<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Gąsiorowski
Tytuł Królobójcy
Wydawca Dom Książki Polskiej S. A.
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IV.

Do wieku XVI Rosja przeżywała też same krwawe czasy feudalizmu, co i Europa, o tyle nieco krwawsze, iż zagmatwane najazdem Mongołów i republikańskiemi ideami Nowgorodu, Pskowa, a nawet zupełnie dziś zdziczałej Wiatki. Królobójstwo kwitło i, co dziwniejsza, nie tylko dla zagarnięcia władzy, ale i, co obcem było w owoczesnej Europie, dla pohamowania samowładztwa.
Wiek XVI dopiero Rosję skupia pod jednem, zaborczem berłem carów moskiewskich i wiek XVI jest istotnym początkiem Rosji dzisiejszej, a Iwan IV, groźny, dopiero jest wyrazicielem caryzmu i podwalin samowładztwa. A nawet i ten okrutny Iwan może być zaledwie uważanym za tępiciela oligarchji, niż za panującego, uzurpującego sobie autokratyzm.
Kim był Iwan IV, o tem rozpisywano się już nadto wiele. Okrutnik, zbój, synobójca, półzwierz, półfurjat i sam w ostatku ofiara trucizny. Iwan IV, oglądany oddzielnie, wyrwany bezkrytycznie z historji może swą potwornością ściąć krew w żyłach, ale ten sam Iwan na tle wieku XVI to tylko jeden brylant więcej, pomiędzy godnem towarzystwem Henryka VII angielskiego, Elżbiety, Karola IX, to tylko skromne uzupełnienie mordów nocy świętego Bartłomieja.
I następcy Iwana IV równie nie są warci szczególniejszej uwagi — ze zbrodni brali korony i zbrodnie pozbawiały ich w następstwie tych koron.
Iwan IV umarł w roku 1584 i zostawił dwóch synów Teodora i Dymitra. Pierwszy dostał się w ręce potężnego bojara Godunowa, został jego zięciem i... umarł „nagle“ w roku 1598. Więc po Teodorze powinien był dziedziczyć Dymitr, ale przezorny Godunow zdążył go kazać zamordować i sam wstąpił na tron.
Po siedmiu latach znów Godunow umarł „nagle“, zostawiając syna Teodora II... Lecz tu zjawił się „Samozwaniec“, który podał się za zamordowanego cesarzewicza Dymitra i pozyskał sobie stronników. Samozwaniec pospieszył z kolei zamordować Teodora II a wraz z nim całą jego rodzinę, poczem panował „szczęśliwie“ siedm lat i, podobno, z niemałem zadowoleniem poddanych.
Wiek XVII Rosja zaczyna od zamordowania Samozwańca przez Spisek Szujskiego i od wstąpienia na tron tego ostatniego. Ale, po pierwszym Samozwańcu, wystąpił drugi Dymitr. Szujski chciał terrorem ukrócić wrzenie na rzecz pretendenta, ale doprowadził jeno do poruszenia przeciwko sobie całego ludu. Zrzucono go z tronu, osadzono w klasztorze i tam zadławiono. W rok ten sam los czekał i II Samozwańca.
Carem wybrany został Michał Romanow — czyli, że od śmierci Iwana IV, w ciągu lat 29, Rosja przeżyła siedmiu carów i dwa lata bezkrólewia.
Pierwszy Romanow był w miarę okrutny, ale ani samowładny, ani mogący się odważyć na lekceważenie wieców — umarł śmiercią naturalną w roku 1645. Po śmierci Michała wstąpił syn jego Aleksy, którego panowanie było panowaniem faworyta Morozowa. Naród rosyjski kilka razy próbował potargać łańcuchy, któremi skuwał go Morozow, aż zniewolił cara do wyrzeczenia się doradcy. Aleksy uległ, a chcąc na przyszłość zabezpieczyć się od wyrażania w ten sposób woli narodu ustanowił „Tajną kancelarję“ czyli utwór Lojoli przystosował do środków, zabezpieczających panowanie Romanowych.
Aleksy umarł w roku 1676, pozostawiając z dwóch żon trzech synów i sześć córek, a więc zdawaćby się mogło, iż krwi Romanowych na nielada wystarczy dynastję, tymczasem miało jej zabraknąć już w trzeciem pokoleniu.
Po Aleksym wstąpił na tron najstarszy syn jego, Teodor, lecz, już w szóstym roku swego panowania, umarł „nagle“ w kwiecie wieku.
Ze śmiercią Teodora, królobójstwo na tronie rosyjskim i mordy polityczne zaczynają panować, jak za najlepszych czasów feudalizmu. Wprowadza je cesarzówna Zofja, a utrwala na wieki Piotr wielki.
Teodor jakoby chciał mieć za następcę nie brata swego, Iwana, lecz najmłodszego Piotra. Tę wersję o dziedzictwie popierali bojarzy Naryszkinowie, ile że Piotr był synem drugiej żony Aleksego Naryszkinówny. Lecz Wasyli Galicyn, faworyt Teodora, nie chciał wyrzekać się władzy i uczynił zamach na rzecz carówny Zofji, swej kochanki. Naryszkinowie zostali otoczeni w Kremlinie i wycięci w pień. Carem został ogłoszony Iwan, następcą tronu Piotr a regentką Zofja... no, a panował wistocie jej kochanek, Galicyn. Po objęciu rządów przez Zofję, Galicyn postanowił utrwalić panowanie regentki. Słabowity i uległy car Iwan małe przedstawiał niebezpieczeństwo i nie wróżył długiego życia — Piotr za to nie tylko że był silnym i zdrowym młodzieńcem, ale nadto zdradzał już ochotę do intryg. Galicyn postanowił go się pozbyć i w tym celu pozyskał sobie, tak zwanych „strzelców“ oddział regularnego wojska, przedstawiający na owe czasy siłę decydującą, bo zwartą zawsze. Ale młody Piotr umiał uprzedzić Galicyna i swą przyrodnią siostrę, regentkę, uwięził, brata swego, cara Iwana V, wziął pod straż, Galicyna zesłał do podbiegunowego Archangielska, a strzelcom wyprawił krwawe dziesięciny.
Stało się to już w siedm lat po ustanowieniu regencji przez Zofję, a więc w roku 1689. Car Iwan niby na tronie zasiadał, lecz Piotr umiał go strzedz tak pilnie, iż nikt więcej z poddanych Iwana nie oglądał. Wreszcie, w roku 1698, Iwan V umarł i znów, według dziejopisów, „nagle“, przyczem pozostawił dwie małoletnie córki.
Piotr teraz ogłosił się carem, a ponieważ niepokoiła go jeszcze więziona w klasztorze Nowodziewiczym, w Moskwie, siostra Zofja, przeto w roku 1704 i ta znów umarła „nagle“. Lecz to ostatnie „nagle“ baczniejsi dziejopisarze, a mniej urzędowi, opatrują dopiskiem: „uduszona“.
W ten sposób wiek ośmnasty oglądał na tronie rosyjskim nie tylko już prawdziwego Romanowa, nie tylko młodego królobójcę, ale i monarchę, który wsławił swe imię, ale i cesarza Piotra Wielkiego.
Jeden z pisarzów czyni uwagę, że Piotr za przydomkiem „wielki“ musiał mieć określnik „łotr“ — i jedynie wskutek skrócenia nazywany jest tylko „wielkim“. Ta zgryźliwość ma swą podstawę i tak głęboką, że doprawdy w głowie się nie mieści, jak bezkrytycznie niektórzy starają się Piotrowi przypisywać cywilizatorskie zasługi!...
Piotr I podróżował, uczył się, według świadectw współczesnych i europeizował swój kraj! Ba, ale Europa w początkach XVII stulecia nie wiele miała zdobyczy kulturalnych, a nie wiele miały jej szczególnie prusko-niemieckie państwa i państewka. Lecz Piotrowi nie szło wcale o istotny rozkwit kultury, a jedynie o obrócenie całej swej wiedzy na utrwalenie samowładztwa i despotyzmu.
Reformy Piotra I zaczęły się od tępienia republikalizmu, od wieków w Rosji zasiedziałego i mającego oparcie w sąsiedniej, a wolnej zawsze, Polsce. Zniósł więc Piotr dawną obieralność urzędników i sędziów, wprowadził kastowość, utworzył czternaście klas urzędniczych, pogwałcił wolność cerkwi, przez zniesienie patrjarchatu i ustanowienie Synodu, podwładnego carom bezwzględnie, a nakoniec uwieńczył dzieło reformatorskie, bo włościan zamienił w podlegające prawu bata „dusze“.
Na tych cywilizacyjnych dążeniach Piotra poznali się poddani. Jakoż dzwon wiecowy w Moskwie zaczął zwoływać na trwogę... Piotr czuwał wszakże. Morzem krwi odpowiedział na bunt — a z pasji wielkiej car „europejski“ dzwonom kazał wyliczyć po 50 knutów i zesłał ich na Syberję do Tobolska!!...
Dalej reformatorstwo Piotra skupiło się na zakazie noszenia bród i długich butów. Poddani odważyli się zaprotestować przeciwko takiemu niewolniczo-śmiesznemu obowiązkowi. Piotr ośm tysięcy ludzi skazał na śmierć!! Wyrok był do wykonania conajmniej trudny — lecz Piotr przecież był wielkim!! Spędzono więc powiązanych skazańców na plac, pod Moskwą, otoczony palisadą a zastawiony pieńkami, i tu sam cesarz reformator ze swoimi mężami stanu zabrał się do ścinania głów nieszczęśliwym... Mężowie stanu, na tak budujący przykład ze strony cesarza, poszli w zawody, który więcej głów zetnie. Palmę pierwszeństwa zdobył ulubieniec Piotra I, Menszykow...
Najdzielniejszym współdziałaczem Piotra był niejaki Romodanowski, naczelnik tajnej kancelarji inkwizycyjnej i zastępca cesarza podczas przebywania tegoż za granicą, a prawa ręka wszelkich niegodziwości.
Po mordach o brody, nastąpiły mordy i knuty, celem obalenia niechęci Rosjan do prowadzenia żon i córek na cesarskie zebrania, a niemniej celem oswojenia Rosjan z wódką... Piotr I był nałogowym pijakiem, przeto uważał za właściwe zjednać obywatelstwo alkoholowi.
Możnaby tu jeszcze mówić o setkach tysięcy ofiar, pochłoniętych bądź przez bezmyślne okrucieństwo cara, bądź przez jego gwałtowne a szerokie pomysły, jak założenie miasta Petersburga, lecz i tych faktów starczy do scharakteryzowania dosadnego gwiazdy XVII stulecia, tej gwiazdy, która zgasiła na całe wieki świetność narodu rosyjskiego, która go ujarzmiła, zniszczyła i cofnęła nie o dwieście lat, ale o pięćset. Odtąd dopiero Europa odsadzać się zaczyna od Rosji, bo dotąd Rosja, w pewnych chwilach, mogłaby Europie przodować, a conajmniej być jej nieodrodną córą.
Osłabłby niewątpliwie tak skrajny sąd o Piotrze, gdyby ten straszny władca był człowiekiem bodaj w swem życiu domowem. Lecz to życie domowe bodaj najlepiej może charakteryzuje upodobania i zalety Piotra.
Pierwszą żoną Piotra była Eudoksja Lapuszkin i ta dała mu syna Aleksego, ogłoszonego następcą tronu. Lecz Piotr uprzykrzył sobie żonę i zakochał się w Annie Moëns, córce szynkarza moskiewskiego. Carowa Eudoksja zaczęła się pocieszać z młodym bojarem Chlebowem i to równie, jak i Piotr, nie czyniąc tajemnicy ze swych stosunków miłosnych. Piotr I atoli nie był wyrozumiałym na taką wzajemność, żonę obił i zamknął w klasztorze a Chlebowa kazał wbić na pal...
Okropna była to śmierć, ale na taki wyrok zdobyłby się lada okrutnik, a Piotr przecież musiał być i tu „wielkim“...
Więc wbicie na pal odbyło się w obecności cara. Gdy zaś niefortunny kochanek carowej drgał na palu, cesarz, wiedziony ciekawością, wdrapał się na belkę katowską, w pobliżu pala wzniesioną a do wykonywania wyroku potrzebną, i tu, znalazłszy się wprost twarzy męczennika, jął mu morały prawić na drogę do tamtego świata. Chlebow, omdlewający z bólu, spostrzegłszy wykrzywione szyderczo oblicze cesarza, zebrał siły i plunął mu w oczy.
Po takiem załatwieniu się ze zdradą małżeńską, Piotr wrócił do Anny Moëns i zaczął planować osadzenie na tronie córki szynkarza moskiewskiego, gdy niespodziewanie serce jego opanowała inna kobieta, której historja mogłaby ujść za bajkę, gdyby nie była historją prawdziwą i wielokrotnie stwierdzoną.
W miasteczku Lannenwarden w Inflantach, mieszkał ubogi wdowiec, Litwin, Samuel Skowroński, wyrobnik, wraz z córką swą, Martą. Wyrobnik umarł. Nieletnią Martą zaopiekował się zakrystjan protestanckiego kościoła. A gdy Marta podrosła, oddał ją na służbę do pastora Glücka w Marjenburgu. Marta była bardzo dorodną dziewczyną i niezbyt przejętą napomnieniami swego pana i pastora, bo zawiązała stosunek miłosny z młodym Tyzenhausem, który od pastora brał lekcje łaciny... Pastor spostrzegł nie tylko zgorszenie, ale i zapowiedź skutków i czemprędzej wydał Martę za mąż za dragona szwedzkiego. Marta, zostawszy panią dragonową, pędziła wraz z mężem życie obozowe aż do chwili, gdy została zagarniętą razem z nim przez jakiś oddział Rosjan. Dowódca oddziału, według owoczesnego zwyczaju, poczytał Martę za swoją brankę i Cieszył się nią, aż mu się nie sprzykrzyła, zaczem wyprawił ją, jako prezent, swemu naczelnikowi, generałowi Bauerowi. U Bauera poznał ją Szeremetiew, a że Bauer był w podeszłym wieku, więc nie zawahał się zagrać w kości o Martę. Szeremetiew wygrał i był w siódmem niebie, gdyż Marta ani myślała tęsknić za przeszłością, ani wypominać czasów swego... prostego dragoństwa. Od Szeremetiewa dostała się Marta, już ogładzona, do Menszykowa... U Menszykowa poznał ją Piotr Wielki.
Od tej chwili Marta awansowała jeszcze szybciej — w r. 1705 poznała cesarza, w r. 1706 miała z nim córkę, w r. 1707 przyjęła prawosławie i została poślubioną przez Piotra, później dała mu jeszcze dwie córki, aż w roku 1711 została urzędownie ogłoszoną za Katarzynę, prawowitą małżonkę cesarza rosyjskiego.
Małżeństwo to niepowszednie było tem większą osobliwością, że i dragon, mąż Marty, i Eudoksja, żona Piotra, żyli i nie byli przez żaden akt religijny, czy wyrok procesu cywilnego praw swoich pozbawieni.
To małżeństwo Piotra poruszyło do głębi młodego księcia Aleksego, następcę tronu a syna z Eudoksji Lapuszkin. Książę, który nadto z całego serca potępiał dzikie reformy, postanowił raz na zawsze uwolnić się z pęt, i jemu narzucanych przez ojca, i zbiegł za granicę. Przyjęty gościnnie przez cesarza niemieckiego, młody książę ożenił się z księżniczką Brunświcką i osiadł w Neapolu, podejmowany tam nie mniej serdecznie przez króla.
Piotr zawrzał gniewem przeciwko krnąbrnemu synowi, ale chcąc za wszelką cenę pochwycić go w swe ręce, wyprawił do syna zaufanego swego, Tołstoja, z listami rzewnymi i ze słowami przebaczenia. Tołstoj, po długich zabiegach, zdołał przekonać następcę tronu do stęsknionego serca ojcowskiego. Aleksy powrócił dobrowolnie do Petersburga z żoną i synkiem trzyletnim. Lecz tu następcę tronu okuto w łańcuchy i wtrącono do lochu... Piotr Wielki zwołał sąd wojenny na syna i kazał go sądowi skazać na śmierć...
Łotrowski sąd, mimo rozkazu cesarskiego, tknięty litością dla księcia, odwołał się do łaski monarszej... Lecz, nim odpowiedź nadeszła, Aleksy został, z rozkazu Piotra, zamordowanym w więzieniu.
„Wielki“ Piotr dbać zaczynał o pozory... więc obmyślił synowi taką śmierć, któraby nie pozostawiła śladów...
Śmierć była rzeczywiście wyrafinowanie okrutną... Biednemu następcy tronu wetknięto w kanał odchodowy rozpalony do białości pręt żelazny!...
Załatwiwszy się w ten sposób z dziedzicem korony rosyjskiej, Piotr postanowił, na wszelki wypadek, mianować swą następczynią żonę swą, Katarzynę (Martę Skowrońską) i w tym celu sprawił jej w Moskwie uroczystą koronację. Katarzyna wszakże bynajmniej nie czuła się być skrępowaną swem nowem wyniesieniem i nie gardziła okolicznościowemi miłostkami. Miarą tych upodobań pani dragonowej może być wypadek z kontradmirałem Villebois, awanturnikiem, przygarniętym przez Piotra. Kontradmirała tego cesarz, w czasie pijatyki, wyprawił z jakiemś poleceniem do cesarzowej... Kontradmirał, podchmielony, jak powiadają kroniki, misję swą posunął aż do dokonania zbrodni gwałtu na pięknej Marcie Skowrońskiej. Czyn ten pana kontradmirała może nie znalazłby był potępienia u cesarzowej, gdyby nie okoliczność, że miał świadków w osobach służebnych Katarzyny!
Piotr obszedł się ze swoim faworytem nader wyrozumiale, bo skazał go jedynie na rok galer. Choć w rzeczywistości akt zgwałcenia cesarzowej, tak silnie zbudowanej, tak nawykłej do brutalnych wybuchów życia obozowego i akt, dokonany wobec świadków... powinienby był inne u Piotra znaleźć rozwiązanie. Piotr na tym wyroku poprzestał.
Katarzyna tymczasem nie zaniechała swych przelotnych miłostek, aż raptem zapałała silniejszą namiętnością dla młodego szambelana Moënsa, brata dawnej kochanki Piotra, a obecnej pani generałowej Balk.
Ten stosunek trwał dosyć długo, pilnie strzeżony i hodowany i przez panią Balk. Aż któryś z zauszników Piotra podpatrzył kochanków i doniósł cesarzowi o przeniewierstwie żony. Piotr upozorował wyjazd i w nocy pochwycił panią Balk na czatach a żonę swą w objęciach Moënsa.
Gniew cesarza wyraził się na razie tylko w obiciu żony kijem i uwięzieniem Moënsa z panią Balk w jednej z cel służbowych pałacu cesarskiego. Ale Piotr nie wyrzekł się zemsty a jedynie zwlekał z nią, aby lepiej nasycić swą złość.
Więc nadewszystko żonę otoczył strażami i zaczął przemyśliwać nad ścięciem Katarzyny, lecz tu Menszykow, hodujący zawsze dobre stosunki ze swą dawną utrzymanką, umiał podziałać na Piotra, przedstawiając mu, że odsłoni w ten sposób skandal, o którym nikt nie ma wyobrażenia, że samego siebie splami, że nakoniec, po śmierci księcia Aleksego i już zamorzonej w klasztorze carowej Eudoksji, za wiele bierze odpowiedzialności przed historją, której jest słońcem.
Piotr, zręcznie zaatakowany przez Menszykowa a dalej przez Repnina, uległ, lecz to nie znaczyło, aby zapomniał o Moënsie i o pani Balk! Ba, tych strzegł tak, że klucz od ich więzienia nosił przy sobie i sam więźniom podawał chleb i wodę!...
Po tygodniu dopiero Moëns z siostrą zostali wzięci na tortury, a to dla wydobycia od nich zeznań w sprawie „namawiania carowej do spisku na cesarza i na ustrój państwa rosyjskiego!“
Tortury dobyły z więźniów przyznanie się zupełne do win niepopełnionych, wskutek czego pani Balk została skazaną na dwieście knutów i dożywotnie ciężkie roboty na Syberji. Przyczem razy knuta pospieszył wyliczyć swej dawnej kochance sam cesarz...
Moëns był skazany na ścięcie. Egzekucja odbyła się na placu przed dawnym senatem. Piotr z ukontentowaniem przyglądał się tej ceremonji z okien senatu, lecz, gdy nienawistna głowa stoczyła się z pnia katowskiego, „wielki“ Piotr nie mógł pohamować swej fantazji, wybiegł na plac, wskoczył na szafot, ujął za włosy głowę Moënsa i roześmiał się z zadowoleniem.
Nie tu koniec tragedji — Piotr pamiętał i o Katarzynie. Tego samego dnia zaproponował żonie spacer — a kresem tego spaceru była, zatknięta na tyce, głowa biednego Moënsa! Katarzyna, po powrocie z tej wycieczki, padła zemdlona na progu swej komnaty.
Piotr, darowując życie Katarzynie nie zaniechał myśli o zmianie następstwa, więc podarł testament, którym koronę przekazywał żonie i myślał o spadkobiercy.

Spadkobierca był i to niezaprzeczony w osobie
FORTECA SZLISELBURG NA JEZIORZE ŁADOŻSKIEM.
Znak I oznacza izbę, w której zamordowano cara Iwana VI-go.
maleńkiego Piotra, syna zamordowanego następcy tronu, lecz cesarz ani chciał słyszeć o wnuku i jął plany swe zwracać na córkę swą Annę i na małżeństwo jej z księciem Holstein.

Katarzyna odepchnięta i wzgardzona, czuwała, a może czuwał tylko jej dawny pan, Menszykow, który spostrzegł i osłabienie swego wpływu na cara i rozumiał, że zmiana testamentu jest i jego własnym upadkiem.
Lecz Menszykow nie darmo w szkole Piotra wziął record w ścinaniu głów, no a Katarzyna zasmakowała już w panowaniu... więc Piotr wielki umarł „nagle“ i w samą porę dla Menszykowa i Katarzyny.
Pięść reformatora i topór katowski tak mocno ciężyły na całej Rosji, iż nikt ani myślał dochodzić przyczyny śmierci Piotra, bo śmierć, choć przyspieszona, zdawała się być dobrodziejstwem.
Sprawa dziedzictwa wybuchła natychmiast. Lepsza część dostojników postawiła kandydaturę Piotra II, syna zamordowanego księcia następcy tronu, i wraz z nią dążyła do przywrócenia dawnych swobód politycznych narodu i ograniczenia władzy. — Ale Menszykow nie darmo zadławił cara. Przeto, gdy rada zebrała się w senacie, Menszykow na czele grenadjerów otoczył senat, wyłamał drzwi i zmusił zgromadzonych do uznania za cesarzowę Marty Skowrońskiej.
Piotr Wielki był więc i królobójcą i sam ofiarą nietylko zamachów ale i królobójstwa. Ale i Piotr nienawidził wszystko, co rosyjskie, wymordował setki najprzedniejszych rodzin, tysiące najuczciwszych ludzi, otaczał się włóczęgami niemieckimi i zbirami. Narodowi zaś rosyjskiemu za to, że jeno łotrów wyróżniał, zostawił na pamiątkę sławetne zdanie:
„Chcesz znaleźć uczciwego Rosjanina? Patrz czy ma włosy na dłoni — jeżeli ich niema, więc jest to szelma i oszust“.
Ale „wielkość“ swą historyczną i pomniki Piotr zawdzięcza nie narodowi rosyjskiemu, lecz podobnej mu królobójczyni i prostytutce.
Tak więc w roku 1725 na tronie rosyjskim zasiadła Katarzyna I, carowa z bajki, bo nie umiejąca ani pisać, ani czytać...
Objęcie władzy przez Katarzynę zaznaczyło się zjawieniem się w Petersburgu całej rodziny „hrabiów“ Skowrońskich, wyznaczeniem emerytury dostatniej szwedzkiemu dragonowi i pozwoleniem na przesiedlenie się tegoż dragona z Syberji do Rewla i wybraniem sobie przez carowę aż dwóch naraz kochanków...
Zresztą panował Menszykow.
Katarzyna jednak tak zapalczywie zaczęła oddawać się zadawalnianiu swych namiętności, iż sprawa następstwa tronu stała się palącą.
Energiczna Marta nie namyślała się długo.
Córkę swą, Annę, wydała za księcia Holsztyńskiego i potomkowi z tego małżeństwa deklarowała koronę. Tu wszakże zjawiła się trudność, ile, że książę był i chorym i zgoła niezdolnym do ojcowstwa. Dla Marty był to drobiazg. Wybrała córce pułkownika Bruhmera, adjutanta księcia, a że rada doświadczonej matki była dobrą, dowodem, że w rok po ślubie narodził się syn, Piotr III (w odróżnieniu od Piotra II, syna zamordowanego cesarzewicza) a, jak mówili współcześni, „narodził się syn księżnej Holstein“. Bruhmer został opiekunem i guwernerem młodego następcy tronu i dziedzictwo zostało ustalonem.
Lecz wkrótce potem wynikło starcie między księciem Holsztyńskim a Menszykowem. Ten ostatni poczuł, że przyszły ojciec cara zamierza go usunąć i uknuł spisek i to spisek, który miał utrwalić raz na zawsze imię Menszykowych. Plan był prosty, koronę zapewnić Piotrowi II, synowi zamordowanego księcia, i ożenić go z panną Menszykow... Plan ten był nieco śmiałym, boć ten sam Menszykow przed rokiem zwalczał tego samego Piotra II. Ale Piotr II miał dopiero lat 12 i zresztą Rosja nawykła była do takich niespodzianek.
Książę Holstein miał atoli swe stronnictwo i to ostrzegło go o knowaniach Menszykowa. Zawiadomiono o wszystkiem carowę, doradzając jej uwięzienia Menszykowa. Ale Katarzynie zabrakło serca do pognębienia swego dawnego pana, poprzestała więc na przywołaniu go i zobowiązaniu do przysięgi, iż zaniecha knowań przeciwko księciu Holsztyńskiemu. Menszykow przysiągł i, jak na „dyplomatę“ przystało, czynił swoje.
Druga żyjąca córka carowej, Elżbieta, kochała się w księciu Holstein-Eutin, biskupie protestanckim, lecz że za mąż wyjść jej nie dano, szła śladami matki, ile że książę Holstein-Eutin bawił podówczas w Petersburgu. Elżbieta, po zamążpójściu siostry swej, Anny, objęła po niej obowiązki sekretarza matki, odczytywała jej papiery i podpisywała je za nieumiejącą pisać...
Menszykow postanowił użyć Elżbiety. Zaprzysiągł jej, iż małżeństwo z ukochanym księciem Eutin doprowadzi do skutku, byle Elżbieta zechciała podpisać rozkaz... bez odczytania go carowej... Elżbieta zgodziła się bez wahania. Tej samej nocy wszyscy wybitniejsi stronnicy księcia Holsztyńskiego zostali uwięzieni.
Katarzyna tymczasem była już w agonji. Czwarte sztuczne poronienie, podczas niespełna dwuletniego panowania, nawet dla tak silnego organizmu, jak Marty Skowrońskiej, było wyrokiem śmierci... ile że odbywało się pod nadzorem lekarza włoskiego, Azzaritiego, zausznika Menszykowa.
W chwili, gdy caryca konała, a książę Holsztyński napróżno groził strażom, wzbraniających mu wstępu do pałacu, Menszykow z Ostermanem fałszowali testament na rzecz Piotra II.
Carem został trzynastoletni wyrostek, carem i narzeczonym panny Menszykow! Księstwo Holstein z synem (Piotrem III) uszli za granicę. Carówna zaś Elżbieta doznała klęski losowej, bo kochanek jej książę Holstein-Eutin, zapadł na ospę i umarł.
Menszykow rządził, ani spodziewając się, że mu Dołgorukowie, mimo wszystko, zgotują zgubę. Lecz ten zamach nie był trudnym, boć starczyło chwili, aby od rozkapryszonego i zepsutego chłopca wydostać podpis na wygnanie pierwszego ministra na Sybir!
Dołgorukowie oczywiście na to zgładzili Menszykowa, aby zająć jego miejsce. Jakoż nawet ułożyli nowe małżeństwo Piotra II z Katarzyną Dołgoruki. Ale tu młody car o mało nie pokrzyżował im planów, bo... trzynastoletni chłopiec zakochał się w swej ciotce, Elżbiecie!... Elżbieta, która, po stracie księcia Eutin, pocieszała się Aleksym Razumowskim, synem kozaka, grenadjerem, służącym za trębacza, gotowa była przyjąć i zapały trzynastoletniego chłopca... Lecz Dołgorukowie umieli carowi wystawić lekkomyślność Elżbiety i skłonili go dla Katarzyny Dołgoruki. Dzień ślubu był już oznaczony, gdy car zachorował na ospę i umarł w piętnastym roku życia.
Śmierć niespodziewana cara Piotra II sprawiła, że po raz pierwszy od wielu lat rada najwyższa, złożona z ministrów, senatorów i dostojników, mogła swobodnie postanowić o wyborze monarchy. Najbliższymi byli tu Piotr III, „syn księżnej Holstein“ i carówna Elżbieta. Ale rada bała się i tych resztek krwi Piotra Wielkiego, ile że chciała bezwzględnie ograniczyć samowładztwo. I dlatego wspomniała na księżnę Annę Kurlandzką, wdowę, a córkę Iwana V, brata przyrodniego Piotra Wielkiego. Rada ułożyła z góry warunki, ograniczające władzę, a nadto na czele warunków postawiła takie osobliwe punkty:
— aby księżna nie przywoziła ze sobą swego kochanka, Birona;
— aby nie trwoniła dóbr państwowych i nie rozdawała ich;
— aby nie karała poddanych bez oczywistego dowodu winy!...
Ta decyzja rady zyskała nawet przychylność Dołgorukich, tem łatwiej, że książę Wasyl był niegdyś kochankiem Anny i miał nadzieję powrócić do łask.
Anna podpisała żądane warunki w Mitawie i ruszyła do Moskwy razem ze swym kochankiem... Bironem. Tu caryca, za radą Birona, ogłosiła się samowładczynią i oddała mu ster państwa. Biron rozpoczął od ścinania głów. Topór katowski i katorga syberyjska wytępiła nieomal cały ród Dołgorukich. Ćwiartowanie, łamanie kołem, wycinanie języków i wypalanie oczu było u Birona zwykłą odpowiedzią na lada zmarszczkę, lada szept niezadowolenia, lada oczernienie.
Jeszcze 150 lat nie upłynęło od śmierci krwawego szaleńca, Iwana Groźnego, na tronie rosyjskim, a już było to szesnaste panowanie, a przecież panowanie tak straszne w swej dzikości, jakiego bodaj od dni Piotra Wielkiego całe średnie wieki nie dały Rosji.
Biron panował i hołdy monarsze odbierał, został księciem kurlandzkim i już jeno brakło mu tytułu cara, bo carem był. Wszystkie stopnie samodzielniejsze obsadzone zostały Niemcami, setki zbirów dzień i noc strzegły osoby Birona.
Caryca nie widziała świata po za Bironem i do tego stopnia, że gdy carówna Elżbieta przyszła do niej ze skargą na brata żony Birona, ile że ten szwagierek zapały swe dla carówny próbował wyrazić według systemu kontradmirała Villebois... Carowa Anna odprawiła swą stryjeczną siostrę uwagą, że nie powinna odmawiać tego szlachcicowi kurlandzkiemu, co ma codzień dla prostego grenadjera.
Po ugruntowaniu panowania samowładnego Anny, znów przyszła sprawa dziedzictwa. Anna w tym razie miała swój własny pomysł, który w wykonanie wprowadziła. A mianowicie, po rodzonej siostrze carycy była księżniczka Meklenburska, jej to synowi miała przypaść korona po Annie. Wezwano więc na dwór rosyjski księżniczkę Meklenburską i ożeniono ją z księciem Brunświckim. Z małżeństwa tego urodził się car Iwan VI.
W kilka miesięcy po urodzeniu się Iwana VI, caryca Anna umarła — lecz przezorny Biron miał już sfabrykowany przez Ostermana testament, mocą którego księstwo Brunświccy usunięci są od regencji a zarząd państwa, do pełnoletności, pozostaje przy Bironie.
Biron wspaniałomyślnie przyjął „ofiarowaną“ mu rejencję, no i, nadewszystko, zaczął swoje własne snuć plany, bo ani myślał czekać na pełnoletność kilkomiesięcznego cara Iwana. Bironowi naturalnie szło o tron poprostu i to osiągnięcie go przez związki krwi. Po za carem Iwanem była tylko carówna Elżbieta i Piotr III „syn księżnej Holsztein“. Otóż Biron postanowił swego syna ożenić z Elżbietą, a córkę swą wydać za Piotra III i w ten sposób, dwukrotnie imię Bironów połączywszy, usunąć Iwana VI, no i panować samemu.
Zausznikiem Birona i pierwszym ministrem był Münich, Niemiec ambitny i zazdroszczący Bironowi władzy. Münich z kolei postanowił zgubić Birona. Pozyskanie dla sprawy odosobnionych księcia i księżny Brunświckich było rzeczą bagatelną, no a do zamachu starczyła jedna rota grenadjerów. I Münich, z wytrawnością starego spiskowca, mając ledwie za wspólnika dowódzcę roty, Mansteina, napadł w nocy regenta, uwięził go w Szliselburgu, a za nim równie energicznie załatwił się z kilkunastu najbliższymi regentowi.
Księżna Brunświcka ogłosiła się regentką, książę objął dowództwo nad wojskiem, Biron poszedł na Syberję, a Münich, najniespodziewaniej, dzięki intrydze Ostermana, wpadł w niełaskę.
Przewrót ten dokonanym był w niespełna kilka miesięcy po śmierci Anny (1740).
Zdawało się, że teraz może panowanie ułoży się jako tako i że Rosja odetchnie. Były to wszakże złudzenia.
Regentka nadewszystko wzięła do swego boku dawnego swego kochanka, Lynara. Mąż regentki burzył się i próbował odpłacenia równą miarą. Między powaśnionymi rządził Osterman. Carem w kołysce zajmowały się niańki.
Ale, ponieważ od śmierci Piotra Wielkiego, w ciągu lat piętnastu, była to piąta zmiana panowania i piąty, udany zamach stanu, nic przeto dziwnego, że tak skromny człowiek, jak Lestocq, lekarz, Francuz, uplanował szósty przewrót. Lestocq obrał sobie za cel osadzenie na tronie, pięknej, a nieskąpiącej nikomu swych wdzięków, carówny Elżbiety, córki Marty Skowrońskiej. Lestocq zwierzył się z tem ambasadorowi francuskiemu, temu po myśli bardzo było pozyskanie carowej dla Francji i zadanie ciosu Marji Teresie. Szło zaś o pieniądze tylko. Ambasador dostarczył ich lekarzowi.
Elżbieta, która znów nie zanudzała wiernością swego grenadjera, trębacza, Razumowskiego, i miała zwykle wielu „osobistych“ znajomych żołnierzów w preobrażeńskim pułku — przy pomocy pieniędzy i energji Lestocqa, w ciągu kilku godzin, zrewoltowała trzystu grenadjerów, osaczyła regentkę, księcia małżonka, cara Iwana VI, Ostermana i Münicha, zaczem pierwszych troje osadziła w więzieniu, a dwóch ostatnich oddała sądowi razem z całą kolekcją ich kreatur.
I piękna córka Marty Skowrońskiej została w r. 1741 carową.
Wstąpienie na tron Elżbiety nie odbyło się bez protestów i nawet nowego przeciwspisku, zapoczątkowanego przez panią Lapuszkin, lecz młoda caryca potrafiła rozprawić się z opornymi czy niechętnymi. Wzamian grenadjerzy, którzy Elżbiecie umożliwili zamach, zostali podniesieni do godności szlacheckiej i gradem złota i rang obdarzeni. Naturalnie, że przy tym przewrocie i karjera Razumowskiego była zdecydowaną. Trębacz został już nietylko jakimś generałem ale i pierwszą figurą między najwyższymi dostojnikami, a nawet w tajemnicy poślubionym mężem carycy. Razumowski atoli ani chciał marzyć o czemś więcej dla siebie i swej ubogiej kozackiej rodziny, cieszył się ze swego stanowiska kochanka i morganatycznego małżonka, z mitry książęcej, którą ozdobiła go Elżbieta, z Aniczkowskiego pałacu i w spokoju pożywał dary fortuny. Ta skromność Razumowskiego dodatnio oddziałała na bieg spraw, bo Razumowski nie tylko nie zaostrzał ich, lecz swoim prostym umysłem ku łagodzeniu i pojednaniu zawsze się skłaniał. Względność Razumowskiego była aż tak wielką, że nawet godziła się na podzielenie się faworami Elżbiety z bratem, i równie dyskretnie zamykała oczy na wszelkie inne upodobania i sentymenty carowej. Owocem stosunku miłosnego z Razumowskim było troje dzieci, które otrzymały tytuł i nazwisko książąt Tarakanowych.
Godzi się tu zaznaczyć, iż, o ile Elżbieta miała podstawę samoobrony w skazaniu na dożywotnią katorgę filarów regencji, Ostermana i Gołowkina, to dziwną musi się wydać surowość, dosięgająca Münicha, który w chwili zamachu Elżbiety, żadnej roli politycznej już nie odgrywał! Nota bene, proces, wytoczony Münichowi był jednym stekiem bezsensów i bezpodstawnych zarzutów — boć nawet Elżbieta nie mogła wytaczać Münichowi sprawy o to, co sama, w dalszym ciągu, w samowładztwie swem stosowała. Münich przeto wobec Elżbiety był niewinnym człowiekiem, mimo to skazano go na śmierć a jedynie w drodze łaski, zmieniono karę na dożywotnie ciężkie roboty na Syberji. I za co? Po prostu za to, iż Münich będąc, za czasów cesarzowej Anny, dowódzcą straży pałacowej skazał na areszt za uchybienie służbowe pewnego trębacza. Trębacz ten, wskutek aresztu, nie mógł przybyć do czekającej go kochanki. Trębacz ten nazywał się Razumowski...
Na czele rządu, u boku Elżbiety, stanął Bestużew i tak mocno, że już w rok umiał wyprawić wiernego sługę Elżbiety, Lestocqa, do Archangielska.
Oczywiście, następstwo tronu po Elżbiecie znów musiało być rozstrzygniętem. Razumowski, który tu mógłby był niewątpliwie, jako morganatyczny mąż, zapewnić koronę swym dzieciom, nie był dość ambitnym i nie mieszał się do dziedzictwa. Elżbieta więc, pomna swych pierwszych wzruszeń miłosnych z Holsteinem, zadecydowała cesarzewiczem mianować swego siostrzeńca, a „syna księżnej Holstein-Gottorp“, już raz złożonego z tronu przez Menszykowa, a właściwie syna pułkownika Bruhmera, tak zwanego, Piotra III.
Czternastoletni książę Karol Ulrych Holstein-Gottorp został wezwany do Petersburga, tu zmienił luteranizm na prawosławie i został ogłoszonym wielkim księciem Piotrem Teodorowiczem (Piotr III).
Wielkiego księcia trzeba było teraz ożenić. Elżbieta znów poszła za sentymentem dla pierwszego swego kochanka i wybrała Piotrowi córkę rodzonej siostry księcia Holstein-Eutin, księżniczkę Zofję Anhalt-Zerbstką.
Piotr III był dorodnym młodzieńcem, księżniczka Anhalt-Zerbstka piękną, że nieledwie równającą się Elżbiecie. Narzeczeni podobali się sobie bardzo. Wprawdzie księżniczka, w przeciwieństwie do Piotra, zdradzała większą bystrość ale, na razie, różnice nie dały się odczuwać. Oboje byli młodzi, oboje luteranami, oboje Niemcami, nie znającymi języka narodu, któremu mieli panować — więc punktów stycznych do zgodnego pożycia nie brakło.
Małżeństwo było postanowionem i dzień ślubu naznaczonym, gdy wielki książę zapadł na ospę. Złośliwa choroba, która przed piętnastu laty zabiła młodego cara Piotra II, dla Piotra III była względniejsza, bo darowała mu życie i poprzestała na zamienieniu twarzy wielkiego księcia w chropowatą, pooraną bezkształtnemi bruzdami, maskę. Oszpecenie było tak strasznem, że księżniczka Zofja, po zobaczeniu, po raz pierwszy, po chorobie, Piotra III, zemdlała.
Małżeństwo można było jeszcze zerwać... Lecz przecież tu nie szło o poślubienie Piotra Gottorpa, tylko korony, do której Piotr był dodatkiem. Pożądanem mogło być, aby i dodatek miał nadprogramowe zalety — ale i wady dodatku nie obniżały wartości korony.
Księżniczka była rozsądną i ambitną, bez namów więc lub dąsów przyjęła w roku 1745 prawosławie i w tymże roku poślubiła Piotra, przybrawszy imię Katarzyny.
Ten związek małżeński, który uporczywie jest wymienianym, jako wytyczny punkt, dowodzący, że dom panujący rosyjski nie ma żadnych praw do imienia Romanowych, wart jest zapamiętania dla ponownego uprzytomnienia sobie pochodzenia Piotra III.
Więc Piotr III był synem Anny, starszej siostry cesarzowej Elżbiety a córki Piotra Wielkiego i Marty Skowrońskiej (Katarzyny I). Po kądzieli przeto miał w sobie z dziada nieco krwi Romanowych — po mieczu zaś istotnym ojcem Piotra III był Pułkownik Bruhmer, Szwed, a dekoracyjnym Niemiec, książę Holstein-Gottorp. Piotr III zatem mógł tylko uzurpować sobie prawo do nazwiska Holstein-Gottorp?... O ile miałby potomstwo, to i ono jedynie mogło nosić toż samo nazwisko Holstein-Gottorp. Ostatnim Romanowem był Piotr II, syn zamordowanego przez ojca, następcy tronu Aleksego. Po kądzieli więc Piotr III miał tyle krwi rosyjskiej co i Iwan VI i nieprawe dzieci Elżbiety. Zresztą, w potomkach Piotra III i tej odrobiny krwi miało zabraknąć niebawem.
Pożycie młodej pary wielkoksiążęcej od pierwszego dnia było jak najgorszem. Różne potemu składały się przyczyny. Nadewszystko, Piotr III był mniej umysłowo rozwiniętym od Katarzyny i koszarowo wychowanym, a raczej ogładzonym przez Bruhmera, dalej, Piotr III miał lat siedmnaście dopiero i był już przez dwór cesarski ogłupionym na punkcie zarozumiałości, stąd cesarzewicza kłóła zimna i pewna siebie wyższość żony. Następnie ospa musiała przygnębić Piotra — no, i taż sama ospa niewątpliwie zgasiła sentymenty Katarzyny, boć Piotr III, jako dorodny młodzieniec, mógł pociągnąć kobietę nawet ukształconą — ale Piotr, napoły potwór, nie miał zalet ani umysłu ani charakteru, aby bodaj poważanie mieć u żony. Nadomiar Piotr III posiadał pewną drobną wadę organiczną, która niekiedy najlepiej dobrane stadła rozczepia, która zdarza się często, o której nie mówi się nigdy a która rujnuje najpiękniejsze gmachy szczęścia małżeńskiego i właśnie dlatego, że nierozumna obyczajność o niej mówić nie pozwala. Tę wadę u Piotra, już w owym czasie, lada medyk mógł był usunąć za pomocą śmiesznie drobnej operacji. Następca tronu atoli, bądź przez nieświadomość, bądź przez wstyd, ani się chciał poddać operacji, ani do wady jakiejś przyznać. Chcąc zaś usprawiedliwić wobec Katarzyny swe dziwne zachowanie — zaczął od tego, że już nazajutrz po ślubie oświadczył żonie bez ogródki, że kochał się i kocha we frejlinie Łopuchin, że dama dworu, pani Karr, jest o wiele ładniejsza od Katarzyny, bo wogóle on, tylko przymuszony przez ciotkę, zgodził się na takie małżeństwo.
Całe to wystąpienie Piotra było wskroś dzieciństwem, rozdrażnieniem przygnębionego swą nieudolnością młodzieńca, gdyż niewątpliwie piękna i młoda księżna nie budziła wstrętu w Piotrze.
Ten wszakże wstęp podziałał na Katarzynę, gdyż ta znów miała dotąd dobrą wolę i poczucie obowiązku dania potomka mężowi.
Cesarzowa Elżbieta ze swej strony nie zwracała uwagi na pożycie młodej pary i nadewszystko pozbawiła Piotra III jedynego doradzcy i oddanego mu człowieka, pułkownika Bruhmera... Podejrzliwa imperatorowa, która bądź co bądź była świadkiem pięciu zamachów a bohaterką szóstego, obawiała się wpływu Bruhmera i dla tego poleciła mu wyjechać do Szwecji i nie wracać. Piotr III miast przewodnika, którego potrzebował jeszcze, odrazu dostał się między kompanję młodych dworaków i dnie całe spędzał bądź w koszarach z Niemcami żołnierzami, których sobie przynajął i na modłę pruską musztrował, bądź przy kieliszku.
Rozdział młodego małżeństwa był wodą na młyn intryg dworskich, boć tu i Katarzyna i Piotr byli do zdobycia i do zawładnięcia...
Pierwszy minister, Bestużew, zrozumiał sytuację, a że był z cesarzewiczem w rozdźwięku z powodu swej antipruskiej polityki, podczas gdy Piotr był zwarjowanym wielbicielem Prusaków, a nadewszystko Fryderyka Wielkiego, przeto przechylił się na stronę Katarzyny. Jakoż wkrótce urosła za plecami następczyni tronu silna partja, która postawiła sobie za zadanie usunąć Piotra III, a utrzymać na tronie księżniczkę Anhalt-Zerbstką!... Było to oczywiście preludjum planu, gdyż Bestużew myślał i o dalszem jego rozwinięciu.
Partja zaczęła działać — a więc oczerniać Piotra przed Elżbietą i wystawiać jego chorowitość, charłactwo umysłowe, pociąg do pijaństwa, niechęć i nieuszanowanie dla ciotki carowej. Podszepty skutkowały, choć nie dość, bo Piotr został tylko wyprawionym do Oranienbaumu i ograniczonym w dochodach bardzo dotkliwie. Elżbieta jednak, gnębiąc Piotra III, pamiętała i o jego żonie i nadewszystko kazała wyjechać z Petersburga matce księżnej, osobie niezwykle do intryg usposobionej, a zaś Katarzynie przesłała jedyny w swoim rodzaju reskrypt cesarski....
Reskrypt wyraźnie mówił, że „dlatego powołać raczyliśmy wielką księżnę na małżonkę Ukochanego Naszego Siostrzeńca, iż ufaliśmy i ufamy zawsze Jej wysokim zaletom, które zdolne są przywiązać Jego Cesarską wysokość a więc drogiej naszej ojczyźnie zapewnić prawosławnego Cesarzewicza, a Naszemu cesarskiemu domowi dać godnego dziedzica“.
Czyli, że Katarzynie, w razie dłuższej bezpłodności, groził już rozwód...
Tymczasem wypadki zaostrzyły wkrótce sytuację Katarzyny.
Księżna miała temperament wrażliwy, była młodą, zdrową i obracała się śród dworu, który, choć udawał Wersal, lecz nie pozorował namiętności. Carowa Elżbieta wszystkim świeciła tu przykładem. Modliła się, piła i oddawała się rozpuście, przechodzącej wyobrażenie i pojęcie. Katarzyna zaś bynajmniej nie miała wrodzonego wstrętu do pospolitych uciech, brakło jej tylko gruntu pod nogami i pierwszego kroku i kochanka.
Aż kochanek się znalazł w osobie Sergjusza Sałtykowa, szambelana cesarzewicza. Sałtykow słynął już jako zdobywca licznych serc a nawet ofiara miłosnych uniesień, bo go Szuwałow za uwiedzenie kochanki swej zesłał na... Syberję...
Sałtykow miał przeto nielada urok dla Katarzyny...
Nawiązany stosunek trwał dosyć długo i spowodował dwa poronienia, które atoli księżna zdołała ukryć — lecz wkrótce Katarzyna po raz trzeci zaszła w stan odmienny. Księżna ulękła się trzeciego poronienia, ile że drugie było już z nielada wysiłkiem ukryte — nadto, sytuacja jej wobec męża, żyjącego w odosobnieniu, była groźną. Sałtykow, który, jako zaufany Piotra III, znał naturę jego wady organicznej i znał nieprzezwyciężony wstręt księcia do operacji, postanowił, mimo wszystko, ratować księżnę. Udało mu się przy pośrednictwie pani Naryszkin przedstawić istotę nieudolności Piotra cesarzowej i uzyskać jej zezwolenie na dokonanie operacji!... Ba, Elżbiecie wogóle propozycja Sałtykowa do serca trafiła! Wszak cesarzowa musiała odczuć głęboko taką niedolę! Wszak za Elżbiety zdeklarował się, nie notowany dotąd nigdzie, urząd dworskich dam, tak zwanych, „probirszczyc“, których zadaniem było sprawdzać zdolności płciowe upatrzonych kandydatów na kochanków!!
Posiadłszy upoważnienie Elżbiety, Sałtykow wtajemniczył swych kolegów i zainicjował ucztę, a gdy Piotr III był mocno podpity zaproponował mu poddanie się operacji. Towarzysze tak gorąco poparli Sałtykowa, że roztkliwiony a pijany cesarzewicz się rozczulił. Bełkot wzięto za przyzwolenie i, nie zwlekając, wprowadzono czekającego lekarza... Gdy Piotr III wytrzeźwiał lekkie okaleczenie już się goiło. Cesarzewicz był nawet wdzięcznym Sałtykowowi, Elżbieta była zadowoloną. Kochanek Katarzyny triumfował...
Gdy nagle z rozproszonych chmur padł piorun. Kochanków wykryto i cesarzowa z całem swem szyderstwem, oświadczyła Katarzynie przez frejlinę Szczegłokow, że księżna zechce pamiętać na starorosyjski zwyczaj i przedstawi niewątpliwie dowody swego dziewictwa.
Sałtykow i tu nie stracił bezczelności i udał się do Piotra III, ze łzami skarżąc się na oszczerców. Piotr III, pamiętając na to, iż właśnie Sałtykow najgoręcej namawiał go na operację i na pożycie z żoną, — z całym zapałem rzucił się do komnat carowej bronić przyjaciela i bronić swego honoru i bronić nareszcie księżnej, która jest może złą ale nie występną. Ze swej strony Katarzyna również do carowej wystąpiła ze skargą...
Czy Elżbieta uwierzyła, czy nie, czy tylko wyszła z prastarej zasady Volenti non fit iniuria, dość że dała się przekonać.
To zajście miało swą dobrą stronę nawet, bo zbliżyło parę powaśnioną i tak, że już na drugi dzień Piotr III (za radą Sałtykowa) wyprawił, pod eskortą grenadjerów holsztyńskich, żelazną, opieczętowaną skrzynię, zawierającą niezbite dowody dziewictwa Katarzyny...
Dwór petersburski zadygotał z tłumionego śmiechu i pospieszył z życzeniami, gdyż księżna uroczyście została ogłoszoną za będącą w stanie odmiennym.
Jeden Bestużew, zwiastując tę nowinę Elżbiecie, miał odwagę, bez ogródek, oświadczyć, iż spodziewane dziecko musi być uznane za prawe, gdyż tego wymaga doświadczenie i rozum państwowy, który wskazuje, iż zarówno Katarzyna, jak i domniemany „zastępca“ zasługują raczej na nagrodę niż karę, ile że oni właśnie utrwalają dynastję a więc zapewniają monarchji długotrwałe lata pokoju.
Głęboki ten a historyczny wywód Bestużewa (choć niesprawdzony dziejami!...) przyjęła Elżbieta i... „sto armat ryknęło nad kołyską...“ syna Katarzyny, Pawła...
Cesarzowa Elżbieta, bądź wiedziona uczuciem dla wnuka, bądź chcąc go mieć pod swoją pieczą, zaraz po urodzeniu, zabrała go do swoich komnat, i matki doń nie dopuszczała.

To przymusowe rozstanie z synem Katarzyna zniosła
IWAN VI.
Urodził się 1740 r., w tymże roku ogłoszony carem,
w r. 1741 zdetronizowany, w r. 1764 zamordowany
z rozkazu Katarzyny II.
mężniej, niż nagły rozdział z Sałtykowem. Bo, po „dowodach panieństwa“, stosunki wróciły do dawnych dwuletnich nawyknień. Piotr stronił znów od żony a Sałtykow trwał w sentymencie... Lecz baczny Bestużew, budujący na Katarzynie zamach stanu, postrzegł w Sałtykowie faworyta, któryby mu mógł sprzątnąć najlepszą część, wystawił więc carowej potrzebę usunięcia kochanka księżny i odprawił go jako posła do Stokholmu i to posła z nowiną o przyjściu na świat Pawła... Zanim Sałtykow zdążył wrócić, otrzymał rozkaz udania się na stanowisko posła w Hamburgu...

Paweł, który stał się faktycznym pniem monarchów następnych, już chyba mniej od swego nominalnego ojca może rościć pretensyj do nazwiska Romanow. Piotr III, książę Holstein-Gottorp, powinienby już nazywać się tylko Bruhmer, — a Paweł Holstein-Gottorp nawet już do nazwiska Bruhmer nie nabrał prawa, bo jest poprostu Sałtykow-Anhalt-Zerbst.
Narodziny Pawła, a raczej brzemienność Katarzyny zeszła się nadto z brzemiennością Elżbiety — i to dało powód do uporczywego mniemania, że Paweł jest w istocie synem cesarzowej a nie następczyni tronu. Dowodzono także, iż na świat przyszła dziewczyna i że ją usunięto a podstawiono chłopca. Wszystkie te kombinacje są możliwe, boć chyba i te okruchy dziejów dworu rosyjskiego starczą na przeświadczenie, iż żadna fantazja romansopisa nie może czasem dorównać grozie prawdy.
Przeważna liczba historyków stwierdza, że (odnośnie ojcostwa Sałtykowa) niema wątpliwości — a przecież charłactwo duszy i ciała, tak podobne u Piotra III jak u Pawła, nasuwa słuszne u niektórych twierdzenie, że ojcem Pawła nie mógł być „tylko“ Sałtykow, o co znów u Katarzyny II trudno nie było. Lecz toż samo twierdzenie a odwoływanie się do śladów w organizmie Pawła spustoszeń, znamionujących dzieci pijaków i rozpustników, może być także argumentem dla wniosku, iż Paweł był podstawionem dzieckiem Elżbiety! I dalej, ten ostatni wniosek znajduje jeszcze bardzo szerokie pole w zachowaniu się cesarzowej, która, od chwili przyjścia na świat Pawła aż do śmierci swej, nie rozstawała się z nim. Pieczołowitość posuwała aż do szaleństwa. Paweł musiał być przy niej, musiał, jako niemowlę, nietylko bywać na najwyuzdańszych maskaradach, nietylko zajmować poczesne miejsce na uroczystościach i przyjęciach, ale babki swej, urzędowej, nie opuszczać i wówczas, gdy Elżbieta swą godność monarszą i kobiecą nurzała w mętach zmysłowości.
Katarzyna przyglądała się temu i ani próbowała przełamywać muru, którym ją oddzielono od własnego dziecka. Uczucia macierzyńskie ani razu nie zabiły w niej żywiej, ani razu nie zagrały ludzką nutą. Była matką uznaną syna następcy tronu, spełniła to, czego od niej żądano, więc tem śmielej mogła wrócić do intryg i kochanków.
Sałtykowa zamienił z powodzeniem Poniatowski, więc tu podobno uszczerbku nie było, gorzej działo się z intrygami, gdyż wierny sojusznik Katarzyny, Bestużew, upadł i to dzięki Piotrowi III, nienawidzącemu go nadewszystko, że śmiał prowadzić politykę antipruską, a dopiero później za to, że otwarcie ułatwiał romans żony z Poniatowskim. Po Bestużewie, nastąpił Woroncow i to z trzema bratanicami. Nowy kanclerz miał nie na żarty zamiary Menszykowa, Birona i Dołgorukiego i nie na żarty jął podsuwać swe kuzynki Piotrowi III.
Piotr III, po krótkim namyśle, wybrał sobie z trzech Woroncówien ...najbrzydszą i najwięcej ograniczoną, Elżbietę, i z całą otwartością zaczął swe atencje jej składać i wyznawać uczucia. Żonie swej, Katarzynie, zaraz po pierwszej schadzce z Woroncówną, zagroził, że pójdzie w ślady Piotra Wielkiego... i postąpi z Katarzyną tak, jak tamten z Eudoksją.
Imperatorowa śmiała się z amorów Piotra III-go i ciekawie wsłuchiwała się w kursujące po dworze opowieści. Nawet przygody Katarzyny z Poniatowskim bawiły ją raczej niż gniewały a, co najpewniejsze, koiły, radowały przeświadczeniem, że nie ona tylko lekkim obyczajom hołduje.
Cesarzowa doszła do pięćdziesiątki, nie był to wiek, ale był nim dla imperatorowej, bo im więcej lat jej przybywało, im czas większy mościł przedział między nią a jej młodością, tem cesarzowa mocniej pożądała sił minionych, zapałów przygasłych. I uciekała się do podnieceń i miesiącami życia płaciła za sekundy rozkoszy. A gdy, nakoniec, już i podnieceniom zbrakło władzy, — Elżbieta piła, piła na zabój po całych dniach i nocach. Woroncow nie lada sztuk musiał używać, aby od pijanej wydostać podpis...
Katarzyna była w niełasce, mąż jej, Piotr III, pił nie gorzej od ciotki, zabawiał się z Woroncówną i uczył pruskich komend swoich żołnierzy, ba, i pracował na chwałę Rosji, bo... do tego posuwał swą przyjaźń dla Fryderyka Wielkiego, że... komunikował mu tajemnice stanu, zdradzał plany wojskowe rosyjskie i udaremniał wszystkie wysiłki Austrji i Rosji zarazem...
Po upadku Bestużewa, partja Katarzyny osłabła, lecz była... i, choć nieśmiało, działała. Jakoż carowa Elżbieta dowiedziała się, że siostrzeniec jej drwi z jej nałogów i zamyśla ulżyć jej w trudzie dźwigania korony...
Imperatorowa zawrzała gniewem kulawego, któremu ktoś wspomni, że jest kuternogą i postanowiła dziedzictwo tronu przelać wprost na Pawła...
Lecz to postanowienie zeszło się już z chorobą Elżbiety. A choroba czyniła piorunujące postępy, gdyż imperatorowa dwóm tylko dowierzała lekarstwom, wódce i modlitwie. Jeżeli drugie z tych dwóch mogło i tutaj ożywczą moc wiary objawić, to bezwątpienia nie w towarzystwie alkoholu!
Dwór opanowała gorączka niepewności.
Dwie partje Katarzyny i Piotra III gotowały się do walki. Szuwałow zamierzał uderzyć na prusactwo Piotra — a Woroncow miał gotowy manifest o pochodzeniu małego Pawła, o przeniewierstwie żony, o rozwodzie i o małżeństwie z Woroncówną...
Dogorywająca Elżbieta tymczasem nie pozwalała dopuszczać do siebie ani Piotra ani Katarzyny w obawie przed trucizną...
Położenie było groźnem. Stolica wrzała przekleństwami.
Aż na widownię wypłynął Panin, wychowawca małego Pawła. Kim był, łatwo zgadnąć; przez sypialnię carowej Elżbiety szła droga do karjery. Karjera Panina nie była dotąd wielka, bo imperatorowa wyraziła się o nim dowcipnie, że Panin ma tylko łudzącą powierzchowność...
Lecz Panin był ambitnym, nie tyle ambitnym, ile drżącym, aby, przy przewrocie, nie utracić stanowiska. Ta obawa skłoniła go do pojednawczego działania między małżonkami...
Katarzyna przystała bez namysłu na zgodę z mężem, odkładając na później obrachunek i rozumiejąc, że, na razie pewniejszem jest stanowisko żony cara. Piotr III zaś nie mniej skwapliwie, ale już zupełnie otwarcie, odpowiedział, że Katarzyna nie ma powodu do obaw, bo wprawdzie przyrzekł wziąć z Woroncówną ślub ale po śmierci Katarzyny… no a przecież Katarzyna jeszcze żyje.
Panin przełamał dalej straże, otaczające łoże carowej, wprowadził Piotra i Katarzynę do umierającej i upozorował komedję przelania władzy na Piotra. Imperatorowa na zadawane jej pytania odpowiedziała śmiertelnym spazmem…
I Piotr III został samodzierżcą w styczniu roku 1762.
Dwudziestoletnie rządy Elżbiety były jedynie dalszem cofaniem narodu rosyjskiego, usuwaniem go od zachodu, dalszem gnębieniem i poniewieraniem, dalszem oddaniem go na łaskę sutenerów. Naród miljony musiał składać na złocenie mitr i koron hrabiowskich ludzi, wyniesionych na najwyższe godności, na fantazje zdeprawowanych zmysłów cesarzowej. Miljony płacił naród rosyjski na opatrzenie potomstwa bękartów i naród rosyjski, u stóp tych bękartów, musiał zapominać o najświętszych prawach poszanowania rodziny, musiał, dla bezpieczeństwa życia, bić pokłony przed tem, na co plwać kazało mu sumienie.
Panowanie Elżbiety w kronikach prawodawstwa upamiętnionem jest zniesieniem kary śmierci na przestępców… Topór zastąpiono knutem, katorgą i wyrywaniem języka… Przestępcy, miast oddawać życie za jednym błyskiem ostrza — musieli konać godzinami, miesiącami, musieli najpierw oglądać własne ciało odpadłem od kości… Nigdy większe barbarzyństwo nie znalazło sobie humanitarniejszego hasła…
Elżbieta z tego nowego prawa była dumną. Toć i panią Lapuszkin, spiskowczynię, skazała tylko na wyrwanie języka i pięćset knutów, z czego trzysta odebrał trup nieostrożnej damy dworu…
I panowanie Elżbiety było znów jednem ziarnem więcej, które miało wszczepić w naród rosyjski myśl, że tam, gdzie korona blask swój zaczyna, tam niema prawa, tam niema miejsca dla żadnego przykazania boskiego, tam ludzkie jest pustym dźwiękiem.
Naród rosyjski patrzył na mury Szliselburga, gdzie Iwan VI, nieszczęsny cesarz, pokutował za to, że urodził się w gronostajach; naród rosyjski wiedział kim był Piotr III i czyim synem był Paweł. Naród rosyjski jęczał, bo jak powiada urzędowy dziejopis rosyjski… „przekupstwo i zwyrodnienie urzędników stało się zarazą“…
Lecz ani tu miał być koniec zapoczątkowanego przez Piotra Wielkiego systemu, ani koniec mordów politycznych. Rosja, raz stanąwszy na pochyłości, zdążała coraz szybciej w przepaść…
Przymierze Piotra III z Katarzyną trwało krótko, a raczej tak długo dopóki małżonkowie byli zajęci swą instalacją, dopóki knowania nie wybuchnęły otwartą nienawiścią.
Piotr III, jako cesarz, zaraz w pierwszych dniach swego panowania rzucił się do radykalnych reform i to reform uczciwych i pożytecznych o tyle, o ile półwarjat a półcherlak mógł się na nie zdobyć. Bezwątpienia Piotr III był z gruntu człowiekiem dobrym, łagodnym nawet, skłonnym do najliberalniejszych rządów — ale Piotr III był zrujnowanym fizycznie, był zdeprawowanym przez ciotkę, ogłupionym przez zauszników i nimi powodowanym.
Zniesienie tajnej kancelarji, uwolnienie szlachty od służby wojskowej, pozwolenie jej na „wyjeżdżanie za granicę“… uwolnienie setek i tysięcy więźniów politycznych wywołało w Rosji entuzjazm. Entuzjazm krótki, krótkotrwały, bo zręcznie zgaszony przez partję Katarzyny.
Piotr III był Niemcem — Niemką była Katarzyna. Pierwszy miał odwagę i nieostrożność na chwilę nie zapominać o swoich sympatjach dla Fryderyka Wielkiego, dla wszystkiego co niemieckie, i wręcz, luteranizmem się chełpił, — Katarzynie zaś wystarczyło hypokryzji i obłudy, aby udawać zapaloną hołdowniczkę prawosławia, aby odprawieniem publicznych modłów budzić w duchowieństwie rosyjskiem nadzieję osiągnięcia zachwianego wpływu, aby żywić i zjednywać sobie prądy nacjonalistyczne.
Agitacja szła żywo, Piotr III sam dostarczał nowych dowodów swej prusackości tak, że już liberalne porywy jego rządów nie wystarczały.
Partja Woroncowych, po wstąpieniu na tron Piotra III, rozwinęła sztandar i zgubę gotowała Katarzynie i jej synowi, Pawłowi. Cesarz, dotąd nieuświadomiony co do pochodzenia Pawła, był przez swą kochankę pouczony o wszystkiem… Wezwano z zagranicy Sałtykowa, obiecano mu krocie i ułożono protokół, mocą którego car zaprzeczał Pawłowi swego ojcowstwa, Sałtykow doń się przyznawał… a cesarzowa, jako występna małżonka, miała pójść do klasztoru… tymczasem…
Katarzyna, usunięta od dworu, mieszkała w Peterhofie wraz z synem i pocieszała się, po wyjeździe Poniatowskiego, Strogonowem.
Zamach Woroncowów dojrzał i byłby niewątpliwie wykonanym, gdyby nie trudność, że Piotr, usuwając Pawła od tronu, musiał dać monarchji innego następcę…
Trudność była nielada, ile że Piotr III wielokrotnie sam przekonał się już o swej bezpłodności, więc i małżeństwo jego z Woroncówną nie rozstrzygało. Lecz tu punktem wyjścia był Iwan VI, cesarz, zdetronizowany przez Elżbietę, a uwięziony wraz z rodzicami w Szliselburgu, natchnął otuchą, nakazał godniejsze dla biednego cara obchodzenie i czekał tylko pierwszej okazji, aby zadać cios swej żonie, ile że oswojenie Iwana VI z nową sytuacją i przeniesienie go ze Szliselburga na dwór, wymagało pewnego stopniowania.
Katarzyna równocześnie czuwała, a nietyle ona, ile mocno wrastająca partja przeciwników Piotra, czy poprostu kochanków cesarzowej. Los zdarzył, iż najzacieklejszą stronniczką i sojuszniczką Katarzyny została Woroncówna-Daszkow, siostra rodzona kochanki jej męża, a przedtem na tę kochankę, wysuwana przez stryja i ojca, kandydatka. Czy zawiść główną odegrała tu rolę, czy gniew, że Piotr III nią pogardził, długoby rozstrzygać, dość że Anhalt-Zerbstka księżniczka w Daszkowej znalazła prawą rękę w prowadzeniu intryg.
Panin, Cyryl Razumowski, brat kochanka i męża Elżbiety, Wołkoński, jakiś włóczęga-kochanek Daszkowej, Odart, a dalej Villebois, syn admirała, który pozwolił sobie na taką śmiałość z Katarzyną I… byli niebawem połączeni węzłem spisku. Lecz kto wie, czy spisek tenby się udał, gdyby mu brakło takich zdecydowanych zbirów, jak bracia Orłow, a nadewszystko najstarszego z nich, Grzegorza Orłowa.
Grzegorz Orłow był synem strzelca, któremu Piotr I raczył własną ręką ściąć głowę… a w zamian zatroszczyć się o los syna… Grzegorz Orłow był mężczyzną niepowszedniej budowy i piękności, lecz te wielkie atuty do karjery o mało co go nie przyprawiły o zgubę. Orłow był adjutantem Szuwałowa (Piotra), brata kochanka Elżbiety. Szuwałow miał za kochankę panią Kurakin, która przekładała ze swej strony adjutanta. Szuwałow oburzył się i zesłał adjutanta na Sybir… — podobnie jak przedtem Satykowa — Orłow wrócił do Peterburga za amnestją Piotra III.
Katarzyna zainteresowała się przygodami Orłowa i odegrała z nim komedję, jedną z tych, które stały się później chlebem powszednim na dworze petersburskim. Orłow był obdarzony miłością damy… nieznajomej… ale, że na szczególniejszą zasłużył łaskę, więc z zachwytem dowiedział się, że kochanką jego i matką jego przyszłego dziecka była cesarzowa.
Orłow stał się zajadłym konspiratorem i nie rozumiejącym półśrodków i nie wahającym się niemal otwarcie agitować między wojskiem.
Sama pewno agitacja by nie wystarczyła, gdyby nie pieniądze, dostarczone, a raczej pożyczone cichaczem przez ambasadorów, którym pruskie sympatje Piotra III nie były na rękę.
Zamach a raczej ten kontrzamach dojrzewał, gdy dwa wypadki o mało co nie pogrzebały spiskowców.
Więc Panin, choć przeciwny Piotrowi III, żądał ogłoszenia carem małego Pawła pod regencją matki i nie godził się na wstąpienie na tron Katarzyny, jako Niemki, cudzoziemki, nie mającej w samej sobie ani kropli krwi rosyjskiej. Na szczęście, Katarzyna zdołała ugłaskać Panina obietnicą mianowania go pierwszym ministrem.
Drugi wypadek był może cięższym. Oto Katarzyna była w odmiennym stanie, dzięki Orłowowi (przedtem miała córkę z Poniatowskim). Ukrywana długo przed mężem ciąża zbliżała się do rozwiązania. Cesarzowa zaniemogła. Tymczasem ktoś doniósł Piotrowi III, iż Katarzyna leży w połogu. Piotr bez namysłu ruszył sądy odprawiać do Peterhofu. Gdy cesarzowej dano znać o przybyciu męża… upłynęła ledwie godzina od urodzin małego Orłowa… przyszłego księcia Bobryńskiego…
Miecz zawisł nad głową spiskowych. Ale Katarzyna ani chwili się nie wahała, zacisnęła zęby, stłumiła ból i wyszła naprzeciw Piotra uśmiechnięta, zadziwiona jego zjawieniem się…
Piotr III dał się znów wyprowadzić w pole.
Daszkowa zdwoiła zabiegi, do spisku przystąpił nareszcie metropolita Nowogrodzki i syn jego naturalny, Tiepłow. Metropolita miał dać błogosławieństwo i pieczęć cerkwi, a syn jego miał zadowolnić się rolą mordercy…
Sprzysiężeni jeszcze ważyli swe szanse, gdy niespodziewane uwięzienie jednego z ich emisarjuszów przyspieszyło zamach. Oto żołnierz gwardyjski, zrewoltowany i przekupiony, głośno odezwał się, że cara niema. Oficer, nie biorący udziału w zamachu, nacisnął żołnierza i pochwycił jednego z agitatorów. Piotr III był w Oranienbaumie, więc dalsze dochodzenie odłożono do dnia następnego…
Ale nocy jednej starczyło spiskowcom. Katarzyna przy pomocy Orłowa i jego braci, wyrwała się z Peterhofu do Petersburga. Tu zaalarmowano gwardję hasłem, że zniemczony car kazał zabić carowę i cesarzewicza, zgnębić prawosławie i wszystko, co rosyjskie, pogrzebać…
Zamach był zorganizowanym tak dobrze, iż, zanim Piotr III dowiedział się o nim, Katarzyna II, namaszczona przez metropolitę na carowę, już panowała, już rozdawała ordery i donacje, i już, czyniąc przegląd swych żołnierzy, zwróciła uwagę, że młody oficerek Potemkin ma więcej wdzięku niż Orłow…
Piotr III był tak przerażonym, iż nawet odwagi nie miał uciekać, a cóż dopiero myśleć o oporze!… Uwięziono go bez trudu, wydobyto urzędowe przyznanie się do niedołęztwa, kazano się zrzec korony i nawet nie słuchano rzewnych próśb cara, ażeby mu wolno było do Holszteinu rodzinnego wrócić.
Spiskowcy, zamykając Piotra III, rozpuścili wiadomość o jego śmierci i urządzili symboliczny pogrzeb na ulicach Petersburga. Ale ta pogłoska wkrótce zaprzeczoną została przez świadków naocznych.
Wraz z dokonaniem przewrotu nastąpiło zastanowienie. Ambicje wielu spiskowych zostały zawiedzione, z uwagi na stanowisko Orłowa, który teraz już urzędowym został kochankiem i który nie krył się ze swymi ambitnymi zamiarami. Lud, z początku, oburzony na Piotra III za zamierzony mord syna i Katarzyny, — uspokoił się, zreflektował, zaczął prawie żałować swych okrzyków na cześć imperatorowej. Nadomiar, Moskwa otwarcie wyrażała sympatje dla uwięzionego cara, — najobojętniejsi przyznawali, że dwóch carów w więzieniu (Piotr III i Iwan VI) to za wiele nawet i na Rosję.
Sprzysiężeni, a raczej główny ich teraz przedstawiciel, Grzegorz Orłow, postanowił zdławić wzmagające się wrzenie przez usunięcie tego, który wzbudzał współczucie. Orłow miał czterech braci, a z tych następujący po nim tuż, Aleksiej, a zaczynający również cieszyć się względami i sentymentami imperatorowej, podjął się „misji“ i dobrał sobie do pomocy Tiepłowa i młodego księcia Bariatyńskiego.
Piotr III był osadzony pod strażą, w tak zwanej, Roszczy, pod Petersburgiem, wyżebrawszy sobie prawo zatrzymania wiernego kamerdynera Francuza. Łatwo więc odgadnąć ukontentowanie cesarza, gdy, po pięciu dniach odosobnienia i głuszy, zobaczył przed sobą Aleksieja Orłowa z Tiepłowem, którzy mu uroczyście oświadczyli, iż przywożą dlań uwolnienie i zapowiadają mu powrót do upragnionego Holszteinu. Piotr III serdecznie uradował się tak dobrej nowinie i gorąco zapewnił posłów Katarzyny, iż niczego innego nie pragnie, niczego nie żąda, że na skromnej liście cywilnej poprzestanie.
Orłow z Tiepłowem całą swą atencję carowi wyrazili, a uprzejmość swą posunęli do tego, iż w więzieniu ukazał się suto zastawiony stół…
Car ze szczerym apetytem zasiadł do biesiady z posłami, bardzo nieśmiało wspominając, że był pozbawiony nawet jadła poczciwszego, że jemu i kamerdynerowi nawet chleba skąpiono.
Tiepłow umiał rozproszyć te narzekania Piotra III i zająć go rozmową. Orłow napełniał kieliszki.
Wtem Piotr, ledwie przechyliwszy podany mu kieliszek odrzucił go ze zgrozą. Wódka miała gorycz, która zimnym dreszczem go przejęła…
Car z okrzykiem: „Jestem otruty!“ rzucił się ku drzwiom, ale Orłow zastąpił mu drogę i odepchnął go brutalnie na środek izby.
— Pij, co ci dają! Musisz wypić! Za zdrowie imperatorowej! — nalegał szyderczo Tiepłow, podsuwając cesarzowi drugi kieliszek z trucizną.
— Mleka! Mleka mi dajcie! Otruli mnie! — wołał Piotr, czując, że trucizna, choć w niewielkiej ilości zażyta, skręca go.
Na wszczęty hałas wpadł do izby kamerdyner cara, ale tuż za nim był już Bariatyński. Kamerdynera ogłuszono i zamknięto w sąsiedniej izbie. Z Piotrem zaczęła się rozprawa śmiertelna.
Orłow rzucił się na cara, jak zwierz rozjuszony, powalił go na ziemię i piersi kolanami mu przytłoczył. Równocześnie Bariatyński z Tiepłowem porwali za serwetę, omotali nią carowi szyję i zaciągnęli węzeł.
Piotr III, cesarz i samodzierżca wszechrosyjski skonał.
Aleksy Orłow ruszył co koń wyskoczy z wiadomością o śmierci Piotra do Katarzyny. Imperatorowa była wzruszona poświęceniem się Orłowa. Wezwano Panina do narady. Nazajutrz dopiero czytała stolica Rosji sentymentalnie łzawo podniosły manifest cesarzowej, która dzieliła się z poddanymi nowiną, że „podobało się Opatrzności powołać do siebie naszego ukochanego małżonka“, że „wzywamy wszystkich naszych wiernych poddanych do łączenia się z nami w żalu i modlitwie“ i t. d.
Lud ze zgrozą i przerażeniem wczytywał się w bluźniercze wyrazy zbrodniarki. Zbrodniarka podczas kłopotała się o każdy drobiazg pogrzebu nieszczęsnego cara. Wszak należało go dobrze pochować, bo wszak z nim razem znikała głowa partji, głowa buntu.
Ale pogrzeb Piotra miał zakłócić harmonję, której Katarzyna tak mocno pożądała. Uduszony car miał w swoim ulubionym Oranienbaumie oddział Holsztynów grenadjerów. Ci grenadjerzy, otaczani przez Piotra, jeszcze od czasów jego następstwa tronu za Elżbiety, staraniem i ojcowską pieczą, byli doń bardzo przywiązani. Śmierć cara była dla nich niepowetowaną klęską. Ci poczciwi Holsztyni więc, gdy ich dla parady na pogrzeb wyciągnięto, dali upust i łzom i skargom i wyrzekaniom i sławieniom dobroci zmarłego pana i powątpiewaniu o jego naturalnej śmierci… Stąd i nowe powstały domysły i silniejszy pomruk ludu.
Bezczelność Holsztynów carowa ukarała wydaniem polecenia, aby ich odesłano do Holsztynu…
Odesłanie to wszakże odbyło się w dziwny sposób. Holsztynów wsadzono na żaglowiec w Kronsztadzie. Zaledwie atoli żaglowiec wydostał się na pełne morze zaczął tonąć. Spuszczono łódź ratunkową i załoga żaglowca ruszyła do portu o pomoc. Ale admirał zabronił ratowania żaglowca aż do czasu dopóki nie nadejdzie zezwolenie z Petersburga na ratowanie tonących. Ani jeden grenadjer Holsztyn nie powrócił do ojczyzny.
Ale Katarzyna umiała i wynagradzać. Deszcz orderów i złota spadł na spiskowych, a już bracia Orłow, Bariatyński i Tiepłow na potentatów wyrośli, na luminarzów narodu wyszli, gwiazdami wielkiej Katarzyny się stali. Lecz był to rok 1762 zaledwie i był to zaledwie dziesiąty dzień panowania Katarzyny!…
Królobójstwo w państwie rosyjskiem nie miało ani na Piotrze III poprzestać, ani bodaj Katarzynę od dalszych mordów i zamachów powstrzymać. Sztylety zabójców, widma potępieńców z zaciśniętymi na szyi powrozami miały przejąć każdy zakamarek cesarskich pałaców, miały na mękę trwogi skazać wszystkich dziedziców berła rosyjskiego, miały trumny monarsze wypełnić szkieletami ofiar, miały przekleństwem na dziesiątki lat zawisnąć nad orłem dwugłowym.
Biedny Piotr III, toć jeszcze i po stu czterdziestu latach żaden historyk, zamieszkały w Rosji, nie ma odwagi dać świadectwa prawdzie i rzec, iż Piotr był uduszonym z rozkazu żony, iż mordercy jego z zaciśniętych na carskim stryku rąk odebrali całą swych rodów potęgę i możność, że gdyby Bariatyński nie miał odwagi być zbójem, nigdyby Katarzyna nie ożeniła go z księżniczką Holsztein… no i że, gdyby Piotr III był mniej łatwowiernym… taż sama historja oficjalna rosyjska, całe oburzenie swe zwróciłaby przeciw tym, którzy są jej ozdobą.
Zaiste — mierzyć w pierś monarchy rosyjskiego, a chybić, znaczy w historji urzędowej tyle, co zostać łotrem, miast być dźwignią państwa, co być nikczemnym prochem, miast być brylantem berła rosyjskiego, brylantem, królem brylantów i zwać się Orłowem.
Ten rok 1762 jest wszakże i zwrotem w dziejach Rosji, bo ten rok zaczyna panowanie, podczas którego w narodzie rosyjskim spisek z pod baldachimu schodzi do ludu, podczas którego królobójstwo zapowiada swój rozwój i na przeciwnym biegunie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Gąsiorowski.