Dzieło Wielkiego Miłosierdzia (1922)/Listy własnoręczne Mateczki

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Franciszka Kozłowska, Jan Maria Michał Kowalski
Tytuł Listy własnoręczne Mateczki
Pochodzenie Dzieło Wielkiego Miłosierdzia
Wydawca przy Świątyni Miłosierdzia i Miłości
Data wyd. 1922
Druk Biskup Maryawitów
Miejsce wyd. Płock
Źródło skan na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Indeks stron
Listy własnoręczne Mateczki
Do O. Jana d. 16 Sierp. 1896 r. z Płocka.

4. „Niech będzie Bóg uwielbiony, za wszystko, co z Opatrzności Bożej dopuszcza na nas. To nas powinno utwierdzać i zapalać do wierniejszego spełnienia Woli Jego Świętej, bo już w cząsteczce doświadczamy, co kiedyś w całej pełni się wyleje na was, to znaczy, że będziecie prześladowani, upokarzani i doświadczani w ogniu utrapienia, a zatem powinno nam być obojętną rzeczą...

Do Ojców Lubelskich.

5. „...Magnificat anima mea Dominum... z Matką Najświętszą mogę zawołać za wszystko, co Pan uczynił. — Dziś odprawiałam medytacyę o powołaniu Apostołów, i wiele rzeczy Duch Św. dał mi względem Was poznać, że P. Jezus ma szczególne Opatrzności widoki i Sam błogosławić i pomagać Wam będzie. P. Z. (X. Zenon Kwiek) bardzo szybko postąpi w doskonałości Ewang. i wiele się przyczyni do Chwały Bożej. Pr. (X. Roman Próchniewski) również, niech tylko mężnie trwa przy swojem; przejdą wszystkie trudności i ustaną niepokoje, a z pociechą w sercu i weselem ducha służyć będzie Zgromadzeniu. — Uspokoiłam się zupełnie co do Pr., (X. Próchniewskiego) że go Pan Jezus woła. Modlić się przyrzekam, ufając Waszej dobroci, że i o mnie nędznej nie zapomnicie, albowiem ślizka i niebezpieczna jest moja droga.. Żałuję bardzo (X.) Sadlaka, dlaczego się ociąga przez skrupuły, kiedy rozpocząwszy to życie, pozbędzie się dawnego swego skrupułu i łatwiej rzecz pójdzie, aniżeli się spodziewa; — trzeba mu otwarcie powiedzieć, że to czyni przez małoduszność i brak wiary w Opatrzność. — P. Maz. (X. Franciszek Mazurek), dopóki nie dozna światła Bożego i pociągu do tej sprawy, dopóty się nie pozbędzie wewnętrznej trudności, która mu wiele przeszkadza i tamuje Łaskę, bo takim Pan się sprzeciwia. Ja się z nim nie zobaczę, bo wyjeżdżam, ale niech Z. (X. Zenon Kwiek) powie mu to ode mnie, bo z nim będzie rozmawiać o tej rzeczy, jeżeli uważacie to stosownem. — Po medytacyi otrzymałam list pocieszający od Ojca (Honorata) umocniłam się jeszcze więcej o natchnienia co do Was i podziękowałam Panu i Matce Najświętszej, oddając Was pod Jej szczególną Opiekę. — O.Tomasz (Ks. Ignacy Kłopotowski) niech będzie spokojny o siebie — Bóg Ojcu pomoże, ale trzeba zapomnieć o sobie i z ufnością porzucić się na łono Opatrzności Bożej, Boga i Chwały Jego szukając we wszystkiem i przez wszystko — inaczej opóźni się droga i wiele przyjdzie się męczyć napróżno...“

Listy Mateczki, pisane do O. Jana, kiedy Ojcowie wahali się podpisać dekret Kongregacyi Inkwizycyi, (z r. 1904.) kasujący Zgromadzenie Kapłanów Maryawitów, wątpiąc w jego autentyczność.

6. „Najdrożsi moi, bądźcie spokojni, Pan z nami, ale podpisać trzeba wszystko tak, jak zechcą, w milczeniu, ze spokojem i bez skargi na ustach, bo taka jest Wola Boża, żeby dać dowód posłuszeństwa Kościołowi i biskupom. Powiedział Pan, że utwierdzi was w powołaniu i w łasce, jeżeli każdy z was nie z obowiązku, ale z miłości będzie Mu ślubował, że wytrwa w tem życiu do końca i będzie szerzył cześć Przen. Sakramentu. Bądźcie spokojni i dziękujcie Bogu za łaski i próbę. Ja odpoczywam (rekolekcye nazywa Mateczka odpoczynkiem) i cierpię tylko dlatego, że moi Najdrożsi cierpią, ale jak się poddają i cieszą, to ja też mam pociechę i radość w duszy. — Trzeba więc być uległym tak, jak Wola Boża chce. Proszę krewnych (to jest innych Ojców) uspokoić niech będą spokojni i pełni nadziei w Bogu, że się im żadna krzywda nie stanie. Co do postów, to je tak zachowajcie: gdzie będziecie zaproszeni, jedzcie, co przed wami postawią, a u siebie w domu to każdy pan swego „brzucha“, więc niech je, co chce. Podobno pan Pryncypał (t. j. biskup Wnukowski) ma zamiar coś podobnego sam otworzyć i już pana Z. (t. j. O. Zbirochowicza) namawiał, żeby przyjął nowy rodzaj życia, no ale do tego to nikt zmuszać nie będzie i każdy z pokorą może odpowiedzieć, że po takich przejściach, to teraz myśleć o czemś nowem nie może, bo tego mamy dosyć. — Modlę się i proszę o modlitwę. — Całuje ręce."

(dn. 19-XI 1904 r.)
Do O. Jana.

7. „L. S. S. Najdroższy Ojcze. Podobno 4-ch B-pów (1905 r.) coś względem Was postanowiło, zapewne jak się zjechali na wystawę M-ą. W Warsz. już głośno mówią, że pójdą wszyscy (Ojcowie) na wikaryaty i odebraną będą mieli wszelką władzę wpisywania do Trzeciego Zakonu i do Adoracyi, zapewne i Was to spotka. Otóż O. M(ichał) wezwany był we wtorek, ale oprócz odpowiedzi na kilka pytań nic od niego nie żądali i nic Mu nie odjęli, ale 3 razy Biskup powtórzył, żeby złożyli dowody o życiu i postępowaniu złych kapłanów. Jednak przypuszcza O. M(ichał), że będą wysłani na wikaryaty i dlatego nie zrzekł się obowiązku, ale chętnie pójdzie na wikaryat dla przykładu i jedności z drugimi Ojcami. Dziwna jakaś radość ogarnia mię na taki obrót rzeczy, bo chyba teraz nastąpi owo rozdzielenie dobrych od złych i jawnie okaże się życie jednych i drugich, tymbardziej, że Ojcowie gotowi są na wszelkie kary, prześladowanie i suspensy, a jednak nie odstąpią od zasad swego życia i Czci Przenajśw. Sakramentu. Od Poniedziałku już zaczną zbierać owe dowody, więc możeby i O.O. (ale cichutko, żeby się nikt nie dowiedział) też potrochu zebrali, żebyście mieli gotowy materyał w razie potrzeby, bo chcemy kopię też zachować dla Kongregacyi, gdyby się tu co porobiło. P. M. (O. Michała) pytali, czy jest Przełożonym, — odpowiedział: nie — bo Zgromadzenie nie zatwierdzone, więc niema Przełożonych i niema podwładnych; 2) czy się do Niego zjeżdżają? Odpowiedział, że tak, ale nie w celach Zgromadzenia jak dawniej na kapituły; tylko na spowiedź ludzi w czasie rekolekcyi. — Czy zbierał od wszystkich na świętopietrze? — Odpowiedział, że zbierał, ale nie od wszystkich, tylko od Adoratorów i zebrali 2400 rubli, które sami Adoratorzy oddali Ojcu św. i dostali błogosławieństwo od Ojca św. dla 4 dyecezyi i podpis i fotografię. — Czy zakładał domy modlitwy w parafii, i tam zbierali się ludzie? — Odpowiedział, że nie domy modlitwy, ale wyznaczył parę mieszkań osobno dla kobiet, osobno dla mężczyzn, żeby mogli odprawiać adoracyę wtedy, kiedy ksiądz kościół zamknie lub wyrzuca z kościoła, albo też zimą, kiedy będzie trudno iść do kościoła, wtedy spokojnie mogą sobie odprawiać w obranem przez nich mieszkaniu i że tam więcej nad 2, 3 osoby nie ma jednej godziny adoracyi, więc nie są to zebrania ludu, ani też domy modlitwy. — Czy zmuszał i jak często lud ciemny do Komunii Św? Odpowiedział, że nie zmuszał, ale pozwalał — pozwalałem według sumienia i pragnienia 2, 3, 4 razy, stosownie do sumienia. — Biskup (Ruszkiewicz) wkońcu powiedział: Wy schizmę robicie. A O. M(ichał) odparł: Tak, wy wszyscy, którzy się sprzeciwiacie Czci Przen. Sakramentu, pójdziecie na lewo; odłączycie się, a my będziemy czcić Pana Jezusa i szerzyć tę cześć.
Niech Ojczulek będzie spokojny i poddany Woli Bożej, a nic się nie martwi, jeżeli Was wyrzucą, to znak, że niedługo Pan zmiłuje się nad nami i wywiedzie Was z ucisku i da wam moc, że podbijecie Mu cały świat. Co do re..."

*
Z listu do O. Andrzeja.

8. „Bądźcie spokojni, Sam was z ucisku wyprowadzę," (po Komunii św. w dzień św. Klary. 1905 r.)(?)
„Chociaż Pan kazał mi się modlić, aby się stało zadość Sprawiedliwości Jego, ale wyraźnie nie zabronił mi modlić się o Miłosierdzie, więc korzystam i podwójnie się modlę o Miłosierdzie...“

*
Do O. Jana.

9. L. S. S. Najdr. O. Dziś otrzymałam list z R. (z Rzymu, od O. Dominika?) Zażądali faktów złego życia księży prześladujących. Więc widzicie teraz, moi drodzy Ojcowie, jak Pan Jezus Was miłuje i Sam prowadzi tę sprawę, chce tylko od Was pokory, cierpliwości i poddania się Jego świętej Woli. Prześladowcy Wasi przyczyniają się tylko do oczyszczania dusz Waszych z wad i ludzkiej gorliwości, ale to, co dla Was gotują, na nich się obróci, i wszystko wyjdzie jasno na jaw, a jak oni korzystali z każdego słowa Waszego i przekręcali na wyszydzenie Was, tak teraz i Wy nic nie pomijajcie, co wiecie o nich, bo przyszedł na to czas. Proszę jednak i zaklinam Ojców, aby tego nie czynili ani z ukrytej niechęci ku nim, ani w celu zemsty, ani z nizkiej radości, ale czyńcie to szczerze z Woli Bożej, która się objawiła tak w rozkazie Kongregacyi Rzymu, jak i biskupa (Ruszkiewicza) a więc dla większej Chwały Bożej, która się objawia we Czci Przen. Sakramentu, której Wy bronić powinniście do śmierci. Czystą tedy mając intencyę i miłość Boga i bliźniego, zabierzcie się do tej sprawy, a Pan Wam dopomoże, o co modlić się będę. — Jeszcze raz proszę, żeby w tem zbieraniu faktów nie było czuć Waszej złośliwości i niechęci do prześladowców, ale miłość i gorliwość o Chwałę Bożą i dobro Kościoła św. — Proszę też Ojców nie bronić wiary we mnie, bo Sam Pan mię obroni, jak przyjdzie czas; także, nie godzi się występować przeciw wszelkim gadaniom i prześladowcom w obronie mojej, bo miłość Boga i bliźniego wszystko zniesie i złości nie wyrządza... Słowem, proszę Ojca, o ile raczy przyjąć moje uwagi, zachować się z całą godnością, pełną słodyczy i obojętności na wszystko, co się dzieje, ani się tłomaczyć, ani protestować, ani pytać, ale przyjąć chętnie każdą przeciwność, jako z ręki Bożej. —
Już 7 rozdziałów konstytucyi napisałam. Jest to ogromna praca pomimo planu z „góry“ i nagromadzenia materyału; — ciągle poprawiam i dodaję, a jeszcze pewno wiele w Kongregacyi wykreślą. — Pierwszy rozdział mówi o posłuszeństwie we wszystkiem dla Przełożonych, ale 10-ty wykazuje władzę biskupią i jednocześnie ogranicza władzę Przełożonych, chociaż się tego nie wymienia. Dotąd nie napisałam o przykazaniach, rozkazujących pod grzechem, ale zakonnik, chcąc mieć łaskę u Boga i zasługę, nie targuje się z Przełożonym, nie pyta, czy mu pod grzechem, czy nie, rozkazuje, tylko o ile może, wypełnia jego rozkazy, a jak nie może, z pokorą prosi o zwolnienie od takowych...
W tej chwili kładę się do łóżka, bo mam wielkie boleści.
Przełożony w rzeczach parafii może radzić i pomagać, ale nie może nakazywać tego, coby było niezgodne albo z rozporządzeniem Biskupa, albo ze zwyczajem; — może też zabronić rożnych dziwacznych sposobów i praktyk, ma obowiązek przejrzeć rachunki kościelne i akta, czy są w należytym porządku — może zabronić robienia długów, którychby trudno było spłacić, ale nie może nakazywać wydatków, na które niema funduszów i t. d..."

*
Z listu do O. Jana.

10. „U mnie w duszy nic się nie zmieniło, tylko miałam po Komunii św. te słowa: „Pan Jezus żył Wolą Ojca Niebieskiego, a ty masz żyć Wolą Pana Jezusa. Życie Pana Jezusa było pełnieniem Woli Bożej, a twoje ma być pełnieniem Woli Pana Jezusa."

*
Do O. Jana.

11. „Nie trzeba myśli notować, bo które są od Boga, to te pozostawią w duszy dobre skutki i zatrzymują się w pamięci, — a które są ludzkie, to ulotnią się i bez śladu przeminą. Jeśli są od Boga, to na nie tym aktem zawsze odpowiadać: „Bądź Wola Twoja“ i być spokojnym, ani się ich bać, ani się też niemi nie cieszyć zbytecznie i przejmować, bo z tego wyradza się egzaltacya i święte marzenia bez pożytku dla duszy; chyba że Sam Pan napełni duszę pociechą, wtedy Mu serdecznie dziękować, — ale od Boga pociecha prędko przemija — a jest czysta i połączona z pokorą i ofiarnością. Z czarnych myśli nic sobie nie robić i śmiać się tylko z takich myśli i robić coś, coby umysł rozerwało."

*
Słowa Pana Jezusa, wypowiedziane do Mateczki, a zanotowane przez O. Jana.

12. „Pan Jezus drogę do nieba otworzył i wskazał, a Duch Św. po tej drodze dusze prowadzi.“
Pan Jezus przyszedł na ziemię, aby oddać Chwałę Ojcu Swemu, ponieważ nikt z ludzi tego nie uczynił. Jezus Chrystus przyjął na siebie człowieczeństwo nie w tym celu głównie, aby ludzkość zbawić, ale aby oddać Chwałę Ojcu Swemu. Zbawienie ludzkości, Odkupienie, było tylko skutkiem tej łaski, jaką wyjednał dla nas Pan Jezus u Ojca Swego przez wypełnienie Jego Woli. Dzięki tej łasce otrzymaliśmy i my prawo do pełnienia Woli Bożej. Bez tej łaski, jaka spłynęła przez przyjście Pana Jezusa, nie bylibyśmy nawet w stanie ani poznać, ani pełnić Woli Bożej. —
„Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli“ — Łuk. 2, 14 — „Mój pokarm jest, abym czynił Wolę Tego, który mię posłał i wykonał sprawy Jego“ — Jan. 4, 34 — wyższy cel, aniżeli zbawienie. Godność synostwa Bożego została nam przywrócona przez Mękę w 0grójcu, gdzie Jezus Chrystus, przyjąwszy wszystkie grzechy nasze, stanął przed Ojcem jako grzesznik, a więc stał się bratem naszym i wskutek tego otrzymaliśmy prawo do synostwa Bożego.
Pan Jezus w Ogrójcu przeszedł najokropniejsze konanie, a przyjąwszy na siebie grzechy nasze i stawszy się w podobieństwie grzesznikiem, był narażony na odsunięcie, odłączenie od Pana Boga.
Konając na krzyżu, Jezus Chrystus przeszedł Tajemnicę opuszczenia przez Pana Boga, co wyraził w słowach: „Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił!“
Zadaniem człowieka i celem jest pełnienie Woli Bożej, o poznanie której zawsze modlić się trzeba. Wola Boża zawarta jest w 10 przykazaniach i Ewangelii, streszczonej w 8 błogosławieństwach.
Ludzi, pełniących Wolę Bożą, można podzielić na 3 klasy.
Jedni pełnią Wolę Bożą jako niewolnicy, bo nie są w stanie żyć w innych warunkach: — chcą, czy nie chcą, muszą, bo zniewala ich wiara, lęk, bojaźń.
Drudzy — słudzy: — czasem chętnie, czasem z szemraniem pełnią Wolę Bożą.
Trzeci jako miłośnicy, pragną całem sercem pełnić Wolę Bożą, pragną zjednoczyć wolę swoją z Wolą Bożą, poddać się jej zawsze i wszędzie, współdziałając z Wolą Bożą.
Pan Jezus pełnił Wolę Ojca Swego przez czynienie pokoju. Cechą Syna Bożego jest czynienie pokoju. A więc i my czyńmy pokój, a będziemy czynić Wolę Bożą, będziemy wraz z Chrystusem Panem synami Bożymi. — Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi.
Jedyną normą moralności ludzkiej powinna być Wola Boża.
Stary Testament cechuje sprawiedliwość w stosunku do Pana Boga i do ludzi, a Nowy — miłość.
Sprawiedliwością rządzić się powinno względem tych, co gardzą miłosierdziem.“ Ps. 8, 47 i 18, 32.
„Powiedział mi Pan, mówiąc o naszej rodzinie (t. j. o Maryawitach), że „ci, co są wyśmiani, wzgardzeni i prześladowani od ludzi, są najbliżsi Jego Serca.“

*
Do O. Jana w r. 1904.

13. Mój drogi Ojcze, to wszystko, co dotyka waszej osoby, co godzi na miłość własną lub upokarza pychę, niech Ojciec znosi cierpliwie i z poddaniem się Woli Bożej, umierając naturze na każdy dzień; ale w tem, co się odnosi do Chwały Bożej, do czci Przenajśw. Sakramentu lub czci Najśw. Panny, niech Ojciec nie ustępuje i jawnie wykaże każdemu, nie licząc się ani z jego godnością, ani wpływem, bo tu już złość i niechęć wyraźna przeciwko Bogu, okryta tylko pozorami roztropnej gorliwości. Kiedyś wyjaśnił mi Pan Jezus, co znaczą w Objawieniu św. Jana te dwie bestye. „Pierwsza bestya to jest masonerya, która ogarnęła cały świat i z której wyjdzie Antychryst, a druga bestya, to złe duchowieństwo; rogi podobne Barankowym, to władza, jaką mają od Kościoła, której właśnie używają przeciwko Bogu, to jest czci Przen. Sakramentu; z początku będą prześladować tych, co szerzą cześć Przen. Sakramentu pod pozorem roztropnej gorliwości, ale przyjdzie czas, kiedy jawnie wystąpią przeciwko Bogu i połączą się z drugą bestyą i wtedy nastąpi rozdział złych od dobrych i będzie walka; źli przygotują drogę dla Antychrysta, a dobrzy — dla powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa na sąd.“ Wszystko, co się teraz dzieje i co słyszę, jasno staje mi przed oczy, jakoby się już te czasy zbliżały, a to wyjaśnienie sprawdzało się na niektórych, i dlatego teraz nie tamuję Ojcom działania. O jedno Ojców proszę: chcąc pozyskać lud dla Boga, trzeba się trochę wstrzymać (w tym czasie pełnego szału i patryotyzmu) z występowaniem z ambony przeciwko patryotyzmowi, bo teraz nic się nie zrobi, tylko można zaszkodzić, a działanie powstrzyma. Trzeba się zachować wyczekująco, ani ganić, ani chwalić, dopóki ten szał nie przejdzie sam i stosunki się nie zmienią. Modlimy się za Ojca i proszę o modlitwę, przepraszam za bazgranie, ale tak się śpieszę, bo dziś wiele jeszcze interesów na mnie czeka.“
Całuję ręce i proszę o modlitwę.

*
Słowa N. Mateczki, które zanotował sobie O. Biskup Jakób.

14. 1) Gdy w W. Poście 1897 r. wyraziłem się, że „Mateczka szczęśliwa, bo Ją wszyscy kochają i czczą," — odpowiedziała mi na to:

„Ja ani na chwilę nie zatrzymuję się na tem, co mię od ludzi spotyka, ale natychmiast oddaję wszystko Bogu, bo tylko Jemu należy się cześć i chwała."
W początkach mego życia zakonnego powiedziała mi Mateczka ku przestrodze jako spowiednikowi:

„Wystarcza duszy wiedzieć, że spowiednik zajmuje się nią, żeby na zawsze był wstrzymany jej postęp duchowny, bo poprzestaje na zajmowaniu się nią spowiednika.“
W mies. Październiku 1909 r. N. Mateczka poleciła w Sobótce ogłosić Ojcom z Woli Bożej, że szatan uderzy na Ojców zwłaszcza pokusą nieczystości; żeby Ojcowie czuwali i modlili się, bo ci, co nie skorzystają z ostrzeżenia, ulegną pokusie, umrą.
W r. 1911, w m. Styczniu, miała Mateczka wyjaśnienie, że z „Woli Bożej odsunięta jest od wspólności z Siostrami co do stołu, co do ćwiczeń i co do obcowania."
Wolą Bożą jest, żeby „Mateczka obcowała z Kapłanami“ (takie Mateczka miała zrozumienie).

*
Do O. Gabryela. (X. Krakiewicza, który stał się potem zdrajcą).

J. M. J.

F.
 
L. S.S.

15. Najdroższy Ojcze! Bogu niech będą dzięki i chwała za wszystkie łaski, jakich Mu w tym czasie udziela, a Ojcu serdeczne „Bóg zapłać“, że pamięta o mnie nędznej w swoich modlitwach — modlitwy bardzo potrzebuję. — Cieszę się w Bogu, że Ojciec znalazł szczęście w tem życiu zakonnem, bo powołanie do życia zakonnego, to łaska nieoceniona, to wysiłek Boskiej miłości. — Życie, do którego Bóg wezwał Ojca, wymaga wielkiej doskonałości, a doskonałość zakonna jak i Królestwo Niebieskie gwałt cierpi, i tylko gwałtownicy jej dostępują, zadając śmierć naturze przez łaskę. — Modlę się i ufam, że Pan Jezus dobry, powołując Ojca, udzieli Mu odpowiednich łask i błogosławieństwa, a do Ojca należy z każdej skorzystać i chwałę Boską pomnażać, pełniąc Wolę Jego przenajświętszą. — Jeszcze raz dziękuję Ojcu za list i modlitwę i proszę o tę łaskę na zawsze. —
Całuję ręce i proszę o błogosławieństwo.
Niedziela Święto Narodzenia N. Maryi Panny.
1901 roku.

*
  16.
Temat do pierwszego kazania O. Filipa, napisany własnoręcznie przez Mateczkę.
„Wy rodzaj wybrany, naród święty, abyście cnoty opowiadali Tego, Który was wezwał z ciemności ku Swojej przedziwnej światłości.“ (Piotr św. 2)
I

O łasce powołania do życia zakonnego w ogólności, wielkość powołania i cel, jaki Bóg ma względem duszy wybranej.

II

Wdzięczność duszy za łaskę powołania i jej ustawiczna modlitwa powinna być jakby jednym hymnem wdzięczności i uwielbienia Boga.

III

Godne odpowiadanie łasce powołania zewnętrznie i wewnętrznie przez naśladowanie Jezusa Chrystusa.

IV

Jak odpowiedzieli swemu (powołaniu) wezwaniu pierwsi Apostołowie; potem wielki reformator Kościoła, święty Franciszek z Assyżu i zastosowanie do Dzieła Miłosierdzia czyli tej ostatecznej reformy Kościoła Chrystusowego, do której wezwał nas Sam Bóg.
Głównym celem naszego Zgromadzenia jest cześć uwielbienie i naśladowanie Jezusa Chrystusa w Jego nieskończonem, Eucharystycznem poniżeniu, w Jego całopalnej Ofierze, w Jego niezrównanej miłości ku ludziom. — Dusze, wstępujące do innego zgromadzenia, mogą mieć w tym akcie ofiary swojej na względzie głównie zbawienie swoje wieczne, ale my, Maryawici powinniśmy wszelki swój osobisty, nawet wieczny interes usunąć na bok. Naszem jedynem zadaniem i myślą przewodnią powinien być czysty interes chwały tej Tajemnicy miłości w Sakramencie Ołtarza.

*
do O. Filipa.

17. „Wszystko na większą Chwałę Bożą, i cześć Najświętszej Maryi Panny."
Najmilszy Bracie! Bogu niech będą dzięki, że dał ci poznać choć w części stan twojej duszy, za tę łaskę niewypowiedzianą niech będzie uwielbione najświętsze Imię Jego. —
Pragnienie, jakie Brat odczuł w czasie rekolekcyi, żeby się oderwać od rzeczy stworzonych i od siebie samego, jest z Ducha Świętego i nad tem trzeba pracować; bo kto przykłada serce swoje do rzeczy stworzonych, ten się oddala od Stworzyciela swego. — A kto miłuje duszę swą, traci ją, a kto nienawidzi duszy swojej na tym świecie, ku wiecznemu żywotowi strzeże jej. Mówi Pan Jezus w Ewangelii świętej. — (Jan 12, 25).
Nie trzeba się obawiać, że przez pracę nad oderwaniem się od siebie, odwróci się uwaga od czuwania nad pychą; bo kto wyrzeka się samego siebie, tem samem wyrzeka się i pychy. — Pycha rodzi się z miłości własnej i szuka wyniesienia się w tem, czego serce pragnie. Pan Jezus Sam mocen jest zbudzić duszę ludzką z oziębłości, ale żeby mogła żyć dla Niego, potrzebny jej pokarm duchowny, a tym jest Komunia Święta, modlitwa i czuwanie. —
Czuwać trzeba nad czystością intencyi we wszystkich czynnościach naszych i pragnieniach serca; czuwać nad mową i powściągać język od słów próżnych, nie mających na celu Chwały Bożej i pożytku dla bliźniego; czuwać nad okazyą do złego i wcześnie się od takowej oddalać. — Ilekroć razy upadamy, zawsze z ufnością i skruchą w sercu podnośmy się z upadku naszego i szczerze się oskarżajmy, a Pan Jezus udzieli nam Swego miłosierdzia.
Cieszę się, że Duch Święty dał Bratu odczuć potrzebę rozważania Męki Pana Jezusa i pragnienie miłowania Go i bliższego naśladowania, bo tylko w Męce Pańskiej możemy bezpiecznie czerpać pociechę, odwagę i siłę do poddania się Woli Bożej w próbach, przeciwnościach i cierpieniach, jakie Bóg na nas dopuszcza dla oczyszczenia naszego serca.
Dobrze, że Brat sam zrozumiał, jak wielką łaską jest dla niego choroba, przez którą Pan Jezus leczy duszę i ostrzega, jakiem niebezpieczeństwem jest stan oziębłości i marnowanie łaski powołania zakonnego. Ten lęk przed śmiercią, jakiego Brat doznaje, nie tyle pochodzi z przywiązania do życia, ile z obawy duszy stawienia się na sąd Boży. To jest prawdziwym dowodem, że potrzeba odmienić życie, opuścić siebie, ożywić się duchem miłości Boga i bliźniego i zdać się na Opatrzność Boską we wszystkiem. —
Ze smutkiem w duszy już od pewnego czasu zauważyłam, że Brat z wielkiem zajęciem i upodobaniem oddaje się naukom przyrodniczym, które mu pochłaniają prawie wszystek czas i chęci do pracy. Z początku tłomaczyłam sobie, że to z potrzeby wywiązania się dobrze z obowiązku profesora; ale oprócz tego miał Brat obowiązek prefekta, a czemu tak mało oddaje się nauce o Bogu i z taką obojętnością traktuje tę wiedzę jakby drugorzędną, choć to najwyższa Mądrość, a wszystkie inne to marność nad marnościami... —
Czytając Ekklesiastes, znalazłam odpowiedź: „I umyśliłem w sercu mojem szukać i dowiadywać się mądrze o wszystkiem, co się dzieje pod słońcem. (Tę zabawkę najgorszą dał Bóg synom człowieczym, aby się nią bawili). A to wszystko marność i utrapienie ducha."
Jeżeli król Salomon nazywa nauki i mądrość świata zabawką najgorszą, to jak nią powinien się zabawiać zakonnik, aby w nim nie wygaszała ducha modlitwy i pobożności?... Najpierwszym obowiązkiem zakonnika i kapłana, wezwanego do szerzenia czci Przen. Sakramentu, jest usiłowanie poznać i umiłować tę Tajemnicę miłości Boga ku ludziom, a potem prowadzić do poznania i miłowania Boga ukrytego w bliźnich swoich. — Z tego źródła żywota powinien czerpać mądrość, moc i świętość, do wypełnienia innych obowiązków, żeby przez nie oddał Chwałę Bogu, a ludziom zbawienny pożytek. — Trzeba zawsze dziękować Panu Bogu za dary i łaski, jakich udziela nam, a szczególnie za to światło w rekolekcyach i święte natchnienia.
Błogosławieństwo od Felusia, dane mnie przed rozpoczęciem rekolekcyi wydało się Bratu zabawką lub śmiesznem, ale ja odczułam w niem dla siebie Wolę Bożą i chętnie uklękłam. Potem zrozumiałam: jeżeli się nie stanę duchem jako to dzieciątko, nie wnijdę do Królestwa Bożego; wtedy byłam gotowa słuchać go we wszystkiem, gdyby Pan Jezus tak chciał.
Dlatego też nie prosiłam Ojców o błogosławieństwo, bo jego uważałam za ważne, bo ręce jego jeszcze nie zmazane są grzechem. Modlę się za Brata, żeby Bóg udzielił mocy wykonać to, co mu podał do serca.

*
Do O. Filipa.

18. „Wszystko na większą Chwałę Bożą i Cześć Najświętszej Maryi Panny."
Najmilszy Bracie, proszę w czasie wolnym zrobić porządek z naszą biblioteką; nietylko w kapitularzu, ale wszędzie, gdzie jest częściowo rozebrana. U Braci na tamtej posesyi, u siebie i u Ojców przejrzeć wszystkie książki i zabrać wszystkie powieści, w jakimkolwiek języku napisane, a także poezye, które romansem trącą, wszystko przynieść i u mnie w piecu spalić. — Proszę to zrobić samemu, żeby Siostrze nie przyszła chęć przeglądać albo coś zachować. — W kapitularzu proszę zostawić same religijne książki lub mające ścisły związek z religią; wszelkie inne — usunąć; podręczniki szkolne oddać, które będą odpowiednie Siostrom tu i w Felicyanowie; lekarskie oddać do infirmeryi, tylko nie oddawać takich, w których są rysunki drastyczne, albo też rysunki usunąć, jeśli coś prawdziwie pożytecznego się znajdzie, a jak nie, też spalić. — Proszę także przejrzeć obce książki, które są złożone u Braci i stamtąd też spalić co niewłaściwe, bo nie mamy obowiązku takowych przechowywać, zostawić tylko religijne i naukowe. — Z kapitularza wszystkie żywoty świętych i drobne broszurki religijne proszę znieść do mnie, to przejrzę w czasie wolnym i oddam je Siostrom; w kapitularzu pozostawić same poważne dzieła. Naukowe, poważne w różnych językach też trzeba będzie w osobnem miejscu ulokować, to się później obmyśli miejsce i szafę.
Proszę Siostrom w szkole i ochronie powiedzieć, żeby dzieci nie uczyły szczególnych zabaw, lub wierszy na Wielkanoc, bo nie będzie żadnych popisów, ani zabawy nie będą urządzać; ale niech Siostry pilnie uczą tego, co należy do rocznego kursu i wspólnego pożytku. — Niech Siostra Honorata będzie ostrożna w słuchaniu wszelkich nowin i plotek, jakie jej przynoszą z miasta, szczególnie od tych, co ją uczą niemieckiego i niechaj nie powtarza, a tembardziej nie robi z tego jakiego użytku, żeby z domu naszego nie wyszły plotki lub coś niewłaściwego względem innych. Bądźcie ostrożni w słuchaniu, a jeszcze bardziej w sądzeniu i w mowie. — Módlcie się za mnie i za cały nasz Związek Nieustającej Adoracyi Ubłagania. —

*
N. b. p. P. S.Do O. Filipa.

19. Najmilszy Bracie! Nie przypuszczałam, żeby się aż tyle nagromadziło książek w klasztorze niepożytecznych, a nawet szkodliwych, bo czytali je Bracia klerycy i wiele z nich szkody odnieśli, o mało nie utracili niektórzy powołania. Największa w tem wina moja, że pozwoliłam je tutaj gromadzić. Dziś żałuję tego i dlatego też u mnie musiało się spalić. Kiedy zło dzięki Bogu przeszło, to może Brat spalić w piekarniku, ale słusznie Brat mówi, żeby nikt nie wiedział, co się pali i dlaczego. Niech Brat urządzi tak roztropnie, żeby wszystko spalić i nikomu nie dać z tego okazyi do myślenia i mówienia.
Trzeba się też spytać sióstr: Kolumby, Gertrudy, a także i Honoraty, czy czasem u nich niema jakich książek: powieści lub poezyi; niech one przeszukają co jest i oddadzą Bratu do przejrzenia. Może S. Magdaleny — też czy niema? Niech S. Kolumba zapyta się na osobności każdej i zabierze. — Ale to wszystko spokojnie roztropnie trzeba zrobić i bez zamieszania. — Nie wiem, czy u Braci służebnych czego niema? — Modlę się i proszę o modlitwę.

*
Do O. Filipa w Sierpniu 1918 r.

20. Najmilszy Ojcze! w Czwartek po nabożeństwie wszyscy Ojcowie przyjadą, jacy tu będą, do Płocka na Kapitułę generalną.
Proszę o tem zawiadomić Ojca Jana i Serafina, żeby zdążyli na Czwartek na godzinę 4-tą po południu. — Proszę dodać, żeby jechali sami, bez Sióstr.
O ile możecie, czas ten do Czwartku poświęćcie modlitwie i pobożnym rozmowom, ja też idę na 3 dni na rekolekcye. Lekcyi na kursach nie opuszczać, tylko czas wolny obrócić na modlitwę. Ojciec Jakób niech tu zostanie i razem przyjedzie, bo Ojców dużo w Płocku, a zjadą się wszyscy.
Brat Szymon zostanie w Felicyanowie i w Czwartek nie przyjedzie, tylko sami Kapłani.
Jeżeli są na stole u mnie lub w stoliku różańce dla Ojców, to proszę przywieść.

*
Do O. Filipa.

21. Najmilszy Bracie! Pan Jezus w Miłosierdziu Swojem nieprzebrany, pozostawił odpust, na zawsze w naszej Świątyni Płockiej, jaki był cały rok Jubileuszowy we wszystkich Kościołach Maryawickich. — Kompania wychodzi z Płocka w Piątek o 10 rano, po Mszy św. — Zapewne im tu przygotujecie objad z jednej zupy, a wieczorem herbatę. Ja przyjadę dopiero w Sobotę po południu, bo wiele jest osób do widzenia się. Proszę powiedzieć S. Iluminacie, żeby posłała Siostrę Konradę do Pepłowa do kuchni, a Marynia będzie pomagała w ogrodzie i przy praniu. —

*
Do O. Jakóba (Łuszczewskiego) w Piątku.

22. Najmilszy Bracie! Z listów Brata dowiedziałam się bardzo smutnych rzeczy; szczególniej zaniedbanie kaplic i brak miłości i czci dla Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie bardzo mię boli. —
Na razie nic nie mogłam zrobić, bo trudno się porozumieć z Siostrami, które są oddalone i często w drodze. Wszystko się z czasem ułoży i z pomocą Boską wyzwolimy się z niewoli Babilońskiej, ale teraz tak wiele spraw, taki pośpiech w robotach, zamieszanie i przeciwności nieprzewidziane, że nie wiem, co pierwsze i pilniejsze, a co może poczekać.
To, co najmilszy Brat przeżywa w Piątku, ja ogarniam wzrokiem duszy wszystko i wszystkich i modlę się, żeby Pan Jezus Sam wziął w Swoje ręce rządy świata i serca ludzkie, bo żaden człowiek nie jest zdolny złemu zaradzić. — Był O. Alfons, prosiłam, żeby się szczerze zajął i uporządkował sprawy z parafianami, szczególniej dłużników pogodził i uspokoił. — Jaki to smutny owoc pracy takiego kapłana, który chce być obywatelem i dobroczyńcą, zamiast tylko sługą ołtarza; jak trudno te dwie rzeczy pogodzić, — to samo, co dwom panom służyć.
Obecnie Ojcowie przeżywają ciężkie chwile owoców swej pracy czynnej, ale to będzie nauką dla nich i dla Was, młodszego pokolenia, jak trzeba urządzić życie kapłańskie i zakonne, żeby nie wpaść w zasadzkę, która ma pozory dobre, a w zasadzie niebezpieczna. — Dziś, nauczeni smutnem doświadczeniem, pilnujcie Ołtarza Pańskiego, bądźcie szafarzami Sakramentów świętych, módlcie się i potwierdzajcie własnem życiem to, czego nauczacie, a reszta przydana Wam będzie.
Zbliża się czas Zesłania Ducha Świętego, w tym czasie szczególniej się módlcie, żeby Bóg zmiłował się nad nami, żeby ustał grzech, żeby została odjęta moc kuszenia szatanowi, a wtedy objawi się Chwała Pańska i pokój ludziom dobrej woli.
Modlę się za Brata, żeby ten smutny stan parafii nie zniechęcał Brata, ale Go więcej pobudzał do pracy nad sobą i nad ludem, żeby wynagrodzić Panu Jezusowi niedbalstwo i opuszczenie dawniejsze.
Niedługo poproszę, żeby Brat przyjechał malować, ale wpierw trzeba obmyśleć tu zastępstwo, bo zdaje mi się, że nie można zostawić samej parafii?... Na razie dam S. Agnieszce niektóre wskazówki do urządzenia się, a resztę trzeba zostawić czasowi, aż się wszystko powoli ułoży; tak wszędzie było z początku ciężko i trudno, a potem coraz łatwiej, aż porządek ustalił się i zapanował pokój.
Polecam Brata Opiece Najświętszej naszej Matki Maryi
Sługa M. Fr.
Płock, 16 Maja 1914 r.

*
Do Ojca Jakóba (Łuszczewskiego) prob. w Piątku.

23. Najmilszy Bracie! Tak mi przykro, że Brat przeziębił się, nie mając ciepłej odzieży, co jest z mojej winy. Może to cierpienie będzie środkiem pojednawczym Jego Matki z Maryawityzmem i nagrodzi Bratu przykrości z mojej strony doznane.
Na bieliznę już kupiłam dla Brata i miała Siostra szyć w Felicyanowie, ale jeżeli Brata matka ofiarowała materyał, to mu uszyją tutaj co potrzeba, a tamta bielizņa przyda się na później. Do okulisty proszę iść, trzeba próbować ludzkich środków, a jak te nie pomogą, to pomoże Pan. — Jeszcze nasze bojowanie nie skończone — jeszcze nas jeden rodzaj nawiedzi pokus, ale ten nie może być zwyciężony tylko przez modlitwę i post. Potrzeba nam modlitwy i to ustawicznej w duchu i prawdzie.
Modlę się za Brata i proszę o modlitwę za mną.

S. M. Fr.
*
Do O. Jakóba (Łuszczewskiego) w Piątku.

24. Najmilszy Ojcze! Siostra Maryanna[1] nie wypełniła moich poleceń, jakie jej dałam w liście przez Siostrę Włodzimierę, a mianowicie: Siostrę Włodzimierę przeznaczyłam jako wyuczoną infirmerkę do szpitala zająć się chorymi; nadto Obserwantką Reguły i ćwiczeń zakonnych, które powinny być zachowane, i pomagać Siostrom do doskonalszego służenia bliźnim i miłości, wypływającej z miłości Pana Jezusa.
Siostra Maryanna postąpiła inaczej, nietylko że nie wypełniła tego, co miała polecone w liście, o czem dobrze wiedziała S. Włodzimiera, ale jeszcze skłamała Siostrze Włodzimierze, że ja pisałam, żeby jej S. Maryanna sama od siebie dała zajęcie, jakie będzie uważała. — Nie przypuszczałam, że S. Maryanna dopuści się kłamstwa, bo się zastrzega przed Siostrami, że żyje prawdą i miłością, nie formułkami. — S. Włodzimiera doniosła mi o postępowaniu S. Maryanny z nią, z Siostrami i domowem pożyciu. — Dlatego piszę Ojcu, żeby ten list Siostrom przeczytał, zebrawszy ich wspólnie w Sióstr mieszkaniu i powiedział im, że Siostry mają we wszystkiem słuchać Siostry Włodzimiery, dopóki nie przyślę tu Siostry Starszej. Ojciec Najprz. dostał list od S. Maryanny, pisany do mnie, ale nie chcąc mnie martwić w ciężkiej chorobie, nie dał mnie tego listu, tylko sam przeczytał i zniszczył go, pozostawiając kwestyę czasowi. W liście tym Siostra Maryanna pisała do mnie, że występuje ze Zgromadzenia za 3 miesiące aż jej włosy odrosną. — Ten czas od wymówienia posłuszeństwa Przełożonym już upłynął, więc Siostry nie mają ani obowiązku, ani prawa słuchać Siostry Maryanny, tylko naznaczonej obecnie S. Włodzimiery. A która z Sióstr służebnych nie będzie chciała słuchać, ta może wyjść, a ja przyślę inną. Parafianie też skarżyli się do Ojca Najprz. na złe rządy w domu parafialnym, — proszę, żeby Ojciec w to wejrzał i złemu zaradził.

Całuję ręce i proszę o modlitwę.
Do O. Szymona, gdy był jeszcze dyakonem, pisany w 1918 r.

25. Najmilszy Bracie! Proszę być spokojnym, bo dobra spowiedź, żal za grzechy i szczera poprawa zależy od aktu dobrej woli Brata; więc o ile Brat chce i z tem pragnieniem przystępuje do Sakramentów Świętych, wszystko skuteczne i ważne. —
Regulamin dzienny dobry; z religią w Felicyanowie proszę się jeszcze zatrzymać, aż przyjedziemy w Piątek.
W pokusach tylko wola człowieka i zgodzenie się dobrowolne i zupełnie świadome może być grzechem, a dokąd dusza gardzi i nie zgadza się na myśli, wyobrażenia i uczucia, to dotąd nie ma grzechu, tylko jeszcze zasługę za zwycięstwo nad szatanem i naturą. — Nie trzeba ciągle o tem myśleć i co chwila się spowiadać, ale w koniecznej potrzebie, i nie przeszkadzać innym. —
Modlę się za Brata i ufam Miłosierdziu Bożemu, że się zlituje nad Bratem Pan Jezus i nędzę jego uleczy. Proszę o spokój ducha i posłuszeństwo, — nie trzeba ciągle dawnych wyznanych raz grzechów i pokus powtarzać.

*
Do O. Szymona, gdy był jeszcze dyakonem w r. 1919.

26. Najmilszy Bracie! Nie trzeba zalecać dzieciom szkolnym codziennej Komunii Świętej, wystarczy w Niedziele i Święta, bo głodzić ich do 5-ej jest nieuczciwie. Można uczyć dzieci śpiewów szkolnych nietylko samych religijnych, mniej więcej jak w Felicyanowie i Płocku.
Z dziećmi trzeba postępować łagodnie, z miłością, ale stanowczo, żeby się co chwila nie zmieniać, bo inaczej to dzieci lekceważą i poufalą się, a wkońcu nie chcą słuchać.
Naucz kilku chłopców do Mszy św. służyć i niech kolejno po 2 służą, o ile Msza Święta nie spóźnia się z uszczerbkiem dla lekcyi szkolnych. Staraj się być punktualnym i pospieszaj tam, gdzie cię wzywa obowiązek; nie ociągaj się i nie marudź w zamyśleniu, ale szczerze i energicznie weź się do pracy.
Modlę się, żeby cię ten piekielny duch z południa odleciał, bo takie marzenia równają się zbrodni, oddalają od Boga i pędzą w ciemności. —

*
Do O. Szymona, gdy był jeszcze dyakonem, pisany w 1919 r. przed 15 Sierpnia.

27. Najmilszy Bracie! Niech Brat skorzysta z obecności O. Jakóba i odprawi roczne rekolekcye, na zakończenie przyjedzie Brat do Świątyni. — Trzeba się głęboko zastanowić nad stanem swojej duszy i szczerze obrzydzić sobie pokusę, która tamuje Bratu postęp w duszy i zjednoczenie z Bogiem. — Przyczyna jest, że Brat nie chce tej pokusy wyrzec się na zawsze, i obrzydzić sobie to, czem się Sam Bóg brzydzi. — Teraz jedyną przeszkodą Bratu do Kapłaństwa i święceń jest właśnie ta wstrętna pokusa, bo nic nieczystego nie może zbliżyć się do Ołtarza Przen. Ofiary, ani nawet mieszkać w Świątyni. — Można mieć miłość dla Przełożonych, ale tylko czystą i świętą, takiej Bratu nikt nie może zabronić. — Modlę się za Brata.

*
Do Ojca Szymona pisany, wkrótce po święceniach kapłańskich t. j. po 4 paźdz. w r. 1919.

28. Najmilszy Bracie! Jesteś Kapłanem, więc już nie możesz zajmować się śpiewami, ani zabawami dzieci, ale to wszystko należy zostawić Siostrom. Gdyby cię Siostry prosiły o ułożenie im jakich wierszy lub rozmówki, to możesz im taką przysługę zrobić, tylko nie długie i nudne wiersze, ale krótkie i moralne. Sam jednak nie ucz, oprócz religii. — Lekcyę religii tak sobie rozłóż, żebyś tę samą miał w Pepłowie, co i w Felicyanowie, żeby nie było potrzeba ci tyle czasu na przygotowanie. —
Podobno cię pycha wielkości stacza pod pozorem kapłaństwa, strzeż się tego i módl się, bo głupców cały świat. Modlę się za ciebie o czystość i pokorę.

*
Do O. Łukasza.

29. Najmilszy Ojcze! Proszę być spokojnym o ten brak miłości bliźniego, bo miłość nie polega na uczuciu, a na woli i czynach mimo przeciwnego uczucia i niechęci, wypływających z naturalnych pobudek. Owszem, większą zasługę ma ten, kto zwycięża się i przełamuje się na każdym kroku, niż ten, komu przychodzi miłość bliźniego łatwo i z uczuciem pociechy, bo wtedy ma osobistą nagrodę. — ......

*
Do jednego z Ojców, który już nie żyje.
„Wszystko na większą Chwałę Bożą
i cześć Najświętszej Maryi Panny."

30. Najmilszy Ojcze! Zaklinam Ojca na Mękę i Śmierć Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, żeby ratował duszę swoją od śmierci wiecznej i nie powracał do grzechu. Choć wielkie jest Miłosierdzie Boże, ale surowsza Sprawiedliwość dla grzeszników, którzy w nadziei Miłosierdzia grzeszą.
Trzeba nietylko szczerze zerwać z grzechem, ale i z okazyą do grzechu, bo głównie przez okazye naraża się Ojciec na pokusy.
Ale najboleśniejsze, że Ojciec nie unika okazyi, ale jeszcze je do siebie przyciąga; choć postanawia nie grzeszyć, ale nie odrzuca okazyi i przez nią bywa zwyciężony. — Jedzie Ojciec do swojej parafii, ale nie jako pasterz, tylko jako winowajca, który zaniedbał owiec i oddał je na żer szatanowi. —
Niech Ojciec nie myśli, że mówię dlatego, że z parafii wyjechał, albo mało w niej przebywał, ale że tak ciężko grzeszył, tyle dusz pociągnął za sobą do grzechu; innym dał zgorszenie, że się zachwiali i odeszli od Boga i toną w grzechach.
Nad tem Ojciec niech boleje i modlitwą, umartwieniem ciała, szczególniej w jedzeniu, i cnotliwem życiem naprawia więcej niż nauczaniem; bo takowe jak miedź brzęcząca obija się o uszy słuchaczy, jeżeli nie jest poparte dobrym przykładem. Trzeba z domu usunąć wszystko, co może być okazyą do grzechu lub przeszkadzać do życia według Ustaw zakonnych, zabronić i nie wpuszczać do swego mieszkania niewiast; nawet te, co sprzątają, powinny to czynić w nieobecności Ojca, a najbliższe posługi, usługiwanie do stołu, powinien spełniać brat zakonny. Jeżeli Ojciec chce, może zatrzymać tymczasem br. Andrzeja, który z Ojcem jedzie do Strykowa, a potem się inny znajdzie. Nie trzeba sobie ufać, ani swoim dobrym postanowieniom, bo one już nieraz Ojca zawiodły, ale trzeba zreformować wszystko w domu, odsunąć i zabezpieczyć się na wszelki sposób od okazyi; a wezwawszy pomocy Bożej za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, wziąć się do postępu w doskonałości zakonnej i do pracy nad poprawą parafii. Sióstr trzeba szanować, jako służebnice Boskie, ale się trzymać od nich zdaleka i mówić tylko tyle, co jest konieczne, wszędzie dawać im dobry przykład, żeby i one szanowały Ojca i korzystały z jego cnotliwego życia; nie żądać od nich nic takiego, coby się nie zgadzało z ich Ustawą zakonną. —
Z Łodzi żadnych niewiast nie przyjmować, ale je zaraz usunąć i broń Boże nie wpuszczać ich do mieszkania. —
Ojciec też niech nie jeździ do Łodzi, choćby Ojca zapraszano, trzeba posiedzieć trochę w parafii, a jak będzie potrzeba, to proszę pomóc Ojcom w sąsiednich parafiach. — Niech Ojciec nie opuszcza modlitwy, szczególnie pacierzy i adoracyi, ale błaga Pana Jezusa, żeby mu przebaczył te wielkie zniewagi, jakich stał się powodem i sam Mu wyrządził w Jego Świątyni.
Przepraszam Ojca za te wszystkie uwagi, ale znaglona jestem miłością dla duszy Ojca i dusz jemu powierzonych, a nadewszystko chodzi mi o chwałę Boga, Ukrytego w Przenajświętszym Sakramencie, dla której pragnę wszystko czynić i cierpieć i oddać życie, gdyby było potrzeba. — Modlę się szczególnie za Ojca, żeby Pan Jezus zmiłował się nad Ojcem i udzielił Swojej mocy do opierania się pokusom, bronił go od zasadzek szatańskich i pociągnął do Swojej miłości, ale potrzeba z Ojca strony szczerej chęci i pracy ustawicznej, bo taka Wola Boża. — Całuję ręce i proszę o modlitwę w czasie Mszy świętej.

*
Do O. Andrzeja.

31. Najmilszy Ojcze! Ja się wcale nie gniewam, więc poco się napróżno trapić tą pokusą; zwykle co czuję złego, to prosto w oczy mówię i na tem się kończy. Łódzkiem niedołęstwem nie przejmuję się zbytecznie, bo już się z tem dawno pogodziłam, że tak jest i będzie, bo tu każdy więcej zajęty sobą i swoją osobą nie obowiązkami Boga i bliźnich. — Ale każda parafia ma swoje wady, więc się temu nie dziwię. Modlę się, żeby mnie Pan Jezus nie ukarał myśleniem o sobie i zajmowaniem drugich swoją osobą, bo wtedy ucierpiałyby Siostry i cała organizacya, ale dzięki Bogu nie mam na to czasu, bo cały dzień mam zapełniony pracą, więc zupełnie zapominam o sobie. —

*
Do Ojca Alojzego.

32. Najmilszy Bracie! W zeszłym roku pracował u nas mularz, nazywał się Małolepszy. — Człowiek dobry i pracowity obiecał, że na wiosnę przyjedzie do roboty do Płocka. — Proszę brata dowiedzieć się o niego od brata Haladina, tego żonatego, on wie pewno, gdzie mieszka ten mularz, a jak się brat dowie, to proszę go do siebie zawołać i powiedzieć mu, żeby przyjechał do roboty zaraz po świętach. Chcemy zacząć tynki na 4-y dzień świąteczny. —
Także z Łowicza bardzo dobry człowiek robił z rekomendacyi Ojca Tytusa, jeżeli Brat będzie miał sposobność, niech da Ojcu Tytusowi znać, żeby zaraz po świętach przysłał mularza, który robił w Płocku całe lato; od was łatwiejsza okazya do Łowicza. Proszę Brata zająć się tem szczerze i nie zapomnieć, bo to chwila ważna będzie w życiu naszem, jeżeli skończymy Katedrę na 15-go Sierpnia. —
Modlę się za Braciszka i polecam się Jego modlitwom.
Sługa M. Fr.

*
Do O. Alojzego.

33. Wielebny Ojcze! Proszę jutro jechać z Siostrami do Piątku i pobyć tam trochę, aż Ojca zawiadomię.
Tam jest niewielka garstka i ta chce się rozlecieć, ponieważ jest opuszczona, bez pasterza. Trzeba ich podnieść na duchu i pocieszyć, ale zarazem powiedzieć, że wojna to jest Sąd Boży i kara Boska za odrzucone Miłosierdzie. Pan Jezus wytraci nietylko grzeszników, ale też i oziębłych, dlatego niech się bracia i siostry szczerze nawrócą do Boga i błagają Go o Miłosierdzie dla siebie i innych.
Polecam was opiece Najświętszej Matce naszej Maryi.24, 8-14.

*
Do O. Alojzego.

34. Najmilszy Bracie! Przysyłam S. Zofię na ekonomkę do Woli Cyrusowej i ona zajmie się całem gospodarstwem.
Niech Brat jednego z braci, tego, co już był dawniej w Woli, pozostawi Siostrom do gospodarstwa, a drugi niech będzie na usługi dla Brata i od Brata zależny, a tamten od Sióstr. — Brat najmilszy może Siostrom dopomóc w rzeczach materyalnych szczególniej teraz, kiedy ma robotników, i Siostry muszą ich stołować, ale proszę, żeby się do Sióstr nie wtrącał i pozostawił im swobodę w urządzaniu się domowem, a przede mną będą zdawały sprawę ze wszystkiego.
Najlepiej dla Ojców i najzgodniej z Regułą, jak Ojcowie oddają się pracy w kościele i modlitwie, a rzecz kobiet zajmować się gospodarstwem i obsługą, wchodzącą w zakres ich pracy. — Inaczej to chybimy celu, bo zaniedbuje się to, co jest istotą zakonnika i Kapłana, a wkońcu smutne następstwa, jak to miało miejsce z S. Witalisą. — Jej śmierć zrobiła wielkie wrażenie na Siostrach, chociaż wpłynęła dobrze i trzeźwo na ich życie zakonne, zależność od przełożonych, ale też pozostawiła ujemne skutki i obawy w niektórych duszach. —
Modlę się za Ojca i proszę o modlitwę.

*
Do O. Alojzego.

35. Najmilszy Ojcze! Proszę ludzi zachęcić, żeby się nie bali i zapisywali na listę wyborców w każdej gminie, a potem szli głosować na posła do Sejmu, bo tu chodzi o ich los i dobro całego ludu wiejskiego. —
Wyborcą może być każdy mężczyzna i kobieta 21 lat skończonych przed ogłoszeniem wyborów.
Głosować będą 26 Stycznia w gminie lub miejscu oznaczonem, a teraz będą się dopiero zapisywać na listę do głosu, więc niech się nie boją niczego. —
Trzeba ich pouczyć, tylko nie w Kościele ani na ambonie, ale zebrać prywatnie w ochronie lub szkole i wytłomaczyć im, — my wszyscy będziemy głosowali na „Polskie Stronnictwo Ludowe," którego zalecam program. Trzeba odróżnić, że jest jeszcze „Zjednoczenie Ludowe," to jest księżowskie i ma „Gazetę Świąteczną," na to nie głosujcie; a P. S. L. ma „Wyzwolenie“ i „Gazetę Ludową," ta jest wyrazem galicyjskiego P. S. Ludowego, które się jednoczy z Warszawskiem P. S. L.
Proszę wybrać najroztropniejszych i poważnych ludzi z parafii i pouczyć ich o wszystkiem, a oni niech objaśniają innych.
Proszę kupić sobie broszurkę: „O Ordynacyi wyborczej“ Bogusławskiego i dobrze się z niej objaśnić o wyborach, a także zaprenumerować „Wyzwolenie," Warszawa, ul. Hortensya № 7, Redakcya i administracya „Wyzwolenia". —
W miastach to pewno nie będzie P. S. L. jak np. w Łodzi lub w Warszawie; tam będą głosować na P. P. S., tylko w okręgach gdzie jest lud wiejski, to na P. S. L.
Modlę się za Brata i proszę o modlitwę.

*
Do O. Fidelisa w czasie swojej ostatniej choroby

36. Najmilszy Ojcze! Bogu niech będą dzięki, że Ojcu polepszyło się zdrowie, mam nadzieję w Miłosierdziu Pana Jezusa, że i na duszy Ojca ożywi. — Choroba jest wielkiem dobrodziejstwem Bożem, choć ludzie tego nie rozumieją i nie umieją ocenić; ale słudzy Chrystusa powinni dziękować Bogu. Choroba oczyszcza duszę, tembardziej gdyby była przedśmiertną, odrywa od rzeczy ziemskich nasze serca i zmusza do pożądania wiecznych, a osłabiając ciało, osłabia i namiętności; cierpienia, znoszone cierpliwie i z poddaniem się Woli Bożej, są najdoskonalszą pokutą za grzechy.
Z Łaski Bożej i mnie Pan Jezus nawiedził ciężką chorobą i po ludzku nie powinnam żyć, ale ponieważ życie nasze nie zależy od choroby, tylko od Woli Bożej, więc już trochę wstaję, choć jeszcze nie koniec choroby. Czy Ojcu nogi nie puchną? Bo ja mam bardzo spuchnięte od stóp aż do kolan, co zwykle bywa przy zapaleniu nerek. — Dziękuję Bogu, że ja jestem wolna od doktorów i leków, bo oprócz leżenia i dyety zupełnie nic nie używałam, bo i Ojca od początku chyba źle leczono, — ale trudno się dziwić, nie zawsze doktór odrazu pozna chorobę. —
Posyłam Ojcu trochę owocu na kompot, jeżeli Ojcu wolno jeść kompoty. —
Sprawdzają się na nas Słowa Pana Jezusa: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a resztę przydane wam będzie.“ —
Tak Pan Jezus usposabia dusze ludzkie, żeby nam na niczem nie zbywało. —
Modlę się za Ojca i Ojców i sama polecam się ich modlitwom
Całuję ręce.

*
Do O. Jana.

37. Najmilszy Ojcze! Ani Ojca dawny brat, ani kandydat nie chcieli odprawiać rekolekcyi i poszli sobie z Bogiem do domu. — W czasie rekolekcyi na tacę nigdy nie zbierać!!!...
Komendant Piłsudski pozostał naczelnikiem dzięki Bogu spokojnie. Wszyscy w Sejmie dbają o dobro kochanej Ojczyzny. Modlę się i proszę o modlitwę.

*
Do O. Jana.

38. Najmilszy Ojcze! Wszędzie oprócz Galicyi wygrała w wyborach N. D., bo wskutek agitacyi w konfesyonale, na ambonach i groźbach lub przekupstwem księża swego dopięli, ale czy wygrają w Sejmie, to wielkie pytanie, bo tam będzie najwięcej włościan i robotników. —
Trzeba się modlić o jedność, miłość i zgodę, bo ciężkie czekają próby biedną naszą Polskę. — Spodziewamy się Ojca, jak trochę będzie cieplej. — Bardzo pilny papier do wypełnienia z Ministeryum. Trzeba mieć polską pieczątkę parafialną.

*
Do O. Filipa.

39. Nic nie wiedziałam o Domku Loretańskim, (że się spalił) czy to w pismach ogłosili i czy to jest prawdziwy fakt? Jeżeli to był prawdziwy Domek, to jedyna relikwia Pana naszego znikła z ziemi i jedyny chyba ołtarz w tym Domku był, na którym odprawiano Mszę Ś-tą bezpłatnie; zapłakałam sobie, tak mi się żal zrobiło, choć bez Woli Bożej nic się nie dzieje. — Czy Ojcowie i Siostry wiedzą o tem. Mają jeszcze w Rzymie Drzewo Krzyża Ś-go, Gwoździe, schody, kolumnę od biczowania, ale czy to wszystko prawdziwe, to Bogu wiadomo, lepiej wierzyć i czcić, niż rozsądzać. —
Trzeba się zastosować do tego, co doktór Ojcu zalecił, gdyby nawet Pan mnie zabrał, to tymbardziej Wy powinniście dalej Dzieło Jego prowadzić i Sióstr na duchu podnosić, a nie opuszczać ręce, bo to niedobrze i dla Was samych. Takie opuszczenie się, to ludzkie i przeciwne Woli Bożej, która prowadzi wszystko mądrze i święcie. — Mnie to gorzej, to lepiej, czasem bóle się uspokoją na pół dnia, z niczego znowu powstają, ale naogół to choroba postępuje, choć powoli. — Siły jeszcze mnie nie opuszczają, ale coraz trudniej się podnosić, wzdęcie większe, — palenie nawet po mleku, jak piję. —
Modlę się za Ojca.

*
Notatki, jakie Mateczka sobie poczyniła, mając mieć konferencyę do Sióstr.

40. Najmilsze Siostry, przyszłyśmy do Zakonu poto, żeby życie poświęcić dla Reguły, a nie Regułę dla życia.
Czterech jest Zakonodawców: św. Benedykt, św. Bazyli na Wschodzie, św. Augustyn i św. Franciszek z Assyżu, zwany Serafickim. Św. Franciszek założył 3 Reguły: 1-szą dla Braci, 2-gą Sióstr, 3-cią dla świeckich ludzi. — Oprócz Reguły są:
Ustawy czyli Konstytucye, Instrukcye i Rytuał.
Przełamujemy Regułę dla względów ludzkich:
1) Jeżeli tłomaczymy sobie, że starsze powołaniem jej nie zachowują.
2) Jeżeli się obawiamy ośmieszyć, utracić przyjaźń albo być prześladowane.
3) Jeżeli siebie usprawiedliwiamy miłością siostrzeńską lub miłością bliźniego. Szczególnie jeżeli jesteśmy w obowiązku oficyantki, np: ekonomki, westyarki lub infirmerki.
Gdyby Reguła przeszkadzała do miłości bliźniego, nigdyby jej nie pisali Święci, praktykujący Regułę, nie mogliby się uświęcić, lud nie czciłby ich jako świętych, a tymbardziej nie dyktowałby jej Sam Pan Jezus, jak to objawił o Regule św. Franciszka.
Powinnyśmy zamiłować Regułę jako Wolę Bożą i wierzyć, że ona jest jedynym środkiem i drogą do naszego zbawienia. — A jeżeli zboczymy z tej drogi, to utracimy łaski na tej drodze, złamiemy przysięgę Bogu, i wzgardzimy Wolą Boga, a tem samem gotujemy sobie nieszczęśliwą wieczność.
Miłość bliźniego powinna być:
1) Miłość w sądzie o sprawach bliźniego czyli miłość w umyśle.
2) Miłość w słowach czyli miłość w czuciu.
3) Miłość w uczynkach czyli miłość w woli.
1) Żeby zachować miłość w myśli, trzeba wystrzegać się sądu, podejrzliwości i wątpienia o drugich. Grzechem jest powątpiewać o czyjej niewinności, większym grzechem mieć kogoś w podejrzeniu i posądzać go; a jeszcze większym grzechem — ugruntować się w tem posądzeniu i wyrobić sobie przekonanie, że ktoś jest winny, jeżeli nie mamy wyraźnej pewności, potwierdzonej faktem. Bo jeżeli są wyraźne powody podejrzewania złego, to niema grzechu. — To nie stosuje się do Przełożonej, Starszej Siostry, Mistrzyni Nowicyatu. Bo „miłość nie myśli złego.“
Nie zazdrościć bliźniemu powodzenia i zdolności, szacunku, a nawet łask Boskich; bo miłość nie zazdrości i nie jest czci pragnąca.
Nie oburzać się na błędy bliźnich, a tymbardziej nie gorszyć się, ale się modlić o jego poprawę.
2) Żeby zachować miłość w słowach potrzeba: Najpierw wystrzegać się wszelkiego rodzaju obmowy, bo Duch Św. mówi: „Obmówca splugawi duszę swoją i u wszystkich będzie w nienawiści. Siostra, mająca skłonność do obmowy, szkodzi własnej duszy, gorszy drugą i rujnuje miłość w Zgromadzeniu i t. p.
Strzedz się trzeba donoszenia siostrze tego, co druga o niej powiedziała. Bo z takich plotek wyradza się często uczucie żalu i niechęci, nawet nienawiści i zemsty. To są nietylko plotkarki, ale intrygantki, niemożliwe w spólnem życiu.
Unikać wszelkich sprzeczek, swarów i kłótni. Czasem o lada drobnostkę powstaje sprzeczka, ze sprzeczki przychodzi do wyrzutów, wkońcu do gniewu i t. p. W rozmowie nie używaj słów złośliwych, uszczypliwych żartów, a staraj się tak mówić, żebyś słowami nie gryzła drugich.
3) Miłość w uczynkach okazuje się: 1) W oddawaniu przysług Siostrom bez mieszania się do ich obowiązków i bez uszczerbku dla twojej duszy, bez naruszenia Reguły posłuszeństwa. 2) Następnie w gorliwości o zbawienie duszy. Upominaj i módl się. 3) W darowaniu uraz. Nie jest miłością prosta świecka gościnność.
Łatwo się nabywa cnót, przez pozbywanie się wad przeciwnych tym cnotom. Należy najpierw cnoty poznać, potem je zamiłować, a wkońcu naśladować. Najgłówniejszą wadą jest: miłość własna, która się objawia w pragnieniu, pożądaniu wszystkiego, co nam się zdaje być dobre, miłe i przyjemne, a oddalenia od siebie tego, co nam się wydaje złe, przykre i upokarzające. —
Miłość własna, to świadomość swego własnego ja, które nietylko się objawia w poznaniu siebie czyli świadomości, że jestem, że żyję, ale i w woli naszej — ja chcę, i wkońcu w czuciu — ja czuję smutek, ból, radość, szczęście i. t. p.
Ile to się każdy człowiek napracuje, nazapobiega i namęczy, żeby coś według swoich pragnień osiągnąć lub oddalić i uniknąć jakiejś przeciwności, albo czego się najwięcej obawia.
Drugi objaw miłości własnej, to względy ludzkie (opinia). Dla względów ludzkich wiele opuszczamy dobrych uczynków, a co gorsza wiele robimy źle, wyrządzamy swojej duszy szkody i bliźnim, bo nie chcemy się narazić innym.
Objaw miłości własnej to chęć zysków osobistych, wszystko jedno, czy to będą z rzeczy ziemskich, czy duchownych.
Skromność w mowie: której szczególniej przestrzegać potrzeba, żeby nigdy nie wyszło z ust naszych takie słowo, któreby się nie zgadzało ze świętością zakonnego powołania. Gdy osoba światowa wymówi słowo płoche i nieprzystojne, nikt na to uwagi nie zwraca, bo mowa taka zwyczajną jest świeckim ludziom, ale jeżeli zakonnica na cal jeden odstąpi od drogi swojej, zaraz każdego w oczy uderza i razi, a nawet gorszy. — Szczególniej na rekreacyi, gdzie się z większą swobodą mówić zwykło, potrzeba koniecznie trzymać się kilku przepisów, aby zachować skromność w mowie, jaka przystoi zakonnicom. Najprzód chronić się trzeba wszelkiej obmowy, chociażby rzeczy najdokładniej znanej i wiadomej wszystkim. Inaczej będzie potwarzą lub oszczerstwem, grzechem ciężkim przeciwko bliźniemu. Powtóre nikomu nie przerywać mowy. Wielka to nieprzyzwoitość w osobie zakonnej zawsze chcieć mówić, zawsze się pierwszą odzywać, każdemu z ust wyrywać słowa, jak gdyby ona jedna wszystko wiedziała lub dokładniej od drugich z każdą rzeczą była obznajmiona. — Jednakże w czasie rekreacyi, kiedy inne milczą, trzeba coś mówić, bo gdyby wszystkie siedziały cicho, nie byłoby rekreacyi i nie dopełniłoby się przepisu Reguły. Jak mówią starsze, młodsze słuchają, a kiedy starsze milczą, mogą mówić młodsze. — Potrzecie wystrzegać się żartów i dowcipnych słówek mogących obrazić miłość bliźniego, szczególniej, gdy są skierowane do czyich błędów bądź istotnych bądź mniemanych; dalej słów złośliwych, uszczypliwych, tchnących pogardą lub lekceważeniem innych, bo to zdradza wielką głupotę i brak dobrego wychowania. Nie przechwalać się i nie mówić o sobie, o swoich talentach, zdolnościach, o swoim pochodzeniu, rodzinie i tem wszystkiem, coby zwracało uwagę innych na nas i schlebiało miłości własnej. Trzymać się tej zasady: niech cię chwali inny, a nie usta twoje. — Jeżeli usłyszysz coś na swoją pochwałę, nie zaprzeczaj, tylko wznieś myśl do Boga i Bogu dziękuj, bo wszystko masz od Niego, albo staraj się zmienić przedmiot rozmowy. Jeżeli ci ktoś zaprzecza albo żartuje z ciebie, nie gniewaj się, zachowaj swobodę ducha i śmiej się sama z siebie. Nie chwalić innych szczególniej, gdy są obecni, bo to trąci pochlebstwem albo zdradza miłość szczegółową do tej osoby: te zasady obowiązują każdą zakonnicę w mowie i należą do postępu jej duszy. Zwykle powiadamy, że z obfitości serca usta mówią. Następnie skromność zakonna wymaga także, żeby w mowie, głosie i śmiechu zachować umiarkowany, żeby nie razić innych. Zakonnica powinna być skromną i pobożną, ale nie trzeba, żeby przybierała smutną i posepną postać, bo taka powierzchowność jest znieważaniem pobożności i odstrasza ludzi od pobożności. Zakonnica powinna zawsze jaśnieć pokojem, weselem i uprzejmością anielską, która jest owocem Ducha Świętego...
Unikać należy wszelkiej rozmowy światowej, np. o związkach małżeńskich, o balach, teatrach, o strojach i t. p. Nie trzeba też chwalić ani ganić tego, co się jadło w refektarzu, bo nawet ludzie dobrze wychowani pamiętają o stole wtenczas tylko, kiedy siadają do stołu.
Umartwienie smaku: przykład z Pisma św. o żydach na puszczy, kiedy szemrali, że pomrą z głodu; Pan Bóg spuścił im przepiórki.
Kary za grzechy doczesne; obżarstwo należy do 7-miu grzechów głównych i prowadzi do utraty zbawienia. Za obżarstwem idzie grzech nieczysty, albo jednocześnie oba napadają na duszę.

*
Do S. Izabelli
(Obecnie Matki Gen.)

41. Najmilsza Siostro! Proszę być spokojną o wszystko, co Siostra pisała do mnie w liście, i przyjąć taki stan duszy, jaki Sam Pan Jezus daje dla oczyszczenia jej i nauczenia pokory. Ja zupełnie jestem spokojna o Siostrę co do jej przejść wewnętrznych i umysłowych, bo to zwykła droga dusz Bogu poświęconych. Jeżeli mówiłam Siostrom, że Bóg karze dusze niepokorne, to miałam na myśli te dusze, które nie pragną zmienić przekonania i dobrego mniemania o sobie, obrażają się, kiedy są upominane i wszelką naganę uważają, że jest niesprawiedliwą lub uprzedzeniem innych. Takie dusze Pan Jezus karze przez przeciwności i upokorzenia w tem, z czego szukają swego wyniesienia i uznania, ale nigdy nie miałam na myśli kary wiecznej lub opuszczenia ich od Boga, bo to nie zgadzałoby się z miłością Bożą i Miłosierdziem, którego dusza pragnie, chyba że wzgardzi Wolą Bożą i nie chce się poprawić, albo porzuci powołanie.

Modlę się za Siostrę.
*
Płock dn. 22 Listopada 1916 r. Do S. Euzebii.

42. Najmilsza Siostro! Bądź spokojna í dziękuj Panu Bogu, że daje Ci zrozumieć stan twojej duszy i udziela ci czasu do poprawy. — Pracuj nad sobą i módl się, a Bóg cię nie opuści i dopomoże dosięgnąć stopnia doskonałości, do której cię wezwał. Przyjedziesz dopiero na wiosnę, już w tym roku, nie będą Siostry przyjmowane do Profesyi. — Staraj się wyzyskać ten czas dla chwały Bożej i pożytku twej własnej duszy. Pomocnicy twojej obowiązana jesteś dawać dobry przykład, a jeżeli ona światowa, to tymbardziej staraj się ją zachęcić do życia zakonnego, do obserwancyi i milczenia, a gdyby nie chciała korzystać, to będzie zmuszona wrócić do domu; bo szkoda czasu dla dusz niepewnych i płochych. — Modlę się za ciebie i polecam cię Opiece Najświętszej Matki naszej Maryi.

*
Do S. Euzebii.

43. Najmilsza Siostro! Bądź spokojna i pracuj nad swoim charakterem, a Pan Jezus dobry dopomoże ci powstać i poprawić się z wady szorstkości i niecierpliwości. Ze spowiedzią z całego życia wstrzymaj się, jak przyjedziesz na wakacye do Płocka, to Ojciec Jakób zadecyduje, bo ciągłe powtarzanie spowiedzi z całego życia nie każdej duszy pomaga, ale często robi więcej jeszcze zamieszania i niepokoju, jeżeli się coraz to u innego kapłana odbywa.
Teraz bądź spokojna o dawne życie, pracuj tylko nad nabyciem cnót zakonnych i ducha Chrystusowej miłości, módl się do Matki Najświętszej i pracuj, a raczej zadawaj sobie gwałt, bo tylko gwałtownicy porywają Królestwo Niebieskie. —
Modlę się za ciebie i polecam Opiece Matce naszej Maryi Najświętszej.

*
Do S. Euzebii

44. Najmilsza Siostro! Bądź spokojna i ufaj Miłosierdziu Bożemu; ten rok jest najcięższy dla wszystkich, bo szatan uderzył z większą silą i złością, wiedząc, że krótki ma czas, Błogosławione będą te Siostry, które nie dadzą się mu zwieść i wytrwają w pokusach do końca; ale żeby go zwyciężyć, potrzeba być zawsze w jedności z Przełożonymi, trzeba szczerze z nimi postępować i wszystkie zasadzki szatańskie Przełożonym odkrywać i modlić się w tej intencyi, w jakiej modlą się Przełożeni. Możesz przyjechać przy drugiej okazyi do Płocka.

*
Do S. Euzebii.

45. Najmilsza Siostro! Bądź spokojna o to wszystko, co pisałaś do mnie i o to, co Pan Bóg na ciebie dopuści; takie poddanie się Woli Bożej jest najpewniejszym znakiem wybraństwa Bożego. Pokusy i walki, jakich doznajesz, są rzeczywiście na oczyszczenie twego serca z miłości własnej; cierpiąc i walcząc, stopniowo wyzuwasz się z miłości własnej, a tem samem nieznacznie, ale postępujesz w życiu duchownem i cnotach. O tem samem dajesz prawdziwe świadectwo, kiedy odczułaś pragnienie poddania się we wszystkiem Woli Bożej. Czy z twojej winy, czy jako próbę, zawsze sprawcą wszystkiego, co cierpisz, jest Bóg, choć ludzi używa za narzędzie. — Bądź zawsze szczerą i pisz z prostotą, co czujesz i czynisz, a będziesz miała pokój serca, i Przełożeni lepiej będą kierować twoją duszą i pomogą ci w tej ciernistej drodze do wytrwania. S. Klara jest dobrą zakonnicą, miłującą Zgromadzenie i życie zakonne, więc inaczej zapatruje się na postęp duszy niż S. M., która była zajęta tylko sobą i tem, co tyczyło jej osoby, nic też dziwnego, że jej duch odbił się i na tobie, ale tylko z tej przyczyny, że twój stosunek do niej był więcej poufały i miała na celu zachwiać ciebie i inne w powołaniu. Nie myśl o niej i zostaw ją Bogu, a sama czuwaj i módl się. Nie opuszczaj Komunii świętej, ale staraj się jak możesz zwyciężać w tej pokusie, bo w Komunii świętej czerpiemy moc do opierania się pokusom. — Możesz przyjechać na Wielkanoc z Siostrą Heleną, nauczycielką, do Płocka, a teraz bądź spokojna, trwaj w postanowieniu poddania się Woli Bożej, bo tylko przez pełnienie Woli Bożej przywrócone będzie szczęście ludzkości i każdej duszy zosobna; ja będę się modlić za ciebie w czasie rekolekcyi.
Polecam cię Opiece Najśw. Matce naszej Maryi.

*
Do S. Teresy (Sieczko).

46. Najmilsza Siostro! „Ponieważ upodobałaś się Bogu, potrzeba, żeby cię pokusa doświadczyła." Te słowa stosują się do duszy, poświęconej Bogu, bo gdyby nie było pokus i doświadczenia dla dusz wybranych, nie byłoby prawdziwych powołań do życia zakonnego. Różne są pokusy i udręczenia ducha, jak różne są usposobienia i wady charakteru każdego człowieka, ale wszystkie zmierzają do jednego celu: zwyciężyć, albo być zwyciężonym. —
Tęsknota za rodziną jest pokusą, jedną ze szlachetniejszych pokus, ale i tę musimy zwalczyć dla Boga, pamiętając na słowa Chrystusa: „Kto miłuje więcej ojca albo matkę nade Mnie, nie jest Mnie godzien." Jednak moja droga Siostro, zastanów się nad sobą i zbadaj się, czy nie jesteś przyczyną, że upadasz i myślisz opuścić Zgromadzenie? Czy to zachwianie się w powołaniu i chęć zdjęcia habitu, o który tak przed kilkoma miesiącami prosiłaś, nie pochodzi z twojej winy, łamania Reguły, niedbałego odbywania ćwiczeń duchownych, albo zaniedbywania i lekceważenia małych rzeczy. — Pamiętaj, moja najmilsza Siostro, że z małych rzeczy zaczyna się upadek ducha i z wypełniania małych — powstanie duszy z oziębłości.
W tym czasie szatan na wszystkich uderza z większą siłą i natarczywiej, ale błogosławione będą te dusze, które go zwyciężą. Módl się i czuwaj, a Bóg cię nie opuści, nie zrażaj się oschłością i zniechęceniem na modlitwie, ale trwaj w poddaniu się Woli Bożej i nie opuszczaj ćwiczeń duchownych i Komunii świętej. — Przestrzegaj milczenia i skupienia ducha i czystej intencyi. — Brat twój lepiej się czuje od ciebie, już prosił o habit, tylko nie mamy materyału, więc musi poczekać, aż skąd dostaniemy; a może jest w Wiśniewie, to poproś dla niego na habit. —
Będę się modlić za ciebie, aby cię Pan Jezus umocnił w walce z pokusami i dał łaskę wytrwania. —
Polecam cię opiece Najśw. Matce naszej Maryi.

Sługa S. Marya Franciszka.

Płock. dnia 4 Lutego 1918 r.

*
Do S. Magdaleny (Wojniłowicz).

47. Moja droga Siostro! Chyba ci szatan zazdrości szczęścia i nagrody, jaka cię czeka, jeśli zwyciężysz jego pokusy i cierpliwie poddasz się doświadczeniu, jakiem cię Pan Bóg nawiedza. —
Bądź spokojną i nie daj się zwieść pokusie podejrzliwości i posądzania, ja, chociaż nieraz ostro, ale szczerze mówiłam Siostrom to, co czułam. Bo dotąd nie mam takiej, którejbym nie wierzyła w jej chęć poprawy. Choć przeczuwam jej słabość, że może w dobrych chęciach zachwiać się lub upaść, ale nie z obłudy, tylko ze słabej natury lub ciężkiej pokusy. Takie zrozumienie nie rujnuje miłości, jaką mam dla Siostry, ale budzi litość i chęć przyjścia jej z pomocą. —
Może być, że są pozory postępowania z tobą Sióstr, ale gdybyś nie była trapiona pokusą posądzania, nie pomyślałabyś tego o nich, co ci się teraz zdaje, że tak pewno myślą o tobie. Jak bardzo pragnę, żeby się skończyła ta smutna historya z Siostrami i żeby każda, wyspowiadawszy się szczerze, zaczęła żyć dla Chrystusa, swego Oblubieńca Niebieskiego, a znajdzie szczęście i pokój jeszcze tu na ziemi. —
Uspokój się, moje drogie dziecko, i nie dopuszczaj takich czarnych myśli do serca, czego się trapisz tem, co nie jest, kiedy i tak wiele mamy innych rzeczy do zwalczania. Cieszy mię to bardzo, że wzięłaś się za obserwancyę, bo zakonnica tylko w wiernem zachowaniu Reguły i ślubów zakonnych znajduje źródło spokoju. —
Święty Franciszek często powtarzał swoim dzieciom: „Zachowajcie Regułę, Reguła zachowa was." —
Modlę się za Ciebie i ufam Miłosierdziu Bożemu, że cię nie opuści, pocieszy i da łaskę wytrwania.
Polecam cię Opiece Najśw. Matce naszej Maryi.

*
3 stycznia 1912 r. Do S. Eugenii, (która później została usunięta ze Zgromadzenia).

48. Trzeba odbyć spowiedź nietylko dlatego, żeby powiedzieć grzechy, ale dla wzbudzenia w sobie żalu i skruchy. Jakeśmy wyszli nadzy z łona matki, tak się stawmy przed Bogiem. Trzeba samemu się osądzić, aby uniknąć sądu Bożego, trzeba wyznać wszystkie pokusy, wątpliwości, marnowanie łask Bożych, nieodpowiadanie łaskom — wszystkie najdrobniejsze przewinienia, które sobie lekceważymy. Jakośmy wyszli nadzy z łona matki, tak powinniśmy się obnażyć przed Bogiem. Szatan jeśli nas nie może namówić do złego, to chce wszystkie nasze uczynki zniweczyć, obedrzeć z zasługi przez złą intencyę.
Nie powinniśmy nic czynić dla podobania się, czy to przełożonym, czy komukolwiekbądź, ale wszystko czynić z czystej miłości ku P. Bogu.
We wszystkiem szukamy siebie, nawet w modlitwie i na ćwiczenia nie idziemy dlatego, że taka jest Wola Boża, ale dla swojej pociechy, ulgi — powinniśmy, jak żołnierz, który idzie na służbę swoją i nie patrzy, czy pan spojrzy na niego łaskawie, czy też surowo. Ja pragnę Was doprowadzić do stóp P. Jezusa, żebyście Jego kochały i odpowiedziały swemu wielkiemu powołaniu.

*
Do S. Eugenii 9 Stycznia.

49. Trzeba zachować milczenie, mówić tylko tyle, co koniecznie potrzeba, resztę czasu poświęcić na rozmowę z P. Jezusem, a On będzie ci błogosławił i wróci ci łaskę, że będziesz się mogła modlić. — Powinniśmy żyć prawdą t. j., żebyśmy chcieli być takimi przed ludźmi, jakimi się czujemy przed Bogiem. Często uznajemy swą nędzę i nicość przed Bogiem, ale w oczach ludzkich często chcemy uchodzić za coś dobrego.
Gdy nas spotka upomnienie lub upokorzenie, nie chcemy go przyjąć jako należność naszą, ale się smucimy i zniechęcamy.
Staraj się, aby ci żaden dzień nie przeszedł bez uczczenia Pana Boga. Z każdego dnia mamy co ofiarować P. Bogu.
Wszystko, co z dopuszczenia Bożego musimy sobie odmówić, czy to obcowania z drogiemi osobami, chociażby to było z pożytkiem dla naszej duszy, i pociech i przyjemności najgodziwszych, wszystko powinniśmy złożyć u Stóp Pana Jezusa, ze wszystkiego czynić ofiarę tak, żebyśmy każdego dnia zanosili Bogu ofiarę i nie z próżnemi rękoma stawali przed Bogiem, abyśmy zasłużyli sobie na żywot wieczny. Tak żyjmy, abyśmy w pełnych dniach zeszli z tego świata.

*
Do Sióstr Łódzkich.

50. Najmilsze Siostry! Podobało się Panu Jezusowi powołać Siostrę Izabellę, a waszą Starszą do Siebie; niech będzie Imię Jego błogosławione!! Choć nas dotknęła boleśnie jej śmierć, ale ona szczęśliwszą jest od nas. — Nie wszyscy umieli ocenić jej pracę i zaparcie się dla Zgromadzenia, ale Bóg wynagrodzi jej, co dla Niego czyniła. — Najmilsze Siostry, starajcie się żyć w miłości i jedności i pracujcie, żeby to dzieło, jakie zaczęła dla bliźnich, nie upadło, ale się jeszcze więcej rozwijało, a tem dacie dowód miłości dla niej i dla Zgromadzenia, bo chociaż ciałem odeszła od nas, ale duchem jest między nami i modli się za was, żebyście wytrwały w łasce powołania. Teraz na Starszą Siostrę naznaczam wam Siostrę Gabryelę, a na ekonomkę S. Zofię. — Starajcie się, najmilsze Siostry, słuchać z miłości dla Pana Jezusa i pomagajcie sobie wzajemnie dźwigać krzyż codziennych obowiązków, jakie na was wkłada Reguła zakonna. — Będę się za was modlić i prosić Boga o błogosławieństwo dla was i całego domu.

Sługa S. Marya Franciszka.
*
Do S. Zofii.

51. Najmilsza Siostro! Proszę zaraz zabrać rzeczy swoje i wyjechać do Łodzi zastąpić S. Izabellę, (która umarła). — Tymczasem nie mam kogo posłać obeznanego z interesami ekonomicznymi Łodzi i miejscowymi warunkami. Mówię tymczasem, bo później pomyślę o zmianie; Siostrę w Woli niech zastąpi we wszystkiem S. Celestyna. Proszę Siostry na wszystko, żebyś objęła obowiązki z miłością dla Sióstr i wyrozumiałością, a szczególniej dla biednych w taniej kuchni. Trzeba się wyrzec obrzydliwego sknerstwa i skąpstwa pod pozorem oszczędności i starać się ubogich ludzi zadowolnić we wszystkiem, co będzie można bez złośliwego wykrzyknika: „nie mam,“ bo zawsze w tem jest kłamstwo i brak miłości. Także dla chorych Sióstr trzeba być wyrozumiałą i pełną miłości, bo skarżą się, że Siostra, będąc sama zdrową, nigdy nie chce wierzyć innym i lekko ich zbywa śmiechem lub żartami, a czasem szorstko i złośliwie. — Modlę się za Siostrę i polecam Opiece Najświętszej Matki naszej Maryi.

*
Do S. Zofii.

52. Najmilsza Siostro! Mówił mi brat Nikodem, że teraz przeznaczyli wszystkim, co pracują w tanich kuchniach, bardzo dużą pensyę. Nadto, że jak była S. Wacława, to chciała, żeby jej oddawać to, co na ich kuchnię przypadało do jej rozporządzenia i miała z tego trudność, żeś ty pieniądze zabierała. Otóż powinny Siostry pamiętać, co mówi Reguła, że wszelkie dochody za pracę Sióstr, a nawet ofiarę, jeżeli od swoich dostaną, obowiązane są oddać przełożonym, a ci powinni zaopatrywać potrzeby Sióstr, ale nigdy one same według swojej woli, bo wszystko jest własnością Zgromadzenia, a nie pojedyńczych Sióstr ani Filii, na których pracują. Dałam Siostrze najmilszej pozwolenie, żeby z pensyi Sióstr zaopatrzyła Sióstr potrzeby, a resztę pieniędzy przywiozła do Płocka i zdała ze wszystkiego rachunki, bo i Siostrze nie wolno też pieniędzmi rozporządzać więcej nad to, co pozwolą.

*
Do S. Zofii.

53. Najmilsza Siostro! Bardzo się zasmuciłam, że wam mają zamknąć kuchnię, a jeszcze więcej boleję nad tem, że to z waszej winy, niedbalstwa i braku dozoru. — Taki jest u was brak poczucia obowiązków, które się nie zgadzają z miłością własną; do Sióstr mówisz, że pragniesz, żeby jak najprędzej kuchnię zamknęli, bo masz do tego wstręt i t. p. rzeczy; głupstwa mówisz, zamiast Siostry zachęcać do pracy dla miłości bliźniego, bo to przecież dla ubogich ludzi robicie i dla miłości Boga ku bliźnim. Wiem, że wolałabyś być w Woli Cyrusowej w spokoju, ale za takie życie, to kara Boska czeka zakonnicę, boś ślubowała Panu Jezusowi żyć dla Niego i pracować w życiu czynnem dla bliźnich. — Jeżeli wam odejmą uczynki miłosierdzia chrześcijańskiego, do których zaliczają się i takie jak tania kuchnia, bo najpierwszym obowiązkiem jest głodnego nakarmić i pragnącego napoić, a tobie tak ciężko to spełnić, choć nie ty, ale Siostry inne ciężko pracują, to czego ty w życiu wiecznem możesz się spodziewać od Pana Boga? Jeżeli zalecenia Chrystusa w św. Ewangelii nie chcesz wypełniać, Który za kubek wody, podany w Imię Jego bliźniemu, nie pozostawia (człowieka) bez nagrody. Lękam się też twojego skąpstwa, że i ono może się przyczynić do zamknięcia kuchni, więc proszę O. Andrzeja, żeby wejrzał w rachunki i pokarmy dla ludzi. Nie bój się o duszę S. Wacławy, ona sama, nie ty za nią odpowiesz, ty się módl i czuwaj nad swoją duszą, żebyś przez czynienie miłosierdzia dla bliźnich sama dostąpiła Miłosierdzia Bożego za swoje grzechy i oziębłe służenie Bogu.
S. Kaliksta wróci na Franciszkańską, S. Walentyna próbantka zostanie na Nawrot.
Dlaczego jak cię proszą o prowianty lub więcej chleba na Nawrot, nie chcesz dać, że mają dosyć, albo naurągasz Siostrze, każesz wyczekiwać długo i robisz tyle przykrości, że się boją do ciebie przyjść i prosić o co potrzeba. Dzięki Bogu macie dosyć żywności, a jednak tak boleśnie słuchać zawsze te same narzekania na brak miłości w tobie, na potrzeby innych domów i na twoje wrodzone skąpstwo.
Popraw się, moja droga Siostro, z tych wad, bo nigdy nie doznasz pokoju, wszędzie poniesiesz siebie z temi wadami; tutaj masz wielkie pole do wyrobienia się i środki do wyniszczenia swej złośliwości, a gdzieindziej, w spokoju, toby się tylko uspokoiły, a raczej przyczaiły do czasu, ale nie wyniszczyły z duszy z korzeniem; przez cierpienie, pracę, modlitwę i czuwanie nad porywczością i złością, jaka się w jednej chwili w człowieku objawia, kiedy doznaje przeciwności, albo zadraśnięta jego miłość własna. —
Najbardziej boleję nad tem, że ty ze złością narzekasz na Łódź przed Siostrami i dajesz im zgorszenie zamiast je podnosić na duchu, zachęcać do pracy słowem i przykładem własnym; ty jak niewolnica szarpiesz się przy Siostrach, szemrzesz i narzekasz na wszystko. One biedne tak pracują, a jeszcze im dolewasz swojem niezadowoleniem.
We wszystkich widzisz wady i złość, a w sobie nie chcesz uznać takich samych, albo jeszcze gorszych. — Tak służyć Bogu, to równa się urąganiu Jego świętej Woli i dyktowaniu Mu, co ma robić i do czego nas użyć. — Zastanów się, jaki pożytek dla twojej i Sióstr dusz z takiego szemrania i narzekania na Wolę Bożą, która przez posłuszeństwo stawia nas w warunkach przykrych i trudnych dla miłości własnej i natury grzesznej. — Modlę się dla ciebie o poprawę i cierpliwość i proszę, bądź sumienną w obowiązkach.

*
Do S. Illuminaty.

54. Najmilsza Siostro! Proszę powiedzieć Siostrom na posłuszeństwie, (że te) którym się nie podobają moje rozporządzenia i szemrzą na nie, mogą swobodnie wyjść ze Zgromadzenia na świat, mają wolność i furtę otwartą, ale tym, które się buntują, ja sama zdejmę habity.
Dziwnie owiał duch bolszewizmu dusze ludzkie, nie ominął nawet i zakonnych, ale ta wolność szatańska, jaką głoszą, obróci się na ich zagładę. —
Niech Siostra zapowie Siostrom, żeby się nie zajmowały plotkami, obmową i krytykowaniem, ale każda myślała o swojej duszy i śmierci, która ją nie minie, — a która się tego dopuszcza, żeby nie ważyła się przystąpić w tym grzechu do Komunii świętej.

Modlę się za Siostry

Upomnienie ode mnie w liście proszę dać Siostrom na posłuszeństwie.

*
Do S. Illuminaty.

55. Najmilsza Siostro! Proszę zalecić Siostrom na posłuszeństwie, żeby się szczerze modliły o Miłosierdzie, bo może być wojna z Niemcami, już obsadzili granicę wojskiem, a w Aleksandrowie, Lipnie i w Rypinie już wpadły małe oddziały na rabunek, bo w Niemczech głód. — Do Płocka przyszło masę wojska polskiego i szykują się do wojny.
Dlatego powinny Siostry podwoić modlitwę i gorliwość, bo jeżeli drugi raz Niemcy do Polski przyjdą, to nie zostawią kamienia na kamieniu. Pokoju nie chcą podpisać i nie chcą oddać Polsce tej ziemi, co kiedyś zabrali, więc po ludzku wojna z Niemcami nieunikniona, — tylko Pan Jezus może uspokoić umysły i serca ludzkie i dać nam pokój w sercu i na ziemi polskiej. —
Niech Siostra przeczyta Siostrom i zaleci modlitwę.
Posyłam Siostry do przebierania kartofli, żeby ich nie brać do czego innego, tylko do przebierania, a potem wrócą.
Jutro przyjadą goście do Felicyanowa, Prokurator Sądu z P. Bobrowskim. — Niech Siostra będzie tak dobra przypilnuje, żeby dostali jeść i byli mile przyjęci. Dać im drugie śniadanie. Obiad osobno około 2-giej, około 5-ej podwieczorek i wrócą do Płocka.
Będzie im towarzyszył przy stole tylko Ojciec Bartłomiej, a wszyscy nasi niech zjedzą sobie osobno i w swojej porze obiad i kolacyę.
Serwety posłałam, to gościom trzeba nakryć, a także trochę posyłam kawy i cukru. Na drugie śniadanie kawę i mleko, świeży twarożek ze śmietaną i masło dać gościom. Trochę będą mieli swego jedzenia, ale trzeba na to nie zważać.

Modlę się za Siostry.
*
Do S. Gabryeli.

56. Najmilsza Siostro! Skarżą się ludzie, że u was jest wielki brak miłości dla ubogich, jak przyjdzie ubogi po g. 4, to mu już nic nie dadzą Siostry i powiadają, że nic niema, choć mają, ale się trzymają zasady, że za późno przyszedł. Otóż tę zasadę znieść trzeba i powiedz wszystkim Siostrom, które wydają w tanich kuchniach, że mają ode mnie ogólne pozwolenie dać ubogiemu w każdej porze, kiedy przyjdzie prosić o posiłek, i nigdy ubogi nie powinien odejść próżno lub głodny od naszego progu. Niech się Siostry nie uciekają do kłamstwa, że nie mają, ale nawet swoją porcyę lub kawałek chleba powinny oddać ubogiemu. Jeżeli się dowiem, że Siostry nie będą w tem słuchać, to będą surowo karane, a niepoprawnym zdejmę habity. Proszę to Siostrom na posłuszeństwie przeczytać. Posyłam 3 Siostry, jedną Stowarzyszoną do kuchni, zdolną i pracowitą; drugą służebną próbantkę do robienia pończoch, a 3-cią do pomocy S. Zofii do kuchni, chórową, bo S. Wacławę trzeba posłać na Podleśną, a Teresę przysłać z rzeczami do Płocka.

Modlę się za Ciebie.

Niektóre rzeczy poleciłam S. Zofii dla lepszego porozumienia się, co nie piszę.

*
Do S. Gabryeli.

57. Najmilsza Siostro! Posyłam ci 300 marek na kupno dla naszych Sióstr bluzek, halek i ubranie męskie cajchowe jedno. —
Najwięcej bluzek ciemnych przyślij przy pierwszej okazyi. — Staraj się więcej Siostry otoczyć miłością i zaspokajaj ich potrzeby zewnętrzne. Jakie będziesz miała oszczędności, to obróć na potrzeby Sióstr wszystkich 3 domów, żeby miały bieliznę, na zmianę habit lub sukienkę ciemną przy ciężkiej pracy, jak przy inwentarzu, ogrodzie, pralni, kuchni, i. t. p.; najpierw powinny mieć wszystko Siostry służebne, bo one ciężej pracują, a potem chórowe. Ja zabroniłam sypiać w kuchni, niech śpi obok w pokoiku, klucz od bramy niech będzie u tej Siostry, co dogląda inwentarza, a drugi każ zrobić i miej u siebie. Siostry w czasie rekolekcyi powinny być zwolnione z wszelkiej pracy i ze sprzątania. Nie powinnaś wymagać więcej od Sióstr, niż wymagała tego ś. p. Izabella. —
Modlę się za ciebie i Siostry.

*
Do S. Gabryeli.

58. Najmilsza Siostro! Bogu dzięki, że jesteś spokojna i masz zaufanie do Ojca Biskupa; możesz mu mówić wszystko, co wiesz i czujesz, bo ze spowiedzi świętej użytku nie zrobi ani nikomu nie zaszkodzi. Módl się o cierpliwość i zamiłowanie cierpienia dla miłości Pana Jezusa, bo ono najwięcej prowadzi duszę do zjednoczenia z Bogiem.
Moja droga Siostro, życie nasze takie krótkie na ziemi, tyle ma nędzy i bólu, że nawet po ludzku mówiąc nie chce się żyć, tak wszystko znikome i przemijające, że człowiek oddycha do lepszej Ojczyzny; ale dla Oblubienicy cierpiącego Chrystusa jest celem życia współcierpieć z Nim i poświęcić się dla bliźnich. Staraj się, moje dziecko, poprawić w tem, co ci wyrzuca sumienie, a szczególniej w miłości Siostrzeńskiej i posłuszeństwie, a Pan Jezus podźwignie Cię ze stanu oziębłości i podniesie na stopnie modlitwy i zjednoczenia z Sobą. — Może później przyjechać twoja pomocnica Wizental, a ta która przyjechała z Łowicza, to nie ma wcale powołania do życia zakonnego, ale jest biedna, więc niech się uczy w ochronie, to potem dostanie miejsce. —
Bądź spokojna i dziękuj Bogu, że Cię wydobył z tej matni pajęczej, jaką ciebie zły duch i ludzie jemu posłuszni oplątali. —
Modlę się za ciebie i pragnę twego postępu w cnocie i wytrwania w powołaniu, bo nigdy nie miałam o tobie tej myśli, żeś miała złą intencyę lub interes na celu, przychodząc do Zgromadzenia; od początku wierzyłam w twoje prawdziwe powołanie, choć cię Bóg przeprowadził przez doświadczenie, pokusy i ucisk wewnętrzny. Wszystko to, coś przeżyła, posłuży do oczyszczenia twojej duszy i utwierdzenia cię w łasce Bożej. Bądź tylko szczerą i prostą, brzydź się wszelką obłudą, kłamstwem i wykrętami, bo one oprócz zgryzoty i wyrzutów sumienia w tem życiu, a po śmierci strasznego odrzucenia od Boga, nie dają nic więcej duszy ludzkiej. —
Polecam cię Opiece Najświętszej Matce naszej Maryi Niepokalanej. —

*
Do S. Gabryeli.

59. Najmilsza Siostro! Zrozumiałaś sama, jaka ty jesteś zawzięta i zła dla tych, którzy ci nie oddają czci i robią przykrości, jeżeli nawet nie chcesz się spotkać z ochroniarkami. Co ciebie, będąc w klasztorze, obchodzą ochroniarki, kiedy w klasztorze twoja władza ustaje nad niemi i nie potrzebujesz od nich nic, ani one od ciebie. Jak ty możesz chodzić na modlitwę, mając taką niechęć w sercu do bliźniego i nie zwyciężasz się. Tymbardziej obowiązaną jesteś jak najprędzej przyjechać i ani nie zwlekać dłużej w takim stanie duszy. Nadto możesz mnie nie zastać we Wrześniu i Październiku. —
Nietylko ciebie samą miałam na względzie, ale też i Siostry, bo one też zmęczone twojemi dąsami, bo podobno nie mówisz po 3 dni do niektórych, a one się dręczą i zniechęcają do pracy. Taki stosunek dłużej jest niemożliwy, i podobno S. Hijacyntę pozostawiałaś po sobie, jej dawałaś polecenia i klucze, żeby cię zastępowała na Boże Ciało; to niesłychana rzecz, kiedy są Siostry chórowe, robić takie nadużycie dla służebnych. Proszę przyjechać jak najprędzej, a S. Zofia ma cię we wszystkiem zastąpić; przyjedź bez P. Maryi i obcych, bo teraz jest duży zjazd. Nie bój się, ja ci nic nie zrobię, mogę tylko cierpieć, ale nie grozić.

Modlę się za ciebie i Siostry.

Czy to może być, żebyś Teodorę z Jeruzala wzięła do szwalni? Ona nie może być, proszę ją zaraz usunąć.

*
Do S. Gabryeli.

60. Dokąd ty nie przeprosisz S. Aurelii, to się z tobą nie zobaczę, za wszystkie przykrości, jakie jej wyrządziłaś, a szczególniej za to zgorszenie, jakie jej dałaś przy Świątyni, kiedy ona ciebie witała, a ty nawet słowa do niej nie przemówiłaś. Z tego miała wielką przykrość i zgorszenie, bo odczuła twoją złość i zawziętość. S. Aurelia dziś wyjeżdża do Felicyanowa na całe wakacye. —

*
Do S. Gabryeli.

61. Moje Drogie Dziecko! Łamiąc się opłatkiem, życzę Wam wszelkich łask, a szczególniej wielkiej miłości Utajonego Pana naszego i wszystkim naszym Braciom i Siostrom Maryawitom.
Niech Was Bóg błogosławi i utwierdza w łasce i powołaniu.
P. S. Przysyłam ci pud grzybów i kilka rubli, żeby wspomódz wasze ubóstwo. Ojcu, jak będzie potrzeba, też daj grzybów.

*
Do S. Maryi Magdaleny, (przedtem panny Poli).

62. Droga moja Polu! Wkońcu dostałam paczkę papieru, więc piszę listy od samego obiadu do wszystkich, którzy cierpliwie wyczekują odpowiedzi; u nas wielki ruch, (przy budowie Świątyni) szczególniej w lesie; już byłam dwa razy, ale walenie się takich olbrzymów robi wrażenie dosyć wstrząsające i przykre. — Trochę niedomagam, ale nie leżę, a do Felicyanowa niema ani furmanki, ani stamtąd koni w potrzebie. Marta z Witusiem chodzili na piechotę. —
Już kilka dni mieliśmy bardzo ładnych, ale roboty murarskie dotąd nie zaczęte, tylko ciesielskie i w lesie.
Nietylko nasi Ojcowie, ale i Księża prawowierni ogłaszają pokutę ludziom po wsiach, nadto gromadnie zachęcają lud wiejski do Parany, bo u nas spodziewają się wielkiej katastrofy. Podobno arystokracya też zbiera swoje fundusze i wyjeżdża za granicę. — Słowem zaczyna się ruch niebywały i wszyscy szykują się na wypadek wojny, która się zbliża, jeżeli nie w tym roku, to na przyszłą wiosnę. Ogłaszają Księża, że będą kary na ludzi i że spełnią się proroctwa, przepowiedziane na ostateczne czasy. U nas lud korzysta z rekolekcyi, chętnie się zwracają do Boga i tacy mogą być spokojni o to, co im ten rok przyniesie. Jednak potrzeba nam wszystkim szczerej pokuty, nietylko tym, co grzeszą, ale i tym, co żyją życiem próżnem, egoistycznem i bezmyślnem; potrzeba pokuty i tym, co nie odpowiadają swemu powołaniu, ponieważ Bóg będzie nas sądził nietylko za uczynki złe, ale i za dobre, któreśmy, mogąc, nie wypełnili, albo nie chcieli skorzystać z darów i łask; o ile teraz jest Bóg Miłosierny, o tyle będzie nieubłaganym Sędzią dla tych, którzy tego Miłosierdzia nadużyli. Nie chcę Poli straszyć, ale ostrzegam, żeby nie dała się uwieść różnym wpływom, których celem jest żyć, żeby używać, bawić się i wyszukiwać coraz to nowych przyjemności. U takich ludzi serce zamknięte na łzy i ucisk ubogiej braci, czyli bliźnich, ale też przyjdą dni, kiedy Bóg zamknie przed nimi wnętrzności Swego Miłosierdzia i powie im, że zapłatę swoją wzięli już w bogactwie i używaniu tego świata. Choć nie wszyscy mogą i powinni oddawać się na wyłączną służbę Bogu, ale wszyscy obowiązani są dobrze czynić i pełnić uczynki miłosierdzia według zamożności swojej. Nie smucę się z tego, że Pola siedzi w domu, ta mała dolegliwość powstrzyma Ją od wielu próżnych zachcianek; bo wiem, że choć ma dobre chęci, ale jak się dostanie w wir świata niewiary i próżności, nie zdoła się oprzeć temu prądowi, bo dziś więcej imponuje ludziom blaga, niż Ewangelia Chrystusa. — Ale dosyć tych morałów; przyjedzie do Warszawy Ojciec Jakób, to resztę Poli dokończy. —
Proszę tylko Poli, żeby nie kupowała dla nas różnych delikatesów i słodyczy, niech lepiej obróci te pieniądze na chleb dla głodnych, a otrze niejedną łzę ubogiego dziecka; mam sobie wiele do zarzucenia, że przyjmowałam podobne prezenta, ale odtąd przepraszam za zgorszenie, komu ja mogłam dać i odtąd od nikogo nic podobnego nie przyjmę i Siostrom przyjmować zabroniłam, bo my w szczególny sposób obowiązane jesteśmy powstrzymać się od tego, czem ludzie Boga obrażają. Zapewne Siostra Maciejec będzie chciała przyjechać na święta, owszem, już tak długo jej niema, jeżeli chce, niech wraca do domu, choć ma tyle w nim niewygód. Za parę dni wyrzucą Sióstr nawet z suteryn, bo tam mają coś robić pod motor. Coraz więcej upadam na wzrok i śpieszę się, bo Ojciec odjeżdża — więc całuję Polę i życzę jej szczęśliwego powrotu.
P. S. Państwu Marynowskim serdeczne pozdrowienie. —
Proszę mój list spalić, bo więcej nie będę pisać, jak Pola nie posłucha...

*
Do S. Maryi Magdaleny.
(dawniejszej panny Poli).

63. Niech Jezus z Matką Najświętszą błogosławią Poli na rekolekcyach. Może sobie Pola pobyć w celi, o którą prosi, jeżeli jest wolna.
Książka Chaignona b. dobra. Ja będę się modlić i sama proszę o modlitwę za mnie.
Dziś mi jest lepiej, ale muszę jeszcze wystrzegać się zimna i być trochę ostrożniejszą z wychodzeniem. Nie chciałam wierzyć w swoje niedołęstwo, więc dobrze mi tak, a wy się nie macie czego martwić, bo Pan Bóg nie chce śmierci grzesznicy, tylko żeby się nawróciła i żyła, aż się wypełni czas. — Za cierpienia Panu Jezusowi dziękuję, bo mi są potrzebne do oczyszczenia duszy i zmysłów, tylko za wiele mam wygód i troskliwego otoczenia, i to się nie zgadza z życiem i Regułą zakonną. —
Życzę Poli wszelkich łask Bożych.

*
Do panny Poli, (która po zejściu Mateczki została Siostrą).

64. Ma petite Pola! Je suis trés mécontente de vous; aujourd’ hui votre Bébé avait bon appétit et il a mangé énormement. Je suis dans un grand embarras, je ne sais que faire. —
Puis je m’informer de votre santé? et je vous souhaite en prompt retablissement. Priére de vouloir bien répondre.[2]

*
Do chorej Lucynki.

65. Moje drogie dziecko! Dowiaduję się, że jesteś bardzo niecierpliwa i grymaśna w chorobie, a to wielka szkoda dla twojej duszy i umęczenie dla otaczających cię. — Doktór powiedział, że jesteś nieuleczalna i raz cię zbadał i nie chce przyjść drugi raz, bo niema poco! Powinnaś i ty poddać się Woli Bożej i tę trochę życia poświęcić dla zbawienia duszy. —
Tyle ludzi cierpi bez pomocy, o głodzie bez opieki i toczy ich robactwo, a ty masz względnie na nasze ubóstwo wygody i jeszcze narzekasz i krzyczysz, aż się świeccy ludzie gorszą, że ty, niby Siostra, a nie umiesz cierpliwie znieść choroby. — Jeżeli nie chcesz nic dla Pana Jezusa cierpieć, to ja napiszę do twego ojca, może cię zabierze do Zgierza, bo Ojciec Jan chce cię odesłać do Radzyminka, bo już mu przykro, że masz tyle grymasów. — Ty się nie modlisz i nie masz mocy i cierpliwości; popraw się moje dziecko dla własnego dobra.
Brat Szczepan wyjechał do Wiśniewa na stałe.

Modlę się za ciebie.
*
Do S. Celestyny (Kotyńskiej) umierającej.

66. Najmilsza Siostro! Bądź spokojna i poddana Woli Bożej w chorobie i śmierci. Ja ofiarowałam cię Miłosierdziu Bożemu i opiece Niepokalanej Matce naszej Maryi.
Nie lękaj się pokus i strachów szatana, ale ufaj Panu Jezusowi i żałuj za swoje grzechy, opuszczenie się w służbie Bożej i niewdzięczności za dary i łaski Boskie. — Żal zmywa wszystko, a sercem skruszonem i uniżonem Pan Jezus nie gardzi, ale się lituje i duszę oczyszcza. Wszyscy się za ciebie modlimy i polecamy Sercu Jezusa i Maryi tutaj i w wieczności. —
S. M. Fr.

*
Do S. Mechtyldy w 1917 roku.

67. Prawdziwie posłuszna dusza jest ta, która wypełnia wolę Bożą, choćby jej dobrze nie rozumiała, nie bada przyczyn, ani następstw przyszłości, ale ślepo wierzy, że tak Bóg chce i idzie za tym głosem, mimo wszelkich racyi niezgodnych z rozumem. Dlatego Świętych często brano za szalonych, a nawet obłąkanych. —
Ubóstwo, ślubowane przez zakonnicę, nie ogranicza się do rzeczy materyalnych nieposiadania własności, ale do zupełnego ogołocenia się wewnętrznego, jakim jest szczere opuszczenie siebie dla miłości Boga, wyrzeczenie się swego spokoju i szczęścia tu na ziemi dla wypełnienia woli Bożej. —
Dusza, która nie cierpi, jest daleką od naśladowania Chrystusa, a która nie chce cierpieć, to nie chce Go naśladować i stopniowo zamiera dla Niego, wpadając w oziębłość i duchowe odrętwienie — choćby na pozór spełniała wszystkie ustawy zakonne i ćwiczenia duchowne. Kto straci duszę swą dla Mnie, znajdzie ją. To znaczy zabije w sobie własne ja, ten zacznie żyć prawdziwie dla Chrystusa. —
Walczyć trzeba z pokusami, żeby znaleźć swoją duszę w Sercu Pana Jezusa tutaj i w wieczności. —
Dla Przełożonych powinno się mieć tylko taką miłość, jaką ma się zwykle dla narzędzia, które nam jest użyteczne, więc i Przełożeni o tyle nam są pożyteczni, o ile nas prowadzą do Boga, dopomagając do postępu w cnocie pokory, cierpliwości, zamiłowania cierpienia, wyrzeczenia się swojej woli i miłości własnej. —
Zakonnica, kiedy się tłomaczy, choćby z niesłusznego zarzutu, przestaje być zakonnicą. —
Miłość własna tak nas zaślepia, że pod pozorem sprawiedliwości w Przełożonych szukamy swego uznania i oczyszczenia się z zarzutu, aby się okazać lepszą przed Nimi i sobą, a przynajmniej, żeby ją uznali za niewinną w tem, co jej zarzucają. Jest to bardzo subtelne szukanie względów ludzkich i uznania u nich, choć po ludzku słuszne, ale niezgodne z naśladowaniem Chrystusa, Który na wszystkie zarzuty i kłamstwa, jakie Mu stawiano, milczał. —
Życie wewnętrzne zaniedbuje się wtedy, kiedy pod pozorem wątpliwości różnych, dusza oddaje się rozumowaniu i krytyce innych, a wzorem do naśladowania dla nas jest zawsze tylko Chrystus i Najświętsza Jego Matka. Kiedy św. Teresie Pan Jezus okazał miejsce dla niej w piekle, jeśli nie powstanie z oziębłości i nie wyrzecze się zmysłowego uczucia miłości, jakie chowała w swojem sercu, to nie dlatego, żeby ją potępił i zupełnie odrzucił, ale żeby ją ostrzegł przed niebezpieczeństwem, w jakim jest stan jej duszy i dopomógł jej powstać. —
Słabej wiary są: „Głupi i leniwego serca ku wierzeniu.“ Pracę wewnętrzną trzeba szczególniej zwrócić na pokorę, żeby w milczeniu znosić zarzuty, upokorzenia i przeciwności, uważając je, jako wprost z woli Bożej pochodzące, bez względu na osoby, i sprawiedliwość, powinno nam to wystarczyć, że Bóg tego chce i to na nas dopuszcza. —
Trzeba starać się zamiłować cierpienie, a wtedy przestanie się cierpieć, nie trzeba pytać, jakie będą cierpienia, czy zewnętrzne, czy wewnętrzne i z czyjej przyczyny, ale przyjąć je trzeba z wdzięcznością ku Bogu, że daje środek do oczyszczenia duszy i ciała. — Nie trzeba się nigdy ukrywać dla względów ludzkich, ani miłości własnej, choćby za to spotkało upokorzenie, ale z prostotą i pokorą wszystkie trudności wyznawać należy, bo to ułatwia postęp duchowny. — Brak zrozumienia życia zakonnego jest brakiem powołania.

*
Do S. Mechtyldy.

68. Najmilsza Siostro! Boleję nad tobą, że ty więcej zajęta jesteś swoją sławą ziemską, co o tobie inni myślą lub jak cię sądzą i leczeniem ciała, niż Panem Jezusem i uświęceniem własnej duszy, i to jest źródło twego rozdrażnienia i cierpienia. —
Gdybyś częściej rozważała Bolesną Mękę Zbawiciela, Jego zniesławienie i wzgardę od wszystkich za dobrodziejstwa i cuda, uczynione ludzkości, a obecnie w Przenajświętszym Sakramencie doznawane zniewagi, wzgardę i oziębłość, nawet od dusz Jemu wyłącznie poświęconych, to zawstydziłabyś się swoich pretensyi i żalu do innych za doznane przykrości lub niezrozumienie twoich myśli, czy intencyi. — Takie usposobienie i rozdrażnienie świadczy o twojej zniewieściałości i braku życia wewnętrznego, które polega na szukaniu tylko Boga i Jemu składa z siebie codzienną ofiarę, łącząc się z ofiarą Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie. Ja nigdy nie mogę sądzić inaczej duszy, z którą mnie Bóg i Reguła zakonna łączy, tylko tak, jak mnie Duch Święty oświeci i fakta i czyny przez nią samą dokonane, a z tego nawet, co powie w chorobie lub zburzeniu umysłowem, czy rozdrażnieniu, a tymbardziej z plotek, nie wyrabiam sobie o duszy Siostry wewnętrznego sądu i przekonania. — Jeżeli o takie rzeczy pytam lub czynię wymówki za to, co słyszałam, to najpierw, żeby z ust tej Siostry dowiedzieć się, czy jest prawda, co jej zarzucają, i dla przestrogi, aby była ostrożna w mowie i strzegła się tego, co innych razi lub gorszy. Jedyny środek do uniknięcia wszelkich nieporozumień między Siostrami to zachowanie milczenia ewangelicznego, unikanie rozmów po dwie, co jest zakazane, i zamiłowanie ducha samotności, który tylko szuka Woli Bożej i żyje dla chwały Bożej, obojętny na rzeczy ziemskie i przemijające.
Z Siostrą Serafiną wcale o Siostrze nie rozmawiałam, i nie wiem, co ona Siostrze powiedziała, a jeżeli mówię o Siostrze, to wtedy, kiedy się która z Sióstr przyjdzie sama oskarżyć z rozmowy, jaką z Siostrą prowadziła, nie mając na to pozwolenia. — Teraz jeszcze nie może Siostra jechać do Felicyanowa, aż w Lipcu pod opieką infirmerki; może Siostra używać kąpieli słonecznych z pewnemi przepisami, żeby nie uderzyło słońce na mózg. A teraz może Siostra doskonale używać kąpieli w słonecznej celi, gdzie mieszka i powoli oswajać się z promieniami słońca na chore miejsca. Łóżko postawić wprost okna i przy otwartem oknie w czasie słonecznym wystawić te części ciała, które bolą, zmieniając odpowiednio pozycyę. Tak leczy O. Jakób nogę z dobrym skutkiem, według orzeczenia doktora, bo już chodzi bez kuli. — Modlę się za Siostrę.

*
Do S. Mechtyldy.

69. Najmilsza Siostro! Dlaczego sądzisz, że twoje trudności, czyli pokusy przyczyniły się do powiększenia moich cierpień, w czem widzę nową zasadzkę szatana, żebyś nie śmiała wyjawiać tych pokus z obawy powiększenia moich cierpień. Ale bądź spokojna, bo cierpienia moje pochodzą wprost od Pana Boga i ja, choć je odczuwam, ale uważam sobie za wielką łaskę Bożą i dziękuję Panu Bogu za nie, bo one są na oczyszczenie mojej duszy i całego Dzieła. Jako człowiek powinnam cierpieć i czuć nawet fizycznie to, co jest bolesne; ale prawdziwem cierpieniem dla mnie to obraza Pana Boga i oddalenie się od Niego dusz Bogu poświęconych, a zajęcie się sobą, światem lub rzeczami ziemskiemi; bo więcej jest takich, które myślą o sobie i o tem, co dotyczy ich osoby, a nie myślą o zniewagach Pana Jezusa w Przen. Sakramencie, że tyle dusz codziennie ginie, które powinnyśmy ratować modlitwą i pokutą, będąc do tego przez Boga wezwane. — Siostra Kolumba mówiła mi, że przechodzisz wątpliwości, ale te mnie ani nie zrażają, ani nie przejmują, uważam je za zwykłe i przejściowe, jednak smucą mnie pokusy was wszystkich, bo nie wszyscy z niemi walczą i dręczą się, a prawie nikt, a przynajmniej niewiele tych wybranych, którzyby dziękowali za pokusy i udręczenia Panu Jezusowi, ale każdy radby ich się pozbyć i obmyśla środki wygodniejsze dla siebie, a nie szuka Woli Bożej w poddaniu się cierpieniom i udręczeniom, dokąd Sam Bóg nie uwolni. Nie chcę sądzić S. Gabryeli, bo już osądzona od Tego, Kim wzgardziła, ale jej upadek powstał z pychy pod pozorem pokory. Najpierw prosiła mnie o życie bogomyślne, żeby przeszła z czynnego dla większej pokuty za dawne grzechy; odmówiłam jej, ponieważ nie było Woli Bożej, bo te same trudności miała z początku po rozłamie. Na kilkanaście dni przed wyjściem przyszła do mnie z pokusą, że ona chyba nie ma powołania do zakonnego życia a potrzebuje pokutować, więc chce iść w świat jako żebraczka i tak żyć, żeby jej nikt nie poznał. Z tego się roześmiałam, mówiąc, że za młoda na żebraczkę, a najdoskonalsza pokuta znosić wszelkie upokorzenia i cierpienia, jakie Pan Bóg na nas dopuszcza, czy to od ludzi, czy z otoczenia, czy od Przełożonych, czy przez pokusy. —
Zdawało się, że się uspokoiła ale, jak Siostry mówią, upokorzeń znosić nie mogła, bo po upomnieniu, że w refektarzu zrobiła sobie osobną infirmeryę i żeby stamtąd zabrała do innej szafy w korytarzu, ponieważ zaczęły się choroby jak: szkarlatyna, ospa, odra, i t. p. więc refektarz musi być miejscem czystem i wolnem od wszelkich lekarstw i możliwych zarazek jako miejsce, gdzie się wszystkie Siostry schodzą, — obraziła się i cały dzień leżała, a potem rano przebrała się za babę i wyszła za furtę. Brat, który ją wypuszczał, nie poznał, — tylko S. Zyta z ogrodu, której oddała klucz. — Czy ona zwiedziona poszła na żebraczkę, czy zmieniła swój zamiar, tego nie wiem, ale się modlę za nią. — Bardzo kiedyś dziwiła się twojem wyjściem i wyśmiewała się z twego głupstwa do Sióstr, a teraz podobne, a może i gorsze zrobiła. To nauką dla nas wszystkich, żeby nie sądzić i nie gorszyć się pokusami i upadkiem drugich, ale się modlić i sprawę Pańską pilnie z bojaźnią i pokorą sprawować.
Nigdy też nie wyraziłam się, że wszystkie Siostry są histeryczkami, bo musiałabym skłamać, ale muszę przyznać, że niektóre z Sióstr poddają się chwilowym nastrojom nerwowym, choć później tego żałują. O histeryi mówią z pogardą, ale to choroba nerwów nie jest tak szkodliwa, jak złośliwość, pochodząca z serca, obmyślana i rozumna, tej trzeba się lękać i boleć nad taką, bo to ma związek z duszą. —
Z opinii doktorów w teraźniejszem pokoleniu rzadko kto nie ulega tej chorobie, nawet mężczyźni i dzieci małe z rodziców nerwowych miewają objawy histeryi; na to hart woli i panowanie nad sobą jedynem jest lekarstwem. Najmilsza Siostro, co do ciebie, to jeden mam zarzut, że ty nie miłujesz ducha samotności i milczenia, co w życiu bogomyślnem jest wielką przeszkodą do doskonałości i zjednoczenia z Bogiem; nie unikasz okazyi do gadania i z tego później masz trudności. Modlę się za ciebie.

*
Do S. Aliny.

70. Najmilsza Siostro! Ja ci przebaczam twoje zapomnienie się i modlę się, żeby ci Pan Jezus przebaczył; cieszę się, żeś postanowiła słuchać S. Starszej, choćby jej polecenia były przykre dla twojej natury, bo tu chodzi więcej o ciebie samą, o przełamanie twojej woli przez posłuszeństwo, które jest najdoskonalszym środkiem do złożenia ofiary Panu Jezusowi z siebie i zaparcia się. — Dlatego powiada Reguła święta, że Siostry powinny być posłuszne we wszystkiem oprócz tego, coby było przeciwne Regule i sumieniu, czyli oprócz grzechu. Jeżeli tylko Starsza nie każe Siostrom grzeszyć albo łamać Regułę, to mają jej słuchać z błogosławieństwem Bożem, a Starsza odpowie przed Bogiem za to, co rozkazuje i jak rozkazuje, choćby co było potem złego, np. coś się zepsuło lub zginęło, to Starszej wina, że tego nie przewidziała, a nie młodszej, która słuchała. Modlę się za ciebie.

*
Do S Kamilli.

71. Najmilsza Siostro! Trzeba pokornie powiedzieć O. Kazimierzowi, że nie możesz tak prędko wywiązać się z jego polecenia co do reperacyi pieniędzy, bo musisz Mszę świętą albo adoracyę opuścić z tego powodu, że masz teraz dużo dzieci w ochronie. Teraz u Ojca jest więcej Sióstr, więc one mogą to zrobić Ojcu na miejscu. — Moje drogie dziecko, pracuj nad zwalczeniem w sobie pychy i miłości własnej, bo to jest największą przeszkodą do miłości Boga i bliźniego; upokarzaj się i znoś cierpliwie upokorzenia od S. Starszej lub od Sióstr, inaczej nigdy nie postąpisz w doskonałości. — Nie jesteś gorszą, niż byłaś w Płocku, tylko tu masz więcej okazyi, żeby się ujawniła twoja pycha i miłość własna, ale to lepsze dla ciebie, bo prędzej się oczyścisz, jak będziesz pracowała i korzystała z okazyi. Nie smuć się upadkami, tylko czuwaj, pracuj i módl się, a Pan Jezus dopomoże ci powstać z nędzy i oziębłości. Będę się modlić za ciebie na rekolekcyach, a teraz polecam cię Opiece Najświętszej Matce naszej Maryi.

*
Do S. Mieczysławy.

72. Najmilsza Siostro! Przeczułam, że ten słodki zapał, jakiego Siostra doznała, zaczynając życie Bogu poświęcone, musi być okupiony ciężką próbą i doświadczeniem; dlatego uznałam za słuszne, żeby tę próbę odbyła Siostra bez habitu. „Przystępując do służby Bożej, Siostro, przygotuj duszę swoją na pokusy.“ W te słowa zwykle odzywa się Przełożona do Aspirantki, przyjmując ją do Próby. — Nauczona doświadczeniem, Siostra zrozumie, moją intencyę, dlaczego tak postąpiłam. —
Wszystko, co Siostra przechodzi, są to zwykłe pokusy, wypływające z dwóch źródeł: jedna z miłości własnej, która nie lubi być krępowaną w czemkolwiek i nie znosi upokorzenia, druga z pobudzania szatana, który korzysta z naszego usposobienia i uderza w stronę najsłabszą charakteru.
Że taki stan duszy oddziaływa ujemnie na nerwy, to nic w tem dziwnego, ale bywa i tak, że nerwy, nie będąc opanowane silną wolą, przyczyniają się do większego udręczenia duszy i cierpień fizycznych. Próbę, pokusy i doświadczenie musi przejść każda dusza; jeżeli nie na początku, to później, a nawet po ślubach wieczystych, ale mężne i wytrwałe znoszenie takowych najlepiej świadczą o czystej i bezinteresownej miłości duszy dla Boga. W naszem Zgromadzeniu zadaniem każdej Siostry powinno być pragnienie, żeby żyć duchem wyrzeczenia się i ofiary, łącząc się z ofiarą Pana Jezusa Utajonego w Przen. Sakramencie; a środkami do tego celu są: Sakramenta święte i Reguła zakonna. — Kto się zaniedbuje w zachowaniu Reguły, lekceważy drobne rzeczy jak: zachowanie milczenia, osobne i szczegółowe przyjaźnie, zwierzenia się przyjaciółce zamiast Przełożonym, krytykowanie innych lub zwyczajów w Zgromadzeniu, poleceń, przestróg i upomnień starszych; niedbałe odprawianie lub opuszczenie ćwiczeń duchownych i t. p. Jeżeli to uważamy za rzeczy małej wagi, nie oskarżamy się z tego i nie staramy się zerwać z tem wszystkiem i poprawić się z tego, to dalekie jesteśmy od doskonałości zakonnej i grozi nam wielki upadek ducha, a czasem utrata powołania. — Moja droga Siostro, nie trzeba upadać na duchu i wątpić, bo co nie może nasza słabość ludzka, to dokona moc Boża w nas, ale trzeba szczerze wejrzeć w siebie, usunąć przeszkody, czuwać i modlić się, choć niema zapału do modlitwy. — Modlitwa w oschłości ducha jest najmilszą Bogu, bo taką była modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu, więc z Nim się łącz, ustawicznie powtarzając: „Bądź Wola Twoja.“ — Dziękuję Bogu, że Siostra dotąd nie opuściła Zgromadzenia, bo widzę tę ukrytą rękę Bożą, która nie dopuszcza cierpień nad siły. — Pan Jezus taki dobry, rozproszy ciemności twej duszy, zapali miłością serce, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i gotowość na wszystko dla Boga. —
Ja będę się modlić za Siostrę, szczególniej w czasie 40 dniowych rekolekcyi, a teraz polecam Siostrę Opiece Najświętszej Matce naszej Maryi.

Sługa S. M. Fr.
Płock 4 lutego 1918 r.
*
Do S. Gertrudy 1918 r.

73. Widzę, że szatan zazdrości ci łask Boskich, jakich ci Bóg chce udzielić w rekolekcyach i dlatego tak na ciebie gwałtownie naciera, ale Miłosierdzie Boskie większe jest, niż mocy piekielne. — Ufaj Sercu Pana, że cię nie opuści i wszelkie najazdy szatańskie oddali, a ciebie podniesie na duchu i pocieszy. Ty wiesz moje drogie dziecko, że tą pokusą.... szatan prawie w każdą duszę uderza, bo to jego ostatni wysiłek, że jeszcze coś ułowi, ale która zaufała Bogu i Matce Niepokalanej, tę musiał opuścić; a choć słabsze zwiódł, to i te Pan Jezus podniesie. Już sam pośpiech i gwałt, z jakim prawie zmusza cię do wyjścia, jest jawnem jego działaniem, bo duch dobry i zdrowy rozsądek człowieka inaczej sobie poczynają.
Cokolwiek postanowiłaś, to tak gwałtownie się nie robi.
Bądź spokojna, bo takie drobne uchybienia gładzi sama Komunia św. Bądź tylko posłuszną, jak Ojciec każe ci przystąpić bez spowiedzi, to wie, co robi, i możesz spokojnie polegać na spowiedniku.
Myśli bluźniercze to już są czysto szatańskie, bo człowiek sam z siebie nie jest do tego zdolny. Myśli wszelkie najlepiej oddalać pogardą; walka to nie znaczy szamotanie się, tylko akt woli: „Ja się na to nie zgadzam,” choćby było upodobanie, które jest zupełnie naturalne. Duch dobry to duch zakonny, nie światowy. Nie masz czego, wyrzekaj się.
Trzeba się uspokoić i zdać na Opatrzność Boską, żeby się Wola Boża nad tobą i w tobie spełniła, bo to jest cel powołania twego. O to powinnaś się modlić, nad tem całe życie pracować i dla tego cierpieć; inaczej myśląc, nie zasługiwałabyś na imię służebnicy Pana Jezusa.
Nigdy Bóg nie udziela duszy więcej łask jak w cierpieniu, jeżeli dusza chce skorzystać z tego czasu, udzielonego jej dla oczyszczenia duszy i ciała.
Bądź spokojna, nie zajmuj się nikim... nie pisuj listów, bo to cię więcej rozdrażnia i próżno zajmujesz się sobą, a potrzeba, żebyś się zajęła Bogiem i tem, co należy do zbawienia twej duszy, żebyś powstała z oziębłości duchowej. Ta choroba jest więcej niebezpieczna, niż choroba ciała i trudniejsza do uleczenia.
Oddalaj od serca wszelki smutek i zwątpienie, bo to pokusa szatańska, oddaj się cała sercu Pana Jezusa i ufaj, a zmiłuje się nad tobą.
Wszystkich twoich krewnych polecaj Bogu, a sama nie troszcz się o nich i nie żądaj, żeby oni troszczyli się o ciebie; bo już dawno przy świętych ślubach twoich powinnaś była opuścić wszystko, wszystkich i siebie, więc nie cofaj ofiary, złożonej Bogu na ołtarzu miłości.
Módl się i czuwaj, ja też będę modlić się za ciebie, żeby cię Pan Jezus uspokoił, pocieszył i ożywił dla większej Chwały Swojej i pożytku twej duszy.
Jak napadają pokusy do zdenerwowania, trzeba tylko akty strzeliste wzbudzić.
Wszystko, co Bóg stworzył, czyste jest, tylko zła wola człowieka przez grzech uczyniła je nieczystem, więc grzechu trzeba się strzedz.
Wszystko coś napisała, przeczytałam i proszę cię, przekreśl to i wymaż to wszystko z historyi twego życia; więcej o tem nie myśl i nie mów, ani na spowiedzi świętej.
Główną wadą twoją jest miłość własna, która się szczególniej zaznacza w rozumowaniu, a stąd i duch krytyki, a z krytyki oburzenie i t. d. Na to jedyne lekarstwo opuścić siebie, nakazać sobie milczenie, i nietylko w mowie, ale i w myślach i w rozprawach samej z sobą. Jak tylko zaczynają się racye, zaraz spokojnie jednem zdaniem powiedz sobie: „Bóg tak chce, tona mnie dopuszcza, niech się dzieje Wola Jego.“ Wtedy nie potrzeba żadnego wysiłku, ale spokojne akty Woli Bożej wystarczą, że się temu nie poddasz, choćbyś myśli oddalić nie mogła.
Nie rozbieraj, czy to sprawiedliwe, czy nie, ale że to Bóg dopuszcza dla dobra twej duszy i naśladowania Pana Jezusa. — Pomyśl, co wycierpiał Pan Jezus, a czy choć jednem słowem się tłomaczył lub zaprzeczył...
Nie zrozumiałaś tego, że właśnie zakonnica, która szczerze chce naśladować swego Boskiego Oblubieńca, powinna z poddaniem się Woli Bożej, a nawet z radością znosić wszelką niesprawiedliwość ludzką, tak względem siebie, jako i drugich Sióstr, które tą samą drogą iść powinny. Gdybyś była na to jedno zwróciła uwagę, nigdybyś nie doszła do takiego stanu. Ale dziękuj Panu Jezusowi, że ci daje czas poprawić to błędne przekonanie, i zacznij szczerze służyć Panu Jezusowi, a służyć Mu nie według woli i upodobania twego, ale według Woli Boga, Który wie lepiej, co człowiekowi jest potrzebne do zbawienia duszy. Daj Boże, żebyś od tych rekolekcyi nanowo żyć zaczęła, wszystko raz opuściła i wymazała z duszy.
Możesz spokojnie przyjmować co ci dadzą (do pożywienia); a jako uboga zakonnica przyjmuj nie jako ci się należy, ale jako jałmużnę ze Stołu Pańskiego.
Jeżeli rano nie śpisz, to się módl i łącz z Siostrami, myśląc o pokarmie duchowym, jakim jest Komunia św.
Co do medytacyi, nie trzymaj się ściśle godziny, tylko jak będziesz mogła rozmyślaj, czy dłużej, czy krócej; umysłu nie wysilaj, więcej czyń aktów poddania się Woli Bożej i spokojnie sobie odczytuj rozmyślania; niech one będą raczej modlitwą z aktów, aniżeli rozumowaniem, bo rozumowanie do niczego nie prowadzi, tylko wola gotowa na to, co Bóg od niej zażąda. Dlatego nie myśl, co będzie później, nie dyktuj, co mają z tobą zrobić, ale ty, jak małe dziecko, bądź gotową na wszystko. Pamiętaj na słowa Pana Jezusa: „Jeśli nie staniecie się, jako małe dziatki, nie wnijdziecie do Królestwa Bożego.“ A wiemy o tem dobrze, że nie wzrostem, ale duchem mamy być dziećmi.
Nie rób żadnych notatek z dawnego życia ani z teraźniejszego, ale możesz sobie zanotować tylko proste postanowienia, jak gotowa jesteś służyć Panu Jezusowi na przyszłość, — jak opuścić siebie i stworzenia, a zamiłować Wolę Jego Najświętszą.
Co do spowiedzi, policz się od ostatnich rekolekcyi, i to winy, które bez utrudzenia sumienie ci wyrzuci. Zresztą tu nie chodzi o to, co było, tylko o to, jak ma być teraz.
Jeszcze raz upominam cię i proszę zapomnij o wszystkiem i o sobie, jeżeli chcesz odnieść prawdziwy pożytek z tych rekolekcyi, a ja modlić się będę za ciebie, żeby cię Duch Święty oświecił, nauczył i pocieszył.
Pan Jezus miłością swoją wynagrodzi ci za wszystkie cierpienia i utrapienia, jakie dla Niego ponosisz.
Co do „Podręcznika kieszonkowego dla duszy stygnącej“ św. Augustyna, to dobry jest, bo ten wielki święty wszystko oparł na miłości Boga i dla miłości cierpiał, pracował i żył miłością Pana Jezusa w Bogu.
Co do pokusy wyjścia, to bądź spokojna, bo ja wiedziałam, że to pokusa tylko, a nie było twojej złej woli, tylko słabość woli, która nie mogła przemódz ducha ciemności.
Szatan skorzystał z twego osłabienia fizycznego i zmęczenia bezsennością i całą siłą uderzył na ciebie i pozbawił cię prawie przytomności; taką złość szatan może wywierać na ciało i nerwy pobudzać, jak nie może duszy wtrącić w przepaść grzechu. — Ale Pan Jezus dobry nie dopuścił szatanowi znęcać się więcej nad tobą i rozjaśnił ciemności umysłu i uspokoił cię.
Teraz nie smuć się, nie myśl o tem, co było, ale dziękuj Panu Jezusowi i Matce Jego Najśw., że cię uwolnił od pokusy szatańskiej.
Wszystkie twoje cierpienia Pan Jezus przyjmie i policzy ci w zasługę, bo nie jest jako ludzie skory do gniewu, aby za lada uchybienie gardził pokutą i łzami słabej istoty; ale jako Dobry Pasterz pokaleczoną owieczkę leczy, obmywa rany i oczyszcza, co się nie podobało oczom Jego.
O brata swego bądź spokojna, ja będę się za niego modlić i ty módl się za niego, ale ze spokojem i ufnością w Miłosierdzie Boskie. Człowiek nie może pojąć nawet, jak Pan Jezus miłuje każdą duszę, za którą tyle ucierpiał i wylał Przenajśw. Krew Swoją aż do ostatniej kropli, i jak Sam pragnie jej zbawienia. Jeżeli nam pozwala się modlić za innych, to chce dać sposobność wypełnienia uczynku miłości bliźniego i jako zadatek duchowej łączności w Panu naszym Jezusie Chrystusie.
Nie smuć się, bo to wyczerpuje i przeszkadza duszy wznieść się do miłości Pana Boga, ale zdaj się na Opatrzność Boską, ty i całą twoją rodzinę. — Jeśli jedna dusza poświęca się Bogu na służbę, to wyprasza łaski dla całej rodziny swojej i szczere nawrócenie się do Boga, jeżeli nie zaraz, to w godzinę śmierci.
Modlę się za ciebie i za wszystkich twoich, a ty bądź spokojna i ufaj w dobroć i miłość Pana Jezusa dla ciebie i wszystkich.

*
Do S. Alicyi, gdy była próbantką.

74. Najmilsza Siostro! Z pociechą w sercu czytałam jej list, pisany z taką szczerością i prostotą dziecięcą, w którym Siostra jasno przedstawia swój stan wewnętrzny, że wielce ułatwia mnie poznanie działania Bożego w jej duszy. —
Co do powołania Siostry do Zakonu, to nie może być żadnej wątpliwości, choć to się stało pod wrażeniem blizkiej śmierci. Takie zrozumienie i obietnica, uczyniona Bogu, było łaską Bożą i chwilą najodpowiedniejszą do zwyciężenia natury ludzkiej, która się wzdryga na rzeczy jej przeciwne, a nie ma odwagi porzucić tych, które schlebiają i pociągają ku sobie. —
Życie człowieka jest krótkie i przemijające, świat piękny, ale zwodniczy; życie rodzinne nawet tym, co są powołani do niego, nie zawsze daje szczęście, — naraża na wiele cierpień, a często na niebezpieczeństwo nawet dla duszy. —
Dobrze najmilsza Siostra zrozumiała, że prawdziwe szczęście na ziemi wypływa z życia zakonnego, czyli poświęconego Bogu. Nie mam na myśli pociech i uniesień ducha chwilowych, jakie dusza czasami odczuwa; ale szczęściem nazywam to przeświadczenie wewnętrzne, że się spełnia Wolę Bożą i codzień dąży do zjednoczenia z Bogiem, aż do posiadania Go na wieki; choćby dusza dążyła po drodze ciernistej wyrzeczenia się i ofiary. —
Pragnęłabym napisać najmilszej Siostrze więcej wyczerpujący list w tej materyi, ale nawał pracy w tym czasie i trudność, jaką mi sprawia pisanie, leżąc w łóżku, niech usprawiedliwią moje dobre chęci.
Wolałabym osobiście pomówić z Siostrą w tej sprawie, więc gdyby Siostra mogła przyjechać na W. W. Świętych do Płocka, to proszę na obłóczyny Siostry Michelsonowej.
Teraz modlę się za Siostrę o pokój serca i gotowość wypełnienia Woli Bożej.
Pozostaję szczerze życzliwa

Sługa Marya Franciszka.
Płock d. 14 Października 1920 r.
Z notatek O. Biskupa Jakóba.

75. W Uroczystość Objawienia Pańskiego 1918 r., Mateczka miała zrozumienie, że przechodzi noc zmysłów, związaną z faktami, które przeżywa Dzieło Miłosierdzia (bunt kleryków, pokusy dusz przeciw życiu zakonnemu). 11 Stycznia Mateczka mogła jasno wiedzieć, że noc zmysłów w Niej różni się od nocy zmysłów, o jakiej mówią Mistycy. Święci na ziemi podczas nocy zmysłów, nie będąc wolnymi od namiętności, przechodzili walkę ze złemi żądzami w sferze zmysłów, przyświecało im w tem oczyszczeniu światło wiary.
Mateczka zaś, będąc wolną od namiętności, przechodzi oczyszczenie z ludzkiej radości, jakiej doznaje, przyczyniając się do Chwały Bożej i postępu dusz; i z ludzkiego smutku, jakiego doznaje z przeciwności pod tym względem. Radaby przyczynić się do dobrego i usuwać zło, które złość szatana i sług jego czynić chce w duszach, ale miłość, która przyświeca Jej w tem oczyszczeniu, powstrzymuje ludzkie, choć dobre i szlachetne porywy, i wskazuje, w jaki sposób ma poprowadzić walkę ze złem i pomagać duszom, uwikłanym w sidła pokusy. — Jak podczas nocy ciemności przyświecała Jej Wola Boża, gdyż tam chodziło o stosunek duszy do Boga, tak obecnie podczas nocy zmysłów przyświeca Jej Miłość, gdyż tutaj chodzi o stosunek do bliźnich, który ujawnia się przez zmysły.

*
Do S. Kolumby, Wikaryi Domu.

76. Bądź spokojna, spowiadaj się tak, jak masz polecone przeze mnie i przez Ojca Jakóba, z tą różnicą, że najpierw wyznawaj to, co cię najbardziej upokarza, to nie będziesz zapominała.
Będąc na obowiązku Starszej, masz prawo coś w Siostrach osądzić lub skrytykować, a jakbyś powiedziała coś niewłaściwego, możesz iść do Komunii Świętej, tylko oskarżysz się na następnej Spowiedzi; to (co mówiłam) stosuje się do tych, co sobie z niczego nic nie robią, a nie do skrupulatek, jak ty.

Modlę się za Ciebie.
*
Do S. Kolumby w 1916-17 r. w czasie wojny i okupacyi Niemieckiej.

77. Przykrość, jakiej doznałam, nie pochodzi z osobistej urazy, ale z obrazy Boga, jakiej dopuszczają się te Siostry, które szemrzą na Opatrzność Boską i nie chcą widzieć Woli Bożej we wszystkiem, co ich spotyka, tylko przypisują to złośliwości ludzkiej; tem boleśniejszy ten fakt, że zaślepione w sobie i w żądzy zaspokojenia swoich potrzeb, nie widzą nędzy, głodu i śmierci swoich bliźnich, nie odczuwają wdzięczności dla Pana Jezusa, że dotąd zachowuje nas, choćby się należało ponieść nam karę i pokutę nietylko za swoje grzechy i winy, ale za bliźnich; bo tego wymaga cel powołania naszego...
Pana Jezusa przepraszajcie, módlcie się i żałujcie, żeby się nam nie stało tak, jak Żydom na puszczy, kiedy szemrali na głód, i nie wystarczała im manna na puszczy. Ja się nie gniewam i modlę się za was, ale gdyby się to miało powtórzyć, nie mogłabym z wami dłużej pozostać w klasztorze. Nic nie zmieniam dla żadnej, ale wszystko, co macie dozwolone, macie używać i dziękować Panu za Jego dary. —
Nowennę do Miłosierdzia Bożego możecie odprawiać, bo 2 sierpnia kończy się 24 lata, jak Bóg dał nam swoje wielkie Miłosierdzie we czci Przenajświętszego Sakramentu i pomocy Maryi, a 25 rok będzie Jubileuszowy dla nas. —
Dziękujcie Bogu i jedzcie co przed wami postawią bez szemrania i narzekania.
Z tego co pisałaś do mnie, wyglądałoby, że Bóg jest zależny od twego kaprysu, pokory lub szemrania, czy złośliwości w kierowaniu moją duszą; ani z twojej, ani z Sióstr przyczyny, ale tak się podobało Bogu, a dla mnie wypełnienie Woli Bożej jest wielką łaską i pociechą, nie smutkiem i cierpieniem, więc poco się próżno martwisz; chyba nie można Panu Bogu dyktować, w jaki sposób ma kierować moją duszą, ale obowiązkiem twoim jest samej słuchać i to robić, co ci Przełożeni każą. —

*
Kopia ostatniego listu naszej Najdroższej Mateczki z intencyami modlitw, które Mateczka Najdroższa nam zaleciła, idąc na ostatnie czterdziestodniowe Rekolekcye d. 9 Lutego, 1920 r. we Wtorek przed Popielcem.

78. Zalecam Siostrom modlitwę za Zgromadzenie nasze, za cały nasz Związek. Żeby Pan Jezus przez Swoją Mękę najboleśniejszą i śmierć na krzyżu raczył nas podnieść na duchu i dał łaskę wytrwania pomimo naszej niewdzięczności za łaskę powołania i marnowanie łask Boskich przez naszą pychę, miłość własną i zmysłowość.
Błagajcie o Miłosierdzie, bo zewnątrz grozi nam najście Bolszewików, którzy tą razą nie zostawiliby kamienia na kamieniu, a wewnątrz Kraju grozi nam rewolucya, która, wobec partyjnej nienawiści i odstępstwa od Boga, byłaby straszną i krwawą, i żeby Wola Boża spełniła się nade mną i nad wami. Błagam Boga dla wszystkich Sióstr o błogosławieństwo i Dary Ducha Świętego.

*
Słowa Błogosławieństwa naszej Najdroższej Mateczki, przysłane Siostrom przy Świątyni Miłosierdzia i Miłości przez usta Ojca Najprzewielebniejszego, jako życzenie przed ostatnią Wigilią przed zejściem Mateczki Najdroższej, dnia 24 Grudnia, 1920 na 1921 rok.

79. Błogosławię tym Siostrom, które mają miłość i które będą miały miłość.

*
Słowa Najdroższej naszej Mateczki, które Mateczka wy-
rzekła do Sióstr, żegnając się z niemi przed zejściem swojem, w Poniedziałek d. 12 Kwietnia 1920 roku; ale Pan Jezus darował nam jeszcze życia Najdroższej Mateczki 16 miesięcy i 10 dni.

80. „Zgromadziłam Siostry, bo chociaż nie mam zrozumienia, że już teraz umrę, to jednak, po ludzku sądząc, stan mój jest beznadziejny, bo i doktor, gdy Ojcowie zasięgali jego zdania, tak samo orzekł; a że nie pora jest myśleć o duszy, gdy się już traci przytomność i człowiek nie zdaje sobie sprawy, więc pragnę teraz przyjąć Oleje święte i uporządkować wszystko.
W Sobotę zrobiłam testament na Ojca Najprzewielebniejszego. Rodzina moja szarpać was nie będzie. Ja, jako Założycielka, mam przywileje, i jak wiecie, że z Woli Bożej i Ojcowie do mnie się odnoszą; ale ta, która po mnie nastąpi, będzie ściśle zależała od Ministra Generalnego, Ojca Najprzewielebniejszego.

(Potem Mateczka N. ustanowiła zarząd Sióstr i dalej mówiła).

Zachowajcie Regułę...
Zachowajcie miłość, ale nie zmysłową, szczegółową względem tej lub owej Siostry, bo miłość zmysłowa jest wstrętna i brzydzi się nią Pan Jezus.
Miłość zasadza się na tem, by każda wyrzekła się własnej korzyści, aby przyjść drugiej z pomocą. Nie chowajcie nigdy żadnej urazy ani niechęci jedna do drugiej.
Co do posiłku pamiętajcie, żeby bogiem waszym nie był brzuch... A w chorobie myśleć trzeba o duszy, a co do ciała zdać się na otoczenie. Nie zabraniam Siostrom używać lekarstw, chociaż co do mnie z Woli Bożej jestem z tego zwolniona.
Nie pragnijcie urzędów przełożeństwa, bo na przełożonych ciąży wielka odpowiedzialność przed Panem Bogiem; najszczęśliwsza ta, co niczem nie jest; a jeśliby która miała takie pragnienia, powinna się z tego oskarżać. Pragnienie przełożeństwa potrzeba odrzucać jak myśli nieczyste.
Chodzą między wami takie pogłoski, że po mojej śmierci wszystko się rozsypie. Wiedzcie, że ta któraby była w Zgromadzeniu tylko dla mnie, a nie dla Pana Jezusa, ciężko grzeszyłaby; niech wam się zdaje, żem wyjechała, przecież nieraz wyjeżdżałam do Felicyanowa. Największą miłość mi okażecie, gdy zachowacie Regułę...
Czyńcie wszystko w czystej intencyi, Regułę zachowajcie nie dla oka ludzkiego, nie dlatego, żeby was uważano, że ściśle ją zachowujecie, nie dlatego tylko, żeby nie dać zgorszenia, albo żeby o was nie miano złego pojęcia, ale z miłości ku Panu Jezusowi...
Nie narzucajcie się świeckim, tyle tylko przestawajcie, ile konieczność wymaga do wypełnienia włożonego na was obowiązku.
Kochajcie Przenajświętszy Sakrament.
Mając raz obawę, że może jesteśmy jako latorośl, odcięta od Kościoła Chrystusowego, która ma uschnąć, przedstawiałam to Panu Jezusowi na modlitwie, a Pan Jezus powiedział: „Wy jesteście tą nową latoroślą, która wyrosła na starym pniu Kościoła;“ dlatego to Siostrom mówię, żeby nie miały obawy, że są w błędzie, i odwołuję to wyznanie wiary co do nieomylności papieskiej, które pod przymusem uczyniłam, bo uważam to za bluźnierstwo, Sam Bóg tylko jest nieomylny...
Święty Franciszek, umierając, widział upadek ducha, ruinę swego Zgromadzenia, a ja, dzięki Panu Bogu, spokojna o to umieram. Cierpienia moje są podobne do cierpień świętego Franciszka, bo tak, jak on cierpię we wszystkich członkach, bo i wątroba i nerki i puchlina...
Nie módlcie się dla mnie o życie, tylko żeby Wola Boża spełniła się nade mną i nad wami, nie żal mi jest życia, cierpię tylko, widząc łzy Ojców i Sióstr, ale nie smućcie się, niedługo się połączymy.
Cieszę się, że umieram nieuznana, wyklęta, nie chciałabym inaczej umierać...
Zrzekam się przełożeństwa w ręce Ojca Najprzewielebniejszego, Ojciec Najprzewielebniejszy mnie zastąpi, ja pragnę umierać jako Siostra i cieszę się, że chociaż te ostatnie chwile będę mogła być pod posłuszeństwem.

(Potem oskarżała się Mateczka Najdroższa, a potem każdej kolejno błogosławiła, dawała na czoła krzyżyki).





  1. S. Maryanna, o której tu mowa, zwiedziona przez Pągowskiego, poszła za nim do Zgierza i wraz z nim po zejściu Mateczki odstąpiła jawnie od Maryawityzmu.
  2. „Moja kochana Polu! Jestem bardzo niezadowolona z ciebie; dzisiaj twój malec (Feluś, którego p. Pola wychowywała) miał dobry apetyt i zjadł za dużo, i jestem w kłopocie, co robić. Jak twoje zdrowie teraz? Życzę ci rychłego powrotu do zdrowia. Proszę o odpowiedź.“





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Maria Michał Kowalski, Maria Franciszka Kozłowska.