Biblia Wujka (wyd. 1839-40)/Księgi Genesis/Rozdział XXXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Biblia, to iest księgi Starego i Nowego Testamentu |
Wydawca | Bartłomiej Jabłoński i syn |
Data powstania | 1599 |
Data wyd. | 1839-1840 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Jakub Wujek |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Biblia Wujka - Stary Testament - Księgi Genesis | |
---|---|
I • II • III • IV • V • VI • VII • VIII • IX • X • XI • XII • XIII • XIV • XV • XVI • XVII • XVIII • XIX • XX • XXI • XXII • XXIII • XXIV • XXV • XXVI • XXVII • XXVIII • XXIX • XXX • XXXI • XXXII • XXXIII • XXXIV • XXXV • XXXVI • XXXVII • XXXVIII • XXXIX • XL • XLI • XLII • XLIII • XLIV • XLV • XLVI • XLVII • XLVIII • XLIX • L |
Iakob naywięcéy aby usłuchał Pana, zebrał się do Oyczyzny kryiomko z żonami y z dźiećmi: Rachel bogi oycowe zaniosła, y wywiodła oyca foremnie szukaiącego. Potem z Labanem Iakob przymierze uczyniwszy, wróćił się do swego.
1 POtym gdy usłyszał słowa Synów Labanowych, mówiących: Pobrał Iakob wszystko, co miał oćiec nasz, a z iego maiętnośći zbogaćiwszy się, stał się zacnym:
2 K temu obaczył twarz Labanową, że nie była przećiw niemu, iako wczoray y dźiś trzeći dźień,
3 A naywięcéy, że mu Pan mówił: Wróć się do źiemie oyców twoich: y do rodźiny twoiéy, a będę z tobą.
4 Posłał y wyzwał Rachelę y Lią na pole, gdźie pasł trzody,
5 Y rzékł im: Widzę twarz oyca waszego, że nie iest przećiw mnie, iako wczoray y dźiś trzeći dźień: lecz Bóg oyca mego był zemną,
6 Y same wiéćie, iżem ze wszystkich śił moich służył oycu waszemu.
7 Ale y oyćiec wasz oszukał mię, y odmienił zapłatę moię po dźieśięćkroć: a przedśię nie dopuśćił mu Bóg aby mi szkodźił.
8 Ieśli kiedy rzékł: Pstre będą zapłatą twoią, wszystkie owce rodźiły pstre przypłodki: kiedy zaś przećiwnym obyczaiem mówił: Białe wszystkie weźmiesz za myto: wszystkie trzody rodźiły białe.
9 Y odiął Bóg wszystek dobytek oyca waszego, a dał mi.
10 Gdy bowiem czas poczynania owiec przyszedł, podniosłem oczy swe, y widźiałem przez sen wstępuiące samce na samice pstre, y blachowane, y rozmaitéy barwy.
11 Y rzékł Anyół Boży we śnie do mnie: Iakobie? A iam odpowiedźiał: Owom ia.
12 Który rzékł: Podnieś oczy twoie, a obacz wszystkie samce wstępuiące na samice, pstre, blachowane, y nakrapiane. Bom widźiał wszystko, coć Laban uczynił.
13 Iamći iest Bóg Bethel, gdźieś namazał kamień, y szlubiłes mi szlub. Teraz tedy wstań, a wynidź z téy źiemie, wracaiąc się do źiemie narodzenia twego. Wyższéy 28. d. 11.
14 Y odpowiedźiały Rachel y Lia: Izaż ieszcze mamy iaką cząstkę w maiętnośći y w dźiedźictwie domu oyca naszego?
15 Izaż nas za obce nie poczytał, y przedał, y ziadł zapłatę naszę?
16 Ale Bóg odiął maiętnośći oyca naszego, y podał ie nam y synóm naszym: a tak wszystko uczyń, coć Bóg przykazał.
17 Wstał tedy Jakób, a wsadźiwszy dźieći y żony swe na wielbłądy, poszedł.
18 Y zabrał wszytkę maiętność swoię, y trzody, y czego iedno w Mezopotamiiéy nabył, idąc do Isaaka, oyca swego, do źiemie Chananeyskiéy.
19 Na ten czas poszedł był Laban strzyc owce, a Rachel ukradła bałwany oyca swego.
20 A Iakob niechćiał oznaymić świekrowi swemu że ućiekał.
21 A gdy poszedł tak sam, iako wszytko, do czego miał prawo, y przeprawiwszy się przez rzékę, ćiągnął ku górze Galaad,
22 Dano znać Labanowi dnia trzećiego, że ućiekał Iakob.
23 Który wźiąwszy braćią swoię, gónił go przez śiedm dni: y pośćignął go na górze Galaad.
24 Y widźiał we śnie Boga mówiącego do śiebie: Strzeż, abyś nic przykro nie mówił przećiw Iakobowi.
25 Y iuż był Iakob rozbił namiot na górze: y gdy go on dogónił z braćią swą, na téyże górze Galaad rozbił namiot.
26 Y rzékł do Iakoba: Czemuś tak uczynił, żeś króm wiedzenia mego zabrał córki moie, iakoby mieczem poimane?
27 Przecześ bez wiadomośći moiéy chćiał ućiec, ani dać mi znać, żebym ćię był odprowadźił z weselem y z pieśniami, y z bębny, y z cytrami?
28 Nie dopuśćiłeś, abym pocałował syny moie y córki: głupieś uczynił: a teraz wprawdźie
29 Możeć ręka moia złym oddać: ale Bóg oyca waszego wczora mi rzékł: strzeż, abyś nie mówił przećiw Iakobowi nic przykrego.
30 Niech tak będźie: chćiałoć się iachać do swoich, y pragnąłeś domu oyca twego: czemużeś pokradł Bogi moie?
31 Odpowiedźiał Iakob: Żem odiachał bez wiadomośći twoiéy, bałem się, byś mi mocą nie pobrał córek twoich.
32 A cóż mię w złodźieystwie pomawiasz: u kogokolwiek naydźiesz bogi twoie, niech zabit będźie przed braćią naszą. Szukay, cokolwiek twego u mnie naydźiesz, to weźmi. To mówiąc, niewiedźiał żeby Rachel ukradła bałwany.
33 Wszedszy tedy Laban do namiotu Iakoba, y Liiéy, y obu służebnic, nie nalazł. A gdy wchodźił do namiotu Rachele,
34 Ona spieszno bałwany skryła pod mierzwę wielbłądowę, y śiadła na niéy: a gdy wszystek namiot zmacał, a nic nie nalazł:
35 Rzekła mu: Niech się nie gniewa Pan móy, żeć przed tobą powstać niemogę; bo według obyczaiu niewieśćiego teraz na mię przypadło: y tak oszukana iest pilność szukaiącego.
36 A nadąwszy się Iakob z fukiem rzékł, Prze którą winę moię y który grzéch móy, takieś się zapalił za mną,
37 Y wymacałeś wszystek sprzęt móy? Cóżeś nalazł ze wszystkiéy maiętnośći domu twego? połóż tu przed braćią moią y przed braćią twoią, a niech rozsądzą między mną a tobą.
38 Y przetóżem przez dwadźieśćia lat był z tobą? owce twoie y kozy były nie płodne, nie iadłem baranów trzody twoiéy:
39 Anim ći porwanego od źwierza pokazował, iam wszytkę szkodę nagradzał: cokolwiek kradźieżą ginęło, na mnieś śćigał.
40 Wednie y w nocy ćierpiałem gorąco y źimno: y niepostawał sen na oczach moich.
41 Y takemći przez dwadźieśćia lat w domu twym służył: cztérnaśćie za córki, a sześć za trzody twoie: Odmieniałeś téż po dźieśięć kroć zapłatę moię.
42 By był Bóg oyca mego Abrahama, a boiaźń Isaaka nie była przy mnie, snadźbyś mię był teraz puśćił nagiego: na utrapienie moie, y na prace rąk moich, weyźrzał Bóg, y strofował ćię wczoray.
43 Odpowiedźiał mu Laban: Córki moie y synowie, y trzody twoie, y wszystko to co widźisz, moie iest: Cóż mam czynić synóm y wnukóm moim?
44 Póydźże tedy, a uczyńmy przymierze, aby było na świadectwo między mną a tobą.
45 Wźiął tedy Iakob kamień, y postawił ji na znak:
46 Y rzékł braćiéy swoiéy: Nanośćie kamienia: którzy nanośiwszy uczynili kupę, y iedli na niéy:
47 Którą nazwał Laban kupą świadka: a Iakob kupą świadectwa, oba według własnośći ięzyka swego.
48 Y rzékł Laban: Kupa ta będźie świadkiem między mną a tobą dźiśia, y dla tego nazwano iest imię iéy Galaad, to iest, kupa świadka.
49 Niechay widźi y sądźi Pan między nami, gdy odéydźiemy od śiebie,
50 Ieśli będźiesz trapił córki moie, y ieśli póymiesz insze żony nad nie: Niémasz tu inszego świadka mowy naszéy oprócz Boga, który obecnie patrzy.
51 Y rzékł zaśię do Jakóba: oto kupa ta y kamień, którym postawił miedzy mną a tobą,
52 Swiadkiem będźie: kupa ta mówię y kamień niech będźie na świadectwo, ieślibym abo ia przeszedł ią idąc do ćiebie, abo ty przeszedłbyś ią myśląc mi co złego.
53 Bóg Abrahamów, y Bóg Nachorów, niech rozsądźi między nami, Bóg oyca ich. Przyśiągł tedy Iakob przez boiaźń oyca swego Isaaka:
54 Y ofiarowawszy ofiary na górze, wezwał braćiéy swéy, aby iedli chléb. Którzy naiadszy się zostali tam.
55 A Laban w nocy wstawszy, pocałował syny y córki swe, y błogosławił im: y wróćił się na mieysce swoie.