducha Bożego na służbę ołtarza wybraniec, wzdrygał się przyjąć tak święty urząd kapłański; lękał się i niebespieczeństw, zewsząd ten stan otaczających, rzewnemi zalawszy się łzami, usilnie wypraszał się biskupowi od przyjęcia téj dostojności. Napróżno opierał się Augustyn, bo żądaniu ludu uledz musiał.
391 roku, w Styczniu poświęcony został na kapłana hippońskiego kościoła. Skoro przyjął święcenia kapłańskie, zajął się co żywo pobożném przygotowaniem do wykonania obowiązków stanu swojego, a gdy nadeszły święta Wielkanocne, piérwszy raz wystąpił na kościelną mównicę z kazaniem przeto, że świątobliwy biskup Waleryusz rodem greczyn z trudnością mówił językiem łacińskim, albo i punickim, Augustyn tedy wyręczał go w obowiązku kazywania do ludu. Jeszcze w Tagaście zasmakował sobie w pobożności życia zakonnego, więc i w stanie kapłańskim czém prędzéj zajął się założeniem klasztoru; zbieraniem do niego sług bożych, i urządzeniem życia dla nich według obyczaju i prawidła pierwszych chrześcian za czasów apostolskich zaprowadzonego. Osoby w tém zgromadzeniu, miały mieć wszystko społeczne nic własnego; sprzedawszy własne mienie, piéniądze zań od razu rozdawali pomiędzy ubogich. Biskup Waleryusz wielce ucieszony tak pobożnym zakładem, ustąpił na ten cel swoich ogrodów, które do kościoła przylegały. Nie poprzestał on na samym tylko klasztorze męskim, założył także klasztor zakonnic, w którym siostra jego pobożna wdowa, zgromadzonym do niego dziewicom do swéj śmierci przywodziła. Napisał do tychże zakonnic dwa listy: w pierwszym zachęca ich do pobożności, pokory, czystości, ubóstwa i posłuszeństwa; w drugim napisał dla nich prawidła życia zakonnego, i te ustawy zachowują osoby obojéj płci, które pod chorągwią Augustyna w kościele wojującym wojują[17]. W tymże 391 roku nie długo po jego wywyższeniu na kapłaństwo, mówi ś. Possydyusz[18] że przyszli do niego mieszkańcy Hippony katolicy, a nawet i Donatyści, owi zawzięci nieprzyjaciele katolików, z prośbą, aby w materyi wiary rozprawił się z Fortunatem uczonym biskupem Manicheuszów, który w tém mieście bardzo wielu zwodził swoją nauką. Augustyn najchętniéj przyjął na siebie ten obowiązek, a naznaczywszy czas i miejsce publicznéj rozprawie, która przez dwa dni trwała, dowodził: że początek złego, które popełniamy (bo to było przedmiotem rozprawy) pochodził od wolnéj woli człowieka, i tak silnie wobec wielu z obu stron świadków, tego kacerza zasadami jego sekty o stworzeniu rzeczy, i o stanie stworzonego człowieka, pokonał i zawstydził, że w końcu na zagadnienie Augustyna: „Dla czego Bóg, którego nikt zmusić nie może, podał duszę człowieka na nędzę tego żywota?“ westchnąwszy rzekł: „na to nie wiem co mam odpowiedzieć;“ wyszedł Fortunat z téj rozprawmy okryty hańbą, z wymówką, że się o tém ze swojemi naczelnikami namyśli, lecz nazajutrz wydalił się z Hippony i więcéj nie wrócił.
392 roku, Augustyn jął się pióra w obronie nauki kościoła przeciw kacerstwu Manicheuszów, których błędy pełne bluźnierstw sprzeciwiały się Ewangelii i zdrowemu rozumowi; historyję tego kacerstwa w krótkości przytoczyć tu nie zawadzi, aby wiedzieć w jakie to brednie wplątał się sam Augustyn za młodu.

394 roku, ś. Augustyn pisał przeciw Donatystom i w kilku księgach, które dziewiąty tom jego dzieł składają gruntownie zbił ich błędy.
Kiedy Augustyn blisko pięć lat nieustannie prowadził życie w bogobojności i pracy około zbawienia dusz krwią Zbawiciela drogo odkupionych, świątobliwy biskup Hippony Waleryusz radował się nieskończenie z tego, i Bogu dziękował za to, że mu posłał takowego człowieka, który zdatny był dobrym przykładem, i zdrową nauką budować kościół Boży; ale się obawiał, aby mu go do innego kościoła na biskupa nie wzięto; bo już jednego razu ukryć go na ustroniu musiał przed posłańcami, którzy go na biskupstwo szukali, o czém namienia Possydyusz[19]. Oprócz tego nie chciał mieć Augustyna w niższym stanie od siebie, ale spółbiskupem, aby ciężar biskupstwa społem dźwigali, wyrobił sobie to przez list skrycie u Aureliusza arcybiskupa Kartaginy, aby dozwolił poświęcić Augustyna na biskupa, któryby nie jako jego następca, ale jeszcze za życia jako jego kolega i współbiskup był ustanowiony. Nie długo po odebraném pozwoleniu przybył do Hippony Megaliusz biskup Kalamy, a prymas biskupów Numidyi wizytować kościół Hippoński, przybyli za nim i niektórzy biskupi; właśnie téż jego obecność potrzebna była do konsekracyi biskupa. Miał przytém Waleryusz bardzo dobrą sposobność wyjawienia ukrytego dotąd przed wszystkiemi swojego zamiaru Megaliuszowi i innym biskupom, tudzież całemu duchowieństwu i ludowi: żeby rad wynieść Augustyna do urzędu i godności biskupiéj; takowy zamiar obecni biskupi i cały lud z wielką radością i powinszowaniem mu, przyjęli usilnie prosząc, aby go czém prędzéj do skutku doprowadzić. Opierał się mocno temu życzeniu Augustyn, i przywodził tę trudność, że to jeszcze niesłychany w kościele zwyczaj, aby za życia biskupa, drugi biskup w tym samym kościele miał być postanowiony; ale zapewniany o tém, że to nie jest żadna nowość, ani rzecz nadzwyczajna, trudno więc miał opierać się woli niebios.
395 roku, w miesiącu Grudniu namaszczony został na biskupa koadjutora Hippony. Obowiązki przywiązane do godności i urzędu biskupiego, a osobliwie uprzejma ludzkość z jaką przychodziło mu przyjmować gości: wywołały go z klasztornego zacisza, do biskupiego domu, w którym niebawnie zawiązał zakon z kapłanów, dyakonów i subdyakonów na usługę Hippońskiemu kościołowi poświęconych, i z tymi zakonnikami prowadził życie w według prawidła od śś. Apostołów dla piérwszych chrześcijan w Jerozolimie ustanowionego, którzy mieli wszystko spółeczne a nic własnością nazwać nie było im wolno. Jeżeli który z tych zakonników posiadał jaki majątek, więc albo do społeczności wnieść go, albo pomiędzy ubogich rozdać był winien, i nie chciał Augustyn żadnego kleryka poświęcić na kapłana, jedynie tego, który z nim pod tym warunkiem spólnie żyć będzie. Rozchodziła się wszędzie głośno po Afryce sława o świątobliwém życiu i wysokiéj nauce jego zakonników, mówi ś. Possydyusz[20], tak dalece, że inne kościoły z upragnieniem żądały z jego klasztoru kapłanów na biskupstwa, i dziesięciu pobożnych i uczonych mężów ze swojego zakonu dał Augustyn rozmaitym kościołom. Za jego przykładem poszli inni biskupi i przy swoich kościołach klasztory pozakładali; od niego to niezaprzeczenie kanonicy zakonni wywodzą swój początek. Augustyn zostawszy biskupem podwoił swoję gorliwość i pracę około zbawienia poruczonego sobie ludu, kazywał prawie codzień z zapałem godnym apostolskiego naślednika, wcałéj potędze słowa Bożego nauczał prawdy ś. wiary: wykorzeniał stare a szkodliwe pogańskie zwyczaje ludu, owo rzucanie na siebie nawzajem kamieniami, w którém się zabójstwa wydarzały. Życie swoje prowadził Augustyn średnią drogą, suknie, obuwie i pościel były wprawdzie skromne, ale chędogie i przyzwoite jego powołaniu; mówi on sam: „Takiéj sukni używać powinienem jaką przyzwoicie nosić może kapłan, dyakon, subdyakon i takową dla spółeczności w darowiźnie przyjmuję. A jeżeli kto droższą da, takową sprzedam, aby pieniądze za nię były spółeczne, skoro suknia nie może być spółeczną. Jeżeli komu podoba się darować mi suknię, niech mi da taką, jakiejbym się nie wstydził nosić, bo szczerze wyznaję, że wstydzę się chodzić w drogiéj sukni: bo to nie przystoi temu powołaniu, tym członkom i téj sędziwości[21].“ Stół jego bywał skromnemi bardzo pokarmami z jarzyn i legumin zastawiany, niekiedy dawano i mięsne potrawy, ale tylko dla gości i chorych osób, dawane bywało i wino do stołu dla wszystkich, lecz jeżeli który z zakonników niepotrzebnie przysięgał się, za to jednéj porcyi wina był pozbawiony. Łyżek używał srebrnych, inne zaś naczynia do potraw były gliniane, albo marmurowe, albo téż drewniane, nie z niedostatku, ale z dobrowolnego ubóstwa. U stołu czytano, albo rozmawiano, o ważnych rzeczach religijnych, aby przeszkodzić niepożytecznéj mowie i szarpaniu sławy bliźniego, bo ku temu miał wielki wstręt, a nawet od stołu odchodził w czasie obiadu słysząc obmowę, i na uleczenie téj złéj skłonności, były wiérsze nad stołem po łacinie napisane[22]. Żadna niewiasta nigdy w jego domu nie mieszkała, ani do niego nie wchodziła, a nawet i rodzona jego siostra pobożna wdowa i dwie siostrzenice chociaż w klasztorze bogobojne życie wiodły i żadnego o sobie nie dawały podejrzenia; ale że te osoby nie mogą obejść się bez innych niewiast, a do tych inne jeszcze przychodzić zwykły, coby mogło być obrazą i zgorszeniem dla ludu. Zarząd domu powierzał jednemu ze swoich kapłanów, który co rok zdawał mu rachunek z dochodów i wydatków, obierał także ludzi sumiennych i doświadczonych do nadzoru nad zakładami, które dźwignął i wystawił dla ubogich i chwały Bożéj. Daleki był Augustyn od chciwości, daremnie przeto nalegano na niego aby darowizny ze spadku przyjmował, skoro widział, żeby takowa chociaż dla kościoła zapisy, prawym dziedzicom uszczerbek i krzywdę sprawiły. Ile czasu zostało mu od prac biskupich, obracał go na odwiedzanie i pocieszanie uciśnionych wdów i ubogich sierót, i co oszczędził z dochodów kościelnych, wszystko obracał na wsparcie ubogich, a idąc za śladem wielu świętych biskupów, osobliwie zaś ś Ambrożego: niekiedy kazał stopić część sprzętów kościelnych na wykupienie niewolników. Chował i ten pobożny zwyczaj swojego kościoła, odziewania corocznie ubogich w każdéj parafii.
Augustyn natchniony tymże duchem miłości Bożéj co i Paweł Apostoł, który chciał wyklęcie nawet przyjąć z miłości ku braci[23], gorliwy o zbawienie swoich owieczek, mówił: „Nie pragnę być zbawiony bez was, jakieżbym do tego miał prawo? Bo dla czegóż jestem biskupem i poco na święcie? dla tego jedynie, aby żyć w Jezusie Chrystusie ale z wami, to moja namiętność, to zaszczyt, to chwała moja, to są prawdziwe bogactwa moje.“ Nie było zaiste czulszéj duszy od Augustyna nad nędzą i uciskiem ludu; tę czułość wzniecały w nim nadprzyrodzone pobudki, a napływ miłości Bożéj utrwalał ją ciągle.
396 roku, świątobliwy Waleryusz biskup Hippony, skołatany długą pracą około zbawienia owieczek w swéj owczarni, pochylony wiekiem szczęśliwie dokonał żywota; cały więc urząd biskupi i prace kościoła Hippońskiego zlały się na Augustyna zupełnie.
397 roku napisał Augustyn swoje wyznania, w dowód zupełnego nawrócenia się swojego do Boga. O wartości tego dzieła sam Augustyn swoje zdanie daje: „Żadna zaiste z ksiąg moich, mówi on, ani z powszechniejszém upodobaniem przyjętą, ani z większém zajęciem czytaną nie była, jak księgi moich Wyznań[24], które o dobrych i złych uczynkach moich napisane, chwalą sprawiedliwego i nieskończenie dobrego Boga, podnoszą ku niemu umysł człowieka i miłość w sercu jego rozniecają. Taki wpływ wywierały one na mnie, kiedym je pisał, a ilekroć je odczytuję dotąd go wywierają. Coby zaś drudzy o nich sądzić mieli, tego po przeczytaniu ich sami doznają; wszakże ile mi wiadomo, wielom z mych braci w Chrystusie bardzo się podobały i podobają[25].“ A do Daryusza hrabiego, posyłając mu te Wyznania, tak pisze: „Przyjmij więc mój synu, ty dobry mężu! nie z powierzchowną i zwinną grzecznością, ale w duchu chrześcijańskiéj miłości po chrześcijańsku, przyjmij księgi moich wyznań, którycheś ode mnie żądał; w nich to mnie się przypatrz, i nie wychwalaj mnie wyżéj niźlim godzien, wiérz raczéj mojemu w nich wyznaniu, niźli temu, co drudzy o mnie rozgłaszają; w tych księgach obaczysz i zważysz czém byłem w sobie i przez siebie samego; a jeżeli ci się spodoba co we mnie, chwal tedy w nich ze mną Boga, bo tego żywo pragnę, aby Onego chwalić ale nie mnie; ponieważ On uczynił nas, a nie my sami siebie; myśmy się zatracali, lecz kto nas utworzył, ten i zdrożności nasze sprostował[26].“
Tegoż roku Augustyn pisał przeciw kacerstwu Aryusza, który będąc kapłanem Alexandryjskiego kościoła ubiegał się o biskupstwo alexandryjskie, a zawiedziony w nadziei, bo Alexandra na biskupa wybrano, z tego więc powodu mszcząc się: w r. 321 czernić począł naukę tego biskupa, obwiniał go o błąd Sabelliusza przeciw Trójcy Ś. Lecz samże Aryusz w naukach swoich i kazaniach zaprzeczał bóstwa Chrystusowi, i zupełnie umieścił go w liczbie stworzeń, nauczając: że był czas, w którym Syna Bożego nie było. Augustyn napisał XV ksiąg o Trójcy Ś. i zbił zupełnie błędy Aryusza, którego kacerstwo długo i srodze kościół Boży trapiło.
Opuścić tu nie można listownéj rozprawy ś. Augustyna ze ś. Hieronimem, którą w tymże 397 roku ci dwaj ojcowie kościoła ś. pomiędzy sobą zawiązali. Dostał Augustyn do rąk swoich dzieła, które Hieronim wiekiem już wtedy podeszły, przez 30 lat około Pisma ś. pracując wydawał, a któremi po całym świecie chrześcijańskim zajaśniał. Augustyn jeszcze w roku 395 napisał do niego list, w którym odwodzi go od nowego tłumaczenia Pisma starego testamentu z języka hebrajskiego; potém zarzuca mu jakoby pobłażał kłamstwu przy wykładzie listu do Galatów w roz. II wierszu 12, gdzie ś. Paweł strofuje ś. Piotra o to: że za przybyciem do Antyochii z Jerozolimy żydów do wiary nawróconych, przestał jadać z nawróconemi poganami, aby nie dał żydom zgorszenia, czém obrazili się poganie; że utrzymywał Hieronim: jakoby w tém porozumieli się ci dwaj Apostołowie. Przy tym liście posłał mu dziełka swoje: Rozmowy z sobą samym, i wykłady niektórych Psalmów. Nim ten list doszedł Hieronima, Augustyn wyprawił 397 roku drugi, w którym jeszcze silniéj nalega na polemikę względem słów Pawła ś. i tak do niego pisze: „Nie przyznaję sobie tego abym twój geniusz darem Bożym złoty, mógł zbogacać mojemi szelążkami, nie ma bowiem zdatniejszego od ciebie do sprostowania tego przedmiotu. Proszę cię przeto, weź się ze szczerą surowością do poprawienia dzieła, i jak przysłowie niesie: zaśpiewaj Palinodyą[27], to jest odwołaj coś napisał. Bez porównania bowiem piękniejsza jest prawda chrześcian, niźli Helena Greków: bo nasi męczennicy mężniéj za nią walczyli, niźli bohaterowie pod Troją. Co nie mówię przeto, abyś oczy serca odzyskał, boś ich bynajmniéj nie utracił, ale abyś zwrócił uwagę, mając wźrok czujny i zdrowy, na wszystkie skutki, jakie wypływają z podobnéj zasady. “ Nie mogąc się Augustyn doczekać odpowiedzi na swoje zarzuty, wyprawił przeto trzeci list, w którym prosi o krytykę dzieł swoich, usprawiedliwiając się, że nigdy żadnéj księgi nie pisał przeciw Hieronimowi, i nie posyłał do Rzymu. Pomiędzy innymi ludźmi mogłaby się przez to wznieść burza zatargów, ale ci dwaj święci mężowie do jednego celu prawdy dążąc, łatwo się w otwartości pism swoich zrozumieli. Odpowiedział mu na to Hieronim: „Odebrałem twój list, w którym zachęcasz mnie bym śpiewał Palinodyą, i naśladował Stezihora w odzyskaniu wźroku. Ja po prostu wyznam, że chociaż styl i ręka zdawały mi się twoje, jednak nie chciałem wierzyć łatwo, abym odpowiadając nie obraził ciebie, jeźliby to pismo twoje było. Co jeżeli tak jest, to napisz otwarciéj, i przyślij lepszy exemplarz, abyśmy bez gniewu rozprawiali o Piśmie ś. i albo nasz błąd poprawili, albo okazali: że niesłusznie nas ganią... Zostaje mi tylko prosić, abyś kochał ciebie kochającego, a będąc młodzieńcem na polu Pisma ś. nie wyzywał starca... i żebyś nie sam zdawał się przywodzić poetów, więc przytoczę ci zdanie: „że wół zmordowany mocniéj stawia nogę...“ Nie zapominaj o mnie święty i czcigodny biskupie, patrz jak cię kocham, kiedy nawet wyzwany nie chciałem odpowiedzieć.“ Ale nim Augustyn odebrał ten list, mocno domagał się w innym liście odpowiedzi na swoje zarzuty, zaczém Hieronim jeszcze otwarciéj odkrył myśl swoję w drugim liście: „Liczne wyprawiasz do mnie listy, i często nalegasz na mnie o odpowiedź względem swoich zarzutów.“ Potém gdy mu wystawił tę nieprzyzwoitość, że piérwszy list jego krążył wprzód po wszystkich prawie rękach i krajach, (osoba przez którą był posłany, w drodze umarła, czemu Augustyn nie był winien), tak pisze: „Nieprzyzwoitą byłoby to rzeczą dla mnie żyjącego w klasztorze upierać się z biskupem jednego wyznania, i jeszcze z biskupem, którego piérwéj zacząłem kochać jak znać, który pocieszał mnie nadzieją, że po mnie zajaśnieje pracą na polu około Pisma ś. Nadto dodajesz żeś gotów przyjąć to po bratersku i uważać za łaskę, jeźlibym co chciał w twoich pismach poprawić;... jeźli przewrotni ludzie w saméj Ewangelii umieją naleźć coś do nagany, to cóż dziwnego, choćby w dziełach twoich, a osobliwie w kommentarzach na Pismo ś. nalazło się zdanie nie zupełnie zgodne... i różnica, nie z moim wykładem, bo jestem niczém, ale z objaśnieniami dawnych greckich ojców. Bądź zdrów najmilszy przyjacielu, wiekiem synu, godnością ojcze, i błagam cię o to, aby twoje listy piérwéj do mnie, jak do kogo innego dochodziły.“ Przed odebraniem tego pisma, Augustyn wyprawił Cypryana swego dyakona z nowym listem i trzema poprzedniemi w kopii, i nieustawał w swojém żądaniu. Odpowiada mu Hieronim: „Opuszczam wstępne grzeczności, któremi starą głowę chciałeś ukołysać, zamilczę o pochwałach, któremi nagany chciałeś osłodzić, lecz przystępuję do rzeczy;“ objaśnił potém swój wykład słów ś. Pawła do Gallatów, tak daléj mówi: „Proszę cię znowu, i znowu proszę, abyś przebaczył rozprawie mojéj, i jeżeli czém przeszedłem miarę, przypisz sam sobie, boś mnie do tego zmusił. Ani mnie sądź patronem kłamstwa, bo idę za Tym, który jest drogą, prawdą i życiem; nie może więc czciciel prawdy poddać szyi pod jarzmo fałszu.... Proszę cię w końcu listu, abyś spoczywającego starca i oddawna weterana, odgrodzonego na wsi zaciszem, nie zmuszał walczyć na nowo. Ty młody i na godności biskupiéj postawiony, nauczaj ludy, a mnie dość w ubogim kątku klasztornym szeptać z jednym słuchaczem.
Skoro ś. Augustyn otrzymał pisma od Hieronima, i postrzegł że go mógł obrazić, rzucił się niebawnie z chrześcijańską pokorą do zachowania miłości, stąd między innemi tak mówi: „Dla czego usiłuję płynąć przeciw wodzie a raczéj nie proszę o przebaczenie? Zaklinam przeto ciebie na łagodność Chrystusa Pana, abyś mi darował, jeźlim cię obraził, a nawzajem nie chciał mi płacić obrazą Chociaż bowiem dostojnością, według zwyczaju zaprowadzonego w kościele, biskup jest starszym od kapłana, Augustyn jednak we wielu rzeczach jest mniejszy od Hieronima.“ Od tego czasu Augustyn zawdy był piérwszym wielbicielem Hieronima, umyślnie nawet wyprawił do niego z listami uczonego kapłana Orozyusza, i w podziwiającéj pokorze prosił go o rozwiązanie niektórych wątpliwości: „Prosiłem i proszę Boga naszego, który nas wezwał do swojego królestwa chwały, abyś mnie w tém co do ciebie piszę, święty bracie Hieronimie oświecił z moim pożytkiem... bo tak daleko jestem od ciebie, że na odpowiedź upływają nie dni, i miesiące: ale całe lata; kiedybym rad, gdyby to być mogło, zawsze mieć ciebie przy sobie i rozmawiać z tobą, o czémbym chciał. Posłał mu przy tym liście rozprawę o duszy i innych ważnych przedmiotach; na co Hieronim tak mu odpisuje: „Na twoje dwa dziełka, któreś mi przypisał, pełne najgłębszéj nauki, i jaśniejące całym blaskiem wymowy, nie mogłem w porę odpowiedzieć. Nie żebym co do nagany nalazł, ile że każdy wedle słów Apostoła w swojéj myśli obfituje. Rzeczywiście co tylko można było powiedzieć i wysokim geniuszem wyczerpnąć z Pisma ś., wszystko to wykonałeś. Lecz proszę o cierpliwość że śmiem chwalić twój geniusz.“ Hieronim aż do zgonu zachował najczulszą przyjaźń dla Augustyna, i kiedy ten wielki bojownik kościoła poraził na głowę kacerzy: Pelagiusza i Celestyusza, wtedy święty starzec jeszcze go więcéj ukochał; tak się wyraża w ostatnim liście przed swoją śmiercią do Augustyna: „Najmilsza mi jest każda sposobność, jeżeli przez nię pisać mogę do ciebie. Boga biorę za świadka, że gdyby to być mogło, pożyczyłbym skrzydeł od gołębicy, abym poleciał i uściskał ciebie. Tegom zawsze prawie żądał z przyczyny wielkich cnót twoich, ale teraz najbardziéj pragnę, boś twoją sprawą i staraniem udusił kacerstwo Celestyusza.
398 roku, Aureliusz arcybiskup zwołał synod do Kartaginy, już czwarty za swojego biskupstwa; zebrało się 204 biskupów pod przewodnictwem Aureliusza, zasiadał na nim i Augustyn; na tym synodzie ustanowiony był obrządek konsekracyi biskupów i innego duchowieństwa, uczyniono po raz pierwszy na nim wzmiankę o aparatach kościelnych.
Niejaki Faust biskup manichejski rodem z Milowy uważany za bożyszcze od swoich stronników, dla gładkiéj wymowy, i powierzchownie udawanéj skromności z ujmującą grzecznością: szarpnął się około roku 390 na wiarę katolicką w swéj księdze pełnéj bluźnierstw przeciwko prawu Mojżesza, prorokom i tajemnicy Wcielenia; ukrywał zręcznie błędy swéj sekty; stylem jasnym i pełnym dawał dowcipny obrot swojemu rozumowaniu.
400 roku, Augustyn w dziele swojém przeciwko niemu tego roku napisaném, z dwudziestu trzech ksiąg złożoném; potęgą prawdy i głęboką nauką swoją zwycięzko rozmiotał jego bluźnierstwa. Gdy Donatyści w Afryce tak się wzmogli, że nie było prawie miasta i miejsca, gdzieby nie mieli swego biskupa, których przeszło cztérysta liczyli, i nie przestawali wywierać swoich okrucieństw na katolików, dopuszczać się mordów i podniecać pożogi przymuszając ich takiemi środkami do przyjęcia swéj sekty i chrztu powtórnego:
403 roku katoliccy biskupi uradzili na synodzie odbytym w Kartaginie, aby każdy biskup katolicki w swojém mieście wezwał biskupa Donatystę do dysputy w obecności miejscowego urzędu, w wyznaczonym na to dniu i miejscu; chcąc tym sposobem umorzyć owo stare już między sobą nieporozumienie, i mnogim nadużyciom zapobiedz. Biskupi Donatystów uchylali się od téj dysputy, z tego powodu, że rozmawiać z katolikami nie mogą, jako z grzesznikami i nieczystemu. A nawet ze ś. Augustynem nie chcieli rozpocząć dysputy przeto, że biskup Hippony jest wymowny, że trudnaby ich sprawa z nim była. Gdy ś. Possydyusz biskup Kalamy, a uczeń ś. Augustyna, wezwał w témże mieście Kryspina biskupa Donatystów do rozprawy: Kryspian, jego kapłan i krewny, zasadził się na ś. Possydyusza w drodze, ludźmi zbrojnemi otoczył dom, w którym Possydyusz stanął, zapalił go ogniem, drzwi wyłamał, wywlókł Possydyusza z komnaty, srodze go zbił, konie i wszystko mu pozabierał. Prokonsul wskazał Kryspina za to na karę piéniężną 10 liwrów złota fran. mon. Ś. Augustyn natchniony miłością ku najzawziętszym nawet nieprzyjaciołom; któréj nas Zbawiciel nauczał, i ściśle wykonywać ją kazał; wyprosił u Prokunsula darowanie kary dla winowajcy, mówiąc: że on nie chce zemsty, bo ta nie zgadza się z powołaniem chrześcian, a tém mniéj z charakterem biskupów, ale miłością, dobrocią i modlitwą pokonać pragnie swoich nieprzyjaciół; i ten oręż podawał Augustyn do rąk prawowiernego ludu. Unikanie Donatystów od dysputy z katolickimi biskupami sprawiło to, że Augustyn nabrał więcéj jeszcze śmiałości i odwagi przemawiania do pospólstwa Donatystów, garnącego się gromadami na łono katolickiego kościoła. Biskupi Donatyści zębami grzytali na to nawracanie się ludu, i publicznie kazywali, że zabić Augustyna, byłoby dla ich religii wielkiém dobrem i zasługą przed Bogiem. Jakóż rzeczywiście Donatyści (Circumceliones) zasadzili się na jego życie gdy zwiedzał swoję dyecezyę i omało że go pewnego dnia nie zabili, ale z rozporządzenia Boskiego, przewodnik jego zbłądził przypadkiem z drogi, która mordercami na niego przygotowanemi była obsadzona, inną tedy drogą przybył na przeznaczone miejsce: skoro się o tém późniéj dowiedział, z duchowieństwem które miał ze sobą, podziękował Bogu wybawcy za swoje ocalenie.
405 roku, kiedy Donatyści pohamować nie chcieli swoich zawziętości, lecz przeciwnie srogie gwałty i spustoszenia rozszerzali w okolicach Hippony: Augustyn litując się ucisku prawowiernego ludu, zmuszony został udać się z prośbą do Cecyliana namiestnika cesarskiego w Numidyi, aby poskromił Donatystów okrucieństwa i zawichrzenia, przechodzące złośliwość Aryanów i innych kacerzy. To téż spowodowało Honoryusza cesarza, że w tym samym roku ogłosił przeciwko nim surowe prawa i rozmaite kary, ale Augustyn wstawiał się i prosił za nimi.
407 roku, znowu przyszło Augustynowi do sławnéj dysputy w religijnéj materyi z Felixem Manicheuszem z liczby wybranych. Przybył on w Sierpniu do Hippony odświeżyć swoję sektę, którą Augustyn już przydeptał i wymiótł z tego miasta. Felix zdawał się nauką i geniuszem przewyższać owego Fortunata, o którym już wyżéj mówiliśmy, lecz Augustyn swoją nauką i dowodami prawdy, w dwudniowéj rozprawie publicznie w kościele tak ze wszystkich stron zwarł Felixa, że na piśmie daném potępił Manesa i jego naukę i prawym został katolikiem.
Widząc biskupi katoliccy, że Donatyści nie chcą przyzwolić na pojedyncze z nimi w materyi religijnéj rozmowy, udali się w tym celu do cesarza Honoryusza; na ich tedy prośbę cesarz wydał r. 410 swój rozkaz Donatystom, aby publiczną rozprawę odprawili z katolikami, skoro się od dobrowolnéj uchylają; mianował zarazem Trybuna Marcelina cnotliwego i roztropnego męża, aby téj rozprawie przodkował. Zebrało się do Kartaginy biskupów Donatystów 270, katolickich 206. Trybun Marcelin rozkazał, aby katolicy i Donatyści wybrali z pomiędzy siebie po siedmiu biskupów do dysputy, i po drugie tyle biskupów do porady dysputującym; tudzież po cztérech notaryuszów, którzy będą spisywać to, co będzie mówione; i po cztérech biskupów dozorujących. Po ośmnastu przeto biskupów z każdéj strony miało składać posiedzenie. Ze strony katolików wyznaczeni byli do rozprawy: Aureliusz, Augustyn, Alipiusz, Wincenty, Fortunat, Fortunacyan i Possydyusz. Z Donatystów: Prymian, Petycyan, Emeryt, Protazy, Montan, Gaudencyusz i Adeodat.
411 roku, poczęła się ta wolna rozprawa d. 1 Czerwca, i ciągnęła się aż do ósmego dnia tegoż miesiąca. Donatyści usiłowali dowieść, że kościół jest cały piękny i bez skazy, zaczém żaden grzesznik nie może być w nim umieszczony; z powodu, że poza ich kościołem chrzest jest nieważny. Lecz Augustyn mając główny udział pomiędzy biskupami, przytaczał nieprzeparte świadectwa z Pisma ś., niemi więc pokonał Donatystów i dowiódł, że prawdziwy kościół jest powszechny. A gdy wszystkie przywodzone przez Donatystów dowody zwątlone i zupełnie wyczerpane zostały, i gdy już nic nie mogli przytoczyć na poparcie swéj sprawy; Marcelin Trybun ogłosił przeciwko nim wyrok, poodbierał im kościoły, i schadzek im zabronił. Od czasu téj rozmowy Donatyści do upadku zbliżać się poczęli.
412 roku, Pelagiusz rodem z wielkiéj Brytanii, mnich nie kapłan, z klasztoru Bangory w Gallii, odbywał podróż po Włoszech, bawił czas niejaki w Rzymie, z szacunkiem uważany był za pobożnego i cnotliwego człowieka. Lecz skoro tylko wszedł w zażyłość z Rufinem, owym to głównym ś. Hieronima nieprzyjacielem, nasiąkł przewrotną jego nauką, siać tedy począł błędy: 1ód zaprzeczał rozlania się grzéchu piérworodnego po całym ludzkim narodzie, i że niemowlęta bez chrztu ś. umierające nie ulegają wiecznemu potępieniu. 2re twierdził: że człowiek bez pomocy łaski Bożéj, ale naturalną siłą wolnéj woli może wszelkie dobre i pobożne dzieło wykonać; że Bóg daje nam łaskę za dobre nasze uczynki. 3cie nauczał: że człowiek za pomocą siły wolnéj woli może się wznieść do tego stanu, w którym może niegrzeszyć. Pelagiusz miał ucznia imieniem Celestyusza, który udał się do Afryki i nie z mniejszą od swego mistrza usilnością błędną tę naukę rozszerzał po Afryce; od obu tych kacerzy sekta ich imie wzięła. Skoro tylko pelagianizm wylęgać się począł, ś. Augustyn w tymże roku jął się pióra w obronie słowa Bożego i wiary świętéj; pismami więc swojemi, które są w dziesiątym tomie dzieł jego umieszczone, błędy tego kacerstwa o niewzruszoną opokę objawionéj prawdy roztrącił, i nieprzepartemi dowodami przekonał: że grzech pierworodny zlewa się na wszystkich potomków Adama, i że zwyciężająca łaska Boża, sama z siebie skuteczna i silna, do wypełnienia każdego pobożnego uczynku jest nam koniecznie potrzebna.
Kiedy Gotowie pod przewodnictwem Alaryka w r. 410 dobyli Rzymu, złupili go, ogniem i orężem zniszczyli: poganie miotali bluźnierstwa na chrześcian, i całą przyczynę tych ciężkich klęsk na nich składali, jakoby dla tego Rzym został od Gotów zniszczony, że cześć ich bogów zupełnie zniesioną, i z ich świątyń wymiecioną została, a natomiast religija chrześciańska jest zaprowadzona.
413 roku, Augustyn rozpoczął na odparcie téj potworzy nieoszacowane dzieło: o Mieście Bożém[28], które na dwadzieścia i dwie księgi podzielił. Piérwsze dziesięć ksiąg napisał przeciwko czcicielom fałszywych bogów, którzy o to spustoszenie Rzymu religiją chrześcijańską winili. W ostatnich dwunastu księgach skreślił historyją o początku, postępie i końcu Miasta Bożego i świata. To nieocenione Augustyna dzieło, jest bardzo przyjemnym i jasnym stylem napisane, a tak obszerną nauką o Bogu, i o rzeczach świeckich ubogacone, i z takową erudycyą geniuszu wypracowane, że we wszystkich swoich czytelnikach podziwienie sprawuje.
415 roku, Augustyn, jak już wyżéj mówiliśmy, wysłał Orozyusza zacnego kapłana do ś. Hieronima, który przy Żłóbku Jezusowym w Betlehem mieszkał. W tymto właśnie roku dnia trzeciego Grudnia, pokazał się we śnie Lucyanowi kapłanowi, mieszkającemu w miasteczku Kafargamalam o 20 mil od Jerozolimy odległém, sędziwy starzec z poważną twarzą, który się nazwał Gamalielem mistrzem ś. Pawła Apostoła, i upomniał Lucyana po raz pierwszy; a po kilku dniach, gdy kapłan rzecz odkładał, w mniemaniu że to był próżny sen, chroniąc się łatwowierności; po raz drugi i trzeci, wskazując mu nawet miejsce blisko Jerozolimy, gdzie jego ciało, tudzież ś. Szczepana pierwszego męczennika i Nikodema, który przyszedł w nocy do Chrystusa, ciała były pogrzebione: aby to oznajmił Janowi Jerozolimskiemu biskupowi w tych słowach: „żeby te ciała, przez które Bóg otworzy ludziom drzwi miłosierdzia swego, bez przyzwoitéj czci dłużéj nie leżały.“ Dnia przeto 26 Grudnia, w towarzystwie kilku biskupów, i w obecności całego prawie ludu, Jan biskup Jerozolimski na wskazaném miejscu wynalazł owe ciała. Skoro otworzony został grób ś. Szczepana, unosił się z niego najprzyjemniejszy zapach; wszyscy obecni cisnęli się do ucałowania ś. szczętów, i zaraz téż siedmdziesiąt osób rozmaitemi chorobami ujętych, zdrowie uzyskały. Gdy do Jerozolimy były niesione szczęty ś. Szczepana; panowała wtedy wielka posucha w Palestynie; wszyscy do nieba wzdychali o deszcz; w tym samym czasie spadł deszcz obfity[29]. Powracając Orozyusz na początku r. 416 z Palestyny z listami od ś. Hieronima, i pismami od biskupów Herosa i Łazarza, którzy zasiadali na synodzie w Liddzie, czyli Diospolu, zwołanym przeciw Pelagiuszowi; wziął ze sobą część relikwii ś. Szczepana. Gdziekolwiek Orozyusz przybył z temi świętemi szczętami, wszędzie je biskupi i lud wierny ze czcią i nabożeństwem przyjmował; wszędzie téż Bóg działał przy nich palcem swéj wszechmocności cuda, i łaski ludowi udzielał; jedni wźrok odzyskali, drudzy nagle od rozmaitych chorób uzdrowieni byli, a nawet jedno umarłe pacholę, na którém położono te relikwije, do życia wróciło. Przybywszy z niemi na wyspę Minorykę, zbiegali się chrześcianie, i żydzi z niemi się złączyli, a po krótkiéj rozprawie o religii, 440 żydów wiarę ś. przyjęło, pomiędzy niemi i Teodor, którego najwięcéj poważali, i odrazu swoję bóżnicę na kościół obrócili[30]. A gdy przybył z niemi do Hippony, umieścił je ś. Augustyn w swoim kościele w kaplicy, i na jéj sklepieniu napisać kazał cztéry wiérsze: że cuda za wstawieniem się ś. Szczepana przy nich zdziałane, samemu tylko Bogu przyznać należy. Na rozgłoszenie po Afryce tych łask i cudów, które Bóg okazywał przy tych ś. szczętach ludowi w kościele Hippońskim, Augustyn wprowadził ten zwyczaj wydawania na piśmie świadectwa: aby każdy, ktokolwiek odebrał jaką łaskę od Boga, publicznie ją całemu ludowi z tém świadectwem opowiadał. W przeciągu dwóch lat wydano takowych świadectw około siedmdziesiąt.
Niejaki Marek rodem z Egiptu z miasta Memfis usnował kacerstwo z błędów Manesa, Orygenesa i Gnostyków, i przyniósł je do Hiszpanii; naukę jego przyjęli: znakomita niewiasta Agape, i retor Helpidiusz, a od nich zaraził się temi błędami Pryscylian, szlachetnego rodu, i pięknym geniuszem ubogacony hiszpan; od którego to kacerstwo 379 r. imie wzięło. Szerzyła się po Hiszpanii ta religijna zaraza, któréj bogobojny wyżéj wspomniony kapłan Orozyusz zapobiegając, udał się w r. 415 do Afryki z prośbą do słynnego już w tedy z nauki po całym świecie chrześcijańskim Augustyna, aby mu doradził, jak ma obronić wiarę ziomków swoich.
420 roku napisał Augustyn dzieło przeciw pryscylianistom i orygenistom, zbija w niém błędy tych kacerzów, którzy utrzymywali: że są dwa początki, jeden dobry, a drugi zły; że dusza ludzka jest natury boskiéj; i że jest wtrącona w ciało za grzechy, których się przedtem dopuszczała, i dopóty wniém zamieszka, dopóki nie będzie oczyszczona na tym świecie; dowodzi Augustyn, że ją Bóg stworzył, i że męki czartów i potępionych są wiecznotrwałe. Odpiéra także i to ich nierozumne z pogany twierdzenie: jakoby każdy człowiek rodził się pod swoją gwiazdą, i od niéj jego dobre lub złe powodzenie pochodziło.
426 roku, Augustyn pochylony wiekiem, i tak mnogiemi pracami około zbawienia owieczek, pieczy jego poruczonych, skołatany: za zezwoleniem duchowieństwa i ludu, przybrał do swoich prac biskupich na koadjutora Herakliusza kapłana; był on wprawdzie najmłodszy pomiędzy jego duchownemi, ale rzadkiéj cnoty i dojrzałéj roztropności. Nie był Herakliusz przed Augustyna śmiercią na biskupa namaszczony, lecz od tego już roku lud udawał się do niego we wszelkich swoich potrzebach.
W tym także roku Augustyn ukończywszy dzieło o Mieście Bożém, rozpoczął ważną bardzo robotę, mając nieco wolniejszego od zatrudnień czasu, zaczął przeglądać wszystkie swoje dzieła i poprawiać w nich miejsca błędne, nie zdające mu się zgadzać z wytrawioną w późniejszym wieku jego nauką. Tych poprawiań[31] napisał dwie księgi, i skończył je 428 roku. W tym to jeszcze roku Augustyn napisał list o łasce, do Syxtusa kapłana, który w r. 432 na stolicę Piotra pod imieniem Syxtusa III nastąpił. Ten list przyniósł mnich Florus do klasztoru Adrumetskiego w Afryce, czytali go zakonnicy; ale jak to zwykle bywa, że ludzie, nieposiadający gruntownie nauki, krytykują to, czego nie rozumieją, a bardzo często zakładają mądrość swoję na uwłaczaniu ludziom prawdziwie uczonym; tak téż zakonnicy w tym klasztorze, niezrozumiawszy dokładnie myśli i textu w liście Augustyna, przyganiać mu poczęli, jakoby on broniąc łaski, nie zostawił w człowieku użycia wolnéj woli. Walenty opat klasztoru, doniósł o tém Augustynowi, prosząc aby w téj materyi pogodził mnichów. Napisał Augustyn księgę o łasce i użyciu wolnéj woli, i posłał ją do Adrumetskiego klasztoru. Niespokojność zrazu uśmierzyła się, lecz inni zakonnicy zarzucali, że niezostawionoby miejsca karaniu w przyszłości, jeżeli według nauki Augustyna, Bóg działa to w nas: abyśmy chcieli i czynili. Uwiadomiony o tém Augustyn, chcąc wszelkie ciemności mnichów rosproszyć, napisał 427 roku księgę o karaniu i łasce. W tym samym czasie Witalis w Katarginie okazał się otwarcie półpelagianem, i dowodził że początek wiary naszéj nie pochodzi z daru Bożego, ale od własnéj woli naszéj; w tym jeszcze roku niezwłocznie napisał Augustyn do niego list, i zbił błąd jego[32]. Złe prędko się rozchodzi: ten błąd zawędrował z Afryki do Francyi i znacznie się rozszerzył, dodano do niego drugi: „że wytrwałość w dobrem nie jest osobliwym darem Bożym, ale od zezwolenia woli naszéj zależy.“ Te błędy utrzymywali zakonnicy w Marsylii, Faust biskup, Wincenty z Lirrynu, Jan Kassian opat i Genadyusz z Massylii. Gdy to kacerstwo półpelagianów poczęło się rozszerzać we Francyi, napisali o tém do Augustyna w roku 428 dwaj świątobliwi mężowie Prosper i Hilary, acz świeckiego stanu, ale gorliwi łaski Bożéj obrońcy: w roku 429 odpowiedział Augustyn Prosperowi i Hilaremu, i posłał im z tego powodu napisane dwie księgi: jednę o przejrzeniu świętych (de praedestinatione), drugą o darze wytrwałości. Zbija Augustyn w tych dwóch księgach błędną naukę półpelagianów, z łagodnością jednak obchodzi się z niemi, ile że jeszcze bez uporu błądzili, i nauka ich nie była wyrokiem kościoła potępiona, co jednak na synodzie II Arauzykańskim r. 529 nastąpiło, i to potępienie półpelagianów Bonifacyusz II zatwierdził. Bardzo długi szereg dzieł przyszłoby wypisać, chcąc wyliczyć wszystkie prace i pisma Augustyna, które jedenaście wielkich tomów składają.
428 roku w Maju, Wandalowie wtargnęli z Hiszpanii do Afryki w liczbie 80,000 wojska pod dowództwem Genzeryka króla swojego; wprowadził ich do tego kraju Bonifacyusz hrabia dowódzca wojska cesarskiego w Afryce, który po śmierci piérwszéj swéj żony zamyślał nawet oddać się życiu zakonnemu w klasztorze ś. Augustyna. Lecz za rozkazem cesarskim przeniósł się do Hiszpanii i tam pojął żonę aryankę, krewną Gontaryza i Genzeryka królów Wandalskich. Aecyusz ubiegający się z nim o dostojeństwa u rządu Rzymskiego, wziął z tąd sposobność i wprawił go w podejrzenie o niewierność u Placydyi regentki państwa, podczas małoletniego syna Walentyniana lllgo. Bonifacyusz, acz niewinny, przewidział jednak nieuchronną zgubę swoję; wszedł przeto w przymierze z królami Wandalów w Hiszpanii, a potém wziąwszy się do boju, poraził trzech wodzów przeciwko niemu od cesarzowéj i Aecyusza wysłanych; po odniesioném zwycięstwie, wezwał Wandalów do zagarnienia prowincyj w Afryce, które do Państwa Rzymskiego należały dotąd pokojem i wszystkich rzeczy obfitością ubogacone, ale barbarzyńcy swojemi okrucieństwy odmienili w krotce postać tego kraju. Ś. Possydyusz biskup Kalamy, obecny świadek i ucześnik owych nieszczęśliwości, mówi: że którędy tylko przechodzili, wszędzie dopuszczali się na mieszkańcach niesłychanych mordów, okropnych katuszy, łupieży, nie przepuszczając ani płci, ani żadnemu wiekowi człowieka; burzyli miasta, wywracali świątynie i gruzami je zasiewali, wszędzie rozniecali niszczące pożogi, wsie, miasteczka z ziemią równali. Dziewice zakonne i świeckie, albo od miecza, albo od głodu w jaskiniach ukryte, życie kończyły. Biskupi i kapłani zagarnieni w niewolą, ogołoceni ze wszystkich potrzeb, schnęli w ostatniéj nędzy i ubóstwie; niektórzy z nich wśród pożaru spłonęli. Z wielkiéj liczby kościołów w Afryce, trzy tylko ocalały: w Kartaginie, Hipponie i Cyrcie; bo tych miast Wandalowie nie zrujnowali. Ś. Augustyn napominał hrabiego Bonifacyusza, aby darował urazy, których doznał, by wrócił do powinności i wziął się do szczeréj pokuty za swoje grzechy.
Placydya cesarzowa posłała tym czasem do Afryki hrabiego Daryusza do układu o pokój. Bonifacyusz okazał świadectwem swoję niewinność, oraz intrygę i zdradę przez Aecyusza przeciw sobie uknutą, z któréj tak wielkie wynurzyło się nieszczęście; przyjął powierzone sobie dowództwo wojska cesarskiego; starał on się potém i piéniądzmi i orężem oswobodzić Afrykę z rąk Wandalów, lecz barbarzyńcy już prawie cały kraj zajęli; i nie ma tam ratunku, gdzie sprawiedliwość Boska sprawiedliwie chce ukarać jaki naród, za dawne jego występki! Bonifacyusz wydał nieprzyjaciołom wojnę, lecz w bitwie pokonany, schronił się z wojskiem swojém do Hippony miasta najwarowniejszego w Afryce; schroniło się tam także kilku biskupów, a między nimi i Possydyusz.
430 roku, przy schyłku Maja, Wandalowie oblegli Hipponę lądem i morzem. Zabolał bardzo Augustyn na tę klęskę i ucisk swojéj ojczyzny, a gdy to miasto w którém był biskupem, nieprzyjaciel otoczył i zewsząd ścisnął, boleść ta sroższém jeszcze udręczeniem serce jego trapiła. W tym atoli nacisku strapienia, ani jego wiary, ani biskupiego męztwa jego nic zwątlić nie zdołało, zachęcał owszem swoje owieczki do cierpliwości, aby te nieszczęścia i uciski jako karę od Pana Boga za grzechy swoje przyjęli, upewniając ich zarazem o nieskończoném Jego miłosierdziu, że on może te klęski odwrócić, jeźli się szczérze przez pokutę do niego nawrócą. Ta jedynie pociecha ożywiała w owym czasie Augustyna, że z innymi biskupami miał przy sobie Possydyusza, ulubionego i światłego ucznia swojego, jakto sam Possydyusz pisze: „Częstośmy społem rozmawiali o tych nieszczęśliwościach, razemeśmy wzdychali i z rzewnym płaczem prosiliśmy ojca miłosierdzia, Boga wszelkiéj pociechy, aby w tym nacisku strapienia ulgę nam przynieść raczył.“ Prosił z nimi Augustyn Boga, aby albo miasto od otaczających go nieprzyjaciół oswobodzić raczył, albo téż sługi swoje uczynił mocnemi do zniesienia mężnie wyroku Jego woli, jeźli inaczéj być nie może, i aby powołał go do siebie z tego świata. Wysłuchał Pan jego prośbę w trzecim miesiącu 14sto miesięcznego oblężenia, Augustyn zachorował na febrę, a lubo w ciągu swojego życia, jego zdrowie częstym i dotkliwym podpadało słabościom, wiedział jednak, że ta słabość ostatnią jest jego chorobą; przygotowany on był na śmierć, bo się gotował na nię od owego czasu, kiedy porzucił świat, i znikomém jego szczęściem zupełnie pogardził. W téj ostatniéj chorobie kazał wypisać na ćwiartkach arkusza siedm pokutnych psalmów Dawida, i na ścianie je przyprawić; leżąc na łóżku czytał je często, i rzewliwie płakał; aby nikt nie przeszkadzał zbawiennemu jego rozważaniu, nie dozwalał na dziesięć dni prawie przed zgonem, nikomu wchodzić do jego komnaty, jedynie w tym czasie, w którym go lekarz odwiedzał, i kiedy brał posilenie. Ta choroba nie naruszyła żadnego członka jego ciała; nakoniec z przytomnym umysłem, zdrowym wźrokiem i słuchem: otoczony w około uczniami swoimi, razem z nimi się modląc, zasnął spokojnie w Bogu dnia 28 Sierpnia w siedmdziesiątym szóstym roku swojego żywota; testamentu żadnego nie zrobił, bo z czegóż go miał zrobić ubogi sługa Chrystusów, nie miał z czego! księgi i pisma swoje, i od innych sług Bożych pisane, kościołowi zostawił.
Ciało ś. Augustyna pochowane było w kościele zwanym z początku Świątynią Pokoju, a wówczas kościołem ś. Szczepana. Ś. Possydyusz pisarz jego żywota wylicza zarazem cuda, jakie Bóg działał przy jego grobie na okazanie: jak miłe były mu zasługi i życie Augustyna.
Gdy hrabia Bonifacyusz po cztérnastu miesiącach oblężenia Hippony, stoczywszy powtórny bój z nieprzyjaciółmi, do Włoch ustąpić musiał, barbarzyńcy prawie połowę miasta, od mieszkańców opuszczonego, w perzynę obrócili; ocalała jednak biblioteka w pośród płomieni i ciało ś. Augustyna, mówi ś. Possydyusz.
483 roku, Trasamundus król Wandalów Aryanin i srogi prześladowca wiary ś. rozkazał przenieść się wszystkim biskupom, i całemu duchowieństwu katolickiemu z Afryki na wyspę Sardynią, ś. Fulgencyusz i inni biskupi, nie chcieli zostawić w ręku barbarzyńców tak nieocenionego skarbu, wzięli przeto ze sobą ciało ś. Augustyna z pastorałem i mitrą. Skoro przybyli do Sardynii, Bóg cudowny w świętych swoich, działać raczył cuda przy grobie jego: pomiędzy wielą innemi, gdy jeden człowiek ślepy uklęknął nabożnie i dotknął się jego ciała, zaraz wźrok odebrał[33].
722 roku, Luitprand świątobliwy król Lombardów, wykupił ciało ś. Augustyna za znaczną summę złota ze Sardynii od Saracenów, którzy tę wyspę zawojowali, i kazał złożyć je do skrzyni cynowéj, a tę włożono do srebrnéj, srebrną zaś do marmurowéj, w mieście Tycynie w kościele ś. Piotra; na skrzyni marmurowéj wyryte było imie ś. Augustyna na kilku miejscach.
1095 roku, święte szczęty Augustyna odkryte były w niezmienionym stanie.
1728 roku, biskup Pawijski sprawdził te ś. relikwije, i na dowodach oparty uznał, że były niezaprzeczenie ciałem ś. Augustyna; to uznanie w tymże roku potwierdził Benedykt XIII papież. Kościół ś. Piotra w Pawii, nosi imie ś. Augustyna; kanonicy zakonu ś. Augustyna, i Augustyjanie pełnią służbę Bożą w tym kościele.
1844 roku ciało ś. Augustyna zostało przeniesione z Pawii do Algeru stojącego dziś na gruzach staréj Hippony, w któréj Augustyn był za życia biskupem. Francuzi zdobywszy w r. 1830 Alger na barbarzyńcach, wkrótce potém założyli stolicę arcybiskupią w tém mieście; pobożny tedy X. Dupuche Iszy arcybiskup Algeru, za zezwoleniem ś. stolicy Apostolskiéj, przeniósł te ś. szczęty z Włoch do Afryki, i z wielką uroczystością złożył je w katedralnym kościele, aby Bóg wszechmocny, za wstawieniem się Augustyna św. rozszerzyć znowu raczył po téj części świata wiarę i religią św. ku powiększeniu swéj chwały na ziemi. Amen.









  1. Żywot ś. Augustyna w ostatnim tomie jego dzieł ks. pierwsza, rozd. I.; z którego ten rysopis jest wyjęty.
  2. Ks. piérwsza Wyznań rozd. XI.
  3. Wyznania Księga pierwsza, Rozdz. IX.
  4. Wyznań ks. trzecia, rozd. I.; ks. czwarta, rozd. II.
  5. Księga trzecia, rozd. IV.
  6. W księdze do Honorata o pożytku wierzenia rozdz. I.
  7. Ks. trzecia, Wyzn. rozd. XI.
  8. Ks. czwarta, rozd. IV.
  9. Tu użyłem przenośni; Kopernik, bowiem odkrył bieg ziemi, a za nim poszedł Nefton i inni astronomowie.
  10. Wyz. ks. piąta, rozd. III.
  11. Wyzn. księga ósma, rozd. II.
  12. Wyzn. księga dziewiąta, rozd. VII.
  13. Boroniusza Roczniki: rok 163. Ś. Augustyna w ks. 22, rozd. 8, o Mieście Bożém.
  14. Wyzn. ks. dziewiąta, rozd. X.
  15. Księga XXII o Mieście Bożém, rozd. 8, §. 3.
  16. W życiu ś. Augustyna rozdz. 3
  17. Dziewięćdziesiąt sześć zakonów: 52 duchownych, a 44 rycerskich prowadziło życie według Reguły Ś. Augustyna.
  18. W życiu Ś. Augustyna roz. 6.
  19. W żywocie ś. Augustyna rodz. 7.
  20. W życiu ś. Augustyna rozd. 11.
  21. Mowa 356, rozd. 13.
  22. Quisquis amat dictis absentum rodere vitam
    Hanc mensam vetitam noverit esse sibi.
  23. Do Rzymian XI, 5.
  24. O darze wytrwałości rozd. 20.
  25. W ks. II Poprawień rozd. 6.
  26. List 231 rozd. I.
  27. Była to alluzya do Stezichora, o którym bajka niesie, że śpiewając przeciwko Helenie, wźrok utracił, a odwołując to, co piérwéj śpiewał, znowu odzyskał władzę widzenia.
  28. Miasto w polskim języku znaczy nie tylko domy i mury, ale i mieszkańców, i społeczność miejską; bo tak się wyrażamy: poruszyło się całe miasto; wyszło całe prawie miasto.
  29. Marceli, chron, ad an. 415.
  30. Ś. Augus. o Mieście Bożém ks. XXII r. 8.
  31. Libri Retractationum.
  32. List 217 Aug.
  33. List Oldrada Arc. Medyol. do Karola W. w Boroniusza rok 736.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.