Maksymy i rozważania moralne/Nasze cnoty są najczęściej jedynie przebranemi przywarami
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Maksymy i rozważania moralne |
Pochodzenie | Bibljoteka Narodowa Serja II Nr. 38 |
Wydawca | Krakowska Spółka Wydawnicza |
Data wyd. | 1925 |
Druk | Drukarnia Ludowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | Maximes et Réflexions morales |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
To, co uważamy za cnoty, jest często tylko zbiorem różnych postępków i interesów, które los albo nasza zręczność umiały złożyć; i nie zawsze dzielność i czystość są przyczyną, że dany mężczyzna jest dzielny, a kobieta czysta.
Miłość własna jest największym z pochlebców.
Mimo wszelkich odkryć dokonanych w krainie miłości własnej, zostaje w niej jeszcze wiele ziem nieznanych.
Miłość własna jest zręczniejszą niż najzręczniejszy z ludzi.
Trwanie naszych uczuć nie bardziej zależy od nas niż trwanie naszego życia.
Namiętność zmienia często najsprytniejszego człowieka w dudka, a najgłupszych często robi sprytnymi.
Owe wielkie i wspaniałe czyny, które olśniewają nasze oczy, politycy przedstawiają jako owoc wielkich zamiarów, gdy zazwyczaj są one wynikiem kaprysów i namiętności. Tak wojna Augusta z Antonjuszem, przypisywana ich ambicji władania światem, była może tylko wynikiem zazdrości.
Namiętności są to jedyni mówcy, którzy przekonywują zawsze. Są one niby wrodzoną sztuką, której prawidła są niezawodne; najprostoduszniejszy człowiek ożywiony namiętnością lepiej umie przekonać niż najwymowniejszy bez namiętności.
Namiętności kryją w sobie niesprawiedliwość i samolubstwo, sprawiające iż niebezpiecznem jest iść za niemi i że trzeba się mieć przed niemi na baczności, nawet gdy zdają się najrozsądniejsze.
W sercu ludzkiem odbywa się nieustanne rodzenie namiętności; tak iż zgon jednej jest prawie zawsze zaczątkiem drugiej.
Namiętności płodzą niekiedy inne, wprost przeciwne: skąpstwo rodzi niekiedy rozrzutność, a rozrzutność skąpstwo; bywamy często nieugięci przez słabość, a odważni z bojaźni.
Mimo wszelkich starań, aby pokryć nasze namiętności pozorami nabożeństwa i honoru, wyzierają one zawsze z pod tej zasłony.
Miłość własną bardziej rani potępienie naszych upodobań niż naszych wierzeń.
Ludzie nietylko skłonni są zapominać dobrodziejstw i zniewag: bywa wręcz, iż nienawidzą tych co ich zobowiązali, a przestają nienawidzieć tych, co ich obrazili. Obowiązek płacenia za dobre a mszczenia się za złe wydaje się im niewolą, której trudno się im poddać.
Łagodność władców bywa nieraz jedynie wyrachowaniem dla pozyskania miłości ludów.
Łagodność ta, która uchodzi za cnotę, rodzi się niekiedy z próżności, czasem z lenistwa, często z bojaźni, a prawie zawsze ze wszystkich trojga razem.
Umiarkowanie ludzi szczęśliwych płynie ze spokoju, jakim pomyślność ich darzy.
Umiarkowanie jest obawą narażenia się na zawiść i wzgardę, na które zasługują ludzie upojeni własnem szczęściem; jest to czcze popisywanie się własną siłą ducha; umiarkowanie wreszcie ludzi na szczycie wielkości jest chęcią okazania się wyższymi nad swą dolę.
Zawsze mamy dość siły aby znieść cudze nieszczęścia.
Hart mędrców jest jedynie sztuką zamykania swoich burz w sercu.
Skazańcy okazują niekiedy hart i pogardę śmierci, która jest w istocie jedynie obawą spojrzenia jej w twarz; można powiedzieć, że ten hart i wzgarda są dla ich ducha tem, czem opaska dla oczu.
Filozofja tryumfuje łacno nad cierpieniem minionem i przyszłem; ale cierpienia obecne tryumfują nad nią.
Niewielu ludzi zna śmierć: znosi się ją zazwyczaj nie z odwagi, ale z tępoty i ze zwyczaju; większość ludzi umiera, bo nie może temu zapobiec.
Skoro wielcy ludzie dają się powalić długiemu trwaniu swych niedoli, okazują, iż wytrzymywali je jedynie siłą swej ambicji a nie siłą ducha, i że, poza wielką próżnością, bohaterowie są tacy sami jak inni ludzie.
Trzeba większych cnót dla zniesienia dobrej niż złej doli.
Słońcu ani śmierci nie można patrzeć prosto w oczy.
Ludzie chełpią się często nawet najbardziej zbrodniczemi namiętnościami; ale zawiść, to namiętność tchórzliwa i haniebna, do której nikt nie śmie się przyznać.
Zazdrość jest, w pewnej mierze, czemś słusznem i rozsądnem, gdyż dąży jedynie do zachowania dobra, które należy do nas w istocie lub w naszem mniemaniu; zawiść natomiast jest szaleństwem, które nie może ścierpieć dobra drugich.
Zło, które czynimy, nie ściąga na nas tylu prześladowań i nienawiści, co nasze przymioty.
Mamy więcej siły niż woli; często wmawiamy w siebie, że coś jest niemożliwe, jedynie aby się usprawiedliwić przed sobą.
Gdybyśmy sami nie mieli wad, nie sprawiałoby nam takiej przyjemności stwierdzać je u drugich.
Zazdrość karmi się podejrzeniami, i zmienia się we wściekłość, lub ustaje, z chwilą gdy przejdzie od podejrzeń do pewności.
Pycha zawsze umie sobie znaleźć strawę, i nie traci nic, nawet gdy się wyrzeknie próżności.
Gdybyśmy sami nie byli pyszni, nie skarżylibyśmy się na dumę drugich.
Pycha jednaka jest u wszystkich; różnica jest jedynie w środkach i sposobie jej okazywania.
Zdaje się, że natura, która tak mądrze rozmieściła narządy naszego ciała, aby nas uczynić szczęśliwymi, dała nam i próżność, aby nam oszczędzić bólu poznania naszych niedostatków.
Więcej jest pychy niż dobroci w upomnieniach, jakiemi darzymy ludzi popełniających błędy; ganimy ich nietyle, aby ich poprawić, ile aby ich przekonać, że sami jesteśmy od tych błędów wolni.
Przyrzekamy wedle swych nadziei, dotrzymujemy wedle swych obaw.
Interes przemawia wszelkiemi językami i odgrywa wszystkie role, nawet rolę bezinteresowności.
Interes zaślepia jednych a oświeca drugich.
Ci, którzy zbytnio zaprzątają się małemi rzeczami, stają się zwyczajnie niezdolni do wielkich.
Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.
Człowiek mniema często, że sam się prowadzi, wówczas gdy daje się prowadzić; gdy rozum zmierza do jednego celu, serce pociąga go nieświadomie do drugiego.
Siła i słabość ducha, to złe nazwy: w istocie są one jedynie dobrym lub złym stanem narządów ciała.
Kaprysy naszego usposobienia jeszcze są dziwaczniejsze od kaprysów losu.
Przywiązanie lub obojętność, jakie filozofowie mieli dla życia, było jedynie kwestją ich upodobania, które tak samo nie podlega dyskusji jak smak albo wybór kolorów.
Nasze usposobienie określa cenę wszystkiego co otrzymujemy od losu.
Szczęście nie leży w rzeczach ale w smaku: człowiek jest szczęśliwy przez to, że ma co lubi, a nie co wydaje się lube innym.
Człowiek nie jest nigdy tak szczęśliwy ani tak nieszczęśliwy jak sobie wyobraża.
Ci, którzy dobrze mniemają o swej wartości, czynią sobie chlubę ze swego nieszczęścia, aby przekonać innych i siebie, że godni są być celom pocisków losu.
Nic tak nie powinno zmniejszać naszego zadowolenia z samych siebie, jak świadomość, że ganimy dziś to, co chwaliliśmy wczoraj.
Mimo całej widocznej różnicy miedzy losami ludzi, istnieje wszakże pewna równowaga dobra i zła, która je równa.
Choćby natura dała komu największe przymioty, nie ona sama, ale i szczęście wraz z nią czyni bohaterów.
Pogarda bogactw była u filozofów ukrytą chęcią pomszczenia swej wartości za niesprawiedliwość losu, przez wzgardę tych właśnie dóbr, których im odmówiono; był to sposób ubezpieczenia się od poniżeń ubóstwa; była to uboczna droga aby dojść do poważania, którego nie mogli osiągnąć bogactwem.
Nienawiść do faworytów jest nie czem innem niż miłością faworu. Żal, iż się go nie posiada, pociesza się i łagodzi wzgardą okazywaną tym, co go posiadają; odmawiamy im naszych hołdów, nie mogąc im odjąć tego, co im ściąga hołdy całego świata.
By zyskać stanowisko w świecie, robi się co można, aby się zdawało, że już się je ma.
Mimo iż ludzie chlubią się swemi wielkiemi czynami, są one często nie wynikiem wielkiego zamiaru, ale przypadku.
Zdaje się, że nasze uczynki mają swoją szczęśliwą lub nieszczęśliwą gwiazdę, której zawdzięczają znaczną część ludzkiej pochwały lub nagany.
Niema tak nieszczęśliwych wypadków, z których zręczny człowiek nie wyciągnąłby jakiejś korzyści, ani też tak szczęśliwych, których nieopatrzny nie umiałby obrócić na swą szkodę.
Los obraca wszystko na korzyść tych, którym sprzyja.
Szczęście i nieszczęście ludzi zależy nie mniej od ich usposobienia jak od losu.
Szczerość jest to otwartość serca. Spotyka się ją bardzo rzadko; a ta, którą się widuje zazwyczaj, jest jedynie zręcznem udaniem, aby ściągnąć ufność drugich.
Często wstręt do kłamstwa jest jedynie ukrytą ambicją, aby dać wagę naszemu świadectwu i zyskać religijną cześć naszym słowom.
Prawda nie sprawia w świecie tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory.
Niema pochwał, którychby nie oddawano przezorności; mimo to, nie zdołałaby nas ona ubezpieczyć od najmniejszego wypadku.
Rozumny człowiek winien określić sobie wagę swoich spraw, i prowadzić każdą wedle jej porządku. Chciwość nasza miesza niekiedy ten porządek, każąc nam gonić za tylu rzeczami naraz, iż, ścigając zbyt gorliwie mniej ważne, chybiamy najważniejszych.
Wdzięk jest tem dla ciała, czem zdrowy rozum dla ducha.
Trudno jest określić miłość: można o niej powiedzieć tyle, że w duszy jest to żądza panowania; w duchach powinowactwo; w ciele zaś jedynie tajemne i subtelne pragnienie posiadania, po wielu obrządkach, ukochanego przedmiotu.
Jeżeli istnieje miłość czysta i wolna od domieszki innych namiętności, to ta, która ukryta jest na dnie naszego serca i której my sami jesteśmy nieświadomi.
Niema maski, któraby mogła długo ukryć miłość tam gdzie ona jest, ani udać ją tam gdzie jej niema.
Mało jest ludzi, którzyby się nie wstydzili, że się kochali, gdy się już nie kochają.
Gdyby sądzić o miłości z większości jej objawów, podobniejszą jest do nienawiści niż do przyjaźni.
Spotyka się kobiety, które nigdy nie miały miłostek, ale rzadko taką, któraby miała w życiu tylko jedną.
Istnieje tylko jedna miłość, ale istnieje tysiąc jej rozmaitych kopij.
Miłość, jak ogień, nie może istnieć bez ustawnego ruchu, i przestaje żyć, z chwilą gdy przestaje spodziewać się lub lękać.
Z prawdziwą miłością jest tak jak z pojawianiem się duchów; wszyscy o nich mówią, ale mało kto je widział.
Miłość użycza swego imienia niezliczonej mnogości praktyk, które się jej przypisuje, a w których nie więcej ma udziału, niż doża w tem co się dzieje w Wenecji.
Miłość sprawiedliwości jest u większości ludzi jedynie obawą doznania niesprawiedliwości.
Milczenie jest najpewniejszą rzeczą dla tego, kto nie ufa samemu sobie.
Źródłem naszej zmienności w przyjaźni jest to, że trudno jest poznać przymioty duszy a łatwo przymioty umysłu.
Nie jesteśmy zdolni niczego kochać inaczej niż w odniesieniu do siebie: idziemy poprostu za naszym smakiem i przyjemnością, kiedy przekładamy przyjaciół nad siebie samych; mimo to, jedynie pod tym warunkiem przyjaźń może być prawdziwa i doskonała.
Pojednanie z nieprzyjaciółmi jest tylko chęcią poprawy naszego położenia, znużeniem wojną i lękiem przed jakową złą przygodą.
To co ludzie nazwali przyjaźnią, jest jedynie potrzebą towarzystwa, wzajemnem uszanowaniem interesów i wymianą usług; jest to handel, w którym miłość własna (egoizm) zawsze spodziewa się coś zyskać.
Bardziej upokarzające jest strzec się przed przyjaciółmi niż być przez nich oszukanym.
Wmawiamy często w siebie, że kochamy ludzi możniejszych od nas, a przecież to tylko interes rodzi naszą przyjaźń. Oddajemy się im nie dla dobra, które im chcemy wyświadczyć, ale dla tego, którego chcemy od nich doznać.
Nasza nieufność usprawiedliwia oszukaństwo drugich.
Ludzie niedługo wyżyliby w społeczności, gdyby nie dawali się oszukiwać wzajem.
Miłość własna powiększa nam lub pomniejsza zalety przyjaciół, w miarę naszego do nich stosunku; sądzimy o ich wartości wedle tego jak żyją z nami.
Każdy się skarży na swą pamięć, nikt na swój rozsądek.
Powodzenie w świecie częściej zawdzięczamy naszym wadom niż zaletom.
Największa nawet ambicja traci wszelki pozór ambicji, gdy się znajdzie w bezwarunkowej niemożności dojścia tam, dokąd dąży.
Wywieść z błędu człowieka przeświadczonego o swej wartości, znaczy oddać mu przysługę równie lichą, jak ta, którą oddano owemu warjatowi w Atenach, który myślał, że wszystkie okręty wpływające do portu należą do niego.
Starcy lubią dawać dobre rady, aby się pocieszyć, że nie są już zdolni dawać złych przykładów.
Wielkie nazwisko poniża, miast wywyższać, tego, kto go nie umie nosić.
Oznaką nadzwyczajnej zasługi jest to, gdy ci, którzy najwięcej jej zazdroszczą, zmuszeni są ją chwalić.
Niejeden niewdzięcznik mniej winny jest swej niewdzięczności, niż ten kto mu wyświadczył dobrodziejstwo.
Mylnem jest mniemanie, że inteligencja a rozum to są dwie różne rzeczy: zdrowy rozum jest jedynie nasileniem światła inteligencji; to światło przenika głąb rzeczy, zauważa tam wszystko co trzeba zauważyć, i spostrzega to co wydaje się niedostrzegalne. Tak więc, trzeba się zgodzić, że to rozciągłość i jasność inteligencji sprawia wszystkie objawy, które przypisuje się rozumowi.
Każdy mówi dobrze o swojem sercu, a nikt nie ośmiela się mówić dobrze o swoim rozumie.
Ogłada umysłu polega na tem, aby myśleć rzeczy przystojne i wykwintne.
Dworność umysłu polega na tem, aby mówić pochlebne rzeczy w miły sposób.
Zdarza się często, iż coś nastręcza się naszemu umysłowi w postaci skończeńszej, niżby to mógł osiągnąć z wielką sztuką.
Serce wystrychnie zawsze rozum na dudka.
Nie wszyscy, którzy znają swój umysł, znają swoje serce.
Ludzie i sprawy mają swoją perspektywę. Są rzeczy, które trzeba widzieć zbliska, aby je dobrze sądzić, i inne, których nigdy nie sądzimy tak trafnie, niż kiedy jesteśmy zdaleka.
Nie ten jest rozumny, który przypadkiem spotkał się z rozumem, ale ten, kto go zna, rozróżnia i w nim smakuje.
Aby dobrze znać rzeczy, trzeba znać ich szczegóły, że zaś są one prawie nieskończone, wiadomości nasze są zawsze powierzchowne i niedoskonałe.
Jest poniekąd zalotnością podkreślać, że się jest od niej wolnym.
Rozum nie może długo udawać serca.
Młodość zmienia swoje upodobania przez żarkość krwi, starość zachowuje swoje przez przyzwyczajenie.
Niczego nie udziela się tak hojnie jak rad.
Im bardziej kocha się kochankę, tem bliższym się jest nienawidzenia jej.
Skazy umysłu rosną z wiekiem, jak skazy oblicza.
Istnieją dobre małżeństwa, nie istnieją rozkoszne.
Człowiek bywa niepocieszony, gdy go oszuka wróg lub zdradzą przyjaciele, a często jest rad, gdy oszukał sam siebie.
Równie łatwo jest oszukać samego siebie bez własnej wiedzy, jak trudno jest oszukać drugich, tak, aby się nie spostrzegli.
Nic obłudniejszego niż sposób w jaki prosimy o rady i udzielamy ich. Ten, kto prosi o nie, udaje pełną szacunku powolność dla zdania swego przyjaciela, mimo iż pragnie jedynie uzyskać odeń potwierdzenie własnych poglądów i narzucać mu rękojmię swego postępowania; ten, który radzi, płaci okazane mu zaufanie żywą i bezinteresowną gorliwością, mimo że najczęściej w radach, które daje, szuka jedynie własnej korzyści lub chluby.
Najsprytniejszą sztuczką jest umieć dobrze udać, że się wpada w pułapkę, którą nam ktoś zastawia; i nigdy nie jest łatwiej się oszukać, niż wówczas gdy się myśli o oszukaniu drugich.
Chęć nieoszukiwania nigdy naraża nas na to, iż sami będziemy często oszukani.
Jesteśmy tak przyzwyczajeni grać komedję wobec drugich, iż wkońcu gramy komedję wobec samych siebie.
Ludzie zdradzają częściej ze słabości niż z zamiaru.
Często czyni ktoś dobrze dlatego, aby móc bezkarnie czynić źle.
Jeśli się opieramy naszym namiętnościom, to raczej dzięki ich słabości niż naszej sile.
Mało mielibyśmy przyjemności, gdybyśmy sobie nie schlebiali nigdy.
Najsprytniejsi udają całe życie, iż potępiają fałsz, aby się nim posłużyć w jakiej wielkiej okoliczności i dla wielkiej korzyści.
Stałe uciekanie się do fałszu jest oznaką małego umysłu; zdarza się też prawie zawsze, że ten, kto się nim posługuje aby się zasłonić z jednej strony, odsłania się z drugiej.
Podstępy i zdrady wynikają jedynie z niedostatku bystrości.
Najpewniejszy sposób aby być oszukanym, to uważać się za sprytniejszego od innych.
Zbytnia subtelność jest fałszywym wykwintem, a prawdziwy wykwint jest rzetelną subtelnością.
Wystarczy niekiedy być gburem, aby się nie dać oszukać sprytnemu człowiekowi.
Słabość jest jedyną wadą, której nie da się poprawić.
Łatwiej jest być rozumnym za drugich, niż za siebie.
Jedyne dobre kopje, to te, które ukazują nam śmieszność lichych oryginałów.
Nigdy nie jest się tak śmiesznym przez właściwości które się ma, jak przez te które się udaje.
Człowiek bywa niekiedy tak różnym od samego siebie, jak od drugich.
Są ludzie, którzy nigdyby nie byli zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości.
Mówimy zazwyczaj mało, kiedy próżność nie pobudza nas do mówienia.
Wolimy raczej mówić o sobie źle, niż wcale.
Jedną z przyczyn, dla których tak mało jest ludzi rozumnych i miłych w rozmowie, to to, że prawie niema człowieka, któryby nie myślał raczej o tem co chce sam rzec, niż starał się odpowiedzieć ściśle na to co ktoś doń mówi. Najsprytniejsi i najuprzejmiejsi poprzestają na przybraniu uważnej miny, gdy w oczach ich i duchu czyta się obojętność na to co ktoś mówi, i pośpiech w nawracaniu do tego co sami chcą powiedzieć. Zapominają, że lichy to środek podobania się drugim albo przekonania ich jest starać się tak bardzo podobać samemu sobie, i że dobrze słuchać i dobrze odpowiadać jest jedną z największych zalet w rozmowie.
Nieraz rozumny człowiek byłby w kłopocie bez towarzystwa głupców.
Chwalimy się często tem, że się nie nudzimy; jesteśmy tak próżni, że nie chcemy własnego towarzystwa uznać za liche.
Jak cechą wielkich umysłów jest wyrażać w niewielu słowach wiele rzeczy, tak przeciwnie małe umysły mają dar wiele mówić a nic nie powiedzieć.
Przesadzamy zalety drugich raczej przez szacunek dla własnych uczuć niż przez szacunek dla cudzej wartości; chcemy ściągnąć na siebie pochwały, gdy napozór oddajemy je drugim.
Ludzie nie lubią chwalić i nie chwalą nigdy bezinteresownie. Pochwała jest zręcznem, ukrytem i delikatnem pochlebstwem, które odmiennie zadowala tego kto ją oddaje i tego komu ona przypada: jeden przyjmuje ją jako nagrodę swych zasług, drugi użycza jej, aby okazać swą sprawiedliwość i bystrość.
Posługujemy się często pochwałą zatrutą, ukazującą pośrednio w osobach chwalonych wady, których nie śmielibyśmy wskazać w inny sposób.
Chwali się zazwyczaj tylko poto, aby być chwalonym.
Mało kto jest tak rozsądny, aby przekładać użyteczną naganę nad zwodną pochwałę.
Są przygany, które chwalą, i pochwały, które oczerniają.
Uchylanie się od pochwały jest chęcią otrzymania jej dwa razy.
Chęć zasłużenia na pochwały, jakiemi nas darzą, umacnia naszą cnotę; a pochwały oddawane dowcipowi, męstwu i urodzie przyczyniają się do ich pomnożenia.
Trudniej jest nie dać rządzić sobą, niż rządzić drugimi.
Gdybyśmy nie schlebiali samym sobie, pochlebstwo innych nie mogłoby nam zaszkodzić.
Natura stwarza wartość człowieka, ale los pozwala się jej objawić.
Szczęście poprawia wiele przywar, których nie zdołałby poprawić rozsądek.
Są ludzie wstrętni mimo zalet, a inni mili z wadami.
Są ludzie, których cała zasługa polega na tem, iż użytecznie mówią i robią głupstwa, i którzy zepsuliby wszystko, gdyby zmienili postępowanie.
Pochlebstwo jest to fałszywa moneta, która ma obieg jedynie dzięki naszej próżności.
Nie dość jest mieć wielkie przymioty: trzeba umieć niemi gospodarzyć.
Czyn, choćby najświetniejszy, nie zasługuje na nazwę wielkiego, jeśli nie jest wynikiem wielkiego zamiaru.
Musi być pewien stosunek między czynami a zamiarami, jeżeli się chce z nich wydobyć wszystko co dać mogą.
Sztuka dobrego użytku średnich przymiotów wyłudza uznanie i daje często więcej czci niż prawdziwa zasługa.
Istnieje mnóstwo sposobów postępowania, które wydają się niedorzeczne, a które mają swoje bardzo mądre i bardzo rzetelne ukryte powody.
Łatwiej jest uchodzić za godnego urzędów, których się nie ma, niż tych, które się piastuje.
Wartość nasza zyskuje nam szacunek godnych ludzi, a szczęście nasze szacunek świata.
Skąpstwo jest większem przeciwieństwem oszczędności, niż hojność.
Nadzieja, mimo, iż zwodnicza, pomaga nam przynajmniej dojść do końca życia przyjemną drogą.
Gdy lenistwo i obawa utrzymują nas na drodze obowiązku, chwała tego przypada często naszej cnocie.
Trudno ocenić, czy jakieś proste, szczere i uczciwe postępowanie jest wynikiem uczciwości czy rachuby.
Cnoty gubią się w interesie, jak rzeki w morzu.
Jeśli zważymy dobrze rozmaite działania nudy, przekonamy się, iż jest ona częstszą przyczyną zdeptania obowiązków niż interes.
Są rozmaite rodzaje ciekawości: jedna z interesu, aby się dowiedzieć tego, co nam może być użyteczne; druga z ambicji, płynącej znów z chęci wiedzenia tego, czego inni nie znają.
Lepiej jest używać swego rozumu na znoszenie niedoli, które na nas spadły, niż na przewidywanie tych, które się mogą trafić.
Stałość w miłości jest ustawiczną niestałością, która sprawia, iż serce nasze przywiązuje się kolejno do wszystkich zalet kochanej osoby, dając przewagę to tej, to owej; tak iż ta stałość jest tylko niestałością utrwaloną i zawartą w tym samym przedmiocie.
Są dwa rodzaje stałości w kochaniu: jeden płynie stąd, iż w osobie, którą kochamy, znajdujemy bez przerwy nowe przyczyny do kochania; drugi stąd, iż czynimy sobie punkt honoru z własnej stałości.
Stałość nie zasługuje ani na naganę, ani na pochwałę; jest jedynie trwałością sympatji i uczuć, której nie można ani sobie odjąć, ani dodać.
Źródłem uroku nowych znajomości jest nietyle znużenie dawnemi, ani przyjemność odmiany, ile przykrość, że nie dość znajdujemy podziwu u tych, którzy nas zanadto znają, i nadzieja, iż znajdziemy go więcej u tych, którzy nas znają mniej.
Skarżymy się niekiedy lekko na naszych przyjaciół, aby usprawiedliwić zgóry naszą lekkość.
Skrucha nasza jest nie tyle żalem za złe, któreśmy uczynili, ile obawą przed tem, które się nam może trafić.
Istnieje niestałość płynąca z płochości umysłu albo z jego słabości, która każe mu przyjmować wszystkie cudze mniemania; istnieje też i druga, bardziej do usprawiedliwienia, płynąca z przesytu.
Przywary wchodzą w skład cnót, jak trucizny w skład lekarstw: rozsądek skupia je i miarkuje, i posługuje się niemi z pożytkiem przeciw niedolom życia.
Trzeba się zgodzić, na chwałę cnoty, że największemi nieszczęściami ludzi są te, w które popadamy przez zbrodnie.
Przyznajemy się do naszych wad, aby szczerością naprawić szkodę, jaką nam one wyrządzają w mniemaniu drugich.
Są bohaterowie w złem jak i w dobrem.
Nie gardzimy wszystkimi, którzy mają przywary, ale gardzimy wszystkimi, którzy nie mają żadnych cnót.
Miano cnoty służy interesowi równie skutecznie jak przywary.
Zdrowie duszy nie jest pewniejsze niż zdrowie ciała; choćby człowiek najbardziej zdawał się odległym od namiętności, tak samo grozi mu że da się im porwać, jak to, że będąc zdrowym może ulec chorobie.
Zdaje się, że natura zakreśliła każdemu człowiekowi, od urodzenia, granice cnót i występków.
Jedynie wielcy ludzie miewają wielkie wady.
Kiedy przywary nas opuszczają, pochlebiamy sobie, że to my je opuszczamy.
Bywają nawroty w chorobach duszy jak w chorobach ciała; to, co bierzemy za uleczenie, jest najczęściej jedynie przerwą lub zmianą choroby.
Przywary duszy są jak rany ciała: choćby się je leczyło najtroskliwiej, zawsze znać blizny, i zawsze grożą tem, że się otworzą.
To że jedna przywara nas nie zagarnia, płynie najczęściej stąd, że mamy ich wiele.
Zapominamy łacno o naszych błędach, kiedy tylko my sami o nich wiemy.
Są ludzie, których możnaby nigdy nie pomówić o coś złego, o ile go się nie zobaczy; ale niema takich, w których to zło powinnoby nas dziwić, skoro je zobaczymy.
Wywyższamy jednych, aby poniżyć drugich: czasem mniejby się chwaliło Kondeusza i Turenjusza, gdyby się nie chciało przyganić im obu.
Cnota nie zaszłaby daleko, gdyby nie towarzyszyła jej próżność.
Kto mniema, iż się zdoła obejść bez całego świata, myli się bardzo; ale kto mniema, że świat nie może się obejść bez niego, myli się jeszcze bardziej.
Fałszywi poczciwcy, to ci, którzy ukrywają swoje wady drugim i sobie; naprawdę uczciwi to ci, którzy je doskonale znają i wyznają.
Prawdziwie godny człowiek, to ten, który się w nic nie stroi.
Surowość kobiet jest niby strój i barwiczka, które przydają swej urodzie.
Uczciwość kobiet jest często miłością własnej czci i spokoju.
Prawdziwie godny człowiek, to ten, kto się godzi być zawsze na oczach godnych ludzi.
Szaleństwo idzie za nami w każdej dobie. Jeśli ktoś wydaje się rozsądny, to jedynie dlatego, że jego szaleństwa dostrojone są do jego wieku i mienia.
Kto żyje bez szaleństwa, mniej jest rozsądny niż mniema.
Starzejąc się, stajemy się wraz szaleńsi i rozsądniejsi.
Są ludzie podobni do piosnek, które śpiewa się tylko jakiś czas.
Sądzimy przeważnie drugich jedynie wedle ich wziętości lub powodzenia.
Miłość sławy, obawa wstydu, dążenie do wybicia się na wierzch, pragnienie stworzenia sobie wygodnego i miłego życia, wreszcie chęć poniżenia innych, — oto częste przyczyny owej tak sławionej wśród ludzi odwagi.
U prostych żołnierzy, odwaga jest niebezpiecznem rzemiosłem, które obrali aby zarabiać na życie.
Doskonała odwaga i zupełne tchórzostwo, to dwie ostateczności, do których dochodzi się rzadko. Przestrzeń między niemi jest duża i zawiera różne rodzaje odwagi, wśród których jest nie mniej różnic niż wśród twarzy i usposobień. Są ludzie, którzy narażają się chętnie z początkiem bitwy, a łatwo miękną i stygną z jej trwaniem. Są tacy, którzy zadowalają się uczyniwszy zadość czci świata i mało robią ponadto. Widuje się takich, którzy nie zawsze są panami swego strachu; inni dają się porwać powszechnej panice; inni biegną do ataku, bo nie mają serca wytrwać na stanowisku. Są tacy, w których oswojenie z mniejszem niebezpieczeństwem skrzepia męstwo i gotuje do większych. Są ludzie dzielni na szpady, którzy boją się kul; inni są śmiali w gradzie kul a boją się bitwy na białą broń. Wszystkie te różnorakie charaktery schodzą się w tem, że noc, wzmagając lęk i kryjąc dobre i lichsze czyny, daje swobodę oszczędzania się. Istnieje jeszcze inna, powszechniejsza racja oględności: niema człowieka, któryby czynił wszystko, co byłby zdolny uczynić w danej potrzebie, gdyby był pewny, że wróci z niej z życiem. Widocznem jest tedy, że obawa śmierci ujmuje coś z odwagi.
Prawdziwe męstwo, to czynić bez świadków coś, co byliśmy zdolni uczynić wobec całego świata.
Nieustraszoność, jest to nadzwyczajna siła duszy, wznosząca ją ponad zamęt, niepokój i wzruszenia, jakie mógłby w niej wzniecić widok wielkich niebezpieczeństw. Dzięki tej sile, bohater zachowuje spokój i przytomność umysłu w najniespodziewańszych i najstraszliwszych przygodach.
Obłuda jest hołdem, jaki występek oddaje cnocie.
Większość ludzi naraża się na wojnie tyle, aby ocalić honor; ale mało kto chce się wciąż narażać tyle, ile trzeba, aby osiągnąć tryumf celu, dla którego się naraża.
Próżność, wstyd, a zwłaszcza wrodzone usposobienie, stanowią często o dzielności mężczyzn i cnocie kobiet.
Niema prawie ludzi, którzyby na progu starości nie zdradzali którędy przyjdzie upadek ich ducha i ciała.
Wdzięczność jest niby uczciwość kupiecka: podtrzymuje handel; płacimy nie dlatego, że godzi się uiścić z długu, lecz aby łatwiej znaleźć tych, którzyby nam pożyczyli.
Nie każdy kto się wypłaca z długów wdzięczności, może się tem samem chlubić że jest wdzięczny.
Zawód, którego doznajemy w spodziewanej za wyświadczone łaski wdzięczności, płynie stąd, iż pycha dającego i pycha obdarowanego nie mogą się zgodzić co do ceny dobrodziejstwa.
Zbyt wielki pośpiech w spłacie zobowiązań jest poniekąd niewdzięcznością.
Ludzie szczęśliwi niełacno się poprawiają; sądzą, iż zawsze mają słuszność, kiedy los idzie na rękę ich błędom.
Pycha nie chce być dłużna, a samolubstwo nie chce płacić.
Dobro, które przyjęliśmy od kogoś, żąda, byśmy ścierpieli zło, które nam wyrządza.
Wielkie to szaleństwo, chcieć być rozsądnym samemu.
Jakikolwiek pozór dalibyśmy naszym strapieniom, często powodem ich bywa samolubstwo i próżność.
Istnieją w zmartwieniach rozmaite rodzaje obłudy. Pod pozorem opłakiwania straty drogiej osoby, płaczemy nad samemi sobą; żałujemy dobrego mniemania, które o nas miała; opłakujemy uszczerbek naszego mienia, rozkoszy, znaczenia. Tak więc, zmarli dostępują czci łez, które płyną jeno z powodu żywych. Nazywam to poniekąd obłudą, jako iż w tego rodzaju strapieniach oszukujemy samych siebie. Jest i inna obłuda, nie tak niewinna, gdyż mydli oczy całemu światu: mianowicie rozpacz pewnych osób, które się zabiegają o chwałę pięknej i nieśmiertelnej boleści. Mimo iż czas, który trawi wszystko, uśmierzył żal jaki czuły w istocie, nie przestają się zaciekać w swoich płaczach, skargach i wzdychaniach; przybierają żałobną postać i silą się wszystkiemi postępkami przekonać świat, że żałość ich skończy się aż z życiem. Tę smutną i nużącą próżność spotyka się zazwyczaj u kobiet ambitnych: ponieważ płeć zamyka im wszystkie drogi do sławy, silą się zyskać rozgłos przez pokaz niepocieszonego strapienia. Jest jeszcze inny rodzaj łez, mających jedynie płytkie źródła, płynące i wysychające łatwo: ktoś płacze aby zyskać reputację tkliwości, płacze aby wzbudzić współczucie, płacze aby nad nim płakano, płacze wreszcie aby uniknąć wstydu że nie płacze.
Łatwo się pocieszamy po niedolach przyjaciół, kiedy nam dają sposobność okazania naszej przyjaźni.
Zdawałoby się, że miłość własna daje się omamić dobroci i zapomina o samej sobie wówczas gdy pracujemy dla czyjejś korzyści; jest to wszakże najpewniejsza droga, aby dojść do swoich celów; to znaczy pożyczać na lichwę pod pozorem dawania; to znaczy wreszcie zjednywać powszechny aplauz w subtelny i delikatny sposób.
Nikt nie zasługuje, aby go chwalono za dobroć, o ile nie ma siły aby być złym. Wszelka inna dobroć jest najczęściej gnuśnością lub niemocą woli.
Mniej bywa niebezpiecznie czynić ludziom źle, niż czynić im zbyt wiele dobrego.
Nic bardziej nie głaszcze naszej dumy niż zaufanie możnych: uważamy je za dowód naszej wartości, nie bacząc, że najczęściej płynie ono z próżności albo z niemożności utrzymania tajemnicy.
Można rzec, że wdzięk, o ile się trafia bez urody, jest to symetrja, której reguł nie znamy, oraz tajemny stosunek rysów, i rysów do kolorów i wyrazu danej osoby.
Zalotność jest podłożem natury kobiecej; ale nie wszystkie ją rozwijają, u niektórych zalotność jest na uwięzi obawy lub rozsądku.
Mało jest rzeczy z gruntu niemożliwych; bardziej nam zbywa wytrwałości niż środków.
Najwyższy rozum to znać dobrze cenę rzeczy.
Wielki to spryt umieć swój spryt ukryć.
To, co się wydaje bezinteresownością, jest często jedynie zamaskowaną ambicją, która gardzi małemi korzyściami aby dążyć do większych.
Rzetelność, której przestrzega większość ludzi, jest jedynie wynalazkiem miłości własnej dla pozyskania ufności, jest to sposób wzniesienia się nad innych i stania się piastunami najważniejszych rzeczy.
Wielkoduszność gardzi wszystkiem, aby posiąść wszystko.
Nie mniej jest wymowy w tonie głosu, w oczach i wyrazie twarzy, niż w doborze słów.
Prawdziwa wymowa polega na tem, aby powiedzieć wszystko co trzeba, i tylko to co trzeba.
Są ludzie, którym wady są do twarzy, a inni których przymioty szpecą.
Równie zwykłą rzeczą jest odmiana smaku, jak niezwykłą odmiana skłonności.
Pokora jest często tylko przybraną uległością, której się używa aby zawładnąć drugimi; jest to sztuczka pychy, która się uniża aby się wywyższyć, i która, mimo że się przeobraża w tysiączne sposoby, nigdy nie jest lepiej przebrana i bardziej zdolna oszukać, niż kiedy się kryje pod postacią pokory.
Każde uczucie ma swój głos, ruchy i miny, które mu są właściwe; i ten stosunek, dobry lub zły, miły lub niemiły, rozstrzyga o tem że ktoś się podoba lub nie podoba.
We wszystkich stanach, każdy przybiera jakąś maskę i postać, aby wyglądać na to za co chce uchodzić: tak więc, można powiedzieć, że świat składa się z samych masek.
Powaga jest obrządkiem ciała, wymyślonym dla pokrycia braków ducha.
Dobry smak raczej płynie z rozumu niż z inteligencji.
Rozkoszą w miłości jest kochać; więcej szczęścia daje namiętność, którą się odczuwa, niż ta, którą się budzi.
Wychowanie dawane zazwyczaj młodzieży jest to druga miłość własna, którą się jej wszczepia.
Niema namiętności, w którejby samolubstwo władało tak potężnie jak w miłości: zawsze skłonniejsi jesteśmy poświęcić spokój kochanej osoby, niż postradać własny.
To, co nazywamy hojnością, jest najczęściej jedynie ambicją dawania, którą przekładamy nad to co dajemy.
Litość jest często odczuciem własnych cierpień w cierpieniu drugiego; jest to bystre przewidywanie nieszczęść, w które możemy popaść. Użyczamy pomocy innym, aby sobie zapewnić ich pomoc w podobnych okolicznościach; przysługi, które im oddajemy, są, biorąc ściśle, dobrem, które świadczymy zgóry sami sobie.
Ograniczenie rodzi upór; niełatwo wierzymy w to, co jest poza naszym widnokręgiem.
Łatwość, z jaką wierzymy w złe bez dostatecznego zbadania, jest wynikiem pychy i lenistwa: chcemy znaleźć winnych, a nie chcemy zadać sobie trudu rozpatrzenia zbrodni.
Odrzucamy nieraz sędziów w najdrobniejszych sprawach, a godzimy się aby nasza cześć i sława zależały od ludzi, którzy wszyscy są nam niechętni, bądź przez zazdrość, bądź przez uprzedzenie, bądź wreszcie przez ciemnotę; i jedynie poto aby uzyskać ich przychylny wyrok, narażamy na tyle sposobów nasz spokój i życie.
Niema tak bystrego człowieka, któryby objął wszystko złe, które czyni.
Cześć już nabyta jest rękojmią tej, którą mamy nabyć.
Młodość jest nieustannem upojeniem: jest to gorączka myśli.
Nic nie powinnoby bardziej wstydzić ludzi, którzy zasłużyli na wielkie pochwały, niż starania jakich jeszcze dokładają aby sobie przydać wagi drobiazgami.
Urok nowości jest dla miłości tem, czem kwiat dla owocu: daje jej blask, który się ściera łatwo, a nie wraca nigdy.
Wrodzoną dobroć, która chełpi się swą tkliwością, zdolna jest nieraz zdławić najmniejsza własna korzyść.
Rozłąka osłabia mierne uczucie a wzmaga wielkie, jak wiatr gasi świecę a rozpala ogień.
Kobietom zdaje się często że kochają, choćby nie kochały: rozrywka, podnieta zawarta w miłostce, rozkosz budzenia pragnień, wreszcie przykrość odmowy, wszystko to sprawia, iż zalotność swą biorą za miłość.
Przyczyną, że ludzie są często nieradzi z pośredników, jest to, iż owi zaniedbują prawie zawsze interes przyjaciół aby doprowadzić do ugody, a to dla honoru iż dokonali tego, co podjęli.
Kiedy przesadzamy czułość, jaką żywią dla nas nasi przyjaciele, dzieje się to często nietyle przez wdzięczność, ile przez chęć podkreślenia naszej wartości.
Uznanie, jakiem darzymy tych co wchodzą w świat, płynie często z tajemnej zawiści wobec tych, którzy już w nim mają miejsce.
Bywają fałsze, które tak dobrze udają prawdę, iż byłoby omyłką nie dać się im oszukać.
Czasem trzeba nie mniej rozumu aby skorzystać z dobrej rady, co aby poradzić dobrze samemu sobie.
Bywają ludzie źli, którzy byliby mniej niebezpieczni, gdyby nie mieli w sobie nic dobrego.
Wielkoduszności starczy za określenie jej miano; mimo to, możnaby rzec, że to jest zdrowy rozum pychy i najszlachetniejsza droga do zdobycia pochwał.
Nie pokocha się drugi raz osoby, którą się naprawdę przestało kochać.
Nietyle bogactwo umysłu pozwala nam znajdować kilka dróg w tej samej sprawie, ile niedostatek sądu, który każe się nam chwytać wszystkiego co się nastręczy wyobraźni i nie pozwala rozpoznać odrazu co jest najlepsze.
Istnieją sprawy i choroby, które, w pewnym okresie, jątrzą się od lekarstw; cała mądrość w tem, aby poznać kiedy nie pora ich użyć.
Udana prostota jest delikatnem szalbierstwem.
Więcej bywa wad charakteru niż rozumu.
Można rzec o charakterach ludzkich, jak o większości budowli, że mają rozmaite strony; jedne miłe a drugie niemiłe.
Umiarkowanie nie może się chlubić, że zwalcza ambicję i pokonywa ją: nie spotykają się z sobą. Umiarkowanie jest to ospałość i lenistwo duszy, jak ambicja jest jej energją i zapałem.
Lubimy zawsze tych, którzy nas podziwiają, a niezawsze tych, których my podziwiamy.
Dalecy jesteśmy od tego abyśmy znali wszystkie nasze chęci.
Trudno jest kochać tych, których nie cenimy; ale nie mniej trudno kochać tych, których cenimy o wiele wyżej od siebie.
Soki naszego ciała posiadają swój zwykły i prawidłowy obieg, który porusza i kieruje nieznacznie naszą wolą; płyną społem i sprawują kolejno nad nami tajemną władzę, tak iż mają znaczny udział we wszystkich naszych czynnościach, mimo że bez naszej wiedzy.
Prawie wszyscy lubią się uiszczać z drobnych zobowiązań, wielu jest wdzięcznych za średnie; ale niema prawie nikogo, ktoby nie odpłacał niewdzięcznością wielkich.
Są szaleństwa, które się udzielają, jak zaraźliwe choroby.
Sporo ludzi gardzi majątkiem, ale mało kto umie go rozdawać.
Zazwyczaj jedynie w małych rzeczach ośmielamy się nie wierzyć pozorom.
Cobądźby ktoś o nas powiedział dobrego, nie powie nam żadnej nowiny.
Przebaczamy często tym, którzy nas nudzą; ale nie możemy przebaczyć tym, których my nudzimy.
Interes, który winią o wszystkie nasze zbrodnie, zasługuje często aby go chwalić za nasze dobre uczynki.
Rzadko spotykamy niewdzięczników, jak długo jesteśmy w możności świadczenia dobrodziejstw.
Zrobiono z umiarkowania cnotę, aby ograniczyć ambicję wielkich ludzi, i aby osłodzić miernym ludziom ich mizerną dolę i istotę.
Są ludzie skazani na rolę głupców; ludzie, którzy robią głupstwa nietylko z wyboru, lecz których sam los do tego zmusza.
Bywają w życiu wypadki, z których aby wybrnąć, trzeba odrobiny szaleństwa.
Jeżeli są ludzie, których śmieszność nigdy nie wyszła na jaw, to dlatego, że jej dobrze nie szukano.
Że kochankowie nie nudzą się razem, to dlatego, że zawsze mówią o sobie.
Czem się dzieje, że mamy dość pamięci aby zachować najdrobniejsze szczegóły tego co nam się zdarzyło, a nie mamy jej dosyć, aby pamiętać ile razy opowiedzieliśmy je tej samej osobie?
Nadmierna przyjemność, jaką znajdujemy w mówieniu o sobie, powinna w nas budzić obawę, że nie sprawiamy jej zgoła słuchaczom.
W tem aby ukazać głąb serca przyjaciołom, przeszkadza nam nie tyle brak zaufania do nich, ile brak zaufania do samych siebie.
Nie wielkie to nieszczęście zobowiązać niewdzięcznika; ale nieznośne jest być zobowiązanym niegodziwcowi.
Są sposoby aby uleczyć szaleństwo, ale niema sposobu by naprostować spaczoną głowę.
Niepodobna długo zachować uczuć jakie winniśmy mieć dla przyjaciół i dobroczyńców, jeżeli sobie pozwolimy często mówić o ich wadach.
Chwalić monarchów za cnoty, których nie mają, znaczy lżyć ich bezkarnie.
Bardziej jesteśmy skłonni kochać tych co nas nienawidzą, niż tych co nas kochają więcej niż pragniemy.
Wzgardy obawiają się jedynie ci, którzy są jej godni.
Nasz rozsądek jest nie mniej na łasce losu niż nasze mienie.
W zazdrości jest więcej miłości własnej niż miłości.
W nieszczęściach, w których rozum nie ma siły nas pocieszyć, często pociesza nas własna słabość.
Przyznajemy się do małych wad, jedynie aby przekonać że nie mamy wielkich.
Zawiść bardziej jest nieprzejednana niż nienawiść.
Zdaje się nam niekiedy, że nienawidzimy pochlebstwa, ale nienawidzimy jedynie jakiejś jego formy.
Przebacza się, póki się kocha.
Trudniej jest być wiernym ukochanej gdy nas uszczęśliwia, niż kiedy nas trzyma zdala.
Kobiety nie znają granic swej zalotności.
U kobiety niema bezwzględnej surowości bez wstrętu.
Trudniej jest kobiecie zwyciężyć swą zalotność niż swą miłość.
W miłości, oszukaństwo idzie prawie zawsze dalej niż nieufność.
Istnieje rodzaj miłości, której nadmiar niweczy zazdrość.
Kiedy nienawiść jest zbyt gwałtowna, stawia nas niżej tych, których nienawidzimy.
Odczuwamy dolę i niedolę jedynie w stosunku do naszej miłości własnej.
Zazwyczaj dowcip kobiet służy raczej do umocnienia ich szaleństwa niż rozsądku.
Żądze młodości nie o wiele bardziej są przeciwne zbawieniu niż letniość starców.
Akcent stron, w których się człowiek urodził, zostaje w umyśle i w sercu, jak w mowie.
Aby być wielkim człowiekiem, trzeba umieć korzystać z całego swego szczęścia.
Większość ludzi ma, jak rośliny, ukryte właściwości, które ujawnia przypadek.
Okoliczności dają nas poznać innym, a bardziej jeszcze samym sobie.
Uważamy za rozsądnych jedynie tych, którzy są naszego zdania.
Kto kocha, wątpi często o tem w co wierzy najmocniej.
Największy cud uczucia, to wyleczyć z zalotności.
Co nas tak oburza na tych, którzy nas chcą wywieść w pole, to to, że uważają się za sprytniejszych od nas.
Bardzo jest trudno dwojgu zerwać z sobą, kiedy się już nie kochają.
Nudzimy się prawie zawsze z ludźmi, z którymi nie wolno się nudzić.
Godny człowiek może się kochać jak warjat, ale nie jak głupiec.
Są pewne wady, które dobrze użyte, błyszczą więcej niż sama cnota.
Tracąc pewne osoby, odczuwamy więcej żalu niż zmartwienia; po innych znowuż więcej zmartwienia niż żalu.
Szczerze chwalimy zazwyczaj tylko tych, którzy nas podziwiają.
Pokora jest istotnym probierzem cnót chrześcijańskich; bez niej zachowujemy wszystkie wady, osłonione jedynie pychą, która kryje je innym, a często i nam samym.
Niewierność powinnaby gasić miłość; nie powinnibyśmy być zazdrośni, skoro mamy powód do tego. Jedynie osoby, które nie dają przyczyn do zazdrości, godne są aby być zazdrosnym o nie.
Najmniejszą niewierność względem nas samych bierzemy za złe o wiele więcej, niż największą względem drugich.
Zazdrość rodzi się zawsze z miłością, ale nie zawsze z nią umiera.
Większość kobiet opłakuje tak mocno śmierć kochanków nie tyle iżby ich kochały, ile aby uchodzić za godniejsze kochania.
Gwałt, jaki nam zadają inni, często jest mniej dotkliwy, niż gwałt jaki zadajemy sami sobie.
Ludzie wiedzą, że nie trzeba zbyt wiele mówić o swej żonie; ale nie dość wiedzą, że jeszcze mniej należałoby mówić o sobie.
Choćbyśmy byli najbardziej nieufni na punkcie szczerości naszych znajomych, zawsze sądzimy, iż z nami są szczersi niż z kim innym.
Mało jest uczciwych kobiet, któreby nie były zmęczone swem rzemiosłem.
Większość uczciwych kobiet, to ukryte skarby, które są bezpieczne jedynie dlatego, że ich nikt nie szuka.
Gwałt, jaki zadajemy sami sobie, aby zdławić naszą miłość, jest często okrutniejszy niż srogość ukochanej.
Mało jest tchórzów, którzyby mieli świadomość całego swego tchórzostwa.
Kochająca osoba popełnia prawie zawsze ten błąd, że nie czuje kiedy druga strona przestaje kochać.
Większość młodych ludzi myśli, że są naturalni, kiedy są jedynie niegrzeczni i gburowaci.
Są łzy, które oszukują nas samych, oszukawszy wprzód innych.
Kto mniema, że kocha swą ukochaną dla niej samej, bardzo się myli.
Prawdziwa przyjaźń niweczy zawiść, a prawdziwe uczucie zalotność.
Największym błędem przenikliwości jest nie to, że nie idzie do końca, ale że go mija.
Można dawać rady, ale nie można nauczyć postępowania.
W miarę obniżania się naszej wartości, obniża się i nasz smak.
Powodzenie ujawnia nasze wady i zalety, jak światło przedmioty.
Gwałt, jaki sobie ktoś zadaje, aby zostać wiernym kochanej osobie, niewiele więcej wart od niewierności.
Nasze postępki są jak rymowane końcówki, do których każdy dorabia co mu się podoba.
Chęć mówienia o sobie i ukazania naszych wad od strony, od której chcemy je pokazać, stanowi znaczną część naszej szczerości.
Powinnibyśmy się dziwić jedynie temu, że możemy jeszcze się dziwić.
Niema ludzi, którzyby się mylili częściej, niż ci, którzy nie chcą dopuścić, aby się mogli mylić.
W głupcu niema dość materjału na dobroć.
Jeżeli próżność nie niweczy cnót całkowicie, w każdym razie osłabia je wszystkie.
Cudza próżność jest nam nieznośna przez to, że rani naszą.
Łatwiej wyrzekamy się swej korzyści niż swych upodobań.
Nikomu los nie wydaje się tak ślepym, jak tym, którym nie sprzyja.
Trzeba się obchodzić z dolą jak ze zdrowiem: cieszyć się niem kiedy jest dobre, znosić cierpliwie kiedy złe, i nigdy nie chwytać się gwałtownych leków bez ostatecznej potrzeby.
Mieszczański ton zatraca się niekiedy w wojsku, ale nigdy na dworze.
Można być sprytniejszym od kogoś drugiego, ale nie sprytniejszym od wszystkich.
Czasem mniej jesteśmy nieszczęśliwi, kiedy nas kochana osoba oszukuje, niż kiedy nam otworzy oczy.
Nie mamy odwagi powiedzieć ogólnie, że my nie mamy żadnych błędów a nasi wrogowie żadnych zalet; ale w szczegółach nie jesteśmy zbyt dalecy od tego przekonania.
Ze wszystkich naszych wad, tą, na którą godzimy się najłatwiej, jest lenistwo; wmawiamy w siebie, że ono kojarzy się ze wszystkiemi spokojnemi cnotami, i że, nie niwecząc całkowicie innych, zawiesza jedynie ich działanie.
Istnieje pewna wyniosłość niezależna od doli; piętno, które nas wyróżnia i jakgdyby przeznacza nas do wielkich rzeczy; cena, jaką bezwiednie dajemy samym sobie. Mocą tej właściwości narzucamy szacunek światu, i ona to zazwyczaj stawia nas wyżej niż urodzenie, godności a nawet zasługa.
Istnieje zasługa bez wywyższenia, ale nie istnieje wywyższenie bez jakiejś zasługi.
Wywyższenie jest dla zasługi tem, czem strój dla pięknej osoby.
Czego jest najmniej w miłostkach, to miłości.
Zdaje się, że natura ukryła na dnie naszej duszy talenty i wartości, których nie znamy; jedynie namiętność ma ten przywilej aby je dobyć na wierzch i dać nam niekiedy pewniejszy i doskonalszy rzut oka niżby to zdołała uczynić sztuka.
Dochodzimy jako zupełni nowicjusze do każdej epoki życia, i często, mimo liczbę lat, brak nam doświadczenia.
Zalotnice udają że są zazdrosne o swych kochanków, aby ukryć że są zawistne o inne kobiety.
Ci, którzy dadzą się nam wywieść w pole, nie wydają się nam zgoła tak śmieszni, jak my samym sobie, kiedy się damy wywieść w pole innym.
Najniebezpieczniejsza śmiesznostka starych osób, które były powabne, to zapominać, że już niemi nie są.
Wstydzilibyśmy się często swoich najpiękniejszych czynów, gdyby świat widział wszystkie pobudki, które je wydały.
Najwyższym wysiłkiem przyjaźni nie jest pokazywać przyjacielowi nasze błędy, ale ukazać mu jego własne.
Mało jest błędów, któreby nie były łatwiejsze do wybaczenia, niż środki jakich używamy aby je ukryć.
Niedługo może się podobać ten, kto ma tylko jeden rodzaj dowcipu.
Szaleńcy i głupcy widzą jedynie oczyma swego usposobienia.
Rozum służy nam niekiedy do robienia śmiało głupstw.
Żywość wzrastająca z wiekiem niedaleka bywa szaleństwa.
W miłości, ten kto wyleczy się pierwszy, zawsze jest lepiej wyleczony.
Młode kobiety, które nie chcą uchodzić za płoche, i starsi mężczyźni, którzy nie chcą być śmieszni, nie powinni nigdy mówić o miłości, jako o rzeczy w której mogliby mieć udział.
Możemy zdawać się wielcy na stanowisku poniżej naszej wartości, ale wydajemy się często mali na stanowisku ponad naszą miarę.
Często przypisujemy sobie hart w nieszczęściach, wówczas gdy to jest tylko upadek ducha: znosimy je, nie śmiejąc im spojrzeć w oczy, jak tchórze dają się zabić nie śmiejąc się bronić.
Wszystkie namiętności każą nam popełniać błędy, ale miłość najśmieszniejsze.
Mało kto umie być starym.
Szczycimy się wadami przeciwnemi naszym rzeczywistym wadom: człowiek słaby chełpi się że jest uparty.
Przenikliwość ma coś z jasnowidztwa, co bardziej głaszcze naszą próżność, niż wszystkie inne przymioty ducha.
I urok nowości i długie przyzwyczajenie, mimo iż tak sprzeczne z sobą, jednako nie pozwalają nam czuć wad naszych przyjaciół.
Większość przyjaciół obrzydza przyjaźń, jak większość nabożnych obrzydza nabożeństwo.
Łatwo wybaczamy przyjaciołom wady, które nas nie dotyczą.
Kobieta kochająca łatwiej wybacza wielką niedelikatność niż małą niewierność.
W zmierzchu miłości jak w zmierzchu życia, żyje się jeszcze dla utrapień, ale już nie dla rozkoszy.
Kto szczerze chwali piękne czyny, stwarza sobie niejako w nich udział.
Prawdziwa oznaka, że ktoś się urodził z rzetelnemi przymiotami, to to, że urodził się wolny od zawiści.
Gdy przyjaciel nas zdradził, mamy prawo być obojętni jedynie na oznaki jego przyjaźni, ale zawsze winniśmy być tkliwi na jego nieszczęście.
Los i kaprys rządzą światem.
Łatwiej jest znać człowieka wogóle, niż jakiegoś człowieka w szczególności.
Nie należy sądzić wartości człowieka wedle jego wielkich przymiotów, ale wedle użytku jaki umie z nich robić.
Istnieje żywa wdzięczność, która nietylko wypłaca nas z otrzymanych dobrodziejstw, ale wręcz sprawia, iż przyjaciele nasi stają się naszymi dłużnikami, skoro im spłacimy to, cośmy im winni.
Jeżeli większość kobiet mało jest tkliwa na przyjaźń, to stąd, iż wydaje się ona mdła komuś, kto zakosztował miłości.
W przyjaźni, jak w miłości, często jesteśmy szczęśliwsi dzięki temu czego nie wiemy, niż dzięki temu co wiemy.
Staramy się czynić sobie chlubę z wad, z których nie chcemy się poprawić.
Najgwałtowniejsze namiętności dają nam spocząć niekiedy, ale próżność miota nami ciągle.
Starzy szaleńcy szaleńsi są od młodych.
Słabość jest rzeczą bardziej przeciwną cnocie niż występek.
Męki wstydu i zazdrości dlatego są tak dotkliwe, że próżność nie może pomóc ich znosić.
Przystojność jest najbłahszem a najbardziej przestrzeganem prawem.
Zdrowy umysł łatwiej zdoła się poddać mętnym głowom niż je prowadzić.
Kiedy los obdarzy nas niespodzianie wysokiem stanowiskiem, nie doprowadziwszy nas doń stopniowo, i kiedy również my nie wznieśliśmy się na nie zawczasu nadziejami, prawie niemożliwe nam jest dobrze się na niem zachować i wydać się go godnym.
Pycha nasza urasta często tem, co okroimy z innych naszych wad.
Niema dokuczliwszych głupców niż inteligentni głupcy.
Niema człowieka, któryby, w jakiejkolwiek ze swoich zalet, uważał się poniżej człowieka, którego ceni najwyżej w świecie.
W doniosłych sprawach, nietyle należy starać się stworzyć sposobność, co skorzystać z tej, która się nastręcza.
Niema obawy, abyśmy zrobili złą zamianę, zrzekając się dobrego które o nas mówią, pod warunkiem że nie będą o nas mówili nic złego.
Mimo całej skłonności do opacznych sądów, częściej jeszcze świat uszanuje fałszywą zasługę niż skrzywdzi prawdziwą.
Można być niekiedy głupcem mając inteligencję, ale nigdy mając zdrowy rozum.
W sądach swoich o nas, wrogowie nasi bardziej zbliżają się do prawdy niż my sami.
Jest wiele środków, które leczą z miłości, ale żaden nie jest niezawodny.
Dużo brak, abyśmy sobie zdawali sprawę ze wszystkiego co nam każą czynić nasze namiętności.
Starość jest tyranem, który nam zabrania, pod gardłem, wszystkich uciech młodości.
Ta sama pycha każe nam potępiać błędy, od których w swojem mniemaniu jesteśmy wolni, co gardzić przymiotami, których nie mamy.
Jest często więcej pychy niż dobroci we współczuciu dla nieszczęść naszych wrogów: okazujemy im współczucie, aby im dać uczuć naszą wyższość.
Jest nadmiar szczęścia i niedoli, który przekracza naszą wrażliwość.
Dużo brak do tego, aby niewinność znajdowała tyle ochrony, co zbrodnia.
Ze wszystkich gwałtownych namiętności, najmniej nieprzystojną jest kobiecie miłość.
Są wady, z których rodzą się wielkie talenty.
Nigdy nie pragniemy gorąco tego, czego pragniemy jedynie z rozsądku.
Wszystkie nasze przymioty, tak dobre jak złe, są niepewne i wątpliwe, i prawie wszystkie są na łasce okoliczności.
W pierwszej miłości, kobiety kochają kochanka; w następnych, miłość.
Duma, jak inne namiętności, ma swoje dziwactwa; wstydzimy się przyznać że jesteśmy zazdrośni, a szczycimy się, żeśmy byli lub jesteśmy zdolni być zazdrośni.
Jakkolwiek rzadką jest prawdziwa miłość, nie tak rzadką jeszcze jak prawdziwa przyjaźń.
Mało jest kobiet, których wartość trwałaby dłużej niż ich uroda.
Chęć budzenia współczucia lub podziwu jest często głównem źródłem naszego wylania.
Zawiść nasza trwa zawsze dłużej, niż szczęście tych którym zazdrościmy.
Ta sama siła duszy, która każe się opierać miłości, czyni ją także gwałtowną i trwałą; ludzie słabi, wciąż kołysani namiętnościami, rzadko mają je naprawdę w sobie.
Tylko ludzie silni mogą posiadać prawdziwą słodycz; to co wydaje się słodyczą, to zazwyczaj jedynie słabość, która łacno kwaśnieje.
Nieśmiałość, to wada, którą niebezpiecznie jest wytykać komuś, kogo chcemy z niej uleczyć.
Nic rzadszego nad prawdziwą dobroć: nawet u tych, którzy sądzą że ją posiadają, jest to zazwyczaj jedynie uprzejmość lub słabość.
Umysł przywiązuje się z lenistwa i z nałogu do tego, co mu jest łatwe lub miłe: nawyk ten zakreśla zawsze granice naszej wiedzy, i nikt nigdy nie zadał sobie trudu aby ją rozszerzyć i aby doprowadzić swój umysł tak daleko jak daleko może zajść.
Bardziej obmawiamy z próżności niż przez złośliwość.
Kiedy serce nasze ożywiają jeszcze resztki miłości, skłonniejsi jesteśmy do nowego uczucia, niż kiedy jesteśmy zupełnie uleczeni.
Ci, co zaznali wielkich namiętności, są całe życie szczęśliwi i nieszczęśliwi że się z nich wyleczyli.
Duch leniwszy w nas jest niż ciało.
Nasz spokój lub niepokój zależy nietyle od ważnych wydarzeń życia, ile od dogodnego albo przykrego układania się codziennych drobiazgów.
Choćby ludzie byli nie wiem jak źli, nie ośmieliliby się głosić wrogami cnoty: toż, kiedy ją chcą prześladować, udają że uważają ją za fałszywą, lub też pomawiają ją o zbrodnie.
Często przechodzi człowiek od miłości do ambicji, ale rzadko wraca od ambicji do miłości.
Krańcowa chciwość chybia prawie zawsze: niema namiętności, któraby częściej oddalała się od swego celu, ani nad którą obecność miałaby tyle władzy, ze szkodą przyszłości.
Chciwość wydaje często sprzeczne skutki: mnóstwo ludzi poświęca całe swoje mienie dla wątpliwych i odległych nadziei; inni gardzą wielkiemi korzyściami w przyszłości dla drobnych zysków obecnych.
Zdaje się, że ludzie nie dość liczą sobie wad: pomnażają jeszcze ich liczbę zapomocą pewnych dziwactw, w które z umysłu się stroją, i pielęgnują je tak troskliwie, iż czynią z nich wkońcu naturalne wady, z których poprawić się nie jest już w ich mocy.
Dowodem, że ludzie lepiej znają własne błędy niżby ktoś mniemał, jest to, iż, kiedy mówią o swych postępkach, nigdy nie popełniają błędów: ta sama miłość własna, która ich zazwyczaj oślepia, oświeca ich wówczas i daje im sąd tak trafny, iż każe im usunąć lub przekształcić najdrobniejszą rzecz naganną.
Młodzi ludzie wchodzący w świat powinni być nieśmiali lub roztrzepani: chłód i pewność siebie łatwo trącą niegrzecznością.
Spory nie trwałyby tak długo, gdyby brak słuszności był tylko po jednej stronie.
Na nic kobiecie młodość bez urody, ani uroda bez młodości.
Są ludzie tak letcy i puści, że równie dalecy są od posiadania prawdziwych wad, jak od rzetelnych przymiotów.
Nie liczy się zwyczajnie kobietom pierwszego błędu, aż kiedy popełnią drugi.
Są ludzie tak przepełnieni sobą, że, kiedy są zakochani, znajdują sposób zajmowania się swoją miłością, a nie jej przedmiotem.
Miłość, choć tak przyjemna, milszą jest jeszcze przez sposoby w jakie się objawia, niż przez siebie samą.
Zazdrość jest największem z cierpień, a zarazem tem, które najmniej budzi współczucia w jego sprawcy.
Omówiwszy fałsz tylu pozornych cnót, słuszna jest powiedzieć coś o fałszu pogardy śmierci: mam na myśli ową pogardę śmierci, którą chlubią się poganie iż zaczerpnęli ją z własnych sił, bez nadziei lepszego życia. Jest różnica między mężnem znoszeniem śmierci, a jej wzgardą: pierwsze jest dość pospolite, co do drugiej zaś sądzę, że nigdy nie jest szczera. Zebrano, to prawda, wszystkie przekonywujące argumenty, że śmierć nie jest złem; ludzie najsłabsi, zarówno jak bohaterowie, przywiedli tysiąc sławnych przykładów dla ugruntowania tego poglądu; wątpię wszakże, aby ktoś rozsądny w to wierzył. Trud, jaki ludzie sobie zadają, aby przekonać o tem siebie i drugich, dosyć świadczy, że zadanie nie jest łatwe. Można mieć rozmaite przyczyny odrazy do życia, ale nie mamy nigdy przyczyn gardzić śmiercią; ci nawet, którzy zadają ją sobie dobrowolnie, nie ważą jej tak lekce, i wzdrygają się przed nią i odtrącają ją jak inni, kiedy przychodzi do nich inną drogą niż ta, którą obrali. Wahanie, jakie widzimy w męstwie tylu dzielnych ludzi, pochodzi stąd, że śmierć rozmaicie objawia się ich wyobraźni, raz bardziej, raz mniej namacalnie. Stąd zdarza się, iż, wzgardziwszy tem czego nie znali, ulękną się wreszcie tego co znają. Trzeba unikać oglądania jej wprost, ze wszystkiemi jej okolicznościami, jeżeli nie chcemy dojść do przeświadczenia, że jest największem z nieszczęść. Najmądrzejsi i najdzielniejsi to ci, którzy chwytają się najgodniejszych pozorów aby sobie oszczędzić jej rozważania; ale każdy kto umie ją widzieć taką jak jest, wie że to rzecz straszna. Mus śmierci stworzył cały hart filozofów: sądzili, że trzeba w hardości ducha iść tam, gdzie nie da się nie iść. Nie mogąc uwiecznić życia, czynili co mogli aby uwiecznić swą reputację i ocalić z rozbicia to co się da. Niech nam starczy, dla ocalenia pozorów, nie mówić samym sobie wszystkiego co o tem myślimy; liczmy w tem więcej na naturę, niż na te wątłe rozumowania, które wmawiają w nas, że możemy zbliżyć się do śmierci obojętnie. Chwała umierania bez lęku, nadzieja budzenia żalu, chęć zostawienia dobrej pamięci o sobie, pewność wyzwolenia od niedoli życia i kaprysów losu, to lekarstwa, których nie należy odrzucać; ale nie należy i mniemać, że są niezawodne. Są one, dla naszego bezpieczeństwa, tem, czem bywa na wojnie prosty płot dla bezpieczeństwa tych, którzy mają się zbliżyć do miejsca strzelaniny; kiedyśmy daleko, wyobrażamy sobie, że on może dać ochronę; ale skoro się zbliżymy, widzimy, że to słaba pomoc. Łudzimy się, jeśli mniemamy, iż śmierć wyda się nam zbliska tem, za co braliśmy ją zdaleka, i że nasze uczucia, będące jeno słabością, okażą się dość hartowne aby nie ucierpieć od tej najgwałtowniejszej próby. Źle też ocenia naturę miłości własnej, kto mniema, że ona zdoła nam co pomóc, i że może liczyć za nic coś, co nieodzownie musi ją zniweczyć; a rozum, w którym spodziewamy się znaleźć tyle pomocy, zbyt słaby jest w tej potrzebie, aby nas przekonać o tem, czego chcemy. On to, przeciwnie, zdradza nas najczęściej, i miast tchnąć w nas pogardę śmierci, odsłania nam jej grozę i okropność. Wszystko, co może uczynić, to kazać odwrócić od niej oczy, aby je zatrzymać na innych przedmiotach. Katon i Brutus obrali w tej potrzebie przedmioty pełne blasku; pachoł pewien niedawno zadowolił się tem, że zaczął tańczyć na rusztowaniu, gdzie go miano kołem łamać. Tak więc, mimo że pobudki są różne, wydają te same owoce! Mimo całej dysproporcji między wielkimi ludźmi a pospólstwem, widziano tysiąc razy jednych i drugich przyjmujących śmierć z jednakiem obliczem; ale zawsze z tą różnicą, iż, we wzgardzie jaką okazują śmierci wielcy ludzie, miłość sławy przesłania im jej widok, u pospólstwa zaś jedynie ciemnota nie pozwala im znać rozmiarów nieszczęścia i pozwala myśleć o czem innem.
- ↑ Maksyma ta, streszczająca niejako całą książkę, datuje dopiero od 4-go wydania (1675).
- ↑ Porówn. Maks. 169, 204, 205, 213, 215, 220, 333, 380 i 631.
- ↑ Vauvenargues odpowiada na tę maksymę: „Najzręczniejsza miłość własna popełnia wiele błędów przeciw swoim interesom“. Trzeba tu zaznaczyć, te termin amour-propre (miłość własna) posiada u autora odcień inny niż to słowo ma dzisiaj, i raczej znaczy amour de soi (samolubstwo, egoizm).
- ↑ Porówn. Maks. 122, 297, 564 i 638.
- ↑ Vauvenargues odpowiada na tę maksymę: „Ponieważ zazdrość Antonjusza i Augusta płynęła prawdopodobnie stąd, że dzielili między siebie panowanie nad światem, można słusznie utożsamić tego rodzaju zazdrość z ambicją“.
- ↑ Czasem bywa odwrotnie: adwokat na zimno znajdzie lepsze argumenty i celniejszą wymowę, niż człowiek przejęty własną sprawą.
- ↑ Przysłowie nasze: „Skąpy dwa razy traci“; tu gwara ludowa przewyższyła autora Maksym w zwięzłości.
- ↑ Swift wyrazi to tak: „Nie znałem nigdy człowieka, któryby nie był zdolny znieść cudzego nieszczęścia z doskonałem poddaniem chrześcijańskiem“.
- ↑ Wielokrotne rozważania autora na temat śmierci i stosunku do niej dziś wydają się komunałem, ale zważmy, że w owej epoce zamieszek, każdy z ich uczestników codziennie mógł dać głowę na rusztowaniu i że kwestja zachowania się w obliczu śmierci, którą honor rycerski kazał przyjąć bez zmrużenia oczu, była czemś bardzo żywotnem i aktualnem.
- ↑ Jeden ze współczesnych opatrzył tę maksymę dopiskiem: „Słusznie, naprzykład dewoci.“ Istotnie można przypuszczać, że w tej maksymie, jak w wielu innych, La Rochefoucauld myślał o pani de Longueville, która popadłszy w dewocję, zwierzała się ze skrupułu, że jej pokora płynie może, jak wszystko inne, z jej dumy, która się przeobraża w anioła światłości, aby mieć czem żyć“.
- ↑ Słusznie krytykowano tę maksymę; Vauvenargues odpowiada: „Pycha tak samo nie jest jednaka w ludziach jak ambicja lub odwaga: i tak samo jak są ludzie, którzy mają mniej dowcipu, mniej żywości, mniej ludzkości od innych, tak samo są tacy co mają mniej pychy“.
- ↑ Przypuszczają, iż autor miał tu na myśli szczególnie kardynała Mazarin.
- ↑ Trafność tej maksymy krytykowano; świadczy ona, że La Rochefoucauld więcej się obracał w życiu wśród ludzi czynu niż wśród ludzi myśli, u których siła ducha często rozwija się wręcz z upadkiem siły ciała (Słowacki, Wyspiański).
- ↑ Porówn. Maks. 47, 61, 252, 290, 625.
- ↑ szczęście — fortune, los
- ↑ I znowuż przysłowie nasze wyraża tę myśl równie trafnie, a zwięźlej i bardziej obrazowo: „Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć“.
- ↑ „Jednemu szydła golą, drugiemu i brzytwy nie chcą“.
- ↑ Dopiero w drugiem wydaniu złagodził autor tę maksymę słówkiem: „często“.
- ↑ Tę myśl autor wielokrotnie obracał, zanim ją wreszcie zgęścił do tej formy. Wydania z r. 1666, 1671 i 1675 zawierają ją w następującej formie: ...„mimo to, przezorność, choćby i największa, nie zdoła nas ubezpieczyć od najmniejszego wypadku, gdyż działa w człowieku, który jest najzmienniejszą istotą w świecie”.
- ↑ Dzisiaj pojęcie „zdrowego rozumu“ raczej łączy się często z pojęciem pewnej ciężkości, ale wówczas, w epoce powszechnego pedantyzmu (porówn. typy molierowskie) zdrowy rozum równoznaczny był z pewną lekkością i wdziękiem.
- ↑ Tę myśl krytykowano mocno. La Harpe powiada: „Sadzę, że można powiedzieć o miłości coś zupełnie innego i wątpię, aby wielu osobom przypadło to określenie do smaku. Po pierwsze, to nie jest żądza panowania, ponieważ ten z dwojga, kto bardziej kocha, jest zawsze bardziej zawojowany. Niezawsze jest to powinowactwo, istnieją bowiem kochankowie, między którymi niema żadnej zgodności charakteru, ani ducha, ani usposobień, i którzy nie mogą się zgodzić w niczem, oprócz w kochaniu.“
- ↑ „Pragnie się być sprawcą wszystkiego szczęścia, lub, jeżeli to niemożliwe, wszystkiego nieszczęścia istoty, którą się kocha“ (La Bruyère).
- ↑ Vauvenargues krytykuje tę maksymę i powiada: „Miłość przybiera charakter serc, któremi włada: bywa gwałtowna, despotyczna i zazdrosna aż do wściekłości: bywa tkliwa, ślepa i powolna: bywa u większości ludzi namiętna i zmienna, ale zdarza się jej niekiedy być wierną“.
- ↑ La Harpe odrzuca tę maksymę i powiada: „Nieprawda; to jest krzyk sumienia, to uczucie, które wyprzedza wszelką refleksję. Istnieje tysiąc niesprawiedliwości, których nie obawiamy się doznać, a których sama myśl nas oburza“.
- ↑ Porówn. Maks. 83 i 236.
- ↑ Kreśląc tę maksymę, niewątpliwie autor miał na myśli zakończenie wojen domowych Frondy.
- ↑ Łacińskie do, ut des.
- ↑ Vauvenargues czyni tu uwagę: „Doświadczenie usprawiedliwia naszą nieufność, ale nic nie może usprawiedliwić oszukaństwa“.
- ↑ Pascal: „Życie ludzkie jest jedynie ustawicznem złudzeniem: tylko się oszukują i schlebiają sobie wzajem... Społeczeństwo opiera się jedynie na tem wzajemnem oszukaństwie“ (Myśli).
- ↑ warjat w Atenach — Thrasylas, o którym opowiada Ateneusz (XII, 81). Vauvenargues odpowiada na to: „Wywieść człowieka z fałszywego pojęcia o jego wartości, znaczy wyleczyć go z zarozumienia, które jest powodem najgłupszych i najszkodliwszych błędów“.
- ↑ Maksyma ta jest arcydziełem dowcipu formy. Vauvenargues dodaje: „Rady starców są jak zimowe słońce; świecą ale nie grzeją“. — „Nie pamięta wół, jak cielęciem był“, powiada znów z cudowną zwięzłością nasze przysłowie.
- ↑ Dziś uwaga ta zdaje się pospolitą, ale w XVII w. i w ustach wielkiego pana była dość godną uwagi.
- ↑ W oryg. esprit i jugement (sąd, zdolność sądu), terminologja niepodobna prawie do zupełnie wiernego oddania tutaj w języku polskim. Jasność i trafność tej maksymy krytykowano. Bądź co bądź Vauvenargues godzi się z autorem, że „nie można być bardzo rozumnym a mało inteligentnym“.
- ↑ La Bruyère powiada (O człowieku, 84): „Ludzie liczą prawie za nic zalety serca, a ubóstwiają przymioty ciała i umysłu: ten, który mówi spokojnie o sobie, nie sądząc aby tem urażał skromność, że jest dobry, stały, wierny, szczery, sprawiedliwy, wdzięczny, nie śmie powiedzieć, że jest dowcipny, że ma ładne zęby i gładką skórę: toby było za śmiało“.
- ↑ La Bruyère: „Zdaje mi się, że grzeczność, to jest niejakie baczenie, aby dzięki naszym słowom i postępowaniu inni byli radzi z nas i z siebie samych“. Zauważymy tu, iż ta wyszukana uprzejmość rodząca się na dworze młodego króla i w salonach, dla pewnych natur równoznaczna jest z fałszem: Konflikt Alcest—Filint w Mizantropie Moliera.
- ↑ Pascal, Myśli: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna“.
- ↑ zalotnością — coquetterie. — Co do samej maksymy porówn. 204, 289 i 431.
- ↑ Rozum — L’esprit, staropolski dowcip, ma właściwie nieco inny odcień niż rozum.
- ↑ Współczesny dodaje: „Z wyjątkiem adwokatów, którym trzeba płacić za każdą radę“. Vauvenargues wyraża to tak: „Słabą jest nasza życzliwość dla tych, których wspomagamy tylko radą“ .
- ↑ La Bruyère, O kobietach: „Mało jest kobiet tak doskonałych, aby mąż nie musiał przynajmniej raz na dzień żałować, że ma żonę, lub też zazdrościć temu, kto jej nie ma“.
- ↑ Porówn. Maks. 73, 396, 402, 440 i 471.
- ↑ Vauvenargues: „Obyczaj włada wszystkiem, nawet w miłości.“
- ↑ Porówn. Maks 144, 146, 279, 356 i 530.
- ↑ „Wiem, że mi pochlebiasz, ale i tak mi to jest miło” (Duclos).
- ↑ Szczęście — La fortune, raczej w znaczeniu los.
- ↑ La Harpe odpowiada na tą maksymę: „Tak, we wszystkiem co płynie z refleksji: ale w tem, co jest odruchowe, co jest wynikiem nagłego uczucia, we wszystkiem, w co wchodzi szlachetne współczucie, w tem, co jest porywem odwagi, w zapomnieniu swojego życia i swoich interesów, czy niema wielkości?“
- ↑ Porówn. Maks. 53, 58, 380 i 470.
- ↑ „Przewidywanie, które nam ciągle każe wyprzedzać wypadki i często przenosi nas tam, dokąd nie dojdziemy, oto prawdziwe źródło naszych niedoli“ (J. J. Rousseau).
- ↑ lekkość — légèreté , w znaczeniu: zmienność.
- ↑ Pascal: „Im większa dusza, tem większe namiętności”.
- ↑ W innych wydaniach: „o naszych zbrodniach“.
- ↑ La Harpe mówi: „Przesada satyryczna: Zdziwienie jest w proporcji do braku prawdopodobieństwa; a to pewna, że istnieją ludzie, w których zbrodnia lub podłość są czemś nieprawdopodobnem”.
- ↑ Rękopis dodaje: „Bo bardziej myśli się o tem, aby się nim wydać w oczach ludzi, jak o tem czem trzeba być w istocie”.
- ↑ I w tej i w poprzedniej maksymie w oryginale terminu honnête homme niepodobna oddać ściśle. Termin ten pojawia się wówczas w francuskim języku i oznacza nietyle uczciwość, ile dobre wychowanie, staropolskie „grzeczność”.
- ↑ W poprzednich wydaniach niema owego łagodzącego: „często“.
- ↑ Honnête homme.
- ↑ Katon, cytowany przez Montaigne’a, powiada, że „mędrcy mogą się więcej nauczyć od szaleńców, niż szaleńcy od mędrców”.
- ↑ Jedna z najbardziej znanych i najczęściej cytowanych myśli z tej książeczki.
- ↑ W pierwszem wydaniu znowuż nie było tego łagodzącego: „często”.
- ↑ miłość własna znowu raczej w znaczeniu egoizm.
- ↑ Porówn. Maks. 33, 358, 534 537 i 563.
- ↑ obrządek — w oryg. mystère, tajemnica. Zabawne jest, iż La Rochefoucauld zasięgał co do tej maksymy rady wielkiego jansenisty Arnaulda i słynnej Ninon de Lenclos: Arnauld zgodził się z tą myślą, Ninon nie uznała jej prawdy; mimo to, autor zachował ją w pierwotnem brzmieniu. I słusznie, gdyż jest to jedna z najświetniejszych.
- ↑ „Distinguo — powiada współczesny komentator: — dla serca zgoda, ale dla miłości własnej, nego. Ileż jest ludzi, którzy wolą budzić miłość, niż ją odczuwać!“
- ↑ W jednym z warjantów zamiast miłość własna jest: duma.
- ↑ Porówn. Maks. 337, 357, 375 i 623.
- ↑ Z okazji tej maksymy, pani de Sablé pisze do księżnej de Schomberg: „Autor znalazł w sobie samym tę maksymę o lenistwie, nie było bowiem w świecie lenistwa większego niż jego własne, i sądzę, że jego nieużytość płynie zarówno z lenistwa jak z intencji. To lenistwo nigdy nie pozwoliło mu zrobić najmniejszej rzeczy dla kogoś drugiego, a sądzę, że przy swoich wielkich pragnieniach i wielkich nadziejach bywa często leniwy i dla samego siebie“.
- ↑ zbrodni — w znaczeniu: „zarzutów“.
- ↑ Podobnie La Bruyère: „Szukamy szczęścia poza samymi sobą, w mniemaniu ludzi, o których wiemy, że są pochlebcy, nieszczerzy, niesprawiedliwi, zawistni, pełni kaprysów i uprzedzeń: cóż za głupstwo!“
- ↑ Warjanty: „To gorączka zdrowia; to szaleństwo rozumu; to gorączka życia“.
- ↑ Komentatorowie przypuszczają, że pod temi drobiazgami rozumiał La Rochefoucauld te Maksymy, w przeciwstawieniu do swoich działań politycznych i wojskowych.
- ↑ Maksyma jedna z najsławniejszych dla swej mistrzowskiej formy. Podobnie mówi św. Franciszek Salezy: „Wielkie ognie rozpalają się od wiatru, ale małe gasną, jeżeli ich nie osłonić”.
- ↑ charakteru, rozumu — w oryg. humeur i esprit.
- ↑ „Lubię szaleństwo, ale w miarę...” — mawiał pewien rozsądny człowiek.
- ↑ Jedna z tych maksym, dość zresztą licznych w zbiorku, które świadczą, iż La Rochefoucauld zdawał sobie sprawę z tajemnicy tkwiącej poza znanemi nam pobudkami czynów i umykającej się racjonalnemu wykładowi mechanizmu naszych czynności. Jest to owa sfera „podświadomości”, która w dzisiejszej psychologji tak wielką odgrywa rolę.
- ↑ Również bardzo nowoczesne spojrzenie.
- ↑ La Rochefoucauld pisze w swoich pamiętnikach: „Zgubiwszy się w ten sposób drugi raz dla jej przyjaźni (mowa o pani de Chevreuse), nie więcej znalazłem u niej wdzięczności niż wprzódy u królowej: pani de Chevreuse zapomniała na swojem wygnaniu równie łatwo o tem, co uczyniłem dla niej, jak królowa zapomniała o moich usługach, skoro była w stanie je wynagrodzić”.
- ↑ Porówn. Maks. 352 i 555.
- ↑ Porówn. Maks. 187 i 253.
- ↑ Już poeta Katon powiada: „Bądź nierozsądny, skoro pora albo rzecz tego wymagają”.
- ↑ spaczoną głowę — w oryg. esprit de travers.
- ↑ „To fałsz — powiada jeden współczesny komentator; — wielu wartościowych ludzi może się też obawiać wzgardy“.
- ↑ „Tak samo jak mężczyźni“ — dodaje współczesny komentator.
- ↑ Porówn. Maks. 336, 348, 371, 553 i 557.
- ↑ dowcip — esprit, inteligencja.
- ↑ zbawieniu — salut. Wyznaję, iż nie dobrze rozumiem sens tego słowa. Staff tłumaczy je przez „zdrowie”, ale nie godzi się z tem następujący warjant tej myśli: La jeunesse est souvent plus près de son salut que les vieilles gens.
- ↑ szczęście — fortune, los.
- ↑ Vauvenargues: „Kobiety mają przeważnie więcej próżności niż temperamentu, a więcej temperamentu niż cnoty”.
- ↑ un honnête homme.
- ↑ Vauvenargues: „Nie zawsze się żałuje straty osoby, którą się kocha“.
- ↑ Vauvenargues: „Nasze przymioty nabyte są wraz i doskonalsze i ułomniejsze niż przymioty naturalne“.
- ↑ Autor Maksym nie uniknął klasycznego wyrzekania na „dzisiejszą młodzież“...
- ↑ Myśl tę krytykowano jako niejasną.
- ↑ rymowane końcówki — les bouts-rimés, ulubiona ówczesna gra salonowa.
- ↑ zasługa — w oryg. mérite — przymiot, wartość osobista.
- ↑ Sądzą, że La Rochefoucauld miał na myśli Wielkiego Kondeusza, któremu król wolał oddać dowództwo nad armją, niż go zatrzymać na dworze.
- ↑ Począwszy od tej, maksymy następne pochodzą z piątego i ostatniego wydania, ogłoszonego w r. 1678, na dwa lata przed śmiercią autora.
- ↑ par leur humeur, oczyma swego kaprysu.
- ↑ Bussy Rabutin pisze w jednym z listów: „Godzę się, że można uprawiać miłość całe życie, ale trzeba się z tem kryć, skoro się dojdzie do pewnego wieku“.
- ↑ „Bo nikt nie chce nim być“ — dodaje współczesny komentator.
- ↑ La Bruyère: „Dwie rzeczy zupełnie przeciwne jednako uprzedzają nasz sąd: nowość i przyzwyczajenie“.
- ↑ Los i kaprys — la fortune et l’humeur.
- ↑ Duclos: „Istnieje wielka różnica między znajomością człowieka, a znajomością ludzi. Aby znać człowieka, wystarczy zgłębiać samego siebie: aby znać ludzi, trzeba z nimi żyć“.
- ↑ Myśl ta pozostaje w niejakiej sprzeczności z poprzedniemi, oschłemi nieco maksymami, w których autor wogóle przeczył istnieniu wdzięczności.
- ↑ W oryg. esprit droit i esprit de travers. La Bruyère powiada: „Często prościej i pożyteczniej jest dostroić się do innych, niż starać się, aby drudzy dostroili się do nas“.
- ↑ inteligentni głupcy — wiem, iż słowo to jest poniekąd anachronizmem, ale ono najlepiej oddaje tu francuskie sots... qui ont de l'esprit.
- ↑ Gruba przesada!...
- ↑ To znaczy, że często świat krzywdzi prawdziwą zasługę, ale jeszcze częściej oddaje hołd fałszywej.
- ↑ inteligencję, zdrowy rozum — w oryg. esprit i jugement.
- ↑ La Rochefoucauld sam był bardzo nieśmiały: odmówił wstąpienia do Akademji, aby nie musieć wygłaszać obowiązkowego przemówienia.
- ↑ wolnych od samolubstwa — w oryg. sans intêret.
- ↑ chciwość — francuskie avarice obejmuje poniekąd skąpstwo i chciwość.
- ↑ Méré: „Młode kobiety mają niedosyć rozumu, a stare niedosyć urody”.
- ↑ dowcip — esprit, inteligencja.