Nie daj się zemnie cieszyć przeciwnemu, Ni przewrotnemu.
Złosne handszlaki, skarby wylichwione,
Niech w mojem sercu nie będą pieszczone;
15
Dochodów, proszę, racz strzedz w mojej male
Tobie ku chwale.
A przymnożyszli, nie mień mojej chęci,
Niech mi twa łaska będzie na pamięci,
Niechaj się twój lud spół zemną weseli,
20
Twym darem dzieli.
Tobie ofiary, tobie niech dawają
Chwałę, zemną spół dobroć wyznawają,
Niech ci śpiewają, gdy odżeniesz srogą Bojaźń z mą trwogą.
CIX.
Wierzę, że do skruchy ty mnie sam przywodzisz,
Ty swojemi słowy upadłego chłodzisz,
Boś rzekł, że nie może nikt wchodzić do ciebie,
Oprócz, by go ociec twój wciągnął do siebie.
5
To żeś mi dał poznać, wszech zbawienia chciwy,
Uniżenie proszę, ojcze dobrotliwy,
Spół i z synem miłym i Duchem swym świętym,
Grzech odpuść, daj potem być w twe gmachy wziętym.
Zmiłuj się nademną, zmiłuj się, łaskawy
10
Ojcze, nie dopuszczaj, by złośliwe sprawy,
Grzechy i występki, winy, niedbałości,
Miały w zatracenie podać me krewkości.
Zmysł mi trwoży, Panie, twój sąd sprawiedliwy,
Sumnienie mi gryzie mój grzech niewstydliwy,
Strach serce przenika, oczy się zaćmiły
Me ciało struchlało a zginęły siły.
Oto, zbawicielu, zbiór ów zapalczywych,
Oto, z którymim żył z początku sił żywych,
Oto me kochania, którymem folgował
I przednia zabawa, którym wiarę chował.
Moim upadkiem niech się nie raduje, Kto źle winszuje.
CXVI.
Trąd sprosnych występków osiadł duszę moję,
Przeto ciało krasę utraciło swoję,
Z wiecznego żywota domum wyłączony,
Z bram przybytków twoich swą wolą wypchniony.
5
Ściągni rękę swoję; możesz, gdy chcesz, Panie,
Mnie zleczyć; bez ciebie próżne me staranie.
Udziel mi izopu skruchy nieskończonej
Z gorzkością pokuty złości niezliczonej.
Drzewo krzyża twego, ceder trwały wiecznie,
10
Niech w dobrym umyśle chowa mnie statecznie,
Owoc niechaj we mnie trwa sprawiedliwości,
Niech moc nie uwodzi żadnej odmienności.
Jedwab’[9] niech też będzie on jasnogorący
W ręku mych, jak miewał z trądu wychodzący;
15
Miękki, łacny umysł daj ku proszącemu,
Jasny i gorący w chęci ku bliźniemu.
Para ptaszków zatem będzie twa ofiara,
W ciele i duszy mej żywa wszędy wiara.
Myśl o woli twojej nieodmienna będzie
20
I głosy twej chwały napełnione wszędzie.
Tak z trądu występków sprosnych oczyszczony,
Z znaki zdrowia mego ondzie przypuszczony
Będę, gdzie przybytki twe, a w nich mieszczanie,
Którzyć bez przestanku chwałę dają, Panie.
Źrenica widzieć ciebie
I łaski obiecane;
Sam z sobą walcząc, z siebie
Zwycięstwo mieć żądane,
50
Tu zszedłszy, k tobie nieść zmysły wezwane!
CXX.
SONET.
Jak człowiek, co się dopuści niecnoty,
Słońca nie lubi, lecz się kryje w cienie,
Tak, skorom wzgardził twej łaski promienie,
Wzrok wiecznych ogniów opuszczony, złoty,
5
Opadli duszę mą pełni ochoty
Nieprzyjaciele; ten, ów precz z niej żenie
Dary, co miały z nią trwać w wiecznej cenie,
I przednie, co ją miały zdobić, cnoty.
Pałało serce, gdy mrozy trzaskały,
10
Ogniem piekielnym zewsząd obtoczone,
Gnuśność spół mając, a z niem próżnowanie.
Błądziłem, gdzie dróg obłudności chciały,
Bez światła, którem nieba ozdobione.
O sprawo, z której nic nad żal nie kanie.
CXXI.
Podobneś mi jest drzewo, ucieszę[11] się tobą,
Bo widzę, że, jak zemną, świat poczyna z tobą;
Jedne gałązki poschły, drugie precz odcięte,
Snać ci żal, żeś kiedy jest od ziemi przyjęte.
5
Tak zemną poczynają czasy zamierzone,
Że jedne zmysły gasną, drugie już zniszczone,
A często mi żal tego, że świat oko widzi,
Bo kłopot serce trapi a żal żywot hydzi.
Myślęli co, nie pocznę, — pocznęli, nie sprawię,
10
Głowę troską a ręce próżną pracą bawię,
A kiedy się ku nocy wdzięcznym snom raduję,
Frasunk zwierzchnią pierzyną, żal poduszką czuję.
Panie, ty wiesz złości me[12], karz, niż weźmiesz z świata;
Bo, niżbyś tam wzgardzić miał, wolę z płaczem lata.
15
Wszakoż strzeż dusze mojej, by nie chciała tego.tego,
Czemby naruszyć mogła majestatu twego.
CXXII.
Królestwo Pańskie, któreś gorczycznemu
Ziarnu równane[13], co więc, gdy czas temu,
Rość, rodzajnem być, ku[14] drzewku podobne,
Żywić i cieniem chłodzić jest sposobne,
5
Me ciało, zagon nieuprawnej roli,
Daj być sposobnem siewu twojej woli;
Daj, by gałązki szeroko wzniesione
Tobie nosiło ziarny obciążone.
Albo ty, pani, co w dzieży trzy miary
10
Kwasisz, chcąc abyś z niej miała chleb jary,
Gdyż mnie w dzieży masz, którą znam być światem,
A wiarę świętą kwasem mienię zatem,
Mąki ze trzech miar nie żałuj udzielić:
Życz, w trójcej świętej żądzam się weselić,
15
O święta pani cyrkwi, króla twego
Proś, niech gorczyce ma łan z ciała mego.
Proś, niech gałązki jej się rozszerzają,
Ziarna szczerości niech strączki oddają.
Ptacy niebiescy, najświętszy anieli,
20
Z radością na nich odpoczynek mieli.
Kościele wieczny, zborze świętych w niebie,
O ratunek mej chęci wzywam ciebie,
Ten, co was w świecie czynił potężnymi,
Proście, by tenże rządził zmysły memi.
CXXIII.
Przednia części mych dóbr, Panie, zmysłów moich
Jest chęć zawżdy chodzić w świętych drogach twoich;
Przeto przed twem okiem padając, serdecznie
Prosiłem o lutość, ojcze możny wiecznie.
5
Pomniąc na swe drogi czasów przepuszczonych
Odwróciłem nogę, jak od obrzydzonych,
A wyprostowałem bieg ku gościńcowi
Twej wolej; bądź wodzem, proszę, pielgrzymowi.
Tak, ojcze łaski, syna jedynego,
Jezusa pana i Boga naszego,
Daj ciało przyjąć, które z Panny czystej
Wziął, chcąc nas wrócić do swobody istej.
25
Jakobym w ciele tajemnic zakrytych
Jego członkiem wzięt darów był obfitych
Napełnion, które wieki sprawowały,
A w drogach jego bezpiecznym chowały,
Ojcze lutości, daj, bym syna twego,
30
Którego jako pielgrzym świata tego
Tu zakrytego przyjąć chcę w świątości,
Istotnie widział w niebieskiej radości.
CXXV.
Najśliczniejszy Jezu, przez srogie wylanie
Krwie twej, niechaj źródło gorzkich łez powstanie
Z serca skruszonego, gdy mi się przed oczy
Niewymowna łaska i twa dobroć toczy.
5
Zwłaszcza gdy przystąpić chcę do twego stoła,
Świątość przyjąć pełną twych tajemnic zgoła,
Świątość dziwną prawie, niebieską ofiarę,
A czci z nabożeństwem dostojną nad miarę.
Świątość, coś, kapłanie sam niepokalany,
10
Ustawił, abyś stąd w miłości uznany
Chwalon był od ludzi, a pomniąc na mękę
I śmierć twą za nasz grzech, od nas miał swą dziękę.
W środku tak wysokich tajemnic twych, Panie,
Niech się twa przytomność mym posiłkiem stanie,
Ogniu niezgaszony, miłości gorąca,
Słodki Chryste Jezu, dobroci płynąca,
Chlebie, co wszech żywisz, acz cię nie ubywa,
20
Całyś, acz łaknący pokarm z ciebie miewa.
Oświeć mnie, chęć zapal, poświęć twe naczynie,
Oczyść z złości, łaski niechaj twej napłynie,
Daj tak jeść twe ciało, bym przyjmując ciebie,
Z ciebie i w tobie żył, wszedł i spół był w niebie.
CXXVI.
Najwyższy kapłanie, biskupie prawdziwy,
Jezu Chryste wieczny, któryś, dobrotliwy,
Ojcuś się na krzyżu srogim ofiarował,
Ofiarą czystości byś brzydkich ratował, —
5
Ty, któryś swe ciało nam dał ku żywności
A krew ku napoju i mdłych sił krewkości,
Daj, to myślić co chcesz, rozumieć statecznie,
Mówić o tym darze, któryś zrządził wiecznie.
Święty chlebie, żywy, śliczny, czysty k temu,
10
Coś z nieba zszedł żywot dając światu temu,
Wnidź w me serce, wyniszcz ducha z ciałem zwady;
Duszy, ciału użycz do zdrowia swej rady.
Nieprzyjaciele me, co sidła stawiają,
Odżeń, twej bytności niechaj się lękają,
15
Bym z wewnątrz i z wierzchu tobą ostrzeżony,
Do przybytków twoich prosto był wiedziony.
Tam zasłon nie będzie, tam się tajemnice
Odkryją a święte widzieć dadzą lice,
Sobą swe nasycisz, tam głód ciężki duszy
Racz być miłosierny, proszę, mnie grzesznemu,
Ojcze wszelkiej łaski, ty utrapionemu
Okaż się ratunkiem i mieścem bezpiecznym,
A nikt nie zatrwoży strachem, by chciał, wiecznym.
5
Oto martwy leżę, Jezu lutościwy,
Powstań, wskrześ mnie, a jać chwałę dam chętliwy;
Nędznym i zemdlony[16], zdrowia nie znam w ciele,
Tyś lekarz, ku tobie oczy niosę śmiele.
Nagim, więc mróz cierpię, ty władniesz pokłady.
10
Przeto w mym ucisku życz odzieniem rady;
Głodem ginę śród tej tu strasznej pustyni, —
Tyś pokarm, posilić racz, chlebie jedyny.
W pragnieniu omdlewam, — tyś napój żywota —
Ochłodź! a gdy widzisz, że moja prostota
15
Na głębią przepaści strasznej zawiedziona,
Ratuj, bo nawałność zewsząd poburzona.
Pracowałem krzycząc — przeto oniemiało
Gardło me, a duszy mieśce nie zostało,
Na którem od wody byłaby bezpieczna,
20
A prawie jej gaśnie władza ostateczna.
Wyrwi mnie z tej toni, posiłko zemdlonych,
Ratuj, należco dusz, ludzi zawiedzionych;
Tyś sam ma podpora, obrońca, wódz mężny,
Tyś król, Pan i Bóg mój, mocą niezwyciężny.
Ale co sługę? Sna nieprzyjaciela,
Com nie był wdzięczen twojej łaski wiela.
5
Różnych twych darów liczba nieskończona,
Mnie ku pociecham często pozwolona,
Powolnym tobie rzadko uczyniła,
Częściej się tam drąc, gdzieby obraziła.
Lecz prze tę miłość, co cię z nieba zwiodła,
10
Ludzkim narodom otwierając źródła
Twojej dobroci, i która mieć chciała,
Byś powłokę wziął z człowieczego ciała,
Więc głód, pragnienie, zimno, gorącości,
Prace z pośmiechem, wzgardę, zelżywości,
15
Bicze, policzki, insze razy srogie,
Aż śmierć na krzyżu zniosły członki drogie, —
Prze tę cię miłość, Jezu dobrotliwy,
Proszę nie pomni, jakom ja złośliwy;
Nie pomni, proszę, owszem oczy swoje
20
Odwróć a nie patrz na występki moje!
A gdy zasiędziesz na sąd ostateczny,
Przejźry, o Jezu, żem ja tak beśpieczny,
Nie wzdaj mnie z grzechy na winne karanie,
Lecz niech twych zasług darem będą, Panie,
25
Niechaj zasłoną nieomylną wszędzie,
W każdej mej trwodze, wiecznych czasów będzie
Krew twoja droga, na srogim wylana
Krzyżu, gdyś nas brał z mocy od szatana.
CXXIX.
Boże lutości, zmiłuj się nademną,
A póki czas jest, uczyń łaskę ze mną,
Czas miłosierdzia póki służyć może,
Bądź miłosierny, nie trać wiecznie, Boże.
5
Straszny mi, Panie, twój sąd ostateczny;
Lecz zażbyś wolał mnie wzdać w on płacz wieczny?
Gdyż z tam podanych cześć nie idzie tobie,
Ani cię wielbią ci, co leżą w grobie.
Przecz, dobry Jezu, bądź mi lutościwy;
10
O Panie, nie bacz, jakom człek złośliwy.
O słodki Jezu, wybaw mnie z mej trwogi,
O Jezu, stróżem bądź duszy ubogiej.
Pomóż, o Jezu, wniść wśród twych wybranych,
O zbawicielu, w twej wierze doznanych.
15
Nadziejo, tarczy tych, którzyć ufają,
Przyjmi łzy, prośby niech twą łaskę znają.
Synu spłodzony z najczystszej dziewice,
Przychodzącemu przed twe boskie lice
Nadzieję zmocni, otwórz skarby swoje,
20
Posil ciałem, krwią, mdłe krewkości moje.
Pokorę zatem, miłość i myśl czystą
Daj; w troskach, smutku, cierpliwość wieczystą;
Niech cię ze wszech sił ma dusza miłuje,
Z tobą, w tobie, się niech wiecznie raduje.
CXXX.
JezuO Jezu, źródło łaski, Jezu dobrotliwy,
O synu łaski pełnej panny, świątobliwy,
Prawdy a miłosierdzia pełeneś, świątości,
Zmiłuj się według twojej niezmiernej lutości.
Omyj złość mą, nie pchaj mnie od siebie, wzgardziwszy,
Ciebie wzywam, aczem jest grzesznik najbrzydliwszy.
O Panie, coś mnie stworzył, stworzywszy krwią kupił,
10
Nie daj, by nieprzyjaciel mnie z twej łaski łupił;
Nie cierp, aby moja złość mnie potępić miała,
Gdy twa lutość niebieskiej łaski godnym znała.
Obacz a uważ, Boże, co twego jest we mnie,
A co mem własnem być znasz, to wyrzuć precz ze mnie;
15
Przyjmi k tobie chcącego, póki czas lutości,
Uczyń przybytek zemnie, a chowaj w czystości.
CXXXI.
Panie i stworzycielu wszego, gdzie co żywie,
Który niedołężności me leczysz prawdziwie,
Boś możny, zbawicielem moim będąc k temu,
Łaskę twą ofiarujesz występkowi memu.
5
Przetoś ty na świat zstąpił, byś zbawił stracone,
A zbawiennymi czynił duchy zawiedzione;
Daj z łaski a dobroci, mnie też pożyteczne
Było, coś ludu swemu dał za skarby wieczne.
Daj, by mocą wylanej krwie i twego ciała
10
Dusza czysta od grzechów i sprosności trwała;
Broń od niebezpieczeństwa a dzierż na swej drodze;
Niech mnie twe miłosierdzie wyrwie wszelkiej trwodze.
CXXXII.
Przy elewacyej najświętszego sakramentu ciała pańskiego.
Bądź zbawienie wszego świata pozdrowione,
Od wieków ojcowskie słowo uwielbione,
Ofiaro prawdziwa, ciało wieczne, żywe,
Niezmienny żywocie i bóstwo prawdziwe.
5
Bądź wielbione ciało z panny czystej wzięte,
Coś za nas cierpiało na krzyżu rozpięte,
Któreś rannym bokiem wylało krew z siebie,
Gdy śmierć przyślesz, niech mam swój posiłek z ciebie.
O dobry, o wszelkiej napełnion lutości,
10
Użyj miłosierdzia, nie pomni mych złości,
Daj by twoja męka mą też cząstką była,
A kaźń złością winną w łaskę odmieniła.
CXXXIII.
Przy elewacyej sakramentu krwie naświętszej.
Bądź krwi Pana mego Chrysta pozdrowiona,
Z boku naświętszego srodze roztoczona,
Co stary i nowy zakon płoczesz z złości,
Omyj, poświęć duszę mą k wiecznej radości.
5
Panie, któryś nam tu, przy swej ostatecznej
Wieczerzy ciało dał, by we czci statecznej
Nam posiłkiem było, krew strzegła od mdłości;
Daj pamiętać łaski twej wielkiej miłości.
Zmiłuj się, mój Boże, daj, by nie daremnie
10
Za mię się wylała, owszem to spraw we mnie,
Abym w liczbę twoich wybranych był wzięty,
I wszedł w on przybytek ojca twego święty.
CXXXIV.
Gdy kapłan najświętszy sakrament ciała pańskiego łamie.
O Panie, jak cię kapłan na trzy części dzieli,
Tak się z twoich trzech osób niech każdy weseli,
Który w cię wierzy, Boże, a gdy przyjdzie k temu,
Że więc dług płacić każesz tobie, Panu memu,
5
Kiedy się serce padać, kiedy język będzie
Swoją mową się brzydził, a oko osiędzie
On sen twardy, — racz ducha wdzięczen być mojego,
Daj wielbić w trzech osobach istność bóstwa twego.
CXXXV.
Po przyjęciu najświętszego sakramentu ciała pańskiego.
Przyjąłeś, Boże wieczny, w mem ciele mieszkanie,
A nie raczyłeś gardzić nędznym dachem, Panie;
Za czem od dyabelskich sideł już beśpieczny,
Wiecznie cię chwalić będzie mój umysł serdeczny.
5
Daj, Panie, pókim tu żyw, w ciele tem śmiertelnem,
By me serce z chwałą twą nie było rozdzielnem.
Niech cię sławi język mój, a wszytkie krewkości
Niech mówią: i któż rówien twojej wszechmocności?
Dziękujęć, żeś duszą mą nie wzgardził, Panie,
Gdyż w pokorze z skruchą ma w tobie ufanie:
Dziękujęć, żeś się mą nie brzydził wnętrznością,
Owszemeś ją swoją ozdobił istnością.
5
Przeto na twej pieczy, o mój gościu drogi,
Proszę, niechaj będzie ten pałac ubogi,
I proszę, byś sobie ten gmach tak ulubił,
By go wiecznie nie znał, co chciał, by mnie zgubił.
Strzeż, proszę, rycerzu nieprzezwyciężony,
10
Aby nieprzyjaciel z wzgardą wyrzucony,
Gdy się z swym posiłkiem o mnie będzie silił,
Za twoją pomocą na wszem się omylił.
Nie wpuszczaj go, Boże, w ten przybytek mały,
Sprawy tobie miłe, daj, by w nim mieszkały,
15
Daj żywot bez wady, zmysł daj bez zganienia,
O Panie, co pragniesz ludzkiego zbawienia.
Tak ci dusza moja od złego beśpieczna,
Tak ci odda dzięki moja chęć serdeczna,
Tak cię język nędzny chwalić, Boże, wszędzie
20
Za twoję obronę i ratunek będzie.
CXXXVII.
Dziękujęć, wiecznie możny, ojcze dobrotliwy,
Wrócenia dusz do ciebie i zbawienia chciwy,
Żeś niebieskich tajemnic i wiecznie trwających
Dziś mi użyczyć raczył, zmysł posilających.
5
Racz drogi me sprawować, w bojaźni twej chodzić,
Daj, aby żywotowi nie mogło nic szkodzić,
Ścieżki nasze przed tobą niech będą bezpieczne,
A ku tobie skłonione, daj, żądze serdeczne.
Niech twa dobroć i łaska wszelkich wieków słynie.
A niech szatańska chytrość przed twem okiem ginie.
CXXXVIII.
Dziękujęć, o żywocie wszech żywiących prawy,
Zbawicielu pokornych, Jezusie łaskawy,
Który nas, nędzny lud swój, pielgrzymami znając
I sierotami swemi, cieszysz nie przestając.
5
Przez kapłański postępek nieba swe otwierasz,
A tu na świat zstępując grzeszne k sobie zbierasz,
Tobie, najwyższy Panie i wiecznie władnący,
Cześć dawa dusza moja i zmysł pałający.
O miłości, coś słowy nie jest wymówiona,
10
O dobroci, coś zmysły nie jest ogarniona,
O Panie, co chcąc tylko byś z ojcem zjednoczył,
Ciałoś swe za nas wydał i krew swą roztoczył,
Racz mi to, proszę cię, dać, by ten znak miłości
I sakrament twój święty mnie strzegł od ran złości,
15
Niech mnie posila, Panie, w sprawach wdzięcznych tobie,
Póki mi tu trwać każesz, niż wzowiesz ku sobie.
CXXXIX.
Boże wszechmocny, ojcze syna wiecznej chwały,
U którego pokornych głosy wdzięcznie stały,
Co prośbę i milczących, łaskawy, rozumiesz,
A wedle ich zbawienia co chcesz, zrządzić umiesz,
Mnie twych[17] świątości, a to, com ci był przewinił,
Odpuściłeś łaskawy, łącząc mnie od złosnych,
Ostrożnym być mi każąc od postępków sprosnych.
A gdyż nademną twoje imię jest wzywane,
10
Daj, niech drogi przewrotne będą zapomniane.
Złącz mnie z miłymi[18] tobie, a duch świątobliwy
Twój niech zmysły me rządzi, pókim jedno żywy.
Ucz rzeczy niewiadomych; niedostatki moje
Doskonałością oświeć; a co znam, że twoje
15
Źrenice rade widzą, daj czynić serdecznie,
Abyś mnie zatem w łasce swojej chował wiecznie.
Kapłany, sługi swoje, daj niepokalane;
Króla chowaj w pokoju, a zwierzchności dane
Dzierż przy sprawiedliwości; niebo życzne zdrowem
20
Powietrzem zdob’ a ziemię daj z dochodem nowym.
Lud chowaj w opatrzności, na wszem doskonały,
Nieprzyjaciel niech leci pod nogi zuchwały;
W żywocie niewinności strzeż nas, dobrotliwy,
A zatem ci cześć odda wszelki człowiek żywy.
Napełni usta me, Panie, twoją chwałą,
A wargi ozdobić radością racz trwałą,
Żebym twoje imię sławił nie przestając,
Twą wielmożność wielbił wszędy nie ustając.
5
Dzięki czyni tobie, Chryste, Boże wieczny,
Dusza ma pokorna i umysł serdeczny,
Żeś ciała i krwie twej nas uczestnikami
Mieć chciał, grzechy nasze gładząc z występkami.
Więc życzysz wdzięcznego żywota i za tym
10
Straż dawasz, by dusza zdradom wichrowatym
Uchodząc, beśpieczną była od zginienia;
Bądź cześć, chwała tobie, Panie, bez skończenia.
CXLI.
Dziękujęć, o Boże mój, żeś, acz niegodnego,
Raczył, ojcze, przypuścić do stołu twojego,
I uczyniłeś ducha mego ucześnikiem
Łaski w sprawie kapłańskiej, acz się znam nędznikiem.
5
A gdyżem twe stworzenie, nakłoń ucha, proszę,
Daj, niech z tego przyjęcia[19] posiłek odnoszę,
Niech to będzie wszem żywym i zmarłym k ochłodzie,
Obroną od zginienia, ratunkiem w przygodzie.
Daj, abyśmy w radości na twój sąd powstali,
10
A obcując z twoimi wybranymi trwali;
Niech twój syn, sędzia główny, na prawicę stawi,
A z swemi owieczkami wiecznie błogosławi.
Niechaj, o Jezu Chryste, ta twa świątość będzie
Naszem zdrowiem, niech gładzi nasze grzechy wszędzie;
A gdyż nam ku zbawieniu twa podjęta męka,
Niech z nami ku obronie będzie twoja ręka.
5
Dla nas piłeś gorzką żółć, abyś w nas gorzkości
Zmorzył, nieprzyjaciela straszliwej srogości;
Dla nas pojoneś octem, aby mdłości moje
Swe posilenie brały i moc w trwogi swoje.
Dla nas uplwanyś, Panie, abyś nas pokropił
10
Rosą nieśmiertelności, a gdy nas grzech topił,
Tyś od nas nawałności wszelakie odwrócił,
A chcąc lud mieć beśpieczny, na sięś je obrócił.
W prześcieradłoś obwinion, abyś nas odziewał
Łaską i pobożnością, a stąd radość miewał;
Więc w nowym jesteś grobie martwym położony,
20
By w nowej łasce nowy świat był utwierdzony.
Niechaj tedy, o Jezu, ta twa świątość wszędzie
Stróżem grzechu a łaski twej przyczyną będzie;
Niech zdrowie ciału dawa, dusze od zginienia
Niech broni, o obrońco wiernych pokolenia!
CXLIII.
Miłuję, ojcze, ja ciebie, miłuję,
Lecz nie tak, jak chęć pragnie,
Bo więcej usiłuję
Tak ja źrenicą oczu mych serdecznych,
Ku tobie obróconych
Z onych żywiołów wiecznych,
Duszębym cieszył, a żądzy mierzionych
40
Drogę precz puścił, w niepamięć rzuconych.
CXLIV.
SONET.
Z twej śmierci, Jezu, dochodziem żywota;
Śmierć podejmując dla nas, władzą śmierci
Bierzesz, a z twej k nam miłości tej śmierci
Moc dawasz, co nas wpuszcza do żywota.
5
Śmierci, ty godność przechodzisz żywota,
Bo tobą człek ujść może wiecznej śmierci;
Nie ma nic nad cię, święta, wdzięczna śmierci,
Droższego ten skarb zmiennego żywota.
Przeto i mnie zbrzydł żywot, pragnąc śmierci,
10
Gdyż śmierć tylko wwieść może do żywota;
Tak wielka waga w mych zmysłach tej śmierci.
Tak ja mrąc żyję, konam tak, żywota
Dochodzę i tak pożądam tej śmierci,
Że w niej jest rozkosz mojego żywota.
CXLV.
Synu wieków Pana, Jezu dobrotliwy,
Królu nieba, ziemie, o Boże prawdziwy.
Dla twych ran cię proszę, coś ukrzyżowany,
Byś nas zbawił, racz dziś zleczyć moje rany.
Racz strzedz przez wszytek wiek śmiertelnie zgrzeszenia,
Zelżywości, pokus, złej sławy, zgorszenia,
Pośmiechu złośliwych i takiej przygody,
Z której dusza twój gniew — nieżyczny znał gody.
Straż pilną, Boże mój, o mnie racz mieć zawżdy,
10
Od nagłej i inszej sprosnej śmierci każdy
Racz strzedz, od płomieni otchłani piekielnych
I przepaści z wieczną męką nierozdzielnych,
Boże dobrotliwy, niechaj to odnoszę:
Dziś i zawżdy czynić (o to pilnie proszę)
15
To, co tobie miło; daj tego uchodzić,
Coby na twej łasce duszy mogło szkodzić.
Boże miłosierny, źródło wszech lutości,
Nad sprawą rąk twoich, wszędy łaski dości,
Prze twe rany drogie, zacność męki twojej,
20
Śmierci sprawiedliwych życz jedynej mojej.
Świętej i pobożnej śmierci życz, życz końca,
Coćby się spodobał; o wieczny obrońca,
Daj, bym pierwej ciałem był, krwią twą pojony
I olejem świętym dostojnie sprawiony.
25
Zdrowy zmysł, nadzieję stałą, mocną wiarę
Daj w ten czas, gdyć ducha oddam za ofiarę,
Daj znać twoję łaskę, a w chwale, co wiecznie
Trwać będzie, bym, Panie, z tobą żył społecznie.
CXLVI.
O jak zły owoc niepowściągliwości!
Gorzkość w nim jak żółć, a miecz mniej srogości
W sobie ma ostry, bo zaż co niszczeje
Straszniej, jak w kim złość podporą nadzieje?
Jak lekkoważna i wszem ohydzona,
Jak zgasła, a jej sławę złość stłomiła,
By sen, co z siebie źrenica złożyła.
Obraz jej z pańskich przybytków rzucony,
10
W księgach żywota jej wiek nie wspomniony,
Stała się jako puhacz wszem straszliwy,
Albo wróbl w pustkach, bez drugich teskliwy.
Wejźrysz po stronach, jakby lunął wodą,
Niemasz nikogo, by chciał być ochłodą,
15
Nie ujźrysz, ktoby znajomym się liczył,
Albo w ucisku pociechy użyczył.
W takiej, o Boże, w tej dusza ma toni;
Nikt nie ratuje, życzliwy precz[20] stroni,
Stałem się jako naczynie wzgardzone;
20
Me imię ludzkim językiem zelżone.
Jednęż drogę wiem, tak żalem strapiony
Twej łaski szukać; a ty obrażony,
Widząc mą żałość, znając me gorzkości,
Racz się poruszyć, proszę, ku lutości.
CXLVII.
Dosyć już, duszo, niestałości było,
Dość odmian w gorsze, dość w to, co cię lżyło,
Przemień się w skałę i opokę twardą,
W świętej pokorze bądź pokusom hardą.
Z żalem zelżywość, kiedy twoje siły
Pańską pomocą będą się szczyciły.
Przemień się w krzemień, ten niech ogień dawa,
10
Co w niebo świeci, nie, co na śmierć wzdawa;
Niech twoje serce do chwały zapala
Wiecznej, a gniewu pańskiego oddala.
O Boże wieczny, co rządzisz niebiosy,
Przyjmi łkanie me, przyjmi rzewne głosy;
15
Gdy o ratunek dusza ma się wznosi
Do ciebie, ściągni rękę, daj, ocz prosi.
Daj niezmienną moc, życz tu, w niewinności,
Daj stałość, strzedz się wszelkiej nieprawości,
Daj, niech twa wola mnie weseli wszędzie,
20
A to, coć brzydko, niech we mnie nie będzie.
Złość wieków przeszłych niech ci na pamięci,
Ojcze, nie będzie, i niech mnie nie smęci
Twój gniew. O Panie, wyrwi z dróg brzydliwych,
Daj ku twej czci żyć w ścieżkach świętobliwych.
CXLVIII.
Od wszech złości mych oczyść, Boże wieczny,
Bo mnie i głupi wzgardza i wszeteczny.
Ja milczeć muszę, bo moc twoja wielka,
Lecz ulży ręki, zginie boleść wszelka.
5
Władza twej mocy tak mnie poniżyła,
Że od karania już zginęła siła;
Złości w tym winne, że duszę mą smucisz,
A dziw, że na grunt piekielny nie zrzucisz.
Boże, na ratunk, proszę, bądź chętliwy,
Gdym w swym ucisku nędzny człek troskliwy,
Nie odwłócz, Panie, a racz mnie ratować,
Ty sam tem władniesz, nie daj mi szwankować.
5
Wzdaj tych na hańbę, niech będą zelżeni,
Co na mej dusze ucisk rozsadzeni,
Odwróć ich rady, niech się wstydzą złości,
Zetrzy te, którzy pragną mej żałości.
A ty, gdyż widzisz, żem smutkiem ściśniony,
Racz być na ratunk, ojcze mój, skłoniony;
15
Bądź mym posiłkiem, o mocny obrońca,
A mym uciskom nie odkładaj końca.
Nie opuszczaj mnie, ojcze dobrotliwy,
Nie odstępuj mnie, gwałt cierpię troskliwy,
Spiesz się z ochłodą, kwap się mnie zachować,
20
Bez ciebie nikt mnie nie może ratować.
CLI.
Dobry Jezu, o moja ucieczko prawdziwa, PrzyjemcoPrzyjęmco, zbawienie me, w którym, acz omdlewa,
Dusza swą nadzieję ma, ufa, wierzy tobie,
I twą[23] wszytka być pragnie, przyjmi ją ku sobie.
Za podle siebie kiedy cię postawi,
W on czas niech ci się, jak kto raczy, stawi,
Nie będzie ta moc, być była straszliwa,
20
O Panie wspomóż, dusza władzej zbywa.
CLIII.
Ach Panie, i cóż widy jest i przeczże się dzieje,
Że deszcz we dnie i w nocy bez przestanku leje?
Alboć przeto, że nasze serca zatwardzone
W złościach, więc niebo za nas w łzy jest obrócone.
5
O Boże, coś i z wody sakrament ustawił
A żywot chrześcijański z pogan przezeń sprawił,
Prosiem, wysłuchaj głosy ludzi tobie wiernych,
Racz wściągnąć, dobrotliwy, niepogód bezmiernych.
Bicz twój żywioła tego w tajemnic twych skutek
10
Obróć, uśmierz strach w ludziech, uskrom’ w sercach smutek;
Daj, co się ku twej chwale w wodzie odrodzili,
By tym gniewem wzruszeni w twych drogach chodzili.
CLIV.
Jak spracowana i pragnąca łania
Szuka wody chłodzącej,
Tak dusza, bez przestania
Z światem i jego sprawy się biedzący,
5
Chce cię, zdroju żywiący.
Z którego, jak z dziś dobytej krynice
Wdzięczne potoki wstają,
Zatapiając tesknice,
O wieczny Boże, studnico lutości,
Wejźry, proszę cię, na moje żałości,
Które mnie zewsząd nad miarę ścisnęły I zmysły zjęły.
5
Snam cię opuścił, przetom człek zelżony;
Odstępiłem cię, więcem w proch rzucony;
Wzgardziłem, Panie, twych wód potok wieczny, Stąd ból serdeczny.
Uzdrow’ mnie, ojcze, a stanę się zdrowy;
10
Zbaw’ mnie, a trwoga nie tknie mojej głowy;
Tyś ma ozdoba, z ciebie mnie cześć wstawa; Niech nie ustawa.
Oto mi mówią: Gdzie są obietnice
Pańskie? Niech przyjdą! A stąd mnie tesknice
15
Nie tkną, bo zmysły ludzi się nie boją
Za strażą twoją.
Nie trwoż tylko ty, o nadziejo moja,
Niech mnie w trapieniu strzeże łaska twoja,
A jeśli mnie w czem tknie człowiek złośliwy,
20
Karz, dobrotliwy.
Niech zelżon będzie, kto mnie prześladuje,
Na mnie shańbienia niech nikt nie najduje,
Niech je żrą trwogi, niech je strach zabija, Mnie złe niech mija.
Chwalcie Boga zastępów wojska przeraźliwe,
Któreście rozkazania jego pełnić chciwe.
5
Chwalcie Pana, ile was świętych kiedy było,
Pana, którego imię nieba przewyższyło,
Pana, którego chwała przeszła świata brzegi
I co rządzi niebieskie od wszech wieków biegi.
Jego sprawy z waszych ust chwałę niechaj mają,
10
W krajach, gdziekolwiek jego wszechmocności znają,
Gdzieżkolwiek władzej jego wiadomość dochodzi,
Z ust, Panie, żywiących dusz niech ci się cześć rodzi.
Boś mnie z ucisku mego, ojcze, wyswobodził,
Niechętnemuś zabronił, że mnie nie uszkodził,
15
Gdy mówił nieprzyjaciel: »upadł, wykrzykajmy,
Dzierżmy, a iżby nie wstał[24], pilnie przestrzegajmy«,
Bóg się mej nędze podjął, przyjął mnie w obronę,
W tem oko me pojźrało w tę i owę stronę,
Ujźrałem władzą pańską i chęć ludzkiej złości;
20
Ta zeszła; Pan obrońcą wszelkiej niewinności.
Niech go wszelki głos chwali, którykolwiek żywie,
Wszelka myśl, miłosierdzie niech sławi chętliwie,
Niech będzie Panu memu z chwałą wieczna dzięka,
Gdyż on sprawił, że w radość zmieniła się męka.
CLVIII.
Łuk, wszelakiej trwogi pełen i żałości,
Z strzałą Pan wyciągnął, chcąc karać me złości;
Co gdy dusza moja troskliwa poznała,
Grzech znając, wnet zniknąć, by gdzie było, chciała.
Niech twój gniew ucichnie, bo mnie doległ srodze,
A jać w twym kościele dam z ofiarą dzięki,
Pamięć wiekom twojej lutościwej ręki.
Węzeł doległości, ciężar mojej głowy,
10
Co żywot skracając, kres dawa gotowy,
Łkanie piersi targa, łza źrenicę psuje,
A nie sfolgujeszli, strach śmierci zgotuje.
Żywić me ubóstwo mnie w pokorze chciało,
Lecz mu w twej niełasce możności nie stało,
15
Bo zmysły zniknęły, z mieśc zstąpiły kości,
A wszelkie ozdoby zgubiły krewkości.
Kogóż mam do ciebie obierać rzecznika?
Kto się mnie przed tobą podejmie, nędznika?
Lud wybrany, Panie, z tobą królujący,
20
Za mną prosić będzie ciebie, władający!
Wskisiawszy me rany stały się smrodliwe,
Lecz je zleczyć mogą twoje dobrotliwe
Wyroki. Ojcze mój, zmiłuj się nademną
A chceszli grzech karać, wżdy sam racz być zemną.
CLIX.
Jak prędka i lękliwa
Łania przed paznokciami
Srogimi, spół z dziatkami,
Których obronić chciwa,
5
Zbiega na dalę lwa widząc, straszliwa.
Tak też przed drapieżliwym
Smokiem, stanu ludzkiemu
Przeciwnym, zbieżeć jemu
Chwali cię dusza moja, Boże wieczny,
Twe imię sławi cały zmysł serdeczny,
Dziękić oddawa mój duch, jakie może;
Łaski twej nigdy nie przepomnę, Boże.
5
Który mym grzechom jesteś lutościwy,
Wszytkie bole me leczysz miłościwy,
Nie chciałeś cierpieć mojego zhańbienia,
Zdrowo bez wszego strzegłeś uszczerbienia.
Okazałeś mi, że nigdy bez ciebie
10
Człowiek nie umrze, ni zachowa siebie,
A co więc gorsza, ani przyjaciele,
Gdzie ciebie nie masz, za nic prace wiele.
Moc twojej władzej dałeś znak nademną,
Chocia nadzieja już tęskniła zemną,
15
Gdy ubywało otuch niewinności,
Aliś ty weźrał, rozkwitły radości.
Dałeś znać smutek i żale straszliwe,
Lecz gdyś usłyszał me prośby rzewliwe,
Łaski wzruszywszy, wneteś mnie ratował,
20
A, jako ociec syna, mnieś zachował.
Wysławiać cię chcę, chwalić imię twoje
Będę na wieki. A jeśli czas swoje
Biegi dłuższe ma, żeś w czem dobrotliwy,
Świadczyć to będę, bom doznał, troskliwy.
Że dobroć jego niebiosa przewyższa,
A w jego pieczy dusza i naliższa.
CLXI.
Ustąpcie, wy Muzy, bo wasze śpiewania
Izaż mogą, wściągnąć moich łez i łkania?
Gdy mnie ból mój trapi a boleść serdeczna
Chce, bo mnie odmiana nie uznała wieczna.
5
Lecz gdyż przed pysznemi drzwiami człek ubogi
Często śpiewa, acz ból i głód trapi srogi;
Temu gdyżem rówien, śpiewając, lutości
W niebie żebrać będę w każdej doległości.
O Panno, na ratunk mnie zawżdy chętliwa,
10
Córko boża, boża matko dobrotliwa,
Teraz, teraz oczy racz też skłonić swoje,
A łzami oblane przyjmi prośby moje.
Tobie ja i za to, że mówię, dziękuję,
A w swoim języku jeszcze władzą czuję,
15
Tobie za to, że wżdy, śród żył, czuję duszę
Pod kościami swemi, dziękować ja muszę.
Nad to troje nic w mem ciele nie zostawa,
Nic czwartej żałości we mnie nie uznawa.
Krew łzami wyciekła, zginęła ozdoba;
20
Co żal umie, na mnie dostateczna próba.
Barwa i członki me, te — jakie miewają
Ciała zmarłych, co więc po nocy bujają;
Oczy, — jakby z jamy strasznej wyglądały,
A źrenice więtszą część wzroku stradały.
Jak on władze nie miał, z opoki zwieszony,
Tak sobą nie władnę bólem zwyciężony.
Więc serce drapieżni żarli mu sępowie —
30
Mnie żal wnętrzność suszy zmysł trapiąc surowie,
Chwila dla ulżenia żadna mi nie dana,
I we mnie ochłoda nigdy nie uznana.
On ptaka czemkolwiek mógł kiedy zatrwożyć,
A tem nieco męki na stronę odłożyć,
35
Lecz ja rady nie mam w tem, co trapi serce;
Tak długo cierpliwy król najwyższy mieć chce.
Tak się to[26] królowi zdało najwyższemu,
Który długo cierpliw z tą łaską złosnemu
Karanie znieść kazał za niezmierne złości,
40
Przy kaźni chciał dać znak swej wielkiej lutości.
Zasłużyłem więcej, ojcze dobrotliwy,
Dawnom piekła godzien, bom człowiek złośliwy;
Bo sna ten grzech nie jest, bym go nie skosztował,
Aczem syn twój, wżdym się z przeciwnym buntował.
45
Wielka dobroć w tobie; bo, com potępiony
Już być miał, to karzesz, szkodzić z żadnej strony
Nie chcąc ani puścić zguby na złą głowę,
Boże, miłosierny nad wszytkę wymowę.
Zaprawdę, gdybym miał sądzić złości swoje,
50
Prędkibym wyrok dał sam na żądze moje,
Każąc, abym w wieczne ognie był wrzucony,
A piekielnym wężom za pokarm zlecony.
Ty nic takowego nie każesz, łaskawy,
Nie jak sędzia, ale jako ociec prawy,
Przydaj co ostrszego, proszę, gdyż wiadoma,
Że gdy karzesz kogo, masz go pod skrzydłoma,
A ty Panno, przybądź i proś syna Boga,
60
By mnie przemóc nie mógł żal, ból, płacz i trwoga.
Abym się nie skarżył, ni Boga zwał srogim,
(Co smutny rad czyni w umyśle ubogim),
Krzyż, co na mię włożył, niech znoszę cierpliwie,
Wiedząc, że go ma złość przewyższa prawdziwie.
65
I śmierć niech mi będzie wdzięczna, jeśli onej
Już Pan kazał z kosą do szyje zemdlonej;
Acz nie wiem, przeczby mi też być straszną chciała,
Gdyż się z dwu przymiotów nędznym wdzięczna stała.
Ciało zabijając już możność ustanie
70
Grzechem i złościami ciebie gniewać, Panie;
Duszy da przyczynę wyniknąć z ciemności;
Daj godzinę, proszę, Boże, tej godności.
Wtenczas okiem ujźrę, czego myśl nie może
Dosiądz ani słowem pomienić, o Boże,
75
Ciebie, królu, z twymi; wtenczas, o królewno,
Wzowiesz, a przed nogi swe sieść każesz na pewno.
Bo w tem zażbym zwątpił? Wierzę, że tak będzie,
Gdyżeś mym ratunkiem w trwogach była wszędzie,
Jesteś przy mnie zawżdy i, proszę, bądź wiecznie,
80
Zwłaszcza tu, na tym świecie, broń złościam statecznie.
CLXII.
Panie, twarz swą przybraną
W rumianość uczciwości,
Wiesz, żem z ziemie stworzony,
Podłej, wilgotnej, ciemnej,
Więc w naturze nikczemnej,
Jak sen, błąd rozmnożony —
40
A zmysł przeciwko duchowi zjątrzony.
Upaść — zwyczaj człowieczy;
Powstać — sposób anielski;
A ty, Panie niebieski,
Wiedząc o wszelkiej rzeczy,
45
Znasz łzy, co mają grzechy me na pieczy.
Podaj rękę, co władnie,
Wznieś me upadłe serce,
Które to samo treskce
Iż twą łaskę grzech kradnie;
50
Ratuj, póki mój dzień w zachód nie wpadnie!
CLXIII.
K tobiem oczy wyniósł, o Boże mój wieczny,
Po którego woli chodzi bieg słoneczny,
Oto jako słudzy na pana patrzają,
W którego hojności swą nadzieję mają.
5
Jako służebnica chęci paniej swojej
Czeka, tak i nasze oczy łaski twojej.
Zmiłuj się nad nami, Panie, bo lud hardy
Obrócił doległość na nas wszelkiej wzgardy.
Już dusza pod zbytkiem ciężkości ustawa,
10
Ludziom obfitości pośmiechem się stawa,
A ci, co przykrości z przypadków nie znają,
Pysznemi wzgardami nas w tecz urągają.
Niech lutość mieśce ma, lutość niech się ruszy,
Hardość niech pokornej nie dokucza duszy,
15
Niechaj smutne siły we łzy nie topnieją,
Ratuj, Panie, łaską, zgodź skutek z nadzieją.
CLXIV.
Ziemiam, o Panie, i popiół nikczemny,
W ciężkości zejdę, a frasunk daremny
W tem nie ratuje; stąd ciało brzydliwe
Robactwu pokarm stanie się smrodliwe.
5
Cóż jest mój żywot, o Panie, inszego,
Jeśli nie obraz cienia niknącego?
Podobny kwiatom, co swą śliczność mają
Teraz, wnet czyste sianem się stawają.
Podobien rzeczom żywot nasz takowym,
10
Bo już bez dusze, co oto był zdrowym,
A choć jako cień albo słabe ziele
Wżdy dziwnych sideł ma ze wszech stron wiele.
Z takiej odmiany zażem jest wyjęty?
Toż i nademną wisi, Boże święty,
15
Przyjdzie się i mnie zgadzać z ciemnym grobem,
Lecz nie wiem kiedy i jakim sposobem.
Przeto cię proszę, łaski pełny Boże,
Niech mi z mej nędze twa łaska pomoże,
Swej władzej użycz, swojej udziel mocy,
20
W niedołężności mej stań ku pomocy.
Wynikni słońce, ukaż swe promienie,
A oświeć w sercu mem nieznośne cienie;
Z takiej twej łaski niech się uraduje
Dusza ma, którać już chwałę gotuje.
Przez jaki sposób i jakie chcesz drogi;
Wiesz, umiesz wszytko, — jam nędznik ubogi.
25
Dzień sądu twego niech nam ustawicznie
Przed okiem będzie, jak karzesz rozlicznie
Złość ludzką; zatem niech źródła łez wstają
A we dnie, w nocy twarz, piersi maczają.
Za, gdy to będzie a ty me żałości
30
Serdeczne ujźrysz, poruszon k lutości,
W sąd się nie wdając, zniszczysz wszelkie trwogi,
A z radością wniść każesz za twe progi.
Racz, o Boże mój, płaszcz łaski rozszerzyć,
Nim złość mą zakryć, ból, żałość uśmierzyć.
35
Samarytanie, lutością wzruszony,
Wznieś leżącego, wiesz, żem człek zraniony.
CLXVII.
Zaż można, wieków Panie, liczbę mieć mej złości,
Którą cię niepomiernie ku słusznej srogości
Wzruszając, aczem wiedział, jak twa ręka władnie,
Rzadko przystojnie ważąc zaniedbawał snadnie?
5
Jakoż ci nie dziękować, żeś był tak cierpliwy,
A nie karał, to widząc, jakom ja złośliwy?
Jakoć chwały nie dawać, gdyś mego przewłoki
Nawrócenia pod łaski swej płaszcz krył szeroki?
O jakoż wdzięcznym nie być, żeś słuchał me prośby
10
I w dobrodziejstwo mienił słuszny gniew i groźby.
A to, zaż wyrzec mogę, jakoś dobrotliwy,
Nie gardząc, gdym cię w wnętrzność swą wziąć był chętliwy.
Godzienem był, Panie mój, przepaści piekielnej,
Gdym sam chciał; sobieś mnie wziął, chcąc, by nierozdzielny
Dzięki dawam ci, Panie, jako mogę za to,
A ty odpuść występki, patrzając nie na to,
Że ja strapiony proszę, lecz żeś ociec mojej
20
Dusze; nieprawość puścić racz z pamięci swojej.
Omyj zmazy, rany zgoj, zgładź blizny; niech wady
We mnie nie zostawuje występek szkarady:
A ty wziąwszy w opiekę chciej mnie sam sprawować,
Błogosławić ku twej czci tu i wiecznie chować.
CLXVIII.
Oto, ojcze i Panie,
Wracam się k tobie żałosny, strapiony,
Jak ptaszek z rószczki lepem zachwycony,
Gdy o nim swe staranie
5
Chytry ptasznik ma a on wolnym stanie.
Oto serce, zranione
Za swoje złości, srogie i obfite
Rzeki żałości puszcza, łez nie syte;
Myśli też oczyszczone
10
Ile krewkości zniosą uniżone.
Nie odkładaj lutości
Od nędznej dusze, grzechy obciążonej,
By, jak Ceixa smutnej Alcionej,
Śród morza ciężkich złości
15
Płacz mnie nie zastał martwym w głębokości.
Nie wzgardzaj mnie, acz chciwie
Często, jak ryba, do wędy się spieszę,
A z zdradnych pociech z swym zmysłem się cieszę,
Gdyż ociec dobrotliwy
Chętny do rady i pomocy swemu
Synowi podczas, acz nieposłusznemu,
Byle z serca troskliwy
25
O łaskę prosił za grzech obraźliwy.
Ojcze wiecznej lutości,
Gdyżem rąk twoich pracą człek stworzony,
A wielkim skarbem, za syna, kupiony;
Proszę, mej mdłej krewkości
30
Racz wesprzeć przeciw smokowi wszech złości.
Bez twej pomocy życznej
I tarcze łaski, z którym obnażony,
Łacno mnie zwalczy smok w złości ćwiczony,
Trudno, sztuce rozlicznej
35
Uledz dusza ma zdrady okolicznej.
A gdyż ta, jak owieczka
Pokorna, pełna wszelakiej prostoty,
W puszczy, gdzie trwogi mieszkają z kłopoty,
Krzyczy, lękliwa rzeczka, —
40
Usłysz pasterzu, gdyś ty jej ucieczka.
CLXIX.
Boże nad wszytkie rzeczy wywyższony,
I który rządzisz świat przez cię stworzony,
Ty długo cierpiąc znosisz, lutościwy,
Złość ludzką, acześ nad nią żałościwy.
Nie trać z sprosnymi występki społecznie,
Ani na mój żal ich kaźń chowaj wiecznie,
Niech gniew na mój grzech u ciebie, mój Boże,
20
Więcej, niż łaska i lutość, nie może,
Aczem niegodny, zbaw’, proszę, z tej miary,
Jakoś o łasce swej użyczył wiary,
A jać nędzny dam dzięki spół z onymi,
Z których masz chwałę wieki wieczystymi.
25
Wszytkie zastępy niebieskie i władza,
Jako je kolwiek twa wola rozsadza,
Tobie cześć niosą, bo tobie należy;
Niech w niej mój krótki, niech wieczny wiek bieży.
CLXX.
Grzech mój przeraża nieba, a tam, Panie,
Przed tobą imię synowskie jak stanie?
Który nie śmiem wznieść oczu pod obłoki,
Prze twoje na złość straszliwe wyroki.
Ust moich dadzą władzą językowi
I serce z tobą mówić, nędznikowi?
Gdyżem jest niebu brzydki, a krąg świata
10
Widząc, jak marnie trawię swoje lata
Mnie sobie hydzi, tem ku mnie zwaśniony,
Żeś ty, mój Boże, przez grzech obrażony.
Proszę, o Panie, proszę, od twej twarzy
Mnie nie odganiaj, gdy się me złe żarzy;
15
Nie odstępuj mnie, nie porzucaj wiecznie,
Bo bez twej łaski gdzież stąpię bezpiecznie?
Odstąpiszli mnie, — wnet rówien lekkiemu
Prochowi będę, co grzyskiem tchu wszemu;
Lada cień będzie miał więcej godności
20
Niż ja, wzgardzony od twojej lutości.
Jakoż, skorom z twej drogi, Boże wieczny,
Uszedł, radości nie zna zmysł serdeczny,
A jeśli który dzień wdzięcznym się zjawił,
Ten mi naprzykrsze gorzkości zostawił.
25
Więc, gdym z swych błędów przykrości doświadczył,
Proszę, abyś me głupstwo przejźreć raczył;
Proszę, nademną — jakoś nad straconym
Synem był kiedyś — bądź łaską wzruszonym!
CLXXI.
Dary łaski twej obracając marnie,
Pośmiech się zewsząd na mię, Panie, garnie.
Dobroci twojej skarby rozpraszając,
Ginę, swój żywot wszech zmaz pełen znając.
Zmiłuj się, Panie, jak nad łotrem onym,
Z jawnogrzesznikiem tobie ukorzonym.
Ci miedzy ludźmi, gdy na świecie żyli,
10
Jak już straceni, wszem wzgardzeni byli;
Ty je przyjąwszy w rozkoszyś wprowadził,
A jak wdzięcznymi syny raj osadził.
Nie wzgardzaj, proszę, pokuty serdeczny;
Aczem ci służąc nie jest pożyteczny[28];
15
Wyrwi z pośmiechu, wyrwi, Panie, z wzgardy,
Którą ciężki jest pokornemu hardy.
Wszakeś nie przyszedł, abyś sprawiedliwych
Brał do pokuty, lecz w grzechach teskliwych.
Nie gardź mną, proszę, acz światu wzgardzonym,
20
Któryś od wieków wiecznie jest chwalonym.
CLXXII.
Skąd robakowi[29] nędznemu śmiałości
Dostanie, bym rzekł co do wszech możności
Pana? Bo człowiek zaż godzien tak wiele,
Do stworzyciela by co rzec mógł śmiele?
5
Jeślim ja tedy tak bardzo wszeteczny,
Że k tobie wołam, odpuść, Boże wieczny,
Gdyż nie przychodzi duszy to wołanie
Z zbytku rozkoszy, lecz z ucisku, Panie.
Potrzeba nie ma ustawy, gwałt miary,
10
Że mi tę śmiałość odpuścisz tym wiary,
Gdyż ból, co cierpię, a nędza wyciska,
Iż k tobie krzyczy ma pokora niska.
Bolesnym, Panie; tobie swą chorobę
Przed nogi kładę i nędzną osobę.
15
Ulecz mnie, proszę, lekarza prawdziwy,
Bez twej pomocy nie mogę być żywy.
Oczy me, Panie, ciemnością zgwałcone;
Do ciebie, światło, bieżę, oświeć one;
Zmysły me wszelka władza opuściła, —
20
Tyś żywot, k tobie dusza się rzuciła.
Do ciebie, Jezu Nazarański, bieżę;
Wróć, proszę, siłę, bo jak martwy leżę[30];
Synu Dawidów, Jezu dobrotliwy,
Zmiłuj się, łaski potoku chętliwy!
25
Me niedostatki słyszysz; ściągni ręki,
A oddaliwszy me nieznośne męki,
Wwiedź mnie do siebie, nie daj wątpić w sobie,
Niech wieczne światło widzę żyjąc w tobie.
Zmiłuj się, bom człek nieszczęściem strapiony,
30
A wiek mój w krótki czas barzo ściśniony;
Więc jest napełni on różnością przykrości;
Schodzę, niedawno rodzony w ciężkości.
CLXXIII.
Tenże to koniec, coś przeń wiek mój sprawił?
Więceś dlatego mnie w świecie postawił,
Członki dawszy mi w matki mej żywocie,
Abym łzy toczył, tu żyjąc w kłopocie?
Duch jego łaski wiecznej
Troski odwiewał z istności serdecznej;
By błogosławił polam w obfitości,
20
Tak izby ziemia miła
Więcej owocu niż kwiecia rodziła,
Rószczki pełne radości.
Pokój torem wybornym,
W jasnym ubierze, umyśle niespornym.
25
W koło niech buja w wieńcu oliwowym
W roskoszy opływając,
Gaje, pagórki, rzeki okrywając,
W bezpieczeństwie takowym,
By bez broniej wszelakiej
30
Każdy wolno szedł bez bojaźni jakiej.
A jak słoneczne promienie życzliwe
Wilgotność wysuszają,
Którą użytki z ludźmi upadają;
Tak błędy nam szkodliwe
35
Niech niszczy Bóg lutości
A potem wwiedzie do wiecznej radości.
CLXXVI.
Boże, ku lutości, w żałości a trwodze,
Racz powstać, bo ciężko mej sile niebodze;
Lekkość i sromota niech ogarnie one,
Którzy mi źle życzą, potrzy obelżone.
5
Napełni te strachem, niech z hańbą biegają,
Co mnie prześladując złośnie urągają.
Te uwesel, Panie, tych rozmnóż radości,
Co mych pociech widzieć pragną z twej lutości.
Ty mnie ratuj, Panie, tyś moja podpora,
Niech mnie wzmódz twa łaska, proszę, będzie skora.
CLXXVII.
To, czemkolwiek władnę z chęci swej serdecznej,
Za własność przyznawam Panu chwały wiecznej,
Jego miłosierdzie to wszytko sprawiło,
Co się tylko przy mnie dobrego zjawiło.
5
Wielkie sprawy Pańskie a wiadome onym,
Co się przypatrują skutkom nieskończonym,
I widzą, że godne wiecznego sławienia
To, co sprawiedliwy zrządził Pan stworzenia.
Sławy, mocy jego wiek żaden nie stłomi;
10
Ani jego władzej wszytek świat przełomi;
Bo to tak utwierdził pełen wszech lutości,
Pełen wszelkiej łaski, studnicą miłości.
Łup nieprzyjacielski w działy rozdał onym,
Co go we czci mają, a jak ulubionym
15
W swej pamięci wiernej słowa swoje mając,
Wszytko iście będzie, wszemu swój kres dając.
Jeśli władze jakiej w on czas było trzeba,
Niż ziemię zawisłą obtoczyły nieba,
Rzeczą samą jego lud poznał wybrany,
20
Biorąc sobie, co człek odbiegał wygnany.
Wszytkie sprawy jego wiarą opływają,
A postępki wszelką sprawiedliwość mają,
To, cokolwiek pocznie, kończy wszytko mężnie,
Wszelki upór waląc i krusząc potężnie.
Nie zmienią prowadząc swój umysł statecznie;
A co począł kiedy, to sprawiedliwości
I wiary jest pełno, łaski a lutości.
CLXXVIII.
Oto lud pyszny, lud tobą gardzący,
Złośnie przeciwny, Boże wszechmogący,
Twoje dziedzictwo chce przywłaszczyć sobie,
Królestwo targa, i już po ozdobie
5
Kościołów, ku twej chwale budowanych,
A sztuki stoją murów połamanych.
Miasta zwalone na kupy kamienne.
O jako ludzkie nadzieje odmienne!
Twoich, Panie, sług ciała nie grzebione,
10
By ptastwo było niemi nasycone
A tych, którzy się tobie poświęcili,
Dla różnych bestyj członki rozrzucili.
Krew, jako z krynic wodę, roztoczyli,
A miasta twego pola zamoczyli;
15
Wżdy ten niewidzian, by się użałował,
Pomordowane przed ptastwem pochował;
Tych okolicznie dosyć, co się śmieją
I cieszą, że ci legli, owi mdleją.
Długoli będzie, o nasz dobrotliwy
20
Boże, z twej kaźni cieszył się złośliwy?
Długoli ten twój gniew lud już strapiony
Znać będzie? Izaż, lutością sławiony
Panie, na wieki nie ma się uśmierzyć,
Zaż jako możny płomień ma się szerzyć?
Gdzie imię twoje wielebne wzgardzone,
W państwa, które cię o łaskę nie proszą,
Owszem swą własną władzą tak wynoszą,
Że wszelki skutek swą mocą mianują,
30
Tym, co cię chwalą, głupstwo przypisują.
Potomstwo, Panie, starli bogobojne,
Pod nogi lecą twych kościołów hojne
Ozdoby, w sprosne poszło używanie
To, co ku twej czci poświęcono, Panie,
35
Co do twej chwały lud nadał wybrany,
To w zysk obrócił człek tobie nieznany,
Przeszłe występki niech u ciebie tyle
Nie ważą, iż byś, niezwyciężnej sile
Swej gniew przydawszy, nas chciał wykorzenić.
40
Racz, ojcze, radniej to w lutość odmienić;
Widząc, jak nasze siły wyniszczały,
Każ, by im z łaski twej posiłki wstały.
Ratuj nas Boże, ludzkiego zbawienia
Sprawco, a chocia nic dla pokolenia
45
Naszego, jednak dla twojej czci wiecznej
Zmień wzgardę a życz pociechy serdecznej.
Racz złości przejźreć; wszak prawda od wieku,
Żeś miłosierny, gdy prosi, człowieku.
Zaż można, byś się nie miał dać uprosić,
50
A radniej na swym ludu pośmiech znosić?
Gdy mówią; kiedyż z swym Bogiem chwalebnym
Staniecie? Wzrusz się, Boże nasz, haniebnem
Bluźnierstwem, prosiem; uważ roztoczoną
Krew a wnet rozkaż, by była zemszczoną!
Tych, które trzyma w okowach złośliwy;
Niechaj zachowa siła twojej ręki,
Gdyż w śmierć iść mają sna i srogie męki;
Płać[34] siedmiorako i złóż na ich łonie
60
Zelżywość, co się śmieją z nas na stronie.
My twój lud; zatem, stado pasze twojej,
Dziękić oddamy z całej duszy swojej.
Ile rodzajów, ile wieków będzie,
Twe miłosierdzie chcemy sławić wszędzie.
65
Więc i potomstwu na piśmie podamy,
Że cię wiecznej czci godnym, Panie, znamy.
CLXXIX.
O jak ubłogosławieni,
Których nadzieje w Bogu zasadzone!
Jak chciwego, co ceni
Wszytko za nic, wzgardzone
5
Wszytko, a tylko złoto ulubione,
Bo ci mogą bezpiecznie
I wesoło iść przez wojska gniewliwe,
Morskie szturmy statecznie,
Drogi inszym straszliwe
10
Znieść i trwogi ich znać sobie życzliwe.
Gdzie złych zwierząt niezgody
W okrutnych puszczach, w lesiech, leda kędy,
Gdzie lwów, panter przechody[35],
Płomiennych smoków błędy,
Bo Pan za ich ufaniem,
Które w nim mają, obrońcą się stawa;
Dzień, wieczór, noc z świtaniem
W wdzięcznym pokoju dawa,
20
O nich, jak ociec, radzić nie przestawa.
Od chytrości pokrytych
Świata złośnego i ludzi fałszywych,
Tyranów, krwie nie sytych,
Na skazę ludzką chciwych,
25
Obron dodawa możnych, świętobliwych.
By nadzieje ich pilne,
Mocno w ich sercach już[36] zakorzenione,
Twierdząc czynił usilne.
Gałązki rozkrzewione
30
I rószczki mnożąc, wszech dóbr napełnione.
Uczyń, aczem niegodny,
Mnie tym podobnym, ojcze dobrotliwy,
Abym wniść mógł sposobny
W przybytek świętobliwy,
35
I żyć w twej łasce, jako syn prawdziwy.
CLXXX.
Są ludzie, o Panie, co obyczaj mają,
Iż, gdy źle uczynią, tobie winę dają;
Są, co gdy je karzesz, na srogość styskują,
Iż próśb ich nie słuchasz, które w uściech kują.
Na miejsce wwiódł za rękę, Gdzie stać pewnie mogę;
15
Bym mu dał z chwałą dziękę,
Otworzył mi drogę;
Jakoż, póki mym duchem władnąć, Boże mocny,
Dasz, chwały twej dzień będzie pełen i czas nocny.
Zatem, co nie wiedzieli,
20
Żeś lud miał na pieczy,
I owszem tak mnimieli, Że to błędne rzeczy,
Widząc, jak o swych radzisz, udadzą się k tobie,
Starając się, by łaskę twą zyskali sobie.
CLXXXII.
Piecza, co złotem karmisz się i żyjesz,
A prze jeden zysk wielem trosk myśl bijesz,
Gdy dla bogactwa w pocie usiłujesz,
Wieczyste skarby tracisz, a nie czujesz.
5
Jakoż być może, że mi serca tykasz?
Sna, imem starszy, tem się barziej wmykasz,
Gdyżem, brzydząc się twym fałszem, był hardy,
I ludzie insze wiodłem na twe wzgardy.
Więc złotej miary, ubóstwa bez wady,
10
Progów ruszać śmie twa chęć swymi jady?
Izaż się kusić chcesz, święte ustawy
I wiecznych dziedzictw lżyć porządek prawy?
Idź precz, okrutna, gdzie sidła prostujesz
Śród nadziej zdradnych; tam się uradujesz,
Jak człowiek, co skarb naleść usiłuje,
A starszej matce wnętrzności otwiera
Chciwością zjęty, acz w pracej umiera,
Nie dba, nadzieją zysku pot cukruje;
5
Lecz, gdy im głębiej kopa, mniej najduje,
A miasto bogactw nędze się dobiera,
Nakładu, pracej żal w sercu zawiera,
A powetować sposobu nie czuje:
Nasz węzeł ciężki; stąd świat szczęsny wiecznie.
Proś, niechaj w rany święte
Me zmysły wzięte
Chwalą go serdecznie.
CLXXXV.
Boże bogów, Panie, nad złością cierpliwy,
Wiem, że jawnie przyjdziesz, sędzia sprawiedliwy,
Nie będziesz chciał wiecznie milczeć, gdy przed twarzą
Swą wichry poruszysz, ognie się rozżarzą.
5
Gdy z wysoka wzowiesz nieba, wzbudzisz ziemię
Rozeznawać wszelkie ludu twego plemię;
Oto przed tak wielem tysięcy wybranych
Będzie czytan regestr złości niesłychanych.
Tam hufy anielskie występki uznają,
10
Nie tylko które tu skutek w sobie mają,
Lecz i myśli, owoc chęci niewstydliwej
I głos od języka mowy niewściągliwej.
Tyle sędziów, ile w sprawach lepszych było;
A karzących, ile na dobre uczyło;
15
Tyle świadków, ile przykładów dawano,
By się wedle wszech cnót w świecie sprawowano.
Panie, cóż ja pocznę? Mój głos tam ustanie,
Gdy się niebo strwoży a ziemia powstanie.
Jeśli nie używiesz miłosierdzia zemną,
20
Rozciągną otchłanie swą srogość nademną.
CLXXXVI.
Skutki sławne i znaczne Monarchy wieczystego,
Co mgnieniem rządzi, władzą z przyrodzeniem.
Nie wadzi; z was to znać lada wejźreniem, Jak Bóg z swojem stworzeniem Pochodzi dobrotliwie. Okręgu i gospodo,
10
Woli bożej dogodo,
Oddajcie panu cześć, chwałę chętliwie. A to niech was nie boli,
Powolnym we wszem być wszechmocnej woli.
CLXXXVII.
Ta światłość, Panie, z której dusza żywie,
I którą się zwykł duch cieszyć prawdziwie;
Zwłaszcza promieniem onej wspomożony,
Chce ją zdobion być i błogosławiony,
5
Zwykła, niebieski królu, w nas przychodzić
Z twej woli, której skrytości uchodzić
Nie mogą, i ta stąd, iż dawa nama
Umiętność[39], rozum, cześć, chwałę ma sama.
Tyś sam jest mądrość, ty dawasz ozdoby
10
Wszemu, ty z światem niebieskie sposoby
Rządzisz, a twój wzrok jako kędy władnie,
I jak wszytko wiesz, zaż jest, kto to[40] zgadnie.
Zmiłuj się, proszę; z twych przybytków wiecznych
Spuść ducha twego do mych sił serdecznych;
Jasne dzienne światłości I chłodne nocne cienie,
Imię wszechmocne w pieśniach wysławiajcie! Równia, pełna wdzięczności,
5
Pagórki, gór wzniesienie,
Pola i lasy, chwałę Panu dajcie! Wy, co ziemi dawacie Moc, że kwiat na się biera, Źródła krysztalne, czyste,
10
Wody wdzięcznie przeźryste,
Chwalcie, co niebo otwarza, zawiera, A z niezmiernej lutości
Lud k sobie ciągnie, nie chcąc pomnieć złości.
CXCI.
Wy miłujący skarb, co lata głodzą
A z czasem lada chorób władze szkodzą,
Próżną ozdobę, co, skoro się zjawi,
W lot z oczu ginie, statkiem się nie bawi;
5
Byście znali czas, bez pochyby pewnie
(Gdyż to myśl psuje, serce trapi rzewnie)
Wzgardzilibyście, a wzrok ten łagodny
Lekceby ważon, do błędu sposobny.
Zwłaszcza, gdybyście tam rzucili oczy,
10
Gdzie nieśmiertelnych rzeczy krąg się toczy,
Gdzie wielkość liczby wdzięczności rozlicznych,
A znać, jaki sam pan rzeczy tak ślicznych.
Szlachci i w świętej miłości zapala,
A nic nagiego zimnom nie pozwala.
Dobro to czyste, dobro doskonałe,
10
Tego wysłowić me dowcipy małe
Nie podołają, ni usta wymowne
Ani dosięgą żadne siły słowne.
Raczże oświecić tem dobrem, o wieczny
Panie, duszę mą i mój zmysł serdeczny;
15
Dobrem niebieskim i dobrem prawdziwem,
Bym wszytko insze wzgardził w świecie żywym.
CXCVI.
Myśli święte i drogie I dusze sprawiedliwych,
Co imo ciało do nieba się pniecie; Wy pokory ubogie,
5
Coście dróg świętobliwych
Pilne, ku dobru, co nam tajne w świecie. Zaż chęci nie wzniesiecie Ku czci, chwale onemu, Co was chowa beśpieczne,
10
Wabiąc w tryumfy wieczne?
Wy, ogniu niezgaśnemu Wydarci, chwalcie zgodnie
Pana, co, gdy chce, w lód obraca ognie!
CXCVII.
Daj, proszę, Boże wieczny, ojcze dobrotliwy,
By cię serce chwaliło, pókim w ciele żywy.
Niech ci język mój chętny winną cześć oddawa,
A w tem (acz ci mało da), niechaj nie ustawa.
Niech się zmysł, niech się wszytkie siły me dziwują,
Mówiąc: izaż się władze twym równe najdują,
Panie? który wszem władniesz, królu, co bez ciebie
Bytu na ziemi niema, bytu niema w niebie?
Władza wszego twa własna, przetoć cześć dajemy,
10
W trzech osobach istności jednej boskiej czciemy
Ojca nierodzonego a jednorodnego
Syna, więc od obudwu Ducha idącego:
Trójcę świętą, bez wszelkich działów i różności,
Boga jednego, w jeden wszech wieków istności,
15
Który, gdyśmy nie byli, z własnej nas swej chęci
Stworzył, ani straconych puścić chciał z[43] pamięci.
Łaska twa, Boże wieczny, z niczego stworzyła;
Taż, gdy nas grzech potracił, w wolność przywróciła.
Przecz proszę, niewdzięcznym być nie daj tej dobroci,
20
Daj, niech się wszytko, com jest, w twą chwałę obróci.
CXCVIII.
Szczęśliwa Panno, i godna czci wszelkiej,
Któraś u Boga była w wadze telkiej,
Że cię za matkę obrał, a wnętrzności
Twej zwierzon stwórca nieb i wszech nizkości.
5
Izaż jest sposób, jak dziękować mamy,
Gdy z twej godności zbawieni się znamy?
Zaż niedołężność nasza zdoła temu,
Za żywot chwałę dać stanowi twemu?
Proszę, kto w on czas mnie przychylnym będzie,
Gdy on ostatni sędzia na sąd siędzie?
Kto stanie w onej straszliwej potrzebie
Co świat odnowi, odmianę da w niebie?
5
W onej godzinie, pełnej trwóg, tesknice,
Kto serca wesprze, kto osuszy lice,
Kiedy żywioły i rzeczy stworzone
Przeciw mym grzechom będą poruszone?
Panno wielebna, a tegoż sędziego
10
Matko, nadziejo człeka upadłego,
Ty, syna swego gniew onej godziny
Błagaj, i ty proś, by odpuścił winy!
W ten czas, hej, w ten czas, stróżu mój, aniele,
Z kory wszytkimi, występków mych wiele
15
Omawiaj, proszę; padszy, ręce wznoście,
Za mną, przy sądzie, miłosierdzia proście!
W ten czas, o święci, o wojsko wybrane,
Żałości wasze niechaj będą znane;
Bronić mnie trudno, lecz prośbą ratować