Rycerze (Arystofanes, tłum. Konarski, 1881)/Akt pierwszy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Arystofanes
Tytuł Rycerze
Podtytuł Komedya
Wydawca Wyd. Dzieł Tanich A. Wiślickiego
Data wyd. 1881
Druk Drukarnia Przeglądu Tygodniowego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Franciszek Konarski
Tytuł orygin. Ἱππεῖς
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Akt pierwszy.
SCENA I[1].
Obydwaj NIEWOLNICY wstępują równocześnie na scenę.
Niewolnik pierwszy.

Biada nam, biada! Niech Bóg1 ciężko skarze
Paflagończyka[2] i jego potwarze,
Co się wkręciwszy w domu tego mury,
Choć sam jest chłystkiem[3], dusi nas jak szczury!

Niewolnik drugi (oglądając się trwożliwie w koło).

O niech go skarze! A toć ten oszczerca
Z wszystkich nas pierwszy katuje bez serca!

Niewolnik pierwszy.

Cóż nieboraku? jakże ci się wiedzie?

Niewolnik drugi.

Jak ty, podobnie ja ugrzązłem w biedzie.

Niewolnik pierwszy.

Chodźże tu bratku, byśmy w smutnej chwili
Śpiewkę Olimpa[4] sobie zanucili.

Niewolnik pierwszy i drugi (płaczliwym głosem).

       10.[5] Biada nam, biada i jeszcze raz biada!

Niewolnik pierwszy.

A czyż to tylko biadać nam wypada?
Czy nam narzekać, nie radzić przystoi?

Niewolnik drugi.

Cóż w takim razie?

Niewolnik pierwszy.

Słucham rady twojej.

Niewolnik drugi.

Lecz ja pierwszeństwo przy tobie zostawiam,
Zwłaszcza też z tobą walki się obawiam.

Niewolnik pierwszy.

Słówka nie pisnę, Apollon mi świadkiem!

Niewolnik drugi.

Gdybyś me myśli powiedział przypadkiem?[6]

Niewolnik pierwszy.

Nuże! mów śmiało, wraz też i ja powiem!

Niewolnik drugi.

Kiedy bo widzisz, gęba mi ołowiem,
A nogi kłodą ze strachu się stały.
Może też mógłbym mój ten planik cały,

I mojej rady subtelną osnowę
Przystroić w suknię Eurypidesowę?[7]

Niewolnik pierwszy.

Oto przekupka![8] Wskaż więc jak przed panem
       20. Zdołalibyśmy wykręcić się sianem?

Niewolnik drugi.

Mów więc my-kaj-my, złączywszy to razem.

Niewolnik pierwszy.

Dobrze, my — kaj — my.

Niewolnik drugi.

A przed tym wyrazem
Połóż literkę u — wnet całość będzie.

Niewolnik pierwszy.

U —

Niewolnik drugi.

Ślicznie. Teraz zaś mając na względzie,
Jakto z kobietką pieszcząc się pospołu,
Truchtem zrazu jedziesz — oszczędzasz mozołu,
Aż wreszcie, chcąc chuci nakarmić do syta,
Dokładasz sił resztki i pędzisz z kopyta:
Tak też my-kaj-my, potem u rzecz zwolna,
Wnet niech twa mowa mej radzie powolna,
Lotem pogoni, ile wystarczy jej tchu![9]

Niewolnik pierwszy (mówi coraz prędzej).

Mykajmy, umykajmy, umykajmy, u...

Niewolnik drugi.

Widzisz jak pięknie?

Niewolnik pierwszy.

Lecz cóż w tym wypadku,
Gdyby nas kijem macano po zadku?

Niewolnik drugi.

Jakto?

Niewolnik pierwszy.

Bić będą, ztąd zaś wniosek wtóry,
Którego skutkiem odstawanie skóry.

Niewolnik drugi.

       30. Najbezpieczniejszą więc dla nas rachubą,
Gdzieś u stóp boskich chronić się przed zgubą.

Niewolnik pierwszy.

Co, co, u bogów? więc ty w bogów wierzysz?

Niewolnik drugi.

Wierzę.

Niewolnik pierwszy.

A czemże istnienie ich mierzysz?

Niewolnik drugi.

Bizunów, których nie szczędzą mi, miarą —
Cóż, czy ma wiara, nie jest słuszną wiarą?

Niewolnik pierwszy.

I nie bez racyi; lecz dla nas ratunek
Zkądinąd wyjdzie. Ten zaś nasz frasunek,
Jeśli mi na to dasz swe zezwolenie,
Jasno szanownej publice wymienię.

Niewolnik drugi.

Zgoda i na to; lecz proszę ją o to,
Żeby zechciała z przyjazną ochotą
Dać nam swój poklask, kiedy przez grę naszą
Usta jej kwiatem śmiechu się okraszą.

Niewolnik pierwszy.

Zaczynam zatem. Mamy otóż pana,
Raptusowego gbura, co od rana

Do ciemnej nocy jedynie groch żuje[10],
Demem zaś z Pnyksu[11] każdy go mianuje.
Obmierzły otóż ten nasz niedołęga,
A przytem głuchy — zwyczajnie ciemięga —
Kupił na nowiu[12] łotra, gryziskórę,
Paflagończyka, obwiesia, szewciurę.
Ten zaś poznawszy marudy narowy,
Po szewski rozum wnet poszedł do głowy,
I gdy mu łapy liże, durzy, mami,
I gdy go bawi skóry okrawkami[13],
Mówi: „Demosie, dość już tego będzie,
       50. Gdyś jednę sprawę załatwił w urzędzie[14];
Teraz się wykąp i nad wszystko, proszę,
Zjedz, wypij, ciułaj zarobione grosze![15]
Wnieść ci tu obiad?” — Lub znów gdy spostrzeże, —
Przez to zaś szturmem względy pana bierze —

Że ktoś przysmaki sposobi dla Demu,
Wnet mu wydziera — i sam niesie jemu.
Niedawno temu w lakońskiem korycie
Robiłem placek; aż ów zbójca skrycie
Z rąk mi go wyrwał, jako swój zostawił[16].
Żeby zaś który z nas pana zabawił,
Nie chce dopuścić, lecz wszystkich odgania;
A kiedy stary około śniadania,
On stoi przy nim i w wianku ze skóry[17]
       60. Pędzi retorów za dziesiąte góry[18];
I wtedy to mu zręcznie w ucho wkłada
Proroctw formułki[19] — a stary przepada!
Szewc więc z głuptasa korzysta szaleństwa
Z istnym artyzmem prawiąc bezeceństwa

Na niewolników, co pracują w domu,
Zmyśla oszczerstwa wierutne bez sromu,
Ztąd na nas baty; sam zaś w koło biega
I od każdego, który mu podlega,
Groźbą i prośbą, strachem naprzemiany
I żebranin? wyciąga kubany.
„Czy widzisz“ — rzecze, — „jak Hylasa biją?[20]
Moją to sprawką, moją, a nie czyją!
W ciemności dzisiaj powędrujesz kraje,
Jeśli mi nie dasz!” — Cóż? człek biedny daje.
A gdybym nie dał, dałżeby mi stary!
Przodem i tyłem kichając bez miary,
       70. Wnetbym wykichał ducha pod kijami! —
Do kogoż teraz, jakiemi drogami
Uciec ztąd mamy, twojem lubciu zdaniem?

Niewolnik drugi.

Tą drogą, którą zowiem umykaniem!

Niewolnik pierwszy.

Lecz Paflagona, czy ujdzie co oka?
Na wszystko ślepiem rzuca on z wysoka;
Gdy zaś krok zrobi — jedna noga długa
Leży gdzieś w Pylos, a wśród Pnyksu druga!
A w tej podróży pośladek spasiony,
Jakby miech jaki dmie na wszystkie strony!

Wszak w szponach jego wszystko pozostaje
Od Wysp Złodziejskich — aż w Kubanów kraje![21]

Niewolnik drugi.

       80. Jedyna zatem nadzieja jest — w grobie!

Niewolnik pierwszy.

Nie widzę innej; przeto o sposobie
Bohaterskiego załatwienia sprawy,
Pomyśl stanowczo!

Niewolnik drugi.

Jakby ten czyn krwawy,
Jakby z honorem wypadła śmierć nasza?
A możeby też krwi wołowej[22] czasza

W tem nam pomogła? śmierć Tamistoklesa[23]
Podoba mi się.

Niewolnik pierwszy.

Idź z tem precz do biesa!
Nie krwi mi byczej, lecz wina czystego
Przynieś tu puhar! — w cześć Boga Dobrego[24]
Gdy go wychylim, wnet znajdziem zbawienie!

Niewolnik drugi.

Widzisz go, wina! pali cię pragnienie?
Cóż pijaczyna pomoże swą gębą?

Niewolnik pierwszy.

Nie bredź! czyś bratku wodo-moczy-gębą?
       90. Zakuta pałko, jak umiesz w bezmyślności

Ujmować winu zbawiennych własności?!
Czyż jest gdzie w święcie cenniejszy dar nieba?
Wszak sam wiesz o tem, mówić ci nie trzeba,
Że kto mu służy, temu on nawzajem
Ten padół ziemski istnym czyni rajem,
Że mu grosz miły, rozliczne sukcesy,
Miłość przyjaciół, wygrane procesy
I pomyślności sypie bez rachuby.
A zatem prędko wina dawaj luby,
Bym ducha skropił, rady szukał w dzbanku,
A zatem wina, wina daj kochanku!

Niewolnik drugi.

Lecz w czem nam pomóc twe opilstwo może?

Niewolnik pierwszy.

W szczęściu — idź zatem, a ja się położę.

(Niewolnik drugi odchodzi, pierwszy zaś kładąc się na ziemi, mówi):

Kiedy zaś winkiem humor swój poprawię,
       100. Planów, planików wnet — legion wystawię!

Niewolnik drugi (wbiegając z dzbanem w ręku).

O to ci szczęście, że mnie na uczynku
Nie przychwycono, gdym siedział przy winku!

Niewolnik pierwszy.

O Paflagonie nie wiesz nic nowego?

Niewolnik drugi.

Placka przy ogniu ludu pieczonego[25]
Objadł się siła, więc brzuchem do góry,
Pod swoje cielsko rozłożywszy skóry,
Leży pijany a okrutnie stęka.

Niewolnik pierwszy.

Do dzieła teraz! niech mi twoja ręka
Czystego wina naleje, a szczerze!
Sprawię libacyą![26]

Niewolnik drugi (podając mu wino).

Oto masz — w ofierze
Łyknij je Bogu Łaskawemu w ręce.

Niewolnik pierwszy.

Łyk ten ja tobie, bóstwo wina, święcę![27] (pije, po chwili)
Twą to, nie moją, dobry duchu sprawą!

Niewolnik drugi.

Powiedz, zaklinam, co się święci?

Niewolnik pierwszy.

Żwawo!
Dopóki chrapie nasz Paflagon w domu,
Zwędzisz mu wieszczby zręcznie, pokryjomu —
       110. I tu je wniesiesz.

Niewolnik drugi.

Twej chęci dogodzę,
Lecz nuż mnie licho napotka na drodze?

(Odchodzi).
Niewolnik pierwszy.

Winka też teraz łyknąć sobie muszę,
Odwilżyć język i pokrzepić duszę[28].

(Pije).
Niewolnik drugi. (Wbiega niosąc wyrocznie).

Oto ci chrapiąc strasznym pierdzi głosem,
Gdym mu wyrocznie wykraść mógł przed nosem,
Których, jak oka strzegł własnego w głowie!

Niewolnik pierwszy.

Dzielnieś się spisał. Pokaż tu, co powie
Nam ten fascykuł? dolejżeż mi jeszcze!
Czytajmy teraz. (czytając, do siebie): O wy słowa wieszcze!
       120. Wina! daj czaszę, żebym gardło zalał!

Niewolnik drugi (dając mu czaszę).

Oto jest. — Cóż tam?

Niewolnik pierwszy (wypiwszy).

Żebyś drugą nalał.

Niewolnik drugi (podając mu czaszę).

„Byś drugą nalał”, — to wieszczby osnową?

Niewolnik pierwszy. (Do siebie).

Bakchisie![29]

Niewolnik drugi.

Cóż więc?

Niewolnik pierwszy.

Podaj czaszę nową!

Niewolnik drugi (podając mu czaszę).

W wieszczbie, jak widać, częsta o tem wzmianka,
Byś przyjacielu zaglądał do dzbanka.

Niewolnik pierwszy (do siebie).

Niecny krzykało! z tych więc proroctw boga
Płynęły twoja ostrożność i trwoga?

Niewolnik drugi.

Cóż tam?

Niewolnik pierwszy.

Wyraźnie prorokują, bogi,
Że nasz Paflagon wkrótce zadrze nogi!

Niewolnik drugi.

Jakto?

Niewolnik pierwszy.

Toć jasno mówią tu wyrocznie,
       130. Że handlarz kłaków[30] miastem rządzić pocznie.

Niewolnik drugi.

Jest jeden handlarz — mów, co dalej będzie?

Niewolnik pierwszy.

Handlarz baranów[31], wnet urząd posiędzie.

Niewolnik drugi.

Jest dwóch handlarzy — a cóż tego czeka?

Niewolnik pierwszy.

Rządzić, aż póki podlejszego człeka
Los nie nadarzy! wnet też potem skona.
Po nim handlarza skóry, Paflagona,
Zdziercy krzykacza o tubalnym głosie[32],
Nastąpią rządy.

Niewolnik drugi.

Więc w przyszłości losie
Tak zapisano, że ów handlarz bydła
W tego garbarza zbójcze wpadnie sidła?

Niewolnik pierwszy.

Tak — nie inaczej.

Niewolnik drugi.

Szczere zmiłowanie
Czuję nad biednym. Lecz wkrótce nie stanie
       140. Już tych handlarzy?

Niewolnik pierwszy.

O nie, los nam pośle
Jeszcze jednego, o dziwnem rzemiośle.

Niewolnik drugi.

Błagam cię, kto to?

Niewolnik pierwszy.

Powiedzieć ci, chęci
Nie mam.

Niewolnik drugi.

Na Boga!

Niewolnik pierwszy.

Otóż głowę skręci
Paflagonowi — handlarz kiełbas, bratku!

Niewolnik drugi.

Kiełbaśnik mówisz? o dziwny przypadku!
Lecz gdzież znajdziemy tego zbawiciela?

Niewolnik pierwszy.

Trzeba go szukać.

Niewolnik drugi.

Lecz patrz, przyjaciela
Bóstwa łaskawe wiodą nam do rynku.


SCENA II.
Ci sami; później KIEŁBAŚNIK ze swemi przyrządami i towarami, niesie także stragan, na którym kiełbasy sprzedaje.
Niewolnik pierwszy.

Mój Kiełbaśniku! o drogi kuzynku!
Pójdź tu szczęśliwcze! chodź tu, tu mój drogi!
Ciebie to zbawcą państwa czynią bogi:

Kiełbaśnik[33].

       150. Co tam się dzieje? Cóż odemnie chcecie?

Niewolnik pierwszy.

Zbliżże się do nas, byś usłyszał przecie,
Jak błogie ciebie oczekują czasy!

(Kiełbaśnik wstępuje na Logejon).
Niewolnik drugi (do Niewolnika pierwszego).

Idź przyjacielu, zabierz mu kiełbasy,
Wskaż mu wyrocznię, jak łaskawa ona,
Ja zaś szpiegować pójdę Paflagona.

(Odchodzi).


SCENA III.
NIEWOLNIK PIERWSZY, KIEŁBAŚNIK.
Niewolnik pierwszy.

Żwawo! na stronę odrzuć swe manatki,
Dla bóstw złóż dzięki i dla Ziemi matki.

Kiełbaśnik.

Cóż dalej będzie? Czym ci już dogodził?

Niewolnik pierwszy.

O ty szczęśliwcze, coś się w czepku rodził!
O ty wielmożny! ty, coś dzisiaj niczem
A jutro wszystkiem! słowem wojowniczem
Szczęsne Ateny powiedziesz do boju!

Kiełbaśnik.

       160. Pozwól mi bracie flaki prać w spokoju,
Kiszki sprzedawać.... Przecz tak ze mnie szydzisz?

Niewolnik pierwszy.

Kiszki o gapiu? (wskazuje na publiczność). Rzuć okiem, czy widzisz
Tego narodu szeregi ścieśnione?

Kiełbaśnik.

Widzę.

Niewolnik pierwszy.

Zaiste, wszystkie tobie one
Korzyć się będą, z nimi port, Pnyks, rynek...
W samej Prytanii[34] z gromadą dziewczynek
Pohulasz sobie, rajców upokorzysz,
Wodzów przydepcesz, kaganiec im włożysz!

Kiełbaśnik.

Ja to mam zrobić, mnie to wszystko czeka?

Niewolnik pierwszy.

Ciebie, zaiste wielkiego człowieka!
Lecz to nie wszystko; wstąp tu, z tego stoła,
       170. Powiedz, czy widzisz te wyspy do koła?

Kiełbaśnik (wstępując na swój stragan).

Widzę?

Niewolnik pierwszy.

Czy widzisz nawy i odnogi?

Kiełbaśnik.

Widzę.

Niewolnik pierwszy.

Więc szczęściem nie darzą cię bogi?
Tem okiem w Karyi[35] rzuć teraz równiny,
Lewe zaś skieruj w stronę Kartaginy.

Kiełbaśnik.

Czyż będę szczęśliw, gdy zeza zarobię?

Niewolnik pierwszy.

Ej bo, co mówisz! wszak te skarby tobie,
Jak to w wyroczni jasno zapisanem,

W łapy popadną, i wielkim też panem
Podług wyroczni, zostaniesz pewnikiem.

Kiełbaśnik.

Jakto? ja miałbym zostać dostojnikiem,
Com kiełbaśnego majster jest zawodu?

Niewolnik pierwszy.

       180. A właśnie przez to, żeś z prostego rodu,
Żeś gbur nie mały, i gębacz nie lada.

Kiełbaśnik.

Na niegodnego taki splendor spada!

Niewolnik pierwszy.

Przebóg! ty siebie niegodnym nazywasz?!
W takim więc razie przedemną ukrywasz
Swoje przymioty! A może do kata,
Ciebie co z naszą „bracią szlachtą” brata?[36]

Kiełbaśnik.

Ależ przeciwnie, dla Boga miłości,
Jam prostak z rodu, krwi mojej i kości!

Niewolnik pierwszy.

O dziecię szczęścia! o błogosławiony!
Jak szczodrześ ręką losu obdarzony.
By godnie zasiąść na przyszłym urzędzie!

Kiełbaśnik.

Lecz przyjacielu chciej to mieć na względzie,
Że ja nie grzeszę wcale wykształceniem,
Znam kunszt czytania i to — z natężeniem!

Niewolnik pierwszy.

I ta to nawet umiejętność jedna
       190. Zamiast korzyści szkodę tobie zjedna.
Wszak wiesz, by zostać naczelnikiem ludu,
Nie trza dziś więcej ni nauki trudu,
Ni charakteru o sercu podniosłem,
Dość, gdyś prostakiem, dość, gdyś bracie osłem!
Pilnie więc bacz na bogów objawienie.

Kiełbaśnik.

Jak więc opiewa tej wyroczni brzmienie?

Niewolnik pierwszy.

Treść jej, to istnie zagadka nam dana
Do rozwiązania — chytrze obmyślana! (Czyta).
„Wtedy, gdy sęp skórzany a krzywopazury ułowi,
Dziobem smoka głupiego, łykacza krwawej posoki,
Zczeznie Paflagończyków garbarska, zgniła polewka;
       200. Kiełbaśnikom zaś bogi użyczą wielkich zaszczytów
Pewnie, chyba że nadto kiszkami kupczyć przeniosą”.

Kiełbaśnik.

Powiedz, o ile jam jest w to wmieszany?

Niewolnik pierwszy.

Nasz Paflagończyk, to ów „sęp skórzany”.

Kiełbaśnik.

„Krzywopazury”, cóż to słowo znaczy?

Niewolnik pierwszy.

To słowo właśnie jasno nam tłomaczy,
Że on drapieżną ręką wszystko chwyta.

Kiełbaśnik.

A „smok” ów, po co?

Niewolnik pierwszy.

Tu prawda odkryta.
Kiszki są. długie, długie też i smoki,
Obojga „krwawej łykacze posoki”,
„Smok” ma więc wkrótce nad „skórzanym sępem”
       210. Odnieść zwycięstwo, „chyba“, że podstępem
Da się uwikłać — to jedno jest gdyby.

Kiełbaśnik.

To „chyba“ jednak nie czyni mi chyby[37],
Wyroczni bowiem schlebiają mi słowa.
Lecz ludem rządzić, czy zdoła ma głowa?

Niewolnik pierwszy.

Fraszka! rób dalej to, co teraz robisz;
Sprawy tak mieszaj, jak kiszki sposobisz
Mięsa przeróżne mieszając bez braku —
Dowcipem kuchty osłodź je dla smaku[38].
By rządzić, wszystkie posiadasz przymioty:
Masz kram, głos straszny, pochodzisz z hołoty;
Wszystko do rządów potrzebne jest w tobie,
       220. A wieszczba z Pytyą zgadzają się obie[39].
Spraw więc obiatę dla gapiów patrona[40],
Uwieńcz skroń swoję[41], kpa zaś Paflagona
Turbuj wet za wet!

Kiełbaśnik.

Lecz pomocna ręka
Wesprzeż mnie przy tem? możny go się lęka,
Biednych zaś wszystkich on za czuper bierze.

Niewolnik pierwszy.

W tysiąca liczbie zacni są Rycerze,
Wrodzy zaś jemu; oni do tej sprawy
Rękę przyłożą. Obywatel prawy,
I z widzów każdy chętnie dopomoże,
Po nich — ja wesprę, wesprze ramię boże!
Porzuć więc trwogę, bowiem Paflagona
       230. Twarz nawet w masce nieuwydatniona,
Gdyż przed nim stchórzył nam każdy z malarzy,
I żaden w masce nie przedstawił twarzy[42].
Pozna go jednak publiczność życzliwa...

Kiełbaśnik (przerażony).

Gwałtu! przepadłem! Paflagon przybywa!


SCENA IV.
Ci sami. PAFLAGOŃCZYK.
Paflagończyk (wbiega na scenę).

Do trzystu dyabłów! nie puszczę wam płazem,
Że już od dawna spiskujecie razem
Przeciw Demowi!

(Wskazuje na kubek leżący na ziemi).

A! z Chalkidy[43] czara?!
A więc z Chalkidą konszachty? O, wara!
Czekajcie, gardłem oba przypłacicie!
Czekajcie draby! ja wam skrócę życie!

(Kiełbaśnik chce uciekać).
Niewolnik pierwszy.

       240. Hej! czego zmykasz Kiełbaśniku prawy?
Nie czekasz? wspólnej nie opuszczaj sprawy!

(Zwrócony ku scenie woła).

Na pomoc o Rycerze, teraz czas! Symonie!
Panajtyn[44]! w prawej skrzydła nie staniecież stronie?

(Do Kiełbaśnika).

Idą, wróć więc, do zemsty zwróć teraz swe kroki!
Już są blizko, jak pyłu wskazują obłoki,
Teraz go napędź, mścij się, goń nań do ataku!


SCENA V.
Ci sami. CHÓR.
Chór 1.[45]

Bij, wal zbója, potwarcę rycerskiego znaku!
Mytnika, łapigrosza, bezdenną kałużę,
I łotra, łotra, tysiąc to razy powtórzę,
       250. Gdyż tysiąc razy na dzień złożył dowód tego.
Nuże! pędź, grzmoć, bij łotra, piecz go do żywego,
Wszak my z tobą! puść fimfę, zakadź mu pod nosem,
Gdy zaś będziesz nacierał, ryknij strasznym głosem,
Lecz strzeż się, by ci nie zmykł — zna on bowiem drogi,
Gdzie Eukrat[46], w grys dał nurka, za pas wziąwszy nogi!

Paflagończyk (do publiczności).

Ratujcie o Heliaści, mężowie czcigodni,
W chwytaniu trzech oboli braciszkowie zgodni!

Ratujcie, wszak was karmię, wam ku pożytkowi
Złe, czy dobre — drę gardło! Wżdy ci tu spiskowi
Kropiąc mnie kijem, na śmierć zakropią bez trudu!

Chór 2.

Słusznie, bo przed podziałem kradniesz dobra ludu,
Bo swych podwładnych dusisz, macasz na wsze strony
       260. Jak gdyby figi owoc — ścigły, czy zielony,
Czy jeszcze nie dojrzały[47]. Gdy zaś w ich szeregu
Zawąchasz ciurę, gapia, — z Chersonezu[48] brzegu
Za łeb go ściągniesz, porwiesz, podrzucisz nim w górę,
O ziem trzepniesz, kark skręcisz, połkniesz jak miksturę!
Żaden z cnych ziomków szpiegom twym się nie wysunie,
Zwłaszcza cichy jak jagnię — lecz o złotem runie.

Paflagończyk (do Chóru).

Wy to na mnie szczujecie, który, bracia mili,
Chciałem radzić ludowi, by wam wystawili

Pomnik w mieście, należny wam dla męztwa cudów,
Wszak to właśnie jest źródłem mych batów, mych trudów!

Chór. (Paflagończyk stara się wymknąć, Chór zastępuje mu drogę z jednej i drugiej strony).

Czy widzisz franta, łgarza? Jakiemi drogami
       270. Chce nas podejść ten lizuń — lecz gra nie z frycami!
Tu nań wnet spadną razy, gdy ma tam wygraną,
Gdy zaś tu nas zwycięży, tam mu capkiem staną!

Paflagończyk.

O ludu, bądź mi świadkiem! o miasta świętości!
Jakich to pysk szakali szarpie mi wnętrzności!

Chór.

Ty tak wrzeszczysz, co wrzaskiem miasta dzierżysz rząd?

Paflagończyk.

Wnet tym to wrzaskiem ciebie wyforuję ztąd!

Chór (wskazując na Kiełbaśnika).

Lecz gdy jego przegadasz, zawołam ci „hura”!
Zwalczy on cię bezwstydem, przy nas będzie góra[49].

Paflagończyk (wskazuje na Kiełbaśnika).

Męża więc wam wskazuję, co nie bez kozery,
Przemycał świńskie zupki[50] na wrogów tryery.

Kiełbaśnik (wskazuje na Paflagończyka).

       280. Oto mąż, co brzuch próżny niósł do Prytanei,
Wynosił zaś tak pełny — jakby przy nadziei!

Niewolnik pierwszy.

Toć on przemycał brzuchem chleb, ryby, przysmaki[51]
Sam Perykles się nie śmiał zdobyć na czyn taki!

Paflagończyk.

Ziemię gryść będziecie obydwa za chwilę!

Kiełbaśnik.

Na złość wrzeszczeć będę, co w mej będzie sile!

Paflagończyk.

Lecz ja ciebie wrzeszcząc, dziś przekrzyczeć muszę!

Kiełbaśnik.

Przekraczę cię kruku, choć wykraczesz duszę!

Paflagończyk.

Gdy zostaniesz wodzem oplwam sławę twoję!

Kiełbaśnik.

Jak psu parszywemu skórę ci wyłoję!

Paflagończyk.

       290. Te głupie przechwałki wybiję ci z głowy!

Kiełbaśnik.

Krzyżować twe drogi, ja zawsze gotowy!

Paflagończyk.

Możesz śmiało spojrzeć w oczu mych źrenice?

Kiełbaśnik.

Wszak jam także niegdyś zamiatał ulice![52]

Paflagończyk.

Podrę cię w kawały, gdy nie zamkniesz gęby!

Kiełbaśnik.

Gdy nie stulisz pyska, napluję ci w zęby!

Paflagończyk.

Jam złodziej, lecz twoja ztąd sława nie wzrosła![53]

Kiełbaśnik.

Widzi Hermes[54], patron złodziei rzemiosła,
I ja kradnę, złapią — wyklnę się na nieba.

Paflagończyk.

Więc chcesz tym sposobem pozbawić mnie chleba?!
       300. O, przed Prytanami[55] święcie cię oskarżę,
Żeś dziesięciu z kiełbas nie niósł bogom w darze![56]

Chór.
(Strofa 1.)
Trutniu, podły ryczywole,
Twych to brudów zmora
Wala gmachy, kala role,
Pełna ich komora!
Sądy, akta, gnojku, żuku,
       310. Miasto łajnem gnoisz;
Uszy Aten puchną z huku,
Gardło gdy nastroisz!

Pośród Pnyksu skał, ty na ludzkie dzieci,
Byś kubany brał, swe zastawiasz sieci![57]

Paflagończyk.

Wiem, kto mi buty szyje, niszczy podstępami!

Kiełbaśnik.

Tybyś nie umiał skóry naciągać zębami?
Chyba ja na kiełbaśnem nie znam się zajęciu?!
Wszak ty skórę ściągnąwszy zdechłemu bydlęciu,

Zręcznie podcinasz, by się wydawała grubą,
I zaraz ją sprzedajesz z podstępną rachubą;
A gdy ci się da złapać biedny wieśniak jaki,
Kupi, ledwie dzień nosi a z chodaków[58] — flaki!

Niewolnik pierwszy.

I na mnie on raz tego dopuścił się grzechu,
       320. A sąsiedzi, znajomi, pękali ze śmiechu;
Gdyż zaledwie do Pergaz[59] zajść zdołałem w drodze —
Noga w bucie pływała, but jeździł na nodze!

Chór.
(Strofa 2.)

A czyś ty nie snuł zaraz od początku.
Mówców patronki, bezczelności wątku?
Prym wiodąc w państwie nie byłżeś gotowy
Naszych związkowych doić jakby krowy? —
Syn Hippodama[60] zbeczał się ztąd na nic —
Lecz w tem się zjawia, o szczęście bez granic!

Frant, co zna lepiej, jak ty, frantów sztukę,
       330. Zdusi cię, zdławi — dał ci już naukę,
Jaki łotr, warchoł, jaki z niego złodziej,
Jak po frantowsku z mańki się zachodzi.

(Do Kiełbaśnika).

Ty, coś wzrósł gdzie ci, co rządzą w tym czasie,
Wskaż, że dziś skromność psu na buty zda się.

Kiełbaśnik (wskazuje na Paflagończyka).

Słuchajcie, o tym, co zacz, opowiem wam gaszku.

Paflagończyk.

Czy mi znów mówić nie dasz?

Kiełbaśnik.

Powoli mój ptaszku,
Wszak i jam we frantostwie jest ptaszek nie lada!

Chór.

Nie ustąpi — więc rzecz mu, żeś frant z ojca, dziada.

Paflagończyk.

Nie dasz mi mówić?

Kiełbaśnik.

Nigdy!

Paflagończyk.

Musisz, jak Bóg miły!

Kiełbaśnik.

Więc kto ma pierwszy mówić, będą stanowiły
Nowe zapasy!

Paflagończyk.

       340. Przebóg! ja pęknę ze złości!

Kiełbaśnik.

Nie pozwolę —

Chór.

Dla Boga, dla Boga miłości,
Pozwól, pozwól, niech w milion części się rozskoczy!

Paflagończyk.

Zkąd ci kundlu ta śmiałość, mnie tak szczekać w oczy?[61]

Kiełbaśnik.

Bom mówca i wymową potrafię dosadzić!

Paflagończyk.

Widzisz mi mowcę? Jąwszy procesy prowadzić
Wnetbyś, jak z świńskich flaków nawarzył bigosu![62]
Wiesz? twój bzik adwokacki z głupców płynie losu —
Boś nim raz wygrał jakiś procesik parszywy[63],

Wpierw sam z sobą po drogach wiodłeś spory, zwady,
Pił wodę dla natchnienia[64], kuł w nocy pół żywy,
Prób odbywał tysiące, wynudził sąsiady —
       350. A myślisz, żeś jest mowcą. O ty torbo sieczki!

Kiełbaśnik.

A z jakiej też to asan popijając beczki[65],
Sam, samiutki Ateny zahukać zdołali?

Paflagończyk.

A któż ze mną na równej godzien stanąć szali,
Gdy zjem ryby smażonej, winka łyknę potem,
I na wodzów z pod Pylos rzucać pocznę błotem?

Kiełbaśnik.

Ja świniarz, więc pakuję w siebie świńskie nóżki,
Flaczki z wołu, niemyty napiję się juszki,
Potem — za łeb retorów, za łeb Nikiasza!

Niewolnik pierwszy (do Kiełbaśnika).

W ogóle mi do gustu trafia chętka wasza,
To mnie tylko nie cieszy w całym waści planie,
       360. Że sam chcesz jeść swe juszki, — mnie nie prosisz na nie.

Paflagończyk.

Choćbyś się okuniami karmić chciał Miletu,
Milezeńczykom przecież nie zgarbujesz grzbietu[66].

Kiełbaśnik.

Lecz się objem świniny, w pacht wezmę kopalnie[67].

Paflagończyk.

Wpadłszy do Rady, rajców zbesztam generalnie.

Kiełbaśnik.

Ja ć jak z wieprza kiełbasy naszpikuję zadek!

Paflagończyk.

Słuchaj, a ja cię porwę za tłusty pośladek,
Łbem walnę o ziem, za drzwi wyrzucę na zgubę!

Niewolnik pierwszy.

Lecz nim jego wyrzucisz, zrób wpierw ze mną próbę![68]

Paflagończyk.

Dudku! okuję cię w kajdanki!

Kiełbaśnik.

Żeś tchórz, wezwę-ć w sądu szranki!

Paflagończyk.

Garbarz skórę twą wyprawi!

Kiełbaśnik.

       370. Z twojej — sakwy złodziej sprawi!

Paflagończyk.

Na gwóźdź skórę wbiję tobie!

Kiełbaśnik.

Z twego mięsa bigos zrobię!

Paflagończyk.

Rzęsy z oczu ci wyskubię!

Kiełbaśnik.

Łotrze, gardło ci wydziobię!

Niewolnik pierwszy.

Ślicznie! więc za kuchtów wzorem,
W pysk mu wjedziem z drewnem sporem,
Język wyrwiem, by oczyma
Ujrzeć swemi, czy też nie ma, —
Choćby wrzeszcząc kręcił zadkiem —
       380. Węgrów wieprzak ten przypadkiem!

Chór.
(Antystrofa 1.)[69]
Więc są nad ogniowe spieki
Potężniejsze żary:
Dawnych mów jest brud daleki,
By z tym iść do pary.
Jednak sprawa jak Bóg miły,
Nie źle mi się kleci;
Pędź go, ścigaj z całej siły,
Wszak on siedzi w sieci!

Gdy się rzucisz już, by mu złoić skórę,
       390. Poznasz, że on tchórz, znam jego naturę!

Kiełbaśnik.

Wszak, jakto w życiu całem tego łotra bywa,
Stwierdził, że w cudzem zbożu dla się robi żniwa.
Bo i teraz tych mężów[70], co sprowadził zdala,
Sprzedać zamierza, męczy, przykował do pala.

Paflagończyk.

Wcale się was nie boję, gdy Rada przy życiu,
Aktor zaś, co gra Dema gapi się w ukryciu.

Chór.
(Antystrofa 2.)

O, barwy jego miedzianego czoła,
I bezczelności nic zmienić nie zdoła!
Jeśli mu sprzyjam, to niech idzie za tem,
       400. Bym został w łożu Kratyna[71] piernatem,
Morsyma[72] Chórów uczył się w dodatku!
Obyś, coś siedząc na przekupstwa kwiatku,
Zawsze jak pszczoła wszystkich żądłem ścigał,
Miód ssany łatwo i łatwo wyrzygał!
Wtedybym tylko tę nucił piosenkę:
„Hej wina, winka, dajcież szczęściu rękę!”[73]
Nawet syn Jula, choć jest kutwa wielka[74],
Huknie, jak sądzę: „Górą Bach, butelka!”

Paflagończyk.

Gdybyś mnie, na Pozejda, zwalczył w bezczelności,
       410. Nie przyszedłbym na wieców ofiary[75] ze złości!

Kiełbaśnik (patetycznie).

Na to, co mi od pieluch w papę wymierzono, —
Bił zaś kto chciał, więc liczba poważna jest pono —
Na owe kije na mym połamane grzbiecie,
Klnę się, że ciebie zwalczę. Nie daremnie przecie,
Jedząc ochłapy, wzrosłem na tęgiego kmotra!

Paflagończyk.

Ochłapy, jak pies jedząc? więc śmiesz łotrze z łotra
Ty, któryś na współ z psami zajadał otręby,
Gryść się ze mną, co od psów silniejsze mam zęby?[76]

Kiełbaśnik.

Gdym był dzieckiem, do figlów, to ci była głowa!
Kuchtów z mańki zażyłem te rzekłszy raz słowa:
Chłopcy! patrzcie, jaskółka, wiosny objawienie![77]
       420. Ci się gapią — ja z rynki zwędził im pieczenię.

Chór.

O ty słodka pieczeni! To mi koncept walny!
Tyś już we wiośnie życia złodziej był genialny![78]

Kiełbaśnik.

O, sprytnie kradłem! — wreszcie nie uda się gratka,
Wyprę się skrywszy pieczeń w okolicach zadka.
Widząc to rzekł raz pewien mąż stanu szanowny:
„Musi raz ludem rządzić ten chłopiec cudowny!”

Niewolnik pierwszy.

I zgadł — a wniosek wywiódł snać ztąd bezwątpienia,
Żeś kradł, łgał, choć na zadku leżała pieczenia!

Paflagończyk.

Zginiesz ty, z tobą zginą wybryki zbrodnicze!
       430. Wpadnę na cię jak orkan, jak burza zaryczę,
Wstrząsnę morza głębiny, ziemi sprawię zgubę!

Kiełbaśnik.

Wtedy — wezmę pod pachę swe kiełbasy lube,
Wiatrów się oddam względom i na wód topieli
Szczęśliw odpłynę życząc — by cię dyabli wzięli!

Niewolnik pierwszy (do Kiełbaśnika).

O, choćby ścieków stróżem będę na twej nawie!

Paflagończyk.

Skradłeś ludowi wiele talentów, — w tej sprawie
Bekniesz mi bratku święcie!

Niewolnik pierwszy.

Baczność! Spuścić żagle![79]
Z wschodu, czy od Sykofant[80] zawył wicher nagle.

Kiełbaśnik.

Tyś wziął dziesięć talentów z Potydyi[81] — rzecz znana!

Paflagończyk.

Co?! (po cichu) Będziesz milczał? dam ci talencik kubana.

Niewolnik pierwszy.

       440. Tak, aż mu pachnie, wziąłby. — Hej spuścić tam liny!
Orkan już nie szaleje, spokojne głębiny.

Paflagończyk.

Cztery skargi zrobię-ć święcie,
Za talentów stu świśnięcie!

Kiełbaśnik.

Ja dwadzieścia, żeś zbieg znany,
Tysiąc, więcej, za kubany!

Paflagończyk.

Ciebie spłodzili zbrodniarze,
Lżący Ateny ołtarze![82]

Kiełbaśnik.

Dziad twój służąc był fagasem —

Paflagończyk.

Czyim? powiedz!

Kiełbaśnik.

Za Hippiasem
Byłej panny Pocięglówny.[83]

Paflagończyk.

Cap jest z waści!

Kiełbaśnik.

       450. Waść cap równy!

Niewolnik pierwszy.

Wal jak w bęben!

(Kiełbaśnik uderza Paflagończyka).
Paflagończyk.

Draby! franty!
Gwałtu! biją rebelanty!

Chór.

Wal mój miły,
Z całej siły!
Kiełbasami
Z flakami
Bij po brzuchu, po żywocie,
Podły żywot skarż w niecnocie!
Ty zacna bryło mięsa o sercu podniosłem,
Miastu, ziomkom się jawisz ocalenia posłem!
Jakżeś zręcznie w dyskusyi przetrzepał mu kości!
       460. Jakbym cię uczcił, wielbił, w miarę mej radości?

Paflagończyk.

Klnę się Demetrą, że w tem zajściu całem,
Sprawy sklejenie dobrze zawąchałem!
Znam klajster, karuk, które ją spoiły!

Kiełbaśnik.

Znam sprawki z Argos, jak mi Bóg jest miły!
Rzekłbyś — Argos[84] kaptuje; zaś pod zdartą
Maską zobaczysz, że frymarczy z Spartą!

Chór (do Kiełbaśnika).

Przebóg! stolarzy obce ci szwargoty?[85]

Kiełbaśnik.

Znam w szwejsowaniu także cel roboty:
On więźniów[86] sprawę na kowadle kował!

Chór.

       470. Ślicznie! ty zakuj, kiedy on klajstrował!

Kiełbaśnik.

Owi zaś ztamtąd w takt mu kują młotem, —
O, ty nie zdziałasz ni srebrem, ni złotem,
Ani też na kark śląc mi swoich swachów,
Bym ziomkom podłych nie odkrył konszachów!

Paflagończyk.

Ja zaś, jak stoję, polecę do Rady,
I obraz waszej przedstawię jej zdrady:

I przeciw państwu po nocy sejmiki,
I jakie Persów, Medów sojuszniki[87],
Zobowiązania wy im poczynili,
       480. I że z Beocyą[88] serki wy warzyli!

Kiełbaśnik.

Jak więc w Beocyi ser się teraz płaci?

Paflagończyk.

Gdy-ć nie uśmiercę, niech mnie porwą kaci!

(Wybiega).

SCENA VI.
KIEŁBAŚNIK. NIEWOLNIK PIERWSZY. CHÓR.
Chór.

Czy masz spryt, męztwo, pokaż nam co żywo!
Stwierdź, czy historya ta była prawdziwą,
Żeś ukrył pieczeń w zadka okolicy.
Pędź, co tchu stanie do radnej świetlicy,
Gdyż on tam wpadłszy, ilu nas tu było,
Obrzuci błotem, wrzeszcząc całą siłą!

Kiełbaśnik.

O, idę zaraz! lecz wpierw niech tu złożę
Swoje przybory, kiełbasy i noże.

Niewolnik pierwszy (podając mu tłustość).

       490. Weź, dobrze natrzyj ciało swe tą maścią[89]
Byś się wyśliznął przed obelg napaścią.

Kiełbaśnik.

Tak, słusznie mówisz, tyś jest mistrz w zapasie!

Niewolnik pierwszy (podając mu czosnek).

Teraz to połknij!

Kiełbaśnik.

Na cóż to mi zda się?

Niewolnik pierwszy.

By cię kochanku do walki — aż piekło![90]
Nuż spiesz się!

Kiełbaśnik.

O połknę!

Niewolnik pierwszy.

Z zemstą zaciekłą
Pomnij gryść, szczypać, porwij go za czuby,
Brodę mu wyrwij — i tu powróć luby!

(Kiełbaśnik i Niewolnik pierwszy odchodzą w przeciwne strony).
Koniec aktu pierwszego.






  1. W podziale na akty i sceny poszliśmy za wzmiankowanem wyżej dziełem J. G. Droysen’a.
  2. Grecy nazywali zwykle niewolników imieniem narodu, do którego należeli; Paflagończyk zatem oznacza niewolnika pochodzącego z Paflagonii w Azyi Mniejszej. Arystofanes nadał to imię Kleonowi z tego powodu, że Paflagończycy uchodzili obok niewolników frygijskich za najgorszych, a nadto ukrył on w niem przycinek dla ogłuszającej i namiętnej wymowy tego demagoga; słowo παφλάζω bowiem znaczy: ryczeć, szumieć — Paflagon więc Krzykała.
  3. Kleon był o tyle chłystkiem (w oryginale γεώνητοσ, nowo zakupiony), że był dorobkiewiczem, homo novus; piastując najwyższe urzędy w państwie, nie mógł się poszczycić ani sławą przodków, ani starożytnością rodu.
  4. Mowa tu o Olimposie Młodszym, który obok poprzednika swego, Olimposa Starszego, rozszerzył w Grecyi kult auletyki, t. j. gry na flecie, z Frygii pochodzącej. Muzyka ta szalona i namiętna stała w przeciwieństwie do łagodnej, melodyjnej gry na cytrze, dotąd w Grecyi rozpowszechnionej.
  5. Liczby na marginesie umieszczone oznaczają ilość wierszy w oryginale.
  6. Bojaźliwy Nikias ma radę skuteczną, zna środek, któryby go z towarzyszem wybawił na zawsze z tego niemiłego położenia, lecz obawiając się odpowiedzialności, nie chce go wręcz podać; żąda więc, żeby mu Demostenes z ust wyjął niejako te słowa, które on ma na myśli.
  7. Słowa te dyktuje Nikiasowi znowu zbyteczna ostrożność; lękając się złych skutków swego planu, chce myśl właściwą, rdzeń jej, pokryć frazeologię, na wzór Eurypidesa, o którą widać, obwinia Arystofanes tego tragika.
  8. Dosłownie: „nie strzebul, (od trzebula, trybula); nie praw sposobem Eurypidesa, ponieważ jego matka sprzedawała trzebule”. Dr. Z. Węclewski: Słown. greck.-pols. — Jest to druga alluzya do patetycznej częstokroć i przesadnej dykcyi Eurypidesa, a zarazem i do pochodzenia jego, matka jego bowiem Klejto była straganiarką, przekupką jarzyny. Przełożyliśmy to zdanie słowami: „Oto przekupka”, ponieważ przekupki w ogóle słyną z gadatliwości.
  9. Kto zna ustęp powyższy w oryginale, usprawiedliwi chętnie tłomacza, że wybrał drogę przekładu mniej dosłownego, lecz i mniej rażącego ucho i smak czytelnika dzisiejszych czasów.
  10. Ulubionym pokarmem ludu ateńskiego i w ogóle Hellenów, był bób i groch. W słowach tych zawiera się zarazem alluzya do wyboru urzędników w Atenach, który uskuteczniali Tesmoteci za pomocą, ziarn bobu.
  11. Jest to uosobienie ludu ateńskiego; Demos bowiem oznacza lud, gminę, Pnylts zaś był miejscem Zgromadzeń ludowych w Atenach.
  12. Targi na niewolników odbywały się zwykle z początkiem każdego miesiąca.
  13. λογρίοις ἄκροισι — bajanie, paplanie. Schol.
  14. W Atenach rozstrzygał sprawy sądowe lud sam, reprezentowany przez 6,000 tak zwanych Heliastów (przysięgłych), którzy podzieleni na grupy, zmieniali się w pełnieniu tego obywatelskiego obowiązku.
  15. Na mocy postanowienia Peryklesa otrzymywał każdy Heliasta jeden obol (6 — 8 ct. a. w.) dziennie; Kleon podwyższył tę sumę na trzy obole (τριώβολος), chcąc przez to lud sobie zjednać. Nie trudno się domyśleć, że Heliaści nie bardzo się spieszyli z załatwianiem spraw, gdyż im dłużej sądy trwały, tem wiecej było widoków na trzy obole.
  16. Demostenes ma tu na myśli zwycięstwo, które pod Pylos odniósł, a które Kleon, współdowódca jego, ludowi ateńskiemu miał przedstawić jako własną zasługę. Patrz przedm.
  17. Mówcy ateńscy występowali publicznie w wianku myrtowym na głowie; Kleon ma jako garbarz, rzecz jasna — wianek skórzany.
  18. Kleon nie pozwala retorom zakłócać spokoju Demosowi; czyni zaś to tem gorliwiej, że mowy ich zawierać musiały wiele dla niego samego nieprzyjemnych rzeczy.
  19. W owym czasie krążyło między ludem mnóstwo wyroczni, tyczących się losów kraju i wybitnych osobistości.
  20. Hylas, jeden z niewolników, socius doloris Nikiasa i Demostenesa. Być może, że Arystofanes ukrył pod tem imieniem jakąś osobistość, znaną wówczas powszechnie w Atenach.
  21. ἐν Αἰτωλοῖς. — ἐν Κλοπιδῶν. Pierwsze wskazuje na chciwość Paflagończyka (αἰτέω prosić, żebrać), drugie zaś jest dowcipnem przekręceniem słowa Κρωπίδαι, imienia mieszkańców attyckiego demosu Κρωπιά lub Κρωπειά i jest alluzyą do długich palców Kleona, (κλέπτω kradnę). W przekładzie niepodobieństwem było tekstu się trzymać dosłownie, chodziło więc tylko o uwydatnienie myśli autora, ubrawszy ją, w szatę słów innych. Tłomacząc: „Od Wysp. Złodz.”, i t. d., chcieliśmy wskazać, że Kleonowi od brania kubanów do zwykłego złodziejstwa, żaden sposób przywłaszczania sobie cudzej własności nie był nieznajomym. Przez „Kub. kraje” rozumieć należy kraje leżące na wyspie Kuba. Słowa te są w ustach starożytnego Greka bezwątpienia anachronizmem, lecz należy ie bardziej przenośnie pojmować i nie uważać ściśle za imiona własne pewnych, dziś nam znanych miejscowości.
  22. Rozpowszechnione było w starożytności mniemanie, że ciepła krew wołu jest zabijającą trucizną.
  23. O śmierci Temistoklesa krążyły między Grekami rozmaite wieści. Tukidydes twierdzi, że on umarł naturalną śmiercią, wspomina atoli także o podaniu, podług którego miał się otruć, wypiwszy podczas ofiary puhar krwi wołowej.
  24. Gdy się uczta właściwa u Greków skończyła, wynoszono stoły z resztkami potraw, oczyszczano podłogę i podawano uczestnikom biesiady wodę do umycia rąk, wieńce na głowę i t. p., oprócz tego otrzymywał każdy nieco nierozpuszczonego wina, które wychylał następnie na cześć άγαθοῦ δαίμονος, Boga Dobrego, Łaskawego, lub za zdrowie obecnych, ὑγιείας, — potem dopiero podawano wino rozcieńczone wodą. Wiadomo, że Grecy pili tylko wino mieszane z wodą, (do 3 części wody dolewano 1 lub 2 części wina); pić wino czyste, a nawet mieszane po równej części (ἴσον ἴσῳ) uważano za nieprzystojne dla Greka.
  25. δηημιοπρατ᾽ ἐπίπαστα; ἐπίπ był to rodzaj placków, nadzwyczaj lubionych przez Greków, robiono je zaś z ciasta szczególnym sposobem do tego przyprawionego, a posypywano solą i korzeniami. Placki te jedzono dla zaostrzenia apetytu i pobudzenia pragnienia. Δημιοπρατα nazywano dobra prywatne, sprzedane na rzecz skarbu państwa, a należące do obywateli skazanych na utratę czci, (ἀτιμία), na śmierć, lub też na sprzedaż w niewolę. Denuncyantowi lub oskarżycielowi tego, na kogo podobna kara spadła, dostawała się w udziale czasem nawet ⅓ część wartości dóbr skonfiskowanych. Nikias posądza Kleona, że on się objadł placka kupionego za pieniądze płynące do jego kieszeni właśnie z takich konfiskat.
  26. Libacyą (σπονδή), nazywano ofiarę, którą pijący składał bóstwu wylewając na ziemię kilka kropel napoju.
  27. Πραμμνίου — bóstwo wina pramnijskiego. Wino Pramnios było to mocne, czerwone wino, pochodzące z góry Pramnos na wysjiie Ikaros. W późniejszych czasach nazywano każde mocne, czerwone wino pramnijskiem.
  28. Wielu wydawców uważa ten wiersz za nieautentyczny, jako powtarzający zdanie, już wyżej przez Demostenesa wypowiedziane.
  29. Bakchis z Beocyi, sławny wieszczek, w czasach wojen perskich. Podczas wojny peloponeskiej rozsiewali oszuści i demagogowie mnóstwo wieszczb pod jego imieniem, zachęcając niemi lud do ciągłej walki ze Spartą, a odwodząc go od pokoju.
  30. Handlarzem tym jest Eukrates, patrz przedm.
  31. Mowa tu o Lizyklesie, następcy Eukratesa.
  32. Κυκλοβόρου φωνὴν ἔχων: „mający głos Kikloboru” rwącego i szumiącego strumyka w Attyce; głos Kleona zatem był ogłuszający, jak szum górskiego strumienia.
  33. Niewolnicy znajdują się na tak zwanem Logejon, t. j. wzniesionej części sceny; Kiełbaśnik wchodzi na część jej niżej położoną, leżącą w równej wysokości z Orchestrą. Obie części połączały wschody.
  34. Prytanią a właściwie Prytanejon zwał się ratusz w każdem mieście greckiem. W miejscu tem było ognisko miasta, tam ugaszczano posłów obcych mocarstw, tam wreszcie byli na koszt państwa żywieni mężowie, którzy się zasłużyli ojczyznie. Demostenes sądzi, że dla Kiełbaśnika za małym byłoby zaszczytem samo tylko jedzenie w Prytanejon, dla tego też czyni mu nadzieję na większe jeszcze przyjemności, których tam będzie mógł używać.
  35. Karya leżała w południowo-zachodniej części Azyi Mniejszej. Ponieważ Karya i Kartagina leżą w wręcz przeciwnej stronie stosunkowo do Aten, jest następujące pytanie Kiełbaśnika całkiem usprawiedliwione.
  36. Demostenesa przeraża ta myśl, że Kiełbaśnik wie może o tem, iż do sprawowania rządów w Atenach, trzeba było wówczas najnikczemniejszy posiadać charakter, być koniecznie podłego rodu, i że on, nie poczuwając się do tego, niegodnym się mieni. W takim razie musiałby Demostenes postradać wszelką nadzieję pozbycia się Paflagończyka.
  37. αἴϰα μἠ ϑαλφϑῇ λόγοις, τὰ μὲν λόγια αἰϰάλλει με „αἴϰα” u Attyków nigdy nie używane, powtarza Demostenes z przeczytanej wyroczni. Ztąd też pochodzi gra wyrazów w odpowiedzi Kiełbaśnika, który nieznane sobie słowo α ἴϰα łączy z αἰϰάλλειν. Tę grę wyrazów starał się tłomacz naśladować w przekładzie za pomocą słowa „chyba“ ras jako spójnika, drugi raz rzeczownie użytego.
  38. Idąc za Kock’iem opuściliśmy w przekładzie 215 wiersz oryginału jako nieautentyczny.
  39. Kock wyjaśnia te słowa w ten sposób, że część wieszczb znajdujących się w ręku Demostenesa pochodziła od wieszczka Bakchisa, część zaś, a mianowicie koniec, od Apollona — względnie Pytyi.
  40. Κοαλέμῳ dosłownie: bogu gapiowi.
  41. Grecy uwieńczali głowę przy każdej ofierze.
  42. W teatrze greckim występowali aktorowie w maskach na scenę. Dziwnemi bezwątpienia wydać nam się muszą te słowa Demostenesa, który niemi usuwa wszelką illuzyą, wszelkie złudzenie. Nawiasowo dodać wypada, że Kleona tak się obawiano, iż żaden z aktorów nie chciał się podjąć roli Paflagończyka, a Arystofanes, jak głosi tradycya, sam w niej wystąpić widział się zmuszonym.
  43. Już pierwsze wystąpienie Kleona na scenę charakteryzuje najlepiej gwałtowne jego usposobienie. — Mówi on o półwyspie Chalkidijskim, na południu Macedonii leżącym, na którym ateńczycy mieli posiadłości. Brazydas, wódz spartański odebrał im je roku 424.
  44. Symon i Panajtyos byli hipparchami, t. j. dowódcami Rycerzy.
  45. Chór występuje podzielony na dwa pół-chóry‘ z których (podług Droysen’a) jeden składał się ze starszych, drugi z młodszych Rycerzy. Idąc w ślad za wzmiankowanym autorem nazywamy pół-chór starszych „Chórem 1”; pół-chór zaś młodszych „Chórem 2”. W każdym razie jest to tylko przypuszczenie, gdyż stanowczego nic się nie da orzec w tej kwestyi.
  46. Przypominamy, że Eukrates obok handlu zgrzebi także młyn posiadał. W zdaniu powyższem zawiera się alluzya do nader krótkiego czasu, w ktérym demagog ten wywierał wpływ jakiś na sprawy ojczyste.
  47. Podobnie, jak przed zerwaniem owocu z drzewa, staramy się za pomocą dotykania przekonać, czy jest on dojrzały, czy też nie, „maca” i Kleon tych urzędników, którzy po skończonem urzędowaniu są obowiązani zdawać z niego sprawę; czyni to zaś, aby się przekonać, czy postrachem oskarżenia, choćby fałszywego, nie da się coś od nich wyłudzić.
  48. Chersonezos zwał się półwysep, rozciągający się na południe od Tracyi, między morzem imię tego kraju noszącem, a między Hellespontem. Zwano go także Chersonezem trackim; jest to dzisiejszy półwysep Dardanelski. Ponieważ uchodził on w starożytności za nadzwyczaj zamożny, ściąga z niego Kleon tem chętniej ofiary swojej chciwości.
  49. ἡμέτερος ὁ πυραμοῦς: my otrzymamy placek pszeniczny”. — Kto podczas pijatyki nocnej najdłużej placu dotrzymał, dostawał w nagrodę placek z pszenicy i miodu.
  50. ζομεύματα, — wyraz ten zbliżony jest brzmieniem do słowa ὑποζώματα, oznaczającego pewien rodzaj lin okrętowych. Paflagończyk zarzuca w ten sposób pośrednio Kiełbaśnikowi przemycanie owych lin na tryery (trójwiosłowce) wrogów.
  51. Potrawy podawane w Prytanejon były pierwiastkowo, podług postanowienia Solona, nader proste i skromne. Za czasów Arystofanesa, jak to ze słów Niewolnika pierwszego wnioskować można, pozwalano sobie na zbytki w jedzeniu. — Kleon zarzucił Kiełbaśnikowi przemycanie „świńskich zupek” na okręty wrogów, on zaś i Demostenes, oddając mu piękne za nadobne, posądzają go w sposób wcale oryginalny o przemycanie potraw z Prytanejon.
  52. ὲν ἀγορᾷ ϰἀγὼ τέϑραμμαι, dosłownie: i ja wychowałem się na ulicy. Kiełbaśnik sądzi, że może całkiem śmiało spojrzeć w oczy przeciwnikowi, gdyż obu ich wychowała ulica.
  53. Kleon zaszedł w bezczelności tak daleko, że się całkiem otwarcie przyznaje do praktyk złodziejskich, sądząc, że przeciwnik jego nie jest z niemi obznajomiony. Lecz niestety, jaki go zawód oczekuje!
  54. Hermes był patronem handlu i przemysłu w ogóle, a złodziejskiego przemysłu w szczególności.
  55. Rada pięciuset podzielona była na 10 komitetów, a w skład każdego z nich wchodziło 50 radnych; członkowie tych komitetów zwali się Prytanami. Prytanowie zmieniali się w urzędowaniu co 35 lub 36 dni i zajmowali się administracyą państwa, kierowali pod przewodnictwem prezesa swego Zgromadzeniem ludu i rozstrzygali sprawy sądowe mniejszej wagi.
  56. Dosłownie podług tekstu: „Oskarżę cię, że masz święte kiełbasy bogów, za które jeszcze dziesięciny nie zapłaciłeś”.
  57. ϑυννοσϰοπεῖς τοὺς φόρους: „czatujesz na daniny, jakby na tuńczyki”. Tuńczyki (thunni) nadciągały we wielkiej ilości ku brzegom greckim i wtedy chwytano je masami. Ryby te lubią wygrzewać się na słońcu, dla tego też pływają zawsze na powierzchni morza, i już zdaleka widzieć je można. Korzystali z tego greccy rybacy i wznosili w czasie połowu wysokie rusztowania, zkąd śledzono ich ruchy i miejsce pobytu; czynność ta zwała się ϑυννοσϰοπεῖν. Kleon śledzi również pilnie jak owi rybacy, lecz potem zastawia swe sieci nie na tuńczyki, ale na podatki i daniny wszelkiego rodzaju.
  58. Grecy nosili „bądź to sandały za pomocą rzemyków do nogi przywiązywane, bądź też obuwie całą stopę pokrywające. Między temi dwiema głównemi postaciami obuwia były jeszcze rozmaite formy przejściowe.
  59. Pergazy, gmina niedaleko Aten położona, należąca do fili (mniej więcej dzisiejszy powiat) Erechteϊs.
  60. Archeptolemos, syn Hippodama sławnego filozofa, budowniczego kilku miast greckich, był zwolennikiem oligarchii, a zaciętym wrogiem demokracyi i demagogów. Tryumfy przeto i powodzenie Kleona nie były pewnie powodem jego radości.
  61. Worauf denn pochst du, dass du mir entgegen wagst zu schnalzen? Droysen.
  62. Zdanie to tak opiewa w dosłownem tłomaczeniu: „Schwyciwszy sprawę jakąś, któraby ci w ręce popadła, piękniebyś niedogotowaną porwał w kawałki i pomieszał bez ładu!” W słowach tych zawiera się alluzya do profesyi Kielbaśnika.
  63. διϰίδιον εἶπας εὖ ϰατὰ ξένου μετοίϰου: „wygrałeś procesik z cudzoziemcem jakimś”. Cudzoziemcy przebywający w Atenach pozostawali pod opieką rządu, a każdy z nich miał patrona (προστάτης), który go zastępował w obec prawa. Patron taki nie bardzo się pewnie troszczył o wygranę narzuconego mu pupila, dla tego też wygranie procesu z cudzoziemcem, nie wymagało wielkich zdolności oratorskich i znajomości prawa.
  64. Picie wody uważano za odpowiednie przygotowanie do studyów, które wymagały pracy i wytrwałości.
  65. Paflagończyk zarzucał Kiełbaśnikowi, że on chcąc się swą wymową popisać, aż do picia wody uciekać się musiał; Kiełbaśnik zaś zapytuje go, jakiego to trunku on używał, nim mu się udało tak państwem owładnąć.
  66. Wierność Milezeńczyków, którzy później od Aten odpadli, była już wówczes Ateńczykom podejrzaną, że zaś w okolicy tego miasta chwytano najlepsze okunie, sądzi Kleon, iż Kiełbaśnik potrafi snadnie zajadać wyborne owe ryby z pod Miletu, lecz, że z Milezeńczykami samymi, byłaby sprawa nieco trudniejsza.
  67. Kiełbaśnik nie myśli, objąwszy rządy państwa, zajmować się wiele polityką — on się naje porządnie i zapewni sobie piękne dochody na zyskownej dzierżawie kopalni.
  68. Bei Herakles, eh’ den du schleppst, schaff’ mich nur erst zuvor ’naus! Droysen
  69. Każdej strofie, czyli zwrotce pieśni chórowej, w dramacie greckim, odpowiadała pod względem rytmicznym równa jej zupełnie antystrofa. Symetryą tę staraliśmy się ile możności zachować w przekładzie.
  70. Dosłownie: „te kłosy” i t. d.; przełożyliśmy to w ten sposób ze względu na następujące ἐν ξύλῳ δήσας, „przywiązał do pala”, co o kłosach powiedziane, zdanie całe uczyniłoby nie jasnem. Mowa tu o przywiezionych ze Sfakteryi jeńcach spartańskich.
  71. Kratynos, komedyopisarz współczesny Arystofanesowi, lubiał zbyt często zaglądać do kieliszka, a że nadto z powodu sędziwego wieku nie był, jak twierdzi Droysen, panem swych zamków, wszystko składało się na to, że zostać podściółką (ϰώδιον) w jego łożu, nie było rzeczą wcale pożądaną.
  72. Morsymos był lichym tragikiem ze szkoły Ajschyla, uczenie się więc „Chórów” w jego tragedyach nie należało także do największych przyjemności.
  73. Πῖνε πῖν᾿ ἐπι συμφοραῖς, jest to początek jednej z pieśni Symonidesa.
  74. W przekładzie poszliśmy nie za lekcyą Kock’a πυῤρ ῾οπίπης t j. „polujący na złotowłosych chłopców”, lecz za lekcyą πυροπίρης, co ma oznaczać „starego kutwę, liweranta pszenicy do Prytanejon”. Nie wiemy bliżej kto był ten Julos; imię to nawet nie jest greckiego pochodzenia.
  75. Zgromadzenie ludu rozpoczynało się ofiarą na cześć Zeusa, boga wieców (Ζεὺς ἀγοραῖος).
  76. μαχεῖ σὺ ϰυνοϰεφάλλῳ „będziesz walczył ze mną, który mam psią głowę?”
  77. Grecy oczekiwali zawsze z niemniejszą od nas niecierpliwością, zjawienia się wiosny i ptaków ją zwiastujących; jaskółka uchodziła i u nich za pierwszą jej posłanniczkę. Znane im było również przysłowie, że jedna jaskółka nie zwiastuje wiosny, μ ία γὰρ χεελιδὼν ἔαρ οὐ ποιεῖ.
  78. W miejscu tem mogliśmy oddać tylko myśl poety, nie trzymając się obrazu zawartego w tekście. Grecy sporządzali z pokrzywy bardzo zdrową i przez smakoszów poszukiwaną sałatę: niezbędnym atoli warunkiem dobroci jej było to, ażeby pokrzywę do niej zerwać przedtem jeszcze, nim pączki wypuściła — przed nadejściem wiosny, przed zjawieniem się jaskółek, (πρὸ χελιδόνων). Chór mówi otóż do Kiełbaśnika, że jak inni przed pojawieniem się wiosny owę sałatę jedzą, tak on już w samem zaraniu życia, na wiosnę jego niejako, niepospolite okazał zdolności do złodziejstwa.
  79. Demostenes, który pierwej okazał gotowość do pełnienia najniższej nawet służby na okręcie Kiełbaśnika, wyobraża sobie teraz, że się już na nim znajduje i daje stosowne rozporządzenia, gdy Paflagończyk burzę wzniecić się stara.
  80. Sykofantami zwano ludzi robiących z fałszywych oskarżeń istne rzemiosło dla wyłudzania pieniędzy od współobywateli. Od imienia ich utworzył Demostenes na prędce nazwę miejscowości.
  81. Potydaja, ulegająca Ateńczykom osada koryncka, zbuntowała się, lecz została w r. 430 znowu do uległości zmuszoną.
  82. „Zbrodniarzami lżącymi Ateny ołtarze” byli przodkowie sławnego wówczas i znakomitego rodu Alkmsonidów, który wydał takich mężów jsk Klejstenes, Perykles, Alkibiades. Alkmeonida Megakles wymordował na czele rozwścieklonego ludu, w sposób świętokradzki, bo po świątyniach i u stóp ołtarzy stronników Kilona, który w r. 612 chciał tyranią w Atenach zaprowadzić. Za ten krok nierozważny odpokutował cały ród Alkmeonidów wygnaniem z kraju, a Solon musiał świątobliwego kapłana Epimenidesa aż z Krety sprowadzać, aby zmył winę z miasta i bogów przebłagał. Długo pamiętali Grecy o tej zbrodni Alkmeonidów, a Spartanie żądali jeszcze przed samym wybuchem wojny peloponeskiej, ażeby Ateńczycy Alkmeonidę t. j. Peryklesa z miasta wypędzili.
  83. Kiełbaśnik zarzuca Kleonowi, odpłacając mu się wzajemnie, że on pochodzi z rodziny, której członek jeden był pachołkiem u żony tyrana Hippiasa, syna
    Pejzystratosa. Zona Hippiasa nazywała się Myrsine, lecz Kiełbaśnik chce za jednym zachodem, podwójnie dopiec Paflagończykowi i przekręca imię jej na Byrsine, który to wyraz pozostaje w łączności ze słowem βορσα (skóra). Tak więc przodkowie Pafłagończyka nie tylko że przed dawnemi czasy byli w służbie tyranów, lecz już wtedy mieli do czynienia ze skórą i pocięglem.
  84. Na całym Peloponezie zachowywali się jedynie mieszkańcy Argolidy neutralnie w czasie wojny peloponeskiej. Pod pozorem ujęcia ich dla Ateńczyków przebywał Kleon czas jakiś na Peloponezie, lecz potajemnie, jak mu to Kiełbaśnik zarzuca, układał się w tym czasie ze Spartą o wykupienie jeńców ze Sfakteryi.
  85. Kleon przemawia do Kiełbaśnika używając wyrazów z terminologii stolarskiej — Kiełbaśnik nie użył jednak, mówiąc do niego, ani jednego stolarskiego wyrazu. Zauważył to Chór i obawia się, aby ulubieniec jego nie uległ choćby na tem polu Kleonowi, i to jest przyczyną powyższego pytania Chóru. Kiełbaśnik nie odpowiada na nie, lecz używa w dalszej rozmowie z Kleonem terminologii — kowalskiej.
  86. Kiełbaśnik mówi o tylekroć już wzmiankowanych jeńcach ze Sfakteryi.
  87. W zimie r. 425/4 schwytała flota ateńska Artafernesa, posła króla perskiego Artakserksesa, jadącego do Brazydasa, wodza spartańskiego, z poleceniami od swego króla. Z papierów przejętych u Artafernesa przekonano się, że król nie zawarł jeszcze przymierza ze Spartą, gdyż nie wiedział o co właściwie jej chodzi, i że żądał od Spartan wysłania nowego poselstwa do Persyi, dla bliższego porozumienia się w tej mierze. Ateńczycy chcieli ubiedz wrogów i pozyskać dla siebie „wielkiego króla”, wysłali zatem z Artafernesem swoich posłów do niego, lecz nim oni do Efezu przybyć zdołali, umarł Artakserkses. Trudno odgadnąć, w jakich stosunkach mógł, podług Kleona, pozostawać Kiełbaśnik z posłem perskim i z Persami w ogóle.
  88. Tukidydes wspomina pod datą nieco późniejszą o układach, które się toczyły między Atenami a demokracyą beoeką, której chodziło o wypędzenie arystokratów. Nieszczęśliwa dla Ateńczyków bitwa pod Delion r. 424 (w jesieni) była owocem tych układów.
  89. Zapaśnicy nacierali przed walką całe ciało tłutością dla nadania mu siły i gibkości.
  90. Niewolnik pierwszy daje Kiełbaśnikowi przed walką czosnek do połknięcia, aby mu tenże dodał ognia i siły; podobnie karmiono czosnkiem koguty, które miały wchodzić w zapasy ze sobą. Walki kogucie były Grekom znane i należały do nader ulubionych ich rozrywek.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Arystofanes i tłumacza: Franciszek Konarski.