Jeden z pałaców Kleopatry w okolicach Aleksandrji. Dwoje drzwi wnętrznych po dwóch stronach sceny i jedne wielkie naprzeciwko. Wnętrzne są sfinksami ozdobione.
SCENA PIERWSZA.
EUKAST. Jakgdyby wczora mówił z bazylogrammatą[1]
Lub z trzymającym wachlarz z lewej strony tronu,
Tak każdy dzisiaj myśli, że czasów zna sekret,
I rad pouczać drugich, a najskorzej — wyższych.
U Rzymian pono k’temu osobne jest bóstwo,
Forum Romanum[2] zwane, którego kapłani
Nie golą bród, są sprośni i mający pozór
Sapiencji[3] RYCERZ. Tego niema, to błaha jest powieść
Fertur[4] bez świadomości, lub jej mając pozór...
Rzymianin bogi wielkie zna i jest chędogim,
Nie goląc się co trzy dni, jak księdze egipskie;
Lecz pospolitej rzeczy (a która świat dzierży)
Tknięty afektem, zwłaszcza w chwili znamienitej,
Jak Nil wzbiera — wylega populus na forum[5],
Mało się trapiąc, czyli pełni ceremonjał.
Rzecz, zaiste, za czasów, jak jest nasz, bynajmniej
Pogardzenia niegodna, iż jesteśmy w wojnie —
Wojna zaś nie jest jako, teorje[6] jakkolwiek
Swój ma porządek... KONDOR. Niemniej są królewskie łowy:
Skoro chędogi mosiądz trąb (bywało) każę
W tętno podjąć i lekkich mam przy koniu ludzi,
Posuwistych, jak nowy z papirusa sandał,
Pantera drży... sokołów świętych całe stada
Latają mi nad głową, «Diih, dih, dih!» wołając... RYCERZ. Bywa i tak! Lecz w wojnie nie sam jest animusz,
Lubo ten miejsce trzyma wielkie oczywiście...
Atoli jest przedwszystkiem marszów kunktatura[7],
Grodów kastrametacja[8], tudzież dyscyplina[9];
Trzy rzeczy, w których bardzo Rzymianin ma górę
I porównania prawie z innymi nie znosi... EUKAST. Oh?... KONDOR. Oh!... EUKAST. Jakgdyby swoich nie znało się wcale
Egipskich wojowników, których zastęp nieraz
Prowadzi mąż tak duży, jakiemu równego
Między Rzymiany niema! Ci po ojcach idą
Z Filistynów kretońsko-syrjackich i czynią
Postrach halabardami[10]; za nimi dopiero
Oficerowie nasi, każdy z dziadów dziada
Dziedzic rycerskiej ziemie, mogący co chwila
Zdać urzędowi sprawę z dóbr... ludzie porządni,
Nie zaś auksiliary...[11]
(dotykając ramion Rycerza i Łowczego)
Cofnijmy się nieco,
Niźli posłuchań przyjdzie godzina i wola:
Być godzi się, lecz nie być z urzędu należy...
(do siebie)
Każdy coś dzisiaj myśli, że zna czasów sekret!...
I każdy jakby mówił z bazylogrammatą
Lub z trzymającym wachlarz z lewej strony tronu!...
(Rycerz, Kondor, Eukast cofają się. Kleopatra wchodzi powolnym krokiem)
KLEOPATRA. (sama) Pałac ten nie pałacem już, ale namiotem:
Monarchini królową nie jest...
(przechadza się i zatrzymuje przed Sfinksem)
...Sfinks jest sfinksem,
On, który się uśmiecha w swoje własne usta
I powstrzymuje wyraz twarzy...
(dotyka palcem głowy Sfinksa)
...lecz we wnętrzu
On sam tylko jest szczerym kamieniem, nie więcej!...
(potrąca krótką włócznią w tarczę)
Słudzy nasi, czy jeszcze są sługami — pytam.
(Eukast i Kondor uwidoczniają się po stronach drzwi — środkiem zbliża się Rycerz)
KLEOPATRA. Wiadomości dziś jakie?... Jutro gdzie będziemy? RYCERZ. Księżno, przed której stopą upadam, i, jeśli
Słowem jeno, nie czołem, to wedle wygłoszeń,
Z wysokości przez usta zaleconych wasze,
By zbrojny mąż nie kłonił pancerza na ziemię —
Księżno — gdzie dziś będziemy? Rozkażesz, albowiem
Niema już dziś, są tylko momenta dzisiejsze... KLEOPATRA. Pięćdziesiąt galer moich doszło Pompejusza... RYCERZ. Pompejusz był. KLEOPATRA. ..Co słyszę RYCERZ, ...Wieść, zda się, niemylna,
Iż tułów jego pływa, głowa zaś z pierścieniem
Konsularnym wybiła pokłon temu, który
Jest twoim, księżno, mężem. bratem i monarchą... KLEOPATRA. Te słowa ci przebaczam, żołnierzu!...
(po chwili)
...Brat we mnie
Piastunkę miał, sam będąc pacholątkiem drobnem;
Monarchy Kleopatra nie zna — mężem dla niej
Był jeszcze ów brat mały, zajmujący w łożu
Miejsce gazeli...
(przerywa)
(do Rycerza)
...Zaraz! Dokończę mówienia.
(do Łowczego u drzwi)
Kondor!... Trzeba popytać o gazelę moją,
By zwierzę na człowieczych nie cierpiało nędzach,
Zaniechane w czas wojny. Królowej Egiptu
Zwierzę jest symbol święty...
(do Rycerza)
...Pompejusz, powiadasz,
Zeszedł? Gdzie, kiedy, jako?.
RYCERZ. ...Głoszą hieroglifem,
Umiejętnie pisanym, iż, skoro przypłynął
Z Kornelją, żoną swoją, i synem Sekstusem,
Słał posły do monarchy, którego rodzica
Niegdyś gościł był w Rzymie. Lecz rada narodu
Przemogła u świętego ucha monarszego.
Dzielnych wysłano mężów, którzy zręcznie z łodzi
Wewiedli Pompejusza na brzeg i, gdy wchadzał,
Cięciem ztyłu zwalili nawznak, poczem, głowę
Odrąbawszy i pierścień zezuwszy z prawicy,
Rzeczy te dwie odnieśli monarsze...
(po chwili)
...Dodają,
Iż lud chciał bohaterów tych w tryumfie
Do świątyni, lecz wrota zawarło kapłaństwo,
Któremu prefekt rzymski, Gabinius, w czas głodu,
Syłał zboże... KLEOPATRA. ...Przez Sfinksa! Tych kilku służalców
Oszalało...
(do Rycerza)
...Niech każde słowo wieści każdej
Dochodzi ucha mego bez opóźnień. Odejdź!...
(patrząc w ziemię — z westchnieniem)
Między sfinksem a mumją naród wychowany!...
Biada monarchom...
(do Eukasta)
...Śniadać chcę — sama... z Szecherą...
(spostrzegając, że Rycerz nie cofnął się)
Nie słyszałeś królowej, iż rzekła ci: «odejdź!.»
Lub czyli prośbę do niej szczególną chcesz zanieść? RYCERZ. (przyklękając na jedno kolano) Monarchini! Człek, który w bitwach trwał trzydziestu,
I widziano, że zdejmał hełm w niebezpieczeństwie,
By poznanym był zdala... człowiek ten przed chwilą
Nie śmiał myśleć, iż powie królowej, co zaczął... KLEOPATRA. Wstań — mów — — RYCERZ. (z wybuchem) ...wodzowie gardzą radą mą i planem,
Raz, że im są Rzymianie nieznani, drugi raz,
Że ja, pochodząc z Rzymian, właśnie przeto znam ich —
Że ja nie z kasty jestem urodzonych wodzów...
Przez Bachusa! Śród wiernych zastępów królowej
Niedawno jeszcze liczyć można było przecie
Do dwudziestu tysięcy tych Rzymian, co ongi
Pod Gabiniusem przyszli dla waszego ojca,
Egipskie żony wzięli i, jak cedry, służą.
Tak, że, cokolwiek jeszcze w armji trwa, to orlę
Rzymskie... lecz oni z wodzów kasty nie pochodzą...
(po chwili)
Księżno! Twoi wodzowie, we trzy ufni rzeczy,
W liczbę, w twierdzę i spore marszu oddalenie,
Na hieroglifie mają skreślone, gdzie Cezar.
O monarchini! Dzisiaj, przed słońca zaciemką,
Gdy pierwsza błyśnie gwiazda, możesz być zdradzona!
Cezar gdzie? Czyż kto o tem wie, gdzie plamka
Malenieczka na niebie, co, dojrzana ledwo
Okiem wielkiem gazeli, juże spadła na nią
Dwoma ciężkiemi skrzydły sępa, który zleciał,
Jak oderwany kawał granitu z gór nagich?
Cezar ma ośmset jazdy, pieszych trzy tysiące,
I żadnej twierdzy... prawda... My — we trzykroć tyleż
I niezdobyte mury, gdzie oblec go możem...
Ale Cezar oblegał nieraz oblężony!...
Ale Cezar nie sprawia szyków, jak generał
Egipski, według stylu, i, bywało, garstką
Legjonu przeciął drogi siłom znamienitszym,
Zamieniając je w jedno, równe swemu, skrzydło,
Na które od słabszego potem wpada flanku,
Twarz w twarz, na krótkość miecza, z gromem i z błyskotem,
Jakby tam sta tysięcy wiódł za chmurą kurzu,
Piasku, zamętu, koni rżenia – i Victorii...[12]
(po chwili)
Niech ochłonę... KLEOPATRA. (na stronie) ...ten człowiek, o czemś wielkiem mówiąc,
Stawa się wielkim!
(do Rycerza)
Słucham, co dalej masz zwierzyć. RYCERZ. Dalej, o bezpieczeństwie świętej twej osoby
Gdym rzekł coś, wszyscy wodze przyjęli mię śmiechem.
«Jemu, co z kasty nie jest niedotkliwej» — rzekli —
«Wydawa się, że króle są, jak prosty rycerz»,
I nuż podrwiwać, dzwonić na tępo mieczami
O stół, by szkło fenickich kielichów się tłukło...
Ja przemilkłem... KLEOPATRA. ...Zaś plan twój.. na dziś?... RYCERZ....Monarchini!
Co między sobą króle poczną, lub co leży
Upowite we fałdach na kolanie bogów,
Tego się wywiadywać nie jest rzeczą moją.
Alić w rycerskiej sprawie i męża rozumem
Trzeźwego istnie widzę, że stąd trzeba nieco.
Przed nocą dziś się cofnąć, zostawiwszy znaki,
Jakoby dwór królewski na miejscu zostawał,
A odchodziły wojska... taki dając pozór,
Lecz czyniąc wodwrót, czyli, wojskiem kryjąc wojsko
Przez dwa stosowne ruchy. I dwie przeto rzeczy
Otrzymać, ważne na dziś: czas i bezpieczeństwo.
Czas przeto, iż nie wiemy, po śmierci Pompeja
(Z którym jednakże flota działała egipska).
Jaki sprawa kierunek weźmie... Żeglarz żaden
Nie powrócił, bynajmniej — nie wiemy nic zgoła! KLEOPATRA. Znaczące jest, co rzeczesz. RYCERZ. Co do bezpieczeństwa,
Ani się o królowej mówi, której ramię
Oparte jest o bogów ramiona, ni wcale
O dobrem wojsku, które zna niebezpieczeństwo,
Ani o generałach dobrych, mówię, którzy,
Z wodzów kasty od dziadów dziada że pochodzą,
Więc rozumieją dobrze wojenne ćwiczenia
I rzeczy słuszne czynią...
(po chwili)
...Mówi się pogłównie
Gwoli prawdzie, gdy działać nie można natomiast... KLEOPATRA. Pojmując i przyjąwszy rzecz, królowej łacno
Dać wam, rycerzu, sygnet na bieżące trzy dni...
(zdejmuje pierścień, lecz zatrzymuje go w palcach)
Kogobyś zaklął, skłoni się; co każesz, spełni —
Jak długi Nil po brzegach obu... Czy jednakże
Myślisz, że cię zakryje pierścień przed zazdrością? ............
(uderza w tarczę krótką włócznią)
Eukast! Bandelety Izydy[13] i berło,
I ksiąg dwoje hermejskich[14] z końca...
(Kleopatra wstępuje powoli na siedzenie; Eukast podaje bandelety dwurożne, które ona na włosy zawiązuje, podejmuje berło i hermejskie księgi; Rycerz przyklęka)
(do Rycerza)
Przystąp — usłysz!
(otwiera księgę na traf i czyta)
«...Tedy obmyślił kastę wszelkiemu bytowi:
Albowiem ptaszek mały jest zarówno piękny
Jak krokodyl.
— — — I owszem: spostrzega się codzień,
Że, po jedzeniu skoro krokodyl odpocznie,
Na piasku śpiąc i paszczę mając niedomkniętą,
Ptaszek drobny mu zęby wykała swym dziobem,
Kasta albowiem wróbli inna jest, a inna
Ibisów krzywodziobnych, inna krokodyli,
Te zaś pomiędzy sobą rzadko mają zawiść.
Święty jednak krokodyl drugiemu świętemu
Zajrzy, bocian zawiści bratu bocianowi.
Tak, zazdrość jest pomiędzy tymi, którzy nie chcą
Nic ze siebie uczynić trudem osobliwym.
Lecz naśladować rzeczy, przez drugich poczęte,
I uwłóczyć ich sprawie... ———————Tak, z ogrodu kiedy
Kradnie owoc ogrodnik leniwy drugiemu
Ogrodnikowi, radby swoje własne ślady
Nóg swoich zatrzeć nogą swą, jakby nieswoją,
I trop swój. jako tego, co okradł, podeptać...
— Stąd i przeto jest kasta. aby jeden człowiek
Śród zazdrosnych oparł się o zazdrość szeroką
Całej kasty...»
(zamyka księgę, tyka Rycerza berłem i porzuca mu łańcuch złoty na szyję)
Rycerzu! Jesteś z kasty wodzów RYCERZ. Wielki jest Hermes, wielka Egiptu królowa!... KLEOPATRA. Sfinksa dotknij i odejdź!
(Rycerz dotyka Sfinksa i z pokłonem cofa się, Eukast oddaje mu pokłon)
(do Eukasta)
...Śniadać mam — z Szecherą.
(Kleopatra powolnym krokiem i zamyślona ginie w jednym z przysionków)
SCENA DRUGA.
EUKAST. (podchodzi ku drzwiom głównym i woła) Kondor! Służba!... KONDOR. (w głębi)Szakal! Her!
(nawoływani wchodzą jeden za drugim, krokiem ceremonjalnym. Kondor. wielki łowczy; Szakal, Her — słudzy stołowi. Następnie widać stół niesiony i mumję z odkrytem wiekiem, prowadzona na kółkach, by u stołu zajęła miejsce. Przyrządzenie czynią różni słudzy. W scenie tej osoby dialogujące od czasu do czasu biorą udział w zastawianiu stołu)
EUKAST. (zamyślony i sam do siebie) Egipcie!
Nilu!... Słońce!... Jakże się rzeczy odmieniły!
Królowie po południu śniadają! Coś wszystko
Toczy się kołem, nawspak zakręconem Ongi
Byłoż co, jak monarszy czujnego żołądek,
Który ze słońcem równo szedł, by słońce wtóre? KONDOR. Stołonośców zamkowych że pod ręką braknie,
Używam tych od lektyk[15] drabów... EUKAST. Niech przynajmniej
Owi, którzy dotknęli mumii, pozostaną
U drzwi. Jakkolwiek baczę, że nierówni wzrostem,
Lecz dziś pono się wszystko równa arcyłatwo.
(po chwili i jakby sam do siebie)
Ongi inaczej było!... Dziś w zamężcie idzie
Córka rybaka do dom kościelnego sługi,
Co, strzegąc obelisków lub kadzenie paląc,
Jako żyw nie ułowił i płotki na wędę!...
Pisarza syn żeni się z ogrodnika dziewką.
Stan pomieszano wszelki bez ceremonjału.
Coś za wiele w Egipcie jest inteligencji!...
Aż stąd przyjdą wyrodki... I już poczęły się,
Już są... Czasy dawnemi kasty, jako schody
Do Świątyni z granitów, lub z porfirów stopnie,
Twardo miały granice swoje określone —
Ksiądz z księżną, pisarz żenił się z córą pisarza... KONDOR. Mumifikator[16], który wnętrznoście wydziera.
Żenił się z wnuczką cieśli, robiącego trumnę... EUKAST. Syn rolnika zostawał rolnikiem. Bywało,
Że tym porządkiem już się rodziły półbóstwa.
Sam znałem był matronę rodu książęcego,
Poślubioną księdzowi, co powiła dziecię
Do czestnego podobne kota; inna dała
Córkę, mającą boskie krokodyląt formy —
Widoczna łaska niebios... KONDOR. ...Przez Izydę,
Skłócono rytm muzyki, zaś muzykę zmienić
To — obyczaje... EUKAST. Król Aulet słoneczny,
Rodzic księżnej, ostatni wielki Ptolomeusz,
Cóż cale życie robił?... Nie grałże, bywało,
Dnie i noce na kobzie? Cnotliwy monarcha!...
Pomnę, gdy w dzień ostatni z pachnącego łoża
Palec ku mnie wyciągnął. przykląkłem strwożony,
Ziemię całując — biło mi serce... On rzecze:
«Chór kobziarzy i miech mój — podaj!» Wołam chóru
I złotą kobzę[17] ciągnę choremu królowi.
Ale żądać już nie mógł, tylko się zanosił,
Że do dziś słyszę, zda się, jak pożądał wybrzmieć
Nieśmiertelny dech jego — i nie mógł — i ustał... KONDOR. Gdyby przez życie całe więcej nie nie wskórał,
Jużby na piramidę zasłużył!... EUKAST. (spostrzegając Szecherę, o kiju wchodzącą) ...Oto jest
Ona, jeszcze dawnego stylu Egipcjanka,
Starożytna Szechera, wiedząca o wszystkiem,
Cokolwiek się gdzie stało — milczkiem uśmiechliwa,
Baczna, choć słów nieskąpa... O niej król był mawiał
Tę treść, nakamiennego hieroglifu godną:
«Sowy są, aby w nocy widziały». Szechero!
Dzień wam szczęsny... SZECHERA. (półgłosem) ...U sfinksów zewnętrznych
Zostawiłam dwóch młodych chłopców z kasty ludu,
Ku którym dziś królowej łaska zajaśniała EUKAST. Gdy powołani będą, przejdą przez podziemia — SZAKAL. (nadchodząc pośpiesznie — do rozmawiających) Słońce u dziewiętnastej kolumny przysionku
Zajaśniało, przybliża się sandałem złotym,
Lada chwila skłonimy czoła — — HER. ...U kolumny
Jedenastej królowa, przystawszy na chwilę,
Sobie samej coś rzekła, łzę otarła jedną
Mgłą chusty i przez ramię tę chustę cisnęła
Poza cień kroków swoich... EUKAST. (do całej służby, stosownem półkolem grupującej się) ...Córka Ptolomeów wchodzi!
SCENA TRZECIA.
(Kleopatra wchodzi, czytając zwitek papirusu)
KLEOPATRA. (kończąc czytanie) Ludzie! Przypowieść stara egipska się pełni,
Ucząca nas, że zamki monarchów, i grody,
I domostwa, są tylko zajezdnemi wroty,
Groby zaś mieszkaniami istotnemi. Tak jest
Oczywiście i z gmachem tym na oko świetnym!
Kleopatra z wami trwa w Egipcie, i w prawie,
I w sercu: nikt się przeto lękać nie ma przyczyn,
Ani się wieściom, mylnie szerzonym, poddawać.
Wszelako, gdy cień pierwszej kolumny przedsienia
Położy się długością wschodów, wynijdziemy
Z miejsca tego.. na pozór zostawując znaki.
Jakbyśmy, dwór nasz i wy, nie cofnęli kroku.
Czasu więc, gdy cień, ległszy na schodach, dosunie
Do progów tych, służebne podepną mi szaty.
Podadzą pas rycerski, też misiurkę[18] z czepcem,
A biały mój, najlżejszy uklęknie dromader[19]
Ów, o którym raz rzekłam, że jest strusiem piórem,
Poruszonem na wietrze palcami dziecięcia —
A to mówienie ryte jest na obelisku...
(podejmując kielich, zrzuca kroplę ku mumji i napoju dotyka ustami)
(do mumji)
Zeszły lub zeszła!... Ciebie pozdrawiam w braterstwie
Nicości.
(przyjmując jedzenie)
...Syryjskich nie chcę śpiewaków — są miękcy.
Nie chcę rozmów hermejskich[20] — są ciężkie! Chcę życia,
A mam za towarzysza ciebie —
(do mumji)
— nicość cichą!
Któraż z poddanek, licząc osiemnastą wiosnę
I słynną będąc wdzięki swojemi, tak śniada,
Jak Kleopatra?... Wzamian oddalone dwory,
Miasta i chaty baśnie wymyślają o niej
Dla ucieszenia uszów, przypowieściom skłonnych.
(jedząc, ciągnie mówienie z ironją)
Manek arabski przyszłe długą karawaną
Zwierciadło, osadzone rubinem, i zwitek
Z logogryfem[21] miłosnym!... Judzki Herod rudy
Nadeszłe w skrzynce wonnej liść lekki papiru
Z napisem: «Serce niewiast»! Emirów niemało
Drobnych i aż od Pontu książąt długowłosych
Dwuznacznemi pośpieszą mię afekty raczyć —
Z kast nawet niskich chłopcy próżne i ochocze
Wespną się ku lekkiemu Kleopatry sercu!...
(do mumji)
Śmiej się im w parze ze mną — z niewiastą umarłą,
Która istnego męża nie widziała nigdy,
Lub w błędzie jest, mniemając, że widzialnym byłby!
(przerywając jedzenie)
Miałażbym serce, które uroiło sobie,
Że kochać można wielką miłością na zawsze!
Lub jestże to tytańskim przeciw niebu szałem
Ideał czuć, co nie był uciosany w kamień?...
Poślubiona dziecięciu, które łoża częścią
Udarowałam, jakby maleńką gazelę,
Lecz pozbawiona brata, gdy ów mężem stał się,
I nie znająca przeto żadnego z nich obu!...
Niemniej ojca, albowiem gościł na wygnaniu
U Pompejusza tego, co idzie tu zginąć;
Matki, bo onej pamięć we mgłach gdzieś niknęła;
Siostry, bo stała mi się spółrywalką tronu;
Towarzyszek, przeto, iż ptolomejskie imię
Kleopatry nie znosi równych sobie dziewic...
Nigdy — nigdzie — nikogo przy sercu...
(do mumji)
...prócz ciebie,
Larwo[22] niema — do kogo należąca, mniejsza!...
(podnosząc kielich — do mumji)
Zaprawdę! Sądom, sędziom podziemnym starczące
Posyłam za umarłych zadośćuczynienie —
I jasno ci pogląda w czaszkę, o umarła
Lub umarły, ta, nigdy co nie była żywą.
Moglibyśmy uścisnąć się, jak znani dawno,
Jak z tejże bezserdecznej kasty pochodzący
Choć o tobie podobnież może, jako o mnie,
Niestworzone gadają rzeczy powieściarze
I ta, która się zowie historją, ta dobra
Staruszka... już, co baje, niespełna pamiętna,
Czci godna i osobnych dla wieku jej względów.
Szechero, jestem smętna, jak nowowyryty
W granicie grób, na kogoś czekający — — Pragnę!
(posuwa kielich, który napełniają podczaszowie)
Nie! Tego nie chcę wina — idzie tu przez morze,
Siły nabiera, tracąc natomiast kwiecistość
Jedną poziomkę, właśnie zerwaną z kroplami
Rosy, przenoszę nad ten ociężały nektar.
Wody pragnę, co granit ma za dno i niebo
Leżące, jak w zwierciadle! Lub, czego chcę, nie wiem...
Szechero, przystąp bliżej, podsuń sobie dywan,
U nogi królewskiego stołu misę postaw,
Złotą misę... Zabierzesz ją w podarku do dom,
Skoro mi wszystko zgadniesz, o co pytać będę...
Szechero!... SZECHERA. (usiadając u stóp królowej) ...Na dnie wszelkiej misy prawdę widać. KLEOPATRA. Zgaduj, jaki królowa dziś spotkała omen[23] SZECHERA. (patrząc przed się, powoli) Ona wyszła, ażeby poznaną nie była,
W stroju mieszczańskiej kasty — szła opodal łanów
Faraońskiej pszenicy, lecz cały ją obszar
Poznał i każdy z kłosów pięknie się jej skłonił. KLEOPATRA. Nie cały obszar poznał ją... SZECHERA. ...Kłos jeden
Nie mógł jej poznać, rzęsy mając ocienione
Skrzydłami dwóch motylów, co igrały na nim... KLEOPATRA. I nikt więcej?... SZECHERA. ...I jeden młodzieniec — Abdala
Ganimedjon, żniwiarski syn, z Belzerowego
Pokolenia, szczególniej gładki na obliczu,
Który z glinianej bani dawał pić dziewczynie. KLEOPATRA. (na stronie) Na jego lica blaski widziałam, nieznane
Sercu i oczom moim, blaski tajemnicze...
(do Szechery)
Czy więcej nikt królowej nie uznał?...
SZECHERA. ...I jeden
Mąż dorodny, nioosący mały ciężar w chustce,
A który, jakby wielbłąd biały, posuwiście
Przeskoczył cień królowej, leżący na piasku...
On jest syn nurka, Faleg-Mun; stoją obydwa
U podnóża zewnętrznych sfinksów... KLEOPATRA. (na stronie) ...W oczach, w uściech,
W rozegrzanem obliczu i włosie rozwianym,
We wzdętych piersiach — czucia widziałam nieznane...
(do służby)
Eukast! Niechaj ludzie ci staną obydwa
Przed królowej obliczem! — Szechero! Thot[24] tobie
Wzrok dał, jakiego rzadko dziś na dworach. SZECHERA. ...Dwory
Wysokie są, jak skały, na których zaledwo
Cedry trwają — podlejszy i czulszy krzew niknie. KLEOPATRA. (do służby) Wazę złota, na którem nowo jest odbity runek, chcę mieć pod ręką... EUKAST. (w głębi)Mun-Faleg,
Starszy od chłopca, pierwej od Abdali wchodzi.
(Mun-Faleg staje przed Kleopatrą i ukłonu dopełnia)
KLEOPATRA. (do Szechery) Spytaj, czemu nie uznał królowej... SZECHERA. ...Niewszystko
Wieszczemu oku dane jest czytać — dlatego
Masz się sprawić, Mun-Faleg, jeśli o poranku,
Niewielkie uwinięcie gdy niosłeś z pośpiechem,
Królowej zaś cień leżał na piasku, ty rączo,
Jak biały wielbłąd, cień ów stopą potrąciwszy,
Nie uznałeś w nim wielkiej królowej Egiptu — FALEG-MUN. Mądra Szechero, której wiadome są treści,
Mało rzeczone głosem ludzkim, powiem tyle:
Dzisiaj jest dzień, gdy wreszcie wykupiłem skrzynkę,
Zawierającą rękę ojca mego, nurka.
Na wieku skrzynki onej pendzlem jest pisane,
Jak spory rekin chwycił rodzica za ramię
I jak się ja rzuciłem z nożem i odjąłem
Starca — ja, Faleg-Mun, szczery syn jego...
Wszelako, on niewiele potem dłoń utracił
I stradał moc rzemiosła swego, jednoręki!
I sporo trzeba było czasu, aby spłacić
Balsamowanie, które służy w życiu przyszłem.
Szechero! Cienie, ranną światłością rzucane,
Są długie, u piramid i u stopy królów,
A żywot ludzki bardzo jest krótki, a ręka
Ojca mojego jest ta, którą błogosławił,
Gdy pojmowałem żonę i chatę spokojną.
Zaś dzień, w którym odniosłem ojcu ciało jego.
Weselem upoił mnie, syna.. KLEOPATRA. (na stronie, wpatrując się w twarz mówiącego) ...Właśnie — właśnie,
Ten sam uczucia promień nieznanego widzę —
(posuwając garść złota ku nurkowi)
Odejdź! Królowa cieszy się, że ty... masz ojca
I że chatę masz swoją... spokojną... EUKAST. (przypominając Kleopatrze) ...Kolumna
Dotyka cieniem schodów...
(kiedy Mun-Faleg cofa się, wchodzi Abdala)
EUKAST. ...Oto jest Abdala
Ganimedjon!... KLEOPATRA. (do Szechery) ...Mów jemu, co zechcesz. Szechero! SZECHERA. Ganimedjon, Abdali synu! Dzisiaj rano,
Skoro żniwiarce do ust amforę chyliłeś,
Przechodziła osoba królowej... i ty jej
Zaniechałeś należną czołobitność oddać.
Mów szczerze — jak zdarzyło się wszystko? GANIMEDJON. Szechero!
Przez Apisa![25] Było tak, iż na tle różanem
Porannych niebios, w kłosach do kolan Melmeja
(Przyszła moja0 stanęła, wołając: «Pić daj mi!»
Zaczem, amforę prawem podparłszy ramieniem,
Chyliłem ręką lewą gliniane jej wargi
W usta Melmei, która ku mnie nie patrzyła.
A skoro ja patrzyłem na rzęsy jej... (iż ma
Czarne rzęsy, choć blade, jak żyto, warkocze)
Być może, iż królowa świata przechodziła... KLEOPATRA, I tyś królowej świata naówczas nie widział?
Ani poznałeś cieniu jej, porzuconego
Na twarz Melmei... ani cieniu piersi
Królowej, co upadał na Melmei ramię —
Cieniu, który się kładzie u jej stopy? Patrzaj!
Chłopcze, patrzaj... ty jesteś prawdziwie zbrodniarzem!
Melmeja także nie jest na wzorowej drodze,
Gdy ma warkocze blade, a rzęsy z hebanu
(Przeciwieństwo, wyraźnie fałsz znamionujące!).
Chłopcze, dlatego tobie nic królowa nie da...
(na stronie)
Cóżby ci ona mogla dać więcej!...
(do chłopca)
...weź tylko
Złoty ten pieniądz — widzisz — z twarzą Kleopatry,
I rękoma go uczep na Melmei piersiach,
Tak, ażebyś znał odtąd królowej oblicze... SZECHERA. Pięknie się skłoń i odejdź...
(Ganimedjon wypełnia ukłon i cofa się)
KLEOPATRA. (wstając od stołu). Poddanych mam, którzy,
Mają ojców, i synów, i oblubienice,
I wnętrza chat spokojne...
(do Eukasta)
Pono cień kolumny
Wypędza mię z pałacu ojców?!
(wchodzą służebne Kleopatry)
Pas, hełm, dzidę!
Biały mój wielbłąd niechaj uklęknie, jak łabędź!
(służebne krzątają się około stroju Kleopatry)
Teraz ten chłopiec i ów nadobny mężczyzna,
Świecąc kruszyną złota między gwarnym ludem,
Pole dadzą szczególnym przypowieściom o mnie,
Miasto poda je miastu, zwiększając i barwiąc
I z Kleopatry serca czyniąc Nil miłostek,
Wielkim pomiatający kałem...
(do Eukasta)
Pragnę!... Daj mi
Perłę jedną winnego grona...
(do służebnej)
Dopnij sandał!
(wstaje, ma się ku drzwiom głównym i, podnosząc rękę z krótką włócznią podróżną)
Błogosławieństwo woli królewskiej nad wami! WSZYSCY. (i za sceną — w okrzyku) Wielkie jest Ptolomeów imię! I jest wielka
Kleopatra, jedyna Egiptu królowa...
SCENA CZWARTA.
EUKAST. A co teraz? SZAKAL i CHŁOPCY SŁUŻEBNI. ...A teraz — co?!... EUKAST. Mądra Szechero!
Oto twego wieszczego umu czas... WSZYSCY. ...Cóż będzie? EUKAST. Cóż z tego będzie?
(Szechera milczy)
KONDOR. (zbliżając się do stołu) Zdanie moje jest poziome,
Lecz obowiązujące: primo — skrzepić ciało,
Ażeby się zmocniła dusza... WIĘKSZOŚĆ GŁOSÓW. Przezacnego
Łowczego słowo niechaj pochwalone będzie! KONDOR. Secundo: było w mowie królowej rzeczone,
Aby zachować «pozór», z czego istny wniosek,
Że tu rzeczywistego pola walki niema.
Tak naprzykład skoro się owy weźmie pasztet,
Który ma formę pawia, i skoro się z wnętrza
Formy onej odejmie treść, a kształt zostawi,
Pozór ptaka nietkniętym może jaśnieć wdziękiem.
(do chłopca służebnego)
Niech popiję dla głosu czystszego... SZECHERA. (która dotąd upowijała w chusty misę złotą)Co czynię,
Śpiesząc, bym dar królowej w moje wniosła progi
I nie dała się złupić żołdactwu bez wodzów
Lub rzymskim zwiadom, — starczy za całą odpowiedź:
Błogosławieństwo z wami!
HER. (nadchodząc zpowrotem przez drzwi główne) ...Widzieć trzeba było
Ptolomejkę, gdy wstawał dromader, a ona
Rosła na niebo hełmem i swą krótką dzidą.
Lud dalej w drżących grupach — przed nią, za nią jezdni,
Dzwoniący rynsztunkami. Cezarby się uląkł!
Rzymianie pierzchną — spełzną Rzymianie. jak tuman
Kurzu, strachem bladego, co za wojskiem upadł!
Domowej wojnie z nimi koniec się położy.
Oto co, za próg ledwo wyszedłszy, wciąż słychać,
I co lud, i co mówi postawa widoku. KONDOR. (u stołu) Dobrych tłumaczu nowin, posil się u stołu, EUKAST. (do Szakala i służby) Szechery wieszczej wcale słów nie lekceważę.
Co droższy sprzęt, uważnie składajcie mi w kosze.
Nie wy, lecz ja dworowi odpowiadam za nie...
(Jedni spożywają resztę potraw, drudzy układaniem sprzętów w kosze i onychże odnoszeniem zajęci są — tak, iż dwie rozmowy są prowadzone)
HER. (u stołu) I będzie znowu Egipt, jak przez wieki wszystkie. KONDOR i INNI. Będzie i będzie — wiwat! HER. Przejdziemy i morze,
I Tyber... (trzeba wiedzieć, że Rzym jest nad rzeką). KONDOR. Ależ! Co to za rzeka! Jedenby krokodyl
Wypił... HER. I, lubo z kasty wodzów nie pochodzę
Przyznam się, że bynajmniej nie byłbym zdziwiony,
Gdybym miał do czynienia sam na sam naprzykład
Z wielkim, jako ów wielki Pompejusz... bezgłowy!... EUKAST. (do swych podwładnych) Dla «pozoru», te, co są jeszcze w rękach, sprzęty
I zastawienia stołu niektóre — a mówię,
Iż niektóre — opuścić należy. Zalecam
Tudzież usunąć mumję... Święty to obyczaj
Egipcjan starożytnych, lecz niezawsze wszyscy
Zrozumiewać umieją go... Czas się odmienił.
(służba cofa mumję i krząta się)
HER. (u stołu) Z ludów świata najstarszy, wprost od bogów idąc,
Niepodobna, ażeby innych w karby nie wziął... KONDOR. (u stołu) Myśl mi przyszła. że, jako kasta jest do kasty,
Tak Egipt do Etjopjan, do Poncjan, do Rzymian... EUKAST. (z ostatniemi koszami i służebnymi chłopcami cofając się)
Błogosławienie z wami! HER. (u stołu) ...Myśl, co po wielekroć
W głowę mię uderzała, gdy na wyspie byłem
Dalekiej, gdzie fenicki sprzedał mię podróżnik
Dla dziwnych wdzięków moich o wiośnie żywota...
Tam poznawałem ludy zamorskie i inne,
Tam uczyłem się sensu kapłańskiego. Dzisiaj,
Jako przez sen. albo przez mgłę, sobie przypominam... KONDOR. Skrzep ciało kroplą... i mów! HER. ...Tamże jedno pokolenie
Uznało mię za boga... jak przez mgłę...
(zasypia u stołu)
KONDOR. ...Kolegę
Pozostawić w niejakiem dumaniu jest grzecznie.
Lecz widzę, że Eukast i inni spełnili
Główną część obowiązku, uchraniając rzeczy,
Których kosztowność mogla na szwank je narażać.
Nieopieszalej zatem pocznę, gdy niektóre
Sam uniosę...
(Kondor pozostawione jeszcze niektóre drogie naczynia w szaty swoje składa)
HER. (oparty na stole) ...jak przez mgłę dym, parę... SZAKAL. (do pozostałych dwóch chłopców służebnych) Łowczy wielki może spostrzec, iż zaniechał
Objąć tej złotem gęsto nabijanej czarki,
I owej, mówię, płaskiej ze srebra podbutli,
Tudzież fraszek podrzędnych... Bądźcie pilni, chłopcy!
(zabiera przedmioty wzmiankowane i śpiesznie oddala się)
HER. (u stołu) Wszystko... jak przez papierek... cienki...
CHŁOPIEC PIERWSZY. (zbliżając się do Hera)...Czy nie lepiej
Usunąć mu z pod palców kubek... DRUGI CHŁOPIEC. ... i podstawkę — OBAJ CHŁOPCY RAZEM. I dwa błogosławieństwa zostawić. Uchodźmy!
(chłopcy usuwają się cicho i śpiesznie)
SCENA PIĄTA.
(Her, twarzą na stole opróżnionym oparty i snem ujęty. W rozwartych podwojach widać od jednej naprzód, a potem od drugiej strony przebiegających dwóch żołnierzy rzymskich z rękoma na mieczach)
(Dwóch centurjonów rzymskich, od dwóch przeciwnych stron, wchodzi)
PIERWSZY CENTURJON. (obzierając się dokoła) I tu jeszcze nikogo!... DRUGI. ...Istotnie, że musiał
Przez szpiegów mieć plan gmachu całego.
Gdzieby się oprzeć mogło kilku ludzi wszystkim
Siłom załogi naszej. Takiego ot stosu
Złożonych tak granitów się nie lekceważy!...
Musieli go poprostu obeznać pierw z miejscem... PIERWSZY. Kiedy, kto — jeśli chwili dotychmiast nie było.
Żeby królewskich posłów mu przedstawić?... Jeśli
Posły królewskie — uważ! — włóczę pod mą strażą
Bo czasu nie miał Cezar zsiąść z konia i mówić...
Bynajmniej! Nikt mu żadnych nie donosił zwiadów:
Obrócił koniem, palcem załogę rozdzielił,
Od dwóch stron kazał w gmach ten wnijść. My z Fortunjusem,
Jako widzisz — on, z jednym liktorem...[26] wiesz lepiej.
Co i którędy począł... DRUGI. ...Jak we własnym domu,
Na pierwszy schód przysionka zesunął się z konia,
Ręce obie za biodra zarzucił leniwo.
Liktor Toraks szedł przed nim... on, stopień po stopniu,
Między jednakie sfinksów wstępował profile,
Krokiem równym przemierzył krużganek i salę,
I znów krużganek wnętrzny, aż, gdzie wody szelest,
Spadającej do wanny z porfiru, dał wiedzieć,
Że się jest w łaźni. Cezar nie postąpił dalej:
Przyjmuje kąpiel, może Kalligjon mu czyta!... DRUGI. Tymczasem zbiegów kilku lub marnych włóczęgów
W gmachu nieznanym zamach wykonaćby mogło
Na wielkie czoło, które jest fastigium[27] Rzymu!
(okrzyki za sceną słyszeć się dają)
OKRZYK. Górą szósty italski legjon!...
Konsul górą!... HER. (przebudzając się u stołu) Przez Amenti!...[28] Cóż stało się!... PIERWSZY CENTURION. ...Nareszcie jeden
Mieszkaniec gmachu tego!...
(porywa Hera za ramię)
...Ktoś jest? Chodź tu, spowiedz! DRUGI CENTURJON. (obzierając dokoła) Czy nie z desek tej mumji wyszedł niespodzianie?... HER. (pokazując na mumję, w głąb sali usuniętą) Właśnie z nią schadzkę miałem w tem samotnem miejscu,
Zdala od natrętnego świata... Moje imię
Jest Her, zaś jestem w gruncie to, co Grecy zową
Sofos[29] — siedm lat milczałem... PIERWSZY CENTURJON. ...Za lat siedm abstencji
Uracz gościnnie Rzymian! Z jakiej partji jesteś?
Z kim trzymasz: z Arsinoe[30], z królem, z Kleopatra,
Z Emiljusza Lepida[31] pełnomocą — albo
Pompejuszowi może służyłeś?... HER. ...Sapiencji!.. DRUGI CENTURION. Trza go wziąć na tłumacza zwiadom... HER. Partji korzeń
Powstaje z nietrafnego się wytłumaczenia.
PIERWSZY CENTURJON. (na stronie)
Nieźle mówi po grecku...
Ten gmach pod znakami
Ptolomeów dlaczego niezamieszkan stoi? HER. Zamieszkanym jest w duchu... znaki są pozorem,
Jak wszystko na tym świecie... Wedle przypowieści
Archi-egipskiej gmachów mieszkalnych tu niema,
Lecz są gościnne dworce — grodami zaś groby! FORTUNJUS. (wchodzi, wkładając miecz do pochwy) Konsularne insygnja[32] zatknięto — posłowie
Ptolomejscy wnijdą tu i staną. Ten człowiek
Kto jest?... CENTURION. ...Bezbronny jeniec... FORTUNJUS. ...Wziąć go za kohorty.
(jeden z Centurjonów uprowadza Hera)
(żołnierze z niewielkiemi pakunkami wojennemi wchodzą. Jeden porzuca na ziemię krzesło podróżne i skórę lwa, drugi mniejsze przedmioty na stół składa. Za nimi wchodzi Kalligjon, trzymając miecz pod pachą i zwój papieru w ręku)
KALLIGJON. (do Fortunjusa) Zdrowia! FORTUNJUS. Wzamian — — KALLIGJON. ...Godzi się przyznać, że, jeżeli
Pałace podrzędniejsze są tego wytworu,
Cóż musi być w Serapjum?![33] FORTUNJUS. I że rzymski wielki
Pompejusz u swojego znajdzie przyjaciela
Miejsce, by oprzeć głowę... KALLIGJON. Dla mężów, którzy są
Godni nazwania tego, sama nie-Fortuna
Jest tylko przeciwmarszem albo odpoczynkiem. FORTUNJUS. Tak to brzmi!... Niekoniecznie się sprawdza zarówno.
A dowodem: że, gdyby tak wiodły się rzeczy,
Nie byłoby na świecie tragedji... KALLIGJON. Tragedja!
Zaiste, że jest boską i że jest obrzędną,
Jak była na początku swego na świat przyjścia.
Zawsze ona wyjątkiem, piorunem Olimpu!
Wszelako i tragiczność ma swój wątek... FORTUNJUS. Kiedyś,
W Tuskulum[34] w cichej z bukszpanów alei
Przedyskutować trzeba ten przedmiot...
(do Centurjona)
...Nareszcie
Niechże już z podarkami swemi posły owe
Znudzą Cezara — ławy niech zajmą u wnijścia...
(do Kalligjona)
Rzadko miejsca, polami bitw zajmowanego,
Któreby się dawało zużytecznić składniej:
Zaiste, że nieledwo trybunalnie można
W takowym się rozłożyć gmachu...
(Centurjon wprowadza posłów, którzy zajmują miejsca u drzwi, a którymi Fortunjus i Kalligjon nie zajmują się. Kalligjon jest u stołu, gdzie zwitki papierów porządkuje. Centurjon, który wprowadził posłów, ustawia krzesło podróżne na skórze lwiej i zawiesza na onegoż wezgłowiu purpurę)
LIKTOR. (od wnętrznych drzwi sali) ...Konsul — tędy
Przechadza!...
(Posłowie podnoszą się. Cezar wchodzi w stroju powszednim, przybliża się do krzesła, podejmuje róg płaszcza purpurowego i zarzuca go na jedno ramię, nie kończąc ubrania, ni biorąc miejsca, tuk, iż połowa purpury spoczywa na siedzeniu)
KALLIGJON. (w zbliżeniu do Cezara) ...Główny z posłów zwie się Achillesem. CEZAR. (na stronie, jakby z półuśmiechem) Się zwie! — — —
(daje znak ręką, iż słucha)
ACHILLES. «...Ptolomej, król i prawoistny
Następca Auleta egipskiego, władca[35],
Mocarz i pan, a ludu rzymskiego przyjaciel
I Pospolitej Rzeczy rzymskiej osobliwy
Miłośnik: konsulowi, wodzowi, gościowi —
Pozdrowienie! —
A serce władcy jego wylane dla braci
Władców, jednak wewnętrzne tu i tam niesnaski
Czynią, że godne trudno wymieniać podarki:
Przeto król idącemu w pogoń za przestępcą
Pierścień jego i głowę posyła, by winny
Oddała pokłon...» — te są wyrazy monarsze —
(Achilles odwija nagle głowę uciętą i z pierścieniem składa u stóp Cezara)
KALLIGJON, FORTUNJUS, CENTURJON i LIKTOR. Eheu! Pompejusz Wielki. — Zaprawdę, że on! CEZAR. Bezecni!... Precz ode mnie! Darów tych i okiem
Cezar nie tknie — nie może tknąć Rzymianin Kiedyż
Króle i władze wasze, jeśli nie wy sami,
Pojmiecie, że Rzym wcale się nie mści — on karze!
Cezar — że się nie bije... że on walczy tylko,
A konsul, gdyby miał się mścić, to chyba zemsty!
Wy, uszedłszy stąd żywi, świadectwem będziecie
Słów rzeczonych...
(odwraca oczy i purpurą zakrywa)
...Tak smętny jestem, jak był wielkim Pompejusz!... ACHILLES i SPÓPOSEŁ. (widząc Cezara milczącym) ...Ci, co treści odnoszą i rzeczy,
Jako im są zwierzane, znać mają powinność
Wyrazy, monarszemu przeznaczone uchu... CEZAR. (nie obracając profilu do posłów) Rzym pogardził, wódz grozi, a zapłakał Cezar!
(nie odwraca jeszcze spojrzenia i usuwa się zwolna we drzwi wewnętrzne, Achilles i spółposeł głównem wnijściem cofają się z królewskiemi dary)
KALLIGJON. I to ten sam Pompejusz, u którego, pomnę
Jak dziś, widziałem ojca egipskiego króla,
Wygnanego do Rzymu... FORTUNJUS. ...i to ten sam, który,
Gdy z Mitrydatem walczył, a zdradą mu chciano
Ułatwić tryumf, zdrajcę, poradnika swego,
Skazał na śmierć... KALLIGJON. To ten sam, nasz wielki przeciwnik,
Za którym goniąc, doszliśmy do kresu, odkąd
Jego i Rzymu bronić przychodzi... Tragedja
I wojna, ręka w rękę, jak dwie tanecznice
Obrzędowe, solennie do przeznaczeń wiodą!...
(Liktor wchodzi od drzwi wewnętrznych)
KALLIGJON. Konsul — co każe?... LIKTOR. Miejsce lustralną zmyć wodą
I zarzucić lwa skórą.
(pełni zlecenie)
Wskazał, że nie przyjmie
Sprawy żadnej, prócz ważnych z obozu doniesień,
Głębokiej życząc sobie cichości dokoła.
(ta część sceny mówiona jest półgłosem)
KALLIGJON. (rozwijając jeden z papierów do Liktora) Lamp potrzeba!...
(składa papier; do Fortunjusa)
Cóż powie Rzym za dni niewiele?! FORTUNJUS. Zwłaszcza, iż smętne wieści dochodzą drogami,
Których żaden wódz dotąd nie potrafił przejąć. KALLIGJON. Szczególna rzecz, a istna... FORTUNJUS. ...Przedostatniej nocy,
Gdy nie mieliśmy chłodnych ścian wokoło siebie,
Lecz pustynię i skóry namiotów, sen dziwny
Upadł na mnie. Wydało mi się, że z konsulem SzIiśmySzliśmy pośród zawici, trzęsącej gwiazdami,
Nawoływania słysząc w powietrzu, Gdzie niegdzie
Przeginały się palmy włosami na piasek
I brakło tchu... A konsul do mnie: «To początek.
I taki bliski końca!..» Zbudziłem się, słysząc
Szczekanie gdzieś szakala i chromy chód hien.
(Liktor ustawia lampy)
FORTUNJUS. (do Liktora) A ty — snu czy nie miałeś? LIKTOR. Miałem-ci, wyborny
Sen, tak, że mi się zdała noc cała jak chwilka.
(wychodzi)
FORTUNJUS. (do Kalligjona) Tego gdy życzę sobie, radbym tobie niemniej,
Lecz wiem, iż czuwać będziesz...
Szczególniejsza
Doba! Imperjum zewsząd pod ręką się pełni:
Od Pontu do Hiszpanii, od wysep Brytańskich
Do tego stołu: na zdłuż i na szerz — nietylko
Sens stanu, lecz i siły są w grze tajemnicze.
Nieraz śmierć robi tyle, co żywot, a życie
Śmierci się równa... Nieraz dnia jednego wątek,
Za lat sto lub na sto lat pracując, zawiera
Pierwociny ogromnych na świecie wydarzeń...
(za Fortunjusem)
Jemu śni się, mnie trzeźwa dawa sny rozwaga.
SCENA SZÓSTA.
(Krokiem przechadzającego się po gmachu wchodzi Cezar. Przemierza całą salę, żadnej na Kalligjona uwagi nie zwracając; natrafia na skórę lwa, w miejscu, gdzie leżała głowa, rozesłaną, i, podnosząc nad nią rękę, wypowiada)
CEZAR. Fortunie... która zowie się i pomścicielką!...
(ciągnie dalej przechadzkę, przybliża się do stołu i daje Kalligjonowi znak ręką, aby się pisaniem zajął)
CEZAR. (wyciągając się w polowem krześle) Stanęliśmy w poczęciu wtórego rozdziału... KALLIGJON. (czyta) «O egipskiej potrzebie: paragraf
Jedenasty — księga pierwsza» CEZAR. (dyktując)«Cezar
Z dziesięcioma nawy rodyjskiemi
I z azjackim posiłkiem prowadził
Trzy tysiące dwieście mężów pieszych
I osiemset jazdy. A tak we trzy dni
Szedł na Aleksandrję... .... ...... znał naturę
Egipcjan, iż są zepsutymi,
I, jak mało ufać im się godzi,
Zatykając ówdzie rzymskie orły...» CENTURJON. (od drzwi głównych, zadyszany) Fortunjus! Kallig!... Który z dwóch nadbież-no, proszę,
Bez konsula tej sprawy rozstrzygnąć nie można... CEZAR. (obracając się twarzą) Konsul jest tu w osobie — co rozstrzygnąć winien?... CENTURJON. Zupełna osobliwość! O wnijściu księżyca
Lekka łódź posunęła się do brzegu — straże,
Znak odebrawszy pewny, podały go innym
I dopuściły przejścia przez łono obozu.
Mąż silny (co bez wyższych zleceń zda się nie być)
Uniósł z łodzi osobę, starannie owitą
Jak się penatów nosi posążki, lub jako
Półbóg nimfę z kibicią, niedotkliwie skłonną,
Albo jak nurek perłę w muszli — i tę postać
Przeniósł aż tu pod zamek, tak szybko, że przebłysk
Złotego jej koturna, wspartego na dłoni
Unosiciela, wydał mi się, jak meteor...
Tą osobą jest sama królowa Egiptu,
Zaś dokonanej sprawy szybciej — nie widziałem.
Zda się, że już nadchodzi CEZAR. (wstając i robiąc krok ku drzwiom głównym, do Centurjona z półuśmiechem) Nie byleś pod bronią,
Kiedyśmy przechodzili Rubikon...
(głębia drzwi głównych zapełnia się strażami obozowemi; naczelnicy rozstępują się, Kleopatra wchodzi, robi kroków kilka i, napotkawszy rozesłaną lwa skórę, przyklęka)
KLEOPATRA. Konsulu! CEZAR. ...Klęknąć tobie pozwalam, królowo!
Nie z tytułu, bo całej nie objąłem władzy
W Egipcie, który posłów nie ma i jest zbrojny.
Ni teraz czas, ni miejsce właśnie trybunałów.
(podnosząc za rękę Kleopatrę)
Lecz — przebacz pani — wyznam przy prawdziwym świadku
(wskazuje na Kalligjona, który to stwierdza ukłonem i następnie cofa się)
Traf, dla którego widzieć cię skłonioną chwilę
Na miejscu tem, pokrytem grzywą lwa, życzyłem. KLEOPATRA. Byłaż tam pierwej przepaść?... CEZAR. Miejsce to zakląłem
Dla Fortuny, która jest pomścicielką razem,
Jak patrycjusz, jak kapłan!... Szczegóły na później...
Przypuśćmy, że tam wielkiej wartości naczynie,
Że cudna grecka waza rozbiła się pierwej
I że tę stratę odnieść chciałem do nagrody
Trafu trafem... KLEOPATRA. ...A ja ci nie przynoszę darów!
I nic godnego nie mam z sobą. Wszakże — oto
W kolcach mych słynne owe dwie perły na świecie,
Które «nierozłącznemi» nazywają. Wybierz.
Jeżeli zdołasz, jedną i miej ją w agrafie
Purpurowego płaszcza, by ktoś dostrzegł kiedyś,
że Kleopatra, ucho ku twym kłoniąc słowom,
Zapomniała łzy ciężkiej i białej, łzy morza! CEZAR. Inne wszystkie, o księżno, łzy we faldach togi
Konsularnej, na piersi pochować rad jestem. KLEOPATRA. Więc moją pierwszą będzie ta, którą wylałam
Nad zgonem, o Cezarze, przeciwnika twego.
Tak jest!... Wielki Pompejusz mego ojca gościł,
Za jego dni wygnania, w Rzymie. Dla mnie ojciec,
Chociażby nie miał uczuć, ojcem był i królem,
Poprzednikiem korony mojej... Jam uklękła,
Konsulu, by spowiedzieć, że ku osobistej
Pompejusza i żony jego straży dałam wprawdzie
Pięćdziesiąt galer zbrojnych... Lecz cóż pięćdziesiąt
Galer przeciwko twojej, Cezarze, Victorii?... CEZAR. Zwłaszcza, że moich było dziesięć ze mną... KLEOPATRA. Z tobą! CEZAR. (wzbraniając Kleopatrze dokończyć zaczętego sensu) Racz mówić dalej... KLEOPATRA. ...Wojny ja nie podzieliłam
Całą armją i flotą... CEZAR. ...A druga łza twoja,
O królowo i córko króla poprzednika,
Którego Pompej gościł na wygnaniu w Rzymie?... KLEOPATRA. A druga moja łza?... Pozwól, Cezarze, chwilę,
żebym mogła przypomnieć sobie. Ah, dziś rano
Mój, czy twój, żołnierz — nie wiem (bo wszyscy żołnierze
Poniekąd są twoimi) — człowiek monstrualny,
Zabił gazelkę moją i zjadł CEZAR. Eheu!...[37] KLEOPATRA. Ty powiesz,
Że więcej miljon gazel mam w moich pustyniach?
Lecz ta nawykła była poglądać mi w oczy
Źrenicami, jak wielkie dwa kamienie drogie,
I drżała nie przestrachem n mych stóp, lecz drżeniem
Delikatności czlonków.członków. — Patrz, Cezarze, zawsze
Taka uważna, jak kwiat, co, się rozwijając,
Wlepione ma spojrzenia w słońce...
(po chwili przestanku)
Że orłom dobrze w górnem szybować powietrzu
Lub spaść, jak grom, na łup swój, to czyliż dlatego
Żołnierz mnie ma gazelkę zabić?... I tę, która
Tak mi wyobrażała egipski lud, jak on
Bywa obrazem Rzymu!... CEZAR. Sfinksów królowo! Ty, która
Dziewięcioma języki mówisz, mów po rzymsku
Albo helleńskiej mowy użyj... KLEOPATRA. ...Ten egipski
Lud dobry jest, gdyby go zostawiono sobie.
Co tem łacniej, iż nie chce on panować drugim,
Rad przestawa na swojem, nawykły do Nilu,
Prosty, jak trzcina jego, skłonny i nadbrzeżny,
Z bogów wyszedł przez swoją starożytność wielką
I w bogi wraca znanym mu losów porządkiem.
Co piękniejszego i co pyszniejszego więcej?
Cierpliwy jest tak wielce, że, choćbyś go ścinał,
Poszle ci wzamian uśmiech wstrzemięźliwy tyle,
Co uśmiech sfinksa... Zdeptać go możesz kaligą[38]
Rzymską, on się u posad rozpłaszczy, jak piasek,
Lecz piramidy szczytem dotknie konstelacyj![39] CEZAR. Duma jest długim trudem godności — i wcale
Nie nabywa się ona żadną chełpliwością:
Lud twój nie ma jej, właśnie dlatego ma pychę.
Z dziadów, z kości, z popiołów, lecz nie z odetchnienia
Wolnych piersi, To źle jest być więcej, niż pierwszym,
Lub nie myśleć, że pierwszym trzeba być w czemśkolwiek.
(po przestanku)
Nie wy pytacie jedni, co ma Rzym do ludów,
Które się na swych starych zatrzymują prawach...
Cezar odpowie, że nic... i dlatego właśnie
Rzym ma zwyczaj przyznawać ludom ich istotę,
Często ją własnych orłów osłaniając pierśmi.
Jest wszelako inaczej, skoro gdzie w pustyni
Osobników się coraz kilka ubezczelni,
Wpatrzonych tylko w siebie i, co chcą, robiących,
Nad rzeczy miłość stawiąc intrygę i pieniądz.
To jeżeli Rzym króci, jeśli równa prawem.
Łagodzi stylem — właśnie, że osłania ludy,
I właśnie, że przeciwko prawu ich nie idzie.
(po przestanku)
Ucz mię, proszę królowo, jakiemi drogami
Postępować ma godny Rzymu obywatel
Tam, gdzie monarcha gościa zabija podstępem...
Ale on nie nie winien! Zrobił to z porady
Ministra, który był mu niezbędny, zaś owy
Postąpił tak przez poszept żony, która wreszcie
Eunuchowi swojemu przyrzekła to spełnić!...
Ty zaś, szlachetna pani, stąpając po ziemi,
Uczynionej tak śliską, powtarzasz mówienie
Nieświadomych: «Dlaczego Rzym ludy ogarnia?»
Cezar, czy myślisz, księżno, że konsulem byłby
Ludu, który tak oto nie chciałby być ludem?
Raczej przebyłby może oceanu przestrzeń,
Jak Leander, ramiony własnemi ku wyspie[40],
Zapowiedzianej wieszczów szlachetnem marzeniem.
(po przestanku)
To nie jest łatwo stawać się podobnym bogom!...
Trud to jest właśnie z tego duży, że codzienny.
Łacniej, królowo, stokroć wygodniej zaiste,
Arcykapłańskie raz w rok wziąwszy bandelety,
Podjąć nóż i ofiarne bydlę jakie ubić,
Pokłony za to mając rzesz olbrzymich ludu.
Tu jednak, pani, widzisz, co posiada Cezar,
Jak on szuka miękkiego w świecie przestawania.
Podróżne krzesło, skąd się rozsądzają sprawy,
Skórę lwa i purpurę, czasem miecz, albowiem
Nawet i miecza wniosków niezawsze on słucha.
Wielką sensu powagą i ciała Rzymianin,
Jak planeta, wywiera działanie, nie gromem!...
Jemu grom sam upada w przestankach, jakoby
U wytwornego w dykcji[41] pisarza heksametr!
Pisałem i ja rymy, wdzięczna Kleopatro,
I wiem, jak się dać pojąć... i zapewne żadna
Z gazel twych równej mowy pogrzebnej nie miała,
Jak ta, którą skończyłem... KLEOPATRA. Cezarze, o więcej
Moich łez już nie pytasz, a patrz: takie szybkie
I jedna się za drugą wnet doganiające,
By po raz pierwszy męża istotnego widzieć!
(zakrywa oczy załamanemi rękoma)
Jakże biedną i biedną była Kleopatra!... CEZAR. Pani, widzisz po ziemi migocącą światłość?...
To jutrzenka...
KLEOPATRA. Już?... CEZAR. Konia mego słyszę rżenie —
Legje się budzą... Wprawdzie śpieszyć się jest rzeczą
Politowania godną, lecz i czas ma prawa... KLEOPATRA. Cezarze! Po raz pierwszy słyszę to mniemanie. CEZAR. Pani, nikt się nie śpieszy ustawniej, niż dzieci
I ci, co nigdy nigdzie wczas się nie znaleźli.
(podając ramię Kleopatrze)
Chłód ranny niech mi prawo da, bym twe ramiona
Purpurą odział, ramię, bym cię poprowadził
Przez obóz mój, królowo! KLEOPATRA. (przyjmując usługiwanie)
Na ramieniu człowieka oparłszy się, czuję że się oparłam o świat — CEZAR. — To konsula ramię
Opowiadasz tem słowem, o szlachetna pani,
Nie Juljusza Cezara...
KLEOPATRA. (opóźniając krok umyślnie)Ta światłość jutrzenna,
Latająca po ziemi, jak błyskotne fale,
Wstrzymuje mię... Czy nigdy wschód mniej pięknym nie był?
Czy to jaki dzień wielki słońca dziś? Czy ty, Cezarze,
Czujesz zarówno palec różowy jutrzenki
Na źrenicach?...
CEZAR. W obydwóch perłach twych zausznie
Widzę jak się zwierciedlą: zorza i świat cały. KLEOPATRA. Cezarze, takich pereł, wiesz, że jest dwie tylko!
(kurtyna zapada)
AKT DRUGI.
(WESELE KRÓLEWSKIE).
Portyk pałacu Kleopatry w Serapjum, wychodzący na wybrzeże i kanał portowy. Niekiedy łodzie przepływają widome przez arkadę naprzeciw sceny. Z dwóch stron dwa rzędy kolumn. Marmurowe stoły, kwiaty w wazonach. Eukast, a z nim chłopiec, podlewający kwiaty, któremu on daje zlecenia gestem, mieszając się do rozmów.
SCENA PIERWSZA.
EUKAST. Przez Hermesa! Rycerzu, mądry kapłan jeden,
Z kapłanki urodzony, którego ja jeszcze
Dziada, kapłana, znałem, powiedział te słowa:
(mówi mu do ucha półgłosem)
«Z Cezarem do Egiptu przyszedł czasu genjusz
I w zodyjaku[42] mnogo przyśpieszył» — skąd idzie,
Że wszystko pod rękami wydąża i bieży.
Wazy dwie wczora ja sam — słyszysz, sam ja zbiłem.
Toczyły się się tak w palcach... Dwie wazy! Ja, stary
I w służbie stołu biegły! RYCERZ. Do jednego króla
Rzymskiego, który zwał się Hostiljus, Fortuna
W nocy wchodziła oknem. Niepodlejszym Cezar!
Straże coś podobnego, bywało, w księżycu
Widywają u jego namiotu, gdy czuwa.
Jakoż dni temu jeszcze kilka oblegany,
Oblegających obległ w tych uliczkach ciasnych
I pod stróżą latarni morskiej, tak obronnej!...
Siedemdziesiąt pięć galer pobił, nic nie mając,
Sam nieledwie noc całą na falach własnemi
Rękoma z piany ciało ratując jak nurek.
Natomiast król, doparty do Nilu, na wieki
Żółtą wię wodą upił... EUKAST. Uśnie on w balsamach,
Które cały nekropol[43] znosi. Sam widziałem:
Pobożność wielka pełni się... RYCERZ. Ledwo to Cezar
Spełnił, alić niemało i dziś weszło wozów,
Naładowanych łuki, kołczany i dzidy,
Tudzież okrytych pianą rumaków bez siodeł
Z pola walki, co ledwo cztery trwała godzin.
Zaś mąż, który nie widział Partów kawalerji,
Niech, proszę, milczy o niej... EUKAST. I jeszcze nakoniec
(A tuszę, że-ć nakoniec!) dziś legiony wyszły
Nilu brzegami w strony oddalonych pustyń...
Co wam lepiej wiadome jest — i czynię błędnie,
Mówiąc o tem.
(Eukast i Służebny, pełniąc zajęcia swoje, cofają się stopniowo w głąb arkad; Kalligjon i Aelius Cinna, ramię pod ramię wchodzą)
KALLIGJON. (do Rycerza) Zdrowia wam!... RYCERZ. Powzajemnie!
AELIUS CINNA. Zdrowia!
(ozierając się)
Zdało mi się przed chwilą poić się muzyką,
Teraz wonią kadzideł... Czy to dzień teoryj?... RYCERZ. Zwykłe pytanie świeżo przybyłych w te kraje... EUKAST. (na stronie, z głębi sceny)
Nasz cały Egipt jedną teorją jest zawsze!
CINNA. (na stronie) Praktyką — Rzym... RYCERZ. Galera królowej Egiptu
Poruszyła się w porcie, skąd masztowe liny,
Przepojone woniami, zabrzmiały w powietrzu
I doniosły tu zapach, gdy trzy ławy wioseł,
Urobionych na wzorze narzędzi muzyckich,
We falach zwisłe, akord wydały, i owy
Kręgami ich dopływa ucha... CINNA. Te dziwności
W oczach moich bynajmniej nie przenoszą wdzięków
Portyku tego. Myślę, iż miejsce jest dobre
Do odbierania hołdów, rzeczypospolitej
Należnych od narodów, lub ku temu, aby
Pompejuszowym cieniom sprawić stypę... Chciałbym,
Chciałbym, mówię, ażeby zbyt nie tracić czasu
I abym mógł co rychlej odpłynąć z listami,
Jedną może uwożąc ciekawość z Egiptu,
To jest, że krokodyla radbym mieć żywego
Dla wodnych igrzysk...
(Cezar z jednych drzwi arkady wnętrznej, a Kleopatra z drugich przeciw otwartych, spółcześnie wychodząc, spotykają się, zaczem Rycerz się cofa)
CEZAR. Pani! KLEOPATRA. Cezarze! Widzę, iż mamy przynajmniej
Ten sam chwil naszych rozkład... CEZAR. Gdziekolwiek i kiedy
Spotkałbym cię, czarowna królowo, zarówno
Byłaby to harmonja jedna więcej w świecie.
Na polu bitwy wczora o tobie myślałem — KLEOPATRA. List twój zowąd u piersi noszę. Czy podobna,
Że tak niedługo trwała walka?.. Racz, konsulu,
Opowiedzieć, opisać, ty, którego stylus[44]
Równa się zwycięskiego miecza rękojeści! CEZAR. Czyliż natychmiast z pola działań ta ciekawość
Nie była uprzedzoną? Rzecz stała się prosto:
Stanąłem na czas... okiem rzuciłem... i zniosłem! KLEOPATRA. Piorun, gdyby o sobie rzekł, małoby dodał. CEZAR. I dlatego jest bóstwa posłem — albo przeto
Wczesny, iż służy niebu.
Kalligjon i Cinna przybliżają się i pełnią ukłony; Cezar i Kleopatra przyjmują je, ale rozmowę ciągną)
Epoka ta w niczem
Nie cierpi odwłok. Wszystko, cokolwiek się dzieje,
Pochyłościami zbiega da kresów...
(do obecnych)
Należy
Wielkiego many[45] uczcić, listy słać do Rzymu,
Należy... KLEOPATRA. ...chwilę spocząć... CINNA. Zaiste, czas nagli...
(Kalligjon dobywa zwitki z togi swojej, Cinna tabliczki i zbliżają się ku jednemu ze stołów marmurowych: Cezar i Kleopatra tam i sam przechadzają zwolna)
CEZAR. (do Kleopatry) Ah, spocząć?...
(do Kalligiona)
Na półwazie z alabastru u mnie
W sypialni listy moje leżą... W nocy miałem
Ku temu czas...
(Kalligjon wychodzi, Cinna pozostawa u stołu)
CEZAR. Dyktować pozwól mi, królowo,
Treść, co obchodzić winna senat, acz niewiele
Dla potocznego sensu może być zachwytną —
(Kleopatra nieco opodal zajmuje miejsce[373]i zabawia się kwiatami bliskiego wazonu; Cezar dyktuje)
Imperjum obszar, ciągła zmienność społeczeństwa,
Obywateli rzymskich dalekie zasłania
Na długie nieraz lata lub nieprzewidzialne,
Wyczekują w ustawie małżeństwa rozszerzeń.
(Kleopatra spogląda znacząco)
Legat, lub pełnomocnik czy właśnie dlatego
Umierać ma w niektórych swoich atrybutach,
Iż, wyrażając prawo, a przeto tembardziej
Mocen niem będąc, żenić się nie może w miejscu
Pełnomocnictwa swego i stosownie do praw
Ludu, któremu małżeństw Rzym nie przepisuje?
(po przestanku)
Zdałoby się, że, jako prowincji istota
Obyczajowa wolną jest. tak i mąż każdy
Lub niewiasta, bez względu na miejscowe śluby.
W mieście Rzym i w obrębach jego pierw zawarte,
Żenićby się i zamąż chodzić mogli znowa
Na prowincjach i wedle właściwych im ustaw.
(po przestanku)
Azali legat[46], w Gallji lub Germanji z żoną
Rzymską i prawowitą będąc, ma od Gallów,
Ma od Germanów branym być za bezżennego
Dla Gallji, dla Germanji? Lub odwrotnie, czyli,
Skoro nie towarzyszy mu żona, on samym
Śród ludów tych ma zostać poza społeczeństwem,
Jak tymczasowy jakiś przychodzień — co arcy
Rzeczpospolitej szwanku wnosi na powadze?... CINNA. (przerywając) Przeciw takiemu Julji prawu, o konsulu.
Ja powstałbym — CEZAR. To będziesz, o Cinno, jedynym
Lub jednym z powstających... KLEOPATRA. Dwadzieścia tysięcy
Z armji rzymskiej, co przyszła ojca mego poprzeć,
Poślubiło egipskich cór tyleż tysięcy.
Lecz, jeżeli królowa, przyjaciółka ludu
Rzymskiego, ma w tej mierze swe okazać zdanie,
To ja proszę cię, Cezar, daj mi ten pargamin.
(Cezar podaje zwitek, który Kleopatra zlekka, ale wybitnie rzuca precz, lecz on upada na jeden z wazonów, opodal stojący a pełny kwiatów)
(do Cezara i Cinny — z uśmiechem)
Gdyby te kwiaty były z Gallji lub z nad Renu,
Pomyślałyby teraz, że śnieg upadł na nie!
Ale egipskie słońcu ufają...
(Kalligjon wchodzi i oddaje listy Cezarowi, który wręcza je Cinnie; Kalligjon zatrzymuje się w głębi portyku)
CEZAR. (do Kleopatry) To było
Tylko postscriptum... CINNA. Konsulu!...
Rękę przyjm — i odprawę królowej wziąć pozwól. KLEOPATRA. Lwa ci dać poleciłam na złotej obroży,
Przyjm i jedź zdrów —
(skubiąc różę)
Weź także i ten róży listek...
Siły obraz i obraz słabości zarazem
Niech ci przypomną Egipt! CEZAR. I śmiertelnych... Vale!
(Cezar odprowadza Cinnę parę kroków, a potem niesłyszalnie coś Kalligjonowi mówi, który wraz cofa się; po wyjściu Cinny, Kleopatra zatrzymuje się nad wazonem kwiatów, gdzie rzuciła pargamin, i mówi)
KLEOPATRA. Cezarze! Między ludźmi, co się rozumieją
Podobno jest rzecz jedna straszna — cień nieprawdy!
Więcej nic!... Znać to lepiej ode mnie winieneś,
Która, wciąż będąc tylko nieletnich małżonką,
Niezrozumianą byłam pierw, niż obojętną
Za prowincję i pamiętać o nich (w piśmie, które
Cisnęłam w oczy kwiatom) nie chciałam ci usty
Niewieściemi dziękować. Tam są kobiet serca,
Istot, które tę mają przeraźliwą wyższość,
Że się rzucają całe w prąd żywota pierwej.
Niż podobieństwem bywa, by znały, co czynią.
Mąż jest poniekąd zawsze mężem stanu, alić
Kobieta, jak ochwiany posąg, w ręce spływa,
Gdy on, jakkolwiek kochał nie zaraz przepada,
Gdzież jest ów, o Cezarze, co, dostrzegłszy promień
Światłości serc, wraz za nim poszedł aż do końca —
Ufny, że być nie może na nic taka boska
Rzecz, taka boska... Bo miłość boska jest...
Cóż myślisz, lubo i sam podobny do bogów
Czy oni zapalają miłość bez światłości?
I rzecz najwyższą, którą czynią, uczynili
Niedość poprawnie, arcyułomnie, niecało?
I czy nie jest wyższością to rzucenie sobą,
Zaledwo się trzymając na piersiach strun liry,
Jak niegdyś poetessa jedna z pierwszych grecka?...[47]
Powiedz. Juljuszu!... Ty, coś bez uznań senatu
Przeszedł Rubikon koniem wpław, przed tablicami,
Na których wcześnie śmiałym groziły przekleństwa...
W walkach czy nie to samo jest — i nie to samo
Po zwycięstwie, gdy umysł oddawa się spocząć?
W chwilach wielkich, Cezarze, zawsze się przepada!...
Lecz kobieta nad wszystko jest chwilą!... CEZAR. Heroizm
Podobno że jedynym prawdziwym spoczynkiem.
Alić on sam to tylko jest dziewictwo woli
I myśli!... KLEOPATRA. ...Słyszę ludu okrzyk i stąpanie.
(słychać okrzyk — i przez arkadę, wy chodzącą na brzeg, w głębi portyku widać wojsko rzymskie)
CEZAR. Kazałem dziś legjonom iść w marsz — a gdzie? Czyliż
Wiemy, tak częstoliwie kart nie mając w ręku?... OKRZYK. (niewyraźny z za sceny)
«Górą kapitoliński legjon... Cezar górą!» CEZAR. Kazałem iść legjonom od rana. Gdzie? Czyliż
Potrafiłbym na piaskach wykreślić nieznanych?
(po przestanku)
Nie wiem, gdzie poruszyłem orłem... Wiem, że leci...
Żadne mu pióro w skrzydłach nie drży... Pomyśliłbyś
Że odpoczywa... Wiedzieć? Czyż tak wiele można!
Czyż wszędy są poszlaki dróg?... Ani my znamy
Stoków Nilu, ani, gdzie ocean szeroki
Waży się wód ciężarem... Nocyj[48] nieco drobnych
Zaraz zrobiło ludzi maleńkich hardymi,
Zrobiło ich bez onej ducha wspaniałości,
Która jest miła bóstwu, iż od niego idzie.
Starcy egipscy patrzą w konstelacje niebios,
Ja z Europą w dziejów głębokość poglądam. KLEOPATRA. Cezarze, chodź... Niech sferę rozwinę przed tobą
Odpowiednią i piersi twej i twemu czołu — —
(mają się ku odejściu)
Jedną przestąpmy deskę od progu na statek,
Który purpury nasze dwie zamieni w żagle,
Ciskające je pod gwiazdy co noc, jak rzecz lekką.
Poglądać tam spokojnie, gdy wiatr niemi igra,
Amarantowych płaszczów miotając fałdami,
Jest to zarazem patrzeć i w niebo i w serca... CEZAR. (podchodzi pod jedną z kolumnad wnętrznych i woła głosem znacznym) Kalligjon... pisma! — Toraks, miecz mój i hełm!...
(do Kleopatry)
Płyńmy!
Pokażę-ć, gdzie się kończą te imperja świata,
I zadziwiona będziesz, że tak blisko... KLEOPATRA. Płyńmy.
(spółcześnie do zawołania słychać muzykę wioseł okrętu Kleopatry, który nadpływa, a wraz i głębię sceny ze wszech arkad nadbiegający lud zapełnia; Kleopatra i [375]Cezar przechodzą tłum ku okrętowi, okrzyki powtarzane towarzyszą im
JEDEN OKRZYK. Wielka jest Ptolomeów córa! WTÓRY OKRZYK. Górą Cezar!
SCENA DRUGA.
W głębi sceny zostawa i rośnie tłum ciekawych, gdy na przodzie onejże od czasu do czasu wybłąkane z rzeszy dialogują osoby.
FORTUNJUS. Końcem końców dwie tylko legje pozostały!...
Na całe miasto!... Mówiąc ściśle, i latarni
Morskiej[49] czem osadzić nie było... CENTURJON. Fortuna
Konsularna pogłównie służy za kohorty. FORTUNJUS. Cinny z listami odpływ (które nic nie mówią
O stypie Pompejusza, ni spocznieniu manów)
I wyruszenie równie przedwczesne Cezara
Dwoma są zdarzeniami mało fortunnemi. CENTURJON. Wieść sieją, iż najskorzej wyszły legjon wcale
Ochoczym nie był... FORTUNJUS. Skądże wieść mogła już dobiec? CENTURJON. Na skrzydłach fatum!
(spostrzegając rycerza, który z głębi tłumu zbliża się)
Oto dawny nasz, co ongi
Pod Gabinjusem przybył prostym legjonistą,
Rycerz... nowostworzony... FORTUNJS. Co brzmi ciekawego? RYCERZ. Uczta ludu po całem mieście, gdzie królowa
Przechodziła dziś stopą swoją... A jednakże
I stos na bliskim placu... FORTUNJUS. Kornelja Pompea[50]
Niezbyt rada na powrót cezarowy czekać... RYCERZ. Będzie to więc prawdziwie na sposób egipski:
Spopielenie pozgonne i huczna wesołość!
(od głębi sceny zaczynają się około stołów krzątać)
CENTURJON. Stoły, zda się, już kwitną napitkiem i jadłem...
(Fortunjus, Centurjon i Rycerz cofają się nieco)
EUKAST. Królowej słowa brzmiały: «Gdziekolwiek stąpiłam,
Niechaj wesołość będzie! Podskarbi ku temu
Zaliczy». Poczem jeszcze, głowę obracając
Z nad ramienia Cezara, rzekła: «O Eukast!
Zrób mi, proszę, szczęśliwych sporo w Aleksandrji,
O co, gdy wrócę, spytam sama. Czy rozumiesz?»
Wyraz ostatni w uchu nieustannie słyszę...
(spoglądając na ruch w głębi sceny)
Jakoż przyznaj, że lud jest usługiwan śpieszniej
Od wielu książąt z kasty kapłańskiej... KONDOR. «... Rozumiesz?»
Słowo to rzeczywiście ma swoje znaczenie.
To tak, jakby powiedział kto: «Weź się do rzeczy
I nie przebieraj wiele, jedno i na prawo
I na lewo, gdzie kogo zdybiesz, uszczęśliwiaj!..»
Alić znaczenie wtóre tego słowa uczy,
Że zdrowej kuchni folgę dać trzeba i winu... SZECHERA. (tam i sam przechodząc, rzuca Eukastowi półgłosem)
Melmeja chór żniwiarek nowopoślubionych,
Ganimedjon zaś chłopców chcą prowadzić... EUKAST. Myślę,
Że nie byłoby także przeciw zbudowaniu Mumifikatę[51] piękną sprawić wszystkim trupom
Szczęśliwych, to tej nocy zasnęli... KONDOR. (chcąc w głąb sceny odejść) Maksymą,
Maksymą jest: z każdego stołu uszczknąć nieco,
By istnie poznać kuchnię, to jest «sine qua non»[52],
Jak powiada sekretarz cezarski... EUKAST. (zatrzymując Kondora i Szecherę)Zasiądźmy!
Pojrzmy na lud, ucieszmy serca, o Szechero
Mądra... i ty, Kondorze wstrzemięźliwy! Poczem,
We trzy głowy, zebrawszy sens, uradźmy wszystko,
Nietylko tu albowiem szerzy się wesołość,
Ani u świętych progów jednego z pałaców,
Lecz, jak piorunu iskra, po mieście już przeszła!... KARPON. (przeciska się przez tłum i podchodzi do przodu sceny) Wytwornie rzekł wielebny Eukast! To przeszło
Jako piorun po całej Aleksandrji... Właśnie
Oczyma was szukałem... Dozwólcie, niech spocznę...
(zasiada obok obradujących)
Biegnąc i biegnąc ciągle, ostrzyłem ciekawość.
Tłum coraz większy — alić coraz to mniej ludzi
Spotykałem świadomych, jak wy, Eukaście!
Wy, łowczy dworu, lub wy, Szechero głęboka...
Głoszą jedni, że młody król ma wkrótce śluby
Zawrzeć z monarchinią, i skwapliwie patrzą
Ku tarasom, gdzie niańki swemi wachlarzami Bawią infanta... EUKAST, KONDOR, SZECHERBA etc. — Króla Auleta testament
Niech pochwalonym będzie: po synu drugi syn,
Po jednym bracie-mężu ordynkiem następny
Mąż-brat dla Kleopatry łona jest przepisan...
Jako na wieczystego aloesu liściach,
Któremi się umarłych serca upowija,
By przeniesienia w inny twór oczekiwały:
Wiwat... oto wieść... KARPON. ...Inni gadają, że Cezar
Kleopatrę uwozi do Rzymu. Wstyd słuchać!
Inni, że taka wola królowej, by miast
Sprawiło bachanalję na cześć cudu, który
Stał się w owym pałacu, skąd do Aleksandrji
Na wielbłądzie zjechała białym... że tam dziwy
O jednej nocy dziać się miały — tak, legje
I Cezar nie wiedzieli, co począć z przestrachu.
Wyznać muszę, iż temu gwoli przyczynił się
Niepomału urzędnik dworu, człowiek łebski
I dobry patrjota, co był jeńcem rzymskim
Na polu bitwy... EUKAST. Dworski?! KARPON. Niejaki Her... EUKAST, KONDOR, SZECHERA. Proszę!!! KARPON. Ten skwapił dwóch poetów i ma ich przy sobie:
Greka, który mu pisze «Herejdę»[53] i głosi
Żywot rycerza tudzież glorję czynów jego —
I wtórego, co, staroegipskiem narzeczem dzieje
Stawiając wielkiego Ptolomeów państwa,
Bawi niemałe tłumy na przechadzce walnej. KONDOR. Przez krokodyla, zawsze miał on coś w zanadrzu,
Ten nasz Her... EUKAST. Już mniemałem, że na wieki przepadł,
Stawszy się dotąd może szczęśliwym chrabąszczem
Lub żórawiem...[54] KONDOR. (kwapiąc się ku odejściu) Mniemanie moje, Eukaście,
Po rozważeniu sporem jest treści następnej:
Skrzepić ciało, zaś rzeczy, jak są, pozostawić,
«In statu quo»[55], co z rzymska wyrażam, albowiem
Skoro lud, uprzedzając zlecenia monarsze,
Pełni je, więc jakoby z natchnienia to czyni
I «prorokuje» — jest to wyrażenie judzkie,
A niemniej akuratnie rzecz określające.
Nadto — po grecku — dodam to jędrne zaklęcie:
Przez Bachusa! SZECHERA. (zagadkowo i poważnie) Dopóki płynie woda żywa
Z piersi źródeł, niema co przesłaniać jej chustką
Ku wycedzenin czystszych kropel... i, jakkolwiek
Żrzałą myśl klo wypowie i językiem jakim,
Nienaganionym będzie mówcą. EUKAST. Przez Hermesa!...
Nikt mi lepiej nie wraził w czoło całej pięści!
Oto prawdziwa jeszcze Sybill[56] egipska!
Zapomniano już równych... dla kogóż?? Dla owych
Nieogładzonych Greków, brodatych i bladych,
Którzy się filosofos zwą!... Lecz wątpię, żali
Dorośli, aby sowy, w szczeblowaniu bytów
Cokolwiek wiedzą, wziąwszy nie zinąd, jak od nas, KONDOR. Tandem[57] jest uradzone, Eukast, Szechero,
Karpon i my, w myśl słowa królowej Egiptu,
By, szczęśliwymi stając się, nakłaniać innych
Ku tejże treści, czyli uzupełniać misję.
Z placu jednego w drugi wzierajmy z pilnością
I od jednego uczty stołu do następnych
Oko miejmy... aż chwila otrąbienia przyjdzie,
Rzecz, do której jeżeli przywiązuję wagę,
To, iż trębacze mnie są, nie komu, podlegli
I że zleciłem mosiądz trąb chędogo trzymać.
(słychać pobrzęk harfy i nucenie)
WOŁANIA TŁUMU. (w głębi sceny)
...Górą harfa Egiptu KARPON. Chór jeden!.. Niebawem
Z drugim nadejdzie i Her w zupełnym pancerzu,
Jaki, odkąd był jeńcem, dla pamiątki przywdział... HARFIARZ. (u przodu sceny — śpiew)
I.
Niech sobie obce ludy mają mnogość
Sycących potem skibę pracowników,
Przestawa Egipt na jednym i starym,
Który po dziś dzień służy, jak sługiwał, —
Na ogrodniku swym przestawa Egipt: Na świętym Nilu.
CENTURJON. (przy jednym z bocznych stołów) Co więcej, że samemu służy Egiptowi!... GŁOSY TŁUMNE. Wiwat harfa Egiptu! — przez Hermesa, wiwat!... HARFIARZ.
(śpiew)
II.
Niechaj zwycięzcy porywają ludom
Panny, z białego idące marmuru
Do widzów, którzy są Pygmaljonami...[58]
I niech przynoszą je do swoich stolic;
Stalsze ma Egipt pomniki dziewicze. Ma piramidy!
FORTUNJUS. (przechodząc około stołu, do Centurjonów) Kibić których pomaga do westalskich[59] zalet!... TŁUMNE GŁOSY. Górą patrjotyczny nasz wieszcz!... Uciszcie się!... HARFIARZ.
(śpiew)
III.
Niebo dał Egipt oku zdziwionemu
I ziemię odkrył, i umysłów płytkość
U tych, co zinąd naukę czerpali...
Wreszcie, ażeby dobytek wszechskarbów
Na pokolenia utrwalić balsamem, Pismo wynalazł!...
RYCERZ. (u stołu Centurjonów) Zaś tem hermetyczniejsze[60], że on sam je czyta!... TŁUMNE GŁOSY. Skończył śpiewak, gdyż pieśni końca nie byłoby,
Za cel mającej cuda Egiptu, więc świata!... U STOŁU CENTURJONÓW. Górą legje, od wysep Brytańskich do Nilu!
Niech żyje boski Julius! HER. (ku przodowi sceny) Wieszcz, co prawdę głosił
Ludowi, dla bogactwa treści słusznie przymilkł,
Lecz nie sam on ze źródła popija świętego —
(do Greka)
Psymacha uczniu, weź go dytyrambem[61] swoim,
Z Homerem równo stawiając... LIRNIK. Uciąć z tego wolę
Jeden więcej Herejdy zarys...
(poczyna głosu próbować)
Hera śpiewam!
— — — Nie Muza, ni treść są przeciwne,
Lecz zaziębienie gardła... Hera śpiewam, który
Długą niewolę cierpiąc, ćwiczył się w sapiencji...
Ani podołam więcej, tak mi gardło skrzypi... HER. Nie śpiewaj Hera, uczniu Psymacha!... Daj pokój!
Raczej skrzep wycieńczone długim znojem członki!
Dość czuwałeś... KONDOR i INNI. (rzucają się ku Herowi) Zaiste — nasz Her!! Herze, salve![62]
HER. (półgłosem) Nie noścież mię w tryumfie!
Bądźmy incognito, Przysiądźmy na ustroni... GŁOSY W GŁĘBI. Górą chór pasterski! STAMTĄD I ZOWĄD OKRZYKI. Pasterski chór, nad wszystkie chóry dawny, wiwat!
Idą kobzy, opodal żniwiarkowie młodzi
I panny ze sierpami, rzuconemi w ramię,
Jak zaniedbane jakie księżyce na nowiu... MŁODZIEŃCY W TŁUMIE. Sierpy, czemu wy, plącząc się w jedwab warkoczy,
Stępiłyście swe ostrza?... OGÓŁ GŁOSÓW. Słuchajmy śpiewania!
(jak w całej tej scenie usuwają się jedni w głąb, drudzy naprzód występują, tak zbliża się i chór wieśniaków)
CHÓR MŁODZIEŃCÓW.
(śpiew)
Zato, że chłopcom pokradłyście serca,
Nie nie umiejąc poczciwszego zrobić —
Zato, że chłopców poczarowałyście,
Rzucając na nich z zasadzek jabłkami,
A do rozpuku po sieniach się śmiejąc —
Niebawem wszystkie, jednym długim chórem,
Pójdziecie wdzięcznie Dianę przeprosić...[63]
Któż temu winien, że chłopcy widzieli
Wieńce u okien chat.. i kto ich prosił,
Żeby zbierali jabłka latające,
Które z ogrodów ciska wiatr, jak zechce?...
My poniesiemy objaty Dianie,
Skoro pójdziemy zamąż — i nie pierwej! EPOD.
Kogut na straży, w hełmie koralowym,
Da znak, że trzeba wstawać nowożeńcom
Do pracy, wespół podzielanej odtąd,
Do pracy tylko, i do pracy zawsze... CHÓR DZIEWIC.
Koguta niema w żadnej u nas chacie,
Tylko gołębie i tylko turkawki. EPOD.
Kogut, na jednej czuwający stopie.
Zapowie, że się odmieniły wczasy
I niekoniecznie zawsze bywa radość... CHÓR DZIEWIC.
Pogoda wraca po ulewnym deszczu. CHÓRY RAZEM.
Gołębie wzlecą i pary turkawek,
W tęczy obetrą mokre pióra swoje...
HER. W życia wiośnie, gdy byłem na dalekiej wyspie
(Gdzie mnie dla wdzięków moich sprzedał Fenicjanin)
Między Cyklady, znałem jednego poetę,
Który ówdzie wygnanym był i kreślił jamby
Pasterskie arcyudatne — wszelako
Zawsze do wojennego rytmu czułem pochop... KONDOR. Zupełnie, jak ja!... EUKAST. Eheu! Teorje zniknęły
Klasyczne, owe szczeroegipskie, naprzykład:
«O krokodylu, łzami zalanym z miłości,
W dwudziestu siedmiu strofach, z chorały i gesty».
Któżby to dziś potrafił?...
(u stołu Centurjonów)
PIERWSZY CENTURJONÓW. ...Hej, bracie centrujo!
Cóż tak za żniwiarkami poglądasz przez palce,
Jakbyś w oku domacał źdźbła lub rosy zimnej? DRUGI CENTURJON. Spłynęła mi w garść kropla, podobna do owej,
Którą na wiatr zrzuciłem nad brzegami Tybru,
U progów jednej chaty, skoro weteranom
Rozdawano lemiesze i grunta... PIERWSZY CENTURJON. Zaiste,
Coś dziwnego ma w sobie brzęk sierpów... ma w sobie
Coś, czego ani tarczy nie przygłuszysz drżeniem,
Ani kubka i kości, kolego, mehercule![64]
(słychać trąbę i)
OBWOŁYWANIE. Koniec uczcie! Na placu tym, placu królewskim
Trąbienie wtóre... GŁOSY W TŁUMIE. Nikt z nas nie słyszał pierwszego
Dzięki śpiewaniom i graniu... OBWOŁYWANIE. Za trzeciem trąbieniem
Cisza stanie się, jako w powszedniem mieszkaniu
Prawowiernych Egipcjan, alias[65] w grobie...
(znaczna liczba składających tłum rozchodzi się różnemi arkadami[66] portyku[67] w głębi sceny)
FORTUNJUS. Głoszą.
Że na przedmieściach był już dosłyszany okrzyk
Legionów... Kupcy, zsiadłszy z wielbłądów
Rozpowiadali, że ich na puszczy doleciał
Powiew balsamu, z graniem pomieszany dziwnem,
Z czego królowej okręt «Talam»[68] zgaduje się.
Aleksandrji to przymiot lub wada, że wszystko
Uprzedza się mówieniem skorem albo wieszczem
(coraz znakomitsza część tłumu ustępuje — od jednej strony arkad blask, podobny do łuny, daje się na chwilę widzieć, a przy kolumnie kobieta w długiej, całożałobnej szacie)
CENTURJON. (nagle powstając) Alić tego nie podał głos do wiadomości,
Że się dopala — widzę — stos Pompejuszowy. DRUGI CENTURJON. Przez Herkulesa! FORTUNJUS. Patrzcie! U kolumny ówdzie
Ostatni odbłysk wzięła jeszcze na oblicze,
Jeszcze zwróciła głowę... To Kornelja!.. Ona! PIERWSZY CENTURJON. Wraca, przechodzi tędy...
(Centurjonowie podnoszą się, Kornelja przechodzi)
FORTUNJUS i CENTURJONOWIE (wygłaszają) Salve!... KORNELJA. (podnosząc ku nim rękę) ...Przez was biorę
Uszanowanie rzymskich wojsk dla cieniów męża.
Choćby jeden się skłonił orzeł, to wystarczy
Temu, co był prawdziwie Wielkim... FORTUNJUS. Pani, niech żałoba
Nie będzie ci nad siły! KORNELJA. Pompea spomoże.
Gdyby Kornelji przyszło omdleć!...
(Kornelja przechodzi bardzo powolnie poza scenę)
KARPON. (w reszcie tłumu rozchodzącego się)Wonnościami
Powiał około przedmieść wiatr i już są ludzie,
Co widzieli tych, który dosłyszeli okrzyk
(Jest wieść, jakoby w legjach był bunt...) FORTUNJUS. Kto ją pierwszy
Usłyszał, niech zaniesie jawnie przed trybunał. KONDOR. Ostatnim byłby!... Otóż i trzecie trąbienie —
(słychać głos trąb, przodek sceny zajęty przez dwie małe grupy — jedna, centurjonów i Rzymian, poglądających wrycie za znikającą w głębi Kornelją; druga grupa złożona z dworskich egipskiich. Dno sceny zupełnie odróżnia się. Poszept tych dwóch grup stanowi dwa chóry tragiczne)
FORTUNJUS i GRUPA RZYMIAN. Ten lud szuka piersiami woni, którą «Talam»
Liny purpurowemi rozbrzmiewa w powietrzu.
A ówdzie wdowa, męża wielkiego żegnając,
Szuka przedłużyć arom[69] smolnego łuczywa... EUKAST i GRUPA EGIPSKA. Wcale zwątpienia niema o weselnych godach
I, że wrychle królowa będzie poślubioną:
Infant-brat cały jest pstry od złota i cacek
A dworskie damy naprzód próbują, jak tańczyć.
GRUPA RZYMSKA, Wielki mąż pozostawia po sobie śród Judzi
Jakoby cień, leżący na wszystkich ich myślach,
Który budzi się, wzmaga, blednieje lub wstawa
Z następstwami wypadków, idących za śmiercią,
Same zdarzenia, mając pieczę o pamięci
Opłakanego, wznoszą swoje ręce nikłe
Do pochylonej wdowy!... GRUPA EGIPSKA. Testament Auleta,
Nakazujący córce iść za swego brata,
Po raz drugi tem święciej będzie wypełnionym.
Jak mumja jedna ciągła, nasi monarchowie
Zachowują tenże sam porządek od wieków! GRUPA RZYMIAN. Śmierć jest silna i strzały Diany są szparkie,
Lecz pospolitej rzeczy miłość uprzytomnia
Mężów wielkich i dobrze sprawie zasłużonych,
Poszukiwać ich radząc w ustawach i w życiu,
Nie zaś w mumifikacji cedrowym balsamie!... GRUPA EGIPSKA. Zdałoby się, że ludu śpiew wracającego —
Zdałoby się, że słychać już muzykę wioseł
Zepsowaną odbrzmieniem wojennego marszu... GRUPA RZYMIAN. Coś, jakoby grom kroku wracających legij
Lub orłów tętno, żeńską spasowane muzyką,
Zda się utrapiać uszy... WOŁANIE Z POZA SCENY. Talam! Talam! Talam! JEDEN Z GRUPY EGIPSKIEJ. (podbiegając w głąb sceny) Zaprawdę purpurowa plama wzdętych żagli,
Jak zachód słońca w morzu, falą ku nam płynie,
Już liny można widzieć — a jużci je zliczyć
Już ciskają kotwicę — — Słyszycie głos tłumu?
Już są! Królowa wiedzie Cezara. JEDEN Z GRUPY RZYMSKIEJ. Już Cezar
Wiedzie królowę. WOŁANIE Z GŁĘBI SCENY. Górą kapitolińskie orły! Egiptu królowa
I Cezar górą! EUKAST. W szranki dwa po stronach obu
Przystać radzi zarówno okoliczność sama,
Jako i ceremonjał...
(też same grupy dwie rozwijają się w dwa równoległe szranki)
WSZYSCY. ...I wrychle do portów
Domostw przybić, jak statek do stolicy portu.
SCENA TRZECIA.
W głębi okazuje się pierś okrętu. Cezar i Kleopatra, popod ręce, w poufnem zbliżeniu, wchodzą między szrankami, które lekkim pozdrawiają gestem — osoby przybyłe zajmują przodek sceny, grupy, rozwinięte w szranki, cofają się zupełnie.
KLEOPATRA. Raz, jakkolwiek na twojem oparta ramieniu,
Poczułam chwilę trwogi, wrychle —
Kiedy legiony dalej nie chciały iść... CEZAR.Oto
Krańce imperjum świata! KLEOPATRA. ...Aleksander
Nie doszedł dalej, jedno ówdzie, kędy,
Falang[70] bunt... CEZAR. I dlatego, wyskoczywszy z łodzi
Przypomniałem ci, pani, że dotrzymał słowa
Juljusz, że tobie jego nie zbrakło ramienia
Aż, gdzie stanęły orły na stertach, jak wryte,
Aż, gdzie się świata promień zatumanił w piaski,
Aż, gdzie na teraz koniec okręgowi dziejów...
Mówiłaś «Pójdź!» — poszedłem. Nie jesteśmyż ludźmi?
Aleksandrowi dobrze było sobie tuszyć,
Że Ammońskiego[71] synem on ze krwi... Młodzieńczyk!
Kleopatro, czlowiekiem być to także zacność.
To w diademie przejść się pod jarzmem, to więcej
Niźli dość... O, tak, pani! Królowo-kobieto!...
Być człowiekiem w obliczu ciebie, jest zarazem
Kłonić się i brać wieniec.
Obejmij raz jeszcze
Ręce Juljusza! Księżno, niezadługo konsul.
Spełniwszy swoje, wróci na Kapitol,
Wzywany dwakroć, ludu głosem i senatu. KLEOPATRA. Podaj chustkę... kobiecie... Cezarze!
(wstaje i ma się ku odejściu)
Królowa
Egiptu wyjdzie nieco na ganek — lud czuwa
By orzeczono ślub jej z młodszym bratem, królem,
I aby pełnomocnik pospolitej-rzeczy Rzymskiej wygłosił króla zeszłego testament.
(Eukast wchodzi z próżną półwazą złotą w ręku)
EUKAST. Ananasy poniosłem monarsze i rzekłem,
Że monarchini w czoło go całuje... KLEOPATRA. (mając się ku odejściu, do Eukasta)Ile
Uszczęśliwiono ludzi pod moją niebytność?
Chcę to podane pismem widzieć i mieć w ręku
Królowi trzeba ponieść wielbłąda z papieru...
(odchodzi)
CEZAR. (wstaje i za Kleopatrą woła)
Kleopatro, nie za mnie ślub ten! KLEOPATRA. Za Rzym... CEZAR. Ani
Za Rzym! On byłby od narodu twego
Z tobą razem przeklęty, gdyby nie dynastja!...
Sługą byłabyś Rzymu, nie zaś pośredniczką Ludów... Za poprzednika króla niedołężność
Za swojej własnej siostry intrygi, za brata i męża nicość... — Za lud, wwychowany
Między sfinksem a mumją! KLEOPATRA. Konsulu! Królowa
Czasu nie ma przedłużać mów tych...
(idzie dalej)
Dowidzenia!
(po przestanku)
Raz jeszcze dowidzenia — dziś, na owem miejscu,
Które sam poświęciłęś Fortunie-mścicielce.
Tam!... i o tejże porze... Juljusz!... CEZAR. (pochylając czoło)Milczę. KLEOPATRA. (powracając parę kroków i zatrzymując się) Tyle jeszcze: że miłość zupełna jest zawsze
Szczęsną... dlatego, że jest!
(zakrywa oczy i pośpiesza kroku; odwracając czoło poza się)
Cezar, dowidzenia!..
Pisz!... Ty, co wynalazłeś listowną rozmowę
Lub nadałeś jej życie...
(zatrzymując się u progu arkady)
W wazach twej komnaty
Pozostawiono wschodni szarlatny anemon[72]
Jak purpura!... Odwiedzić go niekiedy pójdę...
Może coś słońce liśćmi napisze, nim zwiędną...
(znika w arkadzie)
CEZAR. (sam — z niejaką obłędnością)
...Słońce tli się pod ciężkiem sklepieniem piramid,
Co ukamienowały niebo... Czasem tylko
Gniewny kometa ciemność odpycha ze wzgardą... ............
(Kalligjon, trzymając w ręku pisma i hełm, a na ramieniu mając zarzucony płaszcz, wchodzi i wygłasza)
KALLIGJON. Kapłańskiej kasty główne posły z testamentem
Auleta!... CEZAR. (zimno) I senat i lud zna od wieków
Ten testament — tekst cały — wszelaki papirus,
Pism tak wiele trumiennej treści! Mumji odór
Balsamuje mi głowę po ramiona... Jakby
W przestworze tym nie można było skrzydeł rozwiać,
Coś zlepia pierze orłom i nagle je czyni
Mumifikatą, świętszą od ptaka, lecz niższą...
(do Kalligjona)
Kapłańskiej kasty męże arcypełnomocni,
Jeżeli chcą wnijść, mówić, czuć i znać niech wnijdą.
(Kalligjon gestem ręki daje wnijść kapłanom)
PIERWSZY Z KAPŁANÓW. Potężnemu odwieczni — pokłon. CEZAR. Wzamian, wzamian! PIERWSZY Z KAPŁANÓW. Od tysiąca lat w świętych grobach stróżę mając
Nad całością królewskich ciał, a z których żadne
Nadłamanego nie ma palca — tak piękne są! —
Przechowując zarazem i zbiór odpowiedni
Alabastrów, śród których spoczęły wnętrznoście
(Jakkolwiek te doczesne są, jeśli monarcha
Doczesnym się w jakowej cząstce okazywał),
Silni zasługą swoją, umocnieni kastą,
Urzędem zawołani i mający w rękach
Auleta, zeszłego monarchy, testament —
Przychodzimy, by akt ten w dzień królowej ślubu
Nie pozostał za ręką rzymskiego konsula. CEZAR. (biorąc papirus) Dotknąłem — i powracam.
(pierwszy z kapłanów poczyna ceremonialnie zwijać papirus)
DRUGI KAPŁAN. Miejsce, znamienicie
Przestronne, dla królowej cielesnego kształtu
I dla monarchy, męża jej, na wiele naprzód
Pilnie pookadzane co dnia, miejsce w rzędzie
Następliwe — hodować umiemy...
(kiedy kapłani spowinięciem papirusa zajęci są, wchodzi bez oznajmienia Rycerz)
CEZAR. A co brzmi
Z godnych słyszenia rzeczy? RYCERZ. Ludność dwóch prowincyj,
Peluzji i Kanopy, rozkazem królowej
Zmieniono w poczet stałych biegaczów z listami,
Wici przytem o nocy zapalane będą —
To zaś obrotem galer na morzu się znosi
Aż pod Cyklady!... CEZAR. Czuwać zewszechmiar jest słuszna.
Dobrze pozdrawiam!...
(kiedy Kalligjon podaje hełm i obrzuca Cezara płaszczem podróżnym, ten mówi)
Zamek, w którym po raz pierwszy
Spocząłem i gdzie blade czoło Pompejusza
Zastąpiło mi drogę, zwiedzę dziś o nocy...
(wychodząc)
Legje nad ranem w drodze spotkają Cezara.
(Kapłanowie i Rycerz głębokim pokłonem towarzyszą wychodzącym do progów portyku)
SCENA CZWARTA.
PIERWSZY KAPŁAN. I oto, jako było na początku, tak jest!...
Zewszechmiar spokój — król i królowa ciż sami.
Rzeczy egipskiej tylko mądrość to potrafia,
Precept tylko hermejskich sprawuje to siła.
Mąż, zaiste, że wielki opuścił te progi,
Acz drobne sprawy raczej nad miar go zwiększają! RYCERZ. «Przybył — pojrzał — dopełnił...»[73] PIERWSZY KAPŁAN. Rzeczy jednej zbywa,
O rycerzu, nad wszystkie ważnej i dla której,
Tu, tam, teraz co chwila trapieni jesteśmy — DRUGI KAPŁAN. Konjunkcji[74] ciał niebieskich!... PIERWSZY KAPŁAN. Ongi nie bywało
Królewskiego małżeństwa bez gwiazd połączenia. DRUGI KAPŁAN. Niejaki przebłysk, wielce wątpliwy, zdaleka
Dawa się podejrzewać, atoli...
(Psymach i Olymp wchodzą, nie przerywając dialogu)
PIERWSZY KAPŁAN. Atoli Zwać tego nie godzi się przebłyskiem, co ledwo
Jaki Archiprezbita lub jaka Szechera
Długim postem w głębinie niebios domacali.
Prawdziwy syzyg[75], istnie horoskopu godny,
Cale innego blasku jest, niż to widzenie.
(do Psymacha i Olympa obracając się)
Atoli w świeckiej (jeśli się tak godzi mniemać)
Wiedzy ćwiczeni męże rozeznają przecież
Syzyg zodyjakowy od widzeń światłości. PSYMACH. Ile różnem jest oka niebieskiego wnętrze
Od wnętrza niebios!... OLYMP. Młodość człowieka od wiosny!...
(Kleopatra we wielkim stroju weselnym — z jednej strony Eukast, z drugiej Eroe — wchodzą)
KLEOPATRA. Jeszcze i tu spotykam wiernych i szczęśliwych.
KAPŁANI. Wszędzie i zawsze — —
KLEOPATRA. Jestem zmęczona... Zaprawdę.
Iż miałam czem!...
(do Eroe)
...Co możesz, z tej szaty weselnej
Odbierz! Niechaj odetchnę...
(odrzuca tam i sam przez ręce Eroe i na ziemię niektóre zwierzchnie odzienia; spostrzegając Rycerza)
...Aah! Rycerz!... Ty bierzesz
Straż tej nocy w Serapjum po ludowej uczcie?
Arcy to jest rozsądnie...
(do obecnych)
On jest gwiazdą wojska!
On jest ten, który pierwszy królowę ostrzegał,
Jak niebezpiecznym Cezar... wojownikiem byłby
W danej chwili... On w zamku jednym w okolicy
Królowę prowadzącą wojsko, zbawił... Tak jest... RYCERZ. Monarchini!... PIERWSZY i DRUGI KAPŁAN. (przyglądając się osobie Rycerza) Jak zrodzon w kaście wojowników!
W dostojnej wodzów kaście jakby na świat przyszedł. KLEOPATRA. (mniej głośno i z westchnieniem) On pierwszy mi Cezara zwiastował przybycie!...
(do Rycerza)
Rycerzu! By podzielić w czemś twe trudy na dziś,
Kleopatra ci hasło znajdzie. Weź wyrazy:
«Zorza i perly»... choćby zausznic mych perły!
(do Eroe)
Szaty słów dworskie ciążą niekiedy zarówno,
Jak te, których już nieco odjęłaś, Eroe!
Jeśli zdołasz co jeszcze zwlec, odrzucaj wszystko!...
(do Olympa, wyciągając się w krześle i odrzucając z włosów bandelety)
Medyku! Doświadczenie pouczyło gminne
Liśćmi ochładzać skronie — i stąd wieńce poszły,
W czas uczt przyjęte do dziś... Jaki, mniemasz, z liści
Błogo uśmierza ciężkość głowy nadużytej? OLYMP. Wawrzyn, lubo ma nieco trucizny. Niekiedy
Bluszcz, albowiem chłód trzyma. Czasem liście wonne
Tymu[76]. Poniekąd wschodni czerwony anemon... KLEOPATRA. (z dziwnem poruszeniem)
Anemon?... Do purpury podobny!... Anemon!!... OLYMP. Wszelako spokój ducha, tudzież kontemplacja[77]
Firmamentu niejedną leczyły gorączkę. PIERWSZY KAPŁAN. Eter[78] boski, na szczycie niebios przestający... DRUGI KAPŁAN. ...którego rzadki człowiek zakosztował... KLEOPATRA. Może
Zarzucę na się jaką opończę podrzędną
I, w pierwszą lepszą łódkę stąpiwszy, popłynę
Poglądać w gwiazdy... Nie wiem, jak poradzę sobie.
Tyle znużona jestem!...
(po chwili)
Mądry Psymachu! Ty, który
Bibljotekę dla mnie zbierasz w Aleksandrji
I uczniami masz co dnia zapełniony portyk.
Mów! Chcę o filozofji coś słyszeć. Mów, czemu
Z błogosławionych torów wielkich szkół wyszliście?
Ongi mędrcowie siłę znamienitą mieli
Przeistoczenia uczuć w nieznane potęgi,
Jak boski czynił Platon, że przemilczę starszych...
Dziś wszelako... Chciej, proszę, powiedzieć mi: czyli
Gdyby naprzyklad oto Eroe niechcący
Tknięta była piorunnym miłości pociskiem.
Czyli też z was kto wzorem starożytnych mistrzów
Wziąć umiałby tę piękną głowę, jak amforę
I odmienić w niej całość zawartą w treść inną?
(wyciągając się w krześle i domykając, oczu)
Jak królowa, o dobro poddanek staranna.
Pytam — — słucham...
PSYMACH. ...Przykładem mistrza szkoły starej,
Poprosiłbym o jeden dzień namysłu KLEOPATRA. Tylko
O jeden dzień! No, proszę... Dlaczegóż nie o wiek?
(przeciąga się w krześle z oczyma zamkniętemi)
EUKAST. (do obecnych półgłosem)
Królowa, jeśli wolno tak rzec, jest znużona. RYCERZ. (półgłosem) Hasło, mnie dane. wkrótce obejmę... OLYMP. (półgłosem)Pozory
Snu nieraz rzeczywiste przynoszą owoce... EROE. Królowa mówić głośno pozwala, gdy marzy.
(Kleopatra porusza nieco ramieniem — kapłani, mając się do stanowczego odejścia, przybliżają jej papirus na złotej półmisie; Kleopatra spostrzega ten ich gest i ponosi rękę ku przedmiotowi)
PIERWSZY KAPŁAN. Konsul dotknął. KLEOPATRA. (porywając się) Juljusz!... Cezar?... To dotknął... Co to jest? DRUGI KAPŁAN. Testament. KLEOPATRA. (powstając z krzesła) ...Zbyt bolesne spomnienia... Eukast!
Niechaj z konfitur zrobią podobieństwo kształtne
Papiru tego i niech monarsze poniosą!
Mąż mój rączkami dwoma dotknie się tej rzeczy.
(wychodząc)
Królowa was pozdrawia!...
(Eroe i medyk Olymp, a Eukast uprzednio, towarzyszą królowej)
PIERWSZY KAPŁAN. Jak piękna jest miłość
Koronna! Godna tego Ptolomeów rodu,
Z którego po dziś każdy stoi w mumji swojej
I złamanego nie ma palca! DRUGI KAPŁAN. Dobrze okadzone
Framugi[79], tudzież skrzynie z drzewa pachnącego,
Niepróżno tak zaletne stadło oczekują!
(do Rycerza)
Rycerzowi słynnemu skłonienie. RYCERZ. Wzajemne!
(Kapłani wychodzą)
SCENA PIĄTA.
Noc widocznie zapada — w głębi nieco światłości.
PSYMACH. Dziewięcioma języki mówiąca osoba,
Greckich świadoma rzeczy, a celna w egipskich,
Nauczona więc mądre zagadki stosować,
Bardziej słowy olśniła mię teraz, niż berłem.
Często wracam myślący z królewskich posłuchów,
Napotykając wielkie tych sfinksów oblicza,
Które się wylęgają tam i sam na słońcu.
«Miłość odmienić w nowe potęgi i wyższe...»
Żali to się jednemu z mędrców zalecało?...
Cóż powiedziałbyś, walny rycerzu? Czy, względów
Chloe nie mogąc dobyć, szedłbyś do portyku,
By cię nauczał znosić to pitagorejczyk?[80]
Albo czyli z kapłany szedłbyś egipskimi
Po eter wszechkojący w zodyjaku otchłań? RYCERZ. Nieraz, na dzidzie brodę oparłszy o nocy,
Na pustyni placówkę gdy odprawowałem,
Szedłem okiem, gdzie świeci konstelacja Panny
I w dalekie Lwa gwiazdy lubiłem pozierać.
Lwy tymczasem dokoła zbiegały pustynię,
Więc spokoju ku takiej treści rozeznaniu
W głowie mojej nie stało — słów dziś braknie w uściech.
Tuszę, iż rzeczą dobrą przeciw melancholji
Jest gra rozsądna w kości, lekkie wino, tudzież
Wiedza uzasadniona, iż Chloe są mnogie. PSYMACH. Mnogie są Chloe ani jedyna jest Wenus!
Epos ma ciąg apostrof i różność rapsodów[81]:
Nadewszystko zwątpienie, pochodzące z onej
Troistości — zwątpienie to filozoficzne,
Któremu też i panny bywają skwapliwe,
Skwapliwi są zarazem rodowi ich krewni,
I rzeczypospolitej interes, i pieniądz.
Takiej sprawie i silnie tak ustatecznionej
Gdyby zaprzeczył mędrzec, zaprzeczyłby słońcu!...
Gdyby z nią walczyć zechciał, byłby odrzuconym
Poza rzeczywistego rozumu całokształt,
Zaś ostatnia z mnogiego szeregu tych Chloe
Cisnęłaby mu w oczy swój zużyty koturn![82]
Zarówno więc i grzeczność dla niewiast pełnimy,
Do ich starań usilnej dokładając ręki,
Jako i filozofji oddajemy hołdy,
I pospolitej rzeczy kształcimy harmonję,
Obejmując zwątpieniem treść, rzeczoną wyżej. RYCERZ. Straży zastęp zbliża się.
(wychodzi naprzeciw wart, Psymach ma się za nim)
PSYMACH. Niech «Perły i zorza»
Ubezpieczą mnie równie, jak w zadaniu ciasnem
Filozoficznie hasła logiki użyłem...
(straże zatrzymują się przed Rycerzem)
Lecz cóż widzę! Jednego z mych uczniów prowadzą! RYCERZ. Kto i czemu pojmany jest?... STRAŻY NACZELNIK. (zaczyna opowiadać)Libacyj zbytek... POJMANY. (nietrzeźwo — przerywa dialog) Zawiedzionego serca... ofiara! Dla płochej
Harinoe, co hołdy wzgardziła i rymy
(Acz gęsto jej śpiewałem...). Mało czuli ludzie
Nie są skłonni, by pojąć udręczenie wnętrzne,
Zaledwo się przygasić zdolne oceanem!
I trapią mnie dla jednej rozbitej amfory...
Hasła chcą?... Tylko mistrze nasi hasła wiedzą! PSYMACH. (do Rycerza) Zezwól mi go! POJMANY. (spostrzegając mistrza) Psymachu wstrzemięźliwy! PSYMACH. (ujmuje pod rękę pojmanego i mówi do Rycerza) Pozwól!
Podejmę silną tezą ten umysł, zdrowemi
Treściami wesprę, do dom powiodę lub wzniosę,
I filozofa godnym powrócę ćwiczeniom.
(Psymach uprowadza pod ramię ucznia swojego — Setnik z Rycerzem pozostawa na przodku sceny, gdy pod podrzędniejszym Naczelnikiem straż odchodzi)
RYCERZ. Tylko straż nocna prawdę zna!... I tylko owi,
Co bruki pomiatają, między zorzą bladą
A znikającej nocy cieniem, widzą życie! SETNIK. (mieszając w ręce kości) Spokój powszechny kostkę pozwoliłby rzucić.
(ciska kości)
Dziesięć! RYCERZ. I dziesięć! SETNIK. Jeden — RYCERZ. I jeden! Szczególna — —
Sąż fata[83] symetryczne?... Symetrja przypadków
Znakomitem byłaby dla mędrca pytaniem. SETNIK. Aż zakręca mi w głowie sama myśl tej tezy! RYCERZ. Jeden Cezar zdołałby traktować ów przedmiot. SETNIK. Jako? RYCERZ. «Alea jacta est!»[84] SETNIK. Wybornie! RYCERZ. (ostrzegając znakiem milczenia) Słyszę...
Stąpanie lekkie, drobne, jako liści szelest... SETNIK. (wpatrując się) Kobieta!... I z kibici jej toku — mehercle! —
Sama się postać jawi nazewnątrz opony.
Jedna z tych, co, uchronić się nie mogąc wdzięków,
Kiedy je kryją, kłamią!...
(Kleopatra w długiej oponie przechodzi w głębi sceny)
RYCERZ. Poznałeś. — Królowa!... SETNIK. Widocznie łódź jej czeka... RYCERZ. (postępując ceremonjalnie kilka kroków ku królowej) Obowiązek każe
Wyrazić znak czujności — — KLEOPATRA, (przechodząc) Hasło me w kolczykach...
(znika w głębi głównego wyjścia)
RYCERZ. (powracając do Setnika) Tak to jest!... Strażnik tylko zna istotę życia!
W tę stronę mędrzec z uczniem pijanym się kwapi,
Gdy monarchini w ową samotna o nocy
Idzie poglądać w gwiazdy, modlić się i dumać... SETNIK. Izydy jest kapłanką z rodu. RYCERZ. I z umysłu.
SETNIK. Dziesięć! Co też się w Rzymie dzieje? RYCERZ. Mężów oto
Dwóch, którzy oczekują trzeciego z powrotem. SETNIK. (rachując) Moje czterdzieści!
Jeden z dwóch Antonjusz Marek,
A trzeci, co z powrotem, Cezar... Drugi?... Nie wiem. RYCERZ. No!... Lepid... SETNIK. Przy tamtych dwóch postać znikająca.
Przecie go tu w Egipcie zbliska widzieliśmy. RYCERZ. Przezorny człowiek, arcy w kunktaturze bystry. SETNIK. Ah, pozwolisz, rycerzu — nie tego legjonom Szukać!... Antonjusz rusza się... i rusza płacę...
Ciska kości... RYCERZ. I gęsto przegrywa. SETNIK. Niekiedy!
(po przestanku, igrając kośćmi)
— — Grunt jest, że Rzym ma ludzi w legjach od wyprawy
Wielkiego Pompejusza, ludzi, co widzieli,
Gdzie świat się kończy i gdzie pierwej rzymska stopa
Nie tykała twardnącej częstym szronem ziemi
Stron, co są aż pomiędzy Kolchidą północną
A wschodnim brzegiem Frygji; gdzie Hiperboreje[85]
Mieszkają, mając głowy okryte kapturem
Ze skóry zwierząt. Tam są i stepy i morza,
Smętne bory, brak słońca; tam znudzone ptactwo
Wielkiemi bandy chodzi, leniwe do lotu...
Stamtąd jest piana soli, z morza wychodząca,
A jeden lud wojenny zbiega te pustynie,
Kryty łuską, z końskiego struganą kopyta... RYCERZ. Podobną Cezar powiózł z ostatniej potyczki
Z Party. SETNIK. To rzecz jest inna. RYCERZ. Jakże? Sam widziałem —
Łuska w łusce przezrocza, jak paznokieć... SETNIK. Party
Są Party. Lecz jest plemię na Hiperborei[86]
Kawalerskie, odmienne, z wąsami u wargi
Pokrętnemi, jak węża gdy ptak w dziobie niesie...
A które wypoczynek ma w obrzydliwości,
Ziemią się nie zaprząta, czci bogów zna mało,
Klnie i hasa na koniach chudawych, lecz skorych,
Klacze doi... okrutnie lęka się czarownic... RYCERZ. (porywając się i dając znaki uciszenia) Słyszę pęd biegnącego — wcale wołań straży!
Cóżby to znaczyć mogło?... SETNIK. Tak jest — — bieg wyraźny...
(Wtóry Kapłan, wbiegając od głębi sceny, woła)
WTÓRY KAPŁAN. Rycerze! SETNIK. Ktoś bez hasła?! WTÓRY KAPŁAN. Dane było przy mnie
I to fortunnym trafem stało się — inaczej
Nie przeszedłbym przez wszystkie straże... RYCERZ. Ah, zaiste,
To wy... WTÓRY KAPŁAN. Niechno odetchnę chwilkę... RYCERZ. Coś ważnego? SETNIK. Coś gwałtownego... RYCERZ. Pot mu ocieka po brodzie. WTÓRY KAPŁAN. (zaczynając mówienie) Od wielu nocy... RYCERZ. Nie kwap się mówić! WTÓRY KAPŁAN. Od wielu
Nocy Szechera mądra z kapłany na wieży
Zodyjakowej światła śledziła niebieskie,
Czekając mniemanego syzygu, — aliści
Dziś, gdy sama czuwała z szczególnem kwapieniem,
Mając źrenice w jeden nieba punkt utkwione.
A postami osłabłe członki, usłyszałem
Krzyk jej, jakoby pękłej struny, lub naczynia,
Gwałtownie strzaskanego... Był to jej krzyk... ślepej! RYCERZ i SETNIK. Ah!... WTÓRY KAPŁAN. ...Która, śledząc światło, zyskała ciemnoście,
I, horoskopem drugich zajęta, stradała
Gwiazdy własne!... Wielka jest przypadków ironja!
Za ociemniałej krzykiem podążyłem. Ona,
Słowy wypowiadając to nieszczęście, zewsząd
Budziła echa wieży, a słowa te były
Pomieszane z proroctwy ciemnemi. Może być,
Że nieszczęśliwej naraz ze wzrokiem i umysł
Stradał jaśnię. Zaś pewną jest rzeczą, iż wcale
Bez pozwolenia archiprezbytów szły głosy
Prorokujące z wieży i że to skandal jest
Szczególniejszy. Uchwycić ją za ramię chciałem
Na skręcie wyższych drabin, lecz, jak szybki pająk,
Okraczający znaną mu nić, raz zaledwo
Śród księżyca sylwetkę wyszczerzyła czarną
I zniknęła, dopadłszy stopniowań kamiennych.
Brzmienia zostały za nią, wygłaszane echem
Sklepień i gadające o królestwa losie,
O bohaterów cieniach... Wszystko rzeczy, które
Bez przyzwolenia arcykapłaństwa stały się... RYCERZ. Bez tegoż wzrok stradała! WTÓRY KAPŁAN. I to jest zaiste,
Niepowrotnym skandalem!... Was, rycerze, pytam,
Żali tędy lub — co mi właśnie przyszło na myśl —
Żali do Nekropolis nie pobiegła?... Ówdzie
Z groby rozmawiać?... RYCERZ. Z niewiast tu nikt oprócz jednej
Koryfei[87] Izydy, nie przechodził — ta zaś,
Zaręczyć wam możemy, że jest arcypiękna!... WTÓRY KAPŁAN. Nie ona!...
(po głębokim namyśle)
Nekropolis jest jedynem miejscem.
Kędy nieszczęsną ponieść mógł szał; tam się kwapię.
(Kapłan szybko uchodzi)
RYCERZ. Z dwojga onych kto umysł ma trzeźwiejszy, wątpię... SETNIK. Zda się, iż grę na nowo zagaić nie pora. RYCERZ. Praesagia[88] nie są arcypogodne... SETNIK. Zaprawdę,
Wszelka noc zawsze musi mieć coś szczególnego. RYCERZ. (nagle) Towarzyszu, przychodzi mi na myśl rzecz bardziej
Ważna, niźli ucieczka Szechery do grobów.
Straż nazewnątrz obejmiesz ty... przed moją czatą,
Ażeby się gdzieś nazbyt blisko nie spotkali
Prorokini i kapłan... Cóż albowiem żołnierz,
Pełniący służby swoje, umiałby podołać
W tak wysokiej niesnasce?... SETNIK. Ergo: słucham — idę...
(obraca kroki na sposób wojenny i odchodzi)
SCENA SZÓSTA.
RYCERZ. Rzekł dobrze, iż noc każda coś ma szczególnego,
I niech mi kto potrafi ją na dzień przerobić
Tak zupełnie, potocznie, równo tak, jak dnie są.
My, co czaty od tylu nocy sprawujemy
Po różnych roku porach i w miejscach niejednych.
Znamy tę osobliwość, przynależną cieniom.
Dużo uczonych, nie chcę już powiedzieć: mędrców,
Słowa jednego nocnej nie znając zagadki.
Wstają codzień i chodzą, jako małoletni,
O których pierwej myślił ktoś i ktoś się nimi
Zajmował, kiedy oni ani dbali o to!
Sam, niejedną twarz bladą rano napotkawszy,
Gdy powracałem z czatów, sam umiałbym nieraz
Takiej po wiedzieć twarzy dwa lub cztery słowa,
Którychby ona nigdy nie myśliła słyszeć
Od nikogo, prócz siebie. To szczególna rzecz jest...
Każde miejsce inakszą ma nocy symfonję!
Tu zaczyna się ona huczną wesołością,
Spadającą oklasków i śmiechów kaskadą
Na bruk miejski, przez lżejsze akordy. Następnie
Tony te milkną — ptaków nocnych słychać poświst,
Szczekanie psa nad brzegiem kanału, plusk w wodzie,
Wykrzyk daleki jakiejś wątpliwej natury,
Uciszenie głębokie — — potem szelest drobny
Niewieściego trzewika lub flet, który zaczął.
Lecz nie dokonał pieśni... potem jakby ducha
Niedotkliwego smętek w powietrzu i spadek
Jednego listka na bruk — potem wielka
Nocna cisza... — Aż nagle gromada wielbłądów
Szłapie z rżącemi osły, koła tętnią — wreszcie
Przeklinania woźniców i modły poranne!
(po umyślnym przestanku)
Nowy ton, nieznajomy, dobiega mych uszu:
Coś, jakby odrzucona harfy struna długa
Wiła się jeszcze w piasku, sycząc i brzmiąc razem...
(wytężając wzrok ku głębiom sceny, które mrok okrywa)
To... Szechera!... SZECHERA. (idąc omackiem)...Od jednej kolumny do drugiej,
Jak pomiędzy dobrymi ludźmi, ślepa idzie!...
(głośno)
Straż lub służbę w portyku kto trzyma?... RYCERZ. Ten samy,
Który cię czcił widzącą, teraz ufa dla was,
Lecz i boleje!... SZECHERA. Synu!... Świat zmierzchem się kończy...
Kończy się świat ciemnością...
(kiedy Szechera to wymawia, blade zorzy promienie zaczynają świtać śród kolumnady portyku od głębi sceny)
(Szechera, ciągnąc proroctwo)
— — która z wewnątrz bucha...
Syzyg, jakiego kapłan szuka z wieży liczbą,
Nie nadejdzie i gwiazd dwóch nie złączą się astry,
I poślubienia w niebie nie ujrzą... Ta ziemia
Egipska pod epokę, która już, już blisko,
Stanie się tylko jedną rzeką, tylko Nilem,
Tylko korytem, nie już krajem i mocarstwem...
(w głębi portyku przesuwu gondola — Kleopatra wchodzi w oponie długiej, jak wychodziła była w scenie piątej. Zorza od głębi sceny nieco rozjaśnia portyk. Kredowa, słysząc prorokowanie, zbliża się — Rycerz, ręką na oczy pokazując, uprzedza Kleopatrę o nieszczęściu Szechery; — Królowa wstrzymuje się, niema i uważna. Przód sceny jest jeszcze mrokiem znacznym okryty)
SZECHERA. (ciągnąc proroctwo) Kapłanowie z pod klucza gwiazdę wypuścili,
Która idzie. Daleko jeszcze jest, daleko —
Egipt przejdzie, i wielkie morze przejdzie, i nad Rzymem
Stanie, z rozczochranemi włosami, czerwona!...
Nad wzgórzem, jednem z siedmiu, które jest spaniałe,
A Kapitol nazwisko jego (w mowie ludzkiej...),
Tam kometa zatrzyma się dla namyślenia,
Czyli roztrącić, albo nic roztrącić, państwa,
Królestwa i świątynie... I płomienną głową
Kiwać będzie o nocy nad miastem... Tam wielki
Mąż, którego wy wszyscy znacie...
(przerywa prorokowanie i, obracając wyłącznie do Rycerza, mówi)
Mów, rycerzu,
Czy tu nikogo niema oprócz ciebie?...
(Królowa daje znak Rycerzowi, aby skłamał)
RYCERZ. Niema... SZECHEBA. (ciągnąc proroctwo) Tam mąż wielki, co trzymał świat w prawicy czystej,
Nie dla siebie potężny, przez męstwa dojrzałość
Panujący koniecznie, cały mąż, jak filar —
Od zawieruchy krótkich puginałów wzięty
Zdradą — dwadzieścia i trzy pchnięć, a wszystkie w piersi,
Zgarnie rękoma, jakby purpurę zarzucał
Pluskiem krwi, jak fałdami płaszcza... I polegnie!...
I Rzym polegnie odtąd!... I świat nieco!... Imię
Męża...
(zmieniając głos i osobiście do Rycerza, z rękoma omacnie podanemi)
...Synu mój, odrzecz mi rycerskiem słowem!...
Czy tu królowej niema?... RYCERZ. (pogląda na Kleopatrę milcząc) .............. KLEOPATRA. (daje Rycerzowi znak ręką, aby skłamał) .............. RYCERZ. (do Szechery) Raz powiedziałem... SZECHERA. Rycerskie słowo?... RYCERZ.
(pogląda ku Królowej, która mu niecierpliwy znak porzuca gestem, aby skłamał; Rycerz dobywa nagle miecza z pochew, łamie go oburącz, składa u stóp Królowej i woła)
SZECHERA. ...Mój synu,
Wielkiego męża imię jest: Cezar! KLEOPATRA. (zataczając się w omdleniu) Jeżeli
Tak — się on — zwie, to Rzym się odtąd zwie przekleństwem!
(mrok, który trwał u przodu sceny, przecięty jest nagle ogonem komety, uwyraźniającym się pośród kolumn portyku)
(kurtyna zapada)
AKT TRZECI.
(SAMOTNOŚĆ I ZGON).
OLIMP[89]. Jest inna dawać wieściom ucho, a inna jest,
Co się należy, pełnić. Lekarz, gdy ma pieczę
O cierpiącym, zawzywa domowniki jego
I poufnie przez sprawy Hygici zaklina,
Przez Apolla-Medyka co najwięcej. Przeto,
Nie pomijam, iż głoszą w mieście o królowej,
Jakoby dla komety, co nad światem stała,
Zamilkła i nie mawia wcale, tak, iż ciszę
W Nekropolis o całą jedną otchłań głębszą
Poczuwa się... Rzecz wszakże, wulgarnie rzeczoną,
Wykładamy niezawsze, jako brzmi w mówieniu,
Godziwem więc jest spytać. EUKAST. Owszem, monarchowie
Egipscy od tysięcy lat żali nie mają
Dietetyki[90], prawem skreślonej osobnem?
Kilkadziesiąt dynastyj czy inaczej żyło?
Bynajmniej! I, jeżeli dzisiaj król egipski
Zechciałby z nilowego bekasa mieć danie,
Mieć one może, ale osobnym edyktem,
Co więc nie zmienia rzeczy. A tak jest ze wszystkiem,
Czy to z rozkładem godzin, czyli nawet, nawet —
Z ceremonjałem!...
(po chwili)
...Bezmowność atoli
Monarchini jest wieścią kłamną lub wysnutą
Ze solenności[91] berła... O Cezara zgonie
Kiedy wiadomość przyszła z Rzymu, ceremonjał
Zalecać mógł ten, owy w dworskiej rzeczy ustrój.
Co niechaj głosi albo orzeka mąż biegły,
Jak wy, lub niechaj mówi o tem jaki kapłan,
Starannie ogolony i w bieliźnie czystej
Od stóp do głów, lecz niechaj na rynkach stolicy
Ten, owy milczeć umie, palec w usta kładąc,
Przez Ozyrysa[92] imię i moc!... OLIMP. ...O wielebny
Eukaście, przez słodkie imię Pytagora[93],
Rzadkim jest, arcyrzadkim człek, co mówi z człekiem
Tak, iż słychać mówienie, treść powiadające.
Jedni albowiem, mówiąc z kimś, naprzykład z księciem
O ostrodze książęcej, będą blask jej głosić,
Jak słońca tarcz, a przeto oni nic nie mówią
I tylko z kimś gadają, sami nic nie mówiąc.
Przeciwnie, drudzy, niebądź z kim gdy mówią, zawsze
Ze sobą są jedynie w gwarze, nic nie biorąc
Do nich idącej treści, ni prawdy, a przeto
I ci milczą. I oto milczenie jest wielkie,
I oto, mówię, cisza jest na świecie, którą
Mędrzec, słysząc, niezawsze chce zdradzać lub może. EUKAST. (półgłosem) Olimpie biegły! Jeśli tak jest, a zaprawdę,
Że jest tak, to królowa od Cezara zgonu
Nie rzekła nic i wcale nie mawia... Sam będziesz
Słyszał z ust jej... I oto wielkie jest milczenie,
Które słysząc, Eukast zdradzić nie potrafi... OLIMP. Słowo ostatnie jednak, to ostatnie słowo,
Które rzekła, czy wiernie umiałbyś powtórzyć?
Pyta was o to medyk nadwornej królowej,
Ceremonjału najmniej nie łamiąc — i owszem... EUKAST. To było tak... Było to, gdy posłańcy tajni
Od cezarowej wdowy, Kalpurnji, przywieźli
Skarby wielkie (i mogę rzec, iż przyzwoicie
Zapakowane w skrzyniach z włoskiego orzechu).
Te karawaną mułów i wielbłądów weszły
Pod sklep głębokiej bramy; królowej znać dano
Przez Eroe, która jest wielką kaneforą[94],
I przez udatność słów jej — — a było to wieczór...
Listy królowa, wziąwszy, odemknęła palcem
Obojętnym... a potem wzrok jej się zapalił
Jakby gwiazd dwie iść miało z sobą na wyścigi,
I, opuszczając papier, w dwie klasnęła dłonie,
I te dwa rzekła słowa: «Haracz Rzymu!». Więcej
Nic, tylko te ot słowa: «Haracz Rzymu» — OLIMP. Tylko — — — EUKAST. Lecz to, jakkolwiek słów dwa, tak rzeczone było,
Że się porwały straże w krużgankach — i więcej
Sta halabard upadło na marmur z tętentem,
A echo grom nosiło po salach... Myśliłem,
Że z bazaltowych sfinksów na łapy wstał który
I zawył... Obróciłem się z uszanowaniem
I widziałem błysk tylko sandału złotego
W obłoku szat... Królowa tak odeszła szybko...
Odtąd, cokolwiek mówi, głos ów brzmi sfinksowy —
Sala w stylu architektury grobowej.
Podobne do doryckich dwie kolumny w ostatniej głębi sceny, a po dwóch stronach bliżej dwa przeciwległe wejścia. Na przodzie sceny tron i ławy — przestrzeń między kolumnami i tron okryte zasłonami ciemnej barwy. Niewielkie okna w sali przysłonięte również. Kleopatra, na jednym ze stopni własnego tronu, które są jak siedzenia niższe urobione, niedbale rzucona i wyciągnięta, opiera stopy o skórę lwa.
SCENA PIERWSZA.
KLEOPATRA. Odkąd w komety tego poglądałam grzywę,
Zrobiło mi się w duszy jasno, jak w Amenti,
Jak w pieczarach piekielnych... Dobrze widzę wszystko,
Szczegół wszelki — słomki źdźbło, każdą okoliczność
Czytam... wytwornie czytam i coraz to głębiej
Naskróś tej samej smętnej księgi i, jak wirem
Treści, bywam imana i ciągnięta na dno...
(po przestanku)
Dopóki ręce moje, oczy me, spomnienia
Mogły jeszcze się wspierać na Juljusza piersi.
Nie myśliłam o Rzymie, którego istotę
Słonił mi wielki człowiek osobą lub słowem,
Niekiedy gestem, nawet niekiedy skinieniem.
Tak, gdy przeciwko tobie usiądzie kto w oknie,
Wychodzącem na miasta widok, on ci łokciem
Lub płaszcza rąbkiem miljon mieszkańców zasłania,
Palcem twierdze warowne, świątynie ramieniem...
Lecz dziś dwadzieścia i trzy pchnięć miecza odparło
Tę szlachetną osobę z przed mych smętnych oczu
I, gdybym przez dwadzieścia trzy patrzyła szczelin,
Jużbym widziała tysiąc dwadzieścia trzy przekleństw!
(po przestanku)
O, tak! Rzym ma wielkiego coś, czułam to nieraz,
Gdy na «Talamie», wsparta o ramię Cezara,
Słuchałam pieśni wioseł i czaru słów jego;
Widzę dotąd, nietylko słyszę, co mi mówił...
To jednak «wielkie» Rzymu jest już wielką zbrodnią
I, jeśli Egipt niemniej kończy, to dwa światy
Ku końcowi słońcami dwoma schyliły się...
I dwa się serca w światach dwóch niknących zeszły — —
Juljusz i Kleopatra trwali jeszcze z sobą,
Jak dwoje bytów żywych, lecz z kobietą Cezar
Już był jak posąg, z cieniem rzuconym na piasku.
Rzymu wielkość zaciera społeczność... Mężczyźni
Zwolna, zwolna do tego dojdą, iż z kobietą
Nic prócz słabości własnych nie potrafią dzielić.
Kobiety mężom wzamian tylko dać potrafią
Jeden więcej tryumfu publicznego przyklask.
Wielki jest Rzym... lecz wielkość ta nie znosi człeka!...
Ojca i króla wzięło mi to miasto z serca
I z Egiptu, by oddać płaskim niewolnikiem.
Dziewicze piersi moje podwakroć rękoma
Brał Rzym i dawał chłopcom-braciom do zabawy,
Jak krągłe do rzucania cacka!... Wreszcie i sam
Przed żywego człowieka wielkiem sercem stanął,
Może zadrżał, zgiął czoło... tak, jak byk je zgina,
By tem raźniej na ostrze rogów wziąć wnętrzności...
Cezarze! Ja nie pójdę za wojskiem z szarpjami,
Żeby otulać rany twoich weteranów.
W kilkaset galer zbrojnych wolałabym prosto
Iść na Kapitol... piersi twe oglądać krwawe
Dwadzieścia i trzy razy, o każde z cięć spytać...
(do Eroe)
Eroe, przysłoń okna! Na niebo nie mogę
Poglądać, odkąd w oczy komecie spojrzałam,
I — niestety, — nie dziwię się Szecherze ciemnej...
(po chwili — przypominając)
A co dzieje się z wieszczką straszliwą i dobrą? EROE. Na dumaniu i lasce wsparta, mało pomni
O ślepocie; powiada tylko, że od chwili,
Gdy utraciła oczy, nie ma już dwóch wzroków,
Lecz jeden wzrok, jak wszyscy... KLEOPATRA. Te słowa są cięższe
Od ślepoty, daleko cięższe...
(znowu po chwili)
...Spazm dziś cierpię.
Eroe, podsuń skórę lwa pod trzewik! To jest
Taż sama skóra, z zamku?... EROE. Dałam za nią
Liktorowi Cezara sześć równych i uśmiech. KLEOPATRA. (wyciągając palec). Rękę moją pocałuj tym uśmiechem twoim...
(patrząc ku stopom swoim)
Na tej grzywie uklękłam raz w życiu — —
(do Eroe)
Co mówi
Gość, w pałacu królewskim pierwszą noc przebywszy? EROE. Wiem, co poufny mówi Marka Antonjusza,
Deljus, rzymski kawaler, lecz, co on sam, nie wiem.
Pierwszy wszelako słowa wtórego wygłasza,
Iż po walnym królowej wjeździe do Efezu
Nie mniemali, by mogło być co spanialszego —
Że królowa widocznie nigdy ku nikomu
Nie podjęła tak świetnych starań i że wszyscy
Są pod wpływem jej czaru... KLEOPATRA. (zanosząc się od śmiechu) Cha-cha-cha-cha-cha-cha!
Naturalnie, że, aby podjąć Antonjusza,
Wszystek mych dziadów przepych kazałam poruszyć...
Czegóż on więcej szuka lub co umie życzyć?...
(Suknię, jak twoja, taką miałam u Cezara
I dwie te w kolcach perły...) Eheu! Cóż więcej?... EROE. Zadziwieni są wielce wyborem mieszkania,
Twierdząc, że to królowej przesądy egipskie
Doradziły opuścić główny dworski pałac.
Gościom — życie, lecz sobie że królowa pani
Pozostawiła groby (mówią), choć nad żywot,
Daleki od niej, oni przenieśliby cienie! KLEOPATRA. Jest to gładkie... Lecz Marek Antonjusz, gdy zechce,
Ile i gdzie mnie widzieć, jak najsnadniej może...
Konno z nim jeżdżę, wędy zarzucam, śmieję się
Jak szalona!... Wyglądam, myślę, że niezgorzej...
Cóż chcieć jeszcze?... Ja wcale kocham Antonjusza...
Czyliż co więcej można?.. Najściślej tę miłość,
Której on chce i którą może pojąć, ja mam,
Najistotniej, na jego rozkazy — nie zdradzam!
Wiem, czego mnie i jemu potrzeba — mnie zajęć,
Mnie roztargnień, i jeszcze nadto mnie potrzeba
Samotności zupełnej... a bądźże samotną,
Będąc samą!... I jeszcze trzeba mi niekiedy
Gwaru, wiru, wielkiego zamętu i szału
Zbytku... wesołych ludzi, jak Marek, i, jak on,
Uszczęśliwionych... I więcej!... Mnie trzeba
Dobrego wodza... Wojsko Egiptu jest żadne —
Prócz zaciężnych z legjonów Rzymu... ...w marszu słabe,
Bez umiejętnej służby — Ja mam plany...
Kielich mi daj!
(dotyka ustami kielicha)
— — Spazm cierpię!...
(spoglądając w ziemię)
— — To taż sama skóra
Z zamku? EROE. Taż sama skóra lwa... KLEOPATRA. ...Niczem tak gładko
Nie ociera się stopy, jak tą grzywą złotą.
(po przestanku)
Marek Antonjusz może istotnie rachować
Na miłość moją — — Nie on, lecz sam Brutus nawet
Byłby mi może...
(zakrywa oczy we łzach obfitych)
...Brutus byłby miłym:
On chociaż cień Cezara widział pod Filippi!...[95]
(do Eroe)
Czego te łzy wylewasz?... EROE. ...Te łzy są królowej...
Zapłakałam niechcący... KLEOPATRA. Jesteś wielkie dziecko...
Wielkie a bzdurne dziecko... Słuchaj! W tych dniach oto
Trzeba, żebyś mi była zakochaną — słyszysz?...
Rozumiesz?... Mnie to może być arcypotrzebne.
Kochaj się sobie, w kim chcesz, tylko gorejąco!...
Ku temu, iż mnie samej zbywa na pomysłach
I nie umiem bez końca znajdować fortelów,
I nie umiem rozrywek nastręczać ponętnych
Antonjuszowi... Serca kochające, owszem,
Umieją tworzyć, wiedzą, iż to albo owo
Zakochanemu sprawić może niespodziankę,
Uszczęśliwić go nad miar!... Służebna mi któraś
Poszepnęła, by nurek, pod falą ukryty,
Wtykał ryby solone Markowi na wędkę —
Koncept, który się udał i który potomność
Kleopatrze przysądzi, nie pannie służącej.
Historja jest niewdzięczną dla pomysłów szczytnych... EROE. Kogokolwiek królowa każe, wraz ukocham. KLEOPATRA. To właśnie, co się na nic nie przyda nikomu!
Miłość taka zaledwo poradzić ci zdolna,
Ażebyś, nic lepszego nie umiejąc czynić,
Została matką bliźniąt!.. ...Daj kielich — EROE. (podając kielich — i, kiedy Kleopatra dotyka go ustami) Wszelako
Zasłona wielka w głębi tej sali pochodzi
Prosto z myśli królowej?... KLEOPATRA. (powstaje, robi parę kroków ku zasłonie, wrycie na nią spoziera i powraca) Zasłona! Zasłona! —
Zasłona — — — Wymyśliłam zasłonę! — To wszystko,
Cokolwiek jeszcze własną stworzyć umiem siłą...
(Kondor wchodzi)
KONDOR. Królowo! Bezprzykładne starania i zachód
Łożony, aby planom jej stało się zadość,
Czynią w ceremonjale dywersję (że z rzymska
Tak się wyrażę). Psymach biegły i Eukast
Pobożny, i rozliczni mężowie są arcy
Zatrudnieni około tego arcydzieła,
Które królowej palec nakreślił w abrysie[96].
Błogo jest, iż nie od dziś wszczęli Ptolomeje
Monumentami ziemię zapoznawać z niebem,
Czy ku Zodyjakowi iglicami mierząc,
Czy o przestronnych grobu lochach mając pieczę.
Jednakowoż, skoro tak zaprząta się ogół
I spółdziałania mężów zdolniejszych, natomiast
Stary i wierny Kondor pełni wszystkie służby,
Deljus, kawaler rzymski, i rycerz złotego
Łańcucha, oczekują, który wnijść ma pierwej?... KLEOPATRA. Po rycerzu Deljusa chcę widzieć, zaś owy
Znać to winien, albowiem rycerz z powinnością
Poddanego przychodzi do królowej swojej. KONDOR. Na obelisku słowa te, nie na języku
Kondora, powinniby śmiertelnicy czytać.
(Kondor usuwa się i daje wnijście Rycerzowi)
KLEOPATRA. Cokolwiek masz, rycerzu, powiedzieć lub donieść
Niech ci to będzie łatwem. Słucham. RYCERZ. Znam, królowo,
Jak drogie są i trudem zajęte godziny
Świętej czynności waszej: dlatego, jeżeli,
Skrócając treść, okażę ją mało oględnie,
Niech to majestatowi w niczem nie ubliży.
Wieści i doniesienia mniejszej były wagi,
Dopókąd się prowincji całej nie zmieniło
Na biegaczy z listami, a ogniste wici
Noc w noc dopókąd słowem nie brzmiały. Atoli
Dziś otrzymać wiadomość z Cyklad, ergo z Rzymu,
Łacniej, niźli takową rozwikłać i sprawdzić,
I łacniej, niż powstrzymać od rozgłosu złego.
Wojsk przytem kilkadziesiąt tysięcy italskich,
Królowej służąc, ma swe rodzinne stosunki,
Obozy zaś przez całe pustynie ku morzu
Stoją i starczy słowo w Serapjum powiedzieć,
By, jeżeli jest ostre, utkwiło w Italji.
(po przestanku)
Wojna miałażby rzeczą być dotyla pewną,
Iż lada kto roznosi o niej głos i zdanie?
Nie pytam o to, będąc żołnierzem, nic więcej...
Spowiem tylko, że nawet w czas wojny wydanej
Lub w czas odebranego najścia są niejakie
Ostrożności, koniecznie niedostępne wszystkim. KLEOPATRA. Miałżeby wódz tak słynny uspokajać mało?
(po przestanku)
Mnie dość, że ja znam Marka Antonjusza — alić
Pomnę i tę przytomnić lubię okoliczność,
Iż o Cezarze pierwszy ty mi wiedzę dałeś.
Ku temuż życzę dzisiaj znać, co powiedziałbyś
O tryumwirze?... RYCERZ. — — — Tryumwir, królowo,
Jest jednym z trzech... Sam Marek Antonjusz, zaiste,
Jeśli za życia dawał diadem monarszy
Cezarowi i temuż po zgonie holokaust[97],
Znać musi, czemu równać go z Boskim nie można... KLEOPATRA. (wyciągając palec ręki)
Ucałuj rękę moją na znak przebaczenia,
Iż tak o Antonjuszu mówisz... RYCERZ. Sprawiedliwość
Rubaszną bywa... Marek Antonjusz ma wszelki
Wodza dużego talent, lecz Fortuny niedość...
A jak do Hostiljusa, twierdzą starożytni,
Że Fortuna wchodziła oknem o księżycu,
Tak zaiste wódz, trzeba, by Victorię dzierżył... KLEOPATRA. (powstrzymując się) Ciągle mów!... Ale śmiech mnie bierze. — Jakże można,
Ażeby wódz przerywać sobie sny dozwalał?...
Mów — mów! RYCERZ. Tryumwir — śliczny plan miał pod Modeną,
Lecz się musiał do Gallji cofnąć, a z Partami
Lubo najznamieniciej walczył, cóż stało się?... KLEOPATRA. Pod Filippi?... RYCERZ. Przez wielkie bogi, pierwszy jestem
Nie uznawać się godnym, bym tryumwirowi
Kaligę zapiął!... Alić sam Antonjusz, skoro
Kasjusza zbił, zawołał: «Wreszcie zwyciężyłem!»
Tamto zaś i to zamiast uwłóczyć wodzowi
Przyznawa mu sąd rzadki... Owszem, to, co mówię,
Kwapi się nie ku czemu innemu krom tego,
Iż obiegają mało hamowane wieści,
Jakoby wódz dla zbytku swego animuszu
Narażać zwykł chorągiew... I, że tylko umysł
Królowej, tylko mądra królowej oględność,
Umie to rzecz stosownie łagodzić, to naglić.
Tak dalece, że, gdyby do wojny przyjść miało
Bez córy Ptolomeów wyraźnego słowa,
Legje nowozaciężne italskie poszłyby
Z Antonjuszem, lecz reszta wojsk... nieco wątpliwie... KLEOPATRA. Wojna — czy jest, czy będzie jutro albo wcale?...
Trzy pytania w zupełnej równi jednakowe.
Stan, zaiste, osobny — stan ciemny dla ludu,
Szczególny dla monarchów, dla kapłaństwa dziwny.
Nie Egipt sam, lecz świata imperjum tak stoi...
Nie sami monarchowie, ni ludy, lecz czasy,
Lecz bogowie u wrót się janusowych zeszli[98],
I cokolwiekbądź zechcą, stanie się, stanie się!...
Że tryumwir, że jeden dziś z dwóch panów Rzymu,
Że królowej Egiptu przyjaciel, Antonjusz
Marek, przywództwo wszelkie obejma w Egipcie,
To sta tysięcy Rzymian egipskich niech wielbią!
Jak oni hasty[99] swoje królowej oddali,
Tak on swój miecz poświęcił i przykładny afekt.
(Kleopatra nieco zatrzymuje się)
RYCERZ. Niechaj żyje Antonjusz Marek!... KLEOPATRA. Ze zbliżenia
Drogi pomiędzy Rzymem a Serapjum jeśli
Stugębna wieść się chełpi to porówni może
I Victoria swój sandał nieśmiertelny zazuć,
Ku tymże szlakom kroki wielkie obracając...
Rycerzu, mało więcej powiem: miej się dobrze!
(Rycerz wypełnia ukłon)
Królowa wie, co począł Antonjusz z poselstwem,
Lecz to poselstwo ona odnosząc do niego,
Nie inaczej, jak gościa przyjąć ma i raczy.
Miej się, rycerzu, dobrze...
(Rycerz cofa się)
KONDOR. Deljus! Gość królowej! —
(gdy Deljus wchodzi, Kleopatra uprzedza go wyciągnięciem ręki i wskazuje niższy stopień tronu, jakby krzesło dla gościa)
KLEOPATRA. Obywatelu miasta Rzymu! Deljus miły!
Czeka cię Kleopatra, zbliż się i posłuchaj:
Będę ci mówić, co mnie powiedzieć przychodzisz
Od uprzejmego Marka — a naprzód «Dzień dobry»,
Życzenie, które często mimo przeświadczenia,
Iż dzień nie jest najbielszym znaczony kamykiem,
Powtarzamy wszelako i będą powtarzać
Może lat trzy tysiące. Owszem, rzekną jeszcze,
Że «Dobry dzień» to prosta rzecz i że ówczesna!...
Z naiwnością podobną owej ty przychodzisz,
O Deljus, i pouczyć chcesz mnie, że Antonjusz
Gniewny jest, nie umiawszy przyjąć posłów Rzymu.
Zażalenie, doprawdy, interesujące...
(Deljus czyni gest, iż chce coś odrzec, Kleopatra nie zważając mówi)
Eroe!...
(do Deljusa)
Zażalenie wcale niepomierne...
(do Eroe, która zbliżyła się, i, wskazując na Deljusa)
Kawaler rzymski zechce usłyszeć od ciebie,
Jakie dziś stroje weźmie na turniej królowa,
I powiezie tę od niej Markowi wiadomość...
(do Deljusa)
Krzesło złote Antonjusz przy mnie zajmie. Powiedz,
Że ramiona mieć będę owiane mgłą gazy... EROE. Gazy, którą Izydy pas gdzie niegdzie spina... KLEOPATRA. (do Deljusa) Powiesz mu, że za posłów stanowczo nie biorę
Tych, co między Oktawją a nim pośredniczą.
Domowe są to sprawy lub gadki poufne...
Grzecznie uczynię, panów tych prosząc na turniej,
Którzy wrócą i mówić będą o Egipcie...
Mówić, mawiać z Oktawją... o...
EROE. ...Królowa weźmie złoty i podłużny
Koturn egipski, z wierzchu odkryty zupełnie,
Lecz długie szaty zwierzchniej strzępy nań upadną,
A z tych każdy jest sznurkiem drobniuchnych perełek,
Jak krople, wiatrem z fali nagarnięte morskiej,
Tak, iż się palce w pianie pereł ciągle kąpią... KLEOPATRA. (do Eroe) Dość jest — odejdź i czekaj.
(do Deljusa z dziwnym uśmiechem)
...Jak na Kapitolu
Nogę kiedy postawię, pomyślą, że Wenus
(Babka Cezara...) z piany wyszła i stanęła
Nad Rzymem, o Juljusza pytając...
(wyciągając palec do Deljusa)
...Idź zdrowo.
Idź! Co ci na myśl przyjdzie, to Markowi powiedz... DELJUS. (z głębokim ukłonem) Będzie to zawsze więcej nad to, o królowo,
Co pozwoliłaś, żebym ci był wypowiedział,
Łask i słów jej potokiem zewsząd uprzedzony. KLEOPATRA. Dodaj, że każde z uczuć Marka dla mnie czytam
Na odległość pół mili i przez głowy tłumu,
Jak kiedy kto, z wielbłąda na obelisk[100] patrząc,
Rozwiązuje udatnie ryte hieroglify.
Jeśli więc nieco czekać dziś smętno mu będzie,
Niech tam, ówdzie, w przysionkach między kolumnami,
To zwolna, to gwałtowniej chodząc, myśli o mnie.
(mając się ku odejściu)
Grobów pałac szeroki jest jak miasto — —
(daje znak uprzejmy pożegnania, Deljus cofa się; Kleopatra woła)
— — Kondor!
(do Kondora)
Eukast, Psymach, Olimp i mój rycerz wiedzą,
Każdy wedle służb swoich, co i jak wypełnić.
Posłuchanie skończyłam.
(po chwili)
...Czy kto jest na ziemi,
Co mniejby mówił z ludźmi, więcej był samotnym?
Głębszą dokoła ciszę poczuwając, czy kto
Dumał spokojniej?... Powiedz mi, Eroe, czemu
Nie weselisz się? Trzeba mieć serca naiwność,
Dzieckiem być... umiejętnie... Człowiek jest niemowlę Niewysłowionych rzeczy. ...Weź z przed kadzielnicy
Piasku nieco i usiądź na ziemi i baw się...
Ot tak — tak — — Usyp siedem na ziemi mogilek,
Siedm — — tak!
(surowo)
A teraz ustąp! Królowa się cofa
Z sali posłuchań swoich.
(Kleopatra przechodzi po usypanych piasku garstkach)
Te siedem szczypt ziemi
To siedm Rzymu pagórków porównanych! Rzekłam!
PSYMACH. Dany zwysoka abrys zleceniem królowej,
Która zna rzeczy greckie, jak mało kto teraz,
Dopełnionym jest, mniemam, nad życzeń gorącość.
Amfiteatrum, w głębi spore, jak hipodrom[102]
I otwarte, a przeto ludowi dostępne,
Zgadłby kto, że od strony tej zasłona kryje,
Godząc przeto attyckie stylu powinności
Z wulgarnemi na zewnątrz potrzeby turniejów. OLIMP. Mądrości wszelkiej klucze, słuszna jest, by Egipt,
By Aleksandrja bardziej dzierżyła, niźli Rzym.
Ammona syn, młodzieniec wieków, Aleksander,
Gdy, rozsypawszy makę z żołnierskich furgonów
Na miejscu tem, wykreślił palcem plan stolicy,
Zaiste, znał konieczny tych okolic genjusz.
KONDOR. Powietrze zdrowe, ryb i mięsiwa dostatek...
Ziół wszelakich i gadzin mnogość... PSYMACH. Umysł
Właściwy miejscowości... ten rzeczą jest główną. OLIMP. Aleksandryjczyk, łącząc zdolności Greczyna
Z naturą wschodnią, stawa się w każdem rzemiośle
Pracownikiem wytwornym... PSYMACH. W tej mierze nie znam nic
Godziwszego, jak Wendo-Skita[103]: naród jeden
Daleki, a z którego niewolnika miałem
W Atenach, gdy słuchałem jeszcze geometrji.
Przepadał za mną człowiek ten i potrzebował
Zawsze przepadać za kimś. Zwał się Naśladomir.
Szewc kupił go, to on wraz i koturn ci uszył —
Krawiec — to on ci krawczył... Wystarczało krzyknąć
I zagrozić... Sam tylko nie zdołał nic z siebie —
I niewolnikiem przeto zostawał. Niekiedy,
Cudze łapiąc pojęcia, jak rodzime brał je,
I wstydził się twórczości własnej i czerwienił,
Arcywygodnym sługą będąc. Naostatek
Raz, gdy dwóch spoznał panów, równie mu ponętnych,
Wybrać nie mógł... To jedno, zawsze co mu brakło,
Iż wybierać nie umiał.. Więc na dwoje przepękł
Z umartwienia...
(z westchnieniem)
Równego gdybym tu miał draba,
Gdybym miał tu takiego, czegóżbym nie dopiął! KANDOR. Żałować czego nie masz, o Psymachu biegły,
Amfiteatrum dziwne skoro zbudowałeś,
Ani sobie wyrzucaj cokolwiekbądź, mistrzu!... OLIMP. Machiny równej dawno nie widziało miasto. PSYMACH. Sędziów niedość, opartej dobrze kompetencji[104]
Niedość. Więc się odnoszą do znanych już precept,
Nie śmieją iść: a jako na okręcie bywa,
Że niestawiący krzepko stopy jest od dołu
Porwany wirem ruchu aż do zakrztuszenia
I, co nierad był uznać, musi potem zrzucać,
Tak są późne ich zdania. Dziś klaskać umieją
Lub bezcześcić! A to jest z tej właśnie przyczyny,
Iż gwoli innym sądom trza nie mieć zawiści,
Lecz oświeconą miłość żywić. KONDOR. Temu zasię
Najwygodniejszą strażą jest kasta. PSYMACH. W Egipcie! OLIMP. Ludzie nietylko źli są, iż złość ich porywa:
Są źli ludzie, jak zły jest albo dobry marmur,
Źli, bo gatunku złego... Liścia dotąd jeszcze
Ni zaradczego płynu w tym względzie nie znamy. PSYMACH. Szczęśliwi, co się mogą odnieść do potomnych,
Alić nam u spółczesnych trza uznanie zyskać.
Amfiteatr ma za cel przyjęcie w Egipcie
Całego świata posłów, którzy wrócą do dom
I po wszech ziemi kresach głośna z nimi fama[105]:
Egipt albowiem nigdy nie stał, jak dziś... KONDOR. (przerywając). Otóż,
Co i ja mówię. Alić są utrzymujący
Przeciwnie, i, że wojen czekamy ze wszech stron. OLIMP. Kleopatra jest panią świata!... PSYMACH. (rozwijając pargamin planu swojego) Godziwsza jest
Monument pojąć, niźli dawać czas powiastkom.
Kiedyś i znać nie będą zwalczonych trudności,
Które spotykał sztukmistrz...
(śledząc plan)
...Szło o to, by naraz,
Jak narodzone dziecię, można było odjąć
Amfiteatr od gmachu nekropolijnego,
Tu grobowe drzwi, ówdzie odkrywając fronton —
Rzecz, której ja dokażę na skinienie ręki. OLIMP. (radząc się planu) Plan to jasno wyraża. Kto pojrzy, odgadnie.
PRACOWNIK. Mistrzu, jeszcze twojej tu osoby
Zbywa — PSYMACH. (idąc za głosem, cofa się ze sceny) Kiedyż będę mógł zniknąć w dziele mojem! KONDOR. (do Olimpa) Mędrzec taki gdy nasze potwierdza mniemania,
Uspokojonym czuję się o kraju dobro. OLIMP. Wieści o wojnach mogą nie być bezzasadne,
Monarchini albowiem, co chce, zdołać może,
Będąc panią na wszechświat nieograniczoną.
Króle wszystkie swych posłów szła a szlą... Cóż z tego,
Choćby i wojna była?... Wojna zawsze gdzieś jest. HER. (przez jedno z wewnętrznych wnijść wbiegając) Luby Kondor! Kolego, szczęsny Her cię wzywa...
Pójdź! Czy nie widzisz blasków na jego obliczu? KONDOR. Świecącego coś baczę na policzkach obu! HER. Żaden Orfeusz, kiedy swą lubą odnalazł,
Nie był olśniony tyle jej czarem, ilem ja.
Marzyłem zawsze spotkać gdzieś wielkiego męża!
Czułem zawsze, że półbóg istnieje... Wciąż śniłem
Bohatera po mojej myśli... I nareszcie
Stało się... Niech uściskam cię, Kondorze, ciebie,
Medyku, niechaj całą ucałuję ludzkość!
— Dziś pół dnia jak cień chodzę za wielkim człowiekiem.
Rozumiecie już wszystko! KONDOR. Rozumiemy mało. OLIMP. Arcyniewiele — HER. Wszystkie nekropolitańskie
Międzysionki, chodniki, arkady przeszedłem,
Niewidzialny, daleki, patrzący na niego...
Jak cień...
(kiedy to Her niepowstrzymanem słowem opowiada, wchodzi Marek Antonjusz krokiem przechadzającego się. Strój ma rzymski, wykwintny, i różę w ręku. Antonjusz nie chce przerywać rozmowy. Olimp i Kondor, którzy go w głębi sceny dostrzegli, dają znaki Herowi, iż nie są sami, ale ten opowiadanie z zapałem nieprzerwanym dalej prowadzi)
...i tak znikliwy, jak cień... Raz albowiem
Zatrzymał się i uszczknął różę, i piorunem
Obrócił się, wzdychając jak lew, a oczyma
Na pawilon królowej iskrząc... Już mniemałem,
Że zoczył mnie! Lecz byłem szybszym i zwinniejszym
Od spłoszonego ptaszka. Wielki mąż nie dostrzegł,
Iż się napawam, patrząc nań, od blisko pół dnia...
Resztę wiecie!... KONDOR. (do Olimpa) Zbyt albo niedość rzecz wyłuszcza... HER. (w uniesieniu) Mamże wyrzec, że mężem tym, że tym półbogiem
Marek Antonjusz... wy zaś, że jesteście z drzewa,
Z cegły, niewypalonej słońcem... Czy wy wiecie,
Iż człowiek ten gdyby mi wskazał końcem palca
Sto legjonów, godzących w pierś mą, i powiedział:
«Zwalcz je!» — przez Herkulesa, zbiłbym sto legjonów
Albo ległbym i ziemię przeszyłbym nawylot.
(po chwili spoczynku)
Rzekłem! I dość... MAREK ANTONJUSZ. (przybliżając się niezmienionym krokiem, kładzie rękę na ramieniu Hera) Czy możesz być liktorem?... HER. Wszystkiem!
Dopókąd waszą czuję nad sobą prawicę. MAREK ANTONJUSZ. Zapał nie jest naganną rzeczą.
(do Olimpa)
Byłbym zdania,
Ażeby ludzie moi, których mam u boku,
Do suchego pioruna byli podobnymi,
Żebym, mówię, gdy gestem zagaję w powietrzu
Iskrę ciosu, mógł naraz gromami uderzyć.
Pallas moja jest taka!... Kunktatur nie lubię!...
U mnie człowiek dzielny
Może i podpić; tchórze niech pijają wodę...
(do Olimpa)
«Podpić» a «podpić» — spora wyrażeń różnica!
Melancholja gorszą jest od podochocenia. OLIMP. Ona jest niewolnictwem ducha... ANTONJUSZ. U mnie — ludzie
Przyboczni niech mi będą wszyscy rozkochani,
Jak kto może! To mędrzec i wódz był ten Bachus!
Nie obelisków zeschłych stróż ani zakrystjan...
(Eroe, niosąc wonności w złotych naczyniach, przechodzi szerokość sceny)
ANTONJUSZ. (rzucając przed Eroę różę) Piękna Eroe, nie kłoń się... ciężar masz w ręku...
Róża zaś pierw, niż mogłaś jej dotknąć, uwiędła.
Liktor mój ją podniesie...
(Her rzuca się ku róży, Antonjusz mówi dalej)
Ja chciałem marsz wstrzymać
I dopiero wojenne rozwinąć działanie.
(zbliża się do Eroe)
A naprzód, o Eroe, twój pośpiech jest zbytni
Lub udany. Wonności są-ż potrzebne kwiatom?
Słyszał kto, żeby róże zakwitłe podlewać
Płynem aromatycznym? Medyku Olimpie,
Daj świadectwo, czy błędnych tu rzeczy nauczam?
(rozmawiając, zbliża się ku siedzeniom)
Powtóre... proszę usiąść ze mną na tych stopniach.
(trywjalnie)
Jeszcze powtóre: gdyby królowa spytała
O przyczynę spóźnienia... KONDOR. (przyjąć chcąc od Eroe złote naczynia) Byłoby to winą
Kondora, który zaśpiał wyręczyć Eroe... EROE. Ah, mnie wyręczyć?... MAREK ANTONJUSZ. (ciągnąc krotochwilę)...Trzeba powiedzieć królowej,
Że jeden z gości, ten sam, który obiecywał
Nie podzierać poczętych prac, aż w ich rozkwicie,
Wszystkie zasłony zewsząd poodsłaniał, wszystkie
Welony z lic posągów. Niech tak panna powie
I nieinaczej, nadto dodając, że taką
Niedyskrecją rażona, o Eroe, chciałaś
Śmiałka powstrzymać... ale, że czyn tak usilny
I heroiczny stał się spóźnienia powodem. EROE. Spamiętać nie potrafię tylu słów wątpliwych...
(odchodzi)
MAREK ANTONJUSZ. Her, uprzedź nas do zamku... HER. (biorąc krok przed Antoniuszem) Tryumwir Antoni,
Gość Egiptu, przechodzi!... KONDOR i OLIMP. (wypełniając wielkie ukłony) Gość i pan!... ANTONJUSZ. (familjarnie) Towarzysz!... KONDOR. (patrząc za odeszłymi) No, i ten Her coś zawsze miał w zanadrzu — oto
Rachowałem był nieco na pomoc choć jego
O tej porze, gdy w służbie nikt na miejscu nie jest
I gdy chyżo czas lecąc już prawie nas zbliża
Do prologu turniejów... OLIMP. (spostrzegając Eukasta) Ten cię nie zawiedzie,
Co więcej, iż z posiłkiem przybywa stosownym.
(Eukast z pocztem służby, niosącej różne przybory, wchodzi w wielkim stroju)
EUKAST. Chłopcy! Ceremonjału precepta jest jedna,
Jeden jest kanon, który za króla Auleta
Znany był, a i dzisiaj sekretem nie bywa:
Uczta winna być z pompą taż samą stawiona
I odstawiona!... Niema na dworze różnicy:
Czyli ty złotą cofasz półmisę i czyli
Próżny dzban bierzesz, albo napełniony stawisz,
Wszystko jest jedno...
(zbliżając się do tronu i odejmując oponę z patetycznością gestu)
Z tronu i złotego krzesła
Zasłonę skoro zdejmam, jakże to mam czynić?
Jużci z tąż samą gracją (że się tu wyrażę
Po grecku)[106], jakbym tronu rękoma dotykał.
KONDOR. (wskazując Eukasta) Chłopcy, weźcież ćwiczenie skłonnie i uprzejmie
Z nauk męża, co lata swe k’temu poświęcił.
Kondor od siebie radę tylko jedną doda:
Czerpajcie światło!... Tego wam życzę gorąco:
Światło czerpajcie!
(wychodzi)
OLIMP. Krótkim będę z mojej strony.
Przez Hygieę[107], miewajcie mi się dobrze!
(wychodzi)
EUKAST. (poglądając na chłopców, dokończających przybory) W czasach
Błogosławionych, chłopcy, czuły rodzic, kiedy
Na dworu próg posyłał syny urodziwe,
Dawał im po sto kijów na trzcinianej macie,
By pamiętali węchem Egipt, a sam przytem
Nie szczędził zacnych precept. Z tego są dziś ludzie,
Którzy czynią ozdobę kwitnącego kraju.
Czerpajcież światło i wy, jak to orzekł Kondor,
Idźcie za głębokiego Olimpa wskazówką
I, co zleca pobożny Eukast, pełnijcie
Na cześć Izydy i dla ojczyzny splendoru![108] CHŁOPCY. (chórem). Vivat!...
(Chłopcy[109], którzy podczas poprzednich alokucyj Eukasta, Kondora i Olimpa zastawiali dwa małe i podłużne stoły u niższych siedzeń tronu, zaczynają szykować się (?).
EUKAST. (patetycznie) Wtórą preceptą (?) jest: Iż, skoro (nieczyt.)
Miejsca swoje zajęły, służba (nieczyt.)
(słychać znak, dany jednym oklaskiem rąk)
PSYMACH. (w dworskim ubiorze)
(wychodzi z rozsuwającej się wpośrodku zasłony, a z nim i Rycerz w świetnej zbroi; przez odsłoniętą część widać wnętrze amfiteatru; Psymach, odwrócony nawpół do tego widoku, zaciera ręce)
Zniknąć we wykonaniu dzieła — oto sztuka!
Kapitalniejszej nie znam precepty i myślę,
Że znać innej nie może uważny pracownik.
Powiadają, że dzieła mają nas uwieczniać:
Nie to wszelako czyni je drogiemi. One,
Gdyby nasz przewlekały żywot z nędzą jego,
Ze zazdrościami ludzi, z odbytych walk trudem,
Zaiste, że cenniejsze byłyby, im wiotsze! EUKAST. Lud już nazewnątrz gwarnie przed frontonem stoi. PSYMACH. Alić nie samą tylko zajęty budowlą.
Karawany przybyłe posłów i ich stroje
Bawią rzeszę. Prawdziwych wyglądam ja znawców
Śród tych, co stąd raz (?) pojrzą, ale znają abrys.
Tym, bez których nic niema, uznanie i pokłon.
Błogosławienie. Znamy, iż gmach nekropolu
Wyjrzał amfiteatrem, lecz tak, jako mędrzec,
Zawierający usta, może on bez szwanku
Zawrzeć napowrót przestrzeń między kolumnami
I (nieczyt.) powrócić sfinksom... Rzecz (?) chwalebna,
A doskonalsza w jednem (?)(nieczyt.) oka!
KAPŁAN, DRUGI KAPŁAN, LEKTOR i CHÓR.
(pierwszy z chóru niesie trójnożną kadzielnicę, drugi kadzenie w naczyniu)
(wtóry znak jednym odgłosem trąby)
HEROLD. (w głębi sceny)
(kiedy to domawia Herold w głębi sceny, Eukast...)
SCENA TRZECIA.
Zasłona w głębi rozsuwa się zupełnie i okazuje jakoby wnętrze amfiteatru, a jednocześnie przez uszykowane rzędy dworskie u jednego z wnętrznych wnijść wchodzą Kleopatra i Antonjusz, ona uprzedzona jest giermkiem, niosącym włócznię krótką, małą tarczę, misiurkę z koroną i ciżmy wojenne, a on swym liktorem, — hełm z diademem na przyłbicy i miecz. Scena zupełnie rozświeca się — w głębi słychać echa okrzyków i granie. Niejaki poczet książąt ludu i dam postępuje za monarchinią — przy Antonjuszu Deljus w rzymskiem świetnem ubraniu.
Ku Kleopatrze ponoszą trójnożną kadzielnicę i podają półmisę z kadzeniem.
PIERWSZY KAPŁAN. Wszelkie poczęcia nie są jedynie z rąk ludzkich.
Rzuć kadzenie początku, by za nas dym odszedł
I wzbił się nad nas...
KLEOPATRA. (rzucając mirrę) Ani dopełnienia rzeczy
Nie są z nas samych!...
(do gości)
Rada, chcę radosnych widzieć!
(do Antonjusza)
Czy dym kadzideł znosisz? ANTONJUSZ. Z twych rąk... KLEOPATRA. (na stronie do Antonjusza, tajemniczo) ...Uważałeś?... ANTONJUSZ. Uważałem. KLEOPATRA. (na stronie do Antonjusza) Dlatego nie obejmę tronu,
Ani ty. Usiądź przy mnie, aż posłowie twoi... ANTONJUSZ. Moi??.. KLEOPATRA. Aż ci posłowie wnijdą. ANTONJUSZ. Tak niech będzie,
Jak wszechwładna chce, mimo, iż... KLEOPATRA. (przerywając) Tybyś się może
Postarał, by nie mogli wcale... ANTONJUSZ. (przerywając i kończąc) — wcale chodzić!... DELJUS. (do Kleopatry) Plan królowej uwielbił Psymach wykonaniem. MAREK ANTONJUSZ. Bibljoteki mojej dwakroć sto tysięcy
Woluminów dziś składam pod stopy jej mości. KLEOPATRA. Na obłokach miałażbym stawić stopę? ANTONJUSZ. Owszem!
Zefiry po obłokach pląsają. KLEOPATRA. (głośno i do wszystkich) Antonjusz
Apoteozę dla mnie marzy — gdy ja żyć chcę,
Gdy ja kobietą jestem najmniej idealną
W Egipcie!... Rzymskich to jest dam zapewne szkoła! ANTONJUSZ. (z pogardą) Ah, zapewne wilczycy akademja!... KLEOPATRA. Deljus!
We dwoje brońmy Rzymu!... Marek w każdem słowie
Godzi na święte miasto i społeczność jego. DELJUS. (z lekkim uśmiechem) Dotychczas Rzymu bogi broniły, królowo!
Ty znać możesz, co czynisz — — Ja nie jestem tytan... ANTONJUSZ. A jeśli znudził bogów kąt siedmiopagórki?[110] KLEOPATRA. Podobno i bogowie niekiedy nudzą się,
O czem Homer w początku jednego z rapsodów
Swojej Ilias wytwornie śpiewa, jakby kreślił
Kolosalne ziewania... DELJUS. (z ukłonem) W tak strasznym wypadku
Zostawiłbym Rzym w rękach Fatum — i mój pierścień
Kawalerski — — KLEOPATRA. (do Antonjusza) Posłowie wnijść winniby teraz. ANTONJUSZ. Usłyszeć ostatniego z kawalerów rzymskich! DELJUS. (z lekkiem westchnieniem) Ostatniego... PSYMACH. Zwiedzają oni właśnie twierdzę
Aleksandrji — na mocy planów z ekspedycji
Boskiego... KLEOPATRA. (głośno i do wszystkich) Jeśli czynią to Cezara ślady,
Że Kleopatra dotąd nie widzi ich, jeśli
Tylko dlatego nie są u tronu królowej,
To przebaczam!... Wielkiego męża cień na ziemi
Bardziej żywym jest nieraz od rumianych twarzy! ANTONJUSZ. (dotykając czary ze stołu bliskiego) Słowa te bogom Manom poświęcam!... Libację
Uczynić im, królowo, pozwól czarą, która
Tak pełna jest, że, jakby fenickie zwierciadło,
Odbija twarz rumianą, koralowe usta
I wzroku blask...
(popija z czary, potem mówi)
Niech bladość oceniają cienie!
Niech wielbią martwość, która jest monumentalną
(A dla której załączam mój ukłon głęboki),
Lecz sam przenoszę gminny rumieniec żyjących!
(popija dalej i mówi)
Brutusa biłem właśnie i zato, że blady,
Że dostawał się gwałtem do cieniów, że tak go
Wujaszek Katon popchnął w martwienia i posty,
Aż znudzili mnie obaj!... Te konspiratory
Bez krwi, a szukający krwi!... Sobie gdy skłamią,
Kłamią bogom!... Ja kłamstwem brzydzę się — ja piję
Wszystkich zdrowia i sam też rad zdrowie oceniam.
OLIMP. W ciele niechorem duch niechory!... KLEOPATRA. Wszakże Kasjusz,
Owszem, zbliżał się chętnie do żyjących stylu? ANTONJUSZ. Handlował jarzynami jakiemiś i czosnkiem
Ziemi egipskiej z godną Merkura zręcznością.
Ależ to blade rzeczy i jedzenia postne,
Którychby ledwo dotknął Katon... PIERWSZY Z KAPŁANÓW. I Pytagor... ANTONJUSZ. (krotochwilnie) Bab, któż wie, co Pytagor jadał
W piekle... i czem popijał — i czy limonadą?
(serjo)
Dla tak elementarnych i praktyk, i ćwiczeń,
Które się stoickiemi zwą, dla tych skądinąd
Szanownych prób jeżeli kto sobie popsowa
Organ jeden, naprzykład żołądek, pytanie,
Czyli uczynił słusznie?...
(w tej chwili wchodzą posłowie rzymscy i są mało uważani)
KLEOPATRA. (donośnie) A jeżeli naród
Zgładza wielkiego męża dla tychże prób, jeśli
Kasjusz i Brutus (arcypowściągliwi ludzie!)
Dla tychże doktryn senat krwią obleli... Deljus,
Obywatelu!... Czyli śród niebieskich zaklęć
Niema i tego, co zwą «Fortuną-mścicielką» DELJUS. (na stronie i do siebie samego)
Najświętsza z zemst jest jeszcze osobistym czynem!... EUKAST. (po chwili rozmowy z posłami — donośnie) Goście Egiptu! Rzymscy podróżni — posłowie!.. KLEOPATRA. (do Antonjusza) Słyszysz, jak się nazwali? ANTONJUSZ. (do Kleopatry i nie uważając na obwołanie Eukasta) Słyszmy ciąg rozmowy! KLEOPATRA. Marku! Ty mnie rozumiesz czasem. ANTONJUSZ. Czasem? KLEOPATRA. Czasem
Rozumiesz — ale zawsze masz dla mnie uczucie! ANTONJUSZ. Nie zawsze rozumiejąc? KLEOPATRA. Tak. ANTONJUSZ. O resztę mniejsza!...
Mojej bibljoteki dwakroć sto tysięcy
Woluminów pod stopy twoje podesławszy,
Cóż rozumieć mam nadto?... PSYMACH. Przymiotem jest bogów
Nie skorzej rozumować, niż działać i woleć. ANTONJUSZ. Centaury i frygijskie karły, (ile wiemy)
Mieli sękate czoła i nabrzmiałe mózgiem;
Apollin nie tą jedną panuje skorupą,
Lecz zupełną całością proporcyj... KLEOPATRA. (w monologu) Te słowa
Rozmowę przypomniały mi z Juljuszem!... ANTONJUSZ. Pani!
Jego cień nieustannie widzisz... KLEOPATRA. (z melancholią) Jakbym była
Połową piersi w limbach[111] — i dlatego lubię
Półmroczne chwile ranku, godziny hermejskie
Światłocieniu!... EUKAST. (donośnie) «Egiptu goście! Rzymscy podróżni — » KLEOPATRA. (przerywając) Cezara Rodacy!... — —
(do posłów)
Gość w Egipcie nie czekał nigdy na przyjęcie,
Czy to w trzcinianej chacie, czy w progach monarchy
Egipskiego — lecz, jeśli dostojni podróżni
W kraju tym napotkali wraz królowę świata,
Objęci są już pierwej szerokością serca
Dworu onej i miejsca niech gotowe zajmą. PLANKUS. (z przyciskiem) Pani! Królową świata przez swe jesteś wdzięki.
Tym ażeby bezbrzeżną pozostawić sferę,
Jako podróżni, jako cuda zwiedzający,
Zatrzymali się nieco posłowie imperjum... DOLABELLA. I wdzięczni ci są, że cię widzą... KLEOPATRA. (zimno — do Eroe) Ten komplement
Zawdzięcz, Eroe piękna, rzymskim kawalerom.
(Eroe przedstawuje posłom nalewkę i czary)
DOLABELLA. (do Eroe) Togi nie pozwalają nam być dość składnymi
W wykwintnem obcowaniu. Przywdzieliśmy one,
By nieinaczej odzian nawiedzał Rzymianin
Pola walk, gdzie Cezara weteranów popiół
Pierw, nim posłowie Rzymu, dotknął tego piasku
Zhołdowanej prowincji...
EROE. (wyczytując z oczu królowej, co ma mówić) Widzimy tu nieraz
Poważny ten strój... PLANKUS. (poglądając w stronę Marka Antonjusza) Który wszakże od sposobu,
W jaki noszonym bywa, zyskuje swą cenę.
(Królowa daje znak Eukastowi gestem ręki — granie trąb się odzywa i cały dwór staje u miejsc przeznaczonych)
MAREK ANTONJUSZ. (zrzucając purpurową togę na rękę Hera — do Królowej) Cięży mi to niezgrabne odzienie, ilekroć
Izydzie mam podawać ramię. KLEOPATRA. (odrzucając welon z ramion) Antonjuszu!
Niewiastą jest Izyda: nawet mgła welonu
Zawadza jej, gdy dla niej ty rzuciłeś togę.
Więc, żywe ramię kłoniąc na twój pancerz w łuski,
Chce ona śnić, że wyszła z fali na delfinie... GŁOSY OGÓŁU. Niech żyje Ptolomeów córa — pani świata! KLEOPATRA. (zajmując tron) Krzesło złote przy tronie zajmij, tryumwirze... ANTONJUSZ. (siadając na wzniesieniu)
Dla zewnętrznych miejsc turniej podrzędny już dawno
Wszczął się... KLEOPATRA. (do Eukasta) Sztukmistrz niech pierwej zda sprawę — i rycerz!
Uznać chcę i nagrodzić. PSYMACH. Królowej był pomysł,
Ażeby nic nie zmieniać w tym gmachu jej dziadów,
Którego wielkie głazy poległy na sobie,
Jako olbrzymy śpiące, — ażeby z poważnej
Budowy wybiegł w miasto cyrk, tak, aby naraz
Nietylko obustronnie pogodziła sztuka
Z wulgarnemi potrzeby turniejów na zewnątrz
Smak attycki tych siedzeń, lecz i cały, mówię,
Gmach, skoro zechce, zwierał się, jak niegdyś, w siebie.
To stało się. Rzym jeszcze nic równego nie ma... KLEOPATRA. (przerywając, do Antonjusza głośno) Rzym nic równego nie ma... PSYMACH. A tego następstwem
Jest, iż wszelaki może gmach nekropolijny,
Nie tracąc nic, raz życie obejmać publiczne,
Drugi raz w niedobytą twierdzę się zamieniać... ANTONJUSZ. Z czego więc tysiąc nowych twierdz... KLEOPATRA. Nierównie więcej!... DOLABELLA. Niezbyt szczupły zakres... PLANKUS. (z wpóluśmiechem) Lub wymowny. KLEOPATRA. (do Psymacha) Czarę, której ustami dziś dotknę, przyjm w darze!
(Psymach wstępuje na wzniesienie tronu i pełni ukłon)
ANTONJUSZ. (podejmując sztukmistrza)
I uściśnienie ręki...
(na miejscu Psymacha stawa Rycerz przed tronem, skoro pierwszy cofnął się)
RYCERZ. Myślą monarchini
Było, ażeby w porze, gdy hołd jej świat niesie,
Niejakie poruszenie wojsk dało się uczuć,
Zakres biorąc na trzy dni marszu w okolicy. DOLABELLA. (do Plankusa) To aż, gdzie stoi flota galer — — RYCERZ. (ciągnąc mowę) Z tego względu:
Sto tysięcy zaciężnej italskiej piechoty
(Pochodzenia rzymskiego) PLANKUS. (na stronie) Włóczęgów! RYCERZ. (ciągnąc mowę) — i jazdy
Dwadzieścia dwa tysiące uczyniło łańcuch
Od królowej złotego podnóża w kraj świata.
Dalej, gdzie Neptun ziemię ukrócił, stanęło
Na kotwiach pięćset galer, a z których jest dwieście
Zbrojnych równo, jak jeden mąż... ANTONJUSZ. (oparty o poręcz tronu) Tak, że, gdybyś pani
Trąciła stopą, złotym wstrząsnęła koturnem,
To te ciężarne gromem chmury wojowników,
Jedna o drugą parte, jak z szczytów Olimpu,
Uderzyłyby gromem... KLEOPATRA. (do Rycerza) Ja tobie, rycerzu,
Nic w nagrodę nie daję — jest to, co najwięcej
Zwyczaj ma dawać swoim wiernym Kleopatra.
Królowa świata na to jest, by był ktoś możny
Niedania nic w nagrodę znakomitych usług.
Inaczej bowiem wszystkie razem szczeble nagród
Nie zbiegałyby w ona, która jest największa,
A jest największą, bowiem wolną od zazdrości! ———————————
Tu rękopis się urywa. Z dalszych scen, których, jak świadczą niewyraźne notatki na świstkach, miał być cały szereg, przechowała się na trzech luźnych kartach tylko następująca. Miała ona prawdopodobnie zamykać tragedję.
MAREK ANTONJUSZ. Tak zrządziłem, jakkolwiek zrządzeń sam igrzysko!...
Zrządziłem tak, iż, stać się cobykolwiek miało
Z purpurową królowej galerą, lub z siły,
Wieńczącemi jej namiot — tu odnieść s!ę winno,
Choćby pozostał jeden mąż z złamanem wiosłem!...
Zrządziłem tak... a kiedyś rzekną dla przegranej
O Antonjuszu, iż był nieobacznym wodzem,
Ustatecznionych zewsząd nie mającym planów...
Her, kielich staw tu — dobądź amfory fenickiej
Z napisem nieczytelnym... pieczęć odmieć mieczem!
(bierze miecz Hera, wygina i próbuje)
Miecz ten poświstu nie ma, jak należy — mój weź!
Ujęcie, widzę, dagi[112] trafne masz... Czy Homer
Nie jest ci obcym?... HER. Mówi Homer w miejscu jednem,
Iż nagiej widok broni dawa ręce rzutność... MAREK ANTONJUSZ. A co nependys[113] znaczy? HER. ...«Nependys» jest, panie
I wodzu mój, filtr[114], który tessalskie niewiasty
Arcystare przy nowiach księżycowych robią,
Nawołując Hekaty...[115] Filtry, że różne są... MAREK ANTONJUSZ. Kielich napełń i sobie staw — mów — lej ostrożnie! HER. Że osobliwe filtry są, ergo: nepenthes
Sprawuje bohaterski sens i zacne dawa
Ciepło wnętrznościom... MAREK ANTONJUSZ. Wychyl z Markiem Antonjuszem,
Tryumwirem pobitym, mężem smętnym, który
Cezarowi boskiemu radził był marsz na Rzym
I wielkość dał mu... potem koronę mu dawał,
A pod Farsalą prawem zwycięstwa był skrzydłem.
On zgon Cezara sławą Cezara zgotował,
Lecz przyjacielem umiał być wiernym po zgonie
Przyjaciela — — (...pamiętaj, Her... wychyl!) ...gdy miasto
Harangą[116] swoją wzruszył dyktatorobójcze!
Pod Filippi aż krusząc dwadzieścia trzy miecze
I Augustowi dając znów sławę...
...on wielkość
I jej tragedję dawał tam i sam... nie mierzył
Punickim[117] łokciem świetnej purpury, jak handlarz
Sydoński!...[118] On czy wielkim, powiedz... albo, jeśli
Umysł ku temu czujesz, powiedz, co jest wielkość! HER. Nieco popiwszy filtru, czuję umysł możny
Ku wszelakiej imprezie czy słowem, czy siłą...
Szczególna rzecz, wyzwałbym istnie że Herkula
Prawą ręką, gdy lewą wziąłbym volumina[119]
Mędrców i na dysputę powołał kapłany...
Wielkość, myślę, że tak jest, jakby kto, od góry
Za piramidy wziąwszy, raz po raz trzy razy
Rzucił je na Rzym kształtem wypróżnionych amfor...
Jak przez mgłę, jak przez cienki papirus, oglądam
Trzaskanie się bazylik... Zaś Antonjusz Marek,
Wódz i pan mój, ażali tegoż nie próbował?
Ergo: jakkolwiek dziwny jest fortuny obrót,
Wielkim zostaje zamach i wielkim tryumwir,
I nie sam on... sa ludzie przy nim... MAREK ANTONJUSZ. Herze, słuchaj!
Dawałem wolność, wielkość, sławę, jak patrycjusz,
Szczodrą ręką... i tobie klejnot dam — dam tobie
Kawalerstwo, iż kresu mojego dobiegam...
Trzeba atoli k’temu praktyki i ćwiczeń...
(zdejmuje pancerz, jak rzecz ciężącą, a ten układa Her opodal)
Pono nie więcej, jak dwa w amforze kielichy?
Nalewaj i bądź myśli dobrej!
Skończyłem! — Patrycjalny mając wzrok, znam czasy!...
Ludzie tacy, jak Juljus, Pompej albo Marek
Na nic już są...
...Gdy biłem Żydów za lat młodych[120],
Raz zasłoniłem z konia judzkiego proroka,
Którego wlókł za brodę centurjon; ten prorok
Odkrył mi był, że czasy są, nietylko czas jest! .............
Herius Nependius! Miecza, jak kawaler, dobądź!
Próbuj, ażali w łuszczkę — tam, u lewej piersi,
Pomiędzy nity — wrazisz bez chybienia ostrze,
W łuszczkę tę, zwierciadlącą cały blask... Dopiero,
Bez chybienia, po dwakroć skoro tego dopniesz,
List ci dam i potrącę w ramię... ...Zaś po dwakroć,
By nie przypadek miotał ciosem, lecz prawica.
(Her dobywa miecza i utrafia)
Znamienicie!! Czy wtóry raz podołasz niemniej,
Gdy znak dam?... HER. ...Razy dziesięć utrafię, szablicy
Nie powracając w pochew... MAREK ANTONJUSZ. ...Pij, Herze Nependzie!
Gdy dam znak, miej się ostro... ...Ludzie, jak ty, wezmą
Przyszłość imperjum... Oko moje patrycjalne
W chwilach ważnych i w sferach publicznych bystre jest.
Juljus, Pompejus, Brutus niepoziomy, Kato,
I my, którzyśmy chcieli świata epopei,
Przeszliśmy i byliśmy!... Czas nowy chce nowych,
Chce praktycznych rycerzy... HER. Słyszę jakby tętent...
Jakby podjazdu trąbkę... MAREK ANTONJUSZ. Słyszysz, co jest twego,
Słyszysz czas nowy, ku nam idący — ...Daj pancerz...
Rzuć dookoła okiem! Trza porządku zewsząd.
Kielichy niech czekają i list liberalny!...
Nowy czas jest praktycznym — tak, że, mniemam, gdyby
Z bogów który z Olimpu między ludzi zeszedł
I w filozofa płaszczu, boso, uczyć chciał ich,
Sprzedaliby go może gdzie na posługacza
Lub zasiekli...
...Ostroga niedosyć upięta...
Popraw! — Z purpury plamkę tę odmieć uważnie!...
Daj mi kielich! Sam miecza dobądź i raz wtóry
Szczęścia popróbuj!... Uderz! Ugódź! HER. Co ja słyszę! MAREK ANTONJUSZ Słyszysz czas odchodzący, przeszły — — a zrąbię cię,
Jak psa, rycerzu nowy, gdy cofniesz się. Dalej!! HER. (wychyla gwałtownie swój kielich i rzuca się ze szpadą) W obronie własnej...
↑księgi hermejskie, święte księgi, których autorem miał być Hermes Trismegistos (gr. = po trzykroć największy) czyli egipski bóg Thoth, personifikacja inteligencji boskiej. Księgi hermejskie były rodzajem encyklopedji w sprawach religji i wiedzy.
↑lektyka (łac.) — krzesło przenośne, do odbywania podróży.
↑mumificator (późnołac.) = dosłownie: fabrykant mumij, majster, który balsamuje i chroni od gnicia ciała ludzkie i zwierzęce.
↑kobza (tur.) = ludowy instrument muzyczny, złożony z miecha i kilku piszczałek.
↑misiurka (arab.) — rodzaj hełmu, czepiec, złożony z metalowych kółek.
↑Serapium (gr. Serapeion), olbrzymi pałac królewski w Aleksandrii, nazwany tak od świątyni Serapisa. Serapium leżało zdala od wybrzeża — kanał portowy przeprowadzono obok niego dopiero po Chrystusie.
↑Tusculum, starożytne miasto w Latium, wpobliżu Rzymu. Tu, w willi Cicerona powstało w r. 44-ym głośne jego dzieło «Dyskusje tuskulańskie» («Tusculanae disputationes»).
↑Kleopatra była córką Ptolomeusza XIII Auleta, a mężem jej i współregentem, danym jej przez Cezara w r. 47, był młodszy jej brat, Ptolomeusz XV.
↑Pygmaljon, król Cypru, zapałał namiętną miłością ku wykutemu przez siebie posągowi niewieściemu, a gdy ubłagana Afrodyta ożywiła statuę, ożenił się z nią.
↑Jest to przekład słynnych słów sprawozdania Cezara: «Veni, vidi, vici».
↑konjunkcja (łac.) = «połączenia» czyli takie położenie dwu planet, które sprawia, że znajdują się na jednej płaszczyźnie, prostopadłej do ekliptyki (w ten sposób np. konjunkcja słońca i księżyca daje nów).
↑syzyg (gr.) — konjunkcja (ob. uw. poprz.) lub opozycja, tj. znajdowanie się po stronie słońca, odwróconej od ziemi (opozycja księżyca stanowi «pełnię»).
↑hipodrom (gr.) — miejsce, gdzie odbywały się wyścigi na wozach, arena wyścigowa, cyrk.
↑Wendowie — rzymska (i grecka) nazwa Słowian, przejęta od Germanów (Niemcy używają jej do dziś dla oznaczenia Łużyczan); Scytowie — koczowniczy lud, zamieszkujący stepy środkowej Azji i południowo-wschodniej Europy.
↑kompetencja (łac.) = odpowiedniość wiedzy albo władzy.