Biblia Wujka (wyd. 1839-40)/Księgi Genesis/Rozdział XXIV

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Biblia, to iest księgi Starego i Nowego Testamentu
Wydawca Bartłomiej Jabłoński i syn
Data powstania 1599
Data wyd. 1839-1840
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Jakub Wujek
Inne Cały tekst
Indeks stron



Biblia Wujka - Stary Testament - Księgi Genesis

IIIIIIIVVVIVIIVIIIIXXXIXIIXIIIXIVXVXVIXVIIXVIIIXIXXXXXIXXIIXXIIIXXIVXXVXXVIXXVIIXXVIIIXXIXXXXXXXIXXXIIXXXIIIXXXIVXXXVXXXVIXXXVIIXXXVIIIXXXIXXLXLIXLIIXLIIIXLIVXLVXLVIXLVIIXLVIIIXLIXL

ROZDZIAŁ XXIV.

Abraham posyła sługę do Mezopotamiiéy szukać żony Isaakowi: sługa prosząc Boga o szczęśliwe powodzenie, Rebekę Isaakowi przyprowadźił, którą Isaak wźiął za żonę.

A Abraham był stary y podeszły w lećiech: a Pan mu we wszystkiem błogosławił: y rzékł do starszego sługi domu swego, który władał wszystkim, co miał: Niż. 44. g. 29.

Połóż rękę twoię pod biodrę moię,

Abych ćię poprzyśiągł przez Pana, Boga nieba y źiemie, żebyś nie brał żony synowi memu z córek Chananeyskich, między któremi mieszkam:

Ale żebyś do źiemie y do rodźiny moiéy iechał, y ztamtąd wźiął żonę synowi memu Isaakowi.

Odpowiedźiał sługa: Ieśli białagłowa nie będźie chćiała iść zemną do téy źiemie, izaż odprowadźić mam syna twego na mieysce, z któregoś ty wyszedł?

Y rzékł Abraham: strzeż, abyś tam kiedy nie odprowadzał syna mego.

Pan Bóg niebieski, który mię wźiął z domu oyca mego, y z źiemie urodzenia mego, który mówił zemną, y przyśiągł mi mówiąc: Naśieniu twemu dam tę źiemię: on pośle Anyoła swego przed tobą, y weźmiesz z tamtąd żonę synowi memu. Wyższéy 12. b. 7. 13. d. 5. 15. d. 18. Niżéy 20. a. 1.

A ieśli nie zechce białagłowa iechać z tobą, tedy nie będźiesz obowiązany przyśięgą: tylko syna mego nie odprowadzay tam.

Podłożył tedy sługa rękę swoię pod biodrę pana swego, y przyśiągł mu na tę mowę.

10 Y wźiął dźieśięć wielbłądów z stada y poszedł, niosąc z sobą ze wszystkich dóbr iego: a poiechawszy udał się do Mezopotamiiey, do miasta Nachor.

11 Y postawiwszy wielbłądy przed miastem u studnie w wieczór, o czaśie, którego zwykły wychodźić niewiasty czérpać wodę, rzékł:

12 Panie, Boże pana moiego Abrahama, proszę, potkay mnie dźiś, a uczyń miłośierdźie z panem moim Abrahamem.

13 Oto ia stoię blisko studnie, a córki obywatelów tego miasta wynidą czérpać wodę.

14 Przetóż panienka, któréy ia rzekę: Nachyl wiadra twego, że się napiię: a ona odpowié: Piy, y owszem y wielbłądy twoie napoię: ta iest, którąś zgotował słudze swemu Isaakowi: y przez to zrozumiem, żeś uczynił miłośierdźie z panem moim.

15 Ieszcze był w sobie słów nie dokończył, a oto Rebeka wychodźiła, córka Bathuela, syna Melchy, żony Nachora, brata Abrahamowego, maiąc wiadro na ramieniu swoiem:

16 Dźieweczka zbytnie śliczna, y panna barzo piękna, y niepoznana od męża. A zeszła była do studniéy, y napełniła była wiadro, y wracała się.

17 Y zabieżał iéy sługa, y rzékł: Trochę wody, abym się napił, day mi z wiadra twego.

18 Która odpowiedźiała: Piy panie móy, y prędźiuchno złożyła wiadro na rękę swoię, y dała mu pić.

19 A gdy się napił, przydała: Y owszem y wielbłądóm twoim naczérpam wody, aż się wszyscy napiią.

20 Y wylawszy wiadro w koryta, bieżała zaśię do studnie czérpać wody: y naczérpawszy, wszystkim wielbłądóm dała.

21 A on milcząc przypatrował się iéy, chcąc wiedźieć, ieźliby zdarzył Pan drogę iego, czy nie.

22 A gdy się napili wielbłądowie, dobył mąż nausznic złotych, które ważyły dwa sykla, y manelli tyleż, ważących syklów dźieśięć.

23 Y rzékł do niéy: Czyiaś ty córka? powiédz mi: Iestli w domu oyca twego mieysce ku staniu?

24 Która odpowiedźiała: Iestem córka Bathuela, syna Melchy, którego urodźiła Nachorowi.

25 Y przydała mówiąc: Pléw téż y śiana dostatek iest u nas, y mieysce przestrone do stania.

26 Y nachylił się człowiek, y pokłónił się Panu

27 Mówiąc: Błogosławiony Pan, Bóg pana mego Abrahama, który nie oddalił miłośierdźia y prawdy swéy od Pana mego, y prostą drogą przywiódł mię w dóm brata pana mego.

28 Bieżała tedy dźieweczka, y powiedźiała w domu matki swéy wszystko, co słyszała.

29 A Rebeka miała brata, imieniem Labana, który prędko wyszedł do człowieka, kędy była studnia.

30 A gdy uyźrzał nausznice y manelle na ręku śiostry swéy, y usłyszał wszystkie słowa powiadaiącéy: To mi mówił człowiek: przyszedł do męża, który stał u wielbłądów, y blisko studnie wody:

31 Y rzékł do niego: Wnidź błogosławiony Pański: przecz na dworze stoisz? nagotowałem dóm y mieysce wielbłądóm.

32 Y doprowadźił go do gospody, y rozśiodłał wielbłądy, y dał pléw y śiana, y wody na umyćie nóg iego, y mężów, którzy z nim przyiechali.

33 Y położono przed nim chleba, który rzékł: Nie będę iadł, aż odmówię rzecz swoię. Odpowiedźiał mu: Mów.

34 A on rzékł: Jestem sługa Abrahamów:

35 A Pan błogosławił panu memu barzo, y uwielmożony iest: y nadał mu owiec y wołów, śrebra y złota, niewolników y niewolnic, wielbłądów y osłów.

36 Y urodźiła Sara, żona pana mego, syna panu memu w starośći swoiéy, y dał mu wszystko, co miał.

37 Y poprzyśiągł mię pan móy, mówiąc: Nie weźmiesz żony synowi memu z córek Chananeyskich, w których źiemi mieszkam:

38 Ale do domu oyca mego poiedźiesz, y z rodźiny moiéy weźmiesz żonę synowi memu.

39 A iam odpowiedźiał panu memu: A ieśli nie będźie chćiała zemną iachać białagłowa?

40 Pan, prawi, przed którego oblicznośćią chodzę, pośle Anyoła swego z tobą, y zdarzy drogę twoię: y weźmiesz żonę synowi memu z rodźiny moiéy, y z domu oyca mego.

41 Nie winien będźiesz zaklęćia mego, gdy prziydźiesz do powinowatych moich, a nie danoćby.

42 Przyszedłem tedy dźiśia do studnie wody y rzékłem: Panie, Boże pana mego Abrahama, ieśliś zdarzył drogę moię, po któréy teraz chodzę:

43 Oto stoię u studniéy wody, a panna, która wynidźie czerpać wody, usłyszy odemnie: Day mi trochę wody pić z wiadra twego:

44 A rzecze mi: Y ty piy, y wielbłądóm twoim naczerpam, ta iest białagłowa, którą zgotował Pan synowi pana mego.

45 A gdym to z sobą milcząc rozbiérał: ukazała się Rebeka idąc z wiadrem, które niosła na ramieniu: y zeszła do studniéy, y naczerpała wody. Y rzekę do niéy: Day mi trochę pić.

46 Która śpiesznie złożyła wiadro z ramienia, y rzékła mi: Y ty piy, y wielbłądóm twoim dam pić: y piłem, y napoiła wielbłądy.

47 Y spytałem iéy, y rzékłem: Czyiaś córka? Która odpowiedźiała: Jestem córka Bathuela, syna Nachorowego, którego mu urodźiła Melcha. Zawieśiłem tedy nausznice na ozdobę oblicza iéy, y manelle włożyłem na ręce iéy.

48 Y nachyliwszy się pokłóniłem się Panu, błogosławiąc Pana, Boga pana mego Abrahama, który mię przywiódł prostą drogą, abym wźiął córkę brata pana mego, synowi iego.

49 A przetóż ieśliż czynićie miłośierdźie y prawdę z panem moim, oznaymićie mi: a ieśli się co inszego podoba, y to mi powiedzćie, abym poszedł w prawo albo w lewo.

50 Y odpowiedźieli Laban y Bathuel: Od Pana wyszła mowa: nie możemy nad wolą iego co inego mówić z tobą.

51 Oto Rebeka przed tobą iest, weźmiy ią, a iedź, a niech będźie żoną syna pana twego, iako rzékł Pan.

52 Co gdy usłyszał sługa Abrahamów, padłszy pokłonił się do źiemie Panu.

53 Y dobywszy naczynia śrebrnego y złotego, y szat, dał ie Rebece za dar: braćiéy także iéy, y matce dał upominki.

54 Y sprawiwszy gody, iedząc y piiąc pospołu, zostali tam. A rano wstawszy sługa rzékł: Puśććie mię, abym poiachał do pana mego.

55 Y odpowiedźieli braćia iéy y matka: Niech zmieszka panienka aby dźieśięć dni u nas, a potym poiedźie.

56 A on rzékł: Nie zatrzymawayćie mię, gdyż Pan zdarzył drogę moię: puśććie mie, abym iechał do pana mego.

57 Y rzekli: Zawołaymy panny, a dowiedzmy się iéy woléy.

58 A gdy przyzwana przyszła, spytali: Chcesz iachać z tym człowiekiem? Która rzekła: poiadę.

59 A tak puśćili ią, y mamkę iéy, y sługę Abrahamowego, y towarzystwo iego.

60 Winszuiąc szczęśćia śiestrze swéy, y mówiąc: śiostraś nasza iest: rozmnóż się w tyśiąc tyśięcy, y niech pośiędźie naśienie twoie brony nieprzyiaćiół swoich.

61 Rebeka tedy y dźiéwki iéy wśiadszy na wielbłądy, iachały za onym mężem: który się spieszno wracał do pana swego.

62 A tego czasu przechadzał się Isaak po drodze, która wiedźie do studnie, któréy imię iest żywiącego y widzącego: mieszkał bowiem w źiemi ku południowi. Wyższéy 16. d. 24.

63 A wyszedł był dla rozmyślania na polu, iuż ku wieczorowi: a podniózszy oczy swe, uyźrzał wielbłądy idące zdaleka.

64 Rebeka téż uyźrzawszy Isaaka, zśiadła z wielbłąda,

65 Y rzékła do sługi: Co ono za człowiek, który idźie przez pole przećiwko nam? y rzékł iéy: To iest pan móy. A ona wźiąwszy prędko płaszcz nakryła się.

66 A sługa wszystko co sprawił, powiedźiał Isaakowi.

67 Który wprowadźił ią do namiotu Sary, matki swéy, y wźiął ią za żonę: y tak barzo ią miłował, że żalu, który był przypadł z śmierći matki iego, ulżył.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: zbiorowy i tłumacza: Jakub Wujek.