Żywoty pań swowolnych/O tym, iako piękne y godne białe głowy miłują walecznych mężczyzn

<<< Dane tekstu >>>
Autor Pierre de Bourdeille
Tytuł Żywoty pań swowolnych
Wydawca Polska Drukarnia w Białymstoku
Wydanie czwarte
Data wyd. 1926
Druk Polska Drukarnia w Białymstoku
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Vies des dames galantes
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZPRAWA PIĄTA
O TYM, IAKO PIĘKNE Y GODNE BIAŁE GŁOWY MIŁUIĄ WALECZNYCH MĘŻCZYZN, ZASIĘ DZIELNI MĘŻCZYŹNI MIŁUIĄ DAMY ODWAŻNEGO SERCA.

Nigdy się nie zdarzyło, iżby piękne y zacne białe głowy nie miłowały mężczyzn dzielnych y odważnych, mimo iż same z przyrody swoiey są boiące a tchórzliwe; przedsię mężność ma taką wagę naprzeciw nim iż ią miłuią. Wielga to moc kazać się miłować swemu przeciwieństwu, wbrew iego przyrodzie! Y iakżeby to nie było prawdą: owo Wenera, będąca niegdy boginią piękności, wszelakiey gracyey y grzeczności, maiąc swobodę wybrać w niebiesiech y na dworze Iupitera iakiegoś miłośnika wdzięcznego a pięknego, iżby przyprawić rogi swemu niezgule mężowi Wulkanowi, nie wybrała żadnego z nabarziey przymilnych, nabarziey gładkich ani utrefionych, iedno wybrała y miłowała boga Marsa, boga hufców woiennych y męztwa, mimo iż był cale plugawy, cale spocony od potyczki, z którey powracał, y cale czarny od kurzu, y nieschludny ile bydź może, y pachnący barziey żołnirzem niźli dworskim gładyszem; y który, co gorsza iest ieszcze, często, wracaiąc cały uiuszony z bitwy, możebna kładł się z nią spać, nie obmywaiąc się zgoła, ani zlewaiąc wonnościami.
Wspaniała y cudna królowa Pentezylea, gdy posłyszała z wieści a sławy o czynach y męztwie walecznego Hektora, y o cudownych przewagach woiennych, iakie odniósł pod Troią nad Grekami, na sam słych o tym rozgorzała do niego tak sielnie, iż, w żądzy swoiey aby od tak walecznego kawalera mieć dzieci, to iest córki któreby odziedziczyły iey królestwo, udała się do Troiey aby go odnaleźć; y widząc go, pozieraiąc nań y podziwiaiąc, uczyniła wszytko, co mogła, aby się mu przypodobać, niemniey przez swoią biegłość we władaniu bronią, iako przez swoią urodę, wierę, barzo rzadką; y nigdy Hektor nie czynił wyprawy przeciw nieprzyiaciołom, by mu nie towarzyszyła y nie wmięszała się ieszcze przed Hektorem tam gdzie było naygoręcey; y, iak powiedano, wiele razy, dokazuiąc tak osobliwych rzeczy, oczarowywała niemi Hektora, tak iż zatrzymywał się nagle, iakoby w zachwyceniu pośród walk nayzawziętszych, y usuwał się conieco na stronę, aby widzieć y przyzierać się lepiey do smaku, iak ta dzielna królowa zadaie tak krzepkie ciosy.
Z tego idąc, może się każdy domyślić, co uczynili ze swoiem miłowaniem y\czy ie przywiedli do skutku: łatwo wydać swoie mnimanie. Wżdy prawda też iest, iż rozkosze ich nie mogły trwać długo; ona bowiem, aby snadniey przypodobać się swemu miłośnikowi, wystawiła się tak zwyczaynie na azard woienny, iż w końcu ubito ią czasu nayzawziętszey y nayokrutnieyszey potyczki. Niektórzy zasię powiedaią, iż nie uźrzała Hektora y że zginął zanim ta przybyła, zaczym przybywszy y poznawszy iego śmierzć, popadła w tak wielgą żałość y smutek, iż straciła lubość swoich oczu, którey tyle pożądała y ścigała z tak dalekiego kraiu, aż poszła zginąć z dobrey woley w co naykrwawszych bitwach y pomarła nie chcąc iuż żyć, skoro nie mogła oglądać walecznego przedmiotu od się nalepiey wybranego y umiłowanego.
Tak samo uczyniła Talestryda, ina królowa Amazonek, która przewędrowała szyroką krainę, y uczyniła niewiem ile mil, aby naleźć Aleksandra Wielgiego, prosząc go iako o łaskę, abo na wymianę (iako że w onym dobrym czasie czyniono to y dawano na wymianę), aby z nią spał, by miała potomstwo z tak wielgiey y szlachetney krwie; co iey Alexander chętnie przyzwolił; wżdy byłby barzo przequintny y wybrydny, gdyby uczynił inaczey, królowa bowiem była równie cudna iako waleczna.
Kwintus Kurcyusz, Orozyusz y Iustyn tak twirdzą, y to ieszcze, iż przybyła przed oblicze Alexandrowe z trzystą białych głów w swoiem orszaku, tak dorzecznych y wdzięcznych w noszeniu broni, iako nie można więcey. Y uczyniła pokłon przed Alexandrem, który ią podiął z barzo wielgą częścią; y pozostała czas trzydziestu dni y trzydziestu nocy przy nim, zdała się we wszytkim na iego wolę y rozkosz, przedsię mówiąc mu ciągle, iż gdyby ztąd miała córkę, chowałaby ią iako skarb barzo kosztowny; gdyby zasię miała zeń syna, posłałaby mu go, a to dla osobliwey nienawiści iaką żywi dla płci męzkiey, w punkcie panowania y wszelakiego rozkazowania miedzy niemi, wedle praw ustanowionych w ich społeczności, od czasu gdy zabiły swoich mężów.
Niema wątpienia o tym, iż ine damy y pod-damy uczyniły tak samo y dały się pokryć inym rotmistrzom i żołnirzom onego Alexandra; bowiem w tym trzeba było czynić iako ich władczyni.
Piękna dziewica Kamilla, szlachetna y urodziwa, y która służyła tak wiernie Dyianie swoiey paniey w lasach y borach w iey łowach, zasłyszawszy conieco o dzielności Turnusa, y że miał do czynienia takoż z dziarskim mężem, Eneaszem, który mu sielnie się przeciwił, wzięła postanowienie; poszła go odwidzić ieno samoczwart z trzema barzo zacnemi y pięknemi białemi głowami ze swoiey kompaniey, które wybrała iako swoie wielgie druhinie a zaufane powiernice (lza iest mnimać: iey trybady y ćwiczone do łechtanki); y dla więtszey pompy dawała im sobie posługiwać we wszytkich miescach, iako powieda Wergiliusz w swoich Eneidach; owo nazywały się iedna Armia, dziewica waleczna, zasię druga Tulla, a trzecia Tarpea, która umiała dobrze wytrząsać piką lub oszczepem, możecie mnimać w dwoiakiem rozumieniu; owo wszytkie trzy były rodem z Italiey.
Kamilla przybyła tedy ze swoiem pięknem małem stadkiem (owo też powiedaią: mały y piękny y dobry) odwidzić Turnusa, przy którym walczyła barzo mężnie; y wysuwała się tak często na przodek y mięszała się pomiędzy waleczne Troiany, iż w końcu ią ubito ku srogiemu żalowi Turnusa, który ią wieldze szacował tak dla piękności iako dla iey dzielney pomocy. Tak one białe głowy urodne y mężne poszukiwały po świecie odważnych y walecznych, wspiraiąc ich w bitwach a potyczkach.
Coż owo zażegło płomię miłości tak iarzące w piersi biedney Dydony[1], ieśli nie męztwo iakie poczuła w swoim Eneaszu, ieśli w tem mamy wierzyć Wirgilowi? Bowiem kiedy go poprosiła, aby iey opowiedział woyny, niedole y spustoszenia Troiey, y gdy on iey uczynił zadość, z wielgą wszelako swoią żałością odnawiaiąc takowe cirpienie, przedsię w tey opowieści nie przepomniał własnego bohatyrstwa; to wszytko Dydona barzo dobrze zauważyła a rozmyśliła w sobie, y kiedy zaczęła oznaymiać siestrze Annie swoią miłość, główne y naywyrazistsze słowa iakie rzekła były: „Ach, siestro, cóż za gość przybył oto do mnie! iakąż ma piękną postawę, y iak mu pięknie przystoi bydź tak dzielnym a krzepkim bądź w czynieniu bronią, bądź w odwadze! Wżdy wierzę ia sielnie, iż zrodzon iest z iakowegoś szczepu bogów; podłe serca bowiem są tchórzliwe z natury“. Takie były iey słowa. Tak mnimam, iż ięła go się miłować tak dlatego iż była biała głowa szlachetna a mężna, y że iey wola przyrodzona pchała ią by pokochała równego sobie, iak również aby się nim zapomódz a posłużyć w potrzebie. Wszelako on nieszczęśnik zwiódł ią a porzucił haniebnie; czego nie powinien był uczynić tey zacney paniey, która dała mu swoie serce y miłość, iemu, powiedam, będącemu przybłędą y banitem.
Bokacyusz w swoiey xiążce o Dostoynych[2] nieszczęśnikach powieda o nieiakiey xiężniczce Furlance imieniem Romildy, która stradała męża, ziemie y maiętnośći, iako że Kokan, król Awareńczyków wszytko iey zabrał y zmusił iż się schroniła z dziećmi w zamku Furleńskim, gdzie ią oblegał; przedsię iednego dnia, kiedy się przybliżył do zamku na przeszpiegi, Romilda, będąca na szczycie wieży, dostrzegła go y zaczęła sielnie mu się przyzierać y długo; owo widząc go tak pięknym, będącym w kwiecie swoiego wieku, dosiadaiącym zacnego rumaka y w zbroiey barzo wspaniałey, y że dokonał tylu grzecznych uczynków woiennych y nie więcey się oszczędzał iako namnieyszy z iego żołnirzów, rozgorzała ku niemu niestrzymawałą miłością; y nie bacząc iuż na żałobę po mężu y sprawy swoiego zamku y iego oblężenia, nakazała mu przez posłańca, iż, ieśliby chciał poiąć ią w małżeństwo, wyda mu fortycę tegoż dnia kiedy gody będą święcone. Król Koskan uiął ią za słowo. Skoro więc dzień umówiony przyszedł, ona ubiera się wspaniale w swoie naypięknieysze a naypysznieysze szaty xiążęce, które uczyniły ią ieszcze cudnieyszą, była bowiem barzo urodziwa pani; gdy tedy przyszła do obozu króla spełnić małżeństwo, tenże, aby mu nikt nie mógł przyganić iż nie dotrzymał wiary, całą się przykładał k’temu aby zaspokoić rozgrzaną xiężniczkę. Potem nazaiutrz rankiem, wstawszy z łoża, kazał przywołać dwunastu ze swoich żołnirzów awareńskieh, y wydał Romildę w ich ręce, iżby z niey mieli rozkosz ieden po drugim; owo obracali ią przez całą noc iako mogli; zasię gdy dzień nadszedł, Kokan, kazawszy ią przywołać y uczyniwszy iey siła uszczypków za iey wszeteczeństwo y rzekszy siła słów hańbiących, kazał ią wbić na pal przez przyrodzenie, z czego zmarła. Uczynek wierę okrutny a barbarzyński, potraktować tak piękną y zacną panią, miasto ią uznać, nagrodzić i uczcić z wszelaką grzecznością, za to dobre mnimanie iakie miała o iego szlachetności, tęgości y szlachetnem męztwie, y pokochała go za to! Przed czym niekiedy białe głowy powinny się mieć na ostrożności, bywaią bowiem one iunaki, którzy tak nawykli zabiiać, machać a igrać żelazem tak grubie, iż tedy owędy przychodzi im ochota czynić to samo przeciw białym głowom. Wżdy nie wszytcy są tako wey przyrody; bowiem, kiedy niektóre godne damy czynią im tę cześć iż ich miłuią y maią dobre mnimanie o ich męztwie, pozostawiaią w obozie swoią furią a rabiactwo, y na dworach a w kownatach przykładaią się do słodyczy y wszelakich świadczeń y grzeczności.
Bandel w swoich Historyiach tragicznych powieda iedną, naypięknieyszą, wierę, iaką kiedy czytałem, o xiężniczce Sabaudyey, która iednego dnia wyszła z miesta Turynu y usłyszała pątniczkę iszpańską, która szła do Loreto dla pewnego ślubu, iak wykrzykiwała a zachwycała się iey pięknością y mówiła na głos, iż gdyby tak cudna a wyborna biała głowa była zaślubiona z iey bratem, panem Mendozą, tak pięknym, dzielnym y walecznym, możnaby wszędzie mówić iż dwoie naypięknieyszych na świecie sparzyło się razem. Xiężniczka, która rozumiała barzo dobrze ięzyk iszpański, sumniennie w sercu spamiętawszy a wyrywszy te słowa, ięła w niem równie wysnuwać przędzę miłości; tak iż ieno z tego gadania tak rozgorzała dla onego pana Mendozy, iż nie miała spokoiu póki nie ułożyła wrzekomey pielgrzymki do świętego Iacka, aby uźrzeć swego miłośnika świeżo od niey przybranego. Tedy skierowawszy się ku Iszpaniey y obrawszy drogę przez mieszkanie pana Mendozy, miała czas y możność zadowolić się y nasycić oczy pięknym przedmiotem który sobie obrała; siestra bowiem pana Mendozy, towarzysząca xiężniczce ostrzegła brata o tych szlachetnych, wdzięcznych odwidzinach; zaczym nie omieszkał wyniść naprzeciw niey pięknie przybrany, iadąc na cudnym iszpańskim rumaku, z tak piękną gracyą, iż xiężniczka miała przyczynę utwirdzić się w mnimaniu iakie iey doniesiono, y podziwiała go sielnie, tak dla iego piękności iako dla dworney maniery, ukazuiącey w pełni męztwo iakie w nim było, które ceniła tyleż co ine cnoty y doskonałości y znakomitości, przeczuwaiąc iuż wówczas, iż kiedyś będzie z nim miała sprawę; iakoź y późniey posłużył iey sielnie we fałszywem oskarżeniu, iakie grabia Penkalir podniósł przeciw iey czystości. Wszelako, mimo iż uznała go krzepkim y walecznym w orężu, tym razem okazał się tchórzliwy w miłości; bowiem obiawił się tak zimnym a przysadnym w części, iż nie przypuścił żadnego szturmu miłośnemi słowy, czego życzyła nabarziey y k’czemu podięła swoią podróż: y dlatego, zmierżona takim chłodnym szacunkiem, lub radniey takową tchórzliwością miłosną, pożegnała się z nim nazaiutrz, nie tak ukontentowana ileby pragnęła.
Oto iako białe głowy nawidzą niekiedy tyleż mężczyzn śmiałych w miłości, iako y w orężu, nie iżby chciały aby byli bezczelni a zuchwali, bezwstydni a błaznowie, iako znałem y takich; ale trzeba, iżby dzierżyli w tem medium.
Znałem wielu, którzy postradali siła lubych przygód przez takowe szacunki, o czym przyczyniłbych tu niezgorsze powiastki, gdybych się nie obawiał zabłąkać zbytnio w mey rozprawie; wszelako spodziewam się pomieścić ie oddzielnie: iedno tę tutay opowiem.
Słyszałem niegdy o iedney paniey, y z barzo pięknych we świecie, która, usłyszawszy tak samo pochwałę iednego xiążęcia iż był waleczny a dzielny[3], y że iuż w młodem wieku zamierzył y dokonał wielgich czynów woiennych, a zwłaszcza wygrał dwie wielgie y słynne bitwy przeciw swym nieprzyiaciołom, powzięła stateczną chęć uirzenia go; k’czemu podięła podróż do prowincyey w którey podczas bawił, wżdy pod inym iakimś pozorem, którego nie wymienię. Wreszcie dotarła do niego; coż bowiem niemożebne iest dzielnemu miłuiącemu sercu? widzi go y poziera nań do syta, wyiachał bowiem daleko naprzeciw niey y przyiął ią z wszytką czcią a powolnością, iako był powinien tak znaczney, cudney y wspaniałey xiężniczce, ba nawet nadto było tey czci, iako to mówią, bowiem przydarzyło mu się toż samo, co panu Mendozie y księżniczce Sabaudyey; owo takie szacunki rodzą podobne żale y nieukontentowania. Tak iż rozstała się z nim nie tak barzo rada iako przybyła. Możebna, iż byłby kusił się nadarmo, y że nie byłaby się podała iego woley; przedsię nie byłoby złe poprobować, ieno barzo zaszczytnie y wyższey ienoby go za to ceniono.
Naco tedy służy męztwo waleczne y wspaniałe, ieśli nie obiawia się we wszytkiey rzeczy, y także w miłowaniu iako y w orężu, ile że woyna a miłowanie to są towarzysze, chadzaią razem y maią iedną sympatyą, iako o tem powieda poeta: „Każdy miłośnik iest żołnirzem, a Kupidon ma swóy obóz y swoie oręże nie gorzey Marsa.“ Pan Romsar uczynił o tym piękny sonet w swoich pirszych Amorach[4].
Owo, aby wrócić ieszcze do chciwości, iaką maią białe głowy ku oglądaniu y miłowaniu mężczyzn wspaniałych a odważnych, słyszałem to o królowey Angliey, Elizabecie, dzisiay panuiącey: iednego dnia, będąc u stołu y maiąc u, siebie na wieczerzy pana wielgiego pryora Francyey, z domu Lotaryngskiego, y pana Danwiła, dziś pana Monmoreńskiego y hetmana, wśrzód tey gawędy biesiadney y kiedy zeszła rzecz na pochwały króla Hendryka drugiego, wychwalała go sielnie, iż był dzielny, waleczny y wspaniały, y (użyła tego słowa) barzo marsowy, y że okazał to dobrze we wszytkich uczynkach; dlatego też, gdyby nie był pomarł tak wrychle, miała postanowienie iachać go odwidzić w iego królestwie, y kazała sposobić y mieć w gotowości okręty, aby przeprawić się do Francyey y uścisnąć sobie z nim ręce na pokóy y wiarę. „Owo to było iedno z moich żądań aby go oglądać; mnimam, nie byłby mi tego odmówił, bowiem (tak prawiła) móy obyczay iest miłować ludzi walecznych; y barzo gniwam się na śmierzć, iż wydarła tak dzielnego króla, nimem go bogday była uźrzała.“
Taż sama królowa, w nieiaki czas potem, słysząc iako tyle chwalono pana Nemurskiego[5] za doskonałości a cnoty w nim będące, ciekawa była wywiedzieć się oń od nieboszczyka pana Randana[6], kiedy go król Franciszek drugi posłał do Szkocyey, iżby uczynił pokóy pod Ptyli, które było oblegane. Owo gdy iey o tym rozpowiedał barzo szyroko y o wszelakich rodzaiach iego pięknych cnót y uczynków, pan Randan, który rozumiał się na miłościach niegorzey iako na woiowaniu, uznał w niey y w iey twarzy nieiaką iskierkę chuci abo przychylności, a także w iey słowiech wielgą żądzę oglądania go. Zaczym, nie chcąc zatrzymywać się na tak dobrey drodze, wziął przed się dowiedzieć się o niey, czy, gdyby tamten przybył ią odwidzić, żali byłby mile widziany; powziął ztąd mnimanie, iż mogłoby tych dwoie przyść z sobą do małżeństwa.
Wróciwszy tedy na dwór ze swego poselstwa, powtórzył całą rozmowę królowi y panu Nemurskiemu; zaczym król rozkazał y przekonał pana Nemurskiego, aby się skłonił k’temu; co też ten uczynił z wielgą radością, iż mógł przyść do pięknego królestwa za pomocą tak piękney, cnotliwey y godney królowey.
Owo tedy poczęto kuć gorące żelazo: przy pomocy szczodrych zasobow iakich król mu udzielił, poczynił pan Nemurski wielgie przygotowania y barzo wspaniałe a cudne przybory, mnogo szat, koniów, zbroi, prosto wszelkich rzeczy wybornych, niczego nie zaniechuiąc (widziałem bowiem to wszytko) aby iachać ukazać się przed oną piękną xiężniczką, nie przepominaiąc zwłaszcza zawiezć tam całego kwiatu młodzi dworskiey; z czego trefniś siła wysmażał uszczypków a wydwarzania.
Tymczasem pan Lignerol, barzo obrotny y bywały szlachcic y barzo w łasce u pana Nemurskiego swego pana, wysłany został do oney królowey: owo powrócił z odpowiedzią wdzięczną y barzo godną, iżby pan Nemurski był dobrey otuchy y naglił a przyspieszał swoią podróż. Pomnę tak, iż na dworze uważano to małżeństwo iakoby za dokonane: przedsię uźrzeliśmy nagle, iż tę podróż przerwano a poniechano iey, przez co cały barzo wielgi wydatek stał się próżny a daremny.
Powiedziałbych snadnie, iako y każdy iny we Francyey, z iakiey przyczyny przyszło do tego zerwania; wspomnę wszelako tylko iedno słowo: możebna, iż ine miłoście wzięły panu Nemurskiemu serce[7] y dzierżyły ie w więzieniu a niewoli; był to pan tak wyborny we wszytkich rzeczach y tak zręczny w robieniu bronią y inych cnotach, iż białe głowy rade byłyby go ścigać przemocą, iako widziałem nabarziey płoche, y nabarziey stateczne, które łomiły posty swoiey czystości dla niego.
W Stu opowiastkach[8] królowey Nawary, Margarety, mamy barzo piękną powieść o oney paniey z Milanu, która, umówiwszy iednego dnia schadzkę z nieboszczykiem panem Boniwetem, późni admirałem Francyey, ustawiła na wschodach służebne z gołemi szpadami, iżby czyniły niemi hałas, kiedy będzie miał kłaść się w łoże: co też uczyniły barzo pilnie, wedle rozkazu swoiey paniey, która, ze swey strony, udała przestraszoną y lękliwą, mówiąc iż to iey szwagrowie snadź obaczyli się na czymś, y że iest zgubiona y żeby się ukrył pod łóżko abo za dywanem przy ścienie. Alić pan Boniwet, nie przeraziwszy się, bierąc płaszcz w iedną rękę, zasię szpadę w drugą, rzekł: „Y gdzież są owe dzielne braty, któreby mi chciały uczynić krzywdę, abo nagnać strachu? Kiedy mnie uźrzą, nie będą śmieli ani się spoźrzeć na koniec moiey szpady.“ Zaczym, otwieraiąc drzwi y wychodząc, gdy chciał prosto iść napadać ku tym schodom, nalazł one niewiasty pobrzękuiące, które się przelękły y zaczęły krzyczeć y wyznały wszytko. Pan Boniwet, widząc że to ieno tyle, puścił ie y wysłał do dyaska, wrócił do kownaty, zamknął drzwi za sobą y podszedł ku oney paniey, która zaczęła się śmiać a ściskać go, y wyznawać mu, iż to była igra przez nią przygotowiona, y upewniać, iż gdyby był okazał tchórza y nie obiawił w tym swego męztwa iakie wieść o nim głosiła, nigdy byłaby go nie wpuściła do swego łoża. Przedsię, iż okazał się tak wspaniałym a przezpiecznym obłapiła go y ułożyła przy sobie; owo nie trzeba pytać co całą noc czynili; była to bowiem iedna z cudnieyszych białych głów w Milanie, y którą pozyskać przyszło mu barzo uciążliwie.
Znałem iednego dzielnego szlachcica, który gdy raz spał u iedney wdzięczney paniey rzymiańskiey w czas nieobecności męża, ta zgotowiła mu podobny przestrach, kazawszy pewney ze swoich niewiast wpaść z przestrzeżeniem iż mąż wrócił z podróży. Pani, iakoby zadziwiona, prosiła szlachcica, aby ukrył się w alkowie, abo też będzie zgubiona. „Nie, nie, rzecze ów szlachcic, za żaden skarb świata nie uczynię tego; wszelako ieśli przydzie, uśmiercę go.“ Zaczym gdy ów poskoczył ku szpadzie, biała głowa poczęła się śmiać, y wyznała iż uczyniła to z rozmysłu, aby go podać na próbę, coby uczynił, gdyby mąż czynił iey co złego y czyby iey dobrze bronił.
Znałem iedną barzo cudną panią, która porzuciła hnet służkę którego miała, iż nie okazał się mężnym; y wzięła inego[9], niepodobnego temu, którego barzo się lękano y strachano niezmiernie iego szpady, iako iż był podczas iednym z naytęgszych szyrmierzy.
Słyszałem od starych dworzan opowieść o iedney[10] paniey która była na dworze, miłośnicy nieboszczyka pana Delorsza, godnego człeka y w swoich młodych leciech iednego z naydzielnieyszych y naysławnieyszych kapitanów pieszego woyska owego czasu. Ona, słyszawszy tyle o iego dzielności, iednego dnia, gdy król Franciszek pirszy wydawał walkę lwów we swoim dziedzińcu, chciała uczynić próbę czy był takim iak to powiedano; k’czemu upuściła rękawiczkę w ogrodzenie lwów będących w nawiętszey furyey; zaczym prosiła pana Delorsza, aby poszedł ią podiąć, ieśli ią miłuie tak iako powiedał. On, nie wahaiąc się, wziął płaszcz w iedną rękę a szpadę w drugą, y poszedł mężnie miedzy lwy podiąć rękawiczkę. W czym fortuna była mu przyiazna, okazuiąc bowiem ciągle wesołą twarz y kieruiąc z wielgą pewnością koniec szpady ku lwom, sprawił, iż nie śmiały go zaczypić. Tak podiąwszy rękawiczkę, powrócił przed swoią damę y oddał iey sprzęt; w czym ona y wszytcy patrzący przyzwalali mu barzo sielnie. Przedsię powiedaią, iż poiechał iey od wielgiey urazy pan Delorsz, iż chciała sobie czynić w ten sposób rozrywkę z niego y z iego męztwa. Powiedaią ieszcze, iż z wielgiey wzgardy cisnął iey rękawiczkę w gębę; wolałby bowiem radniey iżby mu była rozkazała sto razy iść natrzeć na batalion pieszego rycerstwa, w czym był barzo doświadczony, niżeli walczyć ze źwirzętami, które to potykanie nie ma w sobie niiakiey chluby. Wierę, takie doświadczania nie są ani piękne ani obyczayne, y osoby bawiące się niemi barzo są godne przygany.
Tyleż warta iest sztuka, co ią pani iedna spłatała swiiemu miłośnikowi; ten gdy iey przedstawiał swoie służby y upewniał iż niema rzeczy, by z nawiętszym azardem, któreby nie uczynił, ona, chcąc go uiąć za słowo, rzecze: „Ieśli mnie tyle miłuiecie, y iesteście tak odważni iako powiedacie, ugodźcież się sztyletem w ramię dla moiey miłości.“ Tamten, który umirał z miłości dla niey, dobył go wraz z pochew, chcąc się ugodzić; wżdy ia mu przytrzymałem ramię y odiąłem sztylet, przedkładaiąc, iż byłoby to wielgie szaleństwo tak uczynić y takim sposobem czynić próbę miłości a swoiego męztwa. Nie nazwę oney białey głowy, przedsię ów szlachcic był to nieboszczyk pan Klaromont Talar starszy, który zginął w bitwie pod Monkonturem, ieden z mężnych a walecznych rycerzów Francyey, iako skazał to swoią śmierzcią, dowodząc kompanią konnych: miłowałem go y szacowałem wieldze.
Słyszałem, iż toż samo trefiło się nieboszczykowi panu Dżenlemu[11], zmarłemu w Niemczech, gdy dowodził woyskiem ugonockiem, czasu trzeciego rozruchu: owo gdy iachał raz przez rzekę pod Luwrem ze swoią damą, ta upuściła do wody chusteczkę, wierę piękną y bogatą, z umysłu, y rzekła mu aby skoczył do wody ią wyłowić. On, który umiał pływać nie więcey od kamienia, chciał wymówić: przedsię ona, wyrzucaiąc mu iż był tchórzem y bez odwagi człowiekiem, nic nie zapowiedaiąc, rzuciła się z miesca do wody, y tak rwąc się ku tey chustce byłaby się utopiła, gdyby iey wraz nie dano pomocy z iney łodzi.
Mnimam, iż one białe głowy, zadaiące takie próby, chcą się nieraz zbydź misternie swoich miłośników, którzy, możebna, im omierzli. Lepieyby było, gdyby ich opasały nadobną szarfeczką, y prosiły aby ie nieśli, dla ich miłości, na chlubne pola bitew, y dali dowody swoiego nięztwa, y tym sposobem ieszcze sielniey ich zagrzały, niżby miały czynić takie mózgowcze głupie wymysły, o których powiedałem, y które mógłbych liczyć tu w nieskończoność.
Przypominam sobie, iż kiedy szliśmy oblegać Rulę, czasu pirszych rozruchów, panna Pinianka, iedna z godnych panien dworskich, podeźrzewaiąc iż nieboszczyk pan Dzierdź[12] nie był dość waleczny aby ubić sam, w poiedynczey walce, nieboszczyka barona Ingranda, iednego z naymężnieyszych szlachciców na dworze, y żądaiąc wypróbować iego męztwo, dała mu szarfę, którą sobie umocował na hełmie; owo kiedy przyszło do oblegania fortu świętey Katarzyny, natarł tak śmiele y krzepko na gromadę konnych, którzy wypuścili się poza mury, iż walcząc otzymał strzał pistoletu w głowę, od którego padł martwy na miescu: zaczym owa panna zaspokoiła się co do iego męztwa, y gdyby nie był zmarł od tego strzału, tak grzecznie się sprawiwszy, byłaby go zaślubiła; przedsię wątpiąc nieco o iego odwadze y mnimaiąc iż nieobyczaynie ubił onego barona (tak iey się widziało), chciała mieć to doświadczenie, iako powiedała. Y wierę, mimo że siła iest walecznych mężczyzn ze swoiey natury, wżdy białe głowy popychaią ich do tego ieszcze barziey; zasię, ieśli są gnuśni a nikczemnego serca, pobudzaią ich a rozgrzywaią.
Mamy tego barzo piękny przykład w cudney Agniszce, która widząc Karla siódmego rozmiłowanym w niey y chciwym ieno uradzać z nią o miłości, y gnuśnym a nikczemnym, nie dbaiącym na swoie królestwo, rzekła mu iednego dnia, iż, gdy była ieszcze młodą dziewczyną, astrolog przepowiedział iey, iż będzie ią miłował y służył iey ieden z naywalecznieyszych królów krześciiaństwa; owo kiedy król uczynił iey tę cześć iż począł ią miłować, mnimała iż to był on waleczny król iey przepowiedziany; wszelako widząc go tak miętkim, tak mało dbałym o swoie rządy, rozumi dobrze iż się omyliła, y że ów król tak waleczny to nie był on, iedno król Angliey, który bił się tak krzepko y zabierał mu tyle pięknych miest z przed nosa. „Iakoż (rzekła tak królowi), hnet trzeba mi będzie iść do niego, iego to bowiem rozumiał snadź ów astrolog.“ Te słowa tak ukłuły w serce króla, iż zaczął płakać; owo, od tego czasu, skrzepiwszy się w odwadze y niechaiąc łowów y ogrodów, wziął na kieł tak dobrze, iż przez swoie szczęście y zwycięztwo wygnał Angielczyków ze swego królestwa.
Bertrand Giklin, poiąwszy za żenę panią Tyfanę, cały poświęcił temu aby zaspakaiać iey przyrodę, y poniechał rzemięsła woiennego, on, który tyle go kosztował wprzódzi y nabył w niem tyle chluby a rozgłosu; przedsię ona uczyniła mu wyrzuty a przedkładania, iż przed ich małżeństwem mówiono wciąż o nim y o iego grzecznych uczynkach, zasię teraz mogliby ludzie iey samey wyrzucać zaniedbanie męża; iż to było z wielgą osławą dla niey a dla iey męża, iż się uczynił takowym domatorem; w czym nie ustała, aż go przywróciła do pirwszego męztwa y wyprawiła z powrotem na woynę, gdzie sprawił się ieszcze znaczniey niż wprzódzi.
Oto iako ta poczciwa biała głowa nie tak miłowała nocne rozkoszki, iako radniey cześć swoiego męża. Y wierę, same żeny nasze, kiedy nas widzą tako bez męztwa a czci rycerskiey, nie skłonne są tak barzo nas miłować, wiszących wciąż przy ich spódnicach, ani trzymać przy sobie z ochoty; zasię kiedy wracamy z obozu y zdziałaliśmy conieco pięknego a tęgięgo, wówczas to miłuią nas a ściskaią z całego serca y lepszy w tym smak nayduią.
Czwarta córa grabiego Prowancyey, teścia świętego Ludwika, a żena Karla, grabiego andegawskiego, brata onego króla, wspaniała y górnie niesąca się biała głowa, zmierziwszy to sobie iż była ieno zwykłą grebinią andegawską y prowansalską, y że sama iedna z pośród trzech siestr, z których dwie były królowe, a trzecia zgoła cysarzowa, nie miała iney szarży ieno paniey a grebini, nie ustała się trapić, aż dopóki nie uprosiła, nie wymogła a wydusiła na mężu, iżby posiadł a zdobył iakoweś królestwo. Owo zakrzątnęli się tak dobrze, iż byli naznaczeni przez Urbana papę królem y królową Oboyga Sycyliey; y poiachali oboie do Rzymu z trzydziestą okrętów dać się ukoronować Iego Świątobliwości, z wielgą pompą, na króla y królowę Hierozolimy a Neapolu, który zdobył późniey, tak przez swoie waleczne czyny, iako przez śrzodki które żena mu dała, sprzedaiąc wszystkie pirzścionki a klenoty, aby nastarczyć kosztom woiennym; potem zasię władali dosyć spokoynie y długo w swoioh pięknych zdobytych królestwach.
W długi czas potem, iedna z ich wnuczek, poczęta z nich y z ich rodu, Izabela Lotaryngska, dokazała bez swoiego męża Ireneusza podobnego czynu; bowiem, gdy ów był ieńcem w rękach Karola, xiążęcia Burgundyey, ona, władnąc iako xiężniczka pełna roztropności, wspaniałości y męztwa, gdy im przypadło przez sukcesyę królestwo Sycyliey a Neapolu, zebrała armię trzydziestu tysięcy męża y sama ią powiędła, zdobyła królestwo y zaięła Neapol.
Mógłbych wymienić nieskończoną mnogość białych głów, które w takowy sposób siła przysłużyły się swoim mężom, y które, będąc wyniosłego serca y hambitu, popchnęły y zagrzały mężów ku wzniesieniu się, nabyciu dostatków, y wielgości, y bogactw. Iako iż nabarziey piękna y zaszczytna iest posiąść ie ostrzem swoiey szpady.
Znałem wielu takich w naszey Francyey y na naszych dworzech, którzy więcey popychani od swoich żen niż z woley, zamierzyli y dokonali takowych pięknych rzeczy.
Siła białych głów znałem równie, które nie myśląc ni o czym, ieno o swoich ucieszkach a foldze, tamowały ich y trzymały ciągle przy sobie, tamuiąc ich w dokonaniu pięknych czynów, nie chcąc aby się czym trudnili, iak tylko zaspakaianiem ich w igrach Wenusowych, tak były na to łase. Siłabych takich mógł przytoczyć, nazbyt wszelako byłoby to z odbieżeniem od przedmiotu, który iest, wierę, pięknieyszy, dotyczę bowiem cnoty, niżeli iny który dotyczę przestępku; y miley też iest słyszeć o onych białych głowach, które popchnęły samców do grzecznych uczynków. Nie powiedam ieno o białych głowach poślubionych, ale o wielu inych, które za ieden mały znak łaski a małą szarfeczkę zagrzały swoich służków do uczynienia wielu rzeczy, których nie byliby uczynili. Bowiem iakież zadowolnienie ztąd czyrpią! iakaż ostroga y rozgrzanie serca, kiedy, będąc w woienney potrzebie, pomyśli się, iż się iest sielnie miłowanym od swoiey damy, y że, ieśli się dokona czego pięknego dla iey miłości, ileż wdzięcznych pozierań, cudnych przymileń, pięknych zwroków, uścisków, rozkoszek, łask nadziwa się od niey otrzymać?
Scypion, miedzy inemi przyganami iakie wyświadczył Massynissie, gdy ten, iakoby ociekaiący od krwie, zaślubił Sofonizbę, rzekł mu na to: iż nie iest przystoyna myśleć o białych głowach y o miłowaniu, kiedy się iest na woynie. Niech mi to raczy darować, wszelako, co do umie, mnimam, iż niemasz więtszego ukontentowania, ani też coby dawało więcey odwagi y ostrogi ku mężnemu stawaniu, iako one. Bywałem y sam w takiey potrzebie. Co się mnie tyczy, to sądzę, iż wszytcy, którzy bywaią w bitwach są tacyż sami; zdaię się na nich. Sądzę, iż będą moiego mnimania, ilu ich iest, y że, kiedy są na iakiey grzeczney wyprawie woienney, y kiedy są nawiętszym ucisku od przyiaciela, serce im się dwoi a roście, kiedy myślą o swoich damach, o ich szarfeczkach, iakie maią na sobie, y o pieszczotkach a wdzięcznych przyięciach, iakich doznaią od nich za powrotem, ieśli ostaną żywi; zasię, ieśliby pomarli, iakie lamenty będą czynić dla miłości ich zgonu. Prosto, dla miłości swoich pań y myśląc o nich, wszytkie przedsięwzięcia są łatwe y sposobne, wszytkie walki są im iakoby turnieie, a wszelka śmierzć triumphem.
Pomnę, iak w bitwie Drewskiey, nieboszczyk pan Bort, grzeczny y mężny kawaler iak mało, był porucznikiem pana Niewierskiego[13], przedtym nazywanego grabią Eu, xiążęcia takoż barzo wybornego; trzeba było iść do ataku, aby nałomić batalion pieszego rycerstwa idący prosto na awangardę, którey przewodniczył nieboszczyk pan Giz, xiążę, zwane Wielgiem; zaczym, kiedy dano sygnał do ataku, ów pan Bort, siedząc na szpakowatym koniu tureckim, hnet rusza z miesca, ozdobiony y przybrany barzo wdzięczną szarfeczką, iaką dała mu iego dama (nie nazwę iey, przedsię była to iedna z pięknych y godnych panien, y z nawiętszych na dworze); y ruszaiąc, rzekł: „Ha! będę walczył mężnie dla miłości moiey damy, abo też chlubnie zginę.“ Czego nie chybił; bowiem, przełomiwszy sześć pirwszych szeregów, zginął przy siódmym, obalon na ziemię. Iakoż mnimacie, zali ta dama nie dobrze użyła swey wdzięczney szarfeczki, y zali musiała się hańbić iż mu ią oddała?
Pan Buś[14] był to także młodzian, który również barziey od inych okrył sławą szarfeczki swoich dam; wiem zwłaszcza o niektórych co zasłużyły więcey walk, czynów woiennych, pchnięć szpadą, niżeli ich kiedy sprowadziła cudna Angelika u owoczesnych paladynów a rycerzy, tak krześciiańskich iako y Saracenów; przedsię słyszałem nieraz od niego, iż tak w poiedynczych walkach y potyczkach y w powszechnych bitwach (bowiem naczynił ich wiele) w których się nalazł y które kiedy podiął, iż było to nie tyle dla służby swego xiążęcia abo dla czci swoiey, iako dla samey chluby spodobania się swoiey damie. Wierę dobrze to osądzał, wszytkie bowiem czcie świata nie warte są tyle, co miłowanie y życzliwość cudney a godney paniey a gołąbki.
A owo dlaczego tylu dzielnych rycerzów błędnych Okrągłego Stołu y tylu walecznych paladynów Francyey dawnego czasu wzięło przedsię tyle woien, tyle podróży odległych, tyle dokonało wypraw wspaniałych, ieśli nie dla miłości pięknych pań którym służyli, abo też chcieli służyć? Zdaię się w tym na naszych paladynów francuzkich, Rolandów, Renodów, Ożierów, Oliwierów, Ywonów, Ryszardów, y bezlik inych. Był to też czas wspaniały a barzo szczęśliwy; ieśli bowiem zdziałali co pięknego dla miłości swoich dam, ich damy, cale nie niewdzięczne, umiały ich dobrze wynagrodzić, kiedy im przyszło się spotkać, lub też dać im schadzkę, w lasach, w borach, abo też kole źrzódeł lub na iakiey wdzięczney łączce. Y otoć nagroda waleczności, iakiey pożąda się u dam!
Zaczym przychodzi tu iedno pytanie: czemu tu białe głowy tak nawidzą odważnych samców? Owo, iakom rzekł na początku, odwaga ma tę cnotę y siłę, iż każe się miłować swoiemu przeciwieństwu. Co więtsza, iest to nieiako przyrodzona skłonność, która popycha białe głowy iżby miłowały wspaniałość serca, która iest, wierę, sto razy godnieyszą miłowania niż tchórzostwo: iako iż każda cnota sielniey się każe miłować niż przywara.
Bywaią niektóre białe głowy, które miłuią onych ludzi tak obdarzonych męztwem, ile że im się zdaie iż tak samo iako są waleczni y zdatni w robieniu bronią y rzemięśle Marsowem, tak samo są y w rzeczach Wenusa.
To prawidło nie chybia u żadnego. Y w rzeczy są oni tacy, iako był niegdy Cezar, bohatyr świata, y siła inych śmiałków, których znałem, a których przemilczę. Owo tacy maią zgoła iną siłę a gracyą iako chłopy proste y ini ludzie inego rzemięsła; tak iż iedno doskoczenie takich ludzi warte iest tyleż co cztery inych; mówię dla takich białych głów które są pomierne w iurności, nie zaś dla takich które są bez miary, te bowiem mnogość ieno widzą nayradsze. Ba, ieśli ta reguła schodzi się czasem u niektórych z tych ludzi, y wedle przyrody niektórych białych głów, przedsię chybia u inych; trefiaią się bowiem one iunaki, którzy są tak utrudzeni od pancyrza y wielgich utrapień woiennych, iż nic iuż nie zdolą kiedy trzeba przyść do tey słodkiey igry, tak iż nie mogą zaspokoić swoich dam: zaczym niektóre, a siła iest takich, nawidziłaby radniey iakiego dobrego pracownika Wenery, świżego a dobrze wyszlifowanego, niżeli czterych z tych synów Marsowych tak poszczyrbionych.
Znalem siła z oney płci białogłowskiey takiego mnimania, bowiem w rzeczy (tak powiedaią), niemasz nic iak dobrze zażyć swobody y wyciągnąć lubą essencyą, nie dbaiąc na osobę. Dobry woiownik iest dobry, y cudnie nań iest pozierać na woynie, przedsię ieśli nic nie zdole uczynić w łożnicy (powiedaią), tedy tęgi a krzepki pachołek, sposobny do użytku, wart iest tyleż y dobrze więcey co piękny y mężny rycerz utrudzony.
Zdaię się na te, które tego doświadczyły y doświadczaią co dnia; bowiem lędźwie szlachcica, by był nabarziey dzielny a dworny, skoro są ugniecone a uciśnione od pancyrza, który długo nosił na sobie, nie mogą starczyć ku tey lubey ochocie tak iako inych którzy nie cirpieli zgoła utrudzeń ani ciężarów.
Ine są białe głowy, które barziey nawidzą odważnych, bądź to za mężów bądź za służków, iżby lepiey bronili a podtrzymywali ich cześć y niewinność, gdyby niektóre ossczerce chciały ie splugawić słowy; iako widziałem wiele takich na dworze. Tak znałem niegdy iedną barzo piękną y znamienitą panię, którey nie nazowię; ta będąc podana na oszczercze ięzyki[15], porzuciła iednego służkę barzo od się ulubionego, iż widziała go miętkim w użyciu dłoni, y wyzwaniu y walczeniu za nią; zasię wzięła inego, który był rabuśnik, iunak y człek odważny, y obnosił na ostrzu szpady cześć swoiey damy, iż nikt nie śmiał iey zaczypić.
Siła białych głów znałem tey przyrody, iż zawżdy chciały mieć dzielnego iunaka dla swego towarzystwa a obrony; co im iest barzo często wieldze dobre y użyteczne; przedsię trzeba aby się barzo strzegły ochłódnąć y odmienić naprzeciw nim, skoro się iuż raz podały pod ich panowanie, ieśli bowiem tamci obaczą się boday trochę na ich sztukach y letkościach, ostro ie pędzą y dopiekaią strasznie im y ich galanom, ieśli się odmienią: iako widziałem siła takich przykładów w życiu.
Owo zatym takim białym głowom, które chcą mieć w posiadaniu takowych iunaków a rabuśników, niewola iest iżby były poczciwe a wierne przeciw nim, lub też aby były tak taiemne w swoich sprawkach, aby tamci nie mogli ich wypatrzyć: chyba żeby chciały ułożyć rzecz po dobremu, iako kortezany Italskie y Rzymskie, które chcą mieć swoiego brafa (tak go nazywaią), aby ie chronił a podtrzymywał: przedsię stawiaią to zawżdy przy targu, iż będą miały y inych miłośników, y że braf nie piśnie na to słówka.
To iest barzo dobre dla kortezan rzymskich y ich brafów, przedsię nie dla dworney szlachty naszey Francyey lub indziey. Wżdy ieśli godna biała głowa chce się utrzymać w swoiey wierze a stałości, trzeba by iey służka nieskąpił życia, aby ią wspirać y bronić, ieśli popadnie by w namnieysze nieprzepieczeństwo w święcie, bądź na swoiem życiu, bądź na cześci, bądź też od iakiego szpetnego rzeczenia; iako widziałem na naszym dworze wielu, prosto zamykaiących gębę obmowcom, kiedy przyszli do szarpania ich pań a władczyń, którym z obowiązku rycerstwa y z prawa powinni iesteśmy służyć za szyrmierzy w ich niedolach; iako wyświadczył ów dzielny Renod[16] piękney Ginewrze w Szkocyey, pan Mendoza owey cudney xiężniczce o którey powiedałem, y pan Karuk własney żenie za czasu króla Karla szóstego, iako czytamy w naszych chronikach. Przyczyniłbych bezlik inych, y z nowszego y z dawnego czasu, iako widziałem to na naszym dworze; przedsię nigdybych nie skończył.
Ine znałem białe głowy, które poniechały mężczyzn lękliwych, mimo iż byli barzo bogaci, aby miłować a poślubić szlachciców którzy nie mieli ieno płaszcz a szpadę (iako to powiedaią); przedsię byli waleczni y wielgiego serca, y przeto nadziewali się przez swoią waleczność a wspaniałość przyść do wielgości y szarżów, chocia, wierę, nie zawsze naydzielnieysi nayczęściey do tego dochodzą, w czym wszelako krzywdę im się czyni; y barzo często widzi się, iż tchórze y boiaźliwce do tego przychodzą; wżdy taka ozdoba nigdy nie zdaie się na nich y nie błyszczy tak, iako kiedy przygodzi się mężnemu.
Owo nigdybych nie skończył, gdybych chciał wywodzić rozmaite racyie a przyczyny, dlaczego białe głowy tak nawidzą onych mężów tak napełnionych wspaniałością. Wiem dobrze, iż, gdybych chciał mnożyć tę rozprawę bezlikiem racii a przykładów, mógłbych uczynić o tym całą xięgę; przedsię nie życząc tak zabawiać przy iednym przedmiocie, iedno przetrząsać radniey wielorakie a rozmaite, zadowolnię się powiedzeniem tego com powiedział, mimo iż nieieden mógłby mi przyganić, iż ten przedmiot był dosyć godny aby go zbogacić rozmaitymi przykłady a rozlicznemi racyiami, tak iż ten y ów będzie mógł powiedzieć: „Przepomniał o tem; przepomniał o owem“. Wiem dobrze; y wiedziałem, możebna, więcey, niżby oni sami mogli przyczynić, y górnieyszych a taiemnieyszych; nie chcę wszelako wszytkiego wyiawiać a nazywać.
Oto dlaczego zmilczam. Ba, zanim poniecham, powiem, przechodząc mimo, to słowo: iż tak samo iak białe głowy nawidzą mężczyzn odważnych y śmiałych w orężu, tak samo miłuią tych którzy są śmiali w miłowaniu, y nigdy samiec tchórzliwy y nazbyt strzemięźliwy w temże nie naydzie u nich szczęścia; nie iżby życzyły ich tak zuchwałych, zaczypnych a bezczelnych, aby ie w przemocney walce mieli pokłaść na ziemię; wszelako pragną w nich nieiakiey śmiałey skromności, lub skromney śmiałości; bowiem same z się, ieśli nie są czyste wilczyce, nie nagabuią same, ani też nie zdaią na wolą, ale umieią tak dobrze rozniecić appetit y chucie, y wabią tak wdzięcznie do oney potyczki, iż kto nie skorzysta z chwili y nie chyci iey w garzść bez niiakiego baczenia na maiestaty y wielgości, abo na skrupuły, na sumnienie y obawy, abo na iaki iny przedmiot, ten, wierę, iest głupi mózgowiec y bez odwagi, który wart iest iżby go szczęście na zawsze poniechało.
Wiem dwóch godnych przyiaciół szlachciców[17], dla których dwie barzo godne panie, y, wierę, nie z ledacyiakich, wydały iednego dnia w Pariżu poczęstunek y poszły się z niemi przechodzić do ogrodu. Gdy tam były, każda oddzieliła się osobno od drugiey, każda ze swoim służką y w swoiey alei, które były tak piękne i zacienione winem, iż nawet w dzień iakoby nic widać nie było y chłód w nich był barzo luby. Owo ieden z pomiędzy dwu, śmielszy, który wiedział iż ten feścik nie był zgotowiony po to, aby się przechodzić a zażywać wczasu, y miarkuiąc wedle postawy swoiey damy, którą widział płonącą od ognia, y z iney ochoty niż do iedzenia muszkatów, które były w winoroślach, y także wedle iey słówek ozgrzanych, czułych a psotliwych, nie stracił tak piękney okazyey; ieno uymuiąc ią bez żadnego respektu, położył na małą kanapkę uczynioną z trawnika y grudek ziemi; owo nacieszył się z nią barzo statecznie, przyczyni nic inszego nie powiedała iako telko: „Och, móy Boże, panie, co wy chcecie czynić? Nie iestże z was nawiętszy szaleniec y nayosobliwszy zuchwalec pod słońcem? Wżdy, ieśli kto tu przydzie, co powiedzą? Móy Boże, rycerzu, zydźcie ze mnie“. Przedsię szlachcic, nie kłopotaiąc się o to, wiódł swoią rzecz daley, tak dobrze, iż barzo był ukontentowany y ona y wszytko, tak iż przechodziwszy się ieszcze z trzy abo cztery razy po alei rozpoczęli nową potyczkę. Potym wyszedłszy ztamtąd do iney alei otwartey, uirzeli z drugiey strony drugiego szlachcica y drugą damę, którzy się przechadzali tak iako ich zostawili wprzódzi. Na co dama zadowolniona rzekła do zadowolnionego szlachcica: „Mnimam, iż tamten się okazał iako głupiec, y że nie zabawił swoiey damy iną rozmową iako ieno słowy, dyszkury a przechadzaniem“. Owo, gdy się zebrali wszytcy czworo, obie damy zaczęły się wypytywać wzaiem o powodzenie. Zadowolniona rzekła, iż miewa się barzo dobrze, y że na tę chwilę nie życzyłaby mieć się lepiey. Niezadowolniona zasię rzekła, iż miała sprawę z nabarziey mózgowczym a tchórzliwym miłośnikiem iakiego kiedy widziała; y na to oba szlachcice uźrzeli iako się śmiały ze sobą y pokrzykiwały miedzy sobą, przechadzaiąc się: „O ten mózgowiec! o ten niezguła! o ten respektownik!“ Na co szlachcic zadowolniony rzekł do kompaniona: „Oto snadz nasze damy uradzaią o tobie y smagaią cię; uźrzysz, iż nadtoś czynił szanuiącego y zabawcę“. Co ten przyznał; przedsię nie czas iuż był, nie dało się iuż bowiem dołapić okazyey. Wszelako, uznawszy swóy błąd, po nieiakimś czasie naprawił go inym pewnym sposobem, którybych mógł wymienić.
Znałem dwóch możnych panów, swoich bratów[18], obu, wierę, barzo wybornych a doskonałych szlachciców, którzy miłowali dwie panie, z tych wszelako iedna była we wszytkim cale więtsza niż druga; owo raz, wszedszy do kownaty owey znamienitey damy, która podczas była w łóżku, każdy się wziął na stronie uradzać ze swoią. Ieden rozmawiał z tą więtszą ze wszytkiem świadczeniem, częścią, ze wszytkiem cmokaniem w rękę ile tylko mógł, y słowami zaszczytu y powolności, nie daiąc żadnego pozoru iżby się miał brać do niey z bliższa a chciał brać szturmem tę fortycę. Drugi brat, bez niiakich ceremoniów w oddawaniu części y pokłonów, wziął swoią we framugę przy oknie, y zdarłszy iey od iednego razu gatki, które były spętane (bowiem był barzo mocny) dał iey to poznać, iż nie miłował cale modą iszpańską, przez same oczy, ani też przez wydziwianie twarzą ani przez słowa, ale wżdy przez on właściwy punkt a drogę, którey źrzetelny miłośnik ma pragnąć: y, skończywszy swoie pensum, odszedł z kownaty; zasię odchodząc, rzekł dosyć głośno, iżby dama iego usłyszała: „Móy bracie, ieśli nie uczynisz iako ia, nic nie wskórasz: y powiedam ci, iż możeś iest odważny a śmiały inędy ile chcesz, wey w tym miescu, ieśli nie okażesz swoiey śmiałości, będziesz shańbiony; nie iesteś tutay bowiem w miescu czci a respektów, ieno w miescu gdzie widzisz swoią damę, która czeka na cię“. Owo tak ostawił brata, który wszelako na ten raz zastanowił swoią rzecz i odłożył na iny raz: nie stało się wszelako, iżby dama iego stąd ceniła go wyższey, bądź to iż przypisywała mu nazbyt wielgi chłód w miłości, bądź brak odwagi, bądź też niezdatność cielesną, wszelako dosyć okazał się indziey zdatnym, czy to we woynie czy w miłościach.
Nieboszczka królowa matka wydała iednego dnia na wielgi wtorek, w Pariżu, w pałacu Remskim, barzo piękną komedyią po włosku, wymyśloną od Kornelia Fiaska, kapitana okrętowego. Cały dwór był na niey przytomny, tak mężczyźni iak białe głowy y siła inych z miesta. Miedzy inemi rzeczmi przedstawiony tam był pewien młodzian, który będąc ukryty całą noc w kownacie barzo cudney damy, zgoła iey nie naruszył; owo gdy opowiedział tę przygodę swoiemu kompanionowi, ten się go spytał: Ch’avete fatto? Drugi odpowiedział: Niente. Aż ów kompan: Ah, poltronazzo senza cuore! non havete fatto niente! che maldita sia la tua poltronneria![19]
Po odegraniu oney komedyi, wieczorem, kiedyśmy się naleźli w kownacie królowey y uradzaliśmy o onem widowisku, wraz zapytałem iedney barzo cudney y godney białey głowy, którey nie nazwę, iaką naypięknieyszą rzecz postrzegła y zakonotowała w oney komedyey, któraby iey nabarziey przypadła do smaku. Odrzekła mi cale z prosta: Naypięknieysza rzecz która mi się zdała, to owo co tamten odrzekł młodzianowi imieniem Lucyo, gdy mu powieda che non haveva fatto niente: Ah, poltronazzo! non havete fatto niente! che malditla sia la tua poltronneria!
Oto iako ta biała głowa mówiąca do mnie była w zgodzie z tamtym, który wyrzucał mu iego tchórzalstwo, y zgoła go nie szacowała iż był tak miętki a małoduszny; zaczym iuż barziey otwarcie rozmawialiśmy o błędach iakie popełnia się w tym przedmiocie, iż nie chyta się czasu y wiatru kiedy dmie z dobrey strony, iako czyni dobry nawigator. Owo trzeba mi uczynić ieszcze tę powiastkę y wmieszać ią, chocia ucieszna y błazyńska, miedzy ine stateczne.
Słyszałem tedy od godnego szlachcica, mego przyiaciela, iż iedna biała głowa, iego kraianka, gdy okazała wielekroć wielgie poufałości y fawory swemu pokoiowemu, które wszytkie celowały ieno k’temu aby przybydi do tego punktu, ów pokoiowy, nie żaden głupi y niezdara, nalazłszy iednego dnia rankiem swoią panią uśpioną w łóżku cale nagą, odwróconą ku ścienie, skuszony tak wielgą pięknością y barzo sposobną postawą y dogodną aby wzuć ią a zawładnąć iey osobą, iako iż była na kraiu łóżka, podszedł z cicha y wzuł oną damę, która obróciwszy się, uźrzała iż to był iey pokoiowiec, którego życzyła; y chocia wzuta na niego, nie zezuwaiąc się cale ani poruszaiąc, ani broniąc, ani zbawiaiąc go ni trochę wziętey fortycy, rzekła ieno, obracaiąc głowę y dzierżąc się w miescu z obawy aby nic nie stracić: „Mości kpie, któżto ci dał śmiałość aby go tam kłaść?“ Pokoiowy odpowiedział z całą powinnością: „Mamż wyiąć, wielgomożna pani?“ —, „Tegoć nie powiedam, mości kpie“, odparła dama. „Powiedam: kto ci dał śmiałość, aby go tam kłaść?“ Tamten znowu iął powtarzać: „Mamż wyiąć, wielgomożna pani? ieśli każecie, wyimę“. Aż ta znowu: „Nie to ci powiedam, mości kpie“. Prosto, iedno y drugie uczynili też same repliki a dupliki po trzy abo cztyry razy, nie przerywaiąc sobie w potrzebie aż wreszcie była ukończona, z czego owey paniey więtsza była korzyść, niż gdyby rozkazała swemu galanowi wyniść z niey, iako ten pytał. Y dobrze iey wyszło iż wytrwała przy swoiem pirszem pytaniu, nie odmieniaiąc, a galan w swoiey replice a duplice: y tak samo świadczyli sobie wespołek te sprawy y ten artikuł długi czas późni: ieno bowiem pirsze stąpnięcie iest trudne, powiedaią.
Oto mi tęgi pachołek y, wierę, śmiały! Zasię takim śmiałkom, iako powieda Włoch, trzeba rzec: A bravo cazzo mai non manca favor.
Owo ztąd widzicie, iż siła iest takich, którzy są krzepcy, śmiali y zadufali, tak we woynie iako y w miłości; ini zasię są mężni w bitwie, a w miłowaniu nie; ini znowu w miłowaniu a nie w bitwie, iako ten niezguła Paris, który miał tę śmiałość y męztwo, aby wydrzeć Helenę iey ubogiemu mężowi rogalowi Menelaiowi niebożątku, nie zaś aby się z nim potykać pod Troią.
Oto także, dlaczego białe głowy nie widzą rade starców, ani tych którzy są nadto posunięci w leciech, ile że są barzo boiaźliwi w miłości a umiarkowani w żądaniu: nie iżby ich nie kąsały chucie tak samo pilnie iako y młodych, wierę pilnieysze, iedno iż moc im nie iest równa. Y oto co rzekła k’temu iedna iszpańska biała głowa: iż starcy podobni są wieldze do tych, co kiedy widzą królów w ich wielgościach, mocy a powadze, pragnęliby sielnie iako oni, wszelako nicby nie śmieli podiąć przeciw nim, aby ich wyzuć z królestw y zaiąć ich miesce; zaczym mówiła: Y a penas es nascido el deseo, quando se muere luego, „iż zaledwie chuć się narodzi, hnet iuż y obumiera“. Dlatego starce, kiedy widzą nadobne przedmioty, nie śmieią się na nie targnąć, porque los viejos naturalmente son temerosos; y amor y temor no se caben en un saco; „bowiem starcy są barzo naturalnie lękliwi; zasię miłość y lęk nie mieszkaią nigdy rade w iednym worku“. Owo też maią racyią, nie maią bowiem broni ani do zaczypki ani do obrony, iako owe młodzieńczyki, które maią młodość y urodę; a także, iako powieda poeta: nic nie iest nieprzystoyne dla młodości, cobądźby uczyniła; a także powieda iny: nie iest cudny widok starego żołnirza ani starego miłośnika.
Przedsię dość iuż uradzać o tym przedmiocie; przez co czynię koniec, y nic nie rzekę iuż więcey, iedno przypasuię tu nową materyią, zbliżaiącą się poniekąd do tamtey; która iest: iż tak samo iak białe głowy rade widzą mężczyzn dzielnych, walecznych y wspaniałych, tak samo y owi równie miłuią samice odważnego y wspaniałego serca. Y iako każdy mężczyzna wspaniały y odważny barziey godzien iest miłości y podziwu iako iny, tak samo się ma y z każdą panią dostoyną, wspaniałą y waleczną; nie iżbych chciał aby taka biała głowa miała sprawować czynności mężczyźńskie, ani też aby przywdziewała zbroię kształtem mężczyzńskim, iako widywałem y takie, ba znałem y słyszałem o niektórych, iż dosiadały konia iako mężczyzna, krucice miały u łęku, y strzylały z niey y woiowały iako y szczyre mężczyzny.
Mógłbych nazwać iedną[20], która w czasie onych woien Ligi poczynała sobie tak właśnie. Takie przestraianie się to iest zaprzanie się płci swoiey. Prócz tego że nie iest piękne y stateczne, nie iest też dozwolone y przynosi więcey szkody niżby kto mnimał: owo też nie na dobre wyszło oney zacney dziewce urlieńskiey[21], którą w iey procesie sielnie za to szkalowano, y w części to było przyczyną iey losu y śmierzci. Oto dlaczego nie życzę ani szacuię zbytnio takowego schłopczenia się. Wszelako życzę y miłuię białą głowę, która okazuie dzielną y wytrwaią odwagę, będąc w przeciwnościach a utrapieniach, przez piękne czyny niewieście, które zbliżaią się sielnie do męzkiego poczynania sobie! Bez zapożyczania przykładów takich wspaniałych białych głów w dawney Romie a Sparcie, które przewyższyły w tym wszytkie ine, dosyć ich iest oczywistych y iawnych naszym oczom; chcę tedy pisać o nowszych y o naszych czasach.
Pirszy, y wedle moiego smaku, naypięknieyszy iaki znam, to iest przykład onych pięknych, zacnych y walecznych pań sieneńskich, w czas podniesienia się ich miesta przeciw nieznośnemu iarzmu cysarskich; skoro bowiem wydano rozkazy do obrony, białe głowy, które usunięto na stronę, ile że nie są sposobne do woyny iako mężowie, chciały okazać się z czymś osobnem, y że umieią czynić co insza niźli zabawiać się swoią robotką dzienną y nocną; zaczym, aby przyłożyć swoią cząstkę do dzieła, rozdzieliły się same z się na trzy gromady: y w dzień św. Antoniego, w miesiącu styczniu, trzy z naypięknieyszych, nawiętszych a głównych pań w mieście poiawiły się publicznie na wielgim placu (który iest barzo piękny) z bębny a sztandarami.
Pirsza była signora Fortegerra, ubrana fioletowo, ze sztandarem a szarfą tey samey barwy, z godłem w tych słowach: Pur che sia il vero. Y wszytkie te panie były ubrane po nimfieńsku, w przykusym stroiu, który odsłaniał y ukazował tym snadniey wdzięczną łydeczkę. Druga była signora Pikolomini, przybrana w szkarłat, ze sztandarem y szarfą teyże barwy, z białym krzyżem y godłem w tych słowach: Pur che no l’habbia tutto. Trzecia była signora Liwia Fausta, ubrana cale biało, z szarfą y sztandarem maści białey, na którym była palma y godło w tych słowach: Pur che l’habbia.
Dokoła y poza temi białemi głowami, które zdawały się trzema bogińmi, było z iakie trzy tysiące pań, szlachcianek, mieszczek y inych, wszytkie nadobnego weźrzenia, wszytkie wdzięcznie przybrane w suknie a barwy abo z iedwabiu, abo z haftu, z adamaszku, lub inych iedwabnych materyi, y wszytkie gotowe żyć lub zginać dla wolności. A każda niesła faszynę na ramieniu, dla fortu, który czyniono krzycząc: Francyia! Francyia! z czego iegomość pan kardynał z Ferary y pan Term, namiestnik królewski, byli tak oślnieni uczynkiem tak rzadkim y pięknym, iż nie zabawiali się czem inszem, iak tylko patrzeniem, pozieraniem, podziwianiem a wychwalaniem tych nadobnych y godnych pań: iakoż, w rzeczy, słyszałem od niektórych tam obecnych, iż nigdy nie zdarzyło się widzieć co pięknieyszego. A Bóg wie, iż pięknych białych głów nie braknie w tym mieście, y barzo iest ich tam obficie, bez przebierania.
Mężczyźni, którzy ze swey dobrey woley barzo byli chciwi tey wolności, ieszcze barziey się k’temu zagrzali tym zacnym uczynkiem, nie chcąc w niczym ustąpić swym damom: tak iż, barzo skwapliwie, wszytcy, szlachta, panowie, mieszczanie, kupcy, rzemieślnicy, bogaci a biedni, wszytcy przybieżali do fortu, aby czynić tak samo iako te piękne, zacne a poczciwe białe głowy; y w wielgiem współzawodnictwie, nie tylko świeccy lecz y ludzie duchowni chwycili się tego dzieła. A za powrotem z fortu, mężczyźni osobno a białe głowy takoż, ustawieni w szyku woiennym na placu, poszli iedni po drugich, dłoń w dłoni, pokłonić się przed obrazem Nayświętszey Panienki, patronki miesta, śpiewaiąc nieco hymnów a kanticzek na iey cześć, w tak słodkiey a wdzięcznei armoniey, iż, kąszczek z lubości, kąszczek z miłosierdzia, łzy płynęły z oczu całemu ludowi; zaczym otrzymawszy błogosławieństwo pana kardynała Ferrarskiego, każdy udał się do pomieszkania, wszytcy y wszytkie postanowiwszy co w mocy czynić na przyszłość.
Owa święta ceremonia tych pań przywodzi mi (bez przyrównywania) iną świecką, przedsię piękną barzo, którey dopełniono w Rzymie czasu woyny punickiey, opisaną w Tytusie Liwiuszu[22]. Była to pompa y procesya do którey stanęło trzy razy po dziewięć, co iest razem siedm y dwadzieścia młodych urodnych panien rzymiańskich (z których same nietknięte prawice), ubranych w sukienki dość długie (historyia nie powieda kolorów); które, ukończywszy swoią pompę a processyią, zatrzymały się na placu, gdzie zawiedły przed ludem taniec, podaiąc sobie wzaiem sznureczek, ustawione iedna za drugą, czyniąc obroty taneczne, y przymierzaiąc poruszenia y podrygowania nóżek do kadencyey melodyów y pieśni iakie śpiewały: co była rzecz barzo wdzięczna do widzenia, tak dla piękności tych nadobnych panien, co dla ich gracyey, ich piękney postawy taneczney, y misternego poruszania nóżkami, co, wierę, wdzięczne iest u ładney prawiczki, kiedy ie umie bystro a figlarnie wytrząsać a, prowadzić.
Wyobraziłem w sobie tę postać tańca; y to mi przypomniało iny, który widziałem za moich młodych lat, iak go tańczyły dziwczęta w moim kraiu, zaś nazywano go podwięzką; które bierąc y daiąc sobie wzaiem podwięzkę dłońmi, przesuwały ręce tam a z powrotem nad głowami, potem ie łączyły y zaplatały wzaiem miedzy nogami, przeskakuiąo zwinnie ponad niemi, a potym zasię rozwiiały się, popuszczały się tak wdzięcznie małemi poskoczkami, ciągle podążaiąc iedne za drugiemi, nie gubiąc nigdy kadencyey śpiewu ani instrumentu który ie prowadził, tak iż rzecz była barzo ucieszna do patrzenia; bowiem te skoki, zaplatania się, uwalniania, dzierżenie podwięzki y gracya onych dziewczątek miały w sobie nie wiem iaką przymilną lascywię, tak iż dziw mi, iż tego tańca nie praktikowano na dworach za naszych czasów, gdzie gatki są k’temu barzo schludne, y łacno można uźrzeć nadobną nóżkę, y która z nich ma pończoszkę wdzięczniey obciągniętą y kształt foremnieyszy. Który taniec snadniey da się przedstawić zwrokiem niżeli opisaniem.
Aby powrócić do naszych pań sienneńskich: Ha! piękne y dzielne panie, nigdyście nie powinne były umrzeć, tak samo iak wasza chwała, która na zawsze będzie przechowana w nieśmiertelności, tak samo iak oney cudney a wdzięczney panny z waszego miesta, która w czas oblężenia widząc swoiego brata, iż chory przyległ w łożu y barzo był niesposobny aby iść strażować, zostawiwszy go w łóżku wymyka mu się cichcem, bierze iego broń y przyodziewę y iako prawy obraz swego brata poiawia się na straży; iakoż wzięto ią za brata y niepoznano przy sprzyiaiącey ciemności nocney. Piękne, wierę, postąpienie! bowiem chocia się schłopczyła y zżołnirzyła, przedsię nie zrobiła tego aby to uczynić ustawicznym obyczaiem, ieno tylko, aby na ten raz oddać dobrą usługę bratu, iako też powiedaią, iż żadne miłowanie nie równe iest braterskiemu, y że, dla dobrey przyczyny, nic nie trzeba oszczędzać aby okazać wdzięczną szlachetność serca, na iakiem bądź miescu.
Tak mnimam, iż kapral, który podczas dowodził oddziałowi gdzie była ona piękna dzieweczka, kiedy dowiedział się o tem postąpieniu, był barzo strapiony, iż wcześniey iey nie rozpoznał, aby lepiey na miescu rozgłosić iey chwałę, lub też aby ią zwolnić od warty, abo też zgoła ucieszyć się pozieraniem na iey cudność, gracyą a postawę woienną; niema bowiem wątpienia, że we wszytkim siliła się ią przybierać.
Wierę, nie można zbyt sielnie nachwalić tego pięknego postępku, zwłaszcza dla tak godney braterskiey potrzeby. Tak owo uczynił ów nadobny Ryszardet, przedsię dla iney przyczyny, kiedy, iednego wieczora, usłyszawszy siestrę swoią Bradamantę rozprawiaiącą o pięknościach oney cudney xiężniczki iszpańskiey, y o iey miłościach a daremnych pragnieniach, kiedy się pokładła, wziął iey zbroię y iey wdzięczny płaszczyk, y przebrał się aby udać siestrę, tak byli podobni do się z twarzy y z urody; a poźniey pod tą postacią wziął od oney cudney xiężniczki to czego siestrze iego broniła iey płeć; co wszelako na złeby mu było wyszło, gdyby nie odsiecz Rogera[23], który, bierąc go za swą miłą Bradamantę, zbawił go od śmierzci.
Owo słyszałem od pana Szapela Ursyna, bawiącego podczas we Włoszech, y który uczynił raport o tak zacnym uczynku białych głów sienneńskich nieboszczykowi królowi Hendrykowi[24], który król nalazł to tak pięknem, iż ze łzą w oku zaprzysiągł, iż, ieśli Bóg dozwoli mu kiedy pokoiu abo rozeymu z cysarzem, poiedzie we swoich okrętach na morze toskańskie a stamtąd do Sienny, aby uźrzeć to miesto tak oddane iemu y iego sprawie, y aby podziękować za oną zacną a dzielną chęć, a zwłaszcza aby uźrzeć one piękne a godne panie, y oddać im dank osobliwszy.
Mnimam iż nie byłby temu chybił, czcił bowiem barzo piękne a zacne damy; iakoż napisał do nich a zwłaszcza do trzech naczelnych, listy naydwornieysze w świecie z podzięką y przyrzeczeniami, które ie ukontentowały y rozegrzały ieszcze sielniey.
Haha! przyszedł wierę, w niedługi czas potem, rozeym; wszelako, oczekuiąc na iego przybycie, miesto zostało dobyte, iakom rzekł inędy; co było z nieznośną szkodą dla Francyey, iż straciło tak zacnego y drogiego sprzymierzeńca, który, wspominaiąc sobie y poczuwaiąc się w swoiem dawnem pochodzeniu, chciał się przyłączyć y przywrócić ku nam; powiedaią bowiem, iż ci dzielni Sienneńczycy pochodzą od ludów Francyey, których w Galliey nazywano niegdy Senonami, z których mamy dzisiay ieszcze owych mieszkańców Senu; owo też maią dziś ieszcze wiele z naszey francuzkiey przyrody, iako iż w głowach łacno się im pali, y są nagli, porywczy a bystrzy iako my. Białe głowy równie tak samo podały się na oną gracyią, wdzięczne sposoby y obyczayność francuzką.
Czytałem w starey chronice, którą przytoczyłem inędy, iż, gdy król Karol ósmy, w czas swoiey podróży do Neapolu, przeieżdżał przez Siennę, przyięty był wiazdem tak triumphalnym a wspaniałym, iż przeszedł wszytkie ine iakie mu zgotowano w całey Italiey; aż nawet, dla więtszego uszanowania y znaku poddaństwa, wszytkie bramy miasta zdięto z zawiasów y ułożono na ziemi; y iak długo tam pozostawai, były tak otwarte y dozwolone wszytkim wchodzącym y wychodzącym, a dopiro kiedy odiachal, założono ie na nowo.
Możecie sobie myśleć, czy król, cały iego dwór y woysko nie mieli wielgiey przyczyny miłować a czcić tego miesta (iakoż y w rzeczy ie miłował) y powiedać o niem samo nalepsze we świecie. Owo też pobyt w niem był iemu y wszytkim barzo przyiemny, y pod gardłem zabroniono dopuszczać się tam iakieyś swey woley: iakoż, wierę, by w namnieyszey sobie nie pofolgowano. Ha! zacne Sienneńczyki, obyście żyli wiecznie! Dałby Bóg, iżbychcie ieszcze nasi byli we wszytkiem, iako, możebna, iesteście w sercu a w duszy! władztwo bowiem króla Francyey iest wiele więcey słodkie iako diuka Florencyey; a przytem krew nie może się zaprzać samey siebie. Gdybychmy owo byli tak somsiadami iako iesteśmy oddaleni, możebna iż wszytcy, ziednoczeni tą wolą, cośbychmy k’temu uradzili.
Czasu oblężenia Pawiey przez króla Franciszka, nawiętsze damy z miesta, pod wodzą y za przykładem signory grebini Ipolity de Malespina, ich generałki, zaczęły same nosić kosze plecne, kopać ziemię y naprawiać wyłomy, czyniąc na wyprzódki z żołnirzami.
Podobny postępek iak u owych białych głów sienneńskich, o których powiedałem, widziałem takoż u niektórych pań roszelskich, w czas oblężenia ich miesta: k’czemu przypominam sobie, iż, w pirszą niedzielę postu odkąd było oblężenie, pan Brat królewski, nasz generał, kazał przyzwać pana Delana na parol, iżby z nim miał rozmowę y zdał mu sprawę z negocyaciey iaką mu powierzył co do tego miesta; o czym rzecz iest przydługa y barzo osobliwa, którą nadziwam się inędy opisać. Pan Delan nie chybił temu, zaczym znowu dano miestu w zakład pana Sztroca y uczyniono rozeym na ten dzień y następny.
Skoro stanęły te rozeymy, natychmiast, tak samo iak y od nas, poiawiło się poza okopami siła ludzi z miesta na wałach y murach; a zwłaszcza poiawiła się z iaka setka pań y mieszczek, ba z nawiętszych y naybogatszych y naypięknieyszych, wszytkie przybrane biało, tak na głowie iako y na ciele, wszytkie w płótna cienkie olandzkie, co było barzo wdzięczne dla zwroku. Y tak przybrały się z przyczyny sypania szańczyków, przy których pracowały, bądź to nosząc kosze, bądź też kopiąc ziemię; przedsię ine ubiory byłyby się ubabrały, a tym białym starczyło gdy się ie znów przeprało; a także iż w tych białych stroiach lepiey się odznaczały miedzy inemi. Myśmy byli barzo radzi widzieć te cudne panie; y uręczam wam, iż wielu zabawiało się tym barziey niż iną rzeczą; one też rade były nam się ukazać, y nie drożyły się ze swoiem widokiem, bowiem dzierżyły się na kraiu szańców w barzo piękney postawie a chodzie, tak iż było na co pozierać a czego pożądać.
Ciekawi byliśmy zapytać, coby to były za białe głowy. Odpowiedzieli, że był to huf białych głów tak sprzysiężony, złączony y tak odziany dla pracy u szańców y aby oddać takie usługi miestu; iakoż, wierę, oddały ich niemało, tak iż barziey krzepkie a tęgsze chytały się zgoła oręża: iako słyszałem od iedney, iż, dawszy odpór nieprzyiaciołom piką, chowa ią dotąd pilnie, iakoby świętą relikwią, y nie oddałaby iey ani zbyłaby za ciężki piniądz, w takiey cenie trzyma ią u siebie.
Słyszałem od niektórych starych komturów Rodyiskich a także czytałem w starey xiążce, iż, kiedy Rodus był oblegany od sułtana Solimana, piękne niewiasty y panny z miesta nie oszczędzały swoich pięknych twarzy, y tkliwych a wdzięcznych ciałek, aby ponosić dobrą część trudów y mozołów oblężenia, tak iż często zgoła poiawiały się przy barzo nagłych nieprzezpiecznych szturmach y odważnie wspirały rycerstwo a żołnirzów ku wytrzymywaniu ich. Ha! piękne Rodyiki, imię wasze, chluba wasza, głośne były we wszytkich czasach, y wierę nie godneście były bydź pod panowaniem barbarzyńców!
Za czasu króla Franciszka pirszego, miesto Sanrykia[25] w Pikardyey było oblegane y dobywane przez iednego szlachcica flamandzkiego, nazwiskiem Domryn; był to chorąży pana Ruia a szło z nim stu iezdnych y dwa tysiące pieszych, y nieco też harmaty. W murach było stu pieszych, co było barzo niemnogo. Y byłyby wzięte, gdyby nie białe głowy z miesta, które ziawiły się na murach z bronią, wodą y oliwą wrzącą y kamieńmi, y krzepko dały wstręt nieprzyiaciołom, mimo iż czynili co mogli aby wniść. Ieszcze dwie z rzeczonych pań wydarły dwa sztandary z rąk nieprzyiacioł y cisnęły ie z murów do miesta; tak iż oblęgaiącym mus był opuścić wyłom, iaki uczynili, y poniechać murów y odyść: z czego sława poszła na całą Francyią, Flandryią y Burgundyią. Po nieiakiem czasie król Franciszek przeieżdżaiąc tamtędy, chciał uźrzeć te białe głowy, pochwalił ie y dziękował.
Panie z Perony poczęły sobie tak samo[26], kiedy miesto ich było oblegane od xiążęcia Dynasów y dopomogły dzielnym żołnirzom, będącym wewnątrz murów, w takiż sam sposób, za co były czczone, chwalone y zyskały podziękę króla.
Takoż w ostatnich woynach domowych[27] y oblęganiu miesta Sancery, również zalecano a chwalono białe głowy sancerskie za piękne uczynki wszelakiego rodzaiu, iakich się dopuściły.
Podczas ostatniey woyny Ligi, białe głowy Witreńskie[28] sprawiły się tak samo w swoiem mieście obleganem od pana Merkura. Niewiasty są tam barzo urodziwe y zawżdy w każdy czas barzo schludnie odziane; przedsię nie oszczędzały swoiey krasy, by okazać waleczność a męztwo; iakoż, wierę, w takowey potrzebie wszytkie uczynki męzkie a wspaniałe tyleż są szacowne w białych głowach co y w mężczyznach.
Tak samo okazały się niegdy one wdzięczne panie Kartagińskie, które, kiedy uźrzały mężów, braci, oćców, krewniaków y żołnirzy, iż ustaią strzylać na nieprzyiaciól z niedostatku cięciw na łukach, które były cale zużyte od strzelby przez tak długi czas oblęgania, y dlatego nie mogąc iuż dostać ani konopi, ani lnu, ani iedwabiu, ani inych rzeczy, aby porobić sznurki, umyśliły obciąć swoie piękne warkocze y blonde włosy y nie przepuścić tey wdzięczney ozdobie swoich głowiąt a koronie swoich piękności; tak iż same cudnemi, białemi a subtylnemi dłońmi poskręcały ie a poczyniły sznurki, y dostarczyły ich żołnirzom; z czego możecie mnimać, z iaką odwagą y mocą przyszło im naciągać a napinać owe łuki, strzylać z nich a walczyć, maiąc w rękach tak piękne oznaki swoich dam.
Czytamy w dziełach Neapolu, iż ów wielgi hetman Sforca, pod rządem królowey Iohany drugiey, był pochwycony od męża królowey, Iakóba, zamknięty w surowym więzieniu, y na włosku pewnie wisiało iżby miał głowę uciętą, gdyby iego siestra Małgorzata nie chyciła się oręża y nie ruszyła w pole. Owo sprawiła się tak dobrze, sama własną osobą, iż poymała cztyrech szlachciców napolitańskich, ba z nawiętszych, y przekazała królowi, iż iakie on postąpienie zgotuie iey bratu, tak ona znów z iego ludźmi. Tak iż niewola mu była wdać się w układy y wypuścić go zdrowym y całym. Ha! oto dzielna a wspaniała siestra, nie podobna w tym zgoła do płci swoiey!
Wiem o inych siestrach y krewniaczkach, które, gdyby się były ważyły na taki postępek przed niedawnym czasem, możebna byłyby ocaliły życie dzielnego brata, który wszelako zginął dla braku takiego ratunku y pomocy.
Teraz chcę poniechać iuż tych białych głów pospolicie walecznych a wspaniałych: mówmy o niektórych szczegółowych. A iako naypięknieyszy przykład starożytności, chcę ieno za wszytkie przytoczyć oną Zenobią, która, po śmierzci męża, nie bawiła się, iako wiele inych, y nie traciła czasu na płakanie a żałowanie, ieno zagarnęła władztwo w imieniu swoich dzieci, y wydała woynę Rzymianom y cysarzowi Aurelianowi, będącemu podczas cysarzem, wyrządzaiąc siła utrapień przez całe ośm lat, aż dopiero, wyszedszy w pole przeciwko niemu, została zwyciężona y poymana iako ieńczyni, y zawiedziona przed cysarza; który, gdy zapytał ią iak miała śmiałość wydawać woynę cysarzom, rzekła ieno: „Wierę! poznaię teraz iż iesteście cysarzem, skoroście mnie zwyciężyli.“ Barzo był rad z tego iey zwyciężenia, y tak wielgą dumę z tego czyrpał, iż chciał odprawić z niey triumph; y z barzo wielgą pompą a wspaniałością kroczyła przed iego wozem triumphalnym, barzo wspaniale przystroiona y ozdobiona wielgim bogactwem pereł a kamieni, znacznych klenotów y złotych łańcuchów, któremi była spętana na ciele, na nogach y rękach, na znak ieńczyni a niewolney; tak iż dla wielgiey ciężkości onych klenotów a łańcuchów iakie miała na sobie, mus iey był zażywać nieiakiego wytchnienia y spoczywać przy onym triumphie. Znaczny to wypadek, wierę, y osobliwy, iż chocia zwyciężona y poymana, ieszcze przepisywała prawo triumphuiącemu zwycięzcy y zmuszała go zatrzymać się y czekać, aż ona zaczyrpnie oddechu! Znaczna również y przystoyna usłużność była u tego pana, iż iey przyzwalał wytchnienia a wypoczynku, y cirpiał iey niemoc, y nie zmuszał ani naglił y nie popędzał barziey niźli mogła; tak iż nie wiadomo co więcey trza wychwalać: abo obyczayność cysarza, abo też sposoby oney królowey, która, możebna, z umysłu mogła prowadzić tę igrę, nie telko dla swoiey niemocy a znużenia, ilko dla iakowegoś puszenia się chwałą, y pokazania światu, iż chciała zebrać ieszcze to zdźbełko na odwieczerz swoiey fortuny, iako czyniła w iey poranek, y że pan cysarz ustępował iey w tey rzeczy, aby wyczekiwać iey przy iey wolnym kroku a leniwym chodzeniu. Dawała tak sielnie pozierać na się y się podziwiać tak od mężczyzn iako od białych głów, z których nieiedne barzo byłyby rade bydź podobne tey wdzięczney postaci; była bowiem z naypięknieyszych, wedle tego co mówią ci którzy to spisali. Była barzo piękney, wyniosłey a bogatey postawy, kształt iey barzo wdzięczny, gracya a maiestat toż samo; takoż daley oblicze barzo piękne a powabne, oczy czarne y barzo iarzące. Miedzy inemi pięknościami przyznawali iey zęby barzo piękne a białe, umysł bystry, barzo skromny, szczyry y łaskawy w potrzebie; mowa barzo piękna y wymawiana donośnym głosem: iakoż sama przekazowała wszytkie swoie myśli a rozkazy swoim woiownikom y przemawiała do nich często.
Mnimam, wierę, że równie pięknie ią było widzieć ubraną tak wspaniale y wdzięcznie w szaty niewieście, co kiedy była uzbroiona od stóp aż po głowy; zawżdy bowiem płeć przeważa: iako też można przypuścić, iż cysarz nie chciał ią w swoiem triumphie wystawić inaczey, iedno w iey wdzięczney płci białogłowskiey, która ią kształtowała cudniey y czyniła ią ludowi przyiemnieyszą w iey wyborney urodzie. Co więtsza, równio trzeba mnimać (skoro była tak piękna), iż pan cysarz iey pomacał, posmakował y smakował ieszcze; y że, ieśli ią zwyciężył na ieden sposób, on abo ona (można obydwa rozumieć), iedno z nich zwyciężyło też na drugi sposób.
Dziw mi, iż, skoro ta Zenobia była tak cudowna, cysarz nie wziął y nie trzymał iey sobie na iedną ze swoich dziwek, abo też iż ona nie otworzyła a nie założyła za pozwoleniem iego abo też senatu handlu z miłością y k...ewstwem, iako uczyniła Flora, aby się zbogacić y zebrać mnogo dostatków a maiętności pracą swoiego ciała a chwierutaniem łóżka: do którego sklepiku mogli byli chadzać nawiętsi w Rzymie, na wyprzódki iedni przed drugimi; niemasz bowiem cheba takiego ukontentowania a lubości na świecie, iako wywalić się na królewskość abo xiążęcość, y sycić się piękną królową, xiężniczką a możną panią. Zdaię się na tych, którzy przedsiębrali te podróże y zdziałali w nich piękne czyny. Y tak owo ta królowa Zenobia byłaby się wrychle zbogaciła z łaski onych możnych, iako uczyniła Flora, która inych nie przyimowała w swoiem handlu. Czyż nie lepiey by iey było pędzić to życie w uciechach, wspaniałościach, bogactwach a części, niż popaść w niedostatek a ostateczność w iakie popadła, iż musiała zarabiać na życie, przędąc pośrzód pospolitych niewiast, y umrzeć z głodu, gdyby nie to, iż senat, lituiąc się nad nią, bacząc na iey świetność minioną, wyznaczył iey na życie iakowyś iurgielcik y iakieś szczupłe ziemie a posiadłości, które nazywano długi czas dobrami zenobiańskiemi: wielgie bowiem wszelako to iest zło ubóstwo! y kto może mu się umknąć, by w iaki sposób, ten czy inszy, dobrze czyni, iako powiedał ktoś mi znaiomy.
Oto dlaczego Zenobia nie zachowała swego wielgiego męztwa aż do końca losów, iako iey przystało, y iako trzeba w niem wytrwać we wszytkich uczynkach. Mówiono, iż kazała była sporządzić wózek triumphalny, naywspanialszy iaki kiedy widziano w Romie, y powiedała to często w czas swoiey wielgiey pomyślności a chełpienia się, iż to iest na triumph w tey Romie; tak była upewniona zdobydź cysarstwo Rzymskie! przedsię wszytko wyszło na wspak; cysarz bowiem zwyciężywszy ią wziął ią sobie y odbył z niey triumph y ona szła pieszo, wydaiąc z siebie więtszy triumph a pompę, niż gdyby był zwyciężył potężnego króla. Y mówcież, iż zwycięztwo iakie odniesie się nad białą głową, by iakiem kolwiek kształtem osiężone, nie iest barzo wielgie y barzo wspaniałe!
Tak pragnął Augustus odbyć triumph z Kleopatry, wszelako nie wziął się do tego dość pilnie. Zaradziła temu zawczasu y tym samym sposobem iako Paulus Emilius rzekł Perseuszowi; gdy go prosił w swoiey niewoley iżby się nad nim ulitował, tamten rzekł iż iego to rzecz była zaradzić temu wpródzi, rozumieiąc pod tym, iż powinien się był zabić.
Słyszałem iż nieboszczyk król Hendryk drugi niczego tyle nie pragnął, co módz poymać w niewolą królowę Węgrów[29], nie aby sobie z nią źle począć, mimo iż dała mu do tego siła przyczyn przez swoie pożarnictwo, ieno aby mieć tę chlubę trzymania w ieńcostwie tey wielgiey królowey, y uźrzeć iakąby minę a postawę przybrała w oney klozie, y czy byłaby taka harda a pyszna iako przy swoiem woysku: wierę, bowiem, nic niema tak pysznego a wyniosłego iako piękna, dzielna a można biała głowa, kiedy chce y kiedy ma odwagę, iako było u tey, barzo pono radey z nazwiska iakie iey nadali żołnirze iszpańscy, którzy, iako nazywali cysarza iey brata el padre de los soldatos, ią nazywali la madre, iako Wiktoryę czy Wiktorynę, niegdy, za czasu Rzymian, nazywano w woysku matką obozu. Wierę, kiedy taka dama znaczna a urodziwa bierze na się szarżę woienną, siła się k’temu przysługuie y zagrzywa sielnie swoich ludzi, iako widziałem królowę matkę, która barzo często przybywała do naszego woyska y umacniała ie cale y dodawała sielnie odwagi, y iako czyni dzisia iey wnuka, infantka, we Flandryey, która przewodzi swoiemu woysku, y iawi się żołnirzom w całey odwadze, tak iż bez niey a bez iey wdzięczney a lubey przytomności, Flandrya nie miałaby sposobu strzymać, iako wszytcy powiedaią; y nigdy królowa Węgrów, iey cioteczna babka, nie obiawiła się taką w piękności, męztwie, wspaniałości a gracyey.
Czytamy w historyach naszey Francyey, ile posłużyła przytomność oney wspaniałey grebini Monfordzkiey, gdy ią oblegano w Anebonie; bowiem, mimo iż iey żołnirze byli krzepcy a odważni, y mimo iż walczyli a strzymywali szturmy tak dzielnie iako tylko można, wżdy zaczynali tracić serce y chcieć się poddawać; wszelako ona hnet przemówiła do nich tak dobrze y orzeźwiła tak pięknemi a walecznemi słowy, y zagrzała ich tak pięknie a dobrze, iż zaczekali na odsiecz, która przybyła im w porę, tak barzo upragniona, y oblężenie zeszło ku niczemu. Więcey ieszcze uczyniła; bowiem, gdy nieprzyiaciele zabawiali się przy szturmie y wszytcy tam byli, y uźrzala namioty ich będące cale puste, sama, dosiadszy dobrego konia y z pięćdziesięcią dobrey iazdy uczyniła wycieczkę, wszczęła alarmy, podłożyła ogień w obozie: tak iż pan Karol Bloyski, mnimaiąc się bydź zdradzonym, hnet kazał zaprzestać szturmu. K’czemu przyczynię tu małą opowiastkę.
W czas tych ostatnich woien Ligi, nieboszczyk xiąże Kondeusz[30], świeżo zmarły, będąc w Świętoiańsku, posłał do pani Bordeilowey[31], wdowy w wieku czterdziestu lat y barzo urodney, wezwanie, iżby wydała sześć lub siedm ludzi z iey dóbr, y z naybogatszych, którzy schronili się z nią do iey zamku w Matas. Ta pani odmówiła wręcz, iż nigdy nie zdradzi ani nie wyda tych nieszczęsnych ludzi, którzy schronili się y ukryli na iey wiarę. Rozkazał po raz ostatni, iż, ieśli mu ich nie pośle, hnet ią nauczy bydź mu posłuszną. Dała mu odpowiedź (bowiem bawiłem podczas przy niey ku pomocy), iż, skoro on sam nie umie bydź posłusznym, zdawa się to iey szczególnym iż chce tego uczyć drugich, y że skoro on usłuchnie swemu królowi, ona usłuchnie iemu: owo też że, przy wszytkich iego wygróżkach, nie boi się ani iego harmaty ani oblęgania y że pochodzi z rodu od grebini Monfordzkiey, od którey ród iey wziął w spadku tę fortycę, ona zasię y wszytko y iey odwagę; y że iest gotowa bronić iey tak dobrze, iż iey nie dostanie; y że tak tu sobie będzie poczynać y taką chlubę zdobędzie iako iey przodkini, owa grebinia, uczyniła w Anebonie. Xiążę pan długo rozmyślał nad tą odpowiedzią y ociągał się kilka dni nie grożąc więcey. Przedsię gdyby nie był pomarł, byłby ią oblęgał; wżdy ona dobrze się przygotowała na to w sercu, w męztwie, w żołnirzach y we wszytkim aby go godnie przyiąć; owo mnimam, byłby tam wstydu zażył.
Makiawel, w swoiey xiędze[32] O woynie, powieda, iż Katarzyna, grebini Furleńska, oblęgana w tym swoiem mieście Furle od pana Cezara Bordzi, wspiranego armią francuzką, dawała mu odpór barzo walecznie, wżdy w końcu została wzięta. Przyczyną iey zguby było to, iż to miesce było zbyt pełne fortyc y szańców z których można się było cofać z iednego miesca do drugiego, tak iż gdy ów Cezar się przybliżył, pan Ian Kazal (którego owa grebini wzięła dla obrony y pomocy), opuścił wyłom aby się cofnąć do fortów; y przez ten błąd pan Bordzia wziął górę y zaiął miasto. Zaczym, powieda ów skryba, te błędy krzywdę uczyniły mężney odwadze y sławie oney wspaniałey grebini, po chlubnem wytrzymaniu armiey, którey król Neapolu ani diuk milański nie śmieli wytrzymać; y chocia skutek był nieszczęśliwy, wzięła ztąd cześć iaką iey cnota zasłużyła; ku czemu uczyniono we Włoszech siła wirszów a rymów na iey pochwalę. Ten passus godzien iest odczytania dla tych którzy się trudzą aby umacniać twierdze y budować w nich wielgą mnogość fortów, grodów, wież y cytadellów.
Aby wrócić tedy k’naszemu przedmiotu, mieliśmy w ubiegłych czasach w naszey Francyey siła xiężniczek a możnych dam, które dały piękne oznaki męztwa: iako uczyniła Paula[33], córka grafa Pentewreńskiego, która była oblęgana w Ruii przez grofa Szarułę, y okazała się tak dzielna y wspaniała, iż, po wzięciu miasta, grof obszedł się z nią barzo przychylnie y dai ią odprowadzić przezpiecznie do Kompieniey, nie pozwalaiąc iżby iey uczyniono szkodę; y czcił ią sielnie za iey męztwo, mimo iż barzo miał na pieńku z iey mężem, którego winił iż chciał go uśmiercić iakimiś czarodzieystwy a urokami pewnych obrazków a świc.
Ryszylda, iedyna cora a dziedziczka pana Montsa w Henie, żena Baldwina szóstego, grabiego Flandryey, czyniła wszytkie wysiłki przeciw Robertowi Tryzonowi, swemu szwagrowi, ustanowionemu opiekunem dzieci Flandryey, aby mu odiąć tę władzę a rządztwo y przypisać ie sobie: które dzieło podiąwszy przy pomocy Filipa, króla Francyey, wydała mu dwie bitwy. W pirszey została poymana, co również przygodziło się iey przeciwnikowi Robertowi y potem wrócono ich na wymianę: zaczym wydała nową bitwę, którą przegrała y straciła w niey syna Arnulfa y wygnano ią aż do Monsu.
Iezabel Francuzka, córa króla Filipa Pięknego, y żena króla Eduarda drugiego, xiążęcia Guiany, popadła w niełaskę u małżonka na skutek złey obmowy Hugona Depenzira, z czego mus iey był schronić się do Francyey z synem Eduardem; poczym wróciła do Angliey z kawalerem Heno[34], swoim krewniakiem, y armią przywiedzioną przez się, zapomocą którey wzięła męża do niewoli, y wydała go w ręce w których przeznaczonem mu było skończyć życie; przedsię toż samo przygodziło się y iey samey, bowiem gdy wdała się w miłoście z nieiakim panem Mortymerem, syn zamknął ią w zamku aż do końca żywota. Ona to dała przyczynę Anglikom, iżby niesłusznie napastowali Francyią. Wszelako złe to było uznanie wielga niewdzięczność syna, który, zapominaiąc tak znaczne dobrodzieystwo, tak począł sobie z matką dla tak małey przewiny. Małą ią nazywam, iest bowiem przyrodzona, y naobcowawszy się tyle z żołnirzami y wzyczaiwszy się tak obracać w chłopczyńskiey postaci miedzy niemi wśród obozu y w namiotach a fortach, trzebaż iey było tak samo chłopczyńskim obyczaiem zabawiać się wgzłach, iako się często trefią. Powołuię się w tym na naszą królowę Lenorę, diuszesę Guiany, która towarzyszyła królowi swemu małżonkowi za morze y na woynę świętą. Iako iż przestawała tak często z rycerstwem a z żołdactwem, barzo dała nadwerężyć się na części, tak iż zgoła wąchała się nawet ze Saracenami; za co król wszelako ią odpędził, co, wierę, niemało nas kosztowało. Oczywista, chciała wyprobować czy takie tęgie chłopy są tak samo krzepkie pachołki na uboczu, sam a sam, iako w szczyrey bitwie, y, możebna, przyroda ciągnęła ią do miłowania ludzi walecznych, zasię iedna waleczność pociąga drugą, iako y cnota; bowiem, wierę, nie rzekł ten łgarstwa, kto powiedał, iż cnota podobna iest pieronowi który przebiia wszytko.
Owa królowa Lenora nie była iedna która towarzyszyła w tey świętey woyme królowi swemu mężowi. Owszeyki, przed nią, y z nią, y potym, siła inych xiężniczek y znacznych pań krzyżowało ze swoiemi mężami, wżdy nie nogi, które rozwierały a rozkładały ile się dało, tak iż niektóre tam ostały, ine zasię wróciły iako barzo sumnienne k... y. Y, pod pokrywą od widzenia świętego grobu, wśród tylu żołnirstwa, folgowały sobie do syta z miłością; owo, iako rzekłem, zbroie a miłość przystaią do się barzo dobrze razem, iako że simpathia miedzy niemi iest debra a mocno zadzierzgniona.
Takie białe głowy barzo trzeba ieszcze szacować za owo miłowanie a obchodzenie się z mężczyznami, nie iako czyniły niegdy Amazonki, które, mimo iż się powiedały bydź córami Marsa, wyzuły się ze swoich mężów, powiedaiąc iż małżeństwo to iest szczyre niewolnictwo; przedsię mniey hardo niesły się z inymi mężczyznami, aby z nich mieć córki, zasię zgładzaiąc dzieci płci męzkiey.
Io. Naukleras powieda w swoiey Kosmografiey, iż w Roku Pańskim 1123, po śmierci Tybussy, królowey Czechów, która kazała miesto Pragę obwieść murami, y barzo wzdragała się przed rządem mężczyźńskim, była miedzy iey pannami iedna wielgiey odwagi zwana Walaszka, która ziednała tak skutecznie niewiasty a dziwki onego kraiu, y przedstawiła im tak pięknie wolność, y omierziła tak sielnie niewolę mężczyźńską, iż każda z nich zabiła, ta swego męża, ta brata, ta krewnego, ta somsiada, iakoż w iedney chwili stały się paniami; zaczym wziąwszy zbroie mężów radziły sobie niemi tak dobrze y obiawiły się tak dzielnemi y zdatnemi w tym Amazońskim kształcie, iż odniesły mnogo zwycięztw. Zasię późniey, przez sztuki a chytrości nieiakiego Prymilausza, męża Libussy, którego wzięła sobie z nizkiey a szpetney kondycyey, zostały pobite a na śmierzć wydane. Co było z dopustu bożego za ów omierzły postępek uknuty tak dla wygubienia rodzaiu ludzkiego.
Zaiste, one białe głowy mogły okazać swoią piękną odwagę inymi wspaniałymi męzkiemi a walecznemi uczynkami, radniey niźli takowem okrucieństwem, iako widzieliśmy iż tyle cysarzowych, królowych, xiężniczek a możnych pań wsławiło się zacnemi postępkami, władztwem a kierowaniem swoich państw y inymi czynami, których dzieie są dość pełne, tak iż nie potrzebuię tego opowiadać; bowiem ambit panowania, królowania a cysarzowania mieści się w ich duszach równie iako u mężczyzn y równie są na to łase.
Iednę wszelako wymienię, która mniey była tem owładnięta, a to Wiktoryię Kolonnę; żenę margrabi Peskara, o którey czytałem w iedney xiędze iszpańskiey. Gdy ów margrabia posłyszał o pięknych ofiarach, iakie mu uczynił Ieremi Muron od samego papieża (iakom to powiedał uprzednio) daiąc mu królestwo Neapolu, ieśliby zechciał zawrzeć z nim soiusze, ona, powiadomiona przez samego męża, który nic iey nie ukrywał ze swoich naytayineyszych spraw, ani duższych ani przymnieyszych, napisała mu (bystra bowiem była w ięzyku) y przekazała, iżby był pomny swoiego dawnego męztwa a cnoty, które mu dały taką sławę a reputacyą, tak iż przechodziła ona chlubę a fortunę nawiętszych królów na ziemi, powiedaiąc, iż non con grandeza de los reynos, de Estados ny de hermosos titulos, sine con fé illustre y clara virtud, se alcançava la honra, la qual con loor siempre vivo, legava à los descendientes; y que no havia ningun grado tan alto que no fuese vencido de una trahicion y mala fe. Que por esto, ningun deseo tenia de ser muger de rey queriendo antes ser muger de tal capitan, que no solamente en guerra con valorosa mano, mas en paz con gran honra de animo no vencido havia sabido vencer reyes, y grandisimos principes, y capitanes, y darlos a triunfos, y imperiarlos; iż: „nie wielgością królestw, wielgich państw y wielgich a wysokich tytułów, iedno wiarą wspaniałą a nieskalaną cnotą, nabywa się cześć, która wiecznie żywą chlubą przechodzi na potomków; y że niema szarży tak wysokiey, iżby nie była skażona a zepsuta przez popełnienie zdrady a złamanie wiary; y że, dla miłości tego, nie miała żadney chuci być żeną króla, iedno żeną takiego hetmana, który nie tylko we woynie swoią waleczną dłonią, ale w pokora, y wielgą czcią nieugiętego ducha umiał zwyciężyć królów, wielgich xiążąt a hetmanów, y triumph z nich mieć y cysarzować nad niemi“. Owa biała głowa mówiła z wielgą odwagą, wielgą cnotą a prawdą y wszytkim: mieć bowiem władzę ze złego postępku iest szpatną rzeczą, zasię rozkazować królestwom a królom przez cnotę iest to barzo piękne.
Fulwia, żena P. Klaudyusza, a w drugiem stadle Marka Antoniego, nie bawiąc się zgoła około spraw swoiego domu, ięła się rzeczy wielgich, ba traktowania, spraw państwowych, aż nawet zdobyła sobie sławę rozkazowania cysarzom. Owo też Kleopatra musiała iey barzo bydź rada y dziękować, iż tak dobrze przyuczyła a włożyła Marka Antoniego do posłuszeństwa y nachylania się pod prawem uległości.
Czytamy o owem wielgiem xiążęciu francuzkiem Karolu Martelu, który nie chciał niegdy wziąć a nosić tytułu króla, maiąc to we swoiey mocy, wey wolał radniey kierować królami y im rozkazować.
Mówmy o naszych niektórych białych głowach[35]. Mieliśmy za czasu naszych woien Ligi panią Monpensierską, ową siestrę nieboszczyka pana Giza, która była wielga polityczka, y która dużo przyłożyła dowcipu, wymysłów swego bystrego rozumu y pracy ciała, aby zbudować oną ligę; owo tak ią zbudowawszy, gdy iednego dnia grała w karty, w prymkę (lubi bowiem barzo tę grę) ktoś iey powiedział iż dobrze mięsza karty; na co odparła w przytomności wielu osób: „Pomięszałem ie tak dobrze, iż nie możnaby ich lepiey zmięszać ani rozmięszać“. Byłoby to wszystko dobrze, gdyby iey blizcy nie byli poginęli; k’czemu, nie tracąc serca z przyczyny takiey straty, ięła krzątać się około zemsty. Owo, posłyszawszy owe wieści w Pariżu, nie zamykaiąc się w kownacie aby odprawować żałobę modą białogłowską, wychodzi z pałacu z dziećmi swego pana brata, trzymaiąc ie za ręce, prowadzi ie po mieście, czyni lament przed ludem, zagrzywaiąc go płaczem, litosnymi krzyki y słowy, aby wszytcy chycili za broń y podnieśli się z furyą, y czynili zniewagi przed domem y obrazem królewskim (iako to widziano y iako zamierzam to w iey żywocie opowiedzieć), y aby odmówili iemu wszelakiey wierności, ba przeciwnie zaprzysięgli szczyrą rebellią, z czego późni przyszło iego zamordowanie; po którem łacno iest odgadnąć, kto są owi, którzy dawali rady potemu y tego są winni. Wierę, serce siestry, tracącey takich braci, nie mogło strawić trucizny bez pomszczenia owego mordu.
Słyszałem, iż skoro tak dobrze podsyciła lud pariski do zuchwalstwa y buntu, poiachała ku xięciu Parmeńskiemu prosić go o pomoc w iey pomście. Owo iedzie tam tak wielgiemi y długiemi postoiami, iż iednego dnia trzeba było iey konie wozowe zmęczone y wyczerpane ostawić w pół drogi w Pikardyey, w błotach, iako iż me mogły iść ani naprozd ani w tył, ani też iedney nogi postawić przed drugą. Owo przygodził się tam trefunkiem ieden barzo godny szlachcic z tego kraiu, który należał do Reformy; ten, mimo iż zmieniła ubiór y miano, pognał ią, wszelako zamykaiąc oczy na postępki iakie czyniła przeciw współbraciom iego wiary, y nienawiść iaką miała dla nich, rzekł barzo dwornie: „Pani, znam Was dobrze, alić iestem tu Waszym sługą; widzę Was w cieżkiey potrzebie, przybądźcie, ieśli łaska Wasza, do mego domostwa, które tu leży wpodle, iżbychcie się osuszyli a spoczęli. Wygodzę Wam we wszytkim iako będę mógł nalepiey y iako mi będzie możebna. Nie trwóżcie się niczego; mimo bowiem, iż należę do wiary którą Wy nienawidzicie sielnie, nie chciałbych rozstać się z Wami nie wyświadczywszy wam grzeczności, którey, wierę, barzo potrzebuiecie“. Iakoż przystała na tę gościnę y przyięła ią barzo wdzięcznie, y zaopatrzywszy ią w to co iey było potrzebne, ów szlachcic odprowadził ią ieszcze z dwie mile, przyczyna wszelako zataiła mu cel podróży; zasię, od czasu tey grzeczności, iako słyszałem, odwdzięczyła się onemu szlachcicowi w tey woynie mnogiemi innemi poczciwościami.
Wielu się dziwiło iako mogła się zawierzyć iemu, będącemu ugonotem. Ba cóż! potrzeba czyni wiele rzeczy; a przytym widział się iey tak godnym y obyczaynym a szczyrym w mowie, iż osądziła go bydź zdolnym poczciwego uczynku.
Pani Nemurska, iey matka, będąc uwięziona po śmierzci swoich dostoinych panów synów, popadła, iak można mnimać, w rozpacz z przyczyny tak nieznośney straty, tak iż chociay z przyrodzenia iest to pani barzo łagodnego a chłodnego obyczaiu, y która nie porusza się dla małey przyczyny, przyszła do tego iż zaczęła rzucać siła zniewag przeciw królowi y miotać nań tyle przekleństw a wyrzekań (gdzież bowiem iest rzecz y słowa, którychby się nie uczyniło a nie rzekło w takowey gwałtowney stracie y boleści!), tak iż nie nazywała króla inaczey, iedno zawżdy ów tyran. Potem znowu, przyszedłszy do się, rzekła: „Ha! co powiedam, tyran? Nie! nie! nie chcę go iuż mienić takim, ieno królem barzo dobrym a łaskawym, ieśli mi zada śmierzć iako moim dzieciom, aby mnie zbawić niedoley w iakiey iestem, y przenieść mnie do szczęśliwości niebieskiey“. Poczym znowu, uśmirzaiąc swoie słowa a krzyki, y iakoby przychodząc do opamiętania, mówiła ieno: „Ha, moie dziatki! ha, moie dziatki!“ wznawiaiąc nieustannie te słowa ze swoiemi wdzięcznemi łzami, które byłyby zmiękczyły serce ze skały. Niestety! było iey czego tak płakać a żałować po nich, którzy byli tak dobrzy, tak szlachetni, tak cnotliwi, y waleczni, ale zwłaszcza onego wielgiego xiążęcia Giza, prawdziwego pirworodnego y prawdziwy wzór wszelakiego męztwa y wspaniałości. Owo iuż z przyrody swey tak kochała swoie dzieci, iż iednego dnia, gdym rozmawiał z iedną znaczną panią z dworu oney pani Nemurskiey, ta rzekła mi, iż to była nayszczęśliwsza xiężniczka we świecie, dla wielu przyczyn, które mi przytaczała, oprócz w iedney rzeczy, iż nazbyt kochała swoich panów synów: miłowała bowiem ich tak sielnie, iż ustawna troska iaką o nich miała, y aby się im nie przygodziło co złego, mąciła całą iey szczęśliwość, tak iż żyła za nich w nieustanney trwodze a niepokoiu. Możecie zatem zgadnąć, ile cirpiała niedoli, goryczy, a męczarni z przyczyny śmierzci tych obu, a z obawy o inego, który pociągnął ku Lyonowi y o pana Nemurskiego, będącego w więzieniu: bowiem o swoie więzienie, powiedała, nie troszczyła się zgoła, ani o swoią śmierzć, iakom tu właśnie przedstawił.
Gdy ią wywiedziono z zamku Bloyskiego, aby ią zawieść do Ambazyey, do ieszezy ściśleyszey klozy, skoro przekroczyła drzwi, obróciła i podniesła głowę ku obrazowi Ludwika dwunastego, swoiego dziadka, który w kamieniu nad drzwiami iest tam wyryty, na koniu z wielgą gracyą y postawą rycerską. Tedy, zatrzymawszy się nieco y patrząc nań, rzekła w głos wobec wielu ludzi, którzy się tam zbiegli, y ze swoiem pięknem a niezłomnem męztwem, z którego się nigdy nie wyzuła. „Gdyby ten, który tu iest wyobrażony, był przy życiu, nie pozwoliłby, aby wleczono iego wnukę tak uwięzioną y aby sobie przeciw niey tak poczynano“. Poczym poszła swoią drogą nic iuż nie mówiąc. Można sądzić, iż w duszy swoiey błagała a przyzywała cienie onego wspaniałego przodka, iżby były sprawiedliwemi mścicielami iey więzienia, ni mniey ni więcey ako niegdy czynili sprzysiężeni na śmierzć Cezara, którzy gdy mieli dokonać tego uczynku, obrócili się ku posągu Pompeiusza y cichcem wezwali y ubłagali cień iego ręki, negdy tak waleczney, aby prowadziła ich przedsięwzięcie w uczynku którego też dokonali. Możebna, iż wezwanie oney xiężniczki mogło przyczynić się a przyspieszyć śmierzć króla, który ią tyle obraził. Bo też pani wielgiego serca y która czai w nim pomstę, iest barzo nieprzezpieczna.
Przypominam sobie, iż kiedy nieboszczyk iey pan mąż, xiąię Giz, otrzymał ów cios, od którego poległ, była podczas w obozie, dokąd przybyła przed kilkoma dniami, aby go odwiedzić. Kiedy więc wszedł do swoiey kwatery zraniony, wyszła naprzeciw niemu cale zrozpaczona a we łzach, y powitawszy go, hnet wykrzykła: „Iestli możebna, aby ten, który dopełnił tego uczynku y ten który go zgotował (podeźrzewaiąc pana admirała) pozostali nieukarani! Boże! ieśliś iest sprawiedliwy, iakoś powinien bydź, pomściy to; inaczey...“ y nie dokończyła tego słowa, bowiem pan mąż powściągnął ią, rzekłszy: „Żeno miła, nie obrażay Boga swoiemi słowy. Ieśli to on mi zesłał za moie grzychy, niech się stanie iego wola y chwała niech będzie iego imieniu. Ieśli zasię przyszło zinąd, on, któremu przynależy pomsta, dokona iey snadno bez ciebie“. Przedsię po iego śmierzci, dochodziła iey tak pilnie, iż mordercę rozdarto czterema końmi, zasię podeirzewanego od niey sprawcę zamordowano po niewielu leciech[36] (iako nadziwam się donieść na swoiem miescu) na skutek nauk, które dała swemu panu synowi, iakom na to patrzył, y rad a pouczań, któremi go żywiła od wczesney młodości, aż do czasu gdy zemsty dopełniono całkowicie.
Rady y napominania takich, wspaniałych niewiast y matek wiele w tem mogą: iako przypominam sobie, iż gdy król Karol dziewiąty obieżdżał swoie królestwo y stanął w Bordo, podczas zamknięto w klozie barona Burnazela, dzielnego y godnego szlachcica z Gaskoniey za to iż zabił inego szlachcica z tegoż kraiu, który nazywał się Latur: powiedali, iż było to zaboystwo z wielgi podstępnością. Wdowa po nim dochodziła tak pilnie ukarania, iż starano się, aby wieści o tem doszły do kownat króla y królowey, iż onemu baronowi maią uciąć głowę. Hnet poruszyli się szlachta a panie dworskie, y zaczęto sielnie się krzątać, aby mu ocalić życie. Proszono po dwakroć u króla y królowey, iżby go podarowali łaską. Pan kanclerz przeciwił się mocno, powiedaiąc iż trzeba, aby sprawiedliwość była dopełniona. Król chciał tego znacznie, bowiem był młody y nabarziey rad byłby go ułaskawić, iako że był ów baron z galanów dworskich; y pan Ciper takoż sielnie go k’temu nakłaniał. Wszelako godzina egzekucyey zbliżała się, co dziwiło wieldze wszytkich. Podczas przybył pan Nemurski (który miłował biednego barona, nawoiowawszy się z nim razem w nieledaiakich potrzebach) y rzucił się do kolan królowey y błagał ią, aby, podarowała życiem tego ubogiego szlachcica, y prosił ią y naciskał takiemi słowy, iż mu to przyzwoliła; zaczym, nie mieszkaiąc, posłano kapitana straży, który poszedł go szukać y wyiąć z klozy, gdy iuż go wywodzono aby pognać na stracenie. Tak tedy ocalał, ale z takim przestrachem, iż na zawsze pozostał on wyciśnięty na iego twarzy; y nigdy późni nie mógł odzyskać koloru, iako to widziałem y słyszałem o panu Szanwalirze, który takoż wymigał się pięknie z przyczyny pana Burbona.
Przedsię wdowa nie zasypiała sprawy, y nazaiutrz dopadła króla, gdy właśnie szedł wysłuchać mszy świętey y rzuciła mu się do nóg. Ukazała mu swego syna, mogącego mieć trzy abo cztery lata, y rzekła: „Przynamniey, Nayiaśnieyszy królu, skoro darowałeś łaską mordercę oćca tego dziecięcia, błagam Was, abyście y iego darowali od tey godziny, aby, kiedy będzie duższy, mógł wziąć pomstę y zabić tego nieszczęśnika!“ Od tego czasu, wedle tego co słyszałem, matka codziennie przychodziła budzić to dzicię, y ukazuiąc mu zakrwawioną koszulę którą miał ociec kiedy go zabito, powiedała mu po trzykroć: „Patrz na nią dobrze, y pomni sumniennie, kiedy będziesz duższy, pomścić to: inaczey cię wydziedziczę“. Co za zawziętość!
Będąc w Iszpaniey, słyszałem, iż Antonio Roch, ieden z naydzielnieyszych, naywalecznieyszych, bystrych, przebiegłych, obrotnych, sławnych y naydwornieyszych rozbóyników, iacy kiedykolwiek byli w Iszpaniey (tak powiedaią), nabrał wprzódy ochoty, aby, na swoią pirszą profesią, uczynić się xiędzem; owo, gdy nadszedł dzień iż miał śpiwać swoią pirszą mszą, y gdy wychodził z zakrystyey y szedł z wielgą ceremonią do wielgiego ołtarza swoiey parafiey, pięknie odziany y przysposobiony do obrzędu, z kielichem w dłoni, usłyszał matkę swoią, która rzekła mu przechodzącemu: Ah! vellaco, vellaco, meior seria de vengar la muerte de tu padre, que de cantar missa: „Ha! nieszczęśniku, niegodziwcze! lepieyby było pomścić śmierzć twoiego oćca, niżeli śpiewać mszą“. Ten głos trafił mu tak sielnie do serca, iż, iak szedł, nawraca nagle z miesca, y idzie do zakrystyey; tam się rozdziewa, daiąc za powód iż serce mu dolega y że to będzie na iny raz; y spieszy w góry pomiędzy rozbóyniki, tam daie się im tek sielnie szanować a uczuć, iż obieraią go wodzem: czyni siła zła y kradzieży, mści się śmierzci swoiego oćca, o którym powiedano, iż ubity był przez drugiego, wedle inych zasię stracony od sprawiedliwości. Tą gadkę powiedał mi ieden sam rozbóynik, który był niegdy pod iego wodzą, y wychwalał mi go pod niebiosy, y powiedał, iż sam cysarz Karol nie zdołał mu dopiec.
Aby powrócić ieszcze do pani Nemurskiey, król nie zatrzymał iey długo w klozie, w czym był po części pan Dekar przyczyną; dobył ią bowiem ztamtąd, aby ią wysłać do Pariża ku xiążętom Menowi y Nemurskiemu, y innym xiążętom z Ligi, iżby im zaniesła wszytkim słowa pokoiu y zapomnienia całey przeszłości; kto pomarł, ten pomarł, y przyiaźń niech będzie iako wprzódy. Iakoż w rzeczy król odebrał od niey przysięgę, iż dopełni tego poselstwa. Skoro tedy przybyła, za pirszym powitaniem to były ieno płacze, lamentacyie a żale nad ich stratą; potym zasię dopełniła zdania sprawy ze swoiey szarży. Xiążę Men, za całą odpowiedź, zapytał iey, czy mu to doradza. Odpowiedziała ieno: „Móy synu, nie przybyłam tutay aby ci doradzać, iedno aby ci przekazać to co mi powiedziano a zlecono. Wasza to iest rzecz myśleć, czy macie przyczynę y powinność tak uczynić. W tym co wam mówię, serce wasze a sumnienie powinno wam bydź nalepszym doradcą. Co do mnie, wywięzuię się z tego, co przyrzekłam“. Zasię taiemnie umiała dobrze dmuchać w ten ogień, tak iż żarzył się długo.
Było siła takich, którzy się dziwili, iak król, który był tak roztropny y ieden z bystrzeyszych we swoiem królestwie, wspomogał się oną panią dla takiego zlecenia, obraziwszy ią w ten sposób, iż musiałaby nie mieć serca ani uczucia, gdyby się do tego przyłożyła y w namnieyszey części: owo też zadrwiła sobie sielnie z niego. Powiedano, iż to była piękna rada marszałka Reca, który podobną dał też królowi Karolowi, a to, aby posłać pana Delana do Roszeli, aby nakłonić mieszkańców do pokoiu y do ich posłuszeństwa a obowiązku; tak iż, aby pozyskał u nich zaufanie, pozwolił mu czynić zagorzałego y zapamiętałego dla nich y ich sprawy, y czynić woynę do upadłego y dawać im rady y świadczyć przeciwko królowi; przedsię pod klauzą, iż kiedy będzie miał przykazane a zalecone od króla abo od Iegomości, swoiego hetmana, aby wyszedł, iż to uczyni. Uczynił y iedno y drugie, y woynę y wyszedł; wszelako dodał tak ducha tym ludziom y zagrzał ich, y dał im tak dobre nauki y podsycił tak mocno, iż na ten raz wzięli nad nami górę. Siła ludzi twirdziło, iż w tym nie było żadney chytrości: widziałem wszytko; mnimam wywieść to obszerniey inędy. Owo ten marszałek sprowadził to na króla y Francyą; któregoto marszałka trzymano barziey za szalbierza a omamiacza, niźli za dobrego doradcę a marszałka Francyey.
Powiem ieszcze to małe słówko o wspomnianey paniey Nemurskiey. Słyszałem, iż, gdy zawięzywano Ligę, y ona oglądała spisy y listy miest, które przynależały do niey, a nie widziała ieszcze Pariża, ciągle mówiła do swego pana syna: „Móy synu, to iest nic, trza ieszcze Pariża. Póki go nie będziecie mieli, niceście nie zdziałali; przeto staraycie się o Pariż“. Y nic ieno ów Pariż wciąż miała w gębie; tak dobrze, iż z tego potem przyszły owe barykady.
Oto iako wspaniałe serce ma się zawżdy ku naywyższemu: co mi przywodzi na pamięć małą powiastkę, którą czytałem w romansie iszpańskim, przezwanym la Conqniste de Navarra. Gdy to królestwo zostało dobyte a wydarte na królu Ianie przez króla Haragońskiego, król Ludwik dwunasty wysłał tam, pod dowództwem pana Lapalisa, armią, aby ie dobyć z powrotem. Król przekazał królowey, donie Katarzynie (przez pana Lapalisa, który iey zaniósł tę wiadomość), aby przybyła na dwór Francyey y pozostała tam z królową Anną, iego żeną, przez czas gdy król iey małżonek z panem Lapalisem będą silili się odzyskać królestwo. Na co królowa odparła wspaniale. „Iakżeto, panie! mnimałam, iż król, wasz pan, przysłał was tutay, abyście mię wprowadzili z sobą do mego królestwa a przywrócili mię hnet do Pampelony, a ia iżbych wam towarzyszyła iako byłam k’temu przysposobiona y gotowa; owo wy mię teraz zapraszacie, iżbych iachała na dwór francuzki? Oto wierę, zła nadzieia a złowrogi znak dla mnie! widzę dobrze, że iuż nigdy tam nie powrócę“. Ba iako sobie przepowiedziała, tak się zdarzyło.
Powiedziano y nakazano xiężney Walentyńskiey, gdy zbliżała się śmierzć króla Hendryka y nie wiele było nadziei co do iego zdrowia, aby pozostała w swoiem pałacu w Pariżu y nie wchodziła iuż na iego kownaty, tak aby nie zakłócać iego porozumienia z Bogiem, iak też dla nieprzyiaźni którą wielu miało dla niey. Gdy się tam zamknęła, posłano do niey zażądać niektórych pirścionków a klenotów, należących do korony y które należało iey oddać. Ta pani zapytała hnet onego posła: „Iakżeto? król iegomość pomarł? — Nie, pani, odparł tamten, alić nie strzyma iuż długo. — Póki mu ieszcze na tyli palec życia, rzekła, chcę aby moie nieprzyiacioły wiedziały, iż się ich nie lękam y że im nie będę powolna, dopóki on iest przy życiu. Męztwo moie ieszcze mi nie chybia. Przedsię kiedy on zamrze, nie chcę żyć dłuższey po nim; y wszytkie gorzkości iakiemiby mnie nakarmiono, będą mi słodyczą naprzeciw moiey straty. Tak owo, iestli móy król żyw czy umarły, nie lękam się moich nieprzyiaciół“.
Owa pani okazała w tym wielgą wspaniałość serca. Przedsię nie umarła, mógłby ktoś rzec, iako to powiedała. Wszelako uczuła mnogo oznak ku śmierzci; wżdy radniey niźli umrzeć, lepiey uczyniła iż chciała żyć, aby okazać nieprzaiaciołom iż się ich nie obawia, y że, iako widziała ich niegdy gnących się a poniżaiących przed nią nie chce tak samo czynić naprzeciw nim. Iakoż pokazała im taką twarz y czoło, iż nigdy nie śmieli uczynić iey coś na despekt. Wierę, lepiey ieszcze: we dwóch leciech zabiegał się o nią barziey niż kiedy, y weszli z nią w przyiaźń, iako na to patrzałem: to iest obyczay możnych, którzy mało maią wytrwania w swoich przyiaźniach, y zgadzaią się łacno w swoich kłótniach, iako opryszki na iarmarku, y miłuią się y nienawidzą tak samo: czego my, mnieysi, nie czynimy; bowiem abo się trzeba bić, mścić a umierać, abo też trzeba wyniść z tego przez układy dobrze wypunktowane, dobrze odważone y dobrze zatwirdzone: w czym lepiey miewamy się od nich.
Trzeba, zaiste, podziwiać oną panię za ten postępek: iakoż zwyczaynie, one wielgie białe głowy, które paraią się sprawami państwa, zawżdy dokazuią czegoś osobnieyszego niźli pospólstwo inych. Oto dlaczego nieboszczyk król Hendryk trzeci ostatni y królowa matka zgoła nie barzo nawidzili pań swoiego dworu które wścibiały nadto swóy dowcip y swoie nosy do spraw państwa, trudniły się gęsto mówić o tym, y o tym co dotyczyło zblizka spraw królestwa, iakoby (tak mówili Nayiaśnieysi Królestwo) miały w tym wielgi udział, abo też miały bydź iego spadkobierczyniami, abo też iak gdyby przyczyniały się do tego w pocie swego ciała y wspomagały rękoma, iako mężczyźni, aby ie podtrzymać: wżdy ony, czyniąc sobie lube wywczasy, gwarząc wpodle kominka, barzo wygodnie w swoich krzesełkach abo na poduszkach, abo na tapczanach, uradzały barzo swobodno o świecie y o państwie Francyey, iak gdyby same tam działały wszytko. Na co nalazła raz odpowiedź pani iedna zkądsiś, którey nie nazwę; ta gdy sobie strzępiła gębę nad zwołaniem pirszych Stanów w Bloiey, Nayiaśnieysi Państwo dali małą odprawę, iżby się trudniła sprawami swoiego domu a modliła do Boga. Aż ta, będąca nieco przynagła w ięzyku, odparła: „Za czasu kiedy xiążęta, królowie a wielgie pany brali krzyż, aby iachać za morze y dopełnić tak pięknych uczynków w Ziemi Świętey, nie lza, wierę, było nam białym głowam iak telko modlić się, prosić Boga, czynić śluby a posty, iżby Bóg im pozwolił dobrey podróży a szczęśliwego powrotu; przedsię odkąd widzimy ich dzisiay, iż czynią nie więcey od nas, wolnoć nam uradzać o wszytkim: bowiem y z iakiey przyczyny prosićby Boga za nich, skoro nie czynią więcey niż my same?“
To rzeczenie, wierę, było do zbytku zuchwałe, iakoż o mało siła iey nie kosztowało; y wielgą miała z tym niedolę, aby uzyskać iednanie a przebaczenie, którego musiała się dopraszać; y gdyby nie iedna przyczyna, którą mógłbych nazwać, byłaby otrzymała całą karę y pokutę, ba wieldze zelżywą.
Nie iest czasami dobrze powiedzieć trefne słowo (iako to na przykład) tak iak go ślina do gęby przyniesie; iako widziałem siła osób, które nie umiały w tym sobie rozkazować, bowiem są barziey nieokiełzane niźli rumak Barberyiski y poczuwszy trefny uszczypek w gębie, muszą koniecznie go wypluć, nie szczędząc ani krewnych, ani przyiaciół, ani możnych. Siła znałem na naszym dworze ludzi takiego obyczaiu, y nazywano ich margrabia y margrebini na Wielgich Pyskach: przedsię barzo często nie wyszło im to na dobre.
Owo, iako wywiodłem o wspaniałości niektórycn pań w niektórych pięknych uczynkach ich życia, chcę opisać znowuż ine, iakie okazały przy swoiey śmierzci. Y nie zapożyczaiąc żadnego przykładu ze starożytności, pragnę ieno przytoczyć rzecz o nieboszczce pani Regentce, matce wielgiego króla Franciszka. Była to w swoiem czasie (iako słyszałem to od niektórych co ią widzieli a znali), barzo cudna pani, y barzo świecka także, nawet w swoich schyłkowych leciech. Dlatego też, kiedy iey prawiono o śmierzci, barzo nienawidziła takiey rozmowy, nawet u kaznodzieiów którzy uradzali o tym w swoich kazaniach: „Iak gdyby, powiedała, nie wiedziało się iuż dosyć iż wszytcy muszą umierać; y że tacy kaznodzieiowie, kiedy nie wiedzą nic inszego powiedzieć w swoich kazaniach, y kiedy im iuż zabraknie dowcipu w ich naukach, zwyczainie iako ludziom nienauczonim, zaczynaią baiać o oney śmierzci“. Nieboszczka królowa Nawary, iey córka, równie tak samo nienawidziła onych piosnek y kazań śmiertelnych iako iey matka.
Owo zatem, gdy nadszedł przeznaczony koniec, y ta pani legała w łożu, na trzy dni przed swoią śmierzcią, uirzała w nocy kownatę całą pełną iasności, która przedostała się przez szybę. Zgniwała się na swoie służki pokoiowe, które przy niey czuwały, dlaczego rozpaliły ogień tak żarzący y iasny. Odpowiedziały iey; iż iest ieno niewiele ognia y że to miesiąc tak oświeca y czyni taki blask. „Iako? rzekła, toć iesteśmy na nowiu; wżdy nie lza miesiącowi świcić o tey porze“. Y hnet kazuiąc odsłonić opony, uźrzała kometę, który świcił prosto ku łożu. „Ha! rzekła, oto, wierę, znak, który nie poiawia się dla ludzi nikczemnego stanu. Bóg przysyła go dla nas wielgich a możnych. Zawrzyicie okno: to kometa który zwiastuie mi śmierzć; wey trzeba się przygotowić“. Zaczym nazaiutrz rano, posławszy po spowiednika, popełniła wszytkich obowiązków dobrey krześciianki, mimo iż medycy upewniali ią iż ieszcze na to nie przyszło. „Gdybych nie widziała (tak rzekła) znaku moiey śmierzci, uwierzyłabych, bo ieszcze nie czuię się tak zmurszała, y opowiedziała im wszytkim poiawieme się swoiego komety. Poczym, gdy upłynęły trzy dni, niechaiąc snów tego świata, wyzionęła ducha.
Nie mógłbych mnimać inaczey, ieno iż co znamienitsze panie, y te które są piękne, młode y zacnego rodu wiece y czuią żałości opuszczaiąc świat niźli ine; a wszelako namienię tu niektóre, które się o to cale nie troskały y zgodliwie przyięły śmierzć, mimo iż w chwili zwiastowania zdała im się gorzka a omierzła.
Nieboszczka grebini Larosz-Fuczyna[37], urodzona Derulanka, moiem y inych mnimaniem iedna z nabarziey cudnych a lubych białych głów naszey Francyey, gdy iey minister (bowiem należała do Reformy, iako każdemu wiadomo) oznaymił, iż nie lza iuż myśleć o świecie y że iey godzina nadeszła y że trzeba odyść do Boga który iey woła y że trzeba opuścić sprawy świeckie, będące niczem naprzeciw szczęśliwości niebieskiey, rzekła: „To iest dobrze, panie ministrze, powiedać tak owym, które nie maią wielgiego ukontentowania a słodyczy na tym świecie; y które są na kraiu grobu, wszelako mnie, która iestem dopiro w czerstwości wieku y moiey lubości tutay, y piękności, wasze osądzenie barzo mi iest gorzkie. Owo ile że znam więcey przyczyny rada się widzieć na tym świecie, iako na każdym inym, y żałować umierania, chcę wam w tym okazać moią wspaniałość y upewnić was, iż przyimuię śmierzć chętnie, iako naybarziey podła, nizka, ohyzdna, szpatna a szedziwa tego świata.“ Poczym, iąwazy śpiewać psalmy z wielgą nabożnością, hnet pomarła.
Pani Depernina[38], z domu Kandalanka, popadła w chorość tak naglą, iż w mniey niż sześć abo siedm dniów ią zmietła. Zanim pomarła, imała się wszytkich środków, iakich ieno mogła, aby się uleczyć, błagaiąc pomocy ludzi a Boga prośbami barzo gorącemi, y wszytkich przyiaciół sługów a służebnic, iako iż barzo iey omierzłe było umierać w tak młodym wieku; przedsię kiedy iey przedstawiono iż trzeba po dobremu odyść do Boga y że niema żadnego likarstwa: „Prawda-li to? rzekła; owo zostawcież mnie, zaczym będę się statecznie gotować ku temu.“ Takie były własne słowa oney paniey. Zaczym hnet podniesła piękne białe ramiona ku górze, składaiąc obie dłonie iedna do drugiey, y potym z twarzą szczyrą a sercem umocnionem, ięła się cirpliwie znosić śmierzć a opuszczać świat, który zaczęła sielnie sobie mierzić w słowach barzo krześciiańskich; potem zasię zmarła iako barzo nabożna y dobra krześciianka, w wieku dwudziestu y sześci lat, y będąc iedną z cudnieyszych a słodszych pań swoiego czasu.
Powiedaią iż nie iest pięknie wychwalać swoich, wszelako także nie godzi się ukrywać piękney prawdy; dlatego owo podeymę tu chwalbę pani Dopterowey[39], moiey bratanicy, córki starszego brata, o którey ci, co ią widnieli na dworze lub indziey, powiedzą hnet ze mną iż była to iedna z cudnieyszych a wybornieyszych pań iakie daie się widzieć, tak dla ciała iako y dla duszy. Ciało okazowało się iawnie y zewnętrznie tem czym było, przez iey wdzięczne a lube oblicze, kibić, postawę a gracyą: co się tycze dowcipu, był on nieomal bozki, y nic mu nie było zamknięte; słowo barzo trefne, szczyre, bez barwiczki, y które płynęło iey z gęby barzo lubo, czy to dla rzeczy stateczney czy dla kunsztowney posługi[40]. Nigdy nie widziałem białey głowy, wedle mego zdama, barziey podobney do naszey królewney franzuzkiey Margarety, y z weźrzenia y z wszelkiey doskonałości, co ona; takoż słyszałem raz ten osąd z ust królowey matki. To słowo dość iest wystarczaiące, aby nie chwalić więcey; toteż iuż więcey nie rzekę; z tych którzy ią widzieli, upewniam się, nikt mi nie zada łżyczki w tey pochwale. Owo ta popadła nagle w chorobę, w którey medycy nie umieli się wyznać i osądzić iey swoią łaciną; wżdy sama mnimała się bydź otrutą; nie powiem zkąd to pochodziło; alić pomsta Boża dosięgnie wszytkich, możebna y tych ludzi. Czyniła wszytko co mogła dla swego ratunku, nie iżby się wzdragała (tak powiedała) umrzeć; od czasu bowiem straty swoiego męża zbyła się wszelkiey obawy przed śmierzcią, mimo iż, wierę, w żadnym względzie nie był iey równy, ani iey godzien, ani tych wdzięcznych łez które wylała ze swoich pięknych oczu po iego śmierzci; przedsię byłaby sielnie pragnęła żyć ieszcze conieco dla miłości córki, którą zostawiała młodziuchną; tak tedy przyczyna była zacna y godziwa potemu, zasię żale nad głupim y nielubym mężem są barzo czcze y letkie.
Widząc tedy, iż niema iuż likarstwa y czuiąc puls, który sama macała y rozpoznawała (rozumiała się bowiem na wszytkim), na dwa dni zaczym umarła posłała po córkę, y uczyniła iey napomnienie barzo piękne y święte, y takie iż, iak mnimam, niełatwo która matka mogłaby uczynić ie pięknieysze y barziey trafiaiące w sedno, tak ku nauczeniu dobrego życia na świecie iako dla zyskania łaski Bożey: a potem dała iey błogosławieństwo, nakazuiąc, aby nie mąciła iuż łzami iey spokoiu a spoczynku iaki miała naleźć w Bogu. Potem zażądała zwierzciadła, y, pozieraiąc na się w niem pilnie: „Ha! rzekła, lico moie, zdrayczynio moiey choroby, od którey się nie zmieniłoś“ (ukazowało iey bowiem widok równie piękny iako zawżdy), „wżdy niedługo śmierzć, która się zbliża, upora się z tobą, która cię uczyni zgnitem a ziedzonem przez robactwo.“ Miała także włożonych co nawięcey ze swoich pirzścionków na palice; owo patrząc na nie, y na rękę która była barzo piękna y wszytko: „Oto, rzekła, świeckość, którą niegdy barzom rada widziała; wszelako w tey godzinie, z chętnem sercem iey niecham, aby się ozdobić na drugim świecie iną wspanialszą ozdobą.“ Y widząc siestry, które płakały nieutulonym płaczem kole niey, pocieszała ie y prosiła, aby zechciały wdzięcznie przyiąć wraz z nią to co Bogu podoba się iey zesłać; y że, gdy zawżdy tak mocno się kochały, nie godzi się im czuć żałości z tego, co iey przynosi radość a ukontentowanie; y że przyiaźń iaką zawsze miała dla nich, będzie wiecznie trwała wraz z niemi, iako y ich prosi, aby czyniły podobnie y tożsamo względem iey córki: a widząc wzmagaiące się ich płacze, rzekła ieszcze: „Moie siestry, ieźli mnie miłuiecie, czemu nie raduiecie się ze mną z odmiany iaką czynię żywota tego nędznego na iny cale szczęśliwszy? Dusza moia, zmordowana tylą harowania, pragnie bydź iuż wyzwoloną, y naleźć się w miescu spoczynku z Iezusem Krystusem, moim Zbawicielem; y wy życzycie ią ieszce widzieć związaną z tem nędznem ciałem, które iest ieno iey więzieniem a nie pomieszkaniem! Błagam was tedy, siestry, nie trapcie się więcey.“
Takie y podobne piękne a krześciiańskie przedmioty wyrzekła iż niema tak znacznego doktora w świecie, aby mógł powiedzieć pięknieysze; które wszelako pomiiam. Zwłaszcza żądała widzieć panią Burdeilową, swoią matkę, prosząc siestry, iżby ią poszły przywołać y często im mówiła: „Móy Boże! siestry moie, żali pani Burdeilową nie przybywa? Ha! iakże wasze gońce są powolne! nie są wierę, zdatne, aby czynić z wielgim pośpiechem a pilnością.“ Matka przybyła, przedsię nie mogła iey oglądać żywey, zmarła bowiem godzinę temu.
Żądała również pilnie y mnie, którego nazywała zawżdy swoiem drogiem wuiem, y posłała nam ostatnie pozdrowienie. Prosiła nas, abychmy dali otworzyć iey ciało po śmierzci, co iey zawżdy było nader omierzłe, iżby (tak powiedała siestrom) za iawnieyszem odkryciem przyczyny iey śmierzci, miały stąd baczenie, one y iey córka, aby chronić y strzedz swoiego życia; „bowiem (powiedała) muszę to wyznać, iż podeźrzewam się bydź otrutą od pięci lat przez moiego wuia pana Brantoma y moią siestrę, grebinią Diurtalową; wszelako ieno z grubsza tak mnimam: nie iżbych chciała oskarżać kogoś, z obawy aby nie było fałszywie y aby nie spadło na moią duszę, którą życzyłabym próżną od wszelakiey przygany, urazy, nieprzyiaźni a grzychu, iżby poleciała prosto do Boga, swoiego Stworzyciela.“ Nigdybych nie skończył, gdybych chciał wszytko opowiedać; bowiem rozmowy iey były długie a przestrone, y nie trącące bynamniey ciałem spróchniałem, abo dowcipem osłabłym a upadaiącym. Podczas nadszedł ieden szlachcic, iey somsiad, barzo trefnego ięzyka, z którym lubiła ugwarzać a błaznować; któremu rzekła: „Ha! przyiacielu! trzeba zbyć się w tey potrzebie y ięzyka y żądła y wszytko. Bywaycie!“
Medyk y siestry chcieli iey dać zażyć iakoweś kordyalne lekarstwo: prosiła, by iey iuż nie dawali. „Nie posłużyłyby iuż na nic (rzekła), ieno aby przedłużyć męki, a opóźnić móy spoczynek.“ Prosiła, by ią zostawiono: y często słyszano iako powiedała: „Móy Boże, iakże śmierzć iest słodka! któżby to był kiedy mnimał?“ Potym, zwolna y potrosze, oddaiąc ducha barzo łagodnie, zamknęła oczy, nie wydaiąc żadnych szpatnych ani przeraźliwych oznaków, iakie śmierzć sprowadza w tym u wielu.
Pani Burdeilową, iey matka, niedługo poszła za nią: bowiem melankolia, iaką powzięła po tey zacney córze, zabrała ią w ośmnastu miesiącach, z których chorowała siedm, to w nadziei ozdrowienia, to znowu rozpaczaiąc o tem; wżdy od początku powiedała, iż nigdy z tego się nie podniesie, nie lękaiąc się zgoła śmierzci, nie prosząc nidgy Boga iżby iey dał życie a zdrowie, ieno cirpliwość w niedoli, a zwłaszcza iżby iey zesłał śmierzć łagodną, nie zasię ostrą i uporczywą; co się y stało: bowiem, kiedy my mnimaliśmy ią ieno bydź zemdloną, oddała ducha tak łaskawie, iż nie widziano aby poruszyła nogą, ani ręką, ani stopą, ani iżby uczyniła iaki zwrok przeraźliwy a szpatny; ale, przekręcaiąc oczy równie pięknie iak kiedy, zmarła, y umarłszy została równie piękna, iako była za życia w swoiey doskonałości.
Wielga szkoda, wierę, y iey y onych cudnych białych głów, którym się zmiera w ich pięknych leciech: chyba że mnimam, iż niebo, nie kontentuiąc się onemi wdzięcznemi pochodniami, które od stworzenia świata ozdabiaią iego sklepienie, chce z nich mieć ponadto ieszcze nowe gwiazdy, aby nam przyświecać, iako czyniły za życia swemi pięknemi oczami.
Ieszcze tę iedną a potym iuż nie:
Przypominacie sobie z przeszłych lat panią Balaninę[41], szczyrą siestrę we wszytkim onego walecznego pana Busia. Kiedy oblegano Kambre, czyniła tam co mogła, z całego mężnego y walecznego serca, aby przeszkodzić wzięciu miesta: wszelako, namordowawszy się napróżno wszytkiemi rodzaiami obrony iakich mogła przyczynić, widząc iż iuż się stało, y że miesto iest w mocy nieprzyiaciela, y cytadela stracona iest tak samo, nie mogąc znieść tego wielgiego źgnięcia w serce aby ustąpić ze swoiego władztwa (iey mąż bowiem y ona dali się nazywać xiążęciem a xiężną Kambreńskiemi a Kambrezyiskiemi, które to godła zdały się wielu narodom omierzłe y zbyt zuchwałe, ile że byli ze zwyczayney szlachty), umarła y wyparła z siebie dech od melankolii na placu swoiey chwały. Niektórzy powiedali, iż sama zadała sobie śmierzć, co sądzono wszelako bydź uczynkiem radniey pogańskim niż krześciiańskim. Iakbądź się ta rzecz miała, trzeba ią chwalić za wielgą iey w tym wspaniałość, y za napomnienie iakie dała mężowi w godzinie swoiey śmierzci, gdy mu rzekła: „Pocóż ci, Balani, żyć dłużey po twoiey żałośney niedoli, iżbyś służył ku pośmiechowi a widowisku świata, który cię będzie wytykać palicem, schodzącego z takiey wielgiey czci, w któreyś się widział wysoko wzniesiony, do nikczemnego losu iaki sobie gotuiesz, ieźli nie uczynisz iako ia? Wżdy naucz się odemnie godnie umrzeć, y nie przeżyć swoiego nieszczęścia a pośmiewiska“. To wielga, wierę, rzecz, kiedy biała głowa uczy nas żyć a umierać. Czemu nie chciał usłuchnąć a uwierzyć; bowiem, po siedmi lub ośmi miesiąców, przepominaiąc łacno pamięci tey poczciwey niewiasty, ożenił się z nowa z siestrą pani Monsowey, wierę nadobną y godną panią; pokazuiąc tym światu, iż w tym ieno rzecz aby żyć, iakimkolwiek kształtem by to bydź miało. Wierę, żywot iest słodki a luby; wszelako takoć y śmierzć wspaniała iest barzo chwalebna, iako ta oney damy, która, ieśli zmarła ze zgryzoty, to było barzo przeciw przyrodzie niektórych białych głów, o których powiedaią iż są przeciwne przyrodzie mężczyźńskiey; umieraią bowiem z lubości a w lubości.
Przyczynię o tym ieszcze tę powiastkę o pannie Limeylance starszey, która zmarła na dworze, będąc iedną z dworek królowey. Przez trwanie choroby, z którey iey się zmarło, ani na chwilę gęba się iey nie zawarła, ieno gwarzyła cięgiem; była bowiem wielga rozmownica, uszczypnica, y barzo trefnego rzeczenia, a przytym barzo urodziwa. Kiedy przyszła godzina iey śmierzci, kazała zawołać do się swego pokoiowego (iako te panny dworskie maią każda swoiego); ów nazywał się Iulian, y barzo wdzięcznie grał na skrzypce: „Iulianie, rzekła mu, weź skrzypkę y gray mi ciągle, aż uźrzysz mnie nieżywą (bowiem iuż mi idzie na to); gray mi Porażkę Szwaycarów y nalepiey iako zdolisz: a kiedy będziesz przy słowie wszytko stracone, pociągniy to cztyry abo pięć razy, nayżałośniey iako potrafisz“: co też tamten uczynił, a ona sama przypomogała głosem: zasię, kiedy przyszło na ono wszytko stracone, przepowiedziała to po dwakroć; y obracaiąc się na drugą stronę łoża, rzekła kompanionkom: „Wszytko stracone iest teraz y iuż do reszty“, y tak zmarła. Oto mi śmierzć ucieszna a wesoła. Wiem tę opowieść od dwóch kompanionek, godnych wiary, które patrzały na owe widowisko.
Ieśli bywaią niektóre białe głowy, które umieraią w lubości abo z lubością, trefiaią się y mężczyźni, którzy czynią toż samo; iako czytamy o owym wielgim papie Leonie[42], który zmarł z radości a ukontentowania, kiedy uźrzał iak nas Francuzów wygoniono ze wszytkim z państw milańskich: taką gorzał naprzeciw nam nienawiścią!
Nieboszczyk pan wielgi pryor Lotaryngski zapragnął razu iednego wyprawić do Lewanty dwie galery pod dowództwem kapitana Boliego, iednego ze swoich oficyierów, o którym powiedam inędy. Ów Bolio poiachał barzo rad, był bowiem człek ochotny y mężny. Kiedy był wpodle Archipelagu, napotkał wielgą wenecyiańską fregatę, sielnie uzbroioną y opatrzoną: zaczął w nią tęgo bić z harmat, przedsię fregata oddała mu z nawiązką tę salwę; od pirszego bomem strzału zmietła mu gładko dwie ławy z przykutemi wiosłuiącemi zbrodźniami, y oficyierem, z nazwiska kapitanem Panier, dobrym kompanem, który miał czas ieno powiedzieć te słowa, a potym umrzyć: „Nosił wilk, ponieśli y wilka“. Tak śmierzć iego była ucieszna przez to trefne słowo. Zaczym musiał pan Bolio się umknąć, nie lza bowiem mu było porywać się na tę fregatę z iego siłami.
W pierwszym roku królowania króla Karola dziewiątego, w czas edyktu lipcowego, y kiedy przemieszkiwał na przedmieściu św. Germana, widzieliśmy iako powieszono nieialdego hultaia, który skradł sześć misek śrybnych z kuchni xiążęcia Larosz-Siurżona. Kiedy był na drabinie, poprosił mistrza, aby mu pozwolił nieco czasu do mówienia, y zaczął sobie gwarzyć, przedstawiaiąc ludowi, iż go wydaią na śmierzć niesłusznie, „bowiem (powiedał) nigdym nie okradał biednych ludzi, dziadów a nieboraków, iedno xiążąt a możnych panów, którzy są więtsze opryszki od nas y łupią nas codziennie; owo iest dobrym ieno uczynkiem odebrać im to, co oni nam podbieraią a wyciskaią“. Wiele inych powiedał ucicsznych banialuczków, które zbyteczna powtarzać, aż gdy wreszcie xiądz, który wylazł na wirzch drabinki wraz z nim, obrócił się do ludu, y zawołał nań: „Moi ludzie, ten biedny grzysznik poleca się waszym pobożnym modłom; zmówmy wszytcy za niego y iego duszę iedno Pater noster y iedno Ave Maria i zaspiewaymy Salve“, y lud mu odpowiedział, ów skazaniec opuścił głowę y patrząc na xiędza, zaczął ryczeć iak młody ciołek, y pokrzywiał się xiędzu barzo uciesznie, poczym kopnął go nogą y strącił go z wirzchu drabiny na dół takim skokiem, iż nogę sobie złomił. „Ha, mości xięże, na Boga (powiedał), wiedziałem że cię ztąd wyprawię. Masz za swoie, mądrala“. Słysząc iego lamenty, zaczął się śmiać z całego garła, a potym sam się rzucił w powietrze. Możecie mi wierzyć, iż na dworze śmiano się wieldze z tey posługi, mimo iż biedny xiądz srodze ucirpiał. Oto wierę, śmierzć cale nie żałośna.
Nieboszczyk pan Destamp miał błazna, nazwiskiem Kolin, barzo uciesznego. Kiedy śmierzć się doń zbliżała, pan Destamp zapytał, iako się miewa Kolin. Odrzeczono: „Licho, panie; mus mu iuż będzie umierać, nic bowiem przyiąć nie chce. — Czekaycie, rzekł pan Destemp, który był podczas przy stole, zanieście mu tę poliwkę, y rzeczcie, że ieżeli nie pożyie iey dla moiey przyiaźni, nigdy nie będzie miał u mnie łaski, bowiem powiedziano mi, że nie chce nic wziąć“. Zaniesiono poselstwo Kolinowi, który, maiąc śmierzć za kołnirzem, tak odpowiedział: „A któż to taki powiedział panu, że ia nie chcę nic wziąć?“ Zaś dokoła niego był z milion much (bowiem było to w lecie), zaczym zaczął igrać ręką dokoła nich, iako się widzi u paziów, lokaiów y inych małych dzieci; owo, wziąwszy dwie naraz y czyniąc poruszenie, które łacniey można sobie wyobrazić niż opisać: „Powiedzcie panu (rzecze), iż oto wziąłem coś dla iego przyiaźniey, y że odchodzę do królestwa much“, zaczym obrócił się frant ku ścienie y pomarł.
Ku czemu słyszałem od niektórych filozofów, iż niektóre osoby chętnie przypominaią sobie przy zgonie rzeczy, które miłowali nawięcey, y powtarzaią ie, iako to szlachta, rycerze, myśliwcy a rękodzielcy, prosto iakoby wszytcy, wedle swey profesyey, umiraiąc wspominaią o tym iakie słowo: widywało się to y widuie często.
Białe głowy toż samo powiedaią każda swoią piosenkę, nawet k....y, iako słyszałem to o iedney paniey dość znaczney, iż przy śmierzci chlubę miała w tym, aby ugwarzać o swoich miłościach, wszeteczeństwach a ucieszkach minionych; tak iż rzekła o tym więcey niżeli świat wiedział, mimo iż ią podeźrzewali bydź sielną k...ą. Możebna iż mogła się z tem odsłonić abo bredząc w malignie, abo iż prawda, która nie da się ukryć, zniewoliła ią do tego, lub też chciała ulżyć sobie na sumnieniu; iakoż w istocie w szczyrym sumnieniu a kaianiu się wyznała niektórych gachów, prosząc odpuszczenia, y wyliczała ich a znaczyła wyraźnie, tak iż wszytko stało się oczom iawne. „Zaprawdę, rzekł na to ktoś, był iey potemu czas, aby w oney godzinie oczyścić swoie sumnienie od tak mnogiego zgorszenia taką rozliczną spowiedzią“.
Słyszałem o iedney paniey, która barzo zwyczayna była śnić a bredzić każdey nocy, tak iż wygadywała w nocy to, co czyniła w dzień; aż sama osławiła się przed swoim mężem, który zaczął przysłuchiwać się iey gadaniu, bredzeniu y miarkować sobie z iey snów a maiaków, co iey potem barzo nie wyszło na dobre.
Niedawno iest temu, iak pewien szlachcic we świecie, w prowincyey którey nie nazwę, umiraiąc, uczynił tek samo, ogłosił swoie miłoście a wszeteczeństwa y wyszczególnił panie a panny, z któremi się wąchał, y w iakiem miescu a iakiem spotkaniu y na iakie sposoby, z czego spowiadał się głośno y prosił Boga o przebaczenie wobec wszytkich. Ów czynił gorzey iako te biała głowa, ona bowiem iedno siebie podała w ohyzdę; zasię ów szlachcic podał na zgorszenie siła białych głów. Oto, wierę, dworne obyczaie!
Powiedaią, iż skąpcy a skąpczynie równie są tey przyrody, iż myślą sielnie przy śmierzci o swoich skarbach y talerach, maiąc ie ciągle na uściech. Iest iuż około czterdziestu lat, iak nieiaka pani Mortemarowa, iedna z nabarziey zasobnych pań z Poktu, y z naypiniężnieyszych, kiedy iey było na umiranie, myślała ieno o swoich talerach, co ie miała w alkierzu, y, póki była chora, wstawała po dwadzieścia razy na dzień, aby obeźrzeć swóy skarb. Wreszcie, zbliżaiąc się mocno ku śmierzci, y, gdy xiądz kierował ią ku życiu wiecznemu, ona mówiła ieno y odpowiedała to: „Daycie mi moią kieckę; hultaie mnie plondruią“; myśląc ieno o tym, aby iść zaźrzyć do onego alkierza, iakoż ku temu czyniła wysiłki, gdyby była mogła: y tak się dobrey pani zmarło.
Odbieżałem conieco ku końcu od pirszey materyey; przedsię zważcie sobie, iako to po morale a traiedyi zwyczaynie przychodzi ucieszne błazeństwo. Na czym kładę koniec.









  1. Eneida, IV.
  2. Księga IX; rozdział 3.
  3. Henryk III, zwycięzca pod Jarnac i Moncontour.
  4. Ronsard, Oeuvres, Ks. I, sonet 174-y.
  5. Jakób Sabaudzki, książę Nemours, zmarły w r. 1585.
  6. Karol de la Rochefoucauld, hrabia Randan, wysłany do Anglji w r. 1559 dla pośredniczenia w pojednaniu ze Szkocją.
  7. Brantôme ma na myśli miłość księcia Nemours do pani de Guize (Anny d’Este), którą później zaślubił.
  8. Opowiastka XVI-a.
  9. Małgorzata de Valois (później królowa Nawary) i Bussy d’Amboise, słynny junak współczesny.
  10. Interesującym jest poznać z tak bliskiego źródła wydarzenie będące treścią słynnej ballady Schillera. Rycerz ów zwał się Jacques de Lorge, pan de Montgommery.
  11. Pan de Genlis.
  12. Pan de Gergeay.
  13. Duc de Nevers.
  14. Wspomniany już słynny junak Bussy d’Amboise. W porównaniu swem do Angeliki (bohaterki Aryosta) ma Brantôme na myśli Małgorzatę de Valois.
  15. Toż samo aluzja do Małgorzaty i Bussy’ego.
  16. Orland szalony, pieśń V.
  17. Wedle komentatorów, bohaterem przygody tej był sam Brantôme, który odegrał w niej rolę „zadowolnionego szlachcica“.
  18. Prawdopodobnie książę de Guise i brat jego pan de Mayenne. Wielką damą byłaby tutaj znowuż Małgorzata, którą z p. de Mayenne łączyły bliskie stosunki.
  19. „Cóżeś zdziałał? — Nic. — Ha! tchórzu, bez serca! nic nie zdziałałeś! przeklęte niech będzie twoie tchórzostwo“.
  20. Magdalena de Saint-Nectaire.
  21. Joanna d’Arc (urlieński = orleański).
  22. Liwjusz, księga XXII, cap. 37.
  23. Orland Szalony, pieśń XXII i XXV.
  24. Henryk II-gi.
  25. Miasto Saint-Riquier.
  26. W r. 1536 książę de Nassau oblegał Poronę na czele 60.000 ludzi; oblężeni bronili się do ostatniego tchu, przyczem bohaterką, była niejaka Marja Fouré.
  27. W roku 1573.
  28. Vitré oblegane było przez Księcia Mercoeur w r. 1589.
  29. Marja Austryaczka, siostra Karola V, wdowa po Ludwiku Węgierskim, potem wielkorządczyni Niderlandów. Umarła w r. 1558.
  30. Henryk, książę de Condé, umarł w r. 1588 otruty, wedle Dziennika Henryka III, przez swoją żonę.
  31. Jaquette de Montberon, bratowa Brantôma.
  32. Machiavel, Dell arte della guerra ks. V.
  33. Paula, córka hrabiego de Ponthièrre, oblegana w Roye przez hrabiego de Chavoullois.
  34. Chevalior de Heinaut.
  35. Katarzyna Lotaryńska, żona Ludwika de Bourbon, księcia Montpensier. Wieść o śmierci Henryka III, do którego żywiła śmiertelną nienawiść, tak ją ucieszyła, że od tego czasu nosiła stale zieloną szarfę, którą miała na sobie tego dnia.
  36. Admirał Coligny, zamordowany w noc św. Bartłomieja, w r. 1572.
  37. Hrabina de la Rochefoucault, urodzona de Roye.
  38. Pani d’Epernon, z domu de Candale.
  39. Pani d’Aubeterre.
  40. „Kunsztowna posługa“ = (starop.) żart.
  41. Renata de Clermont, żona Jana de Montluc-Baiagny.
  42. Leon XII-ty.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Pierre de Bourdeille i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.