[101]AKT TRZECI.
[103]SCENA I.
(Alma stoi oparta o okno, patrząc ku miejscu składania ofiar — tuż koło niej Anioł-harfiarz).
ANIOŁ-HARFIARZ.
Jeszcze ci kilka chwil
lękliwych drgnień —
jeszcze ci krótki czas — — —
Dławiące dechy zsił,
czystość miłosnych lgnień
dziś rosnuj jeszcze raz — — —
Dziś jeszcze sercem śnij
dziewiczych pragnień pieśń —
marzenia w wieńce wij —
bo wnet ci trzeba ból,
jak los zaciekły znieść — — —
Wspomnienia przetka pleśń,
jak pustka głuchych pól,
jak przeokropna wieść
i serca krwawy ból —
tobie przypadnie znieść — — —
[104]ALMA.
Na stos ofiary kładą —
Jahwe — — litości!...
ANIOŁ-HARFIARZ.
Zawczas ci trwogą bladą
pobielać rumień lic — — —
Och! smutek się rozgości
i rozpacz się rozlęże
wśród wnętrza twego kruzkruż —
do syta cię namęczy
za krótki czas — och, już — — —
I nie zostanie nic
z twych snów wiośnianych łkań —
nikt drogich szeptów tęczy
przed tobą nie rozprzędzie
i nie uciszy łkań —
och, któż cię cieszyć będzie?...
ALMA.
(niespokojnie](niespokojnie)
Boże!... już po obrzędzie...
Abel w modlitwie klęczy...
(chwyta się za pierś]pierś)
O, serce nie drżyj tak...
[105]ANIOŁ-HARFIARZ.
Dzieweczko biedna — och,
to bliskich nieszczęść znak — — —
Niedługo jęku szloch
porwie cię w wiru lej
zagubny — — —
Łzawa dola
zbliża się do cię już — —
O, któż ci ujmie dłoń
kto skąd przyniesie róż
w jasny pogodny dzień — —
kto pójdzie z tobą w pole
pachnące — — kto na błoń
weźmie cię z sobą rad
gdy krwawo zginie on,
gdy ci ubędzie brat?...
Dzieweczko, jeno skon
ulży ci w męce — — w łzach — — —
(cofa się wstecz i znika)
SCENA II.
(Moment ciszy. Naraz wpada przez okno blask ognia)
ALMA.
(odchyla się z lękiem od okna, nie odrywając ócz od ognia)
[106]O, cud — — spadł ogień — — ach!...
(wypatruje się nerwowo)
Abla ofiara płonie...
O, Jahwe... dzięki!... Ty,
Tyś dobry... wielki Bóg...
O — o... czuję myrrhy wonie —
niebo się sieje w krąg — —
Wszechmocny! u Twych nóg
chcę paść w ducha pokorze,
świętość Twych boskich rąk
całować... O — — cud... gorze
przeświętym nieb płomieniem
Abla uboga dań...
O, wieczny, dobry Adonai,
ja z wielkiem Twem lmieniemImieniem
pragnę iść w życie całe —
przykazań Twoich wieść
w świątynię serca wpleść
na Twą królewską chwałę — — —
Ablu! Tyś mój... Tyś mój!...
(wybiega)
SCENA III.
ZAWIŚĆ.
Wbrew woli cudu, wbrew,
[107]na ten szałaśny próg,
braterska tryśnie krew — — —
Przyjdzie tu zemsty zbój
z zawistnych moich dróg — —
przyjdzie jak los, jak mór,
krzemienny porwie nóż
i w młodą pierś, jak ząb
wtopi!...
(Mroczy się nieco, Zawiść spogląda w okno)
Pcha się wał chmur,
z gromadą czołga burz —
Co to? samumu głąb
się wali?...
O, nieba dach
zczernia się w noc — —
(głuchy grzmot)
Ha, gromu moc
już gdzieś się pali
strach!!
SCENA IV.
(Wpada Kain jak furja. Zawiść cofa się w kąt namiotu)
[108]KAIN.
O, nie!... o, nie!... o, nie!...
Jam król — jam pan — — jam grom!
Nie twoja, wola tu
Jahwe!... Depcę Twój sąd,
pluję w twe ognie,
jak w twarz wrogiemu złu!...
Za mego wstydu srom,
niech na was trąd,
niech na was drzumydżumy jad!...
Ha, kto śmie
przeciw mej woli — — kto?
Ma pięść was zemstą pognie,
pokruszy!!
Żali ja gad,
żali ja robak — co,
bym się poniżać dał?!
Wy —
piekieł wrzawę poruszy
ma duma przeciw wam —
Ja na was rzucę wał
klątewnej grozy — —
Ja wasze tchy
zadławię jak powrozy
wisielcze — — — Ja wam dam
równej zapłaty dług —
o, wy!! — —
[109]Wściekłość mię żre,
wstyd szarpie — — — ach,
mózg wre...
Pomsty! Gdzie Bóg?
wyzwę — — przeklnę — — zatracę!!
StraśliweStraszliwe bielmo w twarz
wam rzucę, jako śmierć,
otchłanny strach!...
Biada!! Pioruna racę
w dłoń chwycę i na ćwierć
potnę — — potargam — — zniszczę
świat — — wszystko!!
Gruzów zgliszcze,
jak pustyń piach,
w wichury porwę pracę
i onem huraganem
w Twoją, Jehowo twarz
miotę!!
Ha — Ty! Jam panem!!
Jam dziś Twój lęk —
dziś wroga we mnie masz,
piekło i grzech
i porachunków zło —
mściciela wszech
krzywd moich, moich męk — —
O! O!!!
(opiera się chwiejnie o ścianę)
[110]ZAWIŚĆ.
(podsuwa się ku niemu)
Kto śmiał, kto śmiał
iść z tobą w bój —
kto moc,
kto siłę miał
iść tobie wbrew?
— Jahwe i — brat — — —
Zbliża się noc
chwyć nóż — — —
nie będziesz zbój,
nie będziesz kat,
gdy z piersi kruż
wysączysz krew
brata — — —
[cofa(cofa się w kąt)
KAIN.
O — o!!
SCENA V.
PYCHA.
Czyż tobie lec
w upokorzenia pył,
[111]tobie — coś miedz
władyki dosięgł już? — — —
I ty u owych próż
dziś będziesz wył,
jak nędzarz, jako pies —
jakby cię zjadał trąd??
Czyż ciebie męki wir
ma jąć —
ma toczyć jako rak,
nękać jak bies?
Tobie mieć mir,
tobie ich kląć
i wydać sąd,
kąsać jak żmije — —
czy sił ci brak?
(cofa się w przeciwny kąt izby)
KAIN.
(głucho)
Zdybię, jak czart —
zabiję!!
SCENA VI.
THAMARA.
(wbiega)
Mnieś wart,
[112]tobie mię brać,
Bóg sam
tak chce — — tyś mój!
KAIN.
Strać się stąd, strać!
Ten ogień kłam — — —
Ja wszystkim bój
wydam — — roztrącę!!
Na wasze ciał kadłuby,
na żgła żywotów wrące,
wejdę, jak grom zaguby —
niszczyciel!!!
THAMARA.
(klęka przed nim, wyciągając dłonie)
Kainie! mój — — przygarnij!
KAIN.
(silniej)
Dzisiaj, jam — — mściciel!
Precz! zczeźnij! zmarniej!
(wyrzuca ją gwałtem)
THAMARA (z krzykiem)
Ty, ty ohydo... o — o!!
[113]SCENA VII.
KAIN.
(Zamyka drzwi. Chwilę chodzi nerwowo i staje).
Będzie tu widowisko
dziś... Będzie tan
śluby — — —
(krótkie milczenie)
Ach,
myśli!... myśli!...
(chwyta się za głowę)
Tak blisko
ona tu jest... ot tam — —
i tak daleko — — —
Ty,
ty przesłodka... zaliż dach
mój ci — więzieniem —
spotkanie me — odrazą?
Przecz się imieniem
mem straszyrzstraszysz?
(mocniej)
Ty,
Zaliż ja tobie gad,
zaliż ja tchnę zarazą.zarazą,
przecz ja ci — strach?
[114]Wszak jam twój brat,
ja ciebie w łzach
wykąpał tęsknot, męk —
Czemu ja tobie wrzód,
czemu ja lęk — — ?
(po chwilce)
Wspomnę... tyś wprzód
obcą mi była już
o — przecz?
Gdym wieniec róż
ci przyniósł w bratnim darze,
tyś go jak wstrętną rzecz
rzucała precz...
Czemu Ablowi w parze
iść z tobą?
(po chwilce)
Och swą osobą
urodną
pchasz mi się w mózg!
Smagasz mą pierś
jak cięcia rózg — —
Ty we mnie krew
gotujesz głodną —
Ty licem szczujesz,
że cały świat
wkół mi się mroczy...
[115]Ty, ty nie czujesz,
żeś ty mi raj — i głód
i tyś mi ból!...
(po chwilce)
Ach, twoja brew,
boskie, zachwytne oczy — — —
Upalna krew
twych ust — to cud,
wiosna — — i maj — — —
to kwiatów miód — —
Ach, tyś mi śmierć i raj!
I czar ten zwiódł
mnie — — ukorzył?
Gorze!... przebóg! ja śmieć,
ja wzgardy dożył?!
(Chce biec i naraz staje. W drzwiach zjawia się IronjaIronia, Kain chwyta się sięsię dłonią za czoło przechylając w tył głowę).
Ach, te usta — te lica — — te oczy...
SCENA VIII.
IRONIA (zgryźliwie)
O — — tak, na tym padole
żywot się toczy...
[116]Dziś śmiech,
jutro dygoty łkań — —
Dziś szept szczęśliwych snów,
zorze spragnionych łkań,
a jutro śmierć — — i grób
pośród cyprysów wiech...
Cha... cha!... Świat ów
nie skąpi prób:
dziś szloch — i grób
i dzisiaj śmiech — —
i znowu łzy — i śpiew —
szał — wino — łąk irysy,
ułudy wiew
i kraje snów
i znowu te... cyprysy — — —
KAIN.
Och, życie, jakżeś podłem!
Po co ja żyję, poco?
poco ja rósł w kolebce?
zali ja męki godłem,
że mi rozpaczy skrzydła,
jak grozy duch,
nad uchem wciąż łopocą?
Ach, i tyś zbrzydła
mi już w tej walce
tak mi coś szepce...
[117](silniej)
O nie!... o nie!...
Coś w głowie mej się dzieje — —
myli mię mózg i słuch — —
czy ja szaleję?
Czuję, że tu padalce
mam w piersiach... Czy ja śnię,
czy mię gorączki war
pali?
(po chwili)
Ha, w świat,
w szeroki ląd,
na ziemi próg
coś mię pociąga, rwie — —
Czy to pokusa mar
ha, czy to sąd?!
(gwałtownie)
O wy! pierwej jak zwierz,
jak wróg
wytoczę strugę krwie
i pójdę precz — gdzie mórz
odmęty!!
Ha, gdzie nóż?!
(obłędnemi ruchy znajduje na stole krzemienny nóż),nóż)
O, krzem, ciosany krzem —
przeklęty!
[118](trzyma nóż przed oczyma)
Tyś los, tyś sędzia mój,
tyś zbój!...
[Ściemnia(Ściemnia się. Przez okno widać błyskawicę, za chwilą odzywa się dudnienie gromu].gromu).
Ha — —
grom gna — — —
[patrzy(patrzy w okno i milknie]milknie)
ZAWIŚĆZAWIŚĆ.
(idzie ku niemu)
Ty — — zamysłu brzem
trzeba ci dziś do dna
wchłonąć — i w czyn
co prędzej kuć — —
Ty wstydu chuć
odpłać — — ten srom
odwetuj krwią
Wszak tyś mój syn,
tobie, jak grom,
burzyć — — —
Oni tam z ciebie drwią
miast czołem bić —
miast tobie służyć — —
Ty, za ich śmiech
[119]krew ci ich pić — —
Wnętrzy dosięgnąć trzew
i pierś, jak miech,
opróżnić z tchu —
o — — idź — — —
(zostaje przy nim)
KAIN (obłędnie)
Krew czuję — — krew —
IRONIA (szyderczo)
Złóż s ęsię na mchu
i z wstydu szydź —
cha — — cha!...
Jak nędzy loch,
tak dola zła:
dziś śmiech i szloch
i krew — i ślub —
dziś grób — — —
Chcesz w brata nóż
wtopić — jak wrzeczw rzecz
martwą? O, kłóżktóż
krzywd nie mści — kto?
Przecz miałbyć, przecz
przebaczać zło?
O, nie! bo klątwa zbrodni
ku karze pcha
[120]i wyjściewyście przecież rodni
cha — — cha!...
(zostaje przy nim)
KAIN (z nagłym opadem piersi)
Coś pierś mi żre,
coś ściskał....
ŻĄDZA.
(Idzie ku niemu powabnemi ruchy)
Ty — — tak ci bliska
ta dziewka jest — —
Rozkosz w niej wre —
uśmiechu gest
jak owoc słodki wabi...
O, idź ją jąć
w namiotu legowiska —
Twarz ci jedwabi
rozpłoni włos — — Jak śpiew
odurzy w sen — — —
W dreszcz ci się piąć
pierzczotypieszczoty — — zgasić zew
krwi — i hen
unieść, jak cud...
[121](namiętniej)
Ty, ona — czar
i skarb i raj
ona twój — głód —
ona twój war
i pocałunków grad — —
PreczPrzecz dyszysz nieporadnie?
(nad uchem)
Ten szału kraj
on ci wykradnie — — !
KAINKAIN.
(Spostrzega nagle przez okno idącego Abla. Chwyta go, jakby przestrach, oraz dzikie zadowolenie),zadowolenie)
Ha — idzie brat!... brat!...
ZAWIŚCZAWIŚĆ.
Mścij ból!...
PYCHA.
Tyś pan — — tyś król!...
IRONIAIRONIA.
Cha — — cha!...
[122](Zawiść, Pycha i Ironia cofają się w przeciwne strony i nikną. Kain kryje rękę z nożem za plecyma i drapieżnym krókiemkrokiem posuwa się ku ścianie)
KAIN (mocując się z sobą)
Brat... ona... ha!
Wstyd — — O!!
On tu?!
(z ciężkim oddechem)
Gorze!!
ABEL.
(Staje blady we drzwiach i spostrzegłszy brata zbliża się doń nieśmiało. Kain patrzy w ziemię nieruchomo).
Bracie... niechaj to Boże
osądzenie nam dłonie
przyjaźnią bratnią sprzęże...
(z pokorną prośbą)
Bracie — —
KAIN.
(Zda się słów brata nie słyszeć)
Piekło mam w łonie — —
[123]w gardzieli węże...
(chwila strasznego namysłu)
ABEL (cichym głosem)
Bracie — —
KAINKAIN.
Ty!... ty!...
(Rzuca się nagle na Abla i godzi nożem w piersi).
ABEL.
(Słania się i upada ciężko)
O!!!
KAIN.
(Ociekającym krwią rożemnożem plami ręce i cofa się oszalały w bok. Cisza grozy. Kain przychodzi powoli do siebie).
Krew — — poco ci było w bój
iść zemną?
Ty,
siłą nad tobą-m był,
przecz-ś nie ustąpił! — —
Tyś był jak kwiat,
a mnie rozpaczy znój
żarł... Jam w męce żył —
prawie w pogardzie
[124]waszej... że poskąpił
mi Jahwe twojej krasy,
żem nie był jak ty — brat
gładki — —
(podchodzi bliżej leżącego)
Co teraz — — ? Rusz się, mów!
(trąca go nogą)
No! milczysz hardzie?
Krew ci zalała krtań
nie możesz — — brak ci słów?
(wskazuje nóż)
Ty,
ta ostra grań
zmieni cię może,
co??
(trąca go nogą wnogą powtórnie)
Wszak rusz się, rusz,
powiedz!!
(nachyla się nad trupem)
Oko strachem ci gorze — — —
Taki lęk
widziałem w ślepiach zwierza
gdym je zabijał — — — Zaliż nóż
zarówno śmiercią zmierza
w ciebie — jak pierś barana??
[125](kopie go nogą)
Hej — — wstań!! z oczu się strać —
a za mój wstyd i ból
niech ta krwawiąca rana
w pamiątce ci zostanie — —
(coraz bardziej przerażony)
Idź precz! idź Almę brać —
masz siłę — chęć, co — — masz?
Jeszcze-ć kochanie
w myśli-?? Ta sina twarz
teraz jej zbrzydnie — —
(rusza go rękoma i usiłuje postawić)
Co, bez władzy i bez tchu
jesteś??
(trwoży się)
Możem jak zwierza zabił?
(podnosi go i trzyma w rękach)
Co Tobie — — głowę wznieś —
Spójrz przecie — stój!...
(puszcza trupa, który ciężko upadł na ziemię)
(błyskawica i piorun)
O — — zabiłem!! Grom!!!
(Patrzy na zwłoki wylękły; cofa się w tył. Porywa go szał)
[126]Lecz niech!!! Śmierć za mój srom!...
Trup!... Trup!...
(wznosi ręcęręce nad głowę)
Szatanie?!
patrz — — trup!!
krew!! Ha — —
Piekieł otchłanie
zbierzcie się tu — — o już!...
O — o!! we krwi nóż
skąpany — — — zwalon brat!!
Czarcie — — ja kat!
ja zbój!!
(bierze przed oczy nóż i patrzy przerażony)
czerwony nóż
krwią rodnią —
ha — jeszcze dymi krew!...
[z rozkrzyżowanemi ramiony](z rozkrzyżowanemi ramiony)
Z łomotem hord —
z piekła pochodnią
przybądź Szatanie — tu — —
Przybądź wśród burz
do miemnie!... na pomoc!... goń!...
Czarny potworze
leć — — tu cię łup
czeka — — —
[słania(słania się ciężko — grom)
U — u!!
[127]Podaj mi dłoń — —
och — trup!... trup!...
gorze — — !!
SCENA XI.
(W progu zjawiają się Adam i Ewa)
ADAM (z przerażeniem)
Co tu — śmierć?!
[chwyta(chwyta się za głowę]głowę)
Za pierworodny grzech — przekleństwo!!
(w wyzyjnej męce)
Tam z ognia miecz
pędzący z raju — — i tu dłoń
Twoja karząca — Jahwe!!!
[chce wejść](chce wejść)
KAIN [rzuca(rzuca się ku drzwiom]drzwiom)
Precz — — precz!
nie wpuszczę!...
Zębami stargam — — wy!
ja zgryzezgryzę was — — zabiję!!
[uciekają z krzykiem](uciekają z krzykiem)
SCENA XII.
KAIN.
[odstępuję(odstępuje parę kroków od progu]progu)
Ha... wrogie kły
[128]toną mi w ciało — ach!!
O — nie! To żmije,
to gadów zwój — —
Ja całą puszczę
wściekłą mam w ciele — — — strach!...
SCENA XIII.
ALMA.
[Wpada(Wpada z jękiem i rzuca się na Kaina]Kaina)
Pomsty!! tyś zbój!... tyś zbój!...
[Kain(Kain cofa się przed nią. Alma spostrzega nagle leżąweleżącego we krwi brata].brata)
Ablu — — — Ablu!!!
[klęka(klęka przy zwłokach ciężko i dotyka dłońmi martwej twarzy]twarzy)
Kochany — —
Jahwe! on — trup!... nie żyje!...
(pada przy nim zemdlona)
KAIN.
(patrzy chwilę oniemiały]oniemiały)
Ty, to wasz ślub —
To wasze zespolenie — —
Ta krew biesiady — winem!...
[129]Ha, pijcie krew —
i w tan — — — i w tan!...
Trup... trup
tu tańczyć będzie —
obliczem łyskać sinem — —
hej — — w takt golenie!...
Ja śpiewem będę niańczył — —
trup — — pan!...
Trup — pan dziś będzie tańczył — —
(po chwili)
Cisza??
(z wściekłością)
O precz
z obliczem bladem
ty dziewko, tyś mi — — sąd!!
(rzuca nóż, porywa Almę i wlecze ją ku drzwiom)
Tyś mi już gadem — !
precz stąd!!
(Wyrzuca ją nieprzytomną za próg tak, że ją widać z wnętrza).
Ha — —
ha — —
(ciężkie milczenie)
[130]SCENA XIV.
SUMIENIE.
(mówi w krótkich odstępach)
Skrzecz... skrzecz!...
i włosy rwij — — i mdlej!...
Kainie, ten czyn — twój?
Taki ci przyszedł dzień
żeś bratu zbój??
Przez błahą rzecz:
przez siostry brew
i zawiść pychy,
tyś rozlał krew
i żywot cichy
brata zagubił??
(Kain opiera się w ścianę slruchlały)o ścianę struchlały)
O, przecz ta śmierć — — przeklęty!?
Taki ci dobry był — usłużny,
taki przyjazny — — święty,
i tyś go za to ubił??
Cóż ci był dłużny,
jakąż mu winę dasz
jakie przestępy?!
Czyż na nóż tępy
sobie zaskarbił — — ?
[131]Spojrz na tę twarz,
na pierś coś krwią pofarbił —
tak zawsze cicha była,
jak dziś...
(Bliższy grom)
KAIN.
(Bez ruchu, z szeroko otwartemi oczyma)
O!... O!...
SUMIENIE.
Jakąż obronę masz,
jakaż cię moc skusiła?
Żył — — — owce pasł
i tobie każdy trud
przejął — — pomógł serdecznie...
Wszak wyście jeden ród
nędzny — — wygnańczy!...
I on z twej ręki zgasł?
i śmiałżeś ty bezpiecznie
w pierś jego ciąć??
Ty, panie samozwańczy
teraz cię życie kląć
będzie!...
(podchodzi bliżej ku niemu)
[132]Przeklnie cię zwierz — i bies,
i sen — i trud
i noc i dzień
będą twe wieczne sędzie!!
(silniej)
Przeklnie cię Bóg
wśród ziem tych grud — —
będziesz jak pies
parchami tknięt — !!
Nie będzie kąta, nie,
gdzie byś się schronić mógł —
strachem ci będą dnie
ty — ty przeklęty!!
(Kain cofa się — Sumienie posuwa się za nim)
Brat ci się z ócz nie zgubi —
będzie za tobą szedł, jak cień —
z widmami cię poślubi — —
Stanie przed tobą w dzień,
zbudzi cię w śnie — —
Duch jego ranny brzask
oznajmi ci samumem —
Jego konania wrzask,
ostatni szloch,
w uszach ci będzie szumem
wiecznym!!
[133]KAIN.
(w gardłowem natężeniu)
Och!!
(spogląda obłędnie wokół)
Coś pierś mi targa —
Co — — co? czy ja w obłędzie???
(Zrywa się wiatr — ściemnia się bardziej).
SUMIENIE.
(wskazuje na trupa)
Ta pobielała warga
pójdzie za tobą wszędzie
okropną larwą — — !
Te usta sine, otwarte
wlezą ci w ślepiów dół —
zawsze przy sobie będziesz czuł
bratniego trupa wartę...
(Kain zasłania oczy i cofa się wstecz)
Z tej krwi szkarłatną barwą
na rękach i na szacie
pójdziesz w zawieję
[134]straszliwych widm i gnań
ty kacie!... kacie!...
(z całą gwałtownością)
O — spojrzyj nań...
tej krwi ciekliną ropną
twe usta się zachłysną —
bielmem ci oczy błysną
brata — i zjawą męk
przerażą cię okropną!!!
KAIN.
(z otchłannym lękiem)
Przebóg, co się tu dzieje?!
Wokół mnie śmierć — strach — lęk!...
Co — — ?? czy ja zbój, czy śnię
piekielnie?!
SCENA XV.
(Alma oprzytomnia, czołga się na klęczkach i rękach)
KAIN.
(Cofa się przed nią w mimowolnym przestrachu)
A!!
[135]ALMA.
(do Kaina)
Ty, zbudź go... zbudź...
bracie... już będę twa,
ale go zbudź!... zbudź!... zbudź!...
(pada w ponownem omdleniu)
KAIN.
(jakby bez pamięci)
Co, bratam zabił — — gdzie?!
gdzie jest!?
(szuka obłędnie i trafia na zwłoki)
O!
(klęka nad nim i maca rękoma)
On!... to wałki ud...
pierś... krew... ciało jak lód —
och — — trup!...
(z okropnym płaczem)
Bracie — — ty — — wstań...
o, rusz się — — rusz — — — żyj...
[136](dźwiga go)
mów Ablu — — och!
niech jęk mych łkań,
mój szloch
niech cię obudzi — — żyj!!
Błagam o cud
Jahwe!!! — — Bracie, ty wstań!...
daruj mi, daruj!...
Ja nie chciał zabić, nie!...
Ciąłem cię w pierś byś lęk
przedemną miał...
Jam cię zatrwożyć jeno chciał,
nie wiedząc, że śmierć imie
się ciebie, ciebie — człeka...
O wstań... o wymów moje imię — — —
Możeś ty w bólu śnie,
w bezwładzie męk
Ablu!!
(przesuwa drżącą ręką po twarzy zwłok)
Martwa powieka — —
ciało lód — —
(puszcza bezwładne zwłoki)
Piekła! — — on — trup!!
trup — — mój — — — !!
[137]Biada mi — o — !
Ja bratu zbój!...
(ociera ręce o szaty)
Krew, krew z rąk
nie schodzi — — gryzie — — — ssie
O — — !
(cofa się)
Śmierć — trup!!
i tu — — — precz!!
(do zwłok)
Słysz — — wstań!!!
(wodzi rękoma jak ślepy)
I tu — — i tu — — trup wkrąg!...
(wichura otwiera drzwi i wyje)
Przekleństwo!! W świat coś gna — —
Widzę... Jahwy dłoń naga
nademną — o!! to sąd!!
Klątwa mię smaga —
precz żenie — w piekło — — w śmierć...
w otchłani dna
na mękę — — Czynu Zło
[138]porywa stąd
w świat — — —
Lecę — — —
(błyskawica i trzask gromu)
Sąd — — sąd!!!
(chwyta się za głowę)
O!!!
(Wypada. Sumienie leci tuż zanim z wyciągniętemi ramiony i drapieżnem rozwarciem palców)
(zasłona spada)
KONIEC AKTU TRZECIEGO
I OSTATNIEGO.
Borzęcin 29 X. 1917 r.
Okładkę rysował art. mal. ERWIN CZERWENKA.