Zielnik lekarski/Nowoczesne lecznictwo, a rośliny
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zielnik lekarski |
Podtytuł | Zastosowanie, opis botaniczny i uprawa najważniejszych polskich roślin lekarskich |
Wydawca | Księgarnia J. Przeworskiego |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Zakł. Druk. F. Wyszyński i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Jeszcze 50 lat temu sfery lekarskie drwiły z ziołolecznictwa. Gdy ktoś wspomniał o tej lub owej roślinie, o tej lub owej herbacie ziołowej, jako znakomitym środku leczniczym, stworzonym przez przyrodę, nie zaś spreparowanym na stole aptecznym, zaraz jeden z lekarzy robił pół serio, pół ironicznie uwagi mniej więcej tej treści:
— No tak, tak, nie pomoże, ale i nie zaszkodzi! Zupełnie niewinny środek!
Zaniedbanie i nieposzanowanie leków domowych, wytwarzanych z roślin leczniczych, było tak wielkie, że aptekarze zgadzali się z zapatrywaniami lekarzy. Skutkiem tego zainteresowanie się pożytecznością roślin w sferach najbardziej do tego powołanych, stale malało, a co za tym idzie, i lud po wsiach, który zachowywał dotąd wiarę w ich skuteczność, zaczął się również skłaniać ku zdaniu lekarzy alopatów. Powoli następowała jednak zmiana na lepsze, zwłaszcza od czasu wystąpienia ks. Kneippa, proboszcza z Wörishofen; z razu tylko tak sobie, dla wygody, używano tego lub owego niewinnego ziółka, ale w końcu zioła lekarskie zaczęły zdobywać rynek i zwolenników.
Trzydzieści lat temu prof. dr Bergmann wypowiedział te oto znamienne słowa:
— Medycyna oficjalna zapożyczyła ostatnio u swej starszej siostrzycy medycyny ludowej niejeden sposób leczenia, jak masaż, hypnoza, wodolecznictwo, kąpiele powietrzne itd. Do niedawna metody te uważano za znachorskie. Dzięki sprzyjającym okolicznościom lecznictwo ludowe zyskało prawo obywatelstwa, a dziś święci tryumfy.
Chory ucieka się coraz częściej do starej tradycji ludowej, a lekarze stosują w poważnych wypadkach to lub owo zioło, tę lub ową mieszankę. Uwaga ich zwraca się na dawny sposób leczenia i niejedno z ziół, dotąd zapomniane i zaniedbane, zabłysło nowym blaskiem.
Taki, np., Winternitz wykazał, iż niepozorne liście brzozy stanowią znakomity środek moczopędny (diureticum), działający kojąco i niedrażniąco. Jaskółcze ziele (Chelidonium), rosnące dziko przy drogach i płotach, pobudza czynności kiszek i żołądka; roślina ta posiada w korzeniu alkaloid chelidonin, który, jak to udowodnił Hans Meyer, uśmierza cierpienia jak morfina, a nawet jak kokaina, sprowadza miejscową anestezję (znieczulenie). Inna roślina szałwia (Salvia officinalis) jak wykazał dr Krahm, a potwierdził dr Combemale, zwalcza poty nocne u chorych na gruźlicę. Wielkim zaufaniem w lecznictwie ludowym cieszą się rośliny, którym przypisywane są własności leczenia chorób dróg oddechowych. Większość z nich posiada co prawda wątpliwą wartość. Jest jednak między nimi znaczna liczba takich, o których przekonałem się, że nadają się doskonale do leczenia kataru krtani i dróg oddechowych.
Zauważyłem, że wszystkie rośliny, używane od dawna na kaszel są mało skuteczne, jeżeli użyjemy tej lub owej rośliny samej; o wiele lepsze rezultaty osiąga się, podając je w stosownej mieszance. Zapatrywanie to znajduje potwierdzenie w doświadczeniach. Lekarstwo, sporządzone z jednej rośliny, chociażby podane w dużej dawce działa mniej korzystnie, niż lekarstwo sporządzone z większej ilości roślin, użyte w niewielkich dawkach. Herbata złożona z szeregu ziół, wzajemnie się uzupełniających i potęgujących swe własności lecznicze, zapewnia lepszy wynik, niż herbata lecznicza tylko z jednej rośliny.
Po długich i mozolnych doświadczeniach, z początku daremnych, ale wciąż podejmowanych na nowo, udało mi się ostatecznie zestawić mieszaninę z ziół na katar dróg oddechowych.
Lekarstwo to, działające niezawodnie, składa się z następujących ziół: Herba Galeopsidis grandiflorae, Herba Polygalae amarae, Herba Tussilaginis farfar., Lichen islandicus, Radix Liquiritiae, Semen Phellandrii aquatici, Semen anisi, Semen foeniculi.
Stosuje się zarówno przy atakach kaszlu u suchotników, jak i w zwykłych przypadkach kaszlu, pochodzącego z podrażnienia dróg oddechowych; następnie, przy bronchialnej formie grypy i przewlekłym katarze płuc. Pacjenci, cierpiący na nieżyt krtani, oświadczali mi również, że stosując powyższą mieszankę, odczuwali ulgę w cierpieniu. —
Oto zdanie sławnego lekarza. Mam nadzieję, że głos ten nie będzie głosem wołającego na puszczy i dotrze do naszych lekarzy alopatów, lubiących przepisywać nowe wytwory akcyjnych spółek chemicznych.
Świat roślinny pozostaje w ścisłym związku ze światem zwierzęcym, a zatem i z ustrojem ludzkim. Rośliny zawierają wszelkie składniki niezbędne do wytwarzania i odnawiania tkanek naszego ciała.
Medycyna oficjalna, opierająca się przeważnie na wyrobach aptecznych, chociaż uznaje niektóre własności lecznicze ziół, czyni to więcej przez wzgląd na ich składniki chemiczne, dając przy tym pierwszeństwo ziołom działającym gwałtownie, tj. mniej lub więcej trującym.
Z drugiej strony lecznictwo przyrodnicze, posługujące się głównie czynnikami zewnętrznymi: słońcem, powietrzem, wodą, w połączeniu z ruchem, masażem itd. przez dłuższy czas nie myślało również o pożytecznym działaniu pewnych roślin na organizm ludzki. A przecież wiedza o używaniu ziół nie trujących, które ustrój może przyswajać z korzyścią dla siebie, zasługuje na poważne miejsce i w lecznictwie przyrodniczym.
Rozumie się samo przez się, że te tylko rośliny są pożyteczne dla człowieka, które odpowiadają naturze ludzkiej.
Tak więc istnieją wyśmienite grzyby jadalne obok niejadalnych, a obok pietruszki, doskonałej i zdrowej dla nas, lecz trującej dla gęsi, kaczek, papug i innych ptaków, rośnie podobny do niej blekot, trujący dla człowieka, a być może pożyteczny dla innych stworzeń. Tak samo jedne przyprawy korzenne szkodzą organizmowi ludzkiemu, inne zaś przynoszą mu pożytek. Żywioły: powietrze, woda i ogień, dobrze lub źle użyte, są albo błogosławieństwem i dobrodziejstwem, albo stają się straszną klęską.
Słowem, wszystko ma dobrą i złą stronę, stosownie do miejsca, pory i sposobu, gdzie, kiedy i jak się co użyje.
Od najdawniejszych czasów, odkąd ludzie zaczęli szukać środków do walki z chorobami, przypisywano niektórym roślinom własności zdrowotne.
Przez tysiące lat zachowały się o tym w ludzie podania, którymi uczeni zwykle gardzili. Znajdowali się wśród nich nieliczni, zajmujący się badaniem własności ziół leczniczych. Dlatego też tak mało na ogół wiemy o fitologii i może wskutek tego w zielnikach znajdują się przeważnie tylko spisy roślin, bez należytego rozróżniania pożytecznych od szkodliwych. Wszędzie brak samodzielnego poglądu krytycznego. Nawet w bardzo cennym skądinąd dziele Dragendorffa „Die Heilpflanzen aller Völker und Zeiten“, są wprawdzie obok opisu ziół leczniczych wyliczone dokładnie choroby, wobec których je stosowano, ale jedynie ze stanowiska historycznego. W innych dziełach znajdują się wprawdzie przepisy o stosowaniu leczniczym pewnych ziół, ale i tu nie rozróżnia się dostatecznie roślin trujących od nie trujących.
W książce niniejszej czytelnik znajdzie opisy i zastosowanie lecznicze wyłącznie ziół nie trujących.
Jeżeli rozpatrzymy nie trujące rośliny lecznicze i zbadamy ich własności, spostrzeżemy, że jedne z nich działają na te, drugie zaś na inne części organizmu, wspomagając komórki poszczególnych narządów.
Rośliny, wywierające wpływ na pewien narząd, działają każda w inny sposób, przy czym działanie to jest znacznie mniej trwałe, gdy daną roślinę stosuje się samą i o wiele silniejsze, gdy łączy się większą ilość ziół tej samej gromady. Na tej zasadzie wszędzie, gdzie chodzi o walkę z uporczywym i przewlekłym cierpieniem trzeba używać środków zbiorowych.
Żeby prawidłowo przepisać czy to poszczególne zioło czy też mieszankę, należy nie tylko znać rodzaj i charakter choroby, lecz zarazem orientować się w indywidualnych różnicach dotyczących budowy ciała, skłonności lub innych warunków psychofizycznego ustroju pacjenta. Prócz tego trzeba zbadać dokładnie siedlisko choroby oraz jej ustosunkowanie do właściwości osobistych tegoż pacjenta, gdyż jedynie w ten sposób można skierować działalność ziół na odpowiednie narządy.
Wybór ziół leczniczych, jakimi możemy rozporządzać, jest stosunkowo duży. Dla łatwiejszej orientacji podzielimy zioła, zawarte w niniejszej książce na gromady, zbliżone pod względem sposobu działania.
GROMADA PIERWSZA. Rośliny wzmagające przemianę materii i czyszczące krew: 1. Achillea millefolium L. Krwawnik pospolity, 16. Artemisia absinthium L. Bylica piołun, 31. Matricaria chamomilla L. Rumianek zwyczajny, 36. Cochlearia officinalis L. Warzęcha lekarska, 39. Erythraea centaurium Pers. Tysiącznik zwyczajny, 42. Fragaria vesca L. Poziomka jadalna, 55. Juglans regia L. Orzech włoski, 89. Quercus pedunculata Ehrh. Dąb, 95. Rubus fruticosus L. Jeżyna, 124. Viola tricolor L. Fiołek trójbarwny.
GROMADA DRUGA. Rośliny jeszcze silniej działające na przemianę materii, wzmagające czynności gruczołów limfatycznych i innych gruczołów, a zatem nadające się do leczenia zaburzeń żołądkowych, otrucia, charłactwa, zołz (skrofułów), dny (podagry), otyłości i cukrzycy.
13. Arbutus uva ursi L. — Mącznica lekarska, 15. Arnica montana. — Pomornik górski, 25. Capsella bursa pastoris L. — Tobołki pospolite, 38. Equisetum arvense L. — Skrzyp polny, 70. Menyanthes trifoliata L. — Bobrek trójlistny, 98. Salix — Wierzba, 108. Spiraea ulmaria L. — Tawuła błotna, 116. Tussilago farfara L. — Podbiał zwyczajny, 117. Urtica dioica L. — Pokrzywa zwyczajna, 118. Vaccinium myrtillus L. — Borówka czernica.
GROMADA TRZECIA. Rośliny wywierające dodatni wpływ na układ nerwowy:
9. Angelica archangelica L. — Arcydzięgiel lekarski, 15. Arnica montana L. — Pomornik górski, 25. Capsella bursa pastoris L. — Tobołki pospolite, 67. Melissa officinalis L. — Rojownik lekarski, 69. Mentha piperita L. — Mięta pieprzowa, 112. Thymus serpyllum L. — Macierzanka pospolita, 120. Valeriana officinalis L. — Kozłek lekarski.
GROMADA CZWARTA. Rośliny działające na skórę:
55. Juglans regia L. — Orzech włoski, 73. Ononis spinosa L. — Wilżyna ciernista, 99. Salvia officinalis L. — Szałwia lekarska, 101. Sambucus nigra L. — Bez czarny, 113. Tilia europaea L. — Lipa, 124. Viola tricolor L. — Fiołek trójbarwny.
GROMADA PIĄTA. Rośliny działające na nerki:
13. Arbutus uva ursi L. — Mącznica lekarska, 56. Juniperus communis L. — Jałowiec pospolity, 61. Levisticum officinale L. — Lubczyk lekarski, 73. Ononis spinosa L. — Wilżyna ciernista, 78. Petroselinum sativum Hoffm. — Pietruszka zwyczajna, 89. Quercus pedunculata Ehrh. — Dąb.
GROMADA SZÓSTA. Rośliny wzmacniające narządy trawienia:
1. Achillea millefolium L. — Krwawnik pospolity, 2. Acorus calamus L. — Tatarak pospolity, 16. Artemisia absynthium L. — Bylica piołun, 28. Carum carvi L. — Karolek pospolity, 31. Matricaria chamomilla L. — Rumianek zwyczajny, 34. Cnicus benedictus Gaert. — Drapacz lekarski, 39. Erythraea centaurium Pers. — Tysiącznik zwyczajny, 41. Foeniculum officinale All. — Koper lekarski, 46. Gentiana lutea L. — Goryczka żółta, 66. Melilotus officinalis L. — Nostrzyk lekarski, 69. Mentha piperita L. — Mięta pieprzowa, 76. Origanum majorana L. — Majeranek ogrodowy.
GROMADA SIÓDMA. Rośliny wzmacniające płuca:
5. Althaea officinalis L. — Ślaz lekarski, 15. Arnica montana L. — Pomornik górski, 30. Cetraria islandica Ach. — Płucnica islandzka, 48. Glycyrrhiza glabra L. — Lukrecja gładka, 54. Inula helenium L. — Oman wielki, 79. Pimpinella anisum L. — Anyżek, 81. Plantago lanceolata L. — Babka lancetowata, 88. Pulmonaria officinalis L. — Płucnik lekarski, 109. Symphytum officinale L. — Żywokost lekarski, 116. Tussilago farfara L. — Podbiał zwyczajny, 121. Verbascum thapsus (thapsiforme) L. — Dziewanna wiązkowata.
Godny uwagi dział ziołolecznictwa stanowią klizmy roślinne. Odbytnica, zwłaszcza w dolnym swym końcu, jest bardzo ważnym narządem, służącym do wydalania z organizmu odpadków gnilnych oraz jadów chorobliwych. Klizmy pobudzają tę czynność odtruwając organizm.
Do używanych w postaci wlewek należą rośliny:
1. Obfitujące w kwasy i pobudzające czynności wydzielcze: 1. Achillea millefolium L. — Krwawnik pospolity, 36. Cochlearia officinalis L. — Warzęcha lekarska, 60. Leontodon taraxacum L. — Brodawnik mieczowaty, 96. Rumex acetosa L. — Szczaw pospolity, 103. Saponaria officinalis L. — Mydlnica lekarska, 120. Valeriana officinalis L. — Kozłek lekarski i wiele innych.
2. Bogate w garbnik i wzmacniające: 55. Juglans regia L. — Orzech włoski (liście), 89. Quercus pedunculata Ehrh. — Dąb (kora), 97. Ruta graveolens L. — Ruta ostrowonna (ogrodowa), 99. Salvia officinalis L. — Szałwia lekarska.
3. Uśmierzające kurcze i łagodzące: 31. Matricaria chamomilla L. — Rumianek zwyczajny, 113. Tilia europaea L. — Lipa (kwiat), 120. Valeriana officinalis L. — Kozłek lekarski i wiele innych.
4. Przeciwgnilne: 67. Melissa officinalis L. — Rojownik lekarski, 69. Mentha piperita L. — Mięta pieprzowa, 76. Origanum majorana L. — Majeranek ogrodowy, 89. Quercus pedunculata Ehrh. — Dąb (kora), 112. Thymus serpyllum L. — Macierzanka pospolita.
Umiejętność uzyskiwania z roślin korzyści dla człowieka sięga najdawniejszej starożytności. Przede wszystkim zwrócono uwagę na te części roślin, które najbardziej nęciły wzrok i powonienie, więc na barwne, pachnące, pełne soku owoce i jagody. Następnie, stopniowo poznawano i oceniano piękne kwiaty i rozłożyste liście, mięsistą łodygę, wąsate strąki nabrzmiałe jędrnym grochem, kłosy pochylone pod ciężarem mączystych ziaren; pękate chrupkie kłącze; wreszcie drewno i korę. Odnaleziono w roślinach własności, odpowiadające potrzebom i pożądaniom zdrowych ludzi i lekarstwa na wypadek choroby. Pod tym względem niemało nauczył ludzi przykład zwierząt. Któż nie widywał nie tylko zwierząt roślinożernych, lecz również mięsożernych (psa, kota, wilka, lisa itp.), które zagrożone chorobą jedzą liście, łodygi lub korzenie roślin.
Człowiek może tym łatwiej naśladować zwierzęta, że rozporządza niedostępnymi dla tych ostatnich narzędziami do wyciskania soków, do suszenia kwiatów, liści, łodyg lub korzeni, do przyrządzania herbat, odwarów, nastojów, do wydobywania wyciągów, olejków itd. itd.
Był okres w dziejach ludzkości, kiedy ziołolecznictwo panowało wszechwładnie w medycynie. Niektórym ulubionym roślinom przypisywano uniwersalne własności uzdrawiające. Oczywiście, było w tym wiele przesady, tym niemniej jednak świadczyło to o szczerym zapale, opartym w znacznej mierze na wypadkach cudownych uzdrowień. Wielowiekowe doświadczenie, w miarę stwierdzania zdrowotnych właściwości rozmaitych roślin, otoczyło je blaskiem sławy. Ale z czasem ludzie, nie zadowalając się już samym doświadczalnym poznawaniem skutków tych lub owych środków, zaczęli doszukiwać się przyczyn uzdrowień. Przy pomocy chemii badano składniki organizmu ludzkiego i roślin, dociekano związków między jednymi a drugimi. Sądzono, że każda część ciała ludzkiego zawiera pewne pierwiastki chemiczne, których brak lub nadmiar nadweręża równowagę i sprowadza wszelkiego rodzaju choroby. Na tej podstawie powzięto mniemanie, że dla przywrócenia zdrowia choremu organizmowi wystarczy wydalenie z ciała nadmiernie nagromadzonych składników lub też wprowadzenie cząstek brakujących. Stąd powstało leczenie środkami chemicznymi. Liczba ziół lekarskich powoli ograniczyła się do kilku uznanych przez naukę, przeważnie trujących. Inne odrzucono pogardliwie, jako przestarzałe środki domowe, leki ludowe itp. Za to namnożyło się bez liku wszelkiego rodzaju wyrobów i przetworów chemicznych: tynktur i mikstur przeróżnie barwionych lub zaprawionych, proszków i pigułek mniej lub więcej pachnidlonych albo złoconych. Rosną i krzewią się, kwitną i owocują coraz liczniejsze laboratoria i składy materiałów aptecznych; szkoda tylko, że nie tak świetnie wychodzą na tym chorzy!... Tymczasem wśród ludów pierwotnych, nieokrzesanych, rzekomo „dzikich“, jeszcze nie wytępionych przez „dobroczynną cywilizację“, podróżnicy stwierdzają do dzisiaj, że używanie ziół, zwłaszcza zaś soków z nich, pomaga na najcięższe choroby.
Prostacy biorą rzeczy po prostu: dla nich kuchnia przyrody zdrowsza jest od kuchni chemika. Organizm nie może zyskać na połykaniu martwych nieorganicznych ciał, chociażby uznanych przez „naukę“ za potrzebne; żywy ustrój ludzki powinien być zasilany niemniej żywymi, organicznymi składnikami. Rośliny, będąc istotami biernymi, czerpią pożywienie wprost z ziemi, posiadają własność przerabiania pierwiastków mineralnych na soki żywotne. Ale istoty czynne, obdarzone ruchem, do jakich należy człowiek, potrzebują posiłku już używotnionego i właśnie dlatego przezorna matka-przyroda pozwoliła im zasiadać, że się tak wyrazimy, do gotowego stołu. Człowiek zamiast owoców, ziaren, jarzyn lub innych straw organicznych, nie może się karmić bezpośrednio ziemią. Nikt nie pomyśli o raczeniu się gliną, piaskiem, wapnem, krzemionką lub innego rodzaju glebą, wyłożoną na talerz. I chociaż owe bryły ziemi zawierają wszystkie składniki, z których zbudowane jest ciało, narządy nasze nie zdołałyby zużytkować ich ani osobno, ani w połączeniu z najsmakowitszymi przyprawami. Dlatego też zastąpienie w lecznictwie naturalnych środków, jakimi są zioła, wyciągami czy przetworami chemicznymi, jest nie tylko mrzonką, lecz szkodliwym zaślepieniem. Wprowadzanie do chorego organizmu ciał obcych, nieprzyswajalnych, zamiast przynieść pożądaną ulgę, może chyba tylko spotęgować cierpienia.
Słusznie więc obecnie zyskuje coraz więcej uznania przyrodolecznictwo, oparte nie na sztucznych lekach, lecz na czynnikach przyrodoleczniczych. Z czynników tych nabyły kolejno prawo obywatelstwa wszelkiego rodzaju kąpiele (wodne, parowe, powietrzne, świetlne, słoneczne, elektryczne), w połączeniu z ruchem i przepisami dietetycznymi. Wreszcie zaś zyskały uznanie zapomniane „poczciwe“ zioła.
Do ziół leczniczych należy zaliczyć przede wszystkim takie, które zasługują na nazwę „najniewinniejszych“, gdyż często pomagają, a nigdy nie szkodzą, czyli zioła nie trujące. Nie należy też gardzić roślinami, których działanie jest wprawdzie cokolwiek ostrzejsze, tak że trzeba większej oględności w użyciu, ale za to zapewniające skuteczność w zwalczaniu cierpień wymagających doraźniejszego postępowania.
Wreszcie i rośliny jadowite mają przeznaczenie, ale trzeba je używać homeopatycznie.
Leczenie ziołami odznacza się nadzwyczajną taniością.
Przy układaniu zielnika staraliśmy się wybierać rośliny albo rosnące w Polsce w stanie dzikim, albo dające się przynajmniej uprawiać w naszym klimacie. Prócz wskazówek leczniczych zamieściliśmy o każdej roślinie wiadomości dotyczące: a) zbierania, b) uprawy, c) przechowywania, d) użytkowania w przemyśle, handlu i gospodarstwie domowym.
Nie wdawaliśmy się w drobiazgowe opisywanie roślin, ograniczając się raczej do wskazania najwybitniejszych cech, gdyż resztę łatwo znaleźć w każdym dobrym podręczniku botanicznym.
Żeby zbierać zioła, trzeba je przede wszystkim dobrze poznać; w przeciwnym razie możemy się narazić na niebezpieczne omyłki. W zielniku niniejszym wskazaliśmy najpospolitsze omyłki tego rodzaju, nadto zaś radzimy zbierać jedynie zioła, które się dokładnie poznało.
Zbiór kwiatów dokonywany jest zwykle gdy zakwitną, owoców — gdy dojrzeją. Natomiast ziele, liście, korę lub łodygę najlepiej zbierać w czasie kwitnienia, gdy roślina znajduje się w stadium największego rozwoju; i tu jednak są wyjątki. Tak, np., u podbiału (Tussilago farfara, nr 116) kwiaty występują wcześniej, niż liście. Korzenie jednorocznych roślin należy zbierać w jesieni po zwiędnięciu liści, roślin dwurocznych lub trwałych — dopiero w drugim lub trzecim roku wiosną lub w jesieni; w ciągu lata korzenie są mniej wartościowe. Myje się korzenie w zimnej wodzie, a następnie suszy w przewiewnym, niewilgotnym miejscu. Do suszenia grubych korzeni można używać pieców piekarskich lub też nawlekać je na sznurki i zawieszać w odpowiednim przewiewie. Od należytego ususzenia zależy przechowywanie, zwłaszcza niektórych korzeni (np. arcydzięgla — Angelica archangelica — nr 9), łatwo się pocących, ulegających pożeraniu przez owady, wciągających wilgoć i pleśniejących. Takie zioła najlepiej przechowywać w papierowych torbach. Do ziół o delikatnym zapachu (jak np. róża, rumianek itp.) używa się torebek z papieru pergaminowego.
Najlepiej jednak przechowywać korzenie i w ogóle zioła w puszkach drewnianych lub blaszanych, chroniących od wilgoci i wietrzenia; unika się wówczas naciągania ziół wonią sąsiednich o silniejszym zapachu (jak, np., gdy kozłek lekarski (nr 120) znajduje się w pobliżu innych ziół).
Przy zbieraniu ziół zwraca się szczególną uwagę na porę roku i na pogodę; w dawnych zielnikach przywiązywano też niemałą wagę do pory dnia. W każdym razie nie należy zbierać ziół podczas upału lub podczas i po deszczu.
Zioła używane są jako leki zewnętrzne lub wewnętrzne. Zewnętrznie działamy przy pomocy wywarów ziołowych, nastojów, kąpieli, owijań, okładów itd. Wewnętrznie zioła wprowadza się do organizmu w rozmaitej postaci:
1) soku wydobytego ze świeżych roślin (kuracje wiosenne, żucie świeżych ziół),
2) odwarów z rozmaitych części ziół (ziela, liści, kwiatów),
3) wyciągu (z korzeni, kory, nasion, owoców) z wodą lub winem,
4) spirytusu lub wódki ziołowej,
5) sproszkowanych ziół w opłatkach.
Przy używaniu świeżych roślin (w postaci soku lub nastoju), trzeba zmieniać co drugi, trzeci tydzień rodzaj rośliny; przy dłuższym używaniu tej samej rośliny organizm przyzwyczaja się do niej, wskutek czego działanie zioła stopniowo zanika. Nadto wszelka zmiana w stanie zdrowia kuracjusza, polepszenie lub pogorszenie, wymaga zmiany ziół.
Co do ilości, jakiej powinno się używać, istnieją rozmaite poglądy. Niektórzy lekarze zalecają wielką dokładność w dawkowaniu, lecz, naszym zdaniem, może to być uzasadnione jedynie przy używaniu ziół mniej lub więcej ostrych; przy stosowaniu łagodnych nie ma żadnej reguły. Przyjmuje się tyle, ile to jest zwyczajowo przyjęte w zależności od budowy, wieku, sił i stanu zdrowia pacjenta, a więc szczyptę, łyżeczkę, łyżkę, wreszcie filiżankę. Gdy ma się do czynienia z chorobą o ostrym przebiegu lub z wrażliwym ustrojem wtedy rzeczywiście trzeba każdą dawkę odważać z aptekarską dokładnością według przepisu doświadczonego lekarza. Nigdy nie zaszkodzi używanie naczyń o wyraźnie ustalonej zawartości, aby wiedziało się z góry, że np., przy zasypaniu warstwy ziela na grubość 1, 1½, 2 cm i zalaniu reszty naczynia wodą będzie stosunek jak 1 do 10, 15, 20 itp.
Do najskuteczniejszych składników ziół zalicza się: przede wszystkim olejki lotne, potem gorzkniki, dalej sole i kwasy, wreszcie gumę, śluz, skrobię, cukier.
Żeby przy kuracji ziołowej osiągnąć pożądane wyniki, trzeba kurację przeprowadzać przez określony przeciąg czasu, odpowiadający trwaniu choroby. Ponieważ zaś zdarzają się przypadki zadawnień, z powodu ogólnej skłonności ludzkiej do ociągania się z rozpoczęciem kuracji, najczęściej należy rozkładać leczenie na liczne dnie, tygodnie, a nawet miesiące. Im czasokres ten jest dłuższy, tym większe znaczenie posiada odpowiedni tryb życia pod względem oddychania, pokarmów, ruchu i pielęgnowania skóry. Oddychać trzeba (zwłaszcza w czasie snu) o ile możności czystym, świeżym powietrzem. Jeżeli chodzi o pokarm należy mniej zważać na posilność potraw, więcej zaś na ich lekkostrawność, unikając przede wszystkim ostrych przypraw, alkoholu (wódki, wina, piwa) i innych podniecających napojów (mocnej kawy, herbaty, czekolady) oraz wszelkich podrażnień (palenia tytoniu, niedosypiania). Ruchu na świeżym powietrzu powinno się używać tyle, żeby jeść z apetytem, mieć dosyć wolny stolec i spokojny sen. Skórę trzeba utrzymywać w czystości i świeżości, aby wydzielinowe działanie ziół odbywało się swobodnie.
W ogóle zaś leczenie ziołami powinno być uważane za część przyrodolecznictwa, co prawda znaczną, lecz tylko część potężnej całości, złożonej z wzajemnie się uzupełniających czynników. Jak wodolecznictwu, kąpielom powietrznym, słonecznym i elektrycznym, bez pomocy ziół może zawsze czegoś braknąć, tak i odwrotnie same zioła bez innych zabiegów przyrodniczych nie pokonają chorób, zwłaszcza zadawnionych.
J = Roślina jednoroczna.
D = Roślina dwuletnia.
B = Roślina trwała, długoletnia (bylina).
K = Krzew.
O = Drzewo.
+ = Roślina nieco trująca lub podejrzana o szkodliwość (jadowistość).