Obozownictwo/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Obozownictwo | |
Wydawca | Polska Składnica Pomocy Szkolnych | |
Data wyd. | 1924 | |
Druk | Polska Drukarnia w Białymstoku | |
Miejsce wyd. | Warszawa | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
BIBLJOTECZKA HARCERSKA № 1
STANISŁAW GIBESS
podharcmistrz Z. H. P.
OBOZOWNICTWO
WARSZAWA
POLSKA SKŁADNICA
POMOCY SZKOLNYCH BIBLJOTECZKA HARCERSKA Nr. 1.
STANISŁAW GIBESS
podharcmistrz Z. H. P.
OBOZOWNICTWO
WARSZAWA
POLSKA SKŁADNICA POMOCY SZKOLNYCH POLSKA DRUKARNIA W BIAŁYMSTOKU, SP. AKC.
ul. Warszawska 61, Telefon 273. |
Drużynom: IV Lwowskiej im. gen. Kruka, III Kijowskiej Żeńskiej, Warszawskim: XX im. A. Małkowskiego, XIII im. Sułkowskiego i XXIX im. Wybickiego poświęca
i stara się ją poznać.
Prawo harcerskie. W polu tylko, w ciągłem obcowaniu z przyrodą, osiągniemy te wyniki, jakie osiągnąć można w nowym systemie wychowania, jakiem jest harcerstwo. Wskazówkami, które podaję w niniejszym podręczniku, pragnę ułatwić zadanie zżycia się z przyrodą.
Najłatwiej możnaby w tym celu wykorzystać życie w obozie, ale winno ono być połączeniem przyjemności i pracy. Muszą więc harcerze sami wykonywać wszelkie prace złączone z życiem w obozie, a oddawszy swą zręczność i pomysłowość, uprzyjemnią je sobie całym szeregiem drobnych, łatwych do wykonania urządzeń dla wygody.
Postarałem się zebrać możliwie szeroki materjał z literatury skautowej, a dołączając do tego wyniki kilkoletniej praktyki, opiszę cały szereg prac obozowych i zaznaczam że podaję tylko te, które miałem możność wykonać sam na ćwiczeniach.
W pracy swej korzystałem z literatury francuskiej „Livre de l’éclaireur“ przez kap. Royat’ta, „Les éclaireures” tłomaczenie z oryginału Baden Powell’a, rosyjskiej: „Junyj razwiedczyk“, polskiej Instrukcji technicznej“, „Podręcznika dla Kierowników Kolonij i letnisk“ X. K. Lutosławskiego, „Harce młodzieży polskiej“ Szreibera i Piaseckiego, oraz artykułów Kozielewskiego, Małowskiego i własnych umieszczanych w „Skaucie Lwowskim“.
Książka ta pisana jest raczej dla ogółu harcerskiego. Skorzysta z niej zarówno zwykły harcerz jak i instruktor, posłuży ona do opracowania całego szeregu sprawności czysto skautowych, naprz. budowniczego namiotów, szałasów, w ogóle mieszkań, specjalisty od budowy kuchni i t. p.
Na zakończenie, na tem miejscu składam podziękowanie za opracowanie przepisów do kuchni obozowej p. Eli Grabskiej, za pomoc w rysunkach p. Stanisławowi Bobińskiemu, oraz wszystkim tym, którzy w jakikolwiek bądź sposób ułatwili mi opracowanie niniejszego podręcznika.
W książce niniejszej starałem się w sposób możliwie szczegółowy i dokładny, a nawet drobiazgowy zebrać i podać cały materjał o obozowaniu.
Na pewne szczegóły, dotyczące organizowania obozów, zwłaszcza stałych, chciałbym jednak odrazu mocny położyć nacisk.
Pierwszym warunkiem powodzenia, to jest uzyskania maksimum korzyści i zadowolenia, będzie poważne i dokładne przemyślenie i opracowanie całego planu i programu. Jednym z punktów nadających się nieraz do dyskusji, stanowi czas, w jakim wycieczki czy też letnisko mają się odbyć. Już na plan pierwszy wysuwa się praca zawodowa harcerzy: są to przeważnie uczniowie szkół, a więc czas wolny mają tylko w okresie świąt i wakacyj. W czasie wakacyj najlepszym okaże się okres zaraz po żniwach, pola wtedy są wolne, dają dużo przestrzeni i swobody.
Wogóle przy urządzaniu obozów, czy wycieczek należy je wykorzystać dla siebie w najwyższym stopniu, a równocześnie być w zgodzie ze wszystkimi, nie stawać się przyczyną niezadowolenia, a co najgorsze jakichś nieporządków lub nawet szkód. Przecież prócz korzyści czysto osobistych, obóz nasz winien być wzorem ładu, porządku, wychowania, kultury a także oświaty dla otoczenia, zwłaszcza u nas w Polsce.
Zaczynać należy najpierw od wyboru i zapewnienia miejsca, dopiero później zbiera się odpowiednią ilość dobranych z usposobienia, mniej więcej zgodnych uczestników, którzy muszą posiadać od swych rodziców lub opiekunów zaświadczenie zgody na spędzenie czasu w obozie. Uzyskanie tego ostatniego nastręczy wiele trudności, ale tylko za pierwszym razem. Matki zbyt troskliwe o zdrowie swych synów, obawiając się wszelkich trudów, nie rozumiejąc, że przebywanie na świeżem powietrzu, na łonie natury, da więcej korzyści niż cztery ściany pokoju, staną w silnej opozycji. Gdy synowie wrócą zdrowi, weseli, pełni życia i sił, wtedy same na drugi raz będą ich wysyłać do obozu. Tu właśnie instruktor spokojnie i stanowczo musi wykazać w rozmowie te liczne korzyści z jednej strony, a z drugiej całą bezpodstawność obaw.
Długość trwania obozu zależy od sumy pieniężnej jaką uczestnicy złożą — i zgody opieki.
Pożądane jest, aby czas trwania obozu był jaknajdłuższy, od jednego do czterech tygodni, zależnie od wieku uczestników.
Miejsce na obóz dla chłopców młodszych od lat 13 należy wybierać w niezbyt wielkiej odległości od stałego miejsca zamieszkania uczestników, naprz. od 4 do 5 Km., mniej więcej godzinę drogi piechotą. Takie oddalenie da możność opiekunom odwiedzania swych wychowanków w obozie, a w razie poważniejszej choroby którego z uczestników, umożliwi natychmiastowy powrót do rodziny lub umieszczenie go pod odpowiednią opieką. Odległość ta ma ogromne znaczenie ze względu na osobiste obciążenie, droga będzie możliwie krótka, a w razie długotrwałej niepogody, ułatwi szybkie zwinięcie obozu i powrót do domu. Powyższe uwagi odpadają przy wyborze miejsca na obóz dla chłopców starszych lat 15–16, od których wymaga się już pewnej samodzielności. Nie będą oni potrzebowali tak troskliwej opieki. W wybranej miejscowości instruktor dokładnie bada teren, głównie ze względu na zdrowotność. Najlepszy jest o podłożu piaszczystem, ponieważ woda łatwo wsiąka w ziemię, zabiera z powierzchni wszelkie zarazki i przechodzi przez naturalny filtr – warstwę piasku. Woda w strumieniach i studniach, znajdujących się na takim terenie, jest b. czysta. Wogóle, pod względem zdrowotnym tego rodzaju teren zajmuje pierwsze miejsce. Unikać należy terenu z glebą nieprzepuszczalną, nawet trudnoprzepuszczalną, mimo że wygląd zewnętrzny będzie nas kusił.
Piękna łąka w bliskości narazie może nas zadowolić, ale zaraz po pierwszym deszczu zamieniłaby się na kałużę błota. Wieczorne opary i chmury komarów brzydziłyby pobyt w obozie. Bliskość wody, zwłaszcza wieczorem w postaci mgieł, da nam się również we znaki; z tego powodu odległość od brzegów winna być najmniej 100 metrów.
W obozie pożądany jest cień drzew, ale nie ścieśnionych; tu znowu zwrócić należy uwagę na wilgoć, o obecności jej mówi wielka ilość grzybów i pleśni.
Dużą rolę, zwłaszcza ze względów estetycznych, odgrywa tu wybór krajobrazu przed naszym obozem. Zwróćmy w tym kierunku baczną uwagę. Ogromną uwagę zwrócić należy na źródła wody, przeznaczonej do picia. O stanie zdrowotnym tej wody należy zebrać możliwie jaknajdokładniejsze informacje, a o ile można, zwłaszcza w miejscowościach z wodą wątpliwą co do swej wartości, poddać ją badaniom bakterjologicznym.
Wreszcie trzeba zapewnić sobie stałą i dostateczną dostawę produktów, drzewa, słomy, środków transportowych i t. p.
Skontrolowanie powyższych warunków, jakim ma odpowiadać wybrane miejsce na obóz, jest konieczne, daje nam możność uniknięcia wielu przykrości i rozczarowań.
Po ustaleniu miejsca, instruktor musi wejść w ścisłe porozumienie z właścicielem i odpowiedniemi miejscowemi władzami, aby przez nieświadomość lub przeoczenie nie narazić się na zarzuty i nie zrobić jakiejś szkody. Wszystkie sprawy musi instruktor szczegółowo z odnośnemi czynnikami omówić, a warunków zawartej umowy ściśle przestrzegać.
Obowiązkowemi są oględziny lekarskie wszystkich uczestników przed przybyciem do obozu, a nadzór sanitarny w samym obozie. Nadzór sanitarny doskonale wypełniać mogą studenci starszych kursów medycyny jako uczestnicy, lub najbliżej zamieszkały w okolicy lekarz. W razie choroby lekarz musi być koniecznie wezwany.
W wypadkach nagłych należy samemu udzielić pierwszej pomocy. W tym celu w obozie musi być pudło z apteczką, zaopatrzoną w niezbędne środki i opatrunki.
W obozie winny panować wesołość, ożywienie, swoboda, możliwie jak najmniej ograniczeń. Nie tamować swobody ruchów, inicjatywy uczestników, a w ten sposób stworzy się samorzutnie atmosfera szczerości i wzajemnego zaufania.
Gdy obóz urządzimy, opierając się na powyższych wskazówkach, przyniesie on korzyść uczestnikom, a drugim razem nie będziemy zmuszeni staczać walk z opiekunami o pozwolenie oddalenia się na czas dłuższy z domu, nawet na odległości znacznie większe niż 5 Km.
Obozy wędrowne mogą się spotykać i łączyć, a może być i tak, że wszystkie w oznaczonym dniu i miejscu zejdą się, aby dni kilka spędzić razem.
Karność w obozie. Jednym z najważniejszych czynników, który bezwzględnie przyczyni się do ożywienia ładu i porządku w obozie, a co za tem idzie uzyskania możliwie najwyższej sumy przyjemności, będzie karność. Harcerze w obozie są złączeni w bardzo ścisłą grupę, tworzą w tym czasie niejako jedną wielką rodzinę, pobudzoną wspólnością ideałów, dążeń i interesów do gromadnego życia. Tu więc powinna być kuźnia tych ideałów braterskości, najgłębszych przeżyć moralnych harcerskich. Tu znajdzie każdy w tym zakresie ogromne pole do popisu. Wszelki egoizm, swoje ja, musimy odsunąć od siebie zupełnie. Musimy o nich zapomnieć. Musimy podporządkowywać się ogólnym potrzebom gromady. Tu znajdzie zastosowanie w całej rozciągłości dewiza: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego“. Wszelkie kaprysy, obrazy, sympatje, niesympatje, różnice zapatrywań muszą zmaleć do zera. Inaczej nie osiągniemy harmonji współżycia i zamiast radości i chęci do życia, wyniesiemy gorzki niesmak i zawód.
Aby dojść do tego celu, trzeba się poddać ustalonym zarządzeniom, rygorowi, dyscyplinie. Pierwszym warunkiem jest bezwzględne posłuszeństwo dla komendanta, przełożonych i ich zarządzeń.
Dyscyplina musi być widoczna na każdym kroku, w każdym czynie i wypływać ze zrozumienia jej potrzeby. Jednym z warunków ładu i porządku jest zastosowanie sprawiedliwego podziału pracy. Wyznaczoną sobie pracę, każdy musi wykonać natychmiast z całą gotowością, stosownie do sił, umiejętności i rozkazu, bez najmniejszych oznak niezadowolenia. Po rozdzieleniu pracy należy z całą bezwzględnością żądać jej wykonania w całej rozciągłości. Wszelkie czynności muszą być regulowane czasem; do oznaczania początku lub końca ich, można używać umówionych znaków lub sygnałów, potrzebna jest zatem „czujka“, harcerz, który podaje sygnały.
Wszelkie prace i obowiązki muszą wykonywać wszyscy uczestnicy na zmianę. Cały szereg prac drobniejszych i ogólnych wypełniają dyżurni, którzy przedewszystkiem dają baczenie, aby do obozu nie zakradli się nieporządani goście, naprz. dwu lub czworonożni złodzieje. Dyżurni, czuwając nad wypełnieniem podziału czasu, muszą mieć zegarki, lub stosować się do godzin wskazanych przez zegar słoneczny lub obozowy.
W obozie na wysokiej żerdzi zawsze należy zrana zawieszać z należytemi honorami sztandar o barwach narodowych, a wieczorem zdejmować.
Honory oddaje się salutując. W ten sposób zaznaczymy miłość dla kraju.
Program pracy i podział czasu w obozie. Ułożenie odpowiedniego programu pracy w obozie jest rzeczą sobie trudnią i nieliczna ilość kierowników da z tem łatwo radę. Ogromną rolę odegra tu doświadczenie, znajomość młodzieży, okoliczności, w jakich obóz ma się znaleźć. Kierownik musi przewidzieć naprzód te okoliczności, do nich swój program nagiąć; nie jest to rzeczą łatwą, ale pewna praktyka i dokładne poznanie odnośnej literatury stworzy pewne ramy, które zadość uczynią naszym wymaganiom.
Przedewszystkiem musimy zwrócić uwagę, czy projektowany przez nas obóz ma na celu tylko wykształcenie kierowników, czy też łączy przyjemności z ogólnem wyszkoleniem, czy wreszcie ma być wyłącznie odpoczynkowy dla przyjemności.
W pierwszym wypadku wykształcenie teoretyczne i praktyczne traktujemy prawie równorzędnie, program taki odznacza się pewną systematycznością, ale ogólną. Nie posiada szczegółów, które zależne są od chwili, daje pewne wskazówki metodyczne. Z programu tego usuniemy cały szereg rzeczy, ćwiczeń z życia codziennego, stanowiących jego część. W programie takim stosuje się podział czasu na godziny, ale tak aby w razie potrzeby można je przesunąć, zwłaszcza w zakresie teorji i przystosować do potrzeb wywołanych chwilowemi warunkami.
Gorsza rzecz z ćwiczeniami, tu już podział czasu nie nadaje się, tu wchodzą w grę czynniki od nas niezależne, naprz. pogoda.
Cała więc rzecz polega na tem, aby kierownik umiał odpowiednio wyzyskać czas, okoliczności i chwile. Tu można mniej więcej opracowywać program z dnia na dzień, stosując się do ogólnego podziału czasu. W dalszym ciągu obowiązuje kierownika i wszystkich uczestników, ścisła konsenkwencja w wypełnieniu oznaczonego programu. Wszelkie uchylenia od programu bez ważnych przyczyn nie mogą być tolerowane, gdyż wprowadzają nieład i rozprzężenie. Wszelka praca winna być prowadzona z całym nakładem energji i sprężystości zarówno ze strony kierownika, jak i uczestników.
Powyższe wskazówki i uwagi ogólne dotyczące układania programu pracy w obozie dla kierowników, mają również zastosowanie i w każdym innym wypadku.
Ułożenie programu w obozie dla chłopców napotka cały szereg trudności innej natury.
Tu kierownik musi wziąć pod uwagę materjał, jaki stanowią przyszli uczestnicy; nieraz, a nawet zawsze będzie on ogromnie różnorodny. Mimo, że cały szereg wiadomości z różnych dziedzin będzie podany, należy wystrzegać się, nawet w drobnych szczegółach, charakteru szkolnego, pewnej systematyczności w nauce.
Chodzi tu więcej o nabycie pewnej sprawności. Program winien być ogromnie urozmaicony, aby mógł budzić ciągłe zainteresowanie się. Wreszcie program winien być tak nakreślony, aby pozostawiał wszystkim, swobodę ruchów, swobodę inicjatywy uczestników, nie może mieć nic ze sztywności spowodowanej szablonowem ujęciem go w godziny lekcyj i ćwiczeń.
Wprowadzając w czyn ogólnie nakreślony program, należy przystosować się ogromnie do warunków chwili, stanu pogody, nastroju, ale zawsze wszelkie wykonanie musi być prowadzone sprężyście, z całym nakładem energji. Wszelkie bezcelowe wałęsanie się, niewykorzystanie czasu, musi być wykluczone, gdyż wywołuje rozterki wewnętrzne, niedbalstwo i lenistwo.
Mniej więcej tak samo rzecz się ma i z podziałem godzin; znowu wchodzą tu w grę rodzaj obozu, pora roku, stan pogody, wyrobienie fizyczne, program i t. p.
Czynnikiem regulującym jest tu potrzeba snu. Czas przeznaczony na spanie nie powinien być krótszy dla starszej młodzieży od 8½ godz., dla młodszej 9½ godz., zwłaszcza, jeżeli praca w dzień wymaga od uczestników sporego wysiłku fizycznego. W ciągu dnia, zwłaszcza w lecie, parę godzin również należy poświęcić spoczynkowi. Stan pogody w wyjątkowych wypadkach staje tylko na przeszkodzie w przeprowadzeniu prac według podziału godzin.
Wreszcie inny podział godzin zastosujemy w obozie stałym, inny w wędrownym, a jeszcze inny w roboczym. Zmienimy chwilowo program przy stosowaniu ćwiczeń nocnych i dłuższych wycieczek, a dla niedziel i dni świątecznych ulegnie on kompletnej zmianie, stosownie do warunków miejscowych, ze względu na zaspokojenie potrzeb religijnych uczestników, w zależności od oddalenia od kościoła.
Święta i niedziele, zwłaszcza w obozach roboczych, pożądane jest poświęcić spoczynkowi, należy program dnia umiejętnie zapełnić rzeczami nie wymagającymi znacznego wysiłku fizycznego. Wskazane są tu raczej różne gry, łatwe ćwiczenia, niezbyt nużące wycieczki.
W każdym programie obozu musi być uwzględniony dwukrotny wypoczynek: nocny i dzienny, ten ostatni trwający najmniej 1 godzinę. Najlepiej do tego celu nadaje się pora po obiedzie. Organizm zajęty jest trawieniem i wpada w stan ociężałości. Wypoczynek ten w miarę możności, winien być całkowity, to jest nie należy wykonywać jakichkolwiekbądź nawet bardzo drobnych prac. Ciało winno znajdować się w stanie spoczynku najlepiej w pozie leżącej. W czasie spoczynku dziennego pożądana jest zupełna cisza, można jednak zezwolić na ciche rozmowy, porozumiewanie się szeptem. Spoczynek dzienny może służyć równocześnie do wykonania bardzo drobnych robót naprz.: czytania, pisania listów, dziennika, naprawy ubrania i t. p. Jednak i wtedy pożądana jest cisza. Znajdą się jednostki słabsze fizycznie, które czas spoczynku dziennego zużyją na sen, inni zaś na przemyślenie wewnętrzne wrażeń.
Drugim spoczynkiem jest sen nocny. Tu już wymagamy ciszy bezwzględnej, począwszy od sygnału na spanie do rannego wstawania. Organizm musi wykorzystać spoczynek w całej rozciągłości.
Kierownictwo. Młodzież w obozach musi być prowadzona wedle wskazówek wychowawczych, dla tego więc należy ogromną uwagę zwrócić na kierowników czyli instruktorów. Kierownik taki powinien być pełnoletni, najmniej lat 21, dokładnie znać upodobania, życie i charaktery młodzieży, powinien posiadać zdolność łatwego zżywania się z nią, całkowicie zachowując jednak powagę w stosunku do młodzieży w całem swem postępowaniu.
Warunkom tym odpowiadają ludzie, którzy ukochali młodzież, którzy są w ciągłej, bezpośredniej z nią łączności, interesują się wszelkiemi przejawami jej życia. Najodpowiedniejszymi byliby tu bezwzględnie młodzi wiekiem nauczyciele i wychowawcy, lecz są oni tak zmęczeni całoroczną pracą, że w czasie wakacyj należy im się zwolnienie od odpowiedzialności za powierzonych sobie wychowanków. Ilość więc takich odpowiednich kierowników jest bardzo mała, a często warunki zupełnie od nich niezależne, nie pozwalają i tym wybranym oddać się całkowicie pracy dla młodzieży. Komisja letnisk C. K. O. w Warszawie w roku 1915, zdając sobie dokładnie sprawę z trudności położenia, bodaj że najlepiej rozwiązała tę palącą bolączkę. Stworzyła dwa typy kierowników, które w wzajemnej współpracy dopełniają się. Jeden to opiekun obozu, człowiek starszy (w tym wypadku możnaby wykorzystać wielu nauczycieli), doświadczony życiowo, ma ogólny nadzór nad obozem, służy radą, stanowi łącznik i reprezentuje go wobec starszego ogółu, właściciela, i t. p. Drugi to kierownik, że tak powiem, faktyczny. W jego ręku spoczywa kierunek techniczny, jest to wykonawca bezpośredni zakreślonego programu, jest on w ciągłej styczności i czuwa nad powierzoną sobie młodzieżą. Jest to człowiek młody, przeważnie z grona akademickiego lub młodszych nauczycieli, a nawet z pośród starszych uczniów szkół średnich. Od niego zależy nadanie odpowiedniego kierunku życiu młodzieży, pozostającej w obozie, ma on bowiem bezpośrednią z nią styczność i możność wpływania. Od tych więc kierowników wymaga się pewnego wyrobienia życiowego, umysłowego, kulturalnego, odpowiedniego zasobu różnych wiadomości ogólnych, specjalnie zaś różnych metod wychowawczych, pewnego stopnia znajomości gimnastyki, sportów, prowadzenia wycieczek, gier, zabaw i ćwiczeń harcerskich. Prócz tego całem swem życiem poprzedniem musi dowieść, że pod względem etycznym i prowadzenia się moralnego daje rękojmię, że żadnego złego wpływu na powierzoną sobie młodzież mieć nie będzie.
Na tych krótkich uwagach ogólnych ograniczę się w tem miejscu co do kierownictwa; harcerze są w tem szczęśliwem położeniu, że mają własnych instruktorów, drużynowych i przybocznych, a zły to drużynowy, który choćby przez kilka dni w roku, jeśli nie całej drużynie, to przynajmniej jej części nie da za kosztować prawdziwej swobody — życia obozowego.
Dla ułatwienia tym, którzy jeszcze wprawy dostatecznej nie posiadają, układania programów, przepisów dotyczących obozów, — podaję gotowe wzory, wypróbowane w sumiennej praktyce, a stworzone przez różnych wybitnych kierowników w harcerstwie. Pamiętać jednak należy, że tylko wzorowanie się na takich przykładach, a nie dosłowne ich naśladownictwo, bez zwracania uwagi na warunki liczności, może przynieść rzeczywistą korzyść.
Skautowy obóz roboczy ma na celu dać skautom:
1. zmianę trybu życia; 2. możność zetknięcia się z ludem; 3. pobyt na świeżem zdrowem powietrzu i na łonie natury; 4. sposobność zarobkowania na swe utrzymanie; 5. wyrobienie samodzielności; 6. pogłębienie idei skautowej; 7. wprawienie się w ćwiczeniach skautowych.
Pobyt w obozie obowiązuje do bezwzględnego przestrzegania przepisów prawa skautowego i następującego regulaminu.
Pracodawca p. N N jest czynnikiem miarodajnym i decydującym w sprawie robót.
Komendant obozu drużynowy I Lw. Dr. Sk. 1. Ustala program życia obozowego w formie codziennych rozkazów; 2. rozstrzyga spory między uczestnikami obozu; 3. bez odwołania decyduje i rozstrzyga we wszystkich sprawach obozu; 4. odbywa raporty; 5. rozdziela pojedyńcze funkcje, wyznacza gospodarzy, oboźnych kucharzy, warty nocne; 6. przeprowadza ćwiczenia gimnastyczne, mustrę, kieruje pogadankami; 7. porozumiewa się z pracodawcą.
Gospodarz obozu. 1. Prowadzi szczegółowy dziennik obozu mianowicie: data, nazwiska: oboźnego, dyżurnych, kucharzy, pełniących warty, zmiany w rozkładzie dnia, o ile zaszły (jakie i dlaczego), zdrowotność obozu, ważniejsze wypadki, jakie wykonywano roboty, jakość i ilość otrzymanego w dniu pożywienia; 2. stara się o zaprowjantowanie obozu; 3. pobiera i przechowuje pieniądze za roboty; 4. prowadzi książkę roboczą i kasową z wyszczególnieniem wszystkich przychodów i rozchodów; 5. większe zakupy uskutecznia po porozumieniu się z komendantem obozu.
Oboźny jest zastępcą komendanta obozu i pomaga mu w czuwaniu nad przestrzeganiem regulaminu i wszystkich wydanych rozkazów; służba oboźnego trwa 24 godzin od raportu do raportu. W szczególności: 1. odbiera i wysyła pocztę; 2. najdalej w południe ogłasza na tablicy nazwiska skautów przeznaczonych do pełnienia najbliższej nocy wart; 3. czuwa nad wzorową czystością i porządkiem w całym obozie; 4. kontroluje warty; 5. budzi obóz; 6. ustawia raport i zdaje komendantowi sprawę z czasu swej służby.
Kucharze: Listę skautów odkomenderowanych do gotowania, układa komendant obozu, a ogłasza ją oboźny. Zadaniem dyżurnego kucharza jest: 1. porozumieć się w sprawie zaprowiantowania z gospodarzem; 2. gotować porządnie i wydawać ściśle według oznaczonego regulaminu godzin: śniadania, drugie śniadania, obiady, podwieczorki i kolacje; 3. w czystości i porządku utrzymywać spiżarnię, kuchnię i naczynia kuchenne; 4. obsługiwać w czasie posiłku; 5. starać się o paliwo do kuchni i ogniska. Pomaga mu we wszystkiem jego pomocnik. Czas ich służby zależy od rozkazu komendanta. Obaj równocześnie nie mogą opuszczać obozu, zawsze jeden z nich musi pozostawać w obozie i pilnować go.
Warty zaciąga oboźny; służba wart trwa od godz. 9 w nocy do godz. 4 m. 30 rano. Pełniący warty nikogo nie wpuszcza, ani wypuszcza z obozu z wyjątkiem komendanta i oboźnego; czuwa nad bezwzględnym spokojem; czas służby jednej warty jedną godzinę, poczem schodzący z warty budzi następnego. Ostatnia warta budzi komendanta i oboźnego o godz. 4 m. 15 rano.
Dyżurni namiotów. Mieszkańcy każdego namiotu wybierają z pośród siebie stałego dyżurnego namiotu, który ma obowiązek czuwać nad ładem i porządkiem namiotu. U wejścia do każdego namiotu ma być umieszczony spis jego mieszkańców.
Przy namiocie komendy umieszczona jest tablica, na której oboźny wpisuje obok nazwiska komendanta obozu, nazwiska, gospodarza, oboźnego, kucharza, jego pomocnika i odkomenderowanych do pełnienia najbliższej nocy wart z podaniem godziny ich służby.
Roboty są akordowe. Zarobek wpływa do wspólnej kasy. Od robót zwolnieni są tylko kucharze.
Rozkład dnia: Od godz. 4 m. 30 do 5 m. 30. — wstawanie, porządkowanie posłania, namiotu, mycie się, ubieranie, modlitwa, zbiórka w dwurzędzie, raport, śpiew, gimnastyka. Od godz. 5.30 do 5.45 śniadanie. Od godz. 5.45 do 8.45 robota. Od godz. 8.45 do 9 drugie śniadanie i spoczynek. Od godz. 9 do 11.30 robota. Od g. 11.30 do 12 mycie się, ewentualnie pranie bielizny. Od godz. 12 obiad, poczem do 3 spoczynek. Od godz. 3 do 4.30 ćwiczenia skautowe. Od godz. 4.30 do 5 kąpiel. Od godz. 5 do 5.15 podwieczorek. Od godz. 5.15 do 7 gry i zabawy skautowe i ewentualnie roboty w obozie jak zmiana słomy, siana, etc. Od godz. 8 do 8.15 wieczerza, poczem spacer, pogadanka przy ognisku. Od g. 9 spoczynek i bezwzględny spokój w obozie.
W niedzielę i święta. Msza św. w kościele, strzelanie do celu, dłuższe wycieczki i ćwiczenia skautowe. Uczestnicy obozu roboczego obowiązani są do bezwzględnej karności wobec komendanta i każdorazowego oboźnego. Bez pozwolenia jednego z nich nikomu z wyjątkiem odkomenderowanych do kuchni, nawet podczas dnia opuszczać obozu nie wolno.
Wyżej przytoczony projekt regulaminu obozu roboczego może służyć jako wzór do tworzenia innych regulaminów zależnych od okoliczności; liczba godzin snu powinna trwać w obozie najmniej 8 godzin.
W lecie 1910 roku Skaut Naczelny był komendantem obozu nad rzeką Binley w Anglji. Udział brało 100 chłopców.
Obóz był na wiele miesięcy z góry zapowiedziany, a wzięli w nim udział chłopcy ze wszystkich stron wysp Brytańskich i to nie koniecznie skauci, ale ci, którzy według ogłoszonego konkursu, okazali się najpilniejszymi czytelnikami „Scout’a“.
Warunki, na podstawie których chłopiec zostaje przyjęty do obozu skautowego:
1. Obóz rozpocznie się dnia 7-go sierpnia po południu, a zostanie zamknięty 21 sierpnia rano.
2. Chłopców połączy się w patrole po sześciu w jednym patrolu, przyczem każdy patrol będzie się składał o ile możności z chłopców i patrolowego czyli instruktora. Każdy patrol będzie obozował razem. Na obiady i zebrania będzie przeznaczony wielki namiot w środku obozu.
3. Każdy chłopiec ma wziąć z sobą do obozu rzeczy według załączonego spisu. Natomiast bezpłatnie w obozie będzie można dostać rynsztunek skautowy, przybory do spania, namioty i t. p. W obozie nie potrzeba mieć przy sobie pieniędzy.
4. Kierownictwo nie może odpowiadać za chłopców w czasie ich podróży, natomiast zajmie się nimi skoro przybędą do obozu i wyśle ich z powrotem do domu.
5. Każdy chłopiec chcący wziąć udział w obozie, musi wykazać, że nie ma żadnej choroby zakaźnej i że jest zdrów. Po przybyciu do obozu podlega oględzinom lekarskim i jeśli nie odpowie powyższym warunkom, będzie odesłany do domu, jako taki, który nie może brać udziału w obozie.
6. Którykolwiek z chłopców zachowałby się źle, albo wogóle okazał się niepożądanym w obozie, będzie mógł być w każdej chwili odesłany do domu.
7. Ćwiczenia będą ułożone podług podręcznika Scouting for. Boys, który zmierza do wychowania dobrych obywateli, obejmuje zaś takie przedmioty jak: spostrzegawczość, życie obozowe, pionierka, gotowanie, wycieczki, historja naturalna, rozwój fizyczny, ratownictwo, pierwsza pomoc, żeglarstwo, — a równie ćwiczenia charakteru: trzeźwości, oszczędności, wstrzemięźliwości, patrjotyzmu i t. d.
Ćwiczenia będą się odbywać pod osobistym kierownictwem jenerała Baden-Powell’a, któremu będzie pomagał przygotowany do tego sztab oficerów skautowych.
8. Obowiązki religijne ograniczy się do najprostszej formy nabożeństwa, nie sekciarskiego. (W Anglji kościół protestancki dzieli się na mnóstwo sekt).
9. Będzie się miało największe staranie o zdrowie, zadowolenie i wygody chłopców, a osobne środki ostrożności zaprowadzi się dla bezpieczeństwa podczas kąpieli i wiosłowania, mimo to kierownictwo nie może odpowiadać za skaleczenie się, lub nieszczęście wynikle z winy samego chłopca.
10. Zapewne urządzi się tak, by rodzice i przyjaciele mogli zwiedzać obóz jednego dnia w ciągu kursu. Pozatem teren obozu dla publiczności będzie zamknięty.
Dyscyplina. a) Wszyscy skauci muszą uświadomić sobie, że podpapają pod ścisłą dyscyplinę i muszą spełniać wszystkie obowiązki złączone z obozowaniem. b) Żaden skaut nie może odejść z obozu bez pozwolenia komendanta. c) Polega się na honorze każdego skauta, że za każdym razem uczyni wszystko, ażeby wykonać rozkazy. Musisz wykonać rozkazy bez względu na to, czy oficer jest obecny czy nie. Jeśli nie wiesz napewno jakie są rozkazy, to twoją sprawa jest dowiedzieć się o nich. Nie czyń czegoś złego i następnie nie mów, żeś niewiedział, że się to sprzeciwia rozkazom. d) Skaut musi usłuchać rozkazu w tej chwili, skoro go otrzyma od patrolowego, albo jakiegoś oficera. Nawet jeżeli rozkaz jest zły, trzeba go usłuchać, tak jak to czynią żołnierze, jak to uczyniła „brygada” lekkiej jazdy pod Bałakławą; choć brygada wiedziała, że rozkaz szarży został wydany przez pomyłkę, wykonała atak i choć wielu z jej żołnierzy i oficerów poległo, wszyscy okryli się sławą. Nie czyń im ujmy, przez niepamięć o ich przykładzie, przez wahanie się w wykonaniu mniej znacznego rozkazu. Skaut musi go wykonać żwawo i wesoło. e) Skauci kiedy są w obozie, muszą w dzień przyglądać się ogłoszeniom na tablicy, ażeby wiedzieć, jakie zostały wydane nowe rozkazy. f) Patrolowi są odpowiedzialni za każdą rzecz, jaką zrobią, albo zaniedbają zrobić ich skauci. Patrolowy musi zaraportować każde ociąganie się, albo nieposłuszeństwo skauta wobec rozkazu komendantowi, który może, jeśli to uzna za stosowne, odesłać przestępcę do domu.
Spoczynek. Ażeby prace wykonywać dobrze, skauci powinni mieć pewien czas przeznaczony na spoczynek. Dlatego też podczas godzin spoczynku nie wolno jest rozmawiać, hałasować lub kręcić się po obozie. Czas tego spoczynku wypada od 2 g. 30 m. do 3 g. popołudniu i między 9 g. 30 m. wieczór a 6 g. 30 m. rano.
Skauci, którzy wchodzą albo wychodzą na stanowisko z obozu w nocy, muszą to czynić tak cicho, by nie pobudzić innych.
Alarmy. Na rozkaz „Alarm!” wydany trąbką albo gwizdkiem, patrole staną natychmiast na swoich miejscach zbiórki, i będą czekać na rozkazy swoich drużynowych. Zastępca (jeśli nieobecny, to starszy skaut) każdego patrolu, obejrzy czy torby lub plecaki patrolu są spakowane tak, by można je wziąć ze sobą w razie potrzeby.
Drużynowi, natychmiast po zaalarmowaniu, staną przed komendantem głównym.
Kąpiel. 1. Żadnemu skautowi nie wolno kąpać się poza ogólną kąpielą swego patrolu.
2. Pikietę kąpielową stanowi trzech silnych pływaków, których jedynym obowiązkiem jest być gotowym do pośpieszenia z pomocą, któremukolwiek z kąpiących się, któryby tego potrzebował. Pikiecie niewolno kąpać się, dopóki wszyscy nie wyjdą z wody.
3. Rozkazu dla kąpiących się, ażeby wszyscy wyszli z wody, musi tak samo jak innych rozkazów, każdy usłuchać natychmiast. Oficer nadzorujący oddział kąpielowy zaraz na początku obejmuje komendę nad pikietą. Pikieta kąpielowa będzie także wyznaczona przy każdej grze na łodziach.
Czas na kąpiel ustali komendant.
Dziennik. Każdy skaut powinien pisać krótkie sprawozdania z tego, co robił każdego dnia w obozie i może ilustrować je rysunkami, szkicami lub mapami.
Dziennik można pisać w czasie odpoczynku południowego.
Namioty: a) Każdy patrol będzie miał własny osobny namiot i jest odpowiedzialny za utrzymanie go ciągle schludnie i czysto. b) Po rozkazie „zgasić światło”, trzeba przestrzegać we wszystkich namiotach milczenia. c) Patrolowi dopilnują, by linki od namiotów były na noc zwolnione i by namioty, rynsztunek i t. d. nie poniosły żadnej szkody. d) Drużynowi, komenderujący drużynami, będą codziennie,
ale nie o oznaczonych godzinach, dokonywać inspekcji namiotów swoich patroli.
Komendant będzie również niekiedy dokonywać inspekcji obozowiska drużyn.
Przy zgłoszeniu się do obozu należy przedstawić wypełniony następujący formularz.
.........................................................
Oto kilka regulaminów i przepisów, z których najeży wybrać rzeczy potrzebne, nadające się do warunków i okoliczności. Dość szeroko rozwinięte i ujęte w szczegółach regulaminy, znajdą czytelnicy w pracy X. K. Lutosławskiego „Letniska młodzieży szkolnej“, skład główny w księgarni J. Lisowskiej, wydane w Warszawie w r. 1915 i pracy Stanisława Rudnickiego i Tadeusze Skotnickiego „Skaut w obozie“ Warszawa 1917 r.
Na tych wskazaniach w części regulaminowej poprzestanę, a przejdę do opisania samego założenia i urządzenia obozu.
Będąc w polu, kiedy nadchodzi godzina 5-ta albo 6-ta, zacznij rozglądać się za dobrem, równem, suchem miejscem, wzniesionem kilka stóp ponad teren otaczający. Miejsce to starannie zbadaj.
Należy znaleźć dwa, oddalone od siebie mniej więcej o 10 stóp, drzewa, między któremi możnaby przeciągnąć namiot; pod drzewami ma być kawałek płaskiej ziemi.
Oczyść gruntownie ziemię przy pomocy siekierki lub łopatki. Jeśli zegniesz krzew, chwytając go silnie lewą ręką i wyprężony wskutek tego pęd uderzysz ostrą siekierką, następnie przegniesz pęd na przeciwną stronę i uderzenie z drugiej strony poprawisz, przekonasz się, że nawet drzewka średnicy dwu albo trzech cali można ściąć dwoma uderzeniami.
Teraz trzeba z miejsca pod namiot zebrać starannie gałązki i liście. Robota nie jest jeszcze skończona, ponieważ owa zrównana ziemia, nabita jest sękatemi korzeniami. Ażeby je usunąć, stań tuż nad każdym guzem, biorąc go między nogi, i tępą stroną siekierki z porządnym zamachem uderz w guz. Guz dziewięć razy na dziesięć wypadków skruszy się, w dziesiątym wypadku trzeba będzie ściąć korzeń, albo poszukać kamienia. Wreszcie będziesz już miał kawałek czystej i świeżej ziemi, miękkiej i zrównanej, wolnej od wybojów. Z kolei przygotuj kilka kołków do przytwierdzenia namiotu; zetnij widełkowaty kij, długości 8 do 10 stóp, który, wbity obok namiotu, będzie podtrzymywał jego budowę.
W kraju, gdzie puszcze leśne są w dużej ilości, obyty wędrownik umie między dwoma drzewami zbudować w ciągu dziesięciu albo piętnastu minut szałas z gałęzi, opierając dziesięć kijów, które stanowią rusztowanie szałasu, o linkę przeciągniętą między dwoma drzewami.
Pozostaje zrobić łóżko i lepiej je zrobić zaraz, gdy umysł jeszcze zajmuje się sprawą szałasu. Zetnij młode drzewko, najlepiej sosnę i obetnij gałązki. gałązek tych należy zrobić pod namiotem jeden porządnie ułożony (stroną wypukłą gałązek do góry, grube końce ku nogom) pokład posłania. Ten pokład należy jeszcze uzupełnić pozostałemi gałązkami, których grube końce wtyka się pod pierwszy pokład.
Jeśli na to położysz płótno nieprzemakalne będziesz miał łóżko tak miękkie, jakby było na najlepszych sprężynach, znacznie zaś więcej aromatyczne i wygodne niż łóżko, które mógłbyś dostać w mieście.
Następną robotą jest oczyszczenie kawałka ziemi przed namiotem. To zajmuje około dwudziestu sekund czasu, ponieważ teraz już nie potrzeba szczególnie wyrównywać terenu. Jest to kawałek ziemi przeznaczony na ognisko i na złożenie zapasów.
Ale jeszcze nie wypakowuj niczego. Chcąc mieć ognisko, połóż obok siebie dwa zielone pnie, między niemi ma być rozpalone ognisko. Pnie powinny być ułożone nieco rozbieżnie, a to w tym celu, by można na nich postawić naczynia różnej wielkości. Jeżeli w pobliżu jest dużo płaskich kamieni, to jeszcze lepiej, jeśli się pnie niemi zastąpi. Tylko nie mogą to być kamienie granitowe, ponieważ granit eksploduje w sposób niebezpieczny.
Zaostrzone kije, wbite prosto w ziemię, a następnie pochylone, ażeby wznosiły się skośnie ponad ogniskiem, posłużą do zawieszenia naczyń do gotowania w odpowiedniej nad ogniem wysokości. Teraz trzeba zebrać paliwo i to w takiej ilości, jaka ci będzie potrzebna w ciągu całej nocy. Paliwo kładzie się obok zbudowanej kuchni polowej. Teraz jest czas na rozpakowanie zapasów żywności.
Przedewszystkiem wypłucz naczynia, zawieś na jednym skośnym kiju wiaderko z wodą, a na drugim nad ogniskiem kociołek z wodą. W tym ostatnim wodę osól. Teraz jeszcze przed rozpalaniem ogniska, należy przyszykować wieczerzę, więc zależnie od tego, co kto ma, należy oskrobać ziemniaki, otworzyć woreczki na racje, ukroić chleba, oczyścić ryby, oskubać ptaki, zrobić ciasto, wydobyć kawałek nieprzemakalnego płótna, albo kory brzozowej i położyć na nim łyżki, talerze i inne przybory stołowe; należy uciąć rozdwojony kij do zdejmowania kociołka z ogniska; popatrzeć, czy wszystkie rzeczy potrzebne będą pod ręką, kiedy usiądziesz w kuchni na piętach. Teraz rozpal ognisko.
Jedyny niezawodny sposób rozpalenia ogniska jest następujący: weź do ręki kawałek kory brzozowej i zapal ją zapałką, uważając by zapałka nie zgasła na wietrze; skoro się, kora zajmie, połóż ją na wybranym na ognisko miejscu i zasilaj ogień nową korą, budując następnie dokoła płomienia piramidkę z patyków. Gdy ognisko rozpali się, wieczerza zostanie ugotowana najdłużej w ciągu 15 minut.
W czasie wieczerzy zawieś nad ogniskiem kociołek z wodą, którą mógłbyś następnie umyć naczynia, co musi nastąpić zaraz po zjedzeniu wieczerzy. Nie daj się oszukać pragnieniem krótkiego odpoczynku. Lepiej jest skończyć całkowicie pracę, kiedy się jest przy niej.
Tem przyjemniej będzie ci później używać wywczasu, bo gdy praca skończona, można sobie pofolgować. Całe zadanie tu opisane, od chwili wyszukania miejsca pod namiot, aż do umycia naczyń po wieczerzy, zajmie godzinę czasu, albo bardzo mało ponad godzinę.
Powyższy opis daje cały szereg drobnych wskazówek praktycznych, które należy bezwzględnie wykorzystać, zwłaszcza dla obozów wędrownych, przy urządzaniu krótkich postojów, biwaków.
Podaję poniżej szczegółowy opis urządzenia obozu, przystosowanego do naszych warunków, potrzeb i okoliczności.
Spragnieni swobody chłopcy, każdą wolną chwilę starają się spędzić czy to w ogrodzie, czy poza miastem w polu, w lesie, zdala od tych szarych jednostajnych murów. W harcerstwie znaleźli doskonały sposób spędzenia wolnych chwil na świeżem powietrzu w ciagłem i bezpośredniem obcowaniu z przyrodą.
Zabrawszy potrzebne przybory i zapasy żywności ruszają w pole, do lasu, za miasto, chociażby na kilka godzin, i zakładają obóz pełen życia, swobody, wesołości.
Zależne od warunków rodzaje obozu omówiłem już w części poprzedniej, w zależności od czasu trwania podzielę obozy na dwa typy: biwak i obóz długotrwały—stały.
Obóz wędrowny będzie całym szeregiem biwaków.
W krótkich tylko słowach scharakteryzuję biwak; cały szereg wskazówek, które podam przy obozie stałym należy i tu zastosować, więc nie chcę powtarzać się. Czy to w czasie marszu, czy też specjalnie na wycieczce w celu założenia kilkogodzinnego biwaku, zastępowy orjentując się, że nadeszła pora spoczynku, rozglądą się po okolicy, poszukując odpowiedniego miejsca na biwak. Już kilka godzin przedtem rozpoczynając marsz, przyjrzał się dokładnie mapie, obliczył, gdzie może znaleźć się w danej chwili ze swoim zastępem i zaznaczy przybliżeniu, stosownie do wskazówek przez mapę udzielonych, miejsce na biwak. Teraz tylko sprawdza, czy przypuszczenia jego były trafne i czy mapa odpowiada rzeczywistości. Okazało się, że miejsce wybrane jest dobre. Na skraju lasu niepodszytego, mała polanka nieco wzniesiona, o podłożu piaszczystem, a więc sucha, zasłonięta od wiatru i oka ludzkiego, cała zalana potokami światła słonecznego, z ładnym widokiem na otoczenie, została wybrana na obóz. W pobliżu znalazła się czysta woda w dostatecznej ilości, zdatna do użytku, dość materjału na budowę szałasu i paliwa na ognisko.
Obok gościniec znakomicie ułatwił komunikację z wioską i pobliskiem miasteczkiem, a więc w razie wypadku lub choroby łatwo o pomoc, a także i o prowjanty. Daleko gdzieś widać śliczne łąki, ale nie nadają się one na miejsce na biwak. Mimo pięknego wyglądu, są zawsze wilgotne, a wieczorne opary i chmury komarów zatrułyby nam spoczynek. Zastępowy wie, że należy unikać miejsc wilgotnych, podszytych lasów, sąsiedztwa kup kamieni i wielkich głazów.
Jeszcze przed wymarszem z domu, kilka dni temu, porozumiał się z właścicielem wybranego miejsca i uzyskał pozwolenie na założenie na nim biwaku. Teraz sprowadził swych ludzi, ustawił na linji zbiórki, rozkazał złożyć rynsztunek i wyznaczył każdemu do wykonania odpowiednią część roboty. Sam zaś rozstawił paru na warty, zwalniając w ten sposób poprzednie posterunki, które w czasie marszu pełniły służbę ubezpieczenia, a po zatrzymaniu się automatycznie ubezpieczyły obóz.
Wszyscy szybko i sprawnie wypełniają wydane rozkazy i zarządzenia. Zastępowy sam bierze czynny udział w pracach w obozie i pilnie zważa na resztę zastępu i wykonanie.
Oto lekcje skończone. Drużyna ma przed sobą dwa do trzech miesięcy wolnego czasu. Wielu jedzie do domu, wielu idzie na różne wycieczki. Ale wszyscy pragną spędzić parę tygodni razem w obozie stałym. Projekty omówione, miejsce upatrzone, uzyskano pozwolenie od właściciela, należy wykonać cały plan.
Przyszły komendant obozu, a równocześnie drużynowy, zebrał już wszystkie zgłoszenia, gospodarz ma pełną kasę pieniędzy. Miejsce dobrze wybrane w ładnej, zdrowej miejscowości, dostawa prowjantów, opieka lekarska i instytucyj społecznych zapewniona, sprawy z władzami załatwione. Ostatnich dni kilka upływa na wykończaniu drobnych przygotowań.
Na parę dni naprzód, najpóźniej na 24 godziny komendant zbiera wszystkich uczestników, wydaje odpowiednie zarządzenia, przeznacza każdemu część pracy, która na niego przypada, daje wykaz potrzebnych przedmiotów, jakości i ilości żywności, sposób ubrania się, wskazuje na mapie miejsce obozu i kierunek marszu i wyznacza miejsce i godzinę zbiórki przed wymarszem.
Następnie wydziela zastęp, najmniej dwóch ludzi (zależnie od ilości uczestników), daje im mapę, jeszcze raz wskazuje kierunek marszu i miejsce na obóz, ogłasza liczebność obozu, potrzeby tegoż na miejscu, przypuszczalną godzinę przybycia oddziału na miejsce i rozkazuje wyjść, odpowiednio do warunków, najmniej na 4 godziny wcześniej przed wymarszem oddziału. Zadaniem wysłanego zastępu jest zbadać dokładnie raz jeszcze wybrane miejsce, zrobić dokładny szkic (plan), na którym, zależnie od warunków terenowych, zaznaczyć należy linję namiotów zastępów, po za nią linję ogniska i kuchni, linję namiotów szarż, linję śmietników i latryn. Prócz tego należy zaznaczyć linję zbiórki, miejsce na wielki namiot wykładowy (jadalnia) i inne drobne urządzenia.
Najlepszym planem obozu harcerskiego okazał się następujący. Namioty zastępów ustawione w półkole. Wielki namiot, namioty komendy ustawia się w środku półkola. Przed namiotem komendy stawia się „szubieniczkę”, wieczorem oświetloną latarnią, na której umieszczane są wszelkie rozkazy, ogłoszenia i t. p. Trochę wysunięty naprzód, przed środkiem półkola, będzie stał namiot dla wart. Kuchnie, śmietniki, latryny umieszczone są odpowiednio poza linją namiotów. Między namiotami zastępów i komendy, znajduje się miejsce na wieczorne ognisko.
Po ułożeniu szczegółowego programu (o ile nie jest to obóz wędrowny), zastępowy zbiera swój oddział najpóźniej na 24 godziny przedtem, daje wykaz potrzebnych przedmiotów, rozdziela je między uczestników, zaznacza ile i jaką należy wziąć żywność, jak się ubrać, wyznacza godzinę, miejsce zbiórki przed odmarszem. Trzy godziny przed wymarszem woła jednego lub dwóch chłopców daje im mapę, zaznacza na niej miejsce obozu, ogłasza liczebność, potrzeby, przypuszczalną godzinę przybycia na miejsce oddziału i rozkazuje im wymarszerować na miejsce obozu. Wysłani chłopcy po przyjściu na oznaczone miejsce badają czy odpowiada ono wymaganym warunkom i robią szkic; jeżeli nie, wyszukują w pobliżu nowe miejsce i natychmiast zawiadamiają o zmianie zastępowego.
Wybrane miejsce winno odpowiadać następującym warunkom:
1. Właściciel wybranego miejsca powinien zgodzić się na założenie obozu i przez to nie powinno się wyrządzić mu jakiejkolwiek szkody.
2. Najlepszemi są: brzeg niepodszytego lasu, małe słoneczne polanki nieco wzniesione ponad teren, zasłonięte od wiatru, z pięknym widokiem; nigdy, chociażby najpiękniejsze łąki.
3. Wskazane jest, aby wybrane miejsce miało bardzo łagodny spadek w jednym kierunku.
4. Odległość od siedzib ludzkich i drogi winna być taka, aby życie w obozie nie zostało zamącone przez obcych, a równocześnie pożądana jest dobra i krótka komunikacja z pobliską pocztą, telegrafem lub telefonem, lekarzem, apteką i t. d.
5. Najlepszemi są miejsca piaszczyste, dają one pewną gwarancję, że są suche, nie zatrzymują wilgoci. Unikać łąk, choćby najsuchszych, albowiem wieczorne opary, chmury komarów, wilgoć i chłód nocny obrzydzą nam pobyt w obozie.
6. Aby słońce swobodnię oświetlało cały obóz, najlepiej wybierać stronę zwróconą na południe, zasłoniętą od północy, nigdy zaś na północ.
7. Widok ma być otwarty, a miejsce zasłonięte od wiatrów, zwłaszcza północnych i zachodnich, nigdy na dnie jarów i wąwozów.
8. W pobliżu winno być źródło, rzeczka, strumień lub studnia z dobrą wodą w dostatecznej ilości, aby pokryć całkowicie potrzeby zastępu.
9. W okolicy powinno być dość drzewa na opał i materjału na budowę szałasów.
Ubezpieczenie obozu ma na celu:
1. uniemożliwienie wejścia do obozu nieporządanych gości.
2. w czasie ćwiczeń lub wojny:
a. zabezpieczenie przed nagłym atakiem nieprzyjaciela,
b. powstrzymanie ataku nieprzyjaciela,
c. wywiad w stronę nieprzyjaciela i ochronę przed jego wywiadowcami,
3. zapewnienie oddziałowi spokojnego wypoczynku.
Punkt trzeci jest najważniejszy i obejmuje właściwie pierwsze dwa.
Jak widać zadania służby wart są bardzo duże i odpowiedzialne, wymagają wielkiego sprytu i natężenia uwagi.
Przy wyborze ludzi na warty należy zwrócić baczną uwagę na stan ich zdrowia, zmęczenie, wyekwipowanie osobiste, zaprowjantowanie. Pierwsze ubezpieczenie postoju marszerującego oddziału stanowią oddziały pełniące tę służbę w marszu, zatrzymują się na miejscu i oczekują na zmianę przez oddziały specjalnie wyznaczone. Ubezpieczenie obozu, w razie wymarszu oddziału, ściąga się ze stanowisk dopiero po zupełnem zwinięciu obozu i przejściu przez linję placówek straży przedniej i łączy się z końcem kolumny.
Z wyżej wymienionych celów i zadań widać, że w czasie pokojowym ubezpieczenie obozu pełni służbę policyjną; w czasie ćwiczeń o charakterze wojennym i w okresie właściwej wojny zadania są inne – znacznie szersze.
Dla celów organizacji harcerskiej zapoznam was oddzielnie z ubezpieczeniem małych oddziałów (zastępu-drużyny) i większych, począwszy od hufca.
Gdy miejsce na obóz jest wybrane, zastępowy lub drużynowy przyprowadza tam swój oddział i najpierw wyznacza ludzi na warty i ich komendanta. Liczebność wart jest tym większa, im bliżej jest nieprzyjaciel. Drużyna daje na warty najwyżej ¼ część swych ludzi. Wyznaczonych harcerzy rozstawia sam zastępowy lub komendant wart, głównie w kierunku nieprzyjaciela, część zaś zostawia w samym obozie, jako pogotowie w razie napadu nieprzyjaciela. Przy rozstawianiu wart, od strony nieprzyjaciela ustawia się posterunki gęściej, a w miejscu najbardziej zagrożonem wysuwa się przed linję wart jedną czujkę (rys 1.) Warty i pogotowie pełnią służbę w pełnym rynsztunku, nie wypełniają żadnych innych robót obozowych; część nie znajdująca się na czujkach, może zdjąć rynsztunek i złożyć obok siebie. Na warty należy wyznaczać ludzi z jednego zastępu n. p. jedną
rotę o kolejnych numerach, pół zastępu; unikać należy wybierania ludzi z różnych zastępów. Warty powinny być ustawione możliwie jak najdalej od obozu, lecz tak, by łatwo mogły się z nim i między sobą porozumiewać. Odległość ta, zwłaszcza między poszczególnemi wartami, zależna jest od przejrzystości obserwowanego terenu. Ze względu na niewielką liczbę ludzi, którymi rozporządza zastępowy lub plutonowy, ustawia on i z pojedyńczych harcerzy, posterunki zwane czujkami. 1. Czujki ustawia sam zastępowy lub komendant wart w miejscu jaknajlepiej ukrytem i takiem, z którego można dokładnie obserwować teren; 2. wyznacza kierunek, skąd może nadejść nieprzyjaciel; 3. oznacza, jaką część terenu ma czujka obserwować i co robić, w razie napadu nieprzyjaciela, oraz w jaki sposób zawiadamiać o rezultacie swych spostrzeżeń; 4. oznacza, kiedy nastąpi zmiana; czy wolno przepuszczać ludzi do obozu i z obozu nazewnątrz; w jaki sposób alarmować obóz o niebezpieczeństwie; 5. oznacza znak umówiony czyli „hasło”.
W razie napadu nieprzyjaciela, warta zawiadamia o niebezpieczeństwie osobiście, lub za pomocą znaków umówionych, niedostrzegalnych, o ile możliwe, dla przeciwników. Japończycy używali następujących sposobów: wywiadowcy japońscy, przebrani za chińskich kulisów, zauważywszy nieprzyjaciela, wygrywali na fletach odpowiednio umówione melodje, z których wnioskowano w obozie o nieprzyjacielu; w nocy zaś zapalali zapałki w pustej puszce od konserw, zwróconej otworem do swoich.
Warta daje znać komendantowi o poczynionych spostrzeżeniach, za pomocą umówionych znaków, lub podczas przeglądu tychże, melduje osobiście ustawiającemu warty. W razie spostrzeżenia wielkiej doniosłości, warta schodzi z posterunku i zawiadamia swego komendanta. Jest to jednak ostateczność, należy przedtem spróbować wszelkich sposobów nawiązania łączności.
Zmiana pojedyńczych czujek odbywa się najwyżej co 1 godzinę, w zimie podczas mrozu co ½ godziny.
Przy zmianie stara warta powtarza nowej hasło i otrzymane wskazówki, zaznajmia ją dokładnie z zadaniem: wskazuje, co ma obserwować, w jakim kierunku, co dotąd zaszło, czy jest w pobliżu nieprzyjaciel, jeżeli tak, to gdzie, w jakiej sile i co robi.
Warta nie powinna dopuszczać ludzi obcych do obozu; gdy zauważy kogoś w okolicy, natychmiast zawiadamia komendanta. Z obozu wypuszczać wolno tylko za okazaniem przepustki od komendanta lub na jego osobiste polecenie.
W razie nagłego niebezpieczeństwa, warta alarmuje obóz nie zważając na to, że zdradzi się przed nieprzyjacielem (alarmuje się krzykiem, głośnym świstem lub wystrzałem).
Warta pełni służbę tak długo, dopóki nie przyjdzie zmiana i pod żadnym pozorem nie wolno jej zejść z zajmowanych stanowisk.
Zmiana wart następuje co 24 godziny.
W ubezpieczeniu obozu większych oddziałów odróżniamy dwa wypadki: 1) w czasie pokoju – wtedy warta ma zadanie czysto policyjne i składa się z czujek i odwachu; 2) w czasie ćwiczeń lub wojny, wtedy warta składa się z dwóch części: a) części pełniącej funkcje policyjne to jest czujek i pogotowia, oraz b) czat, które mają chronić przed nieprzyjacielem.
O wartach w punkcie a) była już mowa, przejdę więc do podania zadań i celów czat.
Czaty rozstawia się pod osłoną patroli wywiadowczych, wysuniętych w kierunku nieprzyjaciela.
Na czaty wyznacza dowódca od ⅙ do ¼ siły całego oddziału. Czaty są to oddziały, zabezpieczające obóz w czasie spoczynku; muszą one zajmować takie stanowisko, by mogły łatwo:
1. obserwować wszystkie linje, któremi może nadejść nieprzyjaciel,
2. powstrzymać nagły napad,
3. wstrzymać ataki tak długo, aby główna siła mogła rozwinąć się do walki.
Czaty obsadzają ważne środki komunikacyjne i obserwacyjne. (rys. 2). Zależnie od odległości, w jakiej znajduje się nieprzyjaciel, odróżniamy:
1. czaty zdala od nieprzyjaciela,
2. czaty w pobliżu nieprzyjaciela (zwarte),
3. czaty bojowe.
Czaty zdala od nieprzyjaciela ustawia się tylko w czasie krótkich postojów (w kierunku nieprzyjaciela). Czaty w pobliżu nieprzyjaciela opiszę szczegółowo później. Czaty bojowe różnią się od zwartych tem, że ustawia się je w nocy w czasie przerwy w walce, kiedy brak jest patroli wywiadowczych między placówkami i nieprzyjacielem.
Na czas postoju straż przednia zamienia się zwykle na czaty. Czaty ściąga się z chwilą przejścia przez ich linje straży przedniej; łączą się one z końcem kolumny.
Zmiana czat odbywa się co 24 godziny o świcie lub zmroku.
Czaty w pobliżu nieprzyjaciela składają się z:
1. czujek,
2. placówek,
3. czat głównych,
a przy bardzo dużych oddziałach i z odwodu czat.
Czata główna ubezpiecza ściśle określony odcinek. Komendant danego odcinka jest za niego odpowiedzialny, sam rozstawia placówki, stale pozostaje przy czacie głównej, stąd też rozsyła rozkazy i raporty. O zmianie swego miejsca pobytu musi natychmiast zawiadomić komendantów placówek i swego bezpośredniego przełożonego, a na miejscu zostawia zastępcę.
Czata główna, po rozstawieniu placówek, stanowi ich rezerwę i zmianę; rynsztunek wolno zdjąć i zachowywać się swobodnie. W rynsztunku pełni służbę tylko posterunek alarmowy.
Placówki. Placówki pełnią służbę obserwacyjną i zajmują takie stanowiska, by same były niewidoczne, a mogły zarazem obserwować dokładnie jaknajrozleglejszą część terenu. Placówka składa się najmniej z 6 ludzi. Placówki mają ściśle wyznaczone stanowiska przez komendanta czat.
Komendant czat musi znać dokładnie:
1. miejsce postoju i siłę swego oddziału,
2. jaknajdokładniejsze dane co do siły i zachowania się nieprzyjaciela,
3. układ terenu,
4. sposób zachowania się wobec ataku nieprzyjaciela.
O wszystkiem tem ogólnie poucza dwóch podkomendnych, wyznacza komendantów i stanowiska placówek. Komendanci placówek przed odmarszem na stanowisko:
1. regulują zegarki, 2. notują: a) wiadomości o nieprzyjacielu, b) numer placówki, c) ile ma wystawić czat, d) jak często ma się porozumiewać z sąsiednimi placówkami (najmniej co ½ godziny) e) co robić w razie ataku nieprzyjaciela, f) czy wolno palić ogień, g) kiedy będzie zmiana, h) przez którą placówkę wolno wpuszczać i wypuszczać ludzi z obozu i do obozu, 3. zaznaczają na mapie: a) miejsce obozu własnego oddziału, b). stanowisko czaty głównej i komendanta, c) stanowisko własnej placówki oraz dwóch sąsiednich.
Przed odmarszem na stanowisko komendant placówki: 1. powtarza komendantowi swemu otrzymany rozkaz i instrukcje, 2. wyznacza zastępcę i zaznajamia go dokładnie z rozkazem i zadaniem placówki, 3. sprawdza stan zdrowotny ludzi i ich zaopatrzenie, 4. odchodzi na stanowisko w szyku ubezpieczonym, najkrótszą drogą.
Po przybyciu na stanowisko: 1. poznaje teren i porównywuje go z mapą, 2. daje wszystkim ogólne dane o nieprzyjacielu, 3. objaśnia zadanie placówki, 4. podaje numer placówki, 5. ustawia czaty (najmniej jedna), 6. wysyła łączników do sąsiednich placówek, 7. robi wywiad najbliższego terenu, 8. wyznacza każdemu część terenu do obserwacji, 9. wyszukuje miejsce na ognisko, 10. robi szkic terenu, zaznacza na nim stanowisko placówki i wysyła go z pierwszym meldunkiem, 11. wysyła meldunki co ½ godziny do komendanta forpoczt.
Odległość placówek od czaty głównej nie powinna być większa ponad 800x.
Odległość między placówkami zależy od terenu; pamiętać należy, aby obserwacja terenu była nieprzerwana. Stanowiska placówek winny być dobrze ukryte, jaknajmniej zdradzać ich obecność. Rynsztunek na placówce można złożyć.
Placówki otrzymują kolejne numery począwszy od prawego skrzydła. Zmiana placówek odbywa się najmniej co 4 godziny.
Czujki. Czujki są to pojedyńcze, a w nocy podwójne posterunki wystawiane przez placówkę. Służbę pełnią w pełnym rynsztunku, z bronią w ręku, stojąc. Odległość od placówki jest taka, aby głosem lub znakami można było porozumieć się z komendantem.
Czujka wszystkich zauważonych na odległości 50 x zatrzymuje okrzykiem „stój“, każe złożyć broń i rynsztunek, odejść kilka kroków, obrócić się tyłem do siebie i czekać. Natychmiast zawiadamia komendanta placówki, który zabiera aresztowanego.
Jeżeli aresztowany zna hasło, wtedy puszczają go wolno, jeżeli nie, to pod eskortą odsyłają do drużyny, wyznaczonej na czaty.
Największą troską oddziału obozującego będą urządzenia mieszkalne. Z wielu względów pierwszeństwo otrzymują namioty. Mając namiot, jesteśmy prawie niezależni, a więc uzyskujemy większą swobodę ruchów. Nie potrzebujemy już chodzić po domach i prosić o kwaterę, nie tracąc wiele czasu na poszukiwania miejsca, rozbijamy namiot na nocleg. W ten sposób możemy uniknąć obecności ludzi obcych, a równocześnie mamy możność zatrzymania się i spoczynku w miejscowościach mało dostępnych, ale pięknych ze względu na otaczającą dziką naturę. W tych warunkach znacznie lepiej odczujemy i zrozumiemy piękno otoczenia i wartość swobody.
Ale i namioty muszą odpowiadać naszym potrzebom, aby rzeczywiście oddać nam wyżej wymienione usługi. Ważnemi czynnikami będą tu ciężar, objętość, które wpływają na mniejszą lub większą łatwość przenoszenia i ustawienia namiotu. Namiotu idealnego, to jest odpowiadającego wszystkim naszym wymaganiom, niema. A więc wybierajmy z pośród różnych typów ten, który będzie obszerny, trwały, nieprzemakalny, lekki, tani, a przynajmniej odpowiadać będzie największej ilości podanych warunków. Zależnie od naszych potrzeb, odróżnimy namioty lekkie, przenośne, służące do obozowania na wycieczkach i namioty ciężkie, używane w obozach stałych, wakacyjnych. Te ostatnie będą trwalsze, wygodniejsze. Ze względu na to, że zwykle młodzież więcej czasu spędza na wycieczkach, niż w obozach stałych, przy wyborze namiotów zwrócimy się do typów lekkich, łatwych do przenoszenia i tanich (ze względu na szczupłość funduszów). We Francji i Anglji wyrabiają namioty kilkunastu typów. Nie będę ich tu opisywał, o ile zechcecie sprawunek ten załatwić u tamtejszych fabrykantów, zarządacie najpierw cenników z dokładnemi wymiarami, opisami oraz rysunkami.
Ze względu na ochronę przed deszczem najlepsze są namioty, których dachy opadają pod kątem ku ziemi, a kończą się pionowemi ścianami. Podwójny dach, złożony z dwóch zwykłych w odległości 30 cm. jeden od drugiego, skutecznie ochroni nas przed deszczem, w upalne dni przed słońcem, a w chłodne noce przed zimnem (rys. 3).
Ze względu na nasze specjalne warunki, podam opis namiotów, jakie najczęściej u nas spotkacie używane w drużynach, a które, mając materjał, możecie łatwo sami sobie zrobić.
Namiot angielskich skautów (rys. 4) ma tę zaletę, że dobrze chroni od deszczu, nie ma szwów, jest jednolity. Z drugiej strony ma on ogromną wadę, musi go nieść jeden chłopiec. Namiot ten opiera się na dwóch słupkach wbitych w ziemię i połączonych mocnym sznurem. Długość namiotu wynosi 4x, przy 2x do 3x szerokości. Zewnętrznym wyglądem przypomina graniastosłup z kamieni na szosie, jest ze wszystkich stron zamknięty, a z jednej strony ma wejście zapinane. Cały namiot jest przymocowany i napięty za pomocą kołków, wbitych w ziemię w czterech rogach podstawy i pośrodku każdej ściany. Naprzeciw trójkątnych ścian namiotu, w odległości 2x wbite są w ziemię dwa lub trzy mocne kołki, do których przywiązujemy końce sznura umocowanego na słupkach. W ten sposób napinamy silniej ściany namiotu i zwiększamy jego odporność przeciw wiatrowi.
Bardzo podobny do poprzedniego jest namiot przedstawiony na rys. 5 składający się z czterech płócien (poprzedni z jednego kawałka płótna) złączonych z sobą mocnym sznurkiem. Zalety jego: 1. łatwiejszy do przenoszenia, bo może go nieść czterech chłopców, 2. może być większy i pomieścić więcej chłopców. Wady: 1. dwie strony trójkątne są zwykle otwarte, a więc jest on przewiewny i zimny; 2. górny szew oparty na laskach zwykle bywa nieszczelny i przepuszcza wodę.
Płótna tego namiotu (rys. 6) na dwóch bokach zaopatrzone są w otwory do sznurowania a na przeciwległych węższych — pochwą, w której umieszcza się laskę.
Przy ustawianiu namiotu, rozkłada się płótna na ziemi w ten sposób, by dwa krótkie boki zaopatrzone w otwory stykały się; przez otwory przewleka się sznurek, łącząc w ten sposób boki płócien (rys. 6), a w pochwy wsuwa laski, których końce, złożone na krzyż, wiążemy grubym sznurem, zostawiając długie końce. Boki płócien, tworzące grzbiet namiotu, zesznurujemy sznurkiem. Obecnie namiot gotów, trzeba go ustawić i napiąć; dolne końce lasek, wystające z pochew, wbija się mocno w ziemię, rozciągając dokładnie płótna namiotu. Skrzyżowanie lasek powinno być najmniej 120 cm. ponad ziemią. Naprzeciw skrzyżowania lasek, wbijamy. skośnie mocne kołki z nacięciami (o ile kołek nie tkwi w ziemi dość silnie, trzeba go wzmocnić drugim, wbitym wpoprzek od strony narażonej na wyciąganie), do których wiążemy wiszące od skrzyżowania lasek końce sznura i napinamy płótna w miarę wytrzymałości sznura.
Do opisanego namiotu z kształtu płócien i wyglądu zewnętrznego podobny jest bardzo namiot rosyjski. Inny jest tylko sposób zszywania płócien. Można go budować z dowolnej parzystej liczby płócien. Oddzielne płótna są bardo duże i można je użyć w sposób wskazany na rys. 7. Identyczny niemal jest namiot niemiecki (rys. 8). Płótna są mniejsze, spinają się na guziki, są zrobione ze znacznie lepszego materjału. Można z nich budować duże i wygodne namioty. Namioty rosyjskie i niemieckie wspierają się na drewnianych palikach. Są one zimne i przewiewne.
Najczęściej używany przez polskich harcerzy jest namiot austrjacki, bardzo lekki, łatwy do ustawienia (rys. 9). Składa się najmniej z dwóch płócien rombowych (rys. 10), spinanych z sobą i umieszczonych na karabinie z bagnetem, lub lasce wbitej w ziemię, w pośrodku podstawy namiotu.
Budowa tego namiotu odbywa się szybko w sposób następujący: rozłożone na ziemi płótna spina się z jednej strony za pomocą pentelek i kołeczków przymocowanych na stałe tak, by otwory, umieszczone w jednym z rogów każdego płótna, nakryły się; inny chłopiec ustawia laskę okutą na końcach i zawiesza na niej spięte płótna. Teraz płótna naciąga się w kierunku przekątni kwadratu tworzącego podstawę z kołków wbitych w ziemię w rogach kwadratu. Do naciągania namiotu służą również pentelki z mocnego sznurka przymocowane na stałe do płócien. Prócz tych czterech głównych kołków, w pośrodku każdej ściany wbija się jeszcze jeden, aby płótna sztywniej naciągnąć. Z jednej strony płótna są niezupełnie spięte, gdyż tędy wchodzi się do namiotu. Laska, na której opiera się namiot, winna być ustawiona prostopadle do terenu.
Aby zwiększyć odporność namiotu na przewrócenie w czasie wiatru, przywiązuje się do laski mocny sznurek, drugim jego końcem okręca się kołek wbity w ziemię od strony wiatru. W takim namiocie mieści się trzech do czterech chłopców.
Z większej, ale zawsze parzystej liczby tych samych płócien namiotowych można budować namioty większe, podobne wtedy do kup szutru przy gościńcach (rys. 12). Budując taki namiot ustawiamy
dwa lub więcej namiotów z dwóch płócien tak, aby podstawy ich stykały się i łączymy, spinając odpowiednie płótna. Na linji łączącej wierzchołki namiotów wbijamy z obu stron po kołku i do nich umocuwujemy sznury napinające namiot. Wejście robimy w jednym z końców namiotu, odpinając końcowe płótna. W namiotach z dużej ilości płócien zostawia się więcej wejść.
Skauci amerykańscy budują namioty z jednego 2 × 4 m. lub dwóch płócien kwadratowych 2 × 2 m. (rys. 13). Zamiast linki lub gałęzi drzewnej można użyć do podparcia lasek. Do budowania tych namiotów można użyć prostokątnych płócien niemieckich lub rosyjskich. Namioty te są zawsze z jednej strony otwarte, a więc zimne, przewiewne. Sprobujcie sami.
Dziś, po wojnie, coraz łatwiej o namioty wielkie, ale są one ogromnie kosztowne. Namioty takie to całe domy z oknami, wspierają się na mocnych specjalnych żerdziach i umocowane są przy pomocy grubych sznurów. Składają się z oddzielnych części — wielkich płacht — połączonych z sobą specjalnemi spinaczami. Namiot jeden może pomieścić z łatwością nawet liczną 50—60 ludzi liczącą drużynę. Możecie je wypożyczyć od wojskowości i różnych instytucyj społecznych, a równocześnie dostaniecie opis budowy.
W razie deszczu, aby woda nie zalała wnętrza namiotu, wkoło ścian kopie się rówek (rys. 14). Wtedy woda ścieka z nasiąkniętych płacht namiotowych do rowka i zostaje odprowadzona na zewnątrz. Kopie się rowek głęboki i szeroki na jedną łopatkę, ziemię wybiera ostrożnie i usypuje z niej od strony namiotu malutki wał, tak aby ściany namiotu nań zachodziły; rowek ma bocznicę odprowadzającą wodę po pochyłości.
Wejście do namiotu zwrócone jest, o ile możliwe, w zimie w stronę południową, w lecie na wschód lub zachód, nigdy na północ. Wreszcie wewnątrz namiotu robimy posłanie z mchu, trawy, paproci, siana, lub też wyplatamy materace. (O wygodach w namiocie później). Teraz dopiero można — w lecie — namiot zamieszkać. Budowę namiotów dużych pomijam ze względu na stosunkowo rzadkie ich zastosowanie. Do budowy namiotów potrzebne są płótna namiotowe, laski skautowe lub specjalne składane (rys. 15), kołki namiotowe w znacznym zapasie, zapas beczułeczek drewnianych, guzików i pentelek, które służą do spinania płócien, drewniany młotek do wbijania kołków namiotowych, bo przy wbijaniu siekierą łatwo się łamią, kawałki płótna, igły, grube nici do naprawy w razie rozerwania i pęknięcia płótna, mocny pleciony sznurek do łączenia płócien i naciągania namiotu, mała łopatka saperska i siekierka. Sznury namiotowe w razie nieuwagi, zwłaszcza w porze deszczowej, pękają.
W porze deszczowej sznur i ściany namiotu, o ile byłyby silnie naciągnięte, trzeba zwolnić, bo płótno i sznur, nasiąknąwszy wodą, kurczą się i przez to, natrafiając na opór, drą i rwą się. Do naciągania sznurów namiotowych służą specjalne drewienka z otworami, umocowane do nich na stałe.
Dobrze byłoby, aby drużyna sama namioty sobie uszyła. Nie jest to zbyt trudne, a oszczędzi dużo pieniędzy, i da wiele zadowolenia.
Zanim weźmiecie się do dzieła, ustalcie jak wasz namiot ma wyglądać; obliczcie później jego powierzchnię zależnie od ilości mających w nim mieszkać osób. O to kilka danych wymiarów w metrach.
Liczba osób | Długość | Szerokość | Wysokość |
1 osoba | 1.80 | 1.00 | 1.00 |
2 osoby | 1.80 | 1.40 | 1.20 |
3 " | 1.86 | 1.80 | 1.50 |
4–5 osób | 2.20 | 2.20 | 1.70 |
6–8 " | 3.00 | 2.20 | 1.80 |
Wymiary te nie są ostateczne, ulegają zmianom zależnie od potrzeby i możności.
Teraz należy wybrać materjał. Z tem będzie sprawa trudniejsza, zwłaszcza wobec powojennych warunków: mały wybór i wysokie ceny.
Na namioty lekkie, łatwo przenośne użyjemy tkaniny czysto lnianej, lekkiej a gęsto tkanej, lub bardzo gęstej bawełnianej. Użyty materjał musi być impregnowany, to znaczy przesycony jakąś mieszaniną, która czyni go nieprzemakalnym. Wybierając materjał na płótna namiotowe, zwrócić uwagę na szerokość: im szerszy tem lepszy. Pierwszeństwo oddacie wyrobom lnianym i półjedwabnym, chociaż droższe, lecz są lżejsze i trwalsze. Przy obliczaniu ilości potrzebnego materjału, zwrócić uwagę na obręby, szwy, zakładki, które najmniej są podwójne, nieraz poczwórne. Oprócz płótna potrzebne będą jeszcze taśmy parciane, zwłaszcza celem wzmocnienia obrębów lub miejsc, w których będziemy robić dziurki, i mocne dobre nici. Najwięcej kłopotu sprawi nam mocne i pewne umocowanie guzików, beczułeczek, pentelek, narażonych na ciągłe obrywanie się.
Prócz płócien potrzebne są jeszcze podpory. Na podpory użyjecie materjału najlżejszego, mocnego i elastycznego. Najlepsze usługi oddają podpory bambusowe. Podpory mogą być składane (rys. 15).
Aby zmniejszyć koszt, zamiast specjalnych podpór, użyjcie swych lasek, o ile możliwe okutych na jednym końcu.
Do ostatecznego umocowania i ustawienia namiotu potrzebne są jeszcze kołki i sznury. Kołki najlepsze, najtrwalsze są metalowe, żelazne lub aluminjowe. Drewniane ulegają łatwo zniszczeniu. Kołki służą do napięcia płócien namiotowych i wbijają się w ziemię pod kątem 45°. Sznury służą jako połączenie namiotu wprost, lub w postaci pentelek z kołkami. Najlepsze są konopne. O wewnętrznem urządzeniu namiotów i szczegółach fabrykacji namiotów będzie mowa jeszcze w rozdziale ostatnim.
Budowa szałasów to zadanie znacznie trudniejsze od budowy namiotów. Znamy kilka rodzajów szałasów. Każdy szałas składa się z dwóch zasadniczych części, szkieletu i poszycia. Zaczyna się zawsze budowę od szkieletu, który służy jako podstawa do umocowania właściwej części poszycia, zastępującego równocześnie dach i ściany. Jedną z najważniejszych rzeczy przy budowie szałasów jest posiadanie dostatecznej ilości odpowiedniego materjału, a więc: na szkielet – mocnych gałęzi, słupków, żerdzi i prętów; na poszycie – długich, giętkich, uliścionych obficie gałązek, trawy, słomy, siana, paproci i t. p. Szczególnie, jeżeli szałasy mają służyć na mieszkania na czas dłuższy, praca i wykonanie musi odznaczać się starannością i dokładnością nadzwyczajną.
Na szkielet przeznaczamy grube, proste gałęzie na jednym końcu rozwidlone, dalej żerdzie, pręty; zamiast żerdzi i słupków za podstawę do szkieletu można użyć pni drzewnych rosnących w pobliżu i rozgałęzionych na wysokości około 2-ch metrów, aby nie uszkodzić drzew.
Poszycie składa się, a raczej wyplata, warstwami, zaczynając od dołu, tak, aby każda następna warstwa zachodziła na poprzednią do połowy, a najmniej do jednej trzeciej. Można też przed nałożeniem właściwego poszycia, wplatać w rusztowanie cienkie gałęzie, tworząc podłoże dla poszycia.
Wyplatanie poszycia zaczyna się zawsze od gałązek grubszych, sztywniejszych i przechodzi stopniowo do cieńszych, a wreszcie do słomy, siana, paproci i t. d. Gałązki wybieramy możliwie długie, giętkie, gęsto uliścione i układamy jaknajściślej jedna przy drugiej.
Przy wyborze gałązek na poszycie z różnych gatunków drzew liściastych, pierwszeństwo należy się gałązkom brzozy płaczącej, u nas dość pospolitej. Są one długie, nadzwyczaj giętkie i obficie uliścione. Najważniejszą zaletą tego materjału jest uliścienie; liście brzozy płaczącej po zwiędnieniu przystają szczelnie do siebie i tworzą wystarczająco grubą, jednolitą, nieprzemakalną warstwę. Giętkość i długość tych gałązek daje możność zastosowania ich przy najrozmaitszych kształtach szałasów.
Drugie miejsce zajmą tu gałązki leszczyny, lipy, klonu; są one, zwłaszcza lipy, również elastyczne i łatwo dają się pleść, a duże liście tworzą dokładną i dostatecznie grubą warstwę.
Mniej przydatne są gałęzie buku, grabu i dębu, zwłaszcza tego ostatniego. Gałązki tych drzew są sztywne i kruche, liście chociaż duże, odstają od gałązek i nie przylegają do siebie. Wszystko to jednak nie wyklucza użycia ich na poszycie.
Z drzew iglastych, doskonałemi są gałęzie jodły i świerku. Długie, szerokie, giętkie, obficie uliścione, znakomicie przylegają do siebie, ogromnie ułatwiają pracę i skracają czas użyty na budowę szałasu. Bardzo złą, ale tylko w lecie, mimo swego bogactwa w uliścieniu okazała się sosna; igły jej ułożone w pęczki odstają od siebie i przez to nie tworzą tak dla nas pożądanej jednolitej warstwy. Zato w zimie, zwłaszcza śnieżnej, jest nie do zastąpienia.
Przy układaniu gałązek należy układać je równolegle do spadku ściany szałasu (rys. 16).
Gałązki drzew liściastych w poszyciu winny być ułożone stroną górną liści na zewnątrz, dolną do wewnątrz, tak jak rosną na drzewie. Znajdujące się na zewnętrznej stronie liści kanaliki powstałe z unerwienia, doskonale pomagają do spływania wody deszczowej. Inaczej rzecz się ma u drzew iglastych, tam kanaliki te znajdują się na spodniej stronie igieł i dlatego gałązki świerku i jodły należy układać spodem na zewnątrz.
Jeżeli braknie nam jednolitego materjału, wtedy z gałązek drzew robimy podłoże do poszycia, które następnie pokrywamy, względnie uszczelniamy, roślinami trawiastemi, paprocią i t. d. Z roślin tych najlepszą jest, mimo kruchości, paproć i jeżeli jest jej w pobliżu dostateczna ilość, radzę w prost z niej robić całe poszycie szałasu; przy tem unikniemy zbytecznego wtedy cięcia gałązek.
Przy pozostawieniu wejścia kierować się zasadą następującą: w lecie od wschodu lub zachodu, w zimnie od południa, nigdy zaś od północy.
Wejście może być stale otwarte lub zasłaniane w razie potrzeby matą lub kocem.
Aby uchronić szałasy od zalania wodą, trzeba okopać je wkoło rowkiem, postępując przy tem, jak przy namiotach.
Co do rozmiarów należy brać pod uwagę, że na jednego człowieka w postawie leżącej, potrzebne jest miejsce na jeden krok szerokie, a na trzy długie.
Wnętrze wyścieła się warstwą trawy, słomy, siana, lub specjalnie zrobionemi w tym celu matami.
Do budowy szałasów potrzebne są małe siekierki, łopatki, mocne sznurki, drut, czasami gwoździe.
Przy wyborze materjału na szałasy należy zwrócić baczną uwagę, aby nie robić szkody, czy to przez wyrąbanie drzewek i krzewów, czy też przez ich okaleczenie.
Na zebranie potrzebnego materjału należy zawsze mieć pozwolenie od właściciela.
Szałasy mogą być rozmaitych kształtów; opiszę z nich kilka. Najłatwiejszy do roboty półotwarty, w formie dachu jednospadowego (rys. 17). Do dachu tego dobrze jest dorobić boczne ściany. Szkielet takiego szałasu buduje się w sposób następujący: najpierw wyszukuje się odpowiednio wysokie (średnio 2 m.) mocne, możliwie proste dwie, trzy lub więcej (w zależności od rozpięcia szałasu) gałęzie zakończone u góry widełkami. Gałęzie te wbija się mocno w ziemię na jednej linji prostej, następnie tyleż nieco cieńszych prętów wbija się jednym końcem w ziemię na linji prostopadłej do linji gałęzi, a drugim końcem opiera się o widełki, tak że gałąź, pręt i teren tworzą trójkąt. Teraz łączymy u góry wszystkie gałęzie poprzeczną żerdzią, opierając ją na widełkach. Na tym szkielecie opieramy szereg mocnych prętów, jednym końcem sięgających poprzeczki górnej, drugim wbitych w ziemię; można do poprzeczki przywiązać te pręty sznurkiem. Pręty przeplatamy w poprzek, równolegle do poprzeczki górnej takiemi samemi prętami i wtedy szkielet jest gotowy.
Bardzo efektownie wygląda szałas w formie czworobocznej piramidy (rys. 19), ale wymaga więcej czasu i rozmiary jego są dość ograniczone. Przy budowie takiego szałasu, wbijamy najpierw środkowy mocny słup, potem wykreślamy wkoło czworobok i w każdym rogu wbijamy skośnie, nachylone ku środkowi, mocne żerdzie, które łączymy ze środkowym słupkiem, na jednej wysokości; żerdzie te winny być jednakowo u podstawy oddalone od środkowego słupa i jednej długości. Na tych bocznych żerdziach za pomocą sznurków przytwierdzamy szereg poprzecznych prętów, na których oprze się poszycie.
Można budować szałasy okrągłe (rys. 20), w tym celu wykreślamy na ziemi koło i na jego obwodzie wbijamy szereg równej długości giętkich prętów, które wiążemy razem u góry, następnie przeplatamy je w poprzek cieńszemi, zostawiając w jednym miejscu szerszy odstęp na wejście.
Dla dodania mocy można wbić w środku koła mocną żerdź i do niej przywiązać u góry pręty, wbite na obwodzie koła. Po wybudowaniu szkieletu, układamy na nim poszycie, o którem mówiłem na początku.
Najprostszy szałas (rys. 21), najwyżej dla dwóch buduje się w sposób następujący. Wybieramy drzewo z rozgałęzieniem, zaczynającem się na wysokości najwyżej 2 metrów, opieramy o pierwsze gałęzie długa żerdź i na niej zawieszamy szereg gałęzi możliwie gęstych tak, aby swemi końcami opierały się o ziemię, tworząc trójkąt. Na nich dla uszczelnienia układamy szereg drobniejszych lub nakrywamy kocem. Szałas taki jest bardzo nietrwały i może służyć na jeden nocleg, przeczekanie burzy, lub deszczu.
Szałasy duże można podzielić wewnątrz na dwie części, dolną i górną. W górnej wtedy urządzamy sypialnię, dolną przeznaczamy na zebrania w razie niepogody.
Tego rodzaju urządzenie wskazane jest wtedy, gdy mamy zamiar zamieszkać w szałasie dłuższy czas, naprz. parę tygodni.
Namioty i szałasy budowane w lecie dają stosunkowo małą przed zimnem ochronę, są to tylko raczej ochrony od wiatru. Aby więc dawały i ciepło, muszą być odpowiednio w tym celu urządzone.
W najprostszy sposób zabezpiecza się namioty i szałasy przed zimnem przez pokrycie ich ścian grubą warstwą śniegu.
Co do namiotów, to buduje się często dwa jeden na drugim; tworzy się wtedy namiot o podwójnych ścianach płóciennych, między które dobrze jest włożyć warstwę siana, słomy lub liści. Daje to warstwę doskonale chroniącą na zewnątrz od zimna. Płótna namiotowe muszą być szczelnie spięte i dobrze przylegające do ziemi u podstawy, aby wiatr nie mógł przenikać do wnętrza przez szpary.
Co do szałasów, to specjalnych sposobów niema; materjał na poszycie z gałązek sosnowych, pogardzany przez nas w lecie, jest w zimie najlepszym, a w wielu miejscach i jedynym. Śnieg głęboko zachodzi między igły i wraz z niemi tworzy mocną jednolitą warstwę, dającą doskonałą ochronę od wiatru i zimna nawet w najsroższe zawieje.
Często w namiotach i szałasach buduje się w zimie piece do ogrzewania.
Piece te najlepiej budować z cegieł, kamieni, puszek od konserw. Aby dym nie pozostawał wewnątrz, dorabia się do pieca komin, którego wylot wychodzi nazewnątrz w stronę przeciwną niż ta, od której wieje wiatr (wpadając w wylot komina, wpędzałby z powrotem dym do namiotu). Jako materjału na kominy można używać cegieł, kamieni, gliny, pustych puszek od konserw, kawałków kory; ściany komina można rownież wyplatać z gałązek, pokrytych warstwą gliny.
Jeżeli rozpalamy wewnątrz namiotu lub szałasu ognisko, dobrze jest umieścić je na rusztowaniu, lub na podwyższeniu z cegieł czy kamieni. Takie ognisko daje więcej ciepła, bo pewnej ilości nie pochłania ziemia.
Sposób ten zapożyczony jest od ludów zamieszkałych na północy.
Można urządzić także i centralne ogrzewanie gorącem powietrzem; w tym celu od głównego ogniska lub pieca kopiemy dość głęboki, na jedną łopatkę szeroki rowek w kierunku namiotu lub szałasu. Rowek ten prowadzimy albo przez środek podłogi lub naokoło wnętrza. Nakrywamy go na całej przestrzeni cienką warstwą gliny, kamieni lub cegieł, przez co otrzymujemy rurę naszego centralnego ogrzewania. Wylot musi być nazewnątrz. Gorący prąd powietrza czy to z ogniska, czy to z pieca, przeciąga przez rurę i ogrzewa nasz namiot lub szałas. Ognisko w tym wypadku należy umieszczać we wgłębieniu, daje ono minimum ciepła. Piec lub kuchnia, których wylot komina skierujemy w otwór naszej rury, dają bardzo dużo ciepła. Należy zwrócić uwagę, aby rura naszego centralnego ogrzewania była szczelna na całej swej przestrzeni; wylot rury dobrze jest zakończyć wysokim kominem dla zwiększenia ciągu.
Podłoga w namiocie lub szałasie w zimie winna być pokryta grubą warstwą siana, liści, słomy, mchu i t. p., co również zabezpiecza znakomicie od zimna, a przedewszystkiem od wilgoci. Przypuszczam jednak, że nieprędko będziecie mieli sposobność spędzenia czasu pod namiotem w zimie. Na to potrzeba uprzedniego przygotowania organizmu w lecie.
Najprostsza ziemianka jest to dół równoległoboczny głęboki na dwa metry, szeroki 4 do 5 metrów, otoczony rowkiem jak i namioty. Dach robi się z płócien namiotów, przełożonych warstwą liści, słomy, siana, które zasypuje się ziemią lub śniegiem. Dach takiej ziemianki można zrobić również z desek podobnie przysypanych, wrzeszcie z żerdzi przeplecionych gęsto gałęziami i zasypanych ziemią. Należy uważać, aby dach był wypukły, aby woda mogła ściekać. W jednej ze ścian robi się wejście po stopniach. Ściany i podłogę wyścieła się deskami, jeżeli są; w braku tych ostatnich używa się żerdzi przeplecionych gałęziami. Robi się to w tym celu, aby ziemia ze ścian nie obsypywała się. Można dla tegoż celu użyć słomy, siana i t. p. Prócz tego buduje się piec z kominkiem, wychodzącym na zewnątrz. Taka ziemianka ma tę wadę, że łatwo utrzymuje wilgoć.
Inna (rys. 22) podobna jest trochę do szałasu półotwartego. W tym celu kopie się dół szerokości 6½ kroków, potrzebnej długości, zależnej od ilości ludzi, mających w niej zamieszkać, głęboki w połowie swej szerokości na 1 metr, w drugiej 1½ metra.
Wyżej położone dno dołu, 3x szerokie, służy za nary, po uprzednim wysłaniu go słomą, sianem lub matami.
Dach robi się z desek, o ile są, lub żerdzi przeplatanych gęsto gałęziami i zasypanych ziemią, dach jest pochyły, oparty jedną stroną o ziemię, drugą o mocne podpory, wbite w niskie dno ziemianki. Otwartą ścianę zabija się deskami lub wyplata gałęziami, pozostawiając otwory na okna i drzwi. Do wejścia robi się stopnie. Ziemianka ta jest bardzo wygodna, daje doskonałe schronisko na czas długi. Jest ona znacznie suchsza, a miejsce przeznaczone na nary, jako wyżej położone o 50 cm. od dna jest w zupełności zabezpieczone od wilgoci nawet w porze deszczowej. Na dnie ziemianki robi się rowek dość głęboki, aby w nim mogła zbierać się woda.
Dwie takie ziemianki można łączyć w jedną, wtedy okaże się zbyteczną środkowa ściana z desek. Boczne dwie ściany muszą być w tym wypadku z desek, ponieważ w nich umieszczone będą drzwi i okna.
Na rys. 23 widać ziemiankę do połowy zagłębioną w ziemi, a dach składa się z płócien namiotowych (a). W ziemiankach wejście winno być umieszczone w zimie od strony południowej, a w lecie od północnej.
Może zajść wypadek, że w jakiejś miejscowości harcerze założą obóz na czas dłuższy. Robią wtedy starania o uzyskanie jakiegoś budynku niepotrzebnego, który po odpowiedniem opatrzeniu, zapewni im doskonałe schronienie, a jednocześnie odpowie wszelkim wymaganiom życia obozowego. Będzie to zwykle stary opuszczony dom mieszkalny, spichrz, stodoła, a nawet szopa. Nieraz wyglądem swym może zrazić do siebie, ale nie harcerzy, bo ci dadzą sobie z nim radę. W ciągu dni kilku zmieni on swój wygląd do niepoznania. Z jakiemi brakami możemy zastać budynek?
Przeznaczony budynek poddajemy ścisłym oględzinom i w miarę odkrywania braków, staramy się je usunąć.
Przedewszystkiem, jeżeli jest to budynek murowany, będzie w nim napewno wilgoć. Poznać ją dość łatwo: na ścianach pleśń i zacieki, podłoga zbutwiała i porosła grzybem, powietrze zatęchłe. Wilgoć to jeden z najstraszniejszych wrogów, należy go chociaż częściowo usunąć.
W tym celu otwieramy okna i drzwi, palimy po całych dniach w piecach, czyli poddajemy ścisłej wentylacji nasze przyszłe mieszkanie. Jeżeli wilgoć powstała z powodu zamknięcia, braku przewietrzania, to zastosowane przez nas środki wystarczą do jej usunięcia.
Ale mogą być i inne przyczyny wilgoci i wentylacja tylko częściowo osuszy budynek. Wtedy należy okopać wokoło naszą budowlę dość głębokim rowem, odprowadzić wodę ściekową, odgarnąć od ścian ziemię i śmiecie. O ile na ścianach pnie się dzikie wino lub jaka inna roślina, nie należy jej usuwać, pomoże nam ona do osuszenia pomieszkania. Może się zdarzyć, że wszystkie te środki nie wystarczą do zupełnego usunięcia w krótkim czasie wilgoci, lecz i wtedy można budynek zużytkować na mieszkanie, tylko posłania nie mogą leżeć bezpośrednio na podłodze, a ubrań nie można wieszać na ścianach.
W starym budynku murowanym może ze ścian odpadać tynk i powodować kurz wewnątrz mieszkania. Tynk taki, po otrzymaniu pozwolenia od właściciela budynku, trzeba całkowicie usunąć.
Bardzo ważnym jest stan pieców. Po uprzedniem oczyszczeniu kanałów z sadzy i śmieci, palimy we wszystkich piecach, wtedy dowiemy się o wszystkich dziurach i szparach, które należy dokładnie zasmarować gliną, aby uniknąć zadymienia.
W budynku, zwłaszcza drewnianym, spotkamy się napewno z wentylacją naturalną. Nie powinno nas to odstraszyć od zamieszkania w takim lokalu, owszem stała obfitość świeżego powietrza winna nas do tego zachęcić. Jeżeli przez te szpary i otwory zagraża nam deszcz, wtedy należy je zalepić, zabić jaknajdokładniej i to od zewnętrznej strony budynku.
To samo zrobimy, jeżeli przez nie będzie nam dokuczał zimny, zwłaszcza północny wiatr, a napewno już wszystkie zbyteczne otwory postaramy się usunąć w zimie.
Bardzo nieprzyjemne chwile przeżywałem jako komendant kolonji w Olchowcach, w Sanoku. Jednej nocy obudziłem się pod wrażeniem zimnej kąpieli. Tego samego doznali i moi chłopcy. Ratowaliśmy się ucieczką wraz z łóżkami w inne miejsce baraku. Winowajcą okazał się deszcz, a jeszcze większym dziurawy dach, który puścił nam takiego gościa do środka i do naszych łóżek.
To samo czeka nas niemal bez wyjątku we wszystkich oddawanych nam starych budynkach.
Aby więc uniknąć tych przyjemności, poddajemy dach ścisłej rewizji i każdą najmniejszą szparę, a nawet miejsce wątpliwe pokrywamy szeroką łatą z dobrego materjału. Położenie łaty winno być równoległe do spadku dachu, aby ułatwić ściek wody.
Przykrą przeszkodę, zwłaszcza dla bosych nóg, stanowi podłoga z ruchomych desek, zwana pospolicie klawiszami. Czasami bywa pełna dziur i wybojów. Trzeba ją naprawić. Co do sposobów, pozostawiam je pomysłowości harcerzy. Do wysypywania podłogi należy używać zawsze piasku, nigdy zaś trocin.
Trocin mokrych można używać do chwilowego przysypywania podłogi przy zamiataniu, aby uniknąć kurzu.
Co dotyczy samego urządzenia, to kuchnię należy bezwzględnie oddzielić od reszty mieszkania. O ile jest kilka oddzielnych pokojów, wydzielić sypialnie, jadalnie, a nawet i pokój do zebrań. Dowódca musi mieć swój własny oddzielny pokój, nie wspólnie z chłopcami, jak to czasami obserwowałem.
Jeżeli mamy odpowiedni materjał w dostatecznej ilości i plac, to możemy sobie sami zbudować barak na letnisko.
IV Lw. Dr. Skautowa urządzając własną kolonję w lecie r. 1913 wybudowała sobie sama barak z wikliny. W tym celu wykreśliła najpierw odpowiedniej wielkości równoległobok na ziemi i na linjach ścian wkopała szereg mocnych słupów jednakowej wysokości, u góry połączonych poprzeczką. Między słupami umocowała szereg tyczek, które chłopcy przeplatali wikliną, uszczelniając warstwami siana, słomy i mchu. Po wyplecieniu ścian wikliną, można obrzucić je gliną. Dach chłopcy zrobili z desek, układając je jak poszycie w szałasach dachówkowato.
W takim baraku trudną rzeczą do wykonania są okna i drzwi. Zwykle robi się tylko te ostatnie, ponieważ barak ma być tylko schronieniem na noc i w razie niepogody.
Barak z desek wymaga już pewnych znajomości z zakresu budownictwa. Ma on wszelkie zalety domu mieszkalnego i może służyć na cały szereg lat. Dom mieszkalny czy też barak nie wykluczają możliwości budowy szałasów i namiotów, chociażby tylko dla wprawy i zabawy.
Na rys. 23a widać bardzo prosty barak-chatkę. Barak ten znakomicie zaradzi brakowi namiotów, a jest od nich znacznie wygodniejszy i obszerniejszy.
Budowę chatki zaczniecie od rusztowania z mocnych słupków i żerdzi.
Ściany zrobicie z desek, chrustu lub wikliny. Na dach użyjecie płócien namiotowych. Chatki takie są wygodne, wysokie, dają wewnątrz dużo miejsca, większą swobodę ruchów, z tych więc względów powinny mieć ogromne zastosowanie w życiu obozowem harcerskiem.
Nie bardzo się pomylisz, mój chłopcze. Otóż widzisz, jestem już starym ćwikiem i wyobraź sobie, że lubię wygodę wszędzie, a doświadczywszy na własnej skórze przyjemnych i nieprzyjemnych skutków obozowania, radzę ci także urządzać się zawsze wygodnie tak, aby życie w obozie nie męczyło cię, nie narażało na przykrości osobiste, nie wyczerpywało twego organizmu i zdrowia, a przeciwnie wzmacniało je. Przecież jesteś człowiekiem cywilizowanym i kulturalnym, więc i w obozie zamiast stawać się dzikim mężem, zostań takim jakim jesteś, co pozwoli ci wykorzystać ten parotygodniowy pobyt na świeżem powietrzu, w bezpośredniem obcowaniu z przyrodą.
W barakach lub wielkich namiotach obozów stałych, znajdziesz napewno przygotowane łóżko, prawda nie takie jak w domu, lecz wygodne i czysto zasłane.
W obozach przenośnych, krótkich, nie będziesz go miał, ale sam musisz pomyśleć o wygodzie i odpoczynku po całodziennych trudach. A strzeż się bardzo choroby, o którą łatwo. Pomyśl, ile kłopotu przysporzysz wtedy swym towarzyszom. Najwięcej dolegliwości sprawi ci spanie na gołej ziemi i wilgoć. Nie śpij więc nigdy na gołej ziemi i uczyń wszystko, aby się od tego uchronić. Jeżeli czas nie pozwala, a masz ze sobą tylko koc, to lepiej połóż się na nim nie pod nim, zawijaj się nim jak na rys. 24. Podłogę w namiocie lub szałasie nakryj kawałkiem nieprzemakalnego płótna specjalnie na ten cel przeznaczonego, gazetami lub papierem przesyconym tłuszczem.
Najprostsze posłanie zrobisz z siana lub słomy suchej, układając je równo na ziemi, a w głowach zrobisz z tegoż materjału małe podwyższenie. Posłanie to nakryj kocem lub płótnem.
Na posłanie używaj suchych wrzosów, słomy, liści, rzadziej siana, nigdy zaś sitowia, świeżej trawy. Siano swym zapachem sprawi ci ból głowy; sitowie i świeża trawa mają wiele wilgoci. Ułożone wprost na ziemi takie posłanie łatwo powoduje zaśmiecenie. Aby uniknąć tego ogródź miejsce wysłane i przeznaczone do spania od reszty deskami, żerdziami, a najlepiej wybuduj warsztat i zrób maty (rys. 25).
Na maty użyj tego samego materjału co i na posłanie.
Maty można wypleść także ze słomianych warkoczy. Gotowe maty układasz wprost na ziemi lub na specjalnych podstawach (rys. 26).
Z mat można także zrobić wygodne wiszące posłania, nawet jedno na drugiem (rys. 27).
Materac taki normalnie robią w ramie z czterech żerdzi; na spód daje się warstwę grubego chrustu, na nią cienkiego, a na to dwie lub trzy warstwy drobnych gałązek iglastych, ułożonych rzędami, poczynając od nóg. Najlepsze są gałązki jodły o miękkich, płasko ułożonych igłach. Materac taki nakryj kocem lub grubem płótnem. Może on służyć długi czas i napełnia nasze mieszkanie przyjemnym, zdrowym żywicznym zapachem.
Wreszcie można użyć składanego łóżka polowego. Są one różnych typów: drewniane, żelazne, z materacem sprężynowym lub tylko napiętem grubem płótnem, ważą około 10 Kg. i są łatwo przenośne.
Coraz większe zastosowanie ma worek noclegowy do spania pod gołem niebem. Jest to worek z nieprzemakalnego płótna, składany na dzień, w który na noc wsuwa się cała nasza figura. Wewnątrz jest on wysłany multonem (rodzaj flaneli) lub owczemi skórami. Worek do spania należy codziennie dobrze przewietrzyć. Wymiary worka są następujące: szerokość w nogach 70 cm., w głowie 80-90 cm. długość 180-190 cm. Worek taki można łatwo zrobić samemu z materjału używanego przez nas na płótna namiotowe. Wnętrze może być wysłane zamiast multonem i skórami, flanelą lub lodenem.
Do spania nakrywaj się zawsze dużym kocem z czystej wełny. Na tych uwagach i wskazówkach zakończę, przypominając ci jeszcze raz, że wygodnie i spokojnie przespana noc, nawet po bardzo silnym zmęczeniu dnia poprzedniego, wróci ci siły, energję i humor nadzień następny.
Wszystkie prace w obozie wykonywane są równocześnie, chyba że brak odpowiedniej ilości ludzi lub narzędzi stoi temu na przeszkodzie.
Na wybranem miejscu, zdala od namiotów i szałasów, po stronie przeciwnej, od której wieje wiatr, tak aby dym nie wpadał do namiotów i ogień nie mógł w razie wypadku z łatwością do nich się dostać i wzniecić pożar, zakłada się ognisko.
Ognisko służy w czasie krótkiego spoczynku lub biwaku do ugotowania jedzenia, ogrzania się, wysuszenia przemokłej odzieży, wreszcie jako środek przeciwko komarom i muszkom. W tym ostatnim wypadku ognisko należy rozniecać z materjału dającego możliwie dużo dymu.
W miejscu wybranem na ognisko wygrzebać należy małe zagłębienie, a z wybranej ziemi usypać wkoło malutki nasyp. W zagłębieniu rozpalamy ognisko, poczynając od łatwo palnego drobnego, suchego materjału, dodając do niego stopniowo coraz to grubsze kawałki, w końcu nawet całe polana. Aby ognisko dawało więcej ciepła i paliło się spokojnie w czasie wiatru, trzeba ułożyć ścianę (rys. 30) lub osłonić je (rys. 31); osłonięte ognisko posłuży znakomicie do suszenia odzieży i bielizny.
Jeżeli chodzi o rozpędzenie muszek i komarów, zwłaszcza w czasie zmiany pogody, a także o oczyszczenie od zarazków wilgotnego powietrza, dorzucamy do ogniska gałęzie drzew aromatycznych (sosna, modrzew) lub zioła (mięta dzika, lucerna).
Jeżeli spędzamy noc pod gołem niebem, ognisko musi palić się do rana. Aby nie ustawiać specjalnej warty w tym celu, urządza się je odpowiednio.
Najlepiej ułożyć polana drzewa w formie gwiazdy tak, aby jednym końcem znajdowały się w ogniu, drugim nazewnątrz (rys. 32); co pewien czas należy polana podsuwać do ognia.
Jeżeli chodzi tylko o zachowanie zarzewia do dnia następnego, dużą ilość żarzących się węgli przysypujemy grubą warstwą popiołu i cienką warstwą ziemi.
Dość trudną sprawą, zwłaszcza ze względu na czystość jedzenia, jest gotowanie przy ognisku. Odbywa się ono albo przez przystawienie naczynia do ognia, albo przez zawieszenie go na trójnogu lub kiju (rys. 33 i 34) nad ogniskiem. Jeden i drugi sposób nie zabezpiecza od zaproszenia i przydymienia potrawy.
Przy rozpalaniu ogniska należy zachować wszelkie ostrożności, aby nie wywołać pożaru.
Już przy wyborze miejsca na ognisko zwracamy uwagę, aby w pobliżu nie było materjałów łatwo palnych. Jeżeli wokoło jest sucha trawa, w lesie ściółka, lub powierzchnia ziemi jest pokryta materjałem łatwo palnym, to należy w promieniu 4x od ogniska przestrzeń oczyścić. W celu bezpieczeństwa kopiemy zagłębienie, a z wydobytej ziemi usypujemy wkoło nasyp.
Zwłaszcza w czasie posuchy, w suchych lasach należy zwracać specjalną uwagę na niebezpieczeństwo pożaru. W czasie silnego wiatru wystarczy jednej iskry, aby wzniecić pożar, czy to w lesie, czy zabudowaniach, a nawet w samym obozie.
Materjał do palenia należy umieścić w odpowiedniej odległości od ogniska.
W obozie trzeba być zawsze przygotowanym na wypadek pożaru. W tym celu przygotujmy beczkę z wodą i kupę piasku; ten ostatni może być nieraz więcej pomocnym przy gaszeniu pożaru, niżeli woda. Przy pożarze lasu lub suchej łąki, najskuteczniej walczy się przez kopanie szerokich rowów, przekopywanie ziemi i zasypywanie zarzewia ziemią lub piaskiem.
Po zwinięciu obozu komendant osobiście winien dokładnie zbadać, czy nie została czasami jaka głownia tlejąca. Wszystkie ogniska i kuchnie należy jaknajdokładniej zasypać ziemią.
O wiele bezpieczniejsze i wygodniejsze są kuchnie i piece polowe. Ważną rzeczą jest umiejętność budowania kuchni, która przedewszystkiem daje nam możność łatwiejszego i czystszego przygotowania jedzenia niż na ognisku. Zależnie od naczyń, w jakich gotować mamy, budujemy taką lub inną kuchnię.
Kuchnię do gotowania w menażkach (rys. 35), buduje się w sposób następujący: wycinamy cegiełki z darni, na dwie łopatki długie, na jedną szerokie. W terenie wycinamy rowek na dwie łopatki szeroki i głęboki, o długości zależnej od ilości menażek; po obydwu stronach rowka układa się cegiełki darni, przybijając je drewnianemi kołkami, jedną na drugiej tak, aby górny otwór rowka zwęzić do szerokości niecałej łopatki; dno naczynia znajdzie wtedy oparcie. Gdyby kuchnia taka była za długa, łączy się cztery takie kuchnie na krzyż, a na skrzyżowaniu ustawia wysoki komin. Na rys. 36 widać kuchnię w postaci rowka, wykopanego w terenie.
Rys. 37 przedstawia kuchnię z kamieni lub cegieł.
na linji przechodzącej przez środek kwadratu, równolegle do jednego z jego boków, rysujemy koło równe obwodowi dna naczynia i kopiemy drugi dół na palenisko; dno paleniska ma być na równym poziomie z dnem pierwszego dołu, a otwór oddalony od brzegu kwadratu o 30 cm. Łączymy palenisko wspólnym otworem z włazem, a z wydobytej ziemi usypujemy wokoło otworu na naczynie nasyp, w odległości 30 cm. Dorabiamy wreszcie kanał kominowy, który zaczyna się na dnie paleniska; wylot jego znajduje się na linji przechodzącej przez środek kwadratu i paleniska, a odległy jest od ostatniego najmniej 60 cm.; szerokość kanału kominowego równa się szerokości łopatki. Wylot od strony paleniska można otoczyć nasypem ziemnym, z przeciwnej zaś strony zostawić wolny, aby nie tamować ciągu. Dla zwiększenia ciągu buduje się często z cegiełek darni lub innego materjału komin (rys. 39).
kotłów lub menażek; kuchnia taka jest niczem innem, jak połączeniem kilku poprzednich razem. Taką samą kuchnię można z łatwością przystosować do gotowania w menażkach. W tym wypadku zamiast okrągłego otworu na kocioł, robi się jeden podłużny otwór, o długości zależnej od ilości menażek (rys. 41). Na rys. 42 widać kuchnię na kocioł z kominem, zrobioną z cegiełek darni lub cegieł. Kuchnie większe i służące na dłuższy czas należy bezwarunkowo zaopatrzyć w komin.
Jeżeli mamy cegły, kamienie, glinę, zamiast kopać w terenie, budujemy kuchnię z wyżej wymienionych materjałów, zachowując formy jak na rys. 42.
Z cegieł i kamieni z łatwością możemy wybudować piec do wypiekania chleba; szczegółowej budowy jego opisywać nie będę, ponieważ posługiwać się nim napewno nie będziemy.
Prócz opisanych kuchni harcerze używają, rzadko w dzisiejszych czasach ze względu na wysokie ceny, maszynek spirytusowych. Niekiedy stanowią one jedną całość z szeregiem naczyń; zrobione są z aluminjum, mają wiele zalet, ale i wiele stron ujemnych (rys. 43).
Zalety ich są następujące: 1) zajmują bardzo mało miejsca, gdyż są składane, 2. są bardzo lekkie, nie stanowią więc dużego obciążenia w ogólnem wyekwipowaniu, 3. dają możność szybkiego przygotowania gorącego i czystego pożywienia.
Z ujemnych stron najważniejsze są: 1) że służą one zwykle tylko dla jednej lub dwóch osób, 2) aluminjum prędko się przepala i wykrusza, a inny materjał z powodu ciężaru małe ma zastosowanie, 3) że są zależne od zapasów materjału palnego (spirytusu).
Naczyń do gotowania nie będę tu wymieniał; należą one częściowo do rynsztunku osobistego, częściowo do wyekwipowania zastępu lub drużyny, tam więc opiszę je.
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo przed pożarem, to przy budowie kuchni obowiązują te same przepisy, co przy rozpalaniu ogniska. Jako materjału do budowy kuchni użyć można cegiełek z darni, kamieni, cegieł, gliny, wogóle materjałów niepalnych. Do budowy kominów, prócz darni, cegieł, kamieni, możemy użyć gałązek łozy, wyplatając z nich komin; przed użyciem plecionkę z wewnątrz i zewnątrz należy pokryć dość grubą warstwą gliny. Do tego samego celu posłużą doskonale puste puszki od konserwów.
Do budowy ognisk i kuchni najpotrzebniejszem narzędziem jest mała saperska łopatka; prócz niej musimy mieć siekierkę. Będzie ona potrzebna przy budowie ochrony przed słońcem i deszczem dla kuchni i kucharzy.
Zwykle budujemy z desek lub wiązek słomy daszek, oparty na czterech mocnych słupkach, albo wprost rozpościeramy nad kuchnią, na czterech wbitych w ziemię żerdziach, płótna namiotowe. Miejsce na kuchnie i ogniska należy tak wybierać, aby w razie deszczu nie zostały ono zalane. W suchem i ukrytem miejscu składamy zapas paliwa. Na opał do kuchni, aby uniknąć niepotrzebnego dymu, wybieramy smolne, suche, bez liści i igieł gałęzie i kawałki drzewa.
Możność rozpalenia ognia jest jedną z najważniejszych trosk w życiu polowem harcerzy. Najdostępniejsze dla nas są zapałki, lecz aby były zdatne do użytku, muszą być suche. Aby uniknąć zamoczenia, należy pudełko z zapałkami owinąć w coś nieprzemakalnego, np. w ceratkę.
W braku zapałek, można rozpalić ognisko w dnie słoneczne przy pomocy gotowej lub zrobionej przez nas soczewki. Soczewkę zrobić można z dwóch zlepionych razem i napełnionych wodą szkiełek od zegarków. Można użyć także krzesiwa z krzemienia, o który tak łatwo na naszych polach. W tym wypadku należy postarać się o suchą hubkę lub mech, jako materjal łatwo palny. Krzesząc iskry wywołujemy zatlenie się hubki, następnie dmuchając na nią wywołujemy płomień, a wreszcie dokładając z początku drobnego, a później grubszego paliwa rozniecamy ogień.
Ogromną rolę w życiu odgrywa woda; brak jej całe obszary zamienia w martwe pustynie. W krajach o wysokiej kulturze woda odgrywa w czynnościach życia ludzkiego dominującą rolę, to też zużycie jej, jest ogromne; musi więc być w danej miejscowości w dostatecznej ilości.
Ciało ludzkie wydziela na dobę około 3 litrów wody, ubytek ten musi być wyrównany. Do mycia się, prania i t. p. codziennych czynności zużytkowujemy do 3 wiader dziennie. Wobec tak wielkiego zapotrzebowania, ludzie starają się zawsze o dostateczną ilość wody.
Bardzo ważną rzeczą jest jakość wody, zwłaszcza do picia. Dobra woda jest pzezroczysta i bezbarwna; pozostawiona na czas dłuższy w naczyniu, nie daje osadu. Nie należy bezwarunkowo używać wody zatęchłej, z zapachem zgniłym. Woda nie powinna być twarda, to jest zawierać dużo soli wapiennych; twardość można poznać po smaku, zapachu, wreszcie mydło źle rozpuszcza się w takiej wodzie i daje mało mydlin.
Nie do użycia jest słona woda morska.
Woda deszczowa tak jest zanieczyszczona kurzem i bakterjami, że lepiej jej unikać, a w razie niezbędnej potrzeby zbierać ją pod koniec deszczu. Dobra jest woda rzek i jezior, ale często w pobliżu osad ludzkich zanieczyszczona rozmaitemi odpadkami. W większości wypadków najlepszą jest woda źródlana, lecz i ona bywa czasami zanieczyszczona, jeżeli źródło znajduje się w obrębie osad ludzkich i główny podziemny zbiornik wody nie jest oddzielony od powierzchni ziemi warstwą nieprzepuszczalną (glina, skała i t. d.)
Często używamy wody studziennej. Najlepszą wodę dają studnie artezyjskie.
Jeżeli znajdziemy się w okolicy bezwodnej lub o wodzie niezdatnej do użytku, wtedy musimy kopać studnię. Kierując się pewnemi wskazówkami, kopiemy w wybranem miejscu i staramy się dojść do wody z pierwszej warstwy. Nieraz spotka nas zawód. W czasie ostatniej wojny, a na długo przed wojną, ludzie posługiwali się przy poszukiwaniu wody, „różdżką czarodziejską“.
Znane już przed wybuchem wielkiej wojny, stosowanie[2] t. zw. rózgi czarodziejskiej do wyszukiwania pokładów kruszcu, źródeł naftowych i t. p. uważano za oszukańczy proceder. Życie jednak, a szczególniej wzmożone życie wojenne, wykazało praktyczną wartość tego sposobu. Trudność polega na tem tylko, że człowiekowi pragnącemu owym sposobem poszukiwać źródeł, nie wystarcza rózga, lecz on sam musi posiadać pewną zdolność medjumiczną wrodzoną, lub umiejętnie wykształconą.
Za rózgę może służyć naturalna, rozwidlona gałąź wygięta na zewnątrz (rys. 44) lub drut odpowiednio zgięty (b); bardzo chętnie używano drutu polowego telefonu. Rózgę zwróconą ku górze, trzyma się lekko lecz sprężyście w rękach, zgiętych w łokciach. Przy obchodzeniu terenu poszukiwań, rózga zaczyna się lekko wychylać, względnie energicznie prężyć ku górze, określając w ten sposób coraz dokładniej poszukiwane miejsce.
Naukowo dotąd nie wyjaśniono tego zagadkowego zjawiska, dlatego też nie można wypowiadać o tem stanowczego sądu. Faktem jest, że wielu ludzi, o indywidualnych zdolnościach w tym kierunku, oddało w ostatniej wojnie wielkie usługi i że wyniki ich pracy nie ulegają żadnej wątpliwości.
Na ćwiczeniach lub w obozie często staniemy wobec braku dobrej wody, względnie wobec małej jej ilości. Najczęściej spotykamy źródła, mniej lub więcej obfite w czystą wodę. Jeżeli wydajność źródła jest mniejsza od zapotrzebowania, wtedy, przez odpowiednie rozszerzenie miejsca wypływu wody, możemy ilość zwiększyć i podnieść do pożądanej obfitości. O ile napotykamy źródła z wydajnością dostateczną, lecz miejsce do czerpania wody jest niedogodne, wtedy w odległości kilku kroków kopiemy zbiornik 50 cm. głęboki, kształtu dowolnego (rys. 45). Ściany zbiornika należy wyłożyć deskami, lub dużemi, płaskiemi kamieniami, odarniować, lub dać poszycie faszynowe, aby ziemia nie obsuwała się i nie zamulała wody. Brzegi zabezpiecza się także, aby uniknąć błota.
Dno zbiornika wysypuje się grubą warstwą żwiru lub piasku. Cały zbiornik otacza się ogrodzeniem wysokości 1 m., aby zwierzęta nie miały dostępu; do tego samego służyć mogą drewniane nakrywy. Wodę do zbiornika doprowadzamy i odprowadzamy zeń zapomocą małych rowków dobrze utrzymanych i o ile możności wyłożonych deskami lub kamieniami (rys. 45).
Zbiorników takich może być kilka przy jednem źródle. Każdy zbiornik winien mieć rowek odpływowy dla nadmiaru wody.
O ile źródło jest zamulone, zanieczyszczone, należy przed użyciem wody jaknajdokładniej je oczyścić.
O ile studnia ma wodę niedobrą w smaku, można często usunąć to przez dodanie zwykłej soli i sody.
Jeżeli studnia daje mało wody i niedobrej, należy wodę szybko wyczerpać, następnie wybrać z dna muł i zanieczyszczenia, pogłębić najmniej o 50 cm., ściany dobrze oczyścić, a dno wysypać grubo żwirem. Jeżeli w okolicy nie mamy ani źródeł, ani studni, a przypuszczamy że lustro wody (powierzchnia) znajduje się parę metrów pod powierzchnią gruntu, kopiemy sami studnię; służą do tego specjalne rury żelazne, które wbija się wprost w ziemię i doprowadza do zbiornika wody; my nie będziemy mogli korzystać z tych udogodnień i musimy budować studnie polowe (rys. 46).
W tym celu kopiemy w wybranem miejscu dół, odpowiednio szeroki i długi (5 m.), 1–1.5 m. głęboki; już w tym dole często woda zacznie się zbierać; na dnie dołu kopiemy doły studzienne do 1 m. głębokie, w doły te wstawiamy albo beczki bez den, albo drewniane paki tak, aby wystawały 50 cm. ponad poziom dna dołu.
Dno dołów studziennych wysypujemy żwirem. Wokoło dołów wykopujemy rowek, aby woda nie zalała dołu wspólnego. Na beczki i rowki dajemy pokrywy drewniane, dół wspólny odgradzamy. Na rys. 47 widać daszek z gałęzi oraz ocembrowanie, które znakomicie będzie chronić naszą studnię od zaśmiecenia, zaprószenia, zwłaszcza przez wiatr.
Jeżeli mamy do użycia wodę mętną tylko, zanieczyszczoną mechanicznie, wtedy filtrujemy ją. Najprostszy filtr składa się z beczki bez jednego dna i dobrze dopasowanej, tej samej objętości, kadzi z drewnianą pokrywą (rys. 48). Dno kadzi dziurkujemy, obijamy płótnem i pokrywamy warstwą słomy 5 cm.; na to sypiemy warstwę węgli drzewnych sproszkowanych grubości 10 cm., warstwę piasku i ponownie dajemy warstwę słomy 5 cm. Nalana ostrożnie do kadzi mętna woda, przechodząc przez wszystkie warstwy, spływa do beczki zupełnie czysta. W górnej części beczki powinny być otwory powietrzne, w dolnej kran do wypuszczania wody. Beczka stoi zwykle na podwyższeniu, aby nie stykała się dnem bezpośrednio z ziemią.
Drugi rodzaj filtru, wskazany na rys. 50, służy do oczyszczenia wody bieżącej wprost z rzeki.
W tym celu na brzegu, tuż obok wody, zakopujemy skrzynię tak głęboko, aby dno jej lekko nachylone, znajdowało się poniżej poziomu wody w rzece najmniej na 50 cm. Ścianę od strony rzeki oczyszczamy całkowicie z ziemi, umożliwiając w ten sposób bezpośredni dopływ wody; u dołu, tuż nad dnem, wiercimy w niej cały szereg otworów. Dno skrzyni pokrywamy grubą warstwą piasku i węgla drzewnego sproszkowanego. W przeciwnej ścianie u góry wiercimy również otwory. Obok wkopujemy beczkę.
Woda z rzeki wchodzi do skrzyni przez otwory, przepływa przez warstwę piasku i węgla, oczyszcza się i wypływa z niej przez otwory w ścianie przeciwległej, ścieka do wkopanej obok w ziemię beczki lub innego naczynia. Dno beczki należy również wysypać warstwą żwiru lub piasku. Piasek i węgiel w skrzyni dość prędko zanieczyszczają się, dla tego należy je co parę dni zmieniać.
Dobrze jest wodę przeznaczoną do picia przegotować, wtedy możemy być pewni, że woda ta nie zawiera żywych bakteryj, a i wiele soli mineralnych osadza się. Wodę przegotowaną należy trzymać w naczyniu zamkniętem, zaopatrzonem w kran i nie dłużej niż jedną dobę.
Tu należy również opis urządzenia miejsc kąpielowych, pralni i wodopoju dla zwierząt.
Do kąpieli wybiera się miejsca o brzegach i dnie piaszczystych, o wodzie przezroczystej i szybkim prądzie, nie głębsze ponad 1 metr. Na brzegu należy urządzić ławeczkę do rozbierania się.
Na pralnię wybiera się również miejsce piaszczyste, płytkie (30 cm.) i buduje się na niem z desek niewysokie mostki.
Do pojenia zwierząt wybiera się miejsca niezbyt oddalone od samego źródła wody i łatwo dostępne. W tym celu zbija się z grubych desek koryta i umieszcza je albo na kozłach, albo na podmurowaniu najmniej 50 cm. wysokiem; można również użyć koryt z wydrążonych pni drzewnych.
O ile zmuszeni jesteśmy czerpać wodę z rzeki do własnego użytku, wybieramy miejsce w górze rzeki, poniżej urządzamy wodopój, jeszcze niżej miejsca kąpielowe, a w końcu pralnie.
Wzdłuż brzegu ustawiamy wtedy warty i słupki z odpowiedniemi napisami.
Na wycieczkach normalny proces odżywiania się ulega całkowitemu przewrotowi ku wielkiej szkodzie naszego organizmu.
Zamiast dać mu, przy dość wytężonej pracy fizycznej, rzeczy proste, zdrowe, łatwo strawne, zwykle zbywamy go i oszukujemy w najrozmaitszy sposób.
Składa się na to dość wiele różnych przyczyn; najczęściej nie chce się nam zająć tą sprawą, poprzestajemy na zimnej strawie i chlebie, wędlinach i wodzie, a jeżeli nadarzy się sposobność to wstępujemy do pierwszej lepszej karczmy, zajazdu i tam pokrzepiamy się niepewnej wartości ciepłą strawą.
Druga przyczyna, zwłaszcza w obozach, to brak odpowiednich fachowców i nieumiejętność samych uczestników. Aby tego uniknąć, należy w czasach normalnych w domu zapoznać się chociażby ogólnie z zasadami kulinarnemi i z rozpoznawaniem produktów świeżych i zdrowych. W tym celu należałoby chodzić czasami na targ, do sklepów spożywczych, mięsnych i t. p.
Ważnym czynnikiem będzie też taniość naszych zakupów; zmusza nas do tego zwykle szczupły budżet, a zasadą naszą winno być, by nasze własne fundusze, chociażby najskromniejsze, wystarczyły w zupełności. Pogodzić więc te wszystkie warunki, czyli kupić produkty proste, świeże, dobre, w dostatecznej ilości i tanie, to najgłówniejsze zadanie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Co do ilości i rodzaju pożywienia, odgrywają tu rolę wydatki, pory roku i temperatura.
W czasie chłodów organizm potrzebuje więcej tłuszczów, przy ciągłem zmęczeniu trzeba zwiększyć porcje mięsa, przy dużych jednorazowych wysiłkach należy użyć w większej ilości środków pobudzających, naprz. cukru, kawy i t. p.
Przy układaniu odżywiania bierze się pod uwagę upodobania danej grupy i apetyty; ogólnie można liczyć na jednego uczestnika 300 gr. mięsa, 1 Kg. jarzyn, 3 gr. tłuszczu, chleba dowoli.
Oszczędność w odżywianiu się zależy w pierwszej linji od zapasów, jakie posiada gromada.
Już przed udaniem się w drogę należy dokładnie obliczyć wszelkie wydatki, biorąc pod uwagę różne niespodzianki.
O ile obóz jest liczny, w miejscowości małoznanej, instruktor musi zawczasu umówić się z odpowiednimi dostawcami o ilość, rodzaj, gatunek potrzebnych produktów; w umowie zaznaczyć należy możliwość zerwania jej, naprz. przy zwinięciu obozu w razie niepogody.
Aby dać pewną rozmaitość w pożywieniu, instruktor wraz z uczestnikami układa menu, które obowiązuje przez cały czas trwania obozu. W wyjątkowych okolicznościach, naprz. z powodu imienin, można uczynić od menu odstępstwa.
Menu obowiązuje wszystkich; dodatki można dopuścić, ale zwracać trzeba uwagę aby między mniej zamożnymi a zamożnymi nie doszło do nieporozumień, o co bardzo łatwo. Wykroczenia takie ogromnie surowo piętnować, ze względu na koleżeńskość obowiązującą wszystkich.
Różne przykrości kuchenne, a więc przypalenia, przydymienia, rozmiękły chleb, opóźnienie obiadu i t. p. należy przyjmować z humorem, uzbroiwszy się w cierpliwość spokojnie czekać, a w razie niezadowolenia, przypomnieć o naszych żołnierzach, wysiedleńcach i jeńcach.
Wszelkie wydatki należy codziennie dokładnie notować; czyni to wybrany skarbnik, ale dobrem byłoby przyzwyczajać do tego uczestników, powierzając im na zmianę prowadzenie pod kontrolą rachunków w swych dzienniczkach, które następnie podawane byłyby do książki skarbnika.
Dobrą rzeczą jest wypiekać samemu chleb; w tym celu korzystać należy z usług piekarza w pobliskiem miasteczku, może on tego nauczyć.
Na zakończenie tych uwag w sprawie pożywienia zaznaczę, że instruktor:
1) wyznacza godziny regularnego posiłku; dla młodzieży pożądany jest posiłek 4–5 razy dziennie.
2) baczy, aby czas trwania posiłku był dostatecznie długi i dał możność powolnego spożycia.
Mięso. Jak odróżnić mięso zdrowe od zepsutego? Mięso zepsute lub z chorego zwierzęcia jest jednym z najstraszniejszych wrogów naszego organizmu, jest ono przyczyną całego szeregu chorób, należy więc wystrzegać się go przez umiejętne odróżnianie dobrego od złego.
Mięso dobre (zdrowe) ma kolor świeży, żywoczerwony, lub brunatnoczerwony, zapach czysty, drobne żyłki tłuszczu w kierunku pyska, tłuszcz dobrze zakrzepły, szpik szczelnie przylegający do kości, nie wyciekający na zewnątrz.
W miastach sprawa uboju zwierząt i sprzedaż mięsa ujęta jest całym szeregiem surowych praw i przepisów. Na wsi kwestja ta jest gorzej postawiona. Tu napotykamy często mięso zwierząt chorych, mające napozór wygląd dobry; rzeźnik postarał się usunąć części, z których stosunkowo łatwo można określić stan zdrowotny. Jest przecież jedna drobna cecha, która może uchronić nas od użycia mięsa tuberkulicznego: w okolicy stawów, małe gałeczki tłuszczowe wewnątrz mięsni są napuchnięte; po naciśnięciu wydzielają czarną, cuchnącą ciecz.
Mięso zwierząt chorych ma kolor niejednostajnie czerwony, tłuszcz nie jest dobrze skrzepnięty, szpik wycieka z kości, całość wydaje przykry zapach.
Mięso, które leżało w miejscu wilgotnem, wydziela barwny płyn, krwawi pod naciśnięciem palca; bezwzględnie należy je odrzucać.
W obozie musimy zająć się sprawą przechowywania mięsa, względnie uchronienia go od psucia się. Mięso bardzo łatwo może psuć się od gorąca, wilgoci, ciepłej pary i wszelkiego rodzaju brudu.
Od upału, jeżeli musimy przechowywać je kilka dni, zabezpieczy chłodna piwnica lub lodownia. W obozie dość o nie trudno, należy więc przynosić mięso od rzeźnika na krótko przed gotowaniem.
Mięso pod każdą postacią jest znakomitą gleba dla fermentacji. Stosując przy pracy z mięsem absolutną czystość, możemy uchronić je od tego procesu; nie zawijajmy mięsa, jak to czynią kucharki, w stare gazety, lub brudne ścierki, nie zamykajmy go w naczyniach bez dostępu powietrza, myjmy dobrze ręce i deskę przeznaczoną do krajania.
W obozie specjalnie zwróćmy uwagę na dogotowywanie mięsa. Mięso niedogotowane, niedosmażone, niedopieczone, jeszcze krwawiące, chociaż dla wielu jest przysmakiem wielce pożądanym, musimy bezwzględnie z naszego menu usuwać, ponieważ łatwo wywołuje różne zaburzenia żołądkowe i kiszkowe.
Mleko. Mleko pod każdą postacią jest doskonałem i wielce pożądanem pożywieniem, ale tylko mleko czyste, niezbierane, bez dolewanej wody, bez dodatku mąki i krochmalu. Najlepszym sprawdzaniem jakości mleka byłoby własnoręczne wydojenie krowy. Inna rzecz, jak na to będzie patrzył i czy zgodzi się właściciel. Skauci angielscy z powodzeniem praktykują to na fermach mleczarskich. Harcerze powinni umieć doić krowy, i obchodzić się z laktometrem, przyrządem do mierzenia gęstości mleka.
O ile mleka zaraz po wydojeniu nie wypijemy, lub nie przeznaczymy na kwaśne, należy je przegotować, lub postawić w chłodnem miejscu.
Tłuszcze stanowią ważny produkt dla kuchni; zaliczamy do nich: masło, słoninę, smalec i cały szereg tłuszczów roślinnych, z których najlepszą jest oliwa. Przy używaniu tłuszczów, zwłaszcza otrzymanych drogą sztuczną, wystrzegać się wszelkich domieszek. Dobry tłuszcz przy topieniu się nie pozostawia, lub tylko bardzo mało, ciał obcych w postaci nietopliwych grudek. W tłuszczach roślinnych, sztucznych, obecność grudek mówi o małej ich wartości i o obecności ciał obcych, często bardzo szkodliwych. Unikać również tłuszczów zjełczałych, czyli już częściowo rozłożonych.
Jarzyny świeże są jedną z podstawowych części naszego pożywienia. Przed użyciem należy je dokładnie oczyścić z ziemi, obrać i wymyć w czystej wodzie, aby nie przenieść zarazków tyfoidalnych. Niektóre gatunki jarzyn, umieszczone w spólnem środowisku, mogą dać początek fermentacji, a więc naprz. nie trzymajmy razem w wodzie cebuli i porów.
Przy obieraniu ziemniaków, zwrócić uwagę na dokładność, a równocześnie nie psucie ich; przy obieraniu usunąć oczka, które nadają ziemniakom po ugotowaniu zły smak. Jeżeli mamy na ziemniakach kiełki, to trzeba je jaknajstaranniej usunąć, ponieważ zawierają gwałtowną, truciznę. Po obraniu ziemniaki wrzucamy do wody, ponieważ zostawione na wolnem powietrzu czernieją. To samo dotyczy cebuli.
Jarzyny suche. Nieraz kucharz nasz wywoła wśród swych stołowników ogólne niezadowolenie niedogotowanym twardym grochem, fasolą i t. p. Aby tego uniknąć, musi on jarzyny suche, z wyjątkiem kasz, na parę godzin przed gotowaniem namoczyć w czystej wodzie.
Przed użyciem węchem zbadać, czy nasze jarzyny nie są stęchłe.
Wędliny. Najlepiej byłoby, aby harcerze wyrzekli się ich całkowicie, zwłaszcza wszelkich siekanin, w skład których mogą wchodzić nawet odpadki mięsne wątpliwej wartości. Jedynie szynka i polędwica w stanie świeżym daje doskonałe pożywienie.
Konserwy. Ze względu na zmniejszenie trudności w wyszukiwaniu pożywienia, konserwy są bardzo pożądanym środkiem spożywczym. Praktyka wykazuje jednak ujemne działanie konserw na organizm, nie dają one tego, co daje pożywienie świeże. Jeżeli okoliczności zmuszą nas do użycia konserw, zbadajmy stan ich świeżości. Pudełka niehermetycznie zamknięte, z których drobnemi szparkami sączy się płyn lub galareta, zawierają konserwy zepsute. Wydęcie pokryw wskazuje na możliwość fermentacji wewnątrz. Po przekonaniu się o dobroci konserw, pudełka należy otwierać przed samem spożyciem zawartości. Jednakowoż po otworzeniu pudełka, może okazać się wewnątrz pleśń, może zawartość wydzielać nieprzyjemny, kwaśny zapach, mięso będzie rozlazłe, galareta nieprzezroczysta. Takie konserwy bez namysłu odrzucić.
Przypuśćmy, że wreszcie wszelkie wstępne przygotowania kucharz uczynił i zabiera się do gotowania. Czego od niego mamy wymagać? Czy gruntownej wiedzy kulinarnej na pierwszym planie? Nie, przedewszystkiem starań, czystości i porządku, ciągłego czuwania nad stopniem gotowania się. Kucharz winien zwrócić baczną uwagę, aby potrawy były dogotowane, dopieczone, ale nie spalone i przydymione.
Czystość, doprawa, sposób podania są ważnemi czynnikami pobudzającemi apetyt. Wszelkie przyprawy stosować z ogromną ostrożnością.
W dalszym ciągu podaję cały szereg przepisów i uwag co do różnych potraw, które mogą znaleźć zastosowanie w naszej kuchni obozowej.
1. Gotowanie mleka. Najlepiej świeże mleko gotować w rynce kamiennej, aluminjowej, lub polewanej; trzeba uważać, by emalja nie była popękana, bo mleko wówczas przypali się; gotować na niezbyt silnym ogniu. Gdy się raz zagotuje, odstawić. Jeśli ma być dłuższy czas zachowane, powinno być przeniesione w chłodne miejsce. Mleko nie powinno się nigdy długo gotować, bo nabiera bardzo niemiłego zapachu.
2. Kwaszenie mleka. Nalać surowe mleko w gliniane naczynie – najlepiej zawsze w to samo, postawić w ciepłem – ale nie zanadto – miejscu, niech tak stoi spokojnie nieruszane, póki się zetnie; gdy już jest ścięte, postawić je w chłodzie.
3. Kakao na mleku. Ugotować tyle szklanek mleka — na ile osób potrzebujemy kakao, następnie w jakimś małym garnuszku rozetrzeć kakao z cukrem i odrobiną zimnego mleka na jednolitą masę i gdy mleko się zagotuje, rozrobić nim kakao i zagotować. Liczy się łyżeczkę kakao na szklankę mleka, tyleż cukru.
4. Kakao z jajami. Postąpić z kakao jak wyżej — jedynie zamiast mlekiem, rozetrzeć kakao surowemi żółtkami, bardzo starannie oddzielonemi od białek.
Następnie, gdy mleko zagotuje się, zalewać niem powoli utarte kakao z żółtkami i cukrem, tak aby żółtka nie ścięły się; ciągle mieszać – zagotować raz jeszcze i odstawić z ognia. Liczy się żółtko na 2 osoby.
5. Kakao na wodzie. Utrzeć kakao z cukrem – tym razem licząc 2 łyżeczki kakao i tyleż cukru na szklankę, zalać odpowiednią ilością szklanek kipiącej wody i zagotować raz jeszcze lub nie; jeśli jest podawane choremu, to o ile lekarz pozwoli, dodać utarte żółtko i postąpić w ten sposób jak wymieniono wyżej.
6. Kawa biała. Ugotować mleko lub śmietankę na wolnym ogniu; ⅔ szklanki tego mleka lub śmietanki dopełnić czarną kawą, którą przyrządza się w następujący sposób. Na osiem szklanek wsypuje się do maszynki 8 łyżeczek mielonej kawy i jedną cykorji, mocno ubija i powoli zalewa kipiącą wodą. Maszynkę możemy zastąpić woreczkiem z barchanu, ściąganym na tasiemkę u góry; woreczek z kawą zanurza się do rondelka z kipiącą wodą i zagotowuje się parę razy.
7. Herbata. Na osobę liczy się 12 łyżeczki herbaty; wsypuje się ją do ogrzanego czajnika, zalewa kipiącą wodą i stawia na samowarze na 10 minut. Trzeba uważać, aby herbata nie przeciągnęła, jest wtedy bardzo niesmaczna.
Poznawanie świeżości jaj. 12 Dg. soli kuchennej rozpuścić w 1 l. wody i wrzucić jajko. Świeże opadnie na dno, gdy ma 2 dni, wzniesie się lekko na wierzch, gdy 3 dni pływa pośrodku, a gdy 5 dni, to spłynie na wierzch, bo czem starsze tem mniej zanurza się w wodzie, a to dlatego, że wysycha i traci na wadze. Aby jaja nie wysychały, musimy je trzymać w wapnie lub glinie.
8. Jaja na miękko, pół miękko i twardo. Jaja przed gotowaniem czysto obmyć i wrzucić do kipiącej wody na 3 min. jeśli mają być miękkie, gdy na półmiękko – na 6 minut, gdy na twardo, – wrzucić jaja do zimnej surowej wody i po zakipieniu gotować 5–10 minut. Czy jajko jest twarde, można się przekonać w ten sposób: wyjąć jajko z wody na stół, lub jaką inną gładką i równą płytę – i zakręcić niem jak bąkiem; gdy już ugotowane, będzie się kręcić kilka razy wokoło.
9. Jajecznica. Jaja rozbija się w garnku widelcem, soli się i wylewa na rozpalone na patelni masło lub słoninę, mieszając, aby się nie przypaliło – po 5 minutach jajecznica powinna być gotowa. Na 15 jaj bierze się ⅛ f. tłuszczu.
10. Kasza hreczana. Na 3 ludzi 3 f. kaszy hreczanej, obmyć zimną wodą, odcedzić na sicie i wsypać do kamiennego lub glinianego garnka, dodać łyżkę smalcu lub masła, posolić i zalać gorącą wodą na 3 palce ponad powierzchnię kaszy. Zagotować parę razy i wypiec w piecu.
11. Kasza perłowa. Na 8 ludzi 2¹2 f. kaszy perłowej obmyć, osuszyć na sicie i wsypać do garnka glinianego lub kamiennego (w metalowym bardzo ciemnieje), posolić, dodać łyżkę tłuszczu i zalać wodą na 6 palców ponad powierzchnię kaszy, zagotować kilkakrotnie aż dobrze napęcznieje, a gdy jest już na pół miękka, postąpić z nią jak z hreczaną. Kasza ta wypieka się około 1 godziny.
12. Kasza jęczmienna. Gotuje się zupełnie tak jak kasza hreczana, najlepsza jest ze skwarkami lub masłem.
13. Ryż. Obmyj, zalej wodą na 2 palce ponad ryż, zagotuj, dodaj łyżkę do dwóch masła na 3 f. ryżu i wypiecz. Niewypiekany gotować należy w dużej ilości wody, następnie przecedzić przez durszlak i przelawszy zimną wodą podać do stołu oblany masłem lub na zimno z bitą kwaśną śmietaną.
14. Ziemniaki. Ziemniaki obrać starannie, wyciąć wszystkie oczka i wymyć w kilku wodach. Nalać zimną wodą, posolić i postawić na ogniu. Przy dobrym ogniu po ¹/₂–⁵/₄ godziny są gotowe.
15. Ziemniaki pieczone. Obmyć ziemniaki z ziemi, zmieniając kilkakrotnie wodę, następnie ponadcinać lekko, aby w czasie pieczenia się niepopękały i zagrzebać w gorącym popiele, obłożywszy wokoło żarem. Można też piec w piecu.
16. Marchew. Płuczemy marchew, starannie skrobiemy i krajemy drobno w kostkę lub paski. Dodajemy do rynki łyżkę tłuszczu i dusimy pod nakryciem; gdy marchew jest już miękka, dodajemy odrobinę cukru, soli i łyżeczkę mąki, tej ostatniej nie koniecznie. Dusimy znowu przez pewien czas i podajemy.
17. Fasola z masłem. Na parę godzin przed gotowaniem, najlepiej już poprzedniego dnia, namoczyć fasolę w wodzie, aby napęczniała. Następnie nastawić ją w dużej ilości wody, (1 f. w 1½ litrze) gotować póki nie zmięknie; gotuje się ona długo, jeżeli chcemy by fasola prędko się gotowała, musimy dodać odrobinę sody aptecznej. Gdy już ugotowana odcedzić i polać masłem.
18. Grzyby prawdziwe. Grzyby przed użyciem trzeba oczyścić, robaczywe odrzucić, obmyć i pokrajać. Włożyć w rynkę, dodać masła, koperku, cebuli, posolić i gotować przykryte. Gdy są zupełnie miękkie, zalać śmietaną rozbitą z odrobiną mąki (aby się śmietana nie ścięła), zagotować jeszcze raz i podać. Ilość śmietany jest dowolna.
Przepis ten stosuje się i do innych grzybów: do babek, kozaków, koźlaków, maślaków, rydzów.
Wystrzegać się grzybów trujących.
20. Rosół. Mięso na rosół musi być świeże. Gdy chcemy by mięso z rosołu było użyte jako sztuka mięsa, musimy wziąć krzyżówkę, lub białą pieczeń. Na 8 osób trzeba, wziąć 4 f. mięsa, obmyć, włożyć do 3 l. zimnej wody, dodać parę oskrobanych marchewek, pietruszki, cebulę, posolić i gotować 3 godz. Przecedzić i zasypać makaronem, grysikiem lub podać czysty.
21. Krupnik. Zgotuj smak z 2 f. kości i paru jarzyn w 3 l. wody; osobno zasyp na litr wody 1½ szklanki krup perłowych, dodaj 2 łyżki masła i gotuj. Gdy są już zupełnie miękkie, dodaje się je do smaku z kości, zagotowuje i soli; nie można krupniku poprzednio solić, bo nieładnie ciemnieje.
22. Krupnik postny. Jeżeli krupnik ma być postny, to gotujemy smak z samych jarzyn. Na 3 l. wody bierze się kilkanaście marchewek, 3–4 pietruszki, cebulę, przecedza się i tak jak poprzednio dodaje krup – następnie przed samem podaniem zabiela śmietaną. Trzeba wziąć ¾–1 litra śmietany, dodać do niej łyżkę mąki i rozbić, by grudek nie było; dolać do śmietany parę chochli gorącej zupy, szybko przytem śmietanę mieszając. Gdy nie mamy śmietany, możemy zaprawić krupnik żółtkami, (1 na osobę). Żółtko rozbić, utrzeć na talerzu z odrobiną zupy, wlać do garnka, zamieszać i nie zagotowywać, bo się zetną.
23. Kapuśniak. 2 f. kości obmyć, (najlepiej użyć na kapuśniak wieprzowych żeberek), włożyć do 4 l. wody, dodać związane marchewkę, pietruszkę i kawałek świeżej kapusty – dlatego związane, by móc je przed podaniem wyrzucić – następnie dodać 3 f. kwaszonej kapusty, gotować 3 godziny, dodać 4–6 grzybków. Gdy kapusta już gotowa, wrzuca się do niej ½ f. wędzonej słoniny, (słonina i grzyby nie koniecznie muszą być dodane) i podaje pokrajawszy drobno grzybki, słoninę i mięso. Można zaprawić łyżką masła lub smalcu i łyżką mąki; trzeba przyrumienić. Następnie zaprawę zalewa się zimną wodą, by nie zrobiły się z niej kluski, rozbija dobrze, wlewa do kapuśniaku i zagotowuje.
24. Ziemniaczanka. Nastawić smak z 1 f. mięsa lub kości, 4 litrów wody i odrobiny suszonej lub świeżej jarzyny. Gdy się już smak wygotuje, wrzucić 3 f. ziemniaków pokrajanych w kostkę, po kwadransie zupa będzie gotowa.
25. Ziemniaczanka postna. Ugotować postny smak z młodych jarzyn: pół szklanki wyłuskanego groszku, kilkanaście strączków fasoli drobno pokrajanej, kilka marchewek, pietruszka, 2 f. ziemniaków pokrajanych w kostkę; wszystko posolić i gdy jarzyny są miękkie, zaprawić śmietaną lub jajami, jak krupniki.
26. Zupa mleczna „Nic“. Na 8 osób zagotować 3½ litra mleka; 8 żółtek utrzeć do białości z 8 łyżkami cukru; do mleka dodać wanilji lub skórki z cytryny, a do żółtek łyżeczkę kartoflanej mąki. Gdy mleko kipi – wlać parę łyżek mleka do żółtka; należy powoli lać mleko i trzeć żółtka by się nie ścięły, potem wlać je do mleka i zagotować. Białka można ubić na sztywną pianę i kłaść łyżeczką na kipiące mleko jak kluski – potem podać do zimnej zupy. Ta zupa jest ogromnie pożywna i ma tę zaletę, że robi się szybko.
27. Zupy owocowe. Wszystkie zupy owocowe robi się jednakowo. Bierze się na 8 osób 3 f. owoców, gotuje się je w 3 litrach wody. Gdy już owoce całkiem się rozgotują, cedzi się przez sito, przeciera i przecedzony smak stawia się na ogniu aby zakipiał. Uciera się w misce 10 żółtek z 10 łyżkami cukru. (ilość cukru jest zależna od tego, czy owoc jest kwaśny czy słodki) tak długo, aż masa zbieleje i następnie dodaje się łyżkę mąki i 1 ł. śmietany kwaśnej. Wszystko razem miesza się, dolewa powoli trochę smaku i wlewa wszystko do reszty smaku, stawia na ogniu i miesza, aż zupa zagotuje się. Następnie należy zdjąć z ognia i wystudzić.
28. Zacierka na mleku lub wodzie. Z 2 f. mąki wyrobić jaknajtwardsze ciasto, następnie rwać je na drobne kawałeczki i rzucać na osolone mleko, zagotować i podać. Można zagotować zacierkę na wodzie, ale wtedy trzeba dodać masła lub topionej słoniny.
Nazwy mięsa. I. Gatunek: 1. Krajówka; 2. Krzyżówka; 3. Polędwica; 4. Biała pieczeń (zrazówka); 5. Rozbratle; 6. Szponder; II. Gatunek: 7. Kark; 8. Żebro; 9. Łopatka; 10. Pierś, goleniowe, łydkowe;
30. Sztuka mięsa. O ile sztuka mięsa ma być dobra, trzeba użyć krzyżówki lub białej pieczeni, 4–5 f.; mięso obmyć, posolić, włożyć do zimnej wody, dorzucić parę jarzyn i gotować 3 godz. Przed podaniem wyjąć, pokrajać wpoprzek włókien, (zawsze kraje się mięso w ten sposób) i podać z sosem.
31. Kotlety siekane. 3–4 f. wołowiny, cielęciny, lub 2 f. jednego z nich i 2 f. wieprzowiny – obmyć, wyżyłować, oczyścić z błon, pokrajać na drobne kawałki i zemleć w maszynce lub posiekać; następnie posolić, popieprzyć, dodać 2–3 jaja i ½ f. bułki namoczonej w wodzie i wyciśniętej, przesiekać raz jeszcze wyrobić na jednolitą masę i robić kotlety okrągłe, tarzać w suchej tartej bułce i kłaść na gorące masło; gdy się zarumienią z jednej strony, odwrócić na drugą, przekłuć widelcem i gdy z drugiej strony mięso też jest usmażone, kotlety są gotowe.
32. Kotlety bite. 3½ f. polędwicy wieprzowej albo cielęciny myje się, odżyłowuje, kraje wpoprzek włókien, zbija bardzo silnie każdy kawałek, by mięso było miękkie, soli, macza w rozbitem jaju i w tartej bułce. Kładzie się na gorące masło, smaży ostrożnie, by nie przypalić, obraca na drugą stronę, rumieni i podaje.
33. Befsztyki. 3½ f. polędwicy wołowej wyżyłować, oczyścić z błony, pokrajać w poprzeczne dość duże plastry, zbić jaknajsilniej, nadać kształt okrągły, posolić i kłaść na gorące masło; gdy się z jednej strony usmarzy, obrócić na drugą.
34. Bigos. 4 f. kwaśnej kapusty obmyć, wycisnąć z wody i dodać ½ f. smalcu, dusić pod pokrywą. Gdy kapusta jest już prawie miękka, dodaje się 1 f. pieczeni wołowej i 1 f. wieprzowiny pokrajanych w kostkę. Wszystko dusi się 20–30 minut i podaje z ziemniakami.
35. Kompot z jabłek lub gruszek. Obrać jabłka lub gruszki starannie ze skórki, wyjąć z nich środki, najlepiej łyżeczką, i wrzucać na kipiącą, osłodzoną wodę. Ilość cukru zależna jest od słodyczy owocu. Gdy jabłka ugotują się z jednej strony, obrócić je na druga, gdy są całkiem miękkie, wyjmować ostrożnie łyżką na talerz. Jeśli sok jest za kwaśny, dodać doń cukru, zagotować kilkakrotnie i zalać nim owoce. Podać gdy wystygnie.
36. Kompot z wiśni lub innych owoców. Wiśnie, czereśnie, śliwki, morele, należy oczyścić z pestek, wrzucić na niewielką ilość gotującego się syropu i gotować, póki owoc nie zmięknie. Wyjąć na talerz, sok z cukrem przegotować i zalać nim owoce. Ilość cukru jest zależna od gotującego.
37. Kompot z malin, poziomek i t. p. Owoce oczyścić z korzonków, pogniecione jagody odrzucić, ułożyć na talerzu, przesypać cukrem i zalać syropem, (na 1 f. owocu szklankę wody, ½ f. cukru); syrop gotować tak długo, aż będzie czysty; tym syropem zalać jagody, przykryć, a po godzinie odkryć, wystudzić. Postępując w ten sposób nie rozgotowujemy owocu.
38. 19 f. mąki, pół na pół pszennej białej i żytniej pytlowej, wysuszyć w piecu lub na słońcu. Wziąć 7½ kwarty wody letniej, rozczynić w nieckach 6 Dg. drożdży, wlać wodę i tyle mąki, by rozczyn był rzadki.
Jeśli mamy kawałek kwaśnego ciasta, możemy użyć tylko połowy drożdży. Postawić ciasto na 6 godzin w bardzo ciepłem miejscu, niech rośnie. Po 6 godzinach, gdy rozczyn już dobrze podrósł, dodajemy resztę mąki, solimy i miesimy 1–1½ godziny, aż ciasto nie będzie oblepiać rąk. Po wymieszaniu stawiamy znowu na pewien czas w ciepłem miejscu. Musimy brać tak duże niecki lub dzieżę, aby była do połowy napełniona ciastem. Gdy ciasto urośnie prawie do pełna, wyrabiamy z tej ilości 9 bochenków chleba i układamy na stolnicy wysypanej mąką lub w koszyczkach ze słomy. Tymczasem palimy w piecu, układając drzewo w tak zwaną studnię, jedną warstwę nad drugą, podpalamy wiórami lub suchemi liśćmi i gdy się drzewo wypali, rozrzucamy żar po całym piecu. Gdy żar zaczyna przygasać, wymiatamy go wilgotnym wiechciem słomy i rzucamy odrobinę mąki w piec. Gdy mąka po 3 minutach spali się, piec jest dobry. Następnie kładziemy chleb na łopatę wysypaną mąką, oblewamy gorącą wodą i kładziemy w piec – jeden bochenek blisko drugiego; po 1½ godz. chleb powinien być upieczony.
Nadzwyczaj ważną rzeczą jest zachowanie jaknajwiększej czystości w obozie i jego okolicy. Należy to czynić nie tylko ze względów estetycznych, dla oka, lecz także ze względów zdrowotnych. Brak latryn i dołów na odpadki siłą rzeczy powoduje zanieczyszczenie obozu i okolicy. Powietrze napełnia się śmierdzącemi wyziewami i całą masą laseczników, roznoszących choroby. Kał ludzki, nawet osób najzdrowszych, często zawiera w sobie laseczniki gorączki febrycznej, lub tyfusu.
Na wolnem powietrzu następuje nadzwyczaj silny rozwój laseczników i wraz z kurzem wiatr roznosi je po obozie i okolicy, zakarzając przy tem głównie zbiorniki wody. Przynęcone brudem owady (muchy i inne), roznoszą choroby siadając na jedzeniu lub ciele, są przytem bardzo dokuczliwe. Zjawisko to jest zwykle najważniejszą przyczyną rozszerzania się w miastach chorób zakaźnych. Harcerze, wiedząc o tem dobrze i chcąc uniknąć tak brzydkich, grożących nawet śmiercią następstw, uważają za jedną z najważniejszych i najpierwszych rzeczy w obozie wybudowanie ustępów. W tym celu wybierają miejsca ukryte przed wzrokiem ludzkim, najlepiej wśród gęstych krzaków, idąc z wiatrem od obozu. Ścieżka wiodąca do ustępów winna być dobrze widoczna, nawet w nocy, same zaś ustępy oświetlone.
Najprostszy ustęp jest to rowek głębokości do 50 cm., szerokości do 30 cm., długości 1 m. na 10 osób. Długość takiego rowka nie powinna przenosić 3 metrów. Przy używaniu staje się rozkrokiem nad rowkiem, twarzą wzdłuż rowka. Wybraną z rowka ziemię, usypuje się na dwóch jego końcach. Ziemią tą obowiązany jest każdy po użyciu zasypać użytą część rowka. Po zapełnieniu go kopie się obok drugi rowek i t. d.
Dla obozów stałych tego rodzaju ustępy są niewystarczające. Buduje się, zachowując te same warunki co do wyboru miejsca, ustęp wskazany na rys. 51. Istotę rzeczy stanowi tu tak samo rów, tylko u góry szeroki na 90 cm., dno zaś ma 60 cm. Głębokość rowu wynosi najmniej 1 m., – długość, licząc 1 m. na 10 uczestników, nie powinna przenosić 4 metrów. Ziemię z rowu wybraną usypuje się na przednim brzegu, w odległości 50 cm. od krawędzi. Pas ten służy za przejście i dobrze jest wyłożyć go płaskiemi kamieniami, samą zaś krawędź rowu zabezpieczyć od obsunięcia się, przez umocowanie na niej grubej żerdzi.
Aby ustęp był wygodniejszy, można urządzić siedzenie wraz z oparciem. W tym celu na obu krańcach rowu wbijamy po trzy mocne paliki, jeden długości 2 m. pochyło w krawędź przedniego brzegu i dwa drugie w ścianę tylną rowu, przy tem jeden w miejscu zetknięcia się ściany z dnem, drugi w krawędź górną ściany tylnej. Wbite w tylną ścianę paliki, muszą krzyżować się nad rowem z palikiem pierwszym jak następuje: dolny na wysokości 30 do 40 cm. ponad powierzchnią rowu, drugi wyżej w odległości 30 cm. od pierwszego. Na skrzyżowaniach, które umacniamy albo przez wcięcie w palikach, albo za pomocą sznurów, drutu, gwoździ, umocowujemy dwie mocne żerdzie, dolną grubszą – właściwe siedzenie, wyższą cieńszą – oparcie.
W ziemi tkwi drewniana łopata do zasypywania, Tego rodzaju ustępy, prócz każdorazowego przysypania po użyciu, dobrze jest codzień wieczorem zasypać warstwą popiołu.
Jeżeli przyroda poskąpiła nam naturalnej zasłony przed wzrokiem ludzkim, musimy na to zaradzić, robiąc płot pleciony lub z desek, lub zakryjcie z gałęzi, wysokość powinna równać się najmniej 2 metrom. (rys. 52).
W ciemne noce ustępy i ścieżkę należy oświetlać. Jeżeli, zwłaszcza w porze deszczowej, z ustępów zalatuje odór, trzeba je zasypać i wykopać nowe. Przed zasypaniem dobrze jest wnętrze ustępów oblać mocnym rozczynem wapna lub sublimatu, a w braku ich wysypać grubą warstwą miału węglowego i popiołu.
Doły na odpadki kopie się w miejscu ukrytem, ale nie tak odległem jak ustępy, pojemność ich jest zależna od ilości uczestników, głębokość najmniej 1 m. Podlegają tym samym przepisom co i ustępy.
Ustępy i doły na odpadki można oczyszczać, umówiwszy się uprzednio z włościaninem, który napewno z wielką chęcią zawartość ich wywiezie jako dobry nawóz na swoje pola, jednak lepiej tej ewentualności unikać, ponieważ towarzyszy temu zazwyczaj bardzo silne wydzielanie wyziewów i częściowe rozsypanie po drodze nawozu, a co za tem idzie zakażenie powietrza, wymagające natychmiastowego oczyszczenia terenu, więc pracy niekoniecznie przyjemnej.
Jeżeli czas nam pozwala, ścieżkę prowadzącą do ustępów dobrze jest wyłożyć kamieniami.
Często założycie obóz na brzegu małej rzeczki lub strumienia, które będą dużą przeszkodą w komunikacji. Temu możecie łatwo sami zaradzić, budując kładkę.
Najprostsza forma takiej kładki to pień lub gruba długa deska przerzucona z jednego brzegu na drugi. Pień będzie mocniejszy, ale ze względu na okrągłą powierzchnię dość trudny do przejścia. Deska znowu będzie się uginać i chwiać, a nawet może się złamać.
Poniżej podaję rysunki kilku kładek bardzo łatwych do wykonania.
Na rys. 53 widać kładkę, opartą na pływającej po powierzchni wody drabince, umocowanej do brzegów z pomocą lin lub drutów. Do drabiny przymocowane są deski, wzdłuż jej długości.
Na rys. 54 mamy kładkę również z drabiny i desek, ale drabina umocowana jest na brzegach i znajduje się ponad powierzchnią wody.
Rys. 55 daje nam obraz prymitywnej kładki złożonej ze stałych koziołków z grubych żerdzi i desek. Koziołki wbite są mocno w dno zaraz przy brzegu.
Na tej kładce widać już poręcze, które służą tak dla bezpieczeństwa, jak i do ustalenia kozłów. Na brzegu poręcze umocowane są do palików wbitych w ziemię.
Na rys. 56 widać kładkę, której pomost składa się z kilku żerdzi umocowanych na brzegach, pokrytych z wierzchu wiązkami chróstu, słomy i t. p. układanemi jedna obok drugiej. Powierzchnię taką pokrywa się później warstwą ziemi.
Na rys. 57 widać kładki podparte w pośrodku strumienia.
Kładkę na rys, 58 można już nazwać małym mostkiem. Opiera się ona na jednym lub kilku kozłach (rys. 59) z żerdzi, ustawionych w wodzie i umocowanych w dnie. Kozły muszą być ustawione równolegle do prądu wody.
Na rys. 60 i 61 przedstawione są dwa mostki, po których, o ile użyto odpowiednio mocnego materjału, mogą nawet przejeżdżać lżejsze wózki. Przyjrzyjcie się rysunkom i sprobujcie sami obmyśleć jak je zrobić.
Dla ułatwienia podam kolejność prac: 1. wybór miejsca, 2. zgromadzenie i przygotowanie materjału, 3. urządzenie brzegów, 4. podpory, kozły, 5. nawierzchnia, 6. poręcze, 7. dojście, dojazd z obu brzegów.
Do budowy kładek potrzebne są: siekierka, łopatka, duże gwoździe, linki, drut, czasami piłka.
Zręczność polega na szybkiem i dokładnem wykonaniu zadanej pracy. U różnych ludzi objawia się ona w mniejszym lub większym stopniu, jest poniekąd, jak wiele innych rzeczy, darem natury, talentem, który należy rozwijać, kształcić i obracać na własną korzyść i przyjemność. Zręczność, jest to myśl zrodzona w mózgu, a uwidoczniona nazewnątrz pracą ciała, która z czasem przechodzi w przyzwyczajenie. Zręczność rozwija zaradność, a nawet do pewnego stopnia jest nią. Każdy harcerz jest z pewnością zręczniejszy niż się wydaje, lecz dopiero w razie potrzeby umie uczynić ze zręczności odpowiedni użytek.
Jednym z warunków zręczności przy wykonaniu prac, jest umiejętność posługiwania się narzędziami.
Nieraz widziałem, że do wbicia kilku gwoździ w ścianę wołano specjalnie robotnika, chociaż w domu był kilkunastoletni chłopiec, który śmiało mógł to wykonać, ale nie wiedząc jak posługiwać się młotkiem, bał się okaleczyć lub przytłuc palec. Nieraz kilkunastoletnia dziewczynka nie umie zeszyć dwóch kawałków płótna lub przyszyć guzika.
Do całego szeregu różnych napraw i prac domowych, które chłopcy mogą śmiało wykonać, należą np.: dopasowanie klucza z pomocą pilnika, wyprostowanie zamka, zawieszanie firanek, założenie sznurków, drobne naprawy mebli, oświetlenia, dzwonków elektrycznych i t. p.
Wszystkie prace wymagają narzędzi, zwłaszcza w podróży. Rowerzyści mają z sobą potrzebne narzędzia; harcerze, niosąc na sobie cały rynsztunek, muszą unikać zbytnich ciężarów, nie mogą więc narzędzi brać z sobą. Ograniczają się do dobrego, mocnego noża, niewielkiej ilości szpilek i innych przyborów do szycia, dużej ilości nici i mocnego, różnej grubości szpagatu. Co do tego ostatniego, to przytoczę z francuskiego podręcznika specjalnie ułożony hymn, opiewający jego pożytek.
Szpagat, panowie, jest mi równie potrzebny jak chleb; to mój kuferek podróżny, w którym składam swoje rzeczy; wyciągnięty — to szafa, w której wieszam moje ubranie; jako wstążka – podtrzymuje mój kapelusz na głowie; to krawat do mojej koszuli; to pasek, który podtrzymuje moje spodnie; to kamasz; on wreszcie zastąpi guziki przy ubraniu i sznurowadło do butów. Szpagat jest moim nieodłącznym przyjacielem, zapomocą szydła i szpagatu naprawiam moje obuwie i uprząż; to broń moja, zapomocą której łowię ptaki i smaczne rybki. Szpagat przytrzymuje dach mego szałasu; to drzwi mego mieszkania. On mi pozwala pić świeżą wodę, zapuszczając mój kufelek na dno studni; a gdy jestem głodny, to ściągam nim mój żołądek, a wreszcie – czyż nie mam zawsze sznura aby się powiesić!
Jak widać z powyższego, rzeczywiście szpagat jest nieocenionym towarzyszem harcerzy.
W dalszym ciągu podam cały szereg różnych drobnych udogodnień w życiu obozowem. Wiele z nich już opisano, postarałem się zgromadzić możliwie wszystkie, podaję zaś czytelnikom z prośbą, aby były podnietą do nowych wynalazków i ulepszeń, któremi należy dzielić się z resztą braci harcerskiej, przesyłając odnośne opisy do naszego pisma.
Wycinamy prostą gałązkę długości najmniej 30 cm., jeden koniec zaostrzony wbijamy w ziemię, drugi koniec rozszczepiamy na 4 części i w rozszczepienie wstawiamy świecę; dla większego ustalenia okręcamy górną część sznurkiem (rys. 63).
Lichtarz ten o tyle jest niewygodny, że jest zbyt niski. Brak ten zastąpi nam pozostawiona przy pniu lub żerdzi gałązka długości 20 cm. W rozszczepiony widełkowato jej koniec, wstawiamy świecę (rys. 64). Taką rozszczepioną gałązkę można wbić w szczelinę w ścianie.
Ze względu na bezpieczeństwo przed pożarem, ogromne usługi odda nam butelka bez dna. Aby równo dno odkrajać, owijamy butelkę sznurkiem albo innym łatwo palnym materjalem i ten zapalamy. Na rozgrzane miejsce puszczamy parę kropel zimnej wody, dno odpadnie samo. Można też wlać do flaszki 2 do 3 cm. zimnej wody i wstawić flaszkę w żarzące węgle; dno odpadnie również.
W szyjkę flaszki bez dna wstawiamy świecę i zakopujemy butelkę w ziemię (rys. 65). Ogarek świecy, zużywamy wpinając w niego kilka szpilek gwiaździsto i umieszczając go w otworze szyjki od butelki (rys. 66).
Zwinięty spiralnie drut zastąpi lichtarz (rys. 67).
Spoczynek dzienny. Ciszę poobiednią należy wykorzystać tak, aby możliwie wypocząć i pozwolić organizmowi spokojnie strawić spożyty pokarm. Zwykle kładziemy się na słońcu, kryjąc głowę w cieniu, czytamy, piszemy, a czasem zasypiamy. Na gołej ziemi kłaść się niewolno, podściełamy więc koc, mate, słomiankę i t. p. Nie chroni nas to wszystko zbytnio od wilgoci, zupełnie zać nie od towarzystwa mrówek i innych, bardzo dokuczliwych nieraz owadów. Wygodniejsze są pod tym względem wiszące hamaki płócienne lub plecione ze sznurka, albo płócienne leżaki (rys. 69). Te ostatnie mogą być użyte jako fotele.
Obuwie. W obozie zwykle chodzimy boso, lub używamy drewnianych podeszew (trepów), rys. 70. Musimy zwrócić baczną uwagę na pozostawione w namiocie obuwie. Po zdjęciu z nóg należy oczyścić je z kurzu i błota, podeszwę codziennie wysmarować olejem lnianym lub innym roślinnym (nigdy tłuszczem zwierzęcym, szybko się psującym), wierzch zaś cienko pociągnąć pastą lub czernidłem i zaraz oczyścić aż do połysku. Raz na 10 dni, letnią wodą zmyć czernidło, wierzch nasmarować olejem lnianym i tak nasmarowane zostawić kilka dni, poczem czernić czernidłem jak zwykle.
Przemoczone obuwie naciągnąć na kopyto; w braku tegoż, wypchać szczelnie papierem lub szmatami, niech tak zwolna i zdala od pieca wysycha. Posmarować je całe olejem lnianym i na drugi, trzeci dzień poczernić jak zwykle. Obuwie przechowywać w suchem miejscu, a gdyby spleśniały, wytrzeć ścierką i nasmarować olejem terpentynowym z dodaniem kamfory. Używają waseliny do smarowania obuwia, ale skóra od niej pęka. Pół Kg. oleju lnianego, wystarcza na pół roku, a kupić go można w składzie aptecznym. Żółte obuwie myje się benzyną lub mlekiem zmieszanem z terpentyną (łyżeczka terpentyny na 2 łyżeczki mleka), pociąga żółtą pastą i czyści aż połysku dostaną.
Aby uczynić buty nieprzemakalnemi, należy sporządzić następujący preparat: pół ł. oleju lnianego wlewa się do kamiennego garnka, dodaje 6 Dg. łoju baraniego, 2 Dg. wosku i 16 g. żywicy i topi to razem na wolnym ogniu, pilnie mieszając. Gdy się wszystko dobrze rozpuści, czyste, suche i niedziurawe obuwie smaruje się tym płynem (wierzch i podeszwy), używając do tego pędzla.
Nieprzemakalne podeszwy. Łyżkę stołową pokostu i pół łyżki terpentyny zmieszać i pociągnąć tym płynem podeszwy. Gdy płyn wsiąknie, pociągnąć powtórnie. Przed włożeniem obuwia, wysuszyć je na słońcu lub przy piecu. Podeszwy staną się twarde i odporne na wilgoć.
Pasta do obuwia. Zaschniętą pastę do obuwia można zmiękczyć dodając waseliny. Aby maść się rozpuściła, trzeba postawić pastę na gorącej blasze i zmieszać z waseliną. Przy potarciu pierwszy raz, obuwie będzie się mniej niż zwykle świecić. Połysk odzyskamy przez długie szczotkowanie.
Na rys. 71 widać sposób sznurowania obuwia jednem sznurowadłem.
Ochrona obuwia przy kopaniu. Przy kopaniu możemy natrafić na grunt twardy, wtedy łopatę przyciskamy nogą. Aby uchronić podeszwy od podarcia się, a stopy od niepotrzebnego bolu, przywiązujemy do obuwia kawałek deski w sposób wskazany na rys. 72.
Przyszywanie guzików. Gdy oderwał ci się guzik, masz go sam przyszyć, w obozie niema mamusi, ani siostry. Przecież to bardzo łatwe. Powyciągaj nitki, które pozostały w ubraniu, weź mocną nitkę we dwoje, zwiąż węzełek i przeszyj raz albo dwa razy przez ubranie. Guzik przyszyj na tem samem miejscu, gdzie był przedtem; nie przyciągaj go zbyt silnie do ubrania, niech wisi cokolwiek luźno, dopiero na samym końcu okręć kilka razy nitką ściegi między guzikiem a materją. Wtedy wygodniej jest zapinać, a guzik trzyma się mocniej.
Kiedy przyszywasz guzik do ubrania, którego widać wewnętrzną stronę, bacz aby ściegi z tej strony były jaknajmniejsze.
Gdy przyszywasz guzik, sprobuj czy nie jest przypadkiem za duży do odpowiedniej dziurki.
Czyszczenie plam. Brudne i poplamione ubranie wywiera ogromnie przykre i nieestetyczne na widzach wrażenie. Na wycieczkach i przy wykonywaniu całego szeregu prac tak łatwo o splamienie ubrania; trzeba je koniecznie przywrócić do stanu czystości. Zanim przystąpimy do wywabienia samych plam, należy ubranie dokładnie wytrzepać i wyszczotkować z kurzu, jeżeli mamy materjał z włosem, nie szczotkować go pod włos.
Plamy cukru, rosołu, jajek czyścimy ciepłą wodą lub ciepłą wodą z mydłem, przytem używamy szczotki. Do plam tłustych użyjemy benzyny. Plamy ze starego tłuszczu wywabiamy najpierw czystym alkoholem, a potem benzyną. Plamy z różnych farb, świeże z pokostu – terpentyną. Plamy z wina, owoców czerwonych – odwarem z wiórków Panama. Plamy na białej wełnie, flanelach – czyszczą się parą siarki. Do plam z atramentu, z krwi, użyjemy soli szczawiowych lub soku cytrynowego.
Sam proces wywabiania plam wygląda tak: ubranie połóż równo na desce, pod plamę podłóż złożony w kilkoro kawałek płótna, z wierzchu pocieraj drugim kawałkiem, umaczanym w odpowiednim płynie; później wytrzyj suchym, czystym kawałkiem płótna mokrą część ubrania; wychodząc po za brzegi unikniemy obwódki, pozostałej po wyschnięciu. Plama po pewnym czasie znika, pochłonięta przez podłożone płótno. Operację powyższą będziemy zmuszeni nieraz powtórzyć parę razy.
Niektóre z płynów jak benzyna, terpentyna, alkohol i t. p., są bardzo łatwo palne, a nawet wybuchowe, należy więc przy czyszczeniu unikać bliskości ognia, a flaszeczki za każdym razem zakorkować. Jeżeli płyn zająłby się płomieniem w flaszce, wystarczy, aby go ugasić, szybko czemkolwiek zatkać flaszeczkę, nigdy zaś nie wylewać zawartości i gasić z pomocą wody.
Jeżeli przy zapaleniu płyn rozleje się, do gaszenia należy użyć piasku, ziemi lub wprost nakryć całkowicie czemkolwiek płomień, ale nigdy nie polewać wodą.
Pranie. Ze względu na czystość i higjenę ciała należy używać jaknajczęściej kąpieli i zmieniać bieliznę. O tę ostatnią w obozie stałym, a tembardziej w przenośnym, jest dość trudno, ponieważ nie możemy zbytnio obciążać swego plecaka. Pociąga to za sobą konsekwencję prania samemu bielizny. Jeżeli jest dość czasu, to rozpuszczamy mydło w ciepłej wodzie i do niej wkładamy brudne rzeczy na całą noc; na drugi dzień namoczone w ten sposób rzeczy silnie ścieramy w ciepłej wodzie z mydłem, a następnie w zimnej płuczemy. Po wyjęciu z wody, rozwieszamy białe rzeczy na słońcu, kolorowe w cieniu, w obu wypadkach jednak w miejscu przewiewnem. Rzeczy kolorowych z białemi prać nie należy. Do prania, o ile możności, używamy płaskich i szerokich naczyń.
Jeżeli brak czasu i naczyń nie pozwala nam na zastosowanie powyżej opisanego sposobu, a nie mamy urządzonej z desek na potoku pralni, to korzystamy z pierwszego lepszego zbiornika wody czystej i bieżącej. Dla wygody wyszukujemy parę dużych, płaskich kamieni, które umieszczamy w potoku tak, aby wystawały ponad powierzchnię wody i na nich stoimy w czasie prania.
Upraną i wysuszoną bieliznę należałoby przed użyciem wyciągnąć, zmaglować i wyprasować. Z prasowaniem można sobie łatwo dać radę. Potrzebna jest gładka deska, a brak żelazka znakomicie zastąpi butelka napełniona gorącą, prawie gotującą się wodą, albo rozgrzanym piaskiem. Aby nie poparzyć rąk, nakładamy grube rękawiczki lub odpowiednio zawijamy ręce. Przy prasowaniu, taczamy butelkę po lekko wilgotnej bieliznie. Przy odpowiedniej wprawie można nadać nawet połysk mankietom.
Nieprzemakalność. Ażeby zrobić nieprzemakalnym dany materjal, trzeba umaczać go w płynie z następujących składników:
Żelatyny 1000 gr.
Mydła łojowego obojętnego 1500 gr.
Ałunu 1000 gr.
Po rozpuszczeniu tego w 30 litrach wrzącej wody, studzi się płyn do 50°. Materjał trzyma się w płynie dotąd, dopóki dobrze nie nasiąknie, następnie wyjmuje się i suszy. Potem pierze się w czystej wodzie i znowu suszy.
Gotowalnia. Nasze przybory toaletowe, znajdą napewno miejsce na zrobionej umyślnie w tym celu pułeczce. W niej też, lub robimy otwory, jak na rys. 73, na szczoteczki do zębów.
Obozowy wieszak. Na rys. 74 widać obozowy wieszak, zrobiony z uschniętej sosenki lub świerka oczyszczonego z igieł i drobnych gałązek i wbitego mocno w ziemię.
Miotła. Do zamiatania obozu potrzebne są grabie i miotła, rys. 75. Miotłę łatwo zrobić z drobnych, giętkich i długich gałązek (najlepiej brzozowych), pozbawionych liści, związanych mocno drutem lub sznurkiem w pęczek, osadzony na długim, mocnym kiju lub lasce.
Stołek obozowy. Aby nie siedzieć na ziemi w dość niewygodnej pozycji, zróbcie sobie obozowe stołki, jak na rys. 76, materjał stanowią kawałki deski i mocne kawałki żerdzi.
Stół polowy. W obozie przeznacz miejsce na jadalnię, pod gołem niebem. W tym miejscu zrobisz z ziemi i darni stół, rys. 77, otoczony dookoła rowem, którego przeciwległa ściana posłuży za krzesło lub ławkę.
Noszenie wody. Dużo przykrości sprawić nam może noszenie w wiadrach wody. Woda wskutek kołysania wylewa się i nieraz połowa zawartości wiadra przepada. Unikamy tego przez umieszczenie na powierzchni wody zbitych na krzyż czystych deszczułek lub kawałków drzewa, które zapobiegają kołysaniu się wody i wylewaniu z wiader (rys. 78).
Słomianka. Aby zrobić słomiankę, wyplatamy ze słomy potrzebnej grubości warkocz. W warkocz wplatamy w małych odstępach kawałki sznurka, który posłuży nam do łączenia. Jeżeli mamy bardzo grubą, specjalnie zakrzywioną igłę, wtedy sznurków nie wplatamy, a szyjemy mocnemi szaremi nićmi.
warkocza, nadając jej przy tem pożądany przez nas kształt owalny, okrągły, prostokątny, zależnie od celu, do jakiego ma służyć.
Korki i butelki. Dużo kłopotu i zmartwień przyczynią nam korki i butelki. Weźmy pierwszy wypadek. Nie mamy korkociąga, a butelka jest dla nas zbyteczna, chodzi o jej zawartość. Jak to uczynić?
W tym celu ostrym nożem, przy zgrubieniu na szyjce, staramy się przez skrobanie uczynić rysę na szkle. Po ukazaniu się jej, uderzamy w tem miejscu płaskim przedmiotem, aż usłyszymy lekki trzask. Na szyjce wywołamy pęknięcie wkoło, począwszy od zeskrobanego miejsca. Teraz z pomocą czystej chustki do nosa lub ręcznika, ostrożnie szyjkę odłamujemy. Zamiast noża do wyskrobania rysy, możemy użyć bardzo obfitych u nas krzemieni, których ostre brzegi łatwo rysują szkło.
W wypadku przeciwnym. t. j. jeżeli chodzi o zamknięcie szczelnie butelki, rozróżniamy dwa wypadki. Jeżeli korek jest zaduży, w dolnej części wycinamy klin, (rys. 80) a korek z łatwością da się wcisnąć w szyjkę. Jeżeli chodzi o umocowanie korka tak, aby nie wyskoczył z flaszki lub manierki, umocowujemy go sznurkiem, jakto robią powszechnie aptekarze (rys. 81). Na sznurku robimy zwykłą kluczkę niezaciskającą się, pozostawiając różnej długości końce, któremi owijamy szyjkę poniżej zgrubienia i wiążemy. Dłuższy koniec przeciągamy przez kluczkę tak, aby przyciskał korek i ponownie wiążemy krótszym.
Papier zamiast kożucha. Z pewnością usmiechniecie się ironicznie gdy powiem, że papier daje doskonałą ochronę przed zimnem. Sprobujcie sami zużytkować w tym celu stare gazety, robiąc z nich onuczki, kamizelki i t. p. W każdym razie papierowe części ubrania, muszą się znaleźć pod naszym ubraniem własciwem. Niemcy w ubiegłej wojnie używali papieru, zamiast waty, do ciepłych ubrań.
Harcerz czasem nie jest przyjacielem zwierząt. Przykre są wszelkie owady. Chronimy się przed niemi, zachowując przedewszystkiem czystość i wzorowy porządek w otoczeniu.
Niektóre muszki i komary odpędzamy dymem naszych ognisk.
Pchłom, wszom i pluskwom należy wypowiedzieć bezwzględną wojnę, stosując wszelkie znane środki. Od wszelkich ataków, zwłaszcza w czasie snu, ochroni nas znakomicie derka końska, albowiem wróg nasz nie znosi zabójczego dla niego zapachu potu końskiego, dla nas w zupełności nieszkodliwego.
Druga plaga, grożącą całości naszych zapasów żywności, są myszy i szczury. Pułapka wskazana na rys. 82, odda wam znakomite usługi, zmniejszając liczbę naszych wrogów. Jest to beczka, napełniona do połowy wodą; na wierzchu umieszczamy ruchomą pokrywę, tak aby nie wpadła do wody. Na środku pokrywy umieszczamy przynętę w postaci kawałka słoninki lub innego przysmaku. Przebieg katastrofy ilustruje dostatecznie rysunek.
Widelec. Jeżeli złamie się widelec przyniesiony z domu, łatwo można zrobić drugi z grubego czystego drutu (rys. 83). Dla łatwiejszego użycia można dodać drewnianą rączkę, przytem przed umocowaniem w drzewie, skręconą część drutu maczamy w kleju, samą rączkę ściągamy dwoma śrubkami.
Zegar słoneczny. Dzisiaj niemal każdy ma zegarek i według niego reguluje swój dzień. To samo dzieje się w obozie. Aby jednak wszyscy mogli w każdej chwili wiedzieć godzinę, harcerze urządzają w obozie zegar słoneczny; można z niego korzystać tylko w dni pogodne.
Pamiętać należy, że cień laski, jest najkrótszy w samo południe, najdłuższy o wschodzie i zachodzie słońca.
Mydło w obozie. Gdy masz iść do obozu, włóż mydło do małego blaszanego pudełka; nie zapomnij włożyć kawałka flaneli, przyda ci się ona przy myciu. Blaszane pudełko chroni od wilgoci i brudu; możesz je bezpiecznie włożyć do plecaka.
Jak nabić głowę siekiery na trzon? Prawie wszystkie siekiery skautowe, wkrótce po nabyciu, rozlatują się. Klin wbity w toporzysko prędzej czy później obluźni się, wysunie, a głowa siekiery zleci. Gdy to się zdarzy, zwykle umocowuje się głowę na nowo, przy użyciu tego samego klina, skutkiem czego głowa w krótkim czasie znowu zlatuje. Tego rodzaju siekierą nie można nic większego robić, gdyż ciągle istnieje obawa, że głowa zleci i uderzy kogo, co może pociągnąć za sobą bardzo niemiłe skutki. Cieśla nigdy niema kłopotu ze swoim młotem lub siekierą, a sposób postępowania, jakiego on używa, aby głowa latami siedziała na toporzysku, jest następujący.
Jeżeli głowa zleci, należy dokładnie oczyścić szczelinę, w której siedział klin z resztek kleju i drzewa. Następnie z kawałka twardego drzewa (np. dębowego lub grabowego) sporządzić klin, nieco większy od starego i ściąć z jego węższego końca dwa przeciwległe naroża, przez co nada mu się niejako kształt śruby. Rozrobić nieco kleju (karuku), potem nasadzić głowę na toporzysko i wbić ją, jak daleko tylko wejdzie. Wlać nieco gorącego kleju do szczeliny, zanurzyć klin w kleju i wsadzić go do przecięcia. Wbić klin przy pomocy młota, od czasu do czasu uderzając drugim końcem trzona o kowadło, aby głowa silnie siedziała na dawnem miejscu. Odłożyć na bok, aby klej stężał, następnie obciąć wystającą część klina przy pomocy piłki.
Nadanie klinowi kształtu śruby i użycie kleju spowoduje, że on będzie siedział niewzruszenie i przy umiejętnem używaniu siekiery przetrwa nawet stalową głowę.
Niekiedy wbija się w podobny sposób dwa kliny na krzyż, aby głowa jeszcze pewniej siedziała, jednak tego postępowania nie poleca się harcerzom, chyba że trzon jest z niezwykle dobrego drzewa. Wbicie dwóch klinów do zwykłego toporzyska osłabi tylko siekierę i zrobi ją łatwiejszą do złamania.
Wbijanie gwoździ zamiast klina stanowczo nie jest wskazane, gdyż do niczego nie prowadzi i powoduje zazwyczaj zniszczenie całego toporzyska.
Rąbanie drzewa. Najpierw po zrąbaniu drzewa oczyść je z gałęzi. Uczyń to jak wskazuje rys. 84a, gdyż tylko wtedy pień będzie cały bez zadziór, nie pokaleczony.
Grubsze gałęzie i części pnia odrzucone porznij piłą na kawałki do 50 cm. długie i połup toporkiem na szczapy przeznaczone na ogień. Jak to uczynić wskaże ci rys. 84b.
Altanka-parasol. Chwile odpoczynku po pracy w obozie niekoniecznie należy spędzić w namiocie, albo leżąc na ziemi. Znacznie przyjemniejsze one będą przy stole w altance. Na rys.
84c widać taką prostą altankę w formie parasola otoczoną u dołu stolikiem. Dorobić należy także i ławki lub stołki do siedzenia.
Brama wejściowa i ogrodzenie. Aby zaznaczyć, zwłaszcza dla gości, wejście do obozu, wybudujcie specjalną bramę z żerdzi; możecie na niej umieścić napis powitalny, ale wszystko to musi być ładne, miłe dla oka, o charakterze polskim, swojskim. Różne takie bramki znajdziecie w „Pionierce“ Nekrasza. Tam też podane są różne ogrodzenia–płoty. Jeżeli czas wam pozwoli, a materjału jest dosyć, to należy teren samego obozu ogrodzić, tem samem uchronicie się łatwiej od nieproszonych gości.
Pogoda. Wykonanie programu w obozie zależy od pogody. Dobrą będzie więc rzeczą umiejętność przewidywania pogody na najbliższy okres czasu. Harcerz jest spostrzegawczy; obserwując różne zjawiska w naturze potrafi określić czy będzie słota, czy pogoda. Obserwować trzeba kierunek wiatru, temperaturę, rodzaj i wygląd chmur, ciśnienie atmosferyczne, wilgotność, przejrzystość powietrza i t. p.
we dnie. 3. Jasne i przejrzyste powietrze, w którem widoczne są dokładnie odległe nawet przedmioty, 4. O zachodzie słońca, szczególniej w zimie, niska chmurka warstwowa podobna do mglistej opony, w lecie, jeżeli chmury pod wieczór robią się warstwowo kłębiaste, (rys. 85) lub też, po ukazaniu się szybko poruszających się chmur pierzastych, zjawia się opona z chmur warstwowych lub szeregi rozłożonych chmurek (baranki) (rys. 86). 5. Zniżka barometryczna choćby niebo wyjaśniło się, gdy wysoko suną chmury pierzaste ponad rozerwanemi chmurami kłębiastemi. 6. Górne silnie oświetlone obłoki poruszają się w tym samym kierunku co i dolne ciemne chmury. 7. Księżyc jest w „lisiej czapce”, lub otoczony małemi barwnemi kręgami.
zmiana kierunku wiatru z północnego lub zachodniego na południowy; szybkie pojawienie się spiętrzonych wałów chmur kłębiastych (rys. 87). Parność w powietrzu, duszność, powodujące ociężałość w organizmie, również wróżą burzę. Przed burzą dźwięk wszelki słychać znakomicie nawet z bardzo oddalonych miejsc.
Pogoda polepsza się gdy: 1) niewielkie chmury kłębiaste ciągną w kierunku wiatru; 2) jest jedna tylko warstwa chmur na niebie; 3) wieczorna rosa i mgła znika rano.
Stałą pogodę przynoszą nam zwykle wschodnie wiatry. Piękną pogodę zapowiadają chmury pierzaste (rys. 88) jednowarstwowe, ciągnące ze wschodu rano, lub tworzące się we dnie chmury kłębiaste, wieczorem niknące, wreszcie czysty, bez chmur, wschód i zachód słońca.
Srebrzysto-jasna smuga po zachodzie słońca i cisza nocna, rano zaś słaby wietrzyk, wzrastający ku południowi, a słabnący z powrotem ku wieczorowi wróżą również pogodę.
Włościanie, znając doskonale różne zjawiska w naturze, doskonale umieją przepowiadać stan pogody. Postarajcie się od nich nauczyć obserwować te zjawiska i równie trafnie na ich podstawie wnioskować.
Sztukę dawania sobie sprawnie i szybko rady w każdej sytuacji nabywa się drogą ciągłej praktyki. Instruktor winien w tym celu wykorzystać wszystkie wolne chwile swych harcerzy.
Jednakże instruktor nie powinien poddawać gotowych sposobów zaradzenia sobie, przeciwnie, poddawszy myśl w danym kierunku, powinien pobudzić pomysłowość harcerzy i zostawić im całą swobodę w wykonaniu.
Czynić to należy wszędzie i zawsze, nawet w celu rozwiązania drobnych potrzeb życia codziennego. Pożądana jest zarówno w pomysłach jak i w wykonaniu prostota. Jeżeli przyjrzymy się historji wielkich wynalazków, to zobaczymy jakiemi prostemi środkami ludzkość do nich doszła.
Higjena w obozie. Rozdział traktujący o higjenie opuszczam, ograniczam się tylko do podania szeregu wskazówek praktycznych.
Skłonił mię do tego bardzo różny stopień rozwoju umysłowego i wieku harcerzy. Wiele rzeczy pozostałoby niezrozumiałych, pomimo wyjaśnienia.
Za to harcerzom posiadającym odpowiedni stopień wykształcenia, t. j. chociażby elementarne wiadomości z szeregu nauk, potrzebnych do zrozumienia higjeny, polecam przeczytanie książek specjalnie traktujących o tym przedmiocie. Instruktorzy zaś powinni bezwarunkowo dość dokładnie zapoznać się z higjeną nietylko teoretycznie, ale i praktycznie. Znajomość higjeny jest jednym z ważniejszych czynników w życiu i wychowaniu. Wskazówki, podane poniżej, dotyczą przedewszystkiem higjeny w obozach, ale muszą być stosowane zawsze i wszędzie w życiu codziennem.
Jedną z najważniejszych rzeczy w życiu obozowem jest porządek i czystość.
Zadanie to ułatwiają nam umieszczone odpowiednio ustępy, doły i kosze na odpadki. Cała rzecz polega więc na sumiennem wypełnianiu obowiązków przez dyżurnych w namiotach obozowych.
Wszelkiego rodzaju śmiecie z namiotów i całego terenu obozu winny być codziennie zbierane i zsypywane do przeznaczonych na nie dołów najlepiej spalić je.
Wszelkie śmietniska i doły trzeba od czasu do czasu przysypać ziemią, popiołem, a w razie wydzielania wyziewów oblać wapnem i zasypać całkowicie. To samo dotyczy i ustępów.
Przed założeniem obozu i po jego zwinięciu teren należy jaknajdokładniej oczyszcić ze wszelkich śmieci i zanieczyszczeń.
Ze względów higjenicznych należy namioty, szałasy i wogóle pomieszczenia mieszkalne przynajmniej raz na dzień przewietrzać; to samo robić co pewien czas z pościelą, aby usunąć wyziewy potu. Nie jest rzeczą wskazaną zaściełać nasze łoża zaraz po rannym wstaniu; owszem pożądanem jest zostawić je odsłonięte w celu wywietrzenia wyziewów naszego ciała.
Bardzo ważną rzeczą jest kąpiel. Ze względu na dokładność i szybkość usuwania brudu pierwsze miejsce zajmie tu kąpiel w ciepłej wodzie. Wymaga ona pewnych urządzeń i przygotowanie jej zabiera dużo czasu, musi więc ustąpić kąpieli w zbiornikach wody naturalnej. Kąpać należy się w wodzie bieżącej, ponieważ wszelkie zanieczyszczenia woda unosi z sobą. Na miejsce kąpielowe wybieramy miejsce głębokie do 1 metra, o dnie piaszczystem albo pokrytem drobnym żwirem. Woda w tem miejscu winna być przezroczysta, o prądzie niezbyt silnym. Brzeg łagodnie schodzący do wody, o ile możliwe piaszczysty. Kąpieli jak i natrysków z wody zimnej bezwarunkowo unikać, jeżeli się przedtem stopniowo do nich nie przyzwyczajało.
Usta nasze są siedliskiem całej masy bakteryj i rozpadu resztek naszego pożywienia; należy więc przynajmniej raz na dzień porządnie je wymyć, a po jedzeniu płukać.
Nigdy nie spać na ziemi, zawsze oddzielić się warstwą, czy to słomy, czy siana, czy innego materjału; w ostateczności lepiej położyć się na kocu, a pozostać bez okrycia się z wierzchu. Wilgoć chociażby w minimalnej ilości jest najstraszniejszym wrogiem.
Naczynia kuchenne i do jedzenia po każdorazowem użyciu, w miejscu wyznaczonem na ten cel, dokładnie czyścić i wypłukać w czystej wodzie.
Ważnym czynnikiem jest zdrowie osobiste. Wszelkie objawy chorobliwe należy zbadać, najlepiej przez lekarza, i o ile możności, oddzielić chorego od reszty. Najczęstsze choroby – to objawy niedomagania żołądka. Przyczyny należy szukać najczęściej w wodzie albo w produktach. Uczestnicy więc winni używać do picia wody przegotowanej, zmienianej codziennie, produkty zaś poddać przed spożyciem dokładnym oględzinom.
Jeść należy obficie i lepiej często, a mniej; o ile możności potrawy gorące, zwłaszcza w porze chłodnej. Nic tak nie rozgrzewa, jak gorące płyny.
Ogromną rolę odgrywają bielizna i ubranie. Bieliznę należy możliwie często zmieniać i dokładnie prać; koszule wełniane są znacznie lepsze od płóciennych i lepiej chronią od zaziębień. Bielizna winna być koloru białego, a w każdym razie bardzo jasnego, aby wszelkie zbrudzanie łatwo było widoczne i przypominało nam o konieczności zmiany.
Ubranie wierzchnie codziennie dokładnie wytrzepać i wyczyścić z kurzu.
Obuwie odgrywa ogromną rolę, zwłaszcza w czasie marszów, należy więc specjalną uwagę zwrócić na nie: starannie czyścić z błota, kurzu i smarować tłuszczem, skóra wtedy nie twardnieje i staje się nieprzemakalna. Dobre i wygodne obuwie usuwa cały szereg przykrości: pęcherze, ścieranie naskórka i t. p. Higjena nogi jest bardzo ważna, chociażby ze względu na możność poruszania się. Przepisy mówią; po każdym marszu w czasie odpoczynku, rozluźnij przynajmniej sznurowadło; po dniu całym zdejm obuwie i skarpetki lub pończochy, wytrzyj nogi na sucho czystym kawałkiem, po kilkunastu minutach obmyj wodą niezbyt chłodną z mydłem i wytrzyj, włóż skarpetki i lekkie pantofle, obuwie zaś zwykłe oczyść, nasmaruj tłuszczem i postaw na podwyższeniu lub zawieś w przewiewnem suchem miejscu; to samo uczyń ze skarpetkami, które winny być czysto wełniane i grube nawet w lecie. Rano przed marszem po ponownem obmyciu nóg wodą, lekko wysmaruj je tłuszczem (kozim łojem) i dopiero wtedy włóż grube skarpetki i zwykłe obuwie.
Co należy brać z sobą na wycieczki i do obozu?
Na pierwszem miejscu wyekwipowanie osobiste, a więc to, co skaut ma na sobie.
1. Zmiana bielizny całkowita; 2. mocne ubranie; 3. mocne obuwie możliwie nieprzemakalne; 4. kapelusz z szerokiemi kresami i podpinką (Harcerze noszą także rogatywki, maciejówki lub czapki szkolne); 5. pasek rzemienny; 6. sztylpy wełniane lub owijacze; 7. rękawiczki; 8. peleryna, płaszcz gumowy, koc (zwinięte na plecaku); 9. laska; 10. plecak i torba boczna; 11. manierka na wodę.
W plecaku:
1. Jedna zmiana bielizny, — przy dłuższych wycieczkach dwie zmiany; 2. od 2 do 4 par skarpetek grubych wełnianych; 3. 2 ręczniki; 4. 2 ścierki do naczyń; 5. sweater; 6. woreczek — a w nim przybory toaletowe: a) szczoteczka do zębów, b) szczotka do włosów, c) grzebień, d) mydło i t. p.; 7. woreczek, a w nim przybory do czyszczenia ubrania i obuwia (może być jeden na dwóch): a) szczotki do butów, b) pasta do obuwia, c) szczotka do ubrania; 8. kilka chustek do nosa; 9. menarka lub maszynka spirytusowa do gotowania składana; 10. woreczek z przyborami do jedzenia: nóż, widelec, łyżka, łyżeczka; 11. kubek na wodę; 12. zapasowe mocne obuwie i lekkie pantofle; 13. zapasowe sznurowadła; 14. kąpielowe majteczki; 15. woreczek, a w nim przybory do szycia: igły, nici, guziki, nożyczki, agrafki; 16. zapasowe racje żywności; 17. świece i zapałki.
W torbie bocznej znajdują się różne drobiazgi, potrzebne w każdej chwili, żywność na dzień bieżący, mapa, kompas, gwizdek, bloczek, ołówek, guma i t. p.
Część tych rzeczy, nawet plecaki, mogą być umieszczone na ręcznym wózku, który ciągną sami chłopcy na zmianę.
Co do wyekwipowania obozu-letniska to podam dosłowny wykaz z książki ks. K. Lutosławskiego „Letniska dla młodzieży szkolnej“.
Inwentarz ten na 30 osób, podzielonych na 8 namiotów po 4 ludzi, albo 4 namioty po 8 ludzi, składa się z następujących przedmiotów:
W każdym namiocie musi być:
1. latarka (świecowa lub naftowa); 2. wiadro (płócienne) na wodę; 3. pudełko tłuszczu i szczotka do butów; 4. lusterko; 5. szczotka do ubrania; 6. miotła do zamiatania.
Na każdych ośmiu uczestników:
1. 3 kawałki linki śred. 4 mm, 20 m. długich; 2. 3 kawałki linki śred. 1 cm. 10 m. długich; 3. 2 łopatki; 4. 2 toporki; 5. 2 kompasy; 6. 2 mapy okolicy z teczkami; 7. 1 gwizdek większy dwutonowy; 8. 8 gwizdków małych; 9. 3 chorągiewki do gier z laskami.
Dla całego letniska:
1. 1 trąbka jednotonowa dla gospodarza. 2. 1 trąbka dwutonowa dla kierownika; 3. 1 aparat fotograficzny z zapasem klisz lub błon; 4. 2 lunety; 5. 2 apteczki; 6. 10 paczek papieru „Sanitas“; 7. 2 książki opatrunków; 8. 1 książka kroniki letniska; 9. 1 książka kontroli korespondencji; 10. 1 książka rachunkowa; 11. 1 książka robót i ćwiczeń; 12. 1 książka służby kolejnej; 13. 100 pocztówek, papier listowy, koperty, znaczki pocztowe; 14. 3 butelki atramentu; 15. 4 pudełka piór; 16. 30 ołówków; 17. 10 arkuszy bibuły; 18. 30 zeszytów; 19. 2 linijki; 20. 30 pudelek zapałek; 21. 4 funty świec odpowiednich do latarek; 22. 2 funty łoju salicylowego; 23. 2 latarki elektryczne i 6 baterji zapasowych; 24. 1 latarnia naftowa; 25. 24 funty mydła do prania.
Zależnie od warunków miejscowych:
1. beczka na wodę (do mycia się i zmywania), ewentualnie z koniem; 2. filtr do wody do kuchni; 3. zamknięte naczynie na wodę do picia; 4. 4 miednice blaszane.
Do kuchni:
1. 4 wiadra płócienne; 2. 6 kociołków 10-cio litrowych do gotowania z pokrywami; 3. 2 chochle; 4. 1 łyżka sitowa; 5. 1–2 tarki; 6. jajko do herbaty; 7. 2 noże duże; 8. 2 łyżki drewniane; 9. 1 widelec duży; 10. 1 sito do cedzenia; 11. 2 patelnie; 12. deska gładka (stolnica); 13. 3–5 misek glinianych; 14. 5 talerzy; 15. 1 ceber drewniany do mycia naczyń; 16. 1 naczynie większe do gorącej wody do zmywania — z kranem (także do herbaty); 17. 1 szafka z półkami; 18. 10 ścierek; 19. 1 zegarek; 20. 1 kubek do wody; 21. 1 łańcuszek długości 1,5 do 2 m. do zawieszenia naczynia nad ogniem i zapas drutu do tegoż celu.
Pomysłowość harcerska z łatwością niejeden z tych przedmiotów zastąpi innym.
W obozie pamiętaj zawsze o rannej i wieczornej modlitwie. W tym celu najpiękniejsze, ciche, spokojne miejsce tuż obok obozu przeznacz na modlitwę.
Tam też zbuduj polowy ołtarzyk z gałęzi, przybierz go odpowiednio świeżemi kwiatami. Jak taki ołtarzyk ma wyglądać, zajrzyj do „Pionierki“ Nekrasza, a znajdziesz parę wzorów.
Wybierzcie miejsce na ognisko obozowe, miejsce miłych gawęd wieczornych. Na środku z kamieni ułożone ognisko, dokoła otoczy je jeden lub kilka kręgów kamieni, na których usiądziecie z ochotą, aby posłuchać tego co powiedzą inni, samemu głos zabrać, i całą piersią zaśpiewać w ogólnym chórze. Na specjalnem miejscu, wśród waszych kamieni ułużcie jeden duży głaz, lub wybudujcie siedzenie z kilku mniejszych dla komendanta. Często tu bedziecie zaglądać i nie jedno wspomnienie utkwi, wam na zawsze w pamięci.